Spis treści

    1. Anioł: 1 2
    2. Burza: 1
    3. Choroba: 1
    4. Duch: 1
    5. Dźwięk: 1 2 3
    6. Koń: 1
    7. Lud: 1
    8. Miasto: 1 2 3 4
    9. Muzyka: 1 2
    10. Oko: 1
    11. Powstanie: 1
    12. Siła: 1
    13. Strach: 1 2
    14. Szatan: 1 2
    15. Upiór: 1
    16. Walka: 1
    17. Warszawa: 1 2
    18. Wiatr: 1
    19. Zdrada: 1 2
    20. Śmierć: 1
    21. Śpiew: 1 2

    Wiersze Juliusza Słowackiego opublikowano na podstawie: Juliusz Słowacki, Dzieła. Pierwsze krytyczne wydanie zbiorowe, t. I, Wiersze drobne, wyd. Bronisław Gubrynowicz, Lwów 1909. Przy redakcji uwzględniono wersje tekstu (w tym podział na strofy) w innych wydaniach. Tekst uwspółcześniono w zakresie: interpunkcji, pisowni łącznej/rozdzielnej (np. zato- za to; niepotrzeba - nie potrzeba), pisowni wielką/małą literą, pisowni partykuł, ubezdźwięcznień (np. z pod - spod; blizki-bliski), fleksji (usunięto é z wyjątkiem wyrazów tworzących rym w brzmieniu zmienionym przez é; poza tym np.: niemi-nimi, rozwahanem-rozwahanym), pisowni joty (uwzględniono jednak brzmienie wyrazu ze względu na rytmikę wiersza, np. milijony, dyjamenty). Pozostawiono (niekiedy przywrócono) niektóre charakterystyczne dla epoki i autora, niestosowane współcześnie formy (np. źrennica, przeklęstwo, spiemy, korónki, choralnie), w razie potrzeby opatrując je stosownymi przypisami z myślą o czytelnikach w wieku szkolnym.

    Julisz SłowackiUspokojenie

    [Ujęcie wcześniejsze]

