Leon SchillerPastorałka
1
Misterjum ludowe
w układzie Leona Schillera
muzyka Leona Schillera i Jana Maklakiewicza
Misterjum ludowe
5 w układzie Leona Schillera
muzyka Leona Schillera i Jana Maklakiewicza
Żonie mojej,
Ewie
na pamiątkę wspólnej pracy
w Reducie
7Postacie odtwarzane na scenie przez kolendników:
- Maria — Joseph
- Archanioł Michał — Archanioł Gabryel
- Aniołowie
- Adam — Ewa
- Trzej Królowie
- Pasterze
- Herod — Herodowa
- Pachoły Heroda
- Żydek — Rabin
- Karczmarka — Szlachcic
- Chłop — Chłopka
- Wół — Osioł
- Turoń
- Śmierć — Djabeł
Prolog
Na widowni ciemno. Tylko świece kościelne w rogach przedscenia zapalono.
Odzywają się uroczyście organy i dzwony. Chór za sceną, lub tam, gdzie będzie
orkiestra, śpiewa chorał starodawny.
I CHORAŁ
CHÓR
Nużeśmy chrześcijanie
Serdecznie się radujmy
10Dnia dzisiejszego,
Iże się nam narodził
Z czystości Panieńskiej Syn
Boga żywego,
Aby szatańską moc
15I jego wszystką złość
Wiecznie zagubił,
A nas chrześcijany
Za swe własne syny
Sobie poślubił.
20Z tego my się radujmy
I wdzięcznie przywitajmy
Pana naszego,
Że się raczył narodzić,
Chciejmyż Jemu wdzięczni być
25Z serca prawego.
Jemu dziś śpiewajmy,
Jemu chwałę dajmy,
Mówiąc bez miary:
Tobie chwała, Panie,
30Tobie dziękowanie
Za Twoje dary.
Śpiew i dzwony milkną. Wchodzi na przedscenie, przez rozpór opony, zasłaniającej miejsce właściwej akcji, Prologus, jeden z kolendników urządzających widowisko, i zdjąwszy czapkę z głowy, tak mówi:
PROLOGUS
Silentium[1], waszmościowie, czapki proszę z głowy,
Przychodzimy tu do was orszak kolendowy
Z widowiskiem nabożnem, które nazwę ma tę:
35
Historia de Domini Nativitate[2].
Szczodry wieczór, chrześcijanie, zawitał na ziemi!
Jezus, Maria, Joseph z Anioły wdzięcznemi
Zstąpią na to theatrum z niebieskich obłoków,
Testamentu Starego spełniając Proroków
40Obietnice, nam grzesznym zasię na pociechę.
Dorocznym obyczajem pod serc naszych strzechę
Wpuśćmy ich, waszmośćpaństwo, a oni prezentem
Za gościnę zapłacą w onym kraju świętym,
Kędy, skończywszy smętne, ziemskie pątowanie
[3],
45Wiekuiste znajdziemy duchowne mieszkanie.
Kto dla Pana w swem sercu jasłeczko
[4] uczyni,
Ten będzie miał urodzaj w polu, a skarb w skrzyni!
Kto litośnie Panienkę dzisia przenocuje,
Niechże się już w tym roku o nic nie turbuje!
50Kto Josephowi wtórem pomoże w kolendzie,
Temu się jako nigdy, wiera
[5], szczęścić będzie!
Chwała Tobie, Jezu, na wysokiej górze,
A nam ludziom pokój na niskim pagórze!
Amen.
Daje znak gromadzie kolendniczej, aby weszła. Z obydwu stron widowni, z głębi, idą w takt wiejskiej muzyki, kolendnicy. Jeden niesie ruchomą Gwiazdę na kiju. Ten idzie na czele prawej drużyny. Lewą prowadzi kolendnik, udający Turonia lub Kozę. Inni w strojach ludowych, w których potem będą występowali, mają na sobie zwykłe ozdoby kolendnicze, a więc: czako wojskowe, wyklejone z lśniącego papieru, takież basy i epolety. Są tu
Trzej Królowie,
Herod i inne persony widowiska. Znajdują się też w orszaku grajkowie: skrzypkowie, klarnecista, basista i bębnista z wielkim tołumbasem
[6]. Wszyscy idą rytmicznie, zapatrzeni nabożnie w Gwiazdę. Schodzą się na przedsceniu. Ustawiają się w szereg tak, że
Prologus tworzy wraz z
Gwiazdorem środek.
Śpiewają, kołysząc się z nogi na nogę, do taktu. Ręce ich wzniesione ku Gwieździe. Ruchy ich przypominają zachwycenie świątków kapliczkowych. Podczas refrenu śmielej przytupują, ale słowa „w Betleem” śpiewają z ogromnem namaszczeniem i nabożeństwem.
2 Śpiew kolendników
KOLENDNICY
55Gore gwiazda Jezusowi
W obłoku, w obłoku,
Joseph z Panną asystują
Przy boku, przy boku.
Hojże ino, dana, dyna,
60Narodził się Bóg Dziecina
W Betleem, w Betleem.
weselej
Wół i osioł w parze stoją
Przy żłobie, przy żłobie,
65
naśladują pociesznie zwierzęta
Huczą, buczą delikatnej
Osobie, osobie.
Hojże ino…
Anioł Pański kuranciki
[7]
70Wycina, wycina!
naśladują granie i okręcają się tanecznie
Stąd pociecha dla Panięcia
Jedyna, jedyna!
Hojże…
Śpiewając refren, odchodzą, tak jak przyszli.
Prologus znika w rozporze opony
Gdy dźwięki muzyki kolendniczej ucichną, odsłania się scena i teraz zaczyna się właściwe misterjum.
Scena przedstawia stale jednakowy widok. W głębi, na drugim planie, sporządzony jest budynek w kształcie tryptyku. Część środkowa, największa, służy do odgrywania najważniejszych scen religijnych. Tu odbywa się scena w Raju, Zwiastowanie i wszystkie Adoracje. W prawym skrzydle (od aktora) ukazują się postacie dobre, w lewem złe. Ta orjentacja, zapożyczona z teatru religijnego średniowiecza, obowiązuje w układzie wszystkich ruchów i sytuacyj. Do budynku misteryjnego wchodzi się po stopniach. Wszystkie trzy otwory zasłonięte są oponami, które się w miarę potrzeby odsłania. Nad otworem środkowym przytwierdzona gwiazda, taka sama, jak ta, którą mieli kolendnicy. Budynek winien posiadać prostą, jaknajbardziej celową architekturę, wzorowaną na budownictwie ludowem, wolną wszakże od zbytecznych ornamentów i malowideł. „Teren ziemski” oznacza przestrzeń pierwszoplanowa.
Sprawa pierwsza. Upadek pierwszych rodziców
3 Preludjum organowe na temat „Ach, zła Ewa narobiła”
Odsłonięta część środkowa tryptyku. W niej wyobrażony Raj, a więc drzewo pośrodku, obwieszone jabłkami, złoconemi orzechami i świecidełkami. Nieco głębiej dwa krzaki. Adam i Ewa stoją po obydwu stronach drzewa owego. Adam bo prawej stronie, Ewa po lewej. Są półnadzy. Szaty ich z liści łopianu. Ewa ma na głowie wianek. Adam i Ewa stoją nieruchomo, jakby we śnie pogrążeni. (Jeszcze ich Bóg nie stworzył). Pod koniec preludjum Adam budzi się. Ręce ma złożone na piersiach.
ADAM
75Wielką radością jestem cały napełniony
Iżem z dobroci Boga na ten świat stworzony,
A co większa, że jestem w Raju postawiony,
rozglądając się dokoła
Wielkiem szczęściem i dobrem jestem opatrzony.
80
zwracając się na brawo i patrząc w górę
I cóż za takowe dobro oddam Panu swemu,
Gdy wszystko od Niego mam, a swego nic nie mam?
z pokorą dziecięcą
Bo On jest Bogiem i Panem moim, nie kto inny,
85On nadał duszę we mnie, ulepił mię z gliny.
A co większa, ażeby mi się samemu nie cnęło,
Zasnąłem…
tu zasypia
nagle budzi się i patrzy ze zdziwieniem na lewo, gdzie stoi Ewa, która ocknęła się z drętwoty dotychczasowej i kusząco się uśmiecha
90Ocknąwszy się, nie wiem, skąd się to wzięło?
Aż tu słucham pilnie, co się przy boku mym rusza…
Patrzę prędko…
z radością
Niewiasta! w niej żyjąca dusza!!
95
odwraca głowę na prawo
słucha jakgdyby głosu spływającego z wysokości i słowa te uroczyście, z wielkiem przejęciem powtarza
Aż mówi Pan Bóg do mnie, że: „niewiastę onę
Oddaję ci, Adamie kochany, za żonę…
tu oboje uśmiechają się do siebie i łączą ręce, jak przed ołtarzem nowożeńcy
100
potem znów z godnością
Abyście wraz w Raju tego jabłka strzegli,
Wszystkiego używali, co chcieli, to jedli…”
do Ewy z trwogą
Drzewa wiadomości złego i dobrego
105Zakazał nam Pan Bóg używać i kosztować z niego,
z naciskiem
Z drzewa tego owocu abyśmy nie jedli!
EWA
wielce przerażona, ale spuszczone ku ziemi oczy i ciążenie jej ciała bardziej ku lewej strony każą się domyślać, iż ulega już podszeptom Djabła
Adamie, mężu mój, trzeba się nam strzec,
Rozkaz boski zachować, jabłek z tego drzewa nie jeść,
110Bo skorobyśmy tego owocu skosztowali,
Zapewne toby nas i z Raju wygnali…
ADAM
surowo, jak ojciec do dziecka
A tyś jak myślała, Ewo ukochana?
Wszak wiesz, że to jest wielka łaska tak dobrego Pana!
Toć Aniołowie święci, jak w niebie zgrzeszyli,
115Zaraz ich wypchnęli, więcej nie wpuścili!
EWA
Oj, Adamie, mężu mój, toby i nam to zrobili?
ADAM
grożąc pięścią
Skorobyśmy tylko cokolwiek zgrzeszyli!!
odsapnął, wziął się pod boki
Pilnujże ty, Ewo, tej jabłonki w Raju,
120A ja się pójdę przypatrzyć zwierzętom do Raju.
Wychodzi na prawo, śpiewając wesoło.
4 Śpiewka Adama
Helo, helo
Bydełko moje,
Jako mi się pasiesz,
Jako mi się pasiesz?
125Helo, helo!
śpiew jego ginie za sceną.
EWA
została sama, patrzy, czy Adam nie widzi, zbliża się do drzewa
podczas jej słów zwolna rozsuwa się zasłona w lewem, złem skrzydle tryptyku
O jabłko, jabłko, jabłuszko rumiane,
Jakożeś moim ustom pożądane!
Nie stoczyły cię szkodliwe robaki,
Winne ty pewno mieścisz w sobie smaki…
130 Biedna-ć ja, biedna jestem białogłowa,
Skąd mi się wzięła ta pokusa nowa?
Kazał mi Adam jabłuszka pilnować,
A mam oskomę przedsię pokosztować…
Z temi słowy zasłona w lewem skrzydle rozsunęła się zupełnie. Teraz widać, czyja dłoń to zrobiła, bo ukazuje się Djabeł. Ma twarz poczernioną sadzami, na grzbiecie czarny kożuch barani, buty czerwone. Z kudłatego łba wystają rogi.
DJABEŁ
nie wychodzi poza ramy „złej” części tryptyku i rozmawia z Ewą, jakby przez ścianę
gdy chce silniej na Ewę natrzeć, z ogromnem natężeniem wykonywa ruchy dziwaczne, podobne do „pas magnetycznych”
Ewa zlękła się, a on do niej, obleśnie kłaniając się:
Jakże mi się masz, moja miła pani?
135Wiem, że w tem szczęściu nikt cię nie pogani…
Ale powiedz mi, czego pod tem drzewem stoisz?
Pewno jabłka pilnujesz, a zerwać się boisz…
EWA
Prawdę mówisz, szatanie, że się zerwać boimy,
A przez to samo kosztować nie śmiemy…
140
tym samym tonem, jakim Adam przestrogę boską wygłaszał
Bo Pan Bóg powiedział, że „skoro tylko owocu ztego drzewa skosztujecie,
Bądźcie pewni, że śmiercią — i na wieki — pomrzecie!!”
DJABEŁ
aż się tarza ze śmiechu
Ha, ha, ha! nierozumni ludzie, co temu wierzycie!
Zaraz śmiercią pomrzeć macie, jak to jabłko zjecie?!
145
kusi ją szeptem
Usłuchaj ty mojej rady, jak ja tobie powiem:
Jak to jabłko zjecie,… to tak, jak bogowie…
przeraził się słów wypowiedzianych, przykucnął ze strachu, nie śmie oderwać wzroku od ziemi
Będziecie wiedzieć, co źle, a co dobrze…
150
prosi łagodnie
Usłuchaj mojej rady, a zrób, jak ja tobie życzę!
EWA
dziecinnie uśmiechnięta, palec w ustach
A jak się Pan Bóg na nas zagniewa o to jabłko?
DJABEŁ
No, głupia, zjedz, pójdzie ci to wszystko we wład, gładko!
EWA
pod naporem magnetycznej siły Djabła, bezwiednie niemal, sięga bo owoc; ruchy jej powolne, senne, rytmicznie uzgodnione ze słowami
Słucham ja twojej rady, to jabłko kosztuję…
Prawą ręką zerwała jabłko i podniosła do ust, lewą jednocześnie zdjęła wianek i rzuciła na ziemię. Słychać śpiew Adama z prawej strony. Ewa stoi nieruchomo. Twarz jej przybrała wyraz niewysłowionej błogości. Djabeł z przeraźliwym śmiechem zasuwa szybko zasłonę lewego skrzydła tryptyku.
5 Śpiewka Adama
155
Żeńże wołki, żeń,
Jużci biały dzień
Żeńże je na rosę,
Dla Boga cię proszę,
Żeńże…
Wszedł, wesoło przytupując, ale zobaczywszy Ewę, urwał i stanął jak wryty.
EWA
160
Naści Adamie, mężu, toż cię nie otruje…
Posmakujże, jakie dobre i zjedzże…
Podaje mu jabłko
Adam, podobnie, jak przed chwilą Ewa, bezwiednie bierze owoc z jej rąk i kosztuje
na twarzy jego ten sam wyraz rozkoszy
nagle rzuca ogryzek i mówi z lękiem i rozpaczą
ADAM
Ach, Ewo ukochana, przez Boga żywego, cóż się z nami stało?
patrzy ze wstydem na obnażone części ciała i wstydzi się widowni
zasłania się jak może rękami, Ewa czyni to samo
165 Jam nagi — a ty czemże odziejesz swe ciało?
Jakże nam się przyjdzie stawić w oczy komu?
Teraz nam trza chodzić w Raju pokryjomu.
Z temi słowy cofają się wstydliwie w głąb i kryją się za krzakami tak, że tylko głowy ich widać
ARCHANIOŁ-MICHAŁ
ma na sobie zgrzebny strój chłopski, tylko przepasamy jest pasem, ozdobnie nabijanym
w ręku miecz w kształcie płomienia
skrzydła ze srebrnej, papierowej łuski
Adamie, kędyś jest i kędyś się podział?
ADAM
Ach panie, nagim jest i nie mam, czembym się przyodział..
ARCHANIOŁ-MICHAŁ
170A? ty teraz po krzakach będziesz tylko siedział?
A któż ci to Adamie, żeś nagi, powiedział?
milczenie
Nie było się ważyć zrywać jabłka z drzewa!
ADAM
jak uczniak, wykręcając się, zwala winę na Ewę, która wygraża mu pięściami
Ach, panie, to nie ja, tylko żona, Ewa.
ARCHANIOŁ-MICHAŁ
175
A gdzieżeś się podział natenczas od żony,
Gdyś nie miał być od niej na moment odłączony?
gdy Adam milczy, do Ewy z wyrzutem
A ty Ewo, dlaczegożeś to jabłko zerwała?
już od pewnej chwili zasłona w lewem skrzydle poczęła się rozsuwać
z poza zasłony Djabeł tchórzliwie wyścibia łeb swój
EWA
w podobny sposób, jak Adam, spycha winę na Diabła
Ach, panie, bom od szatana pokuszenie miała!
Diabeł wściekły wygraża jej pięścią
ARCHANIOŁ-MICHAŁ
180O szatanie przeklęty, cóżeś ty narobił,
Żeś Adama i Ewę grzechem przyozdobił!
Diabeł zrazu się wymawia, potem pod ciosami słów Archanioła kurczy się i znika, z furją zasuwając zasłonę
Byłeś przeklęty, a teraz na wieki
W coraz to większem piekle będziesz cierpiał męki!
185
Adam i Ewa cieszą się, że nie ich kara spotkała, ale miny im rzedną, gdy Archanioł mówi:
Wędrujże, Ewo, z Raju,
Już cię tu dobrze znają,
Fora, Adamie, fora
Z tak rozkosznego dwora!:
190 Adam i Ewa pokazują, że wstyd im wyjść w takim stroju
Archanioł, choć nie obrócony do nich twarzą, widzi ich zakłopotanie i uśmiechając się, mówi dobrotliwie
Ale gdy się widzicie, wstyd was nago chodzić,
Kazał wam Pan Bóg na drogę kożuszki porobić.
Adam i Ewa, jak dzieci na widok podarków pod choinką, klaszczą z radości, bo dopiero teraz zauważyli, że pod „drzewem wiadomości złego i dobrego” leżą dwa chłopskie kożuchy: jeden długi dla Adama, drugi, w rodzaju góralskiego serdaka, dla Ewy
195
idą pod drzewo i przypatrują się z podziwem owym darom
Zaodziej się, Adamie, wybieraj się w drogę!
ADAM
markotnie
Ach, panie, choć cokolwiek zabawić się mogę?
ARCHANIOŁ-MICHAŁ
zasuwa teraz zasłonę prawego skrzydła i wchodzi do części środkowej tryptyku
staje pośrodku, między Adamem i Ewą
Wychodź, wychodź, Adamie, na świat jak najprędzej,
A tam dla siebie musisz używać nędzy.
200 Adam i Ewa niechętnie ubierają się
gdy Archanioł miecz płomienisty nad niemi wzniesie, ze spuszczonemi głowami schodzą na stopnie
Dałaś się zwieść Wężowi,
Tyś słuchał białogłowy,
Będziecie cierpieć niewolą,
205Na świecie ze złą dolą!
W boleści będziesz rodzić,
W wianeczku już nie chodzić,
Ty ziemię będziesz kopać
I o chleb się kłopotać!
znika, zasuwając zasłonę części środkowej.
Adam i Ewa schodzą na poziom sceny, ponuro patrząc w ziemię. Gdy światło rajskie znikło z przed ich oczu, są jakby ociemniali, błądzą w półmroku, z wyciągniętemi rękoma idą przed siebie. Adam chce wrócić do Raju, ale nie może trafić. Gdy tak stoją zrozpaczeni, spostrzegają nagle na przodzie sceny leżącą kądziel i łopatę. Po namyśle Ewa siada na ziemi, bo prawej stronie, nieco bliżej widowni i zaczyna prząść, leniwie i niezręcznie. Adam z wielkim trudem usiłuje kopać, ale robota idzie mu jak bo grudzie. Podczas tej niemej sceny organy grają
znane już preludjum na temat „Ach zła Ewa narobiła…”
ADAM
przestaje kopać, ociera pot z czoła
210Ach, biada mnie nędznemu,
Człekowi strapionemu,
Do Raju trafić nie mogę,
Bom przez grzech stracił drogę!
W Rajum miał dość rozkoszy,
215Złote na polach kłosy,
Nigdym nie umiał orać,
Za wolmi: hela! — wołać…
Gdzieżeście się podziały, owe złote kłosy?
z rozpaczą
220Chyba sobie wyrwę wszystkie z głowy włosy!
gniewnie do Ewy
A te wszystkie nędze w nędzy się poczyna,
Wszystko to żony mojej, Ewy kochanej, przyczyna!
EWA
odcina mu się ze złością
Ach mój miły mężu, kochany Adamie,
225Dlaczego wszystkie winy składasz teraz na mnie?
Wszakżeś i ty tam był, gdziem i ja była,
Było mię strzec i pilnować, bym złego nic nie zrobiła!
ADAM
coraz zapalczywiej
Otóż to! Zawsze trzeba cię pilnować,
Ażeby cię na moment nigdy nie odstępować!
230Cóż to za tobą trza się z kijem włóczyć?
Abyś żle nie robiła, trza cię często młócić!
zaczyna okładać łopatą Ewę, ta z wrzaskiem ucieka, Adam goni za nią
całej tej scenie przybatruje się z radością Djabeł, który ukazał się w lewem skrzydle tryptyku w ten sam sposób, co poprzednio
EWA
Nie bardzo mię bij, Adamie, mężu mój,
Przecie się Boga bój!
powołując się na Boga, wskazuje na prawe skrzydło
235 Wszakże ty wiesz, że ja jestem twoja żona,
Dla ciebie jestem od Boga stworzona…
Ale daruj mi to, żem jabłko zerwała,
przymila się
A tom go sama nie zjadła, tylko i tobie dała…
240I tom była od czarta pokuszona…
tuli się do Adama
Teraz się przyznaję, żem jest twoja miła żona…
Adam i Ewa w strapieniu tulą się do siebie
DJABEŁ
słyszany tylko przez Adama
Com czatował, tom uczatował:
Przeciem was z tego Raju wyrugował!
245 Nie mogłem na was patrzeć, przykro mi to było,
Kiedy się teraz kłopicie
[8], zbyt mi to jest miło.
staje na stopniach i szeptem kusi Adama
Zabij, Adamie, Ewę, pomścij się swej krzywdy,
Bo już do Raju teraz nie powrócisz nigdy!
250Bo żebyś ty nie miał Ewy, to jest twojej żony,
To byłbyś nazad do Raju przypuszczony…
ADAM
mie patrząc na Djabła, odpędza go łopatą
Idź precz, kusicielu, czegoć się zachciało?
Czy ci znów co nowego do łba zaleciało?
Dopieroś mnie w jedno nieszczęście wprowadził,
255Żeś mnie tak rozkosznego Raju pozbawił,
To chcesz, żeby mię i ziemia pożarła?
DJABEŁ
bezczelnie
ADAM
Tfu! Bodaj się twa rada wraz z tobą zapadła!
DJABEŁ
z innego tonu, boczciwie i dla większej skuteczności kuszenia dobywa gorzałki z koszyka i częstuje nią Adama, sam przybijając, ale Adam, wciąż nań nie patrząc, nie przyjmuje poczęstunku
Wierz mi, Adamie, że cię nie chcę zdradzić,
260Tylkobym ci tak dobrze życzył, żebyś ty mógł swoją Ewę zabić,
Bo żebyś ty nie miał Ewy, to jest twojej żony,
To byłbyś nazad do Raju przypuszczony…
ADAM
opierając się ostatnim wysiłkiem
Idź precz, kusicielu, nie drzyj ze mnie skóry!
DJABEŁ
z jawną radością, wyciągając ku Adamowi szponiaste ręce
Przecie cię mi Bóg dał raz w moje pazury!!
już, już chce się rzucić na Adama, gdy wtem w prawem skrzydle ukazuje się Archanioł-Michał
ARCHANIOŁ MICHAŁ
265A ty tu co robisz, szatanie przeklęty?
Przyszedłeś już dodawać do grzechu zachęty?
na te słowa Adam i Ewa padają na kolana i biją się w piersi, a Djabeł ucieka
do lewego skrzydła tryptyku
Nie mogłeś tam pozostać w tem Piekle gorącem,
Nie tutaj kłótnie czynić wraz z pokutującym.
270 Wiesz dobrze, że się Pan Bóg nie gniewa na wieki,
Lecz po pokucie przyjmie ich do Swej opieki.
Adam i Ewa westchnęli, doznawszy ulgi
DJABEŁ
kłótliwie
A to im Pan Bóg darował, a mnie to nie podaruje!?
