Uwspółcześniono pisownię imiesłowów przymiotnikowych: nie pożegnane > niepożegnane; nie ustający > nieustający.
Stanisław WyspiańskiWeseleDramat w trzech aktach
OSOBY:
- GOSPODARZ
- GOSPODYNI
- PAN MŁODY
- PANNA MŁODA
- MARYSIA
- WOJTEK
- OJCIEC
- DZIAD
- JASIEK
- KASPER
- POETA
- DZIENNIKARZ
- NOS
- KSIĄDZ
- MARYNA
- ZOSIA
- RADCZYNI
- HANECZKA
- CZEPIEC
- CZEPCOWA
- KLIMINA
- KASIA
- STASZEK
- KUBA
- ŻYD
- RACHEL
- MUZYKANT
- ISIA
OSOBY DRAMATU:
- CHOCHOŁ
- WIDMO
- STAŃCZYK
- HETMAN
- RYCERZ CZARNY
- UPIÓR
- WERNYHORA
DEKORACJA:
1Noc listopadowa; w chacie, w świetlicy[1]. Izba wybielona siwo, prawie błękitna, jednym szarawym tonem półbłękitu obejmująca i sprzęty, i ludzi, którzy się przez nią przesuną.
2Przez drzwi otwarte z boku, ku sieni, słychać huczne weselisko, buczące basy, piskanie skrzypiec, niesforny klarnet, hukania chłopów i bab i przygłuszający wszystką nutę jeden melodyjny szum i rumot tupotających tancerzy, co się tam kręcą w zbitej masie w takt jakiejś ginącej we wrzawie piosenki….
3I cała uwaga osób, które przez tę izbę-scenę przejdą, zwrócona jest tam, ciągle tam; zasłuchani, zapatrzeni ustawicznie w ten tan, na polską nutę… wirujący dookoła, w półświetle kuchennej lampy, taniec kolorów, krasych[2] wstążek, pawich piór, kierezyj[3], barwnych kaftanów[4] i kabatów[5], nasza dzisiejsza wiejska Polska.
4A na ścianie głębnej: drzwi do alkierzyka[6], gdzie łóżko gospodarstwa i kołyska, i pośpione na łóżkach dzieci, a górą zszeregowani Święci obrazkowi. Na drugiej bocznej ścianie izby: okienko przysłonione[7] białą muślinową firaneczką; nad oknem wieniec dożynkowy z kłosów; — za oknem ciemno mrok — za oknem sad, a na deszczu i słocie krzew otulony w słomę[8], w zimową ochronę okryty.
5Na środku izby stół okrągły, pod białym, sutym obrusem, gdzie przy jarzących brązowych świecznikach żydowskich[9] suta zastawa, talerze poniechane tak, jak dopiero co od nich cała weselna drużba wstała, w nieładzie, gdzie nikt o sprzątaniu nie myśli. Około stołu proste drewniane stołki kuchenne z białego drzewa; przy tym na izbie biurko, zarzucone mnóstwem papierów; ponad biurkiem fotografia Matejkowskiego Wernyhory[10] i litograficzne odbicie Matejkowskich Racławic[11]. Przy ścianie w głębi sofa wyszarzana; ponad nią złożone w krzyż szable, flinty, pasy podróżne, torba skórzana. W innym kącie piec bielony, do maści[12] z izbą; obok pieca stolik empire[13], zdobny świecącymi resztami brązów, na którym zegar stary, alabastrowymi kolumienkami[14] dźwigający złocony krąg godzin; nad zegarem portret pięknej damy w stroju z lat 1840 w lekkim muślinowym zawoju przy twarzy młodej w lokach i na ciemnej sukni.
6U boku drzwi weselnych skrzynia ogromna wyprawna wiejska, malowana[15] w kwiatki pstre i pstre desenie; wytarta już i wyblakła. Pod oknem stary grat, fotel z wysokim oparciem.
7Nad drzwiami weselnymi ogromny obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej[16] z jej sukienką srebrną i złotym otokiem promieni na tle głębokiego szafiru; a nad drzwiami alkierza takiż ogromny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej[17], w utkanej wzorzystej szacie, w koralach i koronie polskiej Królowej, z Dzieciątkiem, które rączkę ku błogosławieniu wzniosło.
8Strop drewniany w długie belki proste z wypisanym na nich Słowem Bożym i rokiem pobudowania.
RZECZ DZIEJE SIĘ W ROKU TYSIĄC DZIEWIĘĆSETNYM.
AKT I
SCENA I
Czepiec, Dziennikarz
Chłop, Literat, MieszczaninCZEPIEC
Cóz tam, panie, w polityce?
10Chińcyki trzymają się mocno!?
[19]
DZIENNIKARZ
A, mój miły gospodarzu,
mam przez cały dzień dosyć Chińczyków.
CZEPIEC
DZIENNIKARZ
Otóż właśnie polityków
15mam dość, po uszy, dzień cały.
CZEPIEC
DZIENNIKARZ
A to czytaj, kto ciekawy;
wiecie choć, gdzie Chiny leżą?
CZEPIEC
No, daleko, kajsi
[20] gdzieś daleko;
20a panowie to nijak nie wiedzą,
że chłop chłopskim rozumem trafi,
choćby było i daleko.
A i my tu cytomy
[21] gazety
DZIENNIKARZ
CZEPIEC
Sami się do światu garniemy.
DZIENNIKARZ
Ja myślę, że na waszej parafii
świat dla was aż dosyć szeroki.
CZEPIEC
A tu ano i u nas bywają,
30co byli aże dwa roki
w Japonii; jak była wojna
[23].
Ale tu wieś spokojna. —
Niech na całym świecie wojna,
byle polska wieś zaciszna,
35byle polska wieś spokojna
[24].
CZEPIEC
Pon
[25] się boją we wsi ruchu.
Pon nos obśmiwajom w duchu. —
A jak my, to my się rwiemy
ino do jakiej bijacki.
40Z takich, jak my, był Głowacki
[26].
duza by juz mogli mieć,
ino oni nie chcom chcieć!
SCENA II
Dziennikarz, Zosia
FlirtDZIENNIKARZ
Pani to taki kozaczek;
45jak zesiądzie z konika, jest smutny.
ZOSIA
DZIENNIKARZ
To nie komplement, to czuję
i tego bynajmniej nie tłumię.
ZOSIA
Dobrze, że przynajmniej pan umie
50zmiarkować, kiedy uczucie,
a kiedy salonowa zabawka —
ale w tym razie…
DZIENNIKARZ
To sprawka
pani wdzięku, pani jest bardzo miła,
55pani tak główkę schyliła…
ZOSIA
Prawda? Tak jakbym się dziwiła,
że mnie tyle honoru spotyka;
pan redaktor dużego dziennika
przypatruje się i oczy przymyka
60na mnie, jako na obrazek.
DZIENNIKARZ
A obrazek malowny, bez skazek,
farby świeże, naturalne,
rysunek ogromnie prawdziwy,
wszystko aż do ram idealne.
ZOSIA
65Widzę, znawca osobliwy.
DZIENNIKARZ
I czemuż pani się gniewa?
ZOSIA
Że pan jak Lohengrin
[27] śpiewa
nade mną jak nad łabędziem,
że my dla siebie nie będziem,
70i po cóż tyle śpiewności?
DZIENNIKARZ
Oto tak, tak z rozlewności
towarzyskiej.
SCENA III
Radczyni, Haneczka, Zosia
HANECZKA
Ach, cioteczko, ciotusieńko!
RADCZYNI
75Tamci tańczą, my stoimy;
chcemy tańczyć także i my.
RADCZYNI
Może który z panów zechce?
ZOSIA
Z nikim z panów tańczyć nie chcę.
RADCZYNI
ZOSIA
80My byśmy chciały z drużbami,
z tymi, co pawimi piórami
zamiatają pułap izby
[28].
RADCZYNI
Poszłybyście tam do ciżby?
HANECZKA
To tak miło, miło w ścisku.
RADCZYNI
85Oni się tam gniotą, tłoczą
i ni stąd, ni zowąd naraz
trzask, prask, biją się po pysku;
to nie dla was.
ZOSIA
RADCZYNI
90Cóżeś ty dziś tak wesoła?
Odgarnij se włosy z czoła.
ZOSIA
HANECZKA
Ciotusieńka zła okropnie,
zła okrutnie — a przelotnie —
95zaraz buzię pocałuję.
RADCZYNI
Hanka zawsze swego dopnie.
Niech się panna wytańcuje.
SCENA IV
Radczyni, Klimina
KLIMINA
Pochwalony, dobry wieczór państwu
[29].
RADCZYNI
KLIMINA
100Tu wsiosko
[30] od maleńkości, Klimina,
po wójcie wdowa.
RADCZYNI
KLIMINA
RADCZYNI
KLIMINA
Niech się bawi;
som ta dziwki, niech nie stoją.
RADCZYNI
Jakoś mu nie idzie sporo,
bo się ino pogapuje.
KLIMINA
110Panowie dziwek się boją;
zaraz która co przyniesie,
ino roz sie przetańcuje.
RADCZYNI
Wyście sobie, a my sobie.
Każden sobie rzepkę skrobie.
115Myślałam, pomówię z matusią,
toby wnuczka kołysała — ?
RADCZYNI
A toście wy skora, kumosiu;
ledwo że wkoło spojrzała,
już by mi synów swatała — ?
KLIMINA
120Hej, jo sie bawiła wprzódzi,
teroz bym lo inszych chciała.
Coraz więcej potrza ludzi.
Żeniłabym, wydawała!
SCENA V
Zosia, Kasper
Drużba tańczy, proszę ze mną.
KASPER
ZOSIA
KASPER
Dookoła.
Panienka se ta wesoła.
Ano Kaśka będzie rada,
130jak przestoi.
ZOSIA
KASPER
ZOSIA
KASPER
ZOSIA
KASPER
Panienka się nie zgniwają,
że ją lepiej gabne
[35] w pasie,
ano Kaśka w sobie syrso
[36].
ZOSIA
140Pewno drużba kocha Kasię — ?
KASPER
ZOSIA
SCENA VI
Haneczka, Jasiek
HANECZKA
Jakby Jasiek chciał tańcować,
tobym z Jaśkiem tańcowała — ?
JASIEK
145A mogę sie ofiarować,
by ino panienka chciała — ?
HANECZKA
Proszę, proszę, chwilkę w koło,
jak wesoło, to wesoło.
Jasiek dzisiaj pierwszy drużba.
JASIEK
150Najmilso mi tako służba.
SCENA VII
Radczyni, Klimina
Cóż ta, gosposiu, na roli?
Czyście sobie już posiali?
[37]
KLIMINA
Tym ta casem sie nie siwo
[38].
RADCZYNI
A mieliście dobre żniwo — ?
KLIMINA
155Dzięka Bogu, tak ta bywo.
RADCZYNI
Jak złe żniwo, to was boli,
żeście się napracowali — ?
KLIMINA
Zawszeć sie co przecie zgarnie.
RADCZYNI
KLIMINA
RADCZYNI
Jeszcze się widzicie młoda.
KLIMINA
Jak po Marcinie jagoda
[40].
RADCZYNI
Może jeszcze się wydacie — ?
KLIMINA
A cóz sie ta tak pytacie?!
SCENA VIII
Ksiądz, Panna Młoda, Pan Młody
165Ksiądz dobrodziej łaskaw bardzo.
Proszę nas nie zapominać.
KSIĄDZ
Są i tacy, co mną gardzą,
żem jest ze wsi, bom jest z chłopa.
Patrzą koso — zbędą prędko,
170a tu mi na sercu lentko
[41].
Sami swoi, polska szopa,
i ja z chłopa, i wy z chłopa.
PAN MŁODY
Ksiądz dobrodziej już niebawem
będzie nosić pelerynkę
[42] — ?
KSIĄDZ
175Może i należy mi się;
lecz pewnego nic nie wi się.
Inni także robią ślinkę
[43]!
Może sprawię pelerynkę —
PAN MŁODY
Może z konsystorza
[44] przecie
180popatrzą okiem łaskawem;
życzę bardzo.
PANNA MŁODA
Choć co dadzą;
ino te ciarachy
[45] tworde,
trza by stoć i walić w morde.
PAN MŁODY
185Moja duszko, tu sie mówi
o kościelnej dostojności,
którą mają przyznać Jegomości.
PANNA MŁODA
KSIĄDZ
SCENA IX
Pan Młody, Panna Młoda
190
jakie to kochanie będzie.
PAN MŁODY
A ty wolisz całowanie —
będziesz kochać, a powiédzże — ?
PANNA MŁODA
Przeciem ci już wygodała
[48].
195Przecież ci mnie nikt nie wydrze.
Serce do kochania radsze.
Toś już moja! Radość, szczęście!
Nie myślałem, że tak wiele.
PANNA MŁODA
Ano chciałeś, masz wesele.
PAN MŁODY
200Ach, nie patrzę, jak całuję;
nie całuję, kiedy patrzę,
a lica masz coraz gładsze.
PANNA MŁODA
A krew sie tak zesumuje
[49].
PAN MŁODY
Pocałujże, jeszcze, jeszcze,
205niechże tobą się napieszczę:
usta, oczy, czoło, wieniec…
PANNA MŁODA
PAN MŁODY
Nigdy syty, nigdy zadość;
taka to już dla mnie radość;
210całowałbym cię bez końca.
PANNA MŁODA
nie dziwota, nie dziwota,
żeś tak zbladnoł, taki wrzący.
PAN MŁODY
Nie chwalący, nie chwalący,
215spokoju mi nie dawały.
PANNA MŁODA
PAN MŁODY
PANNA MŁODA
Cóz ta za śkaradne śtuki
[51]?
PAN MŁODY
Myśmy takie samouki;
220kochałem się po różnemu,
a ciebie chcę po swojemu,
po naszemu.
PANNA MŁODA
A no z duszy;
jak ci dobrze, niech ta będzie.
225Teraz ci mnie nic nie zwiedzie.
Takem pragnął, zboża, słońca…
PANNA MŁODA
SCENA X
Poeta, Maryna
Żeby mi tak rzekła która,
sercem już dysponująca,
230tak po prostu: „no, chcę ciebie”,
jak jaka wiejska dziewczyna…
MARYNA
To niby ja ta dziewczyna,
ja oświadczyć się mająca?
Skądże taka pewna mina?
POETA
235Wcale insze miałem plany
jeźlim plany miał w ogóle —
chciałem coś powiedzieć czule,
chciałem zapukać w serduszko,
coś usłyszeć, coś podsłuchać:
240jak się to tam musi ruchać
[54],
jak się to tam musi palić — ?!
MARYNA
Muszę panu się pożalić,
w serduszku nienapalone;
jak kto weźmie mnie za żonę.
245będzie sobie ciepło chwalić;
muszę panu się pożalić:
choć zimno, można się sparzyć.
POETA
MARYNA
Amor ślepy, może zdradzić.
POETA
250Amor: duch skrzydlaty, gończy.
MARYNA
Pretensji do skrzydeł wiele.
POETA
Więc się na pretensjach kończy.
MARYNA
A nie kończy się w kościele.
POETA
Byłby to już Amor w klatce.
MARYNA
POETA
MARYNA
Paź królowej
[55]na usługach.
POETA
Ślub po zapłaconych długach.
Miłość nęci rozmaita.
MARYNA
POETA
Kwita —
nie myślałem, że coś świta,
pani prawie obrażona — ?
MARYNA
Czegóż to pan jeszcze szuka?
POETA
265Że nie poszła w las nauka.
MARYNA
POETA
Tak wzajemnie
Ja od pani, pani ze mnie.
MARYNA
POETA
MARYNA
POETA
MARYNA
Zawrót głowy, wielka chwała;
niech pan sztuki płata różne,
275bylebym ja spokój miała.
POETA
Rozmowa z panienką młodą,
jak ją zwykle młodzi wiodą
w takim stylu skrzydełkowym;
rozmowa z panną upartą:
280o miłości, o Amorze,
o kochaniu, co w tym, owym
z nagła się przejawić może; —
szepty z panną czarującą,
przez pół serio, przez pół drwiąco —
285zawsze jeszcze studium warto.
MARYNA
Przez pół drwiąco, przez pół serio
bawi się pan galanterią
[56].
POETA
Ale gdzie ta, ale gdzie ta.
MARYNA
Pan poeta, pan poeta.
290Coś, jak liryzm, struna brzękła:
ja o pana się przelękła,
że ta strzała niespodziana
może trafić, ale pana.
Bawię panią galanterią
295przez pół drwiąco, przez pół serio;
stąd się styl osobny stwarza:
nikt nikogo nie dosięga,
nikt nikogo nie obraża —
na łokcie różowa wstęga —
300nie prowadzi do ołtarza. —
Tajemnicą jest kobieta.
MARYNA
Słucham, co to za wymowa!
POETA
Słowa, słowa, słowa, słowa
[57].
MARYNA
Ale gdzie ta, ale gdzie ta!
POETA
305Jakaż znów refleksja nowa?
MARYNA
SCENA XI
Ksiądz, Pan Młody, Panna Młoda
Zwracam się do panny młodej,
pijąc do pana młodego…
PANNA MŁODA
Cóz takiego, cóz takiego?
KSIĄDZ
310Może, hm, po pewnym czasie,
bo to człowiek jest człowiekiem,
ot, przykładem tylu ludzi —
bo to człowiek jest człowiekiem,
usiada się tylko z wiekiem…
PANNA MŁODA
315Niby jak to kwaśne mliko.
KSIĄDZ
Wyście młodzi, wyście młodzi,
choć się dzisiaj wszystko godzi,
przyjdzie czas, co was ochłodzi.
PAN MŁODY
Dzięki, niech się ksiądz nie trudzi,
320niech nie trudzi się dobrodziéj,
wdał się Pan Bóg już w tę sprawę
i ten wszystko załagodzi;
byliśmy rano w kościele,
braliśmy ślub u ołtarza.
KSIĄDZ
325No, ale to tak się zdarza;
ogromnie przypadków wiele,
i przypomnieć pożytecznie.
PAN MŁODY
PANNA MŁODA
Zdarłabym jej łeb, jak krosna!
PAN MŁODY
330A kocha, bo jest zazdrosna.
KSIĄDZ
Ach, kolorowa bajecznie
[58]!
SCENA XII
Pan Młody, Panna Młoda
PANNA MŁODA
Moze, moze —
cięgiem ino godos o tem
[59].
PAN MŁODY
335Bo mi serce wali młotem,
bo mi w głowie huczy, szumi…
moja Jaguś
[60], toś ty moja?!
PANNA MŁODA
Twoja, jak trza, juści
[61] twoja;
bo cóż cie ta znów tak dumi?
340Cięgiem ino godos o tem.
A ty z twoim sercem złotem
nie zgadniesz, dziewczyno-żono,
jak mi serce wali młotem,
jak cię widzę z tą koroną
[62],
345z tą koroną świecidełek,
w tym rozmaitym gorsecie,
jak lalkę dobytą z pudełek
w Sukiennicach, w gabilotce
[63]:
zapaseczka
[64], gors, spódnica,
350warkocze we wstążek splotce;
że to moje, że to własne,
że tak światłem gorą lica!
PANNA MŁODA
Buciki mom
[65] trochę ciasne.
PAN MŁODY
A to zezuj
[66], moja złota.
PANNA MŁODA
PAN MŁODY
PANNA MŁODA
Panna młodo?!
Cóz ta znowu?! To ni mozno.
PAN MŁODY
Co się męczyć? W jakim celu?
PANNA MŁODA
360Trza być w butach na weselu.
SCENA XIII
Ksiądz, Pan Młody
KSIĄDZ
Zależy, za czym kto goni.
PAN MŁODY
Tak cudzego pilnujecie — ?
KSIĄDZ
Nie każdy ma jedno na świecie,
365a każdy ma swoje osobne,
co go trzyma — a te drobne
rzeczki, małe, niepozorne
składają się na jedną wielką rzecz.
PAN MŁODY
Ksiądz sobie, jako chcesz, przecz. —
370Szczęście każdy ma przed nosem,
a jak ma, to trzeba brać —
trzeba iść za serdecznym głosem
i nie pozwolić się kpać
[68].
KSIĄDZ
No, mój panie,
375nie każdemu jednakie wołanie.
A jak kto ręką sięgnie po co, a nie dostanie?
SCENA XIV
Radczyni, Maryna
A panny już bez pamięci,
widzę, hulają.
MARYNA
Do smaku.
380Jak mnie Czepiec chwycił wpół,
jak zawinął i obleciał w kółko,
tom w oczach zobaczyła gwiazdy,
jakby jakieś napowietrzne jazdy,
kręcące się zawrotem kół.
RADCZYNI
385Pot oblewa całe czółko;
możesz się zaziębić wnet.
MARYNA
A tak — teraz to sobie myślę:
co insze złoto, a co insze miedź.
RADCZYNI
Nie pleć, spocznij, cicho siedź.
MARYNA
390A myśl moja het, het, het…
SCENA XV
Maryna, Poeta
Elektryczność z oczu bije.
MARYNA
Zgrzałam się przy tańcowaniu.
POETA
Pani marzy o kochaniu —
co tam pani serce czyje.
MARYNA
395Może pańskie serce zatem — —?
POETA
Umie pani strzelać batem — —?
MARYNA
Jak to, co to — tak przez kogo?
POETA
Tak w powietrze, a szeroko.
MARYNA
Co tam panu serce czyje; —
400a umie pan kopnąć nogą — — ?
POETA
MARYNA
Nie tak srogo —
tak w powietrze, a wysoko.
POETA
MARYNA
POETA
MARYNA
POETA
MARYNA
POETA
MARYNA
Może z tego pan odgadnie
nowoczesny styl harbuza
[71];
tak jak ja odgadłam snadnie
[72]:
próżność na wysokiej skale,
415w swojej własnej śpiącą chwale.
POETA
Zeus i Pan Bóg mieszka w niebie,
przedsię
[73] obaj są u siebie.
Psyche
[74] to najczulej pieści. —
O tym, gdzie kto śpi wysoko,
420pani wie coś z głuchych wieści;
nie dosięgło jeszcze oko.
MARYNA
Rozumiem coś z wielką biedą;
nie dosięgło jeszcze oko,
nie zawlokłam się na turnie;
425tak tam dumnie, szumnie, chmurnie.
Bałamuctwa w wielkim stylu,
które już przeżyło tylu,
różni więksi, mniejsi, niscy;
wszystko bardzo wyjątkowe,
430bardzo dziwne, bardzo nowe,
tylko że tak robią wszyscy.
POETA
Słucham, co to za wymowa — ?
MARYNA
Słowa, słowa, słowa, słowa.
POETA
To uczucia tak się garną;
435szkoda, żeby szły na marno.
MARYNA
Ale gdzie ta, ale gdzie ta.
Pan myśli, że ja zajęta?
POETA
Widzę, że pani pamięta,
440przylepiona i przypięta.
MARYNA
Szkoda, żeby szły na marno
te uczucia, co się garną:
Pan poeta, pan poeta.
