Edmond Rostand Cyrano de Bergerac Komedia bohaterska w pięciu aktach tłum. Maria Konopnicka, Włodzimierz Zagórski ISBN 978-83-288-5747-6 Dedykacja autora Chciałem duszy CYRANA poświęcić ten poemat. Gdy jednak dusza jego wcieliła się w ciebie, COQUELINIE, poświęcam go Tobie. E.R. Słówko od tłumaczów Sztuka, którą dziś w polskim przekładzie czytelnikom podajemy, nie schodzi od czasu swego zjawienia się z afisza paryskiego teatru de la Porte St. Martin, gdzie niezrównany Coquelin w tytułowej roli co wieczór wznieca zachwyty oczarowanych widzów i słuchaczów. Wydana w książce, rozeszła się ona w olbrzymiej, przez najpoczytniejsze powieści najpoczytniejszych autorów nieosiągniętej liczbie 200,000 egzemplarzów! Dane te same już świadczą o niepospolitej wartości dzieła; jedynie bowiem tylko utwór znakomity i górujący nad całą literacką produkcją chwili bieżącej, przede wszystkim zaś utwór, w którym dane społeczeństwo odczuje żywe tętno swojego ducha, a więc utwór, posiadający wszelkie warunki arcydzieła, może osiągnąć powodzenie tak niezwykłe! Olbrzymie to powodzenie zaintrygowało krytykę w wysokim stopniu i można śmiało powiedzieć, że o Bergeracau, który się w początku bieżącego roku ukazał, napisano w ciągu niewielu miesięcy małą biblioteczkę. Mianowicie krytykom nie-Francuzom wydawało się powodzenie to zagadkowym; każdy z nich przeto, doszukując się jego przyczyny, usiłował ją wytłumaczyć na swój sposób. Jedni z nich, zbyt pochopni do tak rozwielmożnionego w krytyce „prorokowania literackiej pogody”, dopatrywali się tutaj oczywistego jakoby bankructwa realistycznych prądów, przewodniczących spółczesnej literackiej produkcji, i reakcji w kierunku dawno pogrzebanego romantyzmu. Inni, bacząc na obecny upadek Francji, starali się wytłumaczyć owo powodzenie tą potrzebą, jaka nas w dobie upadku skłania do poglądania ku minionej, jaśniejszej przeszłości. Nie da się zaprzeczyć, iż od tych poronionych płodów, jakimi nas pod hasłem naturalizmu à outrance zasypywano w nowszych czasach, odbiega Bergerac bardzo daleko. Wszelako równie daleko stoi on od tego, co właściwą cechę romantyzmu stanowi. „Jesteśmy tu — jak słusznie powiedziano — w świecie podniet naturalnych, myśli zdrowych i jasnych, uczuć prostych, silnych, szukających szczerego wyrazu i szczery wyraz znajdujących sobie”, a to i owo, co romantyzmem tchnąć się zdaje w Bergeracu, jest wynikiem samego przedmiotu i kolorytem epoki. Czy można mówić o romantycznej reakcji w tych warunkach? Co prawda, oświetlenie tutaj, tak samo jak i w Trzech muszkieterach poetyckim jest, a ktokolwiek czytał Pamiętniki kardynała de Retz, ten wie, iż ci ludzie Frondy, którą w Bergeracu czuć już tętniącą w powietrzu, cokolwiek innymi byli, aniżeli ich przedstawiają poeci. Również wie każdy Francuz, znający swe dzieje, że ów Cyrano, który w naszej sztuce tak jasnym i czystym jest bohaterem, był jednym z najgorliwszych popleczników kardynała Mazarina, co niewątpliwie pewien cień rzuca na jego osobę. Jeżeli więc Francuzi z taką lubością poglądają ku ludziom Frondy w Trzech muszkieterach, jeżeli się tak zachwycają Bergerakiem, to nie dlatego, by im postaci te przypominały jaśniejsze jakieś, świetniejsze czasy; wszakże z daleko większą słusznością mogliby wzrok swój zwracać ku napoleońskiej epopei. Postaci te pociągają ich głównie dlatego, że w nich odnajdują tego warchoła, który w każdym Francuzie tkwi, któremu na imię tak samo być może Déroulède lub Rochefort, jak i Zola, a którego tu znajdują usprawiedliwionym i wyidealizowanym! Oczywista rzecz, iż poza tą świetnie scharakteryzowaną, specyficznie francuską krewkością, zabarwiającą niejako wszystkie czynności Bergeraca, są jeszcze ogólnie ludzkie uczucia, będące tych czynności pobudką, a dochodzące w nich do bardzo pięknego i silnego wyrazu. Jest męstwo, jest nienawiść wszystkiego, co podłe, jest szlachetna duma, jest miłość, jest poświęcenie! Tymi musi on wziąć każdego szlachetnie myślącego człowieka i nie ma obawy, by — jak przypuszczano — Bergerac mógł być u nas nieodczutym i niezrozumianym, to zaś tym bardziej że, toute proportion gardée, pomiędzy naszymi ludźmi z XVII wieku dałoby się odnaleźć dość zbliżone typy. Chęć wydobycia tego podobieństwa i zachowania utworowi owej archaicznej myszki, która pierwowzorowi jest właściwą, była powodem, dlaczego tłumacze w swoim przekładzie starali się od czasu do czasu przynajmniej zaznaczyć język z XVII w. Zdawało im się, że w tej szacie bardziej swojsko będzie tej mieszaninie wykwintu i rubaszności, które cechują styl utworu, tudzież owej retoryce, która tu i ówdzie w dłuższych tyradach Bergeraca dochodzi do wyrazu. Niemniej płonną — jak sobie pochlebiają tłumacze — była wyrażona z pewnych stron obawa, że niepodobna będzie oddać ducha utworu w przekładzie polskim. Trudności były wielkie, tak z powodu nadzwyczaj ruchliwego stylu autora, jak i z przyczyny licznych aluzji do spółczesnej Cyranowi literatury, którymi sztuka jest przepełniona. Mimo to mogą sobie tłumacze oddać tę sprawiedliwość, iż trudności te szczęśliwie pokonali, pochwyciwszy ruch stylowy, utworowi właściwy, i nie zatraciwszy żadnej z artystycznych intencji autora. Ażeby zresztą czytelnikom wniknięcie w ducha utworu ułatwić, zamieszczają oni na końcu drugiego tomu objaśniające przypiski, które mniej obeznanym z literaturą francuską posłużą jako klucz do zrozumienia artystycznych zamierzeń autora. Włodzimierz Zagórski Cyrano de Bergerac OSOBY: * Cyrano de Bergerac * Baron Chrystian de Neuvillette * Hrabia de Guiche * Ragueneau — pasztetnik * Le Bret, Cuigy, Brissaille — szlachta, przyjaciele Cyrana * Kapitan Carbon de Castel-Jaloux * Pierwszy, Drugi, Trzeci, Czwarty, Piąty, Szósty, Siódmy, Ósmy — kadeci * Lignière — poeta pijak * Wicehrabia de Valvert — dworzanin hr. de Guiche * Pierwszy, Drugi, Trzeci — margrabiowie * Montfleury, Bellerose, Jodelet — aktorowie * Szwoleżer * Muszkieter * Drugi muszkieter * Odźwierny * Mieszczanin * Jego syn * Rzezimieszek * Widz * Gwardzista * Pierwszy muzyk * Drugi muzyk * Natręt * Pierwszy, Drugi, Trzeci — poeci * Pierwszy, Drugi, Trzeci – pasztetnicy * Kapucyn * Bertrandou — fajfer * Oficer hiszpański * Roksana * Liza — żona Raguenau'a * Ochmistrzyni Roksany * Aktorka * Subretka * Kwiaciarka * Roznosicielka chłodników * Matka Małgorzata * Siostra Marta * Siostra Klara * Pierwszy, Drugi, Trzeci — paziowie * Tłum, mieszczanie, margrabiowie, muszkieterzy, rzezimieszki, pasztetnicy, poeci, gaskońscy kadeci, komedianci, skrzypiciele, dzieci, hiszpańscy żołnierze, widzowie obojej płci, „wykwintnisie”, komediantki, mieszczanki, zakonnice itd. Rzecz dzieje się w pierwszych czterech aktach w r. 1640, w piątym akcie w r. 1655. AKT PIERWSZY Przedstawienie teatralne w Hôtel de Bourgogne. (przekład W. Zagórskiego) / Scena przedstawia salę teatralną w Hôtel de Bourgogne w r. 1640. Jest to rodzaj szopy do gry w piłkę (jeu de pomme), przeobrażonej i udekorowanej odpowiednio swojemu nowemu celowi. / / Sala jest długim prostokątem, widzianym z boku, tak iż jedna z jej ścian tworzy głąb, idącą od pierwszego planu po prawej ku ostatniemu planowi po lewej stronie, gdzie tworzy kąt ze sceną widzianą z boku. / / Po obu stronach sceny tej, wzdłuż kulis, stoją rzędy ławeczek. Kurtynę tworzą dwie kotary, które można rozsuwać. Nad płaszczem Arlekina herb królewski. Z estrady schodzi się do sali szerokimi schodami; po obu stronach tych schodów miejsca dla skrzypków. Przy rampie rząd świec. / / Dwa rzędy galerii bocznych, jeden nad drugim; górny rząd podzielony na loże. Nie ma krzeseł w parterze, ten bowiem jest właśnie widownią teatru. W głębi tegoż parteru, tj. na prawo, na pierwszym planie, kilka ławeczek, których dalsze rzędy wznoszą się coraz wyżej. Pod schodami, które prowadzą do górnych miejsc, lecz których widać tylko początek, rodzaj bufetu, oświeconego kandelabrami i udekorowanego wazonami kwiatów, szkłem, porcelaną, ciastami, butelkami itd. / / W środku ściany tworzącej głąb, pod galeriami lóż, drzwi prowadzące do sali, które się otwierają, ilekroć wchodzą goście. Na drzwiach, jako też na widocznych miejscach: na bufecie itd. czerwone afisze z napisem „Chlorisa”. / / W chwili podniesienia się kurtyny tonie sala jeszcze w półmroku i jest zupełnie pusta. Pająki nad parterem pospuszczane oczekują na lampiarzy. / SCENA PIERWSZA / Publiczność schodzi się powoli. Odźwierny, Rajtarzy, Lokaje, Mieszczanin, Syn jego, Paziowie, Rzezimieszki itd., później Roznosicielka, „Margrabiowie”, Cuigy, Brissaille itd. / / Słychać za drzwiami wrzenie zmieszanych głosów; nagle wchodzi szybkim krokiem Rajtar. / ODŹWIERNY / biegnąc za nim / Hola!… Piętnaście soldów!…. RAJTAR Nie płacę!… ODŹWIERNY Dlaczego? RAJTAR Służę w lekkiej chorągwi domu królewskiego. ODŹWIERNY / do drugiego rajtara, który wszedł tymczasem / A waść? DRUGI RAJTAR Mam wolny wstęp… ODŹWIERNY / niedowierzająco / Aa!… DRUGI RAJTAR Jestem muszkieterem!… PIERWSZY RAJTAR / do drugiego / Pustki!… wskazuje pospuszczane pająki Nie zapalono świateł nad parterem. Mamy czas popróbować floretów… / Krzyżują florety, które ze sobą przynieśli, i zaczynają się bić. / LOKAJ / wchodząc / Pst, Jacku! DRUGI LOKAJ / przedtem przybyły / A co tam?… PIERWSZY LOKAJ / pokazując mu karty i kości, które dobywa z kieszeni / Karty!… Kości!… siada na ziemi Grajmy!… DRUGI LOKAJ / drwiąco / Po omacku?… PIERWSZY LOKAJ / dobywając z kieszeni świecę, którą zapala i przylepia do podłogi / Świsnąłem panu memu świecę… DRUGI LOKAJ / siadając do gry / To się chwali… GWARDZISTA / do przechodzącej kwiaciarki / Najbardziej lubię teatr, kiedy ciemno w sali. / Bierze ją wpół. / JEDEN Z SZERMIERZY / dając sztych / Tusz! JEDEN Z GRACZÓW Żołądź!… GWARDZISTA / do kwiaciarki, ciągnąc ją ku sobie / Daj całuska! KWIACIARKA / wyrywając się / Jeszcze ktoś zobaczy! GWARDZISTA / pociągając ją w ciemny kąt / Nie ma strachu!… JAKIŚ JEGOMOŚĆ / siadając na ziemi i rozwijając paczkę z jedzeniem / Przynajmniej człowiek się uraczy… MIESZCZANIN / prowadzący syna / Stańmy tutaj!… JEDEN Z GRACZÓW Trzy tuzy!… PODPITY JEGOMOŚĆ / wyciąga butelkę z kaftana i, siadając na ziemi, do siebie / Tak, mój przyjacielu! Pijmy burgundzkie wino… pije, po czym z uśmiechem zadowolenia do siebie …w Burgundzkim Hotelu!… MIESZCZANIN / do swego syna / Ta sala tak wygląda jak mordownia jaka… pokazując końcem laski pijaka Pijaki!… jeden z szermierzy potrąca go wśród szermierki Zabijaki!… zataczając się na grających Szulery! GWARDZISTA / do kwiaciarki, której nie przestał nagabywać / Buziaka!… MIESZCZANIN / zgorszony, do syna / Chodźmy stąd!… uprowadzając go, z patosem I pomyśleć, że to w takiej sali Zacnego grali Rotrou!… MŁODZIENIEC / tymże tonem / I Corneille'a grali!… RÓJ PAZIÓW / wpada, trzymając się za ręce, i śpiewa, tańcząc farandolę / Trula!… Traderidera!… Traderi!… Trullala!… ODŹWIERNY / surowym tonem / Paziowie! Bez tych zbytków!… PIERWSZY PAŹ / tonem obrażonej godności / Panie, zarzut taki… spostrzegając, że się odźwierny odwrócił, skwapliwie do drugiego pazia Szpagat masz? … DRUGI PAŹ Mam dwa kłębki… PIERWSZY PAŹ I haki?… DRUGI PAŹ I haki!