- Alkohol: 1
- Anioł: 1 2 3
- Antysemityzm: 1
- Bóg: 1 2 3 4
- Chłop: 1
- Ciało: 1
- Człowiek: 1
- Danse macabre: 1 2
- Dar: 1 2
- Diabeł: 1 2
- Dusza: 1 2 3
- Gospodarz: 1
- Gospodyni: 1
- Grzech: 1 2 3 4 5 6 7
- Gwiazda: 1 2 3
- Jabłko: 1 2
- Kara: 1
- Kobieta: 1
- Król: 1 2
- Kuszenie: 1 2
- Lenistwo: 1
- Matka: 1
- Matka Boska: 1
- Morderstwo: 1 2
- Mąż: 1 2 3
- Niebo: 1
- Noc: 1
- Owoc: 1 2
- Piekło: 1 2 3
- Proroctwo: 1 2
- Przekupstwo: 1
- Przemoc: 1
- Rasizm: 1 2
- Rozpacz: 1
- Sprawiedliwość: 1
- Stworzenie: 1 2 3
- Syn: 1
- Taniec: 1
- Wina: 1 2
- Wygnanie: 1 2 3
- Wyrzuty sumienia: 1
- Władca: 1
- Władza: 1
- Zbawienie: 1
- Zbrodnia: 1 2
- Zbrodniarz: 1
- Zwycięstwo: 1
- Zwątpienie: 1
- Zło: 1
- Śmierć: 1 2 3
- Śpiew: 1
- Żałoba: 1
- Żona: 1 2
- Żyd: 1 2
Informacja o wprowadzonych zmianach
Wprowadzono modernizację zapisu w zakresie:
* ortografii, np. kolendnicy > kolędnicy,
* pisowni joty w wyrazach np. linję > linię, wigiliją > wigilią, bestyjo > bestio;
* pisowni łącznej lub rozdzielnej z przyimkami np. wlot > w lot, pokolei > po kolei, napół > na pół, zpodełba > spode łba itd.
* pisowni z „nie”, np. niewiem > nie wiem, niewiadomo > nie wiadomo.
* fleksji, np. niemi > nimi, samem -> samym, najpiękniejszem > najpiękniejszym itd.
* pisowni skrótów, np. i t. p. -> itp., j.w. -> jw.
Uwspółcześniono zapis imion osób dramatu: Joseph -> Józef [?], Djabeł -> Diabeł, Archanioł Gabryel -> Archanioł Gabriel, Melcher -> Melchior[?] oraz nazwę własną Betleem -> Betlejem [?].
Dostosowano interpunkcję do obowiązujących zasad.
Poprawiono błędy źródła: lewj > lewej; króry > który; paszedł > poszedł; sę > się; Dzięciątka > Dzieciątka; podrózy > podróży; Bartoszem > Bartosem; względne > względnie; Harmonizaja > Harmonizacja.
Leon SchillerPastorałka
Misterium ludowe
w układzie Leona Schillera
muzyka Leona Schillera i Jana Maklakiewicza
Żonie mojej,
Ewie
na pamiątkę wspólnej pracy
w Reducie
1Postacie odtwarzane na scenie przez kolędników:
- Maria — Józef
- Archanioł Michał — Archanioł Gabriel
- Aniołowie
- Adam — Ewa
- Trzej Królowie
- Pasterze
- Herod — Herodowa
- Pachoły Heroda
- Żydek — Rabin
- Karczmarka — Szlachcic
- Chłop — Chłopka
- Wół — Osioł
- Turoń
- Śmierć — Diabeł
PROLOG
Na widowni ciemno. Tylko świece kościelne w rogach przedscenia zapalono. Odzywają się uroczyście organy i dzwony. Chór za sceną, lub tam, gdzie będzie orkiestra, śpiewa chorał starodawny.
1. CHORAŁ
CHÓR
Serdecznie się radujmy
Dnia dzisiejszego,
5Iże się nam narodził
Z czystości Panieńskiej Syn
Boga żywego,
Aby szatańską moc
I jego wszystką złość
10Wiecznie zagubił,
A nas chrześcijany
Za swe własne syny
Sobie poślubił.
Z tego my się radujmy
15I wdzięcznie przywitajmy
Pana naszego,
Że się raczył narodzić,
Chciejmyż Jemu wdzięczni być
Z serca prawego.
20Jemu dziś śpiewajmy,
Jemu chwałę dajmy,
Mówiąc bez miary:
Tobie chwała, Panie,
Tobie dziękowanie
25Za Twoje dary.
Śpiew i dzwony milkną. Wchodzi na przedscenie, przez rozpór opony, zasłaniającej miejsce właściwej akcji, Prologus, jeden z kolędników urządzających widowisko, i zdjąwszy czapkę z głowy, tak mówi:
PROLOGUS
Silentium[2][3], waszmościowie, czapki proszę z głowy,
Przychodzimy tu do was orszak kolędowy
Z widowiskiem nabożnym, które nazwę ma tę:
Historia de Domini Nativitate[4].
30Szczodry wieczór, chrześcijanie, zawitał na ziemi!
Jezus, Maria, Józef z Anioły
[5] wdzięcznymi
Zstąpią na to
theatrum[6] z niebieskich obłoków,
Testamentu Starego spełniając Proroków
Obietnice, nam grzesznym zasię na pociechę.
35Dorocznym obyczajem pod serc naszych strzechę
Wpuśćmy ich, waszmośćpaństwo, a oni prezentem
Za gościnę zapłacą w onym kraju świętym,
Kędy, skończywszy smętne, ziemskie pątowanie
[7],
Wiekuiste znajdziemy duchowne mieszkanie.
40Kto dla Pana w swym sercu jasłeczko
[8] uczyni,
Ten będzie miał urodzaj w polu, a skarb w skrzyni!
Kto litośnie Panienkę dzisia przenocuje,
Niechże się już w tym roku o nic nie turbuje!
Kto Józefowi wtórem pomoże w kolędzie,
45Temu się jako nigdy, wiera
[9], szczęścić będzie!
Chwała Tobie, Jezu, na wysokiej górze,
A nam ludziom pokój na niskim pagórze!
Amen.
Daje znak gromadzie kolędniczej, aby weszła. Z obydwu stron widowni, z głębi, idą w takt wiejskiej muzyki
kolędnicy. Jeden niesie ruchomą Gwiazdę na kiju. Ten idzie na czele prawej drużyny. Lewą prowadzi kolędnik, udający Turonia lub Kozę. Inni w strojach ludowych, w których potem będą występowali, mają na sobie zwykłe ozdoby kolędnicze, a więc: czako wojskowe, wyklejone z lśniącego papieru, takież basy i epolety. Są tu
Trzej Królowie,
Herod i inne persony widowiska. Znajdują się też w orszaku grajkowie: skrzypkowie, klarnecista, basista i bębnista z wielkim tołumbasem
[10]. Wszyscy idą rytmicznie, zapatrzeni nabożnie w Gwiazdę. Schodzą się na przedsceniu. Ustawiają się w szereg tak, że
Prologus tworzy wraz z
Gwiazdorem środek.
Śpiewają, kołysząc się z nogi na nogę, do taktu. Ręce ich wzniesione ku Gwieździe. Ruchy ich przypominają zachwycenie świątków kapliczkowych. Podczas refrenu śmielej przytupują, ale słowa „w Betlejem” śpiewają z ogromnym namaszczeniem i nabożeństwem.
2. ŚPIEW KOLĘDNIKÓW
KOLĘDNICY
Gore gwiazda Jezusowi
[11]
50W obłoku, w obłoku,
Józef z Panną asystują
Przy boku, przy boku.
Hojże ino, dana, dyna,
Narodził się Bóg Dziecina
55
weselej
Wół i osioł w parze stoją
Przy żłobie, przy żłobie,
naśladują pociesznie zwierzęta
60Huczą, buczą delikatnej
Osobie, osobie.
Hojże ino…
Anioł Pański kuranciki
[12]
Wycina, wycina!
65
naśladują granie i okręcają się tanecznie
Stąd pociecha dla Panięcia
Jedyna, jedyna!
Hojże…
Śpiewając refren, odchodzą, tak jak przyszli.
Prologus znika w rozporze opony.
Gdy dźwięki muzyki kolędniczej ucichną, odsłania się scena i teraz zaczyna się właściwe misterium.
Scena przedstawia stale jednakowy widok. W głębi, na drugim planie, sporządzony jest budynek w kształcie tryptyku. Część środkowa, największa, służy do odgrywania najważniejszych scen religijnych. Tu odbywa się scena w Raju, Zwiastowanie i wszystkie Adoracje. W prawym skrzydle (od aktora) ukazują się postacie dobre, w lewym złe. Ta orientacja, zapożyczona z teatru religijnego średniowiecza, obowiązuje w układzie wszystkich ruchów i sytuacji. Do budynku misteryjnego wchodzi się po stopniach. Wszystkie trzy otwory zasłonięte są oponami, które się w miarę potrzeby odsłania. Nad otworem środkowym przytwierdzona gwiazda, taka sama, jak ta, którą mieli kolędnicy. Budynek winien posiadać prostą, jak najbardziej celową architekturę, wzorowaną na budownictwie ludowym, wolną wszakże od zbytecznych ornamentów i malowideł. „Teren ziemski” oznacza przestrzeń pierwszoplanowa.
SPRAWA PIERWSZA
UPADEK PIERWSZYCH RODZICÓW
3. PPRELUDIUM ORGANOWE NA TEMAT „ACH, ZŁA EWA NAROBIŁA”[13]
Odsłonięta część środkowa tryptyku. W niej wyobrażony Raj, a więc drzewo pośrodku, obwieszone jabłkami, złoconymi orzechami i świecidełkami. Nieco głębiej dwa krzaki. Adam i Ewa stoją po obydwu stronach drzewa owego. Adam bo prawej stronie, Ewa po lewej. Są półnadzy. Szaty ich z liści łopianu. Ewa ma na głowie wianek. Adam i Ewa stoją nieruchomo, jakby we śnie pogrążeni. (Jeszcze ich Bóg nie stworzył). Pod koniec preludium Adam budzi się. Ręce ma złożone na piersiach.
ADAM
70Iżem z dobroci Boga na ten świat stworzony,
A co większa, że jestem w Raju postawiony,
rozglądając się dokoła
Wielkim szczęściem i dobrem jestem opatrzony.
zwracając się na prawo i patrząc w górę
75I cóż za takowe dobro oddam Panu swemu,
Gdy wszystko od Niego mam, a swego nic nie mam?
z pokorą dziecięcą
Bo On jest Bogiem i Panem moim, nie kto inny,
On nadał duszę we mnie, ulepił mnie z gliny.
80A co większa, ażeby mi się samemu nie cnęło,
Zasnąłem…
tu zasypia
nagle budzi się i patrzy ze zdziwieniem na lewo, gdzie stoi Ewa, która ocknęła się z drętwoty dotychczasowej i kusząco się uśmiecha
Ocknąwszy się, nie wiem, skąd się to wzięło?
85Aż tu słucham pilnie, co się przy boku mym rusza…
Patrzę prędko…
z radością
odwraca głowę na prawo
90
słucha jak gdyby głosu spływającego z wysokości i słowa te uroczyście, z wielkim przejęciem powtarza
Aż mówi Pan Bóg do mnie, że: „niewiastę onę
Oddaję ci, Adamie kochany, za żonę…
tu oboje uśmiechają się do siebie i łączą ręce, jak przed ołtarzem nowożeńcy
potem znów z godnością
95Abyście wraz w Raju tego jabłka strzegli,
Wszystkiego używali, co chcieli, to jedli…”
do Ewy z trwogą
Drzewa wiadomości złego i dobrego
Zakazał nam Pan Bóg używać i kosztować z niego,
100
z naciskiem
Z drzewa tego owocu abyśmy nie jedli!
EWA
wielce przerażona, ale spuszczone ku ziemi oczy i ciążenie jej ciała bardziej ku lewej stronie każą się domyślać, iż ulega już podszeptom Diabła
Adamie, mężu mój, trzeba się nam strzec,
Rozkaz boski zachować, jabłek z tego drzewa nie jeść,
Bo skorobyśmy tego owocu skosztowali,
105Zapewne toby nas i z Raju wygnali…
ADAM
surowo jak ojciec do dziecka
A tyś jak myślała, Ewo ukochana?
Wszak wiesz, że to jest wielka łaska tak dobrego Pana!
Toć Aniołowie święci, jak w niebie zgrzeszyli,
Zaraz ich wypchnęli, więcej nie wpuścili!
EWA
110Oj, Adamie, mężu mój, toby i nam to zrobili?
ADAM
grożąc pięścią
Skorobyśmy tylko cokolwiek zgrzeszyli!!
odsapnął, wziął się pod boki
Pilnujże ty, Ewo, tej jabłonki w Raju,
A ja się pójdę przypatrzyć zwierzętom do Raju.
Wychodzi na prawo, śpiewając wesoło.
4. ŚPIEWKA ADAMA
115
Bydełko moje,
Jako mi się pasiesz,
Jako mi się pasiesz?
Helo, helo!
śpiew jego ginie za sceną
EWA
została sama, patrzy, czy Adam nie widzi, zbliża się do drzewa
podczas jej słów z wolna rozsuwa się zasłona w lewym, złym skrzydle tryptyku
120
Jakożeś moim ustom pożądane!
Nie stoczyły cię szkodliwe robaki,
Winne ty pewno mieścisz w sobie smaki…
Biedna-ć ja, biedna jestem białogłowa,
125Skąd mi się wzięła ta pokusa nowa?
Kazał mi Adam jabłuszka pilnować,
A mam oskomę
[16] przedsię pokosztować…
Z tymi słowy zasłona w lewym skrzydle rozsunęła się zupełnie. Teraz widać, czyja dłoń to zrobiła, bo ukazuje się Diabeł. Ma twarz poczernioną sadzami, na grzbiecie czarny kożuch barani, buty czerwone. Z kudłatego łba wystają rogi.
DIABEŁ
nie wychodzi poza ramy „złej” części tryptyku i rozmawia z Ewą jakby przez ścianę
gdy chce silniej na
Ewę natrzeć, z ogromnym natężeniem wykonywa
[17] ruchy dziwaczne, podobne do „pas magnetycznych”
Ewa zlękła się, a on do niej, obleśnie kłaniając się:
Jakże mi się masz, moja miła pani?
Wiem, że w tym szczęściu nikt cię nie pogani…
130Ale powiedz mi, czego pod tym drzewem stoisz?
Pewno jabłka pilnujesz, a zerwać się boisz…
EWA
Prawdę mówisz, szatanie, że się zerwać boimy,
A przez to samo kosztować nie śmiemy…
tym samym tonem, jakim Adam przestrogę boską wygłaszał
135Bo Pan Bóg powiedział, że „skoro tylko owocu z tego drzewa skosztujecie,
Bądźcie pewni, że śmiercią — i na wieki — pomrzecie”!!
DIABEŁ
aż się tarza ze śmiechu
KuszenieHa, ha, ha! nierozumni ludzie, co temu wierzycie!
Zaraz śmiercią pomrzeć macie, jak to jabłko zjecie?!
kusi ją szeptem
140Usłuchaj ty mojej rady, jak ja tobie powiem:
Jak to jabłko zjecie,… to tak, jak bogowie…
przeraził się słów wypowiedzianych, przykucnął ze strachu, nie śmie oderwać wzroku od ziemi
Będziecie wiedzieć, co źle, a co dobrze…
prosi łagodnie
145Usłuchaj mojej rady, a zrób, jak ja tobie życzę!
EWA
dziecinnie uśmiechnięta, palec w ustach
A jak się Pan Bóg na nas zagniewa o to jabłko?
No, głupia, zjedz, pójdzie ci to wszystko we wład, gładko!
EWA
pod naporem magnetycznej siły Diabła, bezwiednie niemal, sięga po owoc; ruchy jej powolne, senne, rytmicznie uzgodnione ze słowami
Słucham ja twojej rady, to jabłko kosztuję…
Prawą ręką zerwała jabłko i podniosła do ust, lewą jednocześnie zdjęła wianek i rzuciła na ziemię. Słychać śpiew Adama z prawej strony. Ewa stoi nieruchomo. Twarz jej przybrała wyraz niewysłowionej błogości. Diabeł z przeraźliwym śmiechem zasuwa szybko zasłonę lewego skrzydła tryptyku.
5. ŚPIEWKA ADAMA
150Jużci biały dzień
Żeńże je na rosę,
Dla Boga cię proszę,
Żeńże…
Wszedł, wesoło przytupując, ale zobaczywszy Ewę, urwał i stanął jak wryty.
EWA
155Posmakujże, jakie dobre i zjedzże…
podaje mu jabłko
Adam, podobnie jak przed chwilą Ewa, bezwiednie bierze owoc z jej rąk i kosztuje
na twarzy jego ten sam wyraz rozkoszy
nagle rzuca ogryzek i mówi z lękiem i rozpaczą
ADAM
Ach, Ewo ukochana, przez Boga żywego, cóż się z nami stało?
patrzy ze wstydem na obnażone części ciała i wstydzi się widowni
zasłania się jak może rękami, Ewa czyni to samo
Jam nagi — a ty czymże odziejesz swe ciało?
160Jakże nam się przyjdzie stawić w oczy komu?
Teraz nam trza chodzić w Raju po kryjomu.
Z tymi słowy cofają się wstydliwie w głąb i kryją się za krzakami tak, że tylko głowy ich widać
ARCHANIOŁ-MICHAŁ
odsłania prawą, „dobrą” część tryptyku
ma na sobie zgrzebny strój chłopski, tylko przepasany jest pasem, ozdobnie nabijanym
w ręku miecz w kształcie płomienia
skrzydła ze srebrnej, papierowej łuski
Adamie, kędyś jest i kędyś się podział?
ADAM
Ach panie, nagim jest i nie mam, czym bym się przyodział…
ARCHANIOŁ-MICHAŁ
A? ty teraz po krzakach będziesz tylko siedział?
165A któż ci to Adamie, żeś nagi, powiedział?
milczenie
Nie było się ważyć zrywać jabłka z drzewa!
ADAM
jak uczniak, wykręcając się, zwala winę na Ewę, która wygraża mu pięściami
Ach, panie, to nie ja, tylko żona, Ewa.
ARCHANIOŁ-MICHAŁ
170Gdyś nie miał być od niej na moment odłączony?
gdy Adam milczy, do Ewy z wyrzutem
A ty Ewo, dlaczegożeś to jabłko zerwała?
już od pewnej chwili zasłona w lewym skrzydle poczęła się rozsuwać
spoza zasłony Diabeł tchórzliwie wyścibia łeb swój
EWA
w podobny sposób jak Adam, spycha winę na Diabła
Ach, panie, bom od szatana pokuszenie miała!
Diabeł wściekły wygraża jej pięścią
ARCHANIOŁ-MICHAŁ
175Żeś Adama i Ewę grzechem przyozdobił!
Diabeł zrazu się wymawia, potem pod ciosami słów Archanioła kurczy się i znika, z furią zasuwając zasłonę
Byłeś przeklęty, a teraz na wieki
W coraz to większym piekle będziesz cierpiał męki!
Adam i Ewa cieszą się, że nie ich kara spotkała, ale miny im rzedną, gdy Archanioł mówi:
180
Już cię tu dobrze znają,
Fora, Adamie, fora
Z tak rozkosznego dwora!
Adam i Ewa pokazują, że wstyd im wyjść w takim stroju
185
Archanioł, choć nie obrócony do nich twarzą, widzi ich zakłopotanie i uśmiechając się, mówi dobrotliwie
Ale gdy się widzicie, wstyd was nago chodzić,
Kazał wam Pan Bóg na drogę kożuszki porobić.
Adam i Ewa, jak dzieci na widok podarków pod choinką, klaszczą z radości, bo dopiero teraz zauważyli, że pod „drzewem wiadomości złego i dobrego” leżą dwa chłopskie kożuchy: jeden długi dla Adama, drugi, w rodzaju góralskiego serdaka, dla Ewy
idą pod drzewo i przypatrują się z podziwem owym darom
190Zaodziej się, Adamie, wybieraj się w drogę!
ADAM
markotnie
Ach, panie, choć cokolwiek zabawić się mogę?
ARCHANIOŁ-MICHAŁ
zasuwa teraz zasłonę prawego skrzydła i wchodzi do części środkowej tryptyku
staje pośrodku, między Adamem i Ewą
W
Wygnanieychodź, wychodź, Adamie, na świat jak najprędzej,
A tam dla siebie musisz używać nędzy.
Adam i Ewa niechętnie ubierają się
195
gdy Archanioł miecz płomienisty nad nimi wzniesie, ze spuszczonymi głowami schodzą na stopnie
Dałaś się zwieść Wężowi,
Tyś słuchał białogłowy,
Będziecie cierpieć niewolą,
Na świecie ze złą dolą!
200W boleści będziesz rodzić,
W wianeczku już nie chodzić,
Ty ziemię będziesz kopać
I o chleb się kłopotać!
znika, zasuwając zasłonę części środkowej.
Wygnanie, GrzechAdam i
Ewa schodzą na poziom sceny, ponuro patrząc w ziemię. Gdy światło rajskie znikło sprzed ich oczu, są jakby ociemniali, błądzą w półmroku, z wyciągniętymi rękoma idą przed siebie.
Adam chce wrócić do Raju, ale nie może trafić. Gdy tak stoją zrozpaczeni, spostrzegają nagle na przodzie sceny leżącą kądziel
i łopatę. Po namyśle
Ewa siada na ziemi, po prawej stronie nieco bliżej widowni i zaczyna prząść, leniwie i niezręcznie.
Adam z wielkim trudem usiłuje kopać, ale robota idzie mu jak po grudzie. Podczas tej niemej sceny organy grają znane już preludium na temat „Ach zła Ewa narobiła…”.
ADAM
przestaje kopać, ociera pot z czoła
Ach, biada mnie nędznemu,
205Człekowi strapionemu,
Do Raju trafić nie mogę,
Bom przez grzech stracił drogę!
W Rajum miał dość rozkoszy,
Złote na polach kłosy,
210Nigdym nie umiał orać,
Za wołmi
[19]: hela! — wołać…
Gdzieżeście się podziały, owe złote kłosy?
z rozpaczą
Chyba sobie wyrwę wszystkie z głowy włosy!
215
gniewnie do Ewy
A te wszystkie nędze w nędzy się poczyna,
Wszystko to żony mojej, Ewy kochanej, przyczyna!
EWA
odcina mu się ze złością
Dlaczego wszystkie winy składasz teraz na mnie?
220Wszakżeś i ty tam był, gdziem i ja była,
Było mnie strzec i pilnować, bym złego nic nie zrobiła!
ADAM
coraz zapalczywiej
Otóż to! Zawsze trzeba cię pilnować,
Ażeby cię na moment nigdy nie odstępować!
Cóż to za tobą trza się z kijem włóczyć?
225Abyś źle nie robiła, trza cię często młócić!
zaczyna okładać łopatą Ewę, ta z wrzaskiem ucieka, Adam goni za nią
całej tej scenie przypatruje się z radością Diabeł, który ukazał się w lewym skrzydle tryptyku w ten sam sposób, co poprzednio
EWA
Przecie się Boga bój!
powołując się na Boga, wskazuje na prawe skrzydło
Wszakże ty wiesz, że ja jestem twoja żona,
230Dla ciebie jestem od Boga stworzona…
Ale daruj mi to, żem jabłko zerwała,
przymila się
A tom go sama nie zjadła, tylko i tobie dała…
I tom była od czarta pokuszona…
235
tuli się do Adama
Teraz się przyznaję, żem jest twoja miła żona…
Adam i Ewa w strapieniu tulą się do siebie
DIABEŁ
słyszany tylko przez Adama
Com czatował, tom uczatował:
Przeciem was z tego Raju wyrugował!
Nie mogłem na was patrzeć, przykro mi to było,
240Kiedy się teraz kłopicie
[20], zbyt mi to jest miło.
staje na stopniach i szeptem kusi Adama
Zabij, Adamie, Ewę, pomścij się swej krzywdy,
Bo już do Raju teraz nie powrócisz nigdy!
Bo żebyś ty nie miał Ewy, to jest twojej żony,
245To byłbyś nazad do Raju przypuszczony…
ADAM
nie patrząc na Diabła, odpędza go łopatą
Idź precz, kusicielu, czegoć się zachciało
[21]?