POETA
Zosia, Haneczka
ZOSIA
445Chciałabym kochać, ale bardzo,
ale tak bardzo, bardzo, mocno.
HANECZKA
To ta muzyka gra tak skoczno
i pewno serce tobie skacze.
Jeszcze się dosyć, dość napłacze,
450nim go kochanie ułagodzi.
Pociesz się, serce, pociesz, miła,
jeszcze niejedna łza, mogiła,
od tej miłości ciebie grodzi.
ZOSIA
Że to tak losy szczęściem gardzą,
455że tak nie sypią szczęściem w oczy,
tylko tak zaraz błyski gasną,
ledwo się w oczach świt roztoczy?
HANECZKA
Musisz przejść wprzódy cierpień koło;
przejść musisz wprzódy nędzę, bole,
460a potem kiedyś będzie wesoło,
jak ci ból serce dość nakole.
ZOSIA
Ja, gdybym była losów panią,
na przykład taką, wiesz: Fortuną
[76].
tobym odarła złote runo
[77],
465żeby dać wszystko ludziom tanio;
żeby się tak nie umęczali,
w takiem gonieniu ciężkiem, długiem:
każden, jak więzień, za swym pługiem;
żeby się syto nakochali,
470żeby się wszystko im kręciło:
jakby się złote nitki wiło.
HANECZKA
A tu są takie Parki stare
[78],
co nożycami tną przędziwo…
ZOSIA
A chyba to za jaką karę
475Miłość jest taką nieszczęśliwą.
Za czyjąż winę, czyjąż karę
rwać chcą przędziwo Parki stare…?
Ach, tak bym chciała kochać bardzo!
HANECZKA
Musisz się wprzódy dość naszlochać,
480napłakać, zbeczeć, razy wiele,
aże postawią cię w kościele,
a potem sobie możesz kochać.
ZOSIA
Ach, tym uczucia moje gardzą —
nie to, nie jeszcze miałam w myśli:
485chciałabym, żeby się kto zjawił,
kto by mi nagle się spodobał,
żebym się jemu też udała
i byśmy równo na to przyśli
[79].
Widzisz, takiego bym kochała,
490i to tak bardzo, bardzo, bardzo.
HANECZKA
Ach, tym uczucia moje gardzą;
przecie trza wprzódy wypróbować,
trza coś przecierpieć, coś przeboleć,
żeby móc miłość uszanować.
ZOSIA
495Już ja tam swoje będę woleć.
Pan Młody, Żyd
Przyszedł Mosiek na wesele…
ŻYD
Nu, ja tu przyszedł nieśmiele.
PAN MŁODY
No, jesteśmy przyjaciele.
ŻYD
No, tylko że my jesteśmy
500tacy przyjaciele, co się nie lubią.
PAN MŁODY
A tak, jak są tacy, co skubią,
to i są tacy, co się boczą.
ŻYD
Niech się boczą, a jak oni potrzebują,
to ich u mnie jest bardzo wiele.
PAN MŁODY
ŻYD
No, to tak, jak w kieszeni; —
pan dzisiaj w kolorach się mieni
[80];
pan to przecie jutro zruci — ?
PAN MŁODY
ŻYD
510No, pan się narodowo bałamuci,
panu wolno — a to ładny krój —
PAN MŁODY
ŻYD
Jak będzie każdy patrzeć przed nos swój,
515może co z tego będzie na inkszy
[82] raz.
PAN MŁODY
Oto właśnie teraz taki czas.
ŻYD
No, ja to gram na skrzypce, a pan na bas
[83].
PAN MŁODY
Przyszedł Mosiek na wesele, to mu basuję.
No, już ja wiem od mojej córki,
520że pan młody muzykę czuje.
Pragnąłem widzieć pannę Rachelę.
ŻYD
Ona przyjdzie sama tu;
mówiła, że zamiast snu
woli widok panów i wesele —
525wykształcona.
PAN MŁODY
ŻYD
Mówi, że ją muzyka bierze,
za mąż jej nie biorą jeszcze;
może ją przy poczcie umieszczę;
530moja córka, to kobita,
a jest panna
modern[84], całkiem
jak gwiazda.
PAN MŁODY
ŻYD
Jakie tylko książki są, to czyta,
535a i ciasto gniecie wałkiem,
była w Wiedniu na operze,
w domu sama sobie pierze —
no, zna cały Przybyszewski
[85],
a włosy nosi w półkole,
540jak włoscy w obrazach anieli
ala…
PAN MŁODY
ŻYD
Żeby pan był przecie kiedy
chciał z nią gadać — ?
PAN MŁODY
545Chciałem, chciałem.
Raz byłem, to nie zastałem.
ŻYD
Ona lubi te poety;
ona nawet chłopy lubi;
ona chłopom kredyt daje,
550to mi się aż serce kraje,
bo to rzecz drażniąca wielce
i nieraz jestem w rozterce:
tu interes — a tu serce. —
Po co się pan z chłopką żeni?
555Są panny inteligentne.
PAN MŁODY
One mnie się wydają przeciętne.
Kocham te z Botticellego,
lecz nie chcę zapychać niemi
każdej piędzi naszej ziemi.
SCENA XVIII
Pan Młody, Żyd, Rachel
ŻYD
RACHEL
Jedna mnie tu zwiodła chmurka,
jedna mgła, opary nocy;
ta chałupa rozświecona,
565z daleka, jak arka w powodzi
[88],
błoto naokoło, potopy,
hukają pijane chłopy;
ta chałupa rozświecona,
grająca muzyką w noc ciemną,
570wydała mi się arcyprzyjemną,
jako arka, na kształt czarów łodzi,
i przyszłam — — tate pozwoli…?
ŻYD
No, niech sobie Rachel poswywoli.
575a ją to pan musi uszanować;
ona się ojca nie wstydzi.
PAN MŁODY
Przyszła pani z nami potańcować;
jeśli pani szuka parki,
przygarniemy ją w noc ciemną.
580Tam są tańce — tam są grajki,
a tu zastaw gospodarski.
SCENA XIX
Pan Młody, Rachel
ach, ta chata rozśpiewana,
jakby w niej słowiki dźwięczą,
585i te stroje ukąpane tęczą.
PAN MŁODY
Ma pani słuszność, ćmy brzęczą
najwięcej wokoło świec:
gdzie błyska, muszą się zbiec.
RACHEL
Zlatują się w dobrej wierze,
590na oślep, serdecznie, szczerze;
nie domyślają się wcale,
że ich tam czeka ogarek,
co im będzie skrzydła piec.
PAN MŁODY
Na skrzydłach pani tu przyszła — ?
RACHEL
595Na skrzydłach myśl moja zwisła;
szłam, przez błoto po kolana,
od karczmy aż tu do dworu; —
ach, ta chata rozśpiewana,
ta roztańczona gromada,
600zobaczy pan, proszę pana,
że się do poezji nada,
jak pan trochę zmieni, doda.
PAN MŁODY
Tak to czuję, tak to słyszę:
i ten spokój, i tę ciszę,
605sady, strzechy, łąki, gaje,
orki, żniwa, słoty, maje.
Żyłem dotąd w takiej cieśni,
pośród murów szarej pleśni:
wszystko było szare, stare,
610a tu naraz wszystko młode,
znalazłem żywą urodę,
więc wdecham to życie młode;
teraz patrzę się i patrzę
w ten lud krasy
[91], kolorowy,
615taki rześki, taki zdrowy —
choćby szorstki, choć surowy.
Wszystko dawne coraz bladsze,
ja to czuję, ja to słyszę,
kiedyś wszystko to napiszę;
620teraz tak w powietrzu wiszę
w tej urodzie, w tym weselu;
lecę, jak mnie konie niosą —
Strójod miesiąca chodzę boso,
od razu się czuję zdrowo,
625chadzam boso, z gołą głową;
pod spód więcej nic nie wdziewam
od razu się lepiej miewam.
SCENA XX
Pan Młody, Rachel, Poeta
POETA
Panna młoda jakieś słówko
ma do ciebie.
PAN MŁODY
630Rzucam damę,
muszę służyć mojej pani.
RACHEL
Może słóweczko z wymówką,
bo coś na mnie kiwa główką.
POETA
Takie tam drobnostki same.
Rachel, Poeta
RACHEL
635A pan mi zostawia siebie.
POETA
RACHEL
Ja się patrzę i miarkuję
[92].
POETA
Tak od pierwszego spojrzenia?
RACHEL
Ach, myśli pan, tak z niechcenia?
POETA
RACHEL
POETA
Otóż, panienko wielmożna:
miłość, Amor, strzała złota.
RACHEL
Amor, Amor, bóg, bożyszcze,
645rzuca się na pastwę
[93] oślep
i woła:
i zapalę, i zniszczę.
POETA
Bellerofon
[94] leci oklep.
Pani poezją przesiąkła;
650ledwo słówek parę brząkła
Muza pani — a już błyski — ?
RACHEL
Pan sądzi, że koniec bliski;
że mnie porwie Amor-bożek?
POETA
Oto od stóp głowy do nożek:
655
Co, ja nimfa?
To samo mi właśnie powtarza
pewien koncypient jurysta
[96].
POETA
Więc go pani zaniedbuje,
660że to człowiek pracy — ?
RACHEL
to jest taki, jak się zdarza
zbyt często, co tylko powtarza,
co kto drugi gdzie umieści
665w poezji albo w powieści;
nie indywidualista.
POETA
Pani żąda z pierwszej ręki — ?
RACHEL
Jak od kwiatów, od jabłoni,
od chmur, słońca, żabek, gadu,
670jak od kwitnącego sadu; —
cała ta poezja, co goni
w powietrzu, którą wichr miata,
która co dnia świeża wzlata,
z wszystkiego fosforyzuje — —
675pan to pisze, ja to czuję,
więc…
POETA
RACHEL
Miodu, rozkoszy, słodyczy
miłości, roznamiętnienia
680i szczęścia.
POETA
RACHEL
Ach, marzyłam o tym zawsze!
POETA
A gdyby tak szczęście łaskawsze
pożaliło się jej biedy?
RACHEL
685Przestałabym marzyć wtedy.
SCENA XXII
Radczyni, Pan Młody
Jak się żenić, to się żenić!
RADCZYNI
Komu dzwonią lat południe,
niech się spieszy użyć wczasu.
PAN MŁODY
Tak się pić chce przy źródełku;
690ożenić się w tym pragnieniu,
to tak jakby w uniesieniu…
RADCZYNI
W równe nogi wskoczyć w studnię.
PAN MŁODY
Topi się, kto bierze żonę.
PAN MŁODY
695Niech się stopi, niech się spali,
byle ładnie grajcy grali,
byle grali na wesele.
Jak się tak muzyka miele,
jak na żarnach
[99], hula, dzwończy,
700niech se huka, stuka, puka,
pląsa, bije, przybasuje,
piska skrzypiec struną cienką,
tak podskocznie, tak mileńko;
niech się miele jak młyn wodny
705w noc miesięczną, w czas pogodny;
szumiejąca, niech się snuje,
a niech w dźwiękach się nie kończy,
choćby usnąć w tańcowaniu
przy mieleniu, przy hukaniu,
710w zapomnieniu, w kołysaniu;
światy czarów — czar za światem! —
jestem wtedy wszystkim bratem
i wszystko jest moim swatem
w tym weselu, w tej radości:
715Bóg mi gości pozazdrości.
życie było zbyt zawiłe,
miło snami uciec z życia,
sen, muzyka, granie, bajka —
720zakupiłbym sobie grajka —
spać, bo życie zbyt zawiłe,
trza by mieć ogromną siłę,
siłę jakąś tytaniczną,
żeby być czymś na tej wadze,
725gdzie się wszystko niańczy w bladze —
to już tak po uszy sięga,
Los: fatyga, czas: mitręga.
Spać, muzyka, granie, bajka,
zakupiłbym sobie grajka,
730to mi się do duszy nada…
RADCZYNI
Ach, pan gada, gada, gada.
SCENA XXIII
Pan Młody, Poeta
POETA
Zdaje mi się, żem pan młody.
PAN MŁODY
A mnie się widzi, że patrzę
735na piękno i szczęście cudze,
że nie moje to, co moje.
POETA
To są takie niepokoje —
a co mnie tam szczęście moje
czy nie moje, a bierz licho!
PAN MŁODY
740Tylko cicho, tylko cicho,
bo jak najdziesz twoje,
to tak jakbyś nalazł nutę.
POETA
PAN MŁODY
Wrażenia, wrażenia najszczersze,
745śpiewnik serdeczny, kantyczki
[100],
całość w książce, komplet serca,
i te wszystkie spotkania najpierwsze,
i te wszystkie rozmowy u pola,
i w ogródku, i we dworze,
750w sieni, na przysionku, w komorze,
aż do ślubu, aże do kobierca:
komplet serca.
POETA
To ciekawe,
że, co my rozumiemy przez prozę,
755przetapia się na dźwięk, rymy
i że potem z tego idą dymy
po całej literaturze.
PAN MŁODY
Zupełnie tak, jak w naturze:
kwiat w swoim zapachu się lotni
760i przychodzą różni markotni
te same wąchać róże.
POETA
A gdyby tak ustroić się w róże
i wejść na ogromny stos
drzewa,
765i pokazać: jak śpiewa
człowiek, co w różach na czole
umiera — — ?
PAN MŁODY
POETA
A Los, a Atmosfera,
770a ogień, a płomieni góra,
a czarna obłoków chmura,
co by się ze stosu wzbiła?!!
PAN MŁODY
POETA
SCENA XXIV
Poeta, Gospodarz
775Taki mi się snuje dramat
groźny, szumny, posuwisty
jak polonez; gdzieś z kazamat
[101]
jęk i zgrzyt, i wichrów świsty. —
Marzę przy tym wichrów graniu
780o jakimś wielkim kochaniu.
Bohater w zbrojej
[102], skalisty,
ktoś, jakoby złom granitu,
rycerz z czoła, ktoś ze szczytu
w grze uczucia, chłop „
qui amat”
[103],
785przy tym historia wesoła,
a ogromnie przez to smutna.
GOSPODARZ
To tak w każdym z nas coś woła:
jakaś historia wesoła,
a ogromnie przez to smutna.
POETA
790A wszystko bajka wierutna.
Wyraźnie się w oczy wciska,
zbroją świeci, zbroją łyska
postać dawna, coraz bliska,
dawny rycerz w pełnej zbroi,
795co niczego się nie lęka,
chyba widma zbrodni swojej,
a serce mu z bólów pęka,
a on, z takim sercem w zbroi,
zaklęty, u źródła stoi
[104]
800i do mętów studni patrzy,
i przegląda się we studni.
A gdy wody czerpnie ręką,
to mu woda się zabrudni.
A pragnienie zdroju męką,
805więc mętów czerpa ze studni;
u źródła, jakby zaklęty:
taki jakiś polski święty.
GOSPODARZ
Dramatyczne, bardzo pięknie —
u nas wszystko dramatyczne,
810w wielkiej skali, niebotyczne —
a jak taki heros jęknie,
to po całej Polsce jęczy,
to po wszystkich borach szumi,
to po wszystkich górach brzęczy,
815ale kto tam to zrozumi.
POETA
Dramatyczny, rycerz błędny,
ale pan, pan pierwszorzędny:
w zamczysku sam, osmętniały,
a zamek opustoszały,
820i ten lud nasz, taki prosty,
u stóp zamku, u stóp dworu,
i ten pan, pełen poloru,
i ten lud prosty, rubaszny,
i ten hart rycerski, śmiały,
825i gniew boski gromki, straszny.
GOSPODARZ
Tak się w każdym z nas coś burzy,
na taką się burzę zbiera,
tak w nas ciska piorunami,
dziwnymi wre postaciami:
830dawnym strojem, dawnym krojem,
a ze sercem zawsze swojem;
to dawność tak z nami walczy.
Coraz pamięć się zaciera — — —
tak się w każdym z nas coś zbiera.
POETA
835Duch się w każdym poniewiera,
że czasami dech zapiera;
tak by gdzieś het gnało, gnało,
tak by się nam serce śmiało
do ogromnych, wielkich rzeczy,
840a tu pospolitość skrzeczy,
a tu pospolitość tłoczy,
włazi w usta, uszy, oczy;
duch się w każdym poniewiera
i chciałby się wydrzeć, skoczyć,
845ręce po pas w krwi ubroczyć,
ramię rozpostrzeć szeroko,
wielkie skrzydła porozwijać,
lecieć, a nie dać się mijać;
a tu pospolitość niska
850włazi w usta, ucho, oko; — —
daleko, co było z bliska —
serce zaryte głęboko,
gdzieś pod czwartą głębną skibą,
że swego serca nie dostać.
GOSPODARZ
855Tak się orze, tak się zwala
rok w rok, w każdym pokoleniu;
raz wraz dusza się odsłania,
raz wraz wielkość się wyłania
i raz wraz grąży się w cieniu.
860Raz wraz wstaje wielka postać,
że ino jej skrzydeł dostać,
rok w rok w każdym pokoleniu
i raz wraz przepada, gaśnie,
jakby czas jej przepaść właśnie. —
865Każden ogień swój zapala,
każden swoją świętość święci…
POETA
My jesteśmy jak przeklęci,
że nas mara, dziwo nęci,
wytwór tęsknej wyobraźni
870serce bierze, zmysły drażni;
że nam oczy zaszły mgłami;
pieścimy się jeno snami,
a to, co tu nas otacza,
zdolność nasza przeinacza:
875w oczach naszych chłop urasta
do potęgi króla Piasta
[105]!
GOSPODARZ
A bo chłop i ma coś z Piasta,
coś z tych królów Piastów — wiele!
— Już lat dziesięć pośród siedzę,
880sąsiadujemy o miedzę.
Kiedy sieje, orze, miele,
taka godność, takie wzięcie;
co czyni, to czyni święcie;
godność, rozwaga, pojęcie.
885A jak modli się w kościele,
taka godność, to przejęcie;
bardzo wiele, wiele z Piasta;
Chłopchłop potęgą jest i basta
.
SCENA XXV
Poeta, Gospodarz, Czepiec, Ojciec
OJCIEC
GOSPODARZ
Pochwalony, ojcze, kumie —
tyle gości od Krakowa!
OJCIEC
A bo lo
[106] nich to rzecz nowa,
co jest lo nos rzeczą starą,
895inszom
[107] sie ta rzondzom wiarą,
przypatrujom sie jak czarom.
GOSPODARZ
A to dla nich nowe rzeczy,
to ich z ospałości leczy.
CZEPIEC
Pan brat — z miasta — do nas znowu.
900Jak się panu na wsi widzi?
POETA
CZEPIEC
Tu ta ładniej, tam to brzydzij;
905co się z fantazyją rusa.
GOSPODARZ
CZEPIEC
Nie powtórzyć; —
jakby kiedy co do czego
[111],
910ino kto by nos chcioł użyć —
kosy wissom nad boiskiem
[114].
OJCIEC
Toście zawdy mocny pyskiem.
CZEPIEC
Ino
[115] sie napatrzcie pięści,
niech no ino kaj-gdzie świsnę,
915to słychać, jak w ziobrach chrzęści.
GOSPODARZ
CZEPIEC
Tego Zyda,
było, jak go huknę w pysk —
juzem myśloł
[116], że sie stocył,
920on sie tylko krwiom zamrocył,
a nie upod, bo był ścisk.
A to było przy wyborze
[117],
w sali w tym sokolskim dworze
[118],
po co sie bestyjo darła,
925a to tak z całygo garła; —
było, jak go huknę w pysk,
myślołem juz, że sie stocył,
on sie ino krwiom zamrocył,
a nie upod, bo był ścisk.
PtakGOSPODARZ
930Toście Ptaka wybierali?
CZEPIEC
A kiedy ptak, niechta leci.
POETA
Macie ta skrzydlate ptaki?
CZEPIEC
człek człekowi nie dorówna,
935dusa dusy zajrzy w oczy,
nie polezie orzeł w gówna —
pon jest taki, a ja taki;
jakby przyszło co do czego,
wisz pon
[119], to my tu gotowi,
940my som swoi, my som zdrowi.
POETA
Pokłońcie się byle komu,
poszukajcie króla Piasta.
CZEPIEC
Pon mi razy dwa nie powi,
bo jo orze grunt i basta.
945Znom, co kruk, a co pędraki,
bo jo orze grunt i basta.
Brat mój wiele podróżuje…
CZEPIEC
Szkoda, że pon nie lubuje,
u nas wschodzi pikne żyto,
950pon pszenice odlazuje;
pojonby sie
[120] pon z kobitą,
swoja rola, swoja wola,
swoje trocha, dobre i to.
POETA
Mnie to tak coś gna po świecie.
CZEPIEC
OJCIEC
Nie rozumiecie;
panu trza powietrza dużo.
POETA
Jestem sobie pan, żurawiec
[122];
zlatam, jak się ma na lato;
960buduję se gniazdo z róż,
ciułam słomę z waszych strzech,
przysiadam na kalenice
[123],
rozpatruję okolice:
daleko czy blisko burz? —
965
jak na próchnie, jak na trumnie;
pełno wszelakiego ziela,
które słońca żar aż spopiela —
przy tym ta ogromna skala:
970jak w cmentarzu Ruisdala
[124].
ostrz się tępy w biedrze złomi,
tego ani leczyć, ani
ustrzec się i zażyć hartu;
975człowiek się na ból łakomi,
że ból swój, że to są swoi — — —
ucieka wtedy za morze.
Jak tak sercem co zatarga,
to ostanie w sercu skarga;
980chce mieć wtedy szumne łoże
fal, gdzie szuka snu w głębinie,
snu w topieli, gnać w przestworze!
Taki grot się ze mną włóczy;
myślę, że ten ból jest siłą.
CZEPIEC
985
ŻonaWeź pan sobie żonę z prosta:
duza scęścia, małe kosta
[125].
GOSPODARZ
Cie cie cie, panie starosta!
Wy byście ino
[126] swatali!
CZEPIEC
Jo chce, by sie ludzie brali,
990zeby sie jako garnęli,
zeby sie tak w kupę wzięli,
toby sie przecie nie dali.
GOSPODARZ
A to sie wam chwali, chwali…
OJCIEC
995na panaście nastawali — ?
Pon pedzieli
[127], że żurawiec.
POETA
CZEPIEC
SCENA XXVI
Ojciec, Dziad
Patrzcie, kumie, patrzcie, kumie,
1000jak sie wam to przydarzyło.
OJCIEC
Pan Bóg daje, Pan Bóg bierze;
ani mi sie o tym śniło.
DZIAD
Piękne pany, szumne pany,
i cóż wy na to mówicie,
1005że to niby różne stany — ?
OJCIEC
Co tam po kim szukać stanu.
Ot, spodobała się panu.
Jednakowo wszyscy ludzie.
Ot, pany się nudzą sami,
1010to się pięknie bawiom z nami.
DZIAD
Bawiom, bawiom, moiściewy,
Nawet była krew, rzezańce
[129]
i splamiła krew sukmany.
OJCIEC
1015Byli ta tacy pohańce
[130].
