Shakespeare, William
Ulrich, Leon
2019-03-05
1956
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
xml
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/shakespeare-troilus-i-kresyda
pol
Fundacja Nowoczesna Polska
William Szekspir, Dzieła dramatyczne. Tragedie, tom. 1, Państwowy Instytut Wydawniczy, [Warszawa 1980].
Domena publiczna - Leon Ulrich, zm. 1885.Tragedia
Renesans
Dramat
Troilus i Kresyda
text
Kotwica, Wojciech
Kopeć, Aleksandra
Kotwica, Wojciech
Ołtusek, Paulina
https://wolnelektury.pl/media/book/pdf/shakespeare-troilus-i-kresyda.pdf
ISBN-978-83-288-5685-1
ISBN
application/pdf
https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/shakespeare-troilus-i-kresyda.html
ISBN-978-83-288-5686-8
ISBN
text/html
https://wolnelektury.pl/media/book/txt/shakespeare-troilus-i-kresyda.txt
ISBN-978-83-288-5687-5
ISBN
text/plain
https://wolnelektury.pl/media/book/epub/shakespeare-troilus-i-kresyda.epub
ISBN-978-83-288-5688-2
ISBN
application/epub+zip
https://wolnelektury.pl/media/book/mobi/shakespeare-troilus-i-kresyda.mobi
ISBN-978-83-288-5689-9
ISBN
application/x-mobipocket-ebook
https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/use/7281.jpg
Troilus and Cressida in the Garden of Pandarus, Edward Henry Corbould (1815–1905), domena publiczna
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/7281/
Dramat
Jedna z najrzadziej granych tragedii Szekspira, sztuka, której akcja rozgrywa się podczas wojny trojańskiej. Trwające siedem lat walki nie doprowadziły do rozstrzygnięcia. Wśród obu stron narastają kłótnie i zniechęcenie. Młody, zapalczywy książę trojański Troilus utracił zapał do walki z innego powodu. Jego myśli nieustannie zaprząta piękna Kresyda, córka trojańskiego kapłana, który przeszedł na stronę Greków. Pandarus, wuj Kresydy, zwraca jej uwagę na Troilusa i zachwala jego zalety. Pod jego opieką młodzi wdają się w namiętny romans. Niestety, ojciec Kresydy podejmuje decyzję, że w ramach wymiany jeńców jego córka ma trafić do obozu Greków. Czy miłość Kresydy przetrwa rozstanie?
William Shakespeare
Troilus i Kresyda
Poprawiono błędy źródła:
tak pomieszała humory, że drością. Nie ma ludzkiej cnoty, której by nie miał poszlaki, ani jego odwaga zarywa szaleństwa, a jego szaleństwo zaprawne mą-ludzkiej wady > tak pomieszała humory, że jego odwaga zarywa szaleństwa, a jego szaleństwo zaprawne mądrością. Nie ma ludzkiej cnoty, której by nie miał poszlaki, ani ludzkiej wady [przywrócenie właściwej pozycji przesuniętego wiersza druku];
Nieomieszkam > Nie omieszkam;
idź i przyprowadzić > idź i przyprowadź;
Lotem oblubienica > Lotem oblubieńca;
pódę > pójdę;
Poprawki na podst. tekstu ang.:
gdy mówisz, że ją z całej duszy kocham > gdy mówię, że ją z całej duszy kocham;
dobra mina > kształtna postać;
na której świat się toczy > na której niebo krąży;
Kumie Tersytesie > Pani Tersytesie;
póki on min nie podłoży > póki ci dwaj jej nie podkopią;
Achillesowego jamnika > Achillesowej suki;
Pytaj o to twojego ojca > Pytaj o to swojego stwórcę;
chuchnął mu jego błazna > zdmuchnął mu jego błazna;
Ulisses: Nazwij, mój synu > Nestor: Nazwij, mój synu;
zbyt jesteś dla mnie łaskawa > naigrawasz się ze mnie;
polecam się > poleca się;
Ślepa obawa, gdy kieruje widzącym rozumem > Ślepa obawa, którą kieruje widzący rozum;
to mnie go przypiszesz? > to mnie go oddasz;
jak są rozpustne dzieci > jak te niesforne dzieci;
uduście je > wygniećcie je na śmierć;
Kiedy się pyszny w własnej tarza dumie > Gdy pyszny pości przez swoją głupotę;
Nie zwlekaj chwili > Idź, nie ustając;
Czujne rządu oko > Przenikliwy rozum;
Bo tajemnica natury ode mnie nic więcej nie ma > Bo tajemnice natury ode mnie nie bardziej skryte;
powiedz, że przyjdę za chwilę > powiedz, że przyjdzie za chwilę;
Ja też terminu i całunku czekam > Więc nigdy; wtedy całunku doczekam;
bratanku > kuzynie;
Którego szyszak do walczących woła > Chociaż ze szczytu jego hełmu Sława donośnym głosem do walczących woła;
Powiedz mi, Boże > Powiedzcie, nieba;
Abym miejscowe imię mógł dać ranie > Abym mógł nadać nazwę owej ranie;
ciężar kamienia w krzyżach > kamienie w nerce;
Nie czekaj na mnie dzisiaj > Nie czekaj na mnie jutro;
Rzecz prosta > Rzecz godziwa;
zagłada, wściekłość > szaleństwo, rozpacz;
Że się istotność zda niepodobieństwem > Że fakty zdają się niepodobieństwem;
długą noc przegłodzić > długą noc przetrzymać;
Scenę ósmą piątego aktu w tłumaczeniu uznano za wydaniami krytycznymi za drugą część sceny siódmej i stosownie do tego zmieniono numerację w nagłówkach.
Uzupełniono brakujące fragmenty:
I thinke he went not forth to day: that's Hellenus. Myślę, że nie ruszył dziś w pole. To Helenus;
Were not that a botchy core? > Czy nie byłaby to materia ropna?
beating him > bije go;
PANDARUS: Command, I mean, friend. SERVANT: Who shall I command, sir? > PANDARUS > PANDARUS: Mam na myśli rozkaz, przyjacielu.
SŁUGA: Komu mam rozkazać?;
Come, come, you'll do him wrong ere you are 'ware > Dość, dość, skrzywdzisz go, ani wiedząc o tym.
HECTOR: How now, how now? TROILUS: For th' love of all the gods > Jakże to? Jak to? Toż na miłość bogów;
Frown on, you heavens, effect your rage with speed! > Niebiosa, szybciej okażcie swą wściekłość;
Uwspółcześnienia:
nie tknięta > nietknięta;
nie zmieszana > niezmieszana;
Czy niepiękny > Czy nie piękny;
itd. > i tak dalej (rozwinięto skrót w wypowiedziach postaci);
Millon > Milon;
Pirrus > Pyrrhus;
Mirmidonowie > Myrmidonowie;
W miarę możliwości orzeczniki imienne w N. zmieniono na M., np.: wydawała mi się piękniejszą > wydawała mi się piękniejsza.
Dla mojej szabli > Dla mego miecza; szable wierne > miecze wierne; jasną jego szablę > jasnym jego mieczem; szabla moja > ostrze moje; Na sam już powiew jasnej twojej szabli > Na sam jasnego miecza twego powiew;
Poprawiono i uwspółcześniono interpunkcję. Zamiast niemających podstaw w oryginale użytych w funkcji emocjonalnej wykrzykników i pytajników w środku zdania użyto przecinków.
OSOBY:
Priam --- król trojański
Hektor --- syn Priama
Troilus --- syn Priama
Parys --- syn Priama
Deifobus --- syn Priama
Helenus --- syn Priama
Eneasz --- wódz trojański
Antenor --- wódz trojański
Kalchas --- kapłan trojański, stronnik Greków
Pandarus --- stryj Kresydy
Margarelon --- naturalny syn Priama
Agamemnon --- naczelnik Greków
Menelaus --- brat jego
Achilles --- dowódca Greków
Ajaks --- dowódca Greków
Ulisses --- dowódca Greków
Nestor --- dowódca Greków
Diomedes --- dowódca Greków
Patroklus --- dowódca Greków
Tersytes --- Grek niekształtny i nieokrzesany
Aleksander --- sługa Kresydy
Słudzy Troilusa, Diomedesa, Parysa
Helena --- żona Menelausa
Andromacha --- żona Hektora
Kasandra --- córka Priama, wieszczbiarka
Kresyda --- córka Kalchasa
Trojańscy i greccy żołnierze, służba.
Scena w Troi i w obozie greckim pod murami miasta.
PROLOG
w zbroi
Scena jest w Troi. Greckich wysp książęta,/
Których krew dumną rozpaliła zemsta,/
Do Aten swoje wyprawili nawynawa (daw.) --- statek, okręt./
Ładowne wojskiem i morderczą bronią./
Sześćdziesiąt dziewięć głów koronowanych/
Z ateńskich brzegów do Troi ruszyło,/
Ślubując miastu ostatnią zagładę,/
Gdzie Parys trzyma w objęciach Helenę,/
Porwaną żonę króla Menelaja;/
Taki był powód tej zażartej wojny./
Już są w TenedosTenedos --- wyspa na M. Egejskim, w pobliżu wejścia do cieśniny Dardanele, blisko Troi; ob. Bozca, należąca do Turcji.; już ciężkie ich nawy/
Na brzeg rzuciły wojenny ładunek./
Świeża, nietknięta jeszcze grecka armia/
Na polach Troi rozbija namioty,/
Kiedy Priama miasto sześciobramne ---/
Dardan, Tymbria, Ilias i Chetas,/
Antenorides, a szósta Trojańska ---/
W olbrzymich klamrach, olbrzymią zasuwą/
Trojańskich synów w swych murach zamyka./
Oczekiwanie, łechcąc krzepkie duchy/
Jednych i drugich, Trojanów i Greków/
Na niebezpieczną wyprowadza walkę./
I ja, choć Prolog, występuję zbrojny,/
Nie, żebym zbytnią pokładać miał ufność/
W poety piórze albo grze aktorów,/
Lecz by wystąpić zgodnie z treścią dzieła,/
By was uprzedzić, łaskawi widzowie,/
Że sztuka nasza przeskakuje wojny/
Cały początek i w środku zaczyna,/
Zbierając wszystko, co w tym krwawym sporze/
Poeta w sztuce jednej streścić może./
Chwalcie lub gańcie wedle waszej woli:/
Złe albo dobre to wojny jest kolej.
AKT PIERWSZY
SCENA PIERWSZA
Troja. Przed pałacem Priama.
Wchodzą Troilus w zbroi i Pandarus.
TROILUS
Gdzie jest mój giermek? Pragnę się rozbroić./
Po co mi walczyć za murami Troi,/
Gdym w mieście samym krwawą znalazł bitwę?/
Niech ten, co panem swojego jest serca,/
Do boju leci. Troil stracił swoje.
PANDARUS
Czy się te skargi nigdy nie zakończą?
TROILUS
Silni są Grecy, ich siła ćwiczona,/
Z nauką dzielni, z dzielnością wytrwali,/
Kiedym ja słabszy jest od łez niewieścich,/
Od snu lękliwszy, od prostoty głupszy,/
Nie waleczniejszy od dziewic w ciemności,/
A nie ćwiczeńszy od słabych niemowląt.
PANDARUS
No, już ci się dosyć o tej sprawie nagadałem i nie chcę się mieszać do niej na przyszłość. Kto chce jeść bułkę z pszenicy, musi wprzód czekać na mlewomlewo --- zboże przeznaczone do przemiału, w trakcie mielenia albo po mieleniu..
TROILUS
Czy nie czekałem?
PANDARUS
Na mlewo; lecz czekać jeszcze musisz na pytlowaniepytlowanie --- przesiewanie mąki przez pytel, sito z tkaniny, mające kształt worka..
TROILUS
Czy nie czekałem?
PANDARUS
Jeśli czekałeś na pytlowanie, to musisz czekać i na zakiszakis (daw.) --- zakiśnięcie, fermentacja; tu: ciasta pod wpływem dodanego zakwasu (zaczynu)..
TROILUS
Ciągle czekałem.
PANDARUS
Na zakis; ale to nie koniec; idzie potem zagniecenie, ulepienie bułki, rozgrzanie pieca i upieczenie. A w dodatku trzeba ci także czekać na ostygnienie, jeżeli nie chcesz sobie gęby poparzyć.
TROILUS
Cierpliwość sama, chociaż jest boginią,/
Z mniejszym ode mnie boleść znosi męstwem./
Kiedy zasiadam przy stole Priama,/
A na myśl piękna przyjdzie mi Kresyda.../
Co? Przyjdzie? Zdrajco, kiedyż z niej wybiega?
PANDARUS
A wczoraj w wieczór wydawała mi się piękniejsza niż kiedykolwiek, niż jakakolwiek inna kobieta.
TROILUS
Miłość, CierpienieChciałem powiedzieć, że gdy moje serce/
Od westchnień prawie na dwoje się pęka,/
By przed Hektorem, skryć przed ojcem żałość,/
Jak słońce burzę promieniem złocące,/
W marszczkachmarszczki --- dziś: zmarszczki. uśmiechu westchnienia grzebałem;/
W radości pozór owite cierpienia/
Są jak śmiech, który los na łzy przemienia.
PANDARUS
Gdyby jej włosy nie były trochę ciemniejsze od włosów Heleny, choć mniejsza o to, nie byłoby porównania między tymi dwiema kobietami. Ale że to moja krewna, nie chciałbym, jak to powiadają, trąbić jej pochwał. Chciałbym tylko, żeby kto mógł, tak jak ja wczoraj, przysłuchać się jej rozmowie. Nie mam zamiaru uwłaczać dowcipowidowcip (daw.) --- rozum, inteligencja, spryt. twojej siostry Kasandry, ale...
TROILUS
Pandarze, słuchaj! Słuchaj mnie, Pandarze!/
Miłość, CierpienieKiedy ci mówię, że tam zatopione/
Moje nadzieje, nie licz w odpowiedzi,/
Na ile sążnisążeń --- daw. jednostka długości, równa szerokości rozpostartych ramion dorosłego mężczyzny, tj. ok. 1,8--2 m. głęboko zapadły./
Gdy mówię: ,,Miłość jej mąci mi rozum",/
Ty w odpowiedzi dodajesz: ,,Jak piękna!",/
Potem do żywej serca mego rany/
Przykładasz włos jej, oczy, lica, mowę,/
Słowami rękę poruszasz jej, rękę,/
Przy której wszelka białość atramentem,/
Zapisującym własną swoją hańbę,/
Przy której tknięciu szorstki puch łabędzi,/
Jak dłoń oracza twarde każde czucie./
Ty mi to mówisz, mówisz tylko prawdę,/
Gdy mówię, że ją z całej duszy kocham;/
Ale tak mówiąc, miastmiast (daw.) --- zamiast. kropli balsamu,/
Do ran miłości w sercu zakrwawionym/
Nóż jeszcze wciskasz, co te rany zadał.
PANDARUS
Mówię tylko prawdę.
TROILUS
I to niecałą.
PANDARUS
Wierzaj mi, nie chcę się do tej sprawy mieszać. Niech sobie będzie, jak jest: jeśli piękna, tym lepiej dla niej; jeśli niepiękna, ma na to lekarstwo we własnych rękach.
TROILUS
Dobry Pandarze, co mówisz, dobry Pandarze?
PANDARUS
Na zapłatę wszystkich moich zachodów dostałem tylko kłopot. Źle sądzony przez nią, źle sądzony przez ciebie, biegałem od jednego do drugiej, lecz liche dzięki za fatygę.
TROILUS
Jak to? Gniewasz się, Pandarze, gniewasz się na mnie?
PANDARUS
Dlatego że to moja krewna, to nie jest tak piękna jak Helena; a gdyby nie była moją krewną, to byłaby tak piękna w piątek jak Helena w niedzielę. Ale czy ja dbam o to? Niech sobie będzie czarna jak MurzynkaNiech sobie będzie czarna jak Murzynka --- w czasach Szekspira śniada, ciemna cera uchodziła za brzydką., wszystko mi to jedno.
TROILUS
Alboż mówię, że nie jest piękna?
PANDARUS
Mów albo nie mów, nie troszczę się o to. Głupia, że za ojcem nie poszłaGłupia, że za ojcem nie poszła --- wg eposu ang. poety Lydgate'a Troy Book (Księga trojańska, 1420), kiedy ojciec Kresydy, kapłan Kalchas, na prośbę króla Priama udał się do wyroczni Apollina w Delfach, żeby dowiedzieć się o wynik wojny, Apollo zakazał mu powrotu do Troi i doradził przyłączenie się do Greków.. Niech sobie idzie do Greków; dam jej tę radę przy pierwszym widzeniu. Co do mnie, nie chcę się więcej do sprawy tej mieszać, nie myślę się nią zajmować.
TROILUS
Pandarze...
PANDARUS
Nie ja.
TROILUS
Słodki Pandarze...
PANDARUS
Proszę cię, nie mów do mnie więcej! Zostawię wszystko, jak znalazłem, i na tym koniec.
Wychodzi. Alarm.
TROILUS
Zmilknijcie, krzyki! Zmilknij, dzika wrzawo!/
Głupcy stron obu! Jakżeby Helena/
Piękna nie była, kiedy ją codziennie/
Tak krwią najczystszą waszą malujecie./
Lecz ja nie mogę w sprawie takiej walczyć:/
Dla mego miecza za lichy to przedmiot./
Lecz Pandar --- bogi, jakże mnie dręczycie!/
Pandar mnie tylko do niej zbliżyć może,/
A tak mi trudno pomoc jego zyskać/
Jak prośbą czystość jej upartą zwalczyć./
Przez pamięć DafnyDafne (mit. gr.) --- nimfa, córka Gai i Penejosa; uciekając przed zalotami zakochanego w niej Apollina, uprosiła ojca, by zamienił ją w drzewo laurowe. powiedz mi, ApolloApollo (mit. gr.) --- bóg słońca, opiekun sztuki, przewodnik dziewięciu muz, klasyczny ideał męskiego piękna; jego atrybutami były łuk i lira.,/
Czym jest Kresyda, czym ja, czym Pandarus?/
Łożem jej Indie; tam drzemie ta perła;/
Pomiędzy Troją naszą a jej ziemią/
Toczą się fale burzliwego morza./
Ja kupcem jestem, Pandarus okrętem,/
Moje niepewne niosącym nadzieje.
Alarm. Wchodzi Eneasz.
ENEASZ
Troilu, czemu nie na placu boju?
TROILUS
Bom tu jest. Dobra niewieścia odpowiedź,/
Gdy rzecz niewieścia stać w dali od bitwy./
Jakie nam z pola przynosisz nowiny?
ENEASZ
Parys powrócił ranny.
TROILUS
A przez kogo?
ENEASZ
Przez Menelaja.
TROILUS
Niechże mu krew płynie!/
Nie dziw, że ranny, z takim walcząc wrogiem:/
Parysa przebił Menelaj swym rogiem.
Alarm.
ENEASZ
Co tam za tańce!
TROILUS
Ja bym tu miał lepszy,/
Gdybym potrafił ,,chcę" na ,,mogę" zmienić./
Ale czy wracasz do tańca na polu?
ENEASZ
Bez żadnej zwłoki.
TROILUS
To pójdziemy razem.
Wychodzą.
SCENA DRUGA
Troja. Ulica.
Wchodzą Kresyda i Aleksander.
KRESYDA
Kto nas wyminął?
ALEKSANDER
HekubaHekuba a. Hekabe (mit. gr.) --- żona Priama, króla Troi, matka Hektora. z Heleną.
KRESYDA
Gdzie tak śpieszyły?
ALEKSANDER
Do wschodniej szły bramy,/
Która nad całą panuje doliną,/
Przyjrzeć się bitwie. Hektora cierpliwość,/
Silna jak cnota, zachwiała się dzisiaj:/
Uderzył giermka, zgromił Andromachę,/
I jakby w wojnie gospodarka była,/
Przed świtem jeszcze lekką przywdział zbroję,/
Na pole wybiegł, a tam każdy kwiatek,/
Jak prorok jaki, płakał w przewidzeniu/
Skutków wściekłości jego.
KRESYDA
Skąd ta zmiana?
ALEKSANDER
Taka wieść biega: Jest między Grekami/
Mąż krwi trojańskiej, Hektora synowiecsynowiec (daw.) --- syn brata; bratanek.,/
Zowią go AjaksAjaks a. Ajas, zw. Wielkim (mit. gr.) --- syn Telamona, króla Salaminy, uczestnik wojny trojańskiej, najdzielniejszy po Achillesie wojownik achajski..
KRESYDA
Dobrze, i cóż dalej?
ALEKSANDER
Mówią, że mąż ten dzielny w swojej sile/
Sam jeden stoi.
KRESYDA
Jak każdy inny, co niepijany i niechory, a ma nogi.
ALEKSANDER
Mąż ten, pani, niejedno okradł zwierzę z właściwych mu przymiotów. Jest jak lew waleczny, nieokrzesany jak niedźwiedź, jak słoń powolny; mąż, w którym natura tak pomieszała humoryhumory (daw.) --- w dawnej medycynie humorami nazywano cztery płynne substancje w ciele człowieka: krew, żółć, śluz (flegmę) i czarną żółć, od których równowagi miało zależeć zdrowie człowieka; każdy z humorów wiązano z innym typem temperamentu, stąd słowo ,,humor" oznaczało także temperament, typ osobowości., że jego odwaga zarywa szaleństwa, a jego szaleństwo zaprawne mądrością. Nie ma ludzkiej cnoty, której by nie miał poszlaki, ani ludzkiej wady, której by nie nosił na sobie plamki; to melancholiczny bez przyczyny, to mimo woli wesoły; ma spryt do wszystkiego, ale wszystko tak robi niesprytnie, że czysty z niego podagrycznypodagryczny --- cierpiący na podagrę, czyli artretyzm (dnę moczanową), chorobę charakteryzującą się nawracającymi epizodami ostrego zapalenia stawów. BriareuszBriareus (mit. gr.) --- sturęki olbrzym, syn Uranosa i Gai.: rąk co niemiara, a żadnego z nich użytku, albo krótkowidzący ArgusArgus (mit. gr.) --- olbrzym o tysiącu oczu, strażnik na usługach bogini Hery, strzegł w Kolchidzie cudownego barana o złotym runie.: óczócz (daw.) --- dziś popr. forma D. l.mn: oczu. bez liku, a ślepy.
KRESYDA
Ale jakże ten człowiek, który we mnie uśmiech tylko budzi, mógł rozgniewać Hektora?
ALEKSANDER
Powiadają, że wczoraj zwiódł bój z Hektorem i powalił go na ziemię. Upokorzenie i wstyd odtąd ani jeść, ani spać Hektorowi nie pozwoliły.
Wchodzi Pandarus.
KRESYDA
Kto się tu zbliża?
ALEKSANDER
Stryj twój, pani, Pandarus.
KRESYDA
Hektor, mąż to waleczny.
ALEKSANDER
Ile nim być można na tej ziemi.
PANDARUS
O czym tu mowa? O czym tu mowa?
KRESYDA
Dzień dobry, stryju.
PANDARUS
Dzień dobry, Kresydo; o czymże to rozmawiacie? Dzień dobry, Aleksandrze. Jakże zdrowie, synowico? Kiedy byłaś w IliumIlium (łac.) a. Ilion (gr.) --- poetycka nazwa Troi, od imienia jej założyciela, Ilosa; w literaturze średniowiecznej, u Chaucera (Troilus and Criseyde) i Lydgate'a (Troy Book): nazwa zamku trojańskiego, rezydencji Priama.?
KRESYDA
Dziś rano, stryju.
PANDARUS
O czymże rozmawialiście, gdy nadszedłem? Czy Hektor był zbrojny i już wybiegł, nim przyszłaś do Ilium? Helena jeszcze nie wstała, czy nieprawda?
KRESYDA
Hektor już wyszedł, a Helena jeszcze nie wstała.
PANDARUS
Tak myślałem. Hektor nie zaspał dzisiaj.
KRESYDA
O tym właśnie mówiliśmy i o jego gniewie.
PANDARUS
Czy był w gniewie?
KRESYDA
Przynajmniej jak on powiada.
PANDARUS
Prawda, był w gniewie, wiem nawet dlaczego. Będzie on tam kosił wokoło siebie, mogę im to przepowiedzieć, a jest tam i Troilus, który nie bardzo daleko z tyłu za nim zostanie; niech się strzegą Troila, i to im mogę zalecić.
KRESYDA
Co, czy i on także w gniewie?
PANDARUS
Kto? Troilus? Troilus z nich dwóch waleczniejszy.
KRESYDA
O JowiszuJowisz (mit. rzym.) --- najwyższe bóstwo rzymskiego panteonu, bóg nieba i burzy, odpowiednik gr. Zeusa.! Nie ma porównania.
PANDARUS
Co? Nie ma porównania pomiędzy Troilem a Hektorem? Czy możesz poznać człowieka na pierwszy rzut oka?
KRESYDA
Bardzo łatwo, jeśli go widziałam wprzódywprzódy, przódy a. wprzód (daw.) --- wcześniej; najpierw. i znałam.
PANDARUS
Więc dobrze, ja powiadam, że Troilus jest Troilus.
KRESYDA
Mówisz to samo, co i ja mówię, bo i ja jestem pewna, że to nie Hektor.
PANDARUS
Jak Hektor nie jest Troilem pod pewnym względem.
KRESYDA
Żeby każdemu oddać sprawiedliwość, każdy jest samym sobą.
PANDARUS
Samym sobą? Ach, biedny Troilus! Dałby Bóg, żeby był samym sobą!
KRESYDA
Jest nim.
PANDARUS
Żeby nim został, poszedłbym boso do Indii.
KRESYDA
Nie jest przecie Hektorem.
PANDARUS
Samym sobą? Nie jest on samym sobą. Chciałbym, żeby był samym sobą! Ale cóż robić, bogowie są nad nami; czas naprawi albo zdławi. Więc dobrze --- Troilus --- dobrze, dobrze --- chciałbym, żeby moje serce w jej było piersiach! Nie, Hektor nie lepszy od Troila.
KRESYDA
Przebacz!
PANDARUS
Starszy, to prawda.
KRESYDA
Przebacz, przebacz!
PANDARUS
Drugi jeszcze lat tych nie doszedł; ale zaśpiewasz mi inną o nim piosenkę, gdy lat tych dojdzie. Nie tego roku będzie miał Hektor jego dowcip.
KRESYDA
Nie potrzeba mu go, dopóki ma swój własny.
PANDARUS
Ani jego przymiotów.
KRESYDA
Mniejsza o nie.
PANDARUS
Ani jego urody.
KRESYDA
Nie byłaby mu do twarzy; lepsza jego własna.
PANDARUS
Nie masz zdrowego sądu, synowico. Sama Helena przysięgała, dni temu kilka, że Troilus, jak na bruneta --- bo jest brunet, muszę przyznać --- choć niebrunet...
KRESYDA
Ale brunet.
PANDARUS
Na uczciwość, żeby powiedzieć prawdę, brunet i niebrunet.
KRESYDA
Żeby powiedzieć prawdę, prawda i nieprawda.
PANDARUS
Przenosiłaprzenosić (daw.) --- bardziej cenić. jego cerę nad cerę Parysa.
KRESYDA
Parys przecie dosyć ma kolorów.
PANDARUS
I on też.
KRESYDA
Więc Troilus ma ich za wiele. Jeżeli go przenosiła nad Parysa, cera jego musi być rumieńsza, a że jeden dosyć ma kolorów, a drugi ma ich więcej, zbyt to płomienista pochwała dla dobrej cery. Brakowałoby tylko, żeby złoty język Heleny wychwalał Troila, że ma nos miedzianynos miedziany --- tj. koloru miedzi, czerwony jak u pijaka..
PANDARUS
Przysięgam ci, że jak myślę, Helena kocha go więcej niż Parysa.
KRESYDA
Jeśli to prawda, to wesoła z niej Greczynka.
PANDARUS
Jestem tego pewien. Zbliżyła się do niego ostatnim razem we framudze okna i --- wiesz, że nie ma więcej jak trzy lub cztery włosy na brodzie...
KRESYDA
To pod tym przynajmniej względem arytmetyka szynkarczykaarytmetyka szynkarczyka --- tzn. na poziomie pracownika szynku (podrzędnego baru), prymitywna.. I bez trudności by znalazła sumę jego jednostek.
PANDARUS
To prawda, że jeszcze młody, a przecie nie dostaje tylko trzy funtyfunt --- daw. jednostka wagi, wynosząca 0,4--0,5 kg., żeby uniósł ten sam ciężar co brat jego Hektor.
KRESYDA
I co, tak młody, a już tak stary nosiciel?
PANDARUS
Otóż, żeby ci dowieść, że go Helena kocha, wyobraź sobie, zbliża się do niego i kładzie mu swoją białą rączkę na rozłupanym podbródku...
KRESYDA
Zmiłuj się nad nami, JunonoJunona (mit. rzym.) --- bogini kobiet, małżeństwa i macierzyństwa, utożsamiana z gr. Herą.! A któż mu go rozłupał?
PANDARUS
Ach, wiesz przecie, że ma dołki. Moim zdaniem, jego uśmiech lepiej mu do twarzy niż komukolwiek w całej FrygiiFrygia --- kraina hist. w zachodniej części Azji Mniejszej, gdzie miała znajdować się Troja..
KRESYDA
O, uśmiecha się walecznie!
PANDARUS
Czy nieprawda?
KRESYDA
Wielka prawda; powiedziałbyś, że to chmura w jesieni.
PANDARUS
A więc dobrze. Teraz, żeby ci dowieść, że Helena kocha Troila...
KRESYDA
Może by i Troilus chciał dowieść twojego dowodzenia.
PANDARUS
Kto? Troilus? On dba o nią tyle, co ja o zgniłe jajejaje (daw.) --- jajo, jajko..
KRESYDA
Jeśli tak lubisz zgniłe jaja jak zgniłków, to nieraz jesz kurczęta w skorupie.
PANDARUS
Nie mogę się wstrzymać od śmiechu, gdy sobie przypomnę, jak go łechtała pod brodą. Nie ma co powiedzieć, dziwnie białą ma rączkę, muszę wyznać.
KRESYDA
A bez przymusu.
PANDARUS
Aż tu nagle odkrywa biały włos na jego brodzie.
KRESYDA
Ach, biedna broda! Niejedna brodawka jest od niej bogatsza.
PANDARUS
Dopieroż tam było śmiechu! Królowa Hekuba tak się śmiała, że oczy jej kipiały.
KRESYDA
Młyńskimi kamieniamioczy jej kipiały... młyńskimi kamieniami --- przysłowiowo o osobie nieczułej, bezdusznej; por. Szekspir, Ryszard III, akt I, scena 3..
PANDARUS
Śmiała się także Kasandra.
KRESYDA
Ale mniejszy był ogień pod garnuszkiem jej oczu. Czy i jej oczy kipiały?
Śmiech, ŻartPANDARUS
I Hektor śmiał się.
KRESYDA
Ale cóż wywołało wszystkie te śmiechy?
PANDARUS
Co? Biały włos, który Helena znalazła na brodzie Troila.
KRESYDA
Gdyby to był włos zielony, to i ja bym się śmiała.
PANDARUS
Mniej jednak śmiano się z białego włosa niż z jego pięknej odpowiedzi.
KRESYDA
A cóż to była za odpowiedź?