Czy ci znów co nowego do łba zaleciało?
Dopieroś mnie w jedno nieszczęście wprowadził,
Żeś mnie tak rozkosznego Raju pozbawił,
250To chcesz, żeby mnie i ziemia pożarła?
DIABEŁ
bezczelnie
ADAM
Tfu! Bodaj się twa rada wraz z tobą zapadła!
DIABEŁ
z innego tonu, poczciwie, dla większej skuteczności kuszenia dobywa gorzałki z koszyka i częstuje nią Adama, sam przybijając, ale Adam, wciąż nań nie patrząc, nie przyjmuje poczęstunku
Wierz mi, Adamie, że cię nie chcę zdradzić,
Tylkobym ci tak dobrze życzył, żebyś ty mógł swoją Ewę zabić,
255Bo żebyś ty nie miał Ewy, to jest twojej żony,
To byłbyś nazad do Raju przypuszczony…
ADAM
opierając się ostatnim wysiłkiem
Idź precz, kusicielu, nie drzyj ze mnie skóry!
DIABEŁ
z jawną radością, wyciągając ku Adamowi szponiaste ręce
Przecie cię mi Bóg dał raz w moje pazury!!
już, już chce się rzucić na Adama, gdy wtem w prawym skrzydle ukazuje się Archanioł-Michał
ARCHANIOŁ MICHAŁ
A ty tu co robisz, szatanie przeklęty?
260Przyszedłeś już dodawać do grzechu zachęty?
na te słowa Adam i Ewa padają na kolana i biją się w piersi, a Diabeł ucieka
do lewego skrzydła tryptyku
Nie mogłeś tam pozostać w tym Piekle gorącym,
Nie tutaj kłótnie czynić wraz z pokutującym.
Wiesz dobrze, że się Pan Bóg nie gniewa na wieki,
265Lecz po pokucie przyjmie ich do Swej opieki.
Adam i Ewa westchnęli, doznawszy ulgi
DIABEŁ
kłótliwie
A to im Pan Bóg darował, a mnie to nie podaruje!?
ARCHANIOŁ-MICHAŁ
uroczyście
Bądź o tym pewny, Adamie, ja ci deklaruję!
mówi na tle preludium organowego, osnutego na temacie „Ach zła Ewa narobiła…”
Adam i Ewa składają ręce do modlitwy, z początku oczy ich spuszczone, potem, gdy Archanioł proroctwo wypowiada, spojrzenia ich płyną w górę, a na twarzach ich zachwycenie się pojawia. Diabeł kurczy się w męczarni jak ów Wąż zdeptany stopą Maryi na obrazach religijnych, aż w końcu niknie za zasłoną, którą sam zasuwa.
270
Iżeś tak nieżyczliwy,
Nasienie białogłowy
Zepsułeś złymi słowy,
Wiedz, że się wypełniają
275Proroctwa i nastają
Dawida, Izajasza,
Bo Panna Mesjasza
Dzisiejszej zrodzi nocy
Z Ducha Świętego mocy,
280Chcąc nas pojednać z Bogiem
W takim upadku srogim.
Adam i Ewa wstają z klęczek i, ze złożonymi na piersiach rękoma, wychodzą na prawo
Anioł, postawszy chwilę, zasłonę zasuwa
podczas tej akcji za sceną śpiewa chór, wyraźnie oddzielając każde słowo tak, żeby tekst był zrozumiały
6. CHÓR
MĘŻCZYŹNI
Ach zła Ewa narobiła,
Kłopotu nas nabawiła,
Z wężem sama rozmawiała
285I jabłuszka kosztowała,
Narobiła!
KOBIETY
w tonacji wyższej
Robak chytry zwiódł mężatkę,
Za tę winę sam wpadł w klatkę,
Bo mu głowę podeptała,
290Która od wieków przyjść miała:
Białogłowa!
SPRAWA DRUGA
ZWIASTOWANIE
7. CHORAŁ
chór czterogłosowy za sceną
Posłan był do Panny z rządzenia Boskiego,
Ta w mieście żydowskim, w Nazaret
mieszkała,
295A Józefa męża poślubionego miała.
Imię Jej Maria, od wieków przejrzana,
Iż porodzić miała niebieskiego Pana,
Który by mocą swą moc szatańską zgładził,
A wybrane swoje do nieba doprowadził.
podczas tego śpiewu ukazuje się w prawym skrzydle tryptyku Archanioł Gabriel, ubrany podobnie jak Archanioł Michał, tylko skrzydła ma złote
spokojnie, obrzędowo kroczy ku środkowemu otworowi i odsłania zasłonę, po czym wraca na swoje miejsce
W razie gdyby śpiew czterogłosowy sprawiał jakiekolwiek trudności, należy chorał ten odegrać na organach. Archanioł wtedy wypowie na tle tej muzyki następujące słowa: „A w miesiącu szóstym posłany jest Anioł Gabriel do miasta Nazaret, do Panny, której imię było Maria”. Wypowiedziawszy to, odsłoni część środkową i wróci na swoje miejsce.
Część środkowa tryptyku przedstawia komnatkę N. M. Panny. Dekoracja winna wzorować się na najbardziej prymitywnych kompozycjach religijnych. Zaleca się naśladować podhalańskie malowidła na szkle lub za wzór niech posłużą stalle
[23] Kościoła Mariackiego w Krakowie
. Strój M. P. albo ściśle tradycyjny, przekazany przez malarstwo barokowe, albo też w odróżnieniu od innych, stylizowanych na motywach sztuki ludowej, mógłby łączyć w sobie modę szlachecką XVII-ego stulecia z tradycją religijną, podobnie jak to widzimy w jasełkach tynieckich. Jedyny sprzęt w komnacie stanowi klęcznik, na którym rozłożony modlitewnik.
Maria podczas śpiewu zatopiona w modłach.
8. PRELUDIUM ORGANOWE NA TEMATACH ARCHANIOŁ GABRYEL, MAGNIFICAT I Z PORADY TRÓJCY ŚWIĘTEJ
na tle tej muzyki mówią Maria i Archanioł
ARCHANIOŁ GABRIEL
300
Niepokalana lilia!
U domku Twego podwoi
Dziewosłęb, dziewosłęb stoi!
MARIA
Cóż za weselne wołanie
305Mąci psałterza czytanie?
Idźcie inędy
[26], o swaty,
Odejdźcie od mojej chaty!
ARCHANIOŁ GABRIEL
wchodzi do części środkowej tryptyku, staje po prawej stronie
Zdrowa bądź, Panno Maria,
Pełna łask wdzięczna lilia!
310Pan z Tobą już od stworzenia,
Nie lękaj się pozdrowienia!
MARIA
Jakożeś wszedł tu, panie,
Zamknioneć było mieszkanie?…
ARCHANIOŁ GABRIEL
AniołNie bój się, nie bój, Maria,
315Archanioł Gabriel wszak ci ja,
Ze swadźbą
[27] i zwiastowaniem
Przybywam przed dnia świtaniem.
MARIA
zmrużyła oczy, olśniona złotawym blaskiem, który bije z całej postaci Archanioła
Stawasz, Panie, w promidłach złocistszych niż zorze,
Że oczy me olsnęły
[28] i wielce się trwożę.
ARCHANIOŁ GABRIEL
320Nie lękaj się, Maria, łaskiś dostąpiła,
Bogu Wszechmogącemu jesteś bardzo miła.
Słysz, nie była takowa od wieków nowina:
Oto poczniesz w żywocie swym i zrodzisz Syna,
A dasz mu imię: Jezus. Pan to będzie wielki,
325Którego Synem Bożym naród nazwie wszelki.
Tak ci w niebiesiech Trójca Święta uradziła.
Zdrowa bądź, o Maria, Panno Bogu miła!
MARIA
A jakoż się to stanie, gdy ja męża nie znam?
W mojej cnocie panieńskiej trwać będę, jako trwam.
ARCHANIOŁ GABRIEL
330Rozmierz pola beznasienne,
Spytaj, jak zostały plenne,
Jak nie siane, ani zryte
Żniwo zrodziły obfite!
Ziemia wszystka panną była,
335Gdy ją Stwórcy moc zaćmiła,
Cud nad cudy w tym się zdarza,
Bóg na nowo świat przetwarza.
Duch Święty z wielkiej miłości
Sprawi to w Tobie w czystości.
czyni gest zwiastowania
mistyczne światło złote spływa na M. P.
MARIA
w zachwyceniu
340Melodyjna promienność spływa w moją duszę…
O siło niepojęta, już ulec ci muszę…
ARCHANIOŁ GABRIEL
jakby tekst liturgiczny śpiewał
Poczniesz Panienko Syna przez Ducha Świętego,
A moc Ciebie ogarnie Boga Wszechmocnego,
A to zaś, co się z Ciebie narodzi świętego,
345Wszystka ziemia za Zbawcę chwalić będzie swego.
MARIA
podczas słów Zwiastowania głowę pochyliła i ręce złożyła na piersiach, teraz jak w półśnie, odwraca twarz ku widzom, oczy utkwione w „niebo” czyli w najwyższy punkt na ścianie głębnej widowni, ręce rozwarte, dłońmi ku patrzącym zwrócone
Owom służka Pana mego,
Stań się według słowa Twego!
śpiewa z nabożną prostotą i cichą radością
„Magnificat anima mea Dominum
350
Et exsultavit spiritus meus
In Deo salutari meo![29]”
w tym wyrazie trwa do końca sprawy
ARCHANIOŁ GABRIEL
wciąż jeszcze na tle organów
Zdrowa bądź Maria Panna,
Łaskiś Ty pełna, jak żadna,
Niewiast Ty jesteś ozdobą,
355Pan z Tobą, Maria, Pan z Tobą.
zasuwa wolno, obrzędowymi ruchami zasłonę środkową, wchodzi do prawego skrzydła i znika w nim, zasuwając prawą ręką zasłonę
podczas tej akcji, za sceną, chór śpiewa następujący chorał:
9. Chorał
chór czterogłosowy
Z porady Trójcy Świętej
[30]
Rzekł Anioł do Panny Maryi:
Zdrowa bądź, łaskiś pełna,
Pan z Tobą jeszcze z dawna.
360Duch Święty zaraz zstąpił
I ciało panieńskie obronił,
Przybytek Panny czystej,
Matuchny Jezusowej.
SPRAWA TRZECIA
MARIA I JÓZEF W BETLEJEM NOCLEGU SZUKAJĄ[31]
PROLOGUS
wchodzi na przedscenie i mówi tekst Ewangelii:
364„I stało się w one dni, że wyszedł dekret od Cesarza Augusta, aby popisano wszystek świat.
365I wstąpił Józef z Galilei, z miasta Nazaretu, do ziemi judzkiej, do miasta Dawidowego, które zowią Betlejem, aby był popisany z Marią, poślubioną sobie małżonką”.
wychodzi
Słychać za sceną bębnienie i gromki głos, wywołujący jakiś rozkaz, podobnie jak to dziś jeszcze bywa na jarmarkach małomiasteczkowych.
Wchodzi
Pachoł Heroda. Jak sam
Herod i jego gwardia, ubrany jest po łowicku, w odróżnieniu od występującego w tym widowisku ludu, który składa się z krakowiaków, górali i mazurów.
Pachoł ma na głowie czako
[32], wyklejone lśniącym papierem. Wali siarczyście w bęben, który wydaje głuchy dźwięk. Ze wszech stron zbiega się gromada gapiów, w której odnajdziemy pasterzy z późniejszej sprawy,
Szlachcica,
Karczmarkę i
Rabina.
PACHOŁ
wrzeszczy wniebogłosy
a lud, stanąwszy w czterech zbitych gromadkach po obu stronach sceny, słucha go z otwartymi z podziwu gębami
Hej, panowie gospodarze,
Oto, co król Heród każe:
bębni
Kmiotek, włodarz, czy pan możny,
370Żołdak, mieszczan, klecha zbożny,
Item[33] wszyscy rzemieślnicy,
Krawczykowie, szewczykowie,
Cieśle i koleśnikowie
[36],
375Miodowary, piwowary,
Młodzian czerstwy i grzyb stary,
Panieneczki we wianeczku,
Niewiasty oraz w rąbeczku,
Ktokolwiek w tej ziemi żywie,
380Służąc Królowi poczciwie,
Niech do Betlejem przybywa,
Heród go mym bębnem wzywa!
bębni
Bo w ratuszu będą ninie
385Spisywać na pergaminie
Wszystek lud jeruzalemski,
Polski, oraz cudzoziemski,
To zaś przeto Król stanowi,
Aby swemu narodowi
390Nakazać surowe czynsze
I podatki jeszcze insze!
wychodzi, bębniąc
za sceną słychać jeszcze przez czas pewien jego krzyk
Lud rozchodzi się kupkami, szepcąc rytmicznie: „Heród, Heród!” Ton tego pogwaru rośnie, od lęku i troski do gniewu i buntu, botem ginie za sceną.
Po chwili słychać dźwięki cichutkie poważnego poloneza.
Z prawej wchodzą
Maria i
Józef. Strój w stylu omówionym w sprawie drugiej.
Józef ma siwe, podgolone na sposób szlachecki włosy, siwe, pokrętne wąsy; żupan
biały, pasem słuckim przepasany; zamiast kontusza
czy delii
[37], tradycyjna szata; w ręku kij pątniczy, ozdobiony liliami. Idzie z wielką atencją przed
Marią, jakby chciał ułatwić jej drogę.
Maria, z rękoma złożonymi na piersiach, zawsze znajduje się w pewnym oddaleniu od
Józefa.
Oczy jej utkwione w „niebo”, nie widzą nigdy osoby, do której mówi, choć się do niej uśmiechają lub łagodnie karcą. Józef i Maria bardzo strudzeni, okrążają całą scenę i z powrotem stają na pierwszym planie, po prawej stronie sceny.
podczas okrążania śpiewają
10. DWUŚPIEW MARYI I JÓZEFA[38]
MARIA
staje
Pomaluśku, Józefie,
Pomaluśku proszę,
Widzisz, że ja nie mogę
395Bieżeć w tak daleką drogę.
podczas przygrywki idzie
staje i śpiewa
Owo czas nadchodzi,
Że się nam narodzi,
400Którego mi zwiastował
Anioł, gdy mnie pozdrawiał.
idą
JÓZEF
staje
Ach, teraz w miasteczku
I w lada domeczku
Trudno o kącik będzie,
405Bowiem ciżba ludu wszędzie.
idą do końca muzyki
JÓZEF
gdy przystanęli, mówi
O, Panno miłościwa i duchowna żono,
Kędyż Cię zaprowadzę, srodze utrudzoną?
Oblicze twoje siecze
poglądając ku lewej, złej stronie
410
Kędyż najdę schronienie dla Twej świętej głowy?
MARIA
O Józefie, staruszku, opiekunie drogi,
Wystarczyłby mi dzisia pokoik ubogi,
Gdziebym, skoro wybije ta godzina miła,
415Skarb mój najkosztowniejszy w kolibkę włożyła.
JÓZEF
Nie alteruj się
[40], proszę, Panno świętobliwa,
Pójdę szukać, gdzie tutaj gospoda poczciwa.
idzie na lewo, ku wejściu pierwszoplanowemu i lagą[41] trzy razy o ziem uderza
Pokój wam, dobrzy ludzie! Otwórzcie podwoje,
420Niechajże ja z Tą Panną na chłodzie nie stoję!
wchodzi Karczmarka, zażywna jejmość w stroju mieszczki krakowskiej, twarz od trunków rumiana; wziąwszy się pod boki, mówi
KARCZMARKA
Ej, nie pukajcie, stary! Mam ja gości dosyć,
Na próżno mnie będziecie o gościnę prosić.
Sama ci ja w gospodzie nie mam miejsca swego,
Taki naród się zwalił tu dnia dzisiejszego.
MARIA
425Panagabóg
[42], babusiu! Będziecie nam radzi?
KARCZMARKA
Jeśliś mi co przyniosła, pewnie nie zawadzi!
MARIA
Przyniosłam ci, babuśku, Boga w swym żywocie,
O którym to proroctwo było, jako wiecie.
KARCZMARKA
rozindyczona
Mojaś ty, bardzo proszę, nie baw się plotkami,
430A wiedz, że ja nierada gadam z chudziętami!
Wyrozumiej, że dziadów i bab nie nocuję,
Jeno ślachtę z panięty, bo trzos
[43] u nich czuję!
z wielkim hałasem wychodzi
JÓZEF
Zatwardziałego serca była to niewiasta…
Przecz
[44] nam Anioł rozkazał iść do tego miasta?
MARIA
435Wszak głosili Prorocy, że na same Gody
Zrodzon będzie w Betlejem Panic świata młody.
znów idą dookoła sceny, coraz bardziej strudzeni, niby noclegu szukają
10. ŚPIEW JÓZEFA
JÓZEF
Wolą pijanice
Niźli Pannę ubogą,
440Strudzoną wielką drogą.
podczas przygrywki idą, a potem stają nieopodal lewego skrzydła tryptyku
JÓZEF
patrzy z ogromnym podziwem na tę część tryptyku, jakby przed sobą miał istotnie pałac wspaniały i mówi
Oto pałac przed nami możnego szlachcica,
Zobaczmyż, czy ugości Matkę Królewica,
podchodzi bliżej i stuka lagą w bramę tryptyku
podkręcił wąsa, przybrał bardziej pewną siebie postawę, „równy wojewodzie”, mówi serdecznie
445Pokój wam, panie bracie, otwórzcie podwoje,
Niechajże ja z tą Panną na chłodzie nie stoję!
SZLACHCIC
przesadnie, po szlachecku ubrany, nochal fioletowy, czarne zawiesiste wąsiska, krzaczaste brwi, brzuch okazały, czapa na bakier, niby Radziwiłł Panie Kochanku, i Boruta w jednej osobie; rozsuwa gwałtownym ruchem zasłonę w lewym skrzydle tryptyku i stamtąd, sapiąc z gniewu, przemawia
A cóż to za hałasy, tartasy
[46]? Zjedz kata!
Kto pozwolił ci, dziadu, witać mnie, jak brata?
Patrzcie mi tego grzyba: Panieneczkę wodzi,
450Sam zaledwie na nogach od starości chodzi!
JÓZEF
Mylisz się, dobry panie, ja się w tym nie czuję,
Cnota ma na trybunał boski apeluje.
SZLACHCIC
Idźcież dachu nad głową poszukać inędy,
Fora z mojego dwora! Nie gadam z przybłędy!
z furią zasuwa zasłonę
JÓZEF
455O jako nieużyty był ten pan bogaty!
Pójdźmy szukać, Maria, jakiej lichej chaty.
10. ŚPIEW MARYI
MARIA
Pomaluśku, Józefie,
Pójdźmy w inne strony,
Kędy żywie w ubóstwie
460Ludek wiejski, nieuczony.
znów, dopóki trwa muzyka, krążą dokoła sceny
JÓZEF
strudzony, przystaje, dalej iść nie może, mówi ze łzami w oczach
ZwątpienieJuż ci ja, Panno Święta, dalej iść nie mogę,
wskazując na część środkową tryptyku
Jeno do tej zagrody ukazujęć drogę.
Tu ostanę, nie zdolę dłużej w tę śnieżycę,
465Wiera, nierad opuszczam mą Oblubienicę.
Maria stoi na pierwszym planie, po prawej, twarzą do widowni zwrócona, Józef ociężałym krokiem wlecze się ku prawemu skrzydłu tryptyku i tam, na stopniach usiadłszy, ze znużenia zasypia
11. MELODRAM: SEN JÓZEFA[47]
scena mówiona na tle cichej muzyki
w prawym skrzydle, w niebieskawym świetle, zjawia się Archanioł Gabriel, tuż koło Józefa
ARCHANIOŁ GABRIEL
mówi szeptem do Józefa a dobrotliwie jak do dziecka, ten słucha go z zamkniętymi powiekami i tylko w miarę słów twarz zmienia się, widoczny na niej smutek, a potem łzy i uśmiech, Maria zapatrzona w „niebo”
Nie zamyślaj odstąpić tej Panny bez zmazy!
Oznajmowałem
[48] tobie wszak mało sto razy,
Że z dekretu boskiego masz być opiekunem
Maluczkiego Mesjasza i czułym piastunem.
470A któż będzie owijał Dzieciątko w pieluszki?
Kto lalki będzie strugał dla Jezusa-duszki?
Kto w ucieczce, gdy Heród zabić was uradzi,
Osiołka za uzdeczkę pięknie poprowadzi?
Jeśli wytrwasz w niedoli, będą ciebie wszędy
475Po krajach chrześcijańskich głosiły kolędy,
Wizerunek twój mieć będzie nad głową glorię
I wsławisz po wsze czasy cieśli profesję
[49].
znika za zasłoną, muzyka cichnie, Józef budzi się, przeciera oczy, rozgląda się dookoła, a poznawszy, że to był sen, żwawszym już nieco krokiem idzie ku M. Pannie
JÓZEF
Daruj, Maria, słabość, już Cię nie odstąpię,
Sam pierwszy do chatynki onej biednej wstąpię.
MARIA
prowadzona przez Józefa ku środkowej części tryptyku, mówi słabym głosem
480Pójdź! miły Józefie, abym nie omdlała,
Proś, niech dadzą komnatkę, matką bym się stała.
melodyjnie, w ekstazie
Czuję, jako się moje zginają kolana,
Spieszno mi nowotnego
[50] witać już hetmana
[51].
stanęli przed stopniami środkowej części, Maria po prawej stronie, Józef po lewej
JÓZEF
stukając mocno lagą
485Pokój wam, dobrzy ludzie, otwórzcie podwoje,
Niechajże ja z tą Panną na chłodzie nie stoję!
staje w rozporze środkowej opony
Radzi wam, moi państwo, w tej chacie będziemy,
Jeno czym was częstować? sami z głodu mrzemy.
Jedną ci mam izdebkę, w niej dziecisków siła
[52],
490Nie użyje waść wczasu,
zdejmując czapkę
ni ta Panna miła!
JÓZEF
westchnął
Bóg zapłać, gospodarzu, za poczciwe słowo…
Pójdźmy dalej, Maria, na wędrówkę nową.
podczas ostatnich słów swojego męża uchyliła nieco zasłony i usłyszała odmowę; wchodzi, staje bliżej cokolwiek M. Panny, Chłopek bliżej Józefa, Chłopka patrzy z wielkim nabożeństwem na M. Pannę, jakby przeczuwała w niej Matkę Bożą
495Czyś ty rozum postradał, czy śpisz jeszcze, chłopie?
Nie ma miejsca w alkierzu
[53], to znajdzie się w szopie.
do Józefa
Nie szukajcie już, panie, po mieście gospody,
wygrażając ku lewej stronie
500Połają was, sfukają, miasto
[54] dać wygody.
Prosimy ichmośćpaństwa do domku naszego,
Będziemy wam służyli z serca ochotnego.
CHŁOPEK
drapiąc się w głowę
Może tam jest w komorze okruszyna chleba…
CHŁOPKA
ostro do męża
Najdzie się i dzban mleka, jeżeli potrzeba.
obydwoje rozchylają zasłonę, zapraszając do wejścia
JÓZEF
półgłosem do Maryi
505Frasuję się i trapię, zali
[55] rzecz godziwa,
z odrobiną szlacheckiej godności
Byś w szopie spoczywała, Panno Świętobliwa?
MARIA
z pobłażliwym uśmiechem
O Józef, miły Józef, kiedyż zbędziesz pychy?
Toć Prorocy wróżyli, że w stajence lichej
510Niebiański mój Królewic ma być dziś zrodzony
I na ostrym sianeczku w jasłach położony.
Józef zawstydzony pochylił głowę
Z daleka odzywa się muzyka dzwonów. Orkiestra gra śpiew aniołów „Hej, hej, lelija”. Mrok zapada na scenie. W głębi widowni zapala się czerwone światło, które rośnie niby łuna i zalewa scenę wraz ze stojącymi na niej postaciami.
CHŁOPKA
GwiazdaBędzie wola waćpaństwa wejść pod strzechę naszą!
patrząc na widownię
Widno już Aniołowie gwiazdy niebne gaszą…
515Patrzajta, jaka jutrznia nad Betlejem wschodzi,
Całe miasto w tej łonie, niby we krwie brodzi!
