Sienkiewicz, Henryk
Legenda żeglarska
Ołtusek, Paulina
Kozioł, Paweł
Ołtusek, Paulina
Choromańska, Paulina
Fundacja Nowoczesna Polska
Pozytywizm
Epika
Baśń
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów Marty Niedziałkowskiej. Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach Programu Narodowego Centrum Kultury - Kultura - Interwencje.
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/sienkiewicz-legenda-zeglarska
Henryk Sienkiewicz, Baśnie i legendy, wybór, wstęp, przypisy Tomasz Jodełko-Burzecki, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1986.
Domena publiczna - Henryk Sienkiewicz zm. 1916
1987
xml
text
text
2013-04-10
polhttp://wolnelektury.pl/media/book/pdf/sienkiewicz-legenda-zeglarska.pdf
ISBN-978-83-288-0889-8
ISBN
application/pdf
https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/sienkiewicz-legenda-zeglarska.html
ISBN-978-83-288-1860-6
ISBN
text/html
http://wolnelektury.pl/media/book/txt/sienkiewicz-legenda-zeglarska.txt
ISBN-978-83-288-2815-5
ISBN
text/plain
http://wolnelektury.pl/media/book/epub/sienkiewicz-legenda-zeglarska.epub
ISBN-978-83-288-3885-7
ISBN
application/epub+zip
http://wolnelektury.pl/media/book/mobi/sienkiewicz-legenda-zeglarska.mobi
ISBN-978-83-288-4971-6
ISBN
application/x-mobipocket-ebook
https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/use/6958.jpg
Statek głupców, Hieronimus Bosch (ca 1450-1516), domena publiczna
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/6958
Powieść
Statek ,,Purpura" owiany był legendą. Potężny, solidny, wytrzymały nigdy nie przysparzał załodze żadnego kłopotu.
Wkrótce lata jego świetności minęły i zaczął się psuć. Niestety załoga, przyzwyczajona do tego, że na statku nie trzeba nic naprawiać ani walczyć z żywiołem, nie potrafiła poradzić sobie, gdy nadeszła chwila katastrofy. Podjęła wręcz emocjonalne, bezsensowne działania. Wkrótce głosy, ostrzegające wcześniej o zagrożeniu, pouczyły pozostałych przy życiu członków załogi, że trzeba podjąć się wspólnej pracy, by okręt znów popłynął.
Baśń Legenda żeglarska została opublikowana w 1900 roku przez redakcję ,,Tygodnika Illustrowanego". Opisane losy załogi i okrętu można odczytać jako komentarz do dziejów Polski --- zwłaszcza krytykę nieudanych powstań, niezrozumienie dla konieczności przemyślanego działania zamiast romantycznych zrywów.
Henryk Sienkiewicz
Legenda żeglarska
Byt okręt, który zwał się ,,Purpura",,Purpura" --- statek ten symbolizuje Polskę i jej historię, od szczytu potęgi do rozbiorów i pozytywistycznej pracy u podstaw., tak wielki i silny, że się nie bał
wichrów ani bałwanów, choćby najstraszniejszych.
I płynął ciągle z rozpiętymi żaglami, wspinał się na spiętrzone waływały (daw.) --- fale morskie.,
kruszył potężną piersią podwodne haki, na których rozbijały się inne statki --- i
płynął w dal, z żaglami w słońcu, tak szybko, że aż piana warczała mu po
bokach, a za nim ciągnęła się szeroka i długa droga świetlista.
--- To pyszny statek! --- mówili żeglarze z innych okrętów. --- Rzekłbyś:
lewiatanlewiatan --- legendarny potężny potwór morski. fale porzeporze --- pruje, przecina.!
A czasem pytali załogę ,,Purpury":
--- Hej, ludzie! dokąd jedziecie?
--- Dokąd wiatr żenieżenąć (daw.) --- gnać, nieść.! --- odpowiadali majtkowie.
--- Ostrożnie! tam wiry i skały!
W odpowiedzi na przestrogę wiatr tylko odnosił słowa pieśni, tak szumnej
jak burza sama:
Wesoło płyńmy, wesoło!
Szczęśliwe było życie załogi na tym statku. Majtkowie, zaufani w jego
wielkość i dzielność, drwili z niebezpieczeństw. Sroga panowała karność na
innych okrętach, ale na ,,Purpurze" każdy robił, co chciał.