PANDARUS
Mówi ona: ,,Jest tylko pięćdziesiąt dwa włosy na twojej brodzie, a jeden z nich biały".
KRESYDA
To jej pytanie?
PANDARUS
Prawda, o to nie pytaj. ,,Pięćdziesiąt dwa włosyPięćdziesiąt dwa włosy (...) Ten włos biały to mój ojciec, a wszystkie inne to jego synowie --- wg Homera (Iliada XXIV 495) Priam miał pięćdziesięciu synów; być może rozdwojony (,,rosochaty") włos został policzony podwójnie. --- odrzecze --- a jeden z nich biały? Ten włos biały to mój ojciec, a wszystkie inne to jego synowie". ,,Jowiszu --- mówi ona --- a któryż z nich jest Parys, mój małżonek?" ,,Rosochaty --- odpowiedział --- wyrwij i daj mu go". Dopieroż było tam śmiechu! A Helena tak się zaczerwieniła, a Parys tak się sierdziłsierdzić się (daw.) --- złościć się, gniewać się., a wszyscy inni tak się śmiali, że to przechodzi wszystko.
KRESYDA
Niechże i historia ta przejdzie, bo dość już długo wędruje.
PANDARUS
Chętnie, synowico. Myśl o tym, co ci powiedziałem wczoraj.
KRESYDA
Myślę.
Miłość, ŁzyPANDARUS
Przysięgam, że to prawda. Płacze z twojej przyczyny, jakby się w kwietniu urodziłPłacze (...) jakby się w kwietniu urodził --- tzn. w porze częstych deszczów..
KRESYDA
Ja też w jego łzach urosnę jak pokrzywa w maju.
Słychać znak odwrotu.
PANDARUS
Słuchaj! Wracają z pola bitwy! Czy chcesz się zatrzymać, aby im się przyjrzeć w powrocie do Ilium? Dobra synowico, zostań, słodka synowico, Kresydo.
KRESYDA
Jak ci się podoba.
PANDARUS
Tu, tu doskonale jest miejsce; tu będziemy mogli widzieć przewybornie. Będę ci ich nazywał po imieniu w przechodzieprzechód (przestarz.) --- przechodzenie, przemarsz., tylko uważaj Troila przed wszystkimi.
Przechodzi Eneasz.
KRESYDA
Mów ciszej!
PANDARUS
To jest Eneasz. Czy nie wspaniały wojownik? To jeden z kwiatów trojańskich, mogę ci zaręczyć. Lecz uważaj Troila, za chwilę go zobaczysz.
KRESYDA
A to kto jest?
Przechodzi Antenor.
PANDARUS
To Antenor. Bystry u niego dowcip, możesz mi wierzyć, i na waleczności mu nie zbywanie zbywać na czymś --- nie brakować czegoś.. To mąż najzdrowszego rozsądku w całej Troi, a do tego i urodziwy. Kiedyż nadejdzie Troilus? Pokażę ci Troila niebawem. Byle mnie spostrzegł, zobaczysz, jak kiwnie na mnie głową.
KRESYDA
Kiwnie nad tobą głową, stryju?
PANDARUS
Zobaczysz.
KRESYDA
Uczciwe serce! Nie bez powodu.
Przechodzi Hektor.
RycerzPANDARUS
A, to jest Hektor, to, to, patrz tylko, to. To mi zuch dopiero! Bóg z tobą, Hektorze! To mi waleczny żołnierz, synowico. O waleczny Hektorze! Patrz, co za spojrzenie, co za mina! Czy nie okazały to człowiek?
KRESYDA
Dzielny wojownik!
PANDARUS
Czy nieprawda? Aż się miło robi na sercu. Patrz tylko, jak jego hełm posiekany, czy widzisz? Patrz tylko! To nie są żarty, to mi się nazywa przyłożyć ręki; niech mu teraz kto odejmie, jak to powiadają. A to mi nasiekanie!
KRESYDA
Od miecza?
Przechodzi Parys.
PANDARUS
Od miecza, od czego zechcesz, to wszystko jedno dla niego. Choćby sam diabeł wsiadł na niego, to mu rzecz obojętna. Na bożą źrenicę, na taki widok miło mi się robi na sercu. Tam idzie Parys, tam idzie Parys, tam idzie Parys! Patrz tam, synowico. Czy nie piękny i to wojownik? Jak ci się zdaje? Wspaniałe widowisko! Któż to powiedział, że wraca ranny do domu? Nie ranny, wielkie szczęście! Uraduje się serce Heleny. Jakbym pragnął zobaczyć teraz Troila! Niebawem zobaczysz Troila.
Przechodzi Helenus.
KRESYDA
A to kto?
PANDARUS
To jest Helenus. Nie pojmuję, co się zrobiło z Troilem. To jest Helenus. Myślę, że nie ruszył dziś w pole. To Helenus.
KRESYDA
Czy może Helenus walczyć, stryju?
PANDARUS
Helenus? Nie --- tak --- może walczyć niezgorzej. Nie pojmuję, gdzie się obraca Troilus. Cicho! Czy nie słyszysz, jak lud wykrzykuje: ,,Troilus!"? Helenus jest kapłanem.
Przechodzi Troilus.
KRESYDA
Cóż to za chłystek się zbliża?
PANDARUS
Gdzie? Tam? To Deifobus. A to jest Troilus. To mi człowiek, synowico. Hm, dzielny Troilus! Książę rycerzy!
KRESYDA
Cicho! Wstydź się, cicho!
PANDARUS
Rycerz, UrodaUważajuważać kogoś (daw.) --- dziś: zwracać na kogoś uwagę, zauważać kogoś. go, przyjrzyj mu się. O waleczny Troilus! Otwórz tylko oczy, synowico. Patrz, jak miecz jego zakrwawiony, a hełm jego straszniej posiekany od przyłbicy Hektora. A co za spojrzenie Co za chód! Cudowny młodzieniec! A jeszcze dwadzieścia trzy nie skończył! Bóg z tobą, Troilu, Bóg z tobą! Gdybym miał siostrę GracjęGracja (mit. rzym.) --- jedna z trzech bogiń wdzięku, piękna i radości; ich gr. odpowiednik to Charyty. lub córkę Boginię, dałbym mu do wyboru. Cudowny człowiek! Parys? Parys przy nim błoto i zaręczam, że Helena pomieniałabypomieniać (daw.) --- zamieniać, wymieniać. się chętnie i dorzuciłaby w dodatku garść złota.
Przechodzi wojsko.
KRESYDA
Nadchodzi więcej!
PANDARUS
Osły, błazny, głupcy! Słoma i otręby, słoma i otręby! Rosół po obiedzie. Chciałbym żyć i umierać, patrząc na Troila. Nie poglądajpoglądać (daw.) --- spoglądać, patrzeć. dłużej! Nie poglądaj dłużej! Orły już przeleciały; to same tylko wrony i kawki, wrony i kawki! Wolałbym być takim jak Troil mężem niż Agamemnonem i całą Grecją.
KRESYDA
Jest jednak między Grekami Achilles, dzielniejszy od Troila rycerz.
PANDARUS
Achilles? To furman, tragarz, to czysty wielbłąd.
KRESYDA
Dobrze, dobrze.
PANDARUS
Dobrze, dobrze? Czy masz ty choć trochę sensu? Czy masz ty oczy? Czy wiesz ty, co to jest człowiek? Czy urodzenie, piękność, kształtna postać, wymowa, męskość, nauka, łagodność, cnota, młodość, szczodrobliwość i tak dalej nie są imbirem i solą zaprawiającą człowieka?
KRESYDA
Może jakiego ciastucha, żeby go potem wypiec na montowąmontowa bułeczka (daw.) --- wypieczona z mąki montowej, czyli pszennej w najlepszym gatunku. bułeczkę i z pieca dobyć piecuchem.
PANDARUS
KobietaCo za dziwna z ciebie kobieta! Ani zgadnąć, gdzie twój puklerzpuklerz --- rodzaj okrągłej tarczy..
KRESYDA
W moich plecach, żeby bronić mojego brzucha; w moim dowcipie, żeby bronić moich fortelów; w mojej oględności, żeby bronić mojej osoby; w mojej masce, żeby bronić mojej piękności; a w tobie, żeby bronić tego wszystkiego; przy tylu puklerzach mam jeszcze tysiąc innych strażników.
PANDARUS
Wymień mi jednego z twoich strażników.
KRESYDA
Mam się dosyć na straży, aby się nie wygadać, i to jest najpierwszy z moich strażników. Jeśli się nie mogę ustrzec, aby mnie nie pchnięto, gdzie bym nie chciała, mogę się przynajmniej ustrzec, aby ci nie powiedzieć, jak dostałam to pchnięcie, chyba że puchlina zbyt będzie wydatna, a wtedy i straż już niepotrzebna.
PANDARUS
Co za dziwna z ciebie kobieta!
Wchodzi Paź Troilusa.
PAŹ
Mój pan chciałby natychmiast mówić z tobą, panie.
PANDARUS
Gdzie?
PAŹ
W twoim domu, panie, gdzie się rozbraja.
PANDARUS
Powiedz mu, paziu, że przyjdę niebawem.
Wychodzi Paź.
Lękam się, żeby nie był ranny. Bądź zdrowa, dobra synowico.
KRESYDA
Żegnam cię, stryju.
PANDARUS
Zobaczymy się za chwilę.
KRESYDA
A przyniesiesz mi, stryju...
PANDARUS
Zadatek miłości Troila.
Wychodzi.
KRESYDA
A ten zadatek zrobi cię rajfuremrajfur (daw.) --- stręczyciel../
Słowa, przysięgi, prezenty i jęki,/
Wszystko przynosi z innego poręki;/
Stokroć w nim więcej sama widzę blasku/
Niż w bladym pochwał Pandara obrazku./
Pożądanie, MężczyznaMilczę, bo bóstwem dziewkadziewka (daw.) --- dziewczyna, panna. upragniona,/
Lecz z posiadaniem radość duszy kona./
Kochanka nie wie nic, gdy nie wie o tym,/
Że czego pragną, jest dla mężczyzn złotem;/
Szczęśliwa miłość dać tego nie może,/
Co żądza daje klęczącym w pokorze./
To jest więc pierwszym miłości pewnikiem:/
Mieć jest być panem; chcieć --- być niewolnikiem./
Choć więc w mym sercu miłości żar tleje,/
Nie zdradzą oczy, co się w duszy dzieje.
Wychodzi.
SCENA TRZECIA
Obóz grecki.
Przy odgłosie trąb wchodzą Agamemnon, Nestor, UlissesUlisses (mit. gr.) --- inaczej: Odyseusz; bohater Iliady i Odysei Homera, przebiegły król Itaki, autor pomysłu na konia trojańskiego., Menelaus i inni.
AGAMEMNON
Dostojni książęta,/
Od jakiej troski lica wam pożółkły?/
Los, Kondycja ludzkaRozległe plany, w nadziei poczęte,/
Wszystkich przedsięwzięć człowieka na ziemi/
Nigdy w swej całej nie iszcząiścić się (daw.) --- ziszczać się, spełniać się. się pełni./
Im większe dzieło, tym klęsk, zawad więcej;/
Jak sęki z biegiem oskołyoskoła --- sok wypływający z drzew; płynięcie soku z drzewa. tworzone/
Garbacą smukłej sosny kształtną postać,/
Skręcają włókna w górę strzelające./
Cóż więc dziwnego, że i nas zawiodły/
Nasze nadzieje, że trojańskie mury/
Stoją po siedmiu latach oblężenia;/
Gdy wszystkie czyny upłynionychupłyniony --- ten, który upłynął, przeminął. wieków,/
Których nam pamięć dzieje przechowały,/
Nigdy w spełnieniu nie ziściły kształtów,/
Jakie w poczęciu twórcza myśl im dała?/
Czemuż was klęski nasze mają smucić?/
Czemu z boleścią za hańbę bierzecie/
To, co Jowisza próbą tylko było,/
By nieugiętą w was odkryć wytrwałość?/
Metalu tego nie jawi się czystość/
W szczęścia uśmiechach, bo głupi i mądry,/
Tchórz i waleczny, artysta i partacz,/
Twardy i miękki, wszyscy w pomyślności/
Jednej pozornie wydają się próby;/
Lecz gdy zawyje przeciwności burza,/
Wachlarz jej wszystko, co lekkie, odwieje,/
Zostanie tylko masa pełna treści,/
Bogata w wartość, niezmieszana z niczym.
NESTOR
Agamemnonie, pozwól Nestorowi/
Z winnym potęgi twej poszanowaniem/
Dopełnić myśli słów twoich ostatnich./
Los, WalkaTylko w nieszczęściu próbuje się serce./
Na cichym morzu lada łódź, jak cacko,/
Ślizga się śmiało po cierpliwej piersi,/
Żegluje z nawą o bokach potężnych;/
Lecz niech surowy rozdrażni BoreaszBoreasz (mit. gr.) --- bóg i uosobienie wiatru północnego, zimnego, porywistego i srogiego./
Łagodną TetysTetys a. Tetyda (mit. gr.) --- bogini morza, siostra i żona Okeanosa; od czasów hellenistycznych jej imienia używano jako poetyckiego określenia morza., a zobaczysz okręt/
Olbrzymim bokiem siekący wód góry,/
Jak PerseuszaPerseusz (mit. gr.) --- syn Zeusa i Danae, heros, zabójca Meduzy; Perseusza uskrzydlony rumak: z krwi Meduzy zrodził się skrzydlaty koń, Pegaz, jednak według tradycji antycznej podróżował na nim inny bohater: Bellerofont. Szekspir skorzystał tutaj, podobnie jak w innych miejscach sztuki, z dzieła Raoula Lefèvre'a, przetłumaczonego przez Williama Caxtona pt. Recuyell of the Historyes of Troye (1473), pierwszej książki po angielsku wydanej drukiem, kilkakrotnie wznawianej w XVI w. uskrzydlony rumak,/
Pośród przestrzeni dwóch mokrych żywiołów./
Gdzie teraz łódka, co śmiała przed chwilą/
Z dębem się mierzyć ścianą papierową?/
LubLub do bezpiecznej uciekła przystani,
Lub była jednym... (daw.) --- dziś popr.: albo... uciekła..., albo była jednym. do bezpiecznej uciekła przystani,/
Lub była jednym dla NeptunaNeptun (mit. rzym.) --- bóg morza, odpowiednik gr. Posejdona. kąskiem./
Tak i waleczność, pozorna lub szczera,/
Tylko się w burzach fortuny objawia;/
Kiedy jej słońce w całym świeci blasku,/
Giez dręczy trzodę więcej niźli tygrys;/
Ale gdy wicher ugina kolana/
Sękatych dębów, gdy skryją się muchy,/
Waleczne zwierzę, jak zbudzone burzą,/
Sympatyzuje z groźną jej wściekłością/
I rykiem do jej tonu nastrojonym/
Wściekłej fortunie odpowiada.
ULISSES
Królu,/
Ty Greków wodzu i nerwie, i kości,/
Sił naszych serce i ożywnaożywny (daw.) --- ożywczy, ożywiający. duszo,/
W którym się winny wszystkie myśli skupiać,/
Słów moich słuchaj. Zaczynam od hołdu,/
Który
do Agamemnona
twej mowie, wszystkich królów królu,
do Nestora
I twojej, wieku odziany powagą,/
Słusznie należy.
do Agamemnona
Słowa twoje godne,/
By, Greków ręką na spiżu wyryte,/
Były nauką dla przyszłych pokoleń;
do Nestora
Jak twe są godne, dostojny Nestorze,/
By, w srebrze kute, powietrznym łańcuchem,/
Jak oś, na której niebo krąży, silnym,/
Do wymownego twojego języka/
HellenówHellenowie --- Grecy. uszy przybiły na zawsze./
Raczcie jednakże --- ty wielki --- ty mądry,/
Cierpliwie słuchać mowy Ulissesa.
AGAMEMNON
Królu Itaki, mów, bo się nie lękam,/
Żeby czcze słowa, ciężkie, a bez treści,/
Z twych ust płynęły, jak nie mam nadziei,/
Żebym z zjadliwych Tersyta ust słyszał/
Dźwięczną muzykę, dowcip lub wyrocznię.
ULISSES
Na swych podstawach nie stałaby Troja,/
A miecz wielkiego Hektora od dawna/
Pana by nie miał, bez przeszkód następnychnastępny (daw.) --- następujący.:/
WładzaPowaga władzy poszła w zapomnienie;/
Ile namiotów greckich na dolinie,/
Tyle się pustych wyrodziło stronnictw./
Jeżeli namiot wodza nie jest ulem,/
Gdzie każda pszczoła swą przynosi zdobycz,/
Jak miodu czekać? Gdzie władz stopniowanie/
Osłania maska, tam i najmniej godny/
Z najzasłużeńszym pod maską się mierzy./
Toćtoć (daw.) --- przecież. niebo samo, planety i ziemia/
Pilnują wiernie pierwszeństwa porządku,/
Stopnia i miary, służby, kształtu, pory/
I nieodmiennej w biegu swoim drogi;/
Dlatego słońce, ten jasny planetaten (...) planeta --- dziś r.ż: ta planeta.,/
Na szczytnym tronie wyżej innych siadło,/
By jasnym okiem złych planet wpływ leczyć/
I bez oporu wśród gwiazd złych i dobrych/
Swe panowanie rozciągnąć królewskie./
Lecz gdy planety grzeszną mieszaniną/
W nieład popadną, jak potworne klęski!/
Wokoło bunty; tu ziemia się trzęsie,/
Tam ryczy morze, tu szaleją wiatry;/
Groza i klęski burzą i druzgoczą/
Małżeński pokój i jedność państw świętą./
Gdy się podstawy chwieje stopniowanie,/
Które do wielkich czynów jest drabiną,/
Marnieją wszystkie ludzkie przedsięwzięcia./
Jak stopnie szkolne, bractwa miast, jak handel,/
Dalekie brzegi pokojem łączący,/
Jak urodzenia i starszeństwa prawa,/
Korony, berła, wieku przywileje/
Bez stopniowania jakżeby zdołały/
Każde zatrzymać miejsce mu należne?/
Znieś stopniowanie, spuść jedną tę strunę,/
A słuchaj, straszny naokoło rozdźwięk!/
Patrz, wojna wszędzie; zbuntowane fale/
Podnoszą piersi nad brzegów zapory,/
Zmieniają ziemię w jedno wielkie bagno;/
Bezprawna przemoc słabości jest panią,/
Dziki syn ojca własnego morduje,/
Siła jedynym prawem jest, a raczej/
Imię swe tracą prawo i bezprawie,/
W których pośrodku sprawiedliwość mieszka./
Wszystko na jednym opiera się gwałcie,/
Na samowoli gwałt, na żądzy wola;/
A żądza, świata jeden wilk powszechny,/
Przez samowolę i gwałt popierana,/
Gdy wszystko zmieni na łup, wszystko połknie,/
Musi na koniec pożreć sama siebie./
Gdy stopniowanie, królu, pogrzebane,/
Na grobie jego zamęt taki rośnie./
To stopniowania grzeszne zaniedbanie,/
Pnąc się do góry, coraz niżej spada./
Swym gardzi wodzem, kto o szczebel niżej,/
Sam od trzeciego z rzędu pogardzany,/
I tak kolejąkoleją (daw.) --- po kolei, kolejno. każdy wojska stopień,/
Idąc za śladem tego, który pierwszy/
Śmiał stopniem sobie wyższego ohydzić,/
Bladej zazdrości farbą się zaraził./
Przez tę jedynie febręfebra --- tu ogólnie: gorączka, której towarzyszą dreszcze., nie swe siły,/
Troja na swoich stoi podwalinach,/
Troja, by skończyć w słowach kilku, powiem,/
Stoi chorobą naszą, nie swym zdrowiem.
NESTOR
Mądrze Ulisses chorobę nam odkrył,/
Która zamysły wszystkie nasze łamie.
AGAMEMNON
Odkryłeś słabość, wskaż teraz lekarstwo.
ULISSES
Wielki Achilles, który ludu głosem/
Jest armii naszej nerwem i prawicą,/
Swej chwały wietrznej krzykiem ogłuszony,/
W swojej wartości przesadzonym sądzie,/
Od dawna w własnym namiocie zamknięty,/
Naszym się wszystkim urąga zamiarom./
Przy nim Patroklus na leniwym łożu/
Dzień cały stroi nieprzystojne żarty,/
Wszystkich szyderczym nicuje nas migiemmigiem --- tu: gestem lub mimiką.,/
Który potwarca zwie naśladowaniem./
Czasem przywdziewa godność twoją, królu,/
I jak na scenie sierdzący się aktor,/
Którego talent cały w ścięgnach leży,/
Co z dumą słucha drewnianej rozmowy/
Swych nóg, o deski sceny kołaczących,/
Śmiesznej postawy przesadzonym ruchem/
Śmie twój królewski przedrzeźniać majestat./
Głos jego niby dźwięk pękniętych dzwonów,/
A wyrażenia tak wiatrem nadęte,/
Że i w TyfonaTyfon (mit. gr.) --- najstraszliwszy z potworów, syn Gai i Tartaru. ryczącego ustach/
Byłyby tylko nędzną hiperbolą./
Na to zatęchłych błazeństw widowisko,/
Ogromnym ciałem swoim gniotąc łoże,/
Achilles z głębi swej piersi dobywa/
To śmiechy głośne, to głośne oklaski./
Woła: ,,Wybornie! Żywy Agamemnon!/
A teraz graj nam mądrego Nestora,/
Jak Nestor chrząkaj i gładź sobie brodę,/
Gdy się do jakiej peroryperora --- napuszona mowa z pouczeniem; daw.: uroczysta mowa. zabierze"./
Ma, czego żądał, a naśladowanie/
Tak wzoru bliskie jak dwie równoległe,/
A tak podobne jak WulkanWulkan (mit. rzym.) --- kulawy bóg ognia i kowalstwa, mąż bogini Wenus, odpowiednik gr. Hefajstosa. i WenusWenus (mit. rzym.) --- bogini miłości i piękna; odpowiednik Afrodyty z mit. gr.;/
StarośćBoski jednakże Achilles wykrzyka:/
,,Wybornie! Żywy Nestor! Daj go teraz,/
Jak się przy nocnym uzbraja alarmie"./
Dopieroż śmiechy ze słabości wieku!/
Kaszle i pluje, trzęsącą się ręką/
Bez końca dłubie po spinkach swej zbroi,/
A na ten widok umiera od śmiechu/
Jego Waleczność; woła: ,,Skończ, Patroklu,/
Lub mi stalowe daj żebra, inaczej/
Od śmiechu pęknę!". I takim zwyczajem/
Nasze przymioty, kształty, charaktery,/
Nasze zasługi, czyny i fortele,/
Nasze rozkazy, przezorność i mowy,/
By zagrzać wojsko lub zawrzeć przymierze,/
Triumf i klęski, prawda i potwarze,/
Wszystko treść daje ludzi tych szyderstwom.
NESTOR
Przykład tej pary, którą głos powszechny/
Ukoronował, jak mówi Ulisses,/
Niejedną duszę zatruł swoim jadem./
Toć Ajaks także urósł w samowolę/
I głowę nosi z Achillesa dumą,/
I jak Achilles, w namiocie zamknięty,/
Uczty wydaje buntownicze, szydzi/
Z naszych rozkazów, śmiały jak wyrocznia/
Szczuje Tersyta, tego niewolnika,/
Który potwarze jak monetę kuje,/
Żeby nas z błotem mieszać swoją żółcią,/
Naszą powagę podkopać i zniszczyć/
Mimo grożących wkoło niebezpieczeństw.
ULISSES
Wojna, Mądrość, SiłaTchórzostwem zowią naszą politykę;/
Z wojennych rachub mądrość chcą wykluczyć/
I tylko o tym trzymajątrzymać wysoko o czymś (daw.) --- mieć wysokie mniemanie o czymś. wysoko,/
Co działa ręką; gardzą przezornością:/
Ciche, głębokie przymioty umysłu,/
Nieprzyjacielskie ważącego siły,/
Żeby obliczyć, ile rąk potrzeba,/
By w dobrą porę wpaść, gdzie przynależy,/
To dla nich palca niewarte kiwnięcia./
U nich to zwie się wojną alkierzowąalkierzowy (daw.) --- sypialniany; alkierz: mały, boczny pokój, często sypialny.,/
Dziełem piecuchów po mapach ślepiących;/
Bo dla nich taran, który trzaska mury/
Siłą zamachu i ciężaru skutkiem,/
Lepszy od ręki, co taran stworzyła,/
Lub od rozumu, co swoją bystrością/
Kieruje ciosem ślepego narzędzia.
NESTOR
Jeśli to prawda, to koń Achillesa/
Wart kilku synów TetydyTetyda (mit. gr.) --- boginka morska, jedna z córek Nereusa (Nereid), żona Peleusa, matka Achillesa..
Słychać odgłos trąbki.
Lecz cicho!
AGAMEMNON
Co trąbka znaczy? Zobacz, Menelaju!
Wchodzi Eneasz.
MENELAUS
Trojański poseł.
AGAMEMNON
Po co tu przybyłeś?
ENEASZ
Przybywam z Troi; tożlitożli --- konstrukcja z partykułą -że (skróconą do -ż) oraz partykułą -li; znaczenie: czyż to., powiedz, proszę,/
Agamemnona wielkiego jest namiot?
AGAMEMNON
Tak jest.
ENEASZ
Czy może krwi królewskiej poseł/
W królewskie uszy swe zlecenie złożyć?
AGAMEMNON
Może bezpiecznie jak pod Achillesa/
Tarczy osłoną, w tych wodzów obliczu,/
Którzy uznają głosem jednomyślnym/
Agamemnona za wszech królów króla.
ENEASZ
Wolność niemała, wielkie bezpieczeństwo./
Lecz jak od innych rozezna go mężów/
Królewskiej twarzy nieświadomy poseł?
AGAMEMNON
Jak?
ENEASZ
Jak, powtarzam, by w sobie obudził/
Poszanowanie, a licom nakazał/
Skromny rumieniec, jak zimny poranek,/
Gdy zwraca oczy na młodego FebaFeb a. Febus (mit. gr., mit. rzym.) --- zlatynizowana forma słowa Fojbos (gr.: promienny), przydomka Apolla, boga światła i słońca, opiekuna sztuk, patrona poetów i pieśniarzy.,/
Gdzie ten Bóg władzy, narodów przewodnik,/
Gdzie Agamemnon wielki i potężny?
AGAMEMNON
Lub on z nas szydzi, lub trojańskie mury/
Ceremonialnych chowają dworaków.
ENEASZ
Gdy wojna drzemie, znajdziesz tam dworaków/
Łatwych, łagodnych jak klęczący anioł;/
Lecz gdy bój zawre, za broń każe chwytać,/
Mają żółć, silne muskuły i ręce,/
I miecze wierne, i tarcze niezłomne,/
I serca dzielne przy łasce Jowisza./
Pochlebstwo, SławaLecz, Eneaszu, złóż palec na ustach,/
Pochwała bowiem wartość swoją traci,/
Gdy ją zasługa sama sobie płaci;/
Wróg tylko jeden klęską daje własną/
U świata chwałę jak dzień czysty jasną.
AGAMEMNON
Trojański pośle, zwiesz się Eneaszem?
ENEASZ
To imię moje.
AGAMEMNON
Jakie twe poselstwo?
ENEASZ
Dowie się o nim jeden Agamemnon.
AGAMEMNON
Trojańskich poselstw nie słucha on tajnie.
ENEASZ
Nie po tom przyszedł z Troi, by je szeptać,/
Wojenną trąbą uszy jego zbudzę,/
Dopiero pewny zmysłów jego bacznych/
Powiem, com przyniósł.
AGAMEMNON
Więc mów jak wiatr wolny./
Nie teraz pora snu Agamemnona,/
A żebyś wiedział, iż teraz nie drzemie,/
On sam to mówi.
ENEASZ
Więc ozwij się, trąbo./
Spiżowym głosem leniwe namioty/
Przeleć potężnie, niech każdy Grek dzielny/
Słyszy, co Troja głośno mu powiada!
Trąba.
Potężny królu, mamy w Troi murach/
Dzielnego męża, a syna Priama,/
Hektor mu imię. W długiej nieczynności/
Rdzewieje teraz; on mnie tu przysyła,/
Przy trąb odgłosie mówić tak poleca:/
Greków królowie, książęta i pany,/
PojedynekJeśli śród waszych dzielnych wojowników/
Jest mąż ceniący honor nad spoczynek,/
Nad niebezpieczeństw trwogę jasną chwałę,/
Co zna swe męstwo, a swej nie zna trwogi,/
Kocha swą lubą nie w czczych tylko słowach,/
Przysięgach, które na ustach jej składa,/
Co śmie przymioty jej i piękność wielbić/
Nie tylko w miękkim ramion jej objęciu,/
Temu przynoszę Hektora wyzwanie./
Hektor w obliczu i Greków, i Trojan/
Dowiedzie, dowieść przynajmniej zamierza,/
Że równie wiernej, pięknej i roztropnej/
Jak dama jego nigdy żaden z Greków/
Do swojej wiernej nie przycisnął piersi./
Jutro w pośrodku wojsk nieprzyjacielskich/
Przyjdzie i trąbą swą do boju wezwie/
Greka chętnego za kochankę walczyć./
Jeśli wystąpi, Hektor cześć mu odda;/
Gdy nikt nie stanie, powie za powrotem,/
Że greckie damy spalone od słońca,/
Niewarte jednej drzazgi dzid trojańskich./
Skończyłem.
AGAMEMNON
Słowa twe naszym kochankom/
Rozgłosić każę, a jeśli z nich żaden/
Nie znajdzie serca do takiej rozprawy,/
To w domu wszyscy zostali waleczni./
Lecz my żołnierze; a żołnierz to chudy,/
Który nie kocha lub nie kochał wprzódy;/
Jeżeli żaden do boju nie stanie,/
To za kochanków ja przyjmę wyzwanie.
NESTOR
Rycerz, Kochanek, Starość, PojedynekPowiedz mu także o starym Nestorze,/
Który był mężem, kiedy dziadek jego/
Ssał mleko mamki, powiedz, że choć stary,/
Jeśli się w naszym nie znajdzie obozie,/
Młodszy wojownik, z iskrą ognia w sercu,/
Gotowy walczyć za swoją kochankę,/
Ja srebrne włosy w złoty hełm ubiorę,/
Na zwiędłe barki wdzieję naramiennik,/
Do boju stanę i w oczy mu powiem,/
Że moja dama urodniejsza była/
Od jego babki, że ten świat nie widział/
Czystszej jak ona; tego mu dowiodę,/
Przeciw potokom krwi młodej i wrzącej,/
Trzema kroplami mojej krwi stygnącej.
ENEASZ
Nieurodzaju takiego młodzieży/
Nie daj wam, Boże!
ULISSES
Amen Amen --- oczywisty anachronizm, gdyż hebrajskie słowo amen, uroczysty zwrot potwierdzający (dosł.: niech tak będzie), przeniknęło do innych języków dopiero w czasach chrześcijańskich..
AGAMEMNON
Eneaszu,/
Daj mi twą rękę; pozwól, bym cię naprzód/
Do pawilonupawilon (daw., z fr.) --- rodzaj dużego namiotu. mego poprowadził./
O tym wyzwaniu Achilles się dowie,/
I wszystkich greckich namiotów panowie,/
A ty zobaczysz na Hellenów święcie,/
Jakie wróg dzielny ma u nas przyjęcie.