CHŁOPEK
przerażony
Słyszyta? Kieby dzwonów srebrnych turlikanie…
Ej, zawrzyjmy już dźwierza
[56], wchodźta prędzej, panie!
wchodzą do środkowej części: nasamprzód Maria i Józef, za nimi Chłopek z żoną, zasuwając szczelnie zasłonę
Przez chwilę scena pusta. Łuna na widowni gaśnie. Teraz niebieskawe światło sączyć się zaczyna przez prosceniowe otwory. Z lewego otworu na pierwszym planie wchodzi Pierwszy Półchór Aniołów. Strój ich wzorowany może być na polichromii matejkowskiej kościoła Mariackiego w Krakowie
[57], lub na rzeźbach Wita Stwosza
[58]. Skrzydła kolorowe.
12. ŚPIEW ANIOŁÓW
I PÓŁCHÓR
jakby szukał miejsca, gdzie się Pan Jezus narodził, dochodzi tylko do połowy sceny
520Panna Maryja!
Gdzie porodziła
Pana Jezusa
Panna Maryja?
II PÓŁCHÓR
wchodząc z prawej, podobnie jak I Półchór; śpiewa radośnie, wskazując na część środkową tryptyku
Hej, hej, lelija,
525Panna Maryja!
Tam między dwoma
Bydlątkoma,
Tam leży słoma,
530Tam porodziła
Pana Jezusa
Panna Maryja!
I PÓŁCHÓR
Hej, hej, lelija,
Panna Maryja!
535W co powijała
Pana Jezusa
Panna Maryja?
II PÓŁCHÓR
Hej, hej, lelija,
Panna Maryja!
540W Najświętszej Panny
W Świętego Józefa
W to powijała
545Pana Jezusa
Panna Maryja!
I PÓŁCHÓR
Hej, hej, lelija,
Panna Maryja!
W czym kołysała
550Pana Jezusa
Panna Maryja?
II PÓŁCHÓR
Hej, hej, lelija,
Panna Maryja!
Tam między dwoma
555Ołtarzykoma,
Tam kolebeczka
Jest zawieszona,
Tam kołysała
Pana Jezusa
560Panna Maryja!
Dzwony kościelne cichną. Daje się słyszeć dzwonienie mszalnych dzwoneczków jak podczas Podniesienia. Aniołowie klękają, do samej ziemi pochylając głowy. Zwróceni są twarzami ku środkowej części tryptyku, gdzie przez szpary przebłyskuje złotawe światło. Przód sceny ściemniony. Chwila wielkiej ciszy.
SPRAWA CZWARTA
ADORACJA ANIELSKA
Józef rozsunął środkową zasłonę. Buchnęło rzęsiste światło. Zabrzmiała ochocza muzyka. W środkowej części tradycyjna scena jasełkowa.
Maria kołysze Dzieciątko w kolebce, sporządzonej ze żłobu. U jej stóp „bydlątka”: osioł i wół. Są to właściwie tylko głowy zwierzęce, na podobieństwo „turoniów
”, prymitywnie zrobione, umocowane na kiju, zakrytym barwnym czaprakiem
[63], pod którym skryte są osoby, udające głosy i ruchy wołu i osła. Pod dolną szczęką każdego z tych łbów przytwierdzony dzwoneczek.
Józef, rozsunąwszy zasłonę, wchodzi do wnętrza, staje obok
M. Panny, po lewej stronie.
13. ŚPIEW I TANIEC ANIOŁÓW
ANIOŁOWIE
powstają z klęczek i klaszcząc w ręce z radości, poczynają tańczyć i śpiewać na pierwszym planie sceny
Nuż my teraz Aniołkowie
[64],
Nuż ptaszkowie z nieba,
Kolędujmy Dzieciąteczku
Wesoło, jak trzeba:
565Hojże, hojże, Panie Jezu,
Hojże, hojże, hoc, hoc!
Będziem śpiewać,
Przy jasłkach całą noc!
570
tańczą, potem w tempie wolniejszym podchodzą ku przodowi sceny
Potem polecim zwiastować
Wesolą nowinę;
uroczyście, podnosząc w górę prawe ręce
Że Maria,
Virgo-Mater[66]
575Powiła Dziecinę!
znów prędzej
Hojże, hojże…
tańczą
14. TRÓJŚPIEW WOŁU, OSŁA I JÓZEFEM[67]
WOŁEK
podnosi się, poruszając w takt łbem i podzwaniając, śpiewa, Aniołowie, stojąc po obu bokach pierwszego planu, z podziwem przypatrują się temu
Panie Boże mój,
Jam jest wołek twój,
580Nie umiem nic, tylko orać,
I to trzeba na mnie wołać:
Nu, nu, wołku, nu!
Nie gardź mną, wołkiem,
Chudym pachołkiem,
585Będę cię grzał swoim chuchu,
Chocia pustki będą w brzuchu:
Chu, chu, chu, chu!
OSIOŁEK
śpiewa jak tamten
Nuże nieboże,
Osioł pomoże,
590Będę przecie Pana dźwigał,
Rycząc pocieszny madrygał
[68]:
I ja, i ja!
JÓZEF
głaszcząc ich łby
Nu, wierni słudzy,
Ośle i drudzy
595Przyjmie Pan waszą ochotę,
Hojnie płacąc za robotę,
Cyt, zwierzątka, cyt!
uspokojone zwierzątka kładą się na ziemię
15. ROZMOWA ANIOŁÓW Z JÓZEFEM[69]
śpiewana
Aniołowie wchodzą teraz do tryptyku, jedni do części środkowej, inni do bocznych skrzydeł i grupują się malowniczo. Józef siada na stopniach w części środkowej po lewej stronie żłobka.
ANIOŁOWIE
JÓZEF
ANIOŁOWIE
600Powiedzże nam, czemu Jezus ubogi?
JÓZEF
ANIOŁOWIE
Chwała Tobie, Jezu Chryste,
Za Twe narodzenie czyste,
Leluja!
605Leluja!
ANIOŁOWIE
JÓZEF
ANIOŁOWIE
Powiedzże nam, kto z pokłonem przybędzie?
JÓZEF
wskazując tę stronę widowni, skąd później wejdą pastuszkowie i królowie, dla podkreślenia honoru, jaki biedną szopkę spotyka, śpiewa po łacinie, a Aniołowie z podziwu kiwają główkami
ANIOŁOWIE
Maria pochyla się nad kołyską, jakby zaniepokojona płaczem Dzieciątka i natychmiast cały chór anielski też się nachyla
ANIOŁOWIE
JÓZEF
ANIOŁOWIE
Słyszysz? oto Dzieciąteczko się kwili…
JÓZEF
bierze skrzypeczki do rąk, niby je stroi
Więc mu zagram: li, li, li,
615Na skrzypeczkach: li, li, li.
ANIOŁOWIE
wciąż nachyleni nad kolebką, pomagają M. Pannie Dzieciątko kołysać
Nynaj
[71], nynaj Dzieciąteczko,
Ukołyszem Cię piosneczką:
cichutko
Leluja!
620Leluja!
16. KOLĘDA NA SKRZYPECZKACH[72]
JÓZEF
zapatrzony w dal, jakby natchnienie brał z pól, lasów, rzek i obłoków, które przed sobą widzi, gra i śpiewa najpiękniejszą z pięknych, ni to rzewną, ni wesołą, pełną niewypowiedzianej słodyczy melodię mazowiecką
Lir, lir, lir,
Lir, lir, lir…
ANIOŁOWIE
zasłuchali się w pieśń własną i też w tę dal nieokreśloną patrzą
17. KOŁYSANKA MARYI PANNY[73]
gdy czar się skończy, Maria pocznie Dzieciątku śpiewać; podczas jej śpiewu wszyscy klęczą
MARIA
625Teraz, synaczku, będęć kołysała,
Z wdzięcznym weselem całą noc śpiewała:
Lili, lili, laj, mój wonny kwiateczku,
Lili, lili, laj, w ubogim żłobeczku.
CHOR
MARIA
niespokojnie zwraca głowę ku prawej stronie i ręką niby wiatr stamtąd wiejący odgania, wszyscy ten gest powtarzają
630Cicho, wietrzyku, cicho południowy,
Cicho powiewaj, niech śpi Panic nowy.
znów się nachyla nad kołyską, z nią wszyscy
Lili, lili, laj, mój drogi kanaczku
[74],
Lili, lili, laj, miluchny robaczku.
CHÓR
podczas śpiewu Józef cichutko, na palcach wstaje i wolno zasuwa zasłonę części środkowej, to samo czynią Aniołowie w obu skrzydłach bocznych
SPRAWA PIĄTA
ACTUS PASTORALIS[75]
PROLOGUS
wchodzi z prawej i mówi
„A byli pasterze w onej krainie, w polu nocujący
i straż nocną trzymający nad stadem swoim”.
wychodzi na prawo
Z lewej wchodzi Korydon — pastuch. Pasterze mogą być ubrani z krakowska, góralska lub też inaczej, byle nie po łowicku, gdyż ten strój zachować należy dla Heroda i jego dworu. Strój nie powinien być doprowadzony do stuprocentowości okazu etnograficznego, owszem, niech posiada wszystkie odmiany spotykane w życiu, oczywiście w czasach, kiedy tak jeszcze się ubierano.
Korydon siada na stopniach środkowej części i rozkraczywszy nogi, zaczyna dąć w długą, podhalańską „trąbitę”. Musi to więc być góral.
18. ŚPIEWKA KORYDONA
KORYDON
Majorową część wstępu gra buńczucznie, trąbitę podniósłszy do góry, podczas minorowej smętnie ją w dół opuszcza. Aż pokraśniał z zadęcia. Śpiewa baranim głosem. Jego dykcja łacińska przypomina wymowę wiejskich ministrantów lub starej daty organistów.
Mea jumenta,
640
Per arva laeta
Et per dumeta
Silva-(ha-)-rum!
Silvae resonent,
Plausus intonent,
645
Mei sodales,
Ferte vocales
Thy-bi-(i)-jas!
i znów w podobny sposób gra
Wchodzi z lewej inny pastuch, Maścibrzuch, ubrany z krakowska, z kijem i kobiałką. Ciemno, więc nie widzi dobrze.
MAŚCIBRZUCH
KORYDON
niefrasobliwie
Ja, Korydon, na rożku gram sobie.
MAŚCIBRZUCH
650
LenistwoA toć widzę na świecie sama rozkosz tobie:
Siedzisz sobie, próżnujesz, nam cię szukać trzeba!
KORYDON
z powagą
Takci mi dał sam Pan Bóg próżnowanie z nieba!
MAŚCIBRZUCH
już zły
A wieszże ty, gdzie teraz twa trzoda się pasie?
Ujrzysz rychło, że będziesz w wielkim ambarasie!
KORYDON
655Zamilcz, mości Maścibrzuch, jam jest znamienity
Pasterz na całe sioło słynny z tej trąbity!
MAŚCIBRZUCH
A dudlij
[77] sobie, dudo, na dudlącej dudzie
[78],
A tam zdrajca wilczysko plądruje w twej budzie!
Korydon gotów juź walić
Maścibrzucha w łeb swą trąbą, ten broni się kijem sękatym, gdy wchodzi inny pasterz,
Dameta[79], znów z innych stron Polski
DAMETA
z lewej
Przestańcie już tych swarów, kłótni zaniechajcie,
660Siądźcie sobie na ziemi, inszą zaczynajcie.
tamci ochłonęli, siadają w trójkę na stopniach środkowej części tryptyku
Nie wywołujta wilka z lasu, przyjaciele!
filuternie, trącając łokciem w bok Maścibrzucha
Lepiej dobądź, Maścibrzuch, antałka
[80] z kobiele,
665Albo ty, Korydonie, olejku żytniego
Poszukaj, a poczęstuj mnie sturbowanego…
Maścibrzuch dobywa gorzały z kobiałki; dosyć długa scena mimiczna: nasamprzód rozkoszują się wyglądem samej flaszki, patrzą pod światło, obmacują, po odkorkowaniu wąchają, upajają się aromatem, idzie im ślinka i oczy wyłażą z uciechy, głośno cmokają i mlaskają językiem
KORYDON
Jakaż to jest, Maścibrzuch? Maciczna? Miętowa?
MAŚCIBRZUCH
tajemniczo
Ej, pij, a nie uważaj, choćby anyżkowa.
Korydon uroczyście zaczyna pić, a ma „spust” tęgi, Dameta zniecierpliwiony chce mu wyrwać flaszkę
DAMETA
On dopóty nie zgadnie, póki nie wygoli!
KORYDON
aż mu oko zbielało, oddaje flaszkę Damecie
670
Musi to być alkiermes
[81], bo na wnątrzu boli…
chucha, żeby żar z siebie wytchnąć
DAMETA
ledwo przytknął butelkę do ust, już się zakrztusił, spluwa
Dyć to wiercipępkowa!…
tamci śmieją się
Tak ją nazywają,
A nasze ją niewiasty bardzo dobrze znają.
Teraz cała trójka pije łapczywie, ocierając rękawem szyjkę butelki i plując po każdym łyku. Inwencję tej sceny pozostawia się fantazji i humorowi aktorów.
MAŚCIBRZUCH
wreszcie odbierając flachę
675Dosyć tego chłeptania! Teraz spać pójdziewa
[82],
A jutro raniusieńko łebsko
[83] paść będziewa.
KORYDON
Idźta spać, ja z fujarą zostanę na stróży,
ziewa
Choć to, prawdę mówiący, oko mi się mruży.
Dameta wychodzi na lewo, Maścibrzuch kładzie się spać na stopniach pod lewym skrzydłem, ziewa, przeciąga się, czochra, przewraca z boku na bok, nakrywa się sukmaną i zaczyna chrapać.
Tymczasem Korydon wchodzi wzdłuż sceny, tam i na powrót, grając tym razem ma fujareczce. Trąbitę postawił w kącie.
19. SCENA ŚPIEWANA[84]
KORYDON
680
Oglądały kiedy takiej ślicznej nocy,
Jak dzisiejsza nocka, nie wiem, co się dzieje?
Jeszcze gwiazdy świecą, już na niebie dnieje…
chodzi i gra na fujarce
Część środkowa tryptyku stopniowo rozświetla się, światło przebija przez zasłonę.
Jeden z Aniołów, od wewnątrz nagłym ruchem rozsuwa zasłonę. Widać we wnętrzu cały chór anielski, malowniczo ugrupowany, na tle niebieskim.
KORYDON
przerażony
Weno
[85], weno, słońce świeci,
685Jakieś wojsko z nieba leci!
jak oszalały biega po scenie
Zdaje mi się, że śpiewają,
Ogniem ziemię zapalają!
oślepiony światłem, przypadł do ziemi
ANIOŁOWIE
Angelus pastoribus
690
Dixit vigilantibus:
Nuntio vobis magnum gaudium,
Salvatorem omnium
Korydon budzi zaspanego Maścibrzucha: bije go w plecy, a wielki bęben te uderzenia naśladuje
DWUŚPIEW
KORYDON
MAŚCIBRZUCH
jeszcze przez sen
KORYDON
z płaczem
MAŚCIBRZUCH
KORYDON
Nie złeć to, tylko gdzieś wdzięczne głosy!
MAŚCIBRZUCH
KORYDON
700Ach wierz mi, bo w ogniu są niebiosy!
MAŚCIBRZUCH
odwraca się na drugi bok, ziewając
KORYDON
znów go grzmotnął w plecy
MAŚCIBRZUCH
odwrócił się
KORYDON
MAŚCIBRZUCH
zobaczył z daleka
705A-a-a-a-a- to co?
stracił głowę do szczętu
Daj mi sukmanę,
Co wskok wstanę…
Korydon pomaga mu wdziać sukmanę, oczywiście kłopot z rękawami
710Niech oko zobaczy,
Co to znaczy?
podeszli nieco bliżej ku środkowej części tryptyku, ale porażeni światłością, aż wrzasnęli ze strachu
MAŚCIBRZUCH I KORYDON
twarzą w twarz, śpiewają tonem dziadów na odpuście, rytmicznie przykucając; kolana drżą, zęby szczękają
Oj, nieszczęśliwa taka godzina,
Smutnać to będzie jakaś nowina!
podczas tego jeden z Aniołów zasłonę zasuwa, lecz światło przez nią przenika
MAŚCIBRZUCH
mówi
Mój Korydonie miły, cóż więc uczyniwa?
KORYDON
715Najlepiej, jeśli drugich zaraz pobudziwa.
Korydon porywa za swoją trąbę, ale z wielkiego strachu nie dmie w nią, tylko ustami ton udaje, Maścibrzuch, nie mając instrumentu, dmie w kułak
Znajdują się obydwaj po prawej stronie pierwszego planu, a wołają ku lewej. Podczas śpiewu wykonywują
[87] kroki mazurowe, siarczyście przytupując. Ale ruch ten nie powinien hamować swobody gry. Więc twarze ich wyrażają pocieszne przerażenie, rękami komicznie wzywają pomocy lub chwytają się za głowę, a nogi, jakby nigdy nic, najspokojniej w świecie wycinają mazura, okraszonego hołubczykami.
MAZUREK
KORYDON
wysoko
MAŚCIBRZUCH
basem
KORYDON
A śpisz Bartek, Szymek, Wojtek, Maciek, Walek, Tomek, Kuba, Stachu?
MAŚCIBRZUCH
odebrał trąbę Korydonowi i jak on, w podobny sposób udaje, że na niej gra
KORYDON
znów porwał trąbę
MAŚCIBRZUCH
Ozwijże się przecie który z was, bo umrę od wielkiego strachu
porwał trąbę
Tru-tru!
KORYDON
odebrał trąbę
RAZEM
725Owo coś takiego,
Jak słońce jasnego
Świeci na niebie!
teraz w szybkim tempie wyrywają sobie instrument
MAŚCIBRZUCH
KORYDON
tak czynią po kilkakroć
wreszcie razem usiłują dąć w trąbitę
RAZEM
Wpadają na scenę z lewego wejścia pierwszoplanowego: Dameta, Chleburad i inni pasterze w strojach z różnych stron Polski. Rozczochrani, niektórzy na pół ubrani, dopiero teraz próbują się przyodziać. Snać ze snu się zerwali. Ale wszyscy wchodzą mazurowym krokiem.
DAMETA
wpadł pierwszy
731Obyżeś spał, czego wrzeszczysz, czy cię pono niefortuna łupi?
podchodzi ku Maścibrzuchowi i Korydonowi, a ci trąbią mu do ucha, ogłuszając go
CHLEBURAD
wpada, tnąc hołubca
Śpisz, a gadasz, marzy ci się lada Judasz, a ty bajesz głupi!
ta sama scenka mimiczna, jak wyżej
wbiegają inni pasterze w ten sam sposób
KORYDON I MAŚCIBRZUCH
Prędzej uciekajwa,
Bracia, postradajwa
735Już i tych owiec!
muzyka urywa
pasterze stanęli, ale z wielkiego przerażenia podrygują na miejscu jakby tańczyli mazura
KORYDON
w podskokach mazurowych
Dziwy, dziwy, bratkowie, ziemia się zapala!
MAŚCIBRZUCH
jak Korydon
Juże na świat caluśki nieszczęście się zwala!
KORYDON
Ktoś na nas z hań-tej strony wołał: Ej, pastores!
Ażem zląkł się, ja, który nie wiem, co to
mores[88]!
MAŚCIBRZUCH
740Widzita te promidła, co hań błyszczą wszędy?
Oj, pasterze, drapaka trza nam dać w te pędy!
DAMETA
RYCZYWÓŁ
Uciekać nigdy nie zawadzi!
wszyscy pasterze w panicznym strachu rzucają się do ucieczki ku lewemu wyjściu
CHLEBURAD
złapał ostatniego za kapotę i mocno pociągnął, a ponieważ się w ucieczce za sukmany, gunie
[89], kożuchy i kierezje
[90] trzymali, więc całe bractwo runęło na ziemię pośladkami, nogi zadzierając w górę:
Chleburad pierwszych z brzega połaskotał kijem i mówi
Stójże, tchórzem podszyta i głupia czeladzi!
745Nie chodźta! Ja zawołam, wy pilnie słuchajcie,
W której stronie się ozwie, dobrze uważajcie!
Pasterze jako tako pozbierali się, stają dokoła Chleburada, wciąż w śmiertelnym strachu
20. ROZMOWA Z ECHEM[91]
Chleburad podczas pierwszych akordów zatacza na ziemi kręgi czarodziejskie swoją lagą. Potem woła, nie odwracając głowy ku części środkowej. Pasterze zdumieni.
CHLEBURAD
Hej, ozwijże się, ozwij, powiedz, co-ć potrzeba?
ANTOŁOWIE
za zasłoną
CHLEBURAD
A po coś tu zlazł z nieba? Wej, jakie paniątko!
pasterze śmieją się
ANIOŁOWIE
750Dzieciątko! Dzieciątko!
pasterze patrzą na siebie ogłupiałym wzrokiem
CHLEBURAD
A gdzież ono Dzieciątko? Powiadaj-no, chłopie!
ANIOŁOWIE
pasterze jw.
CHLEBURAD
Z kogóż ono się rodzi o tej porze rannej?
ANIOŁOWIE
ten i ów pasterz zdjął czapkę, jakby w przeczuciu świętości słów późniejszych
CHLEBURAD
żegnając się zabobonnie
755Mów, jakie jego miano, jeśliś nie kusiciel?
pasterze z Chleburadem czynią znaki krzyża
ANTOŁOWIE
a głos ich jak dzwony, coraz potężniejszy, potem cichnie w radosnych, uroczystych akordach
Zbawiciel! Zbawiciel!
Zbawiciel! Zbawiciel!
Zbawiciel!…
21. GLORIA[93]
ANIOŁ
intonuje
CHÓR ANIOŁÓW
podchwycił nutę i śpiewa dalej
760
Et in terra pax hominibus bonae voluntatis!
[94]
Aniołowie stoją nieruchomo, czyniąc gest błogosławienia
pasterze z wolna odzyskują przytomność, dźwigają się i odchodzą dwiema grupami nieco na przód sceny
CHLEBURAD
wielce skonfundowany, że czary jego nic nie wskórały, mówi
Nijak nie wyrozumiem, co mamidło gada…
nagle mu przyszła do głowy myśl
Może to i szatańska jakowa jest zdrada?
pasterze w krzyk: „Gwałtu! Rety! O la Boga!” — i już chcą uciekać
KORYDON
zatrzymuje ich, widząc nadchodzącego z lewej strony Bartosa
Dyć idzie stary Bartos, to człowiek piśmienny,
765Jemu godzi się wierzyć, bo jest dość sumienny.
wchodzi
Bartos, ubrany „z waszecia”, czamara
[95] szaraczkowa, pas, na głowie magierka
[96], ma w sobie coś z organisty
wszyscy obstąpili go i jeden przez drugiego mówią tak, że Bartos uszy sobie zatyka; gwar rośnie z każdym wierszem
MAŚCIBRZUCH
A mój miły Bartosie, cóż na to mówicie?
PASTERZE
szybko powtarzają to zdanie, ale nie jednocześnie, tylko każdy po kolei w ten sposób, że pierwszy pasterz początek zdania wypowiada dopiero wtedy, gdy Chleburad powie: „miły Bartosie”, drugi zacznie, gdy te słowa wymówi pierwszy itd. zawsze z tym samym opóźnieniem
KORYDON
nie czekając na koniec kolejki
Cóż nam czynić trzeba, jakże nam radzicie?
PASTERZE
powtarzają to zdanie w ten sam sposób
DAMETA
nie czekając, aż wszyscy skończą
Waść najlepiej nam powie, jako człowiek stary…
PASTERZE
jak wyżej
RYCZYWÓŁ
podobnie jak Dameta
Który chodził za młodu z tablicą do fary…
PASTERZE
jak wyżej
BARTOS
nie mogąc się im opędzić i nie mogąc dojść do głosu, stuknął laską; ale gwar nie od razu ustał, owszem kilka powtórek ostatniego zdania zazębia się z pierwszym zdaniem Bartosa
770Poczekajcie jeno, bracia, aż człek pomiarkuje…
włożył wolno okulary na nos i podchodzi ku środkowej części; zdjął czapkę, inni to samo czynią, ale nie ruszają się z miejsc
To światło płynie z nieba, co hań połyskuje…
PASTERZE
szeptem, mniej więcej na ten temat:
Acha! Z nieba!… A widzisz, Chleburad, cóżeś bajał?