… PIERWSZY PAŹ Będziem z góry na wędkę łowili peruki… RZEZIMIESZEK / zgromadziwszy około siebie kilku podejrzanych drabów / Pamiętajcie, andrusy, na moje nauki: Doliniarz musi zawsze ślepia mieć otwarte. / Mówi dalej szeptem, z którego później wybrzmiewają pojedyncze wyrazy. / DRUGI PAŹ / woła z parteru do trzeciego pazia na galerii / Hop! hop! Czy masz dmuchawkę? TRZECI PAŹ / z góry / Mam, i grochu kwartę! / Strzela z galerii grochem na dół. / MŁODZIENIEC / do swego ojca / Co dziś grają?… MIESZCZANIN Chlorisę… MŁODZIENIEC Czyja to rzecz?… MIESZCZANIN / uroczyście / Bara. To jest sztuka pasterska… JEDEN Z GRAJĄCYCH Wygrywam talara!… RZEZIMIESZEK / robiąc znak wyciągania chusteczki, za sprawą drobnych ruchów / Chusteczki!… MIESZCZANIN / do syna / Baro słynie z wykwintu swych wierszy. JEDEN Z WIDZÓW / do drugiego, pokazując mu miejsce na galerii / Siedziałem tam, gdy Cyda grano po raz pierwszy. MIESZCZANIN / do syna / Poznasz sławnych aktorów i sławne aktorki, Jak Montfleury, Bellerose, Jodelet… RZEZIMIESZEK / robiąc znak wyciągania zegarka / Sikorki! JEDEN Z SZERMIERZY / dając sztych / Tusz znowu!… To już drugi!… GŁOS Z WYŻSZYCH GALERII Zaświećcież pająki!… RZEZIMIESZEK Nożyczkami ostrożnie obcinać koronki… JEDEN Z PAZIÓW / na parterze / Idzie roznosicielka!… ROZNOSICIELKA / ukazując się za bufetem / Owoce!… Bakalie!… Orszada!… Limonada!… GŁOS DYSZKANTOWY / w tłumie / Precz z drogi, kanalie!… JEDEN Z LOKAJÓW / zdziwiony / Margrabiowie!… W parterze?… DRUGI LOKAJ / uspokajająco / At, by drwić z publiki; Pójdą wnet… / Wchodzi rój „Margrabiów”. / PIERWSZY MARGRABIA / widząc, że sala w połowie jest pusta / Cóż, waszmoście, wchodzimy jak łyki, Bez wrzawy, bez awantur, nie depcąc po nogach. O pfe, pfe! … spotykając kilku szlachty pierwej już przybyłych Cuigy!… Brissaille!… / Całują się. / CUIGY / tonem wesołym / Codziennie w tych progach, A wszyscy, jako Talii wielbiciele stali Przychodzim, choć jak w rogu ciemno jeszcze w sali… MARGRABIA Ach, nie wspominaj waszmość o tej mi ohydzie! DRUGI MARGRABIA Pociesz się, mój margrabio: oto lampiarz idzie!… SALA / witając zjawienie się lampiarza / Aaaa!… / Publiczność grupuje się około świeczników, które lampiarz zapala. Kilka osób zasiada na galeriach. Lignière wchodzi do parteru, prowadząc pod ramię Chrystiana de Neuvillette. Lignière w stroju nieco zaniedbanym wygląda na pijaka z lepszych sfer. Chrystian, ubrany wykwintnie, lecz niemodnie, zdaje się wielce czymś zajęty i rozgląda się po lożach. / SCENA DRUGA / Ciż sami. Chrystian, Lignière; później Ragueneau i Le Bret. / CUIGY Lignière!… BRISSAILLE / śmiejąc się / Trzeźwy jeszcze?… LIGNIÈRE / z cicha do Chrystiana / Przedstawić waćpana?… Chrystian przytwierdza skinieniem głowy Baron de Neuvillette… / Ukłony. / SALA / podczas gdy do góry podciągają pierwszy świecznik zapalony / Aaaa!… CUIGY / patrząc na Chrystiana, półgłosem do Brissaille'a. / Twarzyczka cacana! PIERWSZY MARGRABIA / który to posłyszał / Phi!… LIGNIÈRE / przedstawiając ich Chrystianowi / Panowie de Cuigy… de Brissaille… CHRYSTIAN / z ukłonem / Szacunek! PIERWSZY MARGRABIA / do drugiego / Niebrzydki, tylko w kryzie ten układ koronek I ta w kaftanie fałda to dziś już niemodnie. LIGNIÈRE / do Cuigy'ego / Pan przyjeżdża z prowincji… CHRYSTIAN Właśnie trzy tygodnie Jak przybyłem, wojaczki pragnąc zakosztować. Od jutra służę w gwardii, w kadetach… CUIGY / uprzejmie / Winszować!… PIERWSZY MARGRABIA / przyglądając się osobom wchodzącym do lóż / Oto prezydentowa Aubry… ROZNOSICIELKA Ciastka, mleko!… CUIGY / do Chrystiana, wskazując mu salę napełniającą się powoli / Schodzą się… CHRYSTIAN Tak, i licznie… PIERWSZY MARGRABIA Płynie jakby rzeką Cały świat wielki… / Wymieniają panie w miarę, jak te wchodzą do lóż, bardzo strojne. Wymiana ukłonów i uśmiechów. / DRUGI MARGRABIA Patrzcie, oto wchodzą panie De Guéméné… CUIGY De Bois-Daufin… PIERWSZY MARGRABIA Moje kochanie!… BRISSAILLE Charigny… DRUGI MARGRABIA Ta, której służy ku zabawce Męka serc… LIGNIÈRE Aaa, pan Corneille siedzi w drugiej ławce!… MŁODZIENIEC / do ojca / Czy jest kto z Akademii? MIESZCZANIN Owszem, członków wielu: Patrz, tam obok Boissata, de la Chambre w fotelu; A tu Colomby, Boudu, Arbaud przy Bourdonie… z emfazą Nie umrze żadne z imion świecących w tym gronie. Jak to piękne!… Ach!… PIERWSZY MARGRABIA Baczność! Wyższa lóż galeria; Przybyły „wykwintnisie”. Oto Felikseria, Obok Urimedonta i Bartenoita, Cassandaca… DRUGI MARGRABIA Ach Boże!… Ach to znakomita!… Jakże cudne imiona, którymi się wabią!… Margrabia znasz je wszystkie?… PIERWSZY MARGRABIA / uroczyście / Znam wszystkie, margrabio! LIGNIÈRE / pociągając Chrystiana za sobą na bok / Przyszedłem tu jedynie tylko dla waćpana. Bogdanki twej nie widać, wracam więc do dzbana. CHRYSTIAN / tonem błagalnym / Zostań!… Waść, co znasz wszystkich w mieście i na dworze, Wyjawisz mi, dla kogo serce moje gorze. KAPELMISTRZ / uderzając smyczkiem o pulpit / Panowie skrzypki, proszę… ROZNOSICIELKA Soki!… Winogrona… CHRYSTIAN / głosem wzruszonym / Ach, duszę mi uciska trwoga nieskończona, Gdy myślę, że to może kokietka wybredna!… Cóż jej powiem? — Z rozpaczy schnie mi głowa biedna!… Choć żołnierz, jam nieśmiały; obca mi ta swada, Z którą dziś tu swe myśli każdy wypowiada… z przygnębieniem Ta wymuskana mowa miesza mnie i trwoży… wskazując pustą lożę Ona tu zwykle siedzi, na prawo w tej loży!… LIGNIÈRE / zabierając się do wyjścia / Idę już. CHRYSTIAN / zatrzymując go jeszcze / Zostań! LIGNIÈRE Muszę! W karczmie na mnie czeka D'Assoucy. Tutaj człowiek z pragnienia się wścieka. ROZNOSICIELKA / przechodząc obok z pełną tacą / Oranżada?… LIGNIÈRE Pfe!… ROZNOSICIELKA Mleko?… LIGNIÈRE Dbrum!