Spis treści

    I
  1. II
  2. III
  3. IV
  4. V
  5. VI
  6. VII
  7. VIII
  8. IX
  9. X
  10. XI
  11. XII
  12. XIII
  13. XIV
  14. XV
  15. XVI
  16. XVII
  17. XVIII
  18. XIX
  19. XX
  20. XXI
  21. XXII
  22. XXIII
  23. XXIV
  24. XXV
  25. XXVI
  26. XXVII
  27. XXVIII
  28. XXIX
  29. XXX
  30. XXXI
  31. XXXII
  32. XXXIII
  33. XXXIV
  34. XXXV
  35. XXXVI
  36. XXXVII
  37. XXXVIII
  38. XXXIX
  39. XL
  40. XLI
  41. Ballada o paniach minionego czasu
  42. Ballada o panach dawnego czasu, prowadząca daley ten sam przedmiot
  43. Ballada w teyże samey materyey
  44. XLII
  45. XLIII
  46. XLIV
  47. XLV
  48. XLVI
  49. Żale piękney płatnerki dobrze już siegniętey przez starość
  50. Ballada piękney płatnerki do dziewcząt letkiego obyczaju
  51. XLVII
  52. XLVIII
  53. XLIX
  54. L
  55. LI
  56. LII
  57. LIII
  58. LIV
  59. Podwóyna ballada w tymże samym przedmiocie
  60. LV
  61. LVI
  62. LVII
  63. LVIII
  64. LIX
  65. LX
  66. LXI
  67. LXII
  68. LXIII
  69. LXIV
  70. LXV
  71. LXVI
  72. LXVII
  73. LXVIII
  74. LXIX
  75. LXX
  76. LXXI
  77. LXXII
  78. LXXIII
  79. LXXIV
  80. LXXV
  81. LXXVI
  82. LXXVII
  83. LXXVIII
  84. LXXIX
  85. Ballada, iaką Wilon napisał na prośbę swey matki, aby ubłagać łaski nayswiętszey panny
  86. LXXX
  87. LXXXI
  88. LXXXII
  89. LXXXIII
  90. Ballada Wilona dla swey miłey
  91. LXXXIV
  92. Piosnka lub raczej rondo
  93. LXXXV
  94. LXXXVI
  95. LXXXVII
  96. LXXXVIII
  97. LXXXIX
  98. XC
  99. XCI
  100. XCII
  101. XCIII
  102. XCV
  103. XCVII
  104. CVI
  105. CVII
  106. CVIII
  107. CIX
  108. CXII
  109. CXIV
  110. CXV
  111. Ballada y modlitwa
  112. CXVI
  113. CXVII
  114. CXVIII
  115. CXIX
  116. CXX
  117. CXXI
  118. CXXII
  119. CXXIII
  120. CXXIV
  121. CXXV
  122. CXXVI
  123. CXXVIII
  124. CXXIX
  125. Ballada, iaką Wilon udarował pewnego świeżo ożenionego szlachcica, ibży posłał ią swey małżonce, którą zdobył sobie mieczem
  126. CXXX
  127. CXXXI
  128. Ballada
  129. CXXXII
  130. CXXXIII
  131. Ballada zatytułowana: przeciwrzeczenia Fran — Gontirowe
  132. CXXXIV
  133. Ballada o niewiastach parizkich
  134. CXXXV
  135. CXXXVI
  136. CXXXVII
  137. CXXXVIII
  138. CXXXIX
  139. Ballada o Wilonie y Grubej Małgośce
  140. CXLI
  141. CXLII
  142. CXLIII
  143. CXLIV
  144. CXLV
  145. Piękna lekcyia Wilona dla straconych dziatek
  146. Ballada zawieraiąca dobrą naukę dla chłopiąt złego życia
  147. CXLVI
  148. CXLVII
  149. CXLVIII
  150. CXLIX
  151. CL
  152. CLI
  153. CLII
  154. Rondo
  155. CIV
  156. CLV
  157. CLVI
  158. CLVII
  159. CLX
  160. CLXL
  161. CLXII
  162. CLXIII
  163. CLXIV
  164. CLXV
  165. Rondo
  166. CLXVI
  167. CLXXIII
  168. Ballada, w którey Wilon pyta u wszytkich przebaczenia
  169. Ballada służąca na zakończenie
  170. Kodycyl do Testamentu mistrza Franciszka Wilona
    1. List do przyiacioł, w formie ballady
    2. Nadgrobek w formie ballady, który Wilon sporządził dla siebie y swoich kompanów, nadziewaiąc się bydź z nimi powieszony
    3. Ballada o apelacyi Wilonowey
    4. Rozprawa serca y ciała Wilonowego w kształcie ballady
  171. Od tłumacza
  1. Alkohol: 1 2
  2. Bieda: 1 2 3 4 5
  3. Bogactwo: 1 2 3
  4. Bóg: 1
  5. Błazen: 1
  6. Choroba: 1 2 3 4 5
  7. Chrystus: 1 2
  8. Ciało: 1 2 3 4 5
  9. Cierpienie: 1
  10. Cnota: 1
  11. Czas: 1
  12. Danse macabre: 1
  13. Dusza: 1
  14. Dźwięk: 1
  15. Erotyzm: 1
  16. Gniew: 1
  17. Gra: 1
  18. Grzech: 1 2
  19. Grób: 1
  20. Głupota: 1 2
  21. Głód: 1 2 3 4
  22. Jedzenie: 1 2
  23. Kara: 1
  24. Kat: 1
  25. Kobieta: 1 2 3 4
  26. Kondycja ludzka: 1 2
  27. Król: 1
  28. Książka: 1 2
  29. Kłamstwo: 1 2
  30. Lekarz: 1
  31. Los: 1
  32. Matka Boska: 1
  33. Miłosierdzie: 1 2
  34. Miłość: 1 2 3 4 5 6 7
  35. Miłość niespełniona: 1 2
  36. Modlitwa: 1 2 3 4
  37. Młodość: 1 2
  38. Okrucieństwo: 1
  39. Pamięć: 1 2
  40. Pan: 1
  41. Piekło: 1
  42. Pieniądz: 1 2 3 4
  43. Pies: 1
  44. Pijaństwo: 1 2
  45. Piękno: 1
  46. Pobożność: 1
  47. Pożądanie: 1
  48. Prawda: 1
  49. Prawo: 1
  50. Prorok: 1
  51. Przemijanie: 1 2
  52. Przemoc: 1 2
  53. Przyjaźń: 1
  54. Rodzina: 1
  55. Samobójstwo: 1
  56. Seks: 1 2 3
  57. Serce: 1
  58. Smutek: 1
  59. Starość: 1 2 3 4
  60. Strój: 1
  61. Sługa: 1 2
  62. Testament: 1
  63. Trup: 1
  64. Wdzięczność: 1
  65. Więzienie: 1 2 3
  66. Wojna: 1
  67. Wróg: 1
  68. Władza: 1 2
  69. Zbawienie: 1
  70. Zbrodnia: 1
  71. Zbrodniarz: 1
  72. Zemsta: 1
  73. Ziemia: 1
  74. Łaska: 1
  75. Łzy: 1
  76. Śmiech: 1
  77. Śmierć: 1 2 3 4 5 6 7 8
  78. Świętoszek: 1

Przekład Wielkiego Testamentu stanowi językową osobliwość, co zmusza reaktora do nietypowego postępowania. Tadeusz Boy-Żeleński tłumaczył bowiem nie na współczesną mu polszczyznę, lecz na ”sztuczny język”, naśladujący pewne cechy języka staropolskiego. Kopiował również niektóre spośród osobliwości dawnej ortografii, zapisując na przykład dźwięk ”i” za pomocą litery ”y”, zaś głoskę ”j” - literą ”i” lub ”y”. O tym, że jest to tylko częściowa stylizacja, przekonuje zupełnie współczesna składnia tekstu.

Jeśli uznaje się literacką wartość tej stylizacji, to oczywiście nie należy jej likwidować. Uwspółcześnieniu uległa zatem jedynie interpunkcja oraz pisownia łączna i rozdzielna (tak więc w tekście będzie raczej ”nie ma” aniżeli ”niema”), w tym również użycie dywizu (zbitki typu ”Stwórcy-Pana” lub ”Którey-ta przypadł kto do gustu” zapisywane są tu bez niego). Tzw. e pochylone, jak w wypadku tekstów dawnych, zachowane zostało jedynie w pozycji rymowej. Najbardziej kontrowersyjną kwestią jest końcówka narzędnika liczby mnogiej (temi, swemi itp.), którą zdecydowałem się pozostawić, nie będąc pewnym, gdzie kończy się stylizacja, a gdzie zaczyna norma polszczyzny przedwojennej. Zgodnie ze współczesnymi zasadami traktowałem natomiast wtrącone wykrzyknienia, następne zdanie po nich z zasady rozpoczynając od wielkiej litery. Jest to główna różnica między niniejszą wersją Wielkiego Testamentu a dwudziestowiecznymi wydaniami.

W przeciwieństwie do wierszy nota Od tłumacza, autorstwa Tadeusza Boya-Żeleńskiego, została uwspółcześniona zgodnie z ogólnie obowiązującymi zasadami. Dotyczyło to przede wszystkim interpunkcji oraz fleksji; w szczególności wzmiankowane wyżej końcówki narzędnika zostały doprowadzone do formy współczesnej.

François VillonWielki Testament(1461)tłum. Tadeusz Boy-Żeleński

I

1
W trzydziestym życia mego lecie,
Hańbą do syta napoiony,
Ni źrały mąż, ni puste[1] dziecię,
Mimo iż ciężko doświadczony
5
Kaźnią, ścirpianą z ręki krwawey
Tybota, pana Ossyńskiego…[2]
Władza, Świętoszek— Biskup iest — pełen czci y sławy —
Mnie ta nie będzie za świętego.

II

Nie iest biskupem mym ni panem;
10
Ni ziarnam nie miał zeń, ni plewy;
Anim mu sługą, ni poddanym,
Ani o iego stoię gniewy;
WięzienieWodą y kęsem chleba suchym
Karmił mnie zacnie całe lato,
15
Na chłód przyodział mnie łańcuchem:
Niechay go Bóg wypłaci za to.

III

A gdyby ktoś mi chciał przyganić,
Y rzec, iż ciężkiem miotam słowem:
Miłosierdzie, ZemstaNie chcę ia (wiedzcie) xiedza zranić;
20
Ba, cóż: w ozwaniu się takowem,
Tyle wam ieno[3] słyszeć trzeba:
Ieśli on był mi miłościwy,
To niechay Iezus, xiążę Nieba,
Takiż mu będzie w żywot żywy[4]!

IV

25
ModlitwaIeśli był srogi y sierdzisty[5],
Więcey, niż mówić się przygodzi[6],
Niechay Bóg, sędzia wiekuisty,
Tąż samą miarą mu nagrodzi!…
Lecz Kościół nam zaleca pilnie,
30
By modlić się za nasze wrogi:
Kaiam[7] się tedy, y niemylnie
Rzecz całą ślę przed boskie progi.

V

Tak, modlić się zań będę szczerze,
Na cnego Kotra mistrza[8] duszę;
35
Ano, lekuchne to pacierze:
Do xiążki[9] nierad się przymuszę.
Pikardzki[10] pacierz mu ukropię;
Gdy nie zna — widzisz mi niezgułę! —
Iedź pilnie na naukę, chłopie,
40
Do Yl[11] we Flandryey[12] lub do Duę[13],

VI

ModlitwaIeśli chce, aby się za niego
Modlić — ha! świadkiem wszytcy święci!
Mimo, iż wszem nie krzyczę tego,
Spełnione będą iego chęci;
45
Wnet Psałterz w dobrą porę chwytam,
Chocia oprawą mało zdobny,
Y siódmy werset pilnie czytam,
Psalm: Deus laudem…[14] dość sposobny…

VII

ChrystusDo Syna modlę się Bożego,
50
Którego wzywam w każdey doley,
Iżby dotarła aż do Niego
Prośba ma, ieśli on zezwoli;
Który mnie wspiera nieustannie,
Y wydarł z ręki mnie katowi[15]
55
KrólChwała mu, y Nayświętszey Pannie,
Y cnemu królu Ludwikowi[16]!

VIII

Niechay mu szczęście da Iakuba[17],
Salomonową[18] cześć y chwałę;
Męstwa ma dość, od pięt do czuba,
60
Y siły takoż nie za małe.
Niech na tym biednym kręgu świata,
Iako iest długi y obszerny,
Matuzalema[19] żyie lata,
Y trwa w pamięci ludu wierney.

IX

65
Dwanaście dziatek niech mu służy,
Chłopców, z krwie królów purpurowey,
Tak dzielnych, iak ów Karol Duży[20],
Wszczętych w żywocie[21] cney królowey;
Iako ów Marcin[22] święty dobrych.
70
Toż dla Delfina[23] los podobny:
Na ziemi żywot czynów chrobrych[24],
W Raiu zbawienia kęs nadobny.

X

Testament, BiedaChocia niewiele ia posiadam
Mienia, którego bych mógł zażyć,
75
Póki rozumu pełnią władam,
Z tego, czem raczył mnie obdarzyć
Bóg (ludzie mało! ), w mey niedoley
Spisuię ów testament walny[25],
Na znak ostatniey moiey woley,
80
Iedyny y nieodwołalny.

XI

Wdzięczność, PamięćPiszę go w sześćdziesiątym roku
Y pierszym, kiedy mnie wyzwolił
Dobry król z kaźniey y wyroku,
Y znów ku życiu mnie pozwolił;
85
Za co, póki mi serce biie,
Zawżdy on będzie móy dobrodziéy,
Y czcić go będę, póki żyię:
Dobra przepomnieć[26] się nie godzi.
Tutay poczyna Wilon wchodzić w materię pełną erudycii y dobrej wiedzy.

XII

Prawdać, iż, po bolesnych iękach,
90
Ucisku srogim a mitrędze,
Po ciężkich smutkach, wielkich mękach,
Mozołach długich y włóczędze,
Cierpienie, bakalarstwo[27] wraże,
Rozum otwarło mi, do biesa,
95
Barziey, niż wszytkie komentarze
Nad Arystotem Awerresa[28].

XIII

Iak często, śród nasrogszey zimy,
Mnie, odartemu gorzey dziada,
Bóg, co Emauskie wsparł pielgrzymy
100
(Iak Ewangelia opowiada)[29],
Ukazał drogi kres pocieszny,
Nadzieią[30] krzepiąc[31] moią żałość:
Chociaby człek by iak był grzeszny,
Bóg karci ieno zatwardziałość.

XIV

105
Bóg, Grzech, ŁaskaIam grzesznik, złego iadem struty,
Iednak Bóg nie chce mey katuszy,
Lecz nawrócenia y pokuty,
Y widzi, aża z szczerey duszy,
Czy z nagabywań k'niemu dążę;
110
Toć, ieśli weźrzy w me sumienie,
Snadno[32] z występku mię rozwiąże
Y ześle na mnie przebaczenie.

XV

Y, iak ów piękny Romans Róży[33]
Powiada (ba, nie bez powodu!),
115
W samym początku swey podróży,
Iż trzeba płochość[34] serca z młodu
Darować, Wrógieśli wiek znów męski
Iest statecznieyszy, mnimam przecie,
Iż ci, co pragną moiey klęski,
120
Nie chcą mnie widzieć w męskiem lecie[35].

XVI

Gdybych znał, iż publiczney sprawie
Może się to by na co przydać,
Iak mi Bóg miły, byłbych prawie
Sam siebie gotów na śmierć wydać.
125
Nikomu ia nie życzę złego,
Żywli[36] kto, czy iuż zbawion duszy:
Ni w przód, ni w tył dla ubogiego
Góra się z mieścca nie poruszy.

XVII

Za Alexandra króla[37] pono[38],
130
Człeka, zwanego Diomedesem,
Przed berło pańskie przywiedziono,
Skutego w łańcuch het, z kretesem;
Ten ci Diomedes, nicdobrego,
Zgarniał po morzu, co dołapił:
135
Za to był stawion przed sędziego,
Iżby na śmierć się szpetną kwapił[39].

XVIII

Cysarz tak ozwie się surowo:
«Czemuś iest zbóycą morskim, bracie?»
Aż tamten, mało robiąc głową:
140
Władza, Przemoc, Zbrodniarz«Czemu mnie zbóycą nazywacie?
Dlatego, że na iedney łodzi?
Gdybych miał statków choć ze dwieście
Nie byłbych, iako iestem, złodziey,
Lecz cysarz, iako wy iesteście».

XIX

145
«Ale co chcecie! Z doley moiey
(Przeciw losowi człek nie zradzi!)
Co mnie tak ciężko niepokoi,
Płynie to, co wam we mnie wadzi;
Daruy mi tedy biedne życie,
150
Y wiedz, iż nędza nazbyt sroga
(Tak powiedaią pospolicie)
To nie iest ku zacności droga».

XX

Gdy cysarz dobrze to rzeczenie
Diomedesowe w myśli zważył:
155
«Dolę twą (prawi) wnet odmienię
Lichą na dobrą». Y tak zdarzył.
Zbóyca, opatrzon hoynie złotem,
Żył odtąd zacnie, pełen chwały;
Walery[40] nam zaświadcza o tem,
160
Wielkim wołany przez Rzym cały.

XXI

Gdyby Bóg kiedy mi dozwolił
Usłyszeć tak wspaniałe słowo,
Gdyby był szczęścia mi pozwolił,
Naówczas, skoro bych na nowo
165
W grzèch popadł, niechbych od pochodni
Wraz smolnej zginął bez honoru:
Głód, ZbrodniaPotrzeba ludzi pcha do zbrodni,
A głód wywabia wilki z boru.

XXII

Młodość, CzasŻałuię czasu mey młodości[41]:
170
— Barziey niż inny iam weń szalał! —
Aż do mych lat podeszłych mdłości[42]
Iam pożegnanie z nią oddalał;
Odeszła; ba, ni to piechotą,
Ni konno; pomkła iako zaiąc;
175
Tak nagle uleciała oto,
Nic w darze mi nie ostawiaiąc.

XXIII

Odeszła, a ia tu ostałem,
Ubogi w rozum y nauki;
Smutny, zmurszały duchem, ciałem,
180
Próżen rzemiosła, mienia, sztuki.
Rodzina, PieniądzNalichszy z moich (prawda szczera),
Świętey zbywaiąc powinności,
Krewieństwa mego się wypiera
Dla braku trochy maiętności.

XXIV

185
Tem nie zgrzeszyłem, bym grosz trwonił
Na smaczne kąski, tłuste dania;
Anim za cudzem ia nie gonił,
By złotem płacić me kochania;
Z ludzim korzystał nie za wiele,
190
Tak świadczę (co tu wiele baiać!)
GrzechCzegom nie winien, mówię śmiele:
Nad grzech nie lża się człeku kaiać[43].

XXV

Miłość, GłódZaiste, nieraz miłowałem,
Y miłowałbych ieszcze chętnie;
195
Lecz serce smutne z wygłodniałym
Brzuchem, co skwierczy zbyt natrętnie,
Odwodzą mnie z miłosnych dróżek.
Ktoś inny, syty, swey ochocie
Folguie za mnie: Amor-bożek
200
W pełnym wszak rodzi się żywocie[44]!

XXVI

Wiem to, iż, gdybych był studiował
W płochey młodości lata prędkie,
Y w obyczaiu zacnym chował,
Dom miałbych y posłanie miętkie!
205
Ale cóż? Gnałem precz od szkoły,
Na lichey pędząc czas zabawie…
Kiedy to piszę dziś, na poły
Omal że serca wnet nie skrwawię…

XXVII

Nadtom brał wiernie, co powiada
210
Mędrzec, y Pismam wierzył słowu:
«Baw się, używay, synu (gada),
W młodości swoiey»; ale znowu
Indziey zaświadcza barzo iaśnie,
Że «czas młodości kwietnych latek,
215
(To iego słowa, takie właśnie!)
Ot, sama głupiość y niestatek».

XXVIII

Dnie moie tako się rozbiegły,
Iako Hiob[45] mówi, w lnianem płótnie
Nitki, gdy słomy garść zażegłey[46]
220
Tkacz przytknie doń: y żar okrutnie
Wnet strawi płótna sztukę całą,
Niedoszły ludzkiey szmat odzieży…
Nic mi iuż ciężkiem się nie zdało,
Śmierć bowiem wszytko wnet uśmierzy.

XXIX

225
Gdzież są kompany owe grzeczne,
Których chadzałem niegdy śladem;
Tak mowne, śpiewne, tak dorzeczne
W trefnym[47] figielku, w słowie radem[48]?
Iedni pomarli, leżą w grobie;
230
Ciało, Dusza, ŚmierćNie tu iuż po nich nie ostało;
Dusze niech Bóg przygarnie sobie,
Ziemia niech strawi grzeszne ciało.

XXX

Z żywych dziś iedni, Bogu chwała,
Możni panowie, z biedy szydzą!
235
Drugim — po prośbie iść bez mała,
Y chleb za szybką ieno widzą;
Z inszych znów zakonniki godne,
Ba, ba! Kartuzy[49], Celestyny[50],
Trepki[51] obuli se wygodne…
240
Różnie los sadza ludzkie syny[52].

XXXI

Bogactwo, Bieda, MiłosierdzieMożnym Bóg zsyła moc dobrego,
Żyią w spokoiu y swobodzie;
W nich nie ma przeinaczać czego,
Ani co rzec o tym narodzie;
245
Lecz biedakowi, co, wpółżywy,
Jak ia, do gęby czego włożyć
Nie ma, Bóg winien bydź cierpliwy:
Nad takim iakże mu się srożyć?

XXXII

Jedzenie, SługaCi maią winka y pieczyste,
250
Ptaszęta, rybki, leśne zwierzę,
Sosy y smaki zawiesiste,
Iayca kładzione, z octem, świeże;
Nie są podobni do murarzy,
Którym trza służyć w wielkim trudzie:
255
Tu się pomocnik nie nadarzy;
Sami se zżuią, dobrzy ludzie.

XXXIII

Ot, w puste wdałem się baybaiu,
Bez inszey racyey y przyczyny;
Nie iestem sędzią, panem kraiu,
260
By karać lub odpuszczać winy;
Ze wszytkich iam nayułomnieyszy;
Niech będzie Iezus pochwalony!
Przeze mnie im się nie umnieyszy!
Tak sobie bzdurzy człek szalony.

XXXIV

265
Zostawmyż oną materyię[53],
O uciesznieyszey mówmy sprawie;
Nie każdy rad z tey beczki piie:
Przykra iest y nieluba prawie[54].
Bieda, GniewNędza markotna, boleściwa,
270
Zawżdy[55] obrazy szpetne kryśli,
Zawżdy w sądzeniu iest zelżywa[56]:
Gdy nie śmie w słowach, boday w myśli.

XXXV

Biedakiem iestem iuż od młodu,
— Ot, niebożęta leda iacy! —
275
Ociec móy był z biednego rodu,
Toż praszczur, co był zwan Horacy.
GróbBieda nas ściga aż do trumny,
Gdzie zewłok przodków mych złożony:
Nie sterczy tam grobowiec dumny,
280
Nie uźrzysz bereł ni korony.

XXXVI

Kiedy nad moią biedą kwilę[57],
Serce me często tak mnie pieści:
«Człeku, nie krzywduy sobie tyle
Y nie dopuszczay tey boleści.
285
Ieśliś nie dosyć użył sobie,
Zaliż nie lepiey pod łachmanem,
Bydź żywym, niźli leżeć w grobie,
Z tem, żeś był kiedyś wielkim panem?

XXXVII

Bydź niegdyś panem!… Cóż ia baię?
290
Panem! Ba! Iako Dawid prawi[58],
Nie masz go! Ani przeznasz kraie,
Ni zgadniesz mieścce, kędy bawi.
A zresztą, chudziak ia ubogi,
Nie mnie rozprawiać tak podniosło[59]:
295
Niech o tem sądzą theologi;
To kaznodziei iest rzemiosło.