BARTOS
AniołTo zasie śliczne wojsko, co tam stoi w bieli,
Jako mój rozum sądzi…
775
przypatruje się uważniej
to Pańscy Anieli!
PASTERZE
cichuteńko, z westchnieniem ulgi
BARTOS
z rozrzewnieniem
Patrzajta, przyfrunęły niebiańskie ptasięta…
Prośmy, niech się odezwą boskie pacholęta.
780My, bracia, na kolana kornie poklękajwa,
Czego po nas żądają, dobrze uważajwa!
klęka, inni za nim, po obu stronach części środkowej, tak jednak, żeby środek był odsłonięty
22. KOLĘDA ANIOŁÓW[97]
ANIOŁOWIE
Pasący owce, woły
U zielonej dąbrowy,
Pasterze nie mieszkajcie,
785Do Betlejem biegajcie.
Pójdźże, Bartosie, wprzódy,
Bartos przysuwa się na klęczkach i zajmuje wolną przestrzeń środkową, pasterze szeptem wyrażają radość z powodu takiego wyróżnienia Bartosa
Korydonie, bierz dudy,
Korydon przysuwa się do Bartosa, pasterze szeptem dziwią się, że Korydona taki zaszczyt spotkał
790Ty za nim, Maścibrzuchu,
Maścibrzuch przysuwa się do Korydona, strasznie uradowany
pasterze szeptem: „Co? I Maścibrzuch też? A to ci dopiero!”
Tą steczką
[98] pędź co duchu!
Zagraj, Dameta, w rożek…
795
Dameta, jak jego poprzednicy; pasterze kiwają głowami: „no, no!”
Aż zagrzmi leśny bożek…
Ty, Chleburad, w fujarę,
ale Chleburad, klęczący na samym końcu, zasnął, budzą go kułakami; przepraszając Aniołów na migi, przysuwa się do klęczących na środku, pasterze szeptem: „Widzicie go, jaki to niemrawiec! nawet Janieli z takim nie wskórają”
Wziąwszy od niego miarę.
800
teraz Aniołowie dają polecenia pasterzom, wbijając im w głowę, jak nauczyciel dzieciom
Jedną piosnkę zagrajcie,
A drugą zaśpiewajcie.
pasterze cichuteńko: „Uważajcie, jedną strofkę mamy zagrać, a drugą zaśpiewać… Pamiętajcie!
Temu Panu naszemu,
805Nowo narodzonemu!
Jeden z Aniołów znów zasłonę zasuwa. Światło za oponą powoli gaśnie. Śpiew cichnie, tylko organy przeciągłym echem dudnią jeszcze. Pasterze w miłym odrętwieniu trwają chwilę, po czym powstają z klęczek.
KORYDON
jeszcze zasłuchany w oddalające się dźwięki muzyki anielskiej
Wej, jaka luba nuta, jak wdzięczna kapela,
Niby ten organ farny serce rozwesela…
CHLEBURAD
do natrząsających się zeń pastuchów
Dobrze, że po naszemu ten Janioł zagadał,
Bom przódziej nie mógł pojąć, co do nas powiadał.
pasterze sekują go: „Hale! widzicie go, jaki teraz mądry!”
wszyscy gromadzą się znów na przodzie sceny, dokoła Bartosa
BARTOS
810Owóż mili bratkowie, samiście słyszeli,
Jaki to
cantus[99] słodko śpiewali Angeli.
z powagą
Dzisiejszej nocy zrodzon świata Odkupiciel,
Przez Proroki ogłoszony Chrystus Pan Zbawiciel!
815
pasterze: „A-a-a!…”
Jemu to od prostaczków ma być cześć oddana…
pasterze z dziecinną radością: … „od nas!!”
Pójdźmyż więc do Betlejem witać tego Pana!
na łeb, na szyję biegną na widownię, Bartos uśmiecha się, daje Maścibrzuchowi znak, by ich zatrzymał, Maścibrzuch, śród tupotu biegnącej gromady, woła na widownię: „hola! wróćta się, chłopy!
wracają
MAŚCIBRZUCH
z góry na nich
Jakże, a podarunków żadnych nie weźmiemy?
820Czyż z gołami rękami przed Panem staniemy?
BARTOS
A przygotujcie dary, jakie Bóg dał komu,
Bardziej jest miłe Panu ubóstwo poczciwe,
Niźli zbiory, bogactwa a niesprawiedliwe!
825
rozbiegają się w te pędy na prawo i na lewo, drzwiami pierwszoplanowymi
zostaje tylko garstka parobczaków, drapią się w głowy, frasują się, że nic do ofiarowania nie mają, Bartos pociesza ich
Wy zasię, parobczaki, którzy nic nie macie,
w lot wybiegli na prawo i na lewo, został tylko jeden, wciąż drapie się w głowę
830A ty, miły Pakosie, na twej ducymeli
[103]
Będziesz nam mruczał basem przy wdzięcznej kapeli!
PAKOS
w siódmym niebie, aż mu się oczy iskrzą
wybiega
Bartos siada na stopniach pod prawym skrzydłem tryptyku. Odzywają się skoczne dźwięki krakowiaka. Rytmicznie, a swobodnie, z obu stron pierwszego planu wchodzą pasterze. Stają po obu bokach przedscenia i w takt muzyki zaczynają się szykować do drogi. Naznosili kobiałek, tłomoczków, naładowanych różnymi podarunkami, o których mowa w każdej kantyczce. Są tu i klatki z ptactwem i drobiem, pękate gary, faski
[104] i gąsiory. Jedni krzątają się koło prowiantów, inni zawzięcie czyszczą odzież, smarują czernidłem buty, a sadłem włosy. Wszystko z humorem, a w rytmie. Każdy ze śpiewających występuje na środek sceny, a po śpiewie wraca do gromady. Podczas śpiewu reszta podryguje nieustannie w takt krakowiaka, robiąc stosowne kroki.
23. KRAKOWIAK[105]
KORYDON
Oj, Bóg ci zapłać, Bartos, iżeś nam wyjawił,
Jużeś nas też smutków i trosków pozbawił.
MAŚCIBRZUCH
835Dla radości i wesela pójdźmy więc w drożynę,
Ale, bracia, śmiało mówię, że karczmy nie minę.
Napiję się i wyskoczę z moimi bratkami,
Opowiem im, oznajmię im: niechaj idą z nami!
RYCZYWÓŁ
wolniej, przygrywając na skrzypkach
Oj du du du, hoca, hoca, kumotrowie mili,
840Radujmy się, weselmy się tej dzisiejszej chwili!
WSZYSCY
bardzo żywo, tańcząc
Oj du du du, hoca, hoca, kumotrowie mili,
Radujmy się, weselmy się tej dzisiejszej chwili!
KORYDON
MAŚCIBRZUCH
DAMETA
CHLEBURAD
Bo Anieli nieweseli, wyschły im gardziele.
RYCZYWÓŁ
Niębożęta jak ptasięta, cieniuchno śpiewali…
MAŚCIBRZUCH
Bośmy miodu ani wina łyknąć im nie dali!
PAROS
Kopet weźmie szałamaje
[107],
KOPET
CHRUŚCIEL
MIŚ
DAMETA
pokazując na Maścibrzucha, który pakuje tęgi kawał słoniny do gęby
GRZEŚ
Griger zadmie na puzonie
[110]…
KORYDON
perswadując, że się nie godzi
MAŚCIBRZUCH Z CHLEBURADEM
A my, krzesząc podkówkami, zanucim: oj dana!
WSZYSCY
w bardzo żywym tempie powtarzają dwa ostatnie wiersze, pokrzykując: „huha!” i tańczą
Po śpiewie pędzą obydwie grupy na widownię z wielkim rwetesem.
Bartos został na przedsceniu i śmiejąc się, czeka, co z tego będzie? Naraz wśród gromady na widowni konsternacja: „Czekajta, chłopy! Wróćta się! A kanyż
[111] to Betlejem? Gdzie
Bartos? Niech powie! Bez
Bartosa nie uradzimy” itp.
Bartos zanosi się od śmiechu. Wszyscy pasterze wracają na przedscenie.
MAŚCIBRZUCH
A kędyż to Betlejem? My dobrze nie wiemy…
DAMETA
Bartoszeńku, idźcie przodem, za wami pójdziemy!
Obydwie grupy skupiły się teraz. Bartos staje na czele całej kompanii i pokazując laską, w którą stronę iść mają, mówi z fałszywą powagą, a uśmiecha się pod wąsem.
BARTOS
prowadzi gromadę w prawy róg widowni, tuż koło sceny
Ano, trza iść do Wieliczki
…
860
namyśla się, potem prowadzi w przeciwległą stronę
A z Pińczowa…
namyśla się, biegnie w głąb widowni
865
gromada za nim truchcikiem, krzycząc z uciechy, że to Bielany
ledwo bractwo odsapnęło, Bartos pędzi ku przodowi sceny, pod same stopnie
gromada za nim, ale już ociężale, ten i ów kuleć zaczyna i z cicha pomstować
870
prowadzi ich ku lewym drzwiom pierwszoplanowym; gromada ma już tego dosyć, odgraża się, że nie pójdzie dalej, siadają na ziemi, Ryczywół zdejmuje but, mocno przyciasny, inni wyciągają prowianty z kobiałek, biorą się do gorzały, gwar
Będzie już pół drogi,
Jeno, bracia, weźcie sadła, by smarować nogi!
Zaś z Mogiły…
lament, pomstowania, ale idą za Bartosem, który prowadzi ich ku prawym drzwiom przedsceniowym
875
szybko biegnie na front sceny, ku środkowi, gdzie bywa budka suflera, gromada wlecze się i siada tam w zbitej kupce, Ryczywół rozzuł się zupełnie, idzie luzem, niosąc buty na kiju
A zaś z Tyńca…
pauza
880
nikt nie drgnął, nawet nie patrzą, kędy im Bartos iść każe, strasznie źli, Bartos, który stoi nad nimi i laską wskazuje w stronę środkowej części tryptyku, wolniusieńko, drocząc się z nimi, cedzi każdą sylabę
do… Bet-le-jem…
patrzy, co na to powiedzą
a oni nie dowierzają, więc tylko pomału odwracają głowy w kierunku wskazanym
Bartos kończy szybko
885To już drogi koniec!
zerwali się z krzykiem, pobiegli ku środkowej części tryptyku
grajkowie stroją instrumenty
CHLEBURAD
Już dudy
nastrojone, lecz cóż będziem grali?
KORYDON
Uradźmy, żebyśmy się na jedno zgadzali!
MAŚCIBRZUCH
ŚpiewDobrze by także było piosneczkę zaśpiewać
pieszcząc pękatą butlę
890I po każdej strofeczce miodkiem się zagrzewać!
śmiech
BARTOS
Ano to ja tak myślę, że najlepiej będzie
szukając w grubym kancjonale
Zagrać ową piosenkę, co to po kolędzie.
wszyscy od razu zmiarkowali, jaką
895Nie szczędzić mi gardzieli! Dobyć głosu z brzucha!
grożąc kijem
A patrzajta na takty mojego obucha
!
stają w ordynku na przedzie sceny, twarzami do widowni, pośrodku Bartos
BARTOS
włożył okulary i niezbyt wprawnie czyta tytuł jednej z kolęd, umieszczonych w kancjonale
Kapela generalna
Omnis generis musicorum[112]
900Tak Wokalistów jak i Instrumentalistów
Przez Pastuszków Betlejemskich
Praktykowana
z Chorałem
teraz zaczynają śpiewać
24. KAPELA GENERALNA[113]
PASTERZE
Hej nam hej!
905Hej nam hej!
Pasterzęta, niebożęta,
Porwijmy za instrumenta,
Hej nam hej!
Hej nam hej!
910Poustawiajmy się w szyki
I bierzwa się do muzyki,
Hej nam hej!
Hej nam hej!
Teraz dzielą się na dwie grupy. Na początku każdej muzykanci. Bartos prowadzi lewą, wymachując lagą jak kapelmistrz. Rozpoczyna się pochód. Schodzą po schodach na widownię i przejściami po obydwu stronach krzeseł idą ku drzwiom głębnym, wychodzą do sieni, okrążają część korytarza. Potem grupa prawa wchodzi drzwiami głębnemi z lewej, rozminąwszy się z grupą lewą, która znajdzie się teraz po prawej stronie widowni. Po czym obydwie grupy zmierzają po schodach ku scenie. Idąc, śpiewają.
Hej nam hej!
915Hej nam hej!
Korydonie, ty na rogu
Rżnijże chwałę Panu Bogu,
Hej nam hej!
Hej nam hej!
920Walku chudy, nuże w dudy,
Wit niech bzdurzy na bandurze
[114],
Hej nam hej!
Hej nam hej!
Hej nam hej!
925Hej nam hej!
Sobek sobie w kobzę
[115] skrobie,
Wojtek ryczy na basicy,
Hej nam hej!
Hej nam hej!
930Kopet kraje w szałamaje,
Furgoł wali na regali
[116],
Hej nam hej!
Hej nam hej!
Hej nam hej!
935Hej nam hej!
Kontraalty i tenory
Podzielimy na dwa chory,
Hej nam hej!
Hej nam hej!
940A trębaczów na partie,
Ów nad tego lepiej wyje!
Hej nam hej!
Hej nam hej!
znów stoją na scenie w tym samym szyku, co poprzednio
945Hej nam hej!
Hej nam hej!
wyrzucając czapki w górę
Na to Boże narodzenie
Wesel się wszystko stworzenie,
950Hej nam hej!
Hej nam hej!
śpiewając ostatnie wiersze, wychodzą dwójkami przez środkową część tryptyku na prawo
I my się dzisiaj weselmy,
Wypijmy po szklance pełnej,
955Hej nam hej!
Hej nam hej!
Ostatni idzie Chleburad i zasuwa zasłonę środkową. Obejrzał się wstecz, bo usłyszał krzyk na widowni. Wzruszył ramionami. Zasunął zasłonę. Ale, po chwili, nie mogąc wytrzymać z ciekawości, wyścibia głowę przez rozpór kotary. Zobaczywszy Ryczywoła, pokazuje mu język i znika za oponą. Wciąż jeszcze słychać oddalającą się muzykę pasterską: zwłaszcza basy i bęben.
RYCZYWÓŁ
który okulał nie na żarty i nie może dogonić gromady, drze się wniebogłosy na końcu widowni
Ho, ho! Ho, ho!
Czekajta, kumotrowie! Nie mogę iść dalej!
Gwoździska kłują w pięty, bucisko mnie pali…
960
idzie, kulejąc i skarży się
Biedaż z kopyciarzami! Płacić trzeba drogo,
Włożysz but — musisz ano: kustyk, kustyk nogą!
woła płaczliwie
Czekajta, Banek, Werduł!… Zmiłujta się, chłopy!…
965
z rozpaczą
Nie usłyszą grający, idąc do tej szopy…
idzie bezradnie, nagle stanął, zgłupiał, zobaczył, że nie jest sam, patrzy na widzów, wstydzi się, zdejmuje czapkę, miętosi ją w rękach, przestępuje z nogi na nogę, a kiedy się ośmielił, uśmiechnął się, szczerząc zęby i mówi
Ej… chyba między państwem odpocznę krzyneczkę,
Dla lepszej krotochwili
[117] zagram kolędeczkę.
siada na stopniach przedscenia, lub w jakimkolwiek bądź miejscu widocznym, a niezbyt od widzów odległym, wyciąga zza pazuchy skrzypki i zaczyna grać, wybijając takt nogą, na każdą sylabę jedno uderzenie; filuternie do widzów uśmiechnięty, śpiewa iście baranim głosem
25. KOLĘDA RYCZYWOŁA[118]
RYCZYWÓŁ
970
Już nam dobrze będzie,
Bóg zwalczył szatana,
Co zdradził Jadama.
Wszystko się zmieniło,
975Jak nigdy nie było,
Wino rzeką ciecze,
Ciepło jakby w lecie,
Lwami drzewo wożą,
Niedźwiedziami orzą,
980Liszka pasie kury,
Kot myszy i szczury:
Ej leluja, leluja!
Ej leluja, leluja!
Ptacy też wspomnieli,
985Co przedtem umieli,
Gdyż fraktem śpiewają,
Na muzyce grają.
Drzewa się zmieniają,
Opak owoc dają,
990Bez zakwitł figami,
Jesion rozenkami
Gruda też grudniowa,
Jak marcepan zdrowa,
Śnieg i lód styczniowy,
995Słodki jak cukrowy:
Ej leluja, leluja!
Ej leluja… lelu…
nagle urywa, łapie się za nos, rozgląda podejrzliwie dokoła, węszy i mówi
Wej… cóż to za aroma
[119]? Czosnek czy cebula?
spostrzega Żydka, który z głębi widowni z kozą nadchodzi
idzie w głąb sceny
ŻydŻydek wygląda jak laleczka emausowa
[120], kupiona w Krakowie na Zwierzyńcu. Wchodzi z „Kozą” czyli „Turoniem”. Kozę udaje chłopiec, przykryty barwnym czaprakiem, tak wszakże, że mu nogi widać. Pysk Kozy, z drzewa sporządzony, ma kłapiące szczęki, spomiędzy których zwisa jęzor z czerwonego sukna. Pod dolną szczęką dzwonek. Pysk umieszczony na kiju, który chłopiec w ręku trzyma, stukając nim w chwili, kiedy koza się cieszy lub złości.
Żydek gramoli się na scenę, każe kozie paść się po lewej stronie przedscenia. Kłania się w pas widzom i zaczyna śpiewać. Koza tymczasem pocieszne figle stroi, zwrócona pyskiem do widowni.
26. ŚPIEW ŻYDKA[121]
Miły siabes pomiłuj
[122],
1000Mojej straty nie żałuj,
A ja sobie bockiem, bockiem,
Przed panem Potockiem.
Laj, laj, laj!
tańczy
1005A ja sobie tańcuje,
Nóżek moich spróbuje,
Bo moje nóżki ciężkie są,
Przed panem Potockiem tańcują.
Laj, laj, laj!
tańczy
Ryczywół w głębi sceny, po prawej, zanosi się od śmiechu
ŻYDEK
1010Wi hajst?
Co sze stało takiego?
Co mi psijdzie z tego?
RYCZYWÓŁ
Dokąd to mość żydowska o północku chodzi?
Jeszcze kozę brodatą jak psa z sobą wodzi!
ŻYDEK
1015Siulem lajchem
[123]! Git siabes! Witam, panie Marek!
Na Kleparz
[124], do Krakowa
idę na jarmarek.
RYCZYWÓŁ
Bóg mi cię zesłał, parchu! Na tę kozę wsiadnę,
Do Betlejem zawiezie mnie bydle paradne.
ŻYDEK
Ny? Co sze stało takiego?
1020Co mnie psijdzie z tego?
27. DWUŚPIEW RYCZYWOŁA I ŻYDKA[125]
Ryczywół gra na skrzypeczkach i ostro naciera na Żydka, który, umykając, czyni pocieszne obroty, skoki i „prysiudy”; koza kłapie pyskiem, dzwoni i stuka kijem o podłogę
RYCZYWÓŁ
Żydzie, żydzie, Pan Jezus się rodzi,
Więc go tobie, więc go tobie przywitać się godzi!
ŻYDEK
A gdzie go jest? a gdzie go jest? rad bym wiedzieć tego,
Będziem kłaniać, będziem witać, jeśli co łebskiego
[126].
1025Laj, laj, jeśli co łebskiego.
tańczą
RYCZYWÓŁ
Żydzie, żydzie, w Betlejem miasteczku,
Tam jest złożon, tam jest złożon, w szopie na sianeczku.
ŻYDEK
Łżesz jak piesek, łżesz jak piesek, idź do diabła chłopie!
Pan tak wielki, Pan tak wielki, coby robił w szopie?
1030Laj, laj, coby robił w szopie?
tańczą
RYCZYWOŁ
Żydzie, żydzie, Trzech Króle witają,
Mirę, złoto, mirę, złoto i kadzidło dają.
ŻYDEK
Wim ja o tym, wim ja o tym, u mnie w kramie buli,
Trochu z mirem i z kadzidłem u mnie zakupiuli.
1035Laj, laj, u mnie zakupiuli.
tańczą
RYCZYWÓŁ
ŻydŻydzie, żydzie, otóż jawnie widzisz,
A czemu się, a czemu się Mesjasza wstydzisz?
ŻYDEK
Ja starego Pana Boga, jak nalezi umiem,
Ale tego, maleńkiego — jesce nie rozumiem.
1040Laj, laj, jesce nie rozumiem!
tańczą, ale Ryczywół zły
porywając się na Żyda ze smyczkiem
Żydzie, żydzie, wnet ja cię nauczę,
Jak cię z przodu, jak cię z tyłu tym smykiem wymłócę!
bije go rytmicznie
ŻYDEK
jak może stara się umknąć przed praniem, koza przychodzi mu z pomocą i atakuje Ryczywoła
Aj waj, gewałt! Aj waj gewałt! Albo to tu rozbój?
Co wirabiasz, głupi chłopie? Pana Boga sze bój!
1045
prosząc jak piesek
Laj, laj, Pana Boga sze bój!
mówi
Nie kłóćwa sie, pogódźwa sie,
Mam wódeczke na szynkwasie:
1050
cmoka i mówi śpiewnie
Malinówke, anyziówke,
Co od niego boli główke…
RYCZYWÓŁ
Jak dasz arak, zgoda, żydzie!
Ale teraz ratuj w biedzie:
1055Sromotnie mnie boli noga,
Do Krakowa setna droga,
Daj mi dosiąść capa tego,
A dostaniesz pół złotego.
ŻYDEK
To jest bardzo dżykie capie!
1060
koza robi wszystko, o czym Żydek mówi
Uno piskiem cięgiem kłapie,
Podriguje, podskikuje,
Niech pan Marek sam spróbuje…
woła na kozę
1065
Zaczyna się pantomina. Treść jej dowolna. Tekst przerywający akcję mimiczną może być improwizowany przez aktorów. W przedstawieniach „Reduty
[128]” scena ta tak mniej więcej wyglądała:
RYCZYWÓŁ
podchodząc do kozy
Co ty myślisz, żółtku, że ja sie boje?
ŻYDEK
Jo nic nie mówie, jo tylko cekam, co bedzie z tego?
RYCZYWÓŁ
chce wsiąść na kozę jak na konia, ale z powodu nagłego jej podskoku, spada na siedzenie własne, nogi zadzierając do góry
O ty psia… A żeby cie wciórności
[129]!
ŻYDEK
śmieje się
RYCZYWÓŁ
grożąc mu
1070Poczkaj, ja ci sie pośmieje!
ŻYDEK
Ny, panie Marek — fue (fur)
[131]! Spróbuj pan od frontu!
RYCZYWÓŁ
podchodzi do kozy i próbuje wsiąść przez łeb, ale koza ubodła go w brzuch tak, że znów runął i stłukł sobie pośladek
Cie choroba-ty bestio!
Jakaś nieczysta siła!
odchodzi na stronę, żegnając się
ŻYDEK
pęka ze śmiechu
1074Aj waj! Hasty gewidział? Taki zabijaka, taki rabuśnik mojego capełe sie boić!
RYCZYWÓŁ
ŻYDEK
1076To ja go odczaruje — tylko niech pan Marek da takie maleńkie, błyszczące, dzwoniące, co to ma za pazuchem…
RYCZYWÓŁ
zrozumiał, że o pieniądze chodzi
niechętnie wyciąga zza pazuchy chustkę czerwoną, mocno na trzy węzły zawiązaną, w zębach ją rozsupłał i wyciąga jakąś drobną monetę, koza skacze z radości
ŻYDEK
RYCZYWÓŁ
daje Żydkowi monetę
ŻYDEK
bierze, ale mało mu
koza irytuje się
RYCZYWÓŁ
daje więcej
ŻYDEK
widzi, że dość
Sy git
[133], panie Marek!
podchodzi do kozy i pieszczotliwie do niej przemawia, pokazując pieniądze
Capuniu! Lubuniu! Sis dy? Gełd!
1085
całuje kozę w pysk
Ryczywół pluje
Żydek udaje, że kładzie kozie pieniądze do pyska i chce je schować do kieszeni, wtedy chłopiec, siedzący pod czaprakiem, chwyta go za rękę, Żydek daje mu po łapie
Gaj weg
[134], dy paskidnik!
koza sierdzi się, staje dęba, beczy
1090
Żydek znów ją całuje
Nu, uno juz teraz bedzie spokojne!
