Poprawione błędy źródła: Bon Juan -> Don Juan; sentecje -> sentencje; moją powinnością utrzymywać, że umarłem -> moją powinnością utrzymywać, że umarła; sprawiedliwość (…) nie będzie dłużej ważyć słuszności na swoich szablach -> (…) na swoich szalach; te porę -> tę porę; A ja (…) moje łzy przyniosą -> (…) moje łzy przyniosę;
Dodano Beatryks do spisu osób dramatu.
Poprawki na podst. tekstu oryg.:
Nie przysięgaj na twój oręż, połknij go raczej (Do not swear, and eat it) -> Nie przysięgaj, połknij to słowo (it odnosi się do przysięgi, nie do broni, co widać w następnej kwestii Beatrycze: Will you not eat your word?);
gdzie jego lampasy tak potężne jak jego maczuga (where his codpiece seems as massy as his club) -> z mieszkiem u spodni równie potężnym jak jego maczuga;
głupi student (schoolboy) -> głupi uczniak;
Powiedziała mi (…) że byłem błaznem książęcym (She told me (..) that I was the prince's jester) -> (…) że jestem błaznem książęcym;
Czy zawsze twoją jest myślą, hrabio, jutro pojąć żonę? (Means your lordship to be married tomorrow?) -> Czy twoją jest myślą, hrabio (…);
Czy marzę tylko (do I but dream) -> Czy śnię tylko; z marzenia o nieszczęściu -> ze snu o nieszczęściu;
Benedyku, książę! (Signior Benedick! Friar!) -> Benedyku! Bracie!
Daj mu więc nowy oszczep, bo pierwszy się strzaskał (give him another staff: this last was broke cross) -> Daj mu więc nową kopię, bo pierwsza się strzaskała (oszczep służy do rzucania, tu mowa o kopii turniejowej)
Za rzecz prawdziwą weźcie cud (let wonder seem familiar) -> Za rzecz zwyczajną weźcie cud
Zmiany na podst. wyd. tłum. z 1895 r.:
Słuchajmy poprzednio -> Wysłuchajmy wprzódy; obaczyć -> zobaczyć; obaczymy -> zobaczymy; obaczysz -> zobaczysz, itp.; ile na końcu waszego noża -> ile się zmieści na końcu waszego noża; Śmierć tak okrutna jak śmierć z łaskotania -> Śmierć to okrutna (…); zbyt tylko długo o niej mówimy -> zbyt długo już o tym mówimy; Powiedz im teraz ich służbę -> Powiedz im teraz, jaka ma być ich służba; książęcia -> księcia; Dla kogóż to O! głębokie! Dla oczu, ołtarza czy obojga! -> Dla kogóż to „O” głębokie? Dla oczu, ołtarza czy obojga?;
Uwspółcześnienia: sinior -> signor; borukać się -> borykać się; szczypy -> szczapy; zaraziłem świerzbą -> zaraziłem świerzbem; świegotliwemu -> świergotliwemu; carduus benedictus -> Carduus benedictus; wielkiego Chana -> Wielkiego Chana; osławić -> oczernić;
gdyby inaczej była, jak jest, nie byłaby piękną, a że nie jest inaczej, jak jest -> gdyby inna była, jak jest, nie byłaby piękna, a że nie jest inna, jak jest; spędzaj twoje niedziele -> spędzaj niedziele; W kim? Zapyta wasza łaskawość. Odpowiedź będzie węzłowata, w Hero -> W kim? — zapyta wasza łaskawość. Odpowiedź będzie węzłowata: w Hero; zostać wiernym twojej roli -> zostać wiernym swojej roli (zmiana zaimka również w kilku innych, podobnych zdaniach); Znalazłem go tu smutnym -> Znalazłem go tu smutnego; Mało w niej melancholicznego pierwiastku -> (…) melancholicznego pierwiastka; Czy to nie dziwna -> Czy to nie dziwne; to najdziwniejsza -> to najdziwniejsze; choćby może lepiej przystało -> choć może lepiej by przystało; Nie wierzę ani słowa -> Nie wierzę ani słowu; co się znaczy -> co znaczy; wie jaką tajemną przeszkodę -> wie jakąś tajemną przeszkodę, itp.; a w dodatku jeszcze: „Bóg go widział, gdy skrył się w ogrodzie” -> a w dodatku jeszcze Bóg go widział, gdy skrył się w ogrodzie (opuszczono cudzysłowy, gdyż nie jest to przytoczenie ani parafraza); dwaj ci oskarżeni -> ci dwaj oskarżeni;
Dostosowano interpunkcję do współczesnych zasad, w szczególności zredukowano zapis emocjonalny, wykrzykniki i pytajniki wstawiane w funkcji przecinków w środku zdania. Uwspółcześniono pisownię wielką literą po wykrzyknikach i pytajnikach. Poprawiono zbiegi cudzysłowu zamykającego i kropki. Zmieniono wykrzykniki i kropki na pytajniki w zdaniach o charakterze pytającym, wg oryginału oraz wyd. tłum. z r. 1895.
Scena w Mesynie.
Zwycięstwo jest podwójne, gdy zwycięzca wraca do domu z armią w całym komplecie. Czytam tu, że Don Pedro wielkimi obsypał honorami młodego florentyńczyka nazwiskiem Klaudio.
Na co uczciwie zasłużył, przyznał mu wspaniałomyślnie Don Pedro. Nad wiek się swój sprawił; pod postacią baranka pokazał lwie serce. Czyny jego przechodzą moją zdolność opowiadania[5].
Wręczyłem mu już listy, a radość jego tak była wielka, że przez sam zbytek przybrała znaki goryczy.
Miły wylew miłości: nie ma uczciwszej twarzy jak twarz tak omyta. Jakże lepiej płakać z radości niż radować się z płaczu!
Nie znam nikogo, który by się tak nazywał, łaskawa pani; nie słyszałem o tym nazwisku w całej armii.
On tu po rogach ulic porozwieszał kartelusze[8] i wyzwał Kupidyna[9] na łuki. Błazen mojego stryja, czytając wyzwanie, podpisał Kupidyna[10] i wyzwał go na kusze[11]. Powiedz mi, proszę, ilu zabił i zjadł w tej wojnie? Ale naprzód powiedz, ilu zabił? Bo przyrzekłam zjeść, co zabije.
Mieliście zapewne spleśniałą żywność, a on ją wam zjeść dopomógł, bo waleczny z niego krajczy[12] i wyborny ma żołądek.
Nie sądź o mojej synowicy z tego, co słyszysz. Jest bowiem rodzaj wesołej wojny między nią a Benedykiem i byle się spotkali, zaczynają utarczki na dowcipy.
W których niewiele wygrywa. W ostatnim spotkaniu okulały cztery z pięciu jego dowcipów[13]; został jeden na zarząd całego człowieka, a jeśli z tym potrafi ciepło się chować, niechże go strzeże jako jedyną różnicę między nim a jego koniem, bo to cały skarb, który mu został na znak, że jest rozumnym stworzeniem. Któż teraz jego towarzyszem? Bo co miesiąc ma nowego ślubnego brata.
To prawda; ale inaczej spaliłabym moje biuro. Powiedz mi, proszę, kto dziś jego towarzyszem? Czy znalazł postrzeleńca gotowego przedsięwziąć z nim podróż na dwór Lucypera?
O panie, przyczepi się do niego jak choroba: łatwiej się nim zarazić niż dżumą, a zarażony szaleje natychmiast. Boże zmiłuj się nad Klaudiem! Jeżeli się Benedykiem zaraził, wyda tysiąc talarów, nim wróci do zdrowia.
Dobry panie Leonato, wychodzisz na spotkanie kłopotów. Zwykłym światowym trybem ludzie unikają kosztów, a ty ich szukasz.
Nigdy kłopot nie wszedł do mojego domu w postaci waszej łaskawości; bo skąd wychodzi kłopot, zostawia ulgę; gdy po waszym oddaleniu się zostanie mi w domu smutek, a pożegna mnie szczęście.
Dostałeś, czegoś szukał, Benedyku. Możemy teraz domyślać się, czym jesteś, gdy już wyrosłeś na męża. Zresztą sama córka pokazuje ojca. Szczęść ci Boże, piękna pani, bo jesteś obrazem dostojnego ojca.
Jeśli dostojny Leonato jest jej ojcem; jakkolwiek do niego podobna, nie chciałaby za całą Mesynę nosić jego głowy na swoich ramionach.
Jakżeby mogła umrzeć wzgarda, póki jej starczy tak przedniej strawy jak signor Benedyk? Uprzejmość sama musi się zmienić na wzgardę, gdy się jej pokażesz na oczy.
Więc uprzejmość ta jest wietrznicą[15]. To jednak pewne, że kochają mnie wszystkie kobiety wyjąwszy ciebie, pani, a ja pragnąłbym z całego serca, żeby mniej było twarde moje serce, bo muszę wyznać, że dotąd nie kocham żadnej.
Co za szczęście dla kobiet! Inaczej musiałyby się kłopotać niesmacznym kochankiem. Dzięki Bogu i krwi mej zimnej, pod tym przynajmniej względem jestem twojego humoru, signor Benedyku: wolałabym raczej słuchać szczekania mojego psa na wrony niż miłosnych oświadczeń kochanka.
Niechże Bóg zachowa panią długo w tym usposobieniu! Twarz jakiegoś szlachcica ujdzie tym sposobem przeznaczonego jej podrapania.
Jeżeli twarz ta podobna do twojej, signor Benedyku, podrapanie nie zrobiłoby jej wielkiej krzywdy.
Chciałbym, żeby koń mój tak był szybki i tak niestrudzony jak język twój, pani. Lecz pędź dalej z Bogiem, co do mnie, skończyłem.
Na tym stanęło. Signor Klaudio i signor Benedyku, drogi mój przyjaciel Leonato zaprasza nas wszystkich. Mówię mu, że zostaniemy tu przynajmniej miesiąc, a on prosi Boga z całej duszy, żeby jaki przypadek dłużej nas zatrzymał. Przysiągłbym bez obawy, że nie jest obłudnikiem, lecz że zaprasza nas z serca.
Gdybyś przysiągł, dostojny panie, nie złożyłbyś fałszywej przysięgi.
Pozwól mi pozdrowić cię, mój książę; skoroś się z bratem twoim pojednał, winienem ci wszystkie moje służby.
Mamże ci po prostu zdanie moje otworzyć, jak uczciwemu człowiekowi przystoi, czy też chcesz, żebym ci po mojemu odpowiedział jak deklarowany tyran płci pięknej?
Więc ci powiem, że mi się zdaje za niska na szczytne pochwały, za czarna na świetne pochwały[16], a za mała na wielkie pochwały. To tylko mogę na korzyść jej powiedzieć, że gdyby inna była, jak jest, nie byłaby piękna, a że nie jest inna, jak jest, nie podoba mi się wcale.
I na pokrowiec w dodatku. Ale czy mówisz to naprawdę, czy stroisz tylko żarty i chcesz dowodzić, że Kupido dobry strzelec na zające, a Wulkan rzadki cieśla[17]? Powiedz, z jakiego tonu trzeba śpiewać, żeby się zgodzić z twoją piosenką?
Choć mogę jeszcze widzieć bez okularów, nic takiego nie dostrzegłem. Kuzynka jej, gdyby nie opanowały jej furie, tak by ją prześcignęła pięknością, jak pierwszy maja prześciga ostatni dzień grudnia. Mam zresztą nadzieję, że nie myślisz zapisać się do bractwa żonatych. Czy się mylę?
Gdyby Hero chciała być moją żoną, nie odpowiadam za siebie, choćbym ci przysiągł, że nie myślę o żonie.
Czy do tego już przyszło? Nie ma więc na ziemi człowieka, który by chciał nosić kapelusz bez trwogi?[18] Nigdy więc nie zobaczę kawalera o sześciu krzyżykach[19]? Rób, co ci się podoba. Skoro chcesz gwałtem ugiąć kark pod jarzmo, nośże jego piętno i spędzaj niedziele na wzdychaniu. Ale patrz, Don Pedro szukać nas przychodzi.