XXXVIII

Nie iestem, wiem to aż za wiele,
Synem anioła — brednie czyste! —
Diademu nie mam z gwiazd na czele[60];
300
Ociec móy umarł, świeć mu Chryste;
Ciało spoczywa w ciasnym grobie…
Y matka, biedna kobiecina,
Niedługo życia wróży sobie;
Wnetki schowaią też y syna…

XXXIX

305
Śmierć, LosWiem, że bogate y ubogie,
Mądre, szalone, świeckie, xiedze,
Hoyne y skąpe, tanie, drogie,
Małe y duże, pychy, nędze,
Damy z kołnierzem w zmyślne rurki
310
— Iakietamkolwiek godło czyie —
Iedwabie czy siermiężne burki:
Wszytko dołapi śmierć za szyie.

XL

Umarł y Paris y Helena[61];
Śmierć, Ciało, CierpienieKto bądź umiera, w męce schodzi:
315
Czy mu serdeczna pęknie wena[62],
Czy wnątrze żółcią się zasmrodzi,
Skona, złym potem uznojony!
Nikt nie wspomoże nieszczęsnego,
Bo nie masz siestry, dzieci, żony,
320
By chcieli stanąć w tem za niego.

XLI

Śmierć go otrząśnie y pobladzi,
Nos mu przygarbi, napnie żyły,
Szyię mu wezdmie y rozsadzi,
Ścięgna y nerwy odrze z siły.
325
Śmierć, KobietaCiałko niewieście, tak wybornie
Gładkie, ach, więcey niźli trzeba!
Musisz-że mąk tych czekać kornie?
Tak, abo żywcem iść do nieba.

Ballada o paniach minionego czasu

Powiedz mi, gdzie y w iakiey ziemi
330
Iest Flora, rzymska krasawica[63];
Archippa[64], cud między cudnemi,
Tais[65], stryieczna iey siestrzyca?
Ty, Echo[66], co głos wracasz skory,
Gdy pomknie nad strumienia biegi,
335
Mów, gdzie są Piękne dawney pory?…
Ach, kędyż [67]są drzewiejsze[68] śniegi![69]
Powiedzcie, kędy iest uczona
Helois[70], dla miłości którey
Abeylart Piotr[71], zmienion w kapłona[72]
340
Żal swóy w klasztorne zamknął mury?
Podobnież, gdzie ta monarchini,
Co, śmiertelnemi szyiąc ściegi[73]
Worek, gachowi[74] grób zeń czyni?…
Ach, kędyż są drzewiejsze śniegi!
345
Królowa Blanka[75], iak liliia,
Syrenim głosem zawodząca,
Berta[76] o wielkiey stopie, Liia[77],
Bietris[78], Arambur[79], Alys[80] wrząca,
Iohanna[81], co w mężczyźńskiey szacie
350
Anglików gnała precz szeregi,
Gdzież są? Wy mówcie, ieśli znacie?…
Ach, kędyż są drzewiejsze śniegi!

Przesłanie

Nie pytay, kędy hoże dziewki
Idą stąd, y na iakie brzegi,
355
Iżbyś nie wspomniał tey przyśpiewki:
Ach, kędyż są drzewiejsze śniegi!

Ballada o panach dawnego czasu, prowadząca daley ten sam przedmiot[82]

Co więcey? Gdzie iest Kalist trzeci[83],
Ostatni dziedzic swego tronu,
Przez Chrystusowe czczony dzieci?
360
Y Alfons[84], władca Aragonu;
Y Artus, diuk Bretaniey chrobry,
Y ów Burboński xiąże grzeczny,
Y Karol siódmy zwany Dobry?…
Kędy Szarlemań[85] iest waleczny!
365
ChorobaPamięćGdzie król ów Szkocki bywa młody
Co, iako prawią, miał pół gęby
Czerwone w leśney kształt iagody,
Od czoła prawie aż po zęby;
Król Cypru, xiążę wiekopomne,
370
Hiszpaniey król ów nieprzezpieczny,
Którego miana iuż nie pomnę?…
Kędy Szarlemań iest waleczny!
Nie chcę iuż więcey gadać, głupi:
Wszytko to ieno dym y mara;
375
Nikt się od śmierci nie wykupi
Za berło ani za talara;
To iedno ieszcze: król Bohemii
Lancelot[86], y ów długowieczny
Dziad iego, gdzie są?… Pan Bóg z niemi!…
380
Kędy Szarlemań iest waleczny!

Przesłanie

Gdzie Klakin, zacny pan Bretoński?
Gdzie iest Owerniey graf dorzeczny,
Gdzie dobry xiążę Alansoński?…
Kędy Szarlemań iest waleczny!

Ballada w teyże samey materyey[87]

385
StrójGdzież są te święte apostoły,
Ubrane w alby[88], strojne w mitry[89]
Y opasane w święte stoły[90],
By niemi czarta za kark chytry
Chwytać, gdy skrada się zdradliwie?
390
Śmierci otwarte w krąg wierzeie:
PrzemijaniePrecz znika z ziemi to, co żywie,
Hey, iak ten wichr, co w polu wieie…
Gdzie iest ów z Konstantynopola
0 złotey garzści cysarz zbożny?
395
Gdzie Francyey iest maiestat króla,
Nad insze króle wielgomożny,
Co wzniósł klasztory y świątynie,
W Bogu pokładłszy swe nadzieie:
Niegdy tak barzo czczony, ninie[91]
400
Hey, iak ten wichr, co w polu wieie…
Gdzie ów z Wiieny[92] y Grenobli
Delfin[93] waleczny, niebosiężny?
Gdzie ów z Dyżonu[94], Salins, Dobli,
Panów y xiążąt huf orężny?
405
Gdzie ich dworzanów ciżba płocha,
Heroldy, dworki, darmożreie?
Małoż napchali do bandziocha?…
Hey, iak ten wichr, co w polu wieie…

Przesłanie

Xiążeta, nie uydziecie doli,
410
Co w spolne spycha was koleie,
Czyli[95] was mierzi to, czy boli…
Hey, iak ten wichr, co w polu wieie…

XLII

ŚmierćSkoroć papieże, króle władne
— Iak inszy lud urodzon w męce —
415
Pomarły, y są dzisiay żadne,
Y zdały władzę w inne ręce,
Ia, nędzarz, ia, ladaco płoche,
Nie miałbych umrzeć? Wyrok boży!
Bylebych zaznał wczasu trochę,
420
Śmierć mnie uczciwa nie zatrwoży.

XLIII

Świat ten, zaiste, nie iest wieczny,
Iako łupieżca możny mniema;
Wszytkich nóż czeka obosieczny:
Lepszey pociechy ponoś nie ma
425
StarośćStaremu, co za młodu słynął
Z uciesznych figlów y trefności[96]:
Wierę, ze wzgardą bych go minął,
Gdyby na starość trwał w tey mdłości[97].

XLIV

Dzisiay mu skomleć boday chleba,
430
Do tego dola go przymusza;
SamobójstwoPrzed śmiercią drżeć mu wciąż potrzeba;
W męczeństwie żywie iego dusza:
Ha! Gdyby nie przed Stwórcą trwoga,
Straszna by wzięła go ochota:
435
A czasem, wręcz zadrwiwszy z Boga,
Nędznego zbawi się żywota.

XLV

Ieśli mu młodość była kwietna,
Dziś dni nadeszły szare, brzydkie;
Starość, Śmiech, BłazenZawżdy iest stara małpa szpetna,
440
Y takoż iey figlasy wszytkie.
Gdy milczy, w onym smutnym czasie,
Powiedzą: «Koniec iuż błaznowi»;
Gdy gada, milczeć każą zasię,
Iż nie ma smaku w tem, co mówi…

XLVI

445
Tak one biedne kobiecięta,
Stare ze wszytkiem y bez soku,
Patrząc na młode, na dziewczęta
Rade, budzące radość w oku,
Pytaią Boga, czemu, czemu,
450
Tak wcześnie dano im się zrodzić?
Bóg milczy: bowiem, po dobremu,
Niełacno racyą im wygodzić.

Żale piękney płatnerki[98] dobrze już siegniętey przez starość

Zda mi się, iakbych słyszał skargi
Płatnerki piękney — gdzie te czasy! —
455
Iak żali się zwiędłemi wargi
Y het, do dawney wzdycha krasy:
«Ha! Ty starości, coś tak wcześnie
Z nóg mnie zwaliła, ty niedobra?
Cóż dłoń mą trzyma, bych boleśnie
460
Wnet się nie pchnęła miedzy ziobra?»
Erotyzm, Piękno«Zabrałaś mi tę iurną pychę,
Iaką czerpałam z mey urody,
Nad kupce, klechy, żaczki liche;
Naówczas bowiem stary, młody,
465
Wszelki człek dałby, co bych chciała,
Choćby y dusił grosz natwardziey,
Bylebych zwolić mu przystała
Tego, czem dziad dziś wszawy gardzi!»
«Ha! Nieiednemum odmówiła
470
— Ileż-to czasu stradanego! —
Dla chłopca, com go ulubiła
Y com ta mogła, pchałam w niego;
Ienszym płatałam to y owo,
Tegom kochała, do stu katów,
475
A on, ieśli mi dobre słowo
Rzekł czasem, to dla mych dukatów!»
Miłość niespełniona«Ile chciał, mógł mnie poniewierać,
Deptać — ot, tak iuż człek się wlubił —
Mógłby mi kazać chrusty zbierać,
480
Byleby czasem przyhołubił,
Wraz[99] przepomniałam mey niedoley!…
Świntuch, chorobą żarty sprośną,
Ściskał mnie… Wspomnieć serce boli!
Cóż mi ostawił? Wstyd rzec głośno…
485
«Umarł — iuż dawno! — Leży w grobie,
A ia szedziwa tu ostałam;
Gdy wspomnę, w oney szczęsney dobie
Czem byłam, a czem dziś się stałam,
Gdy w wieczór nagą się oglądam
490
Y widzę się tak odmienioną,
Nędzną, wyschniętą, śmierci żądam,
Taka mi wściekłość szarpie łono».
«Cóż się z tem czółkiem stało ślniącem,
Kosą[100] blond, brwią wygiętą w górę,
495
Spoźrzeniem radem[101] a palącem
Co lazło chłopu het, za skórę?
Z tym noskiem zgrabnym, wdzięczną bródką,
Uszkami zmyślnie wyciętemi,
Z tą buzią, taką iasną, słodką,
500
Z pięknemi wargi rumianemi?»
Seks«Co się zrobiło z karczkiem gładkim,
Ramionkiem krągło utoczonem,
Z cycuszkiem drobnym, z iędrnym zadkiem,
Wyniosłym, schludnym, wręcz stworzonym
505
Na harców czułych przystań lubą;
A lędźwie, a ten słodki Raik,
Między ud parą krzepką, grubą,
Niby zaciszny, śleczny gaik?»
«Czoło zmarszczone, włosy siwe,
510
Brwi oszedziałe[102], oczy szkliste,
Niegdy wesołe, rozkoszliwe,
Niecące w krąg szaleństwo czyste;
Nos zakrzywiony, szpetny zgoła,
Uszy kosmate y pobladłe,
515
Gardziel obwisła iak u woła,
Broda y usta w głąb zapadłe:»
Ciało, Starość«Otoć piękności kres człowieczey!
Wyschnięte ręce y ramiona,
Łopatki wcale nic do rzeczy,
520
Szpetnie zmarszczony brzuch, wymiona,
Biedra nie lepsze też od brzucha;
Raik? Tfy! Udo, niechay zginę:
Nie udo, ale gałąź sucha,
Pstro nakrapiana w centki sine».
525
Smutek, Kobieta, Kondycja ludzka«Tak dobrych czasów żałuiemy,
Gromada starych wiedźm, siedząca
W kuczki, w żałości grzęznąc niemey,
Łachmanów kupa, ot, cuchnąca;
Niby konopnych sznur paździerzy[103],
530
Co ledwo zatli się, iuż gaśnie;
Niegdy kwiat ziemi, cudny, świeży:
Otoć samicza dola właśnie».

Ballada piękney płatnerki do dziewcząt letkiego obyczaju

Młodość, Starość«Pomniy ty, młoda Rozaliio,
Co rady żądasz w oney dobie,
535
Y ty, nadobna Cencyliio,
Teraz iest myśleć czas o sobie.
Bierz ieno chłopów, szaley z niemi,
Bierz pilno, by pirszego z brzegu:
Bo starzy są tu, na tey ziemi,
540
Iak grosz, co wyszedł iuż z obiegu».
«Y ty, szewczycho Wilhelmino[104],
W tańcu wszelakim dobrze szczwana,
Też ty, rzeźniczko Katarzyno,
Nie chciey obrażać Stwórcy Pana:
545
Toć wszytkie, wszytkie, iakże wcześnie
Starość powoła do szeregu!
Tak lube, iako zgniłe trześnie
Lub grosz, co wyszedł iuż z obiegu»…
«Ioaśko, ty tam, młynarzowa,
550
Omotać się iednemu nie day;
Ty, Zośka, coś iak orzech zdrowa,
Gdzie możesz, krasę swoią przeday;
PrzemijanieMinie uroda, gładkość luba
Stopi się w kształt brudnego śniegu:
555
Tyle wam będzie wasza chluba,
Co grosz, wypadły iuż z obiegu».

Przesłanie

«Patrzcie, dziewczęta; łatam kiecki,
Łzy roniąc przy każdziutkim ściegu,
Iż mnie ostawił los zdradziecki
560
Iak grosz, co wyszedł iuż z obiegu».

XLVII

Tak oto, do posłuszney młodzi,
Wczoraysza dziewka mądrze gada;
Na złe czy dobre im to schodzi,
Pan, SługaWiernie spisuję, jak powiada,
565
Ręką Fremina[105], co prowadzi
Me pióro: pałka roztrzepana…
Niechay go czort, ieśli mnie zdradzi:
Toć wedle sługi sądzą pana.

XLVIII

MiłośćOwo, kto ima się kochania,
570
Ten ci ku pewney bieży stracie…
Nieieden, słyszę, mi przygania
To słowo, mówiąc: «Hola, bracie!
Gdy od miłości precz cię żenię,
Pań tych hultaystwo zbyt nieznośne,
575
Szaleństwem takie iest zwątpienie:
Wszakci są nierządnice głośne.

XLIX

Ieśli kochaią za grosz miły,
My ie kochamy tylko w naiem;
Łupią nas, ile maią siły,
580
Y wdziecznem sercem świadczą wzaiem.
Z tych każda ieno korzyść goni;
Lecz zacny człek, pomagay Boże,
Ku zacnym damom serce kłoni,
Y szuka szczęścia w tym honorze».

L

585
Rad[106] słucham, co mi tu świadczycie,
Lecz mędrszy z tego bydź nie umiem;
Ot, wedle tego, co mówicie,
CnotaIeżeli dobrze was rozumiem,
Trzeba miłować godne panie:
590
Iakże? Skąd wiem ia, czy te gniotki,
Które dziś wszytkim tak są tanie,
Takoż nie strzegły kiedyś cnotki?

LI

Tak, żyły w cnocie y porządku,
Bez skazy y niiakiey zmazy:
595
Ba, cóż! Toć prawda, iż z początku
PożądanieKażda z tych panien, bez obrazy,
Wzięła se, zanim się sk… iła,
Ta klerka[107], owa żaczka, mnicha;
Tak ie potrzeba przynagliła:
600
Nie uśpić w kieckach złego licha!

LII

Tak wzięły, co pisane komu,
Którey ta przypadł kto do gustu:
Miłować ięły po kryiomu,
Inszy człek nie miał tam dopustu.
605
Lecz cóż? Niedługo onych statków:
Nieiedna z tego miłowania
W insze się puszcza, y pośladków
Nikomu w końcu iuż nie wzbrania.

LIII

Co ie pcha k'temu? Nie chcąc cześci
610
Samiczey kalać, tako mniemam,
Że taki snadź iuż los niewieści:
Inszego sądu o tem nie mam;
Ba, powiedaią mądrzy ludzie
Y dobrze sprawę tę znaięcy,
615
Iż sześciu chwatów, w krzepkim trudzie,
Niż trzech urobi pono więcey.

LIV

Miłość, GraPodawać piłkę, rzecz to gasza,
A żeńska chwytać ią do siatki;
Ot, cała słuszność, nasza, wasza,
620
Takie miłości są zagadki;
Wiary w tych igrach ty nie pytay,
Choćby sto razy ią poprzysiąc,
Y słówko stare pilnie czytay:
«Za iedną rozkosz — bólów tysiąc».

Podwóyna ballada w tymże samym przedmiocie

625
Miłuycie tedy, ile chcecie,
Weselcie się y trząście zdrowo,
Gdzie potrza y tak dopłyniecie,
Nie ma ta nad czem robić głową.
Miłość, Choroba, GłupotaMiłości dur [108]ogłupia ludzi;
630
Salomon[109] przez nią wszedł w pogany:
Naymędrszy boday się spaskudzi…
Szczęśliw, kto nie zna, co te rany!
Orfeusz[110], wdzięczny mistrz na fletni,
Chcąc folgę dać miłosney męce,
635
Omal nie zginął co naszpetniey
W Cerbera srogiey psiey paszczęce;
A Narcyz[111], młodzian pięknolicy,
W studni głębokiey pogrzebany
Przepadł dla iakieyś krasawicy…
640
Szczęśliw, kto nie zna, co te rany!
KobietaSardana, xiążę niezbyt słabe[112],
Co Kretę wyspę zawoiował,
Rad był się przeinaczyć w babę,
Iżby śród dziewcząt dokazował;
645
Król Dawid, prorok w świecie rzadki,
Boiaźni bożey zzuł kaydany
Widząc gładziuchne dwa pośladki[113]
Szczęśliw, kto nie zna co te rany!
Ammon[114], udaiąc słabość ostrą,
650
Gdy go z litości hołubiła,
Sprosności czynił z Tamar, siostrą,
Aż się dlań szpetnie przykurwiła;
Herod, za tańce y figielki,
Przez tanecznicę ubłagany,
655
Ianowi zrobił despekt wielki…!
Szczęśliw, kto nie zna, co te rany!
O sobie biednym też rzec muszę:
Zbito mnie, niby w rzece płótno,
Na goło, drągiem… Na mą duszę,
660
Tę kaźń któż ziednał mi okrutną,
Ieśli nie Kasia[115] czarnooka?
Wzięły po grzbiecie y kompany:
Ciurkiem płynęła tam posoka…
Szczęśliw, kto nie zna, co te rany!
665
Lecz, iżby przez to żaczek młody
Dzierlatki młode miał ostawić,
Nie! Chociaby go, łbem do wody,
Iak czarownika miano spławić,
Słodsze mu niż zbawienie własne!
670
Ba, wierzy im, li[116] obłąkany:
Czarne brwi maią, czy tez iasne…
Szczęśliw, kto nie zna, co te rany!

LV

Gdyby ta, ktorey'm niegdy służył,
Z wiernego serca, szczerey woley,
675
Przez ktorą'm tyle męki użył
Y wycirpiałem moc złey doley,
Gdyby mi zrazu rzekła szczerze,
Co mniema (ani słychu o tem!)
Ha! byłbym może te więcierze[117]
680
Przedarł, y nie lazł iuż z powrotem.

LVI

Kobieta, KłamstwoCo bądź iey ieno kładłem w uszy,
Zawżdy powolnie[118] mnie słuchała
— Zgodę czy pośmiech maiąc w duszy
Co więcey, nieraz mnie cirpiała,
685
Iżbych się przywarł do niey ciasno
Y w ślepka patrzał promieniste
Y prawił swoie… Wiem dziś iasno,
Że to szalbierstwo było czyste.

LVII

Wszytko umiała przeinaczyć;
690
KłamstwoMamiła mnie, niby przez czary:
Zanim człek zdołał się obaczyć,
Z mąki zrobiła popiół szary;
Na żużel rzekła, że to ziarno,
Na czapkę, że to hełm błyszczący,
695
Y tak zwodziła mową marną,
Zwodniczem słowem rzucaiący…

LVIII

Na niebo, że to misa z cyny,
Na obłok, że cielęca skóra,
Na ranek, że to wieczór siny,
700
Na głąb kapusty, że to góra;
Na stary fuzel[119], że moszcz[120] młody,
Na świnię, że to młyn powietrzny,
Na powróz, że to włosek z brody,
Na mnicha, że to rycerz grzeczny…

LIX

705
Tak moie oto miłowanie
Odmienne było y zdradliwe;
Nikt tu się ponoś nie ostanie,
By zwinny był iak śrybło żywe:
Każdy, ścirpiawszy kaźń nieznośną,
710
Na końcu będzie tak zwiedziony
Iak ia, co wszędy zwą mnie głośno:
Miłośnik z hańbą przepędzony.

LX

Precz od się ścigam iuż Amory,
Plwam na obłudne te nadzieie;
715
Mógłby człek skapieć[121] oney pory,
Ni ie to ziąbi, ani grzeie.
Na kołku wieszam me narzędzie,
Galantów[122] iuż nie pódę szlakiem:
Ieżelim bywał wprzód w ich rzędzie,
720
Gardzę iuż dziś rzemiosłem takiem,

LXI

Sztandar rozwiiam móy swobodno:
Niech idzie za nim, kto łaskawy;
Rzucam materią[123] mało godną,
Y znów do inszey wracam sprawy;
725
A ieśli na mnie kto zawarczy,
Iż śmiem Amorom hańbę zadać,
Niech za odpowiedź to mu starczy:
Śmierć, Prawda«Kto zdycha, wszytko lża[124] mu gadać».

LXII

Choroba, MiłośćWiem, że iuż czas mi w lepsze kraie;
730
Charkam — materia biała, brzydka —
Plwociny niby kurze iaie:
Cóż stąd? Ba, cóż? To, że Brygidka
Nie chce mnie trzymać iuż za chłopca,
Chociam daleki siwey brody…
735
Głos, minę mam starego skopca[125],
Choć w rzeczy[126] ze mnie spiczak[127] młody…

LXIII

Głód, Więzienie, ModlitwaBogu y Tybotowi dzięki,
Co tyle wody dał mi żłopać[128],
Iż w dole ciemnym z głodney męki
740
Nogami przyszło ziemię kopać
Skutemi… Z onym dobrym panem
Rachunek przy pacierzu co dzień
Robię: niech Bóg mu… amen, amen,
To, co ta myśli biedny zbrodzień…

LXIV

745
Wszelako, źle nie życzę iemu,
Ani też iego marszałkowi,
Takoż y panu burgrabiemu,
Dobremu z serca człowiekowi;
Czego samemu życzę panu,
750
Każdemu też z osobna służce:
PiesKocham ich, wedle czci y stanu…
Iako psi dziada w wąskiey dróżce.

LXV

Pomnę, gdy z miastem się żegnałem,
Hey, w roku pięćdziesiątym szóstym,
755
Legacik mały tam spisałem[129],
Który nieiedni, własnym gustem,
Raczyli nazwać Testamentem;
O moią zgodę w tem nie stoią:
Ha! Nie iest człeka prawem świętem,
760
By władał nad własnością swoią.

LXVI

Gdyby nie każdy z oney ciżby
Otrzymał zapis, com przeznaczył,
Życzę, po moim zgonie, iżby
U spadkobierców pytać raczył;
765
Którzy są, świadczę to niezłomnie:
Moro, Proweniec, Roben, Trygam[130];
Owi tem pismem biorą po mnie
Nawet to łóżko, kędy ligam.

LXVII

Odwołać, nic nie odwołuię:
770
Com dał, ma święte bydź, u czarta;
Ponownie stwierdzam y testuię
Spadek zacnego imć bękarta[131]
De la Bar: do trzech wiązek siana
Słomiankę starą mu dodaię,
775
Na obiad dla dobrego pana:
Raz w życiu niech się syto naie.

LXVIII

Dość iuż, sza! Ani pary z brzucha:
Do testowania[132] iuż się biorę;
Kleryk móy, Fremin, który słucha
780
(Ieżeli nie śpi), w każdą porę
Zaświadczy oto, co powiadam,
Iż dla nikogo nienawiści
Nie mam, y wszytko, co tu gadam,
Mniemam, po dobru iż się ziści.

LXIX

785
Czuię, iak serce moie mięknie;
Iuż człek od mdłości ledwie dyszy;
Niech Fremin przy mem łóżku klęknie,
Nikt obcy niechay nas nie słyszy:
Bierz papier, pióro, spisz chędogo[133],
790
Wiernie tak, iako ci dyktuię,
A potem odpisz razy mnogo,
Y rozday wszędy: Iuż testuię.
Tutay zaczyna Wilon testować[134].