Wychodzą wszyscy prócz Ulissesa i Nestora.
ULISSES
Nestorze!
NESTOR
Co chcesz mówić, Ulissesie?
ULISSES
Czuję, jak w mózgu myśl rodzi się młoda,/
Niechże na słońcu twej rady zakwitnie.
NESTOR
Co za myśl?
ULISSES
Słuchaj: klin tępy rozdziera/
Sęki najtwardsze.Pycha Chwast nieznośnej dumy,/
Który już w sercu Achilla dojrzewa,/
Ściąć teraz pora, bo jeśli dozwolim,/
Ażeby ziarna swoje wkoło rozsiał,/
Las złego zielska udusi nas wszystkich.
NESTOR
A jak?
ULISSES
Wezwanie dzielnego Hektora,/
Choć niby wszystkim ogłoszone Grekom,/
Miało na celu jednego Achilla.
NESTOR
To łatwo odkryć, jak naturę skały/
Łatwo z drobnego rozpoznać odłamku./
Skoro się tylko o wyzwaniu dowie/
Achilles --- choćby mózg jego był suchy,/
Jak jest libijski piasek, a wie Febus,/
Że dość jest suchy --- nieomylnym sądem/
Zgadnie natychmiast, że w swoim wyzwaniu/
Hektor jedynie jego miał na celu.
ULISSES
I sądzisz, że je przyjmie?
NESTOR
Tego pragnę./
Kto zdoła, oprócz jednego Achilla,/
Z Hektorem walcząc, czysty unieść honor?/
A choć ta bitwa jest tylko igraszką,/
Potężnie dotknie ducha dwóch narodów./
Trojanie chwałę naszą chcą smakować/
Swym podniebieniem najdelikatniejszym,/
A dobre imię nasze, Ulissesie,/
Na wagę idzie w sporze fantastycznym,/
A pojedynku skutek dla stron obu/
Złą albo dobrą będzie przepowiednią;/
Będzie to indeks, który w kilku słowach/
Długich rozdziałów daje treść skróconą,/
Jest niemowlęciem, które na olbrzyma/
Wyrośnie z wolna w dalszym rzeczy toku./
Ich zdaniem, rycerz z Hektorem walczący/
Przez nas wybrany; a przy tym wyborze/
Wszystkich nas dusze, bacząc na zasługę,/
Z wszystkich cnót naszych i naszej dzielności/
Jednego męża wydestylowaly;/
Jeśli on chybi, jak jego zwycięzca/
Urośnie w serce! jak przybierze hartu/
Ufność w swe siły! a takiej ufności/
Ramię jest tylko posłusznym narzędziem/
Jak miecz i strzała narzędziem ramienia.
ULISSES
Przebacz, Nestorze, lecz z słów twoich wnoszę,/
Że powinnością naszą jest przeszkodzić,/
Aby z Hektorem mierzył się Achilles./
HandelJak kupcy, naprzód towar nasz podlejszypodlejszy (daw.) --- mniej wartościowy, gorszy./
Wystawmy, może uda się go sprzedać;/
W przeciwnym razie lepszego zalety/
Tym się korzystniej po gorszym wydadzą./
Nie dozwól nigdy, aby się z Hektorem/
Achilles mierzył, z ich bowiem spotkaniem/
W tropy za naszym honorem lub hańbą/
Jak psy dwa gonią dziwne dwa następstwa.
NESTOR
Me stare oczy dojrzeć ich nie mogą;/
Jakież to?
ULISSES
Gdyby nie tyle był dumny/
Achilles, chwałę swojego zwycięstwa/
Dzieliłby z nami; ale z jego pychą/
PogardaWolałbym piec się na libijskim słońcu/
Niż na palącej ócz jego pogardzie,/
Gdyby zwycięzcą z pojedynku wrócił./
Jeśli ulegnie, z obrażoną sławą/
Najdzielniejszego Greków bohatera/
Głęboka rana grecki dotknie honor./
Ciągnijmy losy, a rozumną sztuką/
Niech na ciężkiego wypadnie Ajaksa/
Z Hektorem walczyć. Udajmy przed ludźmi,/
Że w nim pierwszego widzimy rycerza./
Dla Achillesa, zbytkami oklasków/
Odurzonego, lekarstwem to będzie:/
Wybór mu czuba niewątpliwie przytrze,/
Który w swej dumie wyżej go najeżył/
Niż łuk swój IrysIrys a. Iris (mit. gr.) --- uskrzydlona posłanka bogów, personifikacja tęczy.. Jeśli z bitwy Ajaks/
Wyniesie całą swoją pustą głowę,/
Zwycięzcy pochwał nie będziemy szczędzić;/
W razie przegranej zostanie nam wiara,/
Że na dzielniejszych nie zbywa nam mężach./
Co bądź wypadnie, w Achillesa czubie/
Wybór ten piórka najlepsze wyskubie.
NESTOR
Zaczynam teraz w zdaniu twym smakować;/
Idźmy bez zwłoki do Agamemnona,/
A wiem, że chętnie myśl moją podzieli./
Niech jeden kundel drugiego ugłaszcze,/
Gdy na kość jedną --- dumę, zwrócą paszcze.
Wychodzą.
AKT DRUGI
SCENA PIERWSZA
Obóz grecki.
Wchodzą Ajaks i Tersytes.
AJAKS
Tersytesie!
TERSYTES
Agamemnon --- a gdyby Agamemnon miał wrzodzianki dotrawione po całym ciele?
AJAKS
Tersytesie...
TERSYTES
I gdyby wrzodzianki te ciec zaczęły? Przypuśćmy. Wtedy przynajmniej wyciekłoby co z naszego wodza. Czy nie byłaby to materia ropna?
AJAKS
Psie...
TERSYTES
Bo wyciekłoby choć trochę materii, której dopatrzyć się teraz nie mogę.
AJAKS
Ty synu wilczycy, gdy słyszeć nie możesz, czuj przynajmniej.
Bije go.
TERSYTES
Bodaj grecka zaraza na ciebie spadła, ty mieszańczemieszańcze --- Tersytes nazywa Ajaksa mieszańcem, gdyż jego ojcem miał być Grek, a matką Trojanka; o jego pochodzeniu mówi bliżej Hektor w dalszej części sztuki (akt IV, scena 5). z wolim mózgiem!
AJAKS
Gadaj więc, ty spleśniały kisiekis (daw.) --- zakwas, zaczyn., gadaj lub będę bił, póki nie wyładniejesz.
TERSYTES
Prędzej ja ci szyderstwami wbiję do głowy trochę dowcipu i pobożności; choć myślę, że prędzej koń twój oracji się nauczy niż ty modlitwy bez książki. Bić umiesz, nieprawda? Bodaj cię okryły parchy końskie za twoje końskie żarty.
AJAKS
Ty zła bedłkobedłka (daw.) --- grzyb nieszlachetny, trujący albo gorszego gatunku., powiedz mi, co to za ogłoszenie?
TERSYTES
Czy myślisz, że nie mam czucia, skoro mnie tak bijesz?
AJAKS
Ogłoszenie...
TERSYTES
Ogłoszono cię dudkiemdudek (daw., pot.) --- głupek., jak mi się zdaje.
AJAKS
Strzeż się, jeżu, strzeż się, bo świerzbią mnie palce!
TERSYTES
Chciałbym, żeby cię od głowy do stóp świerzbiało, a mnie drapać cię nakazano; zostałbyś z mojej łaski najobrzydliwszym w całej Grecji parszywcem. Na placu jednak nie skorzejskorzej (daw.) --- prędzej. ci od innych do bicia.
AJAKS
Powtarzam, ogłoszenie!
TERSYTES
Mruczysz na Achillesa i szydzisz z niego bez ustanku; zazdrościsz jednak jego wielkości, jak CerberCerber (mit. gr.) --- trzygłowy pies strzegący wejścia do krainy zmarłych. urodzie ProzerpinyProzerpina (mit. rzym.) --- córka Cerery, bogini urodzaju, porwana i poślubiona przez Plutona, władcę krainy umarłych; odpowiednik Kory-Persefony w mit. gr., dlatego też szczekasz na niego.
AJAKS
Pani Tersytesie...
TERSYTES
Czemu jego bić nie spróbujesz?
AJAKS
Ty zakalista bułko!
TERSYTES
Skruszyłby cię swoją pięścią jak majtek suchary.
AJAKS
A psie, bękarcie!
Bije go.
TERSYTES
Jeszcze! Jeszcze!
AJAKS
Ty stołku czarownicy!
TERSYTES
Dobrze, jeszcze! Jeszcze! Wywarzonego dowcipu, panie, tyle u ciebie w głowie mózgu co u mnie w łokciu; dardański osieł mógłby twoim być mistrzem, ty parszywy, waleczny ośle! Jesteś tu tylko, żeby grzmocić Trojan, ale każdy, byle miał odrobinę dowcipu, kupuje cię i sprzedaje jak barbarzyńskiego niewolnika. Jeśli chcesz bić mnie, zacznę od twojej pięty i powiem ci, czym jesteś, cal po calu, ty stworzenie bez wnętrzności.
AJAKS
Ty psie!
TERSYTES
Ty parszywy magnacie!
AJAKS
Ty kundlu!
Bije go.
TERSYTES
Nie żenuj się, głuptasie MarsaMars (mit. rzym.) --- bóg wojny i bitewnego szału, odpowiednik gr. Aresa., nie żenuj się, grubiaństwo! Dalej, wielbłądzie, jeszcze, jeszcze!
Wchodzą Achilles i Patroklus.
ACHILLES
Cóż to, Ajaksie, czemu go tak bijesz?/
Tersytes, powiedz, co to jest za sprawa?
TERSYTES
Czy go tam widzisz?
ACHILLES
Widzę, i cóż stąd?
TERSYTES
Patrz tylko na niego.
ACHILLES
Patrzę, i cóż stąd?
TERSYTES
Ach, tylko dobrze mu się przypatrz.
ACHILLES
Już mu się dobrze przypatrzyłem.
TERSYTES
Nie, nie przyglądasz mu się dobrze, bo za kogo bądź go weźmiesz, zawsze to będzie Ajaks.
ACHILLES
Wiem o tym, błaźnie.
TERSYTES
Tylko że błazen sam się nie zna.
AJAKS
I dlatego cię biję.
TERSYTES
Słuchaj tylko, co za chude koncepty! Słowa jego długie mają uszy. Lepiej ja mu mózg wyhuśtałem, niż on mi połamał kości. Za grosz dostanę dziewięć wróbli, a jego pia materpia mater (łac., anat.) --- opona miękka, najgłębsza warstwa błon otaczających mózg i rdzeń kręgowy; tu: mózg. niewarta dziewiątej części jednego wróbla. Ten pan, Achillesie, to Ajaks, który nosi dowcip swój w brzuchu, a w głowie swoje kiszki. Powiem ci, co o nim myślę.
ACHILLES
Co?
TERSYTES
Myślę, że ten Ajaks...
Ajaks chce go uderzyć, zatrzymuje go Achilles.
ACHILLES
Nie, dobry Ajaksie.
TERSYTES
Nie więcej ma dowcipu...
ACHILLES
Muszę cię zatrzymać.
TERSYTES
Niż trzeba na zalepienie uszka igły Heleny, za którą bić się tu przyszedł.
ACHILLES
Cicho, błaznie!
TERSYTES
Z całego serca pragnąłbym siedzieć spokojnie i cicho, ale żadną miarą nie chce na to pozwolić ten sam błazen, tam, spójrz tylko, czy go tam widzisz?
AJAKS
A ty przeklęty kundlu! Ja ci tu...
ACHILLES
Czy chcesz mierzyć się na dowcipy z błaznem?
TERSYTES
O nie, zaręczam, zawstydziłby go dowcip błazna.
PATROKLUS
Mów tylko uczciwie, Tersytesie.
ACHILLES
O co spór idzie?
AJAKS
Żądałem od tego obrzydliwego puszczyka, żeby poszedł wywiedzieć się o treści ogłoszenia, a on tu sobie zaczął ze mnie żartować.
TERSYTES
Nie jestem twoim sługą.
AJAKS
Bardzo dobrze, a co potem?
TERSYTES
Służę tu na ochotnika.
ACHILLES
Jednak ostatnia twoja ta służba była pańszczyzną, bo nikt się na ochotnika bić nie daje. Ajaks był tu ochotnikiem, a ty przymuszonym rekrutem.
TERSYTES
Tak właśnie. Dobra część twojego dowcipu leży także w twoich żyłach albo kłamią ludzie. Nie lada zdobycz odniesie Hektor, rozwalając jednemu z was czaszkę; właśnie jakby zgryzł zbutwiały orzech bez jądra.
ACHILLES
Co, i ze mną także zadzierasz?
TERSYTES
Gadaj mi o Ulissesie i starym Nestorze! ŻartIch dowcip był już spleśniały, nim wasi dziadowie mieli paznokcie na palcach; oni to was zaprzęgli do pługa, jak dwa ciężkie woły, i kazali wam orać pole wojny.
ACHILLES
Co? Co?
TERSYTES
Tak jest, możecie mi wierzyć. Nu! Achillesie, nu! Ajaksie, nu!
AJAKS
Język ci utnę.
TERSYTES
Mniejsza o to; będę i potem przynajmniej tak jak ty wymowny.
PATROKLUS
Dość już słów, Tersytesie, cicho!
TERSYTES
Co? Ja mam siedzieć cicho na rozkaz Achillesowej suki? Ja?
ACHILLES
Dostałeś i ty swoje, Patroklusie.
TERSYTES
Wprzód was zobaczę na szubienicy wiszących jak gamonie, nim zajrzę do waszych namiotów. Pójdę, gdzie dowcip się rusza, usunę się od fakcjifakcja (z łac.) --- stronnictwo. głuptasów.
Wychodzi.
PATROKLUS
Szczęśliwy ubytek!
ACHILLES
W obozie całym ogłoszono, panie,/
Że Hektor jutro o godzinie piątej/
Przy trąb odgłosie wyzwie do rozprawy/
Na polach, wojska dwa nasze dzielących,/
Każdego Greka mającego serce/
Z orężem w ręku śmiało mu powiedzieć,/
Że --- co --- nie pomnępomnieć (daw.) --- pamiętać., jakieś tam błazeństwo./
Żegnam cię.
AJAKS
Żegnam. Kto przyjmie wyzwanie?
ACHILLES
Nie wiem; słyszałem, że los ma rozstrzygnąć;/
Inaczej, wie on, z kim miałby się mierzyć.
AJAKS
Chcesz mówić: z tobą. Idę się wywiedzieć.
Wychodzą.
SCENA DRUGA
Troja. Sala w pałacu Priama.
Wchodzą Priam, Hektor, Troilus, Parys i Helenus.
PRIAM
Po tylu godzin, słów i mężów stracie,/
W imieniu Greków Nestor mówi znowu:/
,,Zwróćcie Helenę, a wszystkie ofiary/
Honoru, czasu, pieniędzy, podróży,/
Przyjaciół, tylu drogich nam przedmiotów,/
Które kormoran-wojna chciwie połknął,/
Wszystko zapomnim". Hektorze, co myślisz?
HEKTOR
Zwątpienie, MądrośćNikt mniej ode mnie Greków się nie lęka,/
Nie znajdziesz jednak, potężny Priamie,/
Damy z wrażliwszym od mojego sercem,/
W którą by łatwiej trwoga mogła wsiąkać,/
Która by chętniej ode mnie wyrzekła:/
,,Kto wie, co wypaść może?". Zbytnia pewność/
I w sobie ufność jest zbójcą pokoju,/
Kiedy nieufność skromna, zdaniem świata,/
Jest mądrych lampą, jest tą ołowiankąołowianka --- sonda ręczna do pomiaru głębokości zbiornika; wyskalowana lina z ołowianym obciążnikiem na końcu.,/
Która największych nieszczęść mierzy głębie./
Puśćmy Helenę. Odkąd po raz pierwszy/
W sprawie tej mieczy dobyliśmy z pochew,/
Każda dziesiąta dusza z dusz tysiąca,/
Którąśmy wojnie w dziesięcinie dali,/
Była nam równie jak Helena droga;/
Gdyśmy już tyle stracili dziesiątków,/
Aby zatrzymać, co nie było nasze,/
Co, gdyby nawet do nas należało,/
Jednego naszych dziesiątka niewarte,/
Nie wiem, dla jakich ważnych dziś powodów/
Nie chcem jej oddać.
TROILUS
Wstydź się, wstydź się, bracie!/
Honor, RozumJak to, więc honor i monarszą godność/
Tak potężnego jak ojciec nasz króla/
Chcesz na kupieckiej ważyć teraz szali?/
Chcesz liczmanamiliczman --- drobny przedmiot wykorzystywany jako pomoc przy liczeniu; od średniowiecza liczmany produkowano w postaci metalowych żetonów. obrachować sumę,/
Z której się składa jego nieskończoność?/
Chcesz łokciem trwogi, rozumnych wywodów/
Pas niezmierzony dzielnic jego mierzyć?/
Wstydź się, przez Boga!
HELENUS
Rozum, WładzaNie dziwię się wcale,/
Że tak zjadliwym zębem kąsasz rozum,/
Którego nie masz. Dlategoż nasz rodzic/
Ziemie ma swoje bezrozumnie rządzić,/
Że twoim radom zbywa na rozumie?
TROILUS
Rozum, Honor, OdwagaBracie kapłanie, wiem, że ci są drogie/
Sny i marzenia; podszywasz rozumem/
Twe rękawice, a oto twój rozum:/
Wiesz, że na zgubę twą czyhają wrogi,/
Wiesz, że dobyty miecz jest niebezpieczny,/
A rozum każe wszelkie zło wymijać;/
Kogoż więc zdziwi, że kiedy Helenus/
Zobaczy Greka, z jasnym jego mieczem,/
Skrzydła rozumu do pięt swych przyczepia/
I jak MerkuryMerkury (mit. rzym.) --- posłaniec bogów, opiekun kupców, podróżników i złodziei, odpowiednik gr. Hermesa. ucieka, gdy widzi/
Na Jowiszowym czole gniewu błyski,/
Lub jak z swej sfery wytrącona gwiazda?/
Więc dobrze; skoro mowa o rozumie,/
Śpijmy spokojnie, zatrzaśnijmy bramy,/
Zajęcze serce dajmy honorowi/
I męstwu, jeśli chcą tyć na rozumie./
Przy twym rozumie i twej roztropności/
Dzielność upada i blednie wątroba.
HEKTOR
Wierzaj mi, bracie, niewarta Helena/
Tego, co płacim, aby ją zatrzymać.
TROILUS
Cenę klejnotom sąd nasz tylko daje.
HEKTOR
Nie sama wola cenę tę stanowi;/
Miłość, BogactwoKlejnotu wartość tak w samym klejnocie,/
Jak w myślach jego nabywcy spoczywa./
Tylko szalonym jest to bałwochwalstwem/
Więcej obrzędy niźli bóstwo cenić;/
Tylko dziecinny może kochać umysł/
Przedmiot miłości, który nie posiada/
I cienia nawet kochanych przymiotów.
TROILUS
MałżeństwoBiorę dziś żonę; ma wola kieruje/
Moim wyborem, wola podpalona/
Przez oczy moje i przez moje uszy,/
Sterników między dwóch skał przepaściami/
Woli i sądu --- czy będę miał prawo,/
Jeśli mój wybór zbrzydzi sobie wola,/
Odepchnąć żonę mojego wyboru?/
Czy się potrafię z węzłów tych wywikłać,/
A od honoru na krok nie odstąpić?/
Nie odsyłamy kupcowi jedwabiu,/
Któryśmy długim noszeniem zużyli;/
I resztek uczty na gnój nie rzucamy/
Dlatego tylko, że jesteśmy syci./
Zemsta Parysa słuszną się wam zdała,/
Tchem przyzwolenia wydęliście żagle/
Jego okrętu, gdy się w drogę puszczał;/
Fale i wiatry --- dwa odwieczne wrogi ---/
Dla służby jego przymierze zawarły;/
Do upragnionej zawinął przystani./
Za starą ciotkę, przez Greków więzionąstarą ciotkę, przez Greków więzioną --- mowa o Hezjonie, siostrze Priama. Laomedon, król Troi, obiecał Heraklesowi rękę swej córki Hezjony i cudowne konie za uwolnienie kraju od smoka morskiego. Herakles zabił potwora, a gdy nie otrzymał przyrzeczonej nagrody, z pomocą innych Greków wyprawił się na Troję, zburzył miasto, zabił Laomedona, a Hezjonę oddał jako brankę Telamonowi, władcy Salaminy, który jako pierwszy wdarł się na mury i wtargnął do miasta.,/
Młodą królowę Greków porwał Parys,/
Przy której wdziękach blednieje poranek,/
A pomarszczonym starcem jest Apollo./
Jak Grecy ciotkę naszą, my Helenę/
Trzymamy u nas; czy warta trzymania?/
Toć ona perłą, perły tej kosztowność/
Statków tysiące rzuciła na fale,/
A królów Grecji w kupców przemieniła./
Jeśli mądrością Parysa jest podróż ---/
Czemu z was żaden zaprzeczyć nie może,/
Każdy z was bowiem: ,,Płyń! płyń!" wówczas wołał,/
Jeśli kosztowny łup do domu przyniósł,/
A pamiętacie, że każdy z was, klaszcząc,/
,,Nieporównana!" zachwycony wołał,/
Czemu dziś własną potępiacie mądrość?/
Czego fortuna nigdy nie zrobiła,/
Skarb, niegdyś droższy nad lądy i morza,/
Z taką pogardą dzisiaj odrzucacie?/
Jakże nikczemną wyda się kradzieżą/
Skraść, czego teraz zatrzymać się boim!/
Skradzionych skarbów niegodni złodzieje,/
Greków na greckiej skrzywdziliśmy ziemi,/
A dziś, na własnej, drżymy na ich widok!
KASANDRA
za sceną
Płaczcie, Trojanie, płaczcie!
PRIAM
Skąd te krzyki?
TROILUS
Znam głos, szalonej to siostry głos naszej.
KASANDRA
za sceną
Płaczcie, Trojanie!
HEKTOR
To jest krzyk KasandryKasandra (mit. gr.) --- córka Priama; zakochany w niej Apollo dał jej dar jasnowidzenia, lecz gdy odrzuciła jego zaloty, sprawił, że nikt nie wierzył w jej wróżby..
Wchodzi Kasandra w obłąkaniu.
Proroctwo, UpadekKASANDRA
Płaczcie, Trojanie! Miejcie ócz tysiące,/
A mam dla wszystkich łez proroczych strugi.
HEKTOR
Cicho, o siostro!
KASANDRA
Dziewice, młodzieńcy,/
Męże i starcy wiekiem pochyleni,/
I niemowlęta tylko płakać zdolne,/
Przydajcie wasze mym krzykom boleści,/
Spłaćmy część jęków na nas czekających!/
Płaczcie, Trojanie, płaczcie! Do łez gorzkich/
Wdrażajcie oczy! Troja musi upaść/
I w gruzach legnie Ilion dziś potężny!/
Pochodnia ParysPochodnia Parys --- Hekuba niedługo przed urodzeniem Parysa miała proroczy sen: śniło jej się, że urodziła płonącą pochodnię, od której spłonęła cała Troja., nasz brat, spali wszystko./
Płaczcie! Wołajcie: Heleno, o biada!/
Puśćcie Helenę lub Troja przepada!
Wychodzi.
HEKTOR
Młody mój bracie, czy te przepowiednie,/
Z ust siostry naszej tak groźnie płynące,/
W sercu twym żadnej zgryzoty nie budzą?/
Czy zawsze krew twa szalenie gorąca/
Nigdy rozumnej nie posłucha rady/
Ni się złej doli w złej sprawie nie lęka?
TROILUS
Bracie Hektorze, nie zawsze wypadek/
Sprawiedliwości sprawy jest znamieniem./
Nie powinniśmy hartu duszy tracić,/
Choć siostra nasza, Kasandra, szaleje./
Obłąkanego umysłu szał dziki/
Nie nadweręży dobroci tej sprawy,/
Za którą walczyć honor nam nakazał./
Co do mnie, większej w tym prywaty nie mam/
Jak bracia inni, synowie Priama;/
I nie daj Boże, byśmy chcieli bronić/
Sprawy, za którą walczyć by się wzdrygał/
W rzeczach honoru najdrażliwszy umysł!
PARYS
Świat by inaczej skarżył lekkomyślność/
Tak rady waszej, jak moich przedsięwzięć,/
Bo Bóg mi świadkiem, że moim skłonnościom/
Dodało skrzydeł wasze przyzwolenie,/
Odjęło bojaźń w groźnym przedsięwzięciu./
Bo cóż, niestety, dłoń ta jedna może!/
W męstwie jednego jakaż jest obrona/
Przeciw wściekłości tysiącznych zastępów,/
Które w tym sporze do boju stanęły?/
Przysięgam jednak, że choćby wypadło/
Samemu wszystkie trudności wytrzymać,/
Gdyby mej woli moc odpowiedziała,/
Parys by czynu swego nie żałował/
I nigdy w jego obronie nie omdlał.
PRIAM
Miłość, PijaństwoMówisz, Parysie, jak niemądry młodzik,/
Słodkim rozkoszy swej pijany trunkiem./
Ty miód, gdy inni żółć piją dość długo,/
Twoja waleczność nie jest też zasługą.
PARYS
Nie sama rozkosz, którą taka piękność/
Przynosi z sobą, na myśli mi teraz;/
Honor, Kobieta, WalkaRozmyślam teraz, jak by jej porwanie/
Honorem pokryć, walcząc w jej obronie./
Jakąż by zdradą dla królowej było,/
Jaką na czystej chwale waszej plamą,/
A hańbą dla mnie wydać się nikczemnie,/
Jakby na rozkaz zuchwałego wroga!/
Myśl tak wyrodna mogłażby zawładnąć/
W sercach, jak wasze, pełnych szlachetności?/
Nie ma tak niskiej między nami duszy,/
By miecza dobyć nie miała odwagi,/
Gdy walczyć trzeba w obronie Heleny,/
Jak nie ma równie duszy tak szlachetnej,/
Dla której umrzeć nie byłoby chwałą/
W sprawie Heleny. Jeszcze więc powtarzam,/
Że śmiało możem w obronie tej walczyć,/
Z którą nic ziemia porównać nie zdoła.
HEKTOR
Bardzo wymownie prawiliście obaj,/
Lecz treści sprawy, która się tu toczy,/
Zbyt powierzchownie tylko dotknęliście,/
Jak młodzi, zdaniem ArystotelesaArystoteles (384--322 p.n.e.) --- gr. filozof i przyrodoznawca, zajmujący się również teorią państwa i prawa, ekonomiką i logiką formalną; najwszechstronniejszy z uczonych staroż., osobisty nauczyciel Aleksandra Wielkiego; jego dorobek i system filozoficzny wywarły wielki wpływ na rozwój nauki i filozofii europejskiej, zwłaszcza w średniowieczu. Powołanie się na niego przez legendarnego Hektora, żyjącego kilkaset lat wcześniej, jest anachronizmem.,/
Słuchać moralnej nauk filozofii/
Niezdolni jeszcze; wasze argumenty/
Raczej wybuchów krwi gorącej bronią,/
Niż pomagają wolny zrobić wybór/
Spokojnej duszy między złem a dobrem./
Mądrość, Zemsta, RozkoszRozkosz i zemsta twardsze mają ucho/
Od głuchej żmii na mądrości rady./
Małżeństwo, Prawo, ŻonaNatura każe, abyśmy każdemu/
Oddali chętnie, co mu się należy,/
A jestżejestże --- konstrukcja z partykułą -że nadającą znaczenie pytania retorycznego; inaczej: czy jest, czyż jest. świętszy dług w całej ludzkości/
Jak małżonkowi oddać jego żonę?/
Jeśli namiętność chce to prawo gwałcić,/
Gdy wielkie serce przez stronnicze względy/
Dla ślepej chucichuć --- żądza, pożądanie seksualne. chce wojnę z nim toczyć,/
Jest prawo ludów cywilizowanych,/
Nakazujące w klubykluby --- dyby, imadło; daw. narzędzie tortur; wziąć w kluby: zdyscyplinować, skłonić do posłuszeństwa. ująć twarde/
Szalone żądze, co ten bunt podnoszą./
Jeśli więc żoną spartańskiego króla/
Jest ta Helena --- jak jest niewątpliwie ---/
Moralne prawo natury i ludów/
Oddać mężowi żonę nakazuje./
Nie zmniejsza winy w winie się upierać,/
Lecz większy ciężar wkłada na sumienie./
Tak sądzi Hektor, kiedy prawdy szuka;/
A jednak, młodzi i namiętni bracia,/
Z wami głosuję, aby ją zatrzymać,/
Sprawa ta bowiem w ścisłym stoi związku/
Z naszym honorem i naszą godnością.
TROILUS
Teraz dotknąłeś żywotny punkt sprawy./
Gdyby nam więcej nie szło tu o chwałę/
Niż o spełnienie pragnień namiętności,/
Nie chciałbym więcej jednej krwi kropelki/
Lać w jej obronie; lecz, zacny Hektorze,/
Ona honoru, chwały jest osnową,/
Ostrogą czynów wielkich i walecznych,/
Przez nią poskromić możem najezdników,/
A imię nasze na wieki uświęcić./
Nie myślę przetoprzeto (daw.) --- więc, zatem., aby wielki Hektor/
Za świata skarby chciał z swych rąk wypuścić/
Bogate żniwo obiecanej chwały,/
Co się na czole sprawy tej uśmiecha.
HEKTOR
Dzielni synowie wielkiego Priama,/
Po waszej stronie całą duszą stoję,/
Już wyprawiłem głośne me wyzwanie/
Między swarliwą ciężkich Greków szlachtę,/
Które rozbudzi dusze ich drzemiące./
Mówią, że zasnął wielki wódz AchiwówAchiwi a. Achajowie --- ogólne określenie Greków walczących w wojnie trojańskiej.,/
Zazdrość się wkradła do greckich namiotów:/
Myślę, że głos mój śpiącego obudzi.
Wychodzą.
SCENA TRZECIA
Obóz grecki. Przed namiotem Achillesa.
Wchodzi Tersytes.
TERSYTES
Jak to, Tersytesie, jak to? Zabłąkałeś się w labiryncie wściekłości? Więc słoń ten, Ajaks, będzie stał górą? On mnie bije, a ja z niego szydzę; co za wspaniałe zadośćuczynienie! Wolałbym jednak, żeby się to działo odwrotnie: żebym ja go grzmocił, a on ze mnie szydził. Do kroćset beczek! Jeśli trzeba, nauczę się diabłów wywoływać, ale muszę znaleźć upust mojemu obrzydzeniu i wstrętom. Mamy też i Achillesa --- rzadki to inżynier. Jeśli Troja nie upadnie, póki ci dwaj jej nie podkopią, to będą stały jej mury, póki się same od starości nie rozwalą. O, ty wielki piorunogromco OlimpuOlimp --- góra w Grecji, tradycyjnie uważana za siedzibę bogów., zapomnij, że jesteś Jowiszem, królem bogów, i ty, Merkury, strać całą wężową mądrość twojego kaducejakaducej --- dziś: kaduceusz, laska herolda, atrybut Merkurego (w mit. gr.: Hermesa) jako posłańca bogów, zdobiona dwoma splecionymi wężami i zwieńczona skrzydłami; kaduceusz miał mieć zdolność godzenia nieprzyjaciół., jeśli we dwóch nie odbierzecie im tej drobnej odrobiny, tego mniej niż mało ich dowcipu! Lecz najograniczeńsza nieświadomość wie dobrze, iż go mają tak obficie mało, że nie potrafią uwolnić muchy od pająka, nie dobywając ciężkiego żelastwa na rozcięcie nitki pajęczyny. A potem ześlijcie na cały obóz pomstę albo raczej próchnienie kościpróchnienie kości --- jeden z objawów choroby wenerycznej., bo jak mi się zdaje, to jest pomsta należna walczącym za spódnicę. Odmówiłem już modlitwę, a ty, diable zazdrości, dołóż teraz twoje amen. Hej, hola! Mości Achillesie!
