Voltaire (Wolter) Historia dobrego bramina Boy-Żeleński, Tadeusz Boy-Żeleński, Tadeusz Sekuła, Aleksandra Kotwica, Wojciech Choromańska, Paulina Fundacja Nowoczesna Polska Oświecenie Epika Powiastka filozoficzna Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Utwór powstał w ramach "Planu współpracy z Polonią i Polakami za granicą w 2014 roku" realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2014. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o "Planie współpracy z Polonią i Polakami za granicą w 2014 r.". http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/historia-dobrego-bramina http://polona.pl/item/6951943/2/ Wolter, Powiastki filozoficzne, tłum., wstęp i przypisy Boy, tom pierwszy, Krakowska Spółka Wydawnicza, Kraków 1922. Domena publiczna - Tadeusz Boy-Żeleński zm. 1941 2012 xml text text 2014-08-19 pol http://wolnelektury.pl/media/book/pdf/historia-dobrego-bramina.pdf ISBN-978-83-288-1022-8 ISBN application/pdf https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/historia-dobrego-bramina.html ISBN-978-83-288-1983-2 ISBN text/html http://wolnelektury.pl/media/book/txt/historia-dobrego-bramina.txt ISBN-978-83-288-2938-1 ISBN text/plain http://wolnelektury.pl/media/book/epub/historia-dobrego-bramina.epub ISBN-978-83-288-4018-8 ISBN application/epub+zip http://wolnelektury.pl/media/book/mobi/historia-dobrego-bramina.mobi ISBN-978-83-288-5104-7 ISBN application/x-mobipocket-ebook https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/use/6858.jpg Grupa Braminów (zdjęcie z książki Indian myth and legend, wyd. 1913 r.), autor nieznany, No restrictions http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/6858 Humanistyka Stary bramin wydaje się mieć w życiu wszystko, czego potrzebuje --- jest bardzo mądry i cały czas zgłębia wiedzę, a kiedy nie ma ochoty na filozofowanie, może spędzać czas w towarzystwie trzech pięknych żon. Pewnego dnia stwierdza jednak, że chciałby się nigdy nie urodzić. Gdy przychodzi mu wytłumaczyć dlaczego, wyjaśnia, że tak naprawdę nie rozumie niczego i nie zna odpowiedzi na pytania, które często zadają mu inni. Uważa, że czyni go to nieszczęśliwym. Historia dobrego bramina to jedna z licznych powiastek filozoficznych Woltera, jednego z najważniejszych i najbardziej kontrowersyjnych filozofów francuskiego oświecenia. Została napisana w 1759 roku. Filozof rozważa w niej istotę szczęścia --- przyrównuje dobrobyt mędrca z zakorzenioną w wierze codziennością prostej, starszej kobiety. Voltaire Historia dobrego bramina (1759) Poprawione błędy źródła: Urodziłam się (kwestia bramina) -> Urodziłem się Uwspółcześnienia: Pisownia łączna/rozdzielna: poddostatkiem -> pod dostatkiem, nietylko -> nie tylko, ktoby -> kto by, możnaby -> można by. Pisownia joty: historya -> historia studyuję -> studiuję, materyi -> materii, kwestyą -> kwestią. Fleksja: tem -> tym, czem -> czym, samem -> samym, jasnem -> jasnym, wskazanem -> wskazanym. Pisownia spółgłosek dźwięcznych i bezdźwięcznych: blizki -> bliski. Inne: pomięszania -> pomieszania, tłómaczyć -> tłumaczyć. Dodano przecinki oddzielające zdania podrzędne. Wypowiedzi postaci wydzielono w odrębne akapity dialogowe. Oddzielono przytoczone wypowiedzi od komentarzy narracyjnych znakiem pauzy. Spotkałem w ciągu mych podróży starego bramina, człowieka pełnego roztropności, nader bystrego umysłu i wielce uczonego. Co więcej, był bogaty, a tym samym jeszcze mądrzejszy; mając bowiem wszystkiego pod dostatkiem, nie potrzebował nikogo oszukiwać. Dom jego prowadziły bardzo składnie trzy piękne żony, które na wyprzódki starały mu się przypodobać; kiedy zaś bramin nie bawił się z kobietami, zajmował się filozofowaniem. W pobliżu jego domu, który był piękny, strojny i otoczony uroczymi ogrodami, mieszkała stara Hinduska, bigotka, głupia i dosyć biedna. Bramin ozwał się pewnego dnia: --- Chciałbym się nigdy nie urodzić. Spytałem dlaczego. Odparł: Filozof--- Studiuję od czterdziestu lat i widzę, iż mogę uważać tych czterdzieści lat za stracone; pouczam innych, a sam nie wiem nic; stan ten rodzi we mnie tyle upokorzenia i niesmaku, że