Szewczenko, Taras Najemnica Syrokomla, Władysław Kotwica, Wojciech Sekuła, Aleksandra Kopeć-Gryz, Aleksandra Fundacja Nowoczesna Polska Romantyzm Liryka Ballada Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Uniwersytecką w Toruniu z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów Biblioteki. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury. http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/szewczenko-kobziarz-najemnica/ Taras Szewczenko, Kobzarz, Księgarnia Polska A. D. Bartoszewicza i M. Biernackiego, Lwów [1883]. Domena publiczna - Władysław Syrokomla zm. 1862 1933 xml text text 2021-11-16 pol https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/2560px-Reply_of_the_Zaporozhian_Cossacks_sketch_1893_Kharkiv.jpg Zaporożcy piszący list do sułtana tureckiego, Ilja Riepin (1844-1930), domena publiczna http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/6276 Taras Szewczenko Najemnica Наймичка Prolog Chmurny ranek był w niedzielę; / Ponad polem mgła się ściele; / Na mogile w pośród pola/ Coś się chystachystać (daw.) --- huśtać; kołysać. jak topola. / To niewiasty postać blada/ Coś do łona ciśnie rada, / Coś z rannymi mgłami gada. «Mgły wy gęste, mgły jutrzniane, / W srebrnych iskrach rozsypane! / Czemużeście mnie życzliwie/ Nie pogrzebłypogrzebły --- dziś popr.: pogrzebały. na tej niwie? / Czemu, widząc los nieczuły, / Biednych piersi nie zatruły? / O, pogrzebcie mnie w mogile. / O nie!... jeszcze... jeszcze chwilę... / Tylko skryjcie mnie głęboko, / Gdzie nie dojrzy ludzkie oko. / Jam nie jedna na tym świecie, / Ojca, matkę mamże przecie, / Mam i braci... jest rodzina, / Mam pieszczotkę... och, mam syna! / Ale jego główkę młodą/ Nie polano chrzestną wodą. / O mój synu!... o nadziejo! / Niech ci główki nie poleją, / Ja bez chrztu zostawić wolę, / Niż cię ochrzcić na niedolę. / Cudzy ochrzczą cię kumowiekum (daw.) --- ojciec chrzestny w stosunku do matki chrzestnej i rodziców dziecka albo ojciec dziecka w stosunku do rodziców chrzestnych; pot.: dobry znajomy, sąsiad., / Ale żaden się nie dowie, / Kto ty jesteś... jak ci miano... / Mnie bogatą nazywano... / Nie przeklinaj mnie, dziecino! / Moje modły w niebo płyną, / Wysłuchają modłów w niebie/ I otoczą szczęściem ciebie». I rwąc piersi w takie słowa, / Za najgęstszą mgłę się chowa, / Śpiew, ŻałobaI zachodzizachodzić się (daw.) --- zapamiętywać się w wyrażaniu emocji, zanosić się czymś, np. płaczem. się boleśnie, / I o wdowie śpiewa pieśniępieśnię --- dziś popr. forma B. lp: pieśń.: / Jak ta wdowa nad Dunajem, / Staroświeckim obyczajem, / Żwir na oczy synów sypie/ I zawodzi pieśń na stypie: «Och, tam w polu mogiła, / Och, tam wdowa chodziła. / Zamiast polną rwać rutę, / Rwała zielska zatrute. / Nie skutkowały ziela, / Bóg dwóch synów udziela. / W kitajkękitajka --- chustka jedwabna, pierwotnie chińska, skąd nazwa (daw. Kitaj to Chiny). je obwiła/ I za Dunaj posyła. --- / «Och Dunaju, ty rzeko! / Nieś me dzieci daleko. / Niech pobawią się mali/ Pięknem cackiem twej fali. / A ty, piasku i trawko, / Bądźcie dla nich