Spis treści

    I
  1. II
  2. III
  1. Dom: 1
  2. Przemijanie: 1

Władysław SyrokomlaGawędyO moim starym domkuGawęda

Ich sehe des Dorfes Weiden,
Des Wiesenbaches Rand,
Wo ich die ersten Freuden
Den ersten Schmerz empfand[1].

Matisson.

I

1
Ej za górą, za wysoką,
Stare dęby z lewéj strony —
Za dębami bawi oko,
Nadniemeński brzeg zielony. —
5
Z prawéj strony bagno szlakiem, —
Na bagnisku wierzba wzrasta —
A na piasku, nad chrustniakiem
Szumi sośnina kolczasta.
W parkanową wjedź ulicę —
10
Stary domek w ziemię gnie się —
Krzywe ściany, a na strzesie
Mchem zakwitły już dranice[2],
Widać niebo z drugiéj strony
Szczerbinami między dranic —
15
To mój domek pochylony,
Lecz nie oddałbym go za nic.
Tu ostrokoł tuż przy ganku,
Do ogródka mego wnijście[3]
A w ogródku, gdyby[4] w wianku,
20
Bzy niewielkie, gęstoliście. —
Pod oknami mych rozwalin
Pstrzeją ziółka i kwiatuszki,
A od kwiatów idą dróżki
Do agrestu i do malin. —
25
Przez ostrokół widzisz pole,
Lub jak z dala Niemen płynie,
A przy gęstym ostrokole
Ul pochyły na darninie. —
To mój ogród — wszystko moje —
30
Choć ubogo w nim i dziko,
Sam w nim chodzę, piszę, roję,
Kopię rydlem i motyką, —
Domek — ogród — wszystko u mnie,
Jakże rzewnie, jak wesoło!
35
Jak uroczo, i jak dumnie
Stąd poglądam naokoło,
Czy to patrzę po płaszczyźnie,
Czy na łąki, na ostrowy,
Czy się chciwe oko wśliźnie
40
Między ciemny bór sosnowy; —
Czy to puścić wzrok po Niemnie
Jak rybaka z jego łódką,
Jak stąd pięknie, jak przyjemnie,
Bujać okiem wokolutko!
45
Mój horyzont — to jak sala —
A te lasy, to ustronie,
Te rybackie chaty z dala,
To jak sprzęty w mym salonie.
A tam w górze po lazurze
50
Pływa sobie chmur ułomek —
O! gdy zbierze się na burzę,
Nie wytrzyma stary domek!
Już gdy burza, zawierucha,
Mało służy dach ochrończy[5];
55
Już przez pułap deszcz mi plucha,
A przez ściany wiatr się sączy.

II

Stuka, puka topor w lesie,
Echo wstrząsa cisz gajową;
I mnie wieść żałośną niesie,
60
Że mieć będę chatę nową.
Dach nad dawną moją chatą
Ręka cieśli w próchno zwali,
I że wkrótce, w przyszłe lato,
Będę mieszkać okazaléj. —
65
Ach! gdy runą z tą starzyzną
Każda izba, każdy kątek,
Gdzież podzieną się[6] — wyślizną
Tyle wspomnień i pamiątek?
Czy bywało serce bije
70
Uniesieniem, smutkiem, strachem,
Mnie najlepiéj, gdy się skryję,
Pod zakwitłym moim dachem.
Czy bywało radość wchodzi —
Ściany echem się odezwą,
75
Czy to boleść — znieść ją słodziéj,
Tu i płakać było rzeźwo. —
Oto przyzba, oto ganek —
Stąd słuchamy, gdy z pobliska
Nadniemeński wychowanek,
80
Słowik świętą piosnkę tryska;
Czasem tęskną myśl mi poda,
Czasem rzewność tak głęboka,
Ani ujrzysz, gdy ci z oka
Łzy poleją się jak woda.
85
Raz… pamiętam… zachwycenie
Z rzewnym smutkiem serce burzy…
O! jak błogie i westchnienie,
Gdy je druga pierś powtórzy!
Ot mój pokój, mój różowy,
90
Malowany w kolor cegły, —
Och! wokoło biednéj głowy
Jakież myśli tu przebiegły!
Ot na ścianie wieniec żyta
Pamięć żniwa i dożynek. —
95
Oto sofa pyłem kryta —
Mój po pracy wypoczynek —
Ot mój stolik, tron potęgi,
Tam szpargałów leżą roje —
A to szafa — a w niéj księgi —
100
Zguba moja, szczęście moje!
A nad stołem, tam, wysoko —
Buja nitka pajęczyny.
W nią wlepiałem moje oko,
W lube dumań mych godziny.
105
W nią patrzałem, gdyby w tęczę,
Gdy na czole ciężar czułem
Lub gdy myśli pasmo snułem,
Wątłe, słabe jak pajęcze.
Oto komin — druh wesoły,
110
Tu wchodziły cygar dymy,
Tum fajczane trząsł[7] popioły,
Tu paliłem moje rymy. —
A ot druga izba w parze:
Lubo[8] nié ma w niej przestworu,
115
Tu bywało co wieczoru,
Chodzę sobie i cóś gwarzę.
Tu bywało, gdym znużony,
Słodkie wczasu[9] mam godziny,
W uściśnieniu lubéj żony,
120
Lub w pieszczotach méj dzieciny.
Tu kobierzec w kraśne[10] kwiaty,
Po kanapie rozpostarte,
Tutaj stolik do herbaty,
A na ścianach — Bonaparte.
125
O lubiłem w téj izdebce,
W gwarze gości tchnąć weselem,
A najbardziéj gdy się szepce
Z ukochanym przyjacielem. —
Oto pokój mój do wczasu!
130
Łoże twardsze niżli[11] cegły —
Stąd daleko od hałasu,
Tędy moje sny przebiegły.
Czasem w lubych mar osnowie,
Czasem mara myśl przelękła,
135
Ot węzgłowie[12] — w to węzgłowie,
Ej nie jedna łza zasiękła[13]!