LXX

Tak. W imię Oćca przedwiecznego,
Y Syna iego, króla ziemi,
795
Oćcowi swemu współwiecznego,
Takoż Świętego Ducha z niemi,
Co ród Adama odkupili,
Y, plemię wznosząc wzwyż przeklęte,
Niebo niem samo ozdobili,
800
Czyniąc z nich wobec Pana święte.

LXXI

Zbawienie, Prorok, CiałoCiałem y duszą ród wszeteczny
Zgubiony był, iż obmierzł[135] Panu:
Ciało w proch, dusza w ogień wieczny:
Iakieybykolwiek płci y stanu;
805
Wyiątek czynię tu od biedy
Z Proroków (rodzą się, ba, z rzadka),
Nie sądzę bowiem, iżby kiedy
Płomień im dobrał się do zadka.

LXXII

A gdyby rzekł ktoś: «Skąd tak śmiele
810
Ważysz się prawić swoie baśnie,
Nie będąc zacnem czem w Kościele:
Tobież-to o tem sądzić właśnie!» —
Chrystus, Bieda, Choroba, BogactwoMówię to w Iezusowym duchu,
Który położył Bogatego
815
W ogniu, nie wcale w miętkim puchu,
Zaś Trędowatych wyżey niego.

LXXIII

Ba, gdyby palec Łazarzowy[136]
Takoż był żarty od płomienia,
Nie byłby ów, kornemi słowy,
820
U niego żebrał ochłodzenia.
Piekło, AlkoholOpilców los tam czeka srogi,
Pragnienia męki wiekuiste;
Skoro napitek tam tak drogi,
Zbaw nas od złego, Panie Chryste.

LXXIV

825
Przez imię Boga, iak powiadam,
Y maci iego, Panny słodkiey,
Nie masz wszak grzechu w tem, co gadam,
Ia, chudszy niźli upiór wiotki;
Ieślim od febry[137] nie zczezł marnie,
830
Cud boży, głoszę to z ochotą!
Insze niedole y męczarnie
Zmilczę, y tak zaczynam oto:

LXXV

Po pierwsze, biedne tchnienie moie
Oddaię wielkiey Troycy świętey;
835
Na Boże składam ie pokoie
W kościele Panny Wniebowziętey;
Pokornie prosząc zmiłowania
Dziewięci iasnych chórów nieba[138]:
Niechay się łaska ich nie zbrania
840
Zanieść podarek ten, gdzie trzeba.

LXXVI

Śmierć, Ciało, Głód, ZiemiaItem[139], me ciało grzeszne zdaię
Ziemi, wielmożney rodzicielce;
Robactwo się ta niem nie naie;
Głód ie wysuszył nazbyt wielce.
845
Niechże ie przyimie żyzne łono:
Co z ziemi, w ziemię się obraca;
Wszelka rzecz, słusznie mówią pono,
Chętnie do swego mieścca wraca.

LXXVII

Item, dobremu oćcu — więcey! —
850
Mistrzu[140] Wilhelmu Wilonowi[141],
Co mnie hołubił niż mać mięcey
Pieszczot nieskąpa dzieciątkowi:
Co mnie z opressyi zbawił wielu,
Y dzisiay ieszcze rad by zbawić:
855
Błagam was, dobry przyiacielu,
Nie daycie się żałości strawić.

LXXVIII

KsiążkaŚcierp, bym ci xiążki me zapisał
Y Powieść o dyabelskiey bździnie[142],
Co ią Tabaryn Wit[143] przepisał
860
(Z prawdomówności w świecie słynie!).
Pod stołem leżą te poszyty[144]:
Mimo że nie iest styl zbyt gładki,
Przedmiot, tak wielce znamienity,
Nagrodzi wszelkie niedostatki.

LXXIX

865
Item, dla dobrey mey mateńki
(By Pani naszey cześć oddała),
Co wiele ze mną miała męki
(Bóg wie!) y wiele przecirpiała,
Tę modlitewkę do Dziewicy:
870
W niey cała ufność ma y wiara;
Inszey ia nie mam dziś fortycy,
Ani mać moia, biedna stara!

Ballada, iaką Wilon napisał na prośbę swey matki, aby ubłagać łaski nayswiętszey panny

Modlitwa, Matka BoskaKrólowo niebios, cysarzowo ziemi,
Pani monarsza czeluści piekielnych,
875
Przyim mnie, pokorną miedzy pokornemi,
Niech pośród sług twych siądę nieśmiertelnych,
Mimo, iż barzo niegodna twey łaski.
Dobroć twa, pani nadziemskiey pociechy,
Więtsza o wiele niźli moie grzechy;
880
Bez niey daremnie duszy się wydzierać
Tam, kędy świecą wiekuiste blaski.
W tey wierze pragnę żyć, iak y umierać.
Twemu Synowi powiedz, że w nim żyię;
Iżby me grzechy wymazał do tyla,
885
Iako Egipską rozgrzeszył Maryię[145],
Lub iak wybawił mędrca Teofila,
Który przez Ciebie spełnił święte dzieła,
Mimo iż djabłu zaprzedał swą wolę[146].
Strzeż mnie, bych w taką nie popadła dolę,
890
Dziewico, któraś, nie racząc otwierać
Żywota[147], owoc bez zmazy poczęła.
W tey wierze pragnę żyć, iak y umierać.
Prostaczka iestem stara y uboga,
Nic nie znam — liter czytać nie znam zgoła —
895
Oprócz parafii mey niskiego proga,
Gdzie ray oglądam y harfy dokoła,
Y piekło, w którem potępieńców prażą.
Iedno mnie trwoży, drugie zaś raduie:
O day, Bogini, niech wciąż radość czuię!
900
Ku tobie duszy day grzeszney pozierać,
Z ufnością w sercu y rzetelną twarzą.
W tey wierze pragnę żyć, iak y umierać.

Przesłanie

W twoim żywocie, o można Bogini,
Iezus, rzuciwszy precz niebiańskie kraie,
905
Począł się: dla nas oto cud ten czyni,
Opuszcza niebo y spieszy nas wspierać;
Na śmierć swą krasę młodzieńczą oddaie,
On naszym Panem, y iego wyznaię.
W tey wierze pragnę żyć, iak y umierać.

LXXX

910
PieniądzItem, różyczce, mey królewnie,
Serca iey nie dam ni wątroby:
Wolałaby co insze pewnie.
Mimo iż dosyć ma chudoby[148];
Co? Sakwę wielką y głęboką,
915
Pełną dukatów: boskie rany!
Niechże wygniie temu oko,
Kto iey ostawi grosz złamany.

LXXXI

Zgarnęły dość te lube rączki;
Lecz o to dzisiay się nie troszczę:
920
Przeszły iuż moiey krwi gorączki,
Żądza iuż lędźwiów mi nie chłoszcze;
Gdzież ten móy patron, bez obrazy,
Co go Rypałą świętym zwano?
Za iego duszę, ze trzy razy
925
Hocniycie sobie: ano, ano.

LXXXII

Mimo to, aby uczcić zdrowiem
Amory, nie zaś na iey chwałę
(Nie wyżebrałem u niey bowiem
Miłości by ździebełko małe;
930
Nie wiem, czy innym równie sroga,
Czy barziey była z nimi blisko;
Ale, na imię klnę się Boga,
Iam zyskał ieno pośmiewisko),

LXXXIII

Tę przekazuję iey Balladę,
935
W rytmy odzianą dość misterne;
Kto ią zaniesie? Skoczcie rade,
Kto z was ma wolę, druhy wierne;
Byleby, skoro tylko spotka
Mą pannę wdzięczną, wraz na ucho
940
Rzekł iey: «Skądże to, moia słodka,
Skąd Bóg prowadzi, k…o, plucho?»

Ballada Wilona dla swey miłey

Miłość, OkrucieństwoZwodna miłości, cierpieniem zbyt droga,
Okrutna w skutku, w słodyczy obłudna;
Miłości twardsza niźli stal złowroga,
945
Mogę cię nazwać, morderczyni cudna:
Serca biednego ty śmiertelny czarze,
Pycho sekretna y wszytkim iednaka;
Oczy okrutne! Czyż ludzkość nie każe
Nie dręczyć, ale wspomagać biedaka?
950
Lepieybych czynił, szukaiąc pomocy
Indziey, w przystani iakiey barziey lubey:
Nic mnie nie zdoła wybawić z twey mocy;
Trzeba mi pchać się sromotnie do zguby;
Eyże! Mężczyzna, czy też dziecko ze mnie?
955
Y coż stąd? Zginę, skoro dola taka…
Choć litość radzi, niestety daremnie,
Nie dręczyć, ale wspomagać biedaka.
Przydzie ta chwila, kiedy czas, zbyt skory,
Pożółci, zmarszczy twe nadobne kwiecie;
960
Śmiałbych się, gdybych doczekał tey pory:
Ba, nie! Naówczas — ieśli żyw na świecie —
Staruchem będę, ty maszkarą podłą.
Owoć goń zdrowo: gdyś mnie leda iaka,
Bądź lepsza innym, y miey to za godło:
965
Nie dręczyć, ale wspomagać biedaka.

Przesłanie

Xiążę, ty kochasz: wraz bierze mnie trwoga,
Iż krzywem okiem spoźrzysz na cherlaka:
Lecz zacna dusza powinna, prze Boga,
Nie dręczyć, ale wspomagać biedaka.

LXXXIV

970
Item, imć Marszan Ytierowi[149],
Com niegdy mieczyk mu ostawił,
Daię (melodię sam niech łowi!)
Tę piosnkę, iżby się nią bawił;
Wraz De profundis[150], pieśń żałosną
975
Na dawne iego miłowanie;
Imienia wam nie nazwę głośno:
Niech iego wola w tem się stanie.

Piosnka lub raczej rondo

Śmierci, dayże mi odpocznienie;
Ty, coś wydarła mi mą miłą,
980
Ieszcze cię to nie nasyciło,
Ieszcześ na moie chciwa mdlenie?
Wnet dech twóy z świata mnie wyżenie,
Lecz cóż ci życie iey wadziło,
Śmierci?
985
W dwoygu nas iedno serce biło:
Gdy zmarło, trzebaż y mnie tchnienie
Wyprzeć, lub istnieć iak te cienie,
Które twe giezło[151] pobladziło,
Śmierci…

LXXXV

990
Item, Mistrzowi Rogatemu
Ianowi[152] święcę legat nowy,
Ile że zawsze mnie biednemu
Sprzyiał y chronił moiey głowy;
W zamian ogródek mu przekażę,
995
Co mistrz Burginion, ubłagany,
Przedał mi, ieśli rychło każę
Naprawić drzwiczki y parkany.

LXXXVI

Ten brak zamknięcia mnie kosztował
Osełkę y z motyki drzewo:
1000
Anoż człek oczy wypatrował
W tę noc, ćwiczony psią ulewą!
Dom pewny, byle zawrzeć pilnie:
Pogrzebacz dałem mu za godło;
Kto bądź go nalazł, klął tam silnie
1005
Na twarde leże y noc podłą.

LXXXVII

Item, iż cnego Mistrza Jana
Saint-Amant[153] godna żona (iuści,
Ieśli w tem hańba lub przygana
Iest iaka, niech iey Bóg odpuści)
1010
Dziadem mnie podłym nazowiła,
W mieścce Białego Konia, ano
Niech mu usłuży ma kobyła:
Daley uiedzie w ciepłe rano.

LXXXVIII

AlkoholItem, dla imci Dyonizego
1015
Hesselin, parizkiego posła,
Czternaście wiader nalepszego:
Byleby sługa ie przyniosła,
Na móy podiąwszy koszt z gospody.
Gdyby zalewał się zbyt grubo,
1020
Niech do baryłek wleią wody:
Wino nieiednym było zgubą.

LXXXIX

Item, adwokatowi memu,
Mistrzowi Szaro Wilhelmowi,
Testuię y oddaię iemu
1025
Kozik… O pochwie się nie mówi…
Reala[154] zań uzyska snadnie
— Niechże mu kabza miła spuchnie —
O ile komu go ukradnie,
Lub inszym kształtem z łapy zdmuchnie.

XC

1030
Item, móy prokurator miły,
Furnier, za dobre swe procesy,
Weźmie (łup, bratku, co masz siły!)
Trzy garzście groszy z moiey kiesy.
Wielekroć pomógł mi w potrzebie,
1035
Iako ia trafem ie nayczystszym
Nalazłem: żywy Bóg na niebie!
Z iedney my sfory z dobrym mistrzem.

XCI

Item, imć Ragier mistrz Iacenty
Otrzyma z Rynku wielki kubek[155],
1040
Gdy wprzód uiści cztery centy;
Choćby miał przedać, biedny dzióbek,
To, czem okrywa nagie udko
Y gnać bez pludrów y bez gaci,
Co rano, tuż po wstaniu krótko,
1045
«Pod, Szyszkę» ku swey wierney braci[156].

XCII

Item, co Marbof, abo zgoła
Mikołaj Luwier, z tymi bieda[157]:
Nie dam im krowy ani woła,
Nie wołobóyce są to leda,
1050
Ba, sokolniki radniey zwinne,
— Nie sądźcie, że to trefność zdrożna —
Co kuropatwy, też y inne,
Biorą… w traktierni[158]… prosto z rożna.

XCIII

Item, niech Turgis[159] wraz tu stanie,
1055
Za winko wzięte mu nagrodzę:
Ieśli naydziecie me mieszkanie,
Wróżek z was będzie szczwany srodze;
Legatem po mnie dostaniecie
Do radzieckiego prawo stołka:
1060
— Mam ie — parizkie żem iest dziecię —
A zmówcie pacierz za wesołka…

XCV

Item, Ianowi Ragierowi,
Z liczby sierżantów — ba, „Dwunastka”!
Formalny legat móy stanowi
1065
Codziennie kęs tłustego ciastka,
Ściągnięty z kuchni pisarzowey,
Iżby se bandzioch naładował:
Przy studni łyk niech gulnie zdrowy,
Bo iadła sobie nie żałował.

XCVII

1070
Item, ze straży prefektowey,
Daię — są bowiem pełni zalet,
Słodyczy wszelkiey y namowy,
Dyonizy Ryszer y Ian Walet —
Każdemu kornet[160]: niech uwiesi
1075
Przy kapeluszu go, gdy łaska:
To iest, strażnicy, myślę, piesi[161];
Bo tamtych inszych ślę do diaska.

CVI[162]

Toż braciom żebrzącego stanu,
Cepculom[163] takoż y siostrzyczkom,
1080
Z Pariża czy też z Orleanu,
Hey, Turlupinom[164], Turlupiczkom,
Dać iakobińskiey zupki tłustey
Siarczystą michę na kolacyę,
A późniey, niech się na trzy spusty
1085
Wraz zamkną na swe kontemplacje.

CVII

Owo, nie ia im tak wygodzę,
Lecz matki ich śliczniutkich dziatek;
Bóg ich tak raczy, iże srodze
Cierpią dlań wszelki niedostatek;
1090
Ha, muszą żyć oćcaszki miłe,
Zwłaszcza, rozumiem, ci parizcy!
W zamian damulkom zbożną siłę,
A mężom miłość święcą wszyscy.

CVIII

Co bądź tam prawił, nicdobrego,
1095
Mistrz Jan Pulieński[165], potem ślicznie
Ze wstydem wyrzekł się wszytkiego,
Gdy go przyparto w tem publicznie.
Mistrz Jan Mehuński[166] też dworować[167]
Ważył się z pilney mniszey krzoski[168]:
1100
Wierzcie mi, ludzie, trza szanować
To, co szanuie Kościół boski.

CIX

Owo ich sługą się wyznaię,
Tak czyny memi, iak y słowy,
Cześć z woley, z serca, im oddaię,
1105
Bez sprzeczki służyć wszem gotowy;
Szaleniec chyba na nich szczeka,
W kościele bowiem, czy na rynku.
Czy inak, skoro raz człowieka
Na ząb swój wezmą, zczezłeś, synku.

CXII

1110
Item, panowie auditorzy[169]
Pokóy niech maią pięknie zdobny;
Ci, co na strupy w zadku chorzy,
Stolec[170] tam naydą dość sposobny;
Zasię Matyska z Orleanu[171],
1115
Która mi wzięła śrybny pasek,
Ciężką niech grzywnę spłaci panu:
K… a a ona — ieden diasek.

CXIV

PijaństwoItem, mistrzowi Lorensowi[172],
Co ma kaprawe, biedne ślepki,
1120
Z winy rodziców, iże owi
Dzban ssali w sposób nazbyt krzepki,
Poszewkę mu z mey sakwy daię,
Iżby wycierał ie co rano…
Cieńszey materii mi nie staie:
1125
Niech przymie z serca, iak y dano.

CXV

Item, mistrzowi Ianu Kotru[173],
Co stawał za mnie w tribunale
(Talaram jeszcze temu kmotru
Winien, nie myślę przeczyć wcale),
1130
Gdy piękna Dyzia ięła skargi
Miotać, iż szpetnie ią zelżyłem:
Odmówcie zań zbożnemi wargi
Modlitwę, co ią ułożyłem.

Ballada y modlitwa

PijaństwoTy, oćcze Noe, coś sadził szczep winny,
1135
Locie, coś popił tak zdrowo u skały,
Aże miłości chucie niepowinney
Cór własnych imać wręcz ci się kazały[174];
(Nie mówię, aby cię za to niesławić)
Architryklinie[175], głowo niezrównana,
1140
Wszytkich trzech proszę, byście chcieli zbawić
Duszę dobrego mistrza Kotra Iana.
Z waszey familiey zrodzon duch ten bratni,
On, co rad piiał naydrogsze y przednie,
Chociaby grosz miał wyłożyć ostatni,
1145
Kompan wytrwały, hej, w nocy czy we dnie;
Kubek do pasa przytraczał rzemykiem,
Zawżdy napirwszy cisnął się do dzbana:
Szlachetne pany, uczciycie tym łykiem
Duszę dobrego mistrza Kotra Iana.
1150
Częstom go widział, gdy, w spóźnioney dobie,
Snuł się iak staruch, co w nogach się chwieie;
Nieraz na czele guza nabił sobie
O próg, lub szynku zaparte[176] wierzeie;
Nie było pewnie y w naydalszym kraiu
1155
Do wszelkiey bibki[177] lepszego kompana:
Wpuśćcież więc, skoro zapuka do Raiu,
Duszę dobrego mistrza Kotra Iana.

Przesłanie

Xiażę! Zaledwie chwilę przestał doić,
Wraz[178] krzyczał: «Raty, gardziel znów spękana!»
1160
Nigdy pragnienia nie mogła ukoić
Dusza dobrego mistrza Kotra Iana.

CXVI

Item, chcę, aby Szpaczek młodszy[179]
Mieniał wszelakie me walory:
Radość to mieniąc, móy naysłodszy
1165
Iezu! Byleby, każdey pory,
Płacił, bez targu ani psoty,
Za trzy talarki dukat ważny,
Za dwa szelągi choć półzłoty:
Kochanek musi bydź posażny.

CXVII

1170
Item, widziałem, w mey podróży,
Że moie biedne trzy sieroty[180]
Podrosły, y że wiek im płuży[181],
Toż duch się wzmógł w nadobne cnoty;
Y że, od Salin do Pariża,
1175
Tęgszych w tey szkole nie masz pono:
Ba, na świętego Paraliża,
Nie wszytka młodość iest szaloną!

CXVIII

Owo chcę, aby szli w naukę;
Gdzie? Do Ryszeta Pietra, mistrza.
1180
Donatem[182] ia ich nie przytłukę;
Mitręga[183] to ci iest nayczystsza.
Niech znaią, tyle sobie życzę,
Ot, tibi decus, salus, ave[184],
Insze rozumy są zwodnicze:
1185
Nie wszytkim niosą grosz y sławę.

CXIX

To niech posiędą, boday z biedą,
Y na tem zrobią iuż ostatek;
Zasię przeniknąć wielkie Credo[185],
Za dużo to dla takich dziatek.
1190
Przedrę móy płaszcz na dwoie, ano
Połówkę raczcie przedać, proszę;
Kupcie im ciastek[186] ze śmietaną:
Młodość łakoma jest po trosze.

CXX

Chcę, aby wzrośli w obyczaiu
1195
— By nawet rózgi użyć czasem —
Oczęta, iak u duszy w raiu,
Rączki skromniutko, tak, za pasem;
Wszytkim pokorne y iednakie,
Mówiące: «Wasza Mość pozwoli!»
1200
Aż rzekną ludzie, widząc takie:
«Oto mi dziatki dobrey woley!»[187]

CXXI

Item, mym biednym klerykusiom[188],
(Com iuż me prawa zdał im inne)
Dzieciaczkom hożym, lubym trusiom,
1205
Widząc buziuchny ich niewinne
Opuszczam im należność moią
— Ieśli się zaprę, iestem szelma;
O termin niech się też nie boią!
— Na domu Giedryia Wilhelma[189].

CXXII

1210
Płoche są ieszcze y bez treści,
Ba, sądzę, nie ma czem się trwożyć;
Za lat trzydzieści lub czterdzieści
Zmienią się, ieśli Bóg da dożyć.
Źle czyni, kto złość ku nim czuie:
1215
Miłe są dziatki y łagodne;
Głupi, kto różdżki [190]im żałuie:
Tak z dziatek rosną ludzie godne.

CXXIII

By zacną bursę biedne żaczki[191]
Dostały, moie w tem staranie:
1220
Nie śpią tak, iako owe szpaczki[192],
Co śpią przez kwartał nieprzerwanie.
Ba, smutny sen to, gdy niebacznie
Przysypia młody duch w młodości:
Trza mu się późniey trudzić znacznie,
1225
Gdy odpoczywać czas w starości!

CXXIV

Do kolatora[193], za ich sprawą,
Piszę dwa listy iedney treści:
Do modłów ich zyskałem prawo;
Nie chcą? Ha! Ćwiczcie[194], co się zmieści!
1230
Nieieden wielce się cuduie,
Skąd miłość moia do tey braci:
Ale przysięgam y ślubuię,
Żem ani wąchał ieich maci!

CXXV

Item, imć Kuldu Michałowi
1235
Y Karlotowi imć Taranie[195],
Szelągów sto: gdy który powie
«Skąd?» — o to mnieysza; dość, że tanie;
Toż parę botków z skóry cienkiey,
Żółtych, od zoli[196] po cholewki:
1240
Iżby przywdziali te ciżemki,
Gdy wybrać raczą się na dziewki.

CXXVI

Item, imć panu Grynieńskiemu[197],
Com niegdy[198] Wicetr[199] mu testował,
Bileńską turmę[200] daię iemu,
1245
Byleby, ieśli wiatr zepsował
Drzwi, okna, wszytko do miesiąca
Naprawił czysto y chędogo;
O grosz niech troska go nie zmąca;
Ia nie mam nic, on też nie mnogo.

CXXVIII

1250
Bassanierowi[201] item panu,
Co iest pisarzem w kryminale,
Iak to u ludzi tego stanu:
Pierniczków kosz, kopiaty wcale[202];
Tyleż Motemu, Ruelowi,
1255
Iżby, pierniczkiem tym uięci,
Zacnemu panu prefektowi[203]
Służyli z barziey szczerey chęci.

CXXIX

Któremu tę Balladę święcę,
Dla[204] iego pani urodziwey:
1260
Nie wszytkim miłość w szczodrey ręce
Niesie te dary: wielkie dziwy!
Toć on wywalczył swoią damę
W turnieiu króla Reneusa[205],
Zagnawszy w kozi róg — nie kłamę! —
1265
Hektora oraz Troilusa[206].

Ballada, iaką Wilon udarował pewnego świeżo ożenionego szlachcica, ibży posłał ią swey małżonce, którą zdobył sobie mieczem

O świcie, kiedy głuszce na swym toku,
Wiedzione żądzą y cnym obyczaiem,
Skrzydłami pieszczą y, z radością w oku,
Parzą się chciwie y hołubią wzaiem,
1270
Dzielić chcę z tobą, pani moia miła,
To, co kochankom iest świętem wesołem;
Wiedz, że to Miłość te igry stworzyła,
Y oto, czemu iesteśmy tu społem.
Będziesz mi panią serdeczną, bez sporu,
1275
Aż się nie spełni żywot nasz, zbyt krótki;
Naysłodszym laurem moiego honoru,
Różdżką oliwną, koiącą me smutki;
Rozum mi każe — y, w takiey potrzebie,
Nakazy iego przyimę iasnem czołem —
1280
Bych nie ustawał w mych służbach dla ciebie:
Y oto, czemu iesteśmy tu społem.
Co więcey, kiedy boleść na mnie spadnie,
Z rąk losu, gdy ów na mnie się pogniewa,
Twe wdzięczne oko ią rozproszy snadnie,
1285
Tak iako wiater mglisty dym rozwiewa;
Takoż nie stracę ziarna, co go sieię
W twey roli, którą w pacht[207] od Boga wziąłem;
Wnet owoc luby z niey mi się zaśmieie:
Y oto, czemu iesteśmy tu społem.

