Informacja o dokonanych zmianach
I. Poprawiono błędy źródła: Montepa > Monteka.
II. Wprowadzono uwspółcześnienia w następującym zakresie:
* Zmiany leksykalne, w tym ortograficzne, np.: tłomaczę> tłumaczę; ośmdziesiąt > osiemdziesiąt, zadowolnić > zadowolić, szezlągu > szezlongu, chomoncie > chomącie; wziąść > wziąć, sznittowna > sznitowna; Pontskiego > Ponckiego; metressę > metresę; rezykowne > ryzykowne; suterynie > suterenie.
* Udźwięcznienia/ubezdźwięcznienia, np.: ztąd > stąd, z podełba > spode łba; blizko > blisko, wązkie > wąskie, męzką > męską ; Dezdemonę > Desdemonę itp.
* Pisownia małą/dużą literą, np.: żyda > Żyda.
* Pisownia łączna/rozdzielna, np: jakto > jak to, po nad > ponad, dla tego > dlatego, mimowoli > mimo woli, napozór > na pozór, po prostu > poprostu, zapóźno> za późno, codzień > co dzień; z pod > spod, z za > zza, po za > poza, z podełba > spode łba; jabym > ja bym, możnaby > można by, możeby > może by; niewidziałam > nie widziałam, niema > nie ma, niemasz > nie masz itp.
* Pisownia joty, np.: dyamentów > diamentów, dyabła > diabła, seryo > serio, sytuacya > sytuacja, pensyę > pensję, entuzyazmu > entuzjazmu,
dekoracya > dekoracja, ambicyę > ambicję, maryaż > mariaż, partya > partia, Marya > Maria, waryatów > wariatów, ekstabulacyę > ekstabulację itp.
* Fleksja, np.: każden > każdy (w didaskaliach), poniżon > poniżony; mię > mnie; uszów > uszu; wszystkiem > wszystkim, tem > tym, obcem > obcym, weselszem > weselszym, dawnem > dawnym, przymkniętemi > przymkniętymi, samotnemi > samotnymi, frontowemi > frontowymi itp.
* Składnia: te boa > to boa
Inne zmiany: pół gł. > półgłosem; p. > pan; d.s. > do siebie; 40 > czterdzieści
Tu była farbka? gdzie jest. > Tu była farbka. Gdzie jest?
Co robić!> Co robić?!
Co się pani Żelazna taka słodka dziś zrobiła! > Co się pani Żelazna taka słodka dziś zrobiła?!
I bardzo wesoła? > I bardzo wesoła!
Co pan mówi! Ale o jednym to pan nie wiedział? założę się… > Co pan mówi?! Ale o jednym to pan nie wiedział, założę się…
Jak „w dziejach grzechu” > Jak w Dziejach grzechu
Pozostawiono, opatrując przypisami, cechy języka postaci posługujących się gwarą lwowską.
Zmieniono zapis kilku partii tekstu, w których przytoczenia wypowiedzi znajdowały się w didaskaliach. Przekształcono je w wypowiedzi bezpośrednie postaci.
W wypowiedziach postaci pozostawiono na ogół emocjonalny zapis zgodnie ze stylem epoki (jeśli nie zaburzało to znaczenia kwestii). Poza tym interpunkcja została uwspółcześniona zgodnie z obowiązującymi zasadami.
Gabriela ZapolskaPanna Maliczewska
Osoby:
- Daum
- Filo
- Edek
- Bogucki
- Koledzy 1, 2, 3, 4
- Panna Maliczewska
- Daumowa
- Hiszowska
- Żelazna
- Michasiowa
- Sekwestrator
AKT I
Scena przedstawia izbę, a raczej izdebkę w suterenie, bardzo małą i bardzo wąską. Po lewej dwa okna małe dwuszybowe, we framugach. W głębi piec do gotowania i łóżko
Żelaznej, po prawej od widzów drzwi wejściowe, po trzech zmurszałych i ścierką zasłanych schodkach, i łóżko
Stefki, przy nim koszyczek
[1] nieduży zamiast szafki, na nim lusterko, książki, grzebień, bardzo piękna bombonierka, jakieś flaszki, jabłko i dużo innego śmiecia. Mały, obdarty parawan stoi przy ścianie, na nim wisi sukienka i jaskrawa halka, po lewej pod oknami sofa ceratowa, na niej pościel
Edka Kuleszy, paczka przewrócona, świeca, bochenek chleba zaczęty, obdarty kołnierzyk. Pod oknami stół, na nim garnki, książki, zeszyty. W głębi, koło kominka lampa ścienna, nad łóżkiem
Żelaznej obrazy, kwiaty z bibuły, fotografie i obraz święty, a przed nim świeci się lampka. Całość daje obraz ciasnoty i wilgoci. Ściany powinny być ciemne. Podłoga świeżo wyszorowana, piaskiem wysypana, po niej porozkładane ścierki i gazety. Przy podniesieniu zasłony
Żelazna stoi przy balii w głębi komina i pierze.
Edek Kulesza siedzi przy oknie przy stole z zatkanymi rękami uszami i głośno uczy się. Para napełnia całą izbę. Przez chwilę słychać monotonny głos
Edka i pluskot wody w balii, po chwili
Edek wstaje, idzie do chleba, kroi kawałek, je i wraca na miejsce, nie przerywając głośnego mamrotania. Wreszcie
Żelazna podchodzi do stołu, zaczyna przewracać wszystko, zła, czegoś szuka.
Scena I
Edek — Żelazna
EDEK
ŻELAZNA
szuka na stole, przy którym uczy się Edek
EDEK
ŻELAZNA
4Niech Kulesza się ustąpi[2].
EDEK
ŻELAZNA
6Tu była farbka do bielizny, gdzie jest?
EDEK
ŻELAZNA
8Tu była farbka. Gdzie jest?
EDEK
ŻELAZNA
10A ja muszę prać. Moje pranie więcej warte jak Kuleszy nauka, bo za pranie płacą, a za naukę Kuleszy pies grosza nie da. Dzie[3] farbka?
EDEK
z pasją, bijąc w stół
ŻELAZNA
12Pieniądz, Pozycja społeczna, SłowoA! A! to co? Kto tu pani? ja, czy Kulesza? Kto to na stancji[4] — ja, czy Kulesza? Kto komu winien za trzy miesiące? ja, czy Kulesza? co? co? Kulesza milczy. A no… a no… teraz trza pyska nie rozwierać, jak się na to nie ma i Bogu dziękować, że jeszcze trzymam, bo inna dawno by porządek zrobiła.
EDEK
cicho
ŻELAZNA
14Spodziewam się. Ukrzywdzić się nie dam, ja ciężko pracuję.
Odchodzi do balii. Znowu słychać plusk wody i monotonny głos Edka.
EDEK
odwraca się ku Żelaznej
ŻELAZNA
sucho
EDEK
ŻELAZNA
sucho
18To trzeba się do pałacu wynieść i elektrykę sę fundnąć[5].
EDEK
Uczy się, bierze chleb, je, siada na stole przy oknie. Żelazna bierze kubeł mydlin i wychodzi, stukanie w okno. Edek klęka i otwiera okno.
Scena II
Edek, Filo
FILO
EDEK
mamrocze
FILO
EDEK
mamrocze w dalszym ciągu
FILO
21Ta przestań[7], idziesz?
EDEK
rozkłada ręce
FILO
EDEK
bije się po głowie
23Ciężko, nie idzie — cholera, jakby kto zaciągnął tuman[8].
FILO
EDEK
macha ręką
FILO
zagląda do wnętrza
EDEK
ciągle się uczy
FILO
27Ja tu dla niej coś przyniósł[9].
EDEK
machinalnie wyciąga rękę
FILO
29Nie, ja sam. zagląda A twojej wiedźmy nie ma?
Wchodzi przez okno, leci do łóżka Stefki, wydobywa spod peleryny bukiecik kwiatów, stawia na koszu i wraca do Edka zadowolony.
30Kobieta, Kwiaty, FilozofTak! Do kobiet tylko z kijem Nietschego[10] albo… z kwiatami… Mówię ci to z doświadczenia. Zapamiętaj to sobie Kulo!
EDEK
31Idź, mnie to nie w głowie.
FILO
32Ale… jak nie teraz, to później; zawsze cię to napadnie.
EDEK
FILO
34Na to czasu nie trzeba.
EDEK
FILO
siada na stole
EDEK
FILO
38No, nie jest to główny czynnik życia — ale konieczny.
siada na stole i zapala papierosa
Chcesz?
EDEK
Bierze; palą chwilę w milczeniu.
FILO
patrzy na kąt Stefki i Edka
EDEK
z wybuchem
41Tobie tylko świństwa w głowie.
FILO
42Wcale nie świństwa, bo musisz przyznać, że ta Stefka to szampańska dziewczyna.
EDEK
43Ja mam inne zapatrywania w tym względzie.
FILO
44No… wiem… wiem, nie potrzebujesz mi imponować, każden[13] z nas uznaje w kobiecie człowieka, e!… po jakiemu ty palisz — zaciągaj się… słyszysz?
EDEK
Rzuca papierosa i idzie do chleba, kroi, zaczyna jeść i pisze przy stole.
FILO
siada na sofie
46Najlepiej — jak nie umiesz palić, to nie pal… po chwili Ona pali?
EDEK
przy stole
FILO
EDEK
FILO
50Widziałem raz — wychodziła z próby, ktoś, jakiś chórzysta czy co, palił, ona mu wyrwała z ust papierosa i sama paliła.
EDEK
51Dla hecy. A zresztą, niech ją diabli, masz tu twoje polskie… podaje mu kilka kartek Na[14]… przepisz sobie, tylko byków nie rób.
FILO
szuka po kieszeniach
52Tu jest dwadzieścia centów.
EDEK
twardo
53Słuchaj ty? A reszta? Jeszcześ mi winien za poprzednie czterdzieści centów.
FILO
z przymileniem
EDEK
55Lepiej było dać jej gotówką.
FILO
56Tyś oszalał? Jej? Artystce?
EDEK
57Taka ona artystka, jak ja doktor filozofii. No, niech cię diabli…
FILO
machinalnie kroi kawałek chleba i je
58Poezja, Nadzieja, Kobieta, Miłość niespełnionaJa mam swoje zapatrywania na kobiety. Powinno się nie zdzierać poezji. Ja nawet napisałem do niej wiersze. O tam… na tej karteczce w środku bukietu.
„I tylko dziwię się, że kwiaty
60Pod twymi stopami nie rosną”.
EDEK
z ironią, przy stole
FILO
EDEK
62Tak, tak, brachu, Sienkiewicz! Sienkiewicz!
FILO
EDEK
64Nie czytała? Ona wszystko już pożarła, całą bibułę — ona ciągle czyta. Bez wyboru. Chciałem to jakoś pokierować, ale diabła tam.
FILO
zadowolony
EDEK
66Nie inteligentna, ale oczytana. A zresztą nie piłuj mnie nią. Ja mam już tego powyżej uszu.
FILO
EDEK
FILO
EDEK
smutno
70Bieda, GrzecznośćJak byś miał dziury w butach, dziury w portkach, dziury w mózgu, jak by ci było niewesoło i ciężko, to byś także nie był uprzejmy.
FILO
serdecznie
71Syn, Rodzina, IdealistaJa bym cię, Kula, do siebie zaprosił, jak Boga kocham i wszystko ci dał, ale moi starzy to taka para Dulskich[15], że aż w nosie kręci.
EDEK
72Ja wiem, tyś dobry w gruncie rzeczy, ale twoje środowisko — bagno!
FILO
EDEK
74Diabła tam! Pozujesz na romantyka. Szczerości ani grdynia[16]. No… idź już…
FILO
75Zostawię dla niej papierosów.
EDEK
FILO
Wchodzi Żelazna i patrzy ze złością na Fila.
EDEK
FILO
79Weź całkiem. Nie krępuj się. Ja i tak bym spuścił.
Scena III
Ciż i Żelazna
ŻELAZNA
FILO
ŻELAZNA
82Proszę po papierach, bo podłoga świeżo umyta.
FILO
83Nikt by się tego nie domyślił.
wychodzi
ŻELAZNA
EDEK
85Nie żadne wizyty, tylko kolega.
ŻELAZNA
86Nie chcę. Jak ma się przyjmować kolegów, to pałac se wynająć.
Edek włazi na stół, kładzie się we framudze okna i uczy się. Widać tylko jego długie zwisające nogi w obszarpanych spodniach. Żelazna pierze i nuci pod nosem pieśń jakąś pobożną, coraz ciemniej, z kątów wysuwa się wilgotny, chorobliwy zmrok.
Scena IV
Ciż, Michasiowa
Michasiowa, blada i jeszcze dość młoda — w kaftaniku, wnosi kosz jak do bielizny, przykryty kawałkiem starej firanki. W koszu baletowe spódniczki, lusterko, pudełko ze szminkami, gorset, jakieś łachy. W milczeniu stawia kosz na łóżku Stefki, potem rozwiesza baletowe spódnice i trykoty na parawanie — wreszcie idzie do pieca i grzeje się. Michasiowa milczy.
ŻELAZNA
MICHASIOWA
ŻELAZNA
MICHASIOWA
90Terkocze[19] ze swoimi. Mówiła, żeby mleko było gorące.
ŻELAZNA
91Właśnie, pieniądze się rodzą.
MICHASIOWA
ŻELAZNA
Michasiowa milczy.
ŻELAZNA
MICHASIOWA
ŻELAZNA
96Dałby Bóg; będzie deszczówka na kolory.
MICHASIOWA
ŻELAZNA
MICHASIOWA
ŻELAZNA
100Niech się skręci po drodze.
MICHASIOWA
101E, co tam pani — ale ja.
ŻELAZNA
MICHASIOWA
103Zemgliło mnie.
pije wodę Znów dostała cukierki i za dużo se podjadłam.
ŻELAZNA
z pogardą
MICHASIOWA
105A no, taki teraz widać zwyczaj! spogląda na chleb Czyj to chleb?
ŻELAZNA
106Daleko by zajechała z tymi cukierkami.
MICHASIOWA
ŻELAZNA
MICHASIOWA
ułamuje kawałek i je
ŻELAZNA
MICHASIOWA
ŻELAZNA
MICHASIOWA
112A no z Biedoty. śmieje się gorzko To jest jedna taka wieś, gdzie się takie rodzą. Idę! jeszcze trza przynieść. Nie dała psia krew od razu wszystkiego zabrać, żeby się jej kiecki nie pogniotły. Ach! niech ją!… miarkuje się[20] A niech pani Żelazna nic jej nie mówi.
ŻELAZNA
MICHASIOWA
ŻELAZNA
Michasiowa bierze pusty kosz i wychodzi. Żelazna chwilę pierze, wreszcie śpiewając pobożną pieśń podchodzi ukradkiem do stolika, spoglądając ciągle ukradkiem, wreszcie bierze nóż, kroi kawałek chleba szybko, zanosi go i wtyka pod poduszkę, po czym śpiewając ciągle ku balii.
Scena V
Żelazna — Edek, Daumowa, Hiszowska
pukanie
ŻELAZNA
DAUMOWA
wsuwa głowę przez drzwi
117Niech będzie pochwalony!
ŻELAZNA
Pozycja społeczna, Kobieta, Bogactwo, Bieda, Dom, DamaObie panie wchodzą powoli, wsuwając z trudem swe olbrzymie kapelusze przez wąskie drzwi. Są bardzo strojne, szeleszczące, czarno ubrane, podśmiechują się trochę z cicha i spoglądają na siebie.
Żelazna, która na widok dam trochę się zdumiała, zaczyna szybko odsuwać z podłogi papiery i ścierki.
DAUMOWA
119Czy tu mieszka praczka?
ŻELAZNA
120To ja, do usług wielmożnej pani.
DAUMOWA
121Dobrze, dobrze… cóż tu tak ciemno?
HISZOWSKA
ŻELAZNA
123Wiadomo… w pralni… wiadomo… zaraz zapalę.
DAUMOWA
124Tak. Bo to my chcemy się porozumieć co do koronek… nie wiem, czy pani też umie prać koronki?
ŻELAZNA
HISZOWSKA
ŻELAZNA
127W lot… w lot…
Zapala lampę, panie rozglądają się dookoła, spostrzegają baletowe spódnice i mówią do siebie.
128C'est ici, oui, oui…[23]
DAUMOWA
spostrzega nogi Edka wiszące u okna
ŻELAZNA
130To… zaraz.
ściąga Edka
131Proszę na dwór — ja tu mam interesa[24].
Edek złazi z okna i ciągle się ucząc i patrząc w książkę, owija się w pelerynę i wychodzi z izby, ponosząc
[25] Demostenesa.
HISZOWSKA
ŻELAZNA
133Gdzie zaś… to sierota… przygarnęłam… przytuliłam za swego[26]…
DAUMOWA
134To pięknie, to bardzo pięknie…
ŻELAZNA
135To obowiązek chrześcijański, proszę wielmożnej pani. Ta matką jestem mu rodzoną. Co robić?! Może wielmożne panie siądą…
podaje stołki
DAUMOWA
136Dziękujemy! Trochę tu ciasno u pani!
HISZOWSKA
cicho do Daumowej
137Niech pani mecenasowa wprost…
DAUMOWA
do Hiszowskiej
138Pst… nie zdradzić… Tu jeszcze ktoś sypia…
ŻELAZNA
139A! to już lokatorka… Panna Maliczewska.
DAUMOWA
ŻELAZNA
141Tak, ale to takie dopiero coś nie coś, bo to młode jeszcze.
DAUMOWA
ŻELAZNA
143Ta… zdaje się… nie wiem…
HISZOWSKA
ŻELAZNA
podejrzliwie
DAUMOWA
ŻELAZNA
DAUMOWA
148A… więc ma mieszkanie i wikt? do Hiszowskiej No… więc tu wszystko w porządku…
HISZOWSKA
149Zapiszę do sprawozdania…
DAUMOWA
dyktując
150„U Stefanii Maliczewskiej statystki teatralnej znaleziono mieszkanie odpowiednie, wikt i… a!”
do Żelaznej
151Moja pani, bo my tu właściwie w najlepszym celu… My jesteśmy delegatki towarzystwa podnoszenia kobiet…
ŻELAZNA
trochę zaniepokojona
152Wielmożne panie mają pozwolenie z policji?