Jo nic nie wiem, jestem czysty.
To tam pewnie swoje robi
Czart i ogień wiekuisty.
Nie wódź nas na pokuszenie,
1020Panie Jezusie najsłodszy…
Wyście znali.
DZIAD
a ja bywał blisko, bywał,
widziałem, patrzały oczy,
1025jak topniał śnieg i krew spłukiwał,
a potem Widziadło kroczy
[131].
wielką czarną chustą wieje
i Śmierć sieje…
OJCIEC
Strasno
[132] podobno cholera…
DZIAD
1030Tylo sta luda zabiera. —
Padali, jak bąki rażone,
byle ka
[133], pod płot, na gnoju.
OJCIEC
DZIAD
Hań
[134] kreślicie krzyż daremno!
1035Na czołach, jakby znaczone,
plamy czarne i plamy czerwone.
Dopust Boski — i rzeź dopust.
Odbywało się w czas zapust
[135].
OJCIEC
PtakOt wy, dziadu, jakby kruk,
1040włóczycie się przy weselu.
DZIAD
Hej hej, stary przyjacielu,
będzie pan twój wnuk
[136].
SCENA XXVII
Dziad, Żyd
DZIAD
W karczmie trza podmiatać izbę,
1045kręcicie się tu po weselu.
DZIAD
Lepiej się im tańczy w błocie,
tu wcale nie zamiatają —
akurat Żyd o nich dbo
[137].
ŻYD
Co godocie, co godocie,
1050córka wam robotę do,
nie kręćcie się tu, tam służba.
DZIAD
Mosiek ta tyz
[138] tu nie drużba.
ŻYD
DZIAD
Ciągnąć do swojego szynkwasu.
1055Z weselem tyle hałasu,
że wszystko się gniecie tu.
DZIAD
On z miasta pan, ona chłopka,
z miasta het poprzyjezdzali,
z chłopami się przywitali
1060jak się patrzy.
ŻYD
Taka szopka,
bo to nie kosztuje nic
potańcować sobie raz:
jeden Sas, a drugi w las
[139].
SCENA XXVIII
Żyd, Ksiądz
ŻYD
KSIĄDZ
A Mosiek jest akuratny,
to dlatego trzymam z nim.
ŻYD
1070Co do czego Żyd jest nieprzydatny,
to do takich rzeczy z groszem
zawsze się przyda.
KSIĄDZ
Po chłopach jednaka bieda;
nic nie sprzedam z pustym koszem.
ŻYD
KSIĄDZ
ŻYD
KSIĄDZ
Twoje, moje.
Chłopską biedą nie obstoję.
ŻYD
1080Patrz dobrodzij, co się dzieje,
przy stołach się chłopy biją!
Czepiec Maćka gruchnoł w łeb.
KSIĄDZ
Maciek ta ma mocną głowe.
ŻYD
Może mu i nic nie zrobił,
1085może rozbił na połowe.
A niech się ta chłopy biją.
To Mosiek w nich wódkę leje,
Żyd, chłop, wódka, stare dzieje.
ŻYD
A sprzedaję, bo mam sklep; —
1090Czepiec jutro ma mnie płacić,
to dziś wkoło bije w pysk.
KSIĄDZ
Na chłopach się chcesz bogacić,
drzesz podwójny zysk.
ŻYD
Chce dobrodzij na nich stracić,
1095karczmę oddam.
KSIĄDZ
ŻYD
KSIĄDZ
Dług rzecz święta:
jutro termin.
ŻYD
KSIĄDZ
Chamy piją.
Kto by zadarł z tą bestyją?
SCENA XXIX
Żyd, Ksiądz, Czepiec
CZEPIEC
O mnie mowa — jestem ci jo.
KSIĄDZ
1105Panie Czepiec, znów coś było!
CZEPIEC
Obmył sie juz, nic nie będzie,
A wam to cosi patrzy-sie
za te bitki, zwady, kłótnie.
CZEPIEC
1110Zawzięty jestem okrutnie,
po co mi sie pies sprzeciwio.
ŻYD
Panie Czepiec, wyście winni,
wyście zapłacić powinni
CZEPIEC
1115Ty psie ścirwo,
konic twój? Łżesz! Z nas się żywią,
ssają naszą krew — grosz łudzą,
nasze szyćko świństwem brudzą.
KSIĄDZ
Panie Czepiec, macie dług.
CZEPIEC
1120Nawet konic nie był wart;
te trzy kopki raił czart;
nie dam nic.
KSIĄDZ
do Żyda
CZEPIEC
do Księdza
Ciewy, ciewy, z kiepskim rządem!
1125Toć to z waszej łaski ino
Mosiek w karczmie sie rozpiro.
KSIĄDZ
A bo wy nie chcecie płacić.
CZEPIEC
Bo drzecie skórę aż miło.
ŻYD
Prawda jest, za duży czynsz!
1130Spuści z czynszu ksiądz dobrodzij.
CZEPIEC
wskazując Żyda
A, bo trzeba drzyć takiego.
KSIĄDZ
Jaka taksa słuszna, muszę.
ŻYD
wskazując Czepca
Nie dam księdzu, aż zapłaci
swój dług.
KSIĄDZ
do Czepca
CZEPIEC
Cy kaci?!
To któż moich groszy złodzij,
czy Żyd jucha, cy dobrodzij!?
KSIĄDZ
ŻYD
CZEPIEC
Psie dusze!!
Niech jegomość sie nie gniewa,
ale takim w gorącości,
żebym, psiakrew, potłukł kości
1145nawet rodzonemu bratu.
SCENA XXX
Pan Młody, Gospodarz
Jak się kłócą, jak się łają!
GOSPODARZ
Ha! temperamenta grają!
Temperament gra, zwycięża:
tylko im przystawić oręża,
1150zapalni jak sucha słoma;
tylko im zabłysnąć nożem,
a zapomną o imieniu Bożem —
taki rok czterdziesty szósty
[145] —
przecież to chłop polski także.
PAN MŁODY
1155A jakże to okropne, jakże…
GOSPODARZ
Do dziś chwalą sobie te zapusty.
PAN MŁODY
Znam to tylko z opowiadań,
ale strzegę się tych badań,
bo mi trują myśl o polskiej wsi:
1160to byli jacyś psi,
co wody oddechem zatruli,
a krew im przyrosła do koszuli.
Patrzę się na chłopów dziś…
GOSPODARZ
To, co było, może przyjś —
PAN MŁODY
1165Myśmy wszystko zapomnieli;
mego dziadka piłą rżnęli
[146]…
Myśmy wszystko zapomnieli.
GOSPODARZ
Mego ojca gdzieś zadźgali,
gdzieś zatłukli, spopychali:
1170kijakami, motykami
krwawiącego przez lód gnali…
Myśmy wszystko zapomnieli.
PAN MŁODY
Jak się to zmieniają ludzie,
jak się wszystko dziwnie plecie;
1175myśmy wszystko zapomnieli:
o tych mękach, nędzach, brudzie;
stroimy sie w pawie pióra.
GOSPODARZ
At, odmienia nas natura;
wiara, co jest jeszcze w ludzie,
1180że coś z tego przecie będzie;
rok w rok idziem po kolędzie
i szukamy, i patrzymy,
czy co kiedy z tego będzie — ?
Ot, odmienia nas natura:
1185wicher, co nad łanem wionie;
drżenie, gdzieś aż w ziemi łonie; —
par, który się wsiąka, wdycha,
że się tak w tych zbożach tonie;
chocia gleba może licha,
1190nie trza ustępować z drogi:
były bogi, będą bogi;
wiara jeszcze jakaś w ludzie.
PAN MŁODY
Jak się wszystko dziwnie plecie
[147]…
GOSPODARZ
Jak się wszystko plecie dziwno.
SCENA XXXI
Gospodarz, Ksiądz
GOSPODARZ
1195Ksiądz dobrodziej chce się spieszyć
chce odjechać, zaraz konie…
KSIĄDZ
Bardzo mile czas tu schodzi;
tak sie w swoim gruncie brodzi;
ciekawi ci państwo młodzi.
GOSPODARZ
1200Ciekawe, wszystko ciekawe.
KSIĄDZ
GOSPODARZ
KSIĄDZ
GOSPODARZ
1205Kurdesz nad kurdeszami!!!
SCENA XXXII
Haneczka, Jasiek
HANECZKA
JASIEK
Dobrze, dobrze — później jeszcze.
JASIEK
Ja bo się panienką pieszczę
1210jak jakim świętym obrazkiem,
jak pisanką, malowanką.
HANECZKA
Jeszcze będę tańczyć z Jaśkiem.
SCENA XXXIII
Kasper, Jasiek
KASPER
Jasiek, drużba, słuchaj, bratku,
co ci powiem na ostatku,
1215zgadnij, co — ?
JASIEK
KASPER
Że te panny to nos chcom
[150].
JASIEK
Moze — jo tak myśle som
[151].
Kasper, drużba, słuchaj, bratku:
1220co ci powiem na ostatku;
zgadnij, co — ?
KASPER
JASIEK
Że tak one ino
[152] kpiom.
KASPER
Co ta o to, druhny som,
1225jesceśmy nie lada jacy.
JASIEK, KASPER
Albośmy to jacy, tacy
[153].
. . . . . . . . . . . . . . . . . .
SCENA XXXIV
Jasiek
JASIEK
Zdobyłem se pawich piór
[154],
nastroiłem pawich piór:
1230pawie pióra ładne,
pawie pióra kradnę:
postawie se pański dwór!
Zdobędę se pański dwór,
wywlekę se złoty wór:
1235złoty wór wysypie
ludziskom przed ślipie
[155]:
nakupie se pawich piór!
SCENA XXXV
Pan Młody, Radczyni
Jaki taki niech se szczeka.
Czy dziwota, czy dziwota:
1240zamiast wody, że chcę mleka;
że nie gonię, kto ucieka;
na konkury lat nie trwonię,
jak ci, co lat kwarantannę
[156]
czekają, nim zgarną pannę.
RADCZYNI
1245Mego zdania to nie zmienia.
PAN MŁODY
Punkt widzenia, kąt widzenia
O ten kredens, o tę szafę
rozbiją się, jak o rafę,
i najbardziej zakochani; —
1250znałem takich, proszę pani,
pięć lat byli zaręczeni —
naraz kredens wszystko zmieni.
RADCZYNI
Mego zdania to nie zmienia.
SCENA XXXVI
Poeta, Rachel
Pani się kiedy zakocha
1255w chłopie…
RACHEL
Pan może wywróży.
lecz być musi ładny chłopiec.
Powrót, powrót do natury.
POETA
1260Nie tak trudno tego dociec:
nie trafia się inszy który;
skarżył się już pani ociec
na ten literacki ton.
RACHEL
Na wszystko dla mnie pozwala;
1265nawet sobie mnie zachwala.
Interesujące, co?
Wyzysk, handel, ja i on — ?
POETA
Wszystko się w poezji topi
u pani, ojciec i chłopi.
RACHEL
1270Ogromnie dużo wierszy czytałam.
POETA
RACHEL
Nie chciałam.
Gust ten właśnie wielki miałam,
żeby nie pisać — lichą formą się brzydzę;
1275ale za to, kędy spojrzę, to widzę
poezję żywą zaklętą,
tę świętą,
i tym jestem szczęśliwa:
że święta i dla mnie żywa.
POETA
1280Ze świętymi pani przestaje;
za pan brat z różami w ogrodzie;
za pan brat z obłokami,
a ku swojej wygodzie
chce pani za pan brat z poetami.
RACHEL
1285Ach, pan ciągle mnie łaje —
cała ta przyroda tajemna
przestała mi być ciemna.
Choć oko wykol, noc na dworze —
to pannie serce żądzą gorze
1290i wolałaby gdzie w komorze
nie sama…?
RACHEL
Przyszłam na chwilę,
gdzie ta chata rozśpiewana,
przybiegłam jak ćmy, jak motyle,
1295co biegą — gdzie zapalona
lampa — ale odejdę w pokorze
do dom
i będę sobie wyobrażać pana
z daleka,
1300a jak będę zakochana,
przyszlę panu list i klucz.
POETA
A włócz się, poezjo, włócz,
od komory do komory,
od ogrodu róż
1305do sadu tych śpiących drzew:
widać je tu z okienka;
więc jak pójdzie panienka,
a muśnie jej szal który krzew,
to jej tęsknota i żal
1310udzieli się przyciętej słomie,
a z krzaka smutek i cień
udzieli się nieświadomie
panience…
RACHEL
POETA
1315A jak się drużba przydarzy,
serduszko się drużbą pocieszy
i zgrzeszy.
RACHEL
A tak, a tak:
przez ogród pójdę, przez sad,
1320a pan niech tu w oknie stoi.
POETA
Ujrzę panią rad,
błądzącą przez mroczny sad,
niby zakochaną i błędną,
pół dziewicą, pół aniołem,
1325pochyloną nad chochołem,
jakby z obrazu Bern-Dżonsa
[157] —
gdy ja będę w cieple stać.
RACHEL
nie przeziębi najgorszy mróz,
1330jeźli kto ma zapach róż;
owiną go w słomę zbóż,
a na wiosnę go odwiążą
i sam odkwitnie.
POETA
To szczytnie; —
1335ach, pani się trochę dąsa — ?
RACHEL
Patrz pan różę na ogrodzie
owitą w chochoł ze słomy;
przed tą pałubą
[158] słomianą
poskarżę się mej poezji;
1340wyznam, jakich się herezji
nasłuchałam;
jak się jęto kąsać, gryźć
mnie, com przyszła zakochana! —
Zmówię chochoł, każę przyść
1345do izb, na wesele, tu —
może uwierzycie mu,
że prawda, co mówi Rachela.
POETA
RACHEL
Czy to postać rzeczy zmienia?
POETA
1350Ach, pani się zarumienia; —
cieszę się pani imieniem —
sproś pani, jakich chcesz, gości —
imię pani tak liryczne…
Prawda, śliczne —
1355a teraz proszę Miłości
wysłuchać. —
Chcę poetyczności
dla was i chcę ją rozdmuchać;
zaproście tu na Wesele
1360wszystkie dziwy, kwiaty, krzewy,
pioruny, brzęczenia, śpiewy…
POETA
RACHEL
Już pan wierzy?!
Już to pana zajęło:
1365słoma, zwiędła róża, noc,
ta nadprzyrodzona Moc.
POETA
Może być weselna feta
na wielką skalę!
RACHEL
A! teraz pana pochwalę.
1370
Adie[159] — ta jedyna chwilka —
pan mnie zajął, pan teraz poeta.
POETA
Otula się panna w szal —
więc już adie?!
RACHEL
Nie dorosłam do wielkich skal;
1375bawię się
pour passer le temps[160] tylko.
SCENA XXXVII
Poeta, Panna Młoda
POETA
Panno młoda, myślę sobie,
że co zechcesz, to się stanie:
miłość płonie z lic.
PANNA MŁODA
1380Jako, jo nie umiem nic;
niby na moje zawołanie?
POETA
Na prośbę i rozkaz twój:
żeś to dzisiaj panna młoda,
jak jaśminy, jak jagoda…
PANNA MŁODA
1385I o cóz się to rozchodzi,
że pon tylo się spodziwo
po mnie?
POETA
panno młoda — zaproś gości
1390tych, którym gdzie złe wciórności
[161]
dopiekają — którym źle —
których bieda, Piekło dręczy,
których duch się strachem męczy,
a do wyzwoleństwa się rwie.
PANNA MŁODA
1395I po cóż te z Piekła duchy?
POETA
Niechaj przyjdą na podsłuchy,
na Wesele, gdzie muzyka…
PANNA MŁODA
A to mi pon zabił ćwika
[162];
POETA
1400Muzyka ich chwilę popieści;
duch taki chwilę przystanie,
a potem, jako dym znika.
PANNA MŁODA
Pon cosi trzy po trzy bają
[165];
może się inksi
[166] poznają,
1405o co chodzi — ot, mój mąż.
SCENA XXXVIII
Poeta, Panna Młoda, Pan Młody
POETA
Ach! pan młody! — ty pan młody!
Słuchaj, przecie ty poeta
i ty dzisiaj sprawiasz Gody
[167]!
GośćPAN MŁODY
Ja szczęśliwy, do gospody
1410sprosiłbym tu cały świat:
takim rad, takim rad.
POETA
Zaprośże
[168] tego chochoła;
tam za oknem skrył się w sad.
Cha cha cha — cha cha cha,
1415przyjdź, chochole,
na Wesele,
zapraszam cię ja, pan młody,
wraz na gody
do gospody!
PANNA MŁODA
1420Jest na tyle jeść i pić,
mozes sobie z nami kpić!
PAN MŁODY
Dla nas samych dość za wiele;
przyjdź, chochole,
na Wesele!
PANNA MŁODA
POETA
PANNA MŁODA
Cha, cha, cha!
Skoro północ zacznie bić,
do nas tu na izbę przydź
[171].
PAN MŁODY
POETA
PANNA MŁODA
Cy on nos tyz posłucha,
bo to głucho psiajucha
[172].
PAN MŁODY
Sprowadź jeszcze, kogo chcesz,
1435ciesz się z nami,
ciesz Godami!
PANNA MŁODA
PAN MŁODY
Cha cha cha,
czy on nas też posłucha — ?
AKT II
Świeczniki pogaszone; na stole mała lampka kuchenna
SCENA I
GOSPODYNI
1440
już północno godzina.
ISIA
Mnie sie nie chce spać,
a tamte dziecka śpiom,
1445niech se lezom
[175], tak jak som.
GOSPODYNI
ISIA
Matusiu,
jesce ino w kółko raz;
przyjrzę im sie z komina.
GOSPODYNI
1450Nie bedzies kcieć
[176] jutro wstać;
z łóżka trzeba wyganiać,
a do łóżka trzeba gnać.
ISIA
1455muse widzieć cepiny,
matusieńku, matusiu,
ino dziś, ino dziś.
GOSPODYNI
Ocy
[180] ci sie przymykają,
ślipki ci sie mruzom
[181].
ISIA
1460Chciałabym być duzom
[182]:
jak cepiny przypinają,
jak druhny słuzom.
GOSPODYNI
A przynieś tu lampę haw
[183],
pozakołysz dziecko,
1465dobrze mi sie spraw,
to pódzies
[184] w kółecko.
SCENA II
Gospodyni, Isia, Klimina
KLIMINA
w drugiej izbie
Juz cepiny, juz cepiny,
podciez
[185] tam, podciez juz,
na mężatki szyćkie
[186] mus.
Obiedwie zaświecają małe łojówki i z płonącymi świeczkami w rękach idą ku Weselu, gdzie się odbywają oczepiny. Po ich odejściu chwilę Isia sama bawi się rozkręcaniem i przykręcaniem lampki i patrzy we światło. Północ bije na zegarze w izbie.
SCENA III
Isia, Chochoł
1470Kto mnie wołał,
czego chciał —
zebrałem się,
w com ta miał:
jestem, jestem
1475na Wesele,
przyjedzie tu
gości wiele,
żeby ino wicher wiał.
Co się w duszy komu gra,
1480co kto w swoich widzi snach:
czy to grzech,
czy to śmiech,
czy to kapcan
[187], czy to pan,
na Wesele przyjdzie w tan.
ISIA
1485Aj, aj, aj — aj, aj, aj,
a cóz to za śmieć?!
CHOCHOŁ
Tatusiowi powiadaj,
że tu gości będzie miał,
jako chciał, jako chciał.
ISIA
1490A ty mi się przepadaj,
śmieciu jakiś, chochole,
huś ha, na pole!
CHOCHOŁ
ISIA
Huś ha, na pole,
1495głupi śmieciu, chochole!
CHOCHOŁ
ISIA
CHOCHOŁ
Kto mnie wołał,
czego chciał…
ISIA
1500A, słomiany nygusie,
wynocha, paralusie!
CHOCHOŁ
Ubrałem sie, w com ta miał,
sam twój tatuś na mnie wdział,
bo się bał, bo się bał,
1505jak jesienny wicher dął,
zaś bym zwiądł, róży krzak,
a tak, tak, a tak, tak,
skądże bym ja sam to wziął…
ISIA
Idź precz, idź precz, na pole,
1510huś ha, hulaj, chochole!
CHOCHOŁ
Kto mnie wołał,
czego chciał,
. . . . . . . . . . . . . . . . . .
SCENA IV
Marysia, Wojtek
MARYSIA
1515bo i jo tańcem zmęcona.
WOJTEK
O mojaś ty, serce, zona,
moja duszo, tak mi smutno
o ciebie — idź ta ku muzyce,
hulaj…
MARYSIA
1520Tak se ta znów nie zyce,
żebym wystoć nie mogła
przy tobie.
WOJTEK
Nagle mi się zawróciło w głowie,
jakby twoje to wesele było,
1525
nuci
MARYSIA
WOJTEK
1530W głowie mi sie zamrocyło,
inom ku muzyce wszed
[194],
Wizjai tak mi sie uwidziło,
ze łazom koło nos cienie…
MARYSIA
Czarno figura po ścienie
1535ze światła — o, patrzajże sie,
widzis, jak po wszyćkim goni — ?
WOJTEK
nuci
„Pilnuj, parobku, koni,
pon ci dziewuchę zgoni…”
Przystaw gęby, żonisiu.
MARYSIA
WOJTEK
Gdy oboje idą do alkierza w głębi, Marysia zabiera lampkę ze stołu. Izba pozostaje ciemna — tylko alkierz oświetlony i od weselnych drzwi smuga światła.
SCENA V
WIDMO
Miałem ci być poślubiony,
moja ślubna ty.
MARYSIA
Bywałeś mój narzeczony,
1545przyrzekałeś mi.
WIDMO
Byłaś dla mnie słońce złote,
w moim domku zimno mnie.
MARYSIA
Mróz jakisi od wos wionie,
zimnem ubiór dmie.
WIDMO
1550Ogniem, żarem lico płonie,
zaś krew w tobie wre.
MARYSIA
Miałam ci być poślubiona
i mój ślubny ty.
WIDMO
Maryś, Maryś, narzeczona,
1555długie moje sny.
MARYSIA
Jechałeś do obcych miest,
czekałam cie długo, długo
i nie doczekałam sie.
1560Kaś ty jest, kajś ty jest,
gdzie ty mieszkasz, gdzie?
Goniłem do różnych miest,
rozhulaniec, pędziwiatr,
ażem gdziesi w ziemię wpad,
1565gdzie mnie toczy gad.
MARYSIA
O mój Boże, Boże mój,
to juz ciebie tocy gad.
WIDMO
Zwabiło mnie echo z Tatr,
otom jest, otom jest,
1570zwabiły mnie głosy z chat,
do myśli mi przyszedł gest
przypomnieć się z dawnych lat;
nie jestem wymagający,
1575przeszedłem niejedną z prób,
ale żebym ja był trup,
nie wierz, Maryś, bo to kłam;
żywie Duch, żywie Duch,
wytężyłem cały słuch,
1580zwabiły mnie głosy z chat.