Słyszysz, hrabio Klaudio? Bądź przekonany, że w potrzebie umiem zachować tajemnicę, jak gdybym nie miał języka; ale na moje maństwo, uważaj tylko, na moje maństwo. Zakochał się. „W kim?” — zapyta wasza łaskawość. Odpowiedź będzie węzłowata: w Hero, węzłowatej córce Leonata.
Że ani czuję, jak kochać ją można, ani wiem, jak miłości tej godna, to moje przekonanie, którego żaden ogień ze mnie nie wytopi; umrę z nim na stosie.
KobietaŻe mnie kobieta poczęła, dziękuję jej; że mnie wychowała, dziękuję jej bardzo pokornie; lecz żeby mi nad czołem psy nawoływano[22] lub żebym róg mój na niewidzialnym pasie miał zawieszać[23], niech mi wszystkie kobiety wybaczą. Żeby im nie robić krzywdy, nie wierząc jednej, przywłaszczam sobie prawo nie ufać żadnej. Koniec końcem, a najlepszy to koniec, chcę żyć i umrzeć kawalerem.
Z gniewu, choroby lub głodu, to być może, mój książę, lecz z miłości — nigdy. Dowiedź mi raz, że więcej krwi straciłem z miłości, niż jej znalazłem w szklance wina, a pozwalam wykłuć sobie oczy piórem poety miłosnych sonetów i powiesić się na drzwiach zamtuza[24] na znak ślepego Kupidyna.
Jeśli od niej odstąpię, powieś mnie w butelce jak kota i strzelaj do mnie jak do celu, a kto mnie trafi, klep go po ramieniu i nazwij go Adamem[25].
Dziki byk, być może; ale jeśli kiedykolwiek roztropny Benedyk pozwoli sobie na kark włożyć to jarzmo, odbierz bykowi rogi, a posadź je na moim czole; niech portret mój jaki bohomaz nabazgrze, a na dole wielkimi literami jak na stajni: „Tu dobre konie do najęcia”, niech na tym wizerunku napisze: „Tu żonaty Benedyk do widzenia”.
Zastosujesz się do okoliczności, tymczasem, dobry mój signor Benedyku, idź do Leonata, poleć mnie jego względom, i powiedz mu, że nie chybię[29] wieczerzy, bo wielkie porobił przygotowania.
Dajcie pokój żartom. Cała tkanina waszej rozmowy tylko okrawkami bramowana[31], a bramy nie bardzo mocno przyszyte. Nim zaczniecie wojować konceptami z kalendarza, zróbcie wprzódy rachunek własnego sumienia. A teraz, Bóg z wami.
To zależy od pieczęci, którą na nich skutek wyciśnie; lecz mają piękne okładki i dobrze im patrzy z miny. Jeden z moich pachołków podsłuchał rozmowy księcia i hrabiego Klaudio, gdy się przechadzali w cienistej alei mojego ogrodu. Książę wyznał hrabiemu, że kocha moją synowicę, twoją córkę, i zamierza oświadczyć się jej tej nocy podczas tańca; jeżeli odpowiedź będzie pomyślna, nie chce zasypiać sposobności, ale natychmiast prosić o twoje zezwolenie.
Nie, nie. Weźmy wszystko za sen i czekajmy, póki się sam nie sprawdzi. Uwiadomię jednak córkę o wszystkim, żeby się przygotowała na odpowiedź, gdyby przypadkiem sprawdziła się wiadomość. Idź, proszę, i pogadaj z nią o tej sprawie.
Kuzynowie, wiecie, co macie robić. O, daruj, przyjacielu; chodź ze mną, potrzebna mi twoja rada. Dobrzy kuzynowie, dołóżcie starania, czas nagli.
Dziwi mnie, że ty, pod Saturnem, jak sam powiadasz, zrodzony[33], chcesz moralne lekarstwo na śmiertelną zapisywać chorobę. Nie mogę utaić, kim jestem: muszę być smutny, gdy mam do tego powody, i na niczyje nie uśmiechać się żarty; jeść, gdy jestem głodny, i na niczyje nie czekać pozwolenie; spać, gdy mnie sen morzy, i nie troszczyć się o niczyje sprawy; śmiać się, gdy jestem wesoły, i niczyim przywidzeniom nie schlebiać.
Zgoda, ale nie powinieneś puszczać cugli wszystkim swoim urojeniom, dopóki nie będziesz samowładnym panem swojej woli. W ostatnich czasach powstałeś przeciw bratu, który dopiero co przyjął cię do łaski; trudno, żebyś w nią korzeń silnie zapuścił, jeśli sam sobie nie dasz potrzebnej na to pogody: stosujmy porę do naszego żniwa.
Wolałbym być cierniem w płocie niż różą w jego łasce. Lepiej krwi mojej przystoi być od wszystkich wzgardzonym niż miną układną miłość bliźniego wykradać; bo jeśli tym sposobem nie zarobię na imię uczciwego pochlebcy, to przynajmniej nikt nie zaprzeczy, że jestem szczerym hultajem. Ufają mi, póki noszę kaganiec; puszczają mnie wolno, póki mam postronek na nogach; ja też z mojej strony postanowiłem nie śpiewać w klatce. Kąsałbym, gdybym mógł otworzyć szczęki, gdybym miał wolność, robiłbym, co mi się podoba; tymczasem zostaw mnie, jak jestem, nie próbuj daremno zmienić mojej natury.
Przychodzę z wielkiej uczty na zamku. Leonato księciu, twojemu bratu, królewskie wyprawia tam przyjęcie. Mogę też, panie, dać ci wiadomość o zamierzonym małżeństwie.
Czy zda się na grunt, na którym można by wybudować jaką psotę? Kto jest ten szaleniec, co się z kłopotem zaręcza?
Paliłem kadzidło w zatęchłej komnacie, aż tu mi wchodzą książę i Klaudio, ręka pod rękę, w poważnej rozmowie. Wkradłem się za obicie i słyszałem, jak między nimi stanęło, że książę będzie się starał o Hero jakby dla siebie, a skoro otrzyma przyrzeczenie, odstąpi ją hrabi Klaudio.
Idźmy tam, idźmy. Może i znajdzie się tam jaka strawa dla mojej złości. Cała sława mojego upadku należy się temu młodemu dorobkiewiczowi; byle mi się w czymkolwiek pokrzyżować plany jego udało, będzie to dla mnie błogosławieństwem. Czy mi dopomożecie? Czy mogę na was rachować?
Idźmy na wielką ich ucztę; radość ich tym większa, że jestem pobity. Ach, gdyby ich kucharz moje miał myśli! Idźmy zobaczyć, co się da zrobić.
Doskonały byłby to człowiek, który by środek trzymał między nim a Benedykiem. Jeden zbyt jest podobny do obrazka, nic nie mówi, drugi, jak najstarszy syn jejmości, ciągle paple.
Tak więc pół języka signor Benedyka w gębie księcia Jana, a pół melancholii księcia Jana w twarzy signor Benedyka.
A do tego piękna stopa i pewna noga, wujaszku, i mieszek niepusty; taki mężczyzna podbiłby serce każdej kobiety, byle na jej względy potrafił zarobić.
Zbyt złośliwa to więcej niż zła; ja też zmniejszę zło dane od Boga; bo powiedziano jest: złej krowie Bóg daje krótkie rogi, ale krowie zbyt złośliwej nie da żadnych.
Bez wątpienia, jeśli mi nie da męża — błogosławieństwo, o które go co wieczór i co rano na kolanach proszę. Panie, nie mogłabym znieść męża z brodą na twarzy; wolałabym raczej spać na wełnie.
A cóż bym mogła z nim zrobić? Ubrać go w moje suknie i zrobić go moją pokojówką. Kto ma brodę, jest więcej niż dzieciuch, a kto jej nie ma, mniej jest niż mąż; a kto jest więcej niż dzieciuch, nie jest dla mnie, a kto jest mniej niż mąż, nie jestem dla niego. Dziewictwo, Piekło, NieboGotowa więc jestem przyjąć szóstaka jako zadatek od niedźwiednika[35] i wszystkie jego małpy zaprowadzić do piekła[36].
Nie, tylko do bram piekielnych. Tam na moje spotkanie wyjdzie diabeł, stary rogal z rogami na czole, i powie: „Idź do nieba, Beatryks, idź do nieba, nie ma tu miejsca dla was dziewic”. Wręczę mu więc moje małpy i dalej do świętego Piotra, do nieba, a on mi pokaże, gdzie przebywają kawalerowie, i tam żyć będziemy wesoło jak dzień długi.
Bez wątpienia; powinnością mojej kuzynki dygnąć pokornie i mówić: „Jak ci się podoba”. Ale mimo tego, kuzynko, niech to będzie kraśny[37] chłopiec, bo inaczej dyg drugi i słowa: „Ojcze, jak mnie się podoba”.
Nigdy, dopóki Bóg nie ulepi mężczyzny z innego metalu[38] jak ziemia. Nie byłożby to upokorzeniem dla kobiety dać się rządzić garstce zuchwałego prochu? Zdawać rachunek ze swojego postępowania bryle zrzędnego marglu[39]? Nie, wujaszku, nie chcę. Synowie Adama są moimi braćmi; grzechem mi się wydaje szukać męża między rodzeństwem.
Nie zapomnij, córko, co ci mówiłem. Jeśli ci książę podobne zrobi oświadczenie, wiesz, co masz mu odpowiedzieć.
Będzie winą muzyki, kuzynko, jeśli książę nie zachowa miary w konkurach. Gdyby przypadkiem za ostro nastawał, powiedz mu, że jest miara we wszystkim, i wytnij mu w miarę odpowiedź. Bo słuchaj mnie, Hero, umizgi, ślub i żal to jest mazurek, polonez i kozak[40]. Pierwsze oświadczenie jest gorące i namiętne jak mazurek, pełne fantazji i ognia; zaślubiny uroczyste i skromne, jak polonez pełne senatorskiej powagi; aż przychodzi żal, który na krzywych nogach coraz żwawiej i żwawiej wywija kominki, aż w grób zapadnie.
Nigdy byś tak strasznie dobrze udawać go nie potrafił, gdybyś nim nie był. To jego sucha ręka, gdzie znaleźć taką drugą? To on, to on!
Skończmy żarty. Alboż myślisz, że cię nie poznaję po twoim bystrym dowcipie? Alboż cnota może się ukryć? Nie wymawiaj się dłużej, jesteś signor Antonio. Wdzięki zdradzają się same, i na tym koniec.
Że przybieram ton wzgardliwy, że konceptów szukałam w kalendarzu[43] — to powiedział signor Benedyk; czy zgadłam?
To błazen książęcy; trefniś jak ołów ciężki; cała jego zdolność leży w wynajdywaniu niestworzonych potwarzy; tylko rozpustnicy podobają sobie[44] w jego towarzystwie, a zaletą jego nie jego dowcip, lecz złośliwość, która się im naprzód podoba, potem ich gniewa; śmieją się naprzód, kijami okładają go potem. Ani wątpię, że jest w tej flocie, chciałabym, żeby mnie abordował.
I owszem, bardzo proszę. Wystrzeli na mnie dwa lub trzy porównania, a gdy przypadkiem nikt na nie zważać nie będzie i nikt się nie rozśmieje, w czarną popadnie melancholię, co nam oszczędzi skrzydło kuropatwy, bo tej nocy pan śmieszek pójdzie spać bez wieczerzy.
Ani wątpliwości; mój brat kocha Hero; wziął ojca jej na stronę, aby mu zrobić oświadczenie. Wszystkie damy pospieszyły za nią; jedna tylko została maska.
Jesteś miłością najbliższy mojego brata. On kocha Hero; proszę cię, odradzaj mu to małżeństwo tak nierówne pod względem urodzenia. Możesz w tej sprawie odegrać rolę uczciwego człowieka.
Do pierwszej wierzby[45], w twoim własnym interesie. Jak będziesz nosił swój wianek? Czy na szyi jak łańcuch lichwiarza, czy przez ramię jak szarfę porucznika? Czy tak, czy owak musisz go nosić, bo książę podbił twoją Hero.
Mówisz jak doskonały wolarz[46]; to właśnie jego słowa, ile razy sprzeda byka. Ale czy myślałeś, że książę tak ci się przysłuży?