DAUMOWA
z uśmiechem
153Nie, ale sumienie nam wydaje pozwolenie! My spisujemy i dowiadujemy się, z czego jaka dziewczyna żyje… no… Zresztą chodzi o to… Czy panna Maliczewska dobrze się prowadzi?
ŻELAZNA
po chwili
DAUMOWA
155Właśnie, właśnie i to bardzo, bardzo dobrze… Ale zawsze…
HISZOWSKA
ŻELAZNA
157Nie! po chwili Ja, proszę wielmożnych pań, jestem gdowa[30], chrześcijańska gdowa i nigdy bym czegoś takiego pod dachem nie trzymała.
DAUMOWA
HISZOWSKA
159Więc pani ręczy za prowadzenie się panny Maliczewskiej.
ŻELAZNA
160A, na co to? Ja ręczyć nie ręczę. Tylo[31] mówię, że niby teraz…
DAUMOWA
161No, mniejsza… do Hiszowskiej: Niech pani napisze: „Panna Maliczewska zastaje pod opieką zacnej kobiety…” do Żelaznej: Nazwisko… bo zapomniałam…
ŻELAZNA
DAUMOWA
patrzą się na siebie i śmieją
163Anny Żelaznej! Tak! Możemy dodać, że panna Maliczewska nie okazuje skłonności do upadku…
ŻELAZNA
164Do czego, proszę wielmożnej pani?
DAUMOWA
z uśmiechem
165Do upadku… To… taka przenośnia. To potrzebne do aktów towarzystwa.
HISZOWSKA
DAUMOWA
HISZOWSKA
ŻELAZNA
169Może wielmożne panie pozwolą?
HISZOWSKA
DAUMOWA
pobłażliwie
Żelazna kraje kromeczki i podaje na spodku.
HISZOWSKA
DAUMOWA
173Jakie z pani dziecko! śmieją się Reasumując, panna Maliczewska jest uczciwa, porządna dziewczynka i ma byt zabezpieczony!
HISZOWSKA
174No, to my nie mamy tu co robić.
DAUMOWA
175Naturalnie. Skoro jeszcze nie…
Śmieją się.
HISZOWSKA
176Tak, skoro jeszcze nie… patrzy w książeczkę Mamy teraz być gdzie? Zaraz… u tej, co ma kamienicę na rogu Piasecznej.
DAUMOWA
177To będzie cięższy orzech do zgryzienia. Nie chwyta… nie chwyta… Mówię jej, tłumaczę, cóż? Ona odpowiada, iż jej tak dobrze… z tą kamienicą… i… że jej tak dobrze z kamienicą.
HISZOWSKA
DAUMOWA
179A mój się domyśli, to byłoby najgorsze.
HISZOWSKA
DAUMOWA
HISZOWSKA
nakładając rękawiczki
182Trzeba mu wytłumaczyć, że to jest obowiązek po prostu.
DAUMOWA
183Ale on ma swoje zasady. On po prostu nie może pojąć czegoś takiego i lęka się, ażebym ja nie przeszła mimo[33] takich kobiet. On mówi, że to ściera puch…
HISZOWSKA
184E! To przesada! Więc… z panną Maliczewską skończyłyśmy…
DAUMOWA
HISZOWSKA
186Ach! Broń Boże! Zresztą po co? Ma wszystko… chyba przez moral insanity[34].
DAUMOWA
wzdycha
HISZOWSKA
podchodzi do łóżka Stefki
ŻELAZNA
189Jedna… I tak co to kosztuje… to…
HISZOWSKA
190Więc i ten młody człowiek także tutaj?
ŻELAZNA
HISZOWSKA
ŻELAZNA
HISZOWSKA
DAUMOWA
bierze parawan, rozkłada
195Zaraz to zaaranżerujemy[36]. Tu jest parawanik. Trochę podarty… To my tu przyślemy wollatlasu[37] parę metrów…
HISZOWSKA
196Tak, wollatlas! Nieprzezroczysty…
DAUMOWA
197I pani Żelazna będzie łaskawa kazać obić parawanik i pilnować… żeby zawsze… tego…
Rozsuwa ręce nad łóżkiem Maliczewskiej, jak anioł stróż.
ŻELAZNA
DAUMOWA
199No, zostańcie z Bogiem pani Żelazna — dziękujemy za chlebuś.
HISZOWSKA
200A pannę Maliczewską opiece polecamy.
ŻELAZNA
201Jak matka… jak matka… kłania się Służalczość, Fałsz, Pozycja społecznaCałuję rączki… niech Pan Bóg prowadzi. odprowadza w ukłonach obie panie i gdy wyjdą, mruczy do siebie przez zęby:
Bodajście karki skręciły! idzie do okna, uchyla i woła:
Można przyjść!
Scena VI
Żelazna — Edek później Michasiowa
Edek wchodzi, ucząc się dalej i mrucząc, jest trochę ośnieżony, przechodzi przez scenę, taszczy stół przed lampkę, siada, zatyka oboma palcami uszy i uczy się. Żelazna kończy pranie, bo zaczyna sprzątać koło komina, balię wynosi do sieni.
ŻELAZNA
202Która też to godzina? krzyczy: Która godzina?
EDEK
MICHASIOWA
wchodzi, wnosi kosz, jest ośnieżona, stawia kosz i strzepuje chustką.
ŻELAZNA
204Nie tu! Nie tu! Nie wolno mi chlewa z izby robić.
MICHASIOWA
205A cóż to, wielkanocne święta czy co, że takie czystości?
ŻELAZNA
206Co jest, to jest… nie wolno… Do sieni.
MICHASIOWA
207Moja siostra płaci, to mnie wolno.
ŻELAZNA
208Płaci za wikt i za spanie, ale nie za brudzenie podłogi.
Michasiowa wyjmuje suknie lekkie i rozwiesza, potem śliczną bombonierkę stawia na koszu.
ŻELAZNA
oglądając bombonierkę
MICHASIOWA
210A musi!… Proszę postawić…
ŻELAZNA
211O wa! Jakbym to ja nie umiała z takim pudełkiem się obejść.
Scena VII
Ciż — Stefka
Stefka wchodzi cicho, wolno, w milczeniu przesuwa się przez scenę — cisza — Stefka wyczerpana siada na łóżku, zrzuca kapelusz. Milczenie.
MICHASIOWA
STEFKA
cicho
213Dobrze! Zostaw! A psia krew! A psia krew.
MICHASIOWA
214Dałaby Stefka parę szóstek.
STEFKA
cicho
215Właśnie. Z czego? Gryźnij się.
MICHASIOWA
STEFKA
217Ta idź do cholery… jak mówię, że nie mam, to nie mam… kładzie się na łóżko Tom[38] zharowana!
MICHASIOWA
STEFKA
leży jak martwa
219A nie spóźnij się o siódmej po rzeczy!
MICHASIOWA
220Znowu dziś Stefka gra?
STEFKA
221No — ta przecież opera wieczór.
MICHASIOWA
222Ta musieli po południu zapłacić.
STEFKA
223Rozenthalowa czekała i wzięła ratę. A zresztą co u diabła, nie mam!
Michasiowa powoli odziewa się w chustkę i wychodzi, Stefka leży na łóżku jak martwa w rozpiętym żakiecie i patrzy w sufit, chwila milczenia. Żelazna podchodzi do Stefki z garnuszkiem mleka w ręku.
ŻELAZNA
STEFKA
cicho
ŻELAZNA
STEFKA
ŻELAZNA
228No tak, trochę… panna Stefka o której idzie do teatru?
STEFKA
ŻELAZNA
STEFKA
ŻELAZNA
STEFKA
ŻELAZNA
STEFKA
zrywa się
235Już odsapnęłam. biegnie do Edka, zasłania mu oczy Siawus!
EDEK
STEFKA
237Ta joj! Nie ugryzę cię, diable nietykalny! patrzy na chleb Cóż się ten twój chleb tak skurczył? kraje sobie kawałek i je Może chcesz cukierków?
Edek nie przerywając sobie nauki, wyciąga rękę w tył, Stefka mu wkłada parę cukierków.
STEFKA
śmiejąc się
238Na masz! Spożywaj! To są owoce mojej hańby! zaśmiewa się A wiecie co, że mnie pedały[40] dziś bolą.
ŻELAZNA
239Bo się panna Stefka zapracowuje.
STEFKA
240Co się pani Żelazna taka słodka dziś zrobiła?!
ŻELAZNA
STEFKA
do Kuleszy
243To nie ten chleb co zawsze.
EDEK
244Bo to komyśniak[41], kupuję teraz od żołnierzy, to dłużej potrwa[42].
STEFKA
EDEK
STEFKA
siada na stole gdzie Edek pisze
EDEK
248Jedno, ale mi nie zapłacił. Jeszcze dwa mam na bardzo dobry i dostateczny.
STEFKA
EDEK
250Wściec się. Trza opisać boleść ojca zadżumionych[44].
STEFKA
EDEK
252Jak Boga kocham! Takie ci Kakuś daje tematy.
STEFKA
253I ty trzy razy takeś bolał ojcowsko?
EDEK
254Cztery. Na obstalunek[45] trzy, a dla siebie czwarty.
STEFKA
EDEK
256Nie dadzą… No… usuń się… Jeszcze Demostenesa połknę…
STEFKA
pakuje się coraz więcej na stół
EDEK
STEFKA
EDEK
STEFKA
EDEK
262Fi-lo-zof! Skąd ci przyszło?
STEFKA
263Ambicja, Teatr, Artysta, Kobieta, Praca, Władza, MarzenieTo Osterlo — ta z chórów dostała dziś taką rolę. My bardzo się naradzały, co to. Żadna nie wiedziała. Ty mi napisz na kartce co to — to ja im powiem. Dobrze? Ja ci dam cukierków. Ta Osterlo ma szczęście. Ona mówiła, że to przez to, że ona ma proste nogi do trykot[47], to jej dali. Ale to nieprawda, bo ja mam jeszcze prościejsze[48]… Tylko ona ma kochanka, co jest z dyrektorem na ty i przez to ma protegę[49]. Ach, psia kość słoniowa, żeby mi znaleźć kogo, co by był z dyrektorem na ty! przewala się po stole Żeby mi to znaleźć!
EDEK
STEFKA
leży na stole
265Żeby mi jedną rolę dali, to by się przekonali, że mam talent… Żeby jedną rolę… podnosi nogę. patrzy z uwagą na bucik O!… Byłabym wtedy bogata! Co dzień bym piła kawę, jeździła na gumach[50] i tobie bym dała dużo monety — pedam[51] ci, byłoby no! ogląda bucik A to… a to… nagle Artysta, Kobieta, Bieda, Strój, KwiatyMasz tekturę?
zrywa się na środek sceny
EDEK
266Weź jaką okładkę. Ja zawsze okładkami zeluję[52] — grube…
STEFKA
267Dziś gram damę, to muszę mieć swoje buciki — a klękamy do publiczności. zdejmuje bucik, pakuje tekturę Dawaj atrament. zasmarowuje
EDEK
smaruje sobie także dziurę w bucie
STEFKA
269Ta[53] co — ta prosto na skarpetkę?
EDEK
smutno
270Durnaś! to ciało! — Tam masz kwiaty!
STEFKA
271E! niech się wypcha z zielskiem. Dziś mi się już nic nie chce.
EDEK
STEFKA
smutno
273Ty Edek to masz zawsze duże słowa w pogotowiu…
EDEK
gorzko
Żelazna przez ten czas złożyła bieliznę do kosza.
ŻELAZNA
wychodzi
STEFKA
276A idź na złamanie karku.
EDEK
277No… wstawaj, muszę pozbierać papiery.
Stefka się podnosi ze stołu powoli.
STEFKA
278Uf… jakby mnie kto zbił!
pukanie
Scena VIII
Stefka, Edek, Sekwestrator
SEKWESTRATOR
STEFKA
SEKWESTRATOR
STEFKA
282Pan się trudni literaturą?
SEKWESTRATOR
STEFKA
do publiczności robi oko
SEKWESTRATOR
285Sprawa Icka Ejzensztejna. Należność 27 koron, 58 halerzy[56]… proszę nie utrudniać… idzie do stołu Muszę opisać…
STEFKA
obojętnie idzie do łóżka, kładzie się na nim
Wpada Żelazna.
ŻELAZNA
zasłania meble
287Co to? Z sądu? Nie pozwolę. To wszystko moje. Panna Maliczewska nie ma nic. Jest u mnie sublokatorką…
SEKWESTRATOR
288Nie wiem nic… proszę nie utrudniać!
ŻELAZNA
289Ja przysięgnę. Meble moje, wszystko moje!
STEFKA
zanosi się od śmiechu
ŻELAZNA
Edek zabiera papiery i wychodzi.
ŻELAZNA
do Edka
292Proszę nie wracać przed siódmą, bo ja mam interesa.
SEKWESTRATOR
ŻELAZNA
pędzi do kredensu
SEKWESTRATOR
295Można zrobić reklamację w sądzie. Nie utrudniać.
Dochodzi do łóżka i bierze spódniczkę baletową.
STEFKA
zrywa się
296Proszę położyć, to są narzędzia pracy. bierze trykoty Nie ruszać… narzędzia pracy… nuci Ty… ty… moje marzenie…
SEKWESTRATOR
spisując
297Stół sosnowy, kanapa ceratą kryta wypchana trawą… dość, starczy… formalizuje, lepi marki[57] Tak.
STEFKA
tańczy po scenie
SEKWESTRATOR
STEFKA
SEKWESTRATOR
301Nie utrudniać! Opiekę i odpowiedzialność nad zajętymi ruchomościami zdaje się tejże Stefanii Maliczewskiej, pod grozą odpowiedzialności paragrafu…
STEFKA
Kładzie stare pantofle baletowe, Sekwestrator wychodzi.
STEFKA
303Żonie moje uszanowanie, dziateczki[58] proszę ucałować, a niech pan uważa, bo tam trochę błoto… tańczy przed Żelazną Babciu morowa[59], mam opiekę nad twoimi gratami.
ŻELAZNA
304To nie zabawne. Mogła panna Stefka tego Żyda zapłacić.
STEFKA
od razu smutnieje
ŻELAZNA
306To źle, to trzeba mieć.
STEFKA
ŻELAZNA
308Ja ta nie wiem, ale tak nie można.
STEFKA
nagle posępniejąc
309Ja sama wiem, że nie można. rzuca się na łóżko
Uroda, Kobieta, BiedaSpać chcę! Żelazna! Ma pani trochę spirytusu do maszynki — nie mam czym się dziś ufryzować.
ŻELAZNA
STEFKA
311Co to będzie? Ja ciągle od innych pożyczam.
ŻELAZNA
Wygląda do sieni.
STEFKA
zwłóczy się z łóżka
Wywłóczy się z izby, otuliwszy czymkolwiek.
Scena IX
Żelazna — Daum
Po wyjściu Stefki Żelazna zapala lampkę przed obrazem, robi trochę porządku w izbie, nasłuchuje, stukanie do drzwi, biegnie szybko, wchodzi Daum w futrze i kapeluszu.
DAUM
ŻELAZNA
DAUM
odrzuca ją laską od siebie
316Dobrze, już dobrze… no… gdzie?
ŻELAZNA
317Wyszła, za chwilę wróci.
DAUM
ŻELAZNA
319Ale… wróci… wróci… Jaki to wielmożny pan niecierpliwy. Może se wielmożny pan przysiądzie.
DAUM
siada w futrze i kapeluszu
Chwila milczenia.
DAUM
ŻELAZNA
DAUM
ŻELAZNA
DAUM
325No, to nie bardzo tam z tą cnotą, skoro tak zaraz…
ŻELAZNA
326Ta gdzie zaraz? Ta wielmożny pan nie wie, co to było… Ta aż mglała[62]… ta aż krzyczała… ale powoli… ta wielmożny pan rozumie… ta panienka to uczciwa dziewczyna… to musi pogrymasować[63]…
DAUM
odsuwa ją lekko
327No już dobrze… dobrze…
ŻELAZNA
328Ale ona będzie tak z początku udawała, że niby nie wie o niczym. Wielmożny pan rozumie, taka komedia…
DAUM
skrzywiony
ŻELAZNA
330I wielmożny pan także tak będzie, że niby nic. To tak żeby nie poznała, że ja tak wielmożnemu panu dobrze życzę. Aż się jej wielmożny pan spodoba… tak za kwadransik!…
DAUM
331No już dobrze, dobrze!
ŻELAZNA
z uśmiechem, cicho
DAUM
wyjmuje z pugilaresu
[64] 50 koron i daje jej.
ŻELAZNA
333Ta to tylko pięćdziesiąt.
DAUM
cicho
334Drugie pięćdziesiąt… jutro…
ŻELAZNA
335Całuję rączki… całuję rączki!
Chwila milczenia.
DAUM
ŻELAZNA
337Przyleci… przyleci… tylko tu do szynku[65], w tej kamienicy…
DAUM
skrzywiony
ŻELAZNA
339Jezus Maria, takie dziewcząteczko! Tylko po spirytusik do kręcenia włosów… Wiadomo… młode, kokietka…
DAUM
ŻELAZNA
DAUM
ŻELAZNA
343Najpewniejsze. Wywąchałam metrykę.
Chwila milczenia.
DAUM
wstaje
344Zdaje się, że ktoś idzie.
ŻELAZNA
zagląda do sieni
345To samsiad[66]. A jakby co, to wielmożny pan powie, że przyszedł oglądać kamienicę, bo kupuje.
DAUM
346Najlepiej niech nikt nie przychodzi.
ŻELAZNA
347Zarządzę, zarządzę. Jak ona przyjdzie, to zamknę drzwi, sama se przysiądę na dziedzińcu.
Chwila milczenia.
ŻELAZNA
Daum siada przy kominie ciągle ubrany, wchodzi Stefka.