MARYSIA
Ka twój grób, ka twój grób?
Pono gdziesi zadaleko,
nie dobiegnie, nie doleci.
Ona przesłania oczy ręką, on zaś jej, nagły, dłoń odrywa.
WIDMO
Łzy mnie palą, łzy mnie pieką,
1585licho bierz grób mój;
otom jest, otom twój;
czy pamiętasz jeszcze dzień,
jak nas gruszy cienił cień,
tu w tym sadzie, na zieleni,
1590śród połednia, śród promieni,
przy mnie stałaś: w dłoni dłoń — ?
MARYSIA
WIDMO
Skłońże ku mnie główkę, skłoń.
MARYSIA
MARYSIA
Miałabym tylo wesele,
co jak dziś, jak to dziś.
WIDMO
Potańcujmy raz dokoła,
1600potem zaś znów mus mnie iść.
MARYSIA
Som tu twoi przyjaciele,
ostań chwile.
WIDMO
Raz dokoła,
— — — — — — — — — — — —
1605potem to już mus mnie iść:
mus mnie woła, mus mnie woła.
MARYSIA
Ano dziś nasze wesele;
raz dokoła, raz dokoła.
Taki smutek idzie z czoła…
MARYSIA
1610Takie zimno wieje z ust…
WIDMO
Przytul mnie do twoich chust,
przytul mnie do piersi, rąk…
MARYSIA
Nie chytaj sie moich wstąg,
taki wieje trupi ciąg.
WIDMO
MARYSIA
WIDMO
Nie broń mi się — nic to, nic…
MARYSIA
Zimnem dołu wieje strój,
ty nie mój, ty nie mój!
WIDMO
1620Mus mnie woła, mus mnie woła,
raz dokoła…
MARYSIA
SCENA VI
Marysia, Wojtek
WOJTEK
Maryś — jakoześ ty blado
[199] — ?
MARYSIA
To światła sie takie kładą
1625po twarzy…
WOJTEK
MARYSIA
Uchyliłam drzwi i stamtąd powiała
jakaś zawieja — to nic —
WOJTEK
A to znów czerwoność do lic
1630przyszła —
MARYSIA
Z twojego patrzenia;
wole ciebie, wole ciebie.
WOJTEK
nuci
„Pójdze, Maryś, po niewoli
1635na mój jeden zagon roli”.
SCENA VII
Stańczyk[200],
Dziennikarz
STAŃCZYK
idąc
Ktoś się za mną włóczy wciąż.
DZIENNIKARZ
Ktoś przede mną ciągle stąpa.
Domek mały, chata skąpa:
Polska, swoi, własne łzy,
1640własne trwogi, zbrodnie, sny,
własne brudy, podłość, kłam;
znam, zanadto dobrze znam.
DZIENNIKARZ
STAŃCZYK
DZIENNIKARZ
poznając
STAŃCZYK
Wielki, bo w błazeńskiej szacie;
wielki, bo wam z oczu zszedł,
błaznów coraz więcej macie,
nieomal błazeńskie wiece;
1650
DZIENNIKARZ
Ojcze, Salve!
Szereg dobrych błaznów zrzedł,
przywdziewamy szarą barwę;
koncept narodowy gaśnie;
1655gasną coraz te pochodnie,
które do hajduków ręku
przywiązane żarem płoną.
Skąpały, zżarły się świece,
a że do rąk przytroczone,
1660więc jeszcze palą się ręce,
w tę samą zaklęte stronę. —
Trzeba by do służby narodu
błaznów całego zastępu;
palą się hajduki
[203] w męce,
1665z własnego bólu się śmieją;
gasną świece narodowe,
okropne rzeczy się dzieją,
śmiechem i szyderstwem biegu
obudzić, ośmielić zdolne
1670serce spodlone, niewolne,
które naszą krew zaprawia.
DZIENNIKARZ
To jedno!
Usypiam duszę mą biedną
[204]
1675i usypiam brata mego;
wszystko jedno, wszystko jedno,
tyle złego, co dobrego,
okropne rzeczy się dzieją.
1680dalekie, dalekie od marzeń,
tak odległe od wszystkiego,
co było wielkie w kraju;
że wszystko, co było, przepadło,
bezpowrotnie w mroku zbladło:
1685to bajki o Trzecim Maju!
siostry i rodzinę całą;
ksiądz pokropił i poświęcił,
grabarze gruz przywalili;
1690
na stypie
[206] się weselili
wesołością, co przeklina;
w pijaństwie duszę zabili,
a nie mogli zabić serca.
1695Zostało serce, co woła,
spłakane u bram kościoła,
skrwawione u wrót świątyni
i jeszcze w męce okrutnej,
w czułej litości rozrzutnej
1700samo siebie wini.
STAŃCZYK
Asan
[207] jako spowiedź czyni,
spowiedź, widzę, cudzych grzechów;
duszę krwawi, serce krwawi;
1705ale znać z Acana mowy,
że jest — tak — przeciętnie zdrowy;
jutro humor się naprawi. —
Gotów mi płakać najrzewniej,
rozczulać się cudzych grzechów,
1710u bliskiego widzieć tramy
[208],
zbrodnie, brudy, grzechy, plamy
i za swojego bliskiego
uczynić publiczną spowiedź. —
A! doprawdy! warte śmiechów —
1715Może jeszcze rozgrzeszenie
wziąć kapłańskie z cudzych zbrodni —
DZIENNIKARZ
niegodnych synowie niegodni;
ten przeklina, ów przeklina —
1720ród pamięta, brat pamięta,
kto te pozakładał pęta
i że ręka, co przeklęta,
była swoja
[210].
— Rozbrat wieczny
duszy z ciałem
[211], ciała z duszą;
1725w nim się słabi kruszą —
miecz do walki obosieczny —
myśmy słabi. — Wielkość gniecie,
przekleństwo nosi na grzbiecie:
zbrodnie nosi, czarne kiry,
1730szatę krwawą Dejaniry
[212]
Wielkość: Zbrodnia; Małość: podła —
Jakaż nasza dzisiaj Wola?!
nasze pola.
STAŃCZYK
1735Łzy ze źródła!
Tyle żalów o nieswoje!?
A cóż tobie niepokoje
tych, co w grobach leżą?
Myślisz — że się trupy odświeżą
1740strojem i nową odzieżą —
a ty z trupami pod rękę
będziesz szedł na Ucztę-mękę
i jako potrawy żuł,
czym się tylko kiejś
[214] kto truł;
1745wsączał w siebie i pił,
czym tylko kto gdzie gnił;
czy to ma być twoja krew?!
DZIENNIKARZ
czy ja wiem — okrzyk mew,
1750gdy gonią ponad skały,
okrzyk mew osmętniały,
żałośliwy, straszny,
gdy od brzegu odbiegły daleko.
Morze ciche, strop się chmurzy,
1755ale burza i orkan daleko.
Tylko głuchość i pustka bezmierna —
a tu skrzydła rozchwiane do lotu,
nie pragną, nie pragną powrotu
i wiedzą, że tam, gdzie dążą,
1760wylądu szukać daremno;
lecą — i nie śmieją ustać,
aż krew do ust pocznie chlustać
ze znużenia — wtedy padną,
1765łzą niepożegnane żadną,
bo śmierć ulga, ulga zgon.
STAŃCZYK
Zaśpiewałeś kruczy ton;
tobież tylko dzwoni w głuszy
pogrzebowych jęków dzwon?
1770— — — — — — — — — — — —
A słyszałżeś kiedy, z wieży
jak dźwięczy i śpiewa On?
DZIENNIKARZ
STAŃCZYK
Dzwon królewski: —
1775Siedziałem u królewskich stóp,
królewski za mną dwór:
synaczek i kilka cór,
Włoszka
[216] — a wielki chór
kleru zawodził hymny; —
1780a dzwon wschodził.
Patrzali wszyscy w górę,
a dzwon wschodził —
zawisnął u szczytów
i z wyżyn się rozdzwonił:
1785głos leciał, polatał,
kołysał się górnie,
wysoko, podchmurnie —
a tłum się wielki pokłonił.
Pojrzałem na króla,
1790a król się zapłonił…
Dzwon dzwonił
— — — — — — — — — — — —
DZIENNIKARZ
A toć on nam tętni dziś,
jak grzebiemy
[217], kto nam drogi;
1795zwołuje nas, każąc iść
posłuchać kościelnych szumów,
w wielkim zamęcie rozumów,
w wielkim modlitew rozjęku,
On pan, ten dzwon królewski,
1800nieustający w brzęku,
o pękniętym sercu:
nasz ton
[218]. — Nad przepaścią stoję
i nie znam, gdzie drogi moje.
STAŃCZYK
Byś serce moje rozkroił
[219],
1805nic w nim nie najdziesz inszego,
jako te niepokoje:
sromota, sromota, wstyd,
palący wstyd;
1810w przepaść —
DZIENNIKARZ
STAŃCZYK
Ja Wstyd!!
Piekło wiem gorsze niż Dante
[222],
piekło żywe.
DZIENNIKARZ
STAŃCZYK
DZIENNIKARZ
Społeczeństwo!
Oto tortury najsroższe,
śmiech, błazeństwo —
1820to my duchy najuboższe. —
„Społem” to jest malowanka,
„społem” to duma panka,
„społem” to jest chłopskie „w pysk”,
„społem” to papuzia kochanka,
1825próżność, nadczłowieczeństwo —
i przy tym to maleństwo:
serce pęknione, co krwawi.
STAŃCZYK
Asan prawi —
jako najwalniejsi gębacze,
1830odrośl od tych samych pni
z moich dni.
DZIENNIKARZ
Wolałbym już stokroć razy
policzone dni
niż ten bieg, bieg, pęd, gonitwa
1835ku przepaści, otchłani, zawrotom!
Ach, kresu, ach, kresu lotom!
Stacza się sercowa bitwa,
opadam coraz na głazy,
mrze na ustach modlitwa,
1840ach, kresu, ach, kresu lotom! —
Niechby się raz wszystko spali
[224],
zetrze się, na proch się zsypie,
jak kolumny, na gruz się rozwali,
byśmy padli potruci
1845jadami w pogrzebowej stypie;
niechajby się raz wszystko spali,
i te nasze polskie posty
dusz do polskich świętych
[225],
i te nasze tęczowe mosty
1850czułości nad pustką rozpiętych
[226],
malowanki Częstochowskie
[227]
w koronach — i wszystkie Wiary!
Nieszczęścia wołam!!
STAŃCZYK
DZIENNIKARZ
1855Może by Nieszczęście nareście
dobyło nam z piersi krzyku,
krzyku, co by był nasz,
z tego pokolenia. —
Ach, Sumienia, Sumienia!
1860Już było tych prawd bez liku
dla nas — Prawdy czy Fraszki??
Stoimy u polskich granic,
a mamy obecność
[229] za nic,
od talentów zawisłe igraszki.
STAŃCZYK
1865Puszczyku!
Zgrałeś się przy zielonym stoliku
[230]
czy z kobietami w gorączce
opętałeś duszę mdłością
i w tej momentu palączce
1870oślep gnasz we własne próchno.
A gdy na nie wichry dmuchną,
rozleci się zgasłe próchno,
zamurują się otchłanie
i krzyk i jęk, i wołanie
1875zda ci się błazeństwem duszy,
które nikogo nie skruszy,
które zeżre siebie samo,
a trzewia mu gniciem cuchną. —
1880gwoźdźmi, co się w serce wbiły,
biczem własne smagać ciało,
plwać na zbrodnie, lżyć złej woli,
ale Świętości nie szargać,
bo trza, żeby święte były,
1885ale Świętości nie szargać:
to boli.
DZIENNIKARZ
STAŃCZYK
dla ciebie błazeńska laska
[232].
DZIENNIKARZ
1890Piastujesz ją, piastun stary;
znasz tylko:
status quo ante[233];
błazeństwo z tobą się zrosło.
STAŃCZYK
Oto naści
[234] twoje wiosło:
błądzący w odmętów powodzi,
1895masz tu kaduceus
[235] polski,
mąć nim wodę, mąć.
DZIENNIKARZ
Fatum nas w obłędy wodzi:
u rozstajnych dróg zły Duch!
Tu moje rozstajne drogi;
1900ty mój Duch-zły — demon, Szatan;
błazeństwem ja z tobą zbratan,
byłem ci duszą poswatan,
nim dusza stała się trup; —
a teraz mi pachnie grób,
1905czuję trąd.
STAŃCZYK
Naści; rządź!
Masz tu kaduceus polski,
mąć nim wodę, mąć.
DZIENNIKARZ
Nie chcę żadnych więcej prób.
1910Serce miałem kiedyś młode,
porwałeś mi serce młode,
wlałeś jad goryczny w krew
[236].
zaćmił mi się Bóg…
STAŃCZYK
1915Fata pędzą, pędzą Fata —
Wielkość — Nicość — pusty dzwon,
serce strute —
uderzyłeś błazna ton:
1920Kłam sercu, nikt nie zrozumie,
hasaj w tłumie!
Masz tu kaduceus, chwyć!
Rządź!
Mąć nim wodę, mąć!
1925Na Wesele! Na Wesele!
Idź!
Mąć tę narodową kadź,
serce truj, głowę trać!
Na Wesele! Na Wesele!
1930Staj na czele!!!
SCENA VIII
Dziennikarz, Poeta
DZIENNIKARZ
Może z mętów się dobędzie człowieka;
może minie palączka i głód;
ot, kaleka ja, ot, ja kaleka:
każdy dzień piekielny trud.
1935
oplatają mnie grzyby i pleśni;
o Młodości, jakożeś daleko,
a to jeszcze wczora, prawie wczora…
POETA
Cóżeś tak się rozżalił, rozpalił,
1940czy cię jakie przemieniły cuda?
DZIENNIKARZ
A przeszedł tu koło mnie cień,
cień goryczy pełen wielkoluda
i ostawił mi laseczkę kaduczą
[239].
POETA
Nie przeczę, że rozmyślania uczą,
1945ale cóż tak sobie żalisz serce?
DZIENNIKARZ
Och, w okropnej jestem poniewierce;
po torturach mię duchowych włóczą,
więżą mnie konwenansowe szpangi
[240]:
oto droga utarta do rangi,
1950a ja gardzę, ja gardzę, ja plwam
na to wszystko, ze serca szczerego —
i nie zdołam rozerwać obroży,
a wstrętów coraz się mnoży
i cokolwiek słyszę, to mnie drażni.
1955Przyjaźń farsą, Litość: kłam,
a słyszę, że gadają o przyjaźni.
Miłość farsą —
słyszę wkoło półszepty miłości.
Kłamstwo Szczerość, a widzę tu gości
1960i muzyki słyszę swoje, polskie, nasze,
i po ścianach złożone pałasze
[241],
obrazeczki, sceny narodowe.
To mnie drażni i męczy, i boli:
Czy my mamy prawo do czego?!!
1965Czy my mamy jakie prawo żyć…?
My motyle i świerszcze w niewoli,
puchnąć poczniemy i tyć
z trucizny, którą nas leczą.
I tę naszą dolę kaleczą,
1970widzieć i trupem gnić…
POETA
Rozżaliłeś się, działa muzyka,
to się koło widzeń zamyka
i działa na nerwy.
DZIENNIKARZ
Na nerwy!?
1975Na nerwy działa te, na te sieci,
które mają duszę w uwięzi,
że gdy tak mi grają bez przerwy,
zdało mi się, że moja dusza
ze mnie wyszła i koło mnie świeci.
POETA
1980Zdawało ci się — sam mówisz przez to,
że o jedno złudzenie więcej.
DZIENNIKARZ
chcesz mnie uśpić, znieczulić, zniewolić,
byle słówka nie wyrzec goręcej.
1985Ach, nie ukrywaj — nie udawaj,
ty sameś w ogniu — to maska
ten pozorny spokój — to kłam.
A! ta muzyka tak brzęczy,
jak z ula dzwonienie pszczół —
1990a my jak szerszenie:
to mi się rzuca do garła
ta duża wesołość narodowa,
to mi się rozszerza głowa
szumem, gwarnością, zawrotem
1995i nawet mi jest wstrętny ból.
POETA
DZIENNIKARZ
Ech, daj mi pokój —
wyjdę za próg — jak wieje od pól…
Powietrza, powietrza!…
POETA
DZIENNIKARZ
SCENA IX
POETA
Upomina się o swoje Umarła.
Szumem, gwarnością, zawrotem
2005idzie ku nam z powrotem;
jakaś Przemoc wrotom grobu się wydarła,
oto, słyszę, woła:
RYCERZ
POETA
RYCERZ
POETA
RYCERZ
POETA
Żelazem owita ręka,
żelazem zakryta skroń.
RYCERZ
2015Zbieraj się, skrzydlaty ptaku,
nędzarzu, na koń, na koń,
przepadnie przekleństwo, męka!
POETA
Co mówisz, okropne widziadło,
na koń? — gdzie? — jak?
2020Żelazna twoja dzwoni szczęka,
żelazna więzi mnie ręka.
RYCERZ
Na koń, zbudź się, ty żak,
ty lecieć masz jak ptak!
Bioręć w pętle.
POETA
RYCERZ
Poznasz, ktom jest, gdy zaciążę —
biorę przemocą, Ja Moc:
za mną, przede mną
2030ognia kurz;
po drogach, po których lecę,
drzewa się palą jak świece,
ciskają się błyskawice,
jak lecę, Duch:
2035wytężaj, wytężaj słuch!
POETA
Puszczaj, przepadaj w Noc —
o, ręce, ręce martwieją…
RYCERZ
POETA
RYCERZ
POETA
RYCERZ
o czym tobie marzyć, śnić?
POETA
Sen, marzenie, mara, wid.
RYCERZ
2045Jutro dzień! przede dniem świt!
Wiesz ty, czym ty mogłeś być?
POETA
RYCERZ
POETA
2050Rycerz, Widmo, urojenie
przyoblekło szatę żywą.
RYCERZ
Wracam do dom w noc szczęśliwą,
w noc ponurych wichrów łkań.
2055Niosę dań, orężną dań.
POETA
Wracasz do dom ze snów, z dali…
RYCERZ
Z dali, hen z zaświatów, z prochów. —
Przeszedłem ogień, co pali,
przeszedłem zapady
[244] lochów.
2060Ścigam, gonię, moc roztrwonię.
Niosę dań, orężną dań.
POETA
W noc ponurych wichrów łkań
wstajesz z lochów, z prochów, skał…
Na głos mój ty będziesz drżał:
2065Grunwald, miecze, król Jagiełło!
Hajno
[245] się po zbrojach cięło,
a wichr wył i dął, i wiał;
stosy trupów, stosy ciał,
a krew rzeką płynie, rzeką!
2070Tam to jest!! Olbrzymów dzieło;
Witołd, Zawisza, Jagiełło,
tam to jest!! — Z pobojowiska
zbroica się w skibach przebłyska,
żelezce, połamane groty,
2075drzewce powbijane do ciał,
z trupów zapora, z trupów wał,
rycerski zgotowiony stos:
Ofiarnica —
tam leć — tam chodź, tam leć!!!
2080brać z tej zbrojowni zbroje.
kopije, miecz i szczyt
[246]
i stać tam wśród krwi,
aż na ogromny głos
bladością się powlecze świt,
2085a ciała wstaną,
a zbroje wzejdą
i pochwycą kopije, i przejdą!!!
Spiesz, tam leżą stosy ciał;
przeparłem trumniska wieko,
2090czas, bym wstał, czas, bym wstał.
Łzy mnie pieką, łzy mnie pieką,
czymże bym ja tam być miał.
RYCERZ
Dech twój zimny, dech grobowy…
RYCERZ
2095Patrzaj w twarz, patrz mi w twarz,
ślubuj duszę, duszę dasz.
POETA
Za przyłbicą pustość, proch;
w oczach twoich czarny loch,
za przyłbicą Noc;
2100zbroja głuchym jękiem brzękła.
RYCERZ
Miecz, miecz, siła nieulękła;
patrzaj w twarz, patrzaj w twarz;
ty mnie znasz.
RYCERZ
POETA
RYCERZ
POETA
RYCERZ
POETA
SCENA X
Poeta, Pan Młody
POETA
Potęga, wieczysta Potęga,
Moc nieprzeparta!!
PAN MŁODY
POETA
Niedołęga
2115byłem — a dzieła to mitręga
próżna — mgła nic niewarta.
Teraz naraz się koło mnie zapaliło
i gore — i piersi się palą;
zdaje mi się, że słyszę gdzieś górą,
2120jak skały się padają
i w otchłań z łoskotem się walą.
PAN MŁODY
Będziesz sonet pisać czy oktawę?
Nie — przewiduję inszą zabawę;
poczułem na szyi arkan
[247] —
2125Polska to jest wielka rzecz:
podłość odrzucić precz,
wypisać świętą sprawę
na tarczy, jako ideę, godło,
i orle skrzydła przyprawić,
2130husarskie skrzydlate szelki
założyć,
a już wstanie któryś wielki,
już wstanie jakiś polski święty.
PAN MŁODY
POETA
PAN MŁODY
Myślałżeś
[248] ty co więcej
niż poemat?
POETA
Może ja to myślę goręcej
i w tej chwili to jeszcze się pali —
2140jeszcze — a jutro się zawali
w gruz ten pożarny gmach.
A! chciałbym wstąpić w to Piekło
Ach!
PAN MŁODY
POETA
2145Piekło żywe
w tej chacie, w zaklętym dworze:
Piekło gorze!
PAN MŁODY
SCENA XI
Pan Młody, Hetman, Chór
Hej, panie, panie Branecki
[249],
2150nie żałuj grosika, nie żałuj
[250],
pocałuj się z nami, pocałuj,
nie żałuj dukacika, nie żałuj,
dajże
[251] go nam z tej kieski!
HETMAN
Ha, szatańce, sztab moskieski
[252],
2155znajcie pana, bierzcie złoto,
nie stoję ja pan o złoto;
piekielna mnie dziś gospoda:
hulaj dusza, z wami zgoda.
CHÓR
Hulaj dusza, z nami w zgodzie,
2160potańcujemy w gospodzie;
pocałuj się z nami, pocałuj,
nie żałujta
[253], hetmanie, kieski,
braliśta
[254] pieniążek moskieski,
hej, hetmanie, hetmanie Branecki!!
HETMAN
2165Bierzcie złoto, pali złoto.
CHÓR
Pali pieniążek moskieski?
HETMAN
diabły moją piją krew;
szarpają mi pierś, plecyska,
2170psy zjawiska, łby ogniska;
szarpają, sięgają trzew!
PAN MŁODY
HETMAN
PAN MŁODY
SCENA XII
Pan Młody, Hetman
2175Ha, przepadli kędyś diabli,
ktoś się doli ulitował;
rana jeno straszna boli — —
puste żale, mnie nie szkoda,
bo ja pan, piekielny pan,
2180drwię z serdecznych ran.
Setkę lat przez puszczę gnam,
przez bór gonię, gęsty las,
przez ugory, łąki, błoń —
upałami bije skroń,
2185młotami serce wali,
ogień wnętrzności pali — — —
Każ muzyce dla mnie grać,
mnie na Piekło stać.