Przesłanie

1290
Xiężniczko, usłysz, coć rzekę w tey dobie:
Iż sercem całem w twey wierze spocząłem;
Tegoż nadziewam się, pani, po tobie:
Y oto, czemu iesteśmy tu społem.

CXXX

Item, Ianowi Perdyerowi,
1295
Ni Franciszkowi, bratu iego[208],
Nic; — ano, ieśli mi kto powie,
Że nie szczędzili mi dobrego,
Za to, w szczególney dość potrzebie,
Franciszek, przez swóy ozór szpetny,
1300
Na wpół z rozkazu, na wpół z siebie,
Uczcił mnie w sposób zbyt szlachetny.

CXXXI

Ieśli na rozdział w Taiawencie[209],
Gdzie o pieczystem rzecz, zaźrzycie,
Ani w Zapustach, ni w Adwencie,
1305
Recepty tey nie uświadczycie;
Ale Makary, dobry święty,
Co dyabła wraz ze skórą smażył,
Iżby mu lepiey poszło w pięty,
Ten przepis podać się odważył.

Ballada

1310
W czerwoney siarce, arszeniku żrącym,
W orypimencie[210], w saletry[211] rozczynie,
Toż w wapnie żywem[212] y w ołowiu wrzącym,
W smole y łoiu, rozrobionych w szczynie
Żydówki starey, y pocie cuchnącym,
1315
Y nóg toczonych trądem popłóczynie;
W gnoiu, co mości zdeptane trzewiki,
W ziołach śmiertelnych, iadzie bazyliszki,
W żółci krogulca, nietoperza, liszki,
Niechay się smażą zawistne ięzyki!
1320
W mózgu kocura, co iuż ryb nie chwyta,
Bo mu iuż zęby y szczęki wygniły;
W ślinie starego kundla, co do syta
Nakarmion życiem, martwy legł bez siły;
W dychawicznego[213] muła rzadkiey pianie
1325
Drobno kraianey do króliczej bździny[214];
W wodzie, gdzie czynią nadobne figliki
Szczury, ropuchy, żaby y ich panie,
Węże, padalce y inne ptaszyny,
Niechay się smażą zawistne ięzyki!
1330
W odwarze ziadłey, truiącey bruśnicy[215],
W pępku wpół zdechłej iaszczurki, w posoce,
Co ią na misie suszą cyrulicy,
Gdy xiężyc pełny idzie w letnie noce;
— Ta czarna, owa iak czosnek zielony —
1335
We wrzodzie raczym, w miednicy skażoney,
Gdzie mamki krwawe wyciskają śluzy;
W kąpiółce trzykroć rozgrzaney podwiki[216]
(Zna, co to, każdy kto zwiedzał zamtuzy[217])
Niechay się smażą zawistne ięzyki!

Przesłanie

1340
Xiążę, ieżeli sita ani worka
Nie masz, chciey przesiać one smakołyki
Przez ofaydaną dziurę u rozporka;
Lecz wprzódy w łaynie diablego Amorka
Niechay się smażą zawistne ięzyki!

CXXXII

1345
Item, Ianowi Kurń, mistrzowi,
Przeciwrzeczenia[218] one święcę:
Tyrana, który się sadowi
Wysoko, nie chcę możney ręce
Zawdzięczać nic: iako powiada
1350
Mędrzec, od takich z dala bywać,
To dla biedaka iedna rada,
Aby nieszczęścia nie wyzywać.

CXXXIII

BiedaGontira ia się nie ustraszę;
Iak nikt, tak w iego tropy idę:
1355
Lecz w tem się różnią ścieżki nasze,
Iże on chwali swoią biedę;
Być biednym, w zimie iak y w lecie,
On to za rozkosz ma iedyną,
Dla mnie zaś, gorszey doli w świecie
1360
Nie masz. Gdzie racya? Sądźcie ino!

Ballada zatytułowana: przeciwrzeczenia Fran — Gontirowe

Seks, Jedzenie, BogactwoNa miętkim puchu canonicus gruby,
W kownacie ciepłey, dostatnio wysłaney.
Legł sobie obok Sydonii lubey,
Białey y gładkiey y wdzięcznie przybraney.
1365
Przy słodkiem winie miłosną pogwarkę
Wiodą, na przemian w łóżku y przy stole,
Wprzód obnażywszy ciałka należycie:
Iak was tu widzę, widziałem przez szparkę!
Wówczas poznałem, że na duszne bole
1370
Nie masz nic w świecie nad wygodne życie.
Gdyby Fran-Gontir y iego druhini
Mieli do smaku onych darów Nieba,
Czosnku, cebuli, co szpetnym dech czyni,
Nie szukaliby, ni zgrzebnego chleba;
1375
Ani by na myśl im nie przyszło może
Na gołey ziemi ligać wraz[219] pokotem:
Ieśli z rozkoszą dzielą serca bicie
Pod krzakiem róży, zaliż miętkie łoże
Nie lepsze? Iako? Możnaż wątpić o tem?
1380
Nie masz nic w świecie nad wygodne życie.
Chleb iedzą suchy, gruby y owsiany,
Y piią wodę, ile dni iest w roku;
Ha! Wszytkich ptasząt śpiew zaczarowany,
Nie obstałby mi, przy takim wyroku,
1385
Ni na dzień ieden, na ieden poranek.
Owo niech sobie, ze swoią Heleną,
Fran-Gontir igra — snadnie ich uźrzycie
Pod dzikim głogiem — niesyty kochanek;
Ba, ia tam swoie będę prawił ieno:
1390
Nie masz nic w świecie nad wygodne życie.

Przesłanie

Xiążę, ty rozsądź; od tegoś iest xięciem:
Ale, co do mnie, w łasce wybaczycie.
Lecz ieszcze młodem słyszałem dziecięciem,
Że nie masz w świecie nad wygodne życie.

CXXXIV

1395
Item, co tycze się wielmożney
Pani de Bruier[220], bożey służki,
Niechay umacnia w wierze zbożney,
Siebie y takoż swe dziewuszki;
Niechay panienki te nawraca
1400
O buzi pięknie wyszczekaney:
Ba, czeka ią pięknieysza praca,
Kędy z iarzyną są stragany.

Ballada o niewiastach parizkich

U każdey w świecie białey głowy
Bystrość ięzyka rzecz nierzadka,
1405
Y nie brak im zazwyczay mowy,
Tym zwłaszcza, co iuż idą w latka;
Wszelako z Rzymu, z Lombardyiey,
Wiodą się, z dala czy też z blizka,
Z Piemontu, czy też z Wenecyiey:
1410
Nie masz gębusi iak parizka.
Mowności daią nam przykłady
Greczynki, Neapolitanki,
Dziób maią też nie od parady
Sabaudki, iak y Prusyianki;
1415
Węgierki takoż, Egipcianki
Z wyparzonego głośne pyska,
Iszpanki czy też Kasztylanki:
Nie masz gębusi iak parizka.
Zbierz wraz Gaskonki, Niemki, Włoszki,
1420
Niech staną w turniey na wymowę:
Z Małego Mostu[221] dwie kumoszki
Wnetki pobiią ie na głowę;
Angielki, czy też Kalezianki
(Mogę to rzec bez pośmiewiska)
1425
Pikardki abo Walencianki —
Nie masz gębusi iak parizka.

Przesłanie

Xiążę, parizkim damom snadnie
W ów ięzycznego czas igrzyska
Pierwszy iuż pono laur przypadnie:
1430
Nie masz gębusi iak parizka.

CXXXV

Spójrz na nie — Jezu ty naysłodszy! —
Rozsiadły się w kościelney nawie
Na swoich kieckach, po dwie, po trzy;
Podsuń się blisko, nie tchniy prawie;
1435
Sam Makrob[222], choć był tęgim chwatem,
Tak zacnych sądów nie wydawał;
Słysz tylko: coś skorzystasz na tem,
Nauki piękny iest w tem kawał.

CXXXVI

Item, Monmarckiey[223] oney górze
1440
— Mieścce od wieka szanowane —
Daię y przypisuię wzgórze,
Waleryiańską górą zwane;
Prócz tego, worek wiozę cały
Odpustów z Rzymu (milka drogi!),
1445
By chrześciiany odwiedzały
Ten klasztor[224], samcom nazbyt srogi.

CXXXVII

Item, dziewczątek rzeszy grackiey
Służebnych co z lepszego domu,
Co pieką torty, ciasta, placki,
1450
By w nocy hulać po kryiomu…
Nic tam wypróżnić dwa, trzy garnce,
Dopóki państwo snem zmorzone;
Późniey, w poufney iuż pogwarce,
Grać ie uczyłem w «męża-żonę»…

CXXXVIII

1455
Item, panienkom rodu cnego,
Co maią oćce, matki, ciotki,
Nic!… Ich dworzanki, bez wszytkiego,
Wzięły wszelaki kąszczek słodki;
Biedne dziewczęta: swą męczarnie
1460
Wnet by zgasiły bądź czem lada:
By ochłap tego, co tak marnie
U Iakobinów z stołu spada!

CXXXIX

U Celestynów, u Kartuzów,
Mimo iż minę maią świętą,
1465
Naydzie się snadnie u tych tuzów
To, czego zbywa tym dziewczętom;
Świadkiem Ioaśka, Izabelka,
Pietrusia — te umieią broić! —
Skoro ie spiera mgłość [225]tak wielka,
1470
Zali[226] grzech byłby ie ukoić?
Item, Małgośce, grubey dziopie,
Wdzięczney z humoru y z gębusi,
Brelar Bigod![227] A walże, chłopie! —
Dosyć potulney sobie trusi;
1475
Kocham ią, iaka iest, y kwita;
Ona mnie takoż, dama słodka:
Niech iey Balladę tę przeczyta,
Kto ią trafunkiem[228] w świecie spotka.

Ballada o Wilonie y Grubej Małgośce

Ieśli ią kocham y służę z ochoty,
1480
Zaliż kpem[229] przez to y pluchą się zdawam?
Ma ona w sobie, wierę, piękne cnoty,
Głośno iey miłość y służby wyznawam;
Niech przydą goście, wnet za dzban iuż chwytam,
Po wino pędzę, znoszę ser, owoce,
1485
Podsuwam wodę, podpłomyki świeże,
Gdy dobrze płacą, żegnam rad y witam:
«Wróćcie, panowie, pędzić chutne noce,
W bordelu, kędy mamy zacne leże».
Ale, wnet potem, Panie Jezu Chryste,
1490
Pieniądz, PrzemocGdy w łoże Małgoś wróci bez szeląga,
Z wściekłości zbiera mnie szaleństwo czyste,
Chwytam za kiecki, sam chwytam się drąga,
Wołam, iż przechlam iey szmaty do nitki;
Aż ona na to — ha, ścierwo sobacze! —
1495
Krzyczy, przeklina, pod boki się bierze,
Że ni tknąć nie da. Wówczas siniec brzydki
Na gębie pięścią sumiennie iey znaczę,
W bordelu, kędy mamy zacne leże.
Iuż zgoda. Małgoś pleszcze mnie po głowie,
1500
P…dnie siarczyście, wzdęta iak ropucha,
Śmieiąc się, swoim picusiem nazowie,
Życzliwie nóżką przygarnie do brzucha;
Schlani oboie śpimy iak barany:
Zasię gdy rankiem burknie iey w żywocie,
1505
Wyłazi na mnie na iutrzne pacierze[230],
Aż ięknę pod nią, na poły złamany,
Y tak się bawim, pławiąc się w swym pocie,
W bordelu, kędy mamy zacne leże.

Przesłanie

Deszcz, grad, wichura, mam móy chleb powszedni;
1510
SeksMałgośka świnia, iam też świntuch przedni;
Kto lepszy z dwoyga? Pusty śmiech mnie bierze,
Iak płaszcz z poszewką, tak my — rzekę szczerze —
Plugastwu radzi, żyiem też plugawo,
Iak sława nami, tak my gardzim sławą,
1515
W bordelu, kędy mamy zacne leże.

CXLI

Item, Maryśce, zwaney Iaie,
Toż y Ioaśce Brukotłuce,
Publiczney szkoły prawo daię,
Gdzie uczeń mistrza kształci w sztuce.
1520
Gdzie stąpić, szkoła owa kwitnie,
(Wyiąwszy ieno kaźń Mehyńską[231]!)
Aż iey nieieden snadno[232] przytnie,
Iż kurwią iest, a nie dziewczyńską.

CXLII

Kara, KatItem, Gładkiemu Noelowi[233],
1525
Tęgą garzść — oto dar iedyny
Iaki ten Legat mu stanowi —
Z ogródka mego świeżey trzciny;
Nikt pewnie go nie pożałuie,
Ba, sprawiedliwość to nayczystsza:
1530
Dwieście mu rózeg zapisuię
Z ręki Henryka[234], cnego Mistrza.

CXLIII

Co Szpitalowi dać Bożemu
Y inszym, nie wiem; tu na psoty
Nie czas, ni słowu mknąć trefnemu:
1535
Dość biedny naie się zgryzoty;
Nikt go czem zacnem nie ugości;
Żebrzącym Braciom[235] idą z prawa
Naytłustsze kąski, im zaś kości…
Ha, biednym ludziom biedna strawa…

CXLIV

1540
Item, moiemu balwierzowi,
Tuż wpodle Angla herborysty,
Imieniem Mrozik Kolinowi,
Sopelek lodu… [236]prezent czysty:
Iżby go chował w wierney pieczy,
1545
Trzymaiąc pilnie wpodle[237] brzucha;
Gdy się tak w zimie ubezpieczy,
Letnia nie zmoże go posucha.

CXLV

Item, Dziateczkom nalezionym,
Nic; ba, straconym trza mi radzić;
1550
Ieśli ich naydę w kątku onym,
U Mańki Iaie — miast się wadzić.
Niech posłuchają: w oney szkole
Przeczytam im lekcyikę małą:
Niech baczy, kto ma dobrą wolę;
1555
To iuż ostatnia, iak się zdało.

Piękna lekcyia Wilona dla straconych dziatek

Dziateczki miłe, toć stradacie
Naypirsze dobro, wy mi wierzcie;
Kleryczki zacne, wy, co macie
Lipkie rączęta, skóry strzeżcie;
1560
Do Montpippeau y do Ruclu[238]
Koleń Kaieński[239] biegł ochotnie,
W iurności wielkiey y weselu:
Ano, zczezł późniey dość sromotnie…
Nie o orzechy gra to wcale,
1565
Idzie o ciało, ba, o duszę;
Kto przegra, na nic późne żale;
Hańbę ten ścirpi y katusze!
Kto wygra, ten y tak Dydony[240]
Kartaskiey w łożu nie obłapi:
1570
Bezecny chyba y szalony
Do gry się z taką stawką kwapi.
Ieszcze na chwile zbliżcie uszy:
Mówię (bydź musi prawda zatem),
Że beczkę zawżdy się wysuszy,
1575
Przy ogniu w zimie, w chłodzie latem;
PieniądzToż piniądz ieśli macie, wszytek
Do nowey kwapi się podróży:
Komuż on idzie na pożytek?
Co źle nabyte, to nie płuży[241].

Ballada zawieraiąca dobrą naukę dla chłopiąt złego życia

1580
Bo czyś handlarzem iest odpustów,
Frantem, szalbierzem, graczem w kości,
Sparzysz się, na kształt tych oszustów
Co ich przygrzano do białości[242];
Czyś zdraycą iest, co wstydu nie ma,
1585
Rabusiem, gwałcicielem święta,
Gdzie zysk wasz idzie, iak kto mniema?
Wszytko na karczmę y dziewczęta.
Drwiy, rymuy, śpieway, gray na fletni,
Iak ci szaleńcy, bezwstydnicy,
1590
Trefnuy, mąć wodę conaszpetniey,
Wyczyniay w miastach, na ulicy,
Błazeństwa, igry, komedyie,
Wygryway w kręgle y karcięta:
Gdzież wszytko idzie? Mam dac szyię?
1595
Wszytko na karczmę y dziewczęta.
Od takich plugastw miey się z dala;
Imay się pługa, sierpa, brony;
Koniom służ, boday za kowala,
Ieśliś iest człowiek nieuczony;
1600
Lecz ieśli płótno, len, konopie
Przędziesz, gdzież póydzie ta zaczęta
Praca, gdy skończysz? Wieszli, chłopie?
Wszytko na karczmę y dziewczęta.

Przesłanie

Pludry, kaftany, krasne płaszcze,
1605
Suknie y wszytkie wręcz szmacięta
Idą na figle te hulaszcze:
Wszytko na karczmę y dziewczęta.

CXLVI

Do was, kompany mówię grzechu,
Profesyi swey druhowie wierni,
1610
Strzeżcie się wszytcy złego dechu,
Co wnet po śmierci ludzi czerni[243];
Zarazy oney unikaycie,
Strzeżcie się iey nad wszytko w świecie,
Y, prze Bóg miły, pamiętaycie,
1615
Iż przydzie dzionek, że pomrzecie.

CXLVII

Item, biedaczkom Ociemniałym
(Z Pariża, nie zaś którym innym),
Ten legat czynię sercem całem,
Wielce im czuiąc się powinnym:
1620
Tym okulary moie daię,
By mogli, czyniąc w tem początek,
Uczciwe ludzie a hultaie
Osobno grześć u Niewiniątek[244].

CXLVIII

Tu iuż nie pora na zabawę!
1625
Coż im, że żyli w zbytku wszelkim,
Żłopali winko, zacną strawę
Pchali do brzucha, w łożu wielkim
Czynili sobie co dnia zadość,
Wesele wiedli y festyny?
1630
Wnetki przemiia cała radość,
A pozostaią ieno winy.

CXLIX

Danse macabre, ŚmierćKiedy na one patrzę głowy[245],
Het porzucone w tey kostnicy,
Rozeznać pośród ciżby owey
1635
Człek by się silił po próżnicy,
Gdzie zacne są referendarze[246],
Kędy biskupy znów nadobne,
Pachołki, czy też dygnitarze:
Iedne do drugich zbyt podobne!

CL

1640
Y te, co drugim się kłaniały,
Stąd czerpaiący w świecie sławę,
Y te, co inszym królowały
Posłuch w nich niecąc y obawę,
Wszytkie tam leżą, ot, pośnięte,
1645
Iedna kopica zesypana,
Władztwo im wszelkie iest odięte;
Nie masz tam sługi ani pana.

CLI

Pomarli — niech do Niebios bramy
Trafią duszęta! — Ciało zczezło.
1650
Pany to były, czy też damy
Wdzięczne, bladziutkie niby giezło[247],
Karmione ryżem y śmietaną,
Kości ich w proch się rozsypały;
Nic im iuż śmieszki, gierki… Ano
1655
Przyim ich ta Iezu do swey chwały!

CLII

Pomarłym czynię to życzenie,
Za świadki biorąc tribunały,
Regenty, sędzię, zacne xienie[248],
Chciwości wrogi y zakały[249],
1660
Co dla publiczney sprawy zbożney
Daliby pociąć się na ćwierci:
Bóg y Dominik wielkomożny
Niech z grzechów zbawi ie po śmierci.

Rondo

Gdym wrócił z więzienia twardego,
1665
Tchu niemal pozbywszy w tey głuszy,
Czyż ieszcze y więcey katuszy
Mam zaznać od losu srogiego?
Toć sądzę, iż radniey się wzruszy
Y zbawić mnie zechce od złego,
1670
Gdym wrócił…
Któż chciałby mi życzyć iuż tego,
Bych zmarniał na ciele y duszy:
Ach, Bóg mi niech serce rozkruszy.
Niech dążę radośnie do Niego,
1675
Gdym wrócił…

CIV

Miłość niespełnionaItem, mistrzowi Lomerowi[250]
Testuię miłość u płci gładkiey;
Wara mu ieno ode wdowiey
Kondycii, panny lub mężatki;
1680
Takoż nie wolno mu grosika
Wyłożyć na te cne figielki:
Poza tem, niech po stokroć tryka,
Że niczem rycerz Ogier Wielki[251].

CLV[252]

Miłość, ŁzyKochanków rzeszy udręczoney
1685
Z Szartierowego kwartą mleczka[253]
Łzawnicę daie: niech sprzęt ony
Wciąż maią w głowach u łóżeczka;
Kropidłem przy tey kropielnicy
Gałązka głogu, wciąż zielona;
1690
Odmówcie ieno, miłośnicy,
Psalm za niebożę, za Wilona…

CLVI

Item, Żemsowi Iakobowi[254],
Co pilnie się o dobro stara:
Ile chce dziewcząt niech stanowi,
1695
Ale zaślubić którą wara;
Na kogo zbiera? Na bachory;
Nie skąpi, ieno dla swey gęby:
Ba, co poczęte iest z maciory,
Z prawa niech świniom idzie w zęby.

CLVII

1700
Item, dla imci Seneszala[255],
Iż raz popłacił moie dłużki,
Dworskiego urząd mam kowala,
Co kuie gęsi y kaczuszki;
KsiążkaGdy owo nuda go przyciśnie
1705
Posyłam mu te oto brydnie;
Gdy chce, do pieca niech ie ciśnie:
W niewoli nawet śpiewka brzydnie.

CLX

Ianowi Kale[256], cnemu człeku,
— By rzecz wyłożył barziey z bliska —
1710
Co mnie nie widział od pół wieku
Y nie zna mego imioniska,
Gdyby w tym walnym Testamencie
Zaszły przeszkody (rzecz nie rzadka!)
Moc daię, y zalecam święcie,
1715
Aby wyczyścił rzecz do gładka.

CLXL

Niech go glozuie[257], komentuie,
Określa, iako go zrozumiał;
Niech pieczętuie, przepisuie,
Chociaby pisać sam nie umiał;
1720
Niechay powiększa y umnieysza,
Niech go wykłada dookolnie,
Na lepsze czy na gorsze, mnieysza:
Na wszytko godzę się powolnie.

CLXII

A gdyby ktoś, bez wiedzy moiéy,
1725
Przeniósł się chyłkiem do wieczności,
Temuż Kalemu moc przystoi
(By wszytko było po słuszności
Y zapis się wypełnił snadnie)
Inszemu legat niech doręczy,
1730
Nie zaś dla siebie go ukradnie:
Sumienie iego w tem mi ręczy.

CLXIII

Item, chcę, niechay moie ciało
Pogrzebią u Iadwigi świętey[258];
Nie indziey: iżby zaś przetrwało,
1735
Tak iak się kryśli dokumenty
Inkaustem, niech mą postać skryślą
(Ieśli ten przepych nie zbyt drogi):
Grobowca nie chcę: wiedzion myślą,
By nie obciążać zbyt podłogi[259].

CLXIV

1740
Item, chcę, aby na mym grobie
Tę, co tu podam, zwrotkę małą,
W dość znacznym kształcie y sposobie
Spisano; gdyby zaś nie stało
Inkaustu — węglem, czarną krydą,
1745
Byleby trwale y wyraźnie:
Niech boday ci, co po mnie przydą,
Dowiedzą się o dobrym błaźnie.

CLXV

Tu legł, z Amora dłoni srogiej,
Z sercem boleśnie skaleczonem,
1750
Żaczyna lichy y ubogi,
Co był Franciszkiem zwan Wilonem;
Ziemi nie posiadł ni zagona,
Oddawał wszytko: chleb, koszyczek,
Stół: ano tedy, za Wilona,
1755
Odmówcie Bogu ten wierszyczek:

Rondo

Day Bóg spoczynek zasłużony,
Światłość y pokóy wiekuisty,
Temu, co pługa ani brony
Nie posiadł, ni koszuli czystey;
1760
Nagi, do skóry ogolony,
Na sposób rzepy obłuszczoney,
Day Bóg spoczynek zasłużony…
Srogim wyrokiem przepędzony[260],
Wbrew apelacii uroczystey,
1765
W sam zadek celnie ugodzony,
Błąkał się, tułacz wiekuisty:
Day Bóg spoczynek zasłużony…

CLXVI

DźwiękItem, chcę, aby mi dzwoniono
W dzwon znaczny[261], co nawiętsze grzebie;
1770
Ha, komuż się nie wstrząśnie łono,
Gdy się w nim serce zakolebie;
Wiadomo, sławić go nie trzeba,
Nieraz ten piękny kray obronił:
Naieźdzcę, czy też pieron z nieba,
1775
Głos iego wszytko precz przegonił.

