Spis treści

      Henryk ZbierzchowskiImpresyeDajmomion

      1
      Noc. Cicho… ciemno. Słyszę tylko szklane
      Liści spadanie i szmer własnych kroków…
      Latarnie z pośród mgły białej obłoków,
      Stroją swe głowy w tęcze malowane.
      5
      W pustej ulicy ktoś zbliża się do mnie…
      Kto to? w mgle kształtów odróżnić nie mogę,
      To pies zbłąkany przelata mi drogę —
      Znużony jestem ogromnie, ogromnie…
      Idę… przedemną kołyszą się w mroczy,
      10
      Jakieś ogromne, tajemnicze oczy.
      Choć serce pęka — patrzeć na nie muszę…
      I iść jak błędny w nocy zwodne sidła,
      Gdzie grzech śnieżyste pokala mi skrzydła
      I zaprzepaści młodą, piękną duszę!!!