Ja pan, ćwierć kraju mam w ręku,
2190a jak kto po cichuteńku
powie „Jezus” — ja wolny na chwilę,
powietrzem się zasilę:
odetchnąłem piersią całą;
bierz ty, ile złota zostało,
2195
diabli mi to kazali nieść;
co noc tak świeżych nasypią,
a sztabowi, czerńcy przeklęci,
krzyczą za mną: panie Branecki,
2200nie żałuj; — krew moją chlipią — —
Masz!
PAN MŁODY
Hetmaniłeś ty, hetmanie,
chocia byłeś łotr,
i sam król był tobie kmotr
[257];
2205przewodziłeś, przewodziłeś,
a my dzisiaj w psiej niewoli:
nie hetmany, strzęp, łachmany, gruz;
duszę ziębi mróz;
ciebie ogień, ogień pali —
2210przecz już nic nas nie ocali,
ani król, ani ból,
ani żale, ni płakanie,
hej, hetmanie, hej, hetmanie
HETMAN
2215Czepiłeś się chamskiej dziewki?!
Polska to wszystko hołota,
tylko im złota;
trza było do bękartów Carycy
[258]
iść smalić cholewki
[259]:
2220byłać ta we mnie cnota.
Asan mi tu Polski nie żałuj,
jesteś szlachcic, to się z nami pocałuj,
jesteś wolny!
PAN MŁODY
HETMAN
SCENA XIII
Pan Młody, Hetman, Chór
HETMAN
CHÓR
Przeklęty ty, przeklęty ty.
HETMAN
Sursum corda[261], serce żreją —
serce mi wyjmują z trzew.
CHÓR
2230Zaprzedałeś kraj, ty lew;
złotem pysk ci zaleją!
Złoty pan, weselny pan,
pójdźże w tan, pójdźże w tan!
HETMAN
Złoto pali, złoto war;
2235
sursum corda, wiwat Car!
CHÓR
Lejcie mu do pyska żar,
sięgajcie mu dłońmi trzew.
HETMAN
Piją krew, żłopają krew,
cielsko drą po kawale!
CHÓR
2240Złoty pan, weselny pan,
Pójdźże w tan, dalej w tan:
na Weselu hula Śmierć,
garniec pereł, złota ćwierć,
zaprzedałeś Czortu kraj.
2245Żłopią krew Czarty Moskale,
sursum corda, wiwat Car!
CHÓR
Huś ha, huś — haj go, haj
[262]!
Pójdźże w tan, dalej w tan!
Złoty pan! weselny pan!
SCENA XIV
Pan Młody, Dziad
PAN MŁODY
2250Tyle się przewlekło mar
z okropnym śmiechem Piekła…
DZIAD
Cóż wam to? cóż wam to?
Czy was panna młoda urzekła?
PAN MŁODY
Oj, tu Diabły, ze samego Piekła,
2255włóczyły przede mną człowieka,
ach, powietrza, tchu…
DZIAD
SCENA XV
DZIAD
za Panem Młodym
Miałem rzec, cosi miałem rzec:
Szczęść Boże przy weselu.
UPIÓR
2260Przyjacielu, przyjacielu…
DZIAD
UPIÓR
Ja weselny, ja weselny,
dajcie, bracie, kubeł wody:
ręce myć, gębe myć,
2265chce mi się tu na Weselu
żyć, hulać, pić.
DZIAD
Precz, przeklęty, precz, przeklęty.
UPIÓR
Dajcie, bracie, kubeł wody:
gębe myć, ręce myć…
DZIAD
2270Krew na sukniach, krew na włosach…
UPIÓR
Nie pyskuj, nie powtarzaj. —
Już, już wiedzą o tym w niebiosach.
nuci
„A stało się to w Zapusty”.
DZIAD
Precz, przeklęty, precz, przeklęty.
UPIÓR
2275Jeno ty nie przeklinaj usty
[265],
boś brat — drżyj! ja Szela!!
Przyszedłem tu do Wesela,
bo byłem ich ojcom kat,
a dzisiaj ja jestem swat!!
2280Umyje się, wystroje się.
Dajcie, bracie, kubeł wody:
ręce myć, gębe myć,
suknie prać — nie będzie znać;
chce mi się tu na Weselu
2285żyć, hulać, pić —
jeno ta plama na czole…
DZIAD
UPIÓR
DZIAD
UPIÓR
DZIAD
O! plamy na podłodze od nóg.
UPIÓR
To krew, obmyję próg,
dajcie ino, bracie, wody,
kubeł wody — gębe myć,
2295suknie prać — nie będzie znać.
DZIAD
Przeklęty! Maryjo, strać!
UPIÓR
Gadu, gadu, stary dziadu,
trza się do roboty brać;
kubeł wody, gębe myć,
2300nie bede próżno stać,
na Wesele, na Wesele,
. . . . . . . . . . . . . . . . . .
SCENA XVI
Kasper, Kasia, Jasiek
JASIEK
KASPER
KASIA
JASIEK
Bo to widzis, Kasiu, że to —
tak mnie ciągnie bez pół
[269].
KASPER
Pódź, Kasicko, ku mnie, cosi
2310
KASIA
KASPER
KASIA
KASPER
Kiejbyśmy
[271] byli sami!…
JASIEK
KASIA
KASPER
idź ty pirwy
[274] — namość słomę.
KASIA
JASIEK
KASPER
JASIEK
KASPER
JASIEK
Juz bym do wos nic nie cuł —
ino ciągnie mnie bez pół.
KASIA
KASPER
JASIEK
SCENA XVII
Kasper, Kasia
Powiedziałam tak na hece.
KASPER
KASIA
2335Na ogrodzie sie zrosiło —
KASPER
Ino by najmilej było
k'sobie, Kasiu, byle ka.
KASIA
Juści
[289], miło, Kaspruś — co?
2340k'sobie —
KASPER
KASIA
KASPER
KASIA
KASPER
KASIA
Nie ta,
przewiązka spodnicki.
KASPER
Kabyśwa
[292] pośli, Kasicko,
mojeś ty palące policki.
nuci
2350„Ino mi się nie broń dziś,
jutro mozes sobie iść”
[293].
SCENA XVIII
Kasper, Kasia, Nos
NOS
z flaszką i kieliszkiem
KASPER
KASPER
KASIA
NOS
KASIA
NOS
Nie zaboli —
2360Kasiu, dziwcze, co za dąs,
chcesz go, to ci go nie bronię;
niedobrze ci w tej koronie.
KASIA
Pódzies pon, patrzcie go,
2365ledwo przysed, juz by kcioł
[295].
NOS
Adie, druhna, jak nie, to nie.
KASPER
Cało flaszkę bestia schloł.
SCENA XIX
Panna Młoda, Pan Młody
PANNA MŁODA
Och, mójeśty, juz nie mogę tańcować,
a tańce, nie chciałabym żałować
2370jutro, że dzisiaj nie dosyć,
jak dzisiaj, że nie dość wczora,
ażem osłabła, aż prawie chora,
ino, że mi nie trza doktora,
ino tańca —
PAN MŁODY
2375Jak paciorki różańca,
taniec jeden, jak drugi
jednaki,
a łańcuch taneczny długi,
do rana, a od rana do nocy.
PANNA MŁODA
2380
hulać, hulać w kółecko, tańcować…
PAN MŁODY
A pocałuj, bo będziesz żałować.
PANNA MŁODA
Tak ci mnie to granie tkliwi —
PAN MŁODY
Poczekaj, będziemy szczęśliwi —
PANNA MŁODA
PAN MŁODY
W jakim dworze;
postawimy se dwór modrzewiowy,
brzózek przed oknami posadzę.
PANNA MŁODA
Brzoza straśnie sybko pusco,
2390het ściany we trzy roki ocieni.
PAN MŁODY
Będziemy se siedzieć w zieleni,
będziemy se siedzieć w maju
[298],
we kwitnącym sadzie.
PANNA MŁODA
PAN MŁODY
nuci
2395„A jak będzie słońce i pogoda,
PANNA MŁODA
nuci
„Pójdziemy se razem do ogroda —
będziemy se fijołecki smykać…”
SCENA XX
Dziennikarz, Zosia
ZOSIA
DZIENNIKARZ
ZOSIA
DZIENNIKARZ
ZOSIA
Zmęczonam, wciąż w kółko, w kółko…
DZIENNIKARZ
I cóż? chłopy pani nie brzydną?
ZOSIA
2405Nie wiem — nie; — patrzę na ludzi
jak na przeróżnych ludzi.
DZIENNIKARZ
A tak się serduszko budzi.
ZOSIA
Patrzę i usypiam serce;
to ładne — to bardzo górne,
2410ale z tego co? — ja czuję,
muru głową nie przewiercę,
a jak widzę w lichej poniewierce
rzeczy górne i piękne, i czułe,
to mnie boli.
DZIENNIKARZ
2415A ten ból przechodzi.
ZOSIA
A pan ma swoją bibułę
[300],
żeby ból każdy przeszedł.
DZIENNIKARZ
ZOSIA
Pan nie wierzy, co nieprzewidziane?
2420
serce, jak się czego uczepi,
to dynamit.
DZIENNIKARZ
Coraz lepiéj,
jeszcze jeden taniec w kółko,
2425a edukacja skończona.
ZOSIA
Nie byłabym ja chłopu żona;
nikt mnie w śluby nie poprosi —
ale myślę, panie redaktorze,
że tam w tej wiejskiej komorze,
2430w półblasku kuchennej lampy,
że tam mój taniec coś znaczy.
DZIENNIKARZ
Gdy sama to pani uznać raczy… —
DZIENNIKARZ
Ja się patrzę, lubię i nie wierzę,
2435za to wierzę w panią.
ZOSIA
DZIENNIKARZ
ZOSIA
DZIENNIKARZ
SCENA XXI
Poeta, Rachel
POETA
2440To pani, o, proszę wejść.
Idę za panem jak cień;
pan się może śmiać,
ale mnie się wymarzyło,
że się tu zaczyna coś dziać — ?
POETA
2445Może — a w tej chwili na dworze
pani mi się z dala pokazała,
jak płomieniste widziadło.
RACHEL
Byłam w ten szal owita cała
i w świetle ode drzwi, ot tak.
POETA
2450Noc nasze przeinacza widzenia.
RACHEL
Ja prawie że jestem w trwodze —
a wie pan, że się zwróciłam w drodze,
bo mi w poprzek ścieżki przeszła
jakaś osoba…
POETA
RACHEL
Chodzą hałaśnie
w huczącym wichrze; pan widzi,
jaki się huragan zrywa,
jak świszczy i drzewa szamoce —
POETA
2460
czego nie dostrzegam w ogrodzie…
RACHEL
POETA
Ktoś wyrwał krzew różany.
RACHEL
Czy ten, co był w słomę odziany?
POETA
RACHEL
Ktoś połamał? —
a myśmy, cośmy to chcieli
z nim — ?
POETA
2470na lep poezji — i teraz
dwór się od poezji trzęsie;
odbywa się wielkie darcie
piór wszelijakiego drobiu:
grunwaldzkie duchowe starcie,
2475lecą pióra orle, pawie, gęsie,
wnet ujrzymy husarię i króla;
zatrzęsło się tu ze wszech jak do ula.
RACHEL
W powietrzu atmosferyczna zmiana:
chata stała się rozkochana
2480w polskości — właściwa skala:
żar, co się duchem udziela,
co się na powietrzu spala
POETA
2485jak ten wieczór, jak ta noc.
RACHEL
Przedziwna, przedziwna Moc,
te potęgi walczące, ten wiatr,
jakieś prastare siły.
POETA
Hen z Tatr
2490przylatują ku mnie przypomnienia!
Skrzydeł! — nad ten las z kamienia
lecieć — w górę —
RACHEL
POETA
RACHEL
2495
po tej nocy nieprzespanej,
będą cudne — bo oczy patrzące
stały się figurami ludne,
które się niełatwo zatrzeć dadzą.
POETA
SCENA XXII
Gospodarz, Kuba
KUBA
Jakiś pon, jakiś pon
zsiadają z siwka w podwórzu;
GOSPODARZ
Weźcie konia
2505razem ze Staszkiem ku szopie;
podrzućcie co żryć.
KUBA
A pon musi wielgi być:
ubiory na nim czerwone,
siwa broda a lira u siodła,
2510jak te dziady z Kalwaryje
[304]
co nosą lirę u pasa.
Niech pon wyjdą w sień.
GOSPODARZ
Bania się z gośćmi rozbiła
w ten weselny dzień;
2515kogóż ta ciekawość przywiodła?
Latarkę zaświeć! —
KUBA
Jak żyje,
jeszczem takiego Polaka
GOSPODARZ
2520Bo żyjesz mało;
jeszcze duża
[306] takich Polaków ostało,
co są piękni.
KUBA
SCENA XXIII
Gospodarz, Gospodyni, Kuba
GOSPODARZ
Słyszysz, ponoś ktoś w gościnę,
jakiś jakby wielki gość…
GOSPODYNI
GOSPODARZ
Ino, matuś, zaś nie swarzcie
[318] —
ja tak dziś przy Weselu rzewny;
jakiś gość nie lada jaki…
GOSPODYNI
2535Tu drzwi zawrzes, tam se gwarzcie.
GOSPODARZ
Kto to taki, kto to taki — — ?
SCENA XXIV
Gospodarz,
Wernyhora[319]
WERNYHORA
Sława, panie Włodzimierzu,
zjechałem tu gość.
GOSPODARZ
Spocznij, Wasza Mość;
2540żona stroi się w alkierzu…
WERNYHORA
Ostań, panie Włodzimierzu.
GOSPODARZ
Żona stroi się w alkierzu;
niespodziany gość,
właśnie była przy pacierzu,
2545bo się dziecka
[320] kładło spać.
WERNYHORA
Niechajże żona w alkierzu
[321]…
GOSPODARZ
Bo się dziecka kładło spać,
a ci nie przestają grać:
jak wesele, to wesele,
2550to nie będą w miejscu stać;
ot, tu żona jest w alkierzu.
WERNYHORA
Niechajże
[322] żony w alkierzu,
niechże tańcuje Wesele.
Siądźże, panie Włodzimierzu,
2555mam Asaństwu
[323] nowin wiele:
Pomówimy o Przymierzu.
GOSPODARZ
Ano proszę, bardzo proszę.
WERNYHORA
GOSPODARZ
Siadam — zacny gość —
2560bardzo proszę, bardzo proszę;
ceremonii dość.
WERNYHORA
Ja z daleka — hen od kresów
[324],
konia zgnałem.
GOSPODARZ
Podły czas.
2565A do wszystkich spadłych biesów,
toście tu są pierwszy raz;
któż was zwabił w taki czas?
A do wszystkich spadłych biesów,
żeście tak niespodziewanie
2570w noc i na to weselisko
zechcieli tu, Ichmość Panie?
WERNYHORA
Z daleka, a miałem blisko
boście som tu jakoś wraz
[325],
2575i wybrałem Ichmość Mości
dom, gdzie ludzie sercem prości.
GOSPODARZ
Wasza Mość mieliście blisko,
serceście zobligowali
[326] —
myśmy sobie prości — mali.
WERNYHORA
2580Z daleka, a miałem blisko;
ledwom wymienił nazwisko,
a zaraz mi pokazali
tacy chłopcy, rześcy, mali.
GOSPODARZ
Co to u nich serce z miską
[327];
2585przybieżali, powiadali,
czego nie zjęzykowali
[328]:
że pan stary, że Dziad stary,
że Dziad z lirą, brodą siwą…
WERNYHORA
Ot, dziadzisko z siwą brodą.
2590Dawnoż było w duszy młodo;
żeście sobie prości, mali,
toście wielkich krzywd nie znali. —
Chudobę
[329] macie szczęśliwą.
GOSPODARZ
A ot, takie złote żniwo,
2595złote pola — pokoszone —
wszystko błoto
[330] — zadyszczone; —
sady ciche — kwitną, rodzą,
jedne z drugich same wschodzą:
złote żniwo, serce z miską;
2600nie trzeba szukać daleko,
kiedy było jakoś blisko.
Pokażę waćpanu żonę.
WERNYHORA
Złote żniwo, serce złote:
jeszcze u was w duszy młodo,
2605żeście sobie prości, mali,
toście wielkich krzywd nie znali. —
Może żona ma robotę — ?
GOSPODARZ
Żona stroi się w alkierzu,
chce się wydać urodziwa,
2610że to gość niespodziewany,
każe zaraz podać piwa.
WERNYHORA
Zostaw, panie Włodzimierzu,
że to chwila osobliwa…
GOSPODARZ
Lepiej gwarzy się przy szklenie,
2615że to z drogi, tyle
[331] błoto;
lepiej gada się przy wenie
[332].
WERNYHORA
Kiej
[333] się nie rozchodzi o to;
że to chwila osobliwa,
możemy na osobności
2620porozmawiać.
GOSPODARZ
Słucham Mości;
a to chwila osobliwa.
Wolnoć
[334] spytać o nazwisko… — ?
WERNYHORA
GOSPODARZ
2625Ktoś mi znany,
ktoś serdeczny, ktoś kochany,
ktoś, co groźny — dawny, stary,
jak wiek cały…
WERNYHORA
GOSPODARZ
2630Ktoś mi znany, niespodziany…
WERNYHORA
i jęk dzwonów, i pioruny,
i rzeź krwawą, krwawe rzeki?
GOSPODARZ
A sen, sen jakiś daleki,
2635jeszcze w uszach mam te dzwony —
mieszają weselne grajki:
jakieś stare dumy, bajki.
WERNYHORA
Jeszcze w uszach mam te dzwony
ponad ich weselne grajki:
2640jęk posępny, jęk męczony,
tyle krwi rzezanych ciał;
ja tam był, przy trupach stał;
jeszcze w uszach mam te dzwony.
Patrzyłem się na lud święty,
2645jako upadał przeklęty,
przekleństwami potępiony:
kiedy ojce klną na synów,
kiedy syny przeklną ojce,
takie jęczące ogrojce
2650łez krwawiących, łez serdecznych
słyszałem w tych głosach wiecznych:
w głosach dzwonów jęk szalony —
jeszcze w uszach mam te dzwony.
GOSPODARZ
Dawne czasy — dawne wieki,
2655a sen, sen jakiś daleki,
jęki przygłuszają grajki;
jakieś stare dumy, bajki.
WERNYHORA
Ja stałem w pożarnej łunie
na siwym, na siwym rumaku,
2660czekając Bożego znaku.
Za mną piorun po piorunie
bije z chmur, przez niebo łyska.
GOSPODARZ
Rzecz daleka — taka bliska,
ktoś mi znany, niespodziany;
2665ktoś, o którym jeszcze wczora
tylko we śnie, tylko w marze:
WERNYHORA
GOSPODARZ
Pan-Dziad z lirą — Wernyhora!
2670Wy mnie znany — spodziewany,
Wy, o którym jeszcze wczora
tylko we śnie, tylko w marze:
jak owi dawni mocarze,
Wy na koniu, siwym koniu,
2675poprzed dom mój, z wieścią.
WERNYHORA
GOSPODARZ
Wy ze Słowem — Wy ze Słowem!
WERNYHORA
GOSPODARZ
Rozkaz-Słowo!
2680Dawno serce już gotowo
[337]
tem wezwaniem piorunowem.
WERNYHORA
Słowo-Rozkaz, Rozkaz-Słowo;
dla serca serce gotowo.
Słuchaj, panie Włodzimierzu:
2685oto chwila osobliwa,
pomówimy o Przymierzu.
GOSPODARZ
To jak ze snu prawda żywa,
chwila dziwnie osobliwa.
Jakiż rozkaz?
WERNYHORA
GOSPODARZ
Chwila dziwnie osobliwa:
żem niejako jest wezwany.
WERNYHORA
Roześlesz wici przed świtem
[338],
powołasz gromadzkie stany.
GOSPODARZ
2695To jak ze snu prawda żywa;
prawie że są wszyscy społem
u mnie przez to weselisko.
WERNYHORA
Ma być jawne, co jest krytem;
co dalekie było — blisko.
2700Dziś u Waści weselisko;
prawie że są wszyscy społem;
roześlesz wici przed świtem;
niech jadą we cztery strony.
GOSPODARZ
Porozsełam
[339] konno gońce,
2705roześlę wici przed świtem;
ona swoim chłopskim sprytem.
WERNYHORA
Niech jadą we cztery strony!
Bądź gotów, nim wstanie słońce.
2710Skoro porozsełasz gońce,
zgromadzisz lud przed kościołem,
jak są zdrowi, prości, mali;
ażeby godność poznali,
Bogiem powitasz ich kołem,
2715a wtedy przykaż im ciszą
[340],
niech żaden brzeszczot
[341] nie szczęknie,
niech wszyscy natężą słuch:
czy tętentu nie posłyszą
2720od Krakowskiego gościńca — ?
GOSPODARZ
WERNYHORA
Ja wiem, żeś jest Asan zuch
Od Krakowskiego gościńca
czy tętentu nie posłyszą,
2725czy już jadę z Archaniołem
[342] — ?
GOSPODARZ
Wytężam, wytężam słuch —
choćby i największy zuch,
jak to, co to, rozpoczęcie — —?
WERNYHORA
Słuchać ślepo, wierzyć święcie;
2730ja wiem, żeś jest Asan zuch.
GOSPODARZ
Ja mam stanąć przed kościołem?
to jak we śnie prawda żywa.
Któż mnie darzy tym zaszczytem;
któż śle ku mnie dawne gońce:
2735chwila dziwno
[343] osobliwa.
WERNYHORA
Bądź gotów, nim wstanie Słońce.
GOSPODARZ
Wstaną kosy w słońca świcie;
będę gotów!
WERNYHORA
GOSPODARZ
WERNYHORA
GOSPODARZ
Rośnie życie.
Czyli marą Wy widmową,
czyliś Waść jest upiór grobów,
2745czy ty próchno, czy ty czarem,
żeś ze słowem przyszedł starem,
żeś na mnie użył sposobów
i co we mnie tajemnicą,
ty mówisz jak rzecz prawdziwą;
2750jako żywo, jako żywo — !
WERNYHORA
Mówię Słowo — rzecz prawdziwą;
chwila, chwila osobliwa:
wybrałem dziś weselisko,
twój dworek, dróżkę, zagrodę. —
2755Słyszysz, jaki wicher wyje!
Słyszysz, wielki deszcz się pluszcze!
Słyszysz, chrzęszczą wielkie drzewa
i jako trzaskają kuszcze
[344]:
to tam moja drużba
[345] śpiéwa,
2760tysiąc koni grudy bije
ze złotymi podkowami!
GOSPODARZ
Jezus, zmiłuj się nad nami — — !
WERNYHORA
Leć kto pierwszy do Warszawy
z chorągwią i hufcem sprawy,
2765z ryngrafem
[346] Bogarodzicy;
kto zwoła sejmowe stany,
kto na sejmie się pojawi
Sam w stolicy — ten nas zbawi!