Uno bedzie jechać.
Auf majne munes[135]!
Niech pan Marek wsiadnie!
RYCZYWÓŁ
nie dowierzając
Siadaj ty pierwszy, żydzie…
ŻYDEK
1095Niech bedzie pirsy! Ny, wjo!
siada od tyłu, trzymając się za ogon, spleciony ze słomy, Ryczywół siada zwyczajnie, trzymając się za rogi; śpiewają, podrygując na jednym miejscu, podczas refrenu i przygrywki objeżdżają scenę dokoła
28. JAZDA NA TURONIU[136]
RYCZYWÓŁ
Na kłapaczu, na Turoniu,
Jadę sobie, jak na koniu,
Laj konisiu, laj, laj, laj,
A ty żydku poganiaj!
jadą
ŻYDEK
1100Cymes
[137], cymes taka jazda,
Ino szmiało, panie gazda!
Laj konisiu, laj, laj, laj,
A ty żydku poganiaj!
znów jadą, ale chłopak pod czaprakiem ma już dość tego wszystkiego i ucieka Żydkowi przez nogi
ŻYDEK
Uj, ty łobuźnik, ja ciebie dam!
chłopiec ucieka pierwszym planem na lewo
Ryczywół nie widział tego i z wielkim ukontentowaniem cwałują, zmierzając ku pierwszoplanowemu wyjściu z prawej strony, nagle szarpnął silnie powłoką Turonia, tak, że Żydkowi został w ręku tylko ogon, a on sam galopem wybiega przez prawe drzwi
ŻYDEK
upadł na ziemię
1105Gewałt! Rozbój! Ty ganef
[138]!
wstaje, patrzy smętnie na ogon Turonia
Ny, co mnie przyjdzie z tego?
wybiega prawymi drzwiami
SPRAWA SZÓSTA
ADORACJA PASTERSKA
CHÓR
czterogłosowy śpiewa za sceną
Królu Anielski,
Panie niebieski,
1110Tyś jest wonny kwiat!
Jezu miły,
Synu Maryi,
Racz nas wysłuchać!
W pieluszkach leżysz,
1115Niebiosa rządzisz,
Tyś jest wonny kwiat,
Jezu miły,
Synu Maryi,
Racz nas wysłuchać!
Odsłania się część środkowa, w której widać Najświętszą Rodzinę w asyście Aniołów.
Aniołowie stoją także w bocznych skrzydłach.
30. KOŁYSANKA ANIOŁÓW[140]
JEDEN
1120A cóż z tą Dzieciną
Będziem czynili,
Aniołkowie mili,
Że się nam kwili.
WSZYSCY
Zaśpiewajmy jej wesoło
1125I obróćmy się z nią wkoło!
Hoc hoc, hoc hoc!
czynią taneczne ruchy dokoła żłobka
JEDEN
Albo pacholęciu
W dudki zagrajmy
I na piszczałeczkach
1130Rozweselajmy.
WSZYSCY
naśladując palcami fujarki
Li li li li, moje dudki,
Skacz, robaczku mój malutki,
Li li, li li…
po kołysance następuje:
ZABAWA PRZY NOWONARODZONYM PANU JEZUSIE[141]
scena mówiona
MARIA
W tym rajskim sadeczku
1135Lipka zielona,
A pod tą lipką zieloną
Studzienka cembrowa,
Maryja się umyła,
Syna porodziła…
JÓZEF
śpiewnie
1140Oj, stało nam się wesele:
Boże Narodzenie!
MARIA
Porodziła, powiła,
W jasełka włożyła
I zakołysała:
1145A lulu, lulu, synku,
Już by ja śniadała…
JEDEN Z ANIOŁÓW
niby głosem Dzieciątka
A cóż byś, Matuchno, śniadała?
MARTA
A rybki, żebym miała…
Oj rybki, rybeczki,
1150Drobne szczupiałeczki
[142]!
ANIOŁ
Poczkaj, Matusiu, za chwilę,
Za małą godzinę,
Jeno się spuszczę do rzeczek,
Nałowię ci rybeczek.
JÓZEF
1155Oj, stało się nam wesele:
Boże Narodzenie!
ANIOŁOWIE
Anieli ogień składali,
Rybki gotowali
1) I stał się ogień lodowy…
11602) A płomień wiatrowy…
3) Stolec „malmurowy”
[143]…
4) Obrus drelichowy…
5) Obrus drelichowy,
Talerz miesiącowy…
11656) Talerz miesiącowy,
Łyżeczki cynowe…
A noże gwiazdowe…
ANIOŁOWIE I JÓZEF
Oj, stało się nam wesele,
Boże Narodzenie!
JEDEN Z ANIOŁÓW
naśladujący głos Dzieciątka
1170A już, Matuchno, śniadanie,
Na Twoje rozkazanie,
Siadaj, proszę, do stołu,
Bo już rybka gotowa.
MARIA
Jakby to, Synu, mogło być,
1175Żebyś ty miał rybki łowić?
Jeszcze nie wyszło dwóch godzin,
Jakeś się, Synu, narodził,
Jeszcze nie wyszła godzina,
Jakem cię, Synu, powiła…
JEDEN Z ANIOŁÓW
1180
Żebym ja miał być Syn Boży,
Syn Boży, Matuś, Syn Boży,
Ten sam, co wszystek świat stworzył!
Urodziłem się z lelije,
1185Z tej Panny Maryje,
Urodziłem się, kieby
[144] kwiat,
Stworzyłem cały świat…
JÓZEF
Oj, stało się nam wesele,
Boże Narodzenie!
JEDEN Z ANIOŁÓW
1190
Ludziom na bogactwo…
Stworzyłem piaski, kamienie,
Ludziom zbawienie…
Stworzyłem żarna, stępę
[145],
1195Ludziom na pociechę…
Stworzyłem wszystek dobytek,
Ludziom na pożytek…
MARIA, JÓZEF I ANIOŁOWIE
Oj, stało nam się wesele:
Boże Narodzenie!
Dialog ten, klejnot poezji ludowej, zagrali Aniołowie z Marią i Józefem, gwoli zabawienia Dzieciątka, którego przedtem w inny sposób z płaczu utulić nie mogli. Rozrzewniająco proste wierszyki wypowiadali tak, jak się dzieciom bajeczki opowiada, z pewną przesadą, humorem, rytmicznie i melodyjnie. W tonie ich słychać znane nam akcenty naiwnej powagi: „Był sobie raz…” — „Szła czapla na wysokich nogach…” — „Aż tu pewnego razu…” — „I ja tam byłem, miód i wino piłem…” itp. Rozmawiając tak ze sobą nieustannie, patrzą w kolebkę, czy się Dzieciątko uśmiecha, czy się uspokoiło. Po odegraniu tej sceny, wszyscy pochylają się nad kołyską.
MARIA
nad kolebką pochylona mówi
1200
Dormi, dormi, o Puelle[146],
Nullae te turbant procellae,
Non clamores,
Non dolores,
Non phantasmatum horrores[147].
ANIOŁOWIE
1205
Tu solus Deus es,
Ita est!
JÓZEF
Dormi, dormi, auctor vitae,
Caritaris infinitae,
Dormi Jesu,
1210
Eia dormi
In praesepio hoc difformi.
ANIOŁOWIE
Tu solus noster es,
Ita est!
30. KOŁYSANKA ANIOŁÓW
ostatnia strofa
JEDEN ANIOŁ
śpiewa
Już ci nie chce płakać
1215Dziecina dłużej,
Ale ukojone oczęta mruży.
ANIOŁOWIE
Zaśpiewajmy mu piosneczkę
I kołyszmy kolebeczkę,
Lu, lu, lu, lu…
kołyszą żłobek, nie dotykając rękami
Nagle z oddali dobiegają dźwięki wiejskiej orkiestry. Dominuje bas i bęben. Słychać śpiew. Ten sam, którzy pasterze śpiewali, idąc do Betlejem. Poruszenie wśród Aniołów. Szykują się na przyjęcie gości. Poprawiają włosy, układają fałdy szatek swoich. Józef patrzy, czy wszystko w porządku. Najświętsza Rodzina układa się teraz w obraz tradycyjny. Z głębi widowni, z lewej strony od aktorów, nadchodzi gromada pasterzy z Bartosem na czele. Jest tam i Ryczywół. Śpiewają głośno. Ale wchodząc na widownię, przestają śpiewać i uciszają tych, co są jeszcze we drzwiach.
Pierwsze słowa tekstu mówionego zazębiają się jeszcze ze śpiewem tych, co są za drzwiami lub co dopiero weszli na widownię. Pasterze zbliżają się wolnym krokiem ku scenie, onieśmieleni, zawstydzeni.
BARTOS
1220A dyć to już Betlejem, dalibóg ci pono!
KORYDON
A kędyż Dzieciąteczko, gdzie spoczywa ono?
BARTOS
Leżyć przecie w jasłeczkach, w tej oto stajence.
DAMETA
ze współczuciem
Cóż zaś, takie komnaty bywają Panięce?
MAŚCIBRZUCH
A jak piękna tam stoi przy Nim Panieneczka!
KORYDON
1225Staruszek też pilnuje tego Dzieciąteczka.
CHLEBURAD
nagle krzyknął z radością
Wej! widzita z dzwonyszkiem tego kłapoucha?
śmieje się na całe gardło
inni uciszają go i strofują, bo mówili dotychczas półgłosem
RYCZYWÓŁ
A tam przy żłobku wołek parą ciepłą pucha!
BARTOS
Klęknijcie teraz wszyscy przed Świętym Dzieciątkiem,
A co ja prawić będę, powtórzcie porządkiem:
Wszyscy runęli na kolana, aż jękła podłoga i za Bartosem suną na klęczkach, po schodach, ku głównej części tryptyku. Przypominają kompanie pątników kalwaryjskich albo lud nabożny przed Bożym Grobem w Wielki Piątek. Rozdzielają się na dwie grupy, klęczące po obu stronach części środkowej tak, żeby środek był wolny i dla każdego widza widoczny. Podczas tego zbliżania się Bartos mówi z rozrzewnieniem:
BARTOS
1230
Salve[148], śliczne pacholę, a cóż się to stało,
Iże Cię niebo górne tu do nas zesłało?
Porzuciłeś firmament
[149] osuty gwiazdami,
Przekładając stajenkę z tymi bydlątkami.
Robak nędzny swój kąt ma, łożyska zwierzęta,
1235Ryby w wodzie swe lochy, a gniazda ptaszęta,
Ty jeno, Pan Wszechmocny stworzenia wszystkiego,
Nie masz na tej ziemicy skłonienia słusznego!
daje znak pasterzom, aby teraz za nim powtarzali, a oni nie robią tego jednocześnie, tylko z opóźnieniem; Bartos nowe wiersze powitania wypowiada więc stale na tle szmeru swoich słów poprzednich
Witamy cię, Dziedzicu Mościwy, witamy…
1240
powtarzają
Pod Twe stopy poddański żywot nasz rzucamy…
powtarzają
Racz przyjąć, Królewicu, hołd braci pastuszej…
powtarzają
1245A czym chata bogata, to dajemy z duszy…
powtarzają
Teraz zaczyna się składanie darów na stopniach części głównej. Każdy pasterz, powstawszy z klęczek, idzie ku środkowi, pochylony nisko jak przed Najświętszym Sakramentem, składa swój dar, wypowiada parę słów i w tym samym pochyleniu odchodzi na swoje miejsce, gdzie klęka.
Bartos po ostatnich słowach swojego przemówienia złożył kancjonał
[150].
KORYDON
podchodzi, a mówi z takim uczuciem, jakby nie garnuszek masła, lecz serce swoje ofiarowywał
Naści, Panie, ode mnie ten masła garnuszek,
Jeszcze ci też przydaję wór suszonych gruszek.
odchodzi
MAŚCIBRZUCH
zbliża się, mówi tym samym tonem
Ja bym ci dał ten serek, lecz suchy, nieboże,
A ten, kto ząbków nie ma, ugryźć go nie może,
1250Ale ci za to jutro, kiedy nie masz ząbków,
Na rosołek przyniosę choć parę gołąbków.
odchodzi
DAMETA
podchodzi
Ja ci zaś ofiaruję to małe jagniątko,
Iż byś sobie z nim igrał, miluchne Dzieciątko.
Nie żałowałbym nawet tłustego barana…
1255
nie wie, czy mu wypada powiedzieć, ogląda się na pasterzy, ci dają mu znaki, żeby powiedział prawdę, a on skarży się i tłumaczy, jak żaczek w szkole
Ale… go… kwestarz… zabrał… wczorajszego rana…
pasterze żywo potakują, niektórzy jakby nawet oskarżali owego kwestarza, że przed samym Bożym Narodzeniem ośmielił się to uczynić, Dameta odchodzi
który klęczy na końcu prawej grupy, już od dłuższego czasu grzebie w swej kobiałce i nic wygrzebać nie może; medytuje, czy mu się godzi ofiarować jedyną rzecz, jaką ma przy sobie, to jest okazałą flachę gorzały; obwąchuje ją, trochę mu żal, trochę się boi… wreszcie zdecydował się, idzie śmiało — ale, biedaczysko, zapomniał zdjąć kapelusza z głowy, więc pasterze jak go nie ofukną! — stropił się Chleburad, ale nic, podchodzi do żłobu i mówi
A ja, Państwo Niebiescy, cóż Wam podaruję?
Mam żydowską siwuchę, to Was poczęstuję…
1260
straszna konsternacja w gromadzie pasterskiej, sykają na niego, dają mu znaki, żeby sobie poszedł, oburzają się: „widzieliście, moi ludzie”
a on nic, tylko dalej mówi
Napijcie się Staruszku z Matuchną boć drżycie…
częstuje Świętego Józefa, ten, uśmiechając się pod wąsem, wymawia się, że nie pije, pasterze rozszarpaliby Chleburada w kawałki; Chleburad brnie dalej i tak argumentuje
Gorzała na konkokcją
[151] robi znakomicie!
1265
gromada machnęła ręką: „nie ma z takim rady!”, a Chleburad składa butlę pod żłobkiem i odchodzi, mówiąc
Przyjmijcież, pięknie proszę, ten podarek mały…
wraca na swoje miejsce bardzo dumny i zadowolony z siebie, w połowie drogi odwraca się i mówi poufnie do Józefa
A sprawcież to, by lepsze gorzałki bywały!
31. MELODRAM.
ROZMOWA MARYI I JÓZEFA Z PASTERZAMI[152][153]
wszyscy powstają z klęczek
JÓZEF
mówi na tle muzyki organowej
A witajcież, pastuszkowie, goście nam mili,
1270Bóg wam zapłać, żeście nas tu dziś nawiedzili.
za każdym razem, gdy Maria mówi, wszyscy, nawet Józef i Aniołowie, klękają i z uwielbieniem patrzą na Nią
MARIA
Co tam słychać między ludźmi i co się dzieje?
Jeśli mają o pokoju jaką nadzieję?
BARTOS
Będzie pokój na niskości, Panno Święta,
Jeno człowiek swej mizerii
[154] zrzuci pęta.
wszyscy wstają
JÓZEF
1275A które po kryształowej pławają
[155] wodzie,
Ryby z sobą, jeśli żyją w wielkiej swobodzie?
KORYDON
Ryby same w więcierz
[156] idą rybakowi,
Na tę świętą wigilią, cóż Waść powie?
znów klękają
MARIA
A te, którym odzież sprawia Trójca Święta,
1280Jeśli z sobą żyją w zgodzie miłe ptaszęta?
MAŚCIBRZUCH
Zgodnym chórem ptaszki w niebo podlatują,
Jezuskowi: Gloria! Gloria! wyśpiewują.
MARIA
Podziękujcież, pastuszkowie, memu Synowi,
Który wam się dzisia zrodził ku pokojowi.
organy milkną
wszyscy powstali
BARTOS
do parobczaków półgłosem
1285Do was piją, parobczaki, nuże
[157] grajcie,
Jeśli macie podarki, też oddajcie!
rzucają się hurmem ku żłobkowi
Nie ciśnijta się jak bydło z fujarami!
do Ryczywoła, który stroi skrzypki
1290Bacz, Ryczywół, byś popisał się skrzypkami,
Toć w Koronie całej nie gra tak nikt, jak ty…
do gromady
Zaśpiewamy pastorałkę na dwa takty!
Już wiedzą, o co chodzi, w lot obydwie grupy ustawiają się po obu stronach pierwszego planu. Na czele lewej grupy Korydon, na czele prawej Maścibrzuch. Śpiewając, mają zawsze twarze lekko zwrócone w stronę Najświętszej Rodziny, gdyż dla niej tylko swym kunsztem się popisują. Jest w tych spojrzeniach trochę zawstydzenia, ale i nieco dobrodusznego humoru.
32. PASTORAŁKA[158]
KORYDON
Tusząc
[159], pasterze, że dzień blisko,
1295Wygnali owce na pastwisko.
PASTERZE
naśladują poganianie bydła
Z obory, z obory, z obory,
Zapędzili pod bory, pod bory.
KORYDON
Tam znaleźli miękką trawę,
Pokładli się na murawę.
PASTERZE
tulą się do siebie i niby zasypiają
1300Posnęli, posnęli, posnęli.
Teraz chór mruczy na kwincie, rytmicznie trzęsąc głowami; zgodnie z muzyką to przykuca, to podnosi się w górę i pociesznie naśladuje pasące się bydło. Na tle tego pomruku góruje głos
Korydona, który słowa: „jadło, jadło” z początku śpiewa wolno, potem coraz szybciej, kończąc każdy wiersz fermatą
[160]. Słów tych wyrzuca z siebie dowolną ilość
[161], niemal do utraty tchu.
Pasterze dostosowują ruchy głowy do tempa
Korydona, stale patrząc na audytorium święte i dbając, by mu się ich figle podobały.
KORYDON
A bydło jadło, jadło, jadło…. jadło,
PASTERZE
KORYDON
A bydło jadło, jadło, jadło…. jadło,
PASTERZE
KORYDON
1305
A bydło jadło, jadło, jadło …. jadło,
PASTERZE
głos rogu
KORYDON
wolniej
PASTERZE
jeszcze wolniej
kładą się pokotem na ziemię i niby zasypiają
chwila milczenia
nagle budzi się Korydon, przeciera oczy i z lękiem patrzy w stronę Szopki
MAŚCIBRZUCH
to samo czyni
Korydon na pół umarł zgoła,
1310Słyszy spod niebios głos Angioła
[162]…
Obydwie grupy budzą się i niby z przerażeniem patrzą na Aniołów
ANIOŁOWIE
z uśmiechem przypominają im, jak to było
PASTERZE
potakują radośnie, że tak było, wpadają w ich śpiew i znów udają przestrach
MAŚCIBRZUCH
przedrzeźniając Korydona, trochę za głośno, śpiewa: „A toć i ja”, gdy pasterze za to nań sarkają, na migi przeprasza świętych słuchaczy i następne „toć i ja” śpiewa ciszej, zasłaniając sobie usta ręką, by nie przestraszyć Dzieciątka
GrzechA toć i ja… toć i ja… toć i ja…
płaczliwie
1315Z trzodą razem zginąć muszę,
Nie wiem, czy mą zbawię duszę,
Bom grzesznik, bom grzesznik, bom grzesznik!
z każdym „bom” wali się mocno w piersi, inni to samo czynią, kajając się przed świętymi widzami, a bęben każde „bom” tęgim uderzeniem podkreśla
Teraz chór mruczy kwintę, tak samo jak poprzednio, a Maścibrzuch, udając rękami trzepot skrzydeł ptasich, zaczyna śpiewać wolno, potem coraz prędzej, coraz prędzej, jak tylko może. Przy ostatnim słowie każdego wiersza głos zawiesza na długo wytrzymanej nucie. Szybkość ruchów rąk dostosowana do tempa śpiewu. Pasterze robią to samo, co Maścibrzuch. Wszyscy zwróceni lekko twarzami do Szopki, podnoszą w pierwszym wierszu trzepocące dłonie w górę, w drugim opuszczają je na dół.
MAŚCIBRZUCH
A Angioł leci, leci, leci… leci!
PASTERZE
MAŚCIBRZUCH
1320
A Angioł leci, leci, leci… . leci!
PASTERZE
razem
MAŚCIBRZUCH
w geście adoracji, podnosząc ręce ku górze, śpiewa wolniej
PASTERZE
jeszcze wolniej, w tej samej pozie
skończyli, powstali z klęczek, czekają zawstydzeni, mnąc czapki w rękach, na pochwałę lub naganę świętego audytorium
JÓZEF
Bóg wam zapłać, pasterze, za wasze kantyczki
[165],
1325Panic także rad słuchał tej wdzięcznej muzyczki,
Nawet się uśmiechnęła smętna Święta Panna…
Zanim stąd odejdziecie ku waszym szałasom,
Chętnie się przypatrować będziem obertasom…
1330
głośna radość wszystkich
Józef tłumaczy z godnością
Albowiem i taneczkiem można sławić Pana.
RYCZYWÓŁ
na całe gardło i z całej duszy
Nuże teraz, gajdusy
[167], naszego: oj dana!
33. POLONEZ I KRAKOWIAK[168]
Pasterze ustawiają się parami. Każda para opiera obie ręce na plecach znajdującej się przed nią pary. Odstępy dosyć wąskie, tak że gromada robi wrażenie przeładowanego wozu. Pasterze posuwać się będą w pierwszym tańcu drobnymi krokami, niby chłopskie konie z trudem ciężki wóz ciągnące. Zaczynając od prawej strony pierwszego planu, „jadą wzdłuż przedscenia, zakręcają na lewo, potem równolegle do tryptyku i wracają na miejsce wyjazdu. Podczas przygrywki cmokają ustami jak furmani na konie. Podczas śpiewu, jazdy i tańca głowy ich automatycznie, niejako wojskowo, stale zwracają się ku tryptykowi. Ten sam ruch obowiązuje na skrętach i wtedy, gdy są tyłem do świętego audytorium odwróceni. W pierwszej części strofy, w Śpiewie i w krokach należy akcentować mocną część każdego taktu, w drugiej części kłaść nacisk na każdą nutę ćwierciową pierwszego taktu: „Graj mó–wi”; „Oj do–brze”.
PASTERZE
jadą i śpiewają w rytmie rubasznego poloneza
My też pastuszkowie,
1335Jak wielcy królowie,
Na wozie,
Na wozie,
Jedziemy z kapelą,
Niech nas rozweselą
1340Na mrozie,
Na mrozie.
„Graj — mówi Jezus— Marku, swoje”
— „Oj dobrze, jeno gęśl
[169] nastroję”
„I smyczek”,
1345„I smyczek!”
Dojechali do miejsca wyjazdu i zaczynają tańczyć zawrotnie szybkiego krakowiaka. Skończywszy pierwszą figurę, ustawiają się swoim zwyczajem w dwie grupy i z miejsca śpiewają następne strofy poloneza.
KORYDON
Bartos ci się troska,
Że nie ma i włoska
Na smyku,
PASTERZE
MAŚCIBRZUCH
1350A nie myśląc wiele,
Szast ogon kobyle,
Do szyku,
PASTERZE
DAMETA
Jak zarżnie w swoje szałamaje,
1355Aż Jezus paluszkami łaje:
„Powoli”,
PASTERZE
znów tańczą krakowiaka, drugą figurę, po czym ustawiają się jak poprzednio
RYCZYWÓŁ
Chleburad pijany
Zadął ci w organy
1360Na brzuszku,
PASTERZE
CHLEBURAD
Wit zaś z burych kotów
Po włosku,
PASTERZE
BARTOS
Bum, bum, bum — to ci koncert włoski,
Aż Dziecię bierze się za boczki:
Ha, ha, ha!
