Spis treści

      Andrzej SosnowskiŻycie na KoreiAll that jazz

      z poczekalni

      1
      Błogosław przyspieszenia. Kiedy wschodzą gwiazdy
      tężeją rysy twarzy, ciemnieją uśmiechy i przestwór
      powraca do szyku, który za dnia rozerwany
      pobudzał twoje tętno mamrocząc we krwi:
      5
      zamęt, który cię wzrusza, szyje igła słońca
      co czyta w nas muzykę na ginące głosy —
      a każdy niczym ścieżka na skraj kanwy narzecza.
      Jeżeli chcesz przyspieszyć, przesuwaj akcenty
      z mocnych części taktów na te przemilczane i
      10
      zważ: deseń jest wytarty do samej osnowy,
      pyłu uczuć, dźwiękotek — więc spróbuj zniweczyć
      sekundę między ściegami nastrojów, żeby puściła
      składnia a nowy język pokrył ślepą mapę wzruszeń
      wzorem gęstym jak grad i tak błyskawicznym,
      15
      że przycichnie szmer werbli i harf, choć tło
      musi pozostać, aby tym prędszy wydawał się potok
      synkop, szybki jak podmuch ciszy spadający na tych,
      którzy zaniemówili ze szczęścia. I rzeczy
      przemkną przez ciebie dobrze oświetlone
      20
      i tak wolne od znaczeń jak dzień, po którego zboczach
      spłynęły widoki na przyszłość.
      Powinieneś jednakże zacząć od zerwania
      pieczęci z księgi widm pospolitych wątków,
      żeby zasnuć ich gładkość, rozpisać je na głosy,
      25
      naderwać ścięgna sensów. Przynaglaj wszystko,
      co zniewolono do trwania. Kochaj,
      ale wystawiaj miłość codziennie na próbę
      snów mocnych jak piołun i nowej muzyki.