GOSPODARZ
Jako żywo, jako żywo;
2770Waść mi takie dziwa prawi,
i to jako rzecz prawdziwą.
WERNYHORA
Wszystko święte, wszystko żywo:
z daleka, a miałem blisko;
wybrałem twój dom, zagrodę
2775i wybrałem Weselisko.
Daję Waści złoty róg.
GOSPODARZ
WERNYHORA
GOSPODARZ
WERNYHORA
Na jego rycerny głos
spotężni się Duch,
podejmie Los.
Daję w twoje ręce róg.
GOSPODARZ
WERNYHORA
Waść masz porozsełać wici,
lud zgromadzić przed kaplicą.
GOSPODARZ
Jutro? — skoro się zgromadzą?
mają radzić? — co uradzą?
WERNYHORA
2790Jutro: wielką tajemnicą,
jutro skoro się zgromadzą,
niech nie radzą, nic nie radzą,
jednoś
[347] niechaj w ciszy staną.
Jutro wielką tajemnicą.
2795A ty wstawszy bardzo rano,
skoro zejdzie pierwsze słońce.
ku drogom natężaj słuch.
GOSPODARZ
WERNYHORA
GOSPODARZ
SCENA XXV
Gospodarz, Gospodyni
GOSPODARZ
Żono, słuchaj no, żonisia,
pódź no, Hanuś!
GOSPODYNI
GOSPODARZ
Osobliwy ten dzień dzisia,
2805tyle naraz wiem nowego.
GOSPODYNI
GOSPODARZ
A wiesz, mama, tyle tego,
że mi w głowie huczy, szumi;
kto zrozumi, kto zrozumi?
GOSPODYNI
2810Cóz takiego, cóz takiego?
możeś chory, któż ten stary?
GOSPODARZ
Kto ten stary: — Wernyhora;
jeno nie mów to nikomu,
to ci mówię po kryjomu,
2815i on był tu w tajemnicy.
GOSPODYNI
GOSPODARZ
Precz odjechał,
bardzo ważne mówił rzeczy:
trza się zbierać.
GOSPODYNI
GOSPODARZ
Trza się zbierać, pasy, torby,
moja flinta, pistolety
i te szable wezmę obie — — !
GOSPODYNI
O Jezusie, jakieś borby
[350]
2825po nocy, gdzież to, cóż znowu — — ?
GOSPODARZ
GOSPODYNI
Gwałtu, rety!
Ledwo stoisz, jesteś chory.
GOSPODARZ
Zaraz konno jechać muszę.
GOSPODYNI
GOSPODARZ
Poprzysiągłem się na duszę;
konno muszę — — !
GOSPODYNI
GOSPODARZ
2835Od tej pory
żyć zaczniemy — coś wielkiego!
GOSPODYNI
GOSPODARZ
goniec, zwiastun, Wernyhora!
2840Tam! już jakaś wielka Zgoda.
Z daleka jechał, miał blisko —
koniec i początek Sprawy.
Kazał. — Słowo. Słuchać muszę,
zaprzysiągłem się na duszę.
2845Jego siła mnie urzekła:
Duch narodu!
GOSPODYNI
Widmo z Piekła!
gwałtu, rety, jesteś chory,
cosi, gdziesi, kajsi, ktosi –
2850
GOSPODARZ
SCENA XXVI
Gospodarz, Jasiek
GOSPODARZ
JASIEK
GOSPODARZ
JASIEK
GOSPODARZ
Siodłać konia, dosiądź szkapy,
pojedziesz zwoływać chłopy!
JASIEK
Jechać, teraz, trzeba — — ?
GOSPODARZ
JASIEK
2860Zagubię się w tej celuści,
wszędy straszne błotne chlapy.
GOSPODARZ
Aleś Jasiek, co przeleci!
JASIEK
Konia se odwiąze z szopy!
GOSPODARZ
JASIEK
GOSPODARZ
Przeleć, przeleć w cztery strony;
pukaj w okna, zakrzycz „musi”;
niech tu staną przede świtem,
niech tu staną przed kaplicą
2870chłopy z ostrzem rozmaitem.
JASIEK
Chłopy z kosą — dobra nasza!
GOSPODARZ
JASIEK
Że pon wojak — dobra nasza!
GOSPODARZ
JASIEK
GOSPODARZ
JASIEK
Chłopy z kosą!
Same wichry mnie poniosą!
GOSPODARZ
Niech przed świtem staną.
JASIEK
GOSPODARZ
A nie słuchaj, choć czart kusi,
jeno prosto.
JASIEK
GOSPODARZ
Nim na wrzosy padnie rosa,
2885zanim ptaki zaświergocą…
JASIEK
GOSPODARZ
JASIEK
GOSPODARZ
wręcza Jaśkowi złoty róg, który otrzymał był od Wernyhory
Masz w łapę, to jest dar.
JASIEK
2890Szczyre złoto, cóż to?
GOSPODARZ
Czar!
Owiń se o szyję sznur
i dzierż mocno cięgiem
[357] róg.
2895by cię jaki czart nie zmóg
[360].
Nie chylaj się nigdzie po nic,
ino leć.
JASIEK
GOSPODARZ
Wróć, nim trzeci pieje kur
[361];
2900wrócisz, to se staniesz tu;
wtedy zadmij tęgo w róg,
to się taki wzmoże Duch,
jaki nie był od lat stu —
bo wszyscy wytężą słuch.
2905
bo go zseła
[363] Jasny Bóg.
JASIEK
Wolę goreć w Piekle poty.
GOSPODARZ
Bez tego złotego dźwięku
wniwecz pójdzie cały ruch.
JASIEK
GOSPODARZ
JASIEK
GOSPODARZ
JASIEK
który był wybiegł, wraca, chylając się za czapką porzuconą na podłodze
Moja copka
[364] z pawim piórem.
GOSPODARZ
2915Stawaj tu przed trzecim kurem.
SCENA XXVII
Gospodarz, Staszek
STASZEK
Cy pon słyszą, co sie dzioło:
teraz sie tak wicher wzdon
[365],
jak odjechał stary pon.
GOSPODARZ
Toś ty przywodził starego,
2920tego pana w delii
[366], w pąsach?
STASZEK
złote iskry miał na wąsach,
a ta delijo pąsowa,
to jak ogień, jak płomieniec,
2925
GOSPODARZ
Koń siwy, czaprakiem kryty,
czaprak tkany, rozmaity.
STASZEK
U siodła pistolców dwoje.
GOSPODARZ
I lira przez siodło zwisła.
STASZEK
2930Wszystko jakbyście widzieli…
GOSPODARZ
Gdziesi, kiedyś coś widziałem…
STASZEK
Przy samiuśkim koniu stałem;
szkapa jak ogonem świsła —
skąd ta u niej tako siła —
2935to pysk Kubie osmaliła.
GOSPODARZ
STASZEK
A, psiawiara,
nijak strzymać się nie dała,
ino het ogonem prała,
2940żeśmy oba sie chycili
uzdek — aż i dosiadł Stary.
GOSPODARZ
STASZEK
A cy cary,
koń — jak ony
[370] nań sie zwalił,
2945jakby wągle w nim rozpalił:
jak się naroz
[373] bez płot cisnął,
mnie i Kubie pysk osmalił.
GOSPODARZ
A wszelki duch Pana Boga:
2950na zegarze po północku.
STASZEK
GOSPODARZ
STASZEK
podaje Gospodarzowi złotą podkowę
STASZEK
GOSPODARZ
Wymowniejsze niźli słowa:
znak widoczny, oczywisty,
że zawitał gość ognisty
na stepowym siwym koniu,
2960z lirą dzwoniącą u siodła:
orły, kosy, szable, godła!
SCENA XXVIII
Gospodarz, Gospodyni, Staszek
GOSPODARZ
GOSPODYNI
GOSPODARZ
Szczęście, szczęście znalezione.
GOSPODYNI
GOSPODARZ
Pod progiem na przysieniu
[376];
szczęście w ręku.
GOSPODYNI
Cała złota,
o mistyrna tyz robota.
2970Któż to zgubił? — Schować trzeba.
GOSPODARZ
Zwołać ludzi — spadło z nieba;
trza pokazać zgromadzeniu.
SCENA XXIX
Gospodarz, Gospodyni
GOSPODYNI
Ni ma cego — Scęście w ręku;
tego z ręki się nie zbywa,
2975w tajemnicy się ukrywa,
światom się nie przekazuje:
Scęście swoje sie szanuje!
GOSPODARZ
GOSPODYNI
GOSPODARZ
2980Rzuć do skrzyni!
Prawdziwieś do ręki wzięła;
szczęście swoje się szanuje,
czyli Piekła dar, czy z Nieba —
GOSPODARZ
skończyć nędzę — zacząć dzieła.
GOSPODYNI
Jakie dzieła, co za dzieła?
cóżem to ja nie pojęła?
GOSPODARZ
2990Orły, kosy, szable, godła,
pany, chłopy, chłopy, pany:
cały świat zaczarowany,
wszystko była maska podła:
chłopy, pany, pany, chłopy,
2995szable, godła, herby, kosy,
aż na głowie wstają włosy,
wszystko była podła maska
farbiona — jak do obrazka:
cały świat zaczarowany.
GOSPODYNI
3000A cóż tobie, cy gorącka?
GOSPODARZ
Snuło się to jak gorączka,
jak gorączka na wulkanie,
jak szumienie na organie:
takie figury w koronie,
3005tacy pyszni szlachta w herbie,
pałace, zamczyska, wille,
tabunami gnane konie,
sześciu paradników w tyle:
hulaj dusza bez kontusza
3010z animuszem, hulaj dusza!!
ani zbili pan w koronie,
że stoimy gdzieś na szczerbie
[380],
ani zbili
[381] szlachta w herbie,
ani zbili chłop przy roli,
3015czy tam kogo gdzie co boli:
wół przy roli, świnia w ganku —
hulajże, panie kochanku.
GOSPODYNI
GOSPODARZ
Świat pijany, świat pijany,
3020cały świat zaczarowany
puść mnie, ja mam jechać, muszę,
poprzysiągłem się na duszę.
GOSPODYNI
SCENA XXX
Gospodarz,
Gospodyni,
Goście z miasta[382]
WSZYSCY
Co się dzieje??
3025Co się stało?
GOSPODYNI
GOSPODARZ
wy się wynudzicie w mieście,
to sie wam do wsi zachciało:
3030tam wam mało, tu wam mało,
a ot, co z nas pozostało:
lalki, szopka, podłe maski,
farbowany fałsz, obrazki;
3035i do szabli, i do miski;
kiedyś, gdzieś tam, tęgie dusze,
półwariackie animusze:
kogoś zbawiać, kogoś siekać;
dzisiaj nie ma na co czekać.
3040Nastrój? macie ot nastroje
[383]:
w pysk wam mówię litość moje.
pluje
AKT III
SCENA I
Gospodarz
Chodzi tam i sam; zatrzaskując zamyka to jedne, to drugie drzwi, które ktoś od zewnątrz otworzy; wreszcie znużony położył się na zestawionych krzesłach, drzemiący. Pokój jest ciemny.
Wszystko już odtąd mówione półgłosem.
SCENA II
Gospodarz, Poeta, Nos, Pan Młody, Gospodyni, Panna Młoda
POETA
GOSPODARZ
Zwyczajna rzecz:
Polakpowinien mieć polski łeb
3045i do szabli, i do szklanki
— a tymczasem usnął kiep.
NOS
Do szklanki i do kochanki —
— chociaż nie — chociaż nie; —
rzecz mi się inaczej widzi,
3050coś mnie tak pod sercem rwie,
może z tego będzie co; —
wino, wódka — to nie to,
czynnik główny: …miecz.
GOSPODARZ
BrońMiecz — miecz, czynnik główny miecz.
POETA
3055Dziwna rzecz — dziwna rzecz;
połóżcie go spać.
PAN MŁODY
NOS
Widzi mi się, jestem w lesie;
uciekają drzewa precz….
PAN MŁODY
NOS
wszystko mi się przykrzy już;
koło serca mi się studzi,
odleciał mnie Anioł stróż;
3065ino
[385] mi się widzi las
i te drzewa lecą precz:
wszystko hula: has, has, has.
PANNA MŁODA
POETA
GOSPODARZ
3070Wszystko zawsze jest ciekawe,
wszystko interesujące.
PAN MŁODY
Własny ton, muzyka duszy;
ton, przez który dusza krzyczy.
POETA
Ciszej — czegoś sobie życzy.
NOS
3075Kapkę wina, w gardle suszy.
POETA
do Poety
Znam, znam:
evviva l'arte[386],
życie nasze nic niewarte:
kult Bachusa i Astarte
[387].
3080Ha! trza znosić Fata, Los,
konsekwentnie próżny trzos
[388];
o Wielkościach darmo śnić,
trzeba żyć, trzeba żyć. —
Bonaparte, ten miał nos.
GOSPODARZ
ze swego miejsca
3085
ledwo drugi dzień wesela,
jużeś powalony z nóg.
Chciałem, żebym w tłumie zginął,
żeby się tak zniwelować
[389],
3090zanurzyć się po szczyt głowy
w ten świat zdrowy;
indywidualność zdusić,
do prostoty się przymusić,
ale cóż, kiedy natura
3095rozśpiewała moją duszę;
mimo żem chciał się pogłębić,
czuję! psiakrew, serce czuję…
POETA
Nie żarty, choroba serca;
3100po cóż pijesz?
PAN MŁODY
Niebezpieczno,
ach, to już prawie szaleństwo.
GOSPODARZ
mrucząc
…A jednak i to… męczeństwo:
żyć z tą pustką w duszy wieczną.
NOS
3105Piję, piję, bo ja muszę,
bo jak piję, to mnie kłuje;
wtedy w piersi serce czuję,
strasznie wiele odgaduję:
tak po polsku coś miarkuję
3110szumi las, huczy las:
has, has, has.
Chopin gdyby jeszcze żył
[390],
toby pił —
has, has, has,
3115szumi las, huczy las.
POETA
Połóżże się na kanapie,
jak się wyśpisz, pójdziesz w tan.
NOS
nikt jej nie chciał w taniec brać,
3120przecie mnie na litość stać:
ona chłopka, a ja pan,
jak się prześpię, niech poczeka.
GOSPODARZ
majacząc
Sen — sen: — niech poczeka tam;…
długa droga i daleka,
3125jedzie drogą wielki pan…
POETA
do brata
GOSPODARZ
GOSPODYNI
do męża
Podź na łóżko, zgotowione
[391].
GOSPODARZ
Nie — zostanę tu w fotelu.
ku Nosowi
3130
tych prawdziwych już niewielu.
układa się na sofie; do Pana Młodego
Całowałem Morawiankę
[392],
a trzymałem flaszkę w łapie;
flaszka mi się przechyliła
3135i czuję, że wino kapie;
szkoda wina; — w tym przyczyna,
że trzymałem flaszkę w łapie;
chciałem wyjąć korek, a tu
korek coraz na spód idzie;
3140myślę sobie, daj go katu,
wyciągnę korek za włos,
za włos długi Morawianki,
a ona poszła po szklanki;
no, ale się jakoś stało,
3145że wypiłem flaszkę całą
i… musiałem wypić włos!
i to mnie tak rozmarzyło,
żem się kochać począł naraz —
chcę całować drugi raz
3150i tutaj nowy ambaras,
bom runął jak, jak — jak głaz.
PAN MŁODY
Pamiętaj na drugi raz:
wprzód całować, potem pić.
POETA
Wprzódy zmarnieć, potem żyć.
GOSPODYNI
3155A podźcie juz, niechże śpiom.
NOS
Tom te rom tom, tom, tom, tom…
PANNA MŁODA
Ostawcie ich, podźcie już.
Ciekawy stan takich dusz.
PAN MŁODY
My jeno znamy połowę
3160o sobie — któż resztę wie — — ?
POETA
SenGdzie to człowiek chadza w śnie:
straszno tam, tutaj źle;
prawie co dzień myślę o tem:
jak to długo może trwać — ?
NOS
3165Na ten temat myślę co dzień;
jak się wyśpię, powiem mowę —
chce mi się okrutnie spać,
najlepiej na ten temat śpię.
PAN MŁODY
POETA
NOS
Nieskończoność — hej, gdzieś, hej —
ty mi, panno, wina lej;
spłyniem, inni po nas przyjdą.
GOSPODARZ
3175Czy oni już raz stąd wyjdą!
Nie tłuczcie się — ruszaj tam,
chcę mieć spokój, chcę być sam.
NOS
uciekajcie, kysz, a kysz —
3180
après nous le déluge[394].
Nos zasypia na sofie, Gospodarz na fotelu i krzesłach i tak już śpiący obaj pozostają.
SCENA III
CZEPIEC
piniądze tobyś chcioł brać
[396]?!
MUZYKANT
Nie gawędźcie, gospodorzu,
połóżcie się spać;
3185niech se potańcują inni.
CZEPIEC
Psiekwie — mieście grać powinni
[397];
to mnie kazujecie
[398] leżeć,
jagem wom zesypoł
[399] piniądze. —
Patrzyć! — jak wom pyski spiere
[400].
3190Będziecie czy nie będziecie grać — ?
MUZYKANT
Nie gawędźcie
[401], gospodorzu,
połóżcie się spać;
niech se potańcują inni.
CZEPIEC
Psiekwie — mieście grać powinni
[402].
MUZYKANT
3195
juześmy wom przegrali;
niech se potańcują inni.
CZEPIEC
Psiekwie — mieście grać powinni.
SCENA IV
Czepiec, Czepcowa
CZEPCOWA
3200cóz ci ta o głupie granie;
zastępujesz ta komu.
CZEPIEC
Następ
[405] — jo im sprawie lanie.
CZEPCOWA
Pojdze
[406] do dom, boś ochlany.
CZEPIEC
Caf się
[407], babo — jo pijany?
3205
Skrzypkowie, jo mom rękę silno,
moze wicie
[409] — po dobroci.
CZEPCOWA
O cóz to ci — o cóz to ci?
CZEPIEC
Następ, ja im sprawie lanie.
CZEPCOWA
CZEPIEC
pokil
[411] mówię po dobroci.
SCENA V
Czepcowa, Gospodyni
CZEPCOWA
GOSPODYNI
3215Telo z tym Weselem zachodu.
GOSPODYNI
Niech sie ta pocieszom z młodu.
CZEPCOWA
co sie nawesołuje z młodu;
3220tego szkoda, tego szkoda…
GOSPODYNI
Tak ta, jak ta, jak sie co da.
CZEPCOWA
Ale piknie
[417] sie odbywo.
patrzy sie, patrzy, a poziwo
[419];
3225widać to niewyspane cy
[420] jakie;
poziwo, a nie odydzie
[421];
a naprzyjezdzało niemało.
GOSPODYNI
Tylo ozrywki w cały bidzie
[424].
SCENA VI
Rachel, Poeta
3230Ach, panie, jak to piękna dla pana
chwila — ja panu oddana;
a że to tak przemija
i ani się pan coraz zbliża,
ani ja, bo ja wciąż nieśmiała.
POETA
3235Pani by tam stała i stała
na tym wichrze…
RACHEL
A, ten pęd; a potem te głosy coraz cichsze —
coraz dalsze — i ta muzyka bliska,
i te wszystkie na sadzie zjawiska,
3240którem ja widziała —
a że to tak przemija;
że my się rozejdziemy
że się wzajem zapomniemy,
to jest, pan mnie zapomni,
3245i jak się Rachel oprzytomni,
to będzie marzyć
i może będzie smutna.
POETA
To będzie pani kontenta
[425],
że myśl tak upornie
[426] zajęta
3250smutkiem — a Smutek to Piękno.
RACHEL
A jak struny sie jakie rozpękną
i zacznie grać ten żal.
POETA
Wtedy pani weźmie szal
i przystanie jak Polymnia w ogrodzie
[427],
3255i pomyśli — — jaki krój jest w modzie,
jak się ubrać, mając pójść na bal
lub do koncertowych sal,
a tam — to się spotkamy.
RACHEL
No a cóż ten serdeczny żal
3260i ta na moim czole chmura — ?
POETA
A od czegóż jest literatura ?
to wejdzie w sztukę;
w jakiejkolwiek formie, ale wejdzie:
czy jako sonet, czy liryka,
3265czy feleton powieści
[428].
RACHEL
A moja muzyka
serca — prawie miłość do pana
najszczersza — — ?
POETA
Ta będzie najszczerzej oddana,
3270
SCENA VII
Haneczka, Pan Młody
Dziękuję ci, panie bratku,
tak mi dobrze było tańcować.
PAN MŁODY
HANECZKA
Jakem sie zaczęła kręcić
3275
tak w kółeczko, tak w kółeczko,
takem i chciała pocałować
drużbę.
PAN MŁODY
HANECZKA
PAN MŁODY
My jako poeci,
to nam, to niby uchodzi,
to się inaczej rozumie.
HANECZKA
A ja to w sobie zatłumię?
3285
w czułości dla tych Krakusów.
PAN MŁODY
Wszystko dobrze, prócz całusów
HANECZKA
Całus nie jest żadną stratą.
PAN MŁODY
Drużbowie za głupi na to.
HANECZKA
3290To tak mówisz na ostatku!
PAN MŁODY
SCENA VIII
Poeta, Maryna
Coraz piękniej — pani sama.
MARYNA
Pięknieję w tej samotności;
pan już, widzę, przypiął skrzydła,
3295pan już upoetyzował chwilę
i dom cały, wesele i gości.
POETA
Tak — już wszelakie straszydła,
cały raj fantastyczności
zimaginowałem żywy.
MARYNA
3300No i stał się pan szczęśliwy,
miarkując talentu tyle;
a my co — my nie poeci; —
czy nie uważa pan, że nad nas leci
jakaś kaskada czułości,
3305że się nam na oczach świeci,
jakbyśmy już coś widzieli — ?
POETA
Może, to może być,
że staliście się anieli
[430]
przez tę noc nieprzespaną,
3310przetańczoną, przegraną
a dalej co — ?
MARYNA
Myślę właśnie,
co dalej z anielstwem począć —
że do wozu się koniki zaprzągnie,
3315my siądziemy — lokaj trzaśnie
z bicza — i wszystko…
POETA
Jak z bicza trzask zgaśnie.
MARYNA
No ale któż
ten ton tak wysoki uciągnie??
3320
przy skrzypku — wysłuchałam:
mówili o Polsce chłopi
i mówili wcale rozsądnie i szczerze:
że tego, tamtego trzeba bić,
3325że się nie trzeba dać, że trzeba jakoś żyć,
że dłużej tak nie może trwać,
i, wie pan — jakoś temu wierzę,
że to było rozsądnie i szczerze.
POETA
Że jakby przyszło do czego…
MARYNA
POETA
Bo po co się to ciągle skarżyć biedy:
po co myśleć.
MARYNA
POETA
MARYNA
POETA
Oni i my — my i oni,
na wyścigi — kto kogo przegoni!