zabawką. / Piasek bawi... pobawi... / I kołyskę im sprawi; / Nad kołyską --- oponaopona (daw.) --- zasłona./ Będzie trawa zielona». I Przy jeziorze, na futorzefutor a. chutor (z ukr.) --- pojedyncze gospodarstwo, oddalone od wsi; przysiółek., / Mieszkał sobie dziad z babulą. / W każdym miejscu w każdej porze, / Jakby dziatki tak się czulą; / Jednym śladem i przykładem, / Dziadek z babką, babka z dziadem. Od dziecinnej razem chwili/ Paśli owce na ugorze, / A potem się pożenili, / Futor, stawek, młyn nabyli; / A w futorze, przy jeziorze, / Zasadzili ogród różą/ I pasiekę mieli dużą. / Wszystko dobrze... tylko dziatek / Na pociechę im nie dano. Któż przytuli na ostatek/ Głowę wiekiem skołataną? / Kto zapłacze? Kto pochowa? / Kto rodziców spełni słowa? / Nie masznie masz (daw.) --- nie ma (nieosobowa forma czasownika)., nie masz na tym świecie / Jak rodzone własne dziecię! / Ale gorzej w gmachu świetnym / Jak sierota żyć bezdzietnym / I zebrane mienie w trudzie/ Między obce oddać ludzie, / Co za życia gonią za nim/ I zmarnują z urąganiem. II Dziadek i babka jednej niedzieli/ Na niskiej przyzbieprzyzba --- ława usypana z ziemi i gliny wzdłuż zewnętrznej ściany domu; dawniej ludzie na wsi zwykli odpoczywać, siedząc na przyzbie i mając za oparcie ścianę chałupy. sobie siedzieli, / Ubrani biało, aż patrzeć miło. / A na niebiosach słonko świeciło, / Ani chmureczki, ani wietrzyka, / Rajska pogoda duszę przenika. / Bolesne dumkidumka (ukr.) --- myśl; por.: dumać. i smutek chory/ Gdzieś się ukryły jak zwierz do nory. W tak pięknym życiu, w tak cudnym czasie, / Czego by starzy tęsknili, zda się? / Czy dawne licho, czy myśl o śmierci/ Jak gdyby robak po piersiach wierci? / Myśl jakaś tęskna, jakaś niemiła, / Jakaś wczorajsza rana odżyła. Bóg raczy wiedzieć, co im nie płużypłużyć (daw.) --- dogadzać; dawać zadowolenie.. / Może o wiecznej marzą podróży. / A do podróży na ten szlak boży/ Któż im w karawan konie założy? / «Nastko-gołąbko! --- powiada stary --- / Kto nas po śmierci włoży na marymary --- nosze do przenoszenia zmarłego.?»/ «Ojcze serdeczny --- babka odpowie --- / To mi się dawno snuło po głowie / I dawno sobie daję pytanie: / Komu chudobachudoba --- niewielki majątek, ubogie gospodarstwo. nasza zostanie?»/ Sierota«Cyt! Ale słuchaj... słyszę w tej chwili, / Coś za wrotami jak dziecko kwili. / Pójdziem zobaczyć, co to za sztuka? / Bo coś nie darmo serce mi puka». Więc kiedy starców ciekawość miota, / Wsparci na kijkach śpieszą pod wrota. / Spieszą pod wrota i pod przełazem,/ Milcząc, oboje stanęli razem: / Bo w lichą płachtę i w starą świtęświta a. świtka --- wierzchnia odzież odzież chłopów i biedniejszej szlachty; siermięga./ Leży pod płotem dziecię spowite; / Snadźsnadź (daw.) --- widocznie, najwyraźniej. tylko matce --- szmaty dziurawe/ Starczyło dziecku dać na wyprawę. / Uradowani starcowie szczerze, / Kiwali głową, mówiąc pacierze. / Drobna dziecina, lekko ściśnięta, / Jeszcze wyciąga ku nim rączęta, / A popłakawszy, po krótkiej chwili, / Już tylko niemym kwileniem kwili. «A widzisz, Nasto, dusza