III

Dom, PrzemijanieChatko! ściany twoje stoją,
Lecz cię wkrótce proch zagrzebie
Jaż przyrosłem tak do ciebie,
140
Ty tak wzrosłaś — w duszę moją!
Wkrótce wnijdę w nowy kątek,
Obcy sercu i pamięci —
Nic z mych wrażeń, nic z pamiątek,
Nowej strzechy nie uświęci. —
145
Tam przeniosę me cygaro,
I mój stolik, i węzgłowie;
Łacno wznowić chatkę starą,
Lecz już duszy nie odnowię.
Szukać wrażeń już nie sposób
150
Zardzawiałemi oczyma;
A w tym świecie, wśród tych osób,
Już pamiątek dla mnie nié ma. —
Już widoki z okien nowe:
Niemna okiem nie pogonię,
155
Lasów k'sobie nie przyzowę[14],
Bo te będą w innej stronie.
I mój ogród… precz te żale!
Już minęła młodość mglista. —
Cóż po sercu? po zapale?
160
Trzeba żyć już jak statysta…
Było… przeszło… cóż rozpacze?
Daj waletę[15] życiu temu!…
Chwilka… chwilka… niech zapłaczę,
Niechaj westchnę po staremu!

15 lutego 1847

Przypisy

[1]

Ich sehe des Dorfes Weiden, Des Wiesenbaches Rand, Wo ich die ersten Freuden Den ersten Schmerz empfand (niem.) — Widzę wiejskie pastwiska, obrzeża Weisenbach, gdzie doznałem pierwszych radości i pierwszego bólu; tłum. WL. [przypis edytorski]

[2]

dranice — drewniane deseczki służące do pokrycia dachu, wykonywane ręcznie z drewna drzew iglastych. [przypis edytorski]

[3]

wnijście (daw.) — wejście. [przypis edytorski]

[4]

gdyby — tu: jakby, niby. [przypis edytorski]

[5]

ochrończy — dziś: ochronny. [przypis edytorski]

[6]

podzieną się (gw.) — dziś popr.: podzieją się. [przypis edytorski]

[7]

tum (…) trząsł — konstrukcja z ruchomą końcówką czasownika: tu trząsłem. [przypis edytorski]

[8]

lubo (daw.) — choć, chociaż. [przypis edytorski]

[9]

wczas (daw.) — odpoczynek. [przypis edytorski]

[10]

kraśny — piękny, kolorowy. [przypis edytorski]

[11]

niżli — dziś popr.: niż a. niźli. [przypis edytorski]

[12]

węzgłowie — dziś: wezgłowie; szczytowa część łóżka. [przypis edytorski]

[13]

zasiękła — dziś popr.: wsiąkła. [przypis edytorski]

[14]

przyzowę — dziś popr.: przyzwę. [przypis edytorski]

[15]

waleta — utwór poetycki o charakterze elegijnym, wyrażający żal z powodu rozstania się z bliskimi osobami, domem czy krajem rodzinnym; z łac. vale: pozdrowienie przy pożegnaniu (bądź zdrów, żegnaj). [przypis edytorski]