… ROZNOSICIELKA Riv'zalto?… LIGNIÈRE Zgoda! do Chrystiana Zostaję… do roznosicielki Niech mi aśćka rivesalta poda!… / Siada przy bufecie. Roznosicielka nalewa mu lampkę wina. / PUBLICZNOŚĆ / witając wejście uciesznego grubasa / Ragueneau!… LIGNIÈRE / do Chrystiana / Poznasz waćpan zacnego dziwaka! RAGUENEAU / w stroju wyświątecznionego pasztetnika, podchodząc skwapliwie ku Lignière'owi / Czy wasza cześć nie widział pana Bergeraca?… LIGNIÈRE / przedstawiając go Chrystianowi / Komediantów pasztetnik to i rymotworów! RAGUENEAU / tonem uciesznego protestu / Ooooo!… LIGNIÈRE Wszakżeś Mecenasem jest tych głodomorów?… RAGUENEAU Ee, żarty!… Ci panowie stołują się u mnie… LIGNIÈRE Na kredyt… Sam jest zdolnym poetą… RAGUENEAU Tak szumnie!… To jeno goście moi łaskawie tak bają!… LIGNIÈRE Kocha się w rymach… RAGUENEAU / zapalając się / To prawda, że mnie upajają!… Ach tak!… Za małą odę, albo też sonecik… LIGNIÈRE Dajesz autorom pasztet… RAGUENEAU Malutki pasztecik!… LIGNIÈRE / na stronie / Poczciwiec! Jak się broni!… głośno Przecież wiem, człowieku, Żeś dał tort za triolet… RAGUENEAU Strucelkę!… LIGNIÈRE / surowo / Na mleku! A teatr lubisz?… RAGUENEAU / z zapałem / Lubić?… Ja za nim przepadam!… LIGNIÈRE Odpowiedz mi otwarcie; pytanie ci zadam: Za wstęp ciastkami płacąc, musiałeś dać wiele Za wejście twoje dzisiaj?… RAGUENEAU Ej nie, bagatelę: Trzy babki i piętnaście pączków ze śmietaną… rozglądając się z niepokojem po sali To dziwna, że nie widać pana de Cyrano!… LIGNIÈRE Czemu?… RAGUENEAU / z przejęciem / Montfleury gra dziś… LIGNIÈRE Istotnie ta fasa Dzisiaj w roli Fedona owieczki tu pasa; Lecz jakiż to ma związek z Cyrana osobą?… RAGUENEAU To wasza miłość nie wie?… Mają coś ze sobą: Pan Cyrano przez miesiąc wzbronił grać tej hadzi… LIGNIÈRE No i… RAGUENEAU / z uciesznym naciskiem / Montfleury gra dziś… CUIGY / który uprzednio zbliżył się do tej grupy / Cóż na to poradzi?… RAGUENEAU Ho, ho!… Ja coś przeczuwam!… PIERWSZY MARGRABIA Kto zacz ten Cyrano?… CUIGY To chłopczyk, co w ukropie duszę ma kąpaną!… DRUGI MARGRABIA Szlachcic?… CUIGY Tak!… Służy w gwardii, w kadetach Carbona. wskazując szlachcica, który chodzi tam i sam po sali, jak gdyby kogoś szukał Lecz oto właśnie Le Bret, druh tego Gaskona; On nam powie… woła go He, Le Bret… Le Bret podchodzi Waść szukasz Cyrana?… LE BRET Tak… jestem niespokojny! CUIGY Prosimy waćpana. Powiedz co to za człowiek, wszak z sobą żyjecie?… LE BRET / z miłością / Znakomitszej istoty nie ma na tym świecie!… RAGUENEAU Rymopis!… LE BRET Muzyk zdolny!… BRISSAILLE Fizyk!… CUIGY Zawadiaka!… LIGNIÈRE A jaki cudak pyszny, butna mina jaka!… RAGUENEAU O, tak, tak, dziwak z niego!… I wątpię okrutnie, By tę postać, co z tłumu odrywa się butnie, Uroczysty pan Champaigne uwiecznił na płótnie… Lecz przesadny, dziwaczny, pocieszny, szalony, Dla Callota on jakby umyślnie stworzony, Ten warchoł ponad wszystkie cudacki warchoły: Kapelusz… o trzech czubach!… kaftan… sześciopoły!… I płaszcz, który zadziera z tyłu jego buta Szpadą… niby zuchwały ogon u koguta… Butniejszy niźli wszystkie Gaskończyki razem, Dumnego Artabana będący obrazem, Dźwiga on ponad sutą kryzą Pulcinelli Nos… Ach, waszmoście mili, czyście też widzieli Ten nos?… Na widok jego, gdy się z nim przechadza, Zbiera nas chęć zawołać: „Ależ nie, przesadza!…” I patrzym, zali tego nie złoży toboła… Ale pan de Cyrano nie składa go zgoła!… LE BRET / potakując głową / O, nie — i śmiercią karci każde o nim słowo! RAGUENEAU / z dumą / Jego szpada nożyczek Parki jest połową!… PIERWSZY MARGRABIA / wzruszając ramionami / Nie przyjdzie!… RAGUENEAU Trzymam zakład. PIERWSZY MARGRABIA O co?… RAGUENEAU O kuraka À la Ragueneau! MARGRABIA / śmiejąc się / Dobrze!… / Szmer podziwu w sali. Roksana zjawiła się w swej loży i siada na przodzie; ochmistrzyni jej w głębi. Chrystian, płacąc roznosicielce za wino wypite przez Lignière'a, nie spostrzega na razie Roksany. / DRUGI MARGRABIA / w zachwycie / Jakaż piękna, jaka!… Nie, po prostu przeraża blaskiem swej urody!… PIERWSZY MARGRABIA Brzoskwinia, co się dwiema uśmiecha jagody… DRUGI MARGRABIA A tak świeża, że patrzeć nie można bez szkody, I zakatarzysz serce, stając przy niej z bliska!… CHRYSTIAN / podnosi głowę, spostrzega Roksanę i porywając Lignière'a za ramię, z żywością / To ona!… LIGNIÈRE / patrząc / A, to ona?… CHRYSTIAN Mów!… Lęk mnie uciska!… LIGNIÈRE / pijąc drobnymi haustami swe rivesalto / To Magdalena Robin, przezwiskiem Roksana, Wykwintnisia… CHRYSTIAN Niestety! LIGNIÈRE Kuzynka Cyrana, O którym tu mówiono… Jest panną, sierotą; Mieszka z swą ochmistrzynią… / Tymczasem wszedł do loży Roksany pan wykwintnie ubrany, z błękitną wstęgą orderową przez plecy, i stojąc, począł rozmawiać z Roksaną. / CHRYSTIAN / gorączkowo / Ten człowiek tam, kto to?… LIGNIÈRE / którego już trunek zaczyna rozmarzać, przymrużając oczy / He,he, he, to de Guiche jest!… Hrabia… Pan bogaty… Zadurzony w Roksanie na śmierć, lecz żonaty Z siostrzanką Richelieugo… Więc swata ją z innym, Który jest wicehrabią… z szyderczym naciskiem razem i… uczynnym!… Ten kmotr zwie się de Valvert… Panna się opiera, Ale de Guiche jest możny i wielki przechera… Może zgnieść, zdusić pannę, samą, nie ze szlachty! Zresztą już odsłoniłem w piosnce te konszachty… Cięta jest… zwłaszcza koniec… Muszą źli być srodze!… Czy chcesz waćpan posłuchać?… / Powstaje z podniesioną szklanicą, chwiejąc się, gotów śpiewać. / CHRYSTIAN Nie, dzięki!… Odchodzę. LIGNIÈRE Gdzie? CHRYSTIAN Szukać tego Valvert. LIGNIÈRE Nie idź… W sieć ich wpadłszy, Zginiesz jak mucha… pokazując mu okiem Roksanę Zostań. Roksana tu patrzy!