ARCHANIOŁ-MICHAŁ
uroczyście
Bądź o tem pewny, Adamie, ja ci deklaruję!
mówi na tle preludjum organowego, osnutego na temacie „Ach zła Ewa narobiła…
275
Adam i Ewa składają ręce do modlitwy, z początku oczy ich spuszczone, potem, gdy Archanioł proroctwo wypowiada, spojrzenia ich płyną w górę, a na twarzach ich zachwycenie się pojawia. Djabeł kurczy się w męczarni, jak ów Wąż, zdeptany stopą Maryi, na obrazach religijnych, aż wkońcu niknie za zasłoną, którą sam zasuwa.
O wężu niecnotliwy,
Iżeś tak nieżyczliwy,
Nasienie białogłowy
Zepsułeś złemi słowy,
280Wiedz, że się wypełniają
Proroctwa i nastają
Dawida, Izajasza,
Bo Panna Mesyjasza
Dzisiejszej zrodzi nocy
285Z Ducha Świętego mocy,
Chcąc nas pojednać z Bogiem
W takim upadku srogim.
Adam i Ewa wstają z klęczek i ze złożonemi na piersiach rękoma wychodzą na prawo
Anioł, postawszy chwilę, zasłonę zasuwa
podczas tej akcji za sceną śpiewa chór, wyraźnie oddzielając każde słowo tak, żeby tekst był zrozumiały
6 CHÓR
MĘŻCZYŹNI
Ach zła Ewa narobiła,
Kłopotu nas nabawiła,
290Z wężem sama rozmawiała
I jabłuszka kosztowała,
Narobiła!
KOBIETY
w tonacji wyższej
Robak chytry zwiódł mężatkę,
Za tę winę sam wpadł w klatkę,
295Bo mu głowę podeptała,
Która od wieków przyjść miała:
Białogłowa!
Sprawa druga. Zwiastowanie
7 CHORAŁ
chór czterogłosowy za sceną
Archanioł Gabryel z nieba wysokiego
Posłan był do Panny z rządzenia Boskiego,
300 Ta w mieście żydowskiem, w Nazaret mieszkała,
A Josepha męża poślubionego miała.
Imię Jej Maria, od wieków przejrzana,
Iż porodzić miała niebieskiego Pana,
Któryby mocą swą moc szatańską zgładził,
305A wybrane swoje do nieba doprowadził.
podczas tego śpiewu ukazuje się w prawem skrzydle tryptyku Archanioł Gabryel, ubrany podobnie, jak Archanioł Michał, tylko skrzydła ma złote
spokojnie, obrzędowo kroczy ku środkowemu otworowi i odsłania zasłonę, poczem wraca na swoje miejsce
W razie gdyby śpiew czterogłosowy sprawiał jakiekolwiek trudności, należy chorał ten odegrać na organach. Archanioł wtedy wypowie na tle tej muzyki następujące słowa: „A w miesiącu szóstym posłany jest Anioł Gabryel do miasta Nazaret, do Panny, której imię było Maria”. Wypowiedziawszy to, odsłoni część środkową i wróci na swoje miejsce.
Część środkowa tryptyku przedstawia komnatkę N. M. Panny. Dekoracja winna wzorować się na najbardziej prymitywnych kompozycjach religijnych. Zaleca się naśladować podhalańskie malowidła na szkle lub na wzór niech posłużą stalle Kościoła Marjackiego w Krakowie. Strój M. P. albo ściśle tradycyjny, przekazieny przez malarstwo barokowe, albo też w odróżnieniu od innych, stylizowanych na motywach sztuki ludowej, mógłby łączyć w sobie modę szlachecką XVII-ego stulecia z tradycją religijną, podobnie jak to widzimy w jasełkach tynieckich. Jedyny sprzęt w komnacie stanowi Klęcznik, na którym rozłożony modlitewnik.
Maria podczas śpiewu zatopiona w modłach.
8 Preludjum organowe
na tematach „Archanioł Gabryel”, „Magnificat” i „Z porady Trójcy Świętej”
na tle tej muzyki mówią Maria i Archanioł
ARCHANIOŁ GABRYEL
Bądź pozdrowiona, Maria,
Niepokalana lilija!
U domku Twego podwoi
Dziewosłęb, dziewosłęb stoi!
MARIA
310
Cóż za weselne wołanie
Mąci psałterza czytanie?
Idźcie inędy, o swaty,
Odejdźcie od mojej chaty!
ARCHANIOŁ GABRYEL
wchodzi do części środkowej tryptyku, staje bo prawej stronie
Zdrowa bądź, Panno Maria,
315Pełna łask wdzięczna lilija!
Pan z Tobą już od stworzenia,
Nie lękaj się pozdrowienia!
MARIA
Jakożeś wszedł tu, panie,
Zamknioneć było mieszkanie?…
ARCHANIOŁ GABRYEL
320
Nie bój się, nie bój, Maria,
Archanioł Gabryel wszak ci ja,
Ze swadźbą i zwiastowaniem
Przybywam przed dnia świtaniem.
MARIA
zmrużyła oczy, olśniona złotawym blaskiem, który bije z całej postaci Archanioła
Stawasz, Panie, w promidłach złocistszych niż zorze,
325Ze oczy me olsnęły i wielce się trwożę.
ARCHANIOŁ GABRYEL
Nie lękaj się, Maria, łaskiś dostąpiła,
Bogu Wszechmogącemu jesteś bardzo miła.
Słysz, nie była takowa od wieków nowina:
Oto poczniesz w żywocie swym i zrodzisz Syna,
330A dasz mu imię: Jezus. Pan to będzie wielki,
Którego Synem Bożym naród nazwie wszelki.
Tak ci w niebiesiech Trójca Święta uradziła.
Zdrowa bądź, o Maria, Panno Bogu miła!
MARIA
A jakoż się to stanie, gdy ja męża nie znam?
335W mojej cnocie panieńskiej trwać będę, jako trwam.
ARCHANIOŁ GABRYEL
Rozmierz pola beznasienne,
Spytaj, jak zostały plenne,
Jak nie siane, ani zryte
Żniwo zrodzily obfite!
340Ziemia wszystka panną była,
Gdy ją Stwórcy moc zaćmiła,
Cud nad cudy w tem się zdarza,
Bóg na nowo świat przetwarza.
Duch Święty z wielkiej miłości
345 Sprawi to w Tobie w czystości.
czyni gest zwiastowania
mistyczne światło złote spływa na M. P.
MARIA
w zachwyceniu
Melodyjna promienność spływa w moją duszę…
O siło niepojęta, już ulec ci muszę…
ARCHANIOŁ GABRYEL
jakby tekst liturgiczny śpiewał
Poczniesz Panienko Syna przez Ducha Świętego,
A moc Ciebie ogarnie Boga Wszechmocnego,
350A to zaś, co się z Ciebie narodzi świętego,
Wszystka ziemia za Zbawcę chwalić będzie swego.
MARIA
podczas słów Zwiastowania głowę pochyliła i ręce złożyła na piersiach, teraz jak w półśnie, odwraca twarz ku widzom, oczy utkwione w „niebo” czyli w najwyższy punkt na ścianie głębnej widowni, ręce rozwarte, dłońmi ku patrzącym zwrócone
Owom służka Pana mego,
Stań się według słowa Twego!
śpiewa z nabożną prostotą i cichą radością
355„Magnificat anima mea Dominum
Et exsultavit spiritus meus
w tym wyrazie trwa do końca sprawy
ARCHANIOŁ GABRYEL
wciąż jeszcze na tle organów
Zdrowa bądź Maria Panna,
Łaskiś Ty pełna, jak żadna,
360Niewiast Ty jesteś ozdobą,
Pan z Tobą, Maria, Pan z Tobą.
zasuwa wolno, obrzędowemi ruchami zasłonę środkową, wchodzi do prawego skrzydła i znika w niem, zasuwając prawą ręką zasłonę
podczas tej akcji, za sceną, chór śpiewa następujący chorał:
9 Chorał
chór czterogłosowy
Z porady Trójcy Świętej
Rzekł Anioł do Panny Maryi:
Zdrowa bądź, łaskiś pełna,
365Pan z Tobą jeszcze zdawna.
Duch Święty zaraz zstąpił
I ciało panieńskie obronił,
Przybytek Panny czystej,
Matuchny Jezusowej.
Sprawa trzecia.
Maria i Joseph
w Betleem
noclegu szukają
PROLOGUS
wchodzi na przedscenie i mówi tekst Ewangelji:
370„I stało się w one dni, że wyszedł dekret od Cesarza
Augusta, aby popisano wszystek świat.
371I wstąpił Józef z Galilei, z miasta Nazaretu, do ziemi
judzkiej, do miasta Dawidowego, które zowią Betleem, aby
był popisany z Marią, poślubioną sobie małżonką.”
wychodzi
Słychać za sceną bębnienie i gromki głos, wywałujący jakiś rozkaz, podobnie jak to dziś jeszcze bywa na jarmarkach małomiasteczkowych.
Wchodzi pachoł Heroda. Jak sam Herod i jego gwardja, ubrany jest po łowicku, w odróżnieniu od występującego w tem widowisku ludu, który składa się z krakowiaków, górali i mazurów. Pachoł ma na głowie czako, wyklejone lśniącym papierem. Wali siarczyście w bęben, który wydaje głuchy dźwięk. Ze wszech stron zbiega się gromada gapiów, w której odnajdziemy pasterzy z późniejszej sprawy, Szlachcica, Karczmarkę i Rabina.
PACHOŁ
wrzeszczy w niebogłosy
a lud, stanąwszy w czterech zbitych gromadkach bo obu stronach sceny, słucha go z otwartemi z podziwu gębami
Hej, panowie gospodarze,
Oto, co król Heród każe:
bębni
375 Kmiotek, włodarz, czy pan możny,
Żołdak, mieszczan, klecha zbożny,
Item[10] wszyscy rzemieślnicy,
Krawczykowie, szewczykowie,
380Cieśle i koleśnikowie
[13],
Miodowary, piwowary,
Młodzian czerstwy i grzyb stary,
Panieneczki we wianeczku,
Niewiasty oraz w rąbeczku,
385Ktokolwiek w tej ziemi żywie,
Służąc Królowi poczciwie,
Niech do Betleem przybywa,
Heród go mym bębnem wzywa!
bębni
390 Bo w ratuszu będą ninie
Spisywać na pergaminie
Wszystek lud jeruzalemski,
Polski, oraz cudzoziemski,
To zaś przeto Król stanowi,
395Aby swemu narodowi
Nakazać surowe czynsze
I podatki jeszcze insze!
wychodzi, bębniąc
za sceną słychać jeszcze przez czas pewien jego krzyk
Lud rozchodzi się kupkami, szepcąc rytmicznie: „Heród, Heród!” Ton tego pogwaru rośnie, od lęku i troski do gniewu i buntu, botem ginie za sceną.
Po chwili słychać dźwięki cichutkie poważnego poloneza.
Z prawej wchodzą Maria i Joseph. Strój w stylu omówionym w sprawie drugiej. Joseph ma siwe, podgolone na sposób szlachecki włosy, siwe, pokrętne wąsy; żupan biały, pasem słuckim przebasany; zamiast kontusza, czy delji, tradycyjna szata; w ręku Kij pątniczy, ozdobiony liljami. Idzie z wielką atencją przed Marią, jakby chciał ułatwić jej drogę. Maria, z rękoma złożonemi na piersiach, zawsze znajduje się w bewnem oddaleniu od Josepha.
Oczy jej utęwione w „niebo”, nie widzą nigdy osoby, do której mówi, choć się do niej uśmiechają, lub łagodnie karcą. Joseph i Maria bardzo strudzeni, okrążają całą scenę i z powrotem stają na pierwszym planie, bo prawej stronie sceny.
podczas okrążania śpiewają
10. Dwuśpiew Maryi i Josepha
MARIA
staje
Pomaluśku, Josephie,
Pomaluśku proszę,
400Widzisz, że ja nie mogę
Bieżeć w tak daleką drogę.
podczas przygrywki idzie
staje i śpiewa
Owo czas nadchodzi,
405 Że się nam narodzi,
Którego mi zwiastował
Anioł, gdy mię pozdrawiał.
idą
JOSEPH
staje
Ach, teraz w miasteczku
I w lada domeczku
410Trudno o kącik będzie,
Bowiem ciżba ludu wszędzie.
idą do końca muzyki
JOSEPH
gdy przystanęli, mówi
O, Panno miłościwa i duchowna żono,
Kędyż Cię zaprowadzę, srodze utrudzoną?
415 Oblicze twoje siecze
poglądając ku lewej, złej stronie
Kędyż najdę schronienie dla Twej świętej głowy?
MARIA
O Josephie, staruszku, opiekunie drogi,
420Wystarczyłby mi dzisia pokoik ubogi,
Gdziebym, skoro wybije ta godzina miła,
Skarb mój najkosztowniejszy w kolibkę włożyła.
JOSEPH
Nie alteruj się
[15], proszę, Panno świętobliwa,
Pójdę szukać, gdzie tutaj gospoda poczciwa.
425
idzie na lewo, ku wejściu pierwszoplanowemu i lagą trzy razy o ziem uderza
Pokój wam, dobrzy ludzie! Otwórzcie podwoje,
Niechajże ja z Tą Panną na chłodzie nie stoję!
wchodzi Karczmarka, zażywna jejmość w stroju mieszczki krakowskiej, twarz od trunków rumiana; wziąwszy się pod boki, mówi
KARCZMARKA
Ej, nie pukajcie, stary! Mam ja gości dosyć,
Napróżno mię będziecie o gościnę prosić.
430Sama ci ja w gospodzie nie mam miejsca swego,
Taki naród się zwalił tu dnia dzisiejszego.
MARIA
Panagabóg
[16], babusiu! Będziecie nam radzi?
KARCZMARKA
Jeśliś mi co przyniosła, pewnie nie zawadzi!
MARIA
Przyniosłam ci, babuśku, Boga w swym żywocie,
435O którym to proroctwo było, jako wiecie.
KARCZMARKA
rozindyczona
Mojaś ty, bardzo proszę, nie baw się plotkami,
A wiedz, że ja nierada gadam z chudziętami!
Wyrozumiej, że dziadów i bab nie nocuję,
Jeno ślachtę z panięty, bo trzos
[17] u nich czuję!
z wielkim hałasem wychodzi
JOSEPH
440
Zatwardzialego serca byla to niewiasta…
Przecz nam Anioł rozkazał iść do tego miasta?
MARIA
Wszak głosili Prorocy, że na same Gody
Zrodzon będzie w Betleem Panic świata młody.
znów idą dookoła sceny, coraz bardziej strudzeni, niby noclegu szukają
10 Śpiew Josepha
JOSEPH
Wolą pijanice
445I miedne śklenice,
Niźli Pannę ubogą,
Strudzoną wielką drogą.
podczas przygrywki idą, a potem stają nieopodal lewego skrzydła tryptyku
JOSEPH
patrzy z ogromnym podziwem na tę część tryptyku, jakby przed sobą miał istotnie pałac wspaniały i mówi
Oto pałac przed nami możnego szlachcica,
Zobaczmyż, czy ugości Matkę Królewica,
450
podchodzi bliżej i stuka lagą w bramę tryptyku
podkręcił wąsa, przybrał bardziej bewną siebie postawę, „równy wojewodzie, mówi serdecznie
Pokój wam, panie bracie, otwórzcie podwoje,
Niechajże ja z tą Panną na chłodzie nie stoję!
SZLACHCIC
przesadnie, po szlachecku ubrany, nochal fioletowy, czarne zawiesiste wąsiska, krzaczaste brwi, brzuch okazały, czapa na bakier, niby Radziwiłł Panie Kochanku i Boruta w jednej osobie; rozsuwa gwałtownym ruchem zasłonę w lewem skrzydle tryptyku i stamtąd, sapiąc z gniewu, przemawia
A cóż to za hałasy, tartasy
[18]? Zjedz kata!
455Kto pozwolił ci, dziadu, witać mię, jak brata?
Patrzcie mi tego grzyba: Panieneczkę wodzi,
Sam zaledwie na nogach od starości chodzi!
JOSEPH
Mylisz się, dobry panie, ja się w tem nie czuję,
Cnota ma na trybunał boski apeluje.
SZLACHCIC
460
Idźcież dachu nad głową poszukać inędy,
Fora z mojego dwora! Nie gadam z przybłędy!
z furją zasuwa zasłonę
JOSEPH
O jako nieużyty był ten pan bogaty!
Pójdźmy szukać, Maria, jakiej lichej chaty.
10 śpiew Maryi
MARIA
Pomaluśku, Josephie,
465Pójdźmy w inne strony,
Kędy żywie w ubóstwie
Ludek wiejski, nieuczony.
znów, dopóki trwa muzyka, krążą dokoła sceny
JOSEPH
strudzony, przystaje, dalej iść nie może, mówi ze łzami w oczach
Już ci ja, Panno Święta, dalej iść nie mogę,
wskazując na część środkową tryptyku
470Jeno do tej zagrody ukazujęć drogę.
Tu ostanę, nie zdolę dłużej w tę śnieżycę,
Wiera, nierad opuszczam mą Oblubienicę.
Maria stoi na pierwszym planie, po prawej, twarzą do widowni zwrócona, Joseph ociężałym krokiem wlecze się ku prawemu skrzydłu tryptyku i tam, na stopniach usiadłszy, ze znużenia zasypia
11 Melodram: Sen Josepha
scena mówiona na tle cichej muzyki
w prawem skrzydle, w niebieskawem świetle, zjawia się Archanioł ”Gabryel, tuż koło Josepha
ARCHANIOŁ GABRYEL
mówi szeptem do Josepha a dobrotliwie, jak do dziecka, ten słucha go z zamkniętemi powiekami i tylko w miarę słów, twarz zmienia się, widoczny ma niej smutek, a potem łzy i uśmiech, Maria zapatrzona w „niebo”
Nie zamyślaj odstąpić tej Panny bez zmazy!
Oznajmowałem tobie wszak mało sto razy,
475 Że z dekretu boskiego masz być opiekunem
Maluczkiego Mesjasza i czułym piastunem.
A któż będzie owijał Dzieciątko w pieluszki?
Kto lalki będzie strugał dla Jezusa-duszki?
Kto w ucieczce, gdy Heród zabić was uradzi,
480Osiołka za uzdeczkę pięknie poprowadzi?
Jeśli wytrwasz w niedoli, będą ciebie wszędy
Po krajach chrześcijańskich głosiły kolendy,
Wizerunek twój mieć będzie nad głową gloryję
I wsławisz po wsze czasy cieśli profesyję
[19].
znika za zasłoną, muzyka cichnie, Joseph budzi się, przeciera oczy, rozgląda się dookoła, a poznawszy, że to był sen, źwawszym juź nieco krokiem idzie ku M. Pannie
JOSEPH
485
Daruj, Maria, słabość, już Cię nie odstąpię,
Sam pierwszy do chatynki onej biednej wstąpię.
MARIA
prowadzona przez Josepha ku środkowej części tryptyku, mówi słabym głosem
Pójdź! miły Josephie, abym nie omdlała,
Proś, niech dadzą komnatkę, matką bym się stała.
melodyjnie, w ekstazie
490Czuję, jako się moje zginają kolana,
Spieszno mi nowotnego witać już hetmana.
stanęli przed stopniami środkowej części, Maria po prawej stronie, Joseph po lewej
JOSEPH
stukając mocno lagą
Pokój wam, dobrzy ludzie, otwórzcie podwoje,
Niechajże ja z tą Panną na chłodzie nie stoję!
CHŁOPEK
staje w rozporze środkowej opony
Radzi wam, moi państwo, w tej chacie będziemy,
495Jeno czem was częstować? sami z głodu mrzemy.
Jedną ci mam izdebkę, w niej dzieciaków siła,
Nie użyje waść wczasu,
zdejmując czapkę
ni ta Panna miła!
JOSEPH
westchnął
500
Bóg zapłać, gospodarzu, za poczciwe słowo…
Pójdźmy dalej, Maria, na wędrówkę nową.
CHŁOPKA
podczas ostatnich słów swojego męża uchyliła nieco zasłony i usłyszała odmowę; wchodzi, staje bliżej cokolwiek M. Panny, Chłopek bliżej Josepha, Chłopka patrzy z wielkiem nabożeństwem na M. Pannę, jakby przeczuwała w niej Matkę Bożą
Czyś ty rozum postradał, czy śpisz jeszcze, chłopie?
Niema miejsca w alkierzu
[20], to znajdzie się w szopie.
do Josepha
505Nie szukajcie już, panie, po mieście gospody,
wygrażając ku lewej stronie
Połają was, sfukają, miasto dać wygody.
Prosimy ichmośćpaństwa do domku naszego,
Będziemy wam służyli z serca ochotnego.
CHŁOPEK
drapiąc się w głowę
510
Może tam jest w komorze okruszyna chleba…
CHŁOPKA
ostro do męża
Najdzie się i dzban mleka, jeżeli potrzeba.
obydwoje rozchylają zasłonę, zapraszając do wejścia
JOSEPH
półgłosem do Maryi
Frasuję się i trapię, zali rzecz godziwa,
z odrobiną szlacheckiej godności
Byś w szopie spoczywała, Panno Świętobliwa?
MARIA
z pobłażliwym uśmiechem
515
O Joseph, miły Joseph, kiedyż zbędziesz pychy?
Toć Prorocy wróżyli, że w stajence lichej
Niebiański mój Królewic ma być dziś zrodzony
I na ostrem sianeczku w jasłach położony.
Joseph zawstydzony pochylił głowę
Zdaleka odzywa się muzyka dzwonów. Orkiestra gra śpiew aniołów „Hej, hei, lelija”. Mrok zapada na scenie. W głębi widowni zapala się czerwone światło, które rośnie, niby łuna i zalewa scenę wraz ze stojącemi na niej postaciami.
CHŁOPKA
Będzie wola waćpaństwa wejść pod strzechę naszą!
520
patrząc na widownię
Widno już Aniołowie gwiazdy niebne gaszą…
Patrzajta, jaka jutrznia nad Betleem wschodzi,
Całe miasto w tej łonie, niby we krwie brodzi!
CHŁOPEK
przerażony
Słyszyta? Kieby dzwonów srebrnych turlikanie…
525Ej, zawrzyjmy już dźwierza
[21], wchodźta prędzej, panie!
wchodzą do środkowej części: nasamprzód Maria i Joseph, za nimi Chłopek z żoną, zasuwając szczelnie zasłonę
Przez chwilę scena pusta. Łuna na widowni gaśnie. Teraz niebieskawe światło sączyć się zaczyna przez broscenjowe otwory. Z lewego otworu na pierwszym planie wchodzi Pierwszy Półchór Aniołów. Strój ich wzorowany może być na polichromji matejkowskiej kościoła Marjackiego w Krakowie, lub na rzeźbach
Wita Stwosza. Skrzydła kolorowe.
12 Śpiew Aniołów
I PÓŁCHÓR
jakby szukał miejsca, gdzie się Pan Jezus narodził, dochodzi tylko do połowy sceny
Hej, hej, lelija,
Panna Maryja!
Gdzie porodziła
Pana Jezusa
530Panna Maryja?
II PÓŁCHÓR
wchodząc z prawej, podobnie jak I Półchór; śpiewa radośnie, wskazując na część środkową tryptyku
Hej, hej, lelija,
Panna Maryja!
Tam między dwoma
Bydlątkoma,
535Tam leży słoma,
Tam porodziła
Pana Jezusa
Panna Maryja!
I PÓŁCHÓR
540
Hej, hej, lelija,
Panna Maryja!
W co powijała
Pana Jezusa
Panna Maryja?
II PÓŁCHÓR
545
Hej, hej, lelija,
Panna Maryja!
W Najświętszej Panny
W Świętego Józefa
550
W to powijała
Pana Jezusa
Panna Maryja!
I PÓŁCHÓR
Hej, hej, lelija,
555Panna Maryja!
W czem kołysała
Pana Jezusa
Panna Maryja?
IT PÓŁCHÓR
Hej, hej, lelija,
560Panna Maryja!