Ach, biedne, postrzelone kurczę! Zawlecze się teraz w sitowie. Ale żeby Beatryks, znając mnie, tak mnie nie znała! Książęcy błazen! Być może, że za błazna uchodzę, bo jestem wesoły. Tak — lecz nie — to ona ze swoim złośliwym, uszczypliwym charakterem siebie za świat bierze[47], i tak mnie sądzi. Dobrze, pomszczę się za to, jak potrafię.
Odegrałem mu rolę pani Wieści, mój książę. Znalazłem go tu smutnego jak buda w lesie; powiedziałem mu, a sądzę, że powiedziałem prawdę, że wasza łaskawość pozyskała względy tej młodej pani; ofiarowałem mu moje towarzystwo do pierwszej wierzby, żeby mu albo wianek upleść, albo rózgę uciąć, bo zasłużył na chłostę.
Przewinił jak głupi uczniak, co uradowany, że znalazł ptasie gniazdo, pokazał je rówieśnikowi, a ten mu gniazdo ukradł.
Zawsze jednak rózga nie byłaby zanadto. Wianek dla niego, a rózga dla ciebie, mój książę, który, jak mi się zdaje, ukradłeś jego ptasie gniazdo.
Beatryks nie na żarty gniewa się na ciebie. Szlachcic, który z nią tańczył, powiedział jej, że ją ciężko pokrzywdziłeś.
To ona pomiatała mną jak ostatnim; pniak by tego nie wytrzymał. Dąb z jednym zielonym liściem na wierzchołku ofuknąłby się. Maska nawet moja zaczęła do życia przychodzić i z nią się borykać. Powiedziała mi, nie myśląc, że do mnie mówi, że jestem błaznem książęcym, nudniejszym od wielkich roztopów. Szyderstwo za szyderstwem z taką miotała na mnie zręcznością, że stałem jak trusia przy celu, do którego strzela cała armia. Sztylety z ust jej wychodzą, każde jej słowo przebija. Gdyby jej oddech tak był jadowity jak jej wyrazy, ani podobna byłoby żyć w jej sąsiedztwie, zaraziłaby powietrze do północnego bieguna. Nie chciałbym jej za żonę, choćby miała w posagu wszystko, co posiadał Adam przed grzechem. Ona by zmusiła Herkulesa do obracania rożna i do połupania własnej maczugi na szczapy. Lecz dosyć tego; nie mówmy o niej. To furia piekielna w wielkiej toalecie. Dałby Bóg, żeby ją jaki mędrek zażegnał, bo póki ona jest na ziemi, łatwiej znaleźć pokój w piekle niż tu w kaplicy i ludzie gotowi naumyślnie grzeszyć, żeby się tam co prędzej dostać. Niepokój, zgroza i zamieszanie idą za jej śladem.
Czy nie raczy wasza łaskawość wysłać mnie w służbowych interesach na koniec świata? Gotów jestem za lada sprawą pośpieszyć do antypodów; pójdę ci po piórko do zębów za ostatnie krańce Azji; przyniosę ci dokładną miarę stopy Księdza Jana[48] albo włos z brody Wielkiego Chana; podejmę się poselstwa do Pigmejczyków[49], wszystkiego raczej niż wytrzymać trzy słowa rozmowy z tą harpią[50]. Czy nie masz żadnych dla mnie zleceń, mości książę?
To prawda, że mi je na niejaki czas pożyczył, ale też dałam w procencie podwójne serce za jedno. Raz już je wygrał ode mnie w fałszywe kostki, możesz więc słusznie powiedzieć, książę, że je straciłam.
Byle on tego ze mną nie zrobił, mości książę, żebym nie była matką błaznów. Przyprowadzam ci Klaudia, którego znaleźć mi poleciłeś.
Hrabia nie jest ani smutny, ani wesoły, ani zdrów, ani chory; ale słodki, słodki jak pomarańcza i podobno trochę jej farbą zazdrości powleczony.
Zdaje mi się, pani, że portret twój jest wierny, choć przysięgam, że jeśli tak jest, mylne są jego przypuszczenia. Słuchaj, Klaudio, w twoim imieniu zrobiłem oświadczenie, dla ciebie zyskałem serce pięknej Hero. Ojciec wie o wszystkim i daje przyzwolenie, sam wyznacz dzień zamęścia, a niech Bóg da ci radość!
Hrabio, przyjmij ode mnie rękę mojej córki, a z nią mój majątek. Jego łaskawość stadło[51] to skojarzyła, a niech mu łaskawość nieba towarzyszy!
Milczenie jest najlepszym tłumaczem radości. Małe byłoby moje szczęście, gdybym jego wielkość potrafił wyrazić słowami. Pani, jestem twoim, jak ty jesteś moją; za ciebie siebie oddaję i cieszę się bez granic z wymiany.
Prawda, książę, i dziękuję mu za to; serce, to biedziątko, pod wiatr mnie trzyma z frasunkami. Kuzynka mówi mu na ucho, co w sercu jej mieszka.
Niech żyje małżeństwo! Tak więc jedna po drugiej dostaje męża, mnie wyjąwszy. Za wielkie ze mnie straszydełko. Śmiało mogę zasiąść w kąciku i płakać, i wołać: „Ach, kto mi da męża!”.
Wolałabym raczej, mój książę, znaleźć go w domu twojego ojca. Czy nie ma wasza łaskawość brata podobnego do siebie? Ojciec twój, książę, płodził wybornych małżonków, byle ich panny dostać mogły.
Nie, mości książę, chyba że będę miała innego na dzień powszedni; wasza łaskawość za kosztowny na codzienny użytek. Lecz przebacz mi, mój książę. Rodziłam się, żeby pleść, co mi ślina przyniesie, bez rymu i sensu.
Obraziłbym się raczej twoim milczeniem; radość najlepiej ci do twarzy i niewątpliwie w wesołej godzinie na świat przyszłaś.
Bynajmniej, mości książę, matka moja płakała boleśnie; ale w tę samą właśnie porę pokazała się tańcząca gwiazda i pod nią się urodziłam. Kuzynowie, niech Bóg wam ześle radość!
Mało w niej melancholicznego pierwiastka. Nigdy nie jest smutna, chyba we śnie, a nawet i we śnie nie smutna, bo, jak mi powiadała moja córka, często ze snu o nieszczęściu budziła się, śmiejąc.
Nie, drogi mój synu, musisz czekać do przyszłego poniedziałku, to jest od dziś za tydzień i to jeszcze czas za krótki, żeby wszystko po mojej myśli przygotować.
Potrząsasz, widzę, głową na tak długą zwłokę, ale bądź spokojny, mój Klaudio, czas ten wesoło nam zbiegnie. Zamierzam w tym tygodniu dokonać jednej z prac Herkulesa, to jest przywalić Benedyka i Beatryks górą wzajemnych afektów. Chciałbym skojarzyć to małżeństwo i nie wątpię, że dosięgnę celu, byleście wszyscy w pomoc mi przyszli i wiernie zlecenia moje wykonywali.
Znam gorszych mężów od Benedyka, tę przynajmniej oddać mogę mu sprawiedliwość. Ze szlachetnej krwi pochodzi, męstwo jego niewątpliwe i wypróbowana uczciwość. Powiem ci, jakich trzeba użyć sposobów, żeby twoja kuzynka zakochała się w Benedyku, a ja z was dwóch pomocą tak uwikłam Benedyka, że mimo bystrości dowcipu i odrazy żołądka przylgnie całą duszą do Beatryksy. Jeśli się nam to uda, Kupido nie będzie dłużej strzelcem; chwała jego na nas przejdzie, my tylko będziemy prawdziwymi bogami miłości. Pójdźcie tylko ze mną, a cały wam plan przedstawię.
Lada przeszkoda, lada zawada, lada przeciwność będzie dla mnie lekarstwem. Wstręt do tego człowieka jest moją chorobą; cokolwiek zabieży drogę jego życzeniom, usłuży moim. Jak możesz małżeństwu temu przeszkodzić?
Zdaje mi się, mój książę, że już ci powiedziałem rok temu, jak wysoko stoję w łaskach Małgorzaty, panny pokojowej Hero.
Mogę skłonić ją, żeby o jakiejkolwiek niestosownej godzinie nocy pokazała się w oknie sypialnego pokoju swej pani.
Ty sam, panie, możesz potrzebną do tego truciznę zaprawić. Idź do księcia, twojego brata, nie omieszkaj mu powiedzieć, że honor swój pokrzywdził, kojarząc małżeństwo sławnego Klaudia, którego dobre imię nie zaniedbaj stawić wysoko, z szurgotem[52] tak jak Hero splamionym.
Dowody wystarczające, żeby oszukać księcia, dręczyć Klaudia, zgubić Hero i zabić Leonata. Czy jeszcze ci nie dosyć?
Śpiesz więc, panie. Znajdź stosowną godzinę do prywatnej rozmowy z Don Pedrem i hrabią Klaudio; powiedz im, iż wiesz z pewnością, że Hero mnie kocha; udaj gorliwość tak w sprawie księcia, jak Klaudia; oświadcz im, że odkrywasz prawdę przez wzgląd na honor brata, który to stadło skojarzył, i na dobre imię przyjaciela zagrożonego podstępami udanej skromności. Trudno, żeby uwierzyli bez dowodów; przyrzeknij dowody; powiedz, że mnie zobaczą w oknie jej sypialnego pokoju; w rzeczy samej usłyszą, jak Małgorzatę nazwę Hero, a Małgorzata nazwie mnie Klaudiem. Przyprowadź ich na to widowisko w nocy poprzedzającej ułożone zamęście. Ja tymczasem tak nastroję rzeczy, że Hero nie będzie obecna, a dowody jej przeniewierstwa tak jasne się wydadzą, że podejrzenie stanie się pewnością i zerwą się wszystkie układy.
Niech, co chce, się stanie, projekt twój wykonam. Użyj całej twojej przebiegłości w naszym przedsięwzięciu, a dostaniesz w nagrodę tysiąc dukatów.
MiłośćDziwna to rzecz jednak, że człowiek, który widzi dobrze, na jakiego wystawia się dudka jego sąsiad zakochany, naśmiawszy się serdecznie z cudzego szaleństwa, wystawia się sam na własne szyderstwo i szaleje z miłości. Takim właśnie człowiekiem jest Klaudio. Pamiętam czasy, w których nie znał innej muzyki jak bęben i piszczałkę[53], teraz woli przysłuchiwać się bębenkowi i fletni. Pamiętam czasy, w których gotów był zrobić dziesięć mil piechotą, żeby zobaczyć dobrą zbroję, teraz przepędzi dziesięć nocy bezsennych, żeby wymyślić nowy krój kamizelki. Zwyczajem jego było mówić po prostu i do rzeczy, jak uczciwemu człowiekowi i żołnierzowi przystoi; teraz wyszedł na stylistę, słowa jego są ucztą fantastyczną, gdzie każdy wyraz dziwaczną przedstawia potrawę. Czy się i na mnie kiedy zmiana taka pokaże, czy i ja kiedyś takimi patrzeć będę oczyma? Nie mogę powiedzieć, ale nie myślę. Nie chcę przysiąc, że miłość nie zrobi ze mnie ostrygi; ale przysięgam, że dopóki miłość ostrygi ze mnie nie zrobi, nigdy wprzódy na takiego dudka mnie nie wystrychnie. Jedna kobieta jest piękna, ja zdrów przecie; inna znów mądra, ja zdrów przecie; inna znów cnotliwa, ja zdrów przecie; nie, dopóki wszystkie czary nie zbiorą się w jednej kobiecie, dopóty nie oczaruje mnie jedna kobieta. Musi ona być bogata, to nie podpada wątpliwości; mądra, lub nie chcę żadnej; cnotliwa, bo inaczej i targować jej nie myślę; piękna, inaczej bowiem spojrzeć nawet na nią nie chcę; łagodna, lub niech się do mnie nie zbliża; szlachetnego rodu, nie chcę jej inaczej, choćby aniołem; do tego musi być wymowna, doskonała muzykantka, a włosy jej będą miały kolor, jaki się Bogu podoba. Ha, książę i monsieur Miłość. Skryję się w altanie.
Otóż i „pieśń niebieska”. Dusza jego ku niebu ulata. Czy to nie dziwne, że baranie kiszki wyciągają duszę z ludzkiego ciała? A gdy wszystko się skończy, nie zostaną jak baranie rogi.
