Adam WiedemannSamczykDrugi

    1
    Znowu się zaczął sierpień. W pociągach
    przestali się w ogóle pokazywać konduktorzy.
    Jadę w pustym wagonie. Z mapy
    połączeń kolejowych ktoś wydrapał wszystkie
    5
    większe miasta. Polska bez Krakowa,
    bez Warszawy, bez Śląska, ta sama co za oknem.
    Jest trasa którą jadę: znikąd do Kalisza.
    W kieszeni mam już cztery niesprawdzone bilety.
    Taki rozmyty świat jak przed nadejściem
    10
    czegoś ogromnie, boleśnie wyraźnego.
    Gdyby tak chociaż kaseta której słucham przedłużyła się
    o jakieś dwie dodatkowe nieistniejące piosenki —
    Ale gdzie tam, ten świat jest tak potwornie niewinny,
    wszystko się dzieje przypadkiem, kiedy Nikt nie patrzy.