Tam między dwoma
Ołtarzykoma,
Tam kolebeczka
Jest zawieszona,
565 Tam kołysała
Pana Jezusa
Panna Maryja!
Dzwony Kościele cichną. Daje się słyszeć dzwonienie mszalnych dzwoneczków jak podczas Podniesienia. Aniołowie klękają, do samej ziemi pochylając głowy. Zwróceni są twarzami ku środkowej części tryptyku, gdzie przez szpary przebłyskuje złotawe światło. Przód sceny ściemniony. Chwila wielkiej ciszy.
Sprawa czwarta. Adoracja anielska
Joseph rozsunął środkową zasłonę. Buchnęło rzęsiste światło. Zabrzmiała ochocza muzyka. W środkowej części tradycyjna scena jasełkowa. Maria kołysze Dzieciątko w kolebce, sporządzonej ze żłobu. U jej stóp „bydlątka”: osioł i wół. Są to właściwie tylko głowy zwierzęce, na podobieństwo „turoniów'”, prymitywnie
zrobione, umocowane na kiju, zakrytym barumym czaprakiem, pod którym skryte są osoby, udające głosy i ruchy wołu i osła. Pod dolną szczęką każdego z tych łbów przytwierdzony dzwoneczek. Joseph, rozsunąwszy zasłonę, wchodzi do wnętrza, staje obok M. Panny, po lewej stronie.
13 Śpiew i taniec Aniołów
ANIOŁOWIE
powstają z klęczek i klaszcząc w ręce z radości, poczynają tańczyć i śpiewać na pierwszym planie sceny
Nuż my teraz Aniołkowie,
Nuż ptaszkowie z nieba,
570Kolendujmy Dzieciąteczku
Wesoło, jak trzeba:
Hojże, hojże, Panie Jezu,
Hojże, hojże, hoc, hoc!
Będziem śpiewać,
575
Przy jasłkach całą noc!
tańczą, potem w tempie wolniejszem podchodzą ku przodowi sceny
Potem polecim zwiastować
Wesolą nowinę;
580 uroczyście, podnosząc w górę brawe ręce
Że Maria, Virgo-Mater
Powiła Dziecinę!
znów prędzej
Hojże, hojże…
tańczą
14 Trójśpiew wołu, osła i Josepha
WOŁEK
podnosi się, poruszając w takt łbem i bodzwaniając, śpiewa, Aniołowie, stojąc bo obu bokach pierwszego planu, z podziwem przypatrują się temu
585
Panie Boże mój,
Jam jest wołek twój,
Nie umiem nic, tylko orać,
I to trzeba na mnie wołać:
Nu, nu, wołku, nu!
590
Nie gardź mną, wołkiem,
Chudym pachołkiem,
Będę cię grzał swojem chuchu,
Chocia pustki będą w brzuchu:
Chu, chu, chu, chu!
OSIOŁEK
śpiewa jak tamten
595
Nuże nieboże,
Osioł pomoże,
Będę przecie Pana dźwigał,
Rycząc pocieszny madrygał
[26]:
I ja, i ja!
JOSEPH
głaszcząc ich łby
600
Nu, wierni słudzy,
Ośle i drudzy,
Przyjmie Pan waszą ochotę,
Hojnie płacąc za robotę,
Cyt, zwierzątka, cyt!
uspokojone zwierzątka kładą się na ziemię
15 Rozmowa Aniołów z Josephem
śpiewana
Aniołowie wchodzą teraz do tryptyku, jedni do części środkowej, inni do bocznych skrzydeł i grupują się malowniczo. Joseph siada na stopniach w części środkowej bo lewej stronie żłobka.
ANIOŁOWIE
JOSEPH
ANIOŁOWIE
Powiedz-że nam, czemu Jezus ubogi?
JOSEPH
ANIOŁOWIE
Chwała Tobie, Jezu Chryste,
Za Twe narodzenie czyste,
610Leluja!
Leluja!
ANIOŁOWIE
JOSEPH
ANIOŁOWIE
Powiedz-że nam, kto z pokłonem przybędzie?
JOSEPH
wskazując tę stronę widowni, skąd później wejdą pastuszkowie i królowie, dla podkreślenia honoru, jaki biedną szopkę spotyka, śpiewa po łacinie, a Aniołowie
z podziwu kiwają główkamij
ANIOŁOWIE
Maria pochyla się nad kołyską, jakby zaniepokojona płaczem Dzieciątka i natychmiast cały chór amielski też się nachyla
ANIOŁOWIE
JOSEPH
ANIOŁOWIE
Słyszysz? oto Dzieciąteczko się kwili…
JOSEPH
bierze skrzypeczki do rąk, niby je stroi
620
Więc mu zagram: li, li, li,
Na skrzypeczkach: li, li, li.
ANIOŁOWIE
wciąż nachyleni nad kolebką, pomagają M. Pannie Dzieciątko kołysać
Nynaj, nynaj Dzieciąteczko,
Ukołyszem Cię piosneczką:
cichutko
625Leluja!
Leluja!
16 Kolenda na skrzypeczkach
JOSEPH
zapatrzony w dal, jakby natchnienie brał z pól, lasów, rzek i obłoków, które przed sobą widzi, gra i śpiewa najpiękniejszą z pięknych, ni to rzewną, ni wesołą, pełną niewypowiedzianej słodyczy melodję mazowiecką
Lir, lir, lir,
Lir, lir, lir…
ANIOŁOWIE
Aa, aa, aa,
630Aa, aa, aa…
zasłuchali się w pieśń własną i też w tę dal nieokreśloną patrzą
17 Kołysanka Maryi Panny
gdy czar się skończy, Maria pocznie Dzieciątku śpiewać; podczas jej śpiewu wszyscy klęczą
MARIA
Teraz, synaczku, będęć kołysała,
Z wdzięcznem weselem całą noc śpiewała:
Lili, lili, laj, mój wonny kwiateczku,
Lili, lili, laj, w ubogim żłobeczku.
CHOR
MARIA
niespokojnie zwraca głowę ku brawej stronie i ręką, niby wiatr stamtąd wiejący odgania, wszyscy ten gest powtarzają
Cicho, wietrzyku, cicho południowy,
Cicho powiewaj, niech śpi Panic nowy.
znów się nachyla nad kołyską, z nią wszyscy
Lili, lili, laj, mój drogi kanaczku
[28],
640Lili, lili, laj, miluchny robaczku.
CHÓR
podczas śpiewu Joseph cichutko, na palcach wstaje i wolno zasuwa zasłonę części środkowej, to samo czynią Aniołowie w obu skrzydłach bocznych
Sprawa piąta. Actus Pastoralis
PROLOGUS
wchodzi z prawej i mówi
„A byli pasterze w onej krainie, w polu nocujący
i straż nocną trzymający nad stadem swojem”.
wychodzi na prawo
Z lewej wchodzi Korydon — pastuch. Pasterze mogą być ubrani z krakowska,
góralska lub też inaczej, byle nie po łowicku, gdyż ten strój zachować należy dla
Heroda i jego dworu. Strój nie powinien być doprowadzony do stuprocentowo”
ści okazu etnograficznego, owszem, niech posiada wszystkie odmiany, spotykane
w życiu, oczywiście w czasach, kiedy tak jeszcze się ubierano.
Korydon siada na stopniach środkowej części i rozkraczywszy nogi, zaczyna dąć
w długą, bodhalańską „trąbitę”. Musi to więc być góral.
18 Śpiewka Korydona
KORYDON
Majorową część wstępu gra buńczucznie, trąbitę podniósłszy do góry, podczas
minorowej smętnie ją w dół opuszcza. Aż pokraśniał z zadęcia. Spiewa baranim
głosem. Jego dykcja łacińska przypomina wymowę wiejskich ministrantów, lub
starej daty organistów.
Ite armenta,
645
Mea jumenta,
Per arva laeta
Et per dumeta
Silva-(ha-)-rum!
Silvae resonent,
650 Plausus intonent,
Mei sodales,
Ferte vocales
i znów w podobny sposób gra
Wchodzi z lewej inny pastuch, Maścibrzuch, ubrany z krakowska, z Kijem i kobiałką. Ciemno, więc nie widzi dobrze.
MAŚCIBRZUCH
KORYDON
niefrasobliwie
655
Ja, Korydon, na rożku gram sobie.
MAŚCIBRZUCH
A toć widzę na świecie sama rozkosz tobie:
Siedzisz sobie, próżnujesz, nam cię szukać trzeba!
KORYDON
z powagą
Takci mi dał sam Pan Bóg próżnowanie z nieba!
MAŚCIBRZUCH
już zły
A wieszże ty, gdzie teraz twa trzoda się pasie?
660Ujrzysz rychło, że będziesz w wielkim ambarasie!
KORYDON
Zamilcz, mości Maścibrzuch, jam jest znamienity
Pasterz na całe sioło słynny z tej trąbity!
MAŚCIBRZUCH
A dudlij
[30] sobie, dudo, na dudlącej dudzie
[31],
A tam zdrajca wilczysko plądruje w twej budzie!
Korydon gotów juź walić Maścibrzucha w łeb swą trąbą, ten broni się kijemsękatym, gdy wchodzi inny pasterz, Dameta, znów z innych stron Polski
DAMETA
z lewej
665
Przestańcie już tych swarów, kłótni zaniechajcie,
Siądźcie sobie na ziemi, inszą zaczynajcie.
tamci ochłonęli, siadają w trójkę na stopniach środkowej części tryptyku
Nie wywołujta wilka z lasu, przyjaciele!
filuternie, trącając łokciem w bok Maścibrzucha
670 Lepiej dobądź, Maścibrzuch, antałka
[32] z kobiele,
Albo ty, Korydonie, olejku żytniego
Poszukaj, a poczęstuj mnie sturbowanego…
Maścibrzuch dobywa gorzały z kobiałki; dosyć długa scena mimiczna: nasamprzód rozkoszują się wyglądem samej flaszki, patrzą pod światło, obmacują, po odkorkowaniu wąchają, upajają się aromatem, idzie im ślinka i oczy wyłażą z uciechy, głośno cmokają i mlaskają językiem
KORYDON
Jakaż to jest, Maścibrzuch? Maciczna? Miętowa?
MAŚCIBRZUCH
tajemniczo
Ej, pij, a nie uważaj, choćby anyżkowa.
Korydon uroczyście zaczyna pić, a ma „spust” tęgi, Dameta zniecierpliwiony chce mu wyrwać flaszkę
DAMETA
675
On dopóty nie zgadnie, póki nie wygoli!
KORYDON
aż mu oko zbielało, oddaje flaszkę Damecie
Musi to być alkiermes
[33], bo na wnątrzu boli…
chucha, żeby żar z siebie wytchnąć
DAMETA
ledwo przytknął butelkę do ust, już się zakrztusił, spluwa
Dyć to wiercipępkowa!…
tamci śmieją się
Tak ją nazywają,
680 A nasze ją niewiasty bardzo dobrze znają.
Teraz cała trójęa pije łapczywie, ocierając rękawem szyjkę butelki i plując po każdym łyku. Inwencję tej sceny pozostawia się fantazji i humorowi aktorów.
MAŚCIBRZUCH
Dosyć tego chleptania! Teraz spać pójdziewa,
A jutro raniusieńko łebsko
[34] paść będziewa.
KORYDON
Tdźta spać, ja z fujarą zostanę na stróży,
ziewa
685Choć to, prawdę mówiący, oko mi się mruży.
Dameta wychodzi na lewo, Maścibrzuch kładzie się spać na stopniach bod lewem skrzydłem, ziewa, przeciąga się, czochra, przewraca z boku na bok, nakrywa się suęmaną i zaczyna chrapać.
Tymczasem Korydon wchodzi wzdłuż sceny, tam i napowrót, grając tym razem ma fujareczce. Trąbitę postawił w kącie.
19 Scena śpiewana
KORYDON
A jeszczeć nie baczę, żeby moje oczy
Oglądały kiedy takiej ślicznej nocy,
Jak dzisiejsza nocka, nie wiem, co się dzieje?
Jeszcze gwiazdy świecą, już na niebie dnieje…
chodzi i gra na fujarce
Część środkowa tryptyku stopniowo rozświetla się, światło przebija przez zasłonę.
Jeden z Aniołów, od wewnątrz nagłym ruchem rozsuwa zasłonę. Widać we wnętrzu cały chór anielski, malowniczo ugrupowany, na tle niebieskiem.
KORYDON
przerażony
690
Weno
[35], weno, słońce świeci,
Jakieś wojsko z nieba leci!
jak oszalały biega po scenie
Zdaje mi się, że śpiewają,
Ogniem ziemię zapalają!
oślebiony światłem, przypadł do ziemi
ANIOŁOWIE
695Angelus pastoribus
Dixit vigilantibus:
Nuntio vobis magnum gaudium,
Salvatorem omnium
Korydon budzi zaspanego Maścibrzucha: bije go w plecy, a wielki bęben te uderzenia naśladuje
DWUŚPIEW
KORYDON
MAŚCIBRZUCH
jeszcze przez sen
KORYDON
z płaczem
MAŚCIBRZUCH
KORYDON
Nie złeć to, tylko gdzieś wdzięczne głosy!
MAŚCIBRZUCH
KORYDON
Ach wierz mi, bo w ogniu są niebiosy!
MAŚCIBRZUCH
odwraca się na drugi bok, ziewając
KORYDON
znów go grzmotnął w plecy
MAŚCIBRZUCH
odwrócił się
KORYDON
MAŚCIBRZUCH
zobaczył zdaleka
A-a-a-a-a- to co?
stracił głowę doszczętu
Daj mi sukmanę,
Co wskok wstanę…
715
Korydon pomaga mu wdziać sukmanę, oczywiście kłopot z rękawami
Niech oko zobaczy,
Co to znaczy?
podeszli nieco bliżej ku środkowej części tryptyku, ale porażeni światłością, aż wrzasnęli ze strachu
MAŚCIBRZUCH I KORYDON
twarzą w twarz, śpiewają tonem dziadów na odpuście, rytmicznie przykucając; kolana drżą, zęby szczękają
Oj, nieszczęśliwa taka godzina,
Smutnać to będzie jakaś nowina!
podczas tego jeden z Aniołów zasłonę zasuwa, lecz światło przez nią przenika
MAŚCIBRZUCH
mówi
720
Mój Korydonie miły, cóż więc uczyniwa?
KORYDON
Najlepiej, jeśli drugich zaraz pobudziwa.
Korydon porywa za swoją trąbę, ale z wielkiego strachu nie dmie w nią, tylko ustami ton udaje, Maścibrzuch, nie mając instrumentu, dmie w kułak
Znajdują się obydwaj bo prawej stronie pierwszego planu, a wołają ku lewej.
Podczas śpiewu wykonywują kroki mazurowe, siarczyście przytupując. Ale ruch ten nie powinien hamować swobody gry. Więc twarze ich wyrażają pocieszne przerażenie, rękami komicznie wzywają pomocy, lub chwytają się za głowę, a nogi, jakby nigdy nic, najspokojniej w świecie wycinają mazura, okraszonego
hołubczykami.
MAZUREK
KORYDON
wysoko
MAŚCIBRZUCH
basem
KORYDON
A śpisz Bartek, Szymek, Wojtek, Maciek, Walek, Tomek, Kuba, Stachu?
MAŚCIBRZUCH
odebrał trąbę Korydonowi i jak on, w podobny sposób udaje, że na niej gra
KORYDON
znów porwał trąbę
MAŚCIBRZUCH
Ozwijże się przecie który z was, bo umrę od wielkiego strachu
porwał trąbę
Tru-tru!
KORYDON
odebrał trąbę
RAZEM
Owo coś takiego,
Jak słońce jasnego
Swieci na niebie!
teraz w szybkiem tempie wyrywają sobie instrument
MAŚCIBRZUCH
KORYDON
tak czynią po kilkakroć
wreszcie razem usiłują dąć w trąbitę
RAZEM
W padają na scenę z lewego wejścia pierwszoplanowego: Dameta, Chleburad
i inni pasterze w strojach z różnych stron Polski. Rozczochrani, niektórzy napół
ubrani, dopiero teraz próbują się przyodziać. Snać ze snu się zerwali, Ale
wszyscy wchodzą mazurowym Krokiem.
DAMETA
wpadł pierwszy
737Obyżeś spał, czego wrzeszczysz, czy cię pono niefortuna łupi?
podchodzi ku Maścibrzuchowi i Korydonowi, a ci trąbią mu do ucha, ogł szając go
CHLEBURAD
wpada, tnąc hołubca
Spisz, a gadasz, marzy ci się lada Judasz, a ty bajesz głupi!
ta sama scenka mimiczna, jak wyżej
wbiegają inni pasterze w ten sam sposób
KORYDON I MAŚCIBRZUCH
Prędzej uciekajwa,
740Bracia, postradajwa
Już i tych owiec!
muzyka urywa
pasterze stanęli, ale z wielkiego przerażenia, podrygują na miejscu, jakby tańczyli mazura
KORYDON
w podskokach mazurowych
Dziwy, dziwy, bratkowie, ziemia się zapala!
MAŚCIBRZUCH
jak Korydon
Juże na świat caluski nieszczęście się zwala!
KORYDON
Ktoś na nas z hań-tej strony wołał: Ej, pastores!
745Ażem zląkł się, ja, który nie wiem, co to mores
[37]!
MAŚCIBRZUCH
Widzita te promidła, co hań błyszczą wszędy?
Oj, pasterze, drapaka trza nam dać w te pędy!
DAMETA
RYCZYWÓŁ
Uciekać nigdy nie zawadzi!
wszyscy pasterze w panicznym strachu rzucają się do ucieczki ku lewemu wyjściu
CHLEBURAD
złapał ostatniego za kapotę i mocno pociągnął, a bonieważ się w ucieczce za sukmany, gunie, kożuchy i kierezje trzymali, więc całe bractwo runęło na ziemię pośladkami, nogi zadzierając wgórę: Chleburad pierwszych z brzega połaskotał kijem i mówi
750
Stójże, tchórzem podszyta i głupia czeladzi!
Nie chodźta! Ja zawołam, wy pilnie słuchajcie,
W której stronie się ozwie, dobrze uważajcie!
Pasterze jako tako pozbierali się, stają dokoła Chleburada, wciąż w śmiertelnym
strachu
20 ROZMOWA Z ECHEM
Chleburad podczas pierwszych akordów zatacza na ziemi kręgi czarodziejskie
swoją lagą. Potem woła, nie odwracając głowy ku części środkowej. Pasterze
zdumieni.
CHLEBURAD
Hej, ozwijże się, ozwij, powiedz, co-ć potrzeba?
ANTOŁOWIE
za zasłoną
CHLEBURAD
prześcipnie
755
A pocoś tu zlazł z nieba? Wej, jakie paniątko!
pasterze śmieją się
ANIOŁOWIE
pasterze patrzą na siebie ogłupiałym wzrokiem
CHLEBURAD
A gdzież ono Dzieciątko? Powiadaj-no, chłopie!
ANIOŁOWIE
pasterze j. w.
CHLEBURAD
Z kogóż ono się rodzi o tej porze rannej?
ANIOŁOWIE
ten i ów pasterz zdjął czapkę, jakby w przeczuciu świętości słów późniejszych
CHLEBURAD
żegnając się zabobonnie
Mów, jakie jego miano, jeśliś nie kusiciel?
pasterze z Chleburadem czynią znaki krzyża
ANTOŁOWIE
a głos ich jak dzwony, coraz potężmiejszy, potem cichnie w radosnych, uroczystych akordach
Zbawiciel! Zbawiciel!
Zbawiciel! Zbawiciel!
Zbawiciel!…
21 Gloria
ANIOŁ
intonuje
765
Gloria in excelsis Deo!
CHÓR ANIOŁÓW
podchwycił nutę i śpiewa dalej
Et in terra pax hominibus bonae voluntatis!
[38]
Aniołowie stoją nieruchomo, czyniąc gest błogosławienia
pasterze zwolna odzyskują przytomność, dźwigają się i odchodzą dwiema grw
pami nieco na przód sceny
CHLEBURAD
wielce skonfundowany, że czary jego mic nie wskórały, mówi
Nijak nie wyrozumiem, co mamidło gada…
nagle mu przyszła do głowy myśl
Może to i szatańska jakowa jest zdrada?
pasterze w krzyk: „Gwałtu! Rety! O la Boga!” — i już chcą uciekać
KORYDON
zatrzymuje ich, widząc nadchodzącego z lewej strony Bartosa
770
Dyć idzie stary Bartos, to człowiek piśmienny,
Jemu godzi się wierzyć, bo jest dość sumienny.
wchodzi Bartos, ubrany „z waszecia”, czamara szaraczkowa, pas, na głowie
magierka, ma w sobie coś z organisty
wszyscy obstąpili go i jeden przez drugiego, mówią tak, że Bartos uszy sobie
zatyka; gwar rośnie z każdym wierszem
MAŚCIBRZUCH
A mój miły Bartosie, cóż na to mówicie?
PASTERZE
szybko powtarzają to zdanie, ale nie jednocześnie, tylko każdy pokolei w ten sposób, że pierwszy pasterz początek zdania wypowiada dopiero wtedy, gdy Chleburad powie: „miły Bartosie”, drugi zacznie, gdy te słowa wymówi pierwszy
it. d. zawsze z tem samem opóźnieniem
KORYDON
nie czekając na koniec kolejki
Cóż nam czynić trzeba, jakże nam radzicie?
PASTERZE
powtarzają to zdanie w ten sam sposób
DAMETA
nie czekając, aż wszyscy skończą
Waść najlepiej nam powie, jako człowiek stary…
PASTERZE
jak wyżej
RYCZYWÓŁ
podobnie jak Dameta
775
Który chodził za młodu z tablicą do fary…
PASTERZE
jak wyżej
BARTOS
mie mogąc się im opędzić i nie mogąc dojść do głosu, stuknął laską; ale gwar nie odrazu ustał, owszem kiląa bowtórek ostatniego zdamia zazębia się z pierwszem zdaniem Bartosa
Poczekajcie jeno, bracia, aż człek pomiarkuje…
włożył wolno okulary na nos i podchodzi ku środkowej części; zdjął czapkę, inni to samo czynią, ale nie ruszają się ż miejsc
To światło płynie z nieba, co hań połyskuje…
PASTERZE
szeptem, mniej więcej na ten temat:
Acha! Z nieba!… A widzisz, Chleburad, cóżeś bajał?
BARTOS
To zasie śliczne wojsko, co tam stoi w bieli,
780Jako mój rozum sądzi…
przypatruje się uważniej
to Pańscy Anieli!
PASTERZE
cichuteńko, z westchnieniem ulgi
BARTOS
z rozrzewnieniem
Patrzajta, przyfrunęły niebiańskie ptasięta…
785Prośmy, niech się odezwą boskie pacholęta.
My, bracia, na kolana kornie poklękajwa,
Czego po nas żądają, dobrze uważajwa!
klęka, inni za nim, bo obu stronach części środkowej, tak jednak, żeby środek
był odsłonięty
22 Kolenda aniołów
ANIOŁOWIE
Pasący owce, woły
U zielonej dąbrowy,
790Pasterze nie mieszkajcie,
Do Betleem biegajcie.
Pójdźże, Bartosie, wprzódy,
Bartos przysuwa się na klęczkach i zajmuje wolną przestrzeń środkową, pasterze szeptem wyrażają radość z powodu takiego wyróżnienia Bartosa
Korydonie, bierz dudy,
795 Korydon przysuwa się do Bartosa, pasterze szeptem dziwią się, że Korydona taki zaszczyt spotkał
Ty za nim, Maścibrzuchu,
Maścibrzuch przysuwa się do Korydona, strasznie wradowany
pasterze szeptem: „Co? I Maścibrzuch też? A to ci dopiero!”
Tą steczką
[39] pędź co duchu!
800Zagraj, Dameta, w rożek…
Dameta, jak jego poprzednicy; pasterze kiwają głowami: „no, no!”