życie wprost mi obrzydło. Urodziłem się, żyję w czasie, a nie wiem, co to czas. Znajduję się w punkcie pomiędzy dwiema wiecznościami, a nie mam żadnego pojęcia o wieczności. Stworzony jestem z materii; myślę, a nigdy nie zdołałem rozeznać tego, co wytwarza myśl; nie wiem, czy pojmowanie jest we mnie prostą własnością jak chodzenie, trawienie i czy myślę głową, tak jak biorę rękami. Nie tylko zasada mojej myśli jest mi nieznana, ale zasada moich ruchów również jest dla mnie ukryta; nie wiem, dlaczego istnieję. Tymczasem zasypują mnie codziennie pytaniami co do wszystkich tych punktów; trzeba odpowiadać; nie mam nic rozsądnego do powiedzenia; gadam wiele i kiedy skończę mówić, doznaję uczucia pomieszania i wstydu za samego siebie. Gorzej jeszcze o wiele, kiedy mnie pytają, czy Brahma począł się z Wisznu, czy też obaj są wieczni. Bóg mi świadkiem, nie mam o tym najmniejszego pojęcia; widać to z moich odpowiedzi. ,,Ach, wielebny ojcze --- powiadają --- poucz nas, czym się dzieje, iż zło zalewa całą ziemię". Jestem w równym kłopocie jak ci, którzy pytają mnie o to; tłumaczę im niekiedy, że wszystko dzieje się jak najlepiej: ale ci, których spotkała ruina lub kalectwo na wojnie, nie chcą w to wierzyć, ani ja też nie. Chowam się do domu, przygnieciony własną ciekawością i niewiedzą. Czytam dawne księgi, ale one zdwajają jeszcze ciemności wkoło mnie. Zwracam się do innych braminów; jedni odpowiadają, że trzeba używać życia i drwić sobie z ludzi; inni mniemają, iż wiedzą coś i gubią się w niedorzecznych rojeniach; wszystko to wzmaga jeno bolesne uczucie, jakiego doświadczam. Bliski jestem niekiedy rozpaczy, kiedy myślę, iż po wszystkich dociekaniach nie wiem, ani skąd się biorę, ani czym jestem, ani dokąd pójdę, ani co się ze mną stanie. Stan tego zacnego męża obudził we mnie prawdziwe współczucie, jako iż był to człowiek nad wyraz rozsądny i najlepszej wiary. Zrozumiałem, że im więcej posiadał światła w głowie a uczucia w sercu, tym bardziej był nieszczęśliwy.Szczęście, Głupota, Konflikt wewnętrzny, Filozof Tegoż samego dnia spotkałem staruszkę, sąsiadkę dobrego bramina: zapytałem, czy martwi ją niekiedy, iż nie wie, jakiej przyrody jest jej dusza. Nie zrozumiała nawet pytania: nie zastanawiała się nigdy, ani przez chwilę w życiu, nad sprawami, które dręczyły bramina. Wierzyła z całego serca w metamorfozy Wisznu; i byleby miała od czasu do czasu wodę z Gangesu, aby się opłukać, uważała się za najszczęśliwszą z kobiet. Uderzony szczęściem tej biednej istoty, wróciłem do filozofa i rzekłem: Szczęście--- Czy nie wstyd ci być nieszczęśliwym, podczas gdy tuż pod twoim domem znajduje się stary bezduszny grat, który nie myśli o niczym i żyje zadowolony? --- Masz słuszność --- odpowiedział --- powtarzałem sobie po sto razy, że byłbym szczęśliwy, gdybym był równie tępy jak moja sąsiadka, a mimo to nie chciałbym takiego szczęścia. Ta odpowiedź bramina sprawiła na mnie głębsze wrażenie niż wszystko inne: wszedłem sam w siebie i dostrzegłem, iż w istocie nie chciałbym być szczęśliwym pod warunkiem, iż będę głupcem. Zwróciłem się z tą kwestią do filozofów, którzy podzielili moje zdanie. --- A jednak --- rzekłem --- istnieje jakaś osobliwa sprzeczność w tym sposobie myślenia: ostatecznie bowiem o cóż chodzi? O to, aby być szczęśliwym. Cóż znaczy, czy się jest rozumnym czy głupcem? Więcej jeszcze: ci, którzy są zadowoleni ze swego istnienia, są zupełnie pewni, że są zadowoleni; ci, którzy rozumują, nie są równie pewni, że dobrze rozumują. Jasnym jest tedy --- mówiłem --- że byłoby wskazanym zgodzić się na wyzucie z rozsądku, o ile tylko ten rozsądek staje się źródłem udręczeń. Wszyscy podzielili moje zdanie, ale mimo to nie znalazłem nikogo, kto by się chciał zgodzić na zamianę i stać się głupcem, aby być szczęśliwym. Wywnioskowałem stąd, iż jeżeli przywiązujemy wagę do szczęścia, więcej jeszcze przywiązujemy jej do rozumu. Bądź co bądź, zastanowiwszy się gruntownie, zdaje się, że przekładać rozum nad szczęście dowodzi wielkiego nierozsądku. W jaki sposób wytłumaczyć tedy tę sprzeczność? Jak wszystkie inne. Można by o tym wiele mówić.