Gdyby to był pies, a wył tak szkaradnie, powiesiłbym go na pierwszej gałęzi. Daj tylko Boże, żeby głos tak straszliwy nieszczęścia jakiego nie zapowiadał! Równie chętnie przysłuchiwałbym się hukaniom puszczyka, jakakolwiek spadłaby potem na mnie klęska.
Słuchaj, Baltazarze, wystaraj się o doskonałą muzykę, bo jutrzejszej nocy zamierzamy wydać serenadę pod oknami pokoju Hero.
Zbliż się, Leonato. Czy nie mówiłeś przed chwilą, że twoja synowica Beatryks zakochała się w Benedyku?
I ja też nie przypuszczałem; lecz to najdziwniejsze, że zakochała się właśnie w Benedyku, do którego, sądząc z pozorów, zdawała się czuć niezwyciężoną odrazę.
Wyznaję, mój książę, że nie wiem, co o tym myśleć, ale że kocha go z całym szaleństwem namiętności; to przechodzi wszelką wiarę.
Przez Boga, udaje? Nigdy udana namiętność nie była tak podobna do żywej namiętności jak ta, którą w niej widzę.
Jak, jak, powiedzcie mi, proszę? Rozbudziliście moją ciekawość. Mnie się zdawało, że duch jej był silniejszy od wszelkich napaści uczucia.
Myślałbym, że stroi ze mnie drwiny, gdyby nie jego biała broda: trudno, żeby szalbierstwo pod taką się kryło powagą.
Prawda, to własne są jej słowa: „Mamże ja, co go tak często wzgardliwie przyjmowałam, pisać do niego teraz, że go kocham?”
Tak mówi, ilekroć pisać do niego się zabiera; bo co noc dwadzieścia razy wstaje i w koszuli przy biurku siedzi, aż całą kartę zapisze. Moja córka opowiadała mi to wszystko.
O! Gdy skończyła kartę, córka moja powiedziała jej z uśmiechem: „Beatryks, jak widzę, kartuje się[55] z Benedykiem”.
I poszarpała natychmiast list na tysiąc kawałków; urąga się sama sobie, iż do tego stopnia jest nieskromna, że pisze do człowieka, o którym wie, że śmiać się z niej będzie. „Miarę o nim z siebie biorę — powtarza — a ja śmiałabym się z niego, gdyby do mnie pisał, tak jest, śmiałabym się, choć go kocham”.
A potem na kolana pada, płacze, szlocha, bije się w piersi, rwie sobie włosy, to modli się, to złorzeczy i woła: „O słodki Benedyk! O Boże, daj mi cierpliwość!”
Wszystko prawda, co do słowa, i ja wszystko to od mojej córki słyszałem. Egzaltacja jej do tego doszła stopnia, iż córka moja boi się czasami, żeby rozpacz nie przywiodła jej do samobójstwa.[56]
Byłoby dobrze, żeby z was który uwiadomił o wszystkim Benedyka, skoro ona sama nic powiedzieć mu nie chce.
Gdyby się tego dopuścił, powiesić go dobrym byłoby uczynkiem. Beatryks jest doskonała, słodka dziewczyna, a cnota jej nad wszelkie podejrzenia.
Ach, mój książę, ilekroć roztropność i krew rozpoczną wojnę w tak delikatnym ciałeczku, mamy dziewięć dowodów przeciw jednemu, że krew odniesie zwycięstwo. Żal mi jej, a mam do tego słuszne powody, bo jestem jej wujem i opiekunem.
Pragnąłbym z całej duszy, żeby dla mnie miłością tą pałała; rzuciłbym na bok wszystkie inne względy i zrobiłbym z niej drugą samego siebie połowę. Proszę cię, powiedz o wszystkim Benedykowi, zobaczymy, co ci odpowie.
Hero lęka się bardzo o jej życie. Beatryks powtarza, że umrze, jeśli jej Benedyk nie kocha, a woli raczej umrzeć niż mu swą miłość wyjawić; a gdyby się nawet on sam z miłością oświadczył, woli umrzeć raczej niż na jotę od dawnych kaprysów odstąpić.
Dobrze robi. Gdyby mu oświadczyła się z miłością, bardzo być może, że odrzuciłby ją z pogardą, bo wiecie dobrze, że wzgardliwy ma charakter.
Jak Hektor[58], wierzaj mojemu słowu; a do tego w załatwieniu zwad niepospolitą objawia roztropność, tak że albo unika ich z wielką dyskrecją, albo je podejmuje z chrześcijańską obawą.
Jeśli ma bojaźń Bożą, powinnością jego jest strzec pokoju; a jeśli pokój kłóci, powinnością jego jest podejmować zwadę z obawą i drżeniem.
Tak właśnie postępuje, bo się boi Boga, choć często swawolnym żartem wątpić o tym pozwala. Ale wracając do rzeczy, ubolewam nad losem twojej synowicy. Mamyż pójść do Benedyka i powiedzieć mu jej miłości?
Wysłuchajmy wprzódy, co nam nowego córka twoja powie; niech czas zapał ten ostudzi. Kocham serdecznie Benedyka i pragnąłbym, żeby skromnie sam się ocenił i dostrzegł, jak jest niegodny tak dobrej żony.
Jeśli teraz gorącą nie zapali się do niej miłością, przestanę ufać własnemu sądowi na przyszłość.
Podobną sieć załóżmy teraz na nią; będzie to sprawa twojej córki i jej pokojowej. Zabawna rzecz będzie, jak jedno uwierzy w gorącą miłość drugiego, a wszystko będzie zmyśleniem. Wyborną zobaczymy komedię, całą w pantomimach. Wyślemy ją, żeby go zawołała na obiad.
To nie mogą być żarty; cała rozmowa zbyt się poważnie toczyła. O prawdzie dowiedzieli się od Hero. Zdają się litować nad panną, której miłość dosięgła szczytu. MiłośćKocha mnie. Miłość należy odpłacić miłością. Słyszałem, jak surowo mnie sądzą: utrzymują, że nadmę się pychą, skoro postrzegę miłość jej ku sobie; dodają, że ona woli umrzeć niż dać najmniejszy znak przywiązania. Nie myślałem nigdy o małżeństwie — nie pokażę pychy. Szczęśliwy, kto usłyszy, jakie ma wady, i poprawić się z nich może! — Mówią, że panna jest piękna, to prawda, i ja mogę za świadka im służyć; i cnotliwa, nie ma wątpliwości, nikt temu zaprzeczyć się nie odważy.[59]; i roztropna, wyjąwszy tę ku mnie miłość. Na honor, jeśli to nie dowodzi jej rozumu, to przynajmniej nie będzie wielkim dowodem jej szaleństwa, bo się okrutnie w niej zakocham. Być może, że mi wypadnie nieraz biegać przez rózgi resztek starych konceptów dlatego, że tak długo szydziłem z małżeństwa. Ale czy gust się nie zmienia? Człowiek lubi w młodości potrawę, której znieść nie może w podeszłym wieku. Mająż żarty i sentencje, i papierowe gałki dowcipu odstraszyć człowieka od wykonania swoich postanowień? Nie, nigdy. Trzeba świat zaludnić. Kiedy mówiłem, że umrę kawalerem, nie myślałem, że dożyję dnia, w którym pojmę żonę. Właśnie zbliża się Beatryks. Na światło dzienne, piękna z niej dziewka! Dostrzegam na jej twarzy pewne ślady miłości.
Nie więcej zadałam sobie fatygi, żeby na to podziękowanie zasłużyć, niż wy sobie zadajecie, żeby mi dziękować. Gdyby to było fatygą, nie byłabym przyszła.
Tyle właśnie, ile się zmieści na końcu waszego noża; nie udusiłoby i kawki. Jeśli nie jesteście głodni, żegnam wam, signor Benedyku.
Ha! „Mimo mej woli wysłano mnie, żeby was zawołać na obiad”. Podwójny jest sens w tych wyrazach. „Nie więcej zadałam sobie fatygi, żeby na to podziękowanie zasłużyć, niż wy sobie zadajecie, żeby mi dziękować”. To tak dobrze, jak gdyby powiedziała: „Wszelka fatyga, którą sobie dla ciebie zadaję, jest mi tak łatwa jak podziękowanie”.Antysemityzm Jeśli się nad nią nie ulituję, jestem hultaj; jeśli jej nie kocham, jestem Żyd[60]. Pójdę wystarać się o jej portret.
Nie, nie chcę tak zaćmiewać blasku pierwszych dni twojego zamęścia; to byłoby tak okrutnie, jak pokazać dziecku nową sukienkę, a wdziać mu jej zabronić. Odważę się tylko zabrać z sobą Benedyka, bo on to wesele od czupryny do podeszwy. On już dwa lub trzy razy przeciął cięciwę Kupidyna, tak że mały łotrzyk nie śmie już strzelać do niego. U niego dusza dźwięczna jak dzwon, którego sercem jest język, bo co dusza myśli, język wypowiada.
Co, ten wietrznik? On by się prędzej dał powiesić. Nie ma w nim jednej krwi kropelki zdolnej uczuć prawdziwą miłość. Jeśli jest smutny, to mu na pewno zabrakło pieniędzy.
To chyba w oryginalnym jakim przebraniu; żeby na przykład dziś był Holendrem, jutro Francuzem albo nawet na raz dwukrajowcem, na przykład Niemcem od stóp do pasa, całym w pludrach[66], a Hiszpanem od pasa w górę, w spencereczku[67]. Jeśli się nie zakochał w tych błazeństwach, co przypuszczam, to nie spodziewam się, aby się wystrychnął na błazna z zakochania, jak to w niego chcecie wmówić.
Jeśli nie jest zakochany w kobiecie, to trzeba przestać wierzyć w stare znaki. Co rano daje szczotką barwę kapeluszowi: co to ma znaczyć?
Nie, ale widziano u niego balwierskiego czeladnika; a stara ozdoba jego twarzy poszła już na kłaki do piłki[69].
A jego umysł wesoły, który teraz przemienił się na strunę gitary tylko miłośne brzęczącą piosenki?[71]
Ale to wszystko nie leczy bólu zębów.
Stary panie, racz pójść ze mną na stronę, mam ci osiem lub dziewięć mądrych słów do powiedzenia, a nie chciałbym, żeby je te lale słyszały.
Tak sądzę. Tymczasem Hero i Małgorzata odegrały już zapewne swoją sztukę z Beatryksą, a dwa niedźwiedzie nie będą się kąsać, gdy się spotkają.
Jeśli łaska. Hrabia Klaudio jednak może być świadkiem rozmowy, bo co mam powiedzieć, dotyczy się jego osoby.
Możesz przypuszczać, hrabio, że cię nie kocham; czas lepiej to pokaże, tymczasem sądź o mnie łaskawiej przez wzgląd na rzeczy, które ci wyjawię. Co do mojego brata, przypuszczam, że wysoko cię ceni, że tylko uczuciem przyjaźni kierowany dopomógł ci do zawarcia zbliżającego się małżeństwa. Zmarnowane zabiegi i praca źle użyta.
Wytłumaczyć to przychodzę. Żeby skrócić niepotrzebne wywody, bo zbyt długo już o tym mówimy — twoja narzeczona jest wiarołomna.
Wyraz za dobry na odmalowanie całej jej szkarady; mógłbym powiedzieć co gorszego. Wymyśl gorszą nazwę, a użyję jej bez wahania. Nie dziw się, póki ci nie dam lepszych dowodów. Chodź ze mną tej nocy, a zobaczysz wkradającego się gacha przez okno do jej pokoju, tej właśnie nocy, w wilię[73] zamęścia. Jeśli jeszcze potem kochać ją będziesz, pojmij ją jutro, choć może lepiej by przystało twojemu honorowi zmienić postanowienie.
Jeśli nie macie serca własnym wierzyć oczom, zaprzeczcie wszystkiemu, co wiecie. Chodźcie tylko ze mną, a pokażę wam dosyć. Gdy zobaczycie więcej i usłyszycie więcej, zrobicie, co okoliczność poradzi.
Jeśli zobaczę tej nocy rzeczy, które mi pojąć jej za żonę nie dozwolą, w kościele, w którym zaślubić ją miałem, zawstydzę ją w przytomności[74] wszystkich.
