Spis treści

      Henryk ZbierzchowskiImpresyeWierzby w polu

      1
      Białe, bezkreśne pole — pusto, szaro, mętno,
      Słońce od białych śniegów za mgłami oślepłe,
      Patrzy chorą źrenicą na ugory skrzepłe,
      Gdzie pod szarym całunem kona ziemi tętno.
      5
      Tylko wierzby na polu, jak szkielety sterczą,
      W jakiejś cichej, rozpacznej pokurczone męce,
      Z pod śniegu zamarznięte wyciągają ręce
      Z groźbą dla szarych niebios bezsilną, bluźnierczą.
      Cichy, samotny cmentarz, wśród śniegowych łanów
      10
      Jakiś orkanu olbrzymi spadły z sinej chmury
      Górą śniegu przywalił do ziemi tytanów,
      Jeszcze poznać po wydmach cielsk groźne kontury
      I jeszcze sterczą w niebo po minionej walce
      Długie agonią śmierci pokurczone palce.