CLXXIII[262]

Trzeba by ieszcze ustanowić
Legatu cne exekutory[263]:
Ba, coraz ciężey mi iuż mówić,
Nie żartem ponoś człek iest chory;
1780
ChorobaBrwi, rzęsy, włosy, wszytko boli,
Swędzi, od pięty do ciemienia:
Pilnieysza tedy zda się koley,
U wszytkich pytać przebaczenia.

Ballada, w którey Wilon pyta[264] u wszytkich przebaczenia

U Celestynów y Kartuzów,
1785
Żebrzących braci y dewotek,
Wałkoniów młodych, nabiyguzów,
Dworek służebnych y ślicznotek,
Co mile szczerzą buziak słodki;
Galantów, co bez okulenia
1790
Wzuwaią ciasne żółte botki:
U wszytkich pytam przebaczenia.
U sikor, co, gdzie mogą, rade
Ukazać są cycuszek biały,
Graczów, co wszędy niosą zwadę,
1795
Biboszów, ssących dzban wystały;
U błaznów, co wśród błahych śpiewek
Przetrwaią noc bez odpocznienia;
U wdów rzęsistych y u dziewek,
PobożnośćU wszytkich pytam przebaczenia.
1800
Prócz ieno owych psów zawziętych,
Co twardym chlebem mnie raczyli,
Dzień w dzień strzec każąc postów świętych
(Bodayby sami łayno źryli!)
Gdyby nie to, iż ot, na stołku
1805
Siedzę, pierdnąłbych dla uczczenia
Tey braci: ulżyi se, wesołku!…
U wszytkich pytam przebaczenia.

Przesłanie

Niech im kto siódme mości żebra,
Wziąwszy tęgiego głaz kamienia
1810
Lub kiy sękaty; niech ich febra…
U wszytkich pytam przebaczenia.

Ballada służąca na zakończenie

Tutay zamyka się Testament,
Y ubogiego rzecz Wilona;
Przybądźcie wznieść pogrzebny lament,
1815
Gdy usłyszycie granie dzwona.
Miłości pomarł on ofiarą;
Odzieycie tedy się szkarłatem:
Przysiągł to na swą kuśkę[265] starą,
Kiedy rozstawał się z tym światem.
1820
Miłości pomarł męczennikiem,
Z sromotną niegdyś wyżeniony[266]
Hańbą, wygnany z klątwą, z krzykiem,
Tak iż, het, het, w dalekie strony
Nie masz zarośli ani krzaka,
1825
Których by łachów swoich szmatem
Nie przyozdobił… Dola taka!…
Kiedy rozstawał się z tym światem.
Tyleż y zebrał w świecie plonu;
Na grzbiecie łachman ten ubogi,
1830
Co więtsza, ieszcze w chwili zgonu
Miłości żgały go ostrogi
Ostrzeysze niźli kolc stalowy:
Ano, przed owym iurnym gnatem
Z szacunkiem trza pochylić głowy…
1835
Kiedy rozstawał się z tym światem.

Przesłanie

Xiążę: tak rześki, iak ów młody
Kobuz, do końca wytrwał chwatem:
Ba, gulnął tęgi łyk, bez wody,
Kiedy rozstawał się z tym światem.

Kodycyl[267] do Testamentu mistrza Franciszka Wilona

List do przyiacioł, w formie ballady[268]

1840
Litości, bracia, weźrzyicie łaskawie,
Weźrzyicie, ieśli wola, na sierotę!
W piwnicy ligam, nie na kwietney trawie,
W onem wygnaniu, kędy w żalu trawię[269],
Z wyroku Boga, ból móy y sromotę.
1845
Wy, gaszki hoże, nadobne dzieweczki,
Tancerze, skoczki, gromado szalona,
Żywe y zwinne iak młode koteczki,
Gardziołka iasne iak śrybne dzwoneczki,
Czyż opuścicie biednego Wilona?
1850
Rybałty[270], śpiewne bez miary niiakiey,
Gładysze w słówkach y czynach ucieszne,
Skoczne y lotne, w grosz letkie wszelaki,
Pospieszcież, psotne wy moie iunaki:
Toć on tymczasem wyda życie grzeszne!
1855
Śpiewaki rondów, motetów, piosneczek,
Na nic polewka mu będzie, gdy skona;
WięzienieGdzie liga, słońca nie zaźrzy promyczek,
Z murów mu grubych spleciono koszyczek:
Czyż opuścicie biednego Wilona?
1860
Póydźcież go uźrzyć w tey ciężkiey potrzebie,
Wy, pany możne, maiące w udziele
Dziedziny wasze — gdzie poźrzeć przed siebie —
Nie od cysarza, ba, od Boga w niebie:
Pościć mu trzeba we wtorek, w niedzielę;
1865
Zęby ma długsze niż ten szczur ubogi,
Do chleba wzdycha, nie zaś do kapłona[271],
Woda mu w kiszkach czyni lament srogi,
Pod ziemią mieszka, bez stoła, podłogi:
Czyż opuścicie biednego Wilona?

Przesłanie

1870
Xiążęta moi, zaklinam was święcie:
Zdobądźcie króla odpusty, pieczęcie,
W was cała moia nadzieia, obrona;
PrzyjaźńTak w świń gromadzie iedna drugiey życzy,
Y wszytkie pędzą, gdzie która zakwiczy:
1875
Czyż opuścicie biednego Wilona?

Nadgrobek w formie ballady, który Wilon sporządził dla siebie y swoich kompanów, nadziewaiąc się bydź z nimi powieszony

Bracia: z was, coście ostali na świecie,
Niech nienawiści nikt ku nam nie czuie;
Gdy miętkie serce mieć dla nas będziecie,
Y was Bóg radniey kiedyś się zlituie;
1880
TrupWidzicie nas tu, wiszące straszliwie:
Ciało, o które dbaliśmy zbyt tkliwie,
Zgniłe, nadżarte, wzrok straszy i hydzi[272]:
Kość zwolna w popiół y proch się przemienia;
Niech nikt z naszego nieszczęścia nie szydzi[273],
1885
Lecz proście dla nas wszytkich odpuszczenia!
Ieśli błagamy was, toć się nie godzi
Odpłacać wzgardą, mimo iż skazano
Nas prawem. Kondycja ludzka, GłupotaWiedzcie, po ludziach to chodzi,
Iże nie wszytkim w głowie statek[274] dano;
1890
Wspomóżcież tedy biednych modły swemi
U Syna Maryey, Pana wszelkiey ziemi,
Iżby nie chybił łaski y pomocy,
Od czartoskiego broniąc nas płomienia.
Zmarłe iesteśmy: tu kres ludzkiey mocy;
1895
Lecz proście dla nas wszytkich odpuszczenia!
Deszcze nas biednych do szczętu wyprały,
Do cna zczerniło, wysuszyło słońce;
Sępy y kruki oczęta zdzióbały,
Włoski w brwiach, w brodzie, wydarły chwiejące;
1900
Nigdy nam usieść ni spocząć nie wolno;
Tu, tam, na wietrze kołyszem się wolno;
Wciąż nami trąca wedle swego dechu,
Ptactwo nas skubie raz wraz bez wytchnienia:
Nie day Bog przystać do naszego cechu,
1905
Lecz proście dla nas wszytkich odpuszczenia!

Przesłanie

Ty, xiążę Iezu, nad wszem państwem możny,
Chroń dusze nasze od Piekieł roszczenia:
Niiak mieć z niemi nie chcemy zbliżenia;
Ludzie, nie czas tu na pośmiech bezbożny,
1910
Lecz proście dla nas wszytkich odpuszczenia!

Ballada o apelacyi Wilonowey

Cóż mówisz o obronie moiey,
Garnierze[275]? Iako ci się zdawa?
Wszelki zwierz o swe futro stoi;
Gdy nań ktoś dybie y nastawa,
1915
Umyka z karkiem, ile zdoła;
Gdy mnie na czyste powieszenie
Skazano, przez szalbierstwo zgoła,
Byłże czas wtedy na milczenie?
Gdybych Kapetom[276] był pokrewny,
1920
Co się z rzeźników ponoś wiodą,
Nie czczonoby mnie, iestem pewny,
Tak szczodrze w iatce oney wodą.
Rozumiesz te figielki?[277] Ano,
Skoro, na głupie osądzenie,
1925
Homilie te mi odśpiewano,
Byłże czas wtedy na milczenie?
PrawoCzyś myślał wręcz, iż się nayduie
W tey główce tyle przytomności,
By w sam czas[278] wrzasnąć: «Appeluię»?
1930
Owo tak, proszę Ich Miłości,
Mimo iż niezbyt dufny w sobie,
Gdym, przed regentem, to rzeczenie:
«Masz dyndać!» słychnął, w oney dobie[279],
Byłże czas wtedy na milczenie?

Przesłanie

1935
Xiążę, gdybych miał w gębie skobel,
Iuż byłbych, krukom na pieczenie,
Zawisnął, iak ten straszy-wróbel:
Byłże czas wtedy na milczenie?

Rozprawa serca y ciała Wilonowego w kształcie ballady[280]

I

SerceKto się odzywa?
1940
— Ia.
— Któż?
— Serce twoie,
Co ledwie trzyma się na nitce kruchey.
Iuż nie mam siły, tchu: dychnąć się boię,
1945
Kiedy cię widzę, iak, spuściwszy słuchy,
Wszyłeś się w kącik, na kształt biedney psiny.
— Coż mię tam pędzi?
— Twe szalone czyny.
— Y co ci o nie?
1950
— Trawią mnie zgryzotą.
— Dayże mi pokój!
— Nie.
— Uźrzysz y inne.
— Kiedy?
1955
— Gdy miną mi lata dziecinne.
— Nic iuż nie mówię.
— Y nie stoię o to.

II

— Co ty zamierzasz?
— Zostać tęgim człekiem.
1960
— Masz lat trzydzieści.
— Y muł tyleż żyje.
— Czy to dziecięctwo?
— Nie.
— Dur tedy z wiekiem
1965
Chwyta się ciebie?
— Którędy?
— Za szyię.
Nic nie rozumiem.
— Owszem: muchy w mleku,
1970
Ot, białe, czarne, tak iest y w człowieku.
— To wszytko zatem?
— Y coż chcesz? Z ochota,
Jeśli nie dosyć, rozpocznę na nowo.
— Zgubiony iesteś.
1975
— Trza nadrabiać głową.
— Nic iuż nie mówię.
— Y nie stoię o to.

III

— Mnie żal, a tobie boleść y cirpienie.
Gdybyś był głupkiem, gdyby pałką biedną,
1980
Nalazłbyś dla się ieszcze wymówienie:
Piękne, czy szpetne, nie dbasz; to ci iedno.
Abo masz głowę twardszą niż kamienie,
Lub od czci wolisz karmić się sromotą!
Coż na te racye rzeczesz mi, lichoto?
1985
— Wszytko się skończy, gdy mnie ziemia schowa.
— Co za pociecha! Ha! Mądra wymowa!
Nic iuż nie mówię.
— Y nie stoię o to.

IV

— Skąd to nieszczęście?
1990
— Taka, ot, ma dola.
Sam Saturn[281] taką losów moich postać
Snadź iuż nakazał.
— To szaleństwo. Hola!
Panem mu iesteś, a chcesz sługą zostać?
1995
Patrz, w Salomońskiem co pisaniu stoi:
«Człowiek roztropny (rzekł) ma w mocy swoiey
«Planety wszytkie y włada im cnotą».
— Nie wierzę; będę, czem los mi przeznaczy.
— Co mówisz?
2000
— Milczę.
— Tak, zamilczmy raczey.
Nic iuż nie mówię.
— Y nie stoię o to.

Przesłanie

— Chcesz żyć?
2005
— Od Boga czekam wspomożenia!
— Trzeba ci…
— Czego?
— Wyrzutów sumienia;
Czytać wciąż.
2010
— Coże?
— Xięgi wiekuiste;
Ostaw szaleńców.
— Pewnie.
— Nie leź w błoto,
2015
— Pomyślę nad tem.
— Pamiętay.
— Zaiste…
— Iżby nie przeszła chwila odpuszczenia.
Nic iuż nie mówię.
2020
— Y nie stoię o to.

Od tłumacza

2021

Kiedy oto robiłem korektę do ponownego wydania Wielkiego Testamentu, mimo woli zadumałem się nad tymi strofami, stanęły mi w oczach chwile, kiedy je przekładałem. Wojna, LekarzJesień roku 1916, zima, najciemniejszy okres wojny. Byłem wówczas jako „lekarz pospolitego ruszenia” przydzielony do tzw. Stacji Opatrunkowej i spędzałem co drugą dobę w baraku z desek skleconym między szynami kolejowymi. Raz po raz przychodziły z frontu transporty żołnierzy, zawszonych, brudnych, okrwawionych, z oczami błyszczącymi od gorączki i zmęczenia. Ale jeszcze przykrzejszy był widok tych, których pędzono na front. Żaden z austriackich „ludów” nie objawiał (zwłaszcza po dwóch latach) zapału wojennego, ta wojna była w Austrii okrutnym nonsensem. Toteż Stacja Opatrunkowa była ostatnią nadzieją wszystkich: zgłosić się tam jako chory i „zadekować” się bodaj na jakiś czas w szpitalu. Opierało się to o nas, lekarzy, wystawiając nasze uczucia ludzkości na ciężką próbę. A tu z góry zaciskano śrubę coraz mocniej. Jednego dnia przyszedł do lekarzy poufny rozkaz od dowodzącego generała, że gorączkę niżej 39 stopni ma się uważać za niebyłą… Oczywiście wzruszyliśmy ramionami na ten idiotyczny rozkaz, ale w ogóle było ciężko. I tak żyło się z dnia na dzień, z tą obawą, że samemu będzie się z dnia na dzień wyrwanym i rzuconym na któryś z dalekich terenów wojny. A wówczas miałem właśnie na warsztacie druk pięciotomowego Montaigne'a…

2022

Barak, w którym spędzałem wówczas więcej niż pół życia, był straszny. Tłum pluskiew, do których się z czasem przyzwyczaiłem, żar od żelaznego piecyka, ziąb od okna i szpar w ścianach, myszy, szczury, jęki i stękania chorych, zaduch… Może ta rama zbudziła we mnie tęsknotę za przełożeniem Villona. Zgromadziłem całą „wilonologię”, która na szczęście była w Bibliotece Jagiellońskiej dobrze reprezentowana; gdy wieczór uspokoiło się nieco, gdy ustawało warczenie telefonów i tylko od czasu do czasu przeciągłe sygnały pociągów przerywały ciszę, wydobywałem książki i zatapiałem się w ten świat. W owej izdebce, gdzie deszcz bił w cienki dach i wicher wył za oknem, w atmosferze śmierci i rozpaczy, dziwnie mocno czuło się te strofy. Żyłem w upojeniu. Jednej nocy, zatopiony w mojej pracy, usłyszałem chrobot: oglądam się, na półkę nad łóżkiem dostała się młoda myszka i widocznie nie umiała zejść. Patrzę na nią, ona na mnie, oboje ze strachem. Wreszcie podstawiłem jej poduszkę, zbiegła lekko i uciekła. Te chwile, które dawno zatarły się w pamięci jak przykry sen, stanęły mi nagle przed oczyma jak żywe w czasie robienia korekt. I może okoliczności, w jakich przekładałem tę książeczkę, sprawiły, iż pozostała mi ona szczególnie bliską.

*

2023

Wiek piętnasty, który był kolebką Villona, jak również i poprzedzający go wiek czternasty, nie są we Francji okresem interesującym pod względem piśmienniczym. Jest to, z punktu widzenia kultury, epoka przejściowa; epoka, w której gmach średniowiecza rozpada się i kruszeje, zaledwie zaś tu i ówdzie odosobnieni budownicy gromadzą dopiero cegły pod przyszłą budowlę Odrodzenia. Stany, instytucje, na których zasadzał się porządek społeczny, zdradzają znamiona wyczerpania lub potrzebę głębokich reform. Wspaniały, połyskujący stalą i złotem rynsztunek feudalnego rycerstwa stał się czczą dekoracją; pod religią rycerskiego „honoru” kryje się egoizm, brutalność, brak poczucia narodowego, chciwość i zdrada. Kościół, szarpany schizmą, od samych szczytów dający obraz zgorszenia, uprawiający handel odpustów i godności kościelnych, gromadzący olbrzymie bogactwa przez dłonie zakonów żebrzących, nie odwraca wprawdzie od wiary, ale nie daje też silnych podstaw życia moralnego. Podobnież i dawne źródła literatury i poezji wysychają. Stare powieści i rapsody rycerskie stały się martwą literą, obcą już przez sam język, który, od czasu Powieści Okrągłego Stołu, uległ znacznemu przeobrażeniu. Ostatnim dziełem szerokiego tchu jest Romans Róży, a raczej jego druga część[282], pióra Jana de Meung (1277) — ale i to już jest dawna przeszłość, która, przez wiek XIV i XV, pokutuje we wtórnych naśladownictwach, wlokąc za sobą cały kram zimnych i rozwlekłych alegorii. Poezja, nie znajdując źródeł, z których by biła dla niej nowa treść, staje się igraszką dworską, zasklepia się w problemach formalnych. Obracając się w kręgu konwencjonalnych tematów (srogość kochanki, niestałość losu, nieubłagany kres wszystkiego w śmierci etc.), szuka chluby w trudności formy i wirtuozostwie, o jakim nie śniło się dzisiejszym poetom. Wreszcie lata poprzedzające rok 1431 — datę urodzenia Franciszka Villona — stają się dobą najgłębszego upadku Francji, najechanej przez Anglików, pustoszonej rabunkiem i pożogą, zarazą i kontrybucjami[283], słowem wszystkimi klęskami długoletniej i zaciekłej wojny. W tej to epoce, w roku, w którym spalono na stosie w Rouen Dziewicę Orleańską[284], urodził się w domu paryskich nędzarzy przyszły włóczęga, bandyta, sutener i złodziej, który część życia spędził w więzieniach, a cudem jedynie uniknął szubienicy, a który, dziwną igraszką losu, miał się stać, obok tej wielkiej patronki Francji, jedynym świetlanym punktem posępnej i mrocznej epoki. Tak wielką jest potęga poezji, gdziekolwiek zapłonie prawdziwa jej iskra!

2024

Franciszek z Moncorbier, który od swego krewnego i opiekuna przybrał nazwisko Villona, urodził się z biednej rodziny w Paryżu, w r. 1431. O ojcu nie wiadomo nic; odumarł syna młodo; o matce tyle, iż była to uboga i prosta kobieta. Przygarnął chłopca i zajął się jego kształceniem Wilhelm Villon, kanonik przy klasztorze św. Benedykta, w którego też murach wychował się Franciszek. O latach młodzieńczych Villona wiadomo tyle, iż w r. 1449 otrzymał stopień bakałarza, a w 1452 licencjata „Sztuk[285]”; w domu przybranego ojca zetknął się z poważnym gronem osób ze świata duchownego i urzędniczego. Ale skłonności pchały młodego żaka ku innemu towarzystwu. „Uniwersytet paryski — pisze L. Molland, jeden z biografów poety — ze swymi przywilejami, które czyniły zeń państwo w państwie, ze swą ciżbą młodzieży, ciągnącą z całej Europy, a często pozbawioną środków, krył w swoim łonie najniebezpieczniejszych złoczyńców: tych, którym niejaka kultura umysłowa dawała zarazem więcej środków czynienia złego i więcej środków drwienia ze Sprawiedliwości. Władza duchowna uwalniała prawie zawsze winnych. Ażeby sądy kryminalne prefektury Paryża mogły na nich położyć rękę, trzeba było recydywy po recydywie, trzeba było, aby ich uznano jako wyzutych z przywileju kleryków i popadłych in profundum malorum[286]: takie było uświęcone wyrażenie. Sytuacja tak uprzywilejowana ściągała do Uniwersytetu mnóstwo nicponiów, zrujnowanych i pogrążonych w rozpuście szlacheckich synów, którym, dla uzyskania charakteru studenta, wystarczało wpisać się na lekcje jednego z nauczycieli. Rozwijały się tam prawdziwe stowarzyszenia bandytów, opryszków, oszustów i włamywaczy; owe żaki-urwisze dawały najwięcej zatrudnienia policji paryskiej…”

2025

Słowem, te późne wieki średnie miały swoją cyganerię, ale dostrojoną do twardych obyczajów epoki; nieśmiertelny typ takiego „cygana” skreślił Rabelais[287] w postaci Panurga w swoim Pantagruelu.

2026

Po wszystkie czasy knajpa odgrywała dominującą rolę w życiu studenckim; stała się też ona domem Villona, i, wciągnąwszy go w wesołe towarzystwo młodych utracjuszów, doprowadziła od psot studenckich do coraz cięższych wybryków. Villon stał się duszą kompanii: niewyczerpanym — jak to utrwaliła tradycja — w sposobach zdobywania dla siebie i towarzyszy jadła i napitku na biesiadę, kosztem łatwowiernych przekupniów. Z owych młodocianych czasów poety godzi się też wspomnieć epizod słynnego kamienia Pet-du-diable, o którego wzruszenie z pierwotnego miejsca stoczyła się tragikomiczna walka pomiędzy studenterią a policją; epizod ten uwiecznił Villon w poemacie, o którym wiemy ze wzmianki w jego Testamencie, ale który niestety zaginął[288]. Sprzeczka, na tle bliżej nam nieznanym (wiemy tyle, iż chodziło o niejaką Ysabeau) uczyniła Villona w obronie własnego życia mimowolnym zabójcą (1455). Sprawę umorzono; nim to jednak nastąpiło, Villon zmuszony był do kilkumiesięcznej tułaczki. Może już wówczas Villon wszedł w stosunki ze słynną szajką tzw. Coquillards, którzy operowali po całej Francji, a których później był niewątpliwym towarzyszem i bardem[289]. W każdym razie, w następnym roku, po powrocie do Paryża, widzimy go współdziałającym w zbrodni, tym razem dokonanej z całym rozmysłem, mianowicie w kradzieży z włamaniem w kolegium Nawarskim. Kradzież przyniosła 500 dukatów i na razie nie wyszła na jaw. Zachęcona powodzeniem szajka planuje nową kradzież w Angers, dokąd wspólnicy wysyłają przodem Villona dla rozpatrzenia się w terenie. Na wyjezdnym, pomiędzy tymi dwoma niebezpiecznymi przedsięwzięciami, Villon układa mały poemacik pt. Legaty, nazywany też później przez publiczność Małym testamentem, utwór satyryczny, tryskający pustotą i humorem (które możemy dziś jedynie wyczuwać w pulsowaniu rytmów, większość bowiem aluzji, jakimi naszpikowany jest utwór, jest dla nas martwa lub na wpół niezrozumiała). W utworze tym oznajmia, iż opuszcza Paryż, ale przypisuje ten wyjazd okrucieństwu damy swego serca, nie wspominając nic o innych, mniej chlubnych przyczynach skłaniających go do podróży: na odjezdnym czyni podarki i zapisy znajomym, przyjaciołom i wrogom, które to podarki są oczywiście jedynie pretekstem do uciesznych lub złośliwych aluzji.