ŻELAZNA
wysuwa się z izby
Stefka nie widzi na razie Dauma, który siedzi wciąż nieruchomy koło pieca w futrze i kapeluszu, nagle Stefka go dostrzega.
Scena X
Stefka — Daum
STEFKA
DAUM
STEFKA
Krząta się koło swoich rzeczy teatralnych, układa sukienkę balową, wachlarz, kwiaty w koszu, staje, patrzy na Dauma chwilę, nagle parska śmiechem.
DAUM
ciągle siedząc
353Z czego się panienka śmieje?
STEFKA
Chwila milczenia,
Stefka siada i zaczyna fastrygować
[68] na baletowej spódnicy wstążki. Jest odwrócona tyłem do
Dauma, nareszcie odwraca się i patrzy na niego.
STEFKA
355Właściwie — co pan tu chce?
DAUM
356Kamienicę kupuję. Oglądam.
STEFKA
357Kamienicę? To pan musi być bogaty.
DAUM
STEFKA
359Nie ma „tak sobie”. Albo bogaty, albo nie bogaty. Trza porządnie gadać. po chwili Pan żonaty?
DAUM
STEFKA
DAUM
STEFKA
DAUM
STEFKA
do publiczności grubym głosem
DAUM
STEFKA
367E! Pan nie czytał. Pan nie wygląda na takiego, coby książki czytał.
DAUM
ubawiony
STEFKA
369No… w każdym razie na dobry numer. Która godzina?
DAUM
STEFKA
371Psia kość słoniowa, nie zdążę.
DAUM
STEFKA
DAUM
374BiedaPo cóż sama? Cóż, nie mamy krawcowej?
STEFKA
Wstaje, idzie do komina, bierze mleko, pije.
DAUM
STEFKA
377Podwieczorek i kolację. biegnie do chleba Edkowego, kraje kawałek i rzuca w przechodzie resztę Daumowi Może pan też — komiśniak…
DAUM
STEFKA
dziecinnie, śmiejąc się
Chwila milczenia Daum zapala papierosa, Stefka gestem pokazuje, że by zapaliła.
DAUM
wabi ją papierosem, jak zwierzątko
Stefka bierze papierosa, ale się go boi i wraca do szycia spódnicy.
DAUM
STEFKA
382Właśnie! Taki występ! Statystuję… już trzy lata, ale co? Ani protegi[71]… ani nic… a przecież ja mogłabym grać. nagle zrywa się i idzie do Dauma Pan zna dyrektora?
DAUM
STEFKA
DAUM
STEFKA
idzie do komina, klęka i grzeje żelazko od włosów
DAUM
Gasi papierosa, słychać zgrzyt klucza w zamku.
STEFKA
obojętnie, ciągle przy piecu
DAUM
389No… dość tych komedii…
Przykręca lampkę, ciemność zalega norę, ledwo przez okienko mdłe smugi światła, Daum rzuca się na Stefkę z tyłu.
DAUM
STEFKA
bezradnie zdziwiona, z opuszczonymi rękami, nie rozumiejąc na razie
DAUM
STEFKA
krzycząc — zrozumiała
393Dać mi spokój! Precz! Precz!
Wydziera mu się, on ją dopada, chwyta za włosy, pociąga w tył.
STEFKA
DAUM
Stefka rzuca się ku oknu, wskakuje na stół, bije ręką w szyby, tłucze okno, krwawi sobie ręce.
DAUM
STEFKA
397Ratujcie! Ludzie! Ratujcie!
DAUM
Chce ją ściągnąć ze stołu, ona pokrwawionymi rękami bije go po twarzy i rękach i wala
[74] go. Drzwi otwierają się, wpada
Żelazna.
ŻELAZNA
szeptem
399Jezus Maria! Na dziedzińcu słychać!
STEFKA
płacze serdecznie, zanosi się, rzuca się na swoje łóżko, płacząc
ŻELAZNA
szeptem, rozjaśnia lampę
401Cicho, nic się nie stało.
DAUM
do Żelaznej
402A to ładna historia! A tom się wplątał…
ŻELAZNA
półgłosem
403Wielmożny panie, ta ja nie wiedziałam…
DAUM
wściekły
404Mówiła pani, że uprzedzona… Ładnie uprzedzona!
ŻELAZNA
405Wielmożny panie, klnę się na sumienie!
DAUM
406Proszę mi dać się czym obetrzeć… Żelazna daje mu wody, on ściera z rąk krew ruchem Ponckiego Piłata No… temu nie jestem winien. wyjmuje portfel i wyciąga angielski papierek[75], zalepia ranę i gubi 10 koron, gdy już ubrany do wyjścia, mówi A teraz oddajcie.
ŻELAZNA
kłania się
407Wielmożny panie! Te wydatki!
DAUM
odrzuca ją
ŻELAZNA
już przy wyjściu zatrzymuje go
409A za szybę, wielmożny panie?
DAUM
Wychodzi, trzaskając drzwiami.
Scena XI
Stefka — Żelazna później Edek
Żelazna (idzie do łóżka, bierze poduszkę, włazi na stół i zatyka okno)
ŻELAZNA
411Panna Stefka zbiła szybę, proszę, żeby jutro zapłaciła…
STEFKA
cicho
ŻELAZNA
413Szyba lagrowa… Dwie korony…
STEFKA
Żelazna krząta się jeszcze chwilę, potem odchodzi, mrucząc. Stefka chwilę leży, wreszcie wstaje, siada i kończy sukienkę, wchodzi zmarznięty Edek, idzie do stołu.
EDEK
415A tu co? Jak po spaleniu! Moje zeszyty o! Wypisy, i to pożyczone. Czy to ty?
STEFKA
cicho
EDEK
płacze
417A no! To wiesz, wiesz, to świństwo!
STEFKA
nagle zrywa się
418Daj mi spokój! Żebyś ty wiedział, co tu było.
EDEK
419O! To świństwo! Mnie tak ciężko.
STEFKA
420Durnyś… ja ci to odkupię… Żebyś ty wiedział… albo ci nie powiem… bo się wstydzę…
płacze
EDEK
zainteresowany zbliża się
STEFKA
rzuca mu się na piersi i płacząc mówi
EDEK
głupowato
STEFKA
EDEK
425Aha! po chwili A ty co?
STEFKA
z dumą
EDEK
podaje jej rękę
427To dzielnie! Wreszcie widzę w tobie człowieka…
STEFKA
428Ta daj mi spokój, rękę sobie skaleczyłam.
EDEK
429To nic! To chrzest… z tego wyjdziesz dzielniejsza.
STEFKA
Idzie w stronę komina, aby podkręcić lampkę i spostrzega na ziemi banknot dziesięciokoronowy.
STEFKA
431To on zgubił… nic innego… o! Powalany[76] krwią…
EDEK
STEFKA
EDEK
STEFKA
435Ta ty do wariatów idź!..
EDEK
436To są nieczyste pieniądze.
STEFKA
437Nie. Troszkę obłocone i troszkę krwi… ale… wyciera O! Ani nie znać! Dobra!
Biegnie do kosza, układa baletowe spódniczki, narzuca firankę, wkłada spiesznie buciki, żakiet, kapelusz.
EDEK
438To chodzi o moralny brud.
STEFKA
439E! Wypchaj się… jak przyjdzie Michasiowa, niech bierze kosz i niesie do garderoby…
Biegnie ku wyjściu.
EDEK
440Poczekaj! Gdzie idziesz?
STEFKA
z triumfem, już na schodach
Wylatuje.
EDEK
sam, patrzy na nią z pogardą, pluje i macha ręką
442Ot… kobieta… idzie do stołu, szuka chleba, potem pod sofą, wreszcie z płaczem Co się u diabła z moim chlebem stało?
Zasłona spada.
Akt II
Scena przedstawia pokój w mieszkaniu
Stefki. Meble zwyczajne, żydowskie, jakie dają do wynajęcia. Szafy dwie — szezlong
, stoły — komoda, fotel bujający, dwa kosze pokryte dywanikami. Na ziemi tani dywanik. Na prawo od widza okno z firankami. Przed nim trzcinowa żardinierka
[77] z trochą zeschłych kwiatów. Dużo niesmacznych, a tanich głupstw. Od sufitu różowa sypialna ampla
[78]. W głębi alkowa
[79], zasłonięta firankami. Gdy się odsłania, widać łóżko blaszane dość starannie zasłane, z różową kołdrą, piec — w głębi drzwi wejściowe na lewo do kuchni. Na pierwszym planie stolik, przy podniesieniu zasłony
Michasiowa klęczy przy piecu i pali. Zmrok. Tylko z pieca oświetlenie.
Scena I
Michasiowa — Daum
Michasiowa trochę lepiej odziana ma bluzkę jedwabną niebieską starą z koronkami — podartą spódnicę i boso. Gdy napali w piecu, siedzi przez chwilę na ziemi i patrzy w ogień. Słychać chrzęst klucza w przedpokoju, drzwi się otwierają i wchodzi Daum z masą paczek i dwoma butelkami. Michasiowa, która się zdrzemnęła — budzi się.
MICHASIOWA
uniżenie, ale złośliwie
443Wielmożny pan… całuję rączki… całuję rączki…
DAUM
odsuwa ją laską
444No już dobrze, dobrze… nie ma panienki?
MICHASIOWA
DAUM
MICHASIOWA
447Jakieś coś smutnego. Panienka tam będzie za Hiszpana…
DAUM
MICHASIOWA
złośliwie
DAUM
wściekły
450Znowu? Ja płacić za wasze szkody nie będę.
MICHASIOWA
451Ta wielmożny panie! To to z tandety, nic niewarte, samo próchno.
DAUM
MICHASIOWA
453Ta na wypożyczenie nic porządnego nie dadzą…
DAUM
454Cicho! Nakryć stół! do Michasiowej, która zapala lampę Ja sam! zdejmuje surdut i włazi na krzesło Po co to palić? Szkoda nafty!
MICHASIOWA
odchodząc do kuchni
455Panienka ze swoich pieniędzy na naftę daje!
Odchodzi, Daum po zapaleniu ampli złazi z krzesła i obchodzi meble, sprawdzając, czy się trzymają, i mruczy. Michasiowa wraca z obrusem, nakrywa stół. Daum otwiera pakiety.
DAUM
456Proszę dać trzy nakrycia.
MICHASIOWA
DAUM
458No… mamy trzy widelce… trzy noże…
MICHASIOWA
459I nie rozchodźcie się.
DAUM
460No, to na trzy osoby starczy…
MICHASIOWA
461To ma być ktoś na kolacji?
DAUM
MICHASIOWA
DAUM
464Wina to za okno… za okno…
MICHASIOWA
465Ta jakie wina? Jedna butelka i tyle awantur…
DAUM
MICHASIOWA
467No, bo się raz na dzień w piecu pali, a tam mróz.
DAUM
MICHASIOWA
469A zdało by się. A u mnie w kuchni to trza lód rano z ganku ode drzwi odrębywać… Ale jak trzeba szparować[81] na wszystkim, to inaczej być nie może.
DAUM
pali papierosy, po chwili
470Nikt tu nie przychodzi?
MICHASIOWA
471Ta Jezu! Ta wielmożny pan wiecznie się o to samo pyta. Ta kto miałby przychodzić? Ta panienka się już tak nudzi jak ten pies…
DAUM
MICHASIOWA
473Ojej! a co będzie na starość robiła?
DAUM
474Ja widzę, że Michasiowa jej w głowie przewraca!
MICHASIOWA
urażona
475Też coś! Co mnie do niej. Ona se tak życie układa jak chce… po chwili Skąpiec, JedzenieNo a co będzie na kolację?
DAUM
476Musi tam przecie być coś z obiadu.
MICHASIOWA
477Właśnie. Tak się dużo robi.
DAUM
478Zresztą to nie kolacja, to tylko przekąska…
MICHASIOWA
479Bo ja bym może jeszcze polędwicy dostała.
DAUM
480Nie trzeba… nie trzeba… to tylko przekąska…
MICHASIOWA
DAUM
wstaje i widzi na stoliku pozew sądowy
MICHASIOWA
DAUM
wściekły
MICHASIOWA
485Ta niech wielmożny pan nie płaci… Ojej!
DAUM
MICHASIOWA
DAUM
MICHASIOWA
489Ta nie! Ta koron! Joj!…
DAUM
MICHASIOWA
491Ta panienka musi się na scenę ubrać. Ta na jutro dwie suknie — niby za to.
Chwila milczenia — Daum siedzi przy ogniu.
MICHASIOWA
DAUM
493Tak, ale się zaparzy tę, co ja przyniosłem w papierku, a nie waszą…
Scena II
Michasiowa, Daum, Stefka
Stefka wpada, jest ubrana trochę lepiej, ma wielki kapelusz z piórami.
STEFKA
śpiewając
494Platz da! jetzt kommt die Grette![83]
DAUM
STEFKA
496Niby co — nareszcie? Próba trwała… przez alembik[84]… to oni z dramatu tak nazywają, zdawało się, że będziemy nocować. do Michasiowej, rzucając kapelusz No, bierz to szutro[85]! układnie Teatr, Artysta, Walka, Władza, Mężczyzna, Kobieta, Pozycja społeczna, KochankaA ja z nim mam na pieńku.
DAUM
STEFKA
pudrując się i przyczesując
498A z nim, z nim… dlaczego się nie zobaczył z dyrektorem? Ciągle mnie zwodzi.
DAUM
499Co Stefka chce? Przecież ma rolę.
STEFKA
500To nie jest rola, to jest skandal. A potem[86] to nie przez niego, tylko przez wypadek, że Bóg tak dał, że Milowicz pedał se zwichnęła i mnie dali zastępstwo.
DAUM
leży na sofie
STEFKA
502Ale ja prosiłam, żeby iść do dyrektora i prosić, żeby mnie dali na afisz, a oni zostawili Milowicz.
DAUM
503Mnie się tam nie spieszy.
STEFKA
504Ale mnie się spieszy. Ale on się boi skompromitować.
DAUM
skrzywiony
505A cóż? Mam się z czym chwalić? Zresztą ja jestem w porządku. Ja nic nie obiecywałem.
STEFKA
smutno
506Ale ja sobie obiecywałam! do Michasiowej Co się śmiejesz?
MICHASIOWA
STEFKA
508Widzę dobrze. Idź do kuchni… z udaną grozą i naostrz nóż…
MICHASIOWA
STEFKA
śmiejąc się
510Pozarzynam was! No dalej! hop! A on niech Bogu dziękuje, że ona ma taki anielski charakter, bo inna to by takie piekło zrobiła, że… no!
DAUM
511To by mnie tyle widziała.
STEFKA
512Ojoj! Wielkie nieszczęście! Michasiowa wychodzi, Daum pociąga Stefkę do siebie. Stefka delikatnie mu się wysuwa i aby coś powiedzieć, leci do stołu Cóż to za bufet pierwszej klasy?
DAUM
na sofie
513Nuda, Zabawa, Mężczyzna, Kobieta, Kochanka, Władza, Uczta, Gość, ArtystaJak Stefka przyrzeknie, iż będzie się przyzwoicie zachowywać, to może jeden z moich przyjaciół przyjdzie dziś na herbatę.
STEFKA
514Jeżeli podobny do niego…
DAUM
515O to nie chodzi. Ale — że ona zawsze się skarży, że się nudzi, więc jeżeli (powtarzam) potrafi zachować się przyzwoicie, języka nie pokazywać… Stefka język pokazuje na nosie nie grać… Stefka gra na nosie nie robić pajaca… słowem — mieć jakąś godność…
STEFKA
516Wypchać się z godnością! Jak ten twój przyjaciel tu przychodzi, to on wie, co ja jestem i jaka moja sy-tu-a-cja!
DAUM
517W każdej sytuacji można zachować się godnie i przyzwoicie. Niech patrzy na mnie, czy ja kiedy wyprawiam takie łamańce jak ona? Nie — a dlaczego? Bo wiem, co to jest godność.
STEFKA
518On może tak długo gadać?
DAUM
519Chodzi mi o to, ażeby ten mój przyjaciel wyniósł stąd wyobrażenie odpowiednie.
STEFKA
520Jak to także nudna trąba, to niech zostanie, gdzie jest. Ja nie mam ochoty z nudów posiwieć. milutko A teraz — proszę stąd iść…
DAUM
STEFKA
522Na ulicę czy gdzie. Bo tu zaraz przyjdą moi goście.
DAUM
STEFKA
524Moi. Klaka. Jutrzejsza. No co? Jak on się nie zatroszczy, żeby mi wyrobić stanowisko, to ja się muszę troszczyć. Będę miała jutro po kuplecikach szmerek i brawko. Muszę to sobie urządzić — i udało mi się po wielu trudach i staraniach. Zaraz tu przyjdą moje klakiery i muszę ich czymś przyjąć… ogląda się smutno, że nie ma nic — nagle dostrzega stół — do kuchni Michasiowa! — dyguj[87] tu tacę! Tak! z tego będą kanapki ef… ef…
DAUM
525Bardzo proszę — to jest moja przyjacielska przekąska.
STEFKA
526Gwiżdżę na to!… Michasiowa wnosi tacę. Stefka stawia to, co na stole Tak! Sardynki, szynka… prutek… masełko… ef… ef…
DAUM
527Proszę nie ruszać, to kawior!…
STEFKA
528Pycha! dawać kawior!… Musi być zatrzęsienie kanapek…
DAUM
Wypadają wszyscy do kuchni — chwila milczenia — dzwonek — Michasiowa wypada wyrzucona przez Stefkę, która w progu kuchni z nożem w ręku, mówi:
STEFKA
530Poproś, niech zaczekają!
Scena III
Filo, 1 Kolega, 2 Kolega, 3 Kolega i trzech innych z mandolinami, później Stefka
Widać rękę Dauma robiącą rozpaczliwe ruchy ku Michasiowej — z kuchni
DAUM
531Mój surdut! mój surdut!…
Młodzież wchodzi, rozgląda się.
FILO
532My, do panny Maliczewskiej. Czy jest w domu?
MICHASIOWA
533Jest. Prosi, żeby panowie zaczekali!
wychodzi do kuchni
1 KOLEGA
do FILA
534No… żeby taki wielki szyk to nie bardzo.