A ja, tak jak starałem się dla ciebie o jej rękę, tak razem z tobą przed światem jej bezecność ogłoszę.
Nie chcę jej więcej oczerniać, dopóki nie będziecie moimi świadkami. Czekajcie cierpliwie nocy, a wnet skutek wykryje prawdę.
A i to jeszcze byłoby za łaskawą dla nich karą, gdyby mieli w sobie okruszynę maństwa jako wybrani na straż książęcą.
Zbliż się, sąsiedzie Węgielku. Bóg pobłogosławił ci pięknym nazwiskiem. Urodziwość to dar fortuny, lecz czytanie i pisanie idą z przyrodzenia[75].
Posiadasz; wiedziałem, że tak odpowiesz. Więc dobrze, co do urody, dziękuj za nią Panu Bogu, a nie dmij się z niej wcale; co do czytania i pisania, pokaż twój talent, gdzie nie będzie trzeba takiej próżności. Zdaniem wszystkich tu przytomnych[76], jesteś najpłytszy, a więc najlepszy na sierżanta straży, weź więc tę latarkę. Słuchaj teraz, jaki twój urząd: przyaresztujesz wszystkich włóczykijów, a do każdego przechodzącego zawołasz w imię księcia: ”Stój!”
Nie zważaj na to wcale, niech sobie idzie, a zaraz potem zwołaj resztę straży i podziękuj Bogu, że cię od opryszka uratował.
Oczywista, a wy macie do czynienia tylko z książęcymi poddanymi. Nie będziecie także robili żadnego hałasu na ulicy, bo gdy straż paple i rozmawia, to rzecz znośna i nie do wytrzymania.
Mówisz jak stary stróż i doświadczony. Nie widzę, co by złego być mogło w spaniu; miejcie tylko baczność, żeby wam halabard nie skradziono. Następnie zajrzycie do wszystkich szynkowni[77], a gdy znajdziecie pijanych, każecie im natychmiast pójść do łóżka.
To zostaw ich w pokoju, póki nie wytrzeźwieją, a jeśli i wtedy nawet nie dadzą ci przyzwoitszej odpowiedzi, będziesz mógł śmiało powiedzieć, że to nie są ludzie, za jakich ich wziąłeś.
Jeśli spotkasz złodzieja, możesz go podejrzewać mocą twojego urzędu, że to człowiek nieuczciwy, a z takiego rodzaju ludźmi im mniej masz do czynienia, tym lepiej dla twojej uczciwości.
Bez wątpienia, twój urząd daje ci do tego prawo, ale moim zdaniem, kto się smoły tyka, smołą trąci. Najspokojniejszy dla ciebie środek, gdy złapiesz złodzieja, jest zażądać, żeby się wylegitymował, kim jest, a potem dać mu sposobność ukradkiem opuścić wasze towarzystwo.
To prawda, że bym dobrowolnie psa nie powiesił, a dopieroż człowieka mającego choć odrobinę uczciwości.
To idźcie dalej w pokoju, niech ją samo dziecko płaczem rozbudzi; bo owca, co nie usłyszy beku swego jagnięcia, nie odpowie zapewne na ryk cielątka.
Tu koniec waszych powinności. Ty, sierżancie, reprezentujesz własną, dostojną książęcą osobę; jeśli podczas nocy spotkasz samego księcia, masz prawo go przyaresztować.
O zakład pięć złotych przeciwko złotówce z każdym znającym dobrze prawo, że ma prawo go przyaresztować: rozumie się, że nie ma prawa, jeśli nie ma książęcego przyzwolenia, bo straż nie powinna krzywdzić nikogo, a aresztować człowieka bez jego woli jest krzywdą człowieka.
Cha, cha, cha! Więc dobrze, mości panowie, dobranoc! Jeśli się zdarzy co ważnego, zawołajcie mnie. Słuchaj dobrej rady przyjaciół i swojej własnej, i dobranoc! Sąsiedzie, idźmy.
Tak więc, koledzy, znamy naszą powinność. Siądźmy tu na tej kościelnej ławie i czekajmy drugiej, a potem — wszyscy do łóżka.
Jeszcze słowo, zacni sąsiedzi. Proszę was, miejcie oko na drzwi Leonata, bo z powodu jutrzejszego wesela wielki tam harmider tej nocy. Żegnam was teraz, a zalecam czujność.
Pytaj raczej, czy może być tak bogaty hultaj, bo kiedy bogatemu hultajowi trzeba ubogiego hultaja, to ubogi hultaj może naznaczyć cenę, jak chce, wysoką.
Co mi dowodzi, że jeszcze jesteś zielony. Wiesz przynajmniej, że moda kamizelki, kapelusza albo płaszcza nie przydaje nic człowiekowi.
Pleciesz. Mógłbym równie dobrze powiedzieć: dudek to jest dudek. Lecz czy nie postrzegasz, co to za maszkara złodziej jest ta moda?
Znam tego Maszkarę, to złodziej od siedmiu lat sławny, przechadza się po ulicach jak szlachcic, przypominam sobie jego nazwisko.
ModaCzy nie postrzegasz, powtarzam, co za maszkara złodziej jest ta moda? Czy nie postrzegasz, jak zawraca wszystkie gorące głowy między czternastym a trzydziestym piątym rokiem życia? Raz ubiera ich jak żołnierzy faraona na zakopconym obrazie, to znowu jak kapłanów boga Belusa[78] na oknach starego kościoła, to znowu jak Herkulesa na zabrukanym, od molów zjedzonym[79] obiciu, z mieszkiem u spodni[80] równie potężnym jak jego maczuga.
Widzę to wszystko i widzę, że moda zużywa więcej odzienia niż człowiek. Ale czy i tobie także moda głowy nie zawróciła, gdyż z twojej opowieści nie wiem, jak zaszedłeś do rozprawy o modzie?
Bynajmniej. Wiedz zatem, że tej nocy stroiłem koperczaki[81] do pokojowej Hero, Małgorzaty, pod imieniem Hero. Wychyla się do mnie przez okno swej pani i tysiąc razy mi powtarza: „Dobranoc!” Ale wszystko mieszam jak groch z kapustą. Należało mi przede wszystkim powiedzieć ci, jak książę, Klaudio i pan mój, postawieni, zasadzeni i uprzedzeni przez mojego pana, Don Juana, widzieli z dala w ogrodzie przyjemne to spotkanie.
Dwóch przynajmniej tak myślało, książę i Klaudio, choć diabeł ten, pan mój, dobrze wiedział, że to Małgorzata. Tak więc, oszukany to przysięgami, którymi poprzednio mój pan ich odurzył, to ciemną nocą, która ich zwodziła, to na koniec i głównie moim hultajstwem stwierdzającym wszystkie mojego pana potwarze, Klaudio wybiegł wściekły i przysiągł, że wedle umowy stawi się w kościele następnego rana, a tam w przytomności całego zebrania powie na wstyd jej, co widział tej nocy i odeśle ją do domu bez męża.
Zawołać samego sierżanta. Odkryliśmy tu najniebezpieczniejszą sztukę wszeteczeństwa, jaka się kiedykolwiek pokazała w rzeczypospolitej.
Fryzura twoja, pani, nadzwyczaj mi się podoba, gdyby tylko włosy okruszynę były ciemniejsze[85]. Suknia także najlepszego jest smaku. Widziałam suknię księżniczki mediolańskiej, którą tak przechwalono.
A ja utrzymuję, pani, że przy twojej ledwo na szlafroczek wygląda. Złota materia, z rozporkami i srebrną lamówką; rzędy pereł wzdłuż spadających rękawów; spódniczka bramowana u dołu błękitną brokatelą[86]; ale co do poprawności, gustu, wdzięku, świeżości i nowości kroju, nie wzięłabym takich dziesięć za twoją jedną, pani.
I czegóż mam się wstydzić, pani, gdy mówię uczciwie? Alboż małżeństwo nie jest uczciwą rzeczą nawet w żebraku? Alboż twój mąż nie jest uczciwy i bez małżeństwa? Zapewne chciałabyś, pani, abym mówiła, z przeproszeniem, nie mąż, lecz małżonek. Jeśli zła myśl nie przekręci uczciwego słowa, nie obrażę nikogo. Co jest w tym złego: „ciężej o wagę małżonka”? Nic złego, gdy mowa o prawym małżonku i prawej żonie, bo w przeciwnym razie nie za ciężkie, lecz za lekkie było serce. Spytaj zresztą, pani, twojej kuzynki Beatryksy, bo widzę, że nadchodzi.
Zanuć nam tylko, pani, Lekką miłość, a obejdzie się bez muzykantów; śpiewaj tylko, ja będę tańcować.
To wyznać trzeba, pani, że jeśli nie zostałaś Turczynką[87], to nie można dłużej wierzyć gwiazdom w żegludze.
Poślij, pani, po ekstrakt Carduus benedictus[88], przyłóż go do serca, to jedyne lekarstwo na mdłości.
Myśl ukrytą! Uchowaj Boże, nie mam żadnej. Mówię po prostu o czubku tureckim. Może przypuszczasz, pani, iż przypuszczam, że jesteś zakochana; bynajmniej, przysięgam. Nie doszłam jeszcze do tego stopnia obłąkania, abym przypuszczała, czego pragnę, ani pragnę przypuszczać, co mogę, ani mogę przypuszczać, choćbym przepuściła serce przypuszczaniem, że jesteś zakochana lub że będziesz zakochana, lub że możesz być zakochana. Aleć i Benedyk tak samo myślał, a co się z niego zrobiło! Przysięgał, że się nigdy nie ożeni, a przecie dzisiaj na przekorę własnemu sercu je swoją potrawkę bez szemrania. Jakby i ciebie, pani, nawrócić, nie wiem wcale, zdaje mi się jednak, że ci teraz patrzy z oczu jak innym kobietom.
Śpiesz się, pani! Książę, hrabia, signor Benedyk, Don Juan i wszyscy gładysze[89] naszego miasta przychodzą towarzyszyć ci do kościoła.
Śpieszmy! śpieszmy! Dobra kuzynko, dobra Małgosiu, dobra Urszulo, bądźcie mi pomocą przy gotowalni[90].
Wielki poczciwiec, kolega mój Kwasek, odchodzi trochę od materii, ale to staruszek, panie, a dowcip jego nie tak płytki, jakbym pragnął, dopomóż Boże! Zresztą człowiek to zacny jak skóra między brwiami.
To za wiele dla nas dobroci, jaśnie panie, ale jesteśmy tylko biedni urzędnicy jego książęcej mości; choć co do mnie, przysięgam, że gdybym był nawet jak król nudny, czuję w moim sercu, że byłbym gotów wszystko oddać na usługi jaśnie pana.
Tak jest, jaśnie panie, choćbym miał jej tysiąc razy więcej; bo po mieście takie gadają rzeczy o jaśnie panu, że choć biedak, raduję się, ilekroć gadanie to słyszę.
Nic łatwiejszego, panie. Straż nasza tej nocy, uczciwszy uszy, jaśnie panie, złapała parę najwierutniejszych łotrów z całej Mesyny.
Poczciwy staruszek, ale straszny gaduła, bo, jak to mówią: starość w progi, rozum w nogi. Cóż robić? Boże dopomóż, dziwne dzieją się rzeczy na świecie. Dobrze powiedziałeś, sąsiedzie Kwasku, Bóg jest miłosierny, a gdy dwóch ludzi na jednym koniu jedzie, to jeden siedzieć musi z tyłu. Zresztą, poczciwa dusza, na honor, nigdy poczciwsza bożego nie jadła chleba. Lecz we wszystkim chwalmy Pana; nie wszyscy ludzie na jedno kopyto; ach, biedny, drogi sąsiad!
Jeszcze słowo, jaśnie panie. Nasza straż, jaśnie panie, jak już powiedziałem, złapała dwóch nie lada ichmościów, których chcielibyśmy stawić dziś rano na wywód słowny przed jaśnie panem.
Wysłuchajcie ich sami, a przynieście mi raport. W tej chwili zbyt jestem zatrudniony[92], jak to widzicie sami.
Idź, dobry kolego, idź do Jury Węgielka i powiedz mu, żeby przyniósł pióro i kałamarz do turmy[94], weźmiemy tych paniczów na indagację[95].