Wchodzi Patroklus.
PATROKLUS
Kto woła? Tersytes? Dobry Tersytesie, wejdź i lżyj co wlezie.
TERSYTES
Gdybym mógł o złoconej lalce pamiętać, nie uszedłbyś mojej bacznościbaczność --- uwaga, czujność.; ale wszystko da się jeszcze naprawić. Więc zostań samym sobą! Zwykłe przekleństwo ludzkości, szaleństwo i głupota, niech będą całą twoją intratąintrata --- dochód, zysk.! Niech cię niebo uchowa od opiekuna, a dyscyplina niech się nigdy do ciebie nie zbliży! Niech krew będzie twoim przewodnikiem aż do śmierci! A jeśli potem ta, co cię włoży do trumny, powie, że piękny trup z ciebie, to ja przysięgnę, że całe życie samych tylko łazarzyłazarz --- tu: trędowaty, od imienia chrześcijańskiego patrona żebraków i trędowatych. owijała. Amen. Gdzie Achilles?
PATROKLUS
Co, czy zostałeś pobożny? Odmawiasz modlitwy?
TERSYTES
Zgadłeś; a bodaj wysłuchało mnie niebo!
Wchodzi Achilles.
ACHILLES
Kto tu?
PATROKLUS
Tersytes, panie.
ACHILLES
Gdzie, gdzie? Przyszedłeś? Mój ty serze, moje trawidłotrawidło (daw.) --- sok żołądkowy., dlaczegóż to przez tyle obiadów nie zastawiłeś się na moim stole? Powiedz mi teraz, co to jest Agamemnon?
TERSYTES
Twój wódz, Achillesie. A teraz, z kolei, powiedz mi, Patroklu, co to jest Achilles?
PATROKLUS
Twój pan, Tersytesie. A teraz powiedz mi, jeśli łaska, co ty jesteś?
TERSYTES
Twój znawca, Patroklu. A teraz, na zakończenie, powiedz, Patroklu, co ty jesteś?
PATROKLUS
Możesz sam na to odpowiedzieć, skoro jesteś moim znawcą.
ACHILLES
O, powiedz, powiedz!
TERSYTES
Przedeklinujęprzedeklinować --- tu: przejść systematycznie, według kolejności. całą kwestię: Agamemnon rozkazuje Achillesowi, Achilles jest moim panem, ja jestem Patrokla znawcą, a Patroklus jest dudkiem.
PATROKLUS
A ty łotrze!
TERSYTES
Cicho, dudku, jeszcze nie skończyłem.
ACHILLES
To człowiek uprzywilejowany. Prowadź rzecz dalej, Tersytesie.
TERSYTES
Agamemnon jest dudkiem, Achilles jest dudkiem, Tersytes jest dudkiem i, jak już powiedziałem, Patroklus jest dudkiem.
ACHILLES
Dowiedź nam tego, słuchamy.
TERSYTES
Agamemnon jest dudkiem, bo chce rozkazywać Achillesowi; Achilles jest dudkiem, bo słucha rozkazów Agamemnona; Tersytes jest dudkiem, bo służy takiemu dudkowi; a Patroklus jest dudkiem bezwzględnym.
PATROKLUS
Dlaczego jestem dudkiem?
TERSYTES
Pytaj o to swojego stwórcę; dla mnie jest dosyć, że nim jesteś. Ale patrz, kto się zbliża?
Wchodzą Agamemnon, Ulisses, Nestor, Diomedes i Ajaks.
ACHILLES
Patroklu, nie chcę z nimi rozmawiać. Chodź ze mną, Tersytesie!
Wychodzi.
TERSYTES
Co za błazeństwo, co za kuglarstwo, co za łotrostwo! A wszystkiego tego przyczyną rogalrogal (pogard.) --- rogacz, zdradzony mąż. i ladaszczycaladaszczyca (daw.) --- ladacznica, kobieta rozpustna a. prostytutka.! Wyborny powód, żeby tworzyć zazdrosne stronnictwa i krwi sobie aż na śmierć upuszczać! Bodaj toczące wrzody spadły na wszystkiego powód, a wojna i rozpusta wszystkich pożarły!
Wychodzi.
AGAMEMNON
Gdzie Achilles?
PATROKLUS
W swoim namiocie, ale w złym usposobieniu, królu.
AGAMEMNON
Idź mu powiedzieć, że tu nań czekamy./
Posłańców naszych z pogardą odepchnął,/
Sami go przeto pragniemy odwiedzić,/
Na prawa naszej godności niepomniniepomny --- niepamiętający o czymś, niezwracający uwagi na coś../
Idź mu to powiedz, żeby nie przypuszczał,/
Że bronić naszych praw nie mamy serca,/
Że nam wybiegło z myśli, kim jesteśmy.
PATROKLUS
Wszystko mu to powtórzę.
Wychodzi.
ULISSES
Widzieliśmy go u wejścia namiotu, więc niechory.
AJAKS
I owszem, na lwią chorobę, na dumę serca. Możecie to nazwać melancholią, jeśli chcecie oszczędzać człowieka, ale, moim zdaniem, jest to pycha. A pycha ta skąd, skąd pochodzi? Kto nam powie jej przyczyny? Jedno słowo, królu.
Bierze Agamemnona na stronę.
NESTOR
Dlaczego Ajaks tak zajadle na niego szczeka?
ULISSES
Achilles zdmuchnął mu jego błazna.
NESTOR
Kogo? Tersytesa?
ULISSES
Właśnie.
NESTOR
To wkrótce oniemieje Ajaks, bo stracił jedyny swój argument.
ULISSES
Bynajmniej, bo jak widzisz, jego teraz argumentem ten, co mu zabrał jego argument, Achilles.
NESTOR
Tym lepiej; pożądańszą dla nas ich frakcja niż ich fakcja. Wielka to jednak musiała być przyjaźń, skoro potrafił ją zerwać błazen.
ULISSES
Przyjaźń, której nie kleiła mądrość, łatwo zrywa błazeństwo. Ale wraca już Patroklus.
Wchodzi Patroklus.
NESTOR
Bez Achillesa.
ULISSES
Słoń nie ma stawów, aby się mógł kłaniać:Słoń nie ma stawów, aby się mógł kłaniać --- powszechne dawniej, lecz błędne przekonanie, że słoń nie może zginać nóg w kolanach, wywodzące się od Ktezjasza (V w. p.n.e.), który jako pierwszy Grek widział i opisał słonia./
Nogi do chodu ma, nie do zginania.
PATROKLUS
Wielkim by smutkiem było dla Achilla,/
Gdyby ważniejszy powód niż rozrywka/
Wielkiego króla z dostojnym orszakiem/
Do tych odwiedzin skłonił niespodzianych;/
Lecz się pociesza myślą, że to spacer/
Tylko dla zdrowia i lepszej strawności/
Po dobrej uczcie.
AGAMEMNON
Słuchaj, Patroklusie,/
Odpowiedź taką nie pierwszy raz słyszym,/
Lecz te wybiegi na skrzydłach pogardy/
Przenikliwości naszej nie uchodzą./
Mnogie przymioty posiada Achilles,/
Mnogie powody wyznać nam to każą;/
CnotaLecz w oczach naszych wszystkie jego cnoty,/
Do niecnotliwych używane celów,/
Nieporównany blask zaczęły tracić,/
Jak piękny owoc na tacy plugawej/
Zgnije zapewne niepokosztowany./
Wróć więc i powiedz, że chcemy z nim mówić/
A i to możesz bez grzechu powiedzieć,/
Że nam się teraz wydaje naddumnym/
A poduczciwym; w zarozumiałości/
Większym daleko niźli w sądach ludzi;/
Mów, że mężowie godniejsi od niego,/
Przez zbytnią względnośćwzględność (daw.) --- delikatność, uważność; postępowanie biorące pod uwagę czyjeś upodobania, czułe strony itp. na jego dziwactwa/
Na świętą siłę swej władzy niepomni,/
Zdają się teraz swym własnym podpisem/
Uznawać jego urojoną wyższość,/
Humoru jego zmienne śledzić fale,/
Jakby wyprawy tej skutek żeglował/
Po morzu jego kapryśnych przywidzeń./
Idź, mu to powtórz i to jeszcze dodaj,/
Że gdy się będzie zbyt wysoko cenił,/
Zrzeczem się kupna, tu go zostawimy/
Niby wojenną niezdarną machinę,/
Której do boju użyć niepodobna,/
Pójdziemy szukać lżejszej katapulty./
Ruchliwy karzeł lepszy dla nas będzie/
Niż śpiący olbrzym. Powtórz mu te słowa.
PATROKLUS
Idę i spieszną przyniosę odpowiedź.
Wychodzi.
AGAMEMNON
Skorośmy przyszli z nim samym traktować,/
Na pośrednikach nie możemy przestać./
Wejdź, Ulissesie.
Wychodzi Ulisses.
AJAKS
Czymże on wyższy od innych?
AGAMEMNON
Nie wyższy przynajmniej od swojej o sobie myśli.
AJAKS
A czy jest i tak wysoki? Czy nie myślicie, iż mu się zdaje, że jest waleczniejszym ode mnie?
AGAMEMNON
Bez wątpienia.
AJAKS
Czy podpiszesz jego zdanie i powiesz, że to prawda?
AGAMEMNON
Nie, szlachetny Ajaksie; jesteś jak on silny, jak on waleczny, jak on mądry, a nie mniej szlachetny, daleko dworniejszy, a nieskończenie powolniejszypowolny --- tu: posłuszny, uległy czyjejś woli. od niego.
AJAKS
Boćboć --- konstrukcja z partykułą wzmacniającą -ci, skróconą do -ć; znaczenie: bo przecież. i dlaczego miałby człowiek być dumny? Jak się rodzi duma? Ani wiem, co jest duma.
AGAMEMNON
Tym jaśniejszy twój rozum, Ajaksie, a piękniejsza twoja cnota. PychaDumny sam się pożera. Duma jest jego własnym zwierciadłem, jego własną trąbą, jego własną kroniką; a kto się chwali inaczej jak czynami, pożera czyny w pochwale.
AJAKS
Nienawidzę dumnych jak ropuszej ikry.
NESTOR
na stronie
A przecież sam się kocha; czy to nie dziwy?
Wchodzi Ulisses.
ULISSES
Achilles jutro nie stanie do boju.
AGAMEMNON
Jego powody?
ULISSES
Żadnych nam nie daje./
Idzie za nurtem swojego humoru,/
Tylko przywidzeń swoich rady słucha,/
Na ludzkie rady baczności nie daje.
AGAMEMNON
Dlaczego, głuchy na uprzejmą prośbę,/
Wolnym odetchnąć nie chce tu powietrzem?
ULISSES
PychaLada drobnostkę, byłeś o nią prosił,/
Zmienia w olbrzyma, wielkością nadęty/
Z taką do siebie sam przemawia dumą,/
Że słów mu braknie. Wymarzona wartość/
Taki żar w jego roznieciła żyłach,/
Że w swych królestwach myśli i działania,/
Szalejąc, sam się własną razi myślą./
Co dodam? Tak jest zaraźliwie dumny,/
Że wszystkie śmierci oznaki wołają:/
Nie ma lekarstwa!
AGAMEMNON
Niech Ajaks doń idzie,/
Drogi Ajaksie, pozdrów go w namiocie;/
Mówią, że wielkie masz u niego wzięcie,/
Może twą prośbą wybuch ten złagodzisz.
ULISSES
Agamemnonie, zmień postanowienie./
Święty nam będzie każdy krok Ajaksa,/
Który oddali go od Achillesa./
Jak to, zuchwalec, który swoją dumę/
Własnym polewa tłuszczem, do swej myśli/
Nie wpuści sądu o zdarzeniach świata,/
Jeśli go własnym nie przeżuł rozumem,/
Ma cześć odbierać od wielkiego męża,/
Który jest droższym niż on dla nas bóstwem?/
Honor, PychaNie, nie, dostojny i waleczny rycerz/
Palmy dzielnością nabytej nie skala,/
Przynajmniej nigdy z moim przyzwoleniem,/
Zasług, zasługom Achillesa równych,/
Nie skrzywdzi, idąc w Achillesa namiot,/
Tylko by tuczył dumę, dość już tłustą,/
Tylko by węgli przyrzucił RakowiRakowi, który już wszystko ogniem swoim pali --- podczas gorących letnich dni, gdy Słońce jest w zodiakalnym znaku Raka (20 czerwca -- 22 lipca).,/
Który już wszystko ogniem swoim pali./
On iść do niego? Uchowaj Jowiszu!/
A grzmotem nakaż: ,,Ty idź doń, Achillu!"
NESTOR
na stronie
Jakże wybornie w słabiznę mu trafił!
DIOMEDES
na stronie
Jak chciwie, milcząc, pochwały te pije!
AJAKS
Jeśli doń pójdę, zbrojną moją pięścią/
Twarz mu pooram.
AGAMEMNON
O nie, nie, nie pójdziesz!
AJAKS
Gdy będzie dumny, wyczeszę mu dumę./
Puśćcie mnie tylko.
ULISSES
Nie, za skarby świata!
AJAKS
Nędzny pyszałek!
NESTOR
na stronie
Jak się doskonale opisuje!
AJAKS
Czy nie może być towarzyski?
ULISSES
na stronie
Kruk kracze na czarność.
AJAKS
Jego humorom krwi upuszczę.
AGAMEMNON
na stronie
Chory chce być doktorem.
AJAKS
Ha, gdyby wszyscy byli mojej myśli!
ULISSES
na stronie
AJAKS
Nie tak skończyłaby się sprawa; niejeden połknąłby wprzód miecz. Jak to? Więc duma ma triumfować?
NESTOR
na stronie
Gdyby tak było, miałbyś prawo do połowy triumfu.
ULISSES
na stronie
Nawet do dziesięciu dziesiątych.
AJAKS
Już ja go ugniotę i gibkim zrobię.
NESTOR
na stronie
Jeszcze niecały gorący. Przyczyń mu jeszcze pochwał, lej, lej tylko! Ambicja jego spragniona.
ULISSES
do Agamemnona
Na drobną przykrość, królu, zbyt uważasz.
NESTOR
Zapomnij o niej.
DIOMEDES
Przygotuj się raczej/
Bez Achillesa walczyć z naszym wrogiem.
ULISSES
Samo to imię gniew jego rozbudza./
Tu męża mamy --- ale jest przytomnyprzytomny (daw.) --- obecny (przy jakimś wydarzeniu).,/
Więc milczeć wolę.
NESTOR
Dlaczego masz milczeć?/
Achillesowej nie znajdziesz w nim dumy.
ULISSES
Lecz znajdziesz męstwo, niech to świat wie cały.
AJAKS
Ten bękart, ten kundel, chce sobie z nas podrwiwać? Ach, czemuż nie jest Trojańczykiem!
NESTOR
Jaką by krzywdą dla Ajaksa było...
ULISSES
Gdyby był dumny...
DIOMEDES
Albo chciwy pochwał...
ULISSES
Lub opryskliwy...
DIOMEDES
Albo samolubny.
ULISSES
Dziękuj też niebu za twoją powolność,/
Ojcu i piersi, którą dzieckiemdzieckiem --- tu: będąc dzieckiem; w dzieciństwie. ssałeś!/
Cześć twoim mistrzom! Lecz cześć przede wszystkim/
Twoim wrodzonym przymiotom, nad wszelką/
Naukę wyższym! Temu, co twe ramię/
Do boju wprawiał, niechaj Mars ustąpi/
Nieśmiertelności swej jedną połowę!/
Co do twej siły, miano Wołonosza/
MilonMilon z Krotony (VI w. p.n.e.) --- zapaśnik grecki słynny ze swojej siły, zwycięzca wielu zawodów. ci musi z pokorą ustąpić./
O twej mądrości na teraz przemilczam,/
Która jak skała, jak morskie wybrzeża,/
Twoje przymioty swym otula łonem./
Widzisz Nestora? Latami ćwiczony,/
Jest i być musi mądrym, być nie może/
Jak tylko mądrym, lecz, ojcze Nestorze,/
Przebacz, gdy powiem, że gdyby dni twoje/
Dni Ajaksowych świeżość jeszcze miały,/
I gdyby mózg twój hart jego posiadał,/
Twoja by mądrość nie stanęła wyżej ---/
Byłbyś Ajaksem.
AJAKS
Nazwęż cię mym ojcem?
NESTOR
Nazwij, mój synu.
DIOMEDES
Słuchaj jego rady,/
Dzielny Ajaksie.
ULISSES
Rzecz zwłoki nie cierpi,/
Skoro Achilles w gęstwinie się chowa,/
Wojenną radę niechaj wódz nasz zwoła./
Nowi królowie do Troi przybyli./
Jutro wystąpić musim z całą siłą./
Niech wschód i zachód kwiat rycerzy zwoła,/
Ajaks dotrzyma najdzielniejszym czoła.
AGAMEMNON
Niech śpi Achilles. Z wiatrem lecą łodzie,/
Gdy cięższe nawy grzęzną w słonej wodzie.
AKT TRZECI
SCENA PIERWSZA
Troja. Sala w pałacu Priama.
Wchodzą Pandarus i Sługa.
PANDARUS
Hola, przyjacielu, proszę cię, jedno słowo. Czy nie jesteś z orszaku młodego Parysa?
SŁUGA
Jestem, kiedy za nim idę.
PANDARUS
Chciałem się pytać, czy mu służysz?
SŁUGA
Służę panu.
PANDARUS
Szlachetnemu służysz panu; trudno go nie chwalić.
SŁUGA
Więc chwała panu!
PANDARUS
Wszak znasz mnie, nieprawda?
SŁUGA
Tak jest, panie, z widzenia.
PANDARUS
Przyjacielu, poznaj mnie lepiej, jestem pan Pandarus.
SŁUGA
Spodziewam się, że poznam waszą dostojność lepiej.
PANDARUS
Pragnę tego.
SŁUGA
Wielka wasza łaskawość.
Słychać muzykę za sceną.
PANDARUS
Łaskawość? Nie, przyjacielu, jestem tylko dostojny i jaśnie oświecony. ŻartCo to za muzyka?
SŁUGA
Znam ją tylko po części: jest to muzyka instrumentalna.
PANDARUS
Czy znasz muzykantów?
SŁUGA
Bardzo dobrze.
PANDARUS
Komu grają?
SŁUGA
Słuchaczom, panie.
PANDARUS
Dla czyjej przyjemności, przyjacielu?
SŁUGA
Dla mojej, panie, i dla przyjemności amatorów muzyki.
PANDARUS
Mam na myśli rozkaz, przyjacielu.
SŁUGA
Komu mam rozkazać?
PANDARUS
Widzę, przyjacielu, że się nie rozumiemy: ja nazbyt dworski, a ty nazbyt bystry. Na czyje żądanie ludzie ci grają?
SŁUGA
Teraz przynajmniej wiem, o co idzie, panie. Otóż ludzie ci grają na żądanie mojego pana, Parysa, który jest tu osobiście, a z nim śmiertelna Wenus, kwintesencja piękności, niewidomaniewidomy (daw.) --- niewidoczny; niewidzialny. dusza miłości...
PANDARUS
Kto, synowica moja, Kresyda?
SŁUGA
Nie, panie, Helena. Czy nie mogłeś się domyślić z przypisanych jej przymiotów?
PANDARUS
Zdawałoby się, przyjacielu, że nie widziałeś Kresydy. Przychodzę rozmówić się z Parysem w interesie księcia Troila. Wpadnę na niego bez ceremonii, bo interes gorący.
SŁUGA
Interes gorący! Co za frazes niedowarzony!
Wchodzą Parys, Helena i służba.
Piękno, GrzecznośćPANDARUS
Piękne pozdrowienie tobie, pani, i całej tej pięknej kompanii; niech piękne życzenia prowadzą was pięknie, w pięknej mierze do pięknego celu, a przede wszystkim dla ciebie, piękna królowo, niech piękne myśli pięknym będą wezgłowiem!
HELENA
Drogi panie, jak widzę, jesteś pięknych słów pełen.
PANDARUS
Mówisz, słodka królowo, jak twoja piękna wola. Piękny książę, doskonała muzyka uciętamuzyka ucięta --- w oryg. broken music, muzyka urywana, grana na instrumentach strunowych szarpanych, bez smyczka, jak harfy lub lutnie, a zatem bez możliwości wydobywania długich nut o pełnej długości..
PARYS
A ty ją uciąłeś, kuzynie; musisz ją teraz naprawić, musisz ją nadsztukować własną sztuką. Helko, to człowiek pełen harmonii.
PANDARUS
Nie, pani, bynajmniej, na uczciwość.
HELENA
O panie...
PANDARUS
Głos mój przykry, możesz mi wierzyć, bardzo przykry.
PARYS
Doskonale! Wiemy, że tak mówisz czasami przez kaprys.
PANDARUS
Mam interes do księcia, droga królowo. Czy pozwolisz mi, mości książę, słowo jedno powiedzieć?
HELENA
Nie, nie, tak się nam nie wywiniesz, musisz nam co zaśpiewać, musisz koniecznie.
PANDARUS
O moja słodka królowo, naigrawasz się ze mnie. Otóż, mości książę, drogi pan mój i najszacowniejszy przyjaciel, a brat twój, Troilus...
HELENA
Panie Pandarus, miodopłynny panie...
PANDARUS
Daj spokój, słodka królowo, daj spokój! Poleca się uprzejmym twoim względom.
HELENA
Nie wykpisz się z naszej melodii; albo inaczej niech nasza melancholia spadnie na twoją głowę!
PANDARUS
Słodka królowo! Słodka królowo! Co to za słodka królowa, na honor!
HELENA
A słodką damę zasmucić co za kwaśna obraza!
PANDARUS
Nie, nie, na nic się to nie przyda, na nic, możesz mi wierzyć, na nic. Na takie słowa nie zważam wcale, nie, bynajmniej! Otóż pan mój prosi cię, żebyś raczył go wytłumaczyć, jeśli się przypadkiem zapyta król o niego przy wieczerzy.
HELENA
Panie Pandarus...
PANDARUS
Co rozkaże moja słodka królowa, moja najsłodsza królowa?
PARYS
Jakąż to wyprawę układa? Gdzie wieczerza tej nocy?
HELENA
Ale tylko, mój panie...
PANDARUS
Co mówi moja słodka królowa? Moja synowica pogniewa się z tobą, panie. Nie należy ci wiedzieć, gdzie tej nocy wieczerza.
PARYS
Zakładam się o głowę, że u mojej pięknej nieprzyjaciółkipięknej nieprzyjaciółki --- w oryginale: disposer, które w tym kontekście trudno zinterpretować, bywa różnie rozumiane lub traktowane jako forma błędnie zapisana. Kresydy.
PANDARUS
Nie, nie, nic podobnego; o sto mil jesteś od prawdy. Twoja nieprzyjaciółka dziś chora.
PARYS
Więc dobrze, wytłumaczę go.
PANDARUS
Wybornie, łaskawy panie. Ale skąd przyszła ci myśl wymówić nazwisko Kresydy? Ach, nie, biedna twoja nieprzyjaciółka jest chora.
PARYS
Domyślam się...
PANDARUS
Domyślasz się? Czego się domyślasz? Dalej, dajcie mi lutnię; jestem na twoje rozkazy, piękna królowo.
HELENA
To mi się nazywa być uprzejmym.
PANDARUS
Synowica moja szalenie jest zakochana w pewnej rzeczy, którą posiadasz, słodka królowo.
HELENA
Dostanie ją, byle to nie był mąż mój, Parys.
PANDARUS
Parys? Nie pragnie go wcale. On i ona to dwoje.
HELENA
Nietrudno, żeby z takich dwojga zrobiło się troje.
PANDARUS
Ani chcę więcej o tym słuchać. Wolę wam zaśpiewać moją piosneczkę.
HELENA
I owszem, prosimy. Na uczciwość, słodki panie, piękne masz czoło.
PANDARUS
Wolne żarty, wolne żarty!
Śpiew, MiłośćHELENA
Niech treścią twojej piosneczki będzie miłość; ta miłość zgubi nas wszystkich. O KupidynieKupidyn a. Amor (mit. rzym.) --- syn Wenus i Marsa, bóg miłości, przedstawiany jako skrzydlaty chłopczyk z łukiem.! Kupidynie! Kupidynie!
PANDARUS
Miłość? O, tak jest, miłość zgubi nas wszystkich.
PARYS
Miłość! Miłość! Nie żądam nic prócz miłości.
PANDARUS
Na uczciwość, tak właśnie zaczyna się moja piosneczka:
Miłość, miłość, a więcej nic nie chcę,/
Bo strzała miłości/
Przeszywa do kości/
Wszystko, co żyje;/
Choć nie zabije,/
Lecz ranę wciąż ostrzem swym łechce./
Gdy woła kochanek och! och! och! i mdleje,/
Ta rana go nie zabije,/
To och! och! na cha! cha! niedługo przeleje,/
Tak miłość mdlejąca wciąż żyje;/
Wprzód było och! och! och! teraz jest cha! cha! cha!/
Niedługo och! och! och! znów będzie z cha! cha! cha!/
Hoc! hoc!
HELENA
Prawda, zakochany po uszy.
PARYS
Miłość, JedzenieJe tylko same gołębie, kochanko, a taka strawa wyrabia krew gorącą, a krew gorąca rodzi gorące myśli, a gorące myśli rodzą gorące czyny, a gorące czyny to miłość.
PANDARUS
Czy to jest rodowód miłości? Gorąca krew, gorące myśli i gorące czyny? Toć to żmije; czy więc miłość jest żmij plemieniem? Słodki panie, kto dziś do boju wystąpił?
PARYS
Hektor, Deifobus, Helenus, Antenor i całe rycerstwo trojańskie. I ja miałem ochotę zbroję dziś przywdziać, ale moja Helka ani chciała na to zezwolić. A brat mój Troilus dlaczego w domu został?
HELENA
Dąsa się na coś. Ty wiesz o wszystkim, panie Pandarze.
PANDARUS
Ja? Miodosłodka królowo, ja nie wiem o niczym. Pragnąłbym wiedzieć, jak im się dziś powiodło. Nie zapomnisz, książę, o wytłumaczeniu twojego brata?
PARYS
Co do włoska.
PANDARUS
Żegnam cię, słodka królowo.
HELENA
Poleć mnie twojej synowicy.
PANDARUS
Nie omieszkam, słodka królowo.
Wychodzi. Słychać sygnał odwrotu.
PARYS
Wracają. Idźmy do królewskiej sali/
Witać rycerzy.Rycerz, Kobieta Ty, słodka Heleno,/
Pomóż nam, proszę, rozbroić Hektora./
Uporne sprzączki prędzej usłuchają/
Tknięć czarodziejskich twoich białych palców/
Niż ostrza mieczów albo greckich ramion:/
Prędzej rozbroisz wielkiego Hektora/
Niźli wysp królów połączone wojska.
HELENA
Parysie, z dumą sługą jego będę,/
A poważania naszego oznaki/
Piękności naszej blask nowy przydadzą.
PARYS
Słodka Heleno, nad wszystko cię kocham.
Wychodzą.
SCENA DRUGA
Troja. Ogród Pandara.
Wchodzą Pandarus i Sługa Troilusa.
PANDARUS
Co tam nowego? Gdzie pan twój? U mojej synowicy Kresydy?
SŁUGA
Nie, panie, czeka na pana, żebyś go tam poprowadził.
Wchodzi Troilus.
PANDARUS
Otóż i on nadchodzi. Co tam nowego? Co tam nowego?
TROILUS
Ruszaj stąd, pachołku.
Wychodzi Sługa.
PANDARUS
Czy widziałeś moją synowicę?
TROILUS
MiłośćNie; przed jej domu drzwiami się wałęsam/
Jak biedna dusza nad StyksuStyks (mit. gr.) --- rzeka w podziemnej krainie zmarłych. brzegami/
Na przewoźnika barkę czekająca./
Bądź mym CharonemCharon (mit. gr.) --- przewoźnik, przeprawiający dusze zmarłych przez podziemną rzekę do krainy umarłych., prowadź mnie co prędzej/
Na błogie pola zasłane liliami,/
Po których wolno zasłudze się tarzać!/
Drogi Pandarze, malowane skrzydła/
Z Kupidynowych wyrwij dzisiaj ramion/
I do Kresydy leć ze mną!
PANDARUS
W ogrodzie/
Przechodź się chwilę; wrazwraz (daw.) --- od razu, natychmiast, zaraz. ją przyprowadzę.
Wychodzi.
TROILUS
MiłośćOczekiwanie głowę mi zawraca./
Rozkosz tak słodka w samej wyobraźni,/
Że wszystkie moje zmysły już zachwyca,/
A cóż to będzie, kiedy podniebienie/
W rzeczywistości skosztuje nektaru/
Przez słodką miłość destylowanego?/
Chyba śmierć, chyba w omdleniu zagłada/
Lub radość nazbyt silna, zbyt subtelna,/
Zbyt delikatna dla mych grubychgruby --- tu: prosty, prymitywny, pozbawiony wyrafinowania. zmysłów./
Lękam się bardzo; a lękam się także,/
By rozkosz zmysłów mych nie pomieszała,/
Jak gdy śród boju zwycięskie szwadrony/
Gromadnie rąbią pierzchających tłumy.
Wchodzi Pandarus.
PANDARUS
Gotujegotować się --- tu: przygotowywać się. się, przyjdzie za chwilę. Teraz musisz cały twój dowcip pokazać. Tak się rumieni i oddech ma tak prędki, jakby się jej jaki duch pokazał. Przyprowadzę ją. Nie było jeszcze piękniejszej hultajki. Oddech ma tak prędki jak dopiero co złapany wróbel.
Wychodzi.
TROILUS
Tę samą w piersiach mych gwałtowność czuję,/
Serce mi bije gorączkowym pulsem,/
Cała ma istność władze swoje traci/
Jak wasal, kiedy niespodzianie spotka/
Monarchy oko.
Wchodzi Pandarus i Kresyda.