Życie tam było ustawicznym świętem. Szczęśliwie przebyte burze i pokruszone skały zwiększyły jeszcze zaufanie. --- Nie ma --- mówiono --- takich raf ni
takich burz, które by ,,Purpurę" rozbić mogły. Niech huragan przewraca
morze --- ,,Purpura" popłynie dalej.
I ,,Purpura" płynęła istotnie, dumna, wspaniała. Przechodziły lata całe --- a
ona nie tylko sama zdawała się być niezłomną, ale ratowała jeszcze inne
statki i przygarniała rozbitkówprzygarniała rozbitków --- aluzja do innowierców uciekających do Polski ze wstrząsanej wojnami religijnymi Europy. na swój pokład.
Ślepa wiara w jej siłę zwiększała się z dniem każdym w sercach załogi.
Żeglarze zleniwieli w szczęściu i zapomnieli sztuki żeglarskiej.
--- ,,Purpura" sama popłynie --- mówili.
--- Po co pracować, po co baczyćbaczyć --- pilnować, uważać. na statek, pilnować steru, masztów, żagli,
lin? Po co żyć w trudzie i pocie czoła, gdy statek, jak bóstwo --- nieśmiertelny?
Wesoło płyńmy, wesoło!
I płynęli jeszcze długie lata. Aż wreszcie z upływem czasu załoga zniewieściała zupełnie, zaniedbała obowiązków i nikt nie wiedział, że statek począł się
psowaćpsować --- dziś: psuć.. Słona woda przeżarła belki, potężne wiązania rozluźniły się, fale
poobdzierały burty, maszty popróchniały, a żagle zetliłyzetleć --- rozpaść się pod wpływem wilgoci. się na powietrzu.
Wszelako głosy rozsądku poczęły się podnosić.
--- Strzeżcie się! --- mówili niektórzy majtkowie.
--- Nic to! płyniemy z falą! --- odpowiadała większość marynarzy.
Tymczasem pewnego razu wybuchła taka burza, jakiej dotychczas nie
bywało na morzu. Wichry zmieszały ocean z chmurami w jeden piekielny
zamęt. Wstały słupy wodne i leciały z hukiem na ,,Purpurę", straszne, spienione, wrzące. Dopadłszy statku wbiły go aż na dno morza, potem rzuciły ku
chmurom, potem zwaliły znów na dno. Pękły zwątlałe wiązania statku i nagle
krzyk straszny rozległ się na pokładzie:
--- ,,Purpura" tonie!
WalkaI ,,Purpura" tonęła naprawdę, a załoga, odwykła od trudów i żeglugi, nie
wiedziała, jak ją ratować!
Lecz po pierwszej chwili przerażenia wściekłość zawrzała w sercach, bo
kochali jednak swój statek ci marynarze.
Więc zerwali się wszyscy i poczęli bić z dział do wichrów i fal spienionych,
a potem chwyciwszy, co kto miał pod ręką, poczęli chłostać morze, które
chciało zatopić ,,Purpurę".
Wspaniała była walka tej rozpaczy ludzkiej z tym żywiołem. Lecz fale były
silniejsze od żeglarzy. Działa zalane umilkły. Olbrzymie wiry porwały wielu
walczących i uniosły w odmęt wodny. Załoga zmniejszała się z każdą chwilą --- ale walczyła jeszcze. Zalani, na wpół oślepli, pokryci górą pian, żeglarze
walczyli do upadłego.
Chwilami sił im brakło, ale po krótkim spoczynku znów zrywali się do
walki.
Na koniec ręce im opadły. Poczuli, że śmierć nadchodzi.
I nastała chwila głuchej rozpaczy. I poglądali na się ci żeglarze jak obłąkani.
Wtem te same głosy, które poprzednio ostrzegały już o niebezpieczeństwie,
podniosły się znowu, silniejsze, tak silne, że ryk fal nie mógł ich zagłuszyć.
Głosy te mówiły:
Praca u podstaw--- O, zaślepieni! Nie z dział wam bić do burzy, nie fale chłostać, ale statek
naprawiać! Zstąpcie na dno. Tam pracujcie. ,,Purpura" jeszcze nie zginęła,,Purpura" jeszcze nie zginęła --- parafraza pierwszego wersu hymnu polskiego, niezauważona przez carską cenzurę.!
Na owe słowa drgnęli ci na wpół umarli i rzucili się wszyscy na spód i
rozpoczęli pracę od spodu.
I pracowali od rana do nocy, w trudzie i pocie czoła, chcąc dawną bezczynność i zaślepienie wynagrodzić...