FILO
535No… co chcesz, przyzwoicie.
2 KOLEGA
536A może to dopiero przedpokój.
FILO
537Nie. Tam jest tylko kuchnia.
3 KOLEGA
538Ja myślałem, że ona lepiej mieszka.
FILO
539Ona się dobrze prowadzi.
1 KOLEGA
FILO
541Tak jest. Ja wiem! Nigdy z nikim nie chodzi. Nawet z aktorem… No a teraz, żeby nie pozapominać, jak się nazywamy. Ty do pierwszego kolegi Drwęski.
1 KOLEGA
542Rwęski, mówiłem — a nie Drwęski.
FILO
543Niech ci będzie Rwęski, ty…
do drugiego kolegi
2 KOLEGA
FILO
545To nie jest żadne nazwisko. Nie trzeba w niej budzić podejrzenia, że się poprzezywaliście… Niech będzie Janiszewski.
2 KOLEGA
FILO
3 KOLEGA
548Może by jednego hrabiego?
FILO
549Nie. Ona zaraz przewącha pismo nosem.
1 KOLEGA
FILO
551Ho, ho!… Ty — Gwaranc, ty Młodziejewicz, ty…
1 KOLEGA
FILO
1 KOLEGA
FILO
555Ty Wołoski. Ślicznie!…
1 KOLEGA
556A ty? Filo — jak się przezwiesz?
FILO
557Ja? — Jaroszewski. Pamiętać! Nie zasypać się[88]. I… wiecie… to przyzwoita dziewczyna! I w drogę mi nie włazić tylko dopomagać — bo ja ją kocham! Cicho! Nie brząkać!… Idzie!
STEFKA
wychodzi godna, robiąc artystkę, nie wie, co zrobić z rękami, jak debiutantka
FILO
559Pani pozwoli się powitać. Oto moi koledzy, ci, o których mówiłem. Wszyscy są na pani rozkazy. Oto — kolega Drwęski…
1 KOLEGA
FILO
561Norymberski, nie — kolega Pomian Gwaranz. do kolegów No… dalej, bo już pozapominałem!
Każdy coś mamrocze i kłania się.
STEFKA
562Bardzo mi przyjemnie! Bardzo! Panowie tacy łaskawi, trudzili się aż tutaj.
FILO
563Cały zaszczyt dla nas.
Długa chwila milczenia — nikt nie wie, co mówić. Stefka zakłopotana — nagle mówi z uśmiechem.
STEFKA
Chłopcy siadają, pod dwoma łamią się krzesła — konsternacja, nagle Stefka wybucha śmiechem i zanosi się.
2 KOLEGA
FILO
566Doprawdy… coś takiego…
STEFKA
śmieje się
567Ależ to nic, to takie meble od siedmiu boleści. Ani na nich usiąść. To żydowskie. Nie ma tu między wami Żyda? No to dobrze, to się żaden nie obrazi. Siadajmy na ziemi! Tak się przynajmniej nic nie załamie. Co? Źle?
FILO
Siadają w kółko na ziemi, Stefka pomiędzy nimi — rzuca im przedtem trochę poduszek.
STEFKA
569Jak na wschodzie! A jakbyśmy się załamali, to prosto buch! do piwnicy. Ha, ha, ha!
Śmieją się wszyscy zdrowym, dziecięcym śmiechem.
FILO
570Ja bym panią uratował.
KOLEDZY
STEFKA
FILO
STEFKA
574Jak królewnę ze szklanej góry.
FILO
STEFKA
do kolegów
576A to nasi dworzanie… A ten najmniejszy kawaler — to paź. Co! — Tylko złotej karety nie ma!
1 KOLEGA
577My zbudujemy aeroplan.
STEFKA
578Z pajęczyny — a pozbijacie gwoździami z diamentów i motor będzie złoty — a zamiast benzyny?…
FILO
STEFKA
580Daleko byśmy zalecieli!
FILO
581Słońce by rosę wypiło.
1 KOLEGA
582A pani gwoździe diamentowe by na kolczyki wzięła.
STEFKA
smutno
583E!… nie!… otrząsa się Ale poczekajcie… będziemy coś jedli! zrywa się, biegnie do drzwi od kuchni Dawajcie! wynosi tackę z kanapkami, za nią Michasiowa parę talerzyków Proszę! Proszę! częstuje, chłopcy biorą — do Fila Ta najlepsza… dla Pana… zaraz serwetki!
Wylatuje do kuchni.
FILO
do kolegów
1 KOLEGA
585Ona mi się na scenie wydawała większa.
3 KOLEGA
3 KOLEGA
FILO
588Głupi jesteście. Ona jest cudna.
1 KOLEGA
589No… Milowicz ładniejsza.
FILO
Stefka wraca — rozrzuca serwetki.
STEFKA
MICHASIOWA
cicho
STEFKA
593No to będzie dwa!… do chłopców No napijmy się coś dobrego!
Michasiowa wraca z dwoma kieliszkami — Stefka bierze zza okna butelkę i chce otworzyć.
FILO
MICHASIOWA
do Stefki cicho
595Pan mecenas chce swego surduta!
STEFKA
cicho
596A czy ja wiem, gdzie leży? stawia na stole, głośno O tu — jeszcze dwie szklanki, a tu kubek od jaj — a tu głęboka popielniczka, a tu wazonik od kwiatów… Tak! Po cygańsku!…
Siadają i grupują się.
FILO
597Panowie! Pijmy za zdrowie pani domu i jej jutrzejszego powodzenia!
STEFKA
598To już od was zależy! trąca się z nimi Michasiowo! Kanapki! Michasiowa podaje znów tackę Doprawdy, że panowie mogą mnie na nogi postawić.
Stefka mówi to z czarującym wdziękiem.
1 KOLEGA
599Już my to urządzimy. Sprawimy pani klakę pierwszej klasy.
STEFKA
600Tylko, żeby znów nie za dużo.
FILO
zarozumiale
STEFKA
FILO
603Spodziewam się. Tylko my byle komu nie urządzamy owacji.
1 KOLEGA
STEFKA
biegnie do drzwi — i woła
605Uczta, Zabawa, TaniecKanapki! przeze drzwi wysuwa się ręka Dauma w rękawie od koszuli z tacką kanapek Proszę panów jeszcze! i wina… trochę!… teraz ja za panów zdrowie! Niech żyje moja klaka! któryś brzdąknął na gitarze Wino! Muzyka!… Taniec!… Wesołość!… Boże! Jak mi dobrze! Jak mi czegoś dobrze!
Koledzy zaczynają grać walca Metressa
FILO
do Stefki
Tańczą.
1 KOLEGA
zrywa się
607Teraz ja! porywa Stefkę
Filo gra na mandolinie chwilę — wreszcie odbiera koledze Stefkę — i tańcząc mówi jej do ucha.
FILO
STEFKA
śmiejąc się
FILO
610Takie ma pani cudne oczy!
STEFKA
611Pan ma takie cudne usta!…
Mały kolega kręci się sam — wpadają tańcząc na kolegów — krzyk, śmiech — nagle Stefka porywa najmłodszego — i woła
STEFKA
612Z paziem — drobna kaszka!
Zaczyna się kręcić krzycząc roześmiana, inni koledzy wstają, niektórzy grają — inni tańczą — zabawa dziecinna i wesoła, wchodzi Michasiowa
MICHASIOWA
STEFKA
Zatrzymuje się, wszyscy się zatrzymują.
MICHASIOWA
615Ciocia panienkę prosi na chwilę.
FILO
STEFKA
jakby ze snu zbudzona
MICHASIOWA
618Ciocia prosi, żeby było cicho.
STEFKA
jak w gorączce
619E! Niech się wypcha — dalej! Drobna kaszka! Bierzcie Michasiową!
Jeden z kolegów chwyta Michasiową i kręci. — Stefka porywa Kolegę. — Michasiowa wyrywa się i wchodzi do kuchni, zaczyna się krzyk, zabawa i wrzawa — po chwili Michasiowa wraca z grobową miną i mówi
MICHASIOWA
STEFKA
zła
MICHASIOWA
622Ciocia jest bardzo chora — ma migrenę — i bardzo się gniewa.
STEFKA
przerywa i poważnieje
623Mówisz — że się gniewa?
MICHASIOWA
znacząco
STEFKA
zmieszana
625A no! To przepraszam panów… ale…
FILO
i Koledzy, także zmieszani
626Ale my doskonale to rozumiemy… przepraszamy panią bardzo… ja za moich kolegów… dziękujemy za takie miłe przyjęcie…
STEFKA
627Mnie jest bardzo przykro, że…
1 KOLEGA
628Ale proszę pani — myśmy i tak mieli już iść.
FILO
1 KOLEGA
630A teraz! Na pożegnanie! Walca!…
Zaczynają grać walca — Stefka odprowadza ich do drzwi.
STEFKA
631Polecam się panom, jutro — po trzecim kuplecie… moi złoci…
1 KOLEGA
632Proszę być spokojną — już pani nas posłyszy…
Śmieją się i grając wychodzą.
Scena IV
Filo — Stefka
Scena pusta — Stefka opiera się o piec i tak pozostaje zgnębiona, wsuwa się Filo i po cichu mówi ładnie na tle walca.
FILO
STEFKA
przy piecu
FILO
635Taka pani była przed chwilą wesoła.
STEFKA
wzdychając
636No cóż? Chwila do chwili niepodobna.
FILO
637Tym lepiej. Rozmaitość. Jak łąka kwietna. Aż się śmieje.
STEFKA
FILO
STEFKA
FILO
STEFKA
FILO
643Na lata to ja młody. Ale co ja już przeszedłem! Właściwie ja jestem starcem.
STEFKA
644E! To taka moda tak mówić.
FILO
645Ja jestem ponad to… Niech pani nie będzie smutna.
STEFKA
FILO
STEFKA
648A co panu na tym zależy?
FILO
STEFKA
650Ba! Żeby to można całe życie tańczyć walca.
FILO
651Można… w przenośni! Takie upojenie, taka radość to może trwać całe życie.
STEFKA
FILO
653Co tam myśleć co potem? Dziś do nas należy! Niech żyje dziś! Jaka pani cudna!…
STEFKA
654Ciągle pan to powtarza.
FILO
655Bo inaczej nie mogę. A ja to już od Bóg wie kąd[90] tak za panią… jeszcze jak pani mieszkała w tej suterenie…
STEFKA
656A! To pan mi kwiatki przez Kuleszę dawał?
FILO
STEFKA
658Ja nie wiedziałam, bo on nigdy nie powiedział od kogo, tylko że od „kolegi”… ani się pan pod wierszami nie podpisał. Ja nawet nie wiem, jak się pan nazywa.
FILO
z uśmiechem
659Ja się nazywam… wiosna!
Chwila milczenia — Stefka powtarza cicho „wiosna”! — a potem z wdziękiem.
STEFKA
FILO
po chwili
STEFKA
662A na imię? Tak w domu jak na pana wołają. Mama panowa[91]?
FILO
STEFKA
Wchodzi Michasiowa.
MICHASIOWA
STEFKA
jak ze snu
MICHASIOWA
667Ciocia panienkę prosi, żeby zaraz przyszła.
FILO
668To ja pójdę… żegnam panią…
STEFKA
z żalem
669Szkoda! Tak dobrze z panem porozmawiać. A Kulesza co robi — zdrów?
FILO
STEFKA
671I zadania odrabia za pana?
Śmieje się.
FILO
śmieje się
STEFKA
673E! Wróble o tym gwiżdżą!
FILO
STEFKA
FILO
Chwyta ją za ręce i całuje w ramiona, w łokcie.
STEFKA
śmiejąc się
677A to ładna historia… wyrzuca go za drzwi No, no! Dosyć, dosyć!
Filo jest wzruszony i ona także — śmieją się nerwowo — Filo wychodzi — Stefka patrzy za nim — wraca na scenę — porządkuje meble — przez drzwi od kuchni wchodzi ostrożnie Daum — szuka surduta.
Scena V
Daum — Stefka, później Michasiowa
DAUM
skrzywiony
STEFKA
znajduje, ubiera się w surdut, który jest ogromny, i skacze przed Daumem
679Oto surdut ekscelencji! Oto surdut!…
DAUM
jw.
680Proszę oddać — muszę iść teraz kupować drugie przyjęcie, bo prawie nic się nie zostało.
Stefka zdejmuje surdut podaje go z przesadą Daumowi.
STEFKA
681Ale kanapki były ef… ef…
DAUM
682Zaraz wracam! Proszę nie zakładać łańcucha.
STEFKA
683Niech Bóg prowadzi! Będę tęsknić…
Daum wychodzi. —
Stefka biegnie do niszy
[92] i zaczyna się szybko przebierać z sukni w szlafroczek jasny genre
[93] kimono. Śpiewa walca
Metressa — wchodzi
Michasiowa, sprząta.
STEFKA
MICHASIOWA
STEFKA
686Co? Ładny ten chłopak, co ostatni poszedł.
MICHASIOWA
687Takie to się nie liczy.
STEFKA
w niszy śmieje się
MICHASIOWA
689Bo Stefka to albo jakiego grzyba — albo takie coś co ma mleko pod nosem wynajdzie.
STEFKA
MICHASIOWA
STEFKA
692E! Nie truj mnie! Znów się nadąsałaś? Nieznośna jesteś. Wyrzucę cię.
MICHASIOWA
STEFKA
694A cóż? Dlatego, że jesteś moja siostra, to mam cię zawsze przy sobie trzymać?
MICHASIOWA
695Tak Pan Bóg przykazał. A zresztą proszę mi dać comiesięcznie, to se pójdę.
STEFKA
cicho
Pukanie do drzwi od kuchni.
MICHASIOWA
697A tam co wlazło do kuchni?
Po chwili Michasiowa wraca.
MICHASIOWA
cicho
698Stefka! Tam jest jakaś pani i chce z tobą gadać.
STEFKA
699Pani? Ze mną? — Z teatru?
MICHASIOWA
700Ale! Ubrana jak ktoś bardzo tego… i chce, żebyś była sama.
STEFKA
zaintrygowana
Zapina pośpiesznie szlafrok na piersiach.
Scena VI
Daumowa — Stefka — Michasiowa
DAUMOWA
702Czy zastałam pannę Maliczewską?
STEFKA
DAUMOWA
704Czy można z panią chwilę bezpiecznie porozmawiać, ale tak żeby nikt nie wszedł.
STEFKA
705A no — dobrze. idzie, zakłada łańcuch ode drzwi wchodowych — do Michasiowej — cicho
Idź przed bramę i jakby stary szedł, to mu powiedz, niech sobie pospaceruje gdzie i nie lezie jeszcze na górę! — głośno do Daumowej Proszę pani — już jesteśmy same.
za Michasiową
Ja zamknę za tobą drzwi kuchenne.
Stefka i Michasiowa wychodzą do kuchni — potem Stefka wraca.
STEFKA
DAUMOWA
trochę stropiona
707Pani jeszcze bardzo młoda.
STEFKA
śmieje się
708Nie — to złudzenie optyczne.
DAUMOWA
STEFKA
710Dlaczego miałabym być smutna?
DAUMOWA
711No… każdy ma przyczyny do smutku. Usiądźmy! Dobrze?
STEFKA
712O tu, na szezlongu… to jeszcze najpewniej.
DAUMOWA
siada na szezlongu
713Panią pewnie dziwi, co ja tu robię. Otóż — powiem pani, że się panią bardzo interesuję.
STEFKA
Bierze jedno z krzeseł przy stole i taszczy przed Daumową.
DAUMOWA
STEFKA
siada ostrożnie na krześle
716Aha! Panie zbierają składki. Ale u mnie chuda fara[94].
DAUMOWA
717Ależ nie. My nic nie zbieramy. My się opiekujemy samotnymi kobietami, które z powodów dla nas obojętnych (jakby to powiedzieć…) wykoleiły się… no… i…
STEFKA
718No… i do czego to paniom?
DAUMOWA
719Tak nam każe obowiązek sumienia.
STEFKA
720Ja bym wolała co innego robić.
DAUMOWA
721O proszę pani — to wielkie szczęście, skoro się tak w kimś obudzi godność — poczucie przyzwoitości…
STEFKA
DAUMOWA
strapiona
723Taktu… właśnie, właśnie.
STEFKA
724Ja to co dzień słyszę.
DAUMOWA
725Skąd? Ja tu pierwszy raz.
STEFKA
grubym głosem
726Ale ja mam taką domową katarynkę… cienko przepraszam panią.
DAUMOWA
STEFKA
728Pewnie — bo — mam długi.
DAUMOWA
729To jest nic w porównaniu z tą zbrodnią, jaką pani spełnia na samej sobie.
STEFKA
zesuwa się z krzesła
Przysiada na ziemi.
DAUMOWA
731Pani stoi w tej chwili poza społeczeństwem.
STEFKA
śmieje się
DAUMOWA
733Społeczeństwo potrzebne.
STEFKA
734Do czego? Do chrzanu! Czy za mnie społeczeństwo długi popłaci?
DAUMOWA
735Ale otoczy Panią szacunkiem.
STEFKA
736E! To luks. — Jak się ma już wszystko, co potrza, to wtedy można se porcję szacunku fundnąć.
DAUMOWA
737Właśnie. Wtedy może już być za późno.
STEFKA
smutno
738No to się dziura w niebie nie zrobi.
DAUMOWA
STEFKA
trochę gwałtownie i ponuro
740I powrócić? dzie? do sutereny. Oho! nie chyci. Źle mi tu, że no… ale tam… oho!…
DAUMOWA
741Ja tam byłam — miała pani wszystko, dach, życie…
STEFKA
gorzko bardzo
742No — niechby Pani tak przyszło żyć i mieszkać — to ciekawa jestem, jak by pani długo wytrzymała.
DAUMOWA
743Miała pani opiekę — tę samą kobiecinę.
STEFKA
zasłania oczy dla ukrycia łez, gdy odrywa ręce wzrok jej pada na futro Daumowej
744Właśnie… to pani trafiła w samo sedno… proszę pani, czy to plusz czy sealskiny[95]?