2027

W czasie nieobecności Villona kradzież w kolegium wyszła na jaw; uwięziono paru uczestników, których zeznania obciążyły Villona. Bramy Paryża stają się pod grozą największego niebezpieczeństwa dla poety zamknięte: znów czeka go tułaczka. Jakiś czas spędza na dworze księcia Karola Orleańskiego, najwybitniejszego wówczas poety we Francji, który, po długoletnim więzieniu angielskim, osiadłszy w uroczej rezydencji w Blois, zażywa, w atmosferze turniejów poetyckich, pogodnej jesieni swego życia. Niestety Villon, po krótkim korzystaniu z łaski, a nawet pensji książęcej, dostaje się, z nieznanych bliżej ale zdaje się poważnych powodów, do więzienia w Orleans; ocala go amnestia, sprowadzona wjazdem młodziutkiej księżniczki. Niebawem toż samo szczęście w nieszczęściu powtarza się w życiu poety: wtrącony — znów nie wiemy za jakie przestępstwo — do bardzo ciężkiego więzienia w Meungs, zagrzebany w nim beznadziejnie (wśród czego znajduje wszakże dość siły, aby przesłać przyjaciołom paryskim pełną werwy balladę Czyż opuścicie biednego Wilona? ), znów cudownemu przypadkowi zawdzięcza uwolnienie. Król Karol umiera; następca jego, Ludwik XI, przejeżdżając z koronacji przez Meungs, darzy amnestią licznych więźniów: w ich liczbie znajduje się i Villon. Amnestia obejmowała prawdopodobnie i nieodpokutowaną jeszcze kradzież nawarską, Villon bowiem wraca spokojnie do Paryża (1461). Tu pisze Wielki Testament, utwór, w którym zamyka całego siebie, wszystkie swoje żale i nienawiści, wspominki i marzenia, całą werwę paryskiego ulicznika i melancholię przedwcześnie zmarniałego tułacza i tragizm spojrzenia na świat z drugiego brzegu.

2028

Niedługo danym mu było zażywać spoczynku. Niepokojony znowu o kradzież w kolegium Nawarskim — ten pierwszy błąd młodości, który pociągnął za sobą łańcuch innych — Villon dostaje się jeszcze raz do więzienia. Chodziło, zdaje się, o pretensje cywilne; toteż wypuszczono więźnia, skoro zobowiązał się (prawdopodobnie za jakąś poważną poręką) spłacić w określonym terminie poszkodowanym część straty! Niebawem jednak najniewinniejszy z wybryków Villona wtrąca go w najcięższe opresje. Nocna bójka, zakończona śmiercią poważnego mieszczanina, prowadzi Villona — mimo że tylko pośrednio był w nią zamieszany — do więzienia, gdzie, doświadczywszy go wprzód torturą wodną, odczytano mu wyrok śmierci przez powieszenie. Tym razem rzecz zdawała się bez ratunku. Skazaniec kreśli w więzieniu słynną Balladę wisielców, zbiera jednak ostatek energii, aby apelować, mimo iż z małą nadzieją. Apelacja — może dzięki jakiemuś poparciu — odniosła skutek: karę śmierci zmieniono na dziesięcioletnie wygnanie z obrębu Paryża. Villon daje wyraz swym uczuciom w radosnej balladzie do odźwiernego Garniera; w drugiej balladzie, zwróconej do Trybunału, uprasza o trzechdniową zwłokę i opuszcza Paryż (1463), w trzydziestym trzecim roku życia.

2029

Tu ślad poety gubi się. Należy przypuszczać, iż zmarł niedługo później, gdyż byłby został po nim jakiś dokument, bądź w nowych utworach, bądź w rocznikach kryminalnych.

2030

Czym był Villon, na tle połowy XV wieku, dla francuskiego piśmiennictwa? Spróbuję to objaśnić w kilku słowach. Villon jest pierwszym poetą Francji w nowożytnym znaczeniu; jest w poezji francuskiej pierwszą wybitną jednostką. Dawne twory poezji francuskiej noszą cechę twórczości zbiorowej: narastają pokoleniami, przechodzą z ust do ust, już pierwszy spisujący je twórca jest raczej ich redaktorem; wyrażają zarazem zbiorowe, nie indywidualne pojęcia i wierzenia. Późniejszą, chronologicznie bliższą Villonowi poezję cechuje także jej bezosobisty poniekąd charakter: poeta nie tyle dąży do wyrażenia siebie, ile kładzie swą ambicję w to, aby utarte i ogólnikowe tematy ująć w sposób nowy co do trudności formalnych. Parę zaledwie można by wymienić nazwisk poetów (Alain Chartier, książę Karol Orleański), których profile, dość nikłe zresztą, zarysowują się bardziej indywidualnie na tle ogólnej szarzyzny. Villon natomiast bierze stare, gotowe formy, aby je odmłodzić żywą krwią swoją; aby w nich dać siebie: gorącą, namiętną, rzewną spowiedź życia, jęk zmarnowanej młodości, spazm niezaspokojonego serca. Nie ucieka się do pomocy fikcji poetyckiej ani alegorii, nie przypina sobie szlachetnego koturnu, nawet koturnu nieszczęścia; jak nikt przed nim, a mało kto po nim, bez szaty godowej wchodzi do zaczarowanego pałacu wielkiej sztuki; od pierwszego wiersza mówi do nas on sam, biedak, więzień, zbrodniarz, „miłośnik z hańbą przepędzony” i „ochłostany nago”, kochanek grubej Małgosi… a wszystko „dla braku trochy maiętności”… Villon jako artysta wyróżnia się zmysłem rzeczywistości: nie szuka poezji w obłokach ani w urojeniu, znajduje ją tuż koło siebie, bierze ją z błota ziemi, i, mocą dziwnego czarodziejstwa, wszystko, co weźmie w rękę, zamienia w przejmującą poezję. Jest to poeta na wskroś egotyczny, czystej krwi liryk, i jako taki Villon jest odosobnionym zjawiskiem: ta żyła poezji kryje się po nim i przepada gdzieś pod ziemią; nie ma dla niej miejsca ani w humanizmie wieku XVI, ani w klasycznym i obiektywnym wieku XVII, ani w filozoficznej grze myśli wieku XVIII. Dopiero w romantyzmie pierwszej połowy XIX wieku, poczętym z innego znów łazika i po trosze sutenera — nazywał się on Jan Jakub Rousseau — który, tak samo jak Villon, wyspowiadał swoje biedne serce, żyła ta tryska olbrzymim strumieniem i staje się istotą całej niemal nowoczesnej poezji. Villon jest nam tedy szczególnie bliski — bliższy o wiele, niż był bezpośrednio po nim następującym wiekom.

2031

Villon jest pierwszym poetą Francji przez swą twórczość w zakresie języka. Uczynił w poezji to, co później Rabelais w prozie: miast dawnej naiwnej, czasem niedołężnej gwary, lub też miast kunsztownych formalnych łamańców, wyrażających mdłe i konwencjonalne uczucia, mowa Villona płynie wprost z serca; w sercu, we krwi znajduje dla swych uczuć wyraz bezpośredni, prosty i doskonały: kunsztowny, ale zupełnie innym, głębokim kunsztem! Niezwykłym zjawiskiem była w owej epoce jego giętkość wyrazu dla każdego odcienia myśli, lekka igraszka żartu, swoboda i śmiałość w przechodzeniu od pustoty do tragicznej powagi, od cynizmu do modlitwy. Jak bardzo Villon jest tu nowożytnym i jak wyprzedził swą epokę, wyrazi najlepiej to, iż dziś stawiają go obok takiego mistrza śmiechu przez łzy, jak Heine i takiego artysty nastroju, jak Verlaine.

2032

Spuścizna literacka Villona jest bardzo szczupła. Obejmuje ona wdzięczny, lecz błahy poemacik Legaty (Les Lais, w dziś. franc. Les legs) zwany też Małym Testamentem, dalej Wielki Testament i kilka okolicznościowych ballad, które późniejsi wydawcy dołączyli do Wielkiego Testamentu jako Kodycyl (nazwa ta nie pochodzi od Villona); wreszcie kilka wspomnianych już ballad w żargonie złodziejskim. Tak więc główna treść Villona zamyka się w Wielkim Testamencie. Nie jest to bynajmniej jednolity, planowo skomponowany utwór; przeciwnie, jest to mieszanina bardzo nierównej wartości. Podjąwszy jeszcze raz poetycką formę Legatów (nie nową zresztą w średniowiecznej poezji), Villon rozszerzył ją i pogłębił, naśladując w konsekwentnej parodii wiernie wszystkie szczegóły formalnego testamentu; po czym, stworzywszy w ten sposób ramy dopuszczające wszelkiej swobody w dygresjach, oprawił w nie szereg utworów, przeważnie ballad, datujących [się] widocznie z rozmaitych epok jego życia. Stąd nierówności dzieła. Obok rzeczy doskonałych w formie i wyrazie, jak np. Żale pięknej płatnerki, jak owa Ballada o paniach minionego czasu, ze słynnym refrenem: mais ou sont les neiges d'antan? mieści się np. zimne i urzędowe epitalamium: „Y oto czemu iesteśmy tu społem”, lub też błahe spiętrzenie obrzydliwości (jedna z ulubionych zabaw poezji średniowiecznej) w balladzie: „Niechay się smażą zawistne ięzyki”. Można powiedzieć, iż to, co czyni dla nas Villona wielkim poetą, zamyka się w jakich paruset lub kilkuset wierszach[290].

2033

Ulubioną formą, w jakiej tworzył Villon, była ballada. Nie była ona jego własnością; przeciwnie, panowała w owej epoce w poezji prawie wszechwładnie. Balladę starofrancuską (od baller, tańczyć) trzeba ściśle odróżnić od romantycznej ballady niemieckiej (jak również i polskiej), której pojęcie płynie z treści, podczas gdy tamtej — z formy. Formę tę stanowiły trzy strofy, ośmio- lub dziesięciowierszowe, i krótsze przesłanie, zaczynające się z reguły od słowa „Książę”: zabytek z turniejów śpiewackich, gdy recytator lub śpiewak zwracał się, kończąc, do sędziego i księcia turnieju. Wszystkie trzy strofy i przesłanie oparte były na tych samych rymach, splecionych w kunsztowny sposób, tak iż, w klasycznej balladzie, na 28 wierszy, zasadniczy rym powtarzał się 14 razy. Nie zadowalając się tymi trudnościami, autor często składał swoje imię i nazwisko z pierwszych liter wierszy (był to wówczas często używany i bardzo potrzebny sposób ochrony własności literackiej), nie mówiąc o innych akrobatycznych sztuczkach formy, jakie sobie jeszcze nieraz nakładano. Villon uprawia balladę z mistrzostwem. Pod jego piórem staje się ona na przemian poważną, dworną, rzewną, lekką, wesołą: przyjmuje wszystkie odcienie ruchliwej jego myśli.

2034

A myśl ta, mimo iż skacze z przedmiotu na przedmiot, krąży uparcie koło jednego obrazu. Obrazem tym Śmierć; temat dla pisarzy średnich wieków szczególnie bliski, a dla Villona bardziej niż dla kogo bądź innego. Cechą średniowiecza jest poufałe współżycie ze śmiercią, która też czyhała na ówczesnego człowieka i w tysiącznych formach na każdym kroku. W gęsto zabudowanych miastach cmentarze stanowiły prawie jedyne szersze przestrzenie; były ogrodem publicznym, miejscem zebrań, zabaw, handlu przy kramikach. Od czasu do czasu, z powodu przepełnienia, wykopywano zbutwiałe szczątki trumien i zesypywano kości na jedną kupę, aby je pogrześć wspólnie dla oszczędzenia miejsca. Kiedy Villon kreśli w wymownych strofach ten obraz i snuje zeń refleksje, kreśli je wprost z natury, z codziennego widoku. W ustach dzisiejszego poety, wysmażona przy biurku, byłaby może ta refleksja zimną i banalną; w ustach tego straconego dziecka, igrającego bez przerwy z szubienicą, jest ona na wskroś przejmująca i odczuta. Kiedy, nazajutrz po odczytaniu wyroku, skazaniec maluje, we wstrząsającej grozą plastyki a nienagannej co do formy balladzie, obraz siebie i swoich kompanów dziobanych przez kruki, ach, to nie literatura! Villon jest jednym z największych poetów śmierci i wszystkiego co z nią się wiąże: owej przenikliwej melancholii, a zarazem wszystkich obrzydliwości mijania, owego niedosytu rozkoszy, jaki z gorącego, zmysłowego serca tego dziecka paryskiego bruku wydziera tak naiwne westchnienie; owego głodu miłości, niemal bez przedmiotu, jakim natura buntuje się w nim przeciw zniszczeniu ciała. Trzeba bowiem powiedzieć, mimo iż Villon z naciskiem przedstawia się niejednokrotnie jako „męczennik miłości”, iż tęsknota za nią często występuje raczej jako tęsknota tułacza i biedaka do jednej z wymarzonych form „wygodnego życia”, jako uzupełnienie tego „miętkiego łóżka” i smacznego jadła, niż jako miłość w wyższym, szlachetniejszym pojęciu.

… Zaiste, nieraz miłowałem,
Y miłowałbych ieszcze chętnie;
Lecz serce smutne, z wygłodniałym
Brzuchem, co skwierczy zbyt natrętnie,
Odwodzą mnie z miłosnych dróżek.
Ktoś inny, syty, swey ochocie
Folguie za mnie: Amor-bożek
W pełnym wszak rodzi się żywocie!
2035

Wielu komentatorów Villona uważa aluzje poety do swoich „męczeństw miłosnych” raczej jako hołd złożony ówczesnej dworno-czułej konwencji, niż jako odbicie rzeczywistych przeżyć. Jednakże nuta ta powtarza się w Testamencie zbyt często i zbyt konsekwentnie, aby ją można było pominąć tak lekko, zwłaszcza wobec najdalej posuniętej szczerości, z jaką poeta skądinąd mówi o sobie, nie drapując się bynajmniej w szlachetny kostium. Z drugiej strony, pośród szeregu niskich miłostek, o których Villon natrąca, rysuje się w Testamencie jeden profil kobiecy, odcinający się od innych zarówno urokiem, jak siłą wrażenia, z jaką wycisnął się w pamięci poety. To ta Kasia, Katarzyna de Vausselles[291] (Villon wymienia ją w oryginalnym tekście z imienia i nazwiska), dla której Villona „zbito nago”, przez którą „wszędy zwą go głośno: Miłośnik z hańbą przepędzony…

Co bądź iey ieno kładłem w uszy,
Zawżdy powolnie mnie słuchała
— Zgodę czy pośmiech maiąc w duszy —
Co więcey, nieraz mnie cirpiała
Iżbych się przymknął do niey ciasno,
Y w ślepki patrzał promieniste,
Y prawił swoie… Wiem dziś iasno,
Że to szalbierstwo było czyste.
Wszytko umiała przeinaczyć;
Mamiła mnie, niby przez czary:
Zanim człek zdołał się obaczyć
Z mąki zrobiła popiół szary;
Na żużel rzekła, że to ziarno,
Na czapkę, że to hełm błyszczący,
Y tak zwodziła mową marną,
Zwodniczem słowem rzucaiący…
2036

Wiadomo nam, z różnych aluzji zawartych w Legatach i Testamencie, że Villon, w młodzieńczej epoce, obracał się w towarzystwie złotej młodzieży zamożnego paryskiego mieszczaństwa. Ceniony dla swych poetyckich i towarzyskich talentów, stał się prawdopodobnie Villon pożądanym łupem dla młodych kobiet, w ten lub inny sposób należących do tego względnie wykwintnego świata; nie szczędzono mu, jak widać, miłych spojrzeń i zdawkowej monety zalotności. Ale kiedy poeta, ukołysany nadziejami, zapragnął posunąć się dalej, niż to leżało w intencjach kusicielki, wówczas przekonał się — na cztery wieki przed Komedią ludzką Balzaka — o roli pieniądza w społeczeństwie i stosunku jego do najbardziej idealnych uczuć. Tak by świadczyły przynajmniej liczne aluzje jego w Testamencie. Gorączkowa chęć zdobycia owego złota, bez którego czuł poeta własną bezsilność i nędzę wobec swego bóstwa, skłoniła go może do tego, iż otwierającą się dlań spokojną i dostatnią przyszłość, czekającą „licencjata Sztuk”, przybranego syna kanonika, na łonie Kościoła lub jakiego tłustego urzędu, tak nieopatrznie postawił na kartę, dając się wciągnąć do szajki rzezimieszków.

2037

Dlatego to, kiedy Villon wyjazd swój do Angers, po spełnieniu jednej kradzieży a celem przygotowania nowej, odnosi do motywów miłości, przyczyną tego może nie jest chęć upiększenia własnych pobudek, ale istotny związek między rozpaczliwą decyzją poety a sprawami jego serca. Od tego czasu, od kradzieży w kolegium Nawarskim i podejrzanej wyprawy do Angers, Villon wykoleja się bezpowrotnie; z lekkomyślnego trochę, utalentowanego studenta, podejmowanego mimo swych wybryków w kołach uczciwego mieszczaństwa, staje się włóczęgą i opryszkiem, tym samym w miłostkach swoich nie sięgającym poza sferę „grubej Małgosi”… Ale wspomnienie owej miłości, w której utopił wiarę i pragnienia młodych lat, nawiedza go tak silnie i tak żywo stoi przed oczyma poety, że kiedy, w godzinie bezwzględnej szczerości — „kto zdycha, wszytko lża mu gadać!” — Villon kończy swój Testament słowami, iż „miłości pomarł męczennikiem”, mamy może, mimo wszystko, prawo widzieć w tych słowach coś więcej niż stylistyczny ornament…

2038

„Gruba Małgosia” również niemało kłopotu sprawiła niektórym bogobojnym komentatorom Villona, a to dla tonu tej ballady, który, mimo wszelkie swobody zapatrywań, jakim poeta daje upust w Wielkim Testamencie, odbija od reszty dzieła bezwzględnym już cynizmem. Konstruowano wytłumaczenie — niewątpliwie zbyt sztuczne i dziś już poniechane — w ten sposób, iż Gruba Małgosia było to jakoby godło oberży (istotnie tytuł ten służył dość często za godło podejrzanym gospodom) i że ballada Villona nie odnosi się do realnej osoby, lecz stanowi opartą na tym dwuznaczniku igraszkę literacką. Możliwszym już jest inne wytłumaczenie: mianowicie, w średniowiecznej literaturze, na przekór czułostkowym wylewom poezji miłosnej, wytworzyła się przez jakiś czas moda opiewania miłostek z kobietami starymi, brzydkimi, pokracznymi etc. Może z tej mody literackiej — przełożonej na walory moralne — urodziła się ballada o Grubej Małgosi: wobec jednak właściwej Villonowi bezpośredniości w czerpaniu swych tematów nie ma stanowczych powodów, aby wątpić, iż oryginał jej istniał i był żywą z krwi i kości kobietą.

2039

Trzecia, nieco wyraźniej rysującą się fizjognomia kobieca, to owa Marta (imię jej wypisał poeta tylko za pomocą początkowych liter jednej ze strofek ballady), której Villon poświęcił ową balladę z refrenem: Nie dręczyć, ale wspomagać biedaka i poprzedzające ją, brutalnym zgrzytem zakończone oktawy. I w tej miłości Villon przeszedł snadź podobne zawody, co i w swym pierwszym uczuciu, jednakże charakter tych zawodów oraz ton, jakim mówi o nich, są tutaj już o wiele niższego typu.

2040

Tak więc, miłość i śmierć, żal za zmarnowanym życiem i skrucha, wreszcie nienawiść do swych „dręczycieli” wypełniają ten wzruszający poemat. Nienawiść ta wybucha raz po raz wśród żartobliwych strof Testamentu i pogłębia je w akcenty wprost złowrogie, ilekroć poeta wspomni męczarnie, jakie wycierpiał.

2041

A życie mogłoby być tak piękne! I tak łatwo! Gdyby tylko każdemu dano tyle „złota”, ile mu trzeba! Ta nad wyraz prosta socjologia — poeta nie przeczuwa niemal, aby mogła istnieć inna — podsuwa Villonowi owe rozkoszne w swym naiwnym anarchizmie strofy:

Za Alexandra króla — pono,
Człeka, zwanego Diomedesem etc.
2042

W Testamencie Villona najmniej dziś dla nas interesującym jest to, co jest — samym testamentem. Poeta podejmuje jeszcze raz dawny koncept z Legatów; tylko że to, co tam było niewinnym żartem paryskiego urwisa, tu staje się jadowitym sarkazmem ciężko doświadczonego tułacza i więźnia. Ale te strofy, poświęcone samym „zapisom”, najeżone są aluzjami tak związanymi z osobami i chwilą, iż miejscami zaledwie instynktem możemy wyczuwać, ile w nich tkwiło werwy i gryzącego konceptu i jak bardzo musiały bawić i drażnić współczesnych. Kiedy Klemens Marot, w początku XVI wieku, zatem dwoma zaledwie pokoleniami oddzielony od epoki Villona, podejmuje, na zlecenie króla Franciszka I, pierwsze poprawne, oficjalne niemal wydanie dzieł poety, czyni uwagę, iż aluzje te są zupełnie ciemne i że, aby je rozumieć, trzeba by żyć w Paryżu współcześnie z autorem i w jego środowisku. Dzisiejszym znawcom Villona aluzje te stały się o wiele zrozumialsze i dostępniejsze, a to dzięki olbrzymiemu nakładowi pracy i talentu, jaki szereg badaczy włożył w imponującą wprost pracę rekonstrukcyjną w tym kierunku. Dzięki gruntownemu przewertowaniu archiwów i aktów epoki, znane są dziś wszystkie osobistości, z którymi zbliżył się Villon i którym poświęcił swe strofy w Testamencie; znane są ich stosunki, niemal właściwości charakteru i słabostki; tak, iż większość aluzji i konceptów Villona da się przy pomocy tego klucza odcyfrować, co oczywiście nie zdoła im przywrócić życia. Na szczęście Testament, poza tą aktualną igraszką, zawiera dość strof i wierszy żywych i dzisiaj i po wszystkie czasy.

2043

Pośmiertne losy spuścizny Villona znaczą się nader interesującą linią. W czasie, gdy poeta tworzył, druk nie był jeszcze rozpowszechniony we Francji; Testament musiał krążyć w odpisach lub przekazywany z ust do ust. Klemens Marot w r. 1533 zaznacza, iż za jego czasu wielu starych ludzi recytowało całe ustępy Villona jedynie z ustnej tradycji. Pierwsze znane wydanie w druku ukazuje się w r. 1489: jak wielkim było powodzenie książeczki, świadczy, iż od r. 1489 do 1533, pojawia się jej dwadzieścia wydań. W r. 1533 podejmuje Marot, jak już wspomniano, na zlecenie Franciszka I, któremu zaszczyt przynosi ta pieczołowitość, pierwszą poprawną edycję pism poety, przedrukowaną, od r. 1533 do 1542, dziesięć razy. Tutaj urywa się nić łącząca Villona z nowo kształtującym się społeczeństwem Francji[292]. Od r. 1542, przez dwa wieki blisko, nie spotykamy ani jednego wydania Villona: pamięć jego przepada wśród publiczności zupełnie, przechowuje się jedynie u poetów, zaglądających tu i ówdzie do starego tomiku (Boileau). Odkrywają go na nowo romantycy, wyrażając swój podziw wymownymi ustami Teofila Gautier[293]; wzrasta jeszcze kult Villona w drugiej połowie XIX wieku, w związku z Beaudelaire'owska poezją grzechu, więziennymi perypetiami Verleaine'a, poezją paryskiego bruku i gościńca, literaturą szukającą ożywczej nuty w gwarze apasza [294]i w akcentach ostatecznego poniżenia ludzkiej istoty. Przez kult Villona, dawno zapomniana forma ballady wraca do czci (Banville); Richepin, pieśniarz bosaków i włóczęgów (La chanson des gueux), w balladzie poświęconej Villonowi składa hołd swemu protoplaście z XV wieku tą inwokacją:

Roi des poetes en guenilles,[295]
O gueux, maître François Villon,
Buveur de vin, coureur de filles,
Sonneur de joyeux carillon;
Grand mélancolique en haillon,
Tes vers, sur ta tete honnie,
Font flamber le sacré rayon,
Escroc, truand, marlou, génie!
2044

Równolegle z kultem poetów wzrasta i naukowe zainteresowanie tak długo zaniedbanym pisarzem. Chmara uczonych bada każdy ślad smutnego życia i czynów genialnego obwiesia, które, dzięki niezmordowanej pracy wilonologów[296], raz po raz odsłaniają rąbek tajemnicy. Słowem, po czterech przeszło wiekach, Villon bezspornie zdobywa sobie miejsce wśród pierwszych poetów Francji. Równy jest im z pewnością szczerością i siłą, a góruje nad wieloma samorodnością talentu.