… CHRYSTIAN Prawda… / Od tej chwili, z głową podniesioną, z ustami rozwartymi, nie przestaje na nią patrzeć w zachwycie. Grupa rzezimieszków, widząc go zagapionego w ten sposób, zbliża się do niego powoli. / LIGNIÈRE To ja odchodzę… Chcę pić… W karczmie czeka D'Assoucy… / Wychodzi, zataczając się. / LE BRET / który obszedłszy całą salę, zbliżył się do Ragueneau'a, z otuchą / Coś nie widać naszego człowieka!… RAGUENEAU Przyjdzie… LE BRET / z otuchą / Może ceduły nie czytał dziś wcale!… SALA Nuże!… Fora!… Kurtyna!… Zaczynać, guzdrale! SCENA TRZECIA / Ciż sami, oprócz Lignière'a de Guiche, Valvert, później Montfleury. / PIERWSZY MARGRABIA / widząc hrabiego de Guiche, który zeszedłszy z loży Roksany, idzie przez parter, otoczony usłużną szlachtą, między którą wicehrabia de Valvert. / Patrz!… De Guiche!… Z jakim dworem!… Phi, phi!… Tam do kata!… DRUGI MARGRABIA Znowu jeden Gaskończyk… PIERWSZY MARGRABIA Gaskon dyplomata, Taki dojdzie wysoko… Słuchaj, moja rada: Submitować mu nasze atencje wypada… / Podchodzą ku niemu. / DRUGI MARGRABIA Jaka to barwa tych cudnych szarf, hrabio Guiche: Baise moi ma mignonne, czyli też ventre de biche? DE GUICHE To Espagnol malade jest… PIERWSZY MARGRABIA Barwa ta nie kłamie, Krucho będzie z Hiszpanem, gdy pozna twe ramię. DE GUICHE / wskazując na scenę / Idę tam, a waszmościów scena czy nie zwabia? Chodźmy, chodźmy!… Podąża ku scenie w towarzystwie margrabiów i szlachty. W drodze przystaje i woła No, Valvert, chodźże!… CHRYSTIAN / który to wszystko widział i słyszał, drgnął, usłyszawszy to nazwisko / Wicehrabia. Rękawicę mu rzucę w twarz; zabiję w walce… Sięga do kieszeni i znalazłszy tam rękę rzezimieszka, odwraca się zdumiony… Co?… RZEZIMIESZEK Aj!… CHRYSTIAN / nie wypuszczając jego ręki / Szukam rękawic… RZEZIMIESZEK / z kwaśnym uśmiechem / A znalazł waść palce!… zmieniając ton, półgłosem i skwapliwie Puść mnie, waszmość. W zamianę powiem tajemnicę. CHRYSTIAN / nie wypuszczając jego ręki / Jaką? RZEZIMIESZEK Lignière, co stąd przed chwilą wyszedł na ulicę… CHRYSTIAN No i cóż?… RZEZIMIESZEK …umrze dzisiaj… Pewien pan — figura!… Śmiertelnie się obraził piosnką jego pióra, I stu ludzi — ja z nimi! — pod zmrok wieczorowy Ma dziś czekać w zasadzce… Nie uniesie głowy!… CHRYSTIAN Kto zacz ów pan?… RZEZIMIESZEK To sekret!… CHRYSTIAN / wzruszając ramionami / Głupiś!… RZEZIMIESZEK / z wielką godnością / Zawodowy… CHRYSTIAN Gdzież stanie ta zasadzka?… RZEZIMIESZEK Brama Nesle, przy wieży… On musi iść tamtędy… Niech waść ostrzec bieży!! CHRYSTIAN / wypuszczając wreszcie jego rękę / Lecz gdzież znajdę go teraz? RZEZIMIESZEK Od szynku do szynku Musi go waszmość szukać wszędzie, bez spoczynku. Pod Paskiem, który trzeszczy, pod Trzema Lejkami, Pod Złotą Prasą, pod Szyszką, Dwiema Pochodniami, A wszędzie pozostawić karteczkę dla niego… CHRYSTIAN Tak, lecę!… Ha, łajdaki!… Stu!… Stu na jednego!… spoglądając z czułością na Roksanę Kochana! Ją porzucić… rzucając wściekłe spojrzenie Valvertowi i jego zostawić!… Lecz Lignière!… Lecę, muszę z matni go wybawić!… / Wybiega skwapliwie. De Guiche, wicehrabia, margrabiowie i szlachta znikają za kotarą, by się usadowić w ławeczkach na scenie. Parter szczelnie zapełniony, tudzież loże i galerie. / WSZYSCY Fora!… MIESZCZANIN / którego peruka unosi się, poderwana wędką przez pazia z drugiej galerii. / Moja peruka!… GŁOSY WŚRÓD TŁUMU Łysy, patrzcie, łysy!… Ha, ha, ha!… Brawo pazie!… MIESZCZANIN / wygrażając pięścią, rozwścieczony / Hultaje!… Urwisy!… ŚMIECHY / z początku bardzo głośne, potem coraz cichsze / Ha, ha, ha!… Ha, ha, ha, ha!… Ha, ha, ha!… Ha, ha, ha!… / Milczenie zupełne. / LE BRET / zdziwiony / Co to?… Zamilkli nagle? jeden z widzów szepce mu coś do ucha Aaa!… WIDZ Ręczył mi za to… SZMERY WŚRÓD PUBLICZNOŚCI Przyszedł!… Gdzież tam!… Z pewnością!… Jest w loży za kratą… Wszystkie oczy zwracają się w stronę zakratowanej loży. Ha, Kardynał!… Kardynał!… Kardynał!… Kardynał!… JEDEN Z PAZIÓW Przepadł kawał, a tak się uciesznie zaczynał! GŁOS JEDNEGO Z MARGRABIÓW / za kotarą, wśród milczenia / Rozjaśnijcież tę świecę!… DRUGI MARGRABIA / wystawiwszy głowę spoza kotary / Stołka!… / Podają krzesło ponad głowami z ręki do ręki. Margrabia bierze je, nie zaniedbawszy rzucić kilku całusków w stronę lóż. / JEDEN Z WIDZÓW Cyt! Kurtyna!… / W tej chwili słychać trzy stuknięcia, obwieszczające początek przedstawienia. Kotara się rozsuwa. Widać margrabiów, siedzących po obu stronach sceny w postawach zuchwałych. Kurtyna w głębi przedstawia dekorację do sztuki pasterskiej. Cztery małe kryształowe świeczniki oświecają scenę. Skrzypki grają przyciszonym głosem. / LE BRET / z cicha do Ragueneau'a / Montfleury wyjdzie pierwszy?… RAGUENEAU / również z cicha / Tak, to on zaczyna!… LE BRET No, oddycham nareszcie: nie ma Bergeraca… Ach, jakże mnie to cieszy!… RAGUENEAU Przegrałem kuraka!… LE BRET / żartobliwie / Tym lepiej!… Byłby twardy z Cyrana przyprawą!… / Słychać głos kobzy i Montfleury ukazuje się na scenie, ogromny, w kostiumie pasterza ze sztuki pasterskiej, w kapeluszu osadzonym na bakier i przystrojonym różami, dmuchając w kobzę, której jedna duda wstążkami jest ubrana. / PARTER / klaszcząc / Montfleury!… Ha, Montfleury!… Brawo!… Brawo!… Brawo!… MONTFLEURY / dziękuje, kłaniając się na wszystkie strony, po czym zaczyna grać rolę Fedona / „Szczęsny, komu bogowie zażyć dają wczasów W ustroni, z dala dworu, w pośród ciszy lasów, I gdy Zefir w drzew liściach szumi pieśń arfianą…” GŁOS / z głębi parteru / Łajdaku!… Wszak przez miesiąc grać ci zakazano!