MARYNA
A pan na Pegazie na chmurze.
Mnie się zdaje — że coś jest…
POETA
MARYNA
Tam — tu! — w całej polskiej naturze
przemiana.
POETA
MARYNA
3345Ach, wierzę pani, i ja też przemieniony,
a jeszcze sobie nie wierzę
i choć wszystko pani mówię szczerze,
to przed sobą prawdę własną kryję
i we mgle jakowejś żyję.
3350Tyle się podłości i głupoty
koło mnie wlokło jak psów,
czepiało się moich rąk,
czepiało się moich nóg;
z tylum już zawracał
[431] dróg
3355dla mgieł, dla nocy, ciemności!
Oszaleć — bo wszędy
[432] czuję
ten ustrój poetyczności
i wszystko we mnie tańcuje:
mgły i smutek, i podłości —
3360i na skrzydłach mi cięży
ciężar jakby cudzych łez:
ktoś płacze
i łzy się do mojej duszy
czepiły — skrzydeł nie ruszy
3365mój Duch, bo spętany.
Słyszałem, jakby gdzieś nad nami
w górze, czy u stropów, czy chmur,
ktoś rzewnymi płakał łzami.
MARYNA
Co panu jest, co panu jest,
3370niech pan idzie ochłonąć na dworze,
na wichrze.
POETA
Tam! tam gorze
jeszcze więcej — tam mnie porywa
ten sad, gdzie drzewa ogromnieją
3375i ponurość się rodzi straszliwa
z krzewów i pni, i liści — co rdzewieją
w ciemni, jak majaki
spokojnych Słowiańskich Bogów.
MARYNA
— A, prawda się jak oliwa
3380zbiera; — cóż to pana boli?
myśl — ?
POETA
jest ktoś, co mnie wiąże do roli,
i ktoś, co mnie od roli odrywa;
3385jest ktoś, co mi skrzydła rozwija,
i ktoś, co mi skrzydła pęta;
jest ktoś, co mi oczy zakrywa,
i ktoś, co światło ciska;
jest jakaś ręka święta
3390i jest dłoń inna, przeklęta;
jest Szczęście, co się ze mną mija,
i Nieszczęście, które mnie tuli.
MARYNA
Że to pan wszystko tak pamięta,
że pan tym wszystkim tak się czuli.
SCENA IX
Czepiec, Kuba
CZEPIEC
KUBA
Dejciez
[434] pokój, panie wójcie.
CZEPIEC
Nie kręć się tu pod nogami,
tu starszeństwo ino
[435] sami.
KUBA
3400żebyście się nie ciskali.
CZEPIEC
KUBA
Wy macie pójść kajś
[439] z nim.
tu wskazuje Gospodarza
CZEPIEC
wskazując
KUBA
wskazując
CZEPIEC
KUBA
CZEPIEC
Co, ja z nim, z tym, co śpi — — ?!
KUBA
Cyt, jemu sie cosik śni;
był u niego jakiś pon
[441],
3410
CZEPIEC
Jakiś bardzo znakomity pon,
jeźli
[444] bary mioł jak piec.
KUBA
Zajechał konno w podwórze,
a potem, jak se pogadali
3415z tym, co śpi — pon Jaśka wzion
[445];
Jasiek zaraz konia spion
[446]
i zakrzyknął: bić Moskali!
Myśmy dwa ze Staskiem stali.
Jesce
[447] wam i to powtórzę,
3420jak oni tu sie zgodali…
CZEPIEC
KUBA
Gość z Ukrainy,
jakiś okropnie bogaty,
straśnie
[448] polskie robił miny.
CZEPIEC
KUBA
Pono setne laty. —
Mówili o jakisi rzezi, krwi —
że trza objezdzywać dwory;
pon był do szyćkiego
[449] skory,
3430tak się prędziuśko zmówili,
że jak stary już skońcyli,
tośmy ledwo odskocyli
ze Staskiem ode drzwi
i niby to, ze trzymomy siwka.
KońCZEPIEC
KUBA
CZEPIEC
Czy to nie jakosi podrywka,
czy Czart może ze mnie drwi?
3440Kto go więcej widzioł?
KUBA
CZEPIEC
KUBA
bo koń złotem był podkuty;
3445oddarła sie i jo naloz
[454].
CZEPIEC
KUBA
A oddałem zaroz,
a matuś schowali do skrzynie.
CZEPIEC
Schowali podkowę do skrzyni — ?
3450nikomu nie pokazali;
jak na dobrom gospodynie.
dobrze — to sie nawet chwali.
Ale Szczęście! — Jo już wim,
trza, żebyśmy poszli z nim.
3455Słuchaj, Kuba, pódź ty ze mną,
bo jest ciemno.
z gestem w stronę Gospodarza
Czekajcie! Rozmówiewa sie
[457]!
SCENA X
Czepiec, Dziad
CZEPIEC
nastąpił we drzwiach na wchodzącego
DZIAD
CZEPIEC
Ni mocie ka
[458]? W drodze stójcie?!
DZIAD
A strzeżcie sie — zmiłujcie sie —
tak sie rozpytujom chłopy,
jakby się co miało dziać:
3465chcom sie do żelastwa brać.
CZEPIEC
Stanie sie, co ma sie stać.
DZIAD
Jasiek cosi po wsi gonił
konno — w okna wszystkim dzwonił.
CZEPIEC
Czy ja spał, gdziem ja był!
DZIAD
3470Wyście, panie wójcie, pił.
SCENA XI
Czepiec, Gospodyni
GOSPODYNI
CZEPIEC
GOSPODYNI
Tyla sie naciskoł, szumioł,
zwymyśloł het dookoła.
CZEPIEC
3475Mówił co i ciekawego?
GOSPODYNI
CZEPIEC
GOSPODYNI
Tylo z tego, co z niczego;
kajś sie zbiroł, kajś sie broł
[459],
3480moze by był kogo proł.
CZEPIEC
GOSPODYNI
Moze byście chcieli ś nim
konno lecieć?
CZEPIEC
GOSPODYNI
CZEPIEC
GOSPODYNI
CZEPIEC
SCENA XII
Radczyni, Dziennikarz
RADCZYNI
PracaPanowie macie tak wiele
3490absorbującej pracy — a Wesele
zwabiło pana.
DZIENNIKARZ
Rad jestem
od głupstwa oderwać się chwilę.
RADCZYNI
Pańska praca: rzecz serio,
3495a pan takim przekreśla ją gestem,
tak ją wspomina niemile,
tę rzecz serio.
DZIENNIKARZ
wszystko jest prowizoryczne:
3500przekonania, opinie, twierdzenia.
RADCZYNI
DZIENNIKARZ
RADCZYNI
To tak zależy od człowieka:
ale gdy pan sam ucieka
3505z posterunku — —?
DZIENNIKARZ
„Placówka”
[464] — imaginacja;
Danaid
[465] zbyteczne trudy.
RADCZYNI
DZIENNIKARZ
3510Tak z nudy.
Człowiek się tak w młyn zamiele,
że bywam, i bywam wiele;
wist
[466], partyjka, kolacyjka,
bliscy, dalsi przyjaciele.
3515Z biegiem lat, z biegiem dni
ten umarł, tamtego brak;
człowiek sobie marzy, śni,
a z nudów przywdziewa frak —
przyjechałem na wesele
3520i choć mi niejedno wspak,
jakoś, jakoś dobrze mi.
SCENA XIII
Radczyni, Panna Młoda
RADCZYNI
jakże wy sobie będziecie żyli?
PANNA MŁODA
A tak-ta, tak-ta, co jo wim,
3525jescem sie nie zgodała ś nim
[467].
RADCZYNI
Ja wiem, że twoja uroda
niejedną trudność przesili,
żeś sobie młoda;
no, ale o czym wy będziecie mówili,
3530jak tak nadejdzie wieczór długi:
mówić się nie chce, trza przesiedzieć;
on wykształcony, ty bez szkół —
PANNA MŁODA
Po cóz by, prose pani, godoł,
jakby mi nie mioł nic powiedzieć,
3535po cóż by sobie gębę psuł?
SCENA XIV
Panna Młoda, Marysia
MARYSIA
Cieszę się, a myślę sobie,
że ci będzie, siostro, żal.
PANNA MŁODA
MARYSIA
Jakeś do pola ganiała
3540
jageś jesce była
[470] mała
i ty, i Hanusia, i ja,
byłyśmy razem doma,
że ci sie zacnie
[471] bez stajnie;
3545żeś kole niej wyrosła zwycajnie
i bez cały ty wsioski roboty
[472],
bez tego harowanio;
że jak ty bedzies panią,
cieszę sie, a myślę sobie,
3550że ci będzie, siostro, żal.
PANNA MŁODA
MARYSIA
Że ci sie będzie cnieło
[473]
bez tatusia, bez nos,
bez tych płotów, bez ogroda;
3555że choć sie chłopem uciesys,
jesce tu płacząca przylecis,
bo tu sie serce przyjęło,
a tam ci będzie samotno
3560i bez to
[476] ci będzie markotno,
i bez to ci będzie żal.
PANNA MŁODA
MARYSIA
A teraz ty sobie chwal,
rumień się teraz i pal;
3565ale tutok dusza sie ostanie
i tutok twoje kochanie,
a tam ci będzie samotno
i bez to ci będzie markotno,
i bez to ci będzie żal.
SCENA XV
Marysia, Ojciec
3570Tatuś sie Weselem cieszą…
OJCIEC
Niech sie bawią, niech sie weselą;
tela tego, co te parę dni —
a potem, jak sie pobierą,
to już mnie do nich nic,
3575niech se ta na swoich żarnach mielą,
jako chcą — nie moje prawo.
MARYSIA
Ale tatuś nam pomogą z tą sprawą
grontów — do tej upłaty — ?
OJCIEC
Jo patrzę swego — jo niebogaty;
3580
cy tam za tego, cy za insego:
telo, co byś sie wyniosła
[478]
na tamten świat.
MARYSIA
3585żebym za pana sie wydała,
jak mię to przed laty chcioł
[479] — ?
OJCIEC
Ten, co umarł; — ostał swat,
boś sie przez Wojtka swatała,
i swat ciebie wzioł.
MARYSIA
3590A ja swata pokochała,
i ja sobie moje przypomniała
o tym zmarłym przyjacielu,
jakem sie to ś nim
[482] poznała
3595na Hanusinym weselu —
zrobiło mi sie markotno,
nie wiem czego —
przecie wolałam mego —
chyba, że onemu samotno.
OJCIEC
MARYSIA
zmęcony — a kazał mi tu być,
tom przyszła — a nie wiem, po co;
nic tu dla mnie, a tu ide,
3605że tu tańczą — jak przed laty:
kiedy do mnie przyszły swaty
i od chłopa, i od pana,
a ja byłam zakochana.
OJCIEC
MARYSIA
3610
jak te druhny coraz bladsze
z umęcenia
[487], a kręcom sie,
nie ustanom, radujom sie.
OJCIEC
MARYSIA
OJCIEC
MARYSIA
Tak się w oczach mgli,
wszystko widzę coraz bladsze.
SCENA XVI
Poeta, Panna Młoda
POETA
Panna młoda — ze snu, z nocy?
PANNA MŁODA
3620A sen to miałam,
choć nie spałam,
POETA
Od miłości panna młoda osłabła.
PANNA MŁODA
— — — — — — — — — — — —
3625
napotkałam na śnie diabła;
takie mi sie głupstwo śniło,
tak sie ta pletło, baiło.
POETA
I od razu diabeł jak z procy,
3630i od razu kareta złota?
PANNA MŁODA
A tak-ta na śnie, nie dziwota,
że sie jakie byle co zwidzi;
niech ino pon nie szydzi,
bo pon, to po dniu zdziwuje,
3635
jakby cejco
[492] — choć ni ma co.
POETA
Są tacy, co za to płacą;
że z jednego takiego bajania
można sobie powóz sprawić
3640i zestrojonego diabła,
i ogromnie wielu gapiów zabawić.
Od tańcenia takem osłabła…
Śniło mi się, że siadam do karety,
a oczy mi sie kleją — o rety. —
3645Śniło mi sie, że siedzę w karecie
i pytam sie, bo mnie wiezą przez lasy,
przez jakiesi murowane miasta
„a gdzież mnie, biesy, wieziecie?”
a oni mówią: „do Polski” —
3650
Pon wiedzą?
POETA
Po całym świecie
możesz szukać Polski, panno młoda,
i nigdzie jej nie najdziecie.
PANNA MŁODA
3655To może i szukać szkoda.
POETA
A jest jedna mała klatka —
o, niech tak Jagusia przymknie
rękę pod pierś.
PANNA MŁODA
To zakładka
3660gorseta, zeszyta trochę przyciaśnie.
POETA
PANNA MŁODA
I cóz za tako nauka?
Serce — ! — ?
POETA
SCENA XVII
Poeta, Pan Młody
PAN MŁODY
3665Takie zimno bardzo rano;
noc tę dzisiaj nieprzespaną
zapamiętam długie czasy.
POETA
Zapewne, noc to poślubna,
ta jest zawsze siłopróbna.
PAN MŁODY
3670Trochę to, co inne jeszcze.
Ujęły mnie jakieś kleszcze
przestrachu, ogromne grozy.
Uląkłem się nagle prozy,
jaka jest we fantastycznym świecie:
3675że to, co jest tu przed nami żywe,
tak się nagle wiatrem zmiecie;
że my próżno wyciągamy ręce
do widziadeł — bo to są widziadła,
i tak mi fantazja zbladła,
3680bo już się była układła
do snu we widziadeł lesie.
POETA
A mnie to znowu teraz niesie
ten wicher z nocy.
Określiłbym to tak, że dusza pnie się
3685po skale stromej w górę
i wie — wie, że stanie tam!
Taka pewność sił, tę teraz mam!
PAN MŁODY
I to wszystko na żart — — ?
POETA
A ot tak, jak leci czart
3690po nocy — nie zeszła jeszcze noc.
A trafiaj ty orły z proc,
ja wolę gaik spokojny,
sad cichy, woniami upojny:
żeby mi się kwieciły jabłonie
3695i mlecze w puchów koronie,
i trawa schodziła zielona,
kręciła się przy mnie żona,
żebym miał kąt z bożej łaski,
maleńki, jak te obrazki,
3700co maluje Stanisławski
[495]
z jabłoniami i z bodiakiem
we złotawem słońcu takiem…
żeby mi tam było cicho, spokojnie,
a jeśli gwarno i rojnie,
3705to od brzęczących pszczół, błyszczących much.
. . . . . . . . . . . . . . . . . .
SCENA XVIII
Poprzedni, Czepiec
w kożuchu, z wielką kosą w ręku
PAN MŁODY
CZEPIEC
PAN MŁODY
Prawda, ostro najeżona,
jak do bicia — cóż to będzie z tego?
CZEPIEC
Ano nastawiona do użycia,
ale to wy, panowie, nie wicie,
3715jak widzę — co sie gotuje.
POETA
Cóż to Czepiec mówią — czy do brata
jaka sprawa?
CZEPIEC
PAN MŁODY
POETA
PAN MŁODY
Cóżeście to niby mieli,
żeście tak nagle wlecieli — ?
CZEPIEC
Ej, pon jakby ślepy, ślepiec;
nie do panam szedł.
POETA
3725No, Czepiec;
brat drzymie, budzić nie trzeba;
czy co ważne — — ?
CZEPIEC
POETA
Jeśli potrzebował do obrazu
3730kosy — postawcie ją w kącie —
jak się zbudzi…
CZEPIEC
Aha, bratku, mom cie.
Juz sie obrazy skońcyły;
panom ino obrazy, płótna.
PAN MŁODY
3735Coś dziś u Czepca mina butna.
CZEPIEC
Pańska ta za rezolutna;
pon sie na mnie skrzywiom, jak rzekę,
że my sie nie rozumiewa
[496]
i na nic rozmowa nasa.
POETA
3740No pewnie, my do Sasa, wy do lasa.
SCENA XIX
Poprzedni, Gospodarz
CZEPIEC
podszedł ku śpiącemu i szarpie go za ramię
Hej, hej, panie — — — !
Cóz to pon śpią, trzeba wstać,
trzeba się do czego brać.
GOSPODARZ
rozbudzony, z fotelu i z krzeseł, na których leży
Cóż — wyście tu — któż hałasi!?
3745Gdzież Hanusia? Hanuś!
CZEPIEC
przywierając drzwi do izby
Cicho,
nie potrza jej tu do rzeczy,
co chcę panu powiadać.
Cóż mi kum do ucha skrzeczy,
3750o czym? — cóż z tą kosą, po co?
CZEPIEC
A tam ludzie sie szamocą
we wsi — tam sie garną, kupią;
może idą już — pon śpią!!
Zaspane ślipia.
GOSPODARZ
3755Co ty mnie tu — co wy, co to?
CZEPIEC
A spieszy mi sie z robotą,
juzem sie wycniół
[497] ze spania
i jestem gotów, i czekam
dalszego rozkazowania,
3760a pon sie nie wycniół i śpi.
GOSPODARZ
A wam co się z kosą śni — — ?!
CZEPIEC
Mnie sie nie śni, wstawaj pon;
boć kum pono rozkaz wzion
jakiś ważny, najważniejszy,
3765i papiry, czy tam co.
GOSPODARZ
Ja, papiery, rozkaz, czyj?
CZEPIEC
Myjze sie pon prędzej, myj —
niech po próżności nie stoję,
bo mi próżno mitręga
[498] i wstyd.
3770Pon mają pójść razem z chłopami,
a chłopi tu wsioscy
[499] już som
gotowi — i stoją tam!
Zbierają się kole studnie z gościeńca
i przywalą się tu do dziedzieńca,
3775jak się poszarzeje świt.
GOSPODARZ
Zachodzę, zachodzę w głowę…
CZEPIEC
Tam w Krakowie już wszystko gotowe.
GOSPODARZ
Coście, kumie, coście, chłopie,
zbajczyli
[500] przez długą noc? —
3780Ja z Wami?
CZEPIEC
GOSPODARZ
CZEPIEC
Jak się patrzy, ostrzem tak.
GOSPODARZ
POETA
Zbierajcie się, póki czas,
byśwa byli
[501] radzi z was,
a nie stójcie jak te ćmy
albo kpy;
3790co kto ma, do ręki brać,
na podwórze wyjść i stać;
tam już ludzie som,
co sie sami rwiom:
chłopi, tak! A chłopi, tak!
POETA
GOSPODARZ
CZEPIEC
Panowie, jakeście som,
jeźli nie pójdziecie z nami,
to my na was — i z kosami!
GOSPODARZ
POETA
Wiecież, kto my!?
Co wy o nas wiecie — nic.
CZEPIEC
O, pon, widno, niewidomy;
widać, że nie znacie nas.
PAN MŁODY
3805Widzę, żeście krwi łakomy;
jeno że na krew nie czas.
CZEPIEC
Hej, pan młody, hej, pan młody,
wyszczezyły
[502] mu się gody,
to mu ino w myśli wczas
[503].
GOSPODARZ
3810A! wstydzę się waszych słów,
choć mi radość z waszych lic.
CZEPIEC
Wyście bo to żarnych
[504] świc
rozpalili z naszych lic.
Panie, a cy pon pamięta,
3815jak pon szeptoł nieraz w noc,
co mówiła Panna Święta,
jako w nas jest wielga
[505] moc,
jako że moc jest zaklęta,
że sie kiedyś opamięta…
3820Wyście to pożarnych świc
rozpalili z naszych lic.
PAN MŁODY
CZEPIEC
A cóż czekać, cy jo tchórz?
GOSPODARZ
Kumie, miarkujcie się w słowie.
CZEPIEC
3825A kiej słucho, niech sie dowie.
PAN MŁODY
Gębą toście bardzo harny
[506].
CZEPIEC
Kręć pon ino próżne żarny
[507],
poezyje, wirse, książki,
podobajom ci sie wstążki,
3830stroisz sie w te karazyje
[508],
a jak trza sie mirzać
[509] z czego,
to pon w sobie szyćko skryje.
POETA
A przecież się nic nie dzieje.
CZEPIEC
A toć przecie wciąż mówicie,
3835jeśli rozumiem co z tego;
ponoć nawet pierwsi wicie:
to rzecz wielka?
GOSPODARZ
POETA
3840Dnieje, tak, to tam szaleje
ta majaka z chmur i mgły,
ta majaka, co sie wieje
ponad łan.
PAN MŁODY
ku oknu
Na liściach skry.
3845Opalowa rosa spływa;
przesiewa się w dyjamentach
z drzew, jak wiszar
[511] w skalnych pętach. —
Cud!
CZEPIEC
Pon ino widzisz pchły,
3850pchły, świecidła, rosę, ćmy,
a nie chcesz znać, co som my:
że w nas dnieje, dusa świci,
że zarucko
[512] kur zapieje,
że na nas czekają w mieście,
3855że nas tu jest ze dwiedzieście
z kosom, cepem, żelaziwem
i że to, to nie som sny.
POETA
Co on mówi? A to dziwne,
bo mi się to dziś marzyło:
3860jako dramat, jako sen.
PAN MŁODY
POETA
Chłopska krew
i ten jego pański gniew.
GOSPODARZ
Nas czekają? — Was czekają?
3865Zaraz — coś to — coś tu było,
co już o tym mnie mówiło —
lecz kto, jaki…
CZEPIEC
Ktoś tu był,
co przejechał duże światy,
3870ponoś kajsi
[513] z Ukrainy;
przywiózł hasło cy papiry,
rozesłać kazał wiciny
[514] —
a są tu za progiem ludzie,
mogą świadczyć, jak z północka
3875słyszeli brząkanie liry.
POETA
do brata
Liry brzęki po północy,
jakeś ty leżał w niemocy,
ja słyszałem.
PAN MŁODY
Ja słyszałem
3880od podwórza, z tego sadu.
POETA
Z tego sadu, spod jabłonki,
ale sobie myślę: mrzonki —
może ktoś się ubrał w dzwonki?
GOSPODARZ
A był także jakiś taki —
3885był też inny — nie pamiętam —
ale mi coś świta —
Pany —
wyście ino do majaki;
niechże który wyjrzy w pole,
3890co sie widzi hań na dole,
kandy
[515] jest krakowsko ścizka.
POETA
wychodzi
I stąd widzieć, bo to z bliska;
trza zobaczyć.
SCENA XX
Pan Młody, Czepiec, Gospodarz
PAN MŁODY
Po cóż gniewy?
3895takiście są rozpaleni.
CZEPIEC
A tam, panie, się rumieni;
na powietrzu słychać śpiewy.
PAN MŁODY
Wyście, Czepiec, w gorącości,
to wam się coś marzy, dzwoni.
CZEPIEC
3900Panie młody, tam ktoś goni,
tyle chłopa, tyle koni,
idź pon ujrzyć.
PAN MŁODY
wybiega
SCENA XXI
Gospodarz, Czepiec
GOSPODARZ
3905Ładnie wam tak z kosą w dłoni.
CZEPIEC
Psiakrew — — jo mom stać,
a tu ludzie chcom się rwać.