Aż zagrzmi leśny bożek…
Ty, Chleburad, w fujarę,
ale Chleburad, klęczący na samym końcu, zasnął, budzą go kułakami; przepraszając Aniołów na migi, brzysuwa się do klęczących na środku, pasterze szeptem: „Widzicie go, jaki to niemrawiec! nawet Jamieli z takim nie wskórają”
805 Wziąwszy od niego miarę.
teraz Aniołowie dają polecenia pasterzom, wbijając im w głowę, jak nauczyciel dzieciom
Jedną piosnkę zagrajcie,
A drugą zaśpiewajcie.
pasterze cichuteńko: „Uważajcie, jedną strofkę mamy zagrać, a drugą zaśpiewać… Pamiętajcie!
810 Temu Panu naszemu,
Nowonarodzonemu!
Jeden z Aniołów znów zasłonę zasuwa. Światło za oboną powoli gaśnie. Śpiew cichnie, tylko organy przeciągłem echem dudnią jeszcze. Pasterze w miłem odrętwieniu trwają chwilę, boczem powstają z klęczek.
KORYDON
jeszcze zasłuchany w oddalające się dźwięki muzyki anielskiej
Wej, jaka luba nuta, jak wdzięczna kapela,
Niby ten organ farny serce rozwesela…
CHLEBURAD
do natrząsających się zeń pastuchów
Dobrze, że po naszemu ten Janioł zagadał,
815Bom przódziej nie mógł pojąć, co do nas powiadał.
pasterze sekują go: „Hale! widzicie go, jaki teraz mądry!”
wszyscy gromadzą się znów na przodzie sceny, dokoła Bartosa
BARTOS
Owóż mili bratkowie, samiście słyszeli,
Jaki to cantus
[40] słodkd śpiewali Angeli.
z powagą
Dzisiejszej nocy zrodzon świata Odkupiciel,
820Przez Proroki ogłoszony Chrystus Pan Zbawiciel!
pasterze: „A-a-a!…”
Jemu to od prostaczków ma być cześć oddana…
pasterze z dziecinną radością: …„od nas!!”
Pójdźmyż więc do Betleem witać tego Pana!
na łeb, na szyję biegną na widownię, Bartos uśmiecha się, daje Maścibrzuchowi znak, by ich zatrzymał, Maścibrzuch, śród tupotu biegnącej gromady, woła na widownię: „hola! wróćta się, chłopy!
wracają
MAŚCIBRZUCH
zgóry na nich
825
Jakże, a podarunków żadnych nie weźmiemy?
Czyż z gołami rękami przed Panem staniemy?
BARTOS
Nuż tedy gospodarze, biegnijcie do domu,
A przygotujcie dary, jakie Bóg dał komu,
Bardziej jest miłe Panu ubóstwo poczciwe,
830Niźli zbiory, bogactwa a niesprawiedliwe!
rozbiegają się w te pędy na prawo i na lewo, drzwiami bierwszoplanowemi /
zostaje tylko garstka parobczaków, drapią się w głowy, frasują się, że nic do ofiarowania nie mają, Bartos pociesza ich
Wy zasię, parobczaki, którzy nic nie macie,
wlot wybiegli na brawo i na lewo, został tylko jeden, wciąż drapie się w głowę
A ty, miły Pakosie, na twej ducymeli
[44]
835Będziesz nam mruczał basem przy wdzięcznej kapeli!
PAKOS
w siódmem niebie, aż mu się oczy iskrzą
wybiega
Bartos siada na stopniach pod prawem skrzydłem tryptyku. Odzywają się skoczne dźwięki krakowiaka. Rytmicznie, a swobodnie, z obu stron pierwszego planu
wchodzą pasterze. Stają bo obu bokach przedscenia i w takt muzyki zaczynają
się szykować do drogi. Naznosili kobiałek, tłomoczków, naładowanych różnemi
podarunkami, o których mowa w każdej kantyczce. Są tu i klatki z ptactwem
i drobiem, bękate gary, faski i gasiory. Jedni krzątają się koło browjantów, inni
zawzięcie czyszczą odzież, smarują czernidłem buty, u sadłem włosy. Wszystko
z humorem, a w rytmie. Każdy ze śpiewających występuje na środek sceny, a bo
śpiewie wraca do gromady. Podczas śpiewu reszta bodryguje nieustannie w takt
krakowiaka, robiąc stosowne kroki.
23 Krakowiak
KORYDON
Oj, Bóg ci zapłać, Bartos, iżeś nam wyjawił,
Jużeś nas też smutków i trosków pozbawił.
MAŚCIBRZUCH
Dla radości i wesela pójdźmy więc w drożynę,
840Ale, bracia, śmiało mówię, że karczmy nie minę.
Napiję się i wyskoczę z moimi bratkami,
Opowiem im, oznajmię im: niechaj idą z nami!
RYCZYWÓŁ
wolniej, brzygrywając na skrzypkach
Oj du du du, hoca, hoca, kumotrowie mili,
Radujmy się, weselmy się tej dzisiejszej chwili!
WSZYSCY
bardzo żywo, tańcząc
845
Oj du du du, hoca, hoca, kumotrowie mili,
Radujmy się, weselmy się tej dzisiejszej chwili!
KORYDON
MAŚCIBRZUCH
DAMETA
CHLEBURAD
850
Bo Anieli nieweseli, wyschły im gardziele.
RYCZYWÓŁ
Niębożęta, jak ptasięta, cieniuchno śpiewali…
MAŚCIBRZUCH
Bośmy miodu, ani wina łyknać im nie dali!
PAROS
Kopet weźmie szałamaje
[46],
KOPET
CHRUŚCIEL
MIŚ
DAMETA
pokazując na Maścibrzucha, który bakuje tęgi kawał słoniny do gęby
GRZEŚ
Griger zadmie na puzonie
[48]…
KORYDON
berswadując, że się nie godzi
MAŚCIBRZUCH Z CHLEBURADEM
860
A my, krzesząc podkówkami, zanucim: oj dana!
WSZYSCY
w bardzo żywem tempie powtarzają dwa ostatnie wiersze, pokrzykując: „huha! i tańczą
Po śpiewie pędzą obydwie grupy na widownię z wielkim rwetesem. Bartos został na przedsceniu i śmiejąc się, czeka, co z tego będzie? Naraz wśród gromady na widowni konsternacja: „Czekajta, chłopy! Wróćta się! A kanyż to Betlejem? Gdzie Bartos? Niech powie! Bez Bartosa nie uradzimy” i t. p. Bartos zamosi się
od śmiechu. Wszyscy pasterze wracają na przedscenie.
MAŚCIBRZUCH
A kędyż to Betlejem? My dobrze nie wiemy…
DAMETA
Bartoszeńku, idźcie przodem, za wami pójdziemy!
Obydwie grupy skupiły się teraz. Bartos staje na. czele całej kompanii, i pokazując laską, w którą strone iść mają, mówi z fałszywą powagą, a uśmiecha się pod wąsem.
BARTOS
prowadzi gromadę w prawy róg widowni, tuż koło sceny
Ano, trza iść do Wieliczki…
namyśla się, botem prowadzi w przeciwległą stronę
865potem do Pińczowa…
A z Pińczowa…
namyśla się, biegnie w głąb widowni
na Bielany!…
gromada za nim truchcikiem, krzycząc ż uciechy, że to Bielany/
870
ledwo bractwo odsapnęło, Bartos będzi ku przodowi sceny, pod same stopnie
Potem do Głogowa…
gromada za nim, ale już ociężale, ten i ów kuleć zaczyna i zcicha pomstować
Zaś z Głogowa do Mogiły…
prowadzi ich ku lewym drzwiom pierwszoblanowym; gromada ma już tego dosyć, odgraża się, że nie pójdzie dalej, siadają na ziemi, Ryczywół zdejmuje but, mocno przyciasny, inni wyciągają browjanty z kobiałek, biorą się do gorzały, gwar
875 Będzie już pół drogi,
Jeno, bracia, weźcie sadła, by smarować nogi!
Zaś z Mogiły…
lament, pomstowania, ale idą za Bartosem, Który prowadzi ich ku prawym drzwiom brzedsceniowym
do Skalmierza…
880A potem… na Tyniec…
szybko biegnie na front sceny, ku środkowi, gdzie bywa budka sujlera, gromada wlecze się i siada tam w zbitej kupce, Ryczywół rozzuł się zupełnie, idzie luzem, niosąc buty na kiju
A zaś z Tyńca…
pauza
nikt nie drgnął, nawet nie patrzą, kędy im Bartos iść każe, strasznie źli, Bartos, który stoi nad nimi i laską wskazuje w stronę środkowey części tryptyku, wole miusieńko, drocząc się z nimi, cedzi każdą sylabę
885 do… Bet-le-jem…
patrzy, co na to powiedzą
a oni niedowierzają, więc tylko pomału odwracają głowy w kierunku wskazanym
Bartos kończy szybko
To już drogi koniec!
zerwali się z krzykiem, pobiegli ku środkowej części tryptyku
grajkowie stroją instrumenty
CHLEBURAD
890
Już dudy nastrojone, lecz cóż będziem grali?
KORYDON
Uradźmy, żebyśmy się na jedno zgadzali!
MAŚCIBRZUCH
Dobrzeby także było piosneczkę zaśpiewać
pieszcząc bękatą butlę
I po każdej strofeczce miodkiem się zagrzewać!
śmiech
BARTOS
895
Ano to ja tak myślę, że najlepiej będzie
szukając w grubym kancjonale
Zagrać ową piosenkę, co to po kolendzie.
wszyscy odrazu zmiarkowali, jaką
Nie szczędzić mi gardzieli! Dobyć głosu z brzucha!
900
grożąc kijem
A patrzajta na takty mojego obucha!
stają w ordynku na przedzie sceny, twarzami do widowni, pośrodku Bartos
BARTOS
włożył okulary i niezbyt wprawnie czyta tytuł jednej z kolend, umieszczonych w kancjonale
Kapela generalna
Omnis generis musicorum
Tak Wokalistów jak i Instromentalistów
905Przez Pastuszków Betleemskich
Praktykowana
z Chorałem
teraz zaczynają ŚSpiewać
24 Kapela Generalna
PASTERZE
Hej nam hej!
Hej nam hej!
910Pasterzęta, niebożęta,
Porwijmy za instrumenta,
Hej nam hej!
Hej nam hej!
Poustawiajmy się w szyki
915I bierzwa się do muzyki,
Hej nam hej!
Hej nam hej!
Teraz dzielą się na dwie grupy. Na początku każdej muzykanci. Bartos prowadzi lewą, wymachując lagą, jak kabelmistrz. Rozpoczyna się bochód. Schodzą po schodach na widownię i przejściami bo obydwu stronach krzeseł idą ku drzwiom głębnym, wychodzą do sieni, okrążają część korytarza. Potem gruba brawa wchodzi drzwiami głębnemi z lewej, rozminąwszy się z grupą lewą, która znajdzie się teraz bo brawej stronie widowni. Poczem obydwie gruby zmierzają bo schodach ku scenie. Idąc, śpiewają.
Hej nam hej!
Hej nam hej!
920Korydonie, ty na rogu
Rżnijże chwałę Panu Bogu,
Hej nam hej!
Hej nam hej!
Walku chudy, nuże w dudy,
925Wit niech bzdurzy na bandurze
[49],
Hej nam hej!
Hej nam hej!
Hej nam hej!
Hej nam hej!
930Sobek sobie w kobzę
[50] skrobie,
Wojtek ryczy na basicy,
Hej nam hej!
Hej nam hej!
Kopet kraje w szałamaje,
935Furgoł wali na regali
[51],
Hej nam hej!
Hej nam hej!
Hej nam hej!
Hej nam hej!
940Kontraalty i tenory
Podzielimy na dwa chory,
Hej nam hej!
Hej nam hej!
A trębaczów na partyje,
945Ów nad tego lepiej wyje!
Hej nam hej!
Hej nam hej!
znów stoją na scenie w tym samym szyku, co boprzednio
Hej nam hej!
950Hej nam hej!
wyrzucając czapki w górę
Na to Boże narodzenie
Wesel się wszystko stworzenie,
Hej nam hej!/
Hej nam hej!
955 Spiewając ostatnie wiersze, wychodzą dwójkami przez środkową część tryptyku na brawo
I my się dzisiaj weselmy,
Wypijmy po szklance pełnej,
Hej nam hej!
Hej nam hej!
Ostatni idzie Chleburad i zasuwa zasłonę środkową. Obejrzał się wstecz, bo usłyszał krzyk na widowni. Wzruszył ramionami. Zasunął zasłonę. Ale, bo chwili, nie mogąc wytrzymać z ciekawości, wyścibia głowę przez rozpór kotary. Zobaczywszy Ryczywoła, pokazuje mu język i znika za oponą. Wciąż jeszcze słychać oddalającą się muzykę pasterską: zwłaszcza basy i bęben.
RYCZYWÓŁ
który okulał nie na żarty i nie może dogonić gromady, drze się w niebogłosy na końcu widowni
960
Ho, ho! Ho, ho!
Czekajta, kumotrowie! Nie mogę iść dalej!
Gwożdziska kłują w pięty, bucisko mnie pali…
idzie, kulejąc i skarży się
Biedaż z kopyciarzami! Płacić trzeba drogo,
965 Włożysz but — musisz ano: kustyk, kustyk nogą!
woła płaczliwie
Czekajta, Banek, Werduł!… Zmiłujta się, chłopy!…
z rozpaczą
Nie usłyszą grający, idąc do tej szopy…
970 idzie bezradnie, nagle stanął, zgłupiał, zobaczył, że nie jest sam, patrzy na widzów, wstydzi się, zdejmuje czapkę, miętosi ją w rękach, przestębuje z nogi na nogę, a kiedy się ośmielił, uśmiechnął się, szczerząc zęby i mówi
Ej… chyba między państwem odpocznę krzyneczkę,
Dla lepszej krotochwili
[52] zagram kolendeczkę.
siada na stopniach przedscenia, lub w jakiemkolwiek bądź miejscu widocznem, a niezbyt od widzów odległem, wyciąga z za pazuchy skrzypki i zaczyna grać, wybijając takt nogą, na każdą sylabę jedno uderzenie; filuternie do widzów uśmiechnięty, śpiewa iście baranim głosem
25 Kolenda Ryczywoła
RYCZYWÓŁ
Weselcie się ludzie,
Już nam dobrze będzie,
975Bóg zwalczył szatana,
Co zdradził Jadama.
Wszystko się zmieniło,
Jak nigdy nie było,
Wino rzeką ciecze,
980Ciepło jakby w lecie,
Lwami drzewo wożą,
Niedźwiedziami orzą,
Liszka pasie kury,
Kot myszy i szczury:
985Ej leluja, leluja!
Ej leluja, leluja!
Ptacy też wspomnieli,
Co przedtem umieli,
Gdyż fraktem śpiewają,
990Na muzyce grają.
Drzewa się zmieniają,
Opak owoc dają,
Bez zakwitł figami,
Jesion rozenkami.
Gruda też grudniowa,
995Jak marcepan zdrowa,
Śnieg i lód styczniowy,
Słodki jak cukrowy:
Ej leluja, leluja!
Ej leluja… lelu…
idzie w głąb sceny
Żydek wygląda jak laleczka emausowa, kupiona w Krakowie na Zwierzyńcu. Wchodzi z „Kozą” czyli „Turoniem”. Kożzę udaje chłopiec, przykryty barwnym czaprakiem, tak wszakże, że mu nogi widać. Pysk Kozy, z drzewa sporządzony, ma kłapiące szczęki, z pomiędzy których zwisa jęzor z czerwonego sukna. Pod dolną szczęką dzwonek. Pysk umieszczony na kiju, który chłopiec w ręku trzyma, stukając nim w chwili, kiedy koza się cieszy lub złości. Żydek gramoli się na scenę, każe kozie paść się bo lewj stronie przedscenia. Kłania się w pas widzom i zaczyna śpiewać. Koza tymczasem bocieszne figle stroi, zwrócona byskiem do widowni.
26 ŚPIEW ŻYDKA
1000
Miły siabes pomiłuj,
Mojej straty nie żałuj,
A ja sobie bockiem, bockiem,
Przed panem Potockiem.
Laj, laj, laj!/
1005 tańczy
A ja sobie tańcuje,
Nóżek moich spróbuje,
Bo moje nóżki ciężkie są,
Przed panem Potockiem tańcują.
1010Laj, laj, laj!
tańczy
Ryczywół w głębi sceny, bo prawej, zanosi się od śmiechu
ŻYDEK
Wi hajst?
Co sze stało takiego?
Co mi psijdzie z tego?
RYCZYWÓŁ
Dokąd to mość żydowska o północku chodzi?
1015Jeszcze kozę brodatą, jak psa z sobą wodzi!
ŻYDEK
Siulem lajchem
[54]! Git siabes! Witam, panie Marek!
Na Kleparz, do Krakowa idę na jarmarek.
RYCZYWÓŁ
Bóg mi cię zesłał, parchu! Na tę kozę wsiądnę,
Do Betlejem zawiezie mnie bydle paradne.
ŻYDEK
1020
Ny? Co sze stało takiego?
Co mnie psijdzie z tego?
27 DWUŚPIEW RYCZYWOŁA I ŻYDKA
Ryczywół gra na skrzypeczkach i ostro naciera na Żydka, który, umykając, czyni pocieszne obroty, skoki i „brysiudyć; koza kłapie byskiem, dzwoni i stuka kijem o podłogę
RYCZYWÓŁ
Żydzie, żydzie, Pan Jezus się rodzi,
Więc go tobie, więc go tobie przywitać się godzi!
ŻYDEK
A gdzie go jest? a gdzie go jest? radbym wiedzieć tego,
1025Będziem kłaniać, będziem witać, jeśli co łebskiego
[55].
Laj, laj, jeśli co łebskiego.
tańczą
RYCZYWÓŁ
Żydzie, żydzie, w Betlejem miasteczku,
Tam jest złożon, tam jest złożon, w szopie na sianeczku.
ŻYDEK
Łżesz jak piesek, łżesz jak piesek, idź do djabła chłopie!
1030Pan tak wielki, Pan tak wielki, coby robił w szopie?
Laj, laj, coby robił w szopie?
tańczą
RYCZYWOŁ
Żydzie, żydzie, Trzech Króle witają,
Mirę, złoto, mirę, złoto i kadzidło dają.
ŻYDEK
Wim ja o tem, wim ja o tem, u mnie w kramie buli,
1035Trochu z mirem i z kadzidłem u mnie zakupiuli.
Laj, laj, u mnie zakupiuli.
tańczą
RYCZYWÓŁ
Żydzie, żydzie, otóż jawnie widzisz,
A czemu się, a czemu się Mesyjasza wstydzisz?
ŻYDEK
Ja starego Pana Boga, jak nalezi umiem,
1040 Ale tego, maleńkiego — jesce nie rozumiem.
Laj, laj, jesce nie rozumiem!
tańczą, ale Ryczywół zły
RYCZYWÓŁ
porywając się na Żyda ze smyczkiem
Żydzie, żydzie, wnet ja cię nauczę,
Jak cię z przodu, jak cię z tyłu tym smykiem wymłócę!
bije go rytmicznie
ŻYDEK
jak może stara się umknąć przed praniem, koza przychodzi mu z pomocą i atakuje Ryczywoła
Aj waj, gewałt! Aj waj gewałt! Albo to tu rozbój?
1045Co wirabiasz, głupi chłopie? Pana Boga sze bój!
prosząc jak piesek
Laj, laj, Pana Boga sze bój!
mówi
Nie kłóćwa sie, pogódźwa sie,
1050Mam wódeczke na szynkwasie:
cmoka i mówi śpiewnie
Malinówke, anyziówke,
Co od niego boli główke…
RYCZYWÓŁ
Jak dasz arak, zgoda, żydzie!
1055Ale teraz ratuj w biedzie:
Sromotnie mnie boli noga,
Do Krakowa setna droga,
Daj mi dosiąść capa tego,
A dostaniesz pół złotego.
ŻYDEK
1060
To jest bardzo dżykie capie!
koza robi wszystko, o czem Żydek mówi
Uno piskiem cięgiem kłapie,
Podriguje, podskikuje,
Niech pan Marek sam sprobuje…
1065
woła na kozę
Zaczyna się pbantomina. Treść jej dowolna. Tekst, przerywający akcję mimiczną,
może być improwizowany przez aktorów. W przedstawieniach „Reduty scena
ta tak mniej więcej wyglądała:
RYCZYWÓŁ
podchodząc do kozy
Co ty myślisz, żółtku, że ja sie boje?
ŻYDEK
Jo nic nie mówie, jo tylko cekam, co bedzie z tego?
RYCZYWÓŁ
chce wsiąść na kozę, jak na konia, ale z powodu nagłego jej podskoku, spada na siedzenie własne, nogi zadzierając do góry
O ty psia… A żeby cie wciórności
[57]!
ŻYDEK
śmieje się
RYCZYWÓŁ
grożąc mu
Poczkaj, ja ci sie pośmieje!
ŻYDEK
Ny, panie Marek — fue (fur)
[59]! Spróbuj pan od frontu!
RYCZYWÓŁ
podchodzi do kozy i bróbuje wsiąść przez łeb, ale koza ubodła go w brzuch tak, że znów runął i stłukł sobie bośladek
Cie choroba-ty bestyjo!
Jakaś nieczysta siła!
odchodzi na stronę, żegnając się
ŻYDEK
pęka ze śmiechu
1075Aj waj! Hasty gewidział? Taki zabijaka, taki rabuśnik mojego capełe sie boić!
RYCZYWÓŁ
ŻYDEK
1077To ja go odczaruje — tylko niech pan Marek da takie maleńkie, błyszczące, dzwoniące, co to ma za pazuchem…
RYCZYWÓŁ
zrozumiał, że o pieniądze chodzi
niechętnie wyciąga z za pazuchy chustkę czerwoną, mocno na trzy węzły zawiązaną, w zębach ją rozsupłał i wyciąga jakąś drobną monetę, koza skacze ż radości
ŻYDEK
RYCZYWÓŁ
daje Żydkowi monetę
ŻYDEK
bierze, ale mało mu
koza irytuje się
RYCZYWÓŁ
daje więcej
ŻYDEK
widzi, że dość
podchodzi do kozy i pieszczotliwie do niej przemawia, pokazując pieniądze
1085Capuniu! Lubuniu! Sis da? Gełd!
całuje kozę w pysk
Ryczywół pluje
Żydek udaje, że kładzie kozie pieniądze do pyska i chce je schować do kieszeni, wtedy chłopiec, siedzący pod czaprakiem, chwyta go za rękę, Żydek daje mu po łapie
Gaj weg
[63], dy paskidnik!
1090
koza sierdzi się, staje dęba, beczy
Żydek znów ją całuje
Nu, uno juz teraz bedzie spokojne!
Uno bedzie jechać. Auf majne munes
[64]!
Niech pan Marek wsiadnie!
RYCZYWÓŁ
niedowierzając
1095
Siadaj ty pierwszy, żydzie…
ŻYDEK
Niech bedzie pirsy! Ny, wjo!
siada od tyłu, trzymając się za ogon, spleciony ze słomy, Ryczywół siada zwyczajnie, trzymając się za rogi; Śpiewają, bodrygując na jednem miejscu, podczas refrenu i brzygrywki obieżdżają scenę dokoła
28 JAZDA NA TURONIU
RYCZYWÓŁ
Na kłapaczu, na Turoniu,
Jadę sobie, jak na koniu,
Laj konisiu, laj, laj, laj,
1100A ty żydku poganiaj!
jadą
ŻYDEK
Cymes
[65], cymes taka jazda,
Ino szmiało, panie gazda!