2045

Trudności, jakie nastręczał przekład Villona, były znaczne. Dążeniem moim była, jak zawsze, najściślejsza wierność, ale przede wszystkim wierność ducha. Że cały szereg ustępów, które i w oryginale są dziś najzupełniej martwe, tym bardziej musiał ujawnić martwość swą w przekładzie, z tym trzeba było się z góry pogodzić; pocieszałem się tym, iż znajdą się inne, które i w przekładzie dadzą dość wierne pojęcie o tonie i charakterze utworu. Formę oryginału zachowałem wszędzie ściśle; z wyjątkiem prawidła ballady, które każe opierać wszystkie strofy na identycznych rymach. Warunki rymu w polskim wierszu są zupełnie odmienne niż we francuskim; gdyby nawet swobodne powtórzenie czternaście razy w 28 wierszach tegoż samego rymu było możliwe, wywołałoby ono, miast harmonijnej asonancji, jak w języku francuskim, po polsku wrażenie słuchowe przykre.

2046

Co do wyboru utworów, postąpiłem następująco: przekładu Legatów, z przyczyny ich wyłącznie niemal aktualno-lokalnego charakteru, poniechałem zupełnie. Wielki Testament przełożyłem w całości; skreśliłem jedynie jakie 20 oktaw, niepodobnych[297] prawie do tłumaczenia, tak najeżonych igraszką słowną, opartą na osobistych aluzjach, zupełnie dziś pozbawionych soli. Pozostało w polskim przekładzie aż nazbyt wiele takich, zachowanych dla dania pojęcia o charakterze całego utworu. Z luźnych ballad zachowałem w Kodycylu cztery; kilka innych, mało interesujących, pominąłem, aby uniknąć balastu. Ogółem, to polskie wydanie zawiera prawie wszystko, co posiadamy ze spuścizny Villona, wszystko zaś bezwzględnie, co z niej pozostało żywym.

Boy.

2047

Epitaphe du dit Villon

Frères humains qui après nous vivez,
N'ayez les coeurs contre nous endurcis[298]
2050

„Lecz proście dla nas wszytkich odpuszczenia…”

2051

Ballada wisielców, facsimile[299] z I-go wydania pism Villon'a (Paryż, 1489).

Przypisy

[1]

pusty — tu: lekkomyślny. [przypis edytorski]

[2]

Tybota, pana Ossyńskiego… — Thibaut d'Auxigny, biskup Orleański, który trzymał Villona w ciężkim więzieniu w Meung. [przypis tłumacza]

[3]

jeno — tylko. [przypis edytorski]

[4]

w żywot żywy — w życiu wiecznym. [przypis edytorski]

[5]

sierdzisty — rozsierdzony, gniewny. [przypis edytorski]

[6]

przygodzi — tu: wypada. [przypis edytorski]

[7]

kajać się — przyznawać się do winy, żałować za grzechy. [przypis edytorski]

[8]

Na cnego Kotra mistrza… — mistrz Jan Cotard, prokurator, świeżo zmarły; w dalszym ciągu Villon poświęca mu wspomnienie, a nawet osobną balladę. [przypis tłumacza]

[9]

książka — chodzi o brewiarz, tj. zbiór modlitw katolickich przeznaczonych na każdy dzień roku. [przypis edytorski]

[10]

Pikardzki — Pikardami nazywano heretyków, którzy nie uznawali modłów za zmarłych [Pikardowie — grupa religijna, głosząca bliski koniec świata, funkcjonująca w XIV-XV w. w Europie Zachodniej, a następnie w Czechach - Red.WL]. [przypis tłumacza]

[11]

Yl — właśc. Lysle. [przypis edytorski]

[12]

Flandria — kraina historyczna, obecnie na terenie Francji, Belgii i Holandii. [przypis edytorski]

[13]

Duę — właśc. Douai, miasto w północnej Francji, znane z aktywności naukowej, która później, w XVI w., zaowocowała założeniem tam uniwersytetu. [przypis edytorski]

[14]

Psalm: Deus laudem…Psalm 108: Deus laudem meam, etc. Siódmy werset, który służy Villonowi jako modlitwa za biskupa Orleańskiego, opiewa: „Niechaj dni jego będą skrócone do najmniejszej liczby, a biskupstwo jego niech przejdzie w inne ręce” [przytoczony przez Boya werset jest dokładnym cytatem z Wulgaty, to jest łacińskiej wersji Biblii; „biskupstwo” trzeba tam jednak rozumieć jako „władzę (kapłańską)”; Red.WL]. [przypis tłumacza]

[15]

Y wydarł z ręki mnie katowi — patrz informacje biograficzne zawarte w załączonym na końcu tekście Od tłumacza Tadeusza Boya-Zeleńskiego. [przypis edytorski]

[16]

Y cnemu królu Ludwikowi… — Ludwik XI, którego przejazdowi przez Meung Villon zawdzięczał uwolnienie. [przypis tłumacza]

[17]

Jakub — patriarcha biblijny, ojciec 12 synów, od których wywodzono tzw. dwanaście plemion Izraela; symbol powodzenia życiowego osiągniętego mimo niesprzyjających okoliczności. [przypis edytorski]

[18]

Salomon — biblijny król Izraela, syn Dawida, znany z mądrości. [przypis edytorski]

[19]

Matuzalem — patriarcha biblijny, syn Henocha, znany z długowieczności. [przypis edytorski]

[20]

Karol Duży — właśc. Karol Wielki, (ok. 742/747–814), sławny dzięki sukcesom militarnym i dyplomatycznym. Władca mocarstwa rozciągającego się na ziemiach dzisiejszych Niemiec, Francji, Austrii, zachodniej Hiszpanii i północnych Włoch. W r. 800 otrzymał od papieża tytuł cesarza rzymskiego. [przypis edytorski]

[21]

żywot (daw.) — brzuch, łono. [przypis edytorski]

[22]

św. Marcin (ok. 316–397) — biskup Tours, zwany Miłościwym, wcześniej legionista rzymski. [przypis edytorski]

[23]

Delfin — następca tronu, zwł. francuskiego. [przypis edytorski]

[24]

chrobry (daw.) — dzielny, odważny, mężny. [przypis edytorski]

[25]

walny — decydujący, ostateczny. [przypis edytorski]

[26]

przepomnieć (daw.) — zapomnieć. [przypis edytorski]

[27]

bakalarstwo — tu: nauka (bakałarz to śrdw. niższy stopień naukowy) [przypis edytorski]

[28]

Nad Arystotem Awerresa… — Averroes, szanowany w średniowieczu lekarz i filozof arabski z XII w., komentator Arystotelesa. [przypis tłumacza]

[29]

Bóg, co Emauskie wsparł pielgrzymy (Iak Ewangelia opowiada) — patrz Łk 24, 13-35. [przypis edytorski]

[30]

nadzieią — „nadzieja” (fr. espoir) to zawołanie na herbie Burbonów. [przypis edytorski]

[31]

krzepić — wzmacniać. [przypis edytorski]

[32]

snadno a. snadnie (daw.) — chętnie, łatwo. [przypis edytorski]

[33]

Romans RóżyRoman de la Rose, ulubiony poemat średniowiecza [poemat alegoryczny o miłości, rozpoczęty przez Guillaume'a de Lorris (ok. 1235), a dokończony przez Jeana de Meung; Red.WL]. [przypis tłumacza]

[34]

płochość (daw.) — brak stałości w uczuciach i postanowieniach. [przypis edytorski]

[35]

w męskiem lecie — w wieku dojrzałym. [przypis edytorski]

[36]

żywli — czasownik „żyw” z partykułą pytajną -li. [przypis edytorski]

[37]

Za Alexandra króla… — Aleksander Wielki. [przypis tłumacza]

[38]

pono (daw.) — podobno. [przypis edytorski]

[39]

kwapić się — spieszyć się do czegoś. [przypis edytorski]

[40]

Walery — Valerianus Maximus; ale Villon, cytując z pamięci, przypisuje temu pisarzowi anegdotkę, którą prawdopodobnie zaczerpnął gdzie indziej, w Salisburym lub Janie de Vignay. [przypis tłumacza]

[41]

Żałuię czasu mey młodości… — Villon, pisząc testament, miał lat trzydzieści! [przypis tłumacza]

[42]

mdłość (daw.) — słabość. [przypis edytorski]

[43]

Nad grzech nie lża się człeku kaiać — Sens: człowiek nie powinien spowiadać się z grzechów, których nie popełnił. [przypis edytorski]

[44]

żywot (daw.) — brzuch, łono. [przypis edytorski]

[45]

Hiob — bohater biblijnej Księgi Hioba, ciężko doświadczony przez los na skutek zakładu między Bogiem a diabłem zawartego w celu wypróbowania jego wiary. [przypis edytorski]

[46]

zażegać (daw.) — podpalać. [przypis edytorski]

[47]

trefny — tu: żartobliwy. [przypis edytorski]

[48]

rad (daw.) — życzliwy. [przypis edytorski]

[49]

Kartuzi — surowy zakon (zarówno męski, jak i żeński), założony w 1084 roku przez św. Brunona z Kolonii. Od innych zakonów różni się tym, że mnisi, by przebywać w samotności, mieszkają w osobnych domkach, nie zaś w jednym budynku klasztornym. [przypis edytorski]

[50]

Celestyni — zakon o regule wzorowanej na benedyktyńskiej, acz z wpływami franciszkańskimi, istniał do r. 1807. [przypis edytorski]

[51]

trepki — tu: obuwie zakonne. [przypis edytorski]

[52]

Różnie los sadza ludzkie syny — Hiob 7, 6. [przypis tłumacza]

[53]

materia — tu: temat. [przypis edytorski]

[54]

prawie — tu: naprawdę. [przypis edytorski]

[55]

zawżdy (daw.) — zawsze. [przypis edytorski]

[56]

zelżywy (daw.) — skłonny do obrażania. [przypis edytorski]

[57]

kwilić — tu: cicho płakać. [przypis edytorski]

[58]

iako Dawid prawi…Quaesivi eum et non est inventus locus eius (Ps. 36) [Tekst łac. tłumaczy się jako: Szukałem go, lecz nie znalazłem miejsca, gdzie by był — Red.WL]. [przypis tłumacza]

[59]

podniosło — dziś popr.: podniośle. [przypis edytorski]

[60]

na czele — dziś: na czole. [przypis edytorski]

[61]

Parys i Helena — bohaterowie, ze względu na których rozpoczęła się wojna trojańska. [przypis edytorski]

[62]

wena (daw., z łac.) — żyła. [przypis edytorski]

[63]

krasawica — piękność. [przypis edytorski]

[64]

Archippa — w istocie jest to zniekształcony przydomek Alcybiadesa, znanego z urody ucznia Sokratesa. [przypis edytorski]

[65]

Tais — kurtyzana z czasów Aleksandra Wielkiego. [przypis edytorski]

[66]

Echo — w mitologii gr. nimfa, która ukrywała przed Herą romanse Zeusa; za karę Hera ukarała ją w ten sposób, że odebrała jej możliwość mówienia własnymi słowami, przez co Echo musiała zacząć powtarzać cudze. [przypis edytorski]

[67]

kędy (daw.) — gdzie. [przypis edytorski]

[68]

drzewiejszy — dawniejszy, niegdysiejszy. [przypis edytorski]

[69]

Refren tej ballady: Mais ou sont les neiges d'antan? należy do najsłynniejszych wierszy w literaturze francuskiej [współczesne tłumaczenie brzmi raczej: Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi — Red.WL]. [przypis tłumacza]

[70]

Helois — Heloiza (ok. 1098–1164), zakonnica i erudytka, potajemnie poślubiona Abélardowi. [przypis edytorski]

[71]

Abeylart Piotr — właśc. Pierre Abélard (1079–1142), filozof i teolog, wybitny nauczyciel, jeden z prekursorów scholastyki. Znany także z burzliwego romansu z Heloizą i potajemnego małżeństwa z nią. [przypis edytorski]

[72]

zmienion w kapłona — wykastrowany (na rozkaz kanonika Fulberta, którego siostrzenicą była Heloiza). [przypis edytorski]

[73]

Podobnież, gdzie ta monarchini… — królowa Nawarry, która, wedle legendy, topiła swoich kochanków [Małgorzata Burgundzka (1290–1315) przyłapana na cudzołóstwie i uwięziona, a następnie uduszona na rozkaz męża, Ludwika Kłótliwego — Red.WL]. [przypis tłumacza]

[74]

gach — kochanek; według legendy wspomnianej w oryginale chodziło tu o Jeana Buridana, filozofa scholastycznego (ok. 1300–po 1358), uratowanego ponoć przez ucznia. [przypis edytorski]

[75]

Blanka — prawdop. Blanka Kastylijska (1188—1252), córka Alfonsa VIII, króla Kastylii, żona Ludwika VIII Lwa. [przypis edytorski]

[76]

Berta — legendarna matka Karola Wielkiego. [przypis tłumacza]

[77]

Liia — imię dodane przez tłumacza. [przypis edytorski]

[78]

Bietris — Beatrycze z Prowansji (ok. 1234–1267), żona Karola I, króla Sycylii. [przypis edytorski]

[79]

Arambur — XIII-wieczna dziedziczka francuskiego hrabstwa le Maine. [przypis edytorski]

[80]

Alys — właśc. Adela z Szampanii, zwana też Alix (ok. 1140–1206), trzecia żona króla Ludwika VII. [przypis edytorski]

[81]

Iohanna — Joanna D'Arc (1412–1431), święta, mistyczka, patronka Francji. Prowadziła wojska francuskie do walki przeciw Anglikom, skłaniając je do przyjęcia bardziej ofensywnej taktyki. Ostatecznie została wydana Anglikom, osądzona za herezję i spalona na stosie. [przypis edytorski]

[82]

Ballada o panach dawnego czasu, prowadząca daley ten sam przedmiot — wszyscy wyliczeni tu monarchowie zmarli świeżo, za czasu Villona; w refrenie przeciwstawia im poeta wpółlegendarną już postać Karola Wielkiego (Charlemagne). [przypis edytorski]

[83]

Kalikst III — Alfons de Borja (1378–1458), papież od roku 1455. [przypis edytorski]

[84]

Alfons — Alfons V zwany Wspaniałomyślnym (1396–1458), król Aragonii, a następnie również Neapolu. [przypis edytorski]

[85]

Szarlemań — właśc. Karol Wielki, (ok. 742/747–814), sławny dzięki sukcesom militarnym i dyplomatycznym. Władca mocarstwa rozciągającego się na ziemiach dzisiejszych Niemiec, Francji, Austrii, zachodniej Hiszpanii i północnych Włoch. W r. 800 otrzymał od papieża tytuł cesarza rzymskiego. [przypis edytorski]

[86]

król Bohemii Lancelot — nie było władcy czeskiego o tym imieniu. [przypis edytorski]

[87]

Ballada w teyże samey materyey — ballada ta zatytułowana jest przez Villona: Ballada w tejże materyi w starym ięzyku francuskim. Interesującym dokumentem dawności kultury piśmienniczej we Francji jest, że już w XV w. poeta czyni sobie artystyczną zabawę, aby naśladować stary język francuski z XIII w., co zresztą — jak mu to dzisiejsi erudyci dowodnie wykazali! — czyni w sposób dość powierzchowny. [przypis edytorski]

[88]

alba — od łac. albus, czyli biały, szata liturgiczna tego koloru, noszona pod ornatem. [przypis edytorski]

[89]

mitra — tu: infuła. [przypis edytorski]

[90]

stoła — stuła. [przypis edytorski]

[91]

ninie (daw.) — teraz. [przypis edytorski]

[92]

Wiieny — właśc. Vienne. [przypis edytorski]

[93]

Delfin — następca tronu, zwł. francuskiego. [przypis edytorski]

[94]

Dyżonu — właśc. Dijon. [przypis edytorski]

[95]

czyli — czy z partykułą pytajną -li. [przypis edytorski]

[96]

trefność — tu: żart. [przypis edytorski]

[97]

mdłość (daw.) — słabość, tu: coś nieważnego. [przypis edytorski]

[98]

Żale piękney płatnerki — Owa płatnerka była historyczną osobistością: niegdyś głośna piękność paryska, za czasu Villona już zgrzybiała staruszka, nasunęła mu widokiem swoim te strofy, jedne z najlepiej odlanych w całym jego dziele [płatnerz — handlarz broni i rynsztunku wojennego; Red.WL]. [przypis tłumacza]

[99]

wraz (daw.) — tu: zaraz. [przypis edytorski]

[100]

kosa (daw.) — warkocz. [przypis edytorski]

[101]

rad (daw.) — wesoły. [przypis edytorski]

[102]

oszedziały (daw.) — posiwiały. [przypis edytorski]

[103]

paździerze — zdrewniałe części łodyg lnu lub konopi. [przypis edytorski]

[104]

Y ty, szewczycho Wilhelmino… — w owych czasach wiele kobiet lekkiego obyczaju uprawiało rzekomo rozmaite rzemiosła, pod których godłem były znane, a które służyły im jako płaszczyk do bezpiecznego i tym zyskowniejszego praktykowania nierządu. [przypis tłumacza]

[105]

Fremin — ów Fremin, którego Villon nazywa żartobliwie „swoim klerkiem” (sekretarzem), spisuje jakoby testament za dyktandem mistrza. [przypis tłumacza]

[106]

rad (daw.) — chętnie. [przypis edytorski]

[107]

klerk — urzędnik. [przypis edytorski]

[108]

dur (daw.) — gorączka, choroba (por. „dur brzuszny”). [przypis edytorski]

[109]

Salomon — biblijny król Izraela, syn Dawida, znany z mądrości. [przypis edytorski]

[110]

Orfeusz — w mitologii gr. legendarny śpiewak i poeta, poszedł do Hadesu, by zabrać stamtąd swoją zmarłą żonę. [przypis edytorski]

[111]

Narcyz — w mitologii gr. pasterz, który zakochał się we własnym odbiciu w sadzawce; tu i w kilku innych miejscach Villon ironicznie przeinacza znane antyczne lub biblijne opowieści. [przypis edytorski]

[112]

Sardana, xiążę niezbyt słabe… — prawdopodobnie Sardanapal. [przypis tłumacza]

[113]

Król Dawid, prorok w świecie rzadki, Boiaźni bożey zzuł kaydany Widząc gładziuchne dwa pośladki — aluzja do historii Dawida i Batszeby. [przypis edytorski]

[114]

Ammon — syn biblijnego króla Dawida. [przypis edytorski]

[115]

Kasia — Katarzyna de Vauselles, jedyna postać kobieca, która znaczy się głębszym śladem w poezji Villona. W jakich okolicznościach odbyło się to „bicie” — nie wiadomo; słowa „na goło” pozwalałyby się domyślać, iż Villon może został z urzędu oćwiczony: kara, na jaką skazywano wówczas żaków, gdy mścili się za srogość damy za pomocą zelżywych piosenek. [przypis tłumacza]

[116]

li (daw.) — jak. [przypis edytorski]

[117]

więcierz — rodzaj sieci rybackiej. [przypis edytorski]

[118]

powolnie — tu: chętnie. [przypis edytorski]

[119]

fuzel — szkodliwy osad w źle sfermentowanym winie. [przypis edytorski]

[120]

moszcz — sok z winogron przed fermentacją. [przypis edytorski]

[121]

skapieć — umrzeć. [przypis edytorski]

[122]

galant (daw.) — mężczyzna o wyrafinowanych manierach. [przypis edytorski]

[123]

materią — dawna forma B. lp., dziś popr.: materię. [przypis edytorski]

[124]

lża (daw.) — wolno. [przypis edytorski]

[125]

skopiec — wykastrowany baran. [przypis edytorski]

[126]

w rzeczy (daw.) — w rzeczywistości. [przypis edytorski]

[127]

spiczak — młody jeleń, któremu po raz pierwszy wyrasta poroże. [przypis edytorski]

[128]

Co tyle wody dał mi żłopać — aluzja do popularnej metody torturowania podejrzanych. [przypis edytorski]

[129]

Legacik mały tam spisałem… — pierwszy znany utwór Villona pt. Les Lais (Legaty), zwany też Małym Testamentem. [przypis tłumacza]

[130]

Moro, Proweniec, Roben, Trygam — właściciele gospód, którym prawdopodobnie Villon został dłużny. [przypis tłumacza]

[131]

Spadek zacnego imć bękarta… — Piotr Marchant, zwany bękartem de la Barre, jeden z dwunastu sierżantów więzienia królewskiego w Châtelet. [przypis tłumacza]

[132]

testować (daw.) — pisać testament. [przypis edytorski]

[133]

chędogo (daw.) — czysto, porządnie. [przypis edytorski]

[134]

testować (daw.) — pisać testament. [przypis edytorski]

[135]

obmierznąć (daw.) — zacząć w kimś budzić wstręt. [przypis edytorski]

[136]

Łazarzowy — według Ewangelii Łazarz, przyjaciel Chrystusa, został przez niego wskrzeszony; według średniowiecznych legend całe swoje dalsze życie przeżył w strachu przed swym pośmiertnym losem. [przypis edytorski]

[137]

febra — daw. po prostu gorączka. [przypis edytorski]

[138]

Dziewięci iasnych chórów nieba — mowa o chórach anielskich; średniowieczna teologia zaludniała niebo aniołami ustawionymi w ścisłej hierarchii, dzielącymi się na chóry. [przypis edytorski]

[139]

item (łac.) — również, także. [przypis edytorski]

[140]

mistrz — śrdw. tytuł naukowy, łac. magister. [przypis edytorski]

[141]

Item, dobremu oćcu — więcey! —/ Mistrzu Wilhelmu Wilonowi… — przybrany ojciec i opiekun poety, kanonik przy klasztorze św. Benedykta, który widocznie wielokrotnie ratował wychowanka z „opressyi”. [przypis tłumacza]

[142]

Powieść o dyabelskiey bździnie — zaginiony poemat Villona, który miał za treść tragikomiczną walkę o kamień nazwany Pet-du-Diable. [przypis tłumacza]

[143]

Tabaryn — jeden z uczestników kradzieży w kolegium Nawarskim, który gadulstwem swoim sprawił, iż rzecz wyszła na jaw, a później, na torturze wodnej, wydał wspólników. Stąd prawdopodobnie ironiczna aluzja do jego „prawdomówności”. [przypis tłumacza]

[144]

poszyt — zszyte razem kartki papieru. [przypis edytorski]

[145]

Iako Egipską rozgrzeszył Maryię — św. Maria Egipcjanka (ok. 344–ok. 421), prostytutka, która pod wpływem pielgrzymki do grobu Chrystusa przemieniła się w mieszkającą na pustyni pokutnicę. [przypis edytorski]

[146]

mędrca Teofila, Który przez Ciebie spełnił święte dzieła, Mimo iż djabłu zaprzedał swą wolę — odniesienie do śrdw. legendy. [przypis edytorski]

[147]

żywot (daw.) — łono. [przypis edytorski]

[148]

chudoba (daw.) — dobytek. [przypis edytorski]

[149]

Ythier Marchant — młodzieniec z zamożnego mieszczaństwa, towarzysz zabaw młodości Villona. Rondo, jakie Villon mu zapisuje, daje pojęcie o smaku ówczesnej dwornej poezji, takiej jaką uprawiali najcelniej Alain Chartier i Karol Orleański. [przypis tłumacza]

[150]

De profundis — Psalm 130, rozpoczynający się od słów: Z głębokości wołam do Ciebie, Panie. [przypis edytorski]

[151]

giezło (daw.) — koszula. [przypis edytorski]

[152]

Mistrzowi Rogatemu Ianowi… — Jean le Cornu, bogaty mieszczanin i sekretarz królewski, który prawdopodobnie okazał się w potrzebie mało uczynnym dla poety. W ogrodzie, który mu ironicznie „zapisuje”, Villon, zdaje się, zmuszony był przespać nieraz noc. [przypis tłumacza]

[153]

Saint-Amant — urzędnik Skarbu; w oryg. legat ten zawiera aluzje do godeł sklepowych, jak Biały koń itd.; rodzaj żartu bardzo Villonowi ulubiony i powtarzany często. [przypis tłumacza]

[154]

real — srebrna moneta hiszpańska lub portugalska. [przypis edytorski]

[155]

Ragier — znany opój; „Wielki kubek” — oberża pod tym godłem. [przypis tłumacza]