… / Przerażeni. Wszyscy odwracają się w stronę głosu. Szemrania. / ZMIESZANE GŁOSY Cóż to?… Co tam za hałas?… / Publiczność w lożach powstaje, by móc widzieć. / CUIGY Ha, to on!… LE BRET / osłupiały / Cyrano!… GŁOS Ruszaj stąd, królu błaznów!… CAŁA SALA / z oburzeniem / Ooo!… MONTFLEURY Ależ!… GŁOS Precz z sali!… GŁOSY / z parteru i lóż / Cicho!… Dość już!… Montfleury!… Nie bój się!… Graj dalej!… MONTFLEURY / niepewnym głosem / „Szczęsny, komu bogowie zażyć dają…” GŁOS / coraz groźniejszy / Nuże! Czy chcesz, bym ci las kijów zaszczepił na skórze?… / Ponad głowami ukazuje się ramię, które laską wygraża. / MONTFLEURY / coraz słabszym głosem / „Szczęsny ko…” / Laska wygraża. / GŁOS Precz w tej chwili!… PARTER Och!… MONTFLEURY / zdławionym głosem / „…komu bogowie…” CYRANO / wskoczywszy na krzesło wśród parteru, z założonymi rękami, w kapeluszu o kryzie do góry nad czołem podniesionej; wąs najeżony, nos przerażający. / Ejże!… Bo się rozgniewam. / Wrażenie ogromne. / SCENA CZWARTA / Ciż sami, Cyrano; później Bellerose i Jodelet. / MONTFLEURY / do margrabiów / Ratujcie panowie!… JEDEN Z MARGRABIÓW / niedbale / Grajże! Co będziesz słuchał!… CYRANO Słysz, ty: wara!… zasię!… Bobyś mnie zmusił pysk ci trzepać, ty grubasie. MARGRABIA Dość już!… CYRANO Niech markiziątka milczą, radzę szczerze, Inaczej laską moją wstążki ich przemierzę!… WSZYSCY MARGRABIOWIE / zrywają się / To zanadto!… Montfleury!… CYRANO Precz z nim, póki proszę, Bo mu uszy obetnę i brzuch wypatroszę!… GŁOS JAKIŚ Jednak… CYRANO Precz z nim!… INNY GŁOS Lecz… CYRANO Cóż to?… On jeszcze tu stoi?… zakasując rękawy Dobrze!… Idę na scenę, by jako przystoi Pokrajać w płatki ową mortadelę włoską!… MONTFLEURY / z wymuszoną godnością / Lżąc mnie, obrażasz waszmość ciężko Talię boską!… CYRANO / z ironiczną grzecznością / O, gdyby muza owa, dla której waść niczem, Miała zaszczyt się spotkać z waszmości obliczem, To, widząc cię jestestwem tak tłustem, a durnem, Palnęłaby cię — wierz mi! — gdzieś swoim koturnem!… PARTER Montfleury!… No, Montfleury!… Nuże!… Sztuka Bara!… CYRANO / do tych, którzy wołają w jego sąsiedztwie / Błagam was! Cierpliwości przebierze się miara!… Pochwa moja znudzona rzygnie ostrzem miecza!… TŁUM / cofając się / Och!… Och…. CYRANO / do Montfleury'ego / Precz mi ze sceny!… TŁUM / stojący za Cyranem, następuje, mrucząc: / Ech! Ech! CYRANO / zwracając się żywo w tę stronę / Ktoś zaprzecza!? / Tłum cofa się znowu skwapliwie; wokoło Cyrana wytwarza się próżne miejsce. / GŁOS JAKIŚ / z głębi parteru, śpiewając: / Tańczyć każe nam Cyrano Tak, jak jego gra organik, Lecz Chlorisa będzie graną, Chce, czy nie chce nasz tyranik!… CAŁA SALA / śpiewa / I Chlorisa będzie graną!… CYRANO Jeśli mi się ozwiecie jeszcze jednym tonem, To zatłukę was wszystkich!… JAKIŚ MIESZCZANIN Waść nie jest Samsonem!… CYRANO Czy nie raczysz mi waszmość pożyczyć swej szczęki?… JAKAŚ DAMA / w loży / Niesłychane!… JAKIŚ PAN To skandal!… MIESZCZANIN To prawdziwe męki!… JEDEN Z PAZIÓW A to kawał!… PARTER Ksy, ksy, ksy!… Montfleury!… Cyrano!… CYRANO Milczeć!… PARTER / rozochocony / Bee!… Kukuryku!… Hau, hau, hau!… Hi-haa-o!… CYRANO Ja wam… JEDEN Z PAZIÓW Miau!… CYRANO Ja wam pisnąć zakazuję słowo, I cały — jak jest! — parter wyzywam zbiorowo!… Otwieram listę!… Sam tu, młody bohaterze!… Każdy w swojej kolei, numer po numerze!… Dalej!… Kto chce rozpocząć poczet znakomity?… do pojedynczych widzów w swym sąsiedztwie, którzy zaprzeczają gestem Waćpan?… Nie!… Może waść?… Nie!… Z wszelkimi zaszczyty Wyprawię tego, który pierwszy stanie w walce!… Niech w górę ci, co umrzeć chcą, podniosą palce!… Milczenie. Czy skromność waszą razi widok nagiej stali?… Co?… Nikt?… Żadnego palca?… Dobrze!… Idźmy dalej!… Otóż chcę teatr leczyć z tego opuchnięcia Gdy samo nie ustąpi… uderzając dłonią po szpadzie przejdziemy do cięcia!… / Złazi z krzesła i usiadłszy w środku koła, jakie się wytworzyło, poczyna tak, jak gdyby był u siebie w domu. / MONTFLEURY Ja… CYRANO / do niego / Słuchaj: klasnę trzykroć, a kiedy „trzy” powiem, Pamiętaj pełnio jedna, abyś stał się nowiem!… PARTER / rozochocony / Ha, ha, ha, ha!… MONTFLEURY Ja sądzę… JAKIŚ GŁOS / z loży / Zostań!… CYRANO / klaszcząc w dłonie / Raz!… PARTER Zostanie!… Nie zostanie!… MONTFLEURY Panowie, takie moje zdanie!… CYRANO / ta sama gra / Dwa!… MONTFLEURY Jestem przekonany, że lepiej niżeli… CYRANO / ta sama gra / Trzy!… / Montfleury znika, jak gdyby się zapadł w ziemię. Burza śmiechu, gwizdania i szyderczych okrzyków. / SALA Hu!… Hu!… Podły!… Wróć się!… CYRANO / rozpromieniony, rozpierając się i zakładając noga na nogę / Niechaj się ośmieli!… JAKIŚ MIESZCZANIN Orator sceny!… / Bellerose zjawia się; ukłon. / LOŻE Aa!… A!… Bellerose raport składa!… BELLEROSE / wykwintnie / Wysoka szlachto!… PARTER Nie!… Nie!… Jodelet niech gada!… JODELET / występuje i tonem błazna przez nos / Cielęta!… PARTER Brawo!… Ha, ha!… Wybornie!… JODELET Bez brawa!… Tragik, co wam tak brzuchem do serca przystawa, Uczuł nagle… PARTER Tchórz podły…. Pfe!… Przed groźbą strusiał!… GŁOSY Niech powróci!… JODELET Nie może!… GŁOS JAKIŚ Czemu?… JODELET Bo wyjść musiał!… / Śmiechy. / MŁODZIENIEC / do Cyrana / Koniec końców, mój panie, jakie masz powody Tak ścigać Montfleury'ego?… CYRANO / z udaną uprzejmością / Mój gąsiaku młody, Mam ich dwa, zaś już każdy z nich za siebie starczy, Naprzód lichy to aktor, bo drze się i warczy, Rąbiąc ze stękiem drwala takie wiersze, które Winny ulatać lekko, swobodnie… Po wtóre… To mój sekret… STARY MIESZCZANIN / siedzący za krzesłem Cyrana / Toż waszmość bezwzględnie, wyniośle Nie dajesz nam Chlorisy słuchać… CYRANO / zwracając się z krzesłem ku niemu, z udanym szacunkiem / Stary ośle, Wiersze starego Bara ni z mięsa, ni z pierza, Ściśle mówiąc, niewarte nawet i halerza. Bez wyrzutu sumienia krzyczę zatem: haro!