PANDARUS
Tylko śmiało! Na co się przyda rumieniec? Wstyd jest niemowlęciem. Masz ją teraz przed sobą. Powtórz teraz jej samej przysięgi, które mi recytowałeś. Co? Znowu się wymykasz? Czy trzeba cię pilnować, nim się ułaskawisz? Czy trzeba? Jeśli tak cofać się będziesz, wprzężemy cię do hołoblihołoble --- dyszle poboczne, między które wprzęgano konia w zaprzęgu jednokonnym.. Czemu do niej nie mówisz? Dalej! Podnieś tę zasłonę i pokaż nam twój obrazek. Ach, biedne to światło dzienne! Jak się lękacie je obrazić! Gdyby było ciemno, zbliżylibyście się prędzej. Tak, tak właśnie, całuj, a dobrze przyciskaj. Co? Czy to pocałunek na wieczną dzierżawę? Tu buduj, cieślo, miłe tu powietrze! Do ostatka sobie wytrzęsiecie dusze, nim was rozłączę. Sokół będzie miał swoją sokolicę mimo wszystkich kaczek na rzece! Tylko śmiało!
TROILUS
Zabrałaś mi wszystkie słowa, pani.
PANDARUS
Słowa nie płacą długów, płać uczynkiem. Ale podobno i wszystkie twoje uczynki zabierze, byle twoją czynność wzięła na próbę? Co? Znowu cmokanie? Więc słuchajcie: a na świadectwo, obie strony --- wejdźcie, wejdźcie tylko. Idę wam ogień przyrządzić.
KRESYDA
Czy chcesz wejść, panie?
TROILUS
O Kresydo! Ileż to razy być tam pragnąłem!
KRESYDA
Pragnąłeś, panie? Daj to Boże! O panie!
TROILUS
Co daj Boże? Co znaczy ta piękna przerwa? Co za dziwne męty piękna moja kochanka ujrzała na dnie źródła naszej miłości?
KRESYDA
Więcej mętów niż wody, jeśli moja obawa ma oczy.
TROILUS
Obawa przemienia cherubinówcherubin --- anioł stojący wysoko w niebiańskiej hierarchii, przebywający blisko Boga. na diabłów; obawa nie widzi nigdy prawdy.
KRESYDA
Ślepa obawa, którą kieruje widzący rozum, bezpieczniej stawia nogę niż ślepy rozum, potykający się bez obawy. Lękać się najgorszego jest często najgorsze wyleczyć.
MiłośćTROILUS
O, niech pani moja będzie bez obawy; w żadnym dramacie Kupidyna nie występują potwory.
KRESYDA
I nic potwornego?
TROILUS
Nic oprócz naszych przedsięwzięć, gdy przysięgamy wylewać łez morze, żyć w płomieniach, pożerać skały, ugłaskiwać tygrysy; gdy nam się zdaje, iż trudniej będzie kochankom naszym wymyślić nowe próby niż nam pokonać nałożone trudności. To jedynie jest potwornością w miłości, moja pani, że wola jest nieskończona, a siły ograniczone, że żądza jest bez granic, a działalność jest granic niewolnikiem.
KRESYDA
Powiadają, że wszyscy kochankowie przysięgają więcej, niż mogą wykonać, a trzymają w odwodzie siły, których nie używają nigdy; ślubują więcej niż dziesięć, a wykonywają mniej niż dziesiątą część jednego. Kto jak lew ryczy, a działa jak zając, czy nie jest potworą?
TROILUS
A czy są tacy na ziemi? Ja przynajmniej do liczby ich nie należę. Chwal mnie wedle tego, co zobaczysz; oceń mnie po próbie. Z odkrytą zostanę głową, póki nie zasłużę na koronę; nie domagam się nagrody dzisiaj za czyn, którego mam dokonać jutro, nie mówmy o zasłudze przed jej urodzeniem, a i po urodzeniu mówmy o niej skromnie. Prawdziwa wierność nie potrzebuje słów wielu. Troilus taki będzie dla Kresydy, że co najgorszego zdoła powiedzieć potwarz, będzie szyderstwem jego szczerości, a co najszczerszego powie prawda, nie będzie szczersze od Troila.
KRESYDA
Czy chcesz wejść, panie?
Wchodzi Pandarus.
PANDARUS
Co? Jeszcze rumieńce? Jeszczeście nie skończyli gadaniny?
KRESYDA
Pamiętaj, stryju, że jeśli popełnię jakie szaleństwo, tobie je przypiszę.
PANDARUS
Dziękuję. Jeśli pan mój będzie miał z tobą chłopca, to mnie go oddasz. Bądź mu wierna, a jeśli on się zmieni, mnie rób za to wyrzuty.
TROILUS
Znasz teraz twoich zakładników: słowo twojego stryja i moją niezachwianą wiarę.
PANDARUS
I za nią także daję moje słowo. Jeśli w naszej familii długiego trzeba czasu, żeby nas zyskać, jesteśmy za to wierni, raz zyskani; jesteśmy jak łopuchłopuch --- łopian, dziko rosnąca roślina, której owoce to rzepy: koszyczki pokryte małymi haczykami, łatwo czepiające się futer i ubrań., możesz mi wierzyć; przyczepiamy się, gdzie nas rzucą.
Pocałunek, MiłośćKRESYDA
Śmiałość na koniec dodaje mi serca:/
Przez ile długich, bolesnych miesięcy,/
Chociaż milcząca, kochałam cię, książę!
TROILUS
Czemuż tak długo byłaś mi oporna?
KRESYDA
Z pozoru tylko, bo już mnie podbiłeś/
Pierwszym spojrzeniem; przebacz! Bo jeżeli/
Zbyt wiele wyznam, będziesz mi tyranem./
Kocham cię teraz, jednakże aż dotąd/
Mogłam panować nad moją miłością ---/
Lecz nie, nie, kłamię, miłość moja była/
Jak te niesforne dzieci, zbyt uporne/
Dla swojej matki. Patrz na me szaleństwo,/
Po co szczebiocę? Gdy sama się zdradzam,/
Jakże na innych liczyć mogę wiarę?/
Lecz zakochana nie stroiłam zalot,/
Chociaż, wyznaję, chciałam być mężczyzną,/
Chciałam, by mężczyzn przywilej nam służył,/
By i nam było pierwszym wolno mówić./
Każ mi, mój drogi, każ mi usta zamknąć,/
Bo w uniesieniu powiem niewątpliwie,/
Czego w przyszłości gorzko pożałuję./
Patrz, twe milczenie, patrz, jak chytrze nieme,/
Z głębin mi duszy ciągnie tajemnice./
Zamknij mi usta.
TROILUS
Woli twej dopełniam./
Choć słodka płynie z twoich ust wymowa.
Całuje ją.
PANDARUS
Ślicznie, na honor!
KRESYDA
O, przebacz mi, panie,/
Nie miałam myśli o całunek prosić./
Wstyd mi. O Boże, co ja tu zrobiłam!/
Na teraz, panie, muszę cię pożegnać.
TROILUS
Pożegnać, droga?
PANDARUS
Jeśli go pożegnasz,/
Nim jutro rano...
KRESYDA
O, błagam cię, pozwól!
TROILUS
Cóż cię to razi?
KRESYDA
Moja bytność tutaj.
TROILUS
Nie możesz sama przed sobą uciekać.
KRESYDA
Pozwól przynajmniej odejść i spróbować./
Coś na kształt siebie z tobą tu zostawię,/
Coś tak niedobre, że się samo zdradza,/
Chętnie innego robi mnie igraszką./
Lecz gdzie mój rozum? Muszę, muszę odejść./
Nie wiem, co mówię.
TROILUS
Kto tak mądrze mówi,/
Ten wie, co mówi.
KRESYDA
Więc może przypuszczasz,/
Że więcej we mnie sztuki niż miłości;/
Że mych oświadczeń tajnym było celem/
Jakby na wędkę myśli twoje chwytać./
Ale kto mądry, ten niezakochany;/
Rozum i miłość są nad ludzkie siły,/
To tylko bogom w niebie dozwolone.
TROILUS
O, gdybym myślał, że może kobieta ---/
A jeśli może, to ty jedna tylko ---/
Na wieki płomień swej miłości karmić,/
W wiecznej młodości swą utrzymać wiarę,/
Trwalszą od wdzięków zewnętrznej urody/
Potęgą myśli, co prędzej odmładnia,/
Niż krew starzeje. O, gdybym mógł wierzyć,/
Że moja szczera, a niezmienna miłość/
Znajdzie w odpłacie taką czystość uczuć,/
Jakże wysoko duch by mój uleciał!/
Lecz, ach, jam wierny, jak wiary prostota,/
A prostszy niźli wiara jest dziecięcia.
KRESYDA
W tym z tobą walczyć będę o pierwszeństwo.
TROILUS
Walka cnotliwa, gdy prawość z prawością/
W prawości uczuć o pierwszeństwo walczy!/
WiernośćW późnej przyszłości wierni kochankowie/
Będą przysięgać wierność na Troila,/
Gdy ich poezji, pełnej strasznych przysiąg,/
Wielkich oświadczeń, nie stanienie stanie (daw.) --- zabraknie, nie starczy. porównań,/
Kiedy już stare znudzą ich przysięgi:/
Wierny, jak kwiaty wierne księżycowi,/
Jak dniowi słońce, gołąb gołębicy,/
Środkowi ziemia, a stal magnesowi,/
Jeszcze po wszystkich wiary porównaniach/
Na przysiąg swoich ostatnie stwierdzenie/
Dołożą w końcu: wierny jak Troilus,/
I tym nazwiskiem słowo swe uświęcą.
KRESYDA
Bądź mi prorokiem! ZdradaJeśli ja cię zdradzę,/
Na włosek jeden wiary mej odstąpię,/
Gdy czas, starzejąc, zapomni o sobie,/
Kropelki deszczu stopią Troi mury,/
Gdy zapomnienie pożre wielkie miasta,/
Potężne państwa bez śladu pogrzebie/
W prochu nicości, niechaj ludzka pamięć/
I wtedy jeszcze, wśród niewiernych dziewic,/
Moją niewierność piętnuje przekleństwem./
I gdy powiedzą: niewierna jak woda,/
Jak wiatr, powietrze, jak pustyni piasek,/
Jak lis jagnięciu, jak wilk jałowicy,/
Jak tygrys łani, macocha pasierbom,/
Niechaj dodadzą, aby w samo serce/
Ugodzić zdradę: ,,Zdradna jak Kresyda".
PANDARUS
Zgoda, handel dobity. PrzysięgaPrzypieczętujcie przysięgi, a ja będę świadkiem. Tu trzymam twoją rękę, tu rękę mojej synowicy. Jeśli wzajemnie wiary sobie nie dotrzymacie, gdy tyle zadałem sobie kłopotów, aby was połączyć, niech odtąd wszystkie biedne rajfury nazywają się aż do końca świata od mojego nazwiska: Pandaraminiech odtąd wszystkie biedne rajfury nazywają się (...) Pandarami --- w języku angielskim wprost od imienia Pandara pochodzi rzeczownik pospolity pander, oznaczający stręczyciela, osobę ułatwiającą innym nierząd, oraz czasownik to pander: stręczyć.; niech wszyscy wierni kochankowie nazywają się: Troilus, wszystkie fałszywe kobiety: Kresyda, a wszystkie rajfury: Pandarus! Dodajcie: amen.
TROILUS
Amen.
KRESYDA
Amen.
PANDARUS
Amen. A teraz pokażę wam izbę; żeby łóżko nie wygadało waszych pięknych utarczek, wygniećcie je na śmierć; a teraz, marsz!
Każdej tu niemej dziewce, czy młoda czy stara,/
Niech Kupido da izbę, łoże i Pandara!
Wychodzą.
SCENA TRZECIA
Obóz grecki.
Wchodzą Agamemnon, Ulisses, Diomedes, Menelaus i Kalchas.
KALCHAS
Za waszej sprawie oddane usługi/
Okoliczności zmuszają mnie dzisiaj/
Nagrody żądać. ZdradaPomnijcie, książęta,/
Że przenikając wzrokiem moim przyszłość,/
Me posiadłości, Troję opuściłem,/
Zyskałem zdrajcy imię nienawistne/
I dla wątpliwej zrzekłem się fortuny/
Korzyści pewnych i już posiadanych./
Wszystko, co sercu memu było drogie,/
Przez czas, stosunki i przyzwyczajenie,/
Wszystkom opuścił, wszystkiegom się wyrzekł;/
Dla waszej służby sam wśród obcych żyję,/
Jakbym się nowo dla świata narodził./
Błagam was teraz, dajcie mi skosztować/
Choć drobną cząstkę bogatych obietnic,/
Które w przyszłości czekać mają na mnie.
AGAMEMNON
Powiedz nam, czego żądasz, Trojańczyku.
KALCHAS
W wczorajszym boju jeńcem waszym został/
Antenor, drogi wódz swojemu miastu./
Nieraz już --- za co me składam wam dzięki ---/
Chcieliście moją wymienić Kresydę;/
Do dzisiaj Troja odrzucała wnioski;/
Lecz spraw ich takim Antenor jest kluczem,/
Że się rokowań ich budowa zwali,/
Gdy jej nie wesprze swoją obecnością./
Za niego dadzą syna krwi królewskiej./
Dajcie mu wolność, dostojni książęta,/
Bo jego powrót wykupi mą córkę,/
A jej przytomnośćprzytomność (daw.) --- obecność. z lichwą mi zapłaci/
Wszystkie usługi, które wam oddałem.
AGAMEMNON
Niech Diomedes z Antenorem idzie,/
Niech nam Kresydę przyprowadzi w zamian;/
Kalchas otrzyma, czego od nas żąda./
Idź, Diomedzie, a pełniąc zlecenie,/
Dowiedz się razemrazem (daw.) --- tu: zarazem, jednocześnie., czy Hektor w wyzwaniu/
Niezmienny dotrwał: gotowy jest Ajaks.
DIOMEDES
Idę rozkazy twoje spełnić, królu./
Włożony ciężar z dumą podejmuję.
Wchodzą Diomedes i Kalchas.
Achilles i Patroklus pokazują się przy wejściu do swoich namiotów.
ULISSES
Pycha, PogardaStoi Achilles przy wejściu namiotu./
Racz go wyminąć, wodzu, obojętnie,/
Jakbyś go nie znał; niech wszyscy książęta/
Niedbałe oko rzucą nań z niechcenia./
Przyjdę ostatni; pewno mnie zapyta,/
Co miały znaczyć te wzgardliwe oczy?/
Mam w pogotowiu leczące szyderstwo,/
Stawię je między waszą oziębłością/
A jego dumą; nie wątpię na chwilę,/
Że sam lekarstwa mego zechce zażyć./
Może się przydać: jedynym zwierciadłem/
Dla dumnych tylko duma innych ludzi;/
Pyszałków strawą są gibkie kolana,/
Dla dumy dumnych płaca obiecana.
AGAMEMNON
Pójdziemy za twą radą, Ulissesie;/
Idąc, przywdziejem oziębłości pozór./
Niech mu z nas żaden nie da pozdrowienia/
Lub da z pogardą, co nim silniej wstrząśnie,/
Niż gdyby żaden na niego nie spojrzał./
Ja pierwszy idę.
ACHILLES
Czy wódz nasz przychodzi,/
By mówić ze mną? Znacie moje myśli:/
Nie mam ochoty przeciw Troi walczyć.
AGAMEMNON
Co tam Achilles mówi? Czego żąda?
NESTOR
do Achillesa
Czy chcesz o sprawie jakiej mówić z królem?
ACHILLES
Nie.
NESTOR
do Agamemnona
Nie, królu.
AGAMEMNON
Tym lepiej.
Wychodzą Agamemnon i Nestor.
ACHILLES
Dzień dobry! Dzień dobry!
MENELAUS
Jak się masz? Jak się masz?
Wychodzi.
ACHILLES
Co? I ten rogal mną gardzi?
AJAKS
Co tam nowego, Patroklu?
ACHILLES
Dzień dobry, Ajaksie.
AJAKS
Hę?
ACHILLES
Dzień dobry.
AJAKS
Dzień dobry dziś i dzień dobry jutro.
Wychodzi.
ACHILLES
Co się to znaczy? Nie znają Achilla?
PATROKLUS
Skąd ta oziębłość? Zwyczajem ich było/
Zginać kolana, z dala już uśmiechy,/
Jak pośredników, słać Achillesowi,/
Z taką do niego zbliżać się pokorą,/
Z jaką do świętych zbliża się ołtarzy.
ACHILLES
Czy do ubóstwa w tych czasach przyszedłem?/
LosWiem, że z fortuną rozbratana wielkość/
Przychodzi także z ludźmi do rozbratu./
Czym jest, upadły równie jasno czyta/
W spojrzeniach ludzi jak w upadku własnym./
Człowiek to motyl: skrzydła swe pierzyste/
Letniemu tylko pokazuje słońcu./
Żaden tu człowiek w swej ludzkiej godności/
Czci nie odbiera; ludzie czczą honory,/
Które istoty jego nie są treścią,/
Urzędy, skarby albo królów łaskę,/
Choć je przypadek równie często daje,/
Jak i zasługa; śliska to podstawa,/
Ledwo upadnie, ciągnie też za sobą/
Opartą na niej miłość równie śliską:/
Co żyło razem, razem też umiera./
Ale dziś ze mną tak źle jeszcze nie jest,/
Fortuna jeszcze mą jest przyjaciółką;/
Co posiadałem, w pełni dziś posiadam,/
Oprócz pochlebnych ludzi tych uśmiechów./
Rzekłbyś, że nagle odkryli coś we mnie,/
Co mnie tych względów zrobiło niegodnym,/
Które tak często wprzód mi oddawali./
Widzę Ulissa; przerwę mu czytanie./
Witaj, Ulissie!
ULISSES
Witaj mi, Tetydy/
Potężny synu!
ACHILLES
Co takiego czytasz?
ULISSES
CnotaDziwny to pisarz; toć on mnie tu uczy,/
Że człek, jakkolwiek bogato posażny/
Czy w duszy wielkość, czy w urodę ciała,/
Ze skarbów swoich chełpić się nie może;/
Czucia ich nie ma, tylko przez odbicie,/
Gdy cnoty jego promienistym ciepłem/
Innych ogrzeją, a ci znów od siebie/
Pierwszemu dawcy ciepło odsyłają.
ACHILLES
Nic w tym dziwnego nie ma, Ulissesie,/
Oko, Lustro, UrodaPiękności twarzy nie widzi posiadacz;/
Jej blask dla innych tylko świeci źrenic./
Zmysłowych wrażeń najczystszy pośrednik,/
Oko, nie może z swej jamy wyskoczyć,/
Samo się widzieć; w innych tylko oku/
Może się własnym pozdrowić obrazem./
Wzrok się nie może ku sobie obrócić,/
Błąkać się musi, aż zwierciadło znajdzie,/
W którym na koniec może się zobaczyć./
Nic w tym dziwnego.
ULISSES
Nie zdanie mnie dziwi ---/
Nic w nim nowego --- lecz pisarza wnioski,/
Który chce dowieść, że Cnota, Bogactwożaden śmiertelny/
Nic nie posiada, jakkolwiek bogaty/
W złoto lub cnoty, jeżeli poprzednio/
Z drugimi skarbem swym się nie podzieli,/
Że sam przez siebie nie wie nawet o nich,/
Póki nie ujrzy ich w oklasku bliźnich,/
Co je rozwija, jak sklepienie murów/
Głos potęguje, jak brama stalowa/
Bierze od słońca i słońcu odsyła/
Twarz jego jasną i jego upały./
To mnie zajęło i zaraz do myśli/
Przyszedł mi Ajaks, światu dziś nieznany./
Cóż to za człowiek! Boże, to koń czysty,/
Co ma, sam nie wie. Ileż to jest rzeczy/
Podłych z pozoru, kosztownych w użyciu!/
A ile znowu drogich sądem ludzi,/
A bez wartości! Jutro może ujrzym,/
Jak czyn, przypadkiem w rękę mu rzucony,/
Wsławi Ajaksa. Pycha, Głupiec, LosCzemu jedni robią/
To, czego inni zrobić zaniedbali?/
Czemu się jedni wczołgać potrafili/
Do świątyń zmiennej FortunyFortuna (mit. rzym.) --- bogini ślepego przypadku, losu; wspominana zwłaszcza w związku z dobrym losem, szczęściem., gdy inni/
Przed jej oczyma głupców grają rolę?/
Jak jeden dumą drugiego się karmi,/
Gdy pyszny pości przez swoją głupotę./
Czy widzisz Greków? Patrz, jak po ramieniu/
Klepią w zawody niezgrabę Ajaksa,/
Jakby już deptał po Hektora piersiach,/
Jakby już mury trojańskie rozwalał.
ACHILLES
Bardzo ci wierzę; minęli mnie właśnie,/
Jak bogacz dumny żebraka wymija./
Dobrego słowa żaden nie powiedział,/
Nie spojrzał żaden. Czy już zapomnieli/
Mych czynów przeszłych?
ULISSES
CzasAlboż nie widziałeś,/
Że czas na grzbiecie swoim torbę nosi,/
W którą jałmużny wkłada zapomniane,/
Czas, ten olbrzymi potwór niewdzięczności./
Drańdrań (daw., r.ż.) --- o rzeczach: lichota, rupiecie, graty, gałgany. ta to dobre uczynki minione,/
Pożarte w samej chwili urodzenia/
I zapomniane, ledwo dokonane./
Czas, Honor, Cnota, Życie jako wędrówkaWytrwałość tylko chowa jasny honor;/
Wychodzą z mody minione usługi/
Jak zardzewiała zbroja na szyderstwo/
Na monumencie starym zawieszona./
Idź, nie ustając, bo honor wędruje/
Po ciasnej ścieżce, na której zaledwo/
Jeden się zmieści. Nie opuszczaj ścieżki,/
Bo mnogich synów ma współubieganie,/
A wszyscy tłumnie cisną się za tobą/
I byleś stanął albo z drogi zeszedł,/
Jak przystęp morza, niewstrzymaną falą/
Wszyscy cię miną i w tyle zostawią./
Jak dzielny rumak, poległy na czele,/
Dla pogardliwej tylnej będziesz straży/
Z obojętnością deptanym pomostem./
Obecne czyny, choć niższe zasługą/
Od twoich przeszłych, górują nad nimi,/
Bo czas, zwyczajem modnych gospodarzy,/
Z niechcenia ściska odchodzących rękę,/
A nowych gości do serca przytula/
Silnym ramieniem, jakby chcieli uciec./
Zawsze witanie uśmiech ma na twarzy,/
A pożegnanie z westchnieniem odchodzi./
Darmo się cnota domaga zapłaty/
Za to, czym była, za minione czyny,/
Bo piękność, dowcip, ród, siła, zasługa,/
Miłość i przyjaźń, wszystko niewolnikiem/
Zazdrości czasu i jego potwarzy./
Wspólny znak jeden wszystkich ludzi krewnikrewnić (daw.) --- łączyć pokrewieństwem; jeden znak wszystkich ludzi krewni: przez jedną rzecz wszyscy są spokrewnieni.:/
Wszyscy bez miary nowe cacka wielbią,/
Chociaż ze starych ulepione cacek,/
I proch przenoszą trochę pozłocony/
Nad przyprószone lekkim pyłem złoto./
Obecne oczy chwalą rzecz obecną./
Nie dziw się przeto, mężu niezrównany,/
Jeśli Ajaksa czcić zaczęli Grecy,/
Rzecz bowiem w ruchu przyciąga wzrok łatwiej/
Niż rzecz w spoczynku. Był czas, gdy Hellenów/
Krzyk cię pozdrawiał; ten czas może wrócić,/
Byleś się żywcem nie chciał sam pogrzebać,/
W własnym namiocie chwały twojej zamknąć,/
Mężu, którego śmiałe niegdyś czyny,/
Na tych trojańskich dokonane polach,/
Budziły zazdrość w bogach nawet samych/
I buntowały Marsa.
ACHILLES
Oddalenia/
I samotności ważne mam powody.
ULISSES
Ale ważniejsze, lecz heroiczniejsze/
Znajdziesz powody przeciw oddaleniu./
Rzecz to wiadoma, Achillu, że kochasz/
Jedną z Priama córekkochasz jedną z Priama córek --- mowa o Poliksenie, najmłodszej córce Priama i Hekuby, która pojawia się w utworach poetów greckich rozwijających i uzupełniających treść Iliady..
ACHILLES
Rzecz wiadoma?
ULISSES
Czy cię to dziwi?Rozum Przenikliwy rozum/
Zna każde ziarnko w PlutusaPlutus (mit. rzym.) --- bóg bogactwa. skarbnicy,/
Dno niezgłębionych przepaści nurtuje,/
Ulata z myślą i prawie jak bóstwo/
Odsłania myśli w niemej ich kolebce./
Są tajemnice (których się historia/
Nie waży dotknąć) w głębiach rządów duszy,/
Których działanie tak szybkie, tak boskie,/
Że nie wypowie ich pióro ni język./
Achillu, wszystkie twe stosunki z Troją/
Tak nam wiadome jak tobie samemu./
Może godniejszym byłoby Achilla/
Nie Poliksenę, lecz Hektora podbić./
Serce PyrrhusaPyrrhus (łac., z gr: pyrrhos: czerwony, rudy) a. Neoptolemos (mit. gr.) --- syn Achillesa i jego kochanki Dejdamei, córki króla Dolopów. zakrwawi się młode,/
Gdy wieść po naszych otrąbi wybrzeżach,/
Gdy greckie dziewki, tańcząc, zaśpiewają:/
,,Hektora siostrę zwyciężył Achilles,/
Lecz wielki Ajaks Hektora powalił"./
Bądź zdrów; mówiłem jak szczery przyjaciel./
Po tym się lodzie głupiec ślizga śmiało,/
Który się tobie strzaskać należało.
Wychodzi.
PATROKLUS
To było zawsze rad mych wszystkich treścią./
Bezwstydna dziewka, w męża przedzierzgnięta,/
Od zniewieściałych nie szpetniejsza mężów/
W godzinie czynu. Na mnie spada wina;/
Mówią, że mała ma do bitw pochopność,/
A wielkie twoje do mnie przywiązanie/
Było powodem twojej bezczynności./
Miłość, NaturaOcknij się, drogi, a wietrznywietrzny (daw.) --- o osobie: płochy, lekkomyślny, niestały. Kupido/
Miłości łańcuch z twej szyi odwiąże,/
Jak kropla rosy z grzywy lwa strząśnięta/
W nic się rozpłynie.
ACHILLES
Więc Ajaks z Hektorem/
Mierzyć się będzie?
PATROKLUS
I może w tej walce/
Chwałą się okryć.
ACHILLES
Widzę zagrożone/
Me dobre imię: sława ma blednieje.
PATROKLUS
NiebezpieczeństwoBądź baczny; trudno ta się leczy rana,/
Którą zadajem własną sobie ręką./
Kto konieczności nie pełni rozkazów,/
Niebezpieczeństwo sam sobie kupuje;/
Niebezpieczeństwo, jak subtelna febra,/
Chwyta nas, chociaż na słońcu się grzejem.
ACHILLES
Idź, mój Patroklu, przywołaj Tersyta,/
Wyprawię błazna z prośbą do Ajaksa,/
Aby po bitwie sprosił do mnie Trojan./
Kobiecą bowiem uczułem zachciankę/
Ujrzeć Hektora w odzieży pokoju,/
Mówić z nim, jego oblicza widokiem/
Wzrok mój nasycać. Lecz otóż Tersytes.
Wchodzi Tersytes.
TERSYTES
Cud!
ACHILLES
Jaki?
TERSYTES
Ajaks biega tam i samtam i sam (dw., gw.) --- tu i tam. po polu, szukając samego siebie.
ACHILLES
Jak to?
TERSYTES
Jutro ma się mierzyć sam na sam z Hektorem, a w proroczej dumie heroicznych cięgów plecie trzy po trzy, nic nie mówiąc.
ACHILLES
Jak to być może?
TERSYTES
PychaStąpa jak paw nadęty, krok jeden i pauza; zamyśla się jak gospodyni, która za całą arytmetykę ma tylko głowę, żeby uregulować swój rachunek; gryzie sobie wargi z ogromnie mądrym spojrzeniem, jakby mówił: ,,Siedzi w tej głowie dowcip, byle chciał wyleźć"; i wielka w tym prawda, tylko że ten dowcip tak zimno tam spowity jak iskra w krzemieniu: żeby ją wywołać, trzeba wprzód dobrze krzesać. Zgubiony to człowiek na wieczne czasy, bo jeśli mu Hektor nie skręci karku w pojedynku, to on go sam sobie skręci w próżności. Nie poznał mnie; gdy mu: ,,Dzień dobry, Ajaksie", powiedziałem, on mi odrzekł: ,,Dziękuję, Agamemnonie". Co myślisz o człowieku, który mnie bierze za wodza? Zmienił się w rybę lądową, bezjęzyczną potworę. Bodaj przepadło dobre u ludzi imię! Można je nosić na lice i na nicelice i nice --- prawa, zewnętrzna i lewa, odwrotna strona czegoś, szczególnie tkaniny a. ubrania. jak skórzany kaftan.
ACHILLES
Musisz być moim do niego posłem, Tersycie.
TERSYTES
Kto? Ja? Nie odpowie nikomu. Nie jego rzemiosłem odpowiadać. Mówić to dobre dla żebraków, u niego język w pięści. Odegram wam jego rolę: niech mnie pyta Patroklus, przedstawię wam Ajaksa.
ACHILLES
Przemów do niego, Patroklu. Powiedz mu, że błagam pokornie walecznego Ajaksa, aby zaprosił do mojego namiotu najdzielniejszego Hektora, bez zbroi, aby wyrobił dla niego list żelazny u wielkomyślnego, najjaśniejszego, sześć lub siedem razy dostojnego naczelnika greckiej armii, Agamemnona, i tak dalej. Zaczynaj.
PATROKLUS
Błogosław, Jowiszu, wielkiemu Ajaksowi!
TERSYTES
Hm!
PATROKLUS
Przychodzę w imieniu zacnego Achillesa.
TERSYTES
Hę?
PATROKLUS
Który błaga cię pokornie, abyś raczył zaprosić Hektora do jego namiotu.
TERSYTES
Hm!
PATROKLUS
Abyś wyrobił dla niego list żelazny u Agamemnona.
TERSYTES
Agamemnona!
PATROKLUS
Tak jest, panie.
TERSYTES
Ha!
PATROKLUS
Co na to odpowiadasz?
TERSYTES
Bóg z tobą, z całego serca.
PATROKLUS
Co odpowiadasz, panie?
TERSYTES
Jeśli będzie jutro pogoda, o jedenastej godzinie rzecz się tak lub owak rozstrzygnie: bądź co bądź, drogo zapłaci, nim mnie złapie.
PATROKLUS
Ale co odpowiadasz, panie?
TERSYTES
Bądź zdrów, z całego serca.
ACHILLES
Czy tylko naprawdę tak nastrojony?
TERSYTES
Nie tak nastrojony, ale tak rozstrojony. Jaką wyda muzykę, gdy mu Hektor rozpłata czaszkę, nie wiem; ale jestem pewny, że nie wyda żadnej, chyba że skrzypek Apollo z jego żył porobi struny.
ACHILLES
Pójdziesz do niego natychmiast z listem.
TERSYTES
To daj mi drugi do jego konia, bo to z dwóch rozumniejsze stworzenie.
ACHILLES
Umysł mój mętny jak zmącona woda/
I sam nie mogę dna jego zobaczyć.
Wychodzi Achilles z Patroklusem.
TERSYTES
Bodaj źródło twoich myśli ustało się i znowu było czyste, bym mógł w nim osła napoić! Wolałbym być kleszczem barana niż takim walecznym nieukiem.