mówiła, / Że Bóg nam z nieba pociechę zsyła. / Bierzże ją prędzej... zimno na dworze, / W miękkie pieluchy obwiń niebożę, / Obwiń w pieluchy, zanieś do chaty, / A ja... jak niegdyś dawnymi laty, / Skoczę na konia, aż wiatr zaświszcze, / Poprosić kumów na Horodyszczehorodyszcze (z rus.) --- grodzisko, miejsce warowne.». Och, dziwno jakoś na świecie bywa: / Jeden na syna przekleństw przyzywa, / Wypędza z chaty, zębami zgrzyta: / Drugi, gdy w chatę syn mu zawita, / To krwawym potem, w kośbękośba --- koszenie trawy lub zboża. czy żniwa, / Woskową świeczkę zapracowywazapracowywa --- dziś popr.: zapracowuje., / By ją z modlitwą nieść do ołtarza, / Że Bóg go drogim skarbem obdarza. / Zapala świeczkę, łzy rzewne leje, / Za swoje szczęście, za swe nadzieje. / Cieszyć się Bóg wie czy było po co, / Ale bez dziatwy --- jakoś sieroco. III W Horodyszcze leciał stary, / Zebrał kumów aż trzy pary / I pod wieczór chrzestną wodą/ Ksiądz dziecinę polał młodą. / Dano dziecku imię Marka, / A serdeczna dziadów parka, / Na wzrost jego patrząc krzepki, / Złotej chciałaby kolebki. / Już dla Marka, dla pieszczoty, / Już kolebki mało złotej: / Stary dziadek z babką chorą/ Już mu cacek nie dobiorą. / I po drugiej, trzeciej wiośnie / Wypieszczony Marko rośnie / I wyrasta na młodziana / Jak jagódka, jak rumiana... / Wtem jednego w polu żniwa/ Nowa gościa im przybywa: / Czarnobrewka --- dziewczę hoże, / Przyszła w najmychodzić w najmy (daw.) --- wynajmować się do pracy u kogoś. żąć im zboże. «A cóż, Nasto?» --- «Cóż Trochimie?»/ «Trzeba żniejki, niech się przyjmie. / Z starej ręki babki, dziada/ Sierp żniwiarski już wypada, / A i dziecku będzie słodziej, / Bo mu niańka nie zaszkodzi» . «Tak, tak, Nasto! --- Trochim powie --- / Już nie służy wiek i zdrowie, / A pod starość wielka zmiana, / Zdarłem nogi po kolana, / Nam potrzebne ręce młode... / Co chcesz, dziewczę, za nagrodę?» «Ja chcę służyć w waszej chacie, / A przyjmuję, co mi dacie» / Rzecze dziewka kłopotliwa. / A staruszek brodą kiwa: / «Krzywdzić ciebie?... nam to na co? / Lecz ty waż się ze swą pracą, / Bo mówili ludzie starzy, / Że ten nie ma, kto nie waży. / Ty nas nie znasz, a my ciebie. / Żyj na naszym teraz chlebie, / A jak dobrze pójdzie proba, / Jedno drugich upodoba, / Jak pobędziesz w naszej chacie, / Pomówimy o zapłacie». «Och, już wy mnie nie skrzywdzicie, / Ojcze-serce, matko-życie! / Mieszkać będę w waszej chacie, / Wezmę płacę, jaką dacie». Weszli w chatę i dziewczyna/ Nową służbę rozpoczyna, / Tak szczęśliwa, taka rada, / Na sto koni jakby wsiada, / Jakby dola biednej dana/ Wyjść za pana, za hetmana. / O poranku i wieczorze/ Ona w chacie i na dworze, / I w oborze, i w stodole, / I na żniwo idzie w pole. / Lecz najmilej czas jej płynie/ Nad kołyską, przy dziecinie, / Że i matka i rodzona/ Tylu trudów nie dokona. / W dzień powszedni czy w niedzielę/ I pościołkę mu uściele, / I koszulkę włoży białą, / I rozczesze główkę małą, / I piosenki wyśpiewywa, / I wystruga wóz z łuczywa. / Cóż dopiero, gdy w dni święta/ Inszą pracą niezajęta? / Przez dzień