Laj konisiu, laj, laj, laj,
A ty żydku poganiaj!
znów jadą, ale chłopak pod czaprakiem ma już dość tego wszystkiego i ucieka Żydkowi przez nogi
ŻYDEK
1105
Uj, ty łobuźnik, ja ciebie dam!
chłopiec ucieka pierwszym planem na lewo
Ryczywół nie widział tego i z wielkiem ukontentowaniem cwałują, zmierzając ku pierwszoplanowemu wyjściu z prawej strony, nagle szarpnął silnie powłoką Turonia, tak, że Żydkowi został w ręku tylko ogon, a on sam galopem wybiega przez prawe drzwi
ŻYDEK
upadł na ziemię
Gewałt! Rozbój! Ty ganef
[66]!
wstaje, batrzy smętnie na ogon Turonia
Ny, co mnie przyjdzie z tego?
wybiega prawemi drzwiami
Sprawa szósta. Adoracja pasterska
29 Chorał
CHÓR
czterogłosowy śpiewa za sceną
Królu Anielski,
1110Panie niebieski,
Tyś jest wonny kwiat!
Jezu miły,
Synu Maryi,
Racz nas wysłuchać!
1115W pieluszkach leżysz,
Niebiosa rządzisz,
Tyś jest wonny kwiat,
Jezu miły,
Synu Maryi,
1120 Racz nas wysłuchać!
Odsłania się część środkowa, w której widać Najświętszą Rodzinę w asyście Aniołów.
Aniołowie stoją także w bocznych skrzydłach.
30 Kołysanka Aniołów
JEDEN
A cóż z tą Dzieciną
Będziem czynili,
Aniolkowie mili,
Że się nam kwili.
WSZYSCY
1125
Zaśpiewajmy jej wesoło
I obróćmy się z nią wkoło!
Hoc hoc, hoc hoc!
czynią taneczne ruchy dokoła żłobka
JEDEN
Albo pacholęciu
W dudki zagrajmy
1130I na piszczałeczkach
Rozweselajmy.
WSZYSCY
naśladując palcami fujarki
Li li li li, moje dudki,
Skacz, robaczku mój malutki,
Li li, li li…
po kołysance następuje:
Zabawa
przy nowonarodzonym Panu Jezusie
scena mówiona
MARIA
1135
W tym rajskim sadeczku
Lipka zielona,
A pod tą lipką zieloną
Studzienka cembrowa,
Maryja się umyła,
1140Syna porodziła…
JOSEPH
spiewnie
Oj, stało nam się wesele:
Boże Narodzenie!
MARIA
Porodziła, powiła,
W jasełka włożyła
1145I zakołysała:
A lulu, lulu, synku,
Jużby ja śniadała…
JEDEN Z ANIOŁÓW
niby głosem Dzieciątka
A cóżbyś, Matuchno, śniadała?
MARTA
A rybki, żebym miała…
1150Oj rybki, rybeczki,
Drobne szczupiałeczki
[67]!
ANIOŁ
Poczkaj, Matusiu, za chwilę,
Za małą godzinę,
Jeno się spuszczę do rzeczek,
1155Nałowię ci rybeczek.
JOSEPH
Oj, stało się nam wesele:
Boże Narodzenie!
ANIOŁOWIE
Anieli ogień składali,
Rybki gotowali
11601) I stał się ogień lodowy…
2) A płomień wiatrowy…
3) Stolec „małmurowy”
[68]…
4) Obrus drelichowy…
5) Obrus drelichowy,
1165Talerz miesiącowy…
6) Talerz miesiącowy,
Łyżeczki cynowe…
A noże gwiazdowe…
ANIOŁOWIE I JOSEPH
Oj, stało się nam wesele,
1170Boże Narodzenie!
JEDEN Z ANIOŁÓW
naśladujący głos Dzieciątka
A już, Matuchno, śniadanie,
Na Twoje rozkazanie,
Siadaj, proszę, do stołu,
Bo już rybka gotowa.
MARIA
1175
Jakby to, Synu, mogło być,
Żebyś ty miał rybki łowić?
Jeszcze nie wyszło dwóch godzin,
Jakeś się, Synu, narodził,
Jeszcze nie wyszła godzina,
1180Jakem cię, Synu, powiła…
JEDEN Z ANIOŁÓW
A Ty, Matuchno, nie wierzysz,
Żebym ja miał być Syn Boży,
Syn Boży, Matuś, Syn Boży,
Ten sam, co wszystek świat stworzył!
1185Urodziłem się z lelije,
Z tej Panny Maryje,
Urodziłem się, kieby kwiat,
Stworzyłem cały świat…
JOSEPH
Oj, stało się nam wesele,
1190Boże Narodzenie!
JEDEN Z ANIOŁÓW
Stworzyłem ptactwo, robactwo,
Ludziom na bogactwo…
Stworzyłem piaski, kamienie,
Ludziom zbawienie…
1195Stworzyłem żarna, stempę,
Ludziom na pociechę…
Stworzyłem wszystek dobytek,
Ludziom na pożytek…
MARIA, JOSEPH I ANIOŁOWIE
Oj, stało nam się wesele:
1200Boże Narodzenie!
Dialog ten, klejnot poezji ludowej, zagrali Aniołowie z Marią i Josephem, gwoli zabawienia Dzieciątka, którego przedtem w inny sposób z płaczu utulić nie mogli. Rozrzewniająco proste wierszyki wypowiadali tak, jak się dzieciom bajeczki opowiada, z bewną przesadą, humorem, rytmicznie i melodyjnie. W tonie ich słychać znane nam akcenty naiwnej bowagi: „Był sobie raz…” — „Szła czapla na wysokich nogach…” — „Aż tu pewnego razu…” — „I ja tam byłem, miód i wino piłem…” i t. p. Rozmawiając tak ze sobą nieustannie, patrzą w kolebkę, czy się Dzieciątko uśmiecha, czy się uspokoiło. Po odegraniu tej sceny, wszyscy pochylają się nad kołyską.
MARIA
nad kolebką pochylona mówi
Dormi, dormi, o Puelle,
Nullae te turbant procellae,
Non clamores,
Non dolores,
1205
Non phantasmatum horrores[69].
ANIOŁOWIE
Tu solus Deus es,
Ita est!
JOSEPH
Dormi, dormi, auctor vitae,
Caritaris infinitae,
1210
Dormi Jesu,
Eia dormi
In praesepio hoc difformi.
ANIOŁOWIE
Tu solus noster es,
Ita est!
30 Kołysanka Aniołów
ostatnia strofa
JEDEN ANIOŁ
śpiewa
1215
Już ci nie chce płakać
Dziecina dłużej,
Ale ukojone oczęta mruży.
ANIOŁOWIE
Zaśpiewajmy mu piosneczkę
I kołyszmy kolebeczkę,
1220Lu, lu, lu, lu…
kołyszą żłobek, nie dotykając rękami
Nagle z oddali dobiegają dźwięki wiejskiej orkiestry. Dominuje bas i bęben. Słychać śpiew. Ten sam, którzy pasterze śpiewali, idąc do Betleem. Poruszenie wśród Aniołów. Szykują się na przyjęcie gości. Poprawiają włosy, układają fałdy szatek swoich. Joseph patrzy, czy wszystęo w porządku. Najświętsza Rodzina układa się teraz w obraz tradycyjny. Ż głębi widowni, z lewej strony od aktorów, nadchodzi gromada pasterzy z Bartosem na czele. Jest tam i Ryczywół. Śpiewają głośno. Ale wchodząc na widownię, przestają śpiewać i uciszają tych, co są jeszcze we drzwiach.
Pierwsze słowa tekstu mówionego zazębiają się jeszcze ze śpiewem tych, co są za drzwiami, lub co dopiero weszli na widownię. Pasterze zbliżają się wolnym krokiem ku scenie, onieśmieleni, zawstydzeni.
BARTOS
A dyć to już Betlejem, dalibóg ci pono!
KORYDON
A kędyż Dzieciąteczko, gdzie spoczywa ono?
BARTOS
Leżyć przecie w jasłeczkach, w tej oto stajence.
DAMETA
ze współczuciem
Cóż zaś, takie komnaty bywają Panięce?
MAŚCIBRZUCH
1225
A jak piękna tam stoi przy Niem Panieneczka!
KORYDON
Staruszek też pilnuje tego Dzieciąteczka.
CHLEBURAD
nagle krzyknął z radością
Wej! widzita z dzwonyszkiem tego kłapoucha?
śmieje się na całe gardło
inni uciszają go i strofują, bo mówili dotychczas półgłosem
RYCZYWÓŁ
A tam przy żłobku wołek parą ciepłą pucha!
BARTOS
Klęknijcie teraz wszyscy przed Świętem Dzieciątkiem,
1230A co ja prawić będę, powtórzcie porządkiem:
Wszyscy runęli na Kolana, aż jękła podłoga i za Bartoszem suną na klęczkach, po schodach, ku głównej części tryptyku. Przypominają kompanje pątników kalwaryjskich albo lud nabożny przed Bożym Grobem w Wielki Piątek. Rozdzielają się na dwie grupy, klęczące po obu stronach części środkowej tak, żeby środek był wolny i dla każdego widza widoczny. Podczas tego zbliżania się Bartos mówi z rozrzewnieniem:
BARTOS
Salve
[70], śliczne pacholę, a cóż się to stało,
Iże Cię niebo górne tu do nas zesłalo?
Porzuciłeś firmament
[71] osuty gwiazdami,
Przekładając stajenkę z temi bydlątkami.
1235Robak nędzny swój kąt ma, łożyska zwierzęta,
Ryby w wodzie swe lochy, a gniazda ptaszęta,
Ty jeno, Pan Wszechmocny stworzenia wszystkiego,
Nie masz na tej ziemicy skłonienia słusznego!
daje znak pasterzom, aby teraz za nim powtarzali, a oni nie robią tego jednocześnie, tylko z opóźnieniem; Bartos nowe wiersze powitania wypowiada więc stale na tle szmeru swoich słów poprzednich
1240 Witamy cię, Dziedzicu Mościwy, witamy…
powtarzają
Pod Twe stopy poddański żywot nasz rzucamy…
powtarzają
Racz przyjąć, Królewieu, hołd braci pastuszej…
1245
powtarzają
A czem chata bogata, to dajemy z duszy…
powtarzają
Teraz zaczyna się składanie darów na stopniach części głównej. Każdy pasterz, powstawszy z klęczek, idzie ku środkowi, pochylony nisko, jak przed Najświętszym Sakramentem, składa swój dar, wypowiada parę słów i w tem samem pochyleniu odchodzi na swoje miejsce, gdzie klęka. Bartos bo ostatnich słowach swojego przemówienia złożył kamcjonał.
KORYDON
podchodzi, a mówi z takiem uczuciem, jakby nie garnuszek masła, lecz serce swoje ofiarowywał
Naści, Panie, ode mnie ten masła garnuszek,
Jeszcze ci też przydaję wór suszonych gruszek.
odchodzi
MAŚCIBRZUCH
zbliża się, mówi tym samym tonem
Jabym ci dał ten serek, lecz suchy, nieboże,
1250A ten, kto ząbków nie ma, ugryźć go nie może,
Ale ci zato jutro, kiedy nie masz ząbków,
Na rosołek przyniosę choć parę gołąbków.
odchodzi
DAMETA
podchodzi
Ja ci zaś ofiaruję to małe jagniątko,
Iż byś sobie z niem igrał, miluchne Dzieciątko.
1255Nie żałowałbym nawet tłustego barana…
nie wie, czy mu wypada powiedzieć, ogląda się na pasterzy, ci dają mu znaki, żeby powiedział prawdę, a on skarży się i tłomaczy, jak żaczek w szkole
Ale… go… kwestarz… zabrał… wczorajszego rana…
pasterze żywo botakują, niektórzy jakby nawet oskarżali owego kwestarza, że brzed samem Bożem Narodzeniem ośmielił się to uczynić, Dameta odchodzi
CHLEBURAD
króry klęczy na końcu brawej grupy, już od dłuższego czasu grzebie w swej kobiałce i nic wygrzebać nie może; medytuje, czy mu się godzi ofiarować jedyną rzecz, jaką ma przy sobie, to jest okazałą flachę gorzały; owąchuwje ją, trochę mu żal, trochę się boi… wreszcie zdecydował się, idzie śmiało — ale, biedaczysko, zapomniał zdjąć kapelusza z głowy, więc pasterze jak go nie ofukną! — stropił się Chleburad, ale nic, podchodzi do żłobu i mówi
A ja, Państwo Niebiescy, cóż Wam podaruję?
1260Mam żydowską siwuchę, to Was poczęstuję…
straszna konsternacja w gromadzie pasterskiej, sykają na niego, dają mu znakłi, żeby sobie paszedł, oburzają się: „widzieliście, moi ludzie
a on nic, tylko dalej mówi
Napijcie się Staruszku z Matuchną bo drżycie…
częstuje Świętego Josepha, ten, uśmiechając się bod wąsem, wymawia się, że nie pije, basterze rozszarpaliby Chleburada w kawałki; Chleburad brnie dalej i tak argumentuje
1265 Gorzała na konkokcją
[72] robi znakomicie!
gromada machnęła ręką: „niema z takim rady!”, a Chleburad składa butlę pod żłobkiem i odchodzi, mówiąc
Przyjmijcież, pięknie proszę, ten podarek mały…
wraca na swoje miejsce bardzo dumny i zadowolony z siebie, w połowie drogi odwraca się i mówi poufnie do Josepha
A sprawcież to, by lepsze gorzałki bywały!
31 Melodram.
Rozmowa Maryi i Josepha z pasterzami
wszyscy powstają z klęczek
JOSEPH
mówi na tle muzyki organowej
1270
A witajcież, pastuszkowie, goście nam mili,
Bóg wam zapłać, żeście nas tu dziś nawiedzili.
za każdym razem, gdy Maria mówi, wszyscy, nawet Joseph i Aniołowie, klękają i z uwielbieniem patrzą na Nią
MARIA
Co tam słychać między ludźmi i co się dzieje?
Jeśli mają o pokoju jaką nadzieję?
BARTOS
Będzie pokój na niskości, Panno Święta,
1275Jeno człowiek swej mizerji
[73] zrzuci pęta.
wszyscy wstają
JOSEPH
A które po kryształowej pławają
[74] wodzie,
Ryby z sobą, jeśli żyją w wielkiej swobodzie?
KORYDON
Ryby same w więcierz idą rybakowi,
Na tę świętą wigiliją, cóż Waść powie?
znów klękają
MARIA
1280
A te, którym odzież sprawia Trójca Święta,
Jeśli z sobą żyją w zgodzie miłe ptaszęta?
MAŚCIBRZUCH
Zgodnym chórem ptaszki w niebo podlatują,
Jezuskowi: Glorja! Glorja! wyśpiewują.
MARIA
Podziękujcież, pastuszkowie, memu Synowi,
1285Który wam się dzisia zrodził ku pokojowi.
organy milkną
wszyscy powstali
BARTOS
do parobczaków półgłosem
Do was piją, parobczaki, nuże grajcie,
Jeśli macie podarunki, też oddajcie!
rzucają się kurmem ku żłobkowi
Nie ciśnijta się jak bydło z fujarami!
1290
do Ryczywoła, który stroi skrzypki
Bacz, Ryczywół, byś popisał się skrzypkami,
Toć w Koronie całej nie gra tak nikt, jak ty…
do gromady
Zaśpiewamy pastorałkę na dwa takty!
Już wiedzą, o co chodzi, wlot obydwie grupy ustawiają się po obu stronach pierwszego planu. Na czele lewej grupy Korydon, na czele prawej Maścibrzuch. Śpiewając, mają zawsze twarze lekko zwrócone w stronę Najświętszej Rodziny, gdyż dla niej tylęo swym kunsztem się popisują. Jest w tych spojrzeniach trochę zawstydzenia, ale i nieco dobrodusznego humoru.
32 Pastorałka
KORYDON
1295
Tusząc, pasterze, że dzień blisko,
Wygnali owce na pastwisko.
PASTERZE
naśladują poganianie bydła
Z obory, z obory, z obory,
Zapędzili pod bory, pod bory.
KORYDON
Tam znaleźli mięką trawę,
1300Pokładli się na murawę.
PASTERZE
tulą się do siebie i niby zasypiają
Posnęli, posnęli, posnęli.
Teraz chór mruczy na kwincie, rytmicznie trzęsąc głowami; zgodnie z muzyką to przykuca, to podnosi się w górę i pociesznie naśladuje pasące się bydło. Na tle tego pomruku góruje głos Korydona, który słowa: „jadło, jadło” z początku śpiewa wolno, potem coraz szybciej, kończąc każdy wiersz fermatą. Słów tych wyrzuca z siebie dowolną ilość, niemal do utraty tchu. Pasterze dostosowują ruchy głowy do tempa Korydona, stale patrząc na audytorjum święte i dbając, by mu się ich figle podobały.
KORYDON
A bydło jadło, jadło, jadło… . jadło,
PASTERZE
KORYDON
A bydło jadło, jadło, jadło …. jadło,
PASTERZE
głos rogu
KORYDON
wolniej
PASTERZE
jeszcze wolniej
kładą się pokotem na ziemię i niby zasypiają
chwila milczenia
nagle budzi sę Korydon, przeciera oczy i z lękiem patrzy w stronę Szopki
MAŚCIBRZUCH
to samo czyni
Korydon napół umarł zgoła,
Słyszy z pod niebios głos Angioła
[75]…
Obydwie grupy budzą się i niby z przerażeniem patrzą na Aniołów
ANIOŁOWIE
z uśmiechem przypominają im, jak to było
PASTERZE
potakują radośnie, że tak było, wpadają w ich śpiew i znów udają przestrach
MAŚCIBRZUCH
przedrzeźniając Korydona, trochę za głośno, śpiewa: „A toć i ja”, gdy pasterze za to nań sarkają, na migi przeprasza świętych słuchaczy i następne „toć i ja” śpiewa ciszej, zasłaniając sobie usta ręką, by nie przestraszyć Dzięciątka
A toć i ja… toć i ja… toć i ja…
płaczliwie
Z trzodą razem zginąć muszę,
1315Nie wiem, czy mą zbawię duszę,
Bom grzesznik, bom grzesznik, bom grzesznik!
z każdem „bom wali się mocno w piersi, inni to samo czynią, kajając się przed świętymi widzami, a bęben każde „bom tęgiem uderzeniem podkreśla
Teraz chór mruczy kwintę, tak samo, jak poprzednio, a Maścibrzuch, udając rękami trzepot skrzydeł ptasich, zaczyna śpiewać wolno, potem coraz prędzej, coraz brędzej, jak tylko może. Przy ostatniem słowie każdego wiersza głos zawiesza na długo wytrzymanej nucie. Szybkość ruchów rąk dostosowana do tempa śpiewu. Pasterze robią to samo, co Maścibrzuch. Wszyscy zwróceni lekko twarzami do Szopki, podnoszą w pierwszym wierszu trzepocące dłonie w górę, w drugim opuszczają je na dół.
MAŚCIBRZUCH
A Angioł leci, leci, leci… . leci!
PASTERZE
MAŚCIBRZUCH
A Angioł leci, leci, leci… . leci!
PASTERZE
MAŚCIBRZUCH
w geście adoracji, podnosząc ręce Ku górze, śpiewa wolniej
PASTERZE
jeszcze wolniej, w tej samej pozie
skończyli, bowstali z klęczek, czekają zawstydzeni, mnąc czapki w rękach, na pochwałę, lub naganę świętego audytorjum
JOSEPH
Bóg wam zapłać, pasterze, za wasze kantyczki
[76],
Panie także rad słuchał tej wdzięcznej muzyczki,
1325 Nawet się uśmiechnęła smętna Święta Panna…
A teraz, nim aurora
[77] zapali się ranna,
Zanim stąd odejdziecie ku waszym szałasom,
Chętnie się przypatrować będziem obertasom…
głośna radość wszystkich
1330
Joseph tłomaczy z godnością
Albowiem i taneczkiem można sławić Pana.
RYCZYWÓŁ
na całe gardło i z całej duszy
Nuże teraz, gajdusy
[78], naszego: oj dana!
33 Polonez i krakowiak
Pasterze ustawiają się barami. Każda para opiera obie ręce na plecach znajdującej się przed nią pary. Odstępy dosyć wąskie, tak, że gromada robi wrażenie przeładowanego wozu. Pasterze bosuwać się będą w pierwszym tańcu drobnemi krokami niby chłopskie konie, z trudem ciężki wóz ciągnące. Zaczynając od prawej strony pierwszego planu, „jadą wzdłuż przedscenia, zakręcają na lewo, potem równolegle do tryptyku i wracają na miejsce wyjazdu. Podczas przygrywki cmokają ustami, jak furmani na konie. Podczas śpiewu, jazdy i tańca głowy ich automatycznie, niejako wojskowo, stale zwracają się ku trybtykowi. Ten sam
ruch obowiązuje na skrętach i wtedy, gdy są tyłem do świętego audytorjum odwróceni. W pierwszej części strofy, w Śpiewie i w krokach, należy akcentować mocną część każdego taktu, w drugiej części kłaść nacisk na każdą nutę ćwierciową pierwszego taktu: „Graj mó-wi”; „Oj do-brze”.
PASTERZE
jadą i śpiewają w rytmie rubasznego poloneza
My też pastuszkowie,
Jak wielcy królowie,
1335Na wozie,
Na wozie,
Jedziemy z kapelą,
Niech nas rozweselą
Na mrozie,
1340Na mrozie.
„Graj — mówi Jezus— Marku, swoje”
— „Oj dobrze, jeno gęśl
[79] nastroję
„I smyczek,
„I smyczek!”
Dojechali do miejsca wyjazdu i zaczynają tańczyć zawrotnie szybkiego krakowiaka. Skończywszy pierwszą figurę, ustawiają się swoim zwyczajem w dwie gruby i z miejsca śpiewają następne strofy poloneza.
KORYDON
1345
Bartos ci się troska,
Że nie ma i włoska
Na smyku,
PASTERZE
MAŚCIBRZUCH
A nie myśląc wiele,
1350Szast ogon kobyle,
Do szyku,
PASTERZE
DAMETA
Jak zarżnie w swoje szałamaje,
Aż Jezus paluszkami łaje:
1355„Powoli”,
PASTERZE
znów tańczą krakowiaka, drugą figurę, boczem ustawiają się, jak boprzednio
RYCZYWÓŁ
Chleburad pijany
Zadął ci w organy
Na brzuszku,
PASTERZE
CHLEBURAD
Wit zaś z burych kotów
Narobił fagotów,
Po włosku,
PASTERZE
BARTOS
1365
Bum, bum, bum — to ci koncert włoski,
Aż Dziecię bierze się za boczki:
Ha, ha, ha!
PASTERZE
trzecia figura krakowiaka, potem śpiew
Wykonanie tych pastorałek inne niż poprzednich. Więcej swobody. Pasterze rozkrochmalili się, są śmielsi. Soliści zwłaszcza folgują sobie, docinając jedni drugim. Aktorzy mają tu pole do inwencji mimicznej i naśladowania różnych głosów.
po krakowiaku obydwie grupy klękają, pośrodku Dameta
DAMETA
Bądź zdrów, Panie młody,
1370Trza nam iść do trzody
Ścieżeczką,
PASTERZE
wskazuje na lewe wyjście
DAMETA
Jezus, mrużąc brewki,
Daje miód z konewki
1375I z beczką,
PASTERZE
Oczywiście Dameta i pasterze mają na myśli łaski, jakie na nich przez obcowanie z Jezusem spływają. Atoli, choć posługują się symbolami, rozmiary beczki pokazują bardzo realistycznie, chwalą się, że taka wielka, a śpiewając o miodzie, mlaskają językiem. Połączenie tych dwóch tonów: surowego realizmu z bardzo delikatnym, pełnym lirycznego uroku mistycyzmem, — to istota i styl tego widowiska.
KORYDON
wszyscy chylą czoła do ziemi
Dziękujmy Panience, pastuchy,
Nalawszy po gardła swe brzuchy:
Chwała to–
1380Bie, Panie!
PASTERZE
Kładą czapki na głowy i w krakowiaku, okrążając scenę, wybiegają parami na lewo. Każda para, mijając Szopkę, kłania się do ziemi. Aniołowie i Joseph zasuwają zasłony.
Sprawa siódma. O Herodzie Okrutniku
34 Chorał
CHÓR
czterogłosowy, za sceną śpiewa
W dzień Bożego Narodzenia
Weseli ludzie,
1385Błogo im będzie:
Z czystej Panny
Pan nad Pany
Dziś nam oddany,
O Herodzie, okrutniku,
1390Cóż za przyczyna,
Że Maryi Syna
Nie uznajesz,
Nań nastajesz?