Nie będziemy szczędzić rozumu, a ja zaręczam ci, że tu (uderza się w czoło) dosyć jest oleju, żeby ich, jak należy, wyspowiadać. Sprowadź tylko uczonego pisarza, aby spisał całą ekskomunikację[96]; czekam na was w turmie.
Dalej, bracie Franciszku, tylko krótko. Przestańmy na samym obrzędzie ślubu; wzajemne ich obowiązki wyłożysz im później.
Jeśli ktokolwiek z was tu przytomnych wie jakąś tajemną przeszkodę[97] temu związkowi, wzywam go pod duszy zbawieniem, aby ją natychmiast objawił.
O, czego nie śmią ludzie! Czego nie mogą się dopuścić! Czego nie dopuszczają się co dzień, nie wiedząc, co robią!
Tak dziwne jak rzecz, której nie znam. Równie łatwo byłoby mi powiedzieć, że nic tak nie kocham jak ciebie; nie wierz mi jednak — nie kłamię przecie — nic nie wyznaję, nie przeczę niczemu. Los mojej kuzynki zasmuca mnie głęboko.
Przysięgam na mój oręż, że mnie kochasz, a kto powie, że ja cię nie kocham, tego przymuszę, aby oręż mój połknął.
Alboż Klaudio nie pokazał się ostatnim nędznikiem, on, który spotwarzył, odrzucił, oczernił moją krewną? O, gdybym była mężczyzną! Jak to? Ściskać jej rękę aż do chwili oddania ręki, a potem oskarżyć ją publicznie, potwarzyć bezczelnie, z nieubłaganą mściwością! O Boże, gdybym była mężczyzną! Na rynku pożarłabym jego serce.
Co mi za książęta i hrabiowie! Zaprawdę, książęce świadectwo, piękny mi hrabia w cukierku, słodki kochanek, to prawda! O, gdybym była mężem dla jego miłości! Lub gdybym miała przyjaciela, który by chciał być mężem dla mojej miłości! Lecz mężność przetopiła się u nas w grzeczność, męstwo w komplementy, męże przemienili się w języki, i to jeszcze śliczne języki! Ten uchodzi dzisiaj za drugiego Herkulesa, który wypowie kłamstwo i przysięgą je stwierdzi. Gdy nie mogę zostać mężem potęgą mej woli, niech umrę kobietą potęgą mej boleści.
Dość na tym; daję ci słowo, wyzwę go w szranki. Teraz całuję twoją rękę i odchodzę. Na tę rękę, Klaudio surowy zda mi rachunek. Myśl o mnie, jak o mnie usłyszysz. Idź, pociesz swoją kuzynkę; moją powinnością utrzymywać, że umarła. A teraz bądź zdrowa!
Zapisz: że im się zdaje, że służą Bogu. Napisz „Bogu” w pierwszej linii, bo uchowaj Boże, aby Bóg nie stał wyżej takich hajdamaków[104]. Mopankowie, już jest tak dobrze, jak dowiedzione, że nic z was lepszego jak wierutne łotry, a wkrótce rzecz ta prawdopodobną się okaże. Co macie do powiedzenia na wasze usprawiedliwienie?
Nie lada ćwik[105] z tego jegomości, prawdziwie; ale przyjdzie na niego kolej. Pójdź tu sam, mości panie, mam ci coś powiedzieć do ucha; mówię ci, iż ludzie myślą, że wierutne z was łotry.
Bardzo dobrze. Odstąp na stronę. Przez Boga żywego, to zmowa wyraźna. Czy zapisałeś, że nie są nimi wcale?
Na uczciwość, to najkrótsza droga. Zawołać straż. Mości panowie, wzywam was w imieniu księcia, abyście ludzi tych oskarżyli.
Zapisz: książę Don Juan, łotr. Kto zaprzeczy, że to jasne jak dzień krzywoprzysięstwo nazywać łotrem brata książęcego?
Że hrabia Klaudio na jego zaręczenie postanowił zbezcześcić Hero w przytomności całego zgromadzenia i nie pojąć jej za żonę.
A to jest więcej, niż możecie zaprzeczyć. Tej nocy książę Don Juan opuścił miasto ukradkiem; Hero w ten właśnie sposób była oskarżona, w ten właśnie sposób odrzucona, a z boleści nagle umarła. Panie poruczniku, każ tych ludzi związać i poprowadzić do Leonata, ja ich tymczasem poprzedzę, aby mu naszą indagację pokazać.
Boże nieśmiertelny, gdzie zakrystian? Niech zapisze, że książęcy urzędnik jest kapcan. Żwawo, w kij ich wsadzić. A ty, hultaju!
Czy ty nie domyślasz się mojej godności? Czy ty nie domyślasz się mojego wieku? O, czemu go tu nie ma! Czemu go tu nie ma, żeby zapisał, żem osioł! Wy przynajmniej, mości panowie, nie zapomnijcie, żem osioł; choć rzecz niezapisana, pamiętajcie, żem osioł. Ty zaś, hultaju, pobożna z ciebie sztuka, jak ci tego dobrzy świadkowie dowiodą. Dzięki Bogu, nie jestem głupi; co większa, jestem urzędnik; co większa, jestem posesjonat[107]; co większa, jestem sztuka mięsa, jakiej w całej Mesynie nie znajdziesz, a prócz tego znam prawo, bądź spokojny; a prócz tego nie jestem bez grosza, bądź spokojny; choć poniosłem pewne straty, mam jeszcze dwa płaszcze i niemało pięknych rzeczy mam na mojej osobie. Wyprowadzić go! O, gdyby był zapisał, żem osioł!
Leonato i brat jego. Jak ci się zdaje? Gdyby przyszło do rozprawy, nie wiem, czybyśmy byli dla nich za młodzi.
A my zbiegliśmy za tobą całe miasto, bo nas obsiadła czarna melancholia, a chcielibyśmy ją wypędzić. Czy zechcesz użyć na to twojego dowcipu?
Tego jeszcze nie widziałem, choć znam wielu, których dowcip trzymał na boku. Więc dobądź, ale jak poeta, co masz najostrzejszego.
Człowieku, nie trać odwagi! Bo choć smutek zabił kota[112], ty masz dość w sobie ducha, żeby zabić smutek.
Dowcip twój, panie, zatrzymam w szrankach, jeśli chcesz gonić ze mną na ostre[113]. Proszę was, mówmy o czym innym.
Jesteś nikczemnik — mówię bez żartu — i tego, co mówię, dowiodę, jak chcesz, na co chcesz i kiedy chcesz. Daj mi satysfakcję albo cię przed światem za tchórza ogłoszę. Zabiłeś słodkie dziewczę, a śmierć jej na głowę twoją spadnie. Czekam na odpowiedź.
Wspaniały. Dziękuję mu z całego serca, że mnie zaprosił na cielęcą głowę i kapłona[115]; jeśli tego kapłona nie rozbiorę jak należy, powiedz, że mój nóż niewart szeląga. Czy przypadkiem nie znajdę tam i dudka[116]?
A ja ci powtórzę, jak niedawnymi czasy Beatryks twój dowcip zachwalała. Powiedziałem jej, że masz dowcip delikatny. — „Prawda — odrzekła — delikatny i malutki”. „Nie — zawołałem — wielki dowcip!” „To prawda — mówi ona — ogromne, ciężkie dowcipisko”. „Nie, nie — krzyknąłem — dobry dowcip!” „Nie przeczę — odpowiada — nie pokrzywdzi nikogo”. „A przy tym, pan to mądry” — powiedziałem. „A przede wszystkim roztropny” — odpowiedziała. „Prócz tego posiada języki” — mówię. „O tym nie wątpię wcale — wykrzyknęła — bo przysięgę daną mi w poniedziałek wieczór odprzysiągł we wtorek rano; naturalnie, posiada przynajmniej dwa języki”. I tak przez całą godzinę przekrzywiała twoje przymioty, aż na koniec skonkludowała westchnieniem: że nie ma milszego nad ciebie człowieka w całych Włoszech.
To prawda, a prócz tego wyznała, że gdyby go nie nienawidziła śmiertelnie, toby go kochać musiała szalenie. Wszystko to słyszeliśmy z ust córki starego Leonata.
Do zobaczenia, dzieciuchu. Znasz moje myśli. Zostawiam cię teraz twojemu świergotliwemu humorowi. Dowcip twój, na szczęście, jak szabla junaka śwista, lecz nie rani. Mości książę, dziękuję ci za wszelką okazaną mi dobroć; ale od tej chwili muszę się pozbawić zaszczytu twojego towarzystwa. Brat twój bękart uciekł z Mesyny; zabiliście do spółki słodkie i niewinne dziewczę. Co zaś do tego pana Bezbrodnickiego, mam nadzieję spotkać się z nim jeszcze, a pokój z nim aż do tej pory.
Lecz cicho! Wnijdź w siebie i zasmuć się, duszo moja! Czy nie powiedział nam, że brat mój uciekł z Mesyny?
Zbliż się tu, mopanku; jeśli sprawiedliwość ugłaskać cię nie potrafi, to nie będzie dłużej ważyć słuszności na swoich szalach; a gdy raz ci dowiodę, że jesteś przeklętym obłudnikiem, to na przyszłość będziem mieli oko na ciebie.
Jakiej winy, mości książę? Dali fałszywe świadectwo; prócz tego rozgłosili kłamstwa; po wtóre, są potwarcami; po szóste i ostatnie, fałszywie oskarżyli niewinną damę; po trzecie, sprawdzili, co było niesprawiedliwe, a na koniec, są to łgarze i hultaje.
Pytam się ciebie naprzód, co zrobili; po trzecie, pytam cię, jaka ich wina; po szóste i ostatnie, za co byli przyaresztowani, a na koniec, co im zarzucasz?
Kogoście pokrzywdzili, mości panowie, że was tak związanych przyprowadzono? Uczony ten porucznik za wiele ma dowcipu, aby go można zrozumieć. Jaka wasza wina?
Drogi mój książę, nie odsyłaj mnie do dalszej indagacji, lecz sam mnie wysłuchaj, a potem niech ten hrabia mnie zabije. Oszukałem własne wasze oczy. Czego mądrość wasza odkryć nie umiała, to puste głowy tych dudków wyprowadziły na światło, podsłuchując, co temu tu człowiekowi wyznałem, jak brat twój, Don Juan, poduszczył mnie do spotwarzania pani Hero; jak sprowadzeni do ogrodu byliście świadkami moich umizgów z Małgorzatą za Hero przebraną; jak zniesławialiście ją w chwili, w której hrabia pojąć ją miał za żonę. Cała nikczemność moja stoi zapisana w ich wywodzie, który wolę raczej śmiercią przypieczętować niż raz jeszcze powtórzyć na moją hańbę. Młoda pani umarła, fałszywie oskarżona przeze mnie i przez mojego pana; kończąc, żądam zapłaty mojej nikczemności należnej.
Dalej, w drogę, wyprowadzić powodów. Pod tę porę nasz zakrystian reformował już pana Leonata o całej sprawie, a wy, mości panowie, wyspecyfikujecie w swoim czasie i miejscu, że jestem osioł.
Prócz tego, mości książę (choć to nie jest jeszcze czarno na białym), ten tu powód, winowajca, nazwał mnie osłem, błagam cię, panie, niech to będzie zapisane w jego wyroku. Straż słyszała także o pewnym Maszkarze, który nosi klucz i kłódkę w każdym uchu, pożycza pieniędzy w imię boże, a że do tego od dawna już przywykł pożyczać, a pożyczonych pieniędzy nigdy nie oddaje, ludzkie serca twardnieć zaczynają i nikt już nic pożyczyć nie chce dla miłości bożej. Racz, łaskawy panie, indagować go co do tego punktu.
Wasza łaskawość mówi jak najwdzięczniejszy i najszanowniejszy młodzieniaszek, ja też Boga za was chwalę.
Zostawiam wierutnego łotra z waszą dostojnością, któremu, dla przykładu, błagam, aby wasza dostojność dała sobie dobrą chłostę, Boże zachowaj waszą dostojność; życzę waszej dostojności wszystkiego dobrego; Bóg wróć wam zdrowie; daję wam pokorne pozwolenie odejścia, a jeśli mamy sobie życzyć nowego wesołego spotkania, nie daj tego Boże. Sąsiedzie, w drogę.