cały, przez dzień boży/ Z rąk chłopięcia nie położy. / Aż się dziwią staruszkowie, / Nie pomieszczą tego w głowie, / Błogosławią jak rodzice/ Swą poczciwą najemnicę. / Lecz gdy w nocy posną starzy/ I dziecina się rozmarzy, / Ona patrzy na pacholę/ I przeklina swoją dolę. / A jej żalu i rozpaczy/ Nikt na świecie nie zobaczy; / Jeden Marko --- lecz niebożę, / On zrozumieć jej nie może: / Czego płacze nieszczęśliwa? / Po co łzami go obmywa? / Czemu zszedłszy gdzieś w oddali/ Całunkami aż go pali? / Nie dojada kęska chleba, / Byle Marko miał co trzeba? / Czasem ze snu coś wyszepce/ Lub przewróci się w kolebce; / To już ona kłopotliwa/ Z najtwardszego snu się zrywa / I przeżegna w nocną ciszę, / I kolebkę zakołysze. / Ona czuje aż z za ściany/ Oddech dziecka rozespany; / A gdy z rana oczka przetrze, / Rączką chwyta za powietrze/ I rączkami opowije/ Pochyloną niani szyję, / Czasem nie wie, co wygada, / Imię matki niańce nada / I jak dąbek rość poczyna, / I kraśnieje jak kalina. IV Ej, niemało, niemało/ Wód się w rzece przelało / I zła dola surowo/ Puka w chatę dziadową. / Baba Nasta w mogile, / Dziadek upadł na sile, / Ani rady już nie ma, / Uratować Trochima. / Wreszcie uratowali, / I bieda poszła dalej, / I na cichym futorze/ Szczęście zakwitło boże, / Z ciemnych gajów na nowo/ Przyszło w chatę dziadową. Już i Marko dziecina/ Wyrósł bujno jak trzcina, / Krzepki na kształt jawora, / Że i żenić już pora. / Starzec w myślach się gubi: / «Kogo chłopak zaślubi?». / Słuchać ludzi nie wadzi, / Najemnicy się radzi. / Ta posłałaby swaty/ Do królewny bogatej; / Lecz królewna daleko, / A tu lata uciekąucieką --- dziś popr.: uciekną.. / «Niech sam radzi w tej mierze, / Niech sam żonę wybierze». / «Dobrze, córko --- rzekł stary --- / Niech wyszuka już pary, / A jak parę wyszuka, / Posłać swatów nie sztuka». Rozpytali, radzili, / Panów swatów prosili, / Przyszli swaty za wolą, / Przyszli z chlebem i solą. / I ubrani sowito, / I z rusznicąrusznica --- jeden z pierwszych typów ręcznej, długiej broni palnej. nabitą. / Dobrze poszło swatanie: / Piękna panna w żupanieżupan --- okrycie noszone przez szlachciców, zapinane na guziki, sięgające do kolan, z wąskimi rękawami i kołnierzem w formie stójki., / Taka hoża i młoda, / Że i starań nie szkoda. / Kwiatek krasny i wonny, / Sam pan hetman koronny/ Takie dziecko pieszczone/ Chętnie wziąłby za żonę. / «Dzięki, dzięki, swatowie! --- / Rozczulony dziad powie --- / Lecz rozbierzmy w gawędzie, / Gdzie i kiedy ślub będzie? / Jak w weselu zaradzę, / Kogo matką posadzę? / Nastę wzięto na mary...» / Ot i spłakał się stary. / Bozrzewniona najmita/ Drzwi oburącz się chwyta, / I mdlejąca się tarza, / I coś, mdlejąc, powtarza, / Mówi cicho, a z rzadka: / «Matka!... matka!... gdzie matka?» V Minął tydzień --- drużki młode/ Korowaj korowaj --- ciasto weselne wypiekane tradycyjnie na Ukrainie.miesiły, / Stary ojciec, jeżąc brodę,/ Krzątał się co siły. / To podwórko swe przykraszakrasić (poet.) --- zdobić, upiększać./ Z pracą i zachodemzachód --- tu: staranie, wysiłek. , / To podróżnych wciąż