Agnieszka Wolny-HamkałoNikon i Leicacyt

    1
    Nomen omen Pustków Wilczkowski,
    gdzie na Placu Wariatów kradłeś mandarynki,
    zrozumiałam, że Bauman jest Bogiem,
    a kremówka z Wadowic
    5
    uzyskała status cudownego ciastka.
    Zanim dzieci z główkami czarnymi jak śliwka
    częstowały nas mączką kostną —
    umieraliśmy w kakofonii krużganków.
    Twoje oczy połyskiwały jak czarny bez
    10
    w laboratoriach in vitro.
    Finiszujemy pod opieką policji,
    postulując powrót do ciała, bo szpilki
    w torebce aż miauczą, żeby je ubrać.
    Ta sukienka jak złoże werniksu
    15
    przegląda się w czterdziestokaratowym
    uśmiechu. Jak ty to robisz?!
    — Dieta niełączenia. Zmyłki rzeki,
    kiedy boksuje piach i tli się.