Wielka twa wina!
Podczas śpiewu wchodzą dwaj pachołowie Herodowi. Strój barobczaków łowickich, tylko na głowach mają hełmy lub czaka, na sposób kolendniczy, papierem kolorowym wyklejone. W ręku trzymają drewniane halabardy, również wyklejone papierem. Miny ich głupawe. Skłonni są do śmiechu z byle czego, pomimo
grozy i zapalczywości Heroda. Najwyraźniej kpią z niego. Wnoszą bez najmniejszego uszanowania tron Heroda t. j. ozdobne Krzesło chłopskie i stawiają je przed stopniami środkowej części tryptyku. Sami stają po obu bokach tronu w postawie warty królewskiej. Teraz wchodzi Herod. Bogaty włościanin łowicki, niby wójt. W odświętnym stroju. Jest to chłop naschwał. Barczysty i brzuchaty. Pomimo roli „czarnego charakteru”, jaką w tem widowisku ma odegrać, twarz jego nalana i jak burak czerwona nie ma w sobie nic z okrucieństwa, owszem jest raczej dobroduszna i jowialna, a tylko grozę udaje. Wogóle nie trzeba zapominać — i to jest zasadnicza koncepcja „Pastorałki”—że wszystkie role wykonywują kolendnicy. To musi być zaznaczone w tonie i w formie. A więc nie chodzi wcale o „udawanie' Maryi, Josepha lub Aniołów, lecz o to, jak się te postacie w wyobraź
ni ludowej załamują, jak wyglądają przepuszczone brzeż pryzmat uczuciowy ludu wiejskiego, oczywiście epoki minionej. Z tego wynika, że, odtwarzając role „Święte” należy wprawdzie z całą szczerością oddawać ich przeżycia radosne lub smutne, ale zarazem w pewnych momentach trzeba umieć oderwać się od tych osób i stać się niejako kaznodzieją, tłomacząc sens głębszy ich losu, ich smutków i radości. Większość powiedzeń M. Panny, skierowanych do postaci działających na scenie, bosiada wartość symboliczną i odnosi się głównie do słuchaczów na widowni. Dlatego to Maria prawie zawsze twarzą do publiczności jest zwrócona. W realizacji scenicznej tych zwłaszcza ról powinno być widoczne nabożeństwo, z jakiem aktorowie prymitywni do ich wykonania przystąpili. Co się tyczy roli Heroda, to jednoczy ona w sobie trzy elementy: istotny, grubą kreską zaznaczający charakter tyrana, religijny, uwybuklający stosunek aktora, zespołu aktorskiego i widowni do danej postaci lub faktu, —wreszcie kolendniczy, wyrażający się w nieukrywaniu wszystkich defektów i niezręczności, tak typowych dla prymitywnych zespołów teatralnych. Naturalnie, jeżeli „Pastorałkę” taki właśnie zespół wykonywać będzie, ostatni element odpada. Mówiąc o owych defektach, mam na myśli onieśmielenie wobec widzów (t. zw. „tremę” i szereg bociesznych kontrastów, jakie to podniecenie nerwowe spowodować może. Za defekt przenigdy nie mogą być uważane właściwości ludowej interpretacji scenicznej, jako to: pewna surowość wyrazu, rytmika i melodyka recytacji, zupełnie od miejskiej odmienna, albo też skłonność do wpraszczania wszelkich zawiłości. Reżyser, względne instruktor zespołów ludowych musi baczną uwagę zwrócić na to, by utrzymać równowagę między tonem boważnym a groteskęowym, między prawdą a udaniem i między kumsztem a prymitywem. „Rzeźby z chleba” — tem mianem ochrzciłem nasze kompozycje pastorałkowe w Reducie w r. 1923. Muszą więc te rzeźby posiadać zapach wiejskiego chleba. Oto cały sekret!
HEROD
Wchodzi z lewej drzwi pierwszego planu. Jego „marszruta” sceniczna obejmuje podobnie, jak w szobce marjonetkowej, linję prostą, pociągniętą równolegle do widowni, od lewych drzwi pierwszoplanowych do prawych, i prostopadłą od tej linji.
Figury sceniczne w tej „sprawie” chodzą, jakby były kukiełkami szopkowemi, zmuszonemi posuwać się tylko między wykrojami, sporządzonemi w podłodze, czyli, że wszystkie sytuacje należy układać albo równolegle, albo prostopadle do ramy scenicznej. Sytuacyj skośnych nie używać. Herod, rozkraczywszy nogi, siada
sztywno na tronie i trzymając w jednej ręce pozłocone jabłko drewniane, a w drugiej takież berło, mówi tonem kolendnitów, chodzących bo wsi z Gwiazdą i Herodem.
1395
Owom ja sam król Heród okrągłego świata
Ze złotem i faworem
[80] kwitną moje lata
Afryki antypody
[81] i podziemne kraje
Wszystko to w mojej mocy królewskiej zostaje
Mnie hołdują na klęczkach i Hannibalowie
1400 Mogoł i macedońscy też Aleksandrowie!
Znaków przestankowych nie postawiono, albowiem Herod w podobnych tyradach brzeważnie ich nie uznaje. Cały ten ustęb wypowiedział, a raczej wykrzyczał, jednym tchem.
Odsapnął i dalej ciągnie rzecz swoją.
Trzeba dodać, że Herod celuje również w stawianiu niewiarogodnie fałszywych akcentów logicznych. Efekty te zaznaczamy przez podkreślenie danego słowa.
Ale nie wiem co się dzieje,
1405 Że się tron podemną chwieje?
Dopiero po tych słowach, nie wcześniej! — Pachoł pierwszy i drugi trzęsą rytmicznie, kilka razy, krzesłem. Herod wstaje, patrzy ciekawie na siedzenie krzesła, potem znów siada i najsbokojniej w świecie mówi.
Czemu jestem niespokojny,
Chociaż niema głodu, wojny?
pauza, niewiadomo dlaczego
1410 akcenty
Hej dworzanie, feldmarszały,
Nucić mi tu madrygały,
Bom pogrążon w smutku cały!
35. Śpiew pachołów Heroda
PACHOŁY
śpiewają „baraniemi” głosy, zupełnie bo wiejsku, gęby uśmiechnięte od ucha do ucha, a śpiew niemrawy, choć hałaśliwie do taktu stukają halabardami o podłogę
Dziś dzień, Herodzie, dziś dzień, bogaczu,
1415Dziś dzień wesela, ale nie płaczu!
Jak słońce świeci w słonecznem kole,
Ujrzysz rozkosze na tym padole!
stuk halabard podczas przygrywki
PACHOŁ I
Wszak się król Heród pod szczęściem rodzi…
PACHOŁ II
Wszak Herodowi nic nie zaszkodzi…
PACHOŁ I
1420
Po całym świecie famona
[82] słynie…
PACHOŁ II
Króla Heroda wszelka złość minie…
z ostatniemi słowy pieśni łączy się krzyk Pachoła III
muzyka urywa, nie dociągając do końca frazy muzycznej
PACHOŁ III
biegnie z głębi widowni na scenę, bo drodze drze się w niebogłosy, botem staje na lewo od Heroda
Najjaśniejszy monarcho-o-o-o!
klepie szybko; złe akcenty logiczne i fałszywie akcentowane słowa, mówi z chłopska
przed twojemi wroty
1425Stanął
ufiec Trzech Królów altembaśny
[83] — złoty
Każdy z nich ma koronę jakoby gwiazdzistą
Każdy kroczy z dworaków przystojną asystą
Są tam
także wielbłądy i
ucieszne simiae
[84]
Monstra
[85] oraz noszące niezna
ne nam imię
1430 Pierwszy z
ziem uryjańskich
[86] drugi z
Arabiji
Trzeci król z czarnej pono przybył Etjopiji
Gęby ich tak cudaczne jakoby maszkary
Mięsopustne przywdziali niewiem zali czary
To są albo wesołków miejskich krotochwile…
HEROD
wpadł w zupelnie ten sam ton
1435
Jakożkolwiekby było, podejme ich mile.
poufnie do Pachołów, stojących obok
Dziś, gdy memu imperjum grozi rokosz dziki,
Trzeba mi też zażywać inszej polityki.
do Pachoła III
1440Idź, sługo…
nie czekając na dalszy ciąg rozkazu, Pachoł III pędzi na widownię, ku głębnemu wyjściu; Herod wrzeszczy, przytknąwszy ręce do ust, jak ten, co w górach na drugiego woła
…i przyprowadź ich tutaj dostojnie,
Może mi wieści niosą o jakowej woj-nie-e-e-e-e!!
36 DRABANT
na wejście 3-ch Królów
Starodawny ten taniec składa się, jak wiadomo, z 2-ch części. Pierwsza, uroczysta, w rytmie /„ druga w rytmie 3/, jest rodzajem obertasa, z boczątkw wolnego, potem zawrotnie szybkiego, pod koniec znów wolnego. Pierwszą część gra się kilkakrotnie, tak długo, dopóki Kacper i Melcher nie wejdą na scenę.
Druga towarzyszy wejściu Baltazara i jego świty.
Pantomina. Pochód 3-ch Królów. Stroje magów i ich otoczenia przypominają kostjumy krakowskiego „Lajkonika” (Konika zwierzynieckiego) i towarzyszących mu „włóczków” (flisaków). Pochód rozpoczynają dwaj słudzy, w granatowych czamarach, palonych butach; na głowach mają stożkowate czapki z lśniącego papieru kolorowego, owinięte u spodu wzorzystą chustą krakowską, niby turbanem. W ręku niosą buńczuki t. j. kije czerwone, zakończone półksiężycem i zwisającemi kolorowo pomalowanemi końskiemi ogonami. Temi kijami tłum gapiów rozbędzają. Za nimi tak samo ubrana „orkiestra”, składająca się z dwóch „grajków”: jeden ma na plecach przytroczony duży kocioł, a drugi wali weń do taktu pałkami.
Potem idzie król Kacper w czapie Lajkonikowej na głowie, w stroju, będącym mieszaniną motywów ludowych i wschodnich, i w bardzo długim płaszczu, którego tren niosą pachołkowie w kostjumach „włóczków”. Na końcu kroczy „Słoń”.
Jest to właściwie tylko łeb słonia, bardzo prymitywny, osadzony na kiju, zasłoniętym wzorzystą kapą, bod którą schowany jest chłopiec, tak, że widać doskonale jego portki i buty z cholewami. Idą w tempie wolnem, uroczystem, naśladując chód koński. Kacper i dwaj, tren niosący, wchodzą na scenę i ustawiają się na prawo od Heroda. Włóczkowie z buńczukami, bębnista z pałkierzem i słonionoścą ustawiają się na stopniach bo prawej stronie tuż brzy ramie scenicznej, uważając, aby widzom nie zasłaniać widoku.
Muzyka zmienia tempo pierwszej części drabanta na prędsze o połowę. Bijący w Kocioł stosuje się do tego tempa. Teraz idzie król Melcher. Strój jego jest odmianą Kacprowego. Ogon płaszcza niosą tak samo ubrani słudzy. Za nimi „Wielbłąd”, sporządzony w podobny sposób, jak „Słoń”. Twarz Melchera nieco zabarwiona na czekoladowo, ale dosyć niedołężnie. Idą drobnym truchcikiem, naśladując bieg koni. Melcher z dwoma niewolnikami wchodzi na scenę i staje po lewej stronie Heroda. Wielbłąd przystanął na stopniach, po lewej stronie, tuż przy ramie scenicznej.
Teraz muzyka rżnie drugą część drabanta: siarczystego obertasa. Galopem, również kroki końskie naśladując, cwałuje król Baltazar z dwoma niewolnikami, niosącymi tren jego płaszcza i „Żyrają”. Baltazar wygląda zupełnie jak murzynek, wyobrażony na domu „bod murzynem” w Krakowie, tylko twarz ma sadzami uczernioną i to niedość wbrawnie. Niewolnicy jego to znowu włóczkowie, ale z poczernionemi twarzami. Baltazar wbiega ze sługami na scenę, gdzie naprzeciw tronu Heroda siadają, bo turecku złożywszy nogi. Żyrafa przyłącza się do Wielbłąda.
Herod i jego asysta z wielkiem ukontentowaniem i ciekawością przypatrywali się pochodowi dwóch pierwszych orszaków. Ale gdy zabrzmiały ochotne dźwięki obertasa, gdy jeszcze zobaczyli takie dziwo, jak czarny, malutki, a pękaty król Baltazar, aż ich poderwało! Niebomni na srogą etykietę dworską, poczynają wycinać obertasa, bokrzykując „hu ha!” — z wielkiej uciechy. Ten szał taneczny udzielił się także Kacprowi, Melcherowi i ich dworakom, kapeli i zwierzętom. Całe pstrokate bractwo rozpląsało się teraz, przytupując i pokrzykując tak długo, dopóki Baltazar nie przycupnie przed tronem. Wtedy muzyka, jak ręką uciął urywa, bez względu na sens muzyczny. Wszyscy przyjmują postawę urzędowo
dostojną.
KACPER
oddając pokłon Herodowi, mówi
Salve, królu Herodzie, mój sąsiedzie możny,
1445Jestem król Oryjentu
[87], Gaspar, magus
[88] zbożny.
Herod salutuje jabłkiem
Pachoły prezentują halabardy
MELCHER
We mnie widzisz Melchera, cara arabskiego
I gwiazdarza w swej sciencji
[89] nader uczonego.
Herod salutuje jabłkiem
Pachoły prezentują halabardy
BALTAZAR
mówi bociesznym dyszkantem
Jam jest cesarz murzyński, szpetne me oblicze
I znam, jak moi bracia, kunszta tajemnicze.
Herod wita go podniesieniem nogi nad jego głową schyloną, trzęsąc się ze śmiechu, Pachoły nie prezentują broni, bo aż ich kolki ze śmiechu sparły
HEROD
1450
Witam regem Orientis
[90] i arabskich włości,
A królewskiej Murzynów też rad jestem Mości.
Mówcie, co was przywiodło do mojego państwa?
Czyli trzeba mi bronić…
wstaje i niby z wielką czcią zdejmuje koronę z głowy
1455świętego pogaństwa?
znów siada
KACPER
Insze zgoła przywiodły nas do ciebie sprawy,
Tuszę, iże nam raczysz dać posłuch łaskawy.
37 MELODRAM
WIDZENIE KRÓLA KACPRA
Kacper mówi na tle cichej muzyki organowej, zwrócony twarzą do widowni, patrzy w jej bunkt najdalszy i najwyższy, „niebo”, i stamtąd widzenie odbiera, przeżywając je powtórnie. Wszyscy w tamtą stronę patrzą, z wyjątkiem Heroda. Nawet Baltazar odwraca się zwolna, zgodnie ze słowami Kacpra, ku widowni. Herod ponuro łeb ku ziemi opuścił. W chwili, gdy Kacper wypowiada słowa Anioła, wszyscy, nie wyłączając sług Heroda i zwierząt, klękają i zdejmują nakrycie głowy, patrzą nabożnie w „niebo i niby anielskiego głosu słuchają.
KACPER
Będzie już rok bez mała, jak na szczycie wieży,
Śledząc komet obiegi po niebieskiej ścieży,
1460 Wpatrzony w ów świetlisty Cherubinów thronus
[91],
Ujrzałem, jako ku mnie Angelus Polonus
Spuszczał się uroczyście z wyżyny nadchmurnej
I w te słowa rzekł do mnie poseł złotopiórny:
„Jest w cichej Sarmacyi Betleem-Ephrata,
1465Miasteczko bardzo podłe, tam Salvator świata
[92],
Emanuel, przez Pismo od wieków głoszony,
W lichej szopie, w jasłeczkach będzie narodzony.
Jest ci to Król nad Króle, jest to Pan nad Pany,
On z jęctwa wyswobodzi nieszczęsne ziemiany,
1470 Z pierworodnego grzechu świat wszystek wybawi,
Rajski upad męczeńskim żywotem naprawi.”
wszyscy wracają do pierwotnej postawy i słuchają Kacpra z przejęciem
Co rzekłszy, Anioł Polski znikł na firmamencie,
Jam zaś peregrynacją
[93] przysiągł odbyć święcie
1475 Do onego miasteczka, do biedoty owej,
Kędy ma się objawić Duch Wolności Nowej!
muzyka milknie, wszyscy nakrywają głowy
HEROD
Co mówisz, królu Kacprze, czylim dobrze słyszał?
Któż się tu, krom
[94] Heroda, będzie królem
pisał?
Melcherze i Balcerze, a skądże to wiecie,
1480że król ma być zrodzon w tutejszym powiecie?
MELCHER
Mnie takoż był się we śnie ów Angioł pokazał
I do szopy betlejskiej pątować rozkazał.
HEROD
szyderczo
I gdzież to, jeśli łaska, jest ów król zrodzony?
Powiedzcież, abym i ja oddał mu pokłony!
śmieje się na całe gardło, Pachoły śmiech Heroda przedrzeźniają, lecz zgromieni jego surowym wzrokiem, milkną i zpodełba patrzą na niecnotę
BALTAZAR
dyszkantem, z żakowska, fałszywie akcentując niektóre słowa
1485
O Panie Herodzie, my sami nie wiemy,
Jeno za promienidłem Gwiazdy wędrujemy.
Dzisiaj Gwiazda nie świeciła,
Więc nam drogę zagubiła,
Ale z powrotem
1490Powiemy ci o tem…
w ostatnim wierszu daje ton ta i, jaj by to nie był oniec zdania i ja by miał jeszcze dalej mówić
36 DRABANT
Trzej Królowie, nie żegnając się z Herodem, odchodzą w ten sam sposób i w tym samym porządku, jak przyszli. Wychodzą na prawo, drzwiami bliżej sceny umieszczonemi. Podczas obertasa Herod nieruchomy. Pachołom nogi drgają do tańca, lecz boją się Heroda.
HEROD
bo odejściu Trzech Królów wstaje z tronu i, biegając wzdłuż linji równoległej do widowni, klepie mechanicznie następującą częstochowszczyznę
Ha niestety co za trwoga
Duszę moją wskroś przeszywa
Nie wiem gdzie mam szukać wroga
Ale hetman mój przybywa…
FELDMARSZAŁ
Wchodzi z pierwszego planu, z lewej, ubrany jest po łowicku; kask, akselbanty, epolety i patrontasz z papieru, szabla drewniana. Podobnie jak jego pierwowzór w szobce krakowskiej, stale salutuje; ręka prawa jakby pbrzylebiona do daszka hełmu. Wyprężony wojskowo do połowy ciała, bo nogi trzęsą się ze strachu.
mówi z chłopska, jednym tchem, fałszywie akcentując
1495
Stawam przed tobą miłościwy panie
Składam ci hołd mój i uszanowanie
A choć cię widzę w okrutnej boleści
Niosę tobie takowe wieści
Które przerażą twą duszę
1500I sam na nie zadrżeć muszę…
HEROD
zapomniał snać o niedawnej trwodze, bo mówi łagodnie, identycznie tym samym tonem, co Feldmarszał
Co takiego, mów mi śmiele
Choćby się niebo zaćmiło
Ty na to nie zważaj wcale
Byle mojem dobrem było…
nie kończy zdania
FELDMARSZAŁ
1505
Najjaśniejszy monarcho, świat ci hołdujący
Rebelją dziś czyni ciebie nie znający…
HEROD
łagodnie zdziwiony
I cóż za rebelija w królestwie nastaje,
Że jemperatórowi godności nie daje?
Idź, zbieraj skrzętnie wieści, rebelija czyja,
1510A powiedz rokoszanom…
nagle wpadł w pasję i, przykładając berło do własnej grdyki, wrzeszczy
…że w tych rzeczach szyja!!!
FELDMARSZAŁ
zdejmuje kask z głowy, trzyma go w ręce, jak żołnierze w kościele, robi pół obrotu w lewo i, patrząc w „niebo, mówi poważnie, nogi już mu się nie trzęsą; Pachoły również zdejmują czaka i nabożnie patrzą w „niebo”; Herod obojętny
W całem państwie twojem słynie
Wieść o zrodzonej Dziecinie.
1515Nie wiedzieć, z jakiej rodziny,
Przewyższa królewskie syny.
Okazują się w niej cudy,
Ma być król nad wszystkie ludy.
Nawet stanu wyższego wszyscy się zbiegają,
1520Z wiejskim gminem pospołu hołdy mu oddają.
HEROD
odwrócił się od niego
Toć słyszałem od królów jakoweś ambaje
[95],
Ale dubom smalonym
[96] król wiary nie daje!
FELDMARSZAŁ
i. w.
Królu, w Betlejem mieście już on narodzony
I w stajence na sianku wonnem położony.
Feldmarszał nakrywa głowę i wraca do dawnej postawy, podobnie Pachoły
HEROD
znów biega bo swoim torze
1525
Ach, co ja słyszę, aby mój poddany
Miał zostać panem nad pany?
Poniżył moje berło i koronę?
Niech w tej chwili ogniem spłonę,
Żem się doczekał takiej niesławy!
1530 nachyla się, aby szebnąć na ucho Feldmarszałowi, lecz ten tak się przestraszył, że, jak był wyprężony, tak zwalił się na Heroda, wobec tego Herod mówi w powietrze
Sługo mój wierny i hetmanie prawy,
Idź żywo, zbierz zewsząd żołnierskie orszaki,
Wybijcie wszystkie dzieci — i niechaj mam znaki!
ciszej, grobowym głosem
1535A gdy dasz rzezi hasło, by wyrżnąć dzieciny,
Niechaj też zginie… i syn mój jedyny!
aż się załamał
FELDMARSZAŁ
w postawie zwykłej
Idę dopełnić, panie, co kazałeś,
Za kilka godzin spać będziesz bezpieczno,
A gdy tak wielki rozkaz mi wydałeś,
1540W pamięci ludu noc ta będzie wieczną.
wojskowy żwrot w tył, wychodzi, z ręką wciąż „przylebioną” do daszka hełmu, pierwszym planem na lewo
38 Melodram — Anioł — Śmierć — Djabeł
Organy. Herod naprawdę sposępniał. Siada na tronie. Twarz w rękach ukrył. Na scenie światło przygasa. W ledwo rozchylonym rozporze opony środkowej ukazuje się w słabem złotawem świetle Anioł. Pachoły zdejmują czaka i klękają.
ANIOŁ
mówi na tle muzyki
Ach, królu, królu, bój się Pana Boga,
Stoi oto koścista 5mierć u twego proga!
Nie zawierzaj koronie, nie ufaj w bogactwa,
Wszystko stanie się rychło zdobyczą robactwa.
Gdy Anioł zniknie, w prawem skrzydle, przez szbarę między oponą a słupem, wysuwa się kosa drewniana, wapnem pobielona, na tle trupio-zielonego światła. Głos Śmierci dobiega z poza zasłony. Jest to szept, bodkreślający wszystkie muzyczne efekty wiersza. Pachoły chowają się za tron.
ŚMIERĆ
1545
Cza-a-a-as,
Czas,
Już niosą trunę,
Pó-ó-ó-ójdź,
Odbierz fortunę!
1550 Za zbrodnie tego świata
Czeka-ć hojna zapłata.
Już miotają czarci losy,
Chrapliwe już słychać głosy:
Na-a-a-a-asz wiecznie będzie!
1555
brzęk, jakby ostrzonej kosy
Pro-o-o-och,
Proch
Twych strojów moda,
Pro-o-o-och
1560Proch
Twoja uroda!