zaprasza/ Na gorzałkę z miodem. / Na wesele sprasza gości/ W wesołym zapale. / Naturbował stare kości, / A nie czuje wcale. / Na co biednej stać chudoby, / Wskazał jak na dłoni; / Na dziedziniec wnieśli żłoby/ Dla gościnnych koni. / Obcy czyszczą ściany chaty. / Gdzież się dziewka chowa? / Ona, wziąwszy kij sękaty, / Poszła do Kijowa. / Na modlitwę chęć ją bierze/ Z pielgrzymów gromadką, / Choć jej starzec prosił szczerze/ Być na ślubie matką. / Błaga Marko, aby przecięprzecię a. przecie (daw.) --- przecież./ Powstrzymała drogę. / «Przebacz, Marko, drogie dziecię, / Ja tu być nie mogę. / Oni ludzie, hej, bogacze, / A ja sługa licha, / Między nimi cóż ja znaczę? / Śmieliby się z cicha. / By was Pan Bóg miał w opiece, / Pójdę do Kijowa, / Wszystkim świętym was polecę/ I powrócę zdrowa. / Służyć będę choć bez płatypłata --- płaca, zapłata./ Całe moje życie, / Nie porzucę waszej chaty, / Chyba wypędzicieChyba wypędzicie --- tu w znaczeniu: chyba że wypędzicie.». / I dziadkowi pokłon dała, / I weselnej rzeszy. / Przeżegnała, zapłakała / I w pielgrzymkę śpieszy. Rwą podkówki, grzmi muzyka/ W gwarze weseliska. / Krążą czarki u stolika, / Miód, gorzałka tryska. / Dziewka idzie w czarnej szacie,/ Gdzie ją oczy wiodą, / Aż w Kijowie, w miejskiej chacie, / Stanęła gospodągospoda (daw.) --- kwatera na krótki pobyt; stanąć gospodą: zatrzymać się u kogoś na krótki czas.. / Najęła się wodę nosić/ Wiadrem sporej miary, / Byle grosza stałostać (daw.) --- wystarczać. dosyć/ Na mszę u Barbarymszę u Barbary --- w kijowskim monasterze św. Michała Archanioła o Złotych Kopułach, ważnym ukraińskim miejscu pielgrzymkowym, słynnym z relikwii św. Barbary (ukr. Варвара Великомучениця).. / I chodziła do spowiedzi, / Czciła świętych twarze, / I dla Marka obraz z miedzi/ Kupiła w pieczarzew pieczarze --- tj. w jednej z pieczar z dewocjonaliami w kijowskiej Ławrze Peczerskiej, prawosławnym zespole klasztornym, gdzie znajduje się wielki podziemny system korytarzy, a w nich liczne kaplice i grobowce mnichów, świętych i ważnych osób świeckich. / I czapeczkę poświęconą/ Świętego Iwana, / Biła pokłon przed ikoną, / Zginała kolana; / A dla młodej Marka żony, / Jak obyczaj stary, / Krzyż kupiła poświęcony/ I pierścień Barbary. Gdy w domowych stronach stanie, / Popełniwszy wota, / Wybiegł Marko swoją nianię/ Spotkać aż za wrota. / Wyszła żona Katarzyna, / Wiodą w chatnie progi, / Postawili miodu, wina, / By ugościć z drogi. / I pytają o Kijowiepytają o Kijowie --- dziś popr.: pytają o Kijów., / Cieszą się, weselą, / I troskliwi o jej zdrowie/ Miękką pościel ścielą. «Za co dla mnie to kochanie? / Tak mnie czci to stadłostadło (daw.) --- małżeństwo; para małżeńska.? / Ot, już może niespodzianie/ Serce ich odgadło! / Ej, nie zgadli tajemnicy, / Ale dobre dzieci!» / I w sierocej jej źrenicy / Jasna łza zaświeci. VI Już trzy razy lody krzepły, / Topił lody wietrzyk ciepły, / Najemnica już trzy razy/ Przed kijowskie szła obrazy. / Jakby z matką Katarzyna/ Z nią pielgrzymkę rozpoczyna; / Przeprowadza na szlak znany, / Aż na pole za kurhany, / I