DAUMOWA
niedbale
STEFKA
wyciąga nieśmiało rękę i głaszcze
746Ale! To musi kosztować morowe[96] pieniądze.
DAUMOWA
747Nie takie drogie. Tysiąc pięćset… z uśmiechem Prezent męża — za syna.
STEFKA
gładząc futro
DAUMOWA
STEFKA
z dźwiękiem dziecięcym
DAUMOWA
751Bardzo — najzacniejszy człowiek.
STEFKA
DAUMOWA
STEFKA
DAUMOWA
STEFKA
DAUMOWA
STEFKA
758A jak go pani w domu nazywa?
DAUMOWA
STEFKA
760Ja też mam jednego Fila. — Fila Januszkiewicza.
DAUMOWA
śmiejąc się
STEFKA
762E! Mój mąż by mi takiego palta nie dał.
DAUMOWA
rozpiera się w palcie
763No kto wie. A zresztą czyż to palto stanowi szczęście?
STEFKA
764Ale pani się takiego palta chciało?
DAUMOWA
STEFKA
766Ale co? Ja taka sama kobieta jak pani, może nie? Czy z innej gliny?
DAUMOWA
767Ale nie kosztem swej godności.
STEFKA
768Proszę pani — przecież pani to futro dał także mężczyzna.
DAUMOWA
zaskoczona, po chwili
STEFKA
770No bo pani miała posag, to pani miała za co kupić sobie męża, a ja biedusia nie miałam posagu, to mnie kupili.
DAUMOWA
nie wiedząc, co mówić
771Z panią trudno się dogadać.
STEFKA
wstaje z ziemi
Daumowa wstaje.
DAUMOWA
uprzejmie
773Odchodzę! Ale ja się jeszcze z panią zobaczę. Mam nadzieję że pani rozważy moje słowa…
STEFKA
trochę serio
774Ja pani coś powiem. Trzeba było wcześniej zobaczyć się ze mną. Teraz już za późno.
DAUMOWA
775Nigdy nie jest za późno.
STEFKA
DAUMOWA
dobitnie
777Zresztą ustawa naszego towarzystwa opiewa, że wkraczamy czynnie dopiero wtedy — gdy już dany osobnik wybitnie zeszedł z prawej drogi.
STEFKA
podciągając nosem
778Musztarda po obiedzie.
DAUMOWA
779Nie wdzieramy się w tajemnice. Nie zajmujemy się stroną plotkarską sprawy… Nie obchodzi nas kto — dość, że… rzecz nielegalna, gorsząca.
STEFKA
naiwnie
780Proszę pani, żeby tak towarzystwo długi płaciło.
DAUMOWA
781Nie należy robić długów. To ubliża godności człowieka.
Daumowa odchodzi do drzwi, Stefka za nią.
STEFKA
DAUMOWA
mimo woli porwana jej humorem
783Nie. Mój mąż tego nie lubi. Zakazuje mi.
STEFKA
784Mnie także zakazują się perfumować. Mówią, że to kokotki[98] tylko się perfumują. Ale ja panią coś nauczę. Niech Pani zwilża rafrechisserem[99] brzeg sukni perfumami, to za każdym krokiem będzie smuga zapachu.
DAUMOWA
śmiejąc się
785To będzie kontrabanda!
STEFKA
śmieje się
DAUMOWA
787Doprawdy! Szkoda mi pani!… Bardzo mi się pani podobała.
STEFKA
pokazując na nią palcem
788Pani mi się także podobała.
DAUMOWA
urażona prostuje się
789Ale pani, panno Maliczewska, to jest osóbka sans gêne[100].
STEFKA
urażona
790O! Proszę pani — mnie nikt nie zaimponuje.
DAUMOWA
791Czy mogę wyjść bezpiecznie — tak żeby mnie nikt nie widział? —
STEFKA
792Sądzę! Ale najlepiej niech pani idzie kuchnią.
Dzwonek.
DAUMOWA
793A co? Byłabym się złapała.
STEFKA
794To jest tędy! Żegnam panią. ironicznie Pani daruje, że ją nie będę rewizytować — ale — nawet nie wiem, jak się pani nazywa.
DAUMOWA
wyniośle
795To do rzeczy nie należy. uprzejmie Ja jeszcze panią zobaczę, żegnam… proszę rozmyślać o tym, co mówiłam…
Dzwonek — wychodzi do kuchni — Stefka ją odprowadza, słychać głos Stefki — „Proszę — prosto, a na dole przez dziedziniec na lewo — całuję rączki” — Stefka wraca, pokazuje za Daumową język i biegnie do drzwi wchodowych — otwiera, ale nie zdejmuje łańcucha. Słychać głos Boguckiego. „Czy tu mieszka panna Maliczewska?” — Stefka odkłada łańcuch, wchodzi Bogucki, szykowny, 35-letni mężczyzna — ma w ręku kwiaty.
SCENA VII
Bogucki — Stefka
BOGUCKI
STEFKA
z wdziękiem
BOGUCKI
ogląda się
STEFKA
799Nasz wspólny przyjaciel. Ale poszedł trochę się przeluftować[101]. Niech się pan rozbierze i zaczeka.
BOGUCKI
800Widzę, że pani uprzedzona o mej wizycie.
STEFKA
801A trąbi mi o panu jak o Archaniele.
BOGUCKI
rozbierając się z palta
STEFKA
803To pan daruje, że nie ma przedpokoju.
BOGUCKI
przedstawia się zupełnie
correct[102]
STEFKA
805Niech pan siada! O! Nie tu!… Nie tu!…
BOGUCKI
STEFKA
807Bo to wszystko połamane. O, to się jeszcze trzyma… Bogucki siada na szezlongu — Stefka stoi koło stołu Ja pana skądciś[103] znam.
BOGUCKI
808Może ze sceny. Ja często bywam w teatrze.
STEFKA
BOGUCKI
STEFKA
811A, a! Czekaj pan… teraz już wiem! To pan z Milowiczówną…
BOGUCKI
śmiejąc się
STEFKA
leci do niego i wskakuje na szezlong
813Ach tak! Tak! Pan po nią przychodził i czekał od strony damskiej garderoby.
BOGUCKI
STEFKA
815Trzy lata temu… Ja byłam wtedy jeszcze szkrab w balecie…
BOGUCKI
816Nie przypominam sobie.
STEFKA
BOGUCKI
wstaje — idzie do wieszadła
[104] — podając jej kwiaty
STEFKA
olśniona i ucieszona
819Dziękuję… postawię na widoku, aby go kłuły w oczy.
Biegnie do niszy, bierze dzbanek z wodą, stawia na stole.
BOGUCKI
za nią idzie
STEFKA
821Bo on mi nigdy kwiatka nie przyniesie.
BOGUCKI
STEFKA
823O, o! Pan go nie zna!… Ale dzięki Bogu, że to pan ten przyjaciel.
BOGUCKI
STEFKA
825Bo pan jest do Boga i do ludzi. Ja się bałam, że to będzie znów jaki godny karawaniarz — jak on…
BOGUCKI
STEFKA
827Panie! To mało nudny! To jest całe szczęście, że ja mam taki anielski charakter i mogę z nim wytrzymać.
BOGUCKI
828A to… niech go pani porzuci.
STEFKA
BOGUCKI
śmiejąc się — idą do szezlongu
siadają
STEFKA
zanosząc się ze śmiechu
831Jak Bozię kocham, raz pamiętam, deszcz padał… to było po operetce… Pan miał czekać od strony naszej garderoby, a ona wyszła męską stroną. A pan czekał, a deszcz lał. Myśmy patrzyły przez okna i zaśmiewały się! Taka była heca!…
BOGUCKI
832To nieładnie ze strony Milowiczówny.
STEFKA
833Dlaczego, jak pana miała wyżej uszów.
BOGUCKI
834A ja byłem jej wierny.
STEFKA
835Właśnie… pan na to wygląda…
BOGUCKI
łasząc się do niej
836Niech się pani przekona…
Zgrzyt klucza w zamku.
SCENA VIII
Daum, Stefka, Bogucki, później Michasiowa
Daum wchodzi z paczkami, staje w progu niemile dotknięty widokiem blisko siedzących dwojga — wreszcie mówi z udaną wesołością.
DAUM
837A! Już jesteś? Przepraszam cię… musiałem wyjść.
BOGUCKI
wita się z nim
838Nic nie szkodzi. Myśmy się już poznali.
STEFKA
Pokazuje język, Daum robi rozpaczliwe miny.
BOGUCKI
śmieje się
Michasiowa wchodzi.
DAUM
841Proszę się zająć kolacją… właściwie… to nie jest kolacja…
STEFKA
koło stołu z Michasiową
842Ale… przyjacielska przekąska…
DAUM
do Boguckiego
843Posłałem ci wczoraj jedną ekstabulację[105].
BOGUCKI
844Dziękuję, ale to trudno przeprowadzić.
DAUM
BOGUCKI
846Ja proponuję, żeby raczej urządzić fikcyjną sprzedaż — o wiele będzie łatwiejsza.
Stefka wpada między nich.
STEFKA
dziecinnie
DAUM
848Proszę bardzo przypomnieć sobie, co mówiłem. Niech pani będzie łaskawa sobie przypomni…
STEFKA
849Panie dobrodzieju, nie pamiętam.
DAUM
zirytowany
850To szkoda. A ja prosiłem…
BOGUCKI
wstaje
STEFKA
852Pan dobrodziej żądał, ażebym się godnie zachowywała. A to przecież nudne. Co? I pana to znudzi, bo pan to wesoły pasażer…
BOGUCKI
Siadają na dawnym miejscu oboje. — Daum dogląda nakrywania stołu przez Michasiową.
BOGUCKI
854ZazdrośćNiech mi pani powie — dlaczego Milowiczówna miała mnie wyżej uszów? Czy co mówiła?
STEFKA
855No bo Pan był zazdrosny i wyprawiał sceny.
BOGUCKI
856To nieprawda. Ona się tylko tak chwaliła. Ja nie mam takiej brzydkiej wady.
STEFKA
857To dobrze.
ogląda się na Dauma
858Szkaradna wada zazdrość.
DAUM
włażąc między nich
859Czy ci kawior przyprawić z cytrynką?
BOGUCKI
860Dobrze! do Stefki Ja zresztą wszystko wiedziałem.
STEFKA
zainteresowana
BOGUCKI
STEFKA
863Co pan mówi?! Ale o jednym to pan nie wiedział, założę się…
BOGUCKI
DAUM
włazi między nich
865Bryndzę ci spreparować z korniszonami?
STEFKA
866Ach! Nie przeszkadaj nam! No… załóżmy się! …
BOGUCKI
STEFKA
BOGUCKI
869A jak będzie niedyskretna…
STEFKA
Zaśmiewają się.
DAUM
zły, przy stole
871Pani Maliczewska — może pani będzie łaskawa powie, gdzie pani podziała kieliszek?
STEFKA
DAUM
STEFKA
wskakuje na szezlong — zeskakuje i biegnie do kuchni
BOGUCKI
siedząc na swoim miejscu, ogląda się za nią
DAUM
876Taka sobie. Może papierosa?
Podaje
porte cigarres[109].
BOGUCKI
bierze papierosa, śmiejąc się
877Cóżeś taki skrzywiony? Ładna papierośnica.
DAUM
Bogucki ogląda — Stefka wraca.
STEFKA
Siada przy Boguckim.
STEFKA
880No więc teraz panu powiem o kochanku Milowicz — ale o tym prawdziwym… To ładna.
Bierze papierośnicę Dauma.
BOGUCKI
STEFKA
882Nie widziałam u niego. kładzie na szezlongu Ktoś z teatru.
BOGUCKI
STEFKA
884To nie — pch!… bo my tych swoich naprawdę kochamy.
BOGUCKI
885Może wstąpić do operetki?
STEFKA
886Nie, do dramatu; będzie pan brał ze mną razem lekcje. Ja się uczę do dramatu. Już umiem Desdemonę i Klarę, i teraz Julię…
BOGUCKI
STEFKA
888Jak Boga kocham. Jeszcze Judytę, to będę gotowa…
DAUM
od stołu
889Proszę państwa na przekąskę.
STEFKA
890Pan myśli, że ja jestem za młoda?
Wspina się na palce.
BOGUCKI
DAUM
STEFKA
893Właśnie chodzi w dramacie o oczy. W balecie nogi, w operze gardło, w dramacie ślepia.
BOGUCKI
894Pani ma i wyraz, i oprawę — tylko nie wiem, jaki kolor.
STEFKA
895Czarne… o niech pan patrzy!
Zasłania oczy ręką, Bogucki jej rękę odsuwa — ona go bije po łapie. — Daum wściekły — odchodzi od stołu, bierze gazetę, siada opodal i zaczyna czytać.
DAUM
896Jak państwo będą mieli ochotę — to może raczą…
STEFKA
BOGUCKI
STEFKA
BOGUCKI
Daum chrząka znacząco — oni się oglądają na niego
STEFKA
cicho do Boguckiego
BOGUCKI
STEFKA
903Chodźmy jeść. Nie trzeba go drażnić.
BOGUCKI
STEFKA
śmiejąc się
905Zwłaszcza, że doktor zakazał…
Bierze pod rękę Boguckiego i idą w stronę Dauma, składają mu ukłon głęboki.
STEFKA
906Idziemy na przyjacielską przekąskę.
DAUM
Wstaje i idzie z nimi do stołu — siadają, Stefka w środku.
DAUM
BOGUCKI
909Chętnie. Ale jeść nic nie mogę, bo to wcześnie…
STEFKA
DAUM
911Proszę. Ale tylko jeden.
BOGUCKI
STEFKA
do Boguckiego
BOGUCKI
STEFKA
DAUM
zgorszony
STEFKA
917No co?… A więc kiedy ani to, ani to — to nasze… kawalerskie!
Trącają się kieliszkami Daum lezie także.
BOGUCKI
918Ty tu nie masz co robić. Ty nie jesteś kawalerem!
STEFKA
919Tak, tak! Tylko my dwoje.
DAUM
zaprzeczając
BOGUCKI
STEFKA
Wylatuje do kuchni, tańcząc i śpiewając.
BOGUCKI
patrzy za nią z upodobaniem, później na Dauma
DAUM
wyniośle
924Ja? O metresę[110] zazdrosny? Za kogo mnie bierzesz.
BOGUCKI
925Tym lepiej. Nie będę się krępował…
DAUM
BOGUCKI
śmiejąc się
STEFKA
wpada mazurowym krokiem
928Z czego się śmieją? Ona nie wie, ona chce się śmiać także…
BOGUCKI
STEFKA
zachwycona
930Joj!… Pan będzie tu częściej przychodził? Co?
BOGUCKI
931Ależ naturalnie. Jeśli pani pozwoli! Daum chrząka Jeśli państwo pozwolą… może się kiedy gdzie razem wybierzemy…
STEFKA
radośnie
932Ach Boże! Żeby trochę się rozerwać…
DAUM
933O, co to, to nie. Moja sytuacja nie pozwala na takie wybryki.
BOGUCKI
934No — ja to rozumiem. Ale tak po ciemku, wieczorem — za miasto w zamkniętym powozie.
STEFKA
zła
DAUM
936Nawet to byłoby za ryzykowne.
STEFKA
937Widzi pan, jakie ja mam wesołe życie.
DAUM
938To trudno. Inaczej być nie może.
STEFKA
do Boguckiego
939Niech mi pan naleje koniaku.
DAUM
BOGUCKI
941Ale dlaczego? nalewa Za zdrowie przegranej dyskrecji!
STEFKA
rozparta na stole
942Dobrze piją Bardzo mi się pan podobał.
BUGUCKI
943Mnie się pani także bardzo podobała.
STEFKA
do Dauma
944A co? A co? I bez godności i podobałam się. Proszę pana — a pan zna dyrektora teatru?
BOGUCKI
STEFKA
klęka na krześle i opiera się o stół — Daum ją reflektuje, ona mu język pokazuje
BOGUCKI
STEFKA
BOGUCKI
949A jak to pani potrzeba, to ja z nim bruderschaft[111] kiedy wypiję.
STEFKA
950Mój królu! Zrób to — to ja ci wtedy powiem, o co mi chodzi…
BOGUCKI
951Dobrze — zaraz dziś go wynajdę.
STEFKA
Bogucki wstaje.
DAUM
BOGUCKI
STEFKA
DAUM
Stefka gra na nosie.
DAUM
BOGUCKI
ubiera się
958Ale niebawem przyjdę… Pani pozwoli.
STEFKA
koło drzwi podaje mu kapelusz
959Mój panie! Niech pan przyjdzie! Prędko! Prędko!…
BOGUCKI
DAUM
kwaśno
BOGUCKI
śmieje się
962Bez entuzjazmu! Ale to mniejsza do Dauma Zostajesz?
DAUM
BOGUCKI
STEFKA
SCENA IX
Stefka — Daum
Mchasiowa sprząta ze stołu — Stefka przebiega około Dauma i gra na nosie.
STEFKA
DAUM
967Właśnie. Jak wyszła — to on mówił, że jest zgorszony.
STEFKA
968Kłamie jak pies. Bo — mówił, że ona ma linię… Ona podsłuchiwała!… Artysta, TeatrNo a teraz raz dwa… muszę się uczyć Julii… dawajcie balkon! Mam zadane na jutro… no!… Stół… taszczy stół na środek sceny wskakuje na stół — rzuca broszurę Daumowi — i woła Niech czyta Romea i sufleruje… dalej.
DAUM
skrzywiony
Rozwala się na szezlongu.
STEFKA
grzecznie i miluchno
970Jakkolwiek. No!… ona prosi…
DAUM
grożąc
971Nie zasłużyła…
czyta
972Coś błysnęło mi w oknie ach! to Julii lica itd.
STEFKA
na stole
973Teraz ja! —
Romeo — niestety
975 Nazwisko twoje razi Kapulety.
Bo co jest Romeo — czyli to źrenica
Czy ręka? czy też która stopa… czy jaka część lica…
DAUM
STEFKA
979No — to już powiedziałam…
DAUM
980Ale ona powiedziała „czy też która stopa!”