PASTERZE
trzecia figura krakowiaka, potem śpiew
Wykonanie tych pastorałek inne niż poprzednich. Więcej swobody. Pasterze rozkrochmalili się
[171], są śmielsi. Soliści zwłaszcza folgują sobie, docinając jedni drugim. Aktorzy mają tu pole do inwencji mimicznej i naśladowania różnych głosów.
po krakowiaku obydwie grupy klękają, pośrodku Dameta
DAMETA
1370Bądź zdrów, Panie młody,
Trza nam iść do trzody
Ścieżeczką,
PASTERZE
wskazuje na lewe wyjście
DAMETA
Jezus, mrużąc brewki,
1375Daje miód z konewki
I z beczką,
PASTERZE
Oczywiście
Dameta i pasterze mają na myśli łaski, jakie na nich przez obcowanie z Jezusem spływają. Atoli
[172], choć posługują się symbolami, rozmiary beczki pokazują bardzo realistycznie, chwalą się, że taka wielka, a śpiewając o miodzie, mlaskają językiem. Połączenie tych dwóch tonów: surowego realizmu z bardzo delikatnym, pełnym lirycznego uroku mistycyzmem — to istota i styl tego widowiska.
KORYDON
wszyscy chylą czoła do ziemi
Dziękujmy Panience, pastuchy,
Nalawszy po gardła swe brzuchy:
1380Chwała to–
Bie, Panie!
PASTERZE
Kładą czapki na głowy i w krakowiaku, okrążając scenę, wybiegają parami na lewo. Każda para, mijając Szopkę, kłania się do ziemi. Aniołowie i Józef zasuwają zasłony.
SPRAWA SIÓDMA
O HERODZIE OKRUTNIKU
CHÓR
czterogłosowy, za sceną śpiewa
W dzień Bożego Narodzenia
1385Weseli ludzie,
Błogo im będzie:
Z czystej Panny
Pan nad Pany
Dziś nam oddany,
1390O Herodzie, okrutniku,
Cóż za przyczyna,
Że Maryi Syna
Nie uznajesz,
Nań nastajesz?
1395Wielka twa wina!
Podczas śpiewu wchodzą dwaj
pachołowie Herodowi. Strój parobczaków łowickich, tylko na głowach mają hełmy lub czaka, na sposób kolędniczy, papierem kolorowym wyklejone. W ręku trzymają drewniane halabardy, również wyklejone papierem. Miny ich głupawe. Skłonni są do śmiechu z byle czego, pomimo grozy i zapalczywości
Heroda. Najwyraźniej kpią z niego. Wnoszą bez najmniejszego uszanowania tron Heroda tj. ozdobne krzesło chłopskie i stawiają je przed stopniami środkowej części tryptyku. Sami stają po obu bokach tronu w postawie warty królewskiej. Teraz wchodzi
Herod. Bogaty włościanin łowicki, niby wójt. W odświętnym stroju. Jest to chłop na schwał. Barczysty i brzuchaty. Pomimo roli „czarnego charakteru”, jaką w tym widowisku ma odegrać, twarz jego nalana i jak burak czerwona nie ma w sobie nic z okrucieństwa, owszem jest raczej dobroduszna i jowialna, a tylko grozę udaje. W ogóle nie trzeba zapominać — i to jest zasadnicza koncepcja
Pastorałki — że wszystkie role wykonywują
[174] kolędnicy. To musi być zaznaczone w tonie i w formie. A więc nie chodzi wcale o „udawanie'
Maryi,
Józefa lub
Aniołów, lecz o to, jak się te postacie w wyobraźni ludowej załamują, jak wyglądają przepuszczone przez pryzmat uczuciowy ludu wiejskiego, oczywiście epoki minionej. Z tego wynika, że, odtwarzając role „Święte”, należy wprawdzie z całą szczerością oddawać ich przeżycia radosne lub smutne, ale zarazem w pewnych momentach trzeba umieć oderwać się od tych osób i stać się niejako kaznodzieją, tłumacząc sens głębszy ich losu, ich smutków i radości. Większość powiedzeń
M. Panny, skierowanych do postaci działających na scenie, posiada wartość symboliczną i odnosi się głównie do słuchaczów
[175] na widowni. Dlatego to
Maria prawie zawsze twarzą do publiczności jest zwrócona. W realizacji scenicznej tych zwłaszcza ról powinno być widoczne nabożeństwo, z jakim aktorowie
[176] prymitywni do ich wykonania przystąpili. Co się tyczy roli
Heroda, to jednoczy ona w sobie trzy elementy: istotny, grubą kreską zaznaczający charakter tyrana, religijny, uwypuklający stosunek aktora, zespołu aktorskiego i widowni do danej postaci lub faktu, wreszcie kolędniczy, wyrażający się w nieukrywaniu wszystkich defektów i niezręczności, tak typowych dla prymitywnych zespołów teatralnych. Naturalnie, jeżeli
Pastorałkę taki właśnie zespół wykonywać będzie, ostatni element odpada. Mówiąc o owych defektach, mam na myśli onieśmielenie wobec widzów (tzw. „tremę” i szereg pociesznych kontrastów, jakie to podniecenie nerwowe spowodować może). Za defekt przenigdy nie mogą być uważane właściwości ludowej interpretacji scenicznej, jako to: pewna surowość wyrazu, rytmika i melodyka recytacji, zupełnie od miejskiej odmienna, albo też skłonność do upraszczania wszelkich zawiłości. Reżyser, względnie instruktor zespołów ludowych, musi baczną uwagę zwrócić na to, by utrzymać równowagę między tonem poważnym a groteskowym, między prawdą a udaniem i między kunsztem a prymitywem. „Rzeźby z chleba” — tym mianem ochrzciłem nasze kompozycje pastorałkowe w Reducie w r. 1923. Muszą więc te rzeźby posiadać zapach wiejskiego chleba. Oto cały sekret!
HEROD
Wchodzi z lewej drzwi pierwszego planu. Jego „marszruta” sceniczna obejmuje podobnie jak w szopce marionetkowej linię prostą, pociągniętą równolegle do widowni, od lewych drzwi pierwszoplanowych do prawych, i prostopadłą od tej linii
[177].
Figury sceniczne w tej „sprawie” chodzą, jakby były kukiełkami szopkowymi, zmuszonymi posuwać się tylko między wykrojami, sporządzonymi w podłodze, czyli że wszystkie sytuacje należy układać albo równolegle, albo prostopadle do ramy scenicznej. Sytuacji skośnych nie używać. Herod, rozkraczywszy nogi, siada sztywno na tronie i trzymając w jednej ręce pozłocone jabłko drewniane, a w drugiej takież berło, mówi tonem kolędników, chodzących po wsi z Gwiazdą i Herodem.
Ze złotem i faworem
[178] kwitną moje lata
Afryki antypody
[179] i podziemne kraje
Wszystko to w mojej mocy królewskiej zostaje
1400Mnie hołdują na klęczkach i Hannibalowie
Mogoł i macedońscy też Aleksandrowie!
Znaków przestankowych nie postawiono, albowiem Herod w podobnych tyradach przeważnie ich nie uznaje. Cały ten ustęp wypowiedział, a raczej wykrzyczał, jednym tchem.
Odsapnął i dalej ciągnie rzecz swoją.
Trzeba dodać, że Herod celuje również w stawianiu niewiarogodnie fałszywych akcentów logicznych. Efekty te zaznaczamy przez podkreślenie danego słowa[180].
1405Ale nie wiem co się dzieje,
Że się tron pode mną chwieje?
Dopiero po tych słowach — nie wcześniej! — Pachoł pierwszy i drugi trzęsą rytmicznie, kilka razy, krzesłem. Herod wstaje, patrzy ciekawie na siedzenie krzesła, potem znów siada i najspokojniej w świecie mówi.
Czemu jestem niespokojny,
Chociaż nie ma głodu, wojny?
1410
pauza, nie wiadomo dlaczego
akcenty
Hej dworzanie, feldmarszały,
Nucić mi tu madrygały,
Bom pogrążon w smutku cały!
35. ŚPIEW PACHOŁÓW HERODA[181]
PACHOŁY
śpiewają „baranimi” głosy, zupełnie po wiejsku, gęby uśmiechnięte od ucha do ucha, a śpiew niemrawy, choć hałaśliwie do taktu stukają halabardami o podłogę
1415Dziś dzień, Herodzie, dziś dzień, bogaczu,
Dziś dzień wesela, ale nie płaczu!
Jak słońce świeci w słonecznym kole,
Ujrzysz rozkosze na tym padole!
stuk halabard podczas przygrywki
PACHOŁ I
Wszak się król Heród pod szczęściem rodzi…
PACHOŁ II
1420
Wszak Herodowi nic nie zaszkodzi…
PACHOŁ I
Po całym świecie famona
[182] słynie…
PACHOŁ II
Króla Heroda wszelka złość minie…
z ostatnimi słowy pieśni łączy się krzyk Pachoła III
muzyka urywa, nie dociągając do końca frazy muzycznej
PACHOŁ III
biegnie z głębi widowni na scenę, po drodze drze się wniebogłosy, potem staje na lewo od Heroda
Najjaśniejszy monarcho-o-o-o!
[183]
klepie szybko; złe akcenty logiczne i fałszywie akcentowane słowa, mówi z chłopska
przed
twoimi wroty
Stanął
ufiec Trzech Królów altembaśny
[184] — złoty
1425
Każdy z nich ma koronę jakoby gwiazdzistą
Każdy kroczy z dworaków przystojną asystą
Są tam
także wielbłądy i
ucieszne simiae[185]
Monstra
[186] oraz noszące niezna
ne nam imię
Pierwszy z
ziem uriańskich
[187] drugi z
Arabii
1430Trzeci
król z czarnej pono przybył
Etiopii
Gęby ich tak cudaczne jakoby maszkary
Mięsopustne przywdziali nie wiem zali czary
To są albo wesołków miejskich krotochwile…
HEROD
wpadł w zupełnie ten sam ton
Jakożkolwiekby było, podejme ich mile.
1435
poufnie do Pachołów, stojących obok
Dziś, gdy memu imperium grozi rokosz dziki,
Trzeba mi też zażywać inszej polityki.
do Pachoła III
Idź, sługo…
1440
nie czekając na dalszy ciąg rozkazu, Pachoł III pędzi na widownię, ku głębnemu wyjściu; Herod wrzeszczy, przytknąwszy ręce do ust jak ten, co w górach na drugiego woła
…i przyprowadź ich tutaj dostojnie,
Może mi wieści niosą o jakowej woj-nie-e-e-e-e!!
36. DRABANT[188]
na wejście 3-ch Królów
Starodawny ten taniec składa się, jak wiadomo, z 2-ch części. Pierwsza, uroczysta, w rytmie 4/4, druga w rytmie 3/4, jest rodzajem obertasa, z początku wolnego, potem zawrotnie szybkiego, pod koniec znów wolnego. Pierwszą część gra się kilkakrotnie, tak długo, dopóki Kacper i Melchior nie wejdą na scenę.
Druga towarzyszy wejściu Baltazara i jego świty.
Pantomina
[189]. Pochód
3-ch Królów. Stroje magów i ich otoczenia przypominają kostiumy krakowskiego „Lajkonika” (Konika zwierzynieckiego) i towarzyszących mu „włóczków” (flisaków). Pochód rozpoczynają dwaj słudzy w granatowych czamarach, palonych butach; na głowach mają stożkowate czapki z lśniącego papieru kolorowego, owinięte u spodu wzorzystą chustą krakowską niby turbanem. W ręku niosą buńczuki
tj. kije czerwone, zakończone półksiężycem i zwisającymi kolorowo pomalowanymi końskimi ogonami. Tymi kijami tłum gapiów rozpędzają. Za nimi tak samo ubrana „orkiestra”, składająca się z dwóch „grajków”: jeden ma na plecach przytroczony duży kocioł, a drugi wali weń do taktu pałkami.
Potem idzie król Kacper w czapie Lajkonikowej na głowie, w stroju, będącym mieszaniną motywów ludowych i wschodnich, i w bardzo długim płaszczu, którego tren niosą pachołkowie w kostiumach „włóczków”. Na końcu kroczy „Słoń”. Jest to właściwie tylko łeb słonia, bardzo prymitywny, osadzony na kiju, zasłoniętym wzorzystą kapą, pod którą schowany jest chłopiec, tak, że widać doskonale jego portki i buty z cholewami. Idą w tempie wolnym, uroczystym, naśladując chód koński. Kacper i dwaj, tren niosący, wchodzą na scenę i ustawiają się na prawo od Heroda. Włóczkowie z buńczukami, bębnista z pałkierzem i słonionoścą ustawiają się na stopniach po prawej stronie tuż przy ramie scenicznej, uważając, aby widzom nie zasłaniać widoku.
Muzyka zmienia tempo pierwszej części drabanta na prędsze o połowę. Bijący w kocioł stosuje się do tego tempa. Teraz idzie król Melchior. Strój jego jest odmianą Kacprowego. Ogon płaszcza niosą tak samo ubrani słudzy. Za nimi „Wielbłąd”, sporządzony w podobny sposób jak „Słoń”. Twarz Melchiora nieco zabarwiona na czekoladowo, ale dosyć niedołężnie. Idą drobnym truchcikiem, naśladując bieg koni. Melchior z dwoma niewolnikami wchodzi na scenę i staje po lewej stronie Heroda. Wielbłąd przystanął na stopniach, po lewej stronie, tuż przy ramie scenicznej.
RasizmTeraz muzyka rżnie drugą część drabanta: siarczystego obertasa. Galopem, również kroki końskie naśladując, cwałuje król
Baltazar z dwoma niewolnikami, niosącymi tren jego płaszcza i „Żyrafą”.
Baltazar wygląda zupełnie jak murzynek, wyobrażony na domu „pod murzynem” w Krakowie
[190], tylko twarz ma sadzami uczernioną i to nie dość wprawnie
[191]. Niewolnicy jego to znowu włóczkowie, ale z poczernionemi twarzami.
Baltazar wbiega ze sługami na scenę, gdzie naprzeciw tronu Heroda siadają, po turecku złożywszy nogi. Żyrafa przyłącza się do Wielbłąda.
Herod i jego asysta z wielkim ukontentowaniem i ciekawością przypatrywali się pochodowi dwóch pierwszych orszaków. Ale gdy zabrzmiały ochocze dźwięki obertasa, gdy jeszcze zobaczyli takie dziwo jak czarny, malutki, a pękaty król Baltazar, aż ich poderwało! Niepomni na srogą etykietę dworską, poczynają wycinać obertasa, pokrzykując „hu ha!” — z wielkiej uciechy. Ten szał taneczny udzielił się także Kacprowi, Melchiorowi i ich dworakom, kapeli i zwierzętom. Całe pstrokate bractwo rozpląsało się teraz, przytupując i pokrzykując tak długo, dopóki Baltazar nie przycupnie przed tronem. Wtedy muzyka jak ręką uciął urywa, bez względu na sens muzyczny. Wszyscy przyjmują postawę urzędowo dostojną.
KACPER
oddając pokłon Herodowi, mówi
Salve, królu Herodzie
[192], mój sąsiedzie możny,
Jestem król Orientu
[193], Gaspar,
magus[194] zbożny.
Herod salutuje jabłkiem
Pachoły prezentują halabardy
MELCHIOR
1445We mnie widzisz Melchiora, cara arabskiego
I gwiazdarza w swej sciencji
[195] nader uczonego.
Herod salutuje jabłkiem
Pachoły prezentują halabardy
mówi pociesznym dyszkantem
[196]
Jam jest cesarz murzyński, szpetne me oblicze
I znam, jak moi bracia, kunszta tajemnicze.
Herod wita go podniesieniem nogi nad jego głową schyloną, trzęsąc się ze śmiechu,
Pachoły nie prezentują broni, bo aż ich kolki ze śmiechu sparły
[197]
HEROD
Witam
regem Orientis[198] i arabskich włości,
1450A królewskiej Murzynów też rad jestem Mości.
Mówcie, co was przywiodło do mojego państwa?
Czyli trzeba mi bronić…
wstaje i niby z wielką czcią zdejmuje koronę z głowy
świętego pogaństwa?
znów siada
KACPER
1455Insze zgoła przywiodły nas do ciebie sprawy,
Tuszę, iże nam raczysz dać posłuch łaskawy.
37. MELODRAM.
WIDZENIE KRÓLA KACPRA[199]
Kacper mówi na tle cichej muzyki organowej, zwrócony twarzą do widowni, patrzy w jej punkt najdalszy i najwyższy, „niebo”, i stamtąd widzenie odbiera, przeżywając je powtórnie. Wszyscy w tamtą stronę patrzą, z wyjątkiem Heroda. Nawet Baltazar odwraca się z wolna, zgodnie ze słowami Kacpra, ku widowni. Herod ponuro łeb ku ziemi opuścił. W chwili, gdy Kacper wypowiada słowa Anioła, wszyscy, nie wyłączając sług Heroda i zwierząt, klękają i zdejmują nakrycie głowy, patrzą nabożnie w „niebo” i niby anielskiego głosu słuchają.
KACPER
Śledząc komet obiegi po niebieskiej ścieży,
Wpatrzony w ów świetlisty Cherubinów
thronus[200],
1460Ujrzałem, jako ku mnie
Angelus Polonus[201]
Spuszczał się uroczyście z wyżyny nadchmurnej
I w te słowa rzekł do mnie poseł złotopiórny:
„Jest w cichej Sarmacyi Betleem-Ephrata,
Miasteczko bardzo podłe, tam
Salvator świata
[202],
1465Emanuel, przez Pismo od wieków głoszony,
W lichej szopie, w jasłeczkach będzie narodzony.
Jest ci to Król nad Króle, jest to Pan nad Pany,
On z jęctwa
[203] wyswobodzi nieszczęsne ziemiany,
Z pierworodnego grzechu świat wszystek wybawi,
1470Rajski upad męczeńskim żywotem naprawi”.
wszyscy wracają do pierwotnej postawy i słuchają Kacpra z przejęciem
Co rzekłszy, Anioł Polski znikł na firmamencie,
Jam zaś peregrynacją
[204] przysiągł odbyć święcie
Do onego miasteczka, do biedoty owej,
1475Kędy ma się objawić Duch Wolności Nowej!
muzyka milknie, wszyscy nakrywają głowy
HEROD
Co mówisz, królu Kacprze, czylim dobrze słyszał?
Któż się tu, krom
[205] Heroda, będzie królem
pisał?
Melchiorze i Balcerze, a skądże to wiecie,
że król ma być zrodzon w tutejszym powiecie?
MELCHIOR
1480Mnie takoż był się we śnie ów Angioł pokazał
I do szopy betlejskiej pątować rozkazał.
HEROD
szyderczo
I gdzież to, jeśli łaska, jest ów król zrodzony?
Powiedzcież, abym i ja oddał mu pokłony!
śmieje się na całe gardło, Pachoły śmiech Heroda przedrzeźniają, lecz zgromieni jego surowym wzrokiem, milkną i spode łba patrzą na niecnotę
BALTAZAR
dyszkantem, z żakowska, fałszywie akcentując niektóre słowa
O Panie Herodzie, my sami nie wiemy,
1485Jeno za promienidłem Gwiazdy wędrujemy.
Dzisiaj Gwiazda nie świeciła,
Więc nam drogę zagubiła,
Ale z powrotym
Powiemy ci o tym…
w ostatnim wierszu daje ton taki, jakby to nie był koniec zdania i jakby miał jeszcze dalej mówić
36. DRABANT
Trzej Królowie, nie żegnając się z Herodem, odchodzą w ten sam sposób i w tym samym porządku, jak przyszli. Wychodzą na prawo, drzwiami bliżej sceny umieszczonymi. Podczas obertasa Herod nieruchomy. Pachołom nogi drgają do tańca, lecz boją się Heroda.
HEROD
po odejściu Trzech Królów wstaje z tronu i, biegając wzdłuż linii równoległej do widowni, klepie mechanicznie następującą częstochowszczyznę
1490Ha niestety co za trwoga
Duszę moją wskroś przeszywa
Nie wiem gdzie mam szukać wroga
Ale hetman mój przybywa…
FELDMARSZAŁ
Wchodzi z pierwszego planu, z lewej, ubrany jest po łowicku; kask, akselbanty
[206], epolety
i patrontasz
[207] z papieru, szabla drewniana. Podobnie jak jego pierwowzór w szopce krakowskiej stale salutuje; ręka prawa jakby przylepiona do daszka hełmu. Wyprężony wojskowo do połowy ciała, bo nogi trzęsą się ze strachu.
mówi z chłopska, jednym tchem, fałszywie akcentując
Stawam przed tobą miłościwy panie
1495Składam ci hołd mój i uszanowanie
A choć cię widzę w okrutnej boleści
Niosę tobie takowe wieści
Które przerażą twą duszę
I sam na nie zadrżeć muszę…
HEROD
zapomniał snać o niedawnej trwodze, bo mówi łagodnie, identycznie tym samym tonem, co Feldmarszał
1500Co takiego, mów mi śmiele
Choćby się niebo zaćmiło
Ty na to nie zważaj wcale
Byle moim dobrem było…
nie kończy zdania
FELDMARSZAŁ
Najjaśniejszy monarcho, świat ci hołdujący
1505Rebelią dziś czyni ciebie nieznający…
HEROD
łagodnie zdziwiony
I cóż za rebelia w królestwie nastaje,
Że jemperatórowi
[208] godności nie daje?
Idź, zbieraj skrzętnie wieści, rebelia czyja,
A powiedz rokoszanom…
1510
nagle wpadł w pasję i, przykładając berło do własnej grdyki, wrzeszczy
…że w tych rzeczach szyja!!!
FELDMARSZAŁ
zdejmuje kask z głowy, trzyma go w ręce jak żołnierze w kościele, robi pół obrotu w lewo i, patrząc w „niebo”, mówi poważnie, nogi już mu się nie trzęsą; Pachoły również zdejmują czaka i nabożnie patrzą w „niebo”; Herod obojętny
W całym państwie twoim słynie
Wieść o zrodzonej Dziecinie.
Nie wiedzieć, z jakiej rodziny,
1515Przewyższa królewskie syny.
Okazują się w niej cudy,
Ma być król nad wszystkie ludy.
Nawet stanu wyższego wszyscy się zbiegają,
Z wiejskim gminem pospołu hołdy mu oddają.
HEROD
odwrócił się od niego
1520Toć słyszałem od królów jakoweś ambaje
[209],
Ale dubom smalonym
[210] król wiary nie daje!
FELDMARSZAŁ
jw.
Królu, w Betlejem mieście już on narodzony
I w stajence na sianku wonnym położony.
Feldmarszał nakrywa głowę i wraca do dawnej postawy, podobnie Pachoły
HEROD
znów biega po swoim torze
Ach, co ja słyszę, aby mój poddany
1525Miał zostać panem nad pany?
Poniżył moje berło i koronę?
Niech w tej chwili ogniem spłonę,
Żem się doczekał takiej niesławy!
nachyla się, aby szepnąć na ucho Feldmarszałowi, lecz ten tak się przestraszył, że jak był wyprężony, tak zwalił się na Heroda, wobec tego Herod mówi w powietrze
1530
Idź żywo, zbierz zewsząd żołnierskie orszaki,
Wybijcie wszystkie dzieci — i niechaj mam znaki!
ciszej, grobowym głosem
A gdy dasz rzezi hasło, by wyrżnąć dzieciny,
1535Niechaj też zginie… i syn mój jedyny!
aż się załamał
FELDMARSZAŁ
w postawie zwykłej
Idę dopełnić, panie, co kazałeś,
Za kilka godzin spać będziesz bezpieczno,
A gdy tak wielki rozkaz mi wydałeś,
W pamięci ludu noc ta będzie wieczną.
wojskowy zwrot w tył, wychodzi, z ręką wciąż „przylepioną” do daszka hełmu, pierwszym planem na lewo
38. MELODRAM.
ANIOŁ — ŚMIERĆ — DIABEŁ[211]
Organy. Herod naprawdę sposępniał. Siada na tronie. Twarz w rękach ukrył. Na scenie światło przygasa. W ledwo rozchylonym rozporze opony środkowej ukazuje się w słabym złotawym świetle Anioł. Pachoły zdejmują czaka i klękają.
ANIOŁ
mówi na tle muzyki
1540Ach, królu, królu, bój się Pana Boga,
Stoi oto koścista Śmierć u twego proga!
Nie zawierzaj koronie, nie ufaj w bogactwa,
Wszystko stanie się rychło zdobyczą robactwa.
Gdy Anioł zniknie, w prawym skrzydle, przez szparę między oponą a słupem, wysuwa się kosa drewniana, wapnem pobielona, na tle trupio-zielonego światła. Głos Śmierci dobiega spoza zasłony. Jest to szept, podkreślający wszystkie muzyczne efekty wiersza. Pachoły chowają się za tron.