modlitwy swe zasyła, / Aby prędzej powróciła, / Bo tu bez niej dniem i nocą/ W chacie pusto i sieroco. W dzień Najświętszej Panny Zielnejdzień Najświętszej Panny Zielnej --- obchodzone 15 sierpnia święto maryjne patronki płodności ziemi; oficjalnie: święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. / Przywdział Trochim strój niedzielny, / Siadł na kłodzie wedlewedle (daw.) --- obok. ula, / Przy nim wnuczek z pieskiem hula. / Wnuczka matki odzież wkłada, / Niby w gości szła do dziada. / Serce dziada się zaśmiało, / I przywitał wnuczkę małą, / Pyta jakby u dojrzałej: / «Gdzieś podziała kołaczkołacz --- rodzaj pszennego pieczywa (chleba lub ciasta) w kształcie koła (stąd nazwa). biały? / Czyś nie wzięła, śpiesząc rano? / Czy ci w lesie odebrano? / Albo zjadłaś, idąc drogą? / Ejże, wstyd ci, wstyd, niebogo!» Gdy tak stary wnuki cacka, / Hanna zjawia się z nienacka, / Dobra Hanna żywa, zdrowa/ Powróciła od Kijowa. / Starzec zerwał się na nogi, / Najemnicę witać z drogi. / Ale ona idzie drogą, / Nie uważa na nikogo, / Pyta, robiąc piersią szparką: / «Gdzie jest Marko? Gdzie jest Marko?...» / «Gdzie jest Marko!? Ha, w podróży..» / «A mnie siła ledwie służy. / Biegłam umrzeć w waszej chacie, / Wy mnie szczerze pochowacie. / Tutaj umrzeć... by mnie w dali/ Cudzy ludzie nie chowali / I nie poszła marnie praca... / Niechże Marko prędzej wraca! / Tak mi słabo do ostatka!...»/ I w swej sakwie szuka szmatka, / I dla wnuków różne dziwa/ Na gościniec wydobywa: / I z mosiądzu krzyżyk gładki, / I medalik Bożej Matki, / I obrazki, co na ścianę, / Złotą folgąfolga (daw.) --- folia, bardzo cienka blacha z metali nieżelaznych. nabijane, / Świec jarzęcychjarzęca świeca (daw.) --- biała świeca woskowa. pęk wykłada/ Katarzynie i dla dziada. / Lecz dla Marka nic nie chowa, / Nie przyniosła nic z Kijowa, / Bo jej groszy już nie stałonie stać (daw.) --- zabraknąć, nie starczyć., / A zarobić sił za mało. / «Ot, pozostał u pazuchy / Tylko jakiś kołacz suchy!»/ Więc go łamie po połowie: / «Jedzcie, dzieci, to na zdrowie». VII Dziadek, wnuki, Katarzyna, / Wszystko krzątać się poczyna / I do chaty gościę wiodą, / I omyli nogi wodą, / I na końcu stołu sadzą, / I połudeńpołudeń a połudzień (reg.) --- obiad, posiłek południowy. wczesny dadzą. / Lecz zmęczona i wybladła, / Nic nie piła i nie jadła. / «ModlitwaKatarzyno! Katarzyno! / Dwa trzy dzionki gdy przeminą, / Wtedy cerkiew niech otworzą, / I zakupcie służbę bożą, / A przed SpasemSpas (ukr.) --- Zbawiciel. i MikołąMikoła --- tu: św. Mikołaj, otaczany wielkim kultem na Rusi, patron m.in. podróżnych, dlatego Hanna radzi zwracać się do niego, ,,bo coś Marko bawi dłużej, zachorował gdzieś w podróży"./ Ponastawiać świec wokoło, / Bo coś Marko bawi dłużej, / Zachorował gdzieś w podróży». / Gdy to mówi, traci zmysły, / Jak z krynicy łzy jej trysły. / A gdy pierwsze łzy przeminą: / «Katarzyno! Katarzyno! / Już ja nie ta, co przed chwilą, / Oczy mylą, nogi mylą. / Trzeba umrzeć --- och, nie znacie, / Co to umrzeć w cudzej chacie!» Zaniemogła nieszczęśliwa / I kapłana już