    1
    Warszawa, MiastoCo nam zdrady! — Jest u nas kolumna w Warszawie
    Na której usiadają podróżne żurawie,
    Spotkawszy jej liściane czoło śród obłoka;
    Taka zda się odludna i taka wysoka!
    5
    Za tą kolumną, we mgły tęczowe ubrana,
    Stoi trójca świecących wież Świętego Jana;
    Dalej ciemna ulica, a z niej jakieś szare
    Wygląda w perspektywie sinej Miasto Stare;
    Oko, UpiórA dalej, jeszcze we mgle, która tam się mroczy,
    10
    Szkła okien — jak zielone Kilińskiego oczy,
    Czasami uderzone płomieniem latarni,
    Niby oczy cichego upiora spod darni.
    Więc lada dzień, a nędza sprężyny dociśnie:
    To naprzód tam na rynku para oczu błyśnie
    15
    I spojrzy w Świętojańską na przestrzał ulicę;
    Miasto, MuzykaA potem się poruszą wszystkie kamienice,
    A za kamienicami przez niebios otchłanie
    Przyjdzie zorza północna i nad miastem stanie;
    WiatrA za zorzą wiatr dziwne miotający blaski
    20
    Porwie te wszystkie zemsty i te wszystkie wrzaski;
    Wicher jakiś z aniołów urobiony Pańskich,
    Oderwany jak skrzydło z widzeń Świętojańskich,
    Przezroczysty jak brylant, a jak ogień złoty,
    Który chwyci te zemsty, te światła, te grzmoty,
    25
    Zwinie i nimi ciemną uliczkę zalęże,
    Jako brąz w niej zakipi, zaświszcze jak węże
    I naprze tak, że będzie trzęsąca się cała
    Jako wół sycylijski na miasto ryczała.
    Usłyszycie wy wtenczas, serc naszych złodzieje,
    30
    Jaki wiatr z tej ulicy na miasto powieje;
    Przez harmonikę tonów swój krzyk przeprowadzi,
    O kościół katedralny skrzydłami zawadzi,
    Porwie królewski zamek, otworzy jak trumnę,
    A potem na Zygmunta uderzy kolumnę
    35
    I z marmuru wyciągnie jakieś echo skalne,
    Jakieś smętne, dalekie muzyki chóralne,
    Które ja dziś już chwytam myślą na pół senną,
    Słysząc ten wiatr i strunę pod wiatrem kamienną.
    Miasto, WarszawaWięc kiedy kościół zadrży od stóp aż do skroni
    40
    I płaczącym się głosem na miasto rozdzwoni,
    Więc kiedy ta kolumna w pomroku miesiąca
    Zostanie gdzieś na placach jak harfa grająca…
    Dźwięk, Koń, Śmierć, Walka, BurzaTo wtedy co? — Krzyk jeden jak burza ponura,
    Nie wiem, «Niech żyje Polska!» czyli też krzyk «Hurra!»
    45
    Wyleci jak koń śmierci zerwany z wędzidła,
    O katedralny kościół otrze głośne skrzydła…
    Anioł, SzatanA miasto co? — Słuchając z wyciągniętą szyją
    Powie: że tam się ciemni aniołowie biją,
    Że tam szatan ogniste przywoławszy moce
    50
    Koń swój brązowy ciska i piorun gruchoce;
    Że jako Machabeusz[1] pod zwalonym słoniem,
    Tak szewcy pod piorunem padają i koniem
    Zgruchotani; że księżyc na niebie odkryty
    Pokaże tę ulicę pustą, lud wybity,
    55
    Piorun zagasły, walkę okropną skończoną,
    Ulicę całą ciemną i krwią zadymioną…
    Więc kiedy miasto całe przestrachem ogłuchnie,
    To znowu ta ulica jednym wiatrem buchnie,
    Jednym krzykiem……….
    60
    A potem co? — Stojący uliczce na strychu
    Kościół się katedralny odezwie po cichu,
    Walkę i krzyk, różnymi wiejący głosami,
    Jak organ rzuci miastu — głucho — akordami —
    Coraz głośniej; — i całą tę harmonią[2] senną
    65
    Roztrąci o kolumnę, tę strunę kamienną.
    Dźwięk, ŚpiewWtem znów jeden z tych wrzasków, od których natura
    Wzdryga się — jeden «Vivat» uliczny i «Hurra!»
    DuchJeden z tych krzyków, które czynią, że skrzydlata
    Natura ducha w kościach tak jak ptaszek lata;
    70
    Że duch na ustach staje i już nie jest zdolny
    Zatrzymać śmiech serdeczny i płacz mimowolny;
    Anioł, SzatanJeden z tych krzyków, który wnikając w człowieka
    Tak śpiewa w nim jak anioł, a jak szatan szczeka;
    Jeden z tych krzyków… szumem błyskawic nawalnym
    75
    Uderzy, na kościele pęknie katedralnym,
    Pójdzie mimo, lecz skrzydłem o kościół otarty,
    Kamienie w nim wrzeszczące zostawi jak czarty,
    I wiele innych głosów, które zmartwychwstanie
    Zapieją jak anioły związane w organie.
    80
    Dźwięk, Miasto, Muzyka, Lud, Powstanie, Strach, ŚpiewI jeszcze ta harmonia nie zamilkła senna,
    A już kolumna placu, ta struna kamienna,
    Tym samym wichrem bita, z rozwahanym czołem,
    Prym wzięła przed chóralnie jęczącym kościołem,
    I dwa te śpiewy już bez odpoczynku
    85
    Będą miastu ogłaszać lud idący z rynku.
    Siła, ZdradaJeśliż ma ta ulica taką ciasną szyję,
    Że z niej — by słowo wyszło, to jak działa bije;
    Jeśliż na każdą formę naszego uczynku
    Tak srogo ona patrzy oczyma aż z rynku;
    90
    Jeśliż lada noc, a z niej wystrzeli powstanie
    I w proch tego rozrzuci, kto na rychcie stanie;
    Jeśliż jest taka mocna, że przez nocy cieni
    Muzykę ciemną strachu wyrzuca z kamieni,
    A kolumny na swoje muzykanty stroi:
    95
    Zdrada, Strach, ChorobaTo człowiek, który zawsze o zdradę się boi
    I wszędzie widzi tylko postrachu upiory,
    Albo dzieckiem być musi, lub na serce chory.

    Przypisy

    [1]

    Machabeusz — zapewne Juda Machabeusz, jeden z przywódców żydowskiego powstania Machabeuszy przeciwko Seleucydom 167 p.n.e.–160 p.n.e., zginął w 160 p.n.e. w bitwie pod Elasą. [przypis edytorski]

    [2]

    harmonią — dziś popr. forma B.lp: harmonię. [przypis edytorski]