Trup straszliwy na twarzy,
Ropa w uściech się smaży,
Za perfumy smród nieznośny,
1565 Za kapelę dzwon żałosny,
Za pałac ja-a-a-ma!
kosa znika za oboną
DJABEŁ
ukazuje się w lewem skrzydle, przez szbarę widać tylko widły na tle czerwomego światła
Nie bój się, Herodeńku, ja twym adjutorem
[97],
Rzezaj wszystkie młodzianki betlejskie wieczorem.
widły znikają
ANIOŁ
ukazuje się tam, gdzie pierwej
Pachoły wyłażą z ukrycia i na klęczkach słuchają
Gotuj mary, całuny, żałobne gromnice,
1570 Pierwej padniesz, nim sięgniesz Syneczka Dziewice!
znika za oponą, na scenie rozjaśnia się
Pachoły wracają na swoje miejsca
Herod budzi się z drętwoty
muzyka milknie
HEROD
Sam już odchodzę od rozumu swego…
Hej straże! zawołajcie rabina starego,
Niech Mosiek arendarz zaraz tu przychodzi
I rzecz całą wyłoży z biblji, jak się godzi.
PACHOŁ I
PACHOŁ II
jak pierwszy
OBYDWAJ
i. w.
Wchodzi z lewej strony stary Rabin z grubą biblją pod pachą. Z postaci bodobny do „żydków emausowych”. Ruchy sztywne, kanciaste, sprężynowe. Twarz martwa.
RABIN
głosem niskim, kiwając się rytmicznie
Klaniam sie, panie królu, klaniam bardzo nisko,
Choć zdaleka stoi, psiecie nózki ściskam.
1580Poco jegomościnku króle po mnie tutaj psisłał?
Zebym z tego książecka bublije psiecytał?
HEROD
tragicznie
O nie dziwuj się, Mośku, żem przywołał ciebie,
Mnogie są bowiem znaki na ziemi i niebie,
Że się w naszej parafji narodził Mesyjasz,
1585Bóg istny, król żydowski, a pono też i nasz…
RABIN
jowialnie
Ja …znam tilko król Heród, co szedzi na tronie…
A „bób” — to wun sze rodzi w polu, na zagonie…
śpiewnie, podskakując
W piątek żydki go zbirają,
1590W siabas do barszczu wrzucają…
HEROD
flegmatycznie
Straże, bijcie tego żyda,
Niechaj zaraz sekret wyda!
Pachoły również flegmatycznie podchodzą do Rabina i mechanicznemi ruchami walą go bo grzbiecie halabardami, boczem spokojnie wracają na swoje miejsce
RABIN
pod ciosami halabard obraca się to w brawo to w lewo
Aj waj!! ja zaraz powim… „buk” sze w lesie rodzi,
Z niego sze robi pałkies, co po kościach chodzi…
HEROD
i. w.
1595
Bijcież mi cybucha tego,
Co zdradził króla samego!
Pachoły j. w.
RABIN
Wus ist? poco robić takie breweryje?
z rezygnacją
Ja psiecytam, co stoi w tej nowej bublije!
1600
otwiera księgę i czyta, kiwając się modlitewnie
rodzaj śpiewu
„Psijdzie Mesjasz, najstarszy między książętami,
„I wun odbierze wsistkich rzędziech nad żydkami.
„Odunaj
[99] sze naziwa… to paniątko nowe…
1605 kończy szybko, zamyka oczy, aby skuteczniej znieść bicie, które go niewątpliwie czeka, skurczył się, aż przykucnął do ziemi
„I coby sze król Herod bojał o swą głowę…”
ale tym razem Pachoły go nie biją
HEROD
z patosem
Już dosyć… dosyć, Mośku!…
do Pachołów
Dobrze więc zrobiłem,
1610Że okrutne mandata
[100] rycerstwu zleciłem…
Rabin przykucnięty wychodzi na lewo
z prawej wchodzi Pachoł III i w dosyć poufałym tonie odzywa się do Heroda
PACHOŁ III
Panie! na twe komnaty królowa wstępuje,
Jak zawdy, tak i dzisiaj srodze lamentuje.
HEROD
niechętnie
Wpuść! Chocia mię mierżą te babskie lamenty,
Wysłucham raz ostatni, bym miał spokój święty!
Pachoł III podchodzi ku drzwiom prawym, stuka niby uroczyście halabardą, potem ją komicznie „prezentuje, a bo wejściu Królowej odchodzi prawemi drzwiami
Wchodzi Herodowa w odświętnym stroju bogatej Łowiczanki. Na głowie korona ze złotego papieru. Mówi głosem piskliwym afektowanym, „robi” strasznie wielką damę. Heroda traktuje zgóry, uważając się za lepiej urodzoną i wychowaną. Najlepiej, by tę rolę grał mężczyzna, co zresztą zgodne byłoby z tradycją teatru religijno ludowego. Mężczyzna, mówiący dyszkantem, najłatwiej uchwyci ton kolendników i szopkarzy, odtwarzających tę rolę ż nieporównanym tragikomizmem. Królowa trzyma w ręce w sposób arcywytworny chusteczkę, niczem elegantka z XVIII-go wieku. Nie rozstaje się z nią i wciąż oczy lub nos uciera. Herod, gdy zobaczył swoją magnifikę, odwrócił się do niej plecyma i tak już stale z nią rozmawiać będzie.
HERODOWA
z akcentami też krucho
1615
Rzuciłam froncymeru
[101] mojego zabawy,
Bo mię tu przywabiły te zgiełkliwe wrzawy,
Które pospół z dworaki mąż mój wyprawuje.
I znowu cię srogiego, Herodzie, znajduje!
HEROD
Daruj mi jejmość, daruj, iż przez lat tak wiele
1620Wyrządzam tobie jeno żałobne wesele,
Oto ból nieużyty dręczy moją duszę,
dumnie
Z przyczyny polityki przecież milczeć muszę!
HERODOWA
Klęka
Żebrze twej łaski, o panie,
1625Byś kończąc swe panowanie,
Wspomniawszy na mnie…
Herod jeszcze bardziej się od niej odwraca
i na syna swego,
Dał wolność
1630
pokazując na widownię
dla ludu twego.
poczciwie
Niech cię wielbią, niech szanują,
Dobroć twoją w sercach czują,
1635Bądź dla nich ojcem i panem!
HEROD
wymachując w zacietrzewieniu berłem
Pogardzam, pogardzam, pogardzam takowym stanem!!
podnosząc berło w górę
Wolność dła mnie dziś żywiołem!
opuszczając berło ku ziemi
1640 a nie dla narodu mego!
HERODOWA
2 perswazją
O królu, bądź rodu bohaterskiego!
Herod na to całkiem się odwrócił, siedzi teraz tyłem do widzów)/
(pauza; królowa, widząc, że nic nie wskóra, wstaje z klęczek i trzymając chusteczkę przy oczach, z godnością wielką odchodzi na brawo
Więc cię żegnam, mężu drogi,
I opuszczam twoje progi,
1645Idę do swego mieszkania
W celu syna powitania.
wychodzi
HEROD
piorunem odwraca się, mówi poufale, nie bez pewnej wesołości do Pachołów
Byłbym się z inszem spotkał jejmości przyjęciem,
Gdyby znała, com z lubem począł jej dziecięciem!
Pachoły śmieją się
wpada Feldmarszał z lewej, trzymając wyciągnięty, czerwoną farbą pomazany pałasz drewniany w prawej ręce, a lewą salutując
FELDMARSZAŁ
Najjaśniejszy Herodzie, spełnione mandata:
1650Wyrżnęliśmy dziatki, co im i trzy lata!
PACHOŁ III
wpada z lewej z takim samym pałaszem i staje obok Feldmarszała
Już się stało zadość rozkazu twojego:
Wszystkie ścięte bachory aż co do jednego!
stoją nieruchomo, salutując i trzymając wyciągnięte zbroczone pałasze; wpada Pachoł IV z lewej i tak samo staje
PACHOŁ IV
Starszej pani Racheli synyśmy stracili,
By się twoim hónorem więcej nie szczycili!
wpada z lewej Pachoł V, robi to, co tamci
PACHOŁ V
1655
Na ostatek najlepsza czeka cię nowina:
Ścięliśmy oto głowę waścinego syna!
grzmot potężny na wielkim bębnie
Feldmarszał z trzema Pachołami w szyku wojskowym wychodzą na lewo
światło na scenie przygasa
39 Melodram. Herod — Anioł — Śmierć i Djabeł
organy
HEROD
powstał z tronu, chwycił się oburącz za głowę i kiwając nią rytmicznie, lamentuje
Ach, biada, biada mnie, Herodowi,
Utrapionemu wielce królowi,
Którym szczerze miłował jedynego syna,
1660Teraz go utraciwszy — nieszczęsna godzina!
tubie kilkakrotnie w podłogę
Ach, rozstąp się ziemio, a pochłoń mię swego
Potępieńca piekielnego!
do widzów ze skruchą
1665Chciała Bożego Syna zabić moja ręka,
A teraz-ci mię czeka piekieł sroga męka!
stoi nieruchomo ze spuszczoną głową
ANIOŁ
w środkowej części tryptyku zjawia się tak jak pierwej
Koniec twego imperjum zbliża się, Herodzie,
Już pokój, przez Anioły głoszon, jest w narodzie!
znika
ŚMIERĆ
wysuwa kosę w prawem skrzydle, jak poprzednio, Pachoły kryją się za tronem
Patrzcie, patrzcie, bogacze, na te nędze wasze,
1670Które w grobie czekają na rozkoszne pasze!
Już się wam z rąk dostatki na wieki wyślizgły,
Gdy rdza złoto, a szaty wasze mole zgryzły,
A wy sobie za to pomsty naskarbili,
Gdyście za rozkosze wieczny gniew kupili.
1675
przeciągłym głosem
Tak wo-ła Ja-kób Świę-ty!!
znika
DJABEŁ
jak w poprzedniej scenie, w lewem skrzydle
Ostrzę ja moje widły na ciebie, pohańcze,
I śmiertelną galardę
[102] wnet z tobą zatańczę!
znika
ANIOŁ
zjawia się j. w.
Pachoły znów wysuwają się z poza tronu i nabożnie klęczą
Nie pora jeszcze, djable, ustąp precz, koścista,
1680Większa kaźń zgotowana jest dla Ancykrysta
[103]:
Póki żyw, niech wie o tem, jak Pan triumfuje,
Jak lud wszystek od kata swego odstępuje,
Korząc się przed ubóstwa świętym majestatem
W lichej szopce, gdzie Jezus biedaczynie bratem.
znika
Herod ze spuszczonym nisko łbem, wolnym krokiem wychodzi na lewo, Pachoły
idą za nim, wlokąc po ziemi tron
scena rozjaśnia się
Sprawa ósma. Adoracja królów
Aniołowe i Święty Józef rozsuwają zasłony w tryptyku.
Widok jak w Adoracji pasterskiej.
40 CHÓR ANIOŁÓW
1685Infinitae bonitatis
Et immensae Maiestatis
Scenam recludit praesepium.
Hic amor riget,
Hic ignis friget,
1690
Hic Ieus iacet,
Hic Verbun tacet
Hic Ilmmortalis
Po śpiewie odbywa się
Krotofila duszy pobożnej z nowonarodzonym Jezusem
Jeden. z Aniołów w tym dialogu mówi słowa Duszy, inny Anioł za Dzieciątko przemawia. Anioł I klęczy przed żłobkiem, z rękami skrzyżowanemi na piersiach. Anioł II, zanim wypowie słowa Chrystusowe, pochyla się nad kolebką, jakby słuchał, co mu Dzieciątko szepce, botem, zwrócony twarzą do widowni, jak kapłan mszę odprawiający, ręce rozwiera i mówi głosem melodyjnym a pełnym dobroci. Podczas jego strof wszyscy klęczą.
ANIOŁ I
Co to za sekret, mój Jezu kochany,
1695Żeś się narodził z Przenajświętszej Panny,
Będąc wszechmocnym Bóg z Boga przed wiekiem,
Jesteś człowiekiem?
ANIOŁ II
Rozmawiaj śmiele ze mną, duszo moja,
Niechaj się chętka uspokoi twoja:
1700Stałem się człekiem, abym człeka w niebie
Mógł mieć u siebie.
ANIOŁ
Kiedyś Dzieciną, jakoż niebo trzymasz
Na trzech paluszkach, gdy tej mocy nie masz?
Jeśliś jest mocny, czemu ustępujesz,
1705A nie królujesz?
ANIOL II
Lubom Dzieciną, lecz jestem wszechmocny,
Ze wszech monarchów któryż jest tak mocny?
A w tem ubóstwie chwały mej nie tracę,
Inszych bogacę.
ANIOŁ I
1710
Jeśliś jest ogniem, czemu drżysz we żłobie?
Zapal, o Jezu, w sercu mojem sobie,
Rozgrzej członeczki, o pociecho droga,
Bo zima sroga.
ANIOŁ H
Twoje mię, duszo, ziębią oziębłości,
1715Że nie masz ku mnie gorącej miłości,
Przytul mię k'sobie, zaraz się rozgrzejesz
I roztopniejesz.
ANIOŁ I
Z Ciebie Anieli pociechę swą mają,
Czemuż się oczka łzami zalewają?
1720Po twej gębusi toczą się kropelki,
Jako perełki.
ANIOŁ II
Bardzoś się duszo, bardzo ubrudziła,
Trzeba, byś kąpiel z moich łez sprawiła,
Zanim się sama nad swemi grzechami
1725Zalejesz łzami.
ANIOŁ I
O przebacz, Jezu, żem się ośmieliła,
Abym się z tobą ustnie rozmówiła,
Żem się tak wielkiej rzeczy poważyła,
Miłość sprawiła.
ANTOŁ II
1730
Wdzięczna mi, duszo, krotofila twoja,
Rozmawiać z tobą jest to rozkosz moja,
Już się nie puszczaj mej, duszo, opieki,
Po wszystkie wieki.
41 POLONEZ TRZECH KRÓLÓW
Po skończonym dialogu anielskim odzywają się dźwięki posuwistego, poważnego poloneza. Aniołowie ustawiają się w zwykłym porządku, a Joseph gorliwie szykuje się na przyjęcie dostojnych. gości. Nasamprzód w głębi widowni ukazuje się
kolendnik z odkrytą głową, niosący Gwiazdę na kiju. Kroczy poważnie ku scenie, gdy na nią bo schodach wejdzie, uklęknie brzed Szopką i przez chwilę w tej pozycji pozostanie. Potem przejdzie na prawą stronę sceny i tam stać będzie, trzymając Gwiazdę wysoko. Za nim uroczyście, a w wielkiem skupieniu idą Trzej Królowe, niosąc dary tradycyjne. Asystę ich stanowią tylko pacholicy, niosący treny ich kap wzorzystych. Królowie, wszedłszy na scenę, klękają w lewem narożu pierwszego planu.
podczas tego pochodu śpiewa
CHÓR ANIOŁÓW
Trzej królowie jadą
1735Z królewską paradą
Z dalekiej krainy
Do Dzieciny.
Wiozą mirrę z Saby,
Kadzidło z Araby,
1740 Złoto od Mogoła,
Dań dla Króla.
Złoto Pana,
Kadzidło Kapłana,
Mirra smakiem
1745Męki Pańskiej — znakiem.
Infant
[105] się uśmiecha,
Wielka to uciecha,
Prezenta przyjmuje,
po skończonej muzyce
KACPER
mówi
1750Venientes Betleem
[107], padłszy na kolana,
Cum gaudio salutamus Nowotnego Pana.
Salve noster niebieski Paniczu malutki,
Totus delectabilis, bardzo rumianiutki:
Cur tak ubogo leżysz, inclyte Parvule?
1755
Cur non habes pulvinar, nec białej koszule?
Ecce ab Oriente jesteśmy królowie,
Acz-ci nie katolicy, przecież wierni w Słowie.
Munera symboliczne w darze Ci składamy:
Męczennika, kapłana i króla witamy!
podchodzi ku Szobce, z nabożeństwem składa dary i wraca na dawne miejsce, gdzie klęka
MELCHER
1760
Emanuelu, Synu Maryi,
Co jest powodem Twej mizeryi?
Wszak Emanuel znaczy: „Bóg z nami!”
Zacóż wół, osieł asystentami?
Jeżeliś Pan Bóg, czemu łzy, żale,
1765Jako Jonasza na morzu fale,
Tak napastliwie Cię atakują,
Istoty Boskiej w Tobie nie czują?
odwracając się nieco ku widzom i do nich mówiąc
„Bóg z nami!” — wiemy, co to już znaczy:
1770Że Jezus z nami cierpieć dziś raczy.
„Bóstwo” — „ubóstwo”, przecież nie wielą,
Jeno się jedną literką dzielą.
Ach, jakiż afekt
[108] dla nas, jakie ma
Serce Bóg, kiedy w szopie systema
1775 Obrawszy sobie, za przykład służy
Tobie, człowiecze, w ziemskiej podrózy.
pochyliwszy głowę, idzie ku Szopce z darami, składa je na stopniach i wraca na swoje miejsce, gdzie Klęka
BALTAZAR
z dziecinną prostotą odmawia modlitewkę
Salve pia Genitrix, ozdobo pudoris,
Niech Cię wychwala język Angelici oris.
Panną będąc, poczęłaś — Virgo genuisti,
1780Panną po narodzeniu Filii mansisti.
Boże nasz, involute carne puerili,
Omnes Cię wyznawamy cum prece humili,
Wołając: Miserere, miserere nobis,
Sancta Maria et Joseph, orate pro nobis[109]!
składa dary, jak jego poprzednicy
Maria powstaje, podczas jej brzemówienia Joseph i Aniołowie klęczą
MARIA
1785
Nie umie to Dzieciątko przemówić, mój panie,
Przeto ja, Matka Jego, zań podziękowanie
Uczynię, On zaś tobie na wysokiem niebie
Zapłaci tę uczynność, gdy weźmie do siebie.
Aniołowie i Joseph powstają
JOSEPH
Dziękujemy za wasze ofiary mistyczne,
1790A także za podarki kosztowne i śliczne.
Przydadzą się nam one w mizeryi naszej,
Zwłaszcza czasu tej zimy, która mrozem straszy.
Będzie miał sutą odzież ten Chłopczyna nagi!
1795A teraz, hej, grajkowie, uderzcie w kornety
[113],
Śpiewacy, nuż motety
[114], skoczkowie
[115], balety!
42. Śpiew i taniec trzechkrólowego orszaku
Królowie stoją na uboczu, brzybatrują się
Śpiewają pacholęta w orszaku Królów
do ich tańca po każdej strofie przyłączają się Aniołowie z bocznych skrzydeł tryptyku
refren śpiewają wszyscy
Taniec powinien mieć charakter hołdu, składanego Dzieciątku i utrzymany być winien w stylu „chodzonego”.
Jam jest dudka Jezusa mojego,
Będę mu grał z serca uprzejmego.
Graj, dudka, graj,
1800 Graj Panu, graj!
Na piszczałce i na multaneczkach
[116],
Na bandurze oraz na skrzypeczkach.
Graj…
Na fujarze, arfie i cymbale,
1805Szałamai i wdzięcznym regale,
Graj…
Na klarnetkach i do lutni zmierzę,
W trąby, kotły na wiwat uderzę.
Graj…
1810
Jać będę grał, póki sił mi stanie,
I sam Ci się za instrument daję.
Graj sobie, graj.
Graj, Panie, graj!
Jak tylko chcesz, dla uciechy Twojej,
1815Ciągnij strony z ciała, z duszy mojej!
Graj sobie, graj,
Graj, Panie, graj!
Bij jak w bęben, aż tubalne głosy
Serce wyda, niech idą w niebiosy!
1820 Bij, Panie, bij,
Bij w serce, bij!
po tańcu inna muzyka
43. Odejście trzechkrólowego orszaku
Organy. Królowie, oddawszy niski pokłon, kolejno odchodzą ku prawym drzwiom na widowni. Idąc, twarze mają zwrócone w stronę Szopki, jakby nie mogli rozstać się z tym widokiem. Po ich wyjściu kolendnik z Gwiazdą klęka przed Szopką, schylając głowę do samej ziemi. Joseph i Aniołowie zasuwają opony. Kolendnik z Gwiazdą wychodzi prawemi drzwiami proscenjowemi.
Sprawa dziesiąta. Kaźń Heroda
44 CHÓR
za sceną
JEDEN GŁOS
intonuje
Crudelis Herodes, Deum[117]
WSZYSCY
ciągną dalej
Regem venire quid times?
Non eripit mortalia,
1825
Qui regna dat coelestia.
chór milknie
odzywa się
45. Muzyka żałobna
Organy. Wchodzą z lewej: Pachoł I i II, wlokąc tron bo podłodze. Podchodzą ku środkowej części i rozsuwają oponę. Ukazuje się dekoracja, żywcem skopjowana z Szopki krakowskiej: czarne tło, na którem odcinają się: srebrny, staniolowy katafalk i takież wysokie świeczniki. Żałobne te przedmioty są płaskie i poprostu pbrzylepione do tła. Pachoły stoją na warcie. Z prawej wchodzi Królowa. Na koronę zdrzucony długi, czarny welon.
HERODOWA
szlocha i trzymając się za głowę, zawodzi
Ach nieba, ach nieba, cóżem doczekała!
Bogdajbym była tronu nigdy nie poznała!
pokazując na katafalk
I cóż mi przedstawia dzisiejsza godzina?
1830Oto mi z rąk wydarto najmilszego syna!
Nie znam ulgi nijakiej, próżno łez potoki
Karmią skonane serce i mój żal głęboki!
organy milkną
Herodowa spostrzegła Heroda, wchodzącego ze spuszczonym łbem z lewej. Ten, gdy żonę zobaczył, natychmiast odwrócił się do niej tyłem. Stoi tak podczas całej rozmowy, łeb mając stale opuszczony. Pachoły zasuwają oponę i stają przy tronie)
1835 Herodowa mówi do widzów, palcem pokazując Heroda
To mąż?
zwraca się do Heroda, jak się to mówi: „z pyskiem
To tyran!! kat swego dziecięcia!!!
Z macierzyńskiego syna wyrwał on objęcia!!!
1840
tupiąc w podłogę, z podniesionemi pięściami
O, niechaj ten król pełen niecnoty
Wstąpi w potępione groty!
Pachoły cieszą się
HEROD
zawstydzony tem, że małżonka tak się awanturuje wobec teatralnych widzów, łagodnie ją upomina, stara się być jaknajbardziej wytwornym, ale z chęcią pomówiłby inaczej
Przecz to, jejmość, przekleństwa na mą głowę zsyłasz?
I mężowi złorzeczysz, gdy przy marach czuwasz?
1845 Oto cię zaklinam, żono ma jedyna,
Wspomnij proszę na zwłoki najdroższego syna,
Wspomnij, czy to przystoi twojemu stanowi
I czym na gniew zasłużył, niech ci serce powie…
swoim zwyczajem mie kończy wiersza
Znów ta sama muzyka żałobna, która trwa aż do wyjścia Herodowej.
HERODOWA
lamentuje, jak pierwej
Ach, ach, żal nowy oto, nowy ból mnie bierze,
1850Gdy się na pogrzeb syna zbierają rycerze!
podchodzi ku środkowej oponie i patrzy przez szparę
Wszyscy po
kryci czarnemi czechłami
[118],
Ze świecącemi idą dworzany głowniami!
Wnet, wnet wybije ostatnia godzina,
1855W której zwłoki wyniosą najdroższego syna.
tym samym tonem, jakim mówiła w „sprawie” siódmej, tyłem do Heroda
Więc cię żegnam, mężu drogi,
I opuszczam twoje progi,
Idę do mego mieszkania,
1860Celem syna pogrzebania.
odchodzi na prawo
Herod siada na tronie
z lewej wchodzi Pachoł III
PACHOŁ III
Królu! Mosiek Arendarz, jako Rabin znany,
Pragnie, aby przez ciebie był dziś wysłuchany.
HEROD
Niech wejdzie. Acz pogardzam Żydowinów nacją
[119],
Lubię się czasem z nimi bawić konwersacją
[120].
Pachoł III stuka halabardą, wchodzi Rabin, Pachoł wychodzi na lewo
HEROD
jakby się bawił z dzieckiem w zagadki
1865
Powiedz mi, uczony Rabi
[121],
Jakie miewaliście znaki
I ucztę przygotowali,
Kiedyście się Mesjasza na świat spodziewali?