ŚMIERĆ
1545Czas,
Już niosą trunę,
Pó-ó-ó-ójdź,
Odbierz fortunę!
Za zbrodnie tego świata
1550Czeka-ć hojna zapłata.
Już miotają czarci losy,
Chrapliwe już słychać głosy:
Na-a-a-a-asz wiecznie będzie!
brzęk jakby ostrzonej kosy
1555Pro-o-o-och,
Proch
Twych strojów moda,
Pro-o-o-och
Proch
1560Twoja uroda!
Trup straszliwy na twarzy,
Ropa w uściech się smaży,
Za perfumy smród nieznośny,
Za kapelę dzwon żałosny,
1565Za pałac ja-a-a-ma!
DIABEŁ
ukazuje się w lewym skrzydle, przez szparę widać tylko widły na tle czerwonego światła
Nie bój się, Herodeńku, ja twym adiutorem
[213],
Rzezaj wszystkie młodzianki betlejskie wieczorem.
widły znikają
ANIOŁ
ukazuje się tam, gdzie pierwej
Pachoły wyłażą z ukrycia i na klęczkach słuchają
Gotuj mary, całuny, żałobne gromnice,
Pierwej padniesz, nim sięgniesz Synaczka Dziewice!
znika za oponą, na scenie rozjaśnia się
Pachoły wracają na swoje miejsca
Herod budzi się z drętwoty
muzyka milknie
HEROD
1570Sam już odchodzę od rozumu swego…
Hej straże! zawołajcie rabina starego,
Niech Mosiek arendarz zaraz tu przychodzi
I rzecz całą wyłoży z biblii, jak się godzi.
PACHOŁ I
stukając halabardą, woła w stronę lewych drzwi pierwszoplanowych
PACHOŁ II
jak pierwszy
OBYDWAJ
jw.
Wchodzi z lewej strony stary Rabin z grubą biblią pod pachą. Z postaci podobny do „żydków emausowych”. Ruchy sztywne, kanciaste, sprężynowe. Twarz martwa.
RABIN
głosem niskim, kiwając się rytmicznie
Klaniam sie, panie królu, klaniam bardzo nisko,
Choć z daleka stoi, psiecie nózki ściskam.
Po co jegomościnku króle po mnie tutaj psisłał?
1580Zebym z tego książecka bublije psiecytał?
HEROD
tragicznie
O nie dziwuj się, Mośku, żem przywołał ciebie,
Mnogie są bowiem znaki na ziemi i niebie,
Że się w naszej parafii narodził Mesjasz,
Bóg istny, król żydowski, a pono też i nasz…
RABIN
jowialnie
1585Ja… znam tilko król Heród, co szedzi na tronie…
A „bób” — to wun sze rodzi w polu, na zagonie…
śpiewnie, podskakując
W piątek żydki go zbirają,
W siabas do barszczu wrzucają…
HEROD
flegmatycznie
1590Straże, bijcie tego żyda,
Niechaj zaraz sekret wyda!
Pachoły również flegmatycznie podchodzą do Rabina i mechanicznymi ruchami walą go po grzbiecie halabardami, po czym spokojnie wracają na swoje miejsce
RABIN
pod ciosami halabard obraca się to w prawo to w lewo
Aj waj!! ja zaraz powim… „buk” sze w lesie rodzi,
Z niego sze robi pałkie, co po kościach chodzi…
HEROD
jw.
Bijcież mi cybucha tego,
1595Co zdradził króla samego!
Pachoły jw.
RABIN
Wus ist? Po co robić takie brewerie?
z rezygnacją
Ja psiecytam, co stoi w tej nowej bublije!
otwiera księgę i czyta, kiwając się modlitewnie
1600
rodzaj śpiewu
„Psijdzie Mesjasz, najstarszy między książętami,
„I wun odbierze wsistkich rzędziech nad żydkami.
„Odunaj
[215] sze naziwa… to paniątko nowe…
kończy szybko, zamyka oczy, aby skuteczniej znieść bicie, które go niewątpliwie czeka, skurczył się, aż przykucnął do ziemi
1605„I coby sze król Herod bojał o swą głowę…”
ale tym razem Pachoły go nie biją
HEROD
z patosem
Już dosyć… dosyć, Mośku!…
do Pachołów
Dobrze więc zrobiłem,
Że okrutne mandata
[216] rycerstwu zleciłem…
Rabin przykucnięty wychodzi na lewo
z prawej wchodzi Pachoł III i w dosyć poufałym tonie odzywa się do Heroda
PACHOŁ III
1610Panie! na twe komnaty królowa wstępuje,
Jak zawdy, tak i dzisiaj srodze lamentuje.
HEROD
niechętnie
Wpuścić! Chocia mnie mierżą te babskie lamenty,
Wysłucham raz ostatni, bym miał spokój święty!
Pachoł III podchodzi ku drzwiom prawym, stuka niby uroczyście halabardą, potem ją komicznie „prezentuje”, a po wejściu Królowej odchodzi prawymi drzwiami
Wchodzi
Herodowa w odświętnym stroju bogatej Łowiczanki. Na głowie korona ze złotego papieru. Mówi głosem piskliwym, afektowanym, „robi” strasznie wielką damę.
Heroda traktuje z góry, uważając się za lepiej urodzoną i wychowaną. Najlepiej, by tę rolę grał mężczyzna, co zresztą zgodne byłoby z tradycją teatru religijno-ludowego. Mężczyzna, mówiący dyszkantem, najłatwiej uchwyci ton kolędników i szopkarzy, odtwarzających tę rolę z nieporównanym tragikomizmem.
Królowa trzyma w ręce w sposób arcywytworny chusteczkę, niczym elegantka z XVIII wieku. Nie rozstaje się z nią i wciąż oczy lub nos uciera.
Herod, gdy zobaczył swoją magnifikę
[217], odwrócił się do niej plecyma
[218] i tak już stale z nią rozmawiać będzie.
HERODOWA
z akcentami też krucho
Rzuciłam froncymeru
[219] mojego zabawy,
1615Bo mnie tu przywabiły te zgiełkliwe wrzawy,
Które pospół z dworaki mąż mój wyprawuje.
I znowu cię srogiego, Herodzie, znajduje!
HEROD
Daruj mi jejmość, daruj, iż przez lat tak wiele
Wyrządzam tobie jeno żałobne wesele,
1620Oto ból nieużyty dręczy moją duszę,
dumnie
Z przyczyny polityki przecież milczeć muszę!
HERODOWA
klęka
Żebrze twej łaski, o panie,
Byś kończąc swe panowanie,
1625Wspomniawszy na mnie…
Herod jeszcze bardziej się od niej odwraca
i na syna swego,
Dał wolność
pokazując na widownię
1630dla ludu twego.
poczciwie
Niech cię wielbią, niech szanują,
Dobroć twoją w sercach czują,
Bądź dla nich ojcem i panem!
HEROD
wymachując w zacietrzewieniu berłem
1635Pogardzam, pogardzam, pogardzam takowym stanem!!
podnosząc berło w górę
Wolność dła mnie dziś żywiołem!
opuszczając berło ku ziemi
a nie dla narodu mego!
HERODOWA
z perswazją
1640O królu, bądź rodu bohaterskiego!
Herod na to całkiem się odwrócił, siedzi teraz tyłem do widzów
pauza; królowa, widząc, że nic nie wskóra, wstaje z klęczek i trzymając chusteczkę przy oczach, z godnością wielką odchodzi na prawo
Więc cię żegnam, mężu drogi,
I opuszczam twoje progi,
1645Idę do swego mieszkania
W celu syna powitania.
wychodzi
HEROD
piorunem odwraca się, mówi poufale, nie bez pewnej wesołości do Pachołów
Byłbym się z inszym spotkał jejmości przyjęciem,
Gdyby znała, com z lubym począł jej dziecięciem!
Pachoły śmieją się
wpada Feldmarszał z lewej, trzymając wyciągnięty, czerwoną farbą pomazany pałasz drewniany w prawej ręce, a lewą salutując
FELDMARSZAŁ
1650Wyrżnęliśmy dziatki, co im i trzy lata!
PACHOŁ III
wpada z lewej z takim samym pałaszem i staje obok Feldmarszała
Już się stało zadość rozkazu twojego:
Wszystkie ścięte bachory aż co do jednego!
stoją nieruchomo, salutując i trzymając wyciągnięte zbroczone pałasze; wpada Pachoł IV z lewej i tak samo staje
PACHOŁ IV
Starszej pani Racheli synyśmy stracili,
By się twoim hónorem więcej nie szczycili!
wpada z lewej Pachoł V, robi to, co tamci
PACHOŁ V
1655Na ostatek najlepsza czeka cię nowina:
Ścięliśmy oto głowę waścinego syna!
grzmot potężny na wielkim bębnie
Feldmarszał z trzema Pachołami w szyku wojskowym wychodzą na lewo
światło na scenie przygasa
39. MELODRAM.
HEROD — ANIOŁ — ŚMIERĆ I DIABEŁ[220]
organy
HEROD
powstał z tronu, chwycił się oburącz za głowę i kiwając nią rytmicznie, lamentuje
Utrapionemu wielce królowi,
Którym szczerze miłował jedynego syna,
1660Teraz go utraciwszy — nieszczęsna godzina!
tupie kilkakrotnie w podłogę
Ach, rozstąp się ziemio, a pochłoń mnie swego
Potępieńca piekielnego!
do widzów ze skruchą
1665Chciała Bożego Syna zabić moja ręka,
A teraz-ci mnie czeka piekieł sroga męka!
stoi nieruchomo ze spuszczoną głową
ANIOŁ
w środkowej części tryptyku zjawia się tak jak pierwej
Koniec twego imperium zbliża się, Herodzie,
Już pokój, przez Anioły głoszon, jest w narodzie!
znika
ŚMIERĆ
wysuwa kosę w prawym skrzydle jak poprzednio, Pachoły kryją się za tronem
Patrzcie, patrzcie, bogacze, na te nędze wasze,
1670Które w grobie czekają na rozkoszne pasze!
Już się wam z rąk dostatki na wieki wyślizgły,
Gdy rdza złoto, a szaty wasze mole zgryzły,
A wy sobie za to pomsty naskarbili,
Gdyście za rozkosze wieczny gniew kupili.
1675
przeciągłym głosem
Tak wo-ła Ja-kub Świę-ty!!
znika
DIABEŁ
jak w poprzedniej scenie, w lewym skrzydle
Ostrzę ja moje widły na ciebie, pohańcze
[221],
I śmiertelną galardę
[222] wnet z tobą zatańczę!
znika
ANIOŁ
zjawia się jw.
Pachoły znów wysuwają się spoza tronu i nabożnie klęczą
Nie pora jeszcze, diable, ustąp precz, koścista,
1680Większa kaźń zgotowana jest dla Ancykrysta
[223]:
Póki żyw, niech wie o tym, jak Pan triumfuje,
Jak lud wszystek od kata swego odstępuje,
Korząc się przed ubóstwa świętym majestatem
W lichej szopce, gdzie Jezus biedaczynie bratem.
znika
Herod ze spuszczonym nisko łbem, wolnym krokiem wychodzi na lewo, Pachoły idą za nim, wlokąc po ziemi tron
scena rozjaśnia się
SPRAWA ÓSMA
ADORACJA KRÓLÓW
Aniołowe i Święty Józef rozsuwają zasłony w tryptyku.
Widok jak w Adoracji pasterskiej.
40. CHÓR ANIOŁÓW[224]
1685Infinitae bonitatis
Et immensae Maiestatis
Scenam recludit praesepium.
Hic amor riget,
Hic ignis friget,
1690
Hic Deus iacet,
Hic Verbum tacet
Hic Immortalis
Po śpiewie odbywa się
KROTOFILA DUSZY POBOŻNE Z NOWONARODZONYM JEZUSEM[226]
Jede. z Aniołów w tym dialogu mówi słowa Duszy, inny Anioł za Dzieciątko przemawia. Anioł I klęczy przed żłobkiem, z rękami skrzyżowanymi na piersiach. Anioł II, zanim wypowie słowa Chrystusowe, pochyla się nad kolebką, jakby słuchał, co mu Dzieciątko szepce, potem, zwrócony twarzą do widowni jak kapłan mszę odprawiający, ręce rozwiera i mówi głosem melodyjnym a pełnym dobroci. Podczas jego strof wszyscy klęczą.
ANIOŁ I
1695Żeś się narodził z Przenajświętszej Panny,
Będąc wszechmocnym Bóg z Boga przed wiekiem,
Jesteś człowiekiem?
ANIOŁ II
Rozmawiaj śmiele ze mną, duszo moja,
Niechaj się chętka uspokoi twoja:
1700Stałem się człekiem, abym człeka w niebie
Mógł mieć u siebie.
ANIOŁ
Kiedyś Dzieciną, jakoż niebo trzymasz
Na trzech paluszkach, gdy tej mocy nie masz?
Jeśliś jest mocny, czemu ustępujesz,
1705A nie królujesz?
ANIOL II
Lubom Dzieciną, lecz jestem wszechmocny,
Ze wszech monarchów któryż jest tak mocny?
A w tym ubóstwie chwały mej nie tracę,
Inszych bogacę.
ANIOŁ I
1710Jeśliś jest ogniem, czemu drżysz we żłobie?
Zapal, o Jezu, w sercu moim sobie,
Rozgrzej członeczki, o pociecho droga,
Bo zima sroga.
ANIOŁ II
Twoje mnie, duszo, ziębią oziębłości,
1715Że nie masz ku mnie gorącej miłości,
Przytul mnie k'sobie
[227], zaraz się rozgrzejesz
I roztopniejesz.
ANIOŁ I
Z Ciebie Anieli pociechę swą mają,
Czemuż się oczka łzami zalewają?
1720Po twej gębusi toczą się kropelki,
Jako perełki.
ANIOŁ II
Trzeba, byś kąpiel z moich łez sprawiła,
Zanim się sama nad swymi grzechami
1725Zalejesz łzami.
ANIOŁ I
O przebacz, Jezu, żem się ośmieliła,
Abym się z tobą ustnie rozmówiła,
Żem się tak wielkiej rzeczy poważyła,
Miłość sprawiła.
ANTOŁ II
1730Wdzięczna mi, duszo, krotofila twoja,
Rozmawiać z tobą jest to rozkosz moja,
Już się nie puszczaj mej, duszo, opieki,
Po wszystkie wieki.
41. POLONEZ TRZECH KRÓLÓW[228]
Po skończonym dialogu anielskim odzywają się dźwięki posuwistego, poważnego poloneza. Aniołowie ustawiają się w zwykłym porządku, a Józef gorliwie szykuje się na przyjęcie dostojnych gości. Nasamprzód w głębi widowni ukazuje się kolędnik z odkrytą głową, niosący Gwiazdę na kiju. Kroczy poważnie ku scenie, gdy na nią po schodach wejdzie, uklęknie przed Szopką i przez chwilę w tej pozycji pozostanie. Potem przejdzie na prawą stronę sceny i tam stać będzie, trzymając Gwiazdę wysoko. Za nim uroczyście, a w wielkim skupieniu, idą Trzej Królowe, niosąc dary tradycyjne. Asystę ich stanowią tylko pacholicy, niosący treny ich kap wzorzystych. Królowie, wszedłszy na scenę, klękają w lewym narożu pierwszego planu.
podczas tego pochodu śpiewa
CHÓR ANIOŁÓW
Trzej królowie jadą
1735Z królewską paradą
Z dalekiej krainy
Do Dzieciny.
Kadzidło z Araby,
1740Złoto od Mogoła,
Dań dla Króla.
Złoto Pana,
Kadzidło Kapłana,
Mirra smakiem
1745Męki Pańskiej — znakiem.
Infant
[230] się uśmiecha,
Wielka to uciecha,
Prezenta przyjmuje,
po skończonej muzyce
KACPER
mówi
1750
DarVenientes Betleem[232], padłszy na kolana,
Cum gaudio salutamus Nowotnego Pana.
Salve noster niebieski Paniczu malutki,
Totus delectabilis, bardzo rumianiutki:
Cur tak ubogo leżysz, inclyte Parvule?
1755
Cur non habes pulvinar, nec białej koszule?
Ecce ab Oriente jesteśmy królowie,
Acz-ci nie katolicy, przecież wierni w Słowie.
Munera symboliczne w darze Ci składamy:
Męczennika, kapłana i króla witamy!
[233]
podchodzi ku Szopce, z nabożeństwem składa dary i wraca na dawne miejsce, gdzie klęka
Melchior
1760Emanuelu, Synu Maryi,
Co jest powodem Twej mizerii?
Wszak Emanuel znaczy: „Bóg z nami!”
Za cóż wół, osieł asystentami?
Jeżeliś Pan Bóg, czemu łzy, żale,
1765Jako Jonasza na morzu fale,
Tak napastliwie Cię atakują,
Istoty Boskiej w Tobie nie czują?
odwracając się nieco ku widzom i do nich mówiąc
„Bóg z nami!” — wiemy, co to już znaczy:
1770Że Jezus z nami cierpieć dziś raczy.
„Bóstwo” — „ubóstwo”, przecież nie wielą,
Jeno się jedną literką dzielą.
Ach, jakiż afekt
[234] dla nas, jakie ma
Serce Bóg, kiedy w szopie systema
1775Obrawszy sobie, za przykład służy
Tobie, człowiecze, w ziemskiej podróży.
pochyliwszy głowę, idzie ku Szopce z darami, składa je na stopniach i wraca na swoje miejsce, gdzie klęka
BALTAZAR
z dziecinną prostotą odmawia modlitewkę
Salve pia Genitrix, ozdobo pudoris,
Niech Cię wychwala język Angelici oris.
Panną będąc, poczęłaś — Virgo genuisti,
1780Panną po narodzeniu Filii mansisti.
Boże nasz, involute carne puerili,
Omnes Cię wyznawamy cum prece humili,
Wołając: Miserere, miserere nobis,
Sancta Maria et Joseph, orate pro nobis[235]!
składa dary jak jego poprzednicy
Maria powstaje, podczas jej przemówienia Józef i Aniołowie klęczą
MARIA
1785Nie umie to Dzieciątko przemówić, mój panie,
Przeto ja, Matka Jego, zań podziękowanie
Uczynię, On zaś tobie na wysokim niebie
Zapłaci tę uczynność, gdy weźmie do siebie
[236].
Aniołowie i Józef powstają
JÓZEF
Dziękujemy za wasze ofiary mistyczne,
1790A także za podarki kosztowne i śliczne.
Przydadzą się nam one w mizerii naszej,
Zwłaszcza czasu tej zimy, która mrozem straszy.
Będzie miał sutą odzież ten Chłopczyna nagi!
1795A teraz, hej, grajkowie, uderzcie w kornety
[240],
42. ŚPIEW I TANIECH TRZECHKRÓLOWEGO ORSZAKU[244]
Królowie stoją na uboczu, przypatrują się
Śpiewają pacholęta w orszaku Królów
do ich tańca po każdej strofie przyłączają się Aniołowie z bocznych skrzydeł tryptyku
refren śpiewają wszyscy
Taniec powinien mieć charakter hołdu składanego Dzieciątku i utrzymany być winien w stylu „chodzonego”.
Jam jest dudka Jezusa mojego,
Będę mu grał z serca uprzejmego.
Graj, dudka, graj,
1800Graj Panu, graj!
Na piszczałce i na multaneczkach
[245],
Na bandurze
[246] oraz na skrzypeczkach.
Graj…
Na fujarze, arfie
[247] i cymbale,
1805Szałamai i wdzięcznym regale
[248],
Graj…
Na klarnetkach i do lutni zmierzę,
W trąby, kotły na wiwat uderzę.
Graj…
1810Jać będę grał, póki sił mi stanie,
I sam Ci się za instrument daję.
Graj sobie, graj.
Graj, Panie, graj!
Jak tylko chcesz, dla uciechy Twojej,
1815Ciągnij strony z ciała, z duszy mojej!
Graj sobie, graj,
Graj, Panie, graj!
Bij jak w bęben, aż tubalne głosy
Serce wyda, niech idą w niebiosy!
1820Bij, Panie, bij,
Bij w serce, bij!
po tańcu inna muzyka
43. ODEJŚCIE TRZECHKRÓLOWEGO ORSZAKU[249]
Organy. Królowie, oddawszy niski pokłon, kolejno odchodzą ku prawym drzwiom na widowni. Idąc, twarze mają zwrócone w stronę Szopki, jakby nie mogli rozstać się z tym widokiem. Po ich wyjściu kolędnik z Gwiazdą klęka przed Szopką, schylając głowę do samej ziemi. Józef i Aniołowie zasuwają opony. Kolędnik z Gwiazdą wychodzi prawymi drzwiami prosceniowymi.
SPRAWA DZIESIĄTA
KAŹŃ HERODA
za sceną
JEDEN GŁOS
intonuje
Crudelis Herodes, Deum[251]
WSZYSCY
ciągną dalej
Regem venire quid times?
Non eripit mortalia,
1825
Qui regna dat coelestia.
chór milknie
odzywa się
45. MUZYKA ŻAŁOBNA[252]
Organy. Wchodzą z lewej:
Pachoł I i
II, wlokąc tron po podłodze. Podchodzą ku środkowej części i rozsuwają oponę. Ukazuje się dekoracja, żywcem skopiowana z Szopki krakowskiej: czarne tło, na którym odcinają się srebrny, staniolowy katafalk
i takież wysokie świeczniki. Żałobne te przedmioty są płaskie i po prostu przylepione do tła.
Pachoły stoją na warcie. Z prawej wchodzi
Królowa. Na koronę zarzucony długi, czarny welon.
HERODOWA
szlocha i trzymając się za głowę, zawodzi
Bogdajbym była tronu nigdy nie poznała!
pokazując na katafalk
I cóż mi przedstawia dzisiejsza godzina?
1830Oto mi z rąk wydarto najmilszego syna!
Nie znam ulgi nijakiej, próżno łez potoki
Karmią skonane serce i mój żal głęboki!
organy milkną
Herodowa spostrzegła Heroda, wchodzącego ze spuszczonym łbem z lewej. Ten, gdy żonę zobaczył, natychmiast odwrócił się do niej tyłem. Stoi tak podczas całej rozmowy, łeb mając stale opuszczony. Pachoły zasuwają oponę i stają przy tronie
1835
Herodowa mówi do widzów, palcem pokazując Heroda
To mąż?
zwraca się do Heroda, jak się to mówi „z pyskiem”
To tyran!! kat swego dziecięcia!!!
Z macierzyńskiego syna wyrwał on objęcia!!!
1840
tupiąc w podłogę, z podniesionymi pięściami
O, niechaj ten król pełen niecnoty
Wstąpi w
potępione groty!
[253]
Pachoły cieszą się
HEROD
zawstydzony tym, że małżonka tak się awanturuje wobec teatralnych widzów, łagodnie ją upomina, stara się być jak najbardziej wytwornym, ale z chęcią pomówiłby inaczej
Przecz to, jejmość, przekleństwa na mą głowę zsyłasz?
I mężowi złorzeczysz, gdy przy marach czuwasz?
1845Oto cię zaklinam, żono ma jedyna,
Wspomnij proszę na zwłoki najdroższego syna,
Wspomnij, czy to przystoi twojemu stanowi
I czym na gniew zasłużył, niech ci serce powie…
swoim zwyczajem nie kończy wiersza
Znów ta sama muzyka żałobna, która trwa aż do wyjścia Herodowej.
HERODOWA
lamentuje jak pierwej
Ach, ach, żal nowy oto, nowy ból mnie bierze,
1850Gdy się na pogrzeb syna zbierają rycerze!
podchodzi ku środkowej oponie i patrzy przez szparę
Wszyscy po
kryci czarnymi czechłami
[254],
Ze świecącymi idą dworzany głowniami!
Wnet, wnet wybije ostatnia godzina,
1855W której zwłoki wyniosą najdroższego syna.
tym samym tonem, jakim mówiła w „sprawie” siódmej, tyłem do Heroda
Więc cię żegnam, mężu drogi,
I opuszczam twoje progi,
Idę do mego mieszkania,
1860Celem syna pogrzebania.
odchodzi na prawo
Herod siada na tronie
z lewej wchodzi Pachoł III
PACHOŁ III
Królu! Mosiek Arendarz, jako Rabin znany,
Pragnie, aby przez ciebie był dziś wysłuchany.