STEFKA
981Nie piłować… no teraz on.
Pokazuje nogą na niego.
DAUM
982Zaraz!
czyta
Zieloność barwa głupców,
Porzuć modne stroje
985 O Julio Monteka! ty kochanie moje!
STEFKA
986Ale gdzie? gdzie? przeskoczył…
dzwonek
987Któż tam?
DAUM
Michasiowa wpada na scenę — Stefka stoi ciągle na stole.
DAUM
989Nie odkładać łańcucha!…
MICHASIOWA
SCENA X
Ciż — Sekwestrator
SEKWESTRATOR
991Czy tu mieszka panna Maliczewska?
MICHASIOWA
SEKWESTRATOR
993W imieniu prawa — zajęcie.
ponuro odkłada łańcuch
Stefka zwraca się do Dauma — Daum chwyta futro i kapelusz i ucieka przez kuchnię.
STEFKA
chwilę bezradna — zeskakuje ze stołu — pędzi do drzwi
SEKWESTRATOR
wchodzi
995Pieniądz, Bieda, KaraPanna Maliczewska? Stefania? Przychodzę w sprawie Rozenbuszowej Ryfki… towary modne… kwota… pięćdziesiąt trzy korony…
STEFKA
996Serwus Brzezina! Chodź pan!… ta pan stary znajomy!… Jak się pan miewa?… ale tu nic mojego nie ma…
SEKWESTRATOR
STEFKA
zaśmiewa się
SEKWESTRATOR
obchodzi dookoła, dostrzega srebrne
porte cigarre[115] Dauma na szezlongu i rzuca się na nie jak drapieżca
STEFKA
robi ruch jakby ocalić, ale się opamiętowuje
[116]
1000A to! I owszem!!! Bierz pan… bierz pan!… do Michasiowej, zanosząc się ze śmiechu porte cigarres starego!… Pan Bóg go skarał!…
Okręca Michasiową, która się także śmieje — i puszcza się kankana, zadarłszy suknię z dziecinnym rozpasaniem, śpiewając na całe gardło — „Pan Bóg go skarał!…”, aż kurtyna zupełnie zapadnie.
Zasłona spada.
AKT III
Ta sama dekoracja — dzień — przy stoliku, przy małym stoliku siedzi Stefka i fryzuje włosy.
SCENA I
Stefka — Michasiowa
MICHASIOWA
kręci się po pokoju
1001Dałaby Stefka trochę pieniędzy.
STEFKA
w matince
[117] niebieskiej batystowej i krótkiej wełnianej szarej spódnicy
MICHASIOWA
STEFKA
1004Tak. A jak ci źle — to se idź.
MICHASIOWA
1005Pewnie, że mi źle — jakbym u obcych służyła, to miałabym zasługi…
Dzwonek — Michasiowa idzie do drzwi.
MICHASIOWA
STEFKA
1007Ale! On tylko wieczorem, cichcem lezie…
MICHASIOWA
1008Ale — był już we dnie dwa razy.
STEFKA
Michasiowa uchyla drzwi — posłaniec oddaje bukiet i list.
STEFKA
1010To pewnie od małego. Nie chcę!… Oddaj!
MICHASIOWA
1011Kiedy już posłaniec poszedł.
STEFKA
1012Powiedziałam ci, żebyś nie przyjmowała nic od tego smarkacza…
MICHASIOWA
1013Ta czemu? Ta wziąć można.
STEFKA
1014Nie chcę! Pewnie tam w kuchni znów drzwi otwarte.
MICHASIOWA
STEFKA
1016Naturalnie. Ani myślę.
MICHASIOWA
1017To ja przeczytam!
siada przy stole i czyta list Fila
Perłami skuję twe śmigłe ręce
Na nie rozsypię twych włosów złoto
1020
Więzami ducha…
wzdycha
1021Ładnie pisze, tylko trudno czytać.
STEFKA
1022Ciekawe komu on to znów ukradł?
MICHASIOWA
1023Ta co miał ukraść? Przecie nie ma przy liście nic jeno kwiaty.
STEFKA
MICHASIOWA
1025To niech mu Stefka powie, żeby zamiast kwiatów przysyłał kolonialne towary… To będzie wydatniejsze.
STEFKA
MICHASIOWA
1027Co — głupiaś… to jeden pieniądz.
zaczyna czytać
1028Perłami skuję twe śmigłe ręce…
STEFKA.
MICHASIOWA
STEFKA
1031Ty mi się nie waż mówić o tym — ani jemu, ani staremu…
MICHASIOWA
1032Pewnie. Jakbym się prezentowała za siostrę, to nie wypadałoby mówić — ale tak za sługę, to co, że się upominam o swoje!
STEFKA
MICHASIOWA
1034Na święty Jury — jak będą w niebie dziury. Mogłaby też Stefka lepiej panu powiedzieć, że ja siostra, to by się wstydził i zapłacił.
STEFKA
1035Niech cię Bóg broni! On mi to przecież wyraźnie zapowiedział, żebym mu nigdy o familii nic nie wspominała. Ja ci to zaraz postawiłam za warunek. Jak chcesz być u mnie, dobrze. Ale — jak sługa… Zgodziłaś się. Więc — keine[118] gadanie być nie może.
MICHASIOWA
ponuro
1036Bo ja myślałam, że się tu będzie przelewać.
STEFKA
1037O to, to!… Tędy go wiedli[119]. dzwonek Któż tam?
Michasiowa idzie do drzwi.
SCENA II
Też same, Filo w ubraniu cywilnym
FILO
STEFKA
jednym susem zrywa się z sofy
FILO
zmieniony
1040Dwa słowa. Coś o premierze. Kiedy? Chcemy urządzić owację…
STEFKA
FILO
1042Ja się nie włóczę, bo ja jestem pani cień!…
STEFKA
wraca do szezlongu
1043No… ja mam też los. I proszę kwiatów nie przysyłać, bo pan na to nie ma pieniędzy…
FILO
1044To do pani nie należy. Ja bym ukradł gwiazdy, aby Pani rzucić pod nogi.
STEFKA
śmieje się
1045A tymczasem pan sprzedaje książki…
FILO
1046Nieprawda. Ja mam swoje dochody. Ojciec mi daje pensję.
STEFKA
FILO
STEFKA
1049Wszystko jedno. Nie na to, aby pan kwiaty kupował. Zresztą ja nie chcę… nie chcę…
Tupie nogami i biegnie do okna.
FILO
1050To trudno. Ani pani, ani ja na to nic nie poradzimy. Ja kochać panią będę do śmierci, a że miłość wywołuje miłość, pani mnie także pokocha…
Siada na krześle na środku sceny i patrzy na Stefkę spode łba.
STEFKA
1051Ja pana więcej znienawidzę.
FILO
ręce w kieszeniach od spodni
1052Tym więcej panią kochać będę.
STEFKA
FILO
ponuro
1054Ja jestem — w szkole miłości.
STEFKA
powraca do szezlongu
1055Ja do rodziców pana napiszę.
FILO
1056Tym lepiej — sytuacja się od razu wyklaruje.
STEFKA
FILO
STEFKA
FILO
1060Do wspólnej egzystencji.
STEFKA
idzie do lustra
FILO
ponuro
1062A nie zdołam zwalczyć przeszkód — zginiemy razem!
STEFKA
FILO
STEFKA
zaciekawiona
FILO
wstaje, ale pozostaje na środku
1066Nie powtórzyłbym nigdy tych szkaradstw z obawy, aby panią nie znieważyć. Ale niech pani będzie spokojna. Ja nie wierzę! Ja jeden na świecie znam panią i wiem, kim pani jest. — I zawsze w obronie pani stanę, choćby mi życie utracić przyszło. Śmierć samą bym wyzwał i zwalczył. Proszę mi wierzyć.
STEFKA
siada z nogami na sofie
1067Że też pan wiecznie o tej śmierci gada.
FILO
ponuro
1068Bo się jej nie lękam.
STEFKA
1069A jakby przyszła, to by pan uciekał za piec… Ale co tam śmierć! Niechby się tu zjawił jaki profesor, pan by uciekł.
FILO
1070Nigdy! Pani mnie nie zna.
Dzwonek.
STEFKA
1071No… no… może profesor.
FILO
nie rusza się z rękami w kieszeniach od spodni
1072Świat cały wyzywam do walki o panią… siada na krześle A zresztą ja się nikogo nie boję, bo jestem po cywilnemu[122]!
STEFKA
1073Tymczasem niech się pan wynosi przez kuchnię.
FILO
siedzi
Dzwonek.
STEFKA
1075Proszę — to może być moja koleżanka…
FILO
j.w.
STEFKA
1077Nie chcę, aby mnie wzięła na język.
FILO
j.w.
1078Niech spróbuje — potrafię panią obronić.
STEFKA
1079Ach Boże!… po chwili Aha! — A może ja o pana jestem zazdrosna i boję się, aby mi pana nie odebrała…
FILO
zrywa się
1080Skoro tak… to pójdę… ale wrócę!
STEFKA
1081Nie dziś — proszę bardzo!
FILO
1082Dla mnie nie ma zakazu. Ja… wrócę!…
Dzwonek — Michasiowa idzie otwierać.
MICHASIOWA
1083Ja bym nie radziła, żeby panicz tu siedział.
FILO
Wychodzi.
STEFKA
szybko
1085Żebyś mi go więcej nie wpuszczała. Otwórz!
MICHASIOWA
1086Ta co się spieszyć. To pewnie ktoś z rachunkiem.
Uchyla drzwi, przez łańcuch widać Boguckiego.
BOGUCKI
MICHASIOWA
1088Zaraz! do Stefki szeptem Jesteś w domu — czy nie?
STEFKA
MICHASIOWA
1090Ten pan, przyjaciel starego…
STEFKA
1091Ale jestem, jestem — proś!…
MICHASIOWA
otwiera
Bogucki wchodzi, ma w ręku paczkę.
SCENA III
Bogucki — Stefka — Michasiowa
STEFKA
BOGUCKI
uprzejmie
STEFKA
BOGUCKI
Podaje jej zawiniątko.
STEFKA
rozpakowuje — boa, papier rzuca na ziemię koło szezlonga
1097Pycha! rzuca mu się na szyję i całuje go — przygląda się Kogucie!
BOGUCKI
zmieszany
STEFKA
dobry charakter jej bierze górę
1099Ja mówiłam strusie… ale to nic. Śliczne.
BOGUCKI
1100A zwłaszcza, że jednej malutkiej osóbce ślicznie…
STEFKA
1101Może za duże? Co? Mnie się zdaje, że wyglądam jak pies w chomącie[123]… skacze na sofkę, ogląda się w lustrze, nie zdejmując boa siupaj[124] pan także… Bogucki siada obok niej Jak mi się stary zapyta, skąd wzięłam, to powiem, że mi pan dał. Niech się wstydzi, że taki skąpy i inni panowie mi prezenta[125] dają.
BOGUCKI
STEFKA
1103No — proszę pana… a niech pan tylko tu spojrzy…
MICHASIOWA
w głębi
1104Mnie się już nawet nie chce kurzów ścierać z tych gratów.
STEFKA
surowo
1105Niech Michasiowa pójdzie zobaczyć w kuchni, czy mnie tam nie ma…
Michasiowa wychodzi
BOGUCKI
STEFKA
powoli smutniejąc
1107To nie. Ale widzi pan, ja bym chciała choć w mojej sytuacji mieć tyle pieniędzy, aby ludziom gardła pozatykać. A tak to mną poniewierają dwa razy tyle i tak mi się zdaje, że każdy to ma do mnie żal za to, że ja mam tak mało pieniędzy… Byle kto się nade mną znęca i poniewiera. I stróżowa[127], i lokatorzy, i gospodarz, a ja przecież drożej płacę jak inni. po chwili Ja panu daję słowo — że to wszystko to diabła starego niewarte.
BOGUCKI
1108Ja ciągle powtarzam, panią potrzeba otoczyć zbytkiem.
STEFKA
1109Ja panu powiem, że to znów nie takie konieczne. Ambicja, PracaJa sobie dużo rzeczy umiem wyperswadować. Nie ma, no to nie ma. Ale widzi Pan, ja mam ambicję…
BOGUCKI
STEFKA
1111Am-bi-cję. Żebym ja się tylko dochrapała[128] czego w teatrze, to już ja bym sobie w życiu dała radę… po chwili A pan… widział dyrektora?
BOGUCKI
1112Mam się z nim zobaczyć jutro rano.
STEFKA
1113I będzie mu pan mówił o mnie?
BOGUCKI
STEFKA
wstaje i idzie do stołu, siada przy nim
1115Bo jak ja będę miała stanowisko — to będzie wolno mi robić wszystko, co zechcę — prawda? Już taki świat. Ja to widzę…
Bogucki idzie za nią, bierze jej rękę i całuje każdy palec
1116Tylko Daum widzieć tego nie chce. Panie! Mężczyzna, Kobieta, Opieka, Miłość, Marzenie, Pożądanie, PodstępOn się tak mnie wstydzi, pan nie ma pojęcia. Zresztą każdy się mnie wstydzi. Pan także…
BOGUCKI
stoi obok niej
1117Cóż znowu? Jakby mnie pani kochała, to ja bym się tym chwalił — przecież to szczęście.
STEFKA
BOGUCKI
STEFKA
1120Chodziłby pan ze mną pod rękę? —
BOGUCKI
STEFKA
BOGUCKI
STEFKA
zrywa się
BOGUCKI
1125Pardon[129]! Jest różnica. Stefka mnie nie kocha…
STEFKA
1126E! Co panu po mojej miłości.
Idzie do szezlonga i siada na swoim miejscu.
BOGUCKI
1127Widocznie, że mi „coś” — i to bardzo… bardzo… głaszcze ją po włosach Moja Stefuś!… a takie to młode, a takie to kochane…
STEFKA
kładzie się jak dziecko i przymyka oczy, tyłem do publiczności, powoli odwraca się i widać, jak ma zamknięte oczka
BOGUCKI
siada obok niej od wewnątrz sceny
1129Żeby było moje — to na rękach by ją nosił, dopomagał, czuwał — pielęgnował…
STEFKA
z przymkniętymi oczami
BOGUCKI
1131Opiekował się, kochał…
STEFKA
j.w.
BOGUCKI
STEFKA
jw. cichutko, ślicznie
1134I długów by nie miała.
BOGUCKI
1135I długów by nie miała… Wszystko by to jej dał, gdyby była jego.
STEFKA
otwierając oczy dziecinnym głosem
1136To niech ją sobie weźmie…
BOGUCKI
pochyla się ku niej roznamiętniony
STEFKA
zrywa się — odtrąca go i po chwili tuli się
1138Ale nie… nie… Niech ją sobie weźmie stąd precz… niech ją sobie weźmie na zawsze… na zupełne…
BOGUCKI
stygnąc
1139Nad tym to trzeba się zastanowić.
STEFKA
wzdychając
BOGUCKI
1141Ja przedtem muszę się przekonać, czy Stefka mnie kocha.
STEFKA
patrzy na niego tępo, potem zrywa się
1142Ehe!… Nie ma głupich!
perskie oko
biegnie do stołu
BOGUCKI
wstaje
1143A tak nie trzeba mówić, bo to zaraz cały urok psuje.
STEFKA
przy stole
1144I mnie też dużo rzeczy urok psuje. z wybuchem E!… Ja już widzę, że ja tak zginę…
BOGUCKI
1145O, o! Zaraz — wielkie słowa…
Chrzęst klucza w zamku — drzwi się uchylają, widać Dauma przez łańcuch, jak usiłuje wejść.
SCENA IV
Daum — ciż sami
DAUM
za drzwiami wściekły
1146Panno Maliczewska! Panno Maliczewska!… Proszę odpiąć łańcuch.
STEFKA
zdenerwowana
1147Zaraz! Co za wrzaski! odkłada łańcuch Proszę!… Cóż pana dobrodzieja przyniosło?
DAUM
1148Co? Zaraz po… spostrzega Boguckiego A!… To ty? Cóż tu robisz?
BOGUCKI
DAUM
zły
1150Tak? Trochę wcześnie.
BOGUCKI
DAUM
STEFKA
1153Jestem w negliżu. E! Niech nie nudzi. Tylko się pokaże, to już zaczyna…
DAUM
na boa
STEFKA
wyrywa mu
DAUM
1156Obrzydliwe, kokotki takie noszą.
STEFKA
zirytowana
1157Bardzo dla mnie stosowne.
DAUM
surowo
1158Mam panią za coś wyższego. Należałoby o tym pamiętać.
STEFKA
coraz więcej podrażniona
1159Kto się wywyższa, będzie poniżony.
DAUM
do Boguckiego
1160Przepraszam cię mój drogi za tego rodzaju rozmowę.
STEFKA
bardzo podniecona
1161Nie należy gorszyć maluczkich.
DAUM
patrzy na nią zły — i mówi ostro
1162Gdzie jest moja inhalacja? —
STEFKA
opuszcza głowę, zgnębiona i mówi po chwili cicho
Wychodzi do kuchni.
SCENA V
Bogucki — Daum
BOGUCKI
DAUM
1165Chrypnę — więc w przerwie zachodzę do niej zrobić sobie inhalację — bliżej mi tu niż do domu.
BOGUCKI
1166Nie bardzo się żenujesz[130]. Dziewczynę to może zrazić.
DAUM
1167Nie boję się… Ona wie, że po prostu dobijają się o mnie. — A zresztą.
BOGUCKI
1168No… daj no spokój! Chodzi ci o nią.
DAUM
1169Och!… To rzecz podrzędna.
BOGUCKI
DAUM
zagaduje
BOGUCKI
DAUM
1173No, no. Partia niezła. Ja radziłbym…
BOGUCKI
1174Tak ci chodzi, aby mnie ożenić? Nie bój się, nie włażę ci w drogę.
DAUM
1175Powtarzam ci, że ja się nikogo nie boję.
BOGUCKI
DAUM
STEFKA
za sceną
DAUM
wychodząc do Boguckiego
1180Darujesz — ale to rzecz ważna…
BOGUCKI
1181Proszę cię — zresztą ja idę…
Wchodzi Stefka.