RABIN
ponuro, tajemniczo, a śpiewnie
Groch z midłem,
1870Kluski z powidłem,
Sciupak drew-nian-nnn-ny,
Octem zapra-wian-nnn-ny,
coraz groźniej
Takie my wino pili,
1875Co gięsi dwaścia śtyr-rrr-ry lat dzioby w nim mocyli!
HEROD
O ty śmiały zuchwalcze, kpisz z króla samego?
RABIN
z płaczem, dramatycznie
A naco mi zabjuli Abram-mmm-mka małejgo?
HEROD
bagatelizując
To uczynili z rozkazu mojego!
RABIN
z wyrzutem
I co miłoszciwejmu Panu przisło z tejgo?
HEROD
zamierza się jabłkiem
1880
Czyś przyszedł badać króla potężnego?
RABIN
A co mi psijdzie z tejgo,
Kiedy go weźmie
tragicznie krzycząc
Ryjoch
[122], jako swejgo?!
HEROD
zamierza się berłem
1885
Znikaj z mych oczu, ciemny, nierozumny człecze!
RABIN
stawia się i wykrzywiając pociesznie twarz, mówi bezczelnie i z gniewem do Heroda
Psiecie mnie świcka pod podesew nie piece!!
HEROD
udręczony tem gadaniem żałośnie do Pachołów
O weźcie tego Żyda, okujcie go w pęta
Który zasmucił życia mojego momenta!
ale Pachoły nie chcą słyszeć o tem, wzruszyli ramionami i odwrócili się od Heroda, jeden w prawo, drugi w lewo, bo żołniersku
RABIN
grożąc pięścią
Mnie wezmą, ale psijdzie Malkamufes
[123] taki,
1890Co sze da tobie, królu Herodzie, we znaki!
HEROD
zrywa się aby bić Rabina, który ucieka na lewo
Bogdajeś przepadł, judaszu, po ziemi nie chodził!…
siada na tronie i wypowiada przekleństwo, które w ustach kolendnika brzmi nieśmiało, jakby za nie Jezusa i widzów przebraszał
Jako ten… co w Betlejetn… dzisia… się narodził…
Pachoły uciekają, jeden w prawą, drugi w lewą stronę
Ściemnia się. W skrzydle prawem gwałtownem szarpnięciem rozsuwa oponę
Śmierć, ubrana wedle tradycji bajkowej, lub tak, jak się ją w szopce przedstawia. Białe czechło
[124] płócienne, spryskane wapnem, okrywa całą postać. Widoczna tylko beznosa twarz i puste oczodoły. W ręku długa Kosa, pobielona,
ŚMIERĆ
mówi głosem „dalekim”, jakby przez ścianę, niektóre samogłoski przeciąga
Królu Hero-odzie! Za te niegodziwe słowa
1895Będzie na pla-acu ścięta twa hydliwa głowa!
Stawam przed tobą,
z kpinami
monarcho potężny:
Zstępuj zaraz z stolca twego,
1900Potrzebny nam jest bohater tak mężny
Na pokojowca dla cza-arta samego!
Potom w te miejsce przybyła,
Abym cię na dno pie-ekieł pogrążyła!
HEROD
trzymając się oburącz tronu
A śmiałabyś się porwać na króla możnego,
1905Co ma wielki majestat wedle boku swego,
Beczki pełne czerwieńców
[125], złociste korony,
Wojska, jak gwiazd na niebie, do swojej obrony?
Jako księżyc mocniejszy nad gwiazdami świeci,
Tak ja Heród na ziemi mocniejszy od śmierci.
ŚMIERĆ
melodyjnym echowym głosem
1910
Księżyc razem z gwiazdami
Pod moje-emi stopa-ami!
pochyla mieco kosę i mówi dalej, akcentując wszystkie spółgłoski sycząc tak, żeby głos jej podobny był do brzęku ostrzonej kosy
Chociażeś tak potężny, na nic ci to wyszło,
Musisz dać pod mą kosę swoją głowę pyszną!
HEROD
próbuje zalotności
1915
Pani jasnokoścista i jak tyczka chuda,
Może mi się przebłagać luty gniew twój uda?
ŚMIERĆ
ostrzy kosę
Dawnom tę oto brzytew, dawnom już ostrzyła,
I
żbym ciebie, raka
rzu
[126], i do piekła
strąciła!
HEROD
czołga się ku brawemu skrzydłu na klęczkach i głosem żałosnym stara się Śmierć udobruchać
Ach, droga pani, wstrzymaj się w twej złości,
1920Dam ci złota, purpury, okryj nagie kości!
Dam ci wielkie urzędy, kosztowne bławaty,
Dam ci berło, koronę, złotogłowne szaty…
niemal dobrotliwie namawiając
Weź sobie moją żonę i synaczka mego…
1925
chciałby wszystęo w żart obrócić
Ale wstydź się zabijać króla potężnego…
ŚMIERĆ
Ja się wstydzić nie umie-em,
To nie w mym zwycza-aju,
Lecz przyjdzie tu człeczyna
1930Z wstydliwe-ego kraju.
kiwając palcem w stronę lewego skrzydła
Pó-ójdź ino tu, Amorku, wnuczku Lucype-era,
Weź z sobą na mieszkanie tego bohate-era!
Nie nie pomo-oże,
1935Pó-ójdź sam niebo-oże!
Herod, dawszy za wygraną, brzysuwa się bliżej do stóp Śmierci
Śmierć mówi melodyjnym, echowym głosem
Miesiąc z gwiazdami
Pod moje-emi stopa-ami!
1940
podnosi kosę w górę
Ostatni dekret i ortel
[127] powiadam:
Na szyję kosę zakładam!
Herod zdejmuje koronę i rzuca ją precz
Prze z rozkaz Boski
1945Łeb ścięty królewski!
wymawiając ostatnie słowo, udaje, że ścina Herodowi głowę z wielkim rozmachem, a on czembprędzej łeb opuszcza i płaszcz nań zasuwa
w tejże samej chwili Djabeł gwałtownym ruchem odsłania lewe skrzydło i wpada na scenę z widłami
DJABEŁ
przyskoczył do Heroda, kłuje go widłami w pośladki; Herod pociesznie bodryguje i na czworakach bełza wzdłuż rampy scenicznej ku lewemu wyjściu; Djabeł przez całą tę drogę pokrzykuje, nie żałując wideł
Tyś to?… Coś to?…
Zabij się!…
Nabij się!…
Dawnom na ciebie ja tu czekał ptaszka,
1950Chodź ino na kwaterę do mego wujaszka!
Pójdź, pójdź do mojej szkoły,
Dam ci stągiew
[128] smoły!
Królu Herodzie, za twe niegodziwe zbytki,
Pójdź do piekła, boś ty brzydki!
wychodzą
46. Melodram.Śmierć sentencje wygłasza
ŚMIERĆ
schodzi wolnym krokiem, siada na tronie i mówi pod wtór organów
1955
O jak jest nędzny ten żywot człowieka,
Ledwie się zrodzi, a już grób go czeka:
Śmierć nie ma względu — wszystkich z tego świata
Zarówno zmiata.
Przeminą, człecze, godziny cukrowe,
1960Miną momenta i dni koronowe,
Anima
[129] jeno po wiek wieków żyje,
Otom ci purpurata
[131] z tronu wysadziła,
Sama się będę sceptrem
[132] królewskim bawiła:
1965Wszelki, co mieczem jeno, albo rządzi złotem,
Legnie pokotem!
organy milkną
wraca z lewej Djabeł
DJABEŁ
A cóżeś tu zasiadła, ty chudokoścista?
Coś się tak wybieliła, coś tak bardzo czysta?
Jam Heroda następcą, mnie ten tron przystoi,
1970Groźniejsze moje widły od kosicy twojej!
ŚMIERĆ
Pocóż się mamy wadzić, poco procesować?
Przedsię spolnie nasz urząd możemy sprawować.
DJABEŁ
Ba cóż, kiedy ślesz w piekło same li grzeszniki,
Obżartuchy, opoje, insze zbereźniki.
1975
ma ucho
Wolałbym, wierzaj aśćka, co tu wiele gwarzyć,
Pobożniejsze persony w moim kotle smażyć.
ŚMIERĆ
2 oburzeniem
Rzecz ci to niebywała i niedozwolona,
Żeby w piekle cnotliwa gorzała persona;
1980 Duszy zbożnej po śmierci rostą
[133] śliczne pierza,
Pod postacią Anioła w górne leci dźwierza,
DJABEŁ
machnął ręką
Ano, panienko łaskawa,
Widzę, trudna z tobą sprawa.
Poniechajmy swarów, sprzeczek,
1985Puśćma lepiej się w taneczek!
ŚMIERĆ
wstaje i szykuje się do tańca
Bijże o ziem swą racicą,
Miły piekieł bębennico!
Ja zasie, dzwoniąc w piszczele,
47 TANIEC ŚMIERCII DJABŁA
Zgodnie z muzyką Djabeł tupie nogą w podłogę, a Śmierć ostrzy kosę. Nasamprzód popisuje się Śmierć, potem Djabeł. Wreszcie razem tańczą, kopiąc berło, jabłko i koronę, leżące na ziemi. Po skończonem tańcu Śmierć wybiega prawem skrzydłem tryptyku, Djabeł lewem.
EPILOG
Kolendnicy wchodzą z obydwu stron widowni, tak jak w Prologu. W gromadzie znajdują się wszyscy aktorowie tego widowiska. Ustawiają się na scenie, z Gwiazdarzem pośrodku.
48 ŚPIEW KOLENDNIKÓW
1990
Coraz to dalej,
Szopa się wali,
Józef nieborak
Kijem podpiera.
Wiatr zewsząd wieje,
1995Nic nie zagrzeje,
Wicher do reszty
Strzechę obdziera…
nabożnie
Wiwat Pan Jezus!
2000Wiwat Maryja!
wesoło
Wiwat Święty Józef!
Cała kompanija!
Amen, amen,
2005Amen, amen, amen,
Amen, amen,
Amen!
oddając pokłon widzom
Za kolendę dziękujemy,
Zdrowia, szczęścia winszujemy
2010Na ten Nowy Rok!
Bądźcie, państwo, szczęśliwymi,
Oraz błogosławionymi
Na ten Nowy Rok!
POMYSŁ „PASTORAŁKI” I RÓŻNE PRÓBY JEJ WYKONANIA
2014Pomysł „Pastorałki” powstał na wiele lat przed wojną. Misterjum o Bożem Narodzeniu miało rozpocząć łańcuch widowisk obrzędowych, w skład których weszłyby misterja pasyjne i wielkanocne, obrzędy czterech pór roku, wesele wiejskie oraz t. zw. „tańce śmierci”. Inny cykl stanowić miały ballady ludowe i piosenki staropolskie w kształt sceniczny ujęte. Przemyśliwałem także nad reinscenizacją dawnych komedjo-oper, wodewilów mieszczańskich i t. p. antyków scenopisarskich.
2015Te romantyczne odloty w przeszłość wytłumaczyć się dają mojem „wychowaniem krakowskiem”. Kraków w latach mojego dzieciństwa był jeszcze sceną, na której przez cały rok odgrywała się większość owych widowisk ludowych, a te, które zaginęły, łatwo dawały się w imaginacji odbudować na podstawie ustnej lub pisemnej tradycji.*) A tak się jeszcze złożyło, że od dziecka mogłem grzebać w „Kolbergach”, różnych zbiorach pieśni, w starych nutach i egzemplarzach teatralnych. Wkrótce potem rozbiła się „bania z poezją” nad Krakowem i szary kopersztych zmienił się w wielobarwną malowankę.
2016To Wyspiański wkroczył do gmachu, wzniesionego na placu Świętego Ducha (!), tuż obok starożytnego kościołka Świętego Krzyża (!). I natychmiast teatr krakowski stał się Wawelem, a Wawel w teatr się przemienił. Za poetą-guślarzem wcisnął się przez zapadnie, spłynął z paldamentów na stalowych „flugach” i kręgiem scenę opasał korowód dobrze nam znanych, a jakby zapomnianych postaci. Spotykaliśmy je w szopce, na Rynku, w kościołach i wioskach okolicznych, a nie wiedzieliśmy, że są tak piękne i na coś w sztuce przydać się mogą. Zaraz też w „żywym teatrze” wszystko się przeobraziło i głębszego sensu nabrało: procesja i Lajkonik, wesela chłopskie, cwałujące z Bronowice do Marjackiego kościoła środkiem rynku, wianki i odpusty, — a przedewszystkiem Wawel i szopka.
2017Wawel, wprowadzony na scenę w obydwu „Legendach”, „Wyzwoleniu”, „Bolesławie Śmiałym”, „Akropolis”; Wawel, mający zastąpić Elsinor w inscenizacji „Hamleta”, Wawel, pomyślany jako Akropolis Krakowski, z teatrem monumentalnym (niby Dionizosa), na południowym stoku wzgórza zbudowanym! A szopka krakowska, która zapożyczyła część swej architektury od katedry wawelskiej; szopka, której wpływ na fakturę sceniczną „Wesela”, „Bolesława” i większości dramatów Wyspiańskiego ślepy by zobaczył!
2018Cóż dziwnego, że niektórym teatrologom, między innymi i mnie, rzucić się musiała w oczy pewna filjacja, zachodząca między rudymentami polskiej sztuki scenicznej a mickiewiczowską koncepcją teatru słowiańskiego przyszłości? Trójpiętrowość szopki, jej dramat, obejmujący w zarysie całokształt poezji ludowej, a kończący się „wielkiem proroctwem” — czyż nie o takim teatrze marzył Mickiewicz w Kolegjum Francuskiem? Czyż nie pod taki właśnie teatr podwaliny kłaść począł Wyspiański? I wierzyliśmy wtedy, nieliczni fanatycy polskiego teatru monumentalnego, w rychłą możliwość jego realizacji. Wtedy to nosiłem się z myślą opracowania scenicznego szeregu widowisk ludowych na cały „rok krakowski”, a w plany moje wtajemniczałem kolegę z ławy szkolnej, początkującego wówczas aktora, Juljusza Osterwę.
2019Nie potrzebuję chyba dodawać, że chodziło mi jedynie o ukazanie nowych możliwości scenicznych i przygotowanie materjału formalnego do inscenizacji wielkiego repertuaru polskiego. Stan bowiem tej inscenizacji w owej epoce wołał o pomstę do nieba. Nie miałem żadnych aspiracyj dramatopisarskch i nie ambicjonowałem na punkcie naukowego „pobielania grobów” czyli rekonstrukcji starożytności teatralnych. Z konieczności jednak musiałem teoretyzować. Ale w moich podróżach po całym obszarze dziejów teatru, odbywanych pod kierunkiem mistrza mojego i przyjaciela, Edwarda Gordona Craiga, nie straciłem łączności z marzeniem dawnem. Owszem, myśl przeciwstawienia teatru monumentalnego rozpanoszonej na ziemiach polskich tandecie pseudo-literackiej, pseudo-polskiej i pseudo-realistycznej, dziś jeszcze, najspokojniej w świecie, zatruwającej widownie naszych teatrów „eklektycznych” — myśl ta pogłębiła się we mnie i wzmocniła moją postawę estetyczną wobec przestarzałego, bezmyślnego i szablonowego niby-realizmu techniki dramatopisarskiej, gry aktorskiej i formy inscenizacyjnej.*)
2020Wojna — i to, co po niej nastąpiło, nauczyła pracowników sztuki, że zadania ich nie mogą ograniczać się li tylko do wysiłków czysto artystycznych, że „Sztuka jest bronią” i że pierwej należy organizować „teatr wojujący, zanim się plany „teatru triumfującego” kreśli. Ten nowy pogląd na społeczne zadania teatru nie odrazu wycisnął piętno na mojej pracy reżyserskiej i inscenizacyjnej. Dosyć osamotniony na drodze do reformy teatru konwencjonalnego, musiałem przyjąć taktykę posuwania się naprzód etapami. Wynikł stąd przymus chwilowego cofnięcia się i odrobienia rzeczy jeszcze niezrealizowanych, a dla dalszego rozwoju koniecznych (stylizacja „starego teatru”, inscenizacja widowisk nierealistycznych, abstrakcjonizm inscenizacyjny). Z tego właśnie okresu datuje się „Pastorałka”, oraz szereg widowisk religijnych, ludowych, stylizowanych komedjo-oper itp., grywanych w Reducie i w pierwszych miesiącach Teatru im. Bogusławskiego. „Pastorałka” jest tylko dokumentem pewnego okresu mej pracy teatralnej, Niczem więcej.
2021Temat zasadniczy „Pastorałki”, ozdobiony licznemi intermedjami i bardziej szopkowo niż misteryjnie ujęty, ukazał się po raz pierwszy na scenie Teatru Polskiego w Warszawie w r. 1919. Konstrukcja sceny, pomysłu W. Drabika, naśladowała szopkę krakowską, pozwalając akcji rozwijać się na dwóch piętrach i w bocznych wieżycach.
2022Tekst i forma nowej wersji kształtowały się w latach 1923 i 1924 w Reducie.
2023Tu zadecydowałem się uwypuklić wszystkie momenty misteryjne, a folklor przedstawić, że się tak wyrażę, „na surowo”, bez kunsztownych wymysłów i burleskowych przejaskrawień „zawodowego” teatru. Zamierzeniom moim sprzyjało znakomicie ubóstwo środków technicznych, a jeszcze więcej młodość i entuzjazm Redutowców. Ton, osiągnięty przez Redutę, był czemś jedynem w swoim rodzaju i na innych scenach, w innych warunkach artystycznych i w innym nastroju nie dał się powtórzyć.
2024Godzi się zaznaczyć, że aktorzy redutowi w owym czasie z humorem ludzi świętych uprawiali cnotę niewiarogodnej wprost nędzy, co nie przeszkadzało imśpiewać, tańczyć, grać najmniejsze role, statystować, sporządzać rekwizyty i kostjumy — bezimiennie, gdyż afisz nie podawał ich nazwisk.
2025Nie mogąc inaczej tym arcydoskonałym kolendnikom wyrazić mej nieskończonej wdzięczności, dekonspiruję po raz pierwszy nazwiska głównych wykonawców „Pastorałki”: MARIA — Mysłakowska, JOSEPH — 4. p. Turczyński i Zbyszewski, ARCHANIOŁ MICHAŁ — Żabczyńska i Knobelsdorf, ARCHANIOŁ GABRYEL — Żabczyński, ADAM — Jaracz i Brodzikowski, EWA — Perzanowska, Kuncewiczówna, Wiercińska, KRÓL KACPER — Kochanowicz, KRÓL MELCHER — Wierciński, KRÓL BALTAZAR — Miciński, KORYDON —4. p. Poręba i Al. Wasiel, MAŚCIBRZUCH — Zbyszewski i Arnoldt, DAMETA — Zawistowski, CHLEBURAD — Żabczyński, RYCZYWÓŁ — Bog. Wasiel, BARTOS — Kiernicki, ŻYDEK — Jamiński, RABIN — Janicki, HEROD — Chmielewski, HERODOWA — Hohendlinger i Kunina, KARCZMARKA — Jakubowska, SMIERĆ — Hollakowa, Hohendlinger i Życzkowska, DIABEŁ — Zawistowski.
2026Reduta w swych pierwszych podróżach po całej Polsce opierała repertuar przeważnie na „Pastorałce”, „Misterjum Wielkanocnem” i piosenkach ludowych i staropolskich, przeze mnie inscenizowanych („Pochwała wesołości”).
2027Poza Redutą wystawiały „Pastorałkę” następujące teatry: krakowski, toruński, bydgoski, lubelski (pod dyr. St. Wysockiej), dwukrotnie Teatr Nowy w Poznaniu i Teatr im. Bogusławskiego w Warszawie.
2028Muzykę do „Szopki Staropolskiej”, (granej w r. 1919 w Teatrze Polskim), w liczbie 80 numerów, skomponowałem sam, Częścią tego materjału, odpowiednio zmodyfikowanego, posłużyłem się w roku 1923 w Reducie. Nie mając pieniędzy na orkiestrę, kierownictwo Reduty orzekło, abym ja do śpiewów na fortepianie, ustawionym na widowni, akompanjował — i, jak twierdzili Osterwa i Limanowski, tak było najlepiej. W r. 1924 skorzystaliśmy ze współpracy naszego „brata muzycznego'', świetnego organisty i choralisty, Bronisława Rutkowskiego. Wówczas to część muzyczna „Pastorałki” wzbogaciła się o szereg chorałów z r. 1635, a muzykę ludową zinstrumentował Rutkowski na zespół smyczkowy i klarnet.
2029W teatrze im. Bogusławskiego wykonano „Pastorałkę” z muzyką w układzie moim i jednego z najwybitniejszych dziś przedstawicieli młodszej muzyki polskiej, Jana Maklakiewicza.
Warszawa, listopad 1929 Leon Schiller
SŁOWO OD WYDAWCY
2030Jednem z najistotniejszych i najpilniejszych zadań Instytutu Teatrów Ludowych jest wypracowanie dla zespołów ludowych odpowiedniego repertuaru, i to w najróżnorodniejszych jego kształtach, z uwzględnieniem całej, jakżeż, rozległej! — skali artystycznych możliwości. A chodzi tu o sprawę kulturalnej wagi, bo o podniesienie owych wielotysięcznych, corocznie we wszystkich zakątkach kraju coraz skwapliwiej uprawianych prac teatralnych, do poziomu sztuki.
2031Rozpoczynamy zaś ten dział wydawnictw od najwyższego w repertuarowej skali tonu, od misterjum. Czynimy to z rozmysłu: by odrazu chwycić niejako szerszy i pełniejszy oddech, a tem samem by sprawę teatru ludowego do poważniejszej roli wydźwignąć. Że zaś „Pastorałka”, mimo misteryjnego charakteru, jest oparta na bardzo popularnych, do dziś w Polsce żywych tradycjach kolendniczych, że jest związana ściśle z najpiękniejszem u nas w treści i formach świętowaniem, z Godami, — to można się spodziewać, że jej wysoki poziom artystyczny, jeżeli nie w zupełności, to przynajmniej w znacznym stopniu nawet dla wiejskich zespołów będzie osiągalny.
2032Zresztą należy zgóry przewidywać, że wykonawcy czyli kolendnicy ludowi, realizując w miarę sił choćby tylko wybrane „sprawy, nie całe misterjum, niekoniecznie będą się trzymać ściśle tekstów zestawionych w „Pastorałce”, że często niektóre kolendy będą zastąpione miejscowemi, tradycyjnie w danej okolicy śpiewanemi, że niejeden motyw mużyczny w wykonaniu prawdziwej wiejskiej kapeli uzyska inne, własne, góralskie czy kurpiowskie, przyozdobienia. Zapewne w podobny sposób zaznaczą się przytem i odrębności ludowej gwary. To już będzie sprawa rozwoju i żywotności nietyłko teatru ludowego, ale wogóle ludowej kultury.
2033Wróćmy do samej „Pastorałki”. Rzecz, ujęta w formę ludowego misterjum, jako synteza polskich tradycyj kolendniczych z obszaru kilku wieków, z wyzyskaniem materjałów etnograficznych, jest nietylko owocem źródłowych studjów autora w zakresie tekstów religijnych i muzyki, ale i zdecydowaną w stylu kompozycją literacko-widowiskową, wyposażoną w szczegółowy, a w swej plastyce teatralnej wnikliwy komentarz inscenizacyjny i reżyserski.
2034Nadto całość misterjum jest pomyślana w jednolitym, swojskim, wybitnie polskim charakterze. Tę właśnie swojskość treści i jej artystycznego wyrazu ma podkreślać prosta, ale pieczołowicie obmyślana szata graficzna wydawnictwa.
2035Niech wolno będzie sobie tuszyć, że dzięki tym wartościom „Pastorałkę” naszą będziemy co rok na Gody nietylko w zespołach kolendniczych odgrywać, ale i w polskich rodzinach powszechnie śpiewać, a także że szczerem, nabożnem wzruszeniem czytać, jako „księgę ubogich”, prostą, a przecież w owej prostocie piękną, sercu polskiemu miłą i bliską.
Warszawa, czerwiec 1931 Instytut Teatrów Ludowych