Podźcie, chłopcy — Kasper, podź!
Stańcie se tu kole proga.
Uchylił był drzwi nawołując; wchodzi dwóch parobków z nastawionymi kosami; z tych Kasper w stroju drużby. Stają na warcie: jeden przy drzwiach w głębi, drugi u drzwi weselnych.
SCENA XXII
Gospodarz, Czepiec, Parobcy
do Kaspra
3910Zamknij, niech nie lazom
[516] baby.
A więc co to — co to, co — ?!
CZEPIEC
Któż to u was był — no kto?
Jeźli mos pon w sercu Boga,
to sie z nami zgódź.
3915Czekaj, czekaj, coś mi świta:
ktoś był u mnie, mówisz kum
taki w głowie słyszę szum —
nie pamiętam, myśl ukryta
nie może się dobyć z głębi — —
3920coraz innych myśli tłum…
CZEPIEC
Pon se ino serce ziębi
tym myśleniem, sumowaniem:
boby sie pon usroł na niem.
SCENA XXIII
Poprzedni, Pan Młody
PAN MŁODY
we drzwiach
PtakStado mi białych gołębi
3925wyfurknęło przed sam nos,
że aż Jaga krzykła w głos;
powietrze się od nich kłębi.
Jaga, podź no!
KASPER
u drzwi weselnych
Nie trza Jagi.
3930Tu sie ważne grajom sprawy;
podź ta pon, boś tu ciekawy,
ino nie trza żadnych bab.
SCENA XXIV
Poprzedni, Panna Młoda
PANNA MŁODA
szarpła
[517] drzwi silnie i wchodząc odpycha
Kaspra
Pódzies, selmo, jakiś drab!
Bedzies mi tu groził wniść
[518],
3935żeś se wraził w rękę żyrdź,
kces
[519] kim rządzić, taki cap —
wraź se jeszcze na łeb ćwirć
[520]!
PAN MŁODY
KASPER
Jasna pani!
3940Poszłabyś sie przespać ś nim.
PANNA MŁODA
Wyście wszyscy niewyspani,
w izbach swąd, a we łbie dym.
SCENA XXV
Poprzedni, Poeta
wbiegając
PtakHuragan się czarnych wron
zerwał z pola, gdzieś z tych stron,
3945i z krakaniem wielkim goni;
taki był głęboki ton
w tym krakaniu czarnych wron,
jakby jakiś niosły plon
we łbach.
GOSPODARZ
POETA
Na chmurach się dziwy stroją.
PAN MŁODY
ku oknu
Z daleka już widać róż;
przypatrz się, tak oczy zmruż:
co za gra tych pierwszych zórz!
POETA
3955Z chmur się stawia jakby tron
i jakieś zjawiska skrzydeł
koło tronu.
CZEPIEC
SCENA XXVI
Poprzedni, Gospodyni
GOSPODYNI
wchodząc żywo
Słyszcie, chłopy, podźcie patrzeć,
3960jakieś wojsko w ogniu stoi.
Całe pole pod Krakowem
od tych kosisków się roi.
GOSPODARZ
POETA
Tyś widziała —
3965muszę widzieć! płoniesz cała!
odbiegł, wiodąc za sobą Gospodynię
SCENA XXVII
Poprzedni, prócz Gospodyni i Poety
PAN MŁODY
PANNA MŁODA
ciągnie go ze sobą
Podź sie patrz:
dają znaki, dają znaki!
PAN MŁODY
A cóż za świat jakiś taki;
3970to ciekawe, to ciekawe.
Wybiegają obydwoje.
SCENA XXVIII
Poprzedni, prócz Państwa Młodych, Poeta
POETA
wraca szybko
Słyszałem w powietrzu wrzawę,
coś jakoby głosy, śpiew,
ale wiatru zimny wiew
w coraz inną dmucha stronę
3975i co było już widome,
już, zdaje się, pojawione,
staje się nagle znikome;
umilka i cichnie śpiew,
przestaje się chylić krzew…
SCENA XXIX
Poprzedni, Pan Młody
PAN MŁODY
wraca pędem
3980Ze Zorzy się zrobiła krew:
taki sznur krwi wydłużony
ponad Kraków
[521] — krwawy pąs,
jakby wieża Zygmuntowska
miała we dwie strony wąs.
SCENA XXX
Poprzedni, Panna Młoda
PANNA MŁODA
wraca pędem
3985
PtakOgromny przyleciał ptak,
hań
[522] se na ganecku siad,
taki ci ogromiec kruk.
Potem sie ze skrzydlich wag
uniósł, wzleciał, znowu spad,
3990potrzaskał gałązki brzóz,
strącił rosy gęsty deszcz
i posed — !
SCENA XXXI
Poprzedni, Gospodyni
GOSPODYNI
wpada
Niech broni Bóg!!!
Cóz wy chcecie, co wy chcecie!?
3995Cózeście sie kosów jeni
[523];
do Czepca
idźcież, kumie, haw
[524] do sieni,
boście całom noc nie spali.
KASPER
SCENA XXXII
Poprzedni, wielu Chłopów z kosami i różną bronią, poubieranych jak do drogi
GOSPODYNI
Gwałtu rety, Boże chroń!
4000Kto wam wraził kosy!?
CZEPIEC
Broń!!
Dejcie, matka, spokój dziś,
trza nam iść.
GOSPODARZ
Trza nam iść.
4005Coś mi świta; — świta w polu.
Wszyscy widzą jakieś cuda.
Sen — sny: bajki — Myśl: kąkolu!
Precz, kąkolu, chwaście, precz. —
Niechże wymiarkuję rzecz:
4010ktoś był — kazał — co — ?
POETA
do Gospodarza
Co, bracie,
w tobie się szamoce ból.
do Panny Młodej
Mgły się już rozwłóczą z pól;
będzie ranek śliczny — Jaga,
4015wczoraj były wichry, burza,
dzisiaj wszystko się rozchmurza,
moja duszo, jużeś moja.
POETA
do Gospodarza
Mnie się w nocy zjawił duch:
na nim była czarna zbroja;
4020napadł na mnie tak obcesem,
krzyczał słowa, takie słowa,
wytężałem cały słuch.
GOSPODARZ
do Poety, a słuchany przez wszystkich
Tak mi cięży, cięży głowa.
To powietrza ranny wiew.
4025Czy to prawda, bracie drogi,
że oni tam jakiś śpiew
napowietrzny słyszą gdziesi?
POETA
A może we wichrach biesi
[527]
śpiewają i pryszczą krew
4030na chmury — ?
PAN MŁODY
GOSPODARZ
do Poety
Mówisz, żeś wytężył słuch —
bracie — skądś te słowa znam:
„wytężać — wytężać słuch”.
SCENA XXXIII
Poprzedni, Haneczka, Zosia
HANECZKA
do Pana Młodego
4035Bratku, w niebie jakiś ruch,
jakieś wojny, jakieś dziwy:
gonitwy po chmurach konne.
ZOSIA
HANECZKA
Gonitwy po niebie konne;
4040rycerze jacyś ogromni
stoją równo w dwa szeregi
i dalekim łanem drzewców
godzą na się wielkim pędem.
PAN MŁODY
4045tyle zwidzeń, dziwów tyle;
jak to człowiek z czego byle
wysnuje znaczące rzeczy.
do Czepca
Ach, jaka to wielka kosa,
moiściewy, taka szczytna;
4050można by nią ciąć niebiosa
na płaty, jak sztukę płótna.
CZEPIEC
Nie daj Boże ciąć po niebie;
mowa jakaś bałamutna;
zjawi się w naszy potrzebie
4055nie bluźniercza, ale bitna;
panienka se rezolutna,
HANECZKA
Jacyście wy, moiściewi,
dajcie no mi ją do ręki.
CZEPIEC
GOSPODARZ
do Poety, a słuchany przez wszystkich
Sprawa, Sprawa!
Duch! — przez Boga — Duch — miarkuję:
Ta noc była: dziwna jawa —
4065miałem gościa — kto przeczuje? —
Była na dusze obława.
POETA
Widziałem rycerza w zbroi,
bracie, mówisz: Duch!
GOSPODARZ
Mój bracie,
4070przyleciał Duch — ludzie moi!
Jeszcze w oczach, jak cień, stoi.
Przypominam, przypominam:
człowiek stary, z brodą siwą,
twarz owita w siwy włos,
4075w kożuchu ogromnym czerwonym
przyszedł tu.
STASZEK
który się przecisnął ku Gospodarzowi przez gromadę chłopów i bab w natłoku zebraną na izbie
Przyjechał, wim,
trzymaliśmy konia razem z nim;
koń był biały.
KUBA
tuż za Staszkiem
GOSPODARZ
Myśli zbieram, słuch naginam…
POETA
STASZEK
GOSPODARZ
W mózgu kłuje — jakby kolce:
4085myśli zbieram…
CZEPIEC
do gromady otaczającej Gospodarza
GOSPODYNI
O mój Boże, jakiś chory —
GOSPODARZ
Lżej, opadła z piersi zmora. —
Słuchajcie — wytężcie słuch:
4090był u mnie Duch: Wernyhora!
WSZYSCY
Co ty mówisz, wszelki duch?!
GOSPODARZ
Oblatywał nocą dwory,
był spokojny, dziwnie silny,
dawał mi rozkazy, hasła,
4095a był w sprawach takich pilny,
nic w nim Siła, Moc nie gasła.
Spieszył się, wyleciał zara
[533],
miał objechać liczne dwory
i miał wrócić do tej pory.
WSZYSCY
GOSPODARZ
WSZYSCY
GOSPODARZ
POETA
ku kosynierom
Boże, toście wy są z Wici?
CZEPIEC
4105A som ludzie rozmaici;
my ta wiemy od chłopaków,
co sie trzymali czapraków,
jak ta śkapa
[534] w dworcu stała.
STASZEK
Co sie szarpią, to kopała;
4110trzymaliśmy uzdki w łapach;
mnie i Kubie pyski sprała;
co za pon na takich śkapach!
GOSPODARZ
Wernyhora! — Wernyhora!
Obudziłem się ze snu —
4115kazał broń — broń kazał brać!
POETA
GOSPODARZ
Nie — tu w miejscu stać.
Czekać, jak zapieje kur,
wytężać, wytężać słuch,
4120aż się pocznie słyszeć ruch
od Krakowa na gościńcu.
GOSPODYNI
z drugiej izby
PANNA MŁODA
we drzwiach
GOSPODYNI
z drugiej izby
4125Cała pod Krakowem błoń
pełna ludu, pełna kos!
POETA
GOSPODARZ
POETA
Jakoweś wołanie duszy;
4130w tak długiej żyjemy głuszy.
PAN MŁODY
Jakiś błysk, jakiś dźwięk.
POETA
Jakieś serce krzyczy w głos.
CZEPIEC
A! pon słucho! A! pon zmięk!
POETA
Słuchać, słuchać, co to być ma — — ?
GOSPODARZ
4135Ma być słychać tętent, pęd.
POETA
HANECZKA
GOSPODARZ
Nie tu, ale na gościniec
wjedzie stary lirnik siwy.
HANECZKA
4140Wjedzie stary Wernyhora!?!
GOSPODARZ
I przeżegna lirą niwy —
wtedy trzeba się pokłonić,
potem siąść na koń.
POETA
GOSPODARZ
4145Nie wiem — potem co — tajemno
potem świt…
POETA
Jeszcze mrok, ciemno.
Jeszcze świt daleki, z dala
łuna zorna się zapala,
4150świt…
CZEPIEC
GOSPODARZ
POETA
Te widma chmur
znaczą? — ?
GOSPODARZ
PAN MŁODY
Wzdęła się na chmurach wydma;
ucichło się, szumy zaszły.
POETA
CZEPIEC
HANECZKA
GOSPODARZ
PAN MŁODY
u okna zasłuchany
Jakiś pęd, ile mój słuch —
szedł, lecz wplątał się w sad grusz;
drzewa go więżą.
POETA
wśród ogólnej ciszy
4165Brzęk much,
nad malw badyle suche
brzęczy przedranny szum.
GOSPODYNI
szepce
Poklękali, luda tłum,
patrzajcie hań ku dworcowi.
PANNA MŁODA
z wykrzykiem
4170Coraz nowi, coraz nowi!!
HANECZKA
między Gospodarzem a Czepcem; przez łzy
Czy on sam, czy jedzie społem
z kim — czy jest kto z nim? — ?
GOSPODARZ
Pokłońcie się o ziem czołem:
ma przyjechać z ARCHANIOŁEM,
4175od gościńca, od Krakowa…
Na Zamku czeka KRÓLOWA
[536]
z Częstochowy.
POETA
GOSPODARZ
HANECZKA
GOSPODYNI
PANNA MŁODA
PAN MŁODY
POETA
półgłosem
Spadły liście suche z drzew.
PAN MŁODY
szeptem
4185Ustał przecie wiatru wiew.
POETA
Zerwały się wrony dwie
ze sadu.
PAN MŁODY
PANNA MŁODA
GOSPODARZ
HANECZKA
GOSPODYNI
śród milczenia
POETA
rękę stulił przy uchu, głowę pochylił ku piersiom brata
GOSPODARZ
POETA
pewny, z dłonią przy uchu
4195Wielki Duch!
Wytężać, wytężać słuch.
Słychać.
GOSPODARZ
PAN MŁODY
z uchem przy szybie okienka
HANECZKA
zapatrzona przed siebie, osłaniając dłońmi twarz
4200Zosiu, Zosiu, Boga proś,
jedzie!
ZOSIA
GOSPODARZ
POETA
CZEPIEC
cały w słuchu
4205Będzie ze sta, do sta koni.
GOSPODYNI
KASPER
PANNA MŁODA
POETA
GOSPODARZ
4210
Prawie widno — to On — Boże!
On, On — cicho — Wernyhora. —
W pokłon głowy, prawda żywa,
Widmo, Duch, Mara prawdziwa.
POETA
4215Świtanie na lutniach gędzi…
PAN MŁODY
PANNA MŁODA
GOSPODYNI
CZEPIEC
Wszyscy w nasłuchiwaniu, pochyleni ku drzwiom i oknu — w ogromnej ciszy, w przejęciu.
4220— — — — — — — — — — — —
Słuchajcie, kochani, dzieci —
ażeby to była prawda:
że Wernyhora tam leci
z Aniołem, Archaniołem na czele;
4225że tej nocy, gdy my przy muzyce,
przy weselu, gdy my w tańcowaniu,
tam, kędyś, stało się tak wiele:
że Kraków ogniami płonie,
a MATKA BOŻA w koronie,
4230na Wawelskim zamkowym tronie
siedząca, manifest pisze
[537]:
skrypt, co przez cały kraj poleci
i tysiące obudzi i wznieci. —
Słuchajcie, serce mi dysze,
4235ażeby to prawda była:
że Wernyhora tam leci,
a za nim tabunem konie!
PAN MŁODY
POETA
CZEPIEC
GOSPODARZ
Strzymał, widać, z całych sił.
HANECZKA
w zachwyceniu
Gdyby to Archanioł był.
. . . . . . . . . . . . . . . . . .
Wszyscy pochyleni, półklęczący, zasłuchani; silnie dzierżąc w prawicach kosy; to imając szable, ze ściany pochwycone; to znów jakieś flinty i pistolety; w tym zasłuchaniu jak w zachwycie duszy; dłoń do ucha przychylona. — Słychać było rzeczywiście tętent, który nagle bliski, coraz bliższy — tuż ustał — — słychać po chwili ciężkie kroki szybkie, gwałtowne, w sień, w drugą izbę, aże we drzwiach w głębi staje pierwszy drużba:
SCENA XXXIV
JASIEK
Maryś, panie, panie — Jezu!
4245koń w podwórcu padł.
rozglądając się
Cóż wy — Hanka — Jaga — hej,
cóż wy — cóż to, Jaga — ej
— — — — — — — — — — — —
Cóż to, co to, czy zaklęci:
4250stoją wsyscy jak pośnięci;
słysta
[538], Hanuś, Błażek, matuś,
panie młody, Czepiec, tatuś,
panie, cóż to — czy zaklęci;
stoją syscy
[539] jak pośnięci;
4255— — — — — — — — — — — —
Aha; prawda, żywy Bóg,
przecie miałem trąbić w róg;
cyli mi sie ka
[542] odwinoł —
4260kajsim zabył
[543] złoty róg,
ostał mi sie ino
[544] sznur.
— — — — — — — — — — — —
Z izby głębnej, od chwili, wszedł był, w tropy za Jaśkiem, kołyszący się słomiany Chochoł.
SCENA XXXV
CHOCHOŁ
. . . . . . . . . . . . . . . . . .
Jak ci spadła czapka z piór.
JASIEK
4265
to mi może sie odwinoł.
CHOCHOŁ
Miałeś, chłopie, złoty róg,
miałeś, chłopie, czapkę z piór:
czapkę ze łba wicher zmiótł.
JASIEK
CHOCHOŁ
JASIEK
CHOCHOŁ
Pod figurą ktosik stał
[551].
JASIEK
Strasy u rozstajnych dróg — —
4275cy to pioł, cy nie pioł kur?
Wybiega przez drzwi weselne, przeciskając się przez gromadę znieruchomioną; — słychać tupot jego kroków w sieni — to raz się zastanowi
[552], to dalej biegnie; …w trop za nim kołysze się
Chochoł, szeleszcząc słomą po potrącanych ludziach.
Od sadu, od pola, we świetle szafiru, co idzie jak łuna błękitna — głosy się cisną przedrannych ptasich świergotań; niebieskie to Światło wypełnia jakby Czarem izbę i gra kolorami na ludziach pochylonych w pół-śnie, pół-zachwycie. — Przeze drzwi w głębi wraca Jasiek i patrzy dokoła, i oczom nie wierzy, i coraz się słania od grozy.
SCENA XXXVI
JASIEK
Juz świtanie, juz świtanie —
tu trza bydłu paszę nieść,
trza rżnąć sieczki, warzyć jeść; —
jakże ja se rade dam,
4280oni w śnie — ja ino
[553] sam — ?
— — — — — — — — — — — —
Syćko
[554] tak porozwierane —
syćko z rękami na usach,
dech im zaparło w dusach;
4285jako drzewa wrośli w ziem,
jak tu, co tu radzić jem — ?
— — — — — — — — — — — —
Kajsim zabył złoty róg,
u rozstajnych może dróg,
4290copke strasny wicher zwiał
bez tom wiechę z pawich piór;
żebym chocia róg ten miał —
ostał mi sie ino sznur.
— — — — — — — — — — — —
4295Straśnie sie zasumowali,
tak im czoła zmarszczek spion,
jakby ciężko pracowali…
SCENA XXXVII
Przez drzwi głębne od chwili wsunął się był za Jaśkiem tropiący Chochoł; a teraz na skrzynię malowaną się wygramolił i ze skrzyni tak do drużby poczyna:
To ich Lęk i Strach tak wzion,
posłyszeli Ducha głos:
4300rozpion sie nad nimi Los.
JASIEK
Tak sie męcą, pot z nich ścieko,
bladość lica przyobleko; —
jak ich zwolnić od tych mąk?
CHOCHOŁ
Powyjmuj im kosy z rąk,
4305poodpasuj szable z pęt,
zaraz ich odejdzie Smęt.
Na czołach im kółka zrób,
skrzypki mi do ręki daj;
ja muzykę zacznę sam,
4310tęgo gram, tęgo gram.
JASIEK
który był uczynił rzecz
CHOCHOŁ
JASIEK
ciska za piec drzewca
Nik ich ta nie najdzie stąd.
CHOCHOŁ
Ze skałek
[555] postrzepuj proch
4315i ciś
[556] je w piwniczny loch.
Lewą nogę wyciąg w zad
[557],
zakreśl butem wielki krąg;
ręce im pozałóż
[558] tak:
niech się po dwóch chycą
[559] w bok;
4320odmów pacierz, ale wspak
[560].
Ja muzykę zacznę sam,
tęgo gram, tęgo gram:
będą tańczyć cały rok.
JASIEK
który był uczynił wszystką rzecz
CHOCHOŁ
4325Rozśmiej im się w nos.
JASIEK
CHOCHOŁ
JASIEK
CHOCHOŁ
JASIEK
A zaklęte słomiane straszydło, ująwszy w niezgrabne racie
[562] podane przez drużbę patyki — poczyna sobie jak grajek-skrzypek — i — słyszeć się daje jakby z atmosfery błękitnej idąca muzyka weselna, cicha a skoczna, swoja a pociągająca serce i duszę usypiająca, leniwa, w omdleniu a jak źródło krwi żywa, taktem w pulsach nierówna, krwawiąca jak rana świeża: — melodyjny dźwięk z polskiej gleby bólem i rozkoszą wykołysany.
JASIEK
jest teraz kontent a dziwuje się
CHOCHOŁ
Tańcuj, tańczy cała szopka,
a cyś to ty za parobka?
JASIEK
z ręką do czoła, jakby se chciał na ucho nasunąć czapki
4335Kajsi mi sie zbyła copka
[563] —
przeciem drużba, przeciem drużba,
a drużbie to w copce służba.
CHOCHOŁ
w takt się chyla a przygrywa
Miałeś, chamie, złoty róg,
miałeś, chamie, czapkę z piór:
4340czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci sie ino sznur,
ostał ci sie ino sznur
[564].
JASIEK
jakby tknięty, przytomniejąc
Jezu! Jezu! zapioł kur!
4345Hej, hej, bracia, chyćcie koni!
chyćcie broni, chyćcie broni!!
Czeka was WAWELSKI DWÓR!!!!!
CHOCHOŁ
w takt się chyla a przygrywa
Ostał ci sie ino sznur.
— — — — — — — — — — — —
4350Miałeś, chamie, złoty róg.
JASIEK
aże ochrypły od krzyku
Chyćcie broni, chyćcie koni!!!!
A za dziwnym dźwiękiem weselnej muzyki wodzą się liczne, przeliczne pary, w tan powolny, poważny, spokojny, pogodny, półcichy — że ledwo szumią spódnice sztywno krochmalne, szeleszczą długie wstęgi i stroiki
[565] ze świecidełek podzwaniają — głucho tupocą buty ciężkie — taniec ich tłumny, że zwartym kołem stół okrążają, ocierając o się w ścisku, natłoczeni.
JASIEK
Nic nie słysom, nic nie słysom,
ino granie, ino granie,
jakieś ich chyciło spanie…?!
Dech mu zapiera Rozpacz, a przestrach i groza obejmują go martwotą; słania się, chyla ku ziemi, potrącany przez zbity krąg taneczników, który daremno chciał rozerwać; — a za głuchym dźwiękiem wodzą się sztywno pary taneczne we wieniec uroczysty, powolny, pogodny — zwartym kołem, weselnym —
Kogut pieje.
JASIEK
nieprzytomny
4355Pieje kur; ha, pieje kur…
CHOCHOŁ
nieustawną
[566] muzyką przemożny
Miałeś, chamie, złoty róg….
— — — — — — — — — — — —