… WYKWINTNISIE / w lożach / Ach!… Ach!… Moja kochana!… Słyszałaś?… Nasz Baro!… Boże!… Co za zuchwalstwo!… CYRANO / zwracając się ku lożom z galanterią / Śliczne moje panie, Promieniejcie, kwitnijcie, to wasze zadanie! Czarujcie nas uśmiechem w słodkie sny i bądźcie Muzami naszych wierszy, ale ich nie sądźcie!… BELLEROSE Oj, te pieniądze, które zwrócić nam wypadnie!… CYRANO / zwracając się krzesłem ku scenie / Tyś jeden tu przemówił roztropnie i składnie! Dziury nie chciałbym zrobić w Tespisowej szacie. wstaje i rzuca na scenę kieskę z pieniędzmi Łapcie!… Hopla!… I milczeć; wszak krzywdy nie macie!… SALA / w zdumieniu / Ach!… Ach!… JODELET / podnosi kieskę i ważąc ją w dłoni / Gdy waszmość zechcesz, to po takiej cenie Możesz nam choćby co dzień zrywać przedstawienie. SALA Hu!… Hu!… JODELET Niech z nas urąga, kto chce, niechaj syka!… BELLEROSE / do Jodeleta / Trzeba salę opróżnić!… JODELET / do publiczności / Teatr się zamyka!… / Publiczność zaczyna wychodzić. Cyrano przypatruje się temu z zadowoleniem. Jednakże, przysłuchując się następującej scenie, tłumy przystają. Kobiety w lożach, które wstały i ubrały się w płaszcze, zatrzymują się, nasłuchując, i siadają po chwili znowu. / LE BRET / do Cyrana / To szaleństwo!… NATRĘT / zbliżając się do Cyrana / Montfleury!… Panie, co za skandal. Wszak to protegowany książęcia de Candale!… Czy masz pan protektora?… CYRANO Nie mam!… NATRĘT Nie masz?… CYRANO Zgoła!… NATRĘT Co? Nie masz waść magnata, co cię bronić zdoła?… CYRANO / zniecierpliwiony / Mówiłem już!… Aść, widzę, w uszach masz zatyczkę!… Nie, protektora nie mam… kładąc dłoń na rękojeści lecz orędowniczkę!… NATRĘT To pewnie waść opuścisz gród nasz?… CYRANO To zależy!… NATRĘT Ba, panie, to nie żarty, niech mi waszmość wierzy! Książę de Candale ramię długie ma i duże. CYRANO Nie dłuższe od mojego… wskazując szpadę Gdy go tym przedłużę. NATRĘT Toż waść nie zechcesz twierdzić… CYRANO Owszem, twierdzę właśnie!… NATRĘT Lecz… CYRANO / zniecierpliwiony / Dość już!… Teraz ruszaj asan! Niech cię jaśnie… Albo nie, stój!… I niechaj mi asindziej powie, Czemu się tak przyglądasz mojemu nosowi?… NATRĘT / osłupiały / Ja… ja… CYRANO / następując / Cóż w nim dziwnego?… NATRĘT / cofając się / Wasza miłość raczy Mylić się… CYRANO / jak wyżej / Zali krzywy jest jak dziób puchaczy?… NATRĘT / jak wyżej / Ja… CYRANO Czy też może dynda na wzór trąby słoniej?… NATRĘT Ależ… CYRANO Może brodawek pełny?… NATRĘT Niech Bóg broni!… CYRANO Więc jeśli czasem mucha po nim sobie chodzi, Czy to dziw?… NATRĘT Ależ panie… CYRANO Szydzić czyż się godzi?… NATRĘT Toż ja z waszmości nosa ani myślę szydzić. Ja na niego nie patrzę, ja go nie chcę widzieć!… CYRANO Aść nie chcesz widzieć?… Czemu? Proszę uniżenie!… NATRĘT Och… CYRANO Czyż swym widokiem budzi obrzydzenie?… NATRĘT Ależ ja… CYRANO Barważ jego, sądzisz aść, niezdrowa?… NATRĘT Ja… CYRANO Kształt nieprzyzwoity… NATRĘT Niechże Bóg uchowa!… CYRANO Dlaczegóż mu się asan przypatrujesz drwiąco? Pewnie ci wielkość jego zdaje się rażącą?… NATRĘT P-p-rzeciwnie p-pan masz m-m-mały… m-maciupeńki nosek! CYRANO / groźnie / Co?… Jak?… Do kroć tysięcy piorunowych krzosek! Jak asan śmiesz posądzać mnie o śmieszność taką? Mój nos mały? O, hola!… NATRĘT B-b-boże mój!… CYRANO Pokrako! Płaskonosie ty nędzny, głupcze niedołężny, Wiedz o tym, że mój nos jest olbrzymi… potężny! I że z narośli takiej jestem wielce dumny, Gdyż nos wielki mieć może tylko mąż rozumny, Uprzejmy, dobry, hojny, sprawiedliwy, mężny, Wspaniałomyślny, miły — słowem miary takiej Jak ja!… miary, do której, hetko lada jaki, Ty nie dorośniesz nigdy, bo niesławne lico, Którego tu karzącą dotykam prawicą… / Daje mu policzek. / NATRĘT Aj!… CYRANO …z polotu, z liryzmu, z ducha cech, z godności, Ze znamion cnót szlachetnych i z malowniczości, Krótkimi słowy: z nosa równie jest wyzute… obraca go plecami ku sobie i łącząc gest ze słowami Jak ta w końcu twych pleców, w którą godzę butem!… NATRĘT / uciekając / Gwałtu!… Rety!… Dla Boga!… CYRANO Nauczka dla kpiarzy, Co by chcieli dworować ze środka mej twarzy, Przy tym mam zaszczyt donieść jeszcze, że jeżeli Ów dworniś, który z niego szydzić się ośmieli, Pieczętuje się herbem jako urodzony, Mam zwyczaj nieco wyżej i z przeciwnej strony, Wprzód nim go z moich ręku w świat wypuszczę dalej, Przykładać mu nie skórę, lecz… kawałek stali!… DE GUICHE / który z „margrabiami” zeszedł był ze sceny / Ależ ten pan nas nudzi… WICEHRABIA DE VALVERT / wzruszając ramionami / Chwali się i chwali!… DE GUICHE Niktże mu nie odpowie?… WICEHRABIA Czekaj, mości grafie, Ja mu tę brzydką gębę wnet zamknąć potrafię. Powiem mu coś… Zobaczysz, jak ja mu dogodzę… Podchodzi do Cyrana, który na niego patrzy, i stanąwszy przed nim ze śmieszną butą Waszmość masz nos… cha, cha, cha!… srodze wielki… CYRANO / z powagą / Srodze!… WICEHRABIA / śmiejąc się / Cha, cha!… CYRANO I to już wszystko?… WICEHRABIA Ależ. CYRANO Nie, młokosie, To krótko!… Można było rzec o moim nosie Daleko więcej. Tonów przebiegając skale, Można było na przykład powiedzieć: *Zuchwale*: „Ja, mosanie, nos mając wyrosły tak szpetnie, Biegłbym do cyrulika, niech mi go obetnie”. *Przyjaźnie*: „Z takim nosem pić nie sposób z czarek, Wać byś się zaopatrzyć powinien w lewarek!” *Ze swadą, uroczyście*: „Ten nos to zrąb skały! To przylądek!… Co mówię? To półwysep cały!…” *Ciekawie*: „Na co służy ten długi futerał? Czyżby kałamarz lub też nożyczki zawierał?