Wychodzi.
AKT CZWARTY
SCENA PIERWSZA
Troja. Ulica.
Z jednej strony wchodzi Eneasz i sługa z pochodnią, z drugiej Parys, Deifobus, Antenor, Diomedes i inni z pochodniami.
PARYS
Hola! Kto idzie?
DEIFOBUS
Eneasz.
ENEASZ
Co widzę?/
I Parys? Książę, gdybym miał powody/
Ważne jak twoje do długiego spania,/
Chyba niebieskie mogłoby poselstwo/
Od towarzyszki łoża mnie oderwać.
DIOMEDES
I ja tak myślę. Witaj, Eneaszu!
PARYS
Ściśnij dłoń jego, bo Grek to waleczny;/
Sam to przyznałeś, gdyś nam opowiadał,/
Jak Diomedes dzień w dzień, tydzień cały/
Gonił za tobą.
ENEASZ
Zdrowie ci, rycerzu,/
Póki nam służy słodki czas rozejmu./
Ale w dniu bitwy tak czarne wyzwanie,/
Jak może serce w swych głębiach wymyślić,/
A dzielność spełnić.
DIOMEDES
Przyjmuje Diomed/
Jedno i drugie. Póki krew spokojna/
W żyłach mych płynie, zdrowie, Eneaszu!/
Lecz gdy bój zawrze, a pora posłuży,/
Na twoje życie strzelcem mnie zobaczysz,/
Z całą chytrością i zapałem strzelca.
ENEASZ
Będziesz polował lwa, który się cofa/
Twarzą do łowcy. Z całą uprzejmością/
Witaj nam w Troi! Na AnchizaAnchizes (mit. gr.) --- ojciec Eneasza. życie,/
Witaj! Przysięgam na rękę WeneryPrzysięgam na rękę Wenery --- Eneasz był synem bogini Afrodyty (rzym. Wenus), która podczas walki pod Troją, próbując ratować syna, została zraniona w rękę przez Diomedesa (Iliada V 305--351).,/
Nikt szczerzej kochać nie może ode mnie/
Męża, którego z duszy pragnie zabić.
DIOMEDES
Jest w nas sympatia. Niech żyje Eneasz/
Lat tysiąc, jeśli dla mego oręża/
Śmierć jego nie jest chwałą przeznaczoną./
Lecz dla mej sławy niechaj jutro zginie,/
Niech ciało jego jedną będzie raną.
ENEASZ
Znamy się dobrze.
DIOMEDES
Prawda, a pragniemy/
Poznać się gorzej.
PARYS
Jest to powitanie/
Najzawistniejszej pełne serdeczności,/
Nienawidząca najpiękniejsza miłość,/
O jakiej dotąd dało się nam słyszeć./
Co cię tak wcześnie z domu wywołało?
ENEASZ
Królewski rozkaz; lecz nie wiem powodu.
PARYS
Dowiesz się teraz: królewską jest wolą,/
Byś Greka tego do domu Kalchasa/
Powiódł i piękną Kresydę mu wydał/
Za Antenora. Bądź nam towarzyszem/
Lub, jeśli pragniesz, wyprzedź nas na chwilę./
Przypuszczam bowiem, jestem raczej pewny,/
Brat mój Troilus na tę noc tam gościem./
Zbudź go i donieś o naszym przybyciu,/
O jego celu; tylko mi się zdaje,/
Że nas nie bardzo powita serdecznie.
ENEASZ
Chętniej do Greków poniesioną Troję/
Niż wyniesioną z Troi swą Kresydę/
Ujrzałby Troil.
PARYS
Lecz nie ma ratunku;/
Taka przeznaczeń jego dola gorzka./
Śpieszym za tobą.
ENEASZ
Więc żegnam was wszystkich.
Wychodzi.
PARYS
Teraz szlachetny powiedz, Diomedzie,/
Z całą szczerością dobrego kolegi:/
Kto, zdaniem twoim, godniejszy Heleny:/
Ja czy Menelaj?
DIOMEDES
Równie godni obaj:/
On, że jej szuka z taką wytrwałością/
(Na jej honoru plamę obojętny)/
Przez tyle trudów i cierpień piekielnych;/
Ty, że jej bronisz (nie czując goryczy,/
Jaką zaprawna Heleny niesława)/
Tak wielkim kosztem skarbów i przyjaciół./
On, jak skomlący i płaczliwy rogal,/
Wywietrzałego wina chce pić męty;/
Ty, jak rozpustnik, z wszetecznegowszeteczny (daw.) --- nieprzyzwoity, bezwstydny; rozpustny. łona/
Pragniesz szczęśliwy sukcesorów dostać./
Ważycie równo: kto ją z was posiędzieposiędzie (daw.) --- dziś: posiądzie.,/
O ladaszczycę tylko cięższy będzie.
PARYS
Dla współziemianki jesteś za surowy.
DIOMEDES
Ona surowsza dla swojej jest ziemi./
Kobieta, Krew, Zdrada, WojnaSłuchaj, za każdą fałszywej krwi kroplę,/
Która po żyłach cieknie jej wszetecznych,/
Grek jeden zginął, a za każdy skrupuł/
Jej nieczystego, splamionego ścierwa/
Jeden Trojańczyk swym zapłacił życiem./
Ode dnia, w którym otworzyła usta,/
Do dzisiaj z ust tych mniej słów uleciało,/
Niż dla niej Greków i Trojan skonało.
PARYS
HandelPrzekupnia, widzę, naśladujesz przykład,/
Bo ganisz towar, który pragniesz nabyć./
Ja na przymioty jej zostanę niemy:/
Nie chwalim, czego sprzedać nie myślemy./
To droga nasza.
Wychodzą.
SCENA DRUGA
Troja. Dworzecdworzec (daw.) --- podwórze, dziedziniec. przed domem Pandara.
Wchodzą Troilus i Kresyda.
TROILUS
Nie wychodź, droga, bo zimny poranek.
KRESYDA
A więc zawołam stryja mego, panie,/
On ci otworzy...
TROILUS
Zostaw go w pokoju./
SenIdź, niech sen twoje piękne zamknie oczy,/
Tak ukołysze łagodnie twe zmysły/
Jak dziecko żadnej troski nie znające.
KRESYDA
A więc dzień dobry.
TROILUS
Proszę, wróć do łóżka.
KRESYDA
Czy cię już nudzę?
TROILUS
Gdyby dzień kłopotny,/
Śpiewem skowronka do życia zbudzony,/
Wron nie wywołał rozpustnych na pola,/
Gdyby nas dłużej noc słoniłasłonić (daw.) --- osłaniać. senna,/
Nigdy komnaty twej bym nie opuścił.
Noc, KochanekKRESYDA
Noc była krótka.
TROILUS
Szpetna czarownica!/
Jak piekło wiernie służy trucicielom,/
A od kochanków ucieka uścisku/
Skrzydłem lotniejszym od człowieka myśli!/
Lecz się zaziębisz; kląć mnie potem będziesz.
KRESYDA
Czekaj. Mężczyźni nigdy czekać nie chcą./
Ach, gdybym dłuższy stawiła ci opór,/
Zostałbyś jeszcze. Cicho, ktoś się zbliża.
PANDARUS
za sceną
Cóż to? Czy wszystkie drzwi stoją otworem?
TROILUS
To stryj twój.
Wchodzi Pandarus.
KRESYDA
Bodaj dżumy padł ofiarą!/
Zacznie szyderstwa; biedne moje życie!
PANDARUS
Ha, ha? Co tam nowego? Co tam za wiadomości od dziewictwa? To ty, moja dziewico? Gdzie moja synowica Kresyda?
KRESYDA
Bodajeśbodajeś --- forma skrócona pochodząca od: Bóg daj, żebyś, czyli: daj Boże, żebyś; inaczej: bodaj byś. przepadł, stryju mój, szyderco!/
Naprzód podmawiasz, urągasz się potem.
PANDARUS
Podmawiam? A do czego? Niech powie do czego. Do czego cię podmawiałem?
KRESYDA
Skończ tylko, proszę, bo, sam nieuczciwy,/
Nie możesz ścierpieć uczciwości innych.
PANDARUS
Ha! Ha! Nieboraczko! Biedne głupiątko! Nie spałaś tej nocy? Czy ten niedobrego oka ci zmrużyć nie pozwolił? Bierz go licho!
Słychać stukanie.
KRESYDA
Czy nie mówiłam? Bodaj tak stukano/
Po jego czaszce! Kto tam, zobacz, stryju./
Wejdź ze mną, panie, do mojej komnaty./
Śmiejesz się, jakbym złą myśl jaką miała.
TROILUS
Ha! Ha!
KRESYDA
Mylisz się; ani marzę o tym.
Stukanie.
Coraz gwałtowniej. Za pół Troi nie chcę,/
Aby cię ludzkie ujrzały tu oczy.
Wychodzą Troilus i Kresyda.
PANDARUS
idąc ku drzwiom
Kto tam? Czego żądasz? Czy drzwi chcesz wysadzić? Co się to znaczy? Czego żądasz?
Wchodzi Eneasz.
ENEASZ
Dzień dobry.
PANDARUS
Kto to? Eneasz, na honor./
Jaka cię sprawa tak rano sprowadza?
ENEASZ
Czy jest tu Troil?
PANDARUS
A cóż by tu robił?
ENEASZ
Wiem, że jest tutaj; darmo się zapierasz./
Ważną dla niego przynoszę wiadomość.
PANDARUS
Mówisz, że tu jest? To, przysięgam, więcej wiesz ode mnie. Prawda, że późno wróciłem do domu; ale cóż by tu robił?
ENEASZ
Co?! Przypuśćmy, że nic. Skrzywdzisz go, ani wiedząc o tym. Tylko, chcąc mu służyć, szkodzisz mu i zdradzasz go przez zbytek wierności. Nie wiedz sobie nic o nim, ale idź i przyprowadź go do mnie.
Gdy Pandarus zamierza wyjść, wchodzi Troilus.
TROILUS
Więc czego żądasz?
ENEASZ
Witać czasu nie mam,/
Tak jest naglące moje tu poselstwo./
Za chwilę przyjdą Parys, Deifobus,/
Grek Diomedes, a z nimi Antenor/
Dziś nam wrócony, a w zamian za niego/
Musim natychmiast, nim pierwsze ofiary/
W świątyniach złożym, Diomedesowi/
Kresydę wydać.
TROILUS
Takie są układy?
ENEASZ
Już potwierdzone przez króla i Radę./
Zwłoki nie cierpi żadnej wykonanie.
TROILUS
Jakże mi szczęście moje się urąga!/
Idę ich przyjąć. A wiesz, Eneaszu,/
Żeśmy przypadkiem spotkali się tutaj,/
Żeś mnie nie znalazł w tym domu.
ENEASZ
O, zgoda,/
Bo tajemnice natury ode mnie/
Nie bardziej skryte.
Wychodzą Troilus i Eneasz.
PANDARUS
Czy to być może? Ledwo zyskana, a już stracona? Bodaj diabeł porwał Antenora! Młody książę gotów zwariować. Zaraza na Antenora! Ach! Czemu też nie złamali sobie karków!
Wchodzi Kresyda.
KRESYDA
Kto tu był, stryju, jakie wiadomości?
PANDARUS
Ach! Ach!
KRESYDA
O, powiedz, czemu wzdychasz tak głęboko?/
Gdzie pan mój? Powiedz, drogi, drogi stryju./
Co się to znaczy?
PANDARUS
Chciałbym tak być głęboko pod ziemią, jak jestem wysoko na ziemi.
KRESYDA
O Boże! Boże! I cóż się tu stało?
PANDARUS
Proszę cię, wróć do twojej komnaty. Bodajeś się była nigdy nie rodziła! Wiedziałem, że będziesz przyczyną jego śmierci. O biedny książę! Zaraza na Antenora!
KRESYDA
Dobry mój stryju, błagam cię, na kolanach błagam cię, powiedz, co tu zaszło?
PANDARUS
Musisz nas opuścić, dziewko, musisz nas opuścić; wymieniono cię za Antenora. Musisz pójść do twojego ojca, a porzucić Troila. To go zabije, to go otruje, nie zniesie tego.
KRESYDA
O wielki Boże! Nie opuszczę Troi.
PANDARUS
Musisz.
KRESYDA
Nie, stryju, nie chcę. Miłość, WiernośćZapomniałam ojca;/
Nie czuję żadnych pokrewieństwa natchnień,/
Nie mam rodziców, miłości, krwi, duszy/
Tak sercu bliskich jak mój słodki Troil./
Potężne bogi, z imienia Kresydy/
Zróbcie koronę i fałszu, i zdrady,/
Jeśli mojego Troila opuszczę!/
Niech czas i przemoc, i śmierć nawet sama/
Zabiorą ciało moje na ofiarę;/
Miłości bowiem mojej podwaliny/
Tak są potężne, jak środek jest ziemi,/
Przyciągający wszystko, co stworzone./
Do mej komnaty płakać teraz idę...
PANDARUS
Idź, idź!
KRESYDA
Rwać jasne włosy, piękne lica drapać,/
Głos westchnieniami mój czysty ochrypiać./
Z ostatnim krzykiem: ,,Drogi mój Troilu!"/
Niechaj w mych piersiach serce moje pęknie!/
Nie, nigdy, nigdy Troi nie opuszczę!
Wychodzą.
SCENA TRZECIA
Troja. Przed domem Pandara.
Wchodzą Parys, Troilus, Eneasz, Deifobus, Antenor i Diomedes.
PARYS
Już późne rano, zbliża się godzina,/
W której dzielnemu wydać ją Grekowi/
Trzeba nam będzie. Bracie mój, Troilu,/
Idź ją uprzedzić, odjazd jej przyśpieszyć.
TROILUS
Wejdźcie do domu. Oddam ją Grekowi,/
A w chwili, w której dotknie jej swą dłonią,/
Pomyśl, że widzisz zbudowany ołtarz,/
Na którym kapłan, a twój brat, Troilus/
Składa w ofierze własne swoje serce.
PARYS
Wiem, co jest miłość. Ach, gdybym ci, bracie,/
Jak się litować mogę, tak mógł pomóc!/
Raczcie, panowie, wejść ze mną do domu.
Wychodzą.
SCENA CZWARTA
Troja. Pokój w domu Pandara.
Wchodzą Pandarus i Kresyda.
PANDARUS
Miarkuj się, miarkuj!
KRESYDA
O umiarkowaniu/
Na co mi mówisz? Boleść w moim sercu,/
Jak jej przyczyna, wielka jest i pełna./
Jakżebym mogła siłę jej miarkować?/
O, gdybym mogła zatłumić uczucie/
Lub je osłabić albo je ostudzić,/
Mogłabym także boleść mą łagodzić./
Ale jak granic w mej nie ma miłości,/
Tak i po stracie nie ma ich w żałości.
Wchodzi Troilus.
PANDARUS
Patrz, patrz, patrz, to on przychodzi. Biedne kurczątko!
KRESYDA
O Troilu, Troilu!
PANDARUS
Cóż to za widowisko! Niechże i ja was uściskam. Śpiew, MiłośćSerce, jak to pięknie mówi piosneczka:
Serce, wzdychasz jawnie, skrycie,/
Czemu nie pękniesz z westchnieniem?
A na to odpowiedź:
Bo ran serca nie zgoicie/
Ni gadaniem, ni milczeniem.
Nie było prawdziwszych nad te rymów. Nie rzucajmy niczego na świecie, bo możemy dożyć dnia, w którym te wiersze mogą się nam przydać. Widzimy to teraz, widzimy. Jakże wam teraz na sercu, baranki?
TROILUS
Miłość, Bóg, Zazdrość, RozstanieKresydo, tak cię czystym kocham sercem,/
Że bogi, jakby na mą gniewne miłość,/
Stokroć gorętszą od pobożnych myśli,/
Przez usta zimne słanych do ich bóstwa,/
Z moich cię objęć wyrywają mściwie.
KRESYDA
Jak to? Czy bóstwo może być zazdrosne?
PANDARUS
Że może, mamy tego teraz dowód.
KRESYDA
Prawdaż, że Troję muszę dziś opuścić?
TROILUS
Okrutna prawda!
KRESYDA
I mego Troila?
TROILUS
Musisz opuścić Troję i Troila.
KRESYDA
Byćżebyćże --- konstrukcja z partykułą -że nadającą znaczenie pytania retorycznego; inaczej: czy być (może), czyż być (może). to może?
TROILUS
Opuścić natychmiast./
Rozstanie, Miłość, PocałunekLos nam zawistny pożegnać się broni,/
Jednej ubogiej odmawia nam chwili,/
Usta odrywa od ust bez litości,/
Na jeden uścisk nawet nie pozwala,/
Morduje śluby wprzód, nim je do życia/
Westchnienie z głębin serca wyprowadzi./
My, cośmy siebie tylu westchnień kosztem/
Kupili wzajem, musim się dziś sprzedać/
Za jęk ubogi, ledwo dosłyszany;/
Bo z rozbójnika pośpiechem czas srogi/
Bogatą kradzież, sam nie wie, jak grabi,/
I pożegnania, bez liczby jak gwiazdy,/
Każde osobnym znaczone całunkiem,/
Wszystkie na jedno zimne: ,,Bądź zdrów!" składa/
Ledwo na jeden przyzwala całunek/
Głodny, łez naszych zaprawny goryczą.
ENEASZ
za sceną
Książę, czy dama gotowa do drogi?
TROILUS
Czy słyszysz? Mówią, że Geniuszgeniusz (mit. rzym.) --- bóstwo opiekuńcze miejsca a. osoby, wyobrażane jako uskrzydlony człowiek; później ogólnie duch (dobry a. zły). ,,przyjdź" woła/
Na tych, co nagłą zginąć mają śmiercią.
do Pandara
Idź do nich, powiedz, że przyjdzie za chwilę.
PANDARUS
Łzy, Rozpacz, Deszcz, WiatrGdzie są łzy moje? Deszczu mi trzeba, żeby ten wicher uciszyć, inaczej wyrwie mi serce z korzeniem.
Wychodzi.
KRESYDA
Jak to, iść muszę do greckich namiotów?
TROILUS
Nie ma lekarstwa.
KRESYDA
Płacząca Kresyda/
Między tłum Greków szczęśliwych, wesołych?/
Ujrzym się znowu?
RozstanieTROILUS
Słuchaj mnie, kochanko,/
Bądź tylko wierna...
KRESYDA
Ja wierna? Przez Boga!/
Co za myśl grzeszna...
TROILUS
Daj pokój wyrzutom,/
Bo to ostatnia chwila pożegnania./
Jeśli mówiłem: ,,Bądź mi tylko wierna",/
To nie przez trwogę o duszy twej stałość,/
Bom gotów śmierci rzucić rękawicę,/
Że plamki nie ma na twym czystym sercu;/
Jeśli mówiłem: ,,Bądź mi tylko wierna",/
To żeby dodać: a znów się zobaczym.
KRESYDA
Na jak okrutne przyjdzie się narażać/
Niebezpieczeństwa! Ale będę wierna.
TROILUS
A ja pokocham się w niebezpieczeństwach./
Weź ten rękawek.
KRESYDA
Ty tę rękawiczkę./
Kiedyż cię ujrzę?
TROILUS
Straż grecką przekupię,/
Co noc do ciebie przyjdę w odwiedziny./
Bądź tylko wierna!
KRESYDA
I znowu: ,,Bądź wierna"!
TROILUS
Słuchaj mnie, droga, dlaczego tak mówię./
Młódź grecka wielkich pełna jest przymiotów:/
Urok przez łaskę natury jej dany/
Urósł w potęgę sztuką i ćwiczeniem,/
Wpływu nowości, przymiotów, urody,/
Zazdrosnych przeczuć bolesnym natchnieniem ---/
Które cnotliwym nazwij, proszę, grzechem ---/
Lękam się, droga.
KRESYDA
Ach, ty mnie nie kochasz.
TROILUS
To niechaj umrę wzgardzony od ludzi!/
PokusaNie twoją wierność mam ja w podejrzeniu,/
Lecz me zasługi. Ja śpiewać nie umiem/
Ni w tańcu krążyć ani słów cukrować,/
Ni gier subtelnym zaostrzać dowcipem;/
U Greków wszystkie znajdziesz te przymioty;/
Wierzaj mi tylko, że w każdym z tych wdzięków/
Ukryty diabeł na zasadzce siedzi/
I kusi cnotę. O, nie daj się skusić!
KRESYDA
Alboż przypuszczasz, że mam chęć po temu?
TROILUS
Pokusa, SiłaNie, ale często i to stać się może,/
Czego nie chcemy; i często jesteśmy/
Sami dla siebie diabłem kusicielem,/
Kiedy zbyt ufni w sił naszych potęgę,/
Na słabość naszą liczymy za wiele.
ENEASZ
za sceną
Książę, czas nagli.
TROILUS
Raz jeszcze pocałuj/
I bądź mi zdrowa!
PARYS
za sceną
Bracie mój, Troilu!
TROILUS
Wejdź, dobry bracie, wejdź, przyprowadź z sobą/
I Eneasza, i greckiego posła.
KRESYDA
Będziesz mi wierny?
TROILUS
Ja? To mym jest grzechem./
WiernośćGdy inny goni za chwałą fortelem,/
Ja wiernym sercem za prostotą gonię;/
Kiedy miedzianą inny swą koronę/
Chytrością złoci, ja w ducha prostocie/
I w prawdzie serca moją, jak jest, noszę./
Nie bój się o mnie: wiara i prostota/
To cała mojej natury istota.
Wchodzą Eneasz, Parys, Antenor, Deifobus i Diomedes.
Oto dziewica, którą, Diomedzie,/
Za Antenora w zamian ci dajemy;/
Przy miasta bramach oddam ci ją w ręce,/
A czym jest, wszystko w drodze ci opowiem./
Bądź dla niej dobry, a na moją duszę,/
Jeśli przez zmienne wojny przeznaczenia/
Na miecza mego będziesz kiedy łasce,/
Nazwij Kresydę, a życie twe będzie/
Bezpieczne, jak jest Priam w Ilionie.
DIOMEDES
Piękna Kresydo, oszczędź podziękowań,/
Na które książę ten zdaje się czekać./
Oczu twych ogień i lic twoich niebo/
Dosyć wymownie twojej bronią sprawy./
Diomedesa odtąd jesteś panią,/
A twoja wola rozkazem mi będzie.
TROILUS
Prawa grzeczności gwałcisz ze mną, Greku,/
Jej pochwałami mych próśb niszcząc skutek;/
Lecz nad pochwały twe tak ona wyższa,/
Jak ty niegodny jej się mienić sługą./
Bądź dla niej dobry, to moja jest wola,/
Jeśli nie będziesz, klnę się na PlutonaPluton (mit. rzym.) --- bóg świata umarłych, odpowiednik gr. Hadesa.,/
Choćby Achilles swą cię słonił tarczą,/
Z mej ręki zginiesz.
DIOMEDES
Uspokój się, książę;/
Lecz korzystając z posła przywilejów,/
Powiem, co myślę: za murami miasta, /
Tylko mej woli natchnień będę słuchał./
Wiedz, że mi dotąd nikt nie rozkazywał./
Będę ją cenił wedle jej wartości;/
Ilekroć powiesz: ,,Tak chcę, niech tak będzie",/
Krzyknę: ,,Nie!", mając honor mój na względzie.
TROILUS
Idźmy! Lecz wierzaj, za podobną mowę/
Przed wrogiem schować musisz nieraz głowę.
do Kresydy
Daj mi twą rękę; nim dobiegniem bramy,/
Jeszcze ostatni raz się pożegnamy.
Wychodzą Troilus, Kresyda i Diomedes. Słychać odgłos trąbki.
PARYS
Trąbka Hektora.
ENEASZ
Jak nam przeszedł ranek!/
O brak czujności słusznie mnie posądzi,/
Gdy mu przysiągłem pierwszy w polu stanąć.
PARYS
Nie jest w tym nasza, lecz Troila wina.
DEIFOBUS
Więc śpieszmy za nim.
ENEASZ
Lotem oblubieńca/
Na plac spotkania gońmy za Hektorem./
Byt swój i chwałę Troja dziś powierza/
Sercu i dłoni jednego rycerza.
Wychodzą.
SCENA PIĄTA
Obóz grecki. Szranki.
Wchodzą Ajaks uzbrojony, Agamemnon, Achilles, Menelaus, Ulisses, Nestor i inni.
AGAMEMNON
Przed umówioną stanąłeś godziną,/
Zbrojny, gotowy. Teraz niech twa trąbka/
Głośne wyzwanie pośle Trojańczykom,/
Niech przestraszone uderzy powietrze/
Hektora ucho, niechaj go wywoła.
AJAKS
Weź tę sakiewkę, a dmij, aż ci pękną/
I płuca twoje, i trąbka spiżowa,/
Dmij, chamie, póki pyzypyzy (pot.) --- wydatne policzki. twe nie przejdą/
Pucołowatej gęby AkwilonuAkwilon --- bóg północnego, zimnego wiatru, odpowiednik gr. Boreasza../
Wydmij twe piersi, niech krew z ócz ci tryska,/
Bo na Hektora trąbisz.
Trębacz trąbi.
ULISSES
Wszystko głucho.
ACHILLES
Zbyt jeszcze rano.
AGAMEMNON
Czy to nie Diomed/
Z Kalchasa córką?
ULISSES
Tak jest, to on, królu,/
Znam go po chodzie, na palcach on stąpa,/
Bo go od ziemi duch jego odrywa.
Wchodzą Diomedes i Kresyda.
AGAMEMNON
Czy to Kresyda?
DIOMEDES
Tak jest.
PocałunekAGAMEMNON
Piękna pani,/
W greckim obozie tysiąc witaj razy!
NESTOR
Nasz wódz cię, pani, wita pocałunkiem.
ULISSES
To jest jednego tylko pozdrowienie,/
Kolejno będzie lepiej gościa witać.
NESTOR
Piękna to rada: ode mnie początek ---/
To Nestor daje.
ACHILLES
Z twych ust, piękna pani,/
Zimę tę zgarnę. Achilles cię wita.
MENELAUS
Całować niegdyś dobry miałem powód.
PATROKLUS
Lecz to nie powód, byś teraz całował;/
Zuchwały Parys tak niegdyś wystrzelił/
I od powodów tak cię twych rozdzielił.
ULISSES
Smiertelna żałość! Losie, losie srogi!/
My głowy tracim, by mu złocić rogi.
PATROKLUS
Pierwszy całunek był Menelausa,/
Drugi mój własny. Patroklus cię wita.
MENELAUS
Bardzo dowcipnie; konceptu winszuję.
PATROKLUS
Śladem Parysa w zastępstwie całuję.
MENELAUS
Muszę mieć jednak me pocałowanie.
KRESYDA
Całując, bierzesz czyliczyli (daw.) --- czy też (konstrukcja z partykułą -li). dajesz, panie?
MENELAUS
Biorę i daję.
KRESYDA
Wzięty pocałunek/
Od oddanego większy ma szacunek;/
Nie mam zwyczaju ze stratą handlować,/
Więc przebacz, ale nie myślę całować.
MENELAUS
Dam trzy za jeden.
KRESYDA
Myśli mej nie zmienię;/
Nie znasz się, widzę, na towaru cenie.
MENELAUS
Nie znam? Któż lepiej znać się może na nim?
KRESYDA
Kto, pytasz? --- Parys. Bo każdego zdaniem,/
Lepiej on kupił, niżeliś ty sprzedał.
MENELAUS
Lepszego szczutkaszczutek (daw.) --- prztyczek. nikt mi w głowę nie dał.
KRESYDA
Nie miałam chęci.
ULISSES
Toć by oszalała,/
Gdyby paznokciem bić się z rogiem chciała./
Czy mogę, pani, o całunek prosić?
KRESYDA
Możesz.
ULISSES
Więc proszę.
KRESYDA
Więc proś, ale długo.
ULISSES
Dasz go, gdy będzie Helena dziewicą/
I Menelaja znów oblubienicą.
KRESYDA
Dług mój na termin zapłacić przyrzekam.
ULISSES
Więc nigdy; wtedy całunku doczekam.
DIOMEDES
Czas już, do twego ojca idźmy, pani.
Wychodzą Diomedes i Kresyda.
NESTOR
Dowcipna dziewka.
ULISSES
Kobieta demonicznaA bodaj przepadła!/
Jest język w oczach, licach jej i ustach,/
Jej nogach nawet, a duch jej namiętny/
Z każdego ruchu jej ciała wygląda./
O, te świegotki, co gładkim językiem/
Każdemu dają pierwsze pozdrowienie,/
Pierwsze swych myśli otwierają księgę/
Rozpustnym oczom wszystkich czytelników!/
Łup to skalany pierwszej sposobności,/
Córki rozpusty.
Słychać za sceną trąbkę.
WSZYSCY
To trąbka trojańska.
AGAMEMNON
Widzicie? Zastęp ich zbliża się ku nam.
Wchodzą Hektor w zbroi, Eneasz, Troilus i inni Trojanie, orszak.
ENEASZ
Witam was, wszyscy Greków dostojnicy,/
Jaka nagroda na zwycięzcę czeka?/
Czy w dwóch obozach ma być ogłoszony?/
Czy ma być walka, póki staniestanie (daw.) --- starczy. życia,/
Czy też rycerze mają się rozdzielić/
Na pierwsze słowo kierownika szranków?/
Hektor was pyta.
AGAMEMNON
Czego Hektor pragnie?
ENEASZ
Hektor na wszystkie zgadza się warunki.
ACHILLES
Odpowiedź godna Hektora, jednakże/
Trochę za dumna, upokarzająca/
Dla drugiej strony rycerza.
ENEASZ
Mój panie,/
Jakie twe imię, jeśliś nie Achilles?
ACHILLES
Nie jestem niczym, jeślim nie Achilles.
ENEASZ
A więc Achilles. Lecz ktokolwiek jesteś,/
Wiedz, że odwaga Hektora i duma/
Są granicami dwóch ostateczności:/
Co nieskończenie wielkie i co małe./
Jego odwaga, jak świat, nie ma granic,/
A jego duma, jak nic, niedojrzana./
Rozważ, a co ci dumą się wydaje,/
Jest uprzejmością. Ajaks z krwi Hektora/
Na pół zlepiony; przez krwi własnej miłość/
W domu została Hektora połowa./
Pół tylko ręki i pół serca czeka/
Na pół Trojana a połowę Greka.
ACHILLES
Rozumiem: niby dwóch dziewic spotkanie.
Wchodzi Diomedes.
AGAMEMNON
Przychodzisz w porę, dzielny Diomedzie,/
Idź i bądź świadkiem naszego Ajaksa./
Warunki, jakie przyjmiesz z Eneaszem,/
I my przyjmujem: czy to na śmierć walka,/
Czy do krwi pierwszej. Z jednej krwi zrodzeni/
Przed pierwszym ciosem pół są rozbrojeni.
Ajaks i Hektor wstępują w szranki.
ULISSES
Już sobie w oczy spojrzeli rycerze.
AGAMEMNON
Co za Trojańczyk z tą posępną twarzą?