przyzywa, / I odprawia spowiedź szczerze, / I oleje święte bierzeoleje święte bierze --- chrześcijański obrzęd namaszczenia olejem ciężko chorej, bliskiej śmierci osoby, dokonywany w intencji wyzwolenia od cierpień i odpuszczenia grzechów, zwany też ostatnim namaszczeniem.. / Stary Trochim w łez powodzi/ Po dziedzińcu smutnie chodzi. / Katarzyna ani w stronę, / Oczy w chorą ma wlepione. / A tymczasem gospodyni/ W dzień i w nocy czuwa przy niej, / I zapala świeczkę dużą, / Ale świeczki źle coś wróżą: / Ciemne światło bije z knota, / A schorzała wciąż się miota. / «Katarzyno, rzuć oczyma, / Czy z powrotem Marka nie ma? / Gdybym pewna była tyle, / Że go ujrzę choć na chwilę, / Toby jeszcze przyszła siła, / Tobym śmierci przemodliła, / Tobym jeszcze miała wolę/ Ucałować me pacholę..» VIII A w czumackiejczumak (daw., ukr.) --- chłop ukraiński, żyjący z handlu, przewożący swój towar, często na bardzo duże odległości, wozami zaprzężonymi w woły. Marko rzeszy/ Powraca wesoły, / Do swej chaty ani śpieszy, / Bo popasa woły. / Wiezie kubrak dla swej żony, / Co oczy zachwyci, / A dla starca pas czerwony, / Wskroś z jedwabnych nici. / Najemnicy --- dar sowity: / Żupan nad żupany, / Żupan krasnykrasny (daw.) --- jaskrawoczerwony; piękny. , zlotem szyty, / Srebrem przetykany. / Dzieciom trzewiczki z podróży/ Przywiózł w upominek / I orzechów zapas duży, / I słodkich rodzynek. / A dla wszystkich sporą miarę/ Z CarogroduCarogród --- dawna słowiańska nazwa Konstantynopola (ob. Stambuł), stolicy cesarzy bizantyjskich, używana również po zdobyciu tego miasta przez Turków. wina. / Mniema zastać szczęście stare/ W chacie u komina. Jego sercem nic nie miota, / Nic nie trudzi głowy. / I otworzył rzeźwo wrota/ W dziedziniec domowy. / Zobaczyły go obydwie/ W tejże samej porze: / «Och na koniec! Och zaledwie! / Dziękiż tobie Boże!» Stary poszedł wyprząc woły / I uprzęże składa; / Jak przed rojem w ulu pszczoły, / Krząta się gromada. / Słychać krzyki uroczyste, / Radość nieustanną: / Ach, Ojcze nasz!... Jezu Chryste! / Ach, Najświętsza Panno! / «A gdzie Hanna, Katarzyno? / Gdzie się Hanna chowa? / Pokaż prędzej mą jedyną. / A czy żywa? zdrowa?»/ «Jeszcze żyje... duszę chroni, / Ale bardzo chora. / Chodźmy, Marko, chodźmy do niej! / Oto jej komorakomora (daw.) --- izba, pokój. Marko ledwie poznać zdoła, / Gdy ją ujrzał z progu. / «Chodźże prędzej! --- ona woła --- / Dziękiż Panu Bogu! / Pochwalona Pani nieba, / Przenajświętsza Matka!.../ Katarzyno, mnie potrzeba/ Mówić z nim bez świadka. / Wyjdź z komory choć na chwilę!..» Wyszła Katarzyna. / Matka, Spowiedź, Śmierć«Widzisz, Marko, ledwiem w sile/ Przemówić... do syna. / Oto, synu, spowiedź skryta/ Moich dni ostatka: / Jam nie prosta tu najmita, / Ale twoja... matka...»/ I osłabła, i złamana/ Padła na wezgłowie. / Marko upadł na kolana, / A ona znów powie: / «W cudzej chacie... tu jak w grobie/ Zeszła młodość cała... / Byle tylko być przy tobie, / Jam pokutowała...»/ Marko zemdlał... zbladło lice, / Zbiegli się doń chatni... / Gdy się ocknął --- pokutnicę/ Ujął sen ostatni.