Jan Kasprowicz Z wichrów i hal, Z Alp Ze szczytu Eggishornu I Zrzuć cielesne z siebie brzemię, odsłoń wzrok z śmiertelnych błon I patrz, duszo: w śniegach białych to nie głaźny sterczy mur, To przedwiecznych piewców plemię niezdobyty ma tu schron, To druidów skamieniałych spoczął tu olbrzymi chór. W promienistym dyademie, zasłuchany w boży dzwon, Który w plazmach sił ospałych budzi czujny życia wzór, Z niebiosami łącząc ziemię, wieki tutaj duma on, W płaszczach z lodu okazałych, w wieńcu z blasków albo chmur. I, zaklęte w te przestworza, szumi ciągle z dawnych lat Echo hymnów eonicznych, które chór ten w bezkres słał, Gdy z pierwocin wstawał łoża mnogokształtny, rojny świat. Płynny dźwięk tych tchów rytmicznych niemym jest dla ludzkich ciał: Ty, ma duszo, córko boża, żeś się zbyła ziemskich szat, W tych milczeniach ustawicznych czujesz wielkich głosów zwał: II Chwała–ć, Duchu, jasny, święty! chwała dziś i w przyszły czas, Iżeś przebił mrok chaosu i słoneczny stawił gród; Iżeś wniknął w mgieł odmęty, wywiódł z nich i śnieg i głaz, Zieleń drzewa, miękkość wrzosu, zapach róż i błękit wód. Że do swego przez cię losu jest przykuty wszelki płód, Żeś dał gwiazdom obieg kręty, horyzontom zorzy pas, Żeś użyczył burzom głosu, grom zlał z błyskiem w jeden cud, Że z żywota zgon poczęty zmieniasz w żywot, pełen kras. Ale w tym jest dziw nad dziwy, że rozdrabniasz własny byt Na cząsteczek miljony, wprawiające wszechświat w ruch, Ach! a wszędzie — w ziołach niwy, pośród fal i skalnych płyt, W płazach, w wirchach, w duszy onej, co w hymn bliźni wszystek słuch Wytężyła w kształt cięciwy, jesteś, niby szczytów szczyt, Jeden, cały, niezdrobniony — jeden Wszechświat, jeden Duch!… III Tak przedwiecznych ech kapele, tak melodie pierwszych tchów Rozlewają się w bezmiarze, jak brzęczące roje pszczół… Naodziani w śnieżne biele, w blaskach lodu wkoło głów, Przysłuchują się pieśniarze, śród zaklętych drzemiąc kół. Matterhorny, Miszabele chłoną dźwięki własnych słów, Aletsch, Eiger z Mnichem w parze — Duch ich ciała w jedno skuł —, Jungfrau, pierwsza w tym kościele, w którym spoczął wieszczy huf, Finsteraarhorn w groźnym czarze, wpół w gleczerach, we mgłach wpół. I Maerjelen z lodu krami, jak demonów zimny śmiech, I, wśród lasów, w cichych szumach harmonijny tocząc zdrój, Słucha Rodan, wraz z lasami, tajemniczych, świętych ech… Słucha dusza i w tych dumach rozpoznaje hejnał swój, Którym brzmiała przed wiekami, gdy ją boży wywiódł dech, Aby mknęła w bratnich tłumach na życiowy, wieczny bój. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/z-wichrow-i-hal-z-alp-ze-szczytu-eggishornu. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Jan Kasprowicz, Krzak dzikiej róży, Towarzystwo Wydawnicze, Lwów, 1898 Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Aleksandra Sekuła, Olga Sutkowska.