[156]

„pod Szyszką”Pomme du Pin, głośna oberża współczesna. [przypis tłumacza]

[157]

Item, co Marbof, abo zgoła/ Mikołaj Luwier, z tymi bieda — aluzje do dwóch znanych mieszczan, nadających sobie szlacheckie tony. [przypis tłumacza]

[158]

traktiernia — restauracja, zwł. podrzędna. [przypis edytorski]

[159]

Turgis — właściciel głośnej traktierni Pomme du Pin. [przypis tłumacza]

[160]

kornet — słowo wieloznaczne: nakrycie głowy, instrument muzyczny podobny do trąbki, sztandar lub chorągiewka, szwadron kawalerii. [przypis edytorski]

[161]

To iest, strażnicy, myślę, piesi… — Villona obchodzili tylko strażnicy piesi, nie konni, ponieważ ci tylko odbywali ronty w mieście [ront — patrol; Red.WL]. [przypis tłumacza]

[162]

CVI — tu opuszczono kilka strof (patrz: Od tłumacza). [przypis edytorski]

[163]

cepcule — zakonnice a. uczennice szkoły zakonnej (Boy wykorzystuje tu przezwisko uczennic Szkoły Domowej Pracy generałowej Jadwigi Zamoyskiej w Kuźnicach, pochodzące od wymawianego z góralska słowa „czepiec”). [przypis edytorski]

[164]

Turlupini — sekta, aktywna we Francji (w tym i w Paryżu) w XIV i XV wieku, afiszująca się ewangelicznym ubóstwem i podejrzewana o rozwiązłość. [przypis edytorski]

[165]

Mistrz Jan Pulieński — Jan de Poulieu, doktor uniwersytetu, który zwalczał zakony żebrzące i później musiał odwołać swoje zarzuty. Za czasu Villona istniała bardzo silna opozycja świeckiego kleru przeciw groźnej konkurencji zakonów żebrzących. [przypis tłumacza]

[166]

Mistrz Jan Mehuński — Jan de Meung, autor drugiej części Romansu Róży (1277). [przypis tłumacza]

[167]

dworować (daw.) — żartować. [przypis edytorski]

[168]

krzoska (starop.) — żartobliwe określenie na męskie genitalia; w znaczeniu dosłownym: skałka w strzelbie, która po uderzeniu krzesiwem wytwarzała iskrę, by podpalić proch. [przypis edytorski]

[169]

audytor — sędzia przygotowujący materiał procesowy w sądzie kościelnym. [przypis edytorski]

[170]

stolec (daw.) — siedzisko. [przypis edytorski]

[171]

Zasię Matyska z Orleanu… — Macé d'Orléans był to sędzia prowincjonalny, którego Villon, prawdopodobnie dla jego gadulstwa i drobiazgowości, przechrzcił na kobietę. Kobietom nierządnego życia nie wolno było, pod grzywną, nosić niektórych ozdób, np. pasków ze srebra. [przypis tłumacza]

[172]

mistrzowi Lorensowi… — mistrz Lorenz, promotor, który prowadził śledztwo w sprawie kradzieży nawarskiej, przy tym tęgi bibuła [bibuła — pijak; Red.WL]. [przypis tłumacza]

[173]

mistrzowi Ianu Kotru… — Jan Cotard, prokurator, również tęgi pijak, wówczas świeżo zmarły. [przypis tłumacza]

[174]

Locie, coś popił tak zdrowo u skały, Aże miłości chucie niepowinney Cór własnych imać wręcz ci się kazały — wg przekazu biblijnego to córki upiły Lota, by nie wymarł jego ród. [przypis edytorski]

[175]

architriclinus (z gr.) — przewodnik uczty, dyktujący tempo picia (łac. magister bibendi). [przypis edytorski]

[176]

zaparty (daw.) — zamknięty. [przypis edytorski]

[177]

bibka — pijatyka (z łac. bibo, bibere — pić). [przypis edytorski]

[178]

wraz (daw.) — zaraz. [przypis edytorski]

[179]

Szpaczek młodszy — syn bogatego bankiera, prawdopodobnie towarzysz uciech młodości Villona. [przypis tłumacza]

[180]

biedne trzy sieroty — trzej starzy lichwiarze, którym Villon poświęcił już aluzje w Legatach (Marcel, Gassouyn i Laurens). [przypis tłumacza]

[181]

płużyć (daw.) — popłacać, przynosić korzyści. [przypis edytorski]

[182]

donatem — gra słów na czasowniku dawać i tytule znanej gramatyki łacińskiej [łac. dono znaczy dawać; Red.WL]. [przypis tłumacza]

[183]

mitręga — zbędny wysiłek. [przypis edytorski]

[184]

tibi decus, salus, ave (łac.) — fragmenty modlitewnych apostrof: Tobie sława, zbawienie, chwała. [przypis edytorski]

[185]

Credo — gra słów na wyrazie Credo i kredycie [Credo — modlitwa „Wierzę w Boga Ojca”, wyznanie wiary; Red.WL]. [przypis tłumacza]

[186]

Kupcie im ciastek… — w oryg. gra słów na słowie flaon, ciastko, a także forma do bicia monety. [przypis tłumacza]

[187]

Oto mi dziatki dobrey woley! — „enfants de lieu de bien”, wyrażenie, którym określano najgorszych hultai i oszustów. [przypis tłumacza]

[188]

mym biednym klerykusiom — dwaj starzy kanonicy przy kościele Notre-Dame, z którym to kościołem klasztor św. Benedykta był w zajadłej nieprzyjaźni. [przypis tłumacza]

[189]

Na domu Giedryia Wilhelma… — osobistość znana z niewypłacalności. [przypis tłumacza]

[190]

różdżka — zdrobniale: rózga. [przypis edytorski]

[191]

By zacną bursę biedne żaczki… — właśnie ci dwaj kanonicy rozdzielali miejsca w bursie, którymi ich Villon ironicznie obdarza. [przypis tłumacza]

[192]

Nie śpią tak, iako owe szpaczki… — prawdopodobnie właśnie rzecz miała się odwrotnie. [przypis tłumacza]

[193]

kolator (daw.) — fundator kościoła bądź osoba mająca prawo obsadzać urzędy kościelne. [przypis edytorski]

[194]

ćwiczyć — tu: bić. [przypis edytorski]

[195]

Item, imć Kuldu Michałowi,/ Y Karlotowi imć Taranie — dwaj bogaci mieszczanie paryscy. Żółte buty były wówczas cechą wysokiej elegancji. [przypis tłumacza]

[196]

zola — tu: zelówka, wzmocnienie przedniej części podeszwy buta. [przypis edytorski]

[197]

imć panu Grynieńskiemu… — Filip Brunei de Grigny, człowiek zrujnowany i wiecznie goniący za pieniędzmi. [przypis tłumacza]

[198]

niegdy — w Legatach, tj. dziele poprzedzającym Wielki Testament. [przypis edytorski]

[199]

Wicetr — zamek, w czasach Villona będący w ruinie. [przypis edytorski]

[200]

turma — więzienie. [przypis edytorski]

[201]

Bassanier — rejent i pisarz w trybunale. Pierniczkami nazywano, w języku ówczesnej palestry, kubany dawane urzędnikom [„kuban” oznacza łapówkę; Red.WL]. [przypis tłumacza]

[202]

wcale (daw.) — całkiem. [przypis edytorski]

[203]

Zacnemu panu prefektowi… — Robert d'Estouteville, ożeniony z córką poprzedniego prefekta Ambrozją Delore; swego czasu Villon, zaszczycany łaskami prefekta, napisał dlań balladę, którą tutaj pomieścił. [przypis tłumacza]

[204]

dla (daw.) — z powodu. [przypis edytorski]

[205]

W turnieiu króla Reneusa… — René, książę Prowansji i król Sycylii. [przypis tłumacza]

[206]

Hektor, Troilus — starożytni bohaterowie. [przypis edytorski]

[207]

w pacht — w dzierżawę. [przypis edytorski]

[208]

Ni Franciszkowi, bratu iego… — prawdopodobnie obaj bracia okazali się nieużytymi dla poety; prócz tego Franciszek oddał mu jakąś złą przysługę wobec młodego arcybiskupa z Bourges. [przypis tłumacza]

[209]

Ieśli na rozdział w Taiawencie… — głośna ówczesna książka kucharska. [przypis tłumacza]

[210]

orypiment — właśc. aurypigment, minerał z grupy siarczków. [przypis edytorski]

[211]

saletra — związek z grupy azotanów, wykorzystywany jako składnik prochu strzelniczego. [przypis edytorski]

[212]

w wapnie żywem — tj. niegaszonym. [przypis edytorski]

[213]

dychawiczny (daw.) — chory na astmę. [przypis edytorski]

[214]

bździna (daw.) — gazy, pierdnięcie. [przypis edytorski]

[215]

brusznica — czerwona jagoda. [przypis edytorski]

[216]

podwika (daw.) — kobieta. [przypis edytorski]

[217]

zamtuz (daw.) — dom publiczny. [przypis edytorski]

[218]

Przeciwrzeczenia Fran-Gontirowe — biskup z Meaux, Filip de Vitry, napisał głośną współcześnie sielankę, której bohaterem jest ubogi drwal Franc-Gontier i żona jego Helena, a treścią apoteoza szczęścia w ubóstwie. Sielanka ta stworzyła mnóstwo naśladownictw i cały styl: opływający w dostatki panowie, nawet René, książę Prowansji i król Neapolu, rozczulali się nad rozkoszami ubóstwa, co widocznie podrażniło Villona, który z gorzkiego doświadczenia wiedział, co o tym szczęściu myśleć. Ballada, która następuje, jest odpowiedzią na te niewczesne zachwyty; a poświęcona jest mistrzowi Couraud, który był pełnomocnikiem sielankowego króla René w Paryżu. Być może, iż Villon szukał za jego pośrednictwem poparcia u księcia Prowansji i, zamiast spodziewanej pomocy, otrzymał tylko zbawienne rady. Do tego odnosiłaby się też wzmianka o „tyranie”. [przypis tłumacza]

[219]

wraz (daw.) — tu: razem. [przypis edytorski]

[220]

Pani de Bruier — pani de Bruyeres, pobożna wdowa paryska, trudniąca się propagandą cnoty. [przypis tłumacza]

[221]

Z Małego Mostu… — murowany most na Sekwanie, cały zabudowany i będący najbardziej ożywionym punktem handlowym Paryża. [przypis tłumacza]

[222]

Makrob — pisarz z V w., autor Saturnalii, w których ks. VII, p. 7, mieści się rozprawa o tym, dlaczego natura kobiet gorętsza jest niż mężczyzn: „Quid plura? Nonne videmus mulieres, quando nimium frigus est, mediocri veste contentas, nec ita operimentis plurimis involutas, ut viri solent, scilicet naturali calore, contra frigus, quod aer ingerit, repugnante? [Cóż więcej? Czyż nie widzieliście kobiet, które, chociaż jest zimno, zadowalają się skromną odzieżą, jak to czynią mężczyźni, jak gdyby zwalczały chłód, jaki przynosi powietrze, naturalnym ciepłem? — tłum. Red.WL] [przypis tłumacza]

[223]

Monmartre — wzgórze i wioska obok Paryża, włączone w jego granice administracyjne w XIX w. [przypis edytorski]

[224]

Ten klasztor… — klasztor żeński na Montmartre, znany ze swobody obyczajów i łatwego dostępu dla mężczyzn. [przypis tłumacza]

[225]

mgłość — właśc. mdłość, tj. słabość. [przypis edytorski]

[226]

zali (daw.)— czy. [przypis edytorski]

[227]

Brelar Bigod! — przekleństwo w zepsutej niemczyźnie: Verloren, bey Gott! [przypis tłumacza]

[228]

trafunek (daw.) — przypadek. [przypis edytorski]

[229]

kiep — w dawnej polszczyźnie to słowo, oznaczające kobiece genitalia, było poważną obelgą. [przypis edytorski]

[230]

iutrzne pacierze — pierwsza część tzw. Liturgii godzin, wymagająca odmówienia określonych modlitw o wschodzie słońca. [przypis edytorski]

[231]

Wyiąwszy ieno kaźń Mehyńską… — więzienie, które Villon dopiero co opuścił. [przypis tłumacza]

[232]

snadno a. snadnie (daw.) — chętnie, łatwo. [przypis edytorski]

[233]

Gładkiemu Noelowi… — Noël Jolis, który, jak się zdaje, odegrał dwuznaczną rolę w czasie amorów poety dla Katarzyny de Vausselles i ich smutnego końca. [przypis tłumacza]

[234]

Z ręki Henryka… — Henry Cousin, kat miasta Paryża. [przypis tłumacza]

[235]

Żebrzącym Braciom… — nie pierwsza to aluzja w Testamencie, wymierzona przeciw zakonom żebrzącym: Villon był w tym wiernym echem poglądów i antypatii uniwersyteckiego duchowieństwa paryskiego. [przypis tłumacza]

[236]

Item, moiemu balwierzowi, Tuż wpodle Angla herborysty, Imieniem Mrozik Kolinowi, Sopelek lodu… — dość prostoduszna igraszka słów z nazwiska Colin Galerne, znanego balwierza paryskiego. [przypis tłumacza]

[237]

wpodle (daw.) — w pobliżu. [przypis edytorski]

[238]

Do Montpippeau y do Ruclu… — miejscowości opodal Paryża. [przypis tłumacza]

[239]

Koleń Kaieński — Colin de Cayeux, niepoprawny włamywacz, należący do jednej szajki z Villonem, powieszony z wyroku sądowego. [przypis tłumacza]

[240]

Dydona — królowa Kartaginy, bohaterka Eneidy, uchodziła w średnich wiekach za najwyższe wcielenie powabów niewieścich. [przypis tłumacza]

[241]

płużyć (daw.) — popłacać, przynosić korzyści. [przypis edytorski]

[242]

co ich przygrzano do białości — popularna w średniowieczu kara polegająca na wypaleniu znamienia. [przypis edytorski]

[243]

Co wnet po śmierci ludzi czerni… — aluzja do szubienicy [i/lub do zarazy nazywanej Czarną Śmiercią; Red.WL]. [przypis tłumacza]

[244]

Osobno grześć u Niewiniątek — ociemniali miasta Paryża mieli przywilej kwestowania w dnie świąteczne na cmentarzu Niewiniątek. [przypis tłumacza]

[245]

Kiedy na one patrzę głowy… — cmentarz ten służył Paryżanom za miejsce przechadzek i zabaw. Często zachodziła potrzeba rozkopywania grobów dla zyskania miejsca, przy czym zesypywano kości na jedną kupę, tak iż w istocie przechadzająca się publiczność ocierała się o „kopice” czaszek ludzkich, wszelakiego stanu i kondycji. [przypis tłumacza]

[246]

referendarz — urzędnik sądowy. [przypis edytorski]

[247]

giezło (daw.) — koszula. [przypis edytorski]

[248]

ksieni — tu: przełożona klasztoru. [przypis edytorski]

[249]

Chciwości wrogi y zakały… — wyrażenie oczywiście ironiczne, tak jak i dalsze zestawienie św. Dominika z Panem Bogiem co do potęgi. [przypis tłumacza]

[250]

mistrzowi Lomerowi… — mistrz Lomer d'Airaines, zakonnik; warunki stawiane przez testatora czynią prawo mistrza Lomera dość problematycznym zwłaszcza wobec pojęć Villona o interesowności kobiecej. [przypis tłumacza]

[251]

rycerz Ogier Wielki — legendarny rycerz Ogier le Danois, słynny ze swej dzielności w turniejach miłosnych. [przypis tłumacza]

[252]

CLV — tłumacz opuścił tu 40 strof, zawierających nieprzekładalne aluzje. [przypis edytorski]

[253]

Z Szartierowego kwartą mleczka… — Alain Chartier, poeta współczesny, autor czułych pieśni miłosnych; w oryg. gra słów lait, mleko i lais, piosenka. [przypis tłumacza]

[254]

Żemsowi Iakobowi… — mistrz Jakob James, skąpiec i właściciel licznych domów, nie cieszących się zbyt dobrą reputacją. [przypis tłumacza]

[255]

dla imci Seneszala… — być może Piotr de Brezé, wielki pan a zarazem poeta, wielki seneszal Normandii, uwięziony przez Ludwika XI w Loches. [przypis tłumacza]

[256]

Ianowi Kale… — Jean de Calais, notariusz Châtelet, w istocie piastujący funkcje interpretatora testamentów. [przypis tłumacza]

[257]

glossować — dopisywać glossy, czyli wyjaśniające notatki, umieszczane przeważnie na marginesie lub między linijkami tekstu. [przypis edytorski]

[258]

Pogrzebią u Iadwigi świętey… — klasztor stanowiący schronienie dla starych niezamężnych kobiet. [przypis tłumacza]

[259]

By nie obciążać zbyt podłogi… — kaplica tego klasztoru mieściła się na pierwszym piętrze. [przypis tłumacza]

[260]

Srogim wyrokiem przepędzony… — ten „srogi wyrok”, wydany „wbrew apelacji”, można odnosić do srogości damy serca Villona, którą już poprzednio czynił sprawczynią swojej tułaczki. [przypis tłumacza]

[261]

W dzwon znaczny… — wielki dzwon na wieży kościoła Notre-Dame. [przypis tłumacza]

[262]

CLXVI — tu tłumacz opuścił kilka strof. [przypis edytorski]

[263]

Legatu cne exekutory… — egzekutorów [wykonawców; Red.WL] tych wyszczególnia Villon w kilku strofkach, które w przekładzie opuszczono. [przypis tłumacza]

[264]

pytać — tu: prosić. [przypis edytorski]

[265]

kuśka — starop. określenie na męskie genitalia. [przypis edytorski]

[266]

wyżenąć (daw.) — wygnać. [przypis edytorski]

[267]

kodycyl — dodatek do testamentu. [przypis edytorski]

[268]

List do przyiacioł, w formie ballady — list, pisany z więzienia w Meungs, do towarzyszy życia i zabaw w Paryżu. [przypis tłumacza]

[269]

Weźrzyicie, ieśli wola, na sierotę! (…) W onem wygnaniu, kędy w żalu trawię — bogate określenie na „obywateli świeżego powietrza”. [przypis tłumacza]

[270]

rybałt (daw.) — wędrowny śpiewak a. aktor. [przypis edytorski]

[271]

kapłon — wykastrowany kogut, hodowany dla delikatnego mięsa. [przypis edytorski]

[272]

hydzić (daw.) — wzbudzać obrzydzenie. [przypis edytorski]

[273]

Niech nikt z naszego nieszczęścia nie szydzi… — wisielcy stanowili ulubiony temat popularnych żartów i konceptów. [przypis tłumacza]

[274]

statek (daw.) — stateczność, rozwaga. [przypis edytorski]

[275]

Stefan Garnier — osobistość wielce wątpliwej moralności, prawdopodobnie dobry znajomy Villona. [przypis tłumacza]

[276]

Kapetowie — królewski ród Kapetów wiódł się, wedle popularnej gadki, od rzeźnika. [przypis tłumacza]

[277]

Rozumiesz te figielki?… — aluzja do tortury wodnej, jakiej poddano Villona w śledztwie. [przypis tłumacza]

[278]

w sam czas — we właściwym momencie. [przypis edytorski]

[279]

w oney dobie (daw.) — w tym momencie. [przypis edytorski]

[280]

Rozprawa serca y ciała Wilonowego w kształcie ballady — tego rodzaju „rozprawy” między ciałem a duszą istniały już i przedtem w literaturze średniowiecza. [przypis tłumacza]

[281]

Saturn — starorzymski bóg czasu, później symbol melancholii. [przypis edytorski]

[282]

druga część — autorem pierwszej, wcześniejszej o jakie pół wieku, jest Wilhelm de Lorris. [przypis tłumacza]

[283]

kontrybucja — zobowiązanie finansowe pokonanego kraju wobec zwycięskiego. [przypis edytorski]

[284]

Dziewica Orleańska — Joanna D'Arc (1412–1431), święta, mistyczka, patronka Francji. Prowadziła wojska francuskie do walki przeciw Anglikom, skłaniając je do przyjęcia bardziej ofensywnej taktyki. Ostatecznie została wydana Anglikom, osądzona za herezję i spalona na stosie. [przypis edytorski]

[285]

Sztuki — sztuki wyzwolone, łac. artes liberales, średniowieczne określenie programu nauczania akademickiego. [przypis edytorski]

[286]

in profundum malorum (łac.) — w głębokie grzechy. [przypis edytorski]

[287]

François Rabelais (ok. 1493–1553) — francuski pisarz, a przy tym duchowny i lekarz. Jego najważniejsze dzieło stanowi Gargantua i Pantagruel, opowieść wzorowana na literaturze jarmarcznej, parodiująca m. in. romanse rycerskie. [przypis edytorski]

[288]

Tradycję tę utrwalił poemacik p. t. Repues franches (Daremne biesiady), którego bohaterem jest Villon i którego autorstwo przypisywano nawet długo jemu samemu. [przypis tłumacza]

[289]

napisał w złodziejskim narzeczu szajki szereg ballad o treści zaczerpniętej z życia włóczęgów. [przypis tłumacza]

[290]

wierszach — tu: wersach. [przypis edytorski]

[291]

Katarzyna de Vausselles — poszukiwania co do osoby Katarzyny de Vauselles pozostały daremne. Tyle wykryto, że istniała rodzina tego nazwiska i że mieszkała, za czasów Villona, w pobliżu klasztoru św. Benedykta, który służył za dom poecie. [przypis tłumacza]

[292]

Pośmiertne losy spuścizny Villona znaczą się nader interesującą linią… — Warto zauważyć, iż Montaigne, wśród swojej, obejmującej tyle tematów gawędy, nie zdradza ani słowem znajomości Villona; Rabelais znał go niewątpliwie i wspomina w wielu miejscach, lecz raczej w duchu pospolitej legendy, już utworzonej o pisarzu, bez głębszego wniknięcia w jego treść. [przypis tłumacza]

[293]

Teofil Gautier — znakomity krytyk, który nie przeoczył chyba ani jednego momentu literatury francuskiej, Sainte-Beuve, poświęca, w r. 1859, Villonowi jeden ze swych poniedziałków, z mniejszym jednak niż zazwyczaj odczuciem i wżyciem się w indywidualność pisarza. [przypis tłumacza]

[294]

apasz — chuligan, drobny przestępca, osoba z paryskiego półświatka. [przypis edytorski]

[295]

Roi des poetes en guenilles… (fr.) — Królu poetów w łachmanach / łajdaku, mistrzu Franciszku Villonie/ pijaku i kobieciarzu, wielki melancholiku w szmatach. / Twoje wiersze, nad twą przeklętą głową / zapaliły święty promień, / oszuście, żebraku, sutenerze, geniuszu. [przypis edytorski]

[296]

wilonologia — twórcą nowoczesnej „Wilonologii” jest August Longnon, który opracował pierwsze krytyczne wydanie dzieł poety (Paris, A. Lemerre, 1892), jak również wykrył cały szereg danych biograficznych; dalej autor licznych prac tyczących poety i znakomity jego monografista (Les grands écrivains français, 1901), Gaston Paris; dalej niestrudzony badacz Marceli Schwob; wreszcie towarzysz jego prac, Piotr Champion, który dotychczasową wiedzę o Villonie zamknął w pomnikowym wydawnictwie: François Villon, sa vie et son temps (Paris, II. Champion, 1913). Na podstawie wszystkich tych prac oparłem moje przypisy. W ostatnich latach ukazały się duże urojone biografie Villona, stylizowane dzisiejszą modą w formie powieści: Pierre d'Allheim, La Passion de maitre François Villon (1924) i Francis Carco Le roman de François Villon (1926). [przypis tłumacza]

[297]

niepodobny (daw.) — nieprawdopodobny, niemożliwy. [przypis edytorski]

[298]

Epitaphe du dit Villon/ Frères humains qui après nous vivez,/ N'ayez les coeurs contre nous endurcis (st. franc.) — Epitafium Villona: Bracia ludzie, którzy żyjecie po nas/ nie miejcie serc przeciw nam zatwardziałych. [przypis edytorski]

[299]

facsimile — tu znajdowała się reprodukcja z tekstem franc. oraz z ilustracją przedstawiająca trzech wisielców. [przypis edytorski]