ULISSES
To syn najmłodszy Priama, to żołnierz/
Nieporównany, chociaż niedojrzały;/
Wymowny czynem, bezczynny językiem;/
Trudny w zaczepce, lecz raz zaczepiony,/
Trudno ukojny; dłoń jego i serce/
Z równą szczodrotą dla wszystkich otwarte;/
Co ma, to daje, co myśli, objawia,/
Lecz podarunkiem sąd zdrowy kieruje,/
A od ust myśli odpędza niegodne;/
Mężny jak Hektor, lecz niebezpieczniejszy,/
Bo Hektor w gniewie słuchać jeszcze/
Może natchnień litości, gdy on zapalony,/
Od zazdrosnego mściwszy jest kochanka./
Zwą go Troilem, na nim to spoczywa/
Druga nadzieja po dzielnym Hektorze./
To Eneasza sąd, który młodziana/
Na wskroś przeniknął; taki jego obraz/
Wśród poufałej skreślił mi rozmowy.
Alarm. Pojedynek, RodzinaHektor i Ajaks walczą.
AGAMEMNON
Walczą.
NESTOR
Ajaksie, pokaż twoją dzielność!
TROILUS
Ty śpisz, Hektorze, zbudź się!
AGAMEMNON
Jego ciosy/
Dobrze zadane. Tak, o tak, Ajaksie!
DIOMEDES
Przestańcie!
Cichną trąby.
ENEASZ
Tak jest, dość tego, książęta.
AJAKS
Jeszcze gorąca nie czuję, więc walczmy.
DIOMEDES
Jak Hektor zechce.
HEKTOR
Więc przestańmy na tym./
Mojego ojca siostry synem jesteśMojego ojca siostry synem jesteś --- ojcem Hektora był Priam, zaś siostra Priama, Hezjone, została branką Telamona, króla greckiej Salaminy. Według tradycji synem Hezjone i Telamona był Teukros, przyrodni brat Ajasa (Ajaksa), którego matką była żona Telamona, grecka księżniczka Periboja (Eriboja); w sztuce synem Hezjone i Telamona jest sam Ajaks.;/
Gdy krew Priama w twoich żyłach cieknie./
Krew nam zabrania śmiertelnego boju./
Gdyby się w tobie dwie narodowości/
Tak pomieszały, żebyś mógł powiedzieć:/
,,Ręka ta grecka, a ta jest trojańska,/
Nogi tej żyły wszystkie są helleńskie,/
A tej frygijskie; wszystka krew mej matki/
Prawe me lice rumieni, a lewe/
Krwią ojca bije" --- wtedy, na Jowisza,/
Nimbyś stąd odszedł, każdy grecki członek/
Miecza by mego piętno uniósł krwawe/
Jako pamiątkę naszej nienawiści./
Dzisiaj mi bogów sprawiedliwych prawo/
Zabrania przelać jednej krwi kropelki,/
Którą od świętej wziąłeś twojej matki./
Więc pozwól, niech cię uściskam, Ajaksie./
Ha, na Jowisza, ramiona twe silne!/
Hektor się chętnie tak im objąć daje./
Cześć ci, mój bracie!
AJAKS
Dzięki ci, Hektorze!/
Nazbyt szlachetny, zbyt jesteś łagodny./
Myślą mą było zabić cię, kuzynie,/
A twoją śmiercią chwałę mą podwoić.
HEKTOR
Nie, NeoptolemNeoptolem --- zapewne autor ma na myśli samego Achillesa. W takim przypadku Neoptolemos nie byłoby imieniem własnym, ale nazwą rodową. nawet niezrównany,/
Chociaż z szczytu jego hełmu Sława/
Donośnym głosem do walczących woła:/
,,To on!", daremną myślą by się łudził,/
Że Hektor nowej chwały da mu żniwo.
ENEASZ
Na objaw woli twej czekają wszyscy.
HEKTOR
Łatwa odpowiedź: uścisk skończy wszystko./
Bądź zdrów, Ajaksie!
AJAKS
Jeśli mogę prosić ---/
A rzadka tego zdarza się sposobność ---/
Prosiłbym, żeby mój brat raczył ze mną/
Greckie namioty na chwilę odwiedzić.
DIOMEDES
To jest życzenie i Agamemnona;/
Wielki Achilles także pragnie z duszy/
Rozbrojonego zobaczyć Hektora.
HEKTOR
Idź, Eneaszu, przywołaj Troila,/
A czekającym na mnie Trojańczykom/
O tym uprzejmym donieś zaproszeniu,/
Powiedz, niech wrócą. Daj rękę, kuzynie,/
Do uczty waszej przy tobie zasiądę,/
Waszym rycerzom przypatrzę się z bliska.
AJAKS
Zbliża się do nas wielki Agamemnon.
HEKTOR
Daj mi nazwiska waszych dostojników;/
Lecz Achillesa oko me ciekawe/
Bez słów rozpozna przez groźną postawę.
AGAMEMNON
RycerzPrzyjmij, rycerzu, takie pozdrowienie,/
Jakie dać zdolny człowiek, który pragnie/
Takiego wroga pozbyć się na zawsze./
Lecz nie, to żadne nie jest pozdrowienie;/
Więc powiem jaśniej: niech przeszłość i przyszłość/
Znikną na chwilę w prochu zapomnienia./
Tu teraz tylko serdeczność i wiara,/
Wolne od wszelkiej chytrości podstępów,/
Z boską prawością, z głębi mego serca,/
Wielki Hektorze, witaj nam! powtarza.
HEKTOR
Potężny królu, przyjmij moje dzięki!
AGAMEMNON
do Troila
I ciebie także witam, dzielny książę.
MENELAUS
Królewskim brata pozdrowieniom wtórzę:/
Paro walecznych braci, witaj u nas!
HEKTOR
Za pozdrowienie komu mam dziękować?
ENEASZ
Menelajowi szlachetnemu.
HEKTOR
Królu,/
Dzięki! Na Marsa rękawicę, dzięki!/
Niech cię nie dziwi przysięga niezwykła./
Quondamquondam (łac.)--- niegdyś; tu: niegdysiejsza, była. twa żona dziś jeszcze przysięga/
Na rękawiczkę Wenery, a zawsze/
Zdrowa i piękna; lecz mi nie kazała/
Pamięci twojej polecić się, królu.
MENELAUS
Nie mów mi o niej; śmiertelny to przedmiotśmiertelny to przedmiot --- tj. grożący śmiercią temat rozmowy..
HEKTOR
O, przebacz, jeślim niechcący obraził.
NESTOR
Walka, RycerzCzęstom cię widział, Trojańczyku dzielny,/
Spełniającego przeznaczeń wyroki,/
Po krwawej drodze Grekami zasłanej./
Widziałem, jakeś z ogniem Perseusza/
Spinał twojego frygijskiego konia;/
Jak, gardząc łupem bez niebezpieczeństwa,/
Miecz na powietrzu trzymałeś wiszący,/
Nie chcąc, by upadł na upadających;/
A na ten widok mówiłem do swoich:/
,,Patrzcie, to Jowisz rozdający życie!"/
Widziałem, jak się zatrzymałeś chwilę,/
Aby odetchnąć, gdy cię Greków koło,/
Niby szermierze igrzysk olimpijskich,/
Zewsząd owiło: widziałem to nieraz,/
Lecz zawsze stalą odziane oblicze/
Dziś po raz pierwszy widzę. Twego dziadaTwego dziada --- Laomedona, króla Troi, ojca Priama. Nestor zetknął się z nim jako członek wyprawy Heraklesa przeciwko Troi./
Znałem, a nawet raz z nim i walczyłem;/
Dzielny był żołnierz, lecz klnę się na Marsa,/
Wspólnego wszystkich mężów naczelnika,/
Daleko, żeby mógł się z tobą równać./
Pozwól, niech stary uściska cię żołnierz,/
Niech cię powita wśród greckich namiotów.
ENEASZ
To stary Nestor.
HEKTOR
Niechże cię uściskam,/
Uczciwa, stara kroniko, dłoń w dłoni/
Tak długo z czasem krążąca po ziemi./
Rad cię pozdrawiam, poważny Nestorze.
NESTOR
Chciałbym ci zrównać potęgą ramienia,/
Jakem ci teraz równy uprzejmością.
HEKTOR
I ja bym pragnął.
NESTOR
Na tę białą brodę,/
Jutro bym z tobą orężem się zmierzył./
Lecz mniejsza; witaj! I ja swój czas miałem.
ULISSES
Dziwnadziwna (daw.) --- dziś w tym znaczeniu: dziwne a. dziwna rzecz., że mury jeszcze stoją całe,/
Gdy ich fundament i kolumna u nas.
HEKTOR
Znam dobrze twoje rysy, Ulissesie;/
Ach, iluż Greków i Trojan upadło/
Od czasu, kiedyś przybył z Diomedem/
Jak grecki poseł w mury Ilionu!
ULISSES
Przepowiedziałem wtedy, co się stanie./
Pół tylko drogi uszło me proroctwo,/
Bo i te mury, dziś jeszcze tak dumne,/
Bo i te wieże, chmury trącające,/
Swe muszą własne pocałować nogi.
HEKTOR
Nie chcę ci wierzyć. Jeszcze stoją całe,/
A niech mi wolno będzie dodać skromnie,/
Za każdy kamyk z murów tych wypadły/
Krwi greckiej kropla musi wprzód zapłacić./
CzasCzas wszystko wieńczy; stary wspólny sędzia,/
Czas, w swojej porze wszystko to rozstrzygnie.
ULISSES
A więc zostawmy wszystko to czasowi,/
A teraz, dzielny, szlachetny Hektorze,/
Witaj! Po królu i mnie racz odwiedzić,/
Na chwilę gościem mego bądź namiotu.
ACHILLES
Ja cię uprzedzić muszę, Ulissesie./
Hektorze, oczy me tobą napasłem,/
Wszystkie twe członki uważną źrenicą/
Bacznie zmierzyłem.
HEKTOR
Czy to jest Achilles?
ACHILLES
Jestem Achilles.
HEKTOR
Stań, proszę, na chwilę,/
Niech ci się przyjrzę.
ACHILLES
Napatrz się do syta.
HEKTOR
Widziałem dosyć.
ACHILLES
Nazbyt się śpieszyłeś;/
Ja po raz drugi, jakbym cię chciał kupić,/
Członek po członku wezmę na uwagę.
HEKTOR
KsiążkaChcesz mnie jak książkę zabawną przeczytać;/
Jest we mnie więcej, niż możesz zrozumieć./
Czemuś łakomy wzrok we mnie utopił?
ACHILLES
Powiedzcie, nieba, w której ciała części/
Zabić go mogę: tu, tam czy gdzie indziej?/
Abym mógł nadać nazwę owej ranie,/
Pokazać wyłom, przez który uleci/
Duch jego wielki. Odpowiedzcie, nieba!
HEKTOR
Byłoby krzywdą bogom, dumny mężu,/
Dać ci odpowiedź na takie pytanie./
Czy sądem twoim tak ci łatwo będzie/
Wydrzeć mi życie, że z góry zapowiesz,/
Gdzie mi śmiertelny zadasz cios?
ACHILLES
Tak myślę.
HEKTOR
Gdybyś wyrocznią był i prorokował,/
Jeszcze bym słowu twemu nie dał wiary./
Bądź odtąd baczny! Ja cię nie zabiję/
Tu ni tam, ale, na kuźnię Wulkana,/
W której był kuty boga Marsa szyszakszyszak --- rodzaj stożkowatego hełmu bez przyłbicy.,/
Ja cię zabiję wszędzie, tak jest, wszędzie!/
Junackiej mowie przebaczcie, książęta,/
Lecz jego pycha do ust mi przyniosła/
Szalone słowa; mym usiłowaniem/
Będzie czynami mowę moją sprawdzić/
Albo niech nigdy...
AJAKS
Uspokój się, bracie./
Ty, Achillesie, odłóż twoje groźby,/
Aż ci przypadek albo wolna wola/
Dobrą nadarzy do czynu sposobność;/
Codziennie dosyć będziesz miał Hektora,/
Byleś chciał tylko, choć bardzo się lękam,/
Żeby niełatwo greckiej było Radzie/
Do tej z Hektorem skłonić cię rozprawy.
HEKTOR
Pokaż się, proszę, na bojowym polu./
Odkąd przestałeś w Greków walczyć wojnie,/
Tylkośmy drobne widzieli utarczki.
ACHILLES
Chcesz tego? Dobrze. Jutro więc, Hektorze,/
Jak śmierć okrutny spotkam cię z orężem./
Dziś przyjaciele.
HEKTOR
Zgoda! Daj mi rękę.
AGAMEMNON
Naprzód do mego zapraszam namiotu,/
Gdzie już na wszystkich wodzów uczta czeka;/
Później niech każdy wedle swej szczodroty/
Przyjmie Hektora, ile czas pozwoli./
Uderzcie w trąby, niech słyszą Trojanie,/
Jakie tu Hektor znalazł powitanie.
Wychodzą wszyscy prócz Troilusa i Ulissesa.
TROILUS
Powiedz mi, błagam, królu Ulissesie,/
Kalchasa namiot w której leży stronie?
ULISSES
Menelausa dotyka namiotu;/
Tam Diomedes ucztuje tej nocy,/
Tam on na niebo nie patrzy ni w ziemię,/
Bo swoich spojrzeń miłosnych potęgę/
Na piękne lica Kresydy wymierzył.
TROILUS
Wolnoż mi prosić, ażebyś mnie raczył/
Tam poprowadzić, gdy Agamemnona/
Opuścim ucztę?
ULISSES
Jestem na rozkazy./
A teraz racz mi powiedzieć w odwecie,/
W jakim Kresyda była poważaniu?/
Czy zostawiła po sobie kochanka,/
Który łzy leje w jej nieobecności?
TROILUS
Szyderstwa tylko, królu, ci są godni,/
Co pokazują szramy swe chełpliwie./
Idźmy! Kochała i była kochaną,/
Jak jest kochaną teraz i jak kocha./
Miłość, LosAle wiesz, że to odwieczne jest prawo,/
Że miłość zębów fortuny jest strawą.
Wychodzą.
AKT PIĄTY
SCENA PIERWSZA
Obóz grecki. Przed namiotem Achillesa.
Wchodzą Achilles i Patroklus.
ACHILLES
Krew jego greckim rozgrzeję dziś winem,/
Którą mu jutro mym ostudzę mieczem./
Daj baczność, żeby uczta była świetna.
PATROKLUS
Otóż Tersytes.
Wchodzi Tersytes.
ACHILLES
Ty wrzodzie zazdrości,/
Pełne zakalca natury pieczywo,/
Co mi przynosisz?
TERSYTES
Co przynoszę? Ty obrazku tego, czym być się zdajesz, a bożyszcze głupochwalców, list ci przynoszę.
ACHILLES
Skąd, ułomku?
TERSYTES
Pełny półmisku błazeństwa, z Troi.
PATROKLUS
Kto został w namiocie?
TERSYTES
Chirurga futerał albo chorego rana.
PATROKLUS
Doskonale, mości Przeciwnicki, ale na co wszystkie te koncepty?
TERSYTES
Milcz, proszę cię, chłopcze, na nic ci się nie przyda twoja gadanina. Ludzie biorą cię za męskie pacholę Achillesa.
PATROKLUS
Męskie pacholę, hultaju? Jak to rozumiesz?
TERSYTES
Rozumiem jego męską ladaszczycę. Choroba, PrzekleństwoBodaj też wszystkie zgniłe choroby południa, kurcze żołądka, rupturyruptura (med.) --- przepuklina., katary, kamienie w nerce, letargi, zimne paraliże, śluzotoki oczu, gnicie wątroby, charkotanie płuc, ciekące wrzody, scjatykiscjatyka (daw.) --- ischias, rwa kulszowa., wapnienie dłoni, nieuleczone łamanie kości i wieczne dziedzictwo parchów, bodaj wszystkie te choroby były twoją zapłatą za wszystkie twoje wszeteczeństwa.
PATROKLUS
Przeklęte pudło zazdrości, co znaczą twoje przekleństwa?
TERSYTES
Czy cię przeklinam?
PATROKLUS
Nie, ty beczko dziurawa, ty niezdarny psie, bękarcie, nie.
TERSYTES
Nie? Czemu więc tak się oburzasz? Ty wątły motku surowego jedwabiu, ty gałganku zielonego floransuflorans --- rodzaj dawnej lekkiej tkaniny jedwabnej. dla chorych oczu, ty kutasiekutas (daw.) --- frędzel; zwisająca ozdoba ze związanego w pędzel pęczka nici. sakiewki marnotrawnika, ty! Ach, jak ten nasz świat biedny dręczą te wodne muchy, te wymoczki natury!
PATROKLUS
Precz stąd, żółci!
TERSYTES
Wróble jaje!
ACHILLES
Drogi Patroklu, konieczność mnie zmusza/
Wyrzec się myśli jutrzejszego boju./
List ten pisała królowa Hekuba/
I piękna moja kochanka, jej córka./
Obie wzywają czułym napomnieniem,/
Abym przysiędze danej wiernym został./
Nie chcę jej złamać; niech przepadnie Grecja,/
Chwała i honor niech razem przepadną!/
Jakże mi stratę ich znieść będzie snadnosnadno a. snadnie (daw.) --- łatwo.!/
Tu ślub mój pierwszy, zostanę mu wierny./
Idźmy, Tersycie, namiot przygotować,/
Bo noc zamierzam całą bankietować./
Idźmy, Patroklu.
Wychodzą Achilles i Patroklus.
TERSYTES
Dla zbytku krwi, a niedostatku mózgu gotowi oba zwariować; ale jeśli kiedykolwiek zwariują dla zbytku mózgu, a krwi niedostatku, to ja będę doktorem wariatów. Patrzcie na Agamemnona: uczciwe to człeczysko, a wielki lubownik przepiórekprzepiórka --- przepiórki uważano za ptaki kochliwe, dlatego przenośnie nazywano tak kobiety lekkich obyczajów., ale mniej u niego mózgu w głowie niż woskowiny w uszach. A dopieroż to wspaniałe przeobrażenie Jowisza, brat jego, byk, pierwotny posąg i koślawy pomnik rogalów, użyteczny róg do wdziewania trzewików, na łańcuszku u nogi brata zawieszony, do jakiej innej formy jak ta, którą już posiada, mógłby go porównać dowcip szpikowany złośliwością albo złośliwość podszyta dowcipem? Do osła? Byłoby to za mało, bo on jest osłem, a razem i wołem. Do wołu? I to za mało, bo on jest wołem, a razem i osłem. Niech sobie będzie psem, mułem, kotem, tchórzem, ropuchą, jaszczurką, sową, kobuzem lub śledziem bez ikry, mniejsza o to; ale gdybym ja został Menelausem, zbuntowałbym się przeciw przeznaczeniu. Nie pytaj mnie, czym bym chciał zostać, gdybym nie był Tersytesem. Niech sobie zostanę wszą parszywą, bylem nie został Menelausem. Hej, ho! Duchy i ognie!
Wchodzą Hektor, Troilus, Ajaks, Agamemnon, Ulisses, Nestor, Menelaus i Diomedes z pochodniami.
AGAMEMNON
Zbłądziłem, widzę.
AJAKS
Nie, to nasza droga,/
Tam gdzie te światła.
HEKTOR
Kłopocę was tylko.
AJAKS
Nie, nie, bynajmniej.
ULISSES
Sam do nas wychodzi.
Wchodzi Achilles.
ACHILLES
Witaj, Hektorze! Witajcie, książęta!
AGAMEMNON
Dobranoc teraz, trojański rycerzu./
Ajaks dowodzi twą przyboczną strażą.
HEKTOR
Dzięki! Dobranoc greckim naczelnikom.
MENELAUS
Bądź zdrów!
HEKTOR
Dobranoc, słodki Menelaju!
TERSYTES
Słodki Menelaju, powiada? Słodki rynsztoku! Słodki wychodku!
ACHILLES
Razem dobranoc i me pozdrowienie/
Tym, co odchodzą, i tym, co zostają.
Wychodzą Agamemnon i Menelaus.
AGAMEMNON
Dobranoc!
ACHILLES
Stary Nestor tu zostaje,/
I ty więc zostań, dzielny Diomedzie,/
Bądź towarzyszem Hektora na chwilę.
DIOMEDES
Nie mogę. Sprawa, która na mnie czeka,/
Nie cierpi zwłoki. Dobranoc, Hektorze!
HEKTOR
Daj rękę.
ULISSES
na stronie do Troilusa
W tropy za jego pochodnią,/
On do Kalchasa namiotu pośpiesza./
Ja pójdę z tobą.
TROILUS
Wielki dla mnie honor.
HEKTOR
Dobranoc!
Wychodzą Diomedes, za nim Troilus i Ulisses.
ACHILLES
Proszę do mego namiotu.
Wychodzą Achilles, Hektor, Ajaks i Nestor.
TERSYTES
Ten Diomedes to hultaj fałszywy, to łotr bez sumienia. Nie więcej mu ufam, gdy się do mnie wdzięczy, jak wężowi, gdy syka. Nie żałuje gęby ni obietnic jak Cygan kundyskundys --- kundel., ale jeśli dotrzyma, to śmiało mogą przepowiadać astronomowie, że zbliżają się cuda i rewolucje. Słońce pożyczy światła u księżyca, gdy Diomedes słowa dotrzyma. Zrzekam się dobrowolnie widoku Hektora, żeby go tropić. Powiadają, że chowa trojańską dziewkę, a zdrajca Kalchas pożycza mu swego namiotu. Wszędzie tylko rozpusta! Wszystko tylko niewstrzemięźliwe pachołki!
Wychodzi.
SCENA DRUGA
Obóz grecki. Przed namiotem Kalchasa.
Wchodzi Diomedes.
DIOMEDES
Hola! Czy śpicie?! Hola!
KALCHAS
za sceną
Kto tam woła?
DIOMEDES
Diomed. Kalchas, myślę. Gdzie twa córka?
KALCHAS
za sceną
Idzie do ciebie.
Wchodzą Troilus i Ulisses, w odległości za nimi Tersytes.
ULISSES
Odejdźmy na stronę, żeby nas nie zdradziła pochodnia.
Wchodzi Kresyda.
TROILUS
Kresyda!
DIOMEDES
Witaj, moja ty sierotko.
KRESYDA
Witaj, mój drogi opiekunie, witaj!/
Mam ci coś szepnąć.
Mówi do niego na stronie.
TROILUS
Co za poufałość!
ULISSES
To ptaszek, który wszystkim równo śwista.
TERSYTES
I każdego wpuści do gniazdeczka, byle świsnął.
DIOMEDES
Czy nie zapomnisz?
KRESYDA
Nigdy!
DIOMEDES
Więc dotrzymaj;/
Niech myśl ze słowem wojny nie prowadzi.
TROILUS
Czegóż to ona nie zapomni?
ULISSES
Cicho!
ZazdrośćKRESYDA
Nie kuś mnie, słodki Greku, do szaleństwa.
TERSYTES
Hultajstwa.
DIOMEDES
A więc...
KRESYDA
Słuchaj tylko, drogi.
DIOMEDES
Ba, ba, dzieciństwodzieciństwo (daw.) --- dziś: dziecinada; postępowanie dziecinne, właściwe dzieciom, a nie dojrzałym ludziom.! Łamiesz twą przysięgę.
KRESYDA
Nie mogę, wierzaj. Czego chcesz ode mnie?
TERSYTES
Klucza do skrzyni, gdzie zamknięte skarby.
DIOMEDES
Wymagam tego, co mi dać przysięgłaś.
KRESYDA
Nie żądaj, drogi, przysiąg mych spełnienia./
Wszystko prócz tego otrzymasz ode mnie./
Dobranoc.
TROILUS
Strzeż mnie, święta cierpliwości!
ULISSES
Co myślisz teraz?
KRESYDA
Diomedzie, czekaj!
DIOMEDES
Dobranoc! Nie chcę twym błaznem być dłużej.
TERSYTES
Lepsi od ciebie muszą nimi zostać.
KRESYDA
Lecz słuchaj, jedno jeszcze tylko słowo.
TROILUS
Męki! Szaleństwo!
ULISSES
Widzę, żeś wzruszony,/
Odejdźmy, książę, bo się bardzo lękam,/
By się na wściekłość gniew twój nie zamienił,/
Nie zaprowadził do ostateczności./
Miejsca, gdzie stoim, pełne niebezpieczeństw./
Czas sprzyja zbrodni; proszę cię, odejdźmy.
TROILUS
Patrz!
ULISSES
Dobry panie, nie czekajmy dłużej./
Czy chcesz się zgubić? Słuchaj mnie, odejdźmy.
TROILUS
Błagam cię, zostań.
ULISSES
Nie masz cierpliwości./
Odejdźmy.
TROILUS
Zostań! Na piekło przysięgam/
I piekła męki, słowa nie wyrzeknę.
DIOMEDES
A więc dobranoc!
KRESYDA
W gniewie mnie opuszczasz?
TROILUS
Czy cię to smuci? O wiaro złamana!
ULISSES
Panie...
TROILUS
Na Boga, zostanę cierpliwy.
KRESYDA
Drogi...
DIOMEDES
Bądź zdrowa! Ty wybiegów szukasz.
KRESYDA
Nie, nie, przysięgam. Zbliż się tylko. Słuchaj.
ULISSES
Ty drżysz; powtarzam, oddalmy się, książę./
Gniew twój wybuchnie.
TROILUS
Głaszcze go po twarzy!
ULISSES
Idźmy!
TROILUS
Nie, czekaj; nie wyrzeknę słowa./
Mur cierpliwości stoi niewzruszony/
Między mą wolą a jej przeniewierstwem./
Czekajmy chwilę.
TERSYTES
Jak diabeł lubieżności tłustym swoim cielskiem i kartoflanym palcem łechce ichdiabeł lubieżności (...) kartoflanym palcem łechce ich --- ziemniaki uważano w czasach elżbietańskich za jedzenie podniecające zmysły. nawzajem! Smaż, lubieżności, smaż ich!
DIOMEDES
Więc zgoda?
KRESYDA
Zgoda lub nie wierz mi więcej.
ZdradaDIOMEDES
Daj mi zadatek twej wiary.
KRESYDA
Przyniosę.
Wychodzi.
ULISSES
Dałeś mi słowo, że będziesz cierpliwy.
TROILUS
Będę nim, panie. Przestanę być sobą,/
Będę nieczuły na własne uczucie,/
Będę obrazem cierpliwości żywym.
Wchodzi Kresyda.
TERSYTES
Przynosi mu swój zadatek; zobaczmy, zobaczmy, zobaczmy!
KRESYDA
Mój Diomedzie, przyjmij ten rękawek.
TROILUS
Piękności, gdzie jest, gdzie jest twoja wiara?
ULISSES
Panie mój...
TROILUS
Będę cierpliwy --- pozornie.
KRESYDA
Przyjrzyj się dobrze temu rękawkowi./
On mnie tak kochał! --- ha, fałszywa dziewko! ---/
Oddaj go.
DIOMEDES
Czyją był wprzódy własnością?
KRESYDA
Ach, mniejsza o to. Ha, znów go mam w ręku./
Nie czekaj na mnie jutro, Diomedzie,/
I, błagam, twoich zaprzestań odwiedzin.
TERSYTES
Ostrzy go teraz. Wybornie, osełko!
DIOMEDES
Ja mieć go muszę.
KRESYDA
Co? To?
DIOMEDES
Tak jest.
KRESYDA
Boże!/
O piękny, piękny zadatku! W tej chwili/
Pan twój o tobie, o mnie, pewno marzy,/
Wzdycha, przyciska do ust rękawiczkę,/
Tysiąckroć moją pamiątkę całuje,/
Tak jak ja ciebie. Zostaw mi go, błagam!/
Kto mi to bierze, bierze i me serce.
DIOMEDES
Jam wprzód miał serce, to idzie za sercem.
TROILUS
Będę cierpliwy, przysiągłem cierpliwość!
KRESYDA
Mój Diomedzie, tego nie dostaniesz,/
Wierzaj mi, nigdy. Dam ci co innego.
DIOMEDES
Ja mieć go muszę. Czyją był własnością?
KRESYDA
Ach, mniejsza o to!
DIOMEDES
Czyją był? Odpowiedz.
KRESYDA
O, ten rękawek należał do męża,/
Który mnie szczerzej od ciebie miłował./
Lecz masz go, trzymaj.
DIOMEDES
Do kogo należał?
KRESYDA
Na wszystkie nimfy DianyDiana (mit. rzym.) --- dziewicza bogini łowów i księżyca, odpowiednik gr. Artemidy; do jej orszaku należały nimfy, czyli boginki uosabiające siły przyrody. przysięgam/
I na Dianę, tego ci nie powiem.
DIOMEDES
Jutro do hełmu przypnę ten rękawek/
I będę dręczył właściciela duszę,/
Jeśli o własność swą się nie upomni.
TROILUS
Upomni, choćbyś wcielonym był diabłem/
I do twych rogów przypiął mój zadatek.
KRESYDA
Stało się! Zgoda. --- Nie. Nic się nie stało./
I nie dotrzymam mojej obietnicy.
DIOMEDES
A więc bądź zdrowa! Zapewniam, że więcej/
Nie będziesz mogła z Diomeda szydzić.
KRESYDA
Czekaj! Nie można słowa ci powiedzieć,/
Żebyś się zaraz od gniewu nie pienił.
DIOMEDES
Bo takie żarty nie są mi do smaku.
TROILUS
I mnie też nie lepiej smakują, na Plutona! Ale wszystko, czego nie lubię, podoba mi się najlepiej.
DIOMEDES
Mam przyjść? A kiedy?
KRESYDA
Przyjdź! Przyjdź! O Jowiszu!/
Przyjdź! Ileż sobie gotuję boleści!
DIOMEDES
Teraz bądź zdrowa!
KRESYDA
Dobranoc! Przyjdź tylko.
Wychodzi Diomedes.
Bądź zdrów, Troilu! Jedno oko błądzi/
Za tobą jeszcze, drugim serce rządzi./
Biedna płeć nasza! Smutna to jej dola,/
Że błędem oczu rządzi się jej wola./
Czym błąd kieruje, to w błędu kałkał (daw.) --- błoto, muł, bagno. wtrąca:/
Pełna ohydy myśl ócz słuchająca.
Wychodzi.
TERSYTES
By lepiej stwierdzić prawdę powiedzianą,/
Dodaj otwarcie: jestem kurtyzaną.
ULISSES
Stało się.
TROILUS
Tak jest.
ULISSES
Na co więc czekamy?
TROILUS
W duszy mej jeden jeszcze raz powtórzę/
Każdą sylabę tutaj wymówioną./
A jednak głosząc, czego świadkiem byłem,/
Nie będęż kłamcą, choć ogłoszę prawdę?/
Jeszcze jest w moim sercu wiara silna,/
Niezwyciężona, uparta nadzieja,/
Oczu i ucha niszcząca świadectwo,/
Jakby tych zmysłów było przeznaczeniem/
Nas łudzić tylko, a innych potwarzać./
Jestże to prawda? Byłaż to Kresyda?
ULISSES
Nie umiem duchów wywoływać, książę.
TROILUS
Nie, to nie ona!
ULISSES
Ona niewątpliwie.
TROILUS
Słowa me przecie szaleństwem nie trącą.
ULISSES
Ni moje, książę. To była Kresyda.
TROILUS
Nie, nie wierz temu, dla honoru kobiet,/
Nie zapominaj, żeśmy mieli matki,/
Nie daj pozoru upartym krytykom/
Chętnym oczerniać nawet bez powodu,/
Do rozmierzania cnoty wszystkich niewiast/
Miarą Kresydy, lecz utrzymuj ze mną,/
Że to nie ona.