Proszę cię, kochana panno Małgorzato, oddaj mi wielką usługę, żebym mógł mieć chwilę rozmowy z Beatryksą.
Stylem tak szczytnym, Małgorzato, że nikt się do niego nie zbliży, bo zasługujesz na to bez wątpienia.
Dowcip prawdziwie męski, Małgorzato, nie chcę krzywdzić kobiety; proszę cię więc, zawołaj Beatryksę, uznaję się za zwyciężonego; oddaję ci tarczę.
Jeśli będziesz chciała użyć mojego miecza, nie zapomnij końca ująć w kleszcze, bo to niebezpieczna broń dla dziewczyn.
Rozumie się w śpiewie, bo w kochaniu — Leander[121], dobry pływak, Troilus[122], pierwszy wynalazca rajfurów[123], i cały katalog tych quondam[124] kanapkowych bohaterów, których nazwiska toczą się harmonijnie po równej drodze nierymowanych wierszy, nigdy nie byli tak turbowani w miłości jak ja niefortunny. Na moje nieszczęście, nie mogę tego w rymach wypowiedzieć, próbowałem, nie mogłem znaleźć rymu do „panna” jak „sanna”, rym za zimny; do „kobieta” jak „kopyta”, rym za twardy; do „szkoły” jak „woły”, rym za niegrzeczny; a wszystko złowróżbne rymy. Nie, nie rodziłem się pod poetyczną gwiazdą, i nie mogę stroić koperczaków w języku bogów.
A tymczasem, bądź mi zdrów! Lecz nim odejdę, niech się dowiem nowiny, po którą przyszłam: co zaszło, signor, między tobą a Klaudiem?
Cierpkie słowa to wiatr tylko cierpki, a cierpki wiatr to oddech tylko cierpki, a cierpki oddech jest niezdrowy, odejdę więc bez pocałunku!
Twój dowcip tak zapalczywy, że wyrazom sens wydziera. Powiem ci więc po prostu, że Klaudio przyjął wyzwanie i niedługo zapewne da znać o sobie; inaczej ogłoszę go przed światem za tchórza. A teraz, powiedz mi, proszę, dla której z moich przywar zakochałaś się we mnie?
Dla wszystkich razem. One tak dobrze zły rząd ustroiły, że się tam jedna uczciwa myśl wcisnąć nie potrafi. A ty, dla którego z moich przymiotów zacząłeś naprzód cierpieć dla mnie miłość?
MiłośćCierpieć miłość? Doskonałe wyrażenie. Cierpię miłość, to prawda, bo kocham cię na przekór mojej woli.
Na przekór twojemu sercu, myślę. Ach, biedne serce! Jeśli przez miłość dla mnie robisz mu wszystko na przekór, to ja z mej strony przez miłość dla ciebie muszę mu także czynić na przekór; bo nie chcę kochać, czego mój przyjaciel nienawidzi.
Stare to przysłowie, stare przysłowie, Beatryks, które żyło za czasów dobrych sąsiadów. Dziś pamięć tego, który sam sobie przed śmiercią grobowca nie wybuduje, nie będzie żyć dłużej niż odgłos dzwonów pogrzebnych i łzy jego wdowy.
Jak długo? Godzinę krzyku, a kwadrans szlochania. Najkorzystniej więc dla mądrego (byle Don Robak, Sumienie, nie stanął na przeszkodzie) jest być trąbą własnej chwały, jak ja jestem mojej. Tyle na wytłumaczenie pochwał danych własnej osobie, która, mogę sam sobie dać to świadectwo, na pochwały te zasługuje. A teraz, powiedz mi, proszę, jak się ma twoja kuzynka?
Śpiesz się, pani, do wuja! Co za harmider w pałacu! Dowiedzioną jest rzeczą, że Hero fałszywie była oskarżona; że książę i Klaudio byli niegodziwie oszukani, że sprawcą wszystkiego jest Don Juan, który uciekł i przepadł. Czy chcesz pani iść natychmiast?
Ja chcę żyć w twoim sercu, umrzeć na twoim łonie, być pogrzebanym w twoich oczach, prócz tego chcę pójść z tobą do twego wuja.
O cuda! Nasze ręce świadczą przeciw naszym sercom! No, cóż robić, biorę cię; ale na to światło dzienne, przysięgam, że cię biorę tylko przez miłosierdzie.
Nie mogę ci odmówić; ale jak dzień ten jasny, robię to jedynie na przekładania[128] twoich przyjaciół, a częścią, żeby ci uratować życie, bo, jak mi powiadano, umierasz na suchoty.
Słuchaj mnie, mości książę; cały szwadron koncepcistów[129] nie potrafi wydrwić ze mnie zrobionego postanowienia. Czy myślisz, że dbam o satyry lub epigramata[130]? Uchowaj Boże! Człowiek, co się da lada konceptowi powodować, nigdy do niczego uczciwego nie dojdzie. Krótko mówiąc, gdy raz postanowiłem żonę pojąć, nie myślę baczyć na rzeczy, które przeciw mojemu postanowieniu świat może powiedzieć. Nie chciej, więc, książę, szydzić z tego, co i ja mogłem kiedyś przeciw małżeństwu wygadywać, bo człowiek chwiejne stworzenie; i na tym koniec. Co do ciebie, Klaudio, zdawało mi się, że będę mógł cię przetrzepać, ale skoro, jak się pokazuje, masz wkrótce zostać moim krewnym, żyj z całą skórą, a kochaj moją kuzynkę.
Miałem nadzieję, że odrzucisz rękę Beatryksy i dasz mi słuszny powód, aby wygnać kijem pojedyncze twoje życie i nauczyć cię, co to jest być podwójnym człowiekiem, którym bez wątpienia zostaniesz, jeśli moja kuzynka nie będzie krótko cię trzymać[131].
Dobrze, dobrze, a teraz jesteśmy przyjaciółmi. Teraz, przed ślubem, do tańca, abyśmy ulżyli naszym sercom i żon naszych piętom.
Nie, natychmiast, na honor. Więc, muzyko, wytnij nam od ucha. Jesteś smutny, mój książę, pojmij żonę, nie ma dostojniejszej laski jak laska w róg okuta.
Nie myśl o nim, książę, do jutra rana; ja tymczasem wynajdę uczciwą dla niego karę. Skrzypki, od ucha!
paduańczyk (daw.) — mieszkaniec Padwy (śrdw. łac. Padua), miasta w półn.-wsch. Włoszech; dziś popr.: padewczyk. [przypis edytorski]
Beatryks (z łac. Beatrix) — dziś popr.: Beatrycze, imię żeńskie pochodzenia włoskiego. [przypis edytorski]
Don Pedro Aragoński przybywa tej nocy do Mesyny (…) zwycięzca wraca do domu z armią — władcy hiszpańskiej Aragonii od XIV w. byli także królami Sycylii; brali udział w serii konfliktów na Płw. Apenińskim zwanych wojnami włoskimi (1494–1559), w które zaangażowane były Francja, Hiszpania, cesarstwo, Państwo Kościelne oraz większość miast-państw włoskich; stąd obecność szlachty włoskiej w aragońskiej wyprawie wojennej. [przypis edytorski]
Czyny jego przechodzą moją zdolność opowiadania — w późn. wyd. uzupełniono tłumaczenie: Czyny jego przechodzą wszelkie oczekiwania, a także i moją zdolność opowiadania. [przypis edytorski]
kartelusz (daw., ze śrdw. łac. cartellus: kartka) — kawałek zapisanego papieru (np. liścik, kwitek, afisz); pismo z wyzwaniem na pojedynek. [przypis edytorski]
Kupidyn, Kupido a. Amor (mit. rzym.) — syn Wenus i Marsa, bóg miłości, przedstawiany jako skrzydlaty chłopczyk z łukiem. [przypis edytorski]
podpisał Kupidyna — złożył podpis za Kupidyna, podejmując wyzwanie w jego imieniu. [przypis edytorski]
na kusze — w oryg. burbolt (birdbolt), krótka strzała z tępym końcem do polowań na małe ptaki, która nie przebijała ciała i była stosunkowo bezpieczna. [przypis edytorski]
krajczy (hist.) — urzędnik dworski, który miał obowiązek krajać pieczenie, mięsa i inne potrawy na stół królewski; potem: tytuł honorowy. [przypis edytorski]
cztery z pięciu jego dowcipów — jako pięć dowcipów (daw.: talentów umysłu, bystrości) wymieniano w czasach Szekspira zwykle: pamięć, fantazję, rozsądek, wyobraźnię i zwykły dowcip. [przypis edytorski]
za czarna na świetne pochwały — w oryg. wyraźniejsza gra słów: too brown for a fair praise, gdzie fair może oznaczać blond, jasny lub rzetelny, słuszny; w czasach Szekspira za piękne uważano tylko blondynki o jasnej skórze. [przypis edytorski]
Kupido dobry strzelec na zające, a Wulkan rzadki cieśla — oczywiste nonsensy, gdyż Kupidyna przedstawiano z przepaską na oczach (por. też Sen nocy letniej, akt I, scena 1), zaś Wulkan był bogiem-kowalem. [przypis edytorski]
Nie ma więc na ziemi człowieka, który by chciał nosić kapelusz bez trwogi? — aluzja do zdrady małżeńskiej: nosić kapelusz bez obaw przed podejrzeniami o chęć ukrycia pod nim rogów, przyprawionych przez żonę. [przypis edytorski]
maństwo (daw.) — lennictwo, zależność między lennikiem a seniorem; od man: lennik, hołdownik; w oryg. allegiance: obowiązek lenny wobec seniora a. wierność, lojalność, posłuszeństwo. [przypis edytorski]
żeby mi nad czołem psy nawoływano — aluzja do rogu używanego podczas polowań, którego dźwięki są sygnałem dla psów myśliwskich, oraz do rogów, które we frazeologizmie wyrastają na głowie mężów zdradzanych przez żony. [przypis edytorski]
żebym róg mój na niewidzialnym pasie miał zawieszać — rogi myśliwskie noszono u biodra, na zakładanym na ramię i pierś pasie, podobnie jak broń. [przypis edytorski]
kto mnie trafi (…) nazwij go Adamem — aluzja do Adama Bella, półlegendarnego banity i doskonałego łucznika, mieszkającego z towarzyszami w lesie Inglewood w północnej Anglii, postaci podobnej do Robin Hooda, ukrywającego się z kompanami w lesie Sherwood w środkowej Anglii. [przypis edytorski]
I dziki byk do jarzma przyucza się z czasem — cytat z Tragedii hiszpańskiej (akt II, scena 1) Thomasa Kyda (1558–1594), jednej z najpopularniejszych sztuk epoki elżbietańskiej. [przypis edytorski]
sajdak a. sahajdak — wyposażenie łucznika składające się z futerału na łuk oraz futerału na strzały (kołczanu). [przypis edytorski]
Byle Kupido całego sajdaka w Wenecji nie wystrzelał — Wenecja słynęła z uwodzicielskich kurtyzan. [przypis edytorski]
bramowany (daw.) — obszyty czymś po brzegach; por.: obramowanie; bram: obszycie, lamówka. [przypis edytorski]
pod Saturnem (…) zrodzony — wg wierzeń astrologicznych ludzie urodzeni pod wpływem Saturna mają posępne, melancholijne usposobienie. [przypis edytorski]
marcówka (rzad.) — kura, która wykluła się w marcu, czyli możliwie wcześnie po zimie; kurczęta marcowe (marczaki) ceniono jako mające lepszy start, wyrastające na większe i piękniejsze; z oryginału (A very forward March-chick!) nie wynika jednoznacznie, czy komentarz Don Juana odnosi się do Hero, czy też do zachowania Klaudia. [przypis edytorski]
niedźwiednik (przest.) — człowiek oprowadzający tresowane niedźwiedzie; niedźwiednicy zarabiali na pokazach, prowadząc wędrowny tryb życia. [przypis edytorski]
małpy zaprowadzić do piekła — nawiązanie do angielskiego przysłowia z czasów elżbietańskich (występuje też w Poskromieniu złośnicy, akt II, scena 1), mówiącego, że kobiety, które umierają jako panny, wiodą małpy do piekieł; jego pochodzenie jest niejasne; być może zajmowanie się małpami miało być pośmiertną karą za sprzeczne z naturą unikanie posiadania dzieci; być może miało podtekst lub znaczenie związane z lubieżnością, jaką przypisywano małpom. [przypis edytorski]