BOGUCKI
STEFKA
z daleka
BOGUCKI
chwyta ją, przegina i całuje w usta
STEFKA
1185Puść pan! On tu taszczy swoją łaźnię.
Wchodzi Daum skrzywiony, ustawia sobie aparacik do inhalacji i siada przy małym stoliku.
STEFKA
zła, do Boguckiego
1186To brzydkie, co pan wyprawia.
BOGUCKI
udaje zainteresowanego inhalacją
DAUM
patrzy na Stefkę
1188Co pani taka z lewej strony czerwona?
STEFKA
która się zbliżyła i podaje serwetkę
BOGUCKI
1190Więc tędy idzie para?
DAUM
1191Darujesz… ale ja mówić nie będę…
BOGUCKI
1192Nie… nie… ja odchodzę!
DAUM
macha ręką — Stefka odprowadza Boguckiego do drzwi
BOGUCKI
cicho do niej
1193Jak on wyjdzie, ja przyjdę.
STEFKA
1194Niech pan przyjdzie jutro — już od dyrektora.
BOGUCKI
1195Nie — ja przedtem muszę panią jeszcze widzieć.
Wychodzi.
SCENA VI
Daum — Stefka
DAUM
1196Zepsuta… zepsuta… musiał ktoś poruszać.
Stefka, milcząc, klęka i naprawia maszynkę.
DAUM
wściekły
1197To kosztuje pieniądze… tak nie można…
STEFKA
Bierze boa i ogląda.
DAUM
1199A za to boa to ja nie zapłacę! Potrzebne to było? Mało tych fatałaszków?
STEFKA
1200Przeziębiam się na próbach.
DAUM
1201To chustką sobie gardło okręcić.
Stefka siada na szezlongu z nogami i pozostaje tak nieruchoma, patrząc przed siebie.
DAUM
po chwili
1202A teraz dąsy, fochy. I to się nazywa anielski charakter! Ja zapowiadałem — że nie znoszę min pogrzebowych, że muszę być rozrywany, że musi się być wesołą w mojej obecności… Ja to zapowiadałem. Tak czy nie? —
STEFKA
cicho
DAUM
1204No — to niech się zastosuje do moich żądań.
STEFKA
1205Zaraz!… przeciąga się To ja mam co wesołego powiedzieć?
DAUM
STEFKA
1207Kiedy mi dzisiaj czegoś nie tego…
DAUM
1208Przez łańcuch słyszałem, jak się wesoło bawiła.
STEFKA
DAUM
1210Bo i pan Bogucki wesoły? To się chciało powiedzieć?
STEFKA
zdenerwowana
DAUM
z nagłym wybuchem
STEFKA
DAUM
ubiera się w futro
1214To proszę się zastosować do mojej woli. Nie życzę sobie trafiać na podobne sceny.
STEFKA
na szezlongu
1215Jakie sceny? Myśmy tylko rozmawiali.
DAUM
1216Właśnie. Wierzę… Z nią można rozmawiać!
STEFKA
urażona
DAUM
1218Bo ona nie jest do rozmawiania.
STEFKA
urażona bardzo
1219Właśnie że pan Bogucki ze mną rozmawia i bardzo dobrze się ze mną bawi.
DAUM
1220Że się bawi, to wierzę, ale nie rozmową.
STEFKA
coraz więcej rozgoryczona
1221Może się we mnie kocha?
Daum parska śmiechem.
STEFKA
wściekła, do głębi serca zadraśnięta
1222Dlaczego? Dlaczego się śmieje? Dlaczego nie mają mnie ludzie kochać?
DAUM
1223Miłość, KochankaBo kocha się rodzinę — kocha się swój zawód, kocha się swój honor, kocha się swoją godność.
STEFKA
coraz wścieklejsza
1224Ale takiej jak mnie, to się nie kocha…
DAUM
1225To jest wszystko komiczne… patrzy na zegarek Idę.
STEFKA
następując na niego
1226Aha, aha! Żeby wiedział, że mnie kochają i to nie tylko Bogucki, ale i inni — młodzi… z włosami na głowie, i z zębami…
ze łkaniem prawie
DAUM
odsuwa ją laską
STEFKA
ponuro
DAUM
1229Tu jest trzydzieści centów, to niech Michasiowa przyniesie pół cetnara[132] drzewa i zapali. kładzie futro, cylinder i woła Michasiowa!
SCENA VII
Stefka — Michasiowa
MICHASIOWA
ironicznie
1230Całuję rączki wielmożnego pana.
DAUM
1231Niech Michasiowa zobaczy, czy tam nie ma nikogo na schodach?
MICHASIOWA
Wychodzi na schody.
STEFKA
przy oknie
1233Najlepiej za dnia nie przychodzić.
DAUM
1234Robię, co mi się podoba! — I proszę do mnie tym tonem nie mówić, bo ja tego nie lubię.
Michasiowa wraca.
MICHASIOWA
DAUM
Wychodzi.
STEFKA
chwilę patrzy za nim, wreszcie biegnie od okna, rzuca się na szezlong i zaczyna płakać po cichu
MICHASIOWA
obojętnie
1237No i czego?… Czego?… Nos ci spuchnie.
STEFKA
na sofie, płacząc
1238Ja jestem obrażona… obrażona… duma moja obrażona…
MICHASIOWA
STEFKA
z całym bólem serca
MICHASIOWA
stojąc
STEFKA
1242No… uczciwie, bardzo — no… kochać.
MICHASIOWA
ironicznie
1243A… to co innego. Niech się Stefce takiego kochania nie zachciewa, bo Stefka nie na takie kochanie, tylko na takie inne.
STEFKA
szybko
MICHASIOWA
zgryźliwie
1245Bo — Stefka już jest… tak… poza ludźmi…
STEFKA
szybko
MICHASIOWA
dumniej
1247A no… tak… poza ludźmi. Co zrobić? Ja jeszcze jestem między ludźmi i mnie można tak niby uczciwie kochać.
STEFKA
ironicznie
MICHASIOWA
z wybuchem
Nachyla się ku siostrze z nienawiścią, obie patrzą sobie w oczy z siłą — Stefka pierwsza spuszcza oczy.
STEFKA
MICHASIOWA
ze złośliwym, nerwowym śmiechem — pochylona tuż nad Stefką, odwróconą ku niej twarzą
1251Ja jestem taka, że do mnie można przyjść i we dnie, a do Stefki to cichcem, jak nikogo na schodach i nocą… o…
STEFKA
1252Czego ty się na mnie uwzięłaś?… Za co ty się nade mną mścisz?…
Michasiowa patrzy na nią przeciągle — wreszcie owija się z głową w chustkę — idzie do niszy — wyjmuje z koszyka pończochy długie, poplamione atramentem.
MICHASIOWA
Długa chwila milczenia.
MICHASIOWA
innym, dawnym tonem
1254Stefka by nie smarowała ciągle dziur w bucikach atramentem, bo pończochy ani doprać.
STEFKA
zgnębiona kładzie się na szezlong
1255Cicho bądź — daj mi co zjeść…
MICHASIOWA
1256Nie ma nic. Resztę rolmopsów[133] wielmożny pan zjadł wczoraj.
Dzwonek.
STEFKA
leży na sofie
MICHASIOWA
patrzy przez łańcuch
1258Ten od wierszów przyszedł. do sieni Nie ma panienki.
STEFKA
leżąc
1259Głupia jesteś — dawaj go tu!…
MICHASIOWA
STEFKA
SCENA VIII
Też same — Filo
FILO
STEFKA
1263Chodź pan tu… bliżej… siadaj pan… Tak… a teraz mi pan powiedz — jedno. Czy we mnie naprawdę można się kochać?
FILO
siada na krześle koło szezlonga od strony widzów
STEFKA
klęcząc w kucki na szezlongu
1265Ale nie tak jak każdy i w byle kim. Tylko uczciwie… no tak, jak się tam w waszych kobietach kochacie?
FILO
STEFKA
1267To są faramuszki[134]. Ja się pytam, czy można się we mnie kochać uczciwie?
FILO
1268Inna miłość byłaby dla pani obelgą!
STEFKA
gorączkowo
1269Więc ja nie stoję poza ludźmi? —
FILO
1270Pani stoi pomiędzy aniołami, ponad ludźmi.
STEFKA
tupie nogami
1271Nie… nie… ja chcę stać pomiędzy ludźmi, pomiędzy zwyczajnymi kobietami — takimi, które można kochać, zaręczyć się, ożenić…
FILO
wpatruje się w nią
1272Tak… powiedziała pani wielkie słowo. Wielkie…
STEFKA
patrzy się na siostrę
1273Bo mnie wszyscy znieważają, mówią, że ja jestem taka, którą się nie kocha…
FILO
1274A któż jest godniejszy miłości, jak nie pani? Gdzie istota czystsza, doskonalsza jak nie pani? osuwa się przed sofą na kolana Stefko, nasza miłość…
STEFKA
1275Czego pan ciągle mówi nasza miłość! Ja pana nie kocham.
FILO
1276Nasza miłość musi pozostać nierozerwalna. Ja siadam w tym roku do matury — potem idę na prawo…
STEFKA
FILO
1278Skończę prawo — i wtedy — Stefko — wtedy już będziemy na zawsze razem! — Szczęśliwi — nierozłączeni — pod chmury cię podniosę, w błękity ustroję — gwiazdami oświetlę…
STEFKA
zrywa się i biegnie do stołu
1279To będzie wcale… wcale…
FILO
idzie za nią
STEFKA
stoi przy oknie
1281Jest… wyjechała godność…
FILO
przy stole
1282Gdybyś nawet nie chciała…
STEFKA
1283No… dosyć… już mi się to znudziło. Może pan sobie iść. Mnie szło o to, aby pewne osoby słyszały… patrzy na Michasiową, która w głębi ceruje pończochy że mnie bardzo uczciwie kochać można.
FILO
1284Zaręczyny, MiłośćKto wątpi? Niech wystąpi… Stefko!… Oto pierścioneczek… weź go, noś jako zaręczynowy między nami pierścień…
STEFKA
FILO
1286Co do mego ojca, matki — nie lękaj się. Ja mam sposób, ja powiem im coś, co zmusi ich, aby sami zwrócili się do ciebie i nie rozrywali naszego związku. — To sposób może straszny, może bolesny — ale niezawodny. Mój kolega jeden go wypróbował — był w tej samej sytuacji — zaręczył się — rodzice grozili — użył tego sposobu — i zmieniło się wszystko…
MICHASIOWA
od okna, zainteresowana
FILO
1288Nie — bo uciekła z drugim. Ale wiem, czym zwalczyć rodziców…
STEFKA
znudzona
1289Zakazuję panu! do Michasiowej Proszę stąd iść —
Michasiowa wychodzi. — Stefka idzie do szezlonga
FILO
1290Czy chcesz, czy nie chcesz, uczynię to! Tylko zawczasu przepraszam! Przepraszam! brzeg sukni całuję… będzie to chwilowe zaćmienie, jakaś plama przelotna… ale ja wiem, gdy wywalczę w ten sposób szczęście nasze — ty mi darujesz… A! Jeszcze jedno! Słuchaj! Stefek… ja cię oszukałem, okłamałem… ale ja działałem pod wpływem szału młodości… nierozwagi… ja ci się przedstawiłem pod obcym nazwiskiem.
STEFKA
przy lustrze
1291O Boże! Jak mi to wszystko jedno.
FILO
1292Ja się nie nazywam Janiszewski. Ja się nazywam Daum.
STEFKA
szybko
FILO
STEFKA
FILO
STEFKA
gwałtownie
Biegnie i zakłada łańcuch.
FILO
1298Ty znasz moich rodziców?…
STEFKA
z krzykiem
1299Nie… nie… nie… ale i ciebie nie chcę znać!… Nie chcę… nie chcę…
Ucieka do okna.
FILO
biegnie za nią
1300Co to jest! Dlaczego? Co się stało?
Chce ją wziąć za rękę.
STEFKA
1301Nie chcę… wynocha stąd… wynocha…
FILO
1302Ojciec, SynJa wiem — mój ojciec nie ma szczególnej opinii, ale to w polityce — zmienił przekonania… ale to, Stefuś, zdarza się w najporządniejszej familii, za co ja mam być karany? — To życiowo bardzo porządny człowiek, nieposzlakowanej moralności, Stefuś, on ciebie…
STEFKA
zatyka uszy biegnie do kuchni
1303Nie gadać!… Nie gadać!… Wynosić się… woła Michasiowa zrób z nim co… niech się zgubi…
MICHASIOWA
wpada — do Fila
1304Najlepiej niech pan sobie idzie — ona jak wpadnie w gniew, to święty Boże nie pomoże… niech pan idzie…
FILO
z energią
1305Ja pójdę… ja poszukam mego ojca, ja go zaraz tu przyprowadzę — i wszyscy razem pojedziemy do mojej matki. Zobaczysz, jak się ucieszy!… Idę… ale wrócę…
Chce iść przez główne wschody.
MICHASIOWA
1306Nie tędy! — przez kuchnię…
FILO
z patosem
1307Dobrze — ale ja powrócę głównym wejściem otwarcie i w sposób godny nas obojga…
Wychodzi szybko, zdecydowany.
SCENA IX
Stefka — Michasiowa
STEFKA
zdenerwowana
1308Żebyś mi go nigdy tu nie puszczała.
MICHASIOWA
1309Najlepiej trzeba było z takim dzieciakiem nie zaczynać.
STEFKA
1310Cicho bądź!… po chwili parska śmiechem Nie rezonuj. Sama wiersze brałaś.
MICHASIOWA
Dzwonek — Michasiowa idzie do drzwi — przez łańcuch.
MICHASIOWA
1312Zaraz… do Stefki przyjaciel!…
STEFKA
ucieszona
MICHASIOWA
szeptem
1314A ty uważaj — lepszy wróbel w garści niż kanarek na powietrzu…
Stefka biegnie do drzwi — otwiera.
SCENA X
Też same — Bogucki
BOGUCKI
STEFKA
BOGUCKI
z kokieterią
STEFKA
szczerze
1318Doprawdy. — Jak pana widzę — zaraz mi lżej. Pan musi być bardzo miły w domowym pożyciu.
BOGUCKI
filuternie
STEFKA
1320I dlatego pana lubią kobiety.
BOGUCKI
śmiejąc się
1321Mało lubią — szaleją.
STEFKA
z przekorą
BOGUCKI
idąc do szezlongu
1323I Stefcia także… Stefcia szaleje…
Siadają — Stefka na krześle.
STEFKA
1324Ani myślę. Zresztą mnie nie wolno…
BOGUCKI
na poręczy szezlonga, odwrócony do Stefki
1325Ach! Jaka wierność. Dużo Stefci z tego przyjdzie.
STEFKA
BOGUCKI
1327Nie powiem, gdyby Stefka była żoną Dauma, ale tak…
STEFKA
1328No — a gdyby pan był na miejscu Dauma, a gdybym pana zdradzała to…
BOGUCKI
STEFKA
1330Bo się o pana rozchodzi…
BOGUCKI
1331Nie — ale widzi Stefka, między mną a Daumem jest różnica. Gdyby Stefka mnie zdradzała, byłaby nieusprawiedliwiona, a zdradzając Dauma, Stefkę każdy uniewinni…[135]
STEFKA
smutno
1332Trochę to w tym prawdy…
BOGUCKI
1333Ale tak… tak… i ogromna… Niech tylko Stefka spróbuje zdradzić Dauma…
Przyciąga Stefkę z krzesła do siebie.
STEFKA
BOGUCKI
czule
1335Spodziewam się! Zobaczy Stefka, jak się zaraz życie Stefci rozjaśni…
STEFKA
1336Wie pan, szczerze ja nie mam jakoś zdolności do tego, żeby zdradzać…
BOGUCKI
STEFKA
1338Ja wolałabym prosto, uczciwie — bez oszustw…
BOGUCKI
1339Naturalnie, naturalnie… kto wie, jak by się rzeczy ułożyły… po chwili może życie Stefki by zupełnie inny obrót wzięło… ja na przykład wiem dobrze, co Stefce potrzeba… ja zrobiłbym wiele… wiele nawet, czego się Stefka nie spodziewa…
STEFKA
wzięta, pomimo woli lgnąc do niego
1340Niech pan powie… co?…
BOGUCKI
po lisiemu
1341Obowiązek, Kobieta, Mężczyzna, MiłośćJa wolę nie mówić, ale ja zwykle wiem, co jest moim obowiązkiem względem kobiety, która mnie kocha i jest dla mnie łaskawa. Ja jestem dżentelmenem i jako ten wiem, czym i kim być powinienem…
STEFKA
po chwili
1342Wie pan… może ja się namyślę…
BOGUCKI
1343Tak — tak będzie najlepiej. Ja nie chcę do niczego kobiety przymuszać. — Niech sama, sama, to jest mój system… obejmuje Stefkę i całuje Uroda, Kobieta, Mężczyzna, Słowo, PożądanieDzieciuś, pieszczoszka, Stefuś… jak zechce i kiedy zechce… choćby zaraz jestem twój… i z dyrektorem pomówię… i wszystko… Stefuś… laleczka… pieścidełko… jakie to cacane, jakie to zgrabne… może dziś Stefcia by mnie odwiedziła?… ja tu będę w sądzie… karteczkę przez woźnego… Michasiowa zaniesie… uprzedzi… jakie to zgrabne… powiadam ci Stefuś wszystko… wszystko…
Słychać chrzęst klucza, drzwi się szamoczą o łańcuch, widać za drzwiami Dauma.
SCENA XI
Daum, Stefka, Bogucki
STEFKA
DAUM
za drzwiami
1345Proszę łańcuch odłożyć.
STEFKA
wyniośle
1346Cóż tam? Czego? Pali się? …
Idzie drzwi otwierać.