HEROD
Lubię się czasem z nimi bawić konwersacją
[256].
Pachoł III stuka halabardą, wchodzi Rabin, Pachoł wychodzi na lewo
HEROD
jakby się bawił z dzieckiem w zagadki
1865Powiedz mi, uczony Rabi
[257],
Jakie miewaliście znaki
I ucztę przygotowali,
Kiedyście się Mesjasza na świat spodziewali?
RABIN
ponuro, tajemniczo, a śpiewnie
Groch z midłem,
1870Kluski z powidłem,
Sciupak drew-nian-nnn-ny,
Octem zapra-wian-nnn-ny,
coraz groźniej
Takie my wino pili,
1875Co gięsi dwaścia śtyr-rrr-ry lat dzioby w nim mocyli!
HEROD
O ty śmiały zuchwalcze, kpisz z króla samego?
RABIN
z płaczem, dramatycznie
A na co mi zabjuli Abram-mmm-mka małejgo?
HEROD
bagatelizując
To uczynili z rozkazu mojego!
RABIN
z wyrzutem
I co miłoszciwejmu Panu przisło z tejgo?
HEROD
zamierza się jabłkiem
1880Czyś przyszedł badać króla potężnego?
RABIN
A co mi psijdzie z tejgo,
Kiedy go weźmie
tragicznie krzycząc
Ryjoch
[258], jako swejgo?!
HEROD
zamierza się berłem
1885Znikaj z mych oczu, ciemny, nierozumny człecze!
RABIN
stawia się i wykrzywiając pociesznie twarz, mówi bezczelnie i z gniewem do Heroda
Psiecie mnie świcka pod podesew nie piece!!
HEROD
udręczony tym gadaniem żałośnie do Pachołów
O weźcie tego Żyda, okujcie go w pęta
Który zasmucił życia mojego momenta!
ale Pachoły nie chcą słyszeć o tym, wzruszyli ramionami i odwrócili się od Heroda, jeden w prawo, drugi w lewo, po żołniersku
RABIN
grożąc pięścią
Mnie wezmą, ale psijdzie Malkamufes
[259] taki,
1890Co sze da tobie, królu Herodzie, we znaki!
HEROD
zrywa się aby bić Rabina, który ucieka na lewo
Bogdajeś przepadł, judaszu, po ziemi nie chodził!…
siada na tronie i wypowiada przekleństwo, które w ustach kolędnika brzmi nieśmiało, jakby za nie Jezusa i widzów przepraszał
Jako ten… co w Betlejem… dzisia… się narodził…
Pachoły uciekają, jeden w prawą, drugi w lewą stronę
Ściemnia się. W skrzydle prawym gwałtownym szarpnięciem rozsuwa oponę
Śmierć, ubrana wedle tradycji bajkowej lub tak, jak się ją w szopce przedstawia. Białe czechło
[260] płócienne, spryskane wapnem, okrywa całą postać. Widoczna tylko beznosa twarz i puste oczodoły. W ręku długa kosa, pobielona.
ŚMIERĆ
mówi głosem „dalekim”, jakby przez ścianę, niektóre samogłoski przeciąga
ZłoKrólu Hero-odzie! Za te niegodziwe słowa
1895Będzie na pla-acu ścięta twa hydliwa
[261] głowa!
Stawam przed tobą,
z kpinami
monarcho potężny:
Zstępuj zaraz z stolca twego,
1900Potrzebny nam jest bohater tak mężny
Na pokojowca dla cza-arta samego!
Potom w te miejsce przybyła,
Abym cię na dno pie-ekieł pogrążyła!
HEROD
trzymając się oburącz tronu
A śmiałabyś się porwać na króla możnego,
1905Co ma wielki majestat wedle boku swego,
Beczki pełne czerwieńców
[262], złociste korony,
Wojska, jak gwiazd na niebie, do swojej obrony?
Jako księżyc mocniejszy nad gwiazdami świeci,
Tak ja Heród na ziemi mocniejszy od śmierci.
ŚMIERĆ
melodyjnym echowym głosem
1910Księżyc razem z gwiazdami
Pod moje-emi stopa-ami!
pochyla nieco kosę i mówi dalej, akcentując wszystkie spółgłoski, sycząc tak, żeby głos jej podobny był do brzęku ostrzonej kosy
Musisz dać pod mą kosę swoją głowę pyszną!
HEROD
próbuje zalotności
1915Pani jasnokoścista i jak tyczka chuda,
Może mi się przebłagać luty gniew twój uda?
ŚMIERĆ
ostrzy kosę
Dawnom tę oto brzytew, dawnom już ostrzyła,
I
żbym ciebie, raka
rzu
[263], i do piekła
strąciła!
HEROD
czołga się ku prawemu skrzydłu na klęczkach i głosem żałosnym stara się Śmierć udobruchać
PrzekupstwoAch, droga pani, wstrzymaj się w twej złości,
1920Dam ci złota, purpury, okryj nagie kości!
Dam ci wielkie urzędy, kosztowne bławaty,
Dam ci berło, koronę, złotogłowne szaty…
niemal dobrotliwie namawiając
Weź sobie moją żonę i synaczka mego…
1925
chciałby wszystko w żart obrócić
Ale wstydź się zabijać króla potężnego…
ŚMIERĆ
Ja się wstydzić nie umie-em,
To nie w mym zwycza-aju,
Lecz przyjdzie tu człeczyna
1930Z wstydliwe-ego kraju.
kiwając palcem w stronę lewego skrzydła
Pó-ójdź ino tu, Amorku
[264], wnuczku Lucype-era
[265],
Weź z sobą na mieszkanie tego bohate-era!
Nie nie pomo-oże,
1935Pó-ójdź sam niebo-oże!
Herod, dawszy za wygraną, przysuwa się bliżej do stóp Śmierci
Śmierć mówi melodyjnym, echowym głosem
Miesiąc z gwiazdami
Pod moje-emi stopa-ami!
1940
podnosi kosę w górę
Ostatni dekret i ortel
[266] powiadam:
Na szyję kosę zakładam!
Herod zdejmuje koronę i rzuca ją precz
Przez rozkaz Boski
1945Łeb ścięty królewski!
wymawiając ostatnie słowo, udaje, że ścina Herodowi głowę z wielkim rozmachem, a on czym prędzej łeb opuszcza i płaszcz nań zasuwa
w tejże samej chwili Diabeł gwałtownym ruchem odsłania lewe skrzydło i wpada na scenę z widłami
DIABEŁ
przyskoczył do Heroda, kłuje go widłami w pośladki; Herod pociesznie podryguje i na czworakach pełza wzdłuż rampy scenicznej ku lewemu wyjściu; Diabeł przez całą tę drogę pokrzykuje, nie żałując wideł
Tyś to?… Coś to?…
Zabij się!…
Nabij się!…
Dawnom na ciebie ja tu czekał ptaszka,
1950Chodź ino na kwaterę do mego wujaszka!
Pójdź, pójdź do mojej szkoły,
Dam ci stągiew
[267] smoły!
PiekłoKrólu Herodzie, za twe niegodziwe zbytki,
Pójdź do piekła, boś ty brzydki!
wychodzą
46. MELODRAM.
ŚMIERĆ SENTENCJE WYGŁASZA[268]
ŚMIERĆ
schodzi wolnym krokiem, siada na tronie i mówi pod wtór organów
1955
Ledwie się zrodzi, a już grób go czeka:
Śmierć nie ma względu — wszystkich z tego świata
Zarówno zmiata.
1960Miną momenta i dni koronowe,
Anima[269] jeno po wiek wieków żyje,
Sama się będę
sceptrem[272] królewskim bawiła:
1965Wszelki, co mieczem jeno, albo rządzi złotem,
Legnie pokotem!
organy milkną
wraca z lewej Diabeł
DIABEŁ
A cóżeś tu zasiadła
[273], ty chudokoścista?
Coś się tak wybieliła, coś tak bardzo czysta?
Jam Heroda następcą, mnie ten tron przystoi,
1970Groźniejsze moje widły od kosicy twojej!
ŚMIERĆ
Po cóż się mamy wadzić, po co procesować?
Przedsię
[274] spolnie
[275] nasz urząd możemy sprawować.
DIABEŁ
PiekłoBa cóż, kiedy ślesz w piekło same li grzeszniki,
Obżartuchy, opoje, insze zbereźniki.
1975
na ucho
Wolałbym, wierzaj aśćka
[276], co tu wiele gwarzyć,
Pobożniejsze persony w moim kotle smażyć.
ŚMIERĆ
z oburzeniem
Rzecz ci to niebywała i niedozwolona,
Żeby w piekle cnotliwa gorzała persona;
1980Duszy zbożnej po śmierci rostą
[277] śliczne pierza,
Pod postacią Anioła w górne leci dźwierza,
DIABEŁ
machnął ręką
Ano, panienko łaskawa,
Widzę, trudna z tobą sprawa.
Poniechajmy swarów, sprzeczek,
1985Puśćma lepiej się w taneczek!
ŚMIERĆ
wstaje i szykuje się do tańca
Bijże o ziem swą racicą,
Miły piekieł bębennico!
Ja zasie, dzwoniąc w piszczele,
47. TANIEC ŚMIERCI I DIABŁA[279]
Zgodnie z muzyką Diabeł tupie nogą w podłogę, a Śmierć ostrzy kosę. Nasamprzód popisuje się Śmierć, potem Diabeł. Wreszcie razem tańczą, kopiąc berło, jabłko i koronę, leżące na ziemi. Po skończonym tańcu Śmierć wybiega prawym skrzydłem tryptyku, Diabeł lewym.
EPILOG
Kolędnicy wchodzą z obydwu stron widowni, tak jak w Prologu. W gromadzie znajdują się wszyscy aktorowie tego widowiska. Ustawiają się na scenie, z Gwiazdarzem pośrodku.
48. ŚPIEW KOLĘDNIKÓW[280]
1990Coraz to dalej,
Szopa się wali,
Józef nieborak
Kijem podpiera.
Wiatr zewsząd wieje,
1995Nic nie zagrzeje,
Wicher do reszty
Strzechę obdziera…
nabożnie
Wiwat Pan Jezus!
2000Wiwat Maryja!
wesoło
Wiwat Święty Józef!
Cała kompania!
Amen, amen,
2005Amen, amen, amen,
Amen, amen,
Amen!
oddając pokłon widzom
Za kolędę dziękujemy,
Zdrowia, szczęścia winszujemy
2010Na ten Nowy Rok!
Bądźcie, państwo, szczęśliwymi,
Oraz błogosławionymi
Na ten Nowy Rok!
Pomysł Pastorałki i różne próby jej wykonania
2014Pomysł Pastorałki powstał na wiele lat przed wojną. Misterium o Bożym Narodzeniu miało rozpocząć łańcuch widowisk obrzędowych, w skład których weszłyby misteria pasyjne i wielkanocne, obrzędy czterech pór roku, wesele wiejskie oraz tzw. „tańce śmierci”. Inny cykl stanowić miały ballady ludowe i piosenki staropolskie w kształt sceniczny ujęte. Przemyśliwałem także nad reinscenizacją dawnych komedio-oper, wodewilów mieszczańskich itp. antyków scenopisarskich.
2015Te romantyczne odloty w przeszłość wytłumaczyć się dają moim „wychowaniem krakowskim”. Kraków w latach mojego dzieciństwa był jeszcze sceną, na której przez cały rok odgrywała się większość owych widowisk ludowych, a te, które zaginęły, łatwo dawały się w imaginacji odbudować na podstawie ustnej lub pisemnej tradycji [281]. A tak się jeszcze złożyło, że od dziecka mogłem grzebać w „Kolbergach”, różnych zbiorach pieśni, w starych nutach i egzemplarzach teatralnych. Wkrótce potem rozbiła się „bania z poezją” nad Krakowem i szary kopersztych zmienił się w wielobarwną malowankę.
2016To Wyspiański[282] wkroczył do gmachu, wzniesionego na placu Świętego Ducha (!), tuż obok starożytnego kościołka Świętego Krzyża (!). I natychmiast teatr krakowski stał się Wawelem, a Wawel w teatr się przemienił. Za poetą-guślarzem wcisnął się przez zapadnie, spłynął z paldamentów na stalowych „flugach” i kręgiem scenę opasał korowód dobrze nam znanych, a jakby zapomnianych postaci. Spotykaliśmy je w szopce, na Rynku, w kościołach i wioskach okolicznych, a nie wiedzieliśmy, że są tak piękne i na coś w sztuce przydać się mogą. Zaraz też w „żywym teatrze” wszystko się przeobraziło i głębszego sensu nabrało: procesja i Lajkonik, wesela chłopskie, cwałujące z Bronowic do Mariackiego kościoła środkiem rynku, wianki i odpusty, a przede wszystkim Wawel i szopka.
2017Wawel, wprowadzony na scenę w obydwu Legendach[283], Wyzwoleniu[284], Bolesławie Śmiałym[285], Akropolis[286]; Wawel, mający zastąpić Elsinor w inscenizacji Hamleta, Wawel, pomyślany jako Akropolis Krakowski, z teatrem monumentalnym (niby Dionizosa), na południowym stoku wzgórza zbudowanym! A szopka krakowska, która zapożyczyła część swej architektury od katedry wawelskiej; szopka, której wpływ na fakturę sceniczną Wesela, Bolesława i większości dramatów Wyspiańskiego ślepy by zobaczył!
2018Cóż dziwnego, że niektórym teatrologom, między innymi i mnie, rzucić się musiała w oczy pewna filjacja, zachodząca między rudymentami polskiej sztuki scenicznej a mickiewiczowską koncepcją teatru słowiańskiego przyszłości? Trójpiętrowość szopki, jej dramat, obejmujący w zarysie całokształt poezji ludowej, a kończący się „wielkim proroctwem” — czyż nie o takim teatrze marzył Mickiewicz w Kolegium Francuskim? Czyż nie pod taki właśnie teatr podwaliny kłaść począł Wyspiański? I wierzyliśmy wtedy, nieliczni fanatycy polskiego teatru monumentalnego, w rychłą możliwość jego realizacji. Wtedy to nosiłem się z myślą opracowania scenicznego szeregu widowisk ludowych na cały „rok krakowski”, a w plany moje wtajemniczałem kolegę z ławy szkolnej, początkującego wówczas aktora, Juliusza Osterwę[287].
2019Nie potrzebuję chyba dodawać, że chodziło mi jedynie o ukazanie nowych możliwości scenicznych i przygotowanie materiału formalnego do inscenizacji wielkiego repertuaru polskiego. Stan bowiem tej inscenizacji w owej epoce wołał o pomstę do nieba. Nie miałem żadnych aspiracji dramatopisarskch i nie ambicjonowałem na punkcie naukowego „pobielania grobów” czyli rekonstrukcji starożytności teatralnych. Z konieczności jednak musiałem teoretyzować. Ale w moich podróżach po całym obszarze dziejów teatru, odbywanych pod kierunkiem mistrza mojego i przyjaciela, Edwarda Gordona Craiga[288], nie straciłem łączności z marzeniem dawnym. Owszem, myśl przeciwstawienia teatru monumentalnego rozpanoszonej na ziemiach polskich tandecie pseudo-literackiej, pseudo-polskiej i pseudo-realistycznej, dziś jeszcze, najspokojniej w świecie, zatruwającej widownie naszych teatrów „eklektycznych” — myśl ta pogłębiła się we mnie i wzmocniła moją postawę estetyczną wobec przestarzałego, bezmyślnego i szablonowego niby-realizmu techniki dramatopisarskiej, gry aktorskiej i formy inscenizacyjnej.
2020Wojna — i to, co po niej nastąpiło, nauczyła pracowników sztuki, że zadania ich nie mogą ograniczać się li tylko do wysiłków czysto artystycznych, że „Sztuka jest bronią” i że pierwej należy organizować „teatr wojujący, zanim się plany „teatru triumfującego” kreśli. Ten nowy pogląd na społeczne zadania teatru nie od razu wycisnął piętno na mojej pracy reżyserskiej i inscenizacyjnej. Dosyć osamotniony na drodze do reformy teatru konwencjonalnego, musiałem przyjąć taktykę posuwania się naprzód etapami. Wynikł stąd przymus chwilowego cofnięcia się i odrobienia rzeczy jeszcze niezrealizowanych, a dla dalszego rozwoju koniecznych (stylizacja „starego teatru”, inscenizacja widowisk nierealistycznych, abstrakcjonizm inscenizacyjny). Z tego właśnie okresu datuje się Pastorałka, oraz szereg widowisk religijnych, ludowych, stylizowanych komedio-oper itp., grywanych w Reducie[289] i w pierwszych miesiącach Teatru im. Bogusławskiego. Pastorałka jest tylko dokumentem pewnego okresu mej pracy teatralnej, Niczym więcej.
2021Temat zasadniczy Pastorałki, ozdobiony licznymi intermediami i bardziej szopkowo niż misteryjnie ujęty, ukazał się po raz pierwszy na scenie Teatru Polskiego w Warszawie w r. 1919. Konstrukcja sceny, pomysłu W. Drabika[290], naśladowała szopkę krakowską, pozwalając akcji rozwijać się na dwóch piętrach i w bocznych wieżycach.
2022Tekst i forma nowej wersji kształtowały się w latach 1923 i 1924 w Reducie.
2023Tu zadecydowałem się uwypuklić wszystkie momenty misteryjne, a folklor przedstawić, że się tak wyrażę, „na surowo”, bez kunsztownych wymysłów i burleskowych przejaskrawień „zawodowego” teatru. Zamierzeniom moim sprzyjało znakomicie ubóstwo środków technicznych, a jeszcze więcej młodość i entuzjazm Redutowców. Ton, osiągnięty przez Redutę, był czymś jedynym w swoim rodzaju i na innych scenach, w innych warunkach artystycznych i w innym nastroju nie dał się powtórzyć.
2024Godzi się zaznaczyć, że aktorzy redutowi w owym czasie z humorem ludzi świętych uprawiali cnotę niewiarogodnej wprost nędzy, co nie przeszkadzało im śpiewać, tańczyć, grać najmniejsze role, statystować, sporządzać rekwizyty i kostiumy — bezimiennie, gdyż afisz nie podawał ich nazwisk.
2025Nie mogąc inaczej tym arcydoskonałym kolędnikom wyrazić mej nieskończonej wdzięczności, dekonspiruję po raz pierwszy nazwiska głównych wykonawców „Pastorałki”: MARIA — Mysłakowska, JOSEPH — śp. Turczyński i Zbyszewski, ARCHANIOŁ MICHAŁ — Żabczyńska i Knobelsdorf, ARCHANIOŁ GABRYEL — Żabczyński, ADAM — Jaracz i Brodzikowski, EWA — Perzanowska, Kuncewiczówna, Wiercińska, KRÓL KACPER — Kochanowicz, KRÓL Melchior — Wierciński, KRÓL BALTAZAR — Miciński, KORYDON — śp. Poręba i Al. Wasiel, MAŚCIBRZUCH — Zbyszewski i Arnoldt, DAMETA — Zawistowski, CHLEBURAD — Żabczyński, RYCZYWÓŁ — Bog. Wasiel, BARTOS — Kiernicki, ŻYDEK — Jamiński, RABIN — Janicki, HEROD — Chmielewski, HERODOWA — Hohendlinger i Kunina, KARCZMARKA — Jakubowska, ŚMIERĆ — Hollakowa, Hohendlinger i Życzkowska, DIABEŁ — Zawistowski.
2026Reduta w swych pierwszych podróżach po całej Polsce opierała repertuar przeważnie na Pastorałce, Misterium Wielkanocnym i piosenkach ludowych i staropolskich, przeze mnie inscenizowanych (Pochwała wesołości).
2027Poza Redutą wystawiały Pastorałkę następujące teatry: krakowski, toruński, bydgoski, lubelski (pod dyr. St. Wysockiej), dwukrotnie Teatr Nowy w Poznaniu i Teatr im. Bogusławskiego w Warszawie.
2028Muzykę do Szopki Staropolskiej, (granej w r. 1919 w Teatrze Polskim), w liczbie 80 numerów, skomponowałem sam, Częścią tego materiału, odpowiednio zmodyfikowanego, posłużyłem się w roku 1923 w Reducie. Nie mając pieniędzy na orkiestrę, kierownictwo Reduty orzekło, abym ja do śpiewów na fortepianie, ustawionym na widowni, akompaniował i, jak twierdzili Osterwa i Limanowski[291], tak było najlepiej. W r. 1924 skorzystaliśmy ze współpracy naszego „brata muzycznego'', świetnego organisty i choralisty, Bronisława Rutkowskiego[292]. Wówczas to część muzyczna Pastorałki wzbogaciła się o szereg chorałów z r. 1635, a muzykę ludową zinstrumentował Rutkowski na zespół smyczkowy i klarnet.
2029W teatrze im. Bogusławskiego wykonano Pastorałkę z muzyką w układzie moim i jednego z najwybitniejszych dziś przedstawicieli młodszej muzyki polskiej, Jana Maklakiewicza.
Warszawa, listopad 1929 Leon Schiller
Słowo od wydawcy
2030Jednym z najistotniejszych i najpilniejszych zadań Instytutu Teatrów Ludowych jest wypracowanie dla zespołów ludowych odpowiedniego repertuaru, i to w najróżnorodniejszych jego kształtach, z uwzględnieniem całej, jakżeż, rozległej! — skali artystycznych możliwości. A chodzi tu o sprawę kulturalnej wagi, bo o podniesienie owych wielotysięcznych, corocznie we wszystkich zakątkach kraju coraz skwapliwiej uprawianych prac teatralnych, do poziomu sztuki.
2031Rozpoczynamy zaś ten dział wydawnictw od najwyższego w repertuarowej skali tonu, od misterium. Czynimy to z rozmysłu: by od razu chwycić niejako szerszy i pełniejszy oddech, a tym samym by sprawę teatru ludowego do poważniejszej roli wydźwignąć. Że zaś Pastorałka, mimo misteryjnego charakteru, jest oparta na bardzo popularnych, do dziś w Polsce żywych tradycjach kolędniczych, że jest związana ściśle z najpiękniejszym u nas w treści i formach świętowaniem, z Godami, to można się spodziewać, że jej wysoki poziom artystyczny, jeżeli nie w zupełności, to przynajmniej w znacznym stopniu nawet dla wiejskich zespołów będzie osiągalny.
2032Zresztą należy z góry przewidywać, że wykonawcy czyli kolędnicy ludowi, realizując w miarę sił choćby tylko wybrane „sprawy, nie całe misterium, niekoniecznie będą się trzymać ściśle tekstów zestawionych w Pastorałce, że często niektóre kolędy będą zastąpione miejscowymi, tradycyjnie w danej okolicy śpiewanymi, że niejeden motyw muzyczny w wykonaniu prawdziwej wiejskiej kapeli uzyska inne, własne, góralskie czy kurpiowskie, przyozdobienia. Zapewne w podobny sposób zaznaczą się przy tym i odrębności ludowej gwary. To już będzie sprawa rozwoju i żywotności nie tylko teatru ludowego, ale w ogóle ludowej kultury.
2033Wróćmy do samej Pastorałki. Rzecz, ujęta w formę ludowego misterium, jako synteza polskich tradycji kolędniczych z obszaru kilku wieków, z wyzyskaniem materiałów etnograficznych, jest nie tylko owocem źródłowych studiów autora w zakresie tekstów religijnych i muzyki, ale i zdecydowaną w stylu kompozycją literacko-widowiskową, wyposażoną w szczegółowy, a w swej plastyce teatralnej wnikliwy komentarz inscenizacyjny i reżyserski.
2034Nadto całość misterium jest pomyślana w jednolitym, swojskim, wybitnie polskim charakterze. Tę właśnie swojskość treści i jej artystycznego wyrazu ma podkreślać prosta, ale pieczołowicie obmyślana szata graficzna wydawnictwa.
2035Niech wolno będzie sobie tuszyć, że dzięki tym wartościom „Pastorałkę” naszą będziemy co rok na Gody nie tylko w zespołach kolędniczych odgrywać, ale i w polskich rodzinach powszechnie śpiewać, a także że szczerym, nabożnym wzruszeniem czytać, jako „księgę ubogich”, prostą, a przecież w owej prostocie piękną, sercu polskiemu miłą i bliską.
Warszawa, czerwiec 1931 Instytut Teatrów Ludowych