margiel — szara, krucha skała osadowa składająca się z węglanów i minerałów ilastych; tu: aluzja do gliniastego budulca, z którego miał zostać stworzony pierwszy mężczyzna. [przypis edytorski]
mazurek, polonez i kozak — w oryg.: a Scotch jig, a measure, and a cinque pace, z których ludowy szkocki jig jest żywy i szybki, measure (miarowy) to określenie tańca powolnego i dostojnego, zaś cinque-pace (fr.: pięć kroków) to inna nazwa galiardy, skocznego tańca francuskiego. [przypis edytorski]
Maska jest moja dachem Filemona, I pod tym dachem wielki Jowisz gości — nawiązanie do jednego z epizodów Metamorfoz Owidiusza, w którym Jowisz z Merkurym pod ludzką postacią zstąpili na ziemię i szukali schronienia na noc, ale wszędzie zatrzaskiwano przed nimi drzwi. Dopiero w ubogiej chacie pary staruszków, Filemona i Baucis, zostali przyjęci i ugoszczeni. [przypis edytorski]
konceptów szukałam w kalendarzu — w oryg.: „swój dowcip wzięłam ze Stu Wesołych Opowieści”, tj. z Hundred Merry Tales, popularnego zbioru dowcipów i zabawnych anegdot. [przypis edytorski]
Do pierwszej wierzby — wierzba to symbol utraty osoby ukochanej (por. np. Otello, akt IV, scena 3). Klaudio ma nosić wianek z wierzby jako znak, że utracił swoją ukochaną, Hero. [przypis edytorski]
Tak, lecz nie — to ona ze swoim złośliwym, uszczypliwym charakterem siebie za świat bierze — w późn. wyd. uzupełniono tłumaczenie: Tak — lecz nie — w ten sposób sam się krzywdzę. Nie mam przecież takiej opinii; to ona ze swoim złośliwym, uszczypliwym charakterem siebie za świat bierze. [przypis edytorski]
Ksiądz Jan a. Prezbiter Jan — legendarny kapłan i król władający zaginionym chrześcijańskim państwem daleko na Wschodzie (początkowo w Indiach). Jego królestwo miało być pełne bogactw, cudów i niezwykłych stworzeń. Później lokowano je w Afryce i od XVI w. utożsamiano z Abisynią. [przypis edytorski]
Pigmejczykowie, Pigmejowie (tu: mit.) — lud karłów mieszkających w Afryce lub w Indiach, wg legend prowadzących ustawiczną wojnę z żurawiami. [przypis edytorski]
harpie (mit. gr.) — złośliwe, okrutne demony przedstawiane jako drapieżne ptaki o kobiecych głowach. [przypis edytorski]
nie znał innej muzyki jak bęben i piszczałkę — bębny i piszczałki przygrywały podczas marszu na wojnę. [przypis edytorski]
Notuj twe słowa — tu w znaczeniu: mów nutami, śpiewaj; ang. note oznacza zarówno notatkę, uwagę, jak i nutę. [przypis edytorski]
żeby rozpacz nie przywiodła jej do samobójstwa — w późn. wyd. uzupełniono tłum. dodając po tym miejscu zdanie: To wszystko prawda. [przypis edytorski]
Leonato: A zdaje mi się, że jest waleczny — wg Folio; w późn. wydaniu tłumaczenie skorygowano wg Quarto, przypisując tę kwestię Klaudiowi i nieco zmieniając słowa: O ile go znam, jest również waleczny. [przypis edytorski]
i cnotliwa, nie ma wątpliwości, nikt temu zaprzeczyć się nie odważy — w późn. wyd. tłumaczenie skorygowano: i cnotliwa, nie mogę temu zaprzeczyć. [przypis edytorski]
jeśli jej nie kocham, jestem Żyd — odzwierciedlone panujące w epoce Szekspira uprzedzenia o moralnej niższości Żydów w porównaniu z chrześcijanami, tu: o niewdzięczności. [przypis edytorski]
róża jerychońska — roślina pustynna ze wsch. części obszaru śródziemnomorskiego; w oryg.: woodbine, czyli wiciokrzew, zwany też suchodrzewem. [przypis edytorski]
Niski, to agat niegodziwie rżnięty — z rzeźbionych półszlachetnych agatów wykonywano drobne przedmioty: sygnety, wisiory, miniatury. [przypis edytorski]
W którym są humory albo może robak — większość chorób przypisywano zaburzeniom równowagi czterech tzw. humorów, płynnych substancji w ciele człowieka: krwi, żółci, śluzu (flegmy) i czarnej żółci; sądzono też, że dziury w zębach powstają za sprawą maleńkich robaków zębowych. [przypis edytorski]
pludry (daw.; z niem. Pluderhosen) — krótkie spodnie, sięgające do kolan lub do połowy ud, z bufiastymi nogawkami i pionowymi rozcięciami odsłaniającymi tkaninę podszewki. Moda na pludry pojawiła się w XVI w. w Niemczech; wkrótce stały się popularne w całej Europie. [przypis edytorski]
kłaki do piłki — dawniej piłki tenisowe wypychano wełną, sierścią zwierzęcą lub włosami. [przypis edytorski]
który teraz przemienił się na strunę gitary tylko miłośne brzęczącą piosenki? — późn. wyd. tłumaczenie skorygowano: który teraz przemienił się w strunę gitary regulowaną kołkiem! [przypis edytorski]
Pochowamy ją twarzą ku niebu — twarzą do ziemi chowano samobójców; jeśli Beatryks umrze z miłości, to nie śmiercią samobójczą, ale za przyczyną Benedyka. [przypis edytorski]
wilia (daw.) albo wigilia — dzień poprzedzający jakieś wydarzenie; w wilię: w przeddzień. [przypis edytorski]
Urodziwość to dar fortuny, lecz czytanie i pisanie idą z przyrodzenia — Ciarka, jak zwykle, naplątał: atrakcyjny wygląd to dar przyrodzony, zaś czytanie i pisanie zdobywa się, jeśli sprzyjają temu okoliczności, zależnie od losu. [przypis edytorski]
kapłanów boga Belusa na oknach starego kościoła — tj. wizerunków babilońskich kapłanów Bela z biblijnej opowieści w Księdze Daniela (Dn 14, 1–22). [przypis edytorski]
mieszek u spodni — woreczek przytwierdzony do męskich spodni w celu osłonięcia genitaliów; stanowił ważną część ubioru w XV–XVI w., gdyż daw. spodnie były obcisłe i zwykle miały wycięcie na wysokości krocza. [przypis edytorski]
Fryzura twoja, pani, nadzwyczaj mi się podoba, gdyby tylko włosy okruszynę były ciemniejsze — w oryg. tire, tj. zdobiona, wykonana z drucików siateczka, będąca wyszukaną ozdobą głowy kobiecej; mogła zawierać splecione włosy jako uzupełnienie fryzury. [przypis edytorski]
brokatela (z wł.) — ciężka tkanina dekoracyjna przetykana jedwabiem, ze wzorem ze srebrnych lub złotych nici, wyrabiana w XVI–XVII w., głównie we Włoszech. [przypis edytorski]
zostałaś Turczynką — całkowicie się zmieniłaś (Małgorzata ma na myśli zakochanie się, wbrew wcześniej głoszonym poglądom); zwrot oznaczający zupełną przemianę, którego Szekspir używa również w Hamlecie (akt III, scena 2) i Otellu (akt II, scena 3). [przypis edytorski]
Carduus benedictus (łac.: oset benedyktyński) — dziś: Cnicus benedictus, knikus benedyktyński a. drapacz lekarski, podobna do ostu roślina, z której wywar stosuje się w leczeniu niestrawności; nazywana też ostem lekarskim, benedyktynką a. czubkiem tureckim. [przypis edytorski]
gotowalnia (daw.) — pokój do ubierania się, stolik z lustrem i przyborami do robienia toalety (toaletka), bądź sama czynność ubierania się, strojenia. [przypis edytorski]
palabras (hiszp.) — słowa; tu użyte zamiast popr. wyrażenia en pocas palabras: krótko mówiąc. [przypis edytorski]
ekskomunikacja (daw.) — ekskomunika, najsurowsza kara w Kościele katolickim, polegająca na wykluczeniu ze społeczności wiernych. [przypis edytorski]
wie jakąś (…) przeszkodę — dziś popr.: wie o jakiejś przeszkodzie a. zna jakąś przeszkodę. [przypis edytorski]
kurperacja — przekręcone przez Ciarkę słowo „korporacja” (z śrdw. łac.: związek), tu w znaczeniu: zgromadzenie. [przypis edytorski]
posesjonat (daw., z łac.) — właściciel nieruchomości miejskiej lub posiadłości wiejskiej. [przypis edytorski]
zapiecnik (daw.) — człowiek wylegujący się za piecem, próżniak, wygodniś, niedołęga. [przypis edytorski]
raróg — drapieżny ptak z rodziny sokołów, ceniony w sokolnictwie, w Polsce rzadki. [przypis edytorski]
smutek zabił kota — przysłowie ang. z czasów elżbietańskich, od którego pochodzi współczesne: ciekawość zabiła kota. [przypis edytorski]
wie, jak pas obrócić — wyrażenie o niepewnym znaczeniu, różnie interpretowane; być może chodzi o część formalnych przygotowań do pojedynku, wówczas taki gest oznaczałby wyzwanie. [przypis edytorski]
Bóg go widział, gdy skrył się w ogrodzie — Klaudio nawiązuje do sceny z biblijnej Księgi Rodzaju (Rdz 3, 8–11) i daje do zrozumienia, że od początku wiedział, iż schowany w ogrodowej altanie Benedyk przysłuchuje się rozmowie (akt II, scena 3). [przypis edytorski]
Boże, zachowaj fundację! (ang. God save the foundation) — zwyczajowa formuła podziękowań używana przez otrzymujących jałmużnę u drzwi domów zakonnych; Ciarka zapewne miał na myśli: Boże, zachowaj fundatora. [przypis edytorski]
Leander (mit. gr.) — kochanek poświęconej bogom Hero, co noc przepływał dla niej cieśninę Hellespont, kierując się na zapalaną przez nią lampę; utonął pewnej burzliwej nocy, gdy lampa zgasła. [przypis edytorski]
Troilus (mit. gr.) — młody książę Troi, syn Priama, według legendy średniowiecznej zakochany w Kresydzie, wzór wiernego kochanka; w rozwiniętej przez Boccaccia (ok. 1335), Chaucera (ok. 1385) i Szekspira (1602) wersji opowieści Troilus, żeby zbliżyć się do ukochanej, skorzystał z pomocy jej krewnego, Pandara, który przekonywał ją do odwzajemnienia uczuć młodzieńca. Ang. słowo pander oznacza obecnie stręczyciela. [przypis edytorski]
choćby czarna była jak Murzynka — w czasach Szekspira za piękne uważano tylko blondynki o jasnej skórze; śniada, ciemna cera uchodziła za brzydką. [przypis edytorski]
Europa (mit. gr.) — królewna fenicka, porwana przez Zeusa pod postacią byka, matka Minosa, króla Krety. [przypis edytorski]
Jowisz (mit. rzym.) — najważniejszy bóg rzym. panteonu, pan nieba i pioruna; odpowiednik gr. Zeusa. [przypis edytorski]
epigramat a. epigram (z gr. epigramma: inskrypcja) — bardzo krótki utwór poetycki, zwykle dowcipny, z wyrazistą puentą; dziś popr. lm: epigramaty. [przypis edytorski]
aby wygnać kijem pojedyncze twoje życie i nauczyć cię, co to jest być podwójnym człowiekiem, którym bez wątpienia zostaniesz, jeśli moja kuzynka nie będzie krótko cię trzymać — gra słów: Benedyk jako mężczyzna żonaty przestałby wieść życie w pojedynkę, z tego powodu byłby niejako człowiekiem podwójnym; ale zarazem, jeśli Beatrycze nie trzymałaby go krótko, stałby się niewiernym mężem, czyli człowiekiem prowadzącym podwójną grę (w oryg. double-dealer). [przypis edytorski]