DAUM
wchodzi, spostrzega Boguckiego
BOGUCKI
ironicznie
1348Ślicznie, żeś się nie zawiódł. — Idę — panno Stefciu… do widzenia…
DAUM
zły
BOGUCKI
ubiera się
1350Cóż znowu? Idę do sądu. —
DAUM
z intencją
1351Spotkałem właśnie twoją przyszłą narzeczoną.
BOGUCKI
śmiejąc się
1352Tak jest — właśnie miała iść na wystawę, razem — z twoją żoną… do Stefki Panno Stefciu!… czekam na decyzję.
STEFKA
śmiejąc się
1353Kto wie — może pan nie będzie długo czekał.
DAUM
STEFKA
sucho
Odprowadza Boguckiego do drzwi, on wychodzi, uśmiechając się do niej znacząco.
SCENA XII
Daum — Stefka
STEFKA
ironicznie i sucho
1356Jeżeli myślał, że ja uwierzę w to, iż Bogucki ma narzeczoną, to się mylił.
DAUM
1357Niech nie gada — a poda inhalację.
STEFKA
pokazuje mu nogą aparat
Zaczyna się bardzo szybko ubierać w niszy.
DAUM
STEFKA.
z furią i brutalnie
DAUM
bierze sam maszynkę i przygotowuje inhalację
1361Jeżeli myśli, że daleko z tym zajedzie, to się myli. Ślubu nie braliśmy…
STEFKA
MICHASIOWA
wchodzi z kuchni
1363Niech panienka idzie do teatru po gażę[136] — bo to dzisiaj piętnasty, a za obiady trza zapłacić. spostrzega Dauma Całuję rączki wielmożnemu panu!
DAUM
1364Ile za te obiady? Ja zapłacę.
STEFKA
gwałtownie
1365Nie potrzeba… ja sama… nie chcę…
Ubiera się w żakiet i kapelusz.
DAUM
1366Należałoby w domu zostać, kiedy ja tu jestem.
STEFKA
gwałtownie
1367Nic nie należy! Nic nie należy!…
DAUM
1368Zwracam uwagę na proste zasady przyzwoitości…
STEFKA
gwałtownie, ale nie trywialnie
1369Pies niech polkę z nim tańcuje przez wały hetmańskie[137]…
DAUM
STEFKA
otwiera drzwi i dorzuca
1371Albo nie — bo psa szkoda!
Wylatuje jak wicher przez kuchnię — Michasiowa patrzy za nią.
DAUM
MICHASIOWA
DAUM
MICHASIOWA
1375Bogiem a prawdą to były zawsze.
DAUM
MICHASIOWA
1377To było rogate i będzie rogate. Czy zapalić?
DAUM
1378Przecież dałem na drzewo. Zimno jak w psiarni, muszę palto włożyć…
Kładzie palto.
MICHASIOWA
DAUM
1380Tu są… wyjmuje z kieszeni, rzuca na ziemię — Michasiowa podnosi A co do Stefki, to najlepiej, jak ja jej piśmiennie ultimatum zostawię. Tak i tak ma być… a nie, to… jak chce…
MICHASIOWA
mierząc Dauma z wściekłością ukrytą, pali w piecu
1381Wielmożny pan by ją porzucił?
DAUM
pisząc
MICHASIOWA
przy piecu
1383Bo mi się zdaje, że wielmożny pan to by bez niej już nie wyżył.
DAUM
1384A to co?… Coście wy tak na rezon dziś wzięły?…
Przez drzwi kuchenne wsuwa się Filo.
SCENA XIII
Filo — Daum — Michasiowa
MICHASIOWA
zrywa się
FILO
1386Drzwi były otwarte… dostrzega Dauma Ojciec!!!
DAUM
1387Ty? Tutaj?… Ja… kamienicę kupuję… więc oglądam… ale co ty… co ty tu robisz?…
MICHASIOWA
1388Jezus Maria! Ja po nią polecę!
Wylatuje.
FILO
1389Ojciec, Syn, WolnośćNie wiem, ojcze… sądzę jednak, że… śledziłeś mnie… to źle… wolność indywidualna… ale to mniejsza. To forma, mogę ci to przebaczyć. Tu rozchodzi się o rzecz główną. Co ja tu robię! Otóż — wolę powiedzieć od razu — jestem tu u panny Maliczewskiej…
DAUM
udając obojętność
FILO
stanowczo nabiera na odwagę
1391To jest kobieta, którą kocham, która mnie kocha i z którą po skończeniu prawa ożenię się.
DAUM
cofając się, ale od razu nie dając całego głosu
FILO
coraz odważniej — chociaż mu głos zamiera
1393Tak. I tu jest wszystko na próżno. Cokolwiek mi zechcesz powiedzieć. Pozycja społeczna? To dla mnie nie istnieje! Nazwisko? Lepsze niż nasze… na -ski — a co do niej samej…
DAUM
przerywa krótko, ostro
1394Milcz!… i zabieraj się stąd…
FILO
1395Kłótnia, Ojciec, Syn, Honor, Mężczyzna, ObowiązekWidzę, że zaczyna się znów wieczyste nieporozumienie… ojcowie… dzieci… Trudno… ojciec mnie zmusza… powiem coś, czego bym mówić nie chciał. Ale — mówić będę językiem ojca… po chwili Ojciec ma wygórowane pojęcie honoru, godności. Ja także. Czy ojciec kazałby mi zapłacić karciany dług?
DAUM
1396Do czego ty zmierzasz?…
FILO
1397Dług zaciągnięty względem kobiety jest stokroć większej wagi. Panna Maliczewska i ja… to jest ja… mam względem niej obowiązki…
DAUM
blednie, cofa się i mówi chrapliwie
FILO
1399Daruj ojcze… młodość…
DAUM
szeptem
FILO
1401Ona niewinna, ja tylko…
DAUM
Siada prawie bezprzytomny, zakrywa twarz.
FILO
1403Spodziewam się, że teraz…
DAUM
1404Cicho… pozwól mi choć myśli zebrać.
Chwila milczenia — Filo stoi nieruchomy pod ścianą — Daum zasłonił oczy i siedzi.
FILO
cicho
DAUM
jakby się budząc
1406Przede wszystkim ty musisz stąd iść…
FILO
DAUM
w gorączce
1408Ja także, o, ja także stąd pójdę. Za chwilę.
FILO
1409Czy chcesz pomówić z moją narzeczoną?
DAUM
w gorączce
FILO
dziecinnie
1411Bądź dla niej pobłażliwy. Ona taka nieśmiała, choć na pozór swobodna; ale skoro to uznajesz za konieczne — pójdę. Ufam ci i widzę, że uznajesz we mnie prawa człowieka. Cenię cię za to. Jej powiedz, że…
DAUM
szeptem
1412Wiem, co mam powiedzieć — ty idź!…
FILO
kieruje się do drzwi frontowych
DAUM
1414Czekaj! machinalnie wyjmuje klucz od drzwi frontowych i opamiętowuje się, chowa Może tu jest inne wyjście…
FILO
1415Tak — przez kuchnię idzie do kuchni Otwarte. do ojca serdecznie Będę czekać na dole…
DAUM
1416Nie… nie… idź do domu chwilę patrzy na niego, bierze jego głowę w dłonie i całuje syna w czoło Tyś nic nie wiedział… tyś nie winien…
FILO
1417Nie ojcze — to ja, ja… ona niewinna…
DAUM
Filo wychodzi — Daum pozostaje chwilę sam — obłędnym wzrokiem patrzy dokoła — chce usiąść — wstaje — bierze kapelusz, laskę — siada znów na szezlongu — tupot po schodach — frontowymi drzwiami wpada Michasiowa, otwierając je z klucza, który ma przy sobie.
SCENA XIV
Daum — Michasiowa później Stefka
MICHASIOWA
1419Panienka idzie… nie chciała, ale ja ją namówiłam, teraz się zatrzymała na dole, rozmawia z… paniczem.
DAUM
z szezlonga
1420Zakazać!… Zakazać!… Niech nie mówi z nim…
MICHASIOWA
1421Ale ona go nie kocha, proszę wielmożnego pana.
DAUM
z szezlonga
Drzwi frontowe się otwierają i wpada Stefka — Daum rzuca się ku niej, jakby ją chciał bić — ona woła
STEFKA
Chce coś mówić — nagle się cofa pod okna i tak zostaje nieruchoma, z zaciśniętymi pięściami przy ustach — Michasiowa przy niej, jakby ją broniła.
DAUM
po chwili, chrapliwie — cicho
1424Ja tu się dowiedziałem… takich rzeczy… takich rzeczy, że aż dreszcz przejmuje na samo wspomnienie… chwila milczenia Ja nie miałem wysokiego wyobrażenia o jej moralności… ale to przechodzi pojęcie… to już błoto… to już…
MICHASIOWA
cicho do Stefki
1425Niech mu Stefka powie prawdę, że przecież nic nie było…
STEFKA
cicho przez zaciśnięte zęby
1426Nie powiem! Niech teraz myśli… to sobie pójdzie… napiszę mu jutro… ale niech ze mną zerwie…
DAUM
j.w.
1427Ja odchodzę… na zawsze… z najwyższą pogardą… ze wstrętem… i to jedno… od mego syna wara!… Nie dam!… Nie dam!…
kieruje się do wyjścia, nagle staje i zwraca się do Michasiowej
1428Mój aparat inhalacyjny mi zapakować… zabiorę.
Michasiowa pakuje aparat w papier rzucony od boa — milczenie w czasie tego — wreszcie Daum bierze aparat i wynosi się zgarbiony, zestarzały — przechodząc, mówi z goryczą, patrząc na Stefkę
DAUM
1429Za tyle dobrodziejstw!!!
STEFKA
do Michasiowej szybko
1430Klucz!… niech odda klucz ode drzwi!
Michasiowa wybiega i za chwilę wraca z kluczem.
STEFKA
zrywa się jak szalona i zaczyna tańczyć po pokoju
Płacze i śmieje się nerwowo, w miarę słów Michasiowej śmiech ten zastyga.
MICHASIOWA
skrzywiona
1432Jest czego się cieszyć.
STEFKA
śmieje się spazmatycznie
1433Pewnie że jest! Och! Jak ja go nienawidziłam… jak ja go nienawidziłam…
MICHASIOWA
cicho
1434Jutro po kwartalne przyjdzie Żyd za meble — a jakże… obiady za cały miesiąc — praczka już przeszło dziesięć guldenów — po sklepach Stefka wszędzie wisi — na szesnasty się zlecą jak kruki. Ciekawam[138], co będzie…
STEFKA
zgaszona, cicho — siedzi na szezlongu
MICHASIOWA
1436Mieszkanie to jeszcze na dwa tygodnie… najgorzej z krawcową — dziś trzy razy była dziewczynka z rachunkiem… już zaczyna na schodach wymyślać…
STEFKA
cicho, niepewnie
1437To poślij po stróża, niech ją wyrzuci.
MICHASIOWA
1438Stróż też zły, pluje — mówi, że Stefka mu za siedem szper winna… a już co do mnie to ja nie mówię, ale niby ta pensja to…
STEFKA
pada na twarz na szezlong
1439No — co ja mam robić? Co?…
MICHASIOWA
1440Było załatać!… Nie zrywać…
dzwonek
1441Może się wraca?
STEFKA
zrywa się
1442Nie chcę! Wolę najgorsze… nie chcę…
Zatyka oczy.
SCENA XV
Też same — Bogucki
BOGUCKI
MICHASIOWA
STEFKA
skacze
1445Z nieba spadł!… rzuca się ku niemu Miałam kartkę posyłać…
BOGUCKI
szybko
1446Wyszedłem z sądu — widzę, jak Daum jedzie dorożką strasznie blady — odwrócił się ode mnie — co jest?
STEFKA
z entuzjazmem
1447Wolność, KobietaTo jest, że jestem wolna… wolna… że nikt nie ma do mnie prawa… że mogę sobą rozporządzać…
BOGUCKI
zdziwiony
STEFKA
z energią
1449Na fest! Daum pogrążon! Z Dauma nici!…
BOGUCKI
MICHASIOWA
szybko
1451To przez wielmożnego pana — bo tamten wielmożny pan był zazdrosny o wielmożnego pana…
BOGUCKI
nieufnie
1452Oho, ho! Żeby aż tak…
STEFKA
szybko
1453Mniejsza, czy o to czy o to — dość, że jestem wolna… I ja powiem panu od razu, że jestem bardzo szczęśliwa, że nie potrzebuję go zdradzać z panem z wdziękiem dziecka bo ja byłabym go zdradziła, a to przecież brzydko… zawsze… więc przecież lepiej otwarcie i szczerze…
BOGUCKI
1454No… tak… do Michasiowej Niech Michasiowa wyjdzie, bo ja mam pomówić z panienką.
Michasiowa, wychodząc, mówi do siebie.
MICHASIOWA
do siebie
1455Może da Bóg, że się wygrzebiemy!…
STEFKA
dziecinnie i serdecznie
1456Pan się cieszy, że ja już będę całkiem panowa?
BOGUCKI
lisio
1457Bardzo… Ale siadaj Stefuś naprzeciw mnie i pogadajmy rozsądnie. Jak ma już być tak, że ja mam zastąpić Dauma — to w miarę moich środków. Otwarcie mówię — wiele zrobić nie mogę, nawet prawdopodobnie mniej jak Daum. Ale ja lubię czyste sytuacje. Tak jak on. O! Teraz rozeszliście się — a ponieważ on nic nie przyrzekał…
STEFKA
1458Oho, ho!… Co przyrzekał!…
BOGUCKI
jakby ucinał nożem
1459Ale ogólnikowo! Nic wyraźnie. Rozeszliście się i nie macie pretensji jedno do drugiego… Tak samo i ze mną. Żadnych pretensji. wstaje, zagląda do kuchni, do niszy Mieszkanie może zostać to samo, meble wynajęte, bo to praktyczniejsze w razie wyjazdu… a długi są?…
STEFKA
cicho siedzi na szezlongu i patrzy za nim
BOGUCKI
siada na szezlongu na poręczy
STEFKA
j.w.
1462Sto osiemdziesiąt reńskich szybko
Ale zaraz nie trzeba będzie wszystkiego płacić.
BOGUCKI
1463To się ułoży… Tylko zapowiadam — nic więcej płacić nie będę — ani centa długów poza to — to niech Stefka pamięta. — Także… żeby żadna rodzina o…! Tego nie lubię. I proszę, jedno, niech to, że ja tutaj bywam, zostało w zupełnej tajemnicy… zupełnej…
STEFKA
smutno
1464To pan znów będzie tak po ciemku przychodził?
BOGUCKI
z obleśnym uśmiechem
1465No… naturalnie ja wyrabiam sobie sytuację… ja muszę liczyć się z opinią.
STEFKA
nieśmiało
1466I nigdzie mnie pan ze sobą nie weźmie?
BOGUCKI
jak wielki pan
1467Może kiedy — za miasto… wieczorem…
STEFKA
ironicznie
1468Z podniesioną budą… A! Z Milowiczówną to pan chodził nawet w dzień.
BOGUCKI
wymijająco
1469Byłem o kilka lat młodszy, dziś mam zastanowienie i muszę myśleć o przyszłości.
STEFKA
coraz smutniej
1470A z dyrektorem się pan zobaczy?
BOGUCKI
1471Naturalnie… przy sposobności…
STEFKA
nieśmiało
1472I o mnie mu pan powie?
BOGUCKI
wymijająco
1473Przez jednego z moich przyjaciół. Mnie samemu teraz nie wypada… Cóż to? Humorek niedobry? wstaje O! To już wypraszam sobie. — Trzeba się zawsze uśmiechać i wesoło mnie przyjmować, bo ja sam mam często chwile strasznego zdenerwowania i należy mnie rozrywać. — To jest moje ultimatum. Cóż — sztimt[139]?…
STEFKA
smutno
BOGUCKI
1475O! Tak nie lubię… wesoło… no… roześmiać się…
STEFKA
śmiejąc się blado
Bogucki ją całuje, ona się biernie poddaje. — Bogucki patrzy na zegarek.
BOGUCKI
1477Ho, ho!… Trzecia… idę do kancelarii — wieczorem przyjdę… sam coś przyniosę na kolację — tak coś…
STEFKA
z ironią
1478Przyjacielską przekąskę…
BOGUCKI
ubiera się
1479To… to… no!… Pa!… A jakie to zgrabne… jakie to zgrabne… całuje ją Do wieczora! Zawołaj Michałową!
STEFKA
BOGUCKI
1481Czy tam nie ma kogo na schodach?
STEFKA
kiwa głową
1482Ha no!… idzie sama, patrzy Jest!… pies właścicielki.
BOGUCKI
1483A Stefuś dowcipny! Pa!… kotuś! Pa, dzidziuś! Pa! Czekać i tęsknić! przysuwa ją do siebie Kocha?
STEFKA
z całą zawiedzioną duszą
1484Chciała… Teraz już nie…
BOGUCKI
jak do dziecka niedbale
Wychodzi.
SCENA XVI
Stefka — Michasiowa
MICHASIOWA
szeptem
STEFKA
Siada na szezlongu z nogami.
MICHASIOWA
przysiada na krześle
STEFKA
1489Sługa. Wymówił sobie rodzinę.
MICHASIOWA
wściekła
1490Patrzcie go! Taki drugi Protazy…
STEFKA
1491Niech mnie Michasiowa zostawi samą. Głowa mnie boli.
MICHASIOWA
1492To z głodu, bo i mnie. — Ja nie pójdę po obiad bez pieniędzy, bo wyzywają, a to wstyd. Stefka z gaży co przyniosła?
STEFKA
cicho
1493Nic. Zabrała Rosenbuszowa… czekała przed teatrem. Poczekamy do wieczora… on coś na kolację przyniesie…
MICHASIOWA
prosto
1494Byle znów nie ciągle sardynki jak tamten. No… to czekajmy…
STEFKA
sennie
MICHASIOWA
przysiada na ziemi przy piecu
1496Chyba. Ciekawa jestem, u którego ja mam się teraz o zasługi upomnieć…
Wychodzi.
STEFKA
sama ze łzami owija się chustką i układa się do snu
1497I to już tak całe życie!… Psia krew!… Tak całe życie!…
Zasłona zapada wolno.