ULISSES
Cóż ona zrobiła,/
Co by zdołało matki nasze splamić?
TROILUS
Nic, byle tylko nie ona to była.
TERSYTES
Czyżby chciał własne otumanić oczy?
TROILUS
NMiłość, Cierpienieie, to Kresyda była Diomeda,/
Ale nie ona; bo jeżeli piękność/
Posiada duszę, to nie była ona;/
Jeżeli dusze strzegą ludzkich przysiąg,/
Jeśli przysięga święta jest dla ludzi,/
Jeśli, co święte, radością jest bogów,/
Jeżeli nawet jedność ma swe prawa,/
Nie, to nie ona. O szalone słowa,/
Za mną i przeciw mnie orędujące!/
Zwodna powaga, przeciw której rozum/
Bez obłąkania może się zbuntować,/
A obłąkanie może sobie przyznać,/
Bez buntu, wszystkie rozumu pozory./
To jest, a razem to nie jest Kresyda./
Jak dziwna w duszy, mej zawrzała walka,/
Która rozdziela, co jest nierozdzielne,/
Przestrzenią większą niż od ziemi niebo!/
A jednak cała ta rozdziału przepaść/
I tyle nawet nie zostawia próżni,/
Aby w nią wcisnąć można było ostrze/
Jak nić pajęczej tkaniny subtelne./
Dowód! tak silny jak Plutona bramy:/
Niebieskie węzły złączyły ją ze mną;/
Dowód! tak silny, jak silne jest niebo:/
Niebieskie węzły stargane, rozdarte;/
A innym węzłem, pięciu palców dziełem,/
Resztki jej wiary, miłości paździory,/
Zużytej wiary zatłuszczone skrawki,/
Do Diomeda wiążą dziś Kresydę.
ULISSES
Czy może Troil czuć tego połowę,/
Co w tak namiętnych wyraża tu słowach?
TROILUS
O, czuje, Greku, czuje i objawi/
W piśmie czerwonym, jak jest Marsa serce,/
Palone ogniem miłości Wenery./
Nigdy młodzieniec nie kochał kobiety/
Duszą tak wierną i tak wiecznie stałą./
Słuchaj, jak kocham bez granic Kresydę,/
Tak nienawidzę jej Diomedesa./
On mój rękawek do hełmu ma przypiąć;/
Chociażby hełm ten Wulkana był dziełem,/
Miecz go mój przetnie; Żywioły, Walka, Zemstagroźna morska trąba,/
Którą żeglarze uraganemuraganem (daw.) --- dziś: huragan. zowią,/
Dziecko promieni wszechwładnego słońca,/
Mniej groźnym świstem przeraża Neptuna,/
Kiedy po falach jego wściekła leci,/
Niż ostrze moje, gdy mściwe upadnie/
Na Diomeda.
TERSYTES
Połechce go, widzę, za jego pożądliwości.
TROILUS
O ty fałszywa, fałszywa Kresydo!/
Całego świata zdrady, postawione/
Przy twym splamionym, Kresydo, imieniu,/
Zdadzą się piękne i jasne jak cnota.
ULISSES
Miarkuj się, książę; wybuch twój namiętny/
Ciekawe uszy prowadzi w te strony.
Wchodzi Eneasz.
ENEASZ
Przeszło godzina, jak cię szukam, książę./
Już Hektor wrócił i przywdziewa zbroję,/
A Ajaks czeka, by cię odprowadzić.
TROILUS
Idę. Więc żegnam cię, uprzejmy panie!/
Bywaj mi zdrowa, ty piękna zwodnico!/
Dotrzymaj placu, o Diomedesie,/
A na twej głowie posadź cytadelę!
ULISSES
Twym towarzyszem do bram miasta będę.
TROILUS
Przyjm za to dzięki moje rozpaczliwe.
Wychodzą Troilus, Eneasz i Ulisses.
TERSYTES
Pragnąłbym spotkać tego łotra Diomedesa!. Jak kruk bym krakał, złowieszczyłbym, złowieszczył! Patroklus zapłaci mi, co zechcę, za wiadomość o tej ladaszczycy; papuga nie zrobi więcej za migdał niż on za łatwą dziwkę. Rozpusta, rozpusta! Ciągle tylko wojny i rozpusta; one jedne tylko zawsze w modzie. Bodaj palący diabeł je porwał!
Wychodzi.
SCENA TRZECIA
Troja. Przed pałacem Priama.
Wchodzą Hektor i Andromacha.
Sen, Proroctwo, Przysięga, WalkaANDROMACHA
Nigdyś, mój mężu, tak okrutny nie był,/
Byś zamknął uszy na moje przestrogi./
Rozbrój się, rozbrój! Dziś, błagam cię, nie walcz!
HEKTOR
Do słów surowych przymuszasz mnie sama./
Wróć, bo na bogów klnę się nieśmiertelnych,/
Śpieszę do boju.
ANDROMACHA
Więc sny me złowieszcze/
Spełnią się dzisiaj!
HEKTOR
Dość tego, powtarzam!
Wchodzi Kasandra.
KASANDRA
Gdzie brat mój, Hektor?
ANDROMACHA
Zbrojny, w krwawej myśli./
Upadnij razem ze mną na kolana,/
Do moich błagań prośby twoje dorzuć,/
Bo noc tę całą marzyłam jedynie/
O krwawych bojach, o mordach i rzezi.
KASANDRA
O, prawda!
HEKTOR
Niechaj da znak moja trąbka!
KASANDRA
Przez Boga, bracie, żadnej dziś wycieczki!
HEKTOR
Precz! Niebo moje słyszało przysięgi.
KASANDRA
Przysięga, SzaleństwoNiebo jest głuche na szalone śluby;/
Od pokalanej ślubów tych ofiary/
Bóg z większym wstrętem odwraca źrenice/
Niż od wątroby plamami znaczonej.
ANDROMACHA
Słuchaj rad naszych. Przysięga, Cnota, ZłoNie myśl, że jest cnotą/
Źle robić, grzesznych dopełniając ślubów./
Alboż jest wolno kraść, żeby rozdawać,/
I dla jałmużny odzierać bliźniego?
KASANDRA
Przysięga, RozumTylko cel siły przysięgom udziela:/
Ślub nieroztropny nikogo nie wiąże./
Rozbrój się, drogi.
HEKTOR
HonorDaremne błagania./
Moich przeznaczeń honor jest wskazówką./
Żywot każdemu drogi, lecz nad żywot/
Szlachetnej duszy honor stokroć droższy.
Wchodzi Troilus.
Cóż tam, młodziku? Czy myślisz dziś walczyć?
ANDROMACHA
Przyzwij nam ojca, Kasandro, na pomoc.
Wychodzi Kasandra.
HEKTOR
Nie, mój Troilu; rozbrój się, młodzieńcze./
Rycerskie myśli kierują mną dzisiaj./
Czekaj, aż ścięgna twoich żył stwardnieją,/
Szorstkich rąk wojny unikaj wprzód dotknięć./
Zdejm hełm, mój chłopcze, bo ja się dziś zbroję/
Za mnie, za ciebie i za całą Troję.
TROILUS
Bracie, masz w sobie miłosierdzia wadę,/
Która lwom lepiej niż ludziom przystoi.
HEKTOR
Cóż to za wada? Karć mnie za nią, bracie.
TROILUS
MiłosierdzieCzęsto, gdy greccy upadają jeńcy,/
Na sam jasnego miecza twego powiew,/
Ty wołasz: ,,Wstańcie, żyjcie!"
HEKTOR
Rzecz godziwa.
TROILUS
Raczej, Hektorze, powiedz: "Rzecz to głupca".
HEKTOR
Jakże to? Jak to?
TROILUS
Miłosierdzie, Zemsta, ŚmierćToż na miłość bogów,/
Zostawmy matkom pustelniczą litość;/
My, skoro piersi obleczemy zbroją,/
Trucizną zemsty zaprawmy oręże,/
A na ich ostrzach śmierć niech galopuje.
WojnaHEKTOR
Wstyd, co za dzikość!
TROILUS
Hektorze, to wojna.
HEKTOR
Pragnąłbym, bracie, byś dzisiaj nie walczył.
TROILUS
Walka, RycerzNic mnie nie wstrzyma, los ni posłuszeństwo,/
Ni Marsa ręka ręka krwawym zbrojna mieczem/
Dająca znaki, abym się wycofał,/
Ni na kolanach Priam, ni Hekuba/
Z okiem błagania krwią gorzką zalanym,/
Ni ty, mój bracie, mieczem twym dobytym/
Póty mi drogi nie zamkniesz do boju,/
Póki mnie martwym nie położysz trupem.
Wchodzą Kasandra i Priam.
KASANDRA
Chwyć go twą dłonią, wstrzymaj go, Priamie!/
On kulą twoją; gdy podporę stracisz,/
I ty, i Troja, która tobą stoi,/
I wszystko legnie.
PRIAM
ProroctwoZostań tu, Hektorze!/
Sny twojej żony, matki twej widzenia/
I duch proroczy Kasandry to radzi,/
I ja, Hektorze, nagle, jak natchniony,/
Ja przepowiadam, że to dzień złowieszczy./
Więc zostań z nami!
HEKTOR
Już wyszedł Eneasz/
I ja związałem się słowem honoru/
Stanąć dziś rano tam, gdzie Grek niejeden/
Już czeka na mnie.
PRIAM
Nie, nie, musisz zostać!
HEKTOR
Honor, Syn, SłowoJa muszę słowa danego dotrzymać./
Znasz me synowskie uczucia, mój ojcze,/
Czci ci należnej dziś nie chciałbym zgwałcić;/
Przychyl się raczej, bym z twym zezwoleniem/
Dotrzymał słowa, które gwałcić radzisz,/
Królu Priamie.
KASANDRA
Zatrzymaj, go, ojcze!
ANDROMACHA
Przy twym zakazie dotrwaj nieugięty!
HEKTOR
Twój mnie obraża upór, Andromacho:/
Więc cię zaklinam teraz na twą miłość,/
Oddal się!
Wychodzi Andromacha.
TROILUS
Wszystkie te prorocze mrzonki,/
Wszystkie się w głowie drzemiącej wylęgły/
Szalonej dziewki.
KASANDRA
Proroctwo, Śmierć, Krew, RozpaczBądź zdrów, mój Hektorze!/
Patrz, jak umierasz, jak twarz blednie twoja!/
Patrz, jak z ran twoich krew czerwona tryska!/
Słuchaj, jak Troja, jak jęczy Hekuba!/
Jak krzykiem boleść zdradza Andromacha!/
Patrz, jak szaleństwo, rozpacz, odurzenie/
Zbiegły się razem i bezmyślnie krzyczą:/
Hektor, o, Hektor zginął! Hektor zginął!
TROILUS
Precz!
KASANDRA
Bądź zdrów! Czekaj, to żegnanie moje:/
Siebieś oszukał, oszukujesz Troję.
Wychodzi.
HEKTOR
Krzyki jej, ojcze, myśl twą odurzyły,/
Lecz się uspokój, królu, ukój miasto;/
My idziem walczyć, by, jak dzień omdleje,/
Świetne rąk naszych opowiadać dzieje.
PRIAM
Bądź zdrów! Niech Jowisz tarczą swą cię słoni!
Oddalają się w różne strony Hektor i Priam.
Alarm.
TROILUS
To hasło boju. Wierny słowu, muszę/
Zedrzeć rękawek lub wyzionąć duszę.
Gdy się chce oddalić, wchodzi Pandarus.
PANDARUS
Czy słyszysz, książę, czy słyszysz?
TROILUS
Co takiego?
PANDARUS
Przynoszę list od tej biednej dziewczyny.
TROILUS
Zobaczmy.
PANDARUS
ChorobaTe szelmowskie suchotysuchoty (daw.) --- gruźlica., te przeklęte szelmowskie suchoty tak mnie męczą, a do tego ta głupia fortuna tej dziewki, że czy to dla tej, czy to dla owej przyczyny, lada dzień się z wami pożegnam. A do tego mam w oczach łzawienie i taki ból w kościach, że albo jestem zczarowany, albo ani wiem, co powiedzieć. Co ci tam pisze?
TROILUS
Słowa, czcze słowa, z serca ni litery.
drze list
Serce, Miłość, Zdrada, Słowo, CzynSerce gdzie indziej powiodło uczucie./
Idź z wiatrem, wietrze, i wirujcie razem!/
Miłość mą karmi zwodnymi słowami,/
Ale innego nasyca czynami.
Wychodzą w różne strony.
SCENA CZWARTA
Między Troją a greckim obozem.
Alarm. Utarczki. Wchodzi Tersytes.
TERSYTES
Poszli już w targańce; przypatrzmy się. Ten fałszywy, obrzydliwy hultaj Diomedes przypiął do swego hełmu rękawek tego zakochanego durnia, młodego trojańskiego ciuryciura --- sługa w obozie wojskowym.. Chciałbym, żeby się spotkali, żeby ten trojański osioł, wzdychający do tej tam ladaszczycy, odprawił tego greckiego hołyszahołysz (z ukr.) --- golec, biedak., rajfura z rękawkiem, a bez rękawa, do tej fałszywej, rozpustnej pomywaczki. Z drugiej strony, polityka tych szczwanych, wiarołomnych łotrów --- tego zgniłego, nadgryzionego przez myszy, starego sera, Nestora, i tego lisa, Ulissesa --- niewarta torby sieczki. Podjudzili mi przez politykę tego mieszańca, kundla Ajaksa, przeciw nie lepszemu psu Achillesowi i teraz kundel Ajaks, dumniejszy od kundla Achillesa, nie chce się wziąć dziś do miecza; tak więc Grecy zaczynają podnosić chwałę barbarzyństwa, a polityka zaczyna tracić na wzięciu. Lecz cicho! Zbliża się rękawek i bezrękawy.
Wbiega Diomedes, nim Troilus.
TROILUS
Stój, nie uciekaj! Bo choćbyś w Styks skoczył,/
Wpław cię pogonię.
DIOMEDES
Odwrót nie ucieczką:/
Tłum opuściłem, by dogodniej walczyć.
TERSYTES
Broń twojej ladaszczycy, Greku! Bij się za twoją ladaszczycę, Trojańczyku! Dalej w czuby o rękawek! Dalej o rękawek bezrękawy!
Wychodzą Troilus i Diomedes, walcząc. Wbiega Hektor.
HEKTOR
Kto jesteś, Greku? Czy krew twa i godność/
Dają ci prawo z Hektorem się mierzyć?
TERSYTES
Bynajmniej! Bynajmniej! Ja hołysz, nikczemny ciura, plugawy hultaj.
HEKTOR
Wierzę ci, żyj więc.
Wychodzi.
TERSYTES
Dzięki Bogu, że mi uwierzyłeś; ale bodaj zaraza kark ci skręciła za strach, którego mi napędziłeś! Lecz co się stało z moimi babiarzami? Chyba jeden drugiego połknął; śmiałbym się z takiego cudu, choć pod pewnym względem rozpusta sama się pożera. Pójdę ich szukać.
Wychodzi.
SCENA PIĄTA
Inna część placu bitwy.
Wchodzi Diomedes i Sługa.
DIOMEDES
Idź, idź, mój giermku, weź konia Troila,/
Oddaj Kresydzie pięknego rumaka,/
A służby moje poleć jej piękności./
Zakochanego karcąc Trojańczyka,/
Złożyłem dowód, żem nie jest niegodny,/
Być jej rycerzem.
SŁUGA
Śpieszę, dobry panie.
Wychodzi Sługa. Wchodzi Agamemnon.
AGAMEMNON
WalkaNaprzód, rycerze! Dumny Polidamas/
Zwalił Menona, bękart Margarelon/
Pojmał Dorea, kolos nieruchomy/
Belką wywija nad trupem Cediusza/
I Epistrofa, dwóch poległych królów;/
Śmiertelnie ranni Toas, Amfimachus;/
Legł Poliksenes; zginął i Patroklus/
Lub w jasyr poszedł; Palamed pokłuty;/
Na wojska nasze ŁucznikŁucznik --- Szekspir czerpał w tym miejscu z Caxtona, według którego z pomocą Troi pospieszył m.in. król Epistrophus, wiodąc prócz wojowników przedziwną bestię zwaną Łucznikiem, o końskim tułowiu i torsie człowieka, doskonale strzelającą z łuku. Strzelec ten miał zadać wielkie straty Grekom. postrach rzucił./
Na pomoc naszym śpieszmy, Diomedzie,/
Lub bez nadziei zginęliśmy wszyscy.
Wchodzi Nestor.
NESTOR
Ciało Patrokla nieście do Achilla;/
Niech ślimak Ajaks choć przez wstyd się zbroi./
Rycerz, WalkaTysiąc Hektorów plac boju przebiega:/
Tu na Galaciena Galacie, rumaku swym --- imię konia Hektora Szekspir zaczerpnął z dzieła Lydgate'a, podobnie jak powyżej postać Margarelona, nieprawego syna Priama., rumaku swym, walczy,/
Tam mu roboty brakło, tutaj znowu/
Na pieszo biegnie; przed nim uciekają/
Lub giną nasi, jak przed wielorybem/
Kiełbików roje. Już tam się pokazał,/
Greckie szeregi, jak dojrzałe zboże/
Pod mieczem jego walą się pokosem./
Tu, tam i wszędzie bierze i zostawia./
Wprawna dłoń, woli posłuszna rozkazom,/
Co zechce, spełnia, a spełnia tak wiele,/
Że istnośćistność (daw.) --- to, co istnieje, rzeczywistość. zda się niepodobieństwem.
Wchodzi Ulisses.
ULISSES
Zemsta, WalkaNie traćmy serca; już wielki Achilles/
Przywdziewa zbroję, a wśród łez i przekleństw/
Ślubuje zemstę. Rany Patroklusa/
I MyrmidonówMyrmidonowie (mit. gr.) --- szczep grecki zamieszkujący Ftyję, w czasie wojny trojańskiej dowodzeni przez Achillesa. widok posiekanych,/
Bez rąk, bez nosów, skarżących Hektora,/
Śpiącą krew jego zbudziły na koniec./
Ajaks po stracie swego przyjaciela/
Z pianą na ustach wystąpił do boju,/
Ryczy: ,,Gdzie Troil?", który dziś wśród walki/
Dokonał czynów szalonej odwagi,/
W odmęt się rzucał i wychodził cały,/
Z beztroską siłą, a troską bezsilną./
Jakby fortuna, na przekór zręczności,/
Dała mu wszędzie bezpieczne zwycięstwo.
Wchodzi Ajaks.
AJAKS
Tchórzu, Troilu! Pokaż się, Troilu!
Wybiega.
DIOMEDES
Tam! tam!
NESTOR
Znów nasze formują się szyki.
Wchodzi Achilles.
ACHILLES
Gdzie Hektor? Wystąp, dzieciuchów morderco,/
Pokaż oblicze, naucz się na koniec,/
Co to jest spotkać gniewnego Achilla./
Gdzie Hektor? Szukam jednego Hektora.
Wychodzą.
SCENA SZÓSTA
Inna strona placu bitwy.
Wbiega Ajaks.
AJAKS
Troilu, tchórzu, pokaż twe oblicze!
Wchodzi Diomedes.
DIOMEDES
Troilu! Gdzie on?
AJAKS
Czego chcesz od niego?
DIOMEDES
Chcę go wychłostać.
AJAKS
Gdybym tu był wodzem,/
Prędzej godności mej bym ci ustąpił/
Niźli tej chłosty, Troilu! Troilu!
Wbiega Troilus.
TROILUS
Mam cię na koniec, zdrajco Diomedzie!/
Twe przeniewiercze zwróć ku mnie oblicze/
I zapłać życiem za mojego konia.
DIOMEDES
Ha, to ty jesteś?
AJAKS
Odstąp, Diomedzie,/
Sam chcę z nim walczyć.
DIOMEDES
On łupem jest moim./
Nie myślę boju bezczynnym być świadkiem.
TROILUS
Starczę dla obu, wy greccy szalbierze!
Wychodzą walcząc. Wchodzi Hektor.
HEKTOR
To Troil. Dzielnie walczysz, młody bracie.
Wchodzi Achilles.
ACHILLES
Hektor! Na koniec! Na nas teraz kolej!
HEKTOR
Jeśli chcesz, wytchnij!
ACHILLES
Dumny Trojańczyku,/
Uprzejmość twoją z pogardą odrzucam./
Na twoje szczęście miecz się mój wyszczerbił;/
Winieneś życie mej nieprzezorności,/
Ale niebawem znów o mnie usłyszysz./
Więc żyj tymczasem, idź i szczęścia próbuj.
Wychodzi.
HEKTOR
Bądź zdrów! Sił moich oszczędzałbym więcej,/
Gdybym przypuszczał, że cię dziś zobaczę.
Wchodzi Troilus.
Co tam, mój bracie?
TROILUS
Ajaks Eneasza/
Pojmał przed chwilą. Zniesiemyż tę hańbę?/
Nie, na to słońce w górze gorejące,/
Nie, tak nie będzie! Los jego podzielę/
Lub go odbiję. O ParkiParki (mit. rzym.) --- trzy boginie przeznaczenia, zajmujące się nicią ludzkiego życia; najstarsza z nich przecinała ją ostatecznie; w mit. gr. ich odpowiednikami były Mojry., słyszycie,/
Niech zginę dzisiaj, bo nie dbam o życie!
Wychodzi. Wchodzi rycerz w świetnej zbroi.
HEKTOR
Stój, o, stój, Greku, bo piękny cel z ciebie!/
Nie chcesz? Twa zbroja piękna mi się zdaje,/
I mieć ją muszę, chociażby mi przyszło/
Całą ją posiec, spinki jej potrzaskać./
Lotna zwierzyna przez pola szoruje:/
Dla twej cię pięknej skóry upoluję.
Wychodzi.
SCENA SIÓDMA
Inna strona placu boju.
Wchodzi Achilles z Myrmidonami.
ACHILLES
Stańcie tu kołem, dzielne Myrmidony,/
Słuchajcie pilnie: Przy mym zawsze wozie,/
Sił nie marnujcie na bezcelne cięcia./
Lecz kiedy znajdę krwawego Hektora,/
Waszych go mieczy opasujcie lasem,/
Opasanego sieczcie bez litości./
Za mną! Bo losy dziś spełnić się muszą,/
Ciało Hektora pożegna się z duszą.
Wychodzą.
Inna strona placu boju.
Wchodzą Menelaus i Parys walcząc, z innej strony Tersytes.
TERSYTES
Rogal poszedł w targańce z rogalorobem. Dalej, byku! Huź-ha, ogarze! Huź, Parysie, huź-ha! A i ty śmiało, dwusamiczny wróblu! Huź, Parysie, huź-ha! Byk, widzę, górą; baczność, rogi, baczność!
Wychodzą Parys i Menelaus.
Wchodzi Margarelon.
MARGARELON
Zwróć się, niewolniku, i walcz!
TERSYTES
Kto jesteś?
MARGARELON
Bękart Priama.
TERSYTES
I ja też jestem bękartem; kocham bękartów. Urodziłem się bękartem, wychowałem bękartem, jestem bękartem duszą, bękartem odwagą, we wszystkim nieprawego rodu. Niedźwiedź nie kąsa niedźwiedzia, a dlaczegóż mieliby się kąsać bękarci? Strzeż się, wszelka bitwa złe nam wróży. Syn ladaszczycy bijący się za ladaszczycę kusi wyroki. Bądź zdrów, bękarcie.
MARGARELON
Niech cię diabeł porwie, tchórzu!
Wychodzą.
SCENA ÓSMA
Inna strona placu boju.
Wchodzi Hektor.
HEKTOR
Tak zgniły w sercu, tak na zewnątrz piękny!/
Świetną twą zbroję zapłaciłeś życiem./
Czas spocząć, dzienną pracę mą skończyłem./
Śpij, mieczu, dość cię krwią dziś napoiłem!
Zdejmuje hełm i zawiesza tarczę na ramieniu. Wchodzi Achilles z Myrmidonami.
ACHILLES
Noc, ŚmierćSpojrzyj, Hektorze, jak zachodzi słońce,/
Patrz, jak noc szpetna w tropy za nim pędzi!/
Dnia tego koniec będzie dni twych końcem,/
I życie twoje zgaśnie razem z słońcem.
HEKTOR
Czy chcesz korzystać z tego, żem bez broni?Czy chcesz korzystać z tego, żem bez broni? --- okoliczności śmierci Hektora Szekspir zapożyczył ze średniowiecznych romansów o wojnie trojańskiej; w Iliadzie (XX 248--361) Hektor walczy i ginie w pojedynku z Achillesem, toczonym najpierw na włócznie, potem na miecze.
ACHILLES
Sieczcie, to on jest, sieczcie, Myrmidoni!
Hektor upada.
Trojo, tak duma twych zwali się wieży,/
Bo tu twe serce i ramię twe leży!/
Teraz wam z całej piersi zagrzmieć pora:/
,,Achilles zabił wielkiego Hektora!"
Słychać sygnał odwrotu.
Cicho! Słyszycie? To znak jest odwrotu.
PIERWSZY MYRMIDON
Ten sam znak dają i trojańskie trąby.
ACHILLES
Noc, WalkaNoc smoczym skrzydłem owinęła ziemię,/
Rozdziela wojska jak rozjemca szranków./
Miecz mój, co liczył na bankiet obfity,/
Po smacznym kąsku spać idzie półsyty.
wkłada miecz do pochwy
Przywiążcie trupa do mojego wozu,/
Niech go powlokę do Greków obozu.
Wychodzą.
SCENA DZIEWIĄTA
Inna strona placu bitwy.
Wchodzą Agamemnon, Menelaus, Nestor, Diomedes i inni w pochodzie.
Okrzyki za sceną.
AGAMEMNON
Co krzyk ten znaczy?
NESTOR
Uciszcie się, bębny!
Okrzyki za sceną: ,,Achilles! Hektor zabity! Achilles!".
AJAKS
Hektor zabity Achillesa ręką.
AJAKS
Niech się Achilles nie pyszni zwycięstwem./
Hektor przynajmniej był mu równy męstwem.
AGAMEMNON
Niech jeden czeka Achilla powrotu,/
Niech go zaprosi do mego namiotu./
Jeżeli Hektor łaską bogów zginał,/
Nasza jest Troja, i czas wojny minął.
Wychodzą.
SCENA DZIESIĄTA
Inna strona placu boju.
Wchodzi Eneasz i Trojańczycy.
ENEASZ
Stójcie! Bo przy nas jeszcze plac jest boju;/
Stójcie! Tu musim długą noc przetrzymać.
Wchodzi Troilus.
TROILUS
Hektor zabity.
WSZYSCY
Hektor? Nie daj Boże!
TROILUS
Zginął; morderca za swoim go wozem/
Po krwawym polu bez litości wlecze./
Niebiosa, szybciej okażcie swą wściekłość,/
Na waszych tronach, zawistni bogowie,/
Z uśmiechem rzućcie na Troję spojrzenia,/
Przez miłosierdzie skróćcie jej męczarnie,/
Pewnej ruiny zbyt nie przewlekajcie!
ENEASZ
Książę mój, całe zniechęcasz rycerstwo.
TROILUS
Widzę, że moich słów nie zrozumiałeś./
Nie, ja o trwodze, o śmierci nie mówię,/
Ja raczej wszystkie wyzywam pogróżki,/
Którymi bogi i ludzie nas straszą./
Śmierć, Rozpacz, ZemstaHektor zabity! Kto zechce z tą wieścią/
Pójść do Priama albo do Hekuby?/
Kto chce na wieki mieć puszczyka miano,/
Niechaj ogłosi Troi: ,,Hektor zginął!"/
Ha! Na te słowa Priam skamienieje,/
Każda niewiasta zmieni się w NiobęNiobe (mit. gr.) --- żona króla Teb Amfiona, matka licznego potomstwa, szczyciła się, że ma więcej dzieci niż bogini Latona, która miała tylko Apollina i Artemidę. Apollo i Artemida z zemsty zabili z łuków dzieci Niobe na jej oczach. Rozpaczającą Niobe na koniec Zeus zamienił w skałę, co czasem interpretuje się jako skamienienie z bólu i rozpaczy.,/
Każdy młodzieniec w marmurowy posąg,/
Cała się Troja zlęknie samej siebie./
Lecz idźmy! Idźmy! Wielki Hektor zginął!/
Jakież do tego mógłbym dodać słowo?/
Lecz nie, czekajcie! Obrzydłe namioty,/
Dumnie po naszych rozbite dolinach,/
Niech wstanie TytanTytan --- tu: Helios, bóg słońca i światła dziennego, przemierzający sklepienie niebieskie na rydwanie zaprzężonym w ogniste rumaki; należał do grona tytanów, pierwszego pokolenia bogów, starszych od bogów olimpijskich., jak zechce raniejraniej (daw.) --- wcześniej.,/
Ja was od końca do końca przebiegnę!/
Olbrzymi tchórzu! Ciebie przestrzeń żadna/
Od nienawiści mojej nie rozdzieli/
Będę cię straszył jak grzeszne sumienie,/
Tworzące widma w myślach obłąkanych./
Idźmy! Niech każdy z towarzyszów broni/
Nadzieją zemsty żal serca osłoni!
Wychodzą Eneasz i Trojanie. W chwili gdy Troilus ma się oddalić, wchodzi z przeciwnej strony Pandarus.
PANDARUS
Słuchaj, słuchaj!
TROILUS
Precz stąd, rajfurze! Niech zawsze i wszędzie/
Hańba nazwiska twego piętnem będzie.
Wychodzi.
PANDARUS
Doskonałe lekarstwo na moje łamanie kości! O świecie, świecie, świecie! Oto pogarda na każdego pośrednika czekająca! Zdrajcy i rajfury, jak ciężką wkładają na was pracę, a jak źle ją wynagradzają! Jak się to dzieje, że nasze usiłowania tak są upragnione, a w takim obrzydzeniu ich wykonanie? Czy znajdę na to jakie wiersze, jakie porównanie? Zobaczmy:
Z wesołym brzękiem muska wonne ziółka,/
Dopóki żądło, póki miód ma pszczółka;/
Ale niech straci broń ostrą ogona,/
Miód słodki mija i pieśń słodka kona.
Uczciwi handlarze ludzkiego mięsa, zapiszcie to sobie na waszych malowanych szyldach.
Bracia mojego cechu, na los dziś mój patrzcie,/
Oczu na pół już zgniłych ostatki wypłaczcie./
Kto z was płakać nie może, niech wzdycha z litości,/
Nie dla mnie, dla łamania własnych swoich kości./
Bracia, drzwiczczanej straży wierni towarzysze,/
Za jakie dwa miesiące testament napiszę;/
Napisałbym go teraz, lecz mąci mi szyki/
Trwoga o wściekłej gęsi winczesterskiejgęś winczesterska --- eufemizm oznaczający chorobę weneryczną; domy publiczne w Southwark podlegały jurysdykcji biskupa Winchesteru. syki./
Teraz idę się pocićidę się pocić --- aluzja do dawnego sposobu leczenia chorób wenerycznych: kuracji w wannie do pocenia się, żeby organizm wydalił ,,jad weneryczny"., a wam się dostanie/
W niewątpliwej puściźnie kości mych łamanie.
Wychodzi.