…” *Z magnacka*: „Hej, człowieku, czy ten hak jest modny? Jako wieszadło sukien, musi być wygodny!…” *Z przymileniem*: „Czy aść się tak kochasz w przyrodzie, Żeś tu postawił grzędziel ptaszkom ku wygodzie?…” *Z prostacka*: „A wściórności! To ci nos! Dla Boga! Musi to albo dynia, albo rzepa sroga!…” *Lirycznie*: „Waszmość chyba musisz być trytonem, Że z taką chodzisz konchą!”… *Bakalarskim* tonem: „Jedynie zwierz ów, który w Arystofanesie Hippokampelefantokamelosem zwie się, Mógł się poszczycić równie potężnym tobołem Kości, chrząstek i mięsu, wiszących pod czołem!” *Troskliwie*: „Strzeż się waszmość!… Nosa twego brzemię Gotowo cię pociągnąć i bęcniesz na ziemię!…” *Przezornie*: „Kup futerał aść dla swego nosa, By nie zjadły barw jego słońce, deszcz i rosa!…” *Jowialnie*: „Mówią ludzie, że gdy waszeć pali Fajeczkę, to mu z nosa dym tak gęsty wali, Że sąsiady wołają: »Pali się w kominie!…«” *Stylem epickim*: „Krew, gdy z tego nosa płynie, W szeroką się rozlewa toń Czerwone Morze!…” *Z szacunkiem*: „Pozwól waćpan, że mu hołd swój złożę, To się nazywa dwór mieć, srogą basztą zbrojny!…” *Z emfazą*: „Zakatarzyć — o nosie dostojny! — Mógłby cię tylko powiew Boreasza skrzydeł…” *Z podziwem*: „Cóż za godło dla składu pachnideł!…” *Naiwnie*: „Kiedyż zwiedzić można ten budynek?…” *Z żołnierska*: „Szwadron!… Baczność!… Bojowy ordynek!… Marsz, marsz!… Broń do ataku!… Hura na baterię!…” *Praktycznie*: „Puść asindziej nos ten na loterię; Zaiste nos tak wielki będzie wielkim losem!…” Wreszcie na wzór Pyrama *poszlochując* głosem: „Patrzcie, to nos, którego przewrotność zbrodnicza Zepsuła władcy swemu harmonię oblicza! Łotr, teraz wstydem płonie!…” Oto w krótkim słowie, Coś mógł acan powiedzieć, mając olej w głowie. Lecz sprytu, lecz dowcipu nie ma w twej stodole, O, najnędzniejszy z tworów na tym łez padole! A wiedza twa nie wznosi się nad poziom sfery, Objętej wiadomymi czterema litery! Zresztą, choćbyś miał wiedzy i dowcipu prawie, Byś mógł ku tych szlachetnych galerii zabawie Uraczyć mnie podobnie szalonymi żarty, Wiedz, iżby ćwierć ćwiarteczki jednej części czwartej Pierwszego słowa z ust twych nie wyszła bezkarnie, Bo to, com tu o nosach powiedział figlarnie, Wybaczam, po przyjaźni, sobie, gdy je głoszę, Lecz wara!… z ust innego żadnych drwin nie znoszę!… DE GUICHE / chcąc odciągnąć wicehrabiego, oszołomionego tą napaścią / Wicehrabio, daj spokój!… WICEHRABIA / zdławionym głosem / Jak się to nadyma! Szlachetka, co… co nawet rękawiczek nie ma, I bez wstęg, bez koronek wchodzi w te podwoje!… CYRANO Ja, mój młody łaskawco, moralnie się stroję. Fircykom pozostawiam blichtr, wstęgi, pętlice, Lecz jeśli mniej wykwintny, dbałością się szczycę!… Ja bym się niezasromion ludziom nie pokazał Pod brzemieniem obelgi, której bym nie zmazał, Z rozespanym sumieniem, ze czcią nadszarganą Ze skrupułami, którym milczeć nakazano… Mnie blichtr obcy! Lecz na wzór strusich pióropuszy, Stroi mnie dumna szczerość nieugiętej duszy; Więc krygowną postacią stać nie pragnąc w świecie, Kryguję ducha mego hardo jak w gorsecie, A w sławne czyny strojny, by w cenne gipiury, Podkręcam me dowcipy, jak wąsa do góry, I w szacie tego kroju idąc świata drogą, Dzwonię wokół prawdami, butnie…. jak ostrogą!… WICEHRABIA Ależ… CYRANO Ja nie mam rękawiczek?… To nie żarty!… Miałem jedną… sierotę po siostrze podartej, Lecz widząc, że biedaczki pocieszyć nie mogę, W łeb ją cisnąłem komuś, co mi wlazł był w drogę!… WICEHRABIA / wybuchając / Heciak!… Śmieszny pyszałek!… Gbur z pałką narwaną!… CYRANO / z ukłonem, udając, iż zrozumiał, że mu tymi słowy wicehrabia się przedstawił / A! Bardzo mi przyjemnie!… A jam jest Cyrano De Bergerac!… / Śmiechy. / WICEHRABIA / zdławionym głosem / To błazen!… CYRANO / krzywiąc się, jak gdyby nagle dostał kurczowego napadu / Aj!… WICEHRABIA / który chciał już odejść, zatrzymując się / Co to?… CYRANO / krzywiąc się boleśnie / Drętwieje!… Trzeba by ją rozruszać!… Tak zwykle się dzieje, Gdy zbyt długo w spokoju gnuśnym pozostanie!… Aj!… WICEHRABIA Cóż tam do licha?… CYRANO Czuję w szpadzie rwanie… WICEHRABIA / dobywając szpady / Dobrze!… CYRANO / z wdziękiem / Dam aści sztyczek przedziwny, mosanie!… WICEHRABIA / pogardliwie / Poeta!… CYRANO Tak: poeta! I takiego kroju, Że zaimprowizuje wierszyk w czasie boju, I podczas gdy z waszmością tu skrzyżuję szpadę, Równocześnie ułożę balladę… WICEHRABIA Balladę?… CYRANO Waszmość zda się nie wiedzieć, co to jest ballada?… WICEHRABIA Ależ… CYRANO / recytując, jakby lekcję wydawał / Ballada tedy z trzech się zwrotek składa, Każda po osiem wierszy… WICEHRABIA / drepcząc ze złości / Och!… CYRANO / ciągnie dalej / …i z zakończenia, Które jest czterowierszem, lecz rymów nie zmienia. WICEHRABIA Waść… CYRANO Tak jest! Właśnie taką ułożę balladę, A przy ostatnim wierszu… szpadą cię przejadę!… WICEHRABIA Nigdy!… CYRANO Nigdy?… deklamując „Ballada o tym pojedynku, Który w burgundzkiej sali odbył się budynku, Między panem Cyrano a pewnym półgłówkiem”. WICEHRABIA Co?… Jak?… CYRANO To, panie, tytuł, zwany też nagłówkiem! SALA / zaciekawiona do najwyższego stopnia / Ustąpcie!… To wyborne!… Cyt!… Sza!… Bez chichotów!… / Dokoła Cyrana i wicehrabiego tworzy się koło ciekawych. W parterze „margrabiowie”, oficerowie, zmieszani z mieszczanami i ludem. Paziowie wspinają się na barkach widzów, by lepiej widzieć. Wszystkie kobiety w lożach powstają. Z prawej strony de Guiche i jego dworzanie. Z lewej Le Bret, Ragueneau, Cuigy itd. / CYRANO / zamykając oczy na chwilę / Czekajcie!… Szukam rymów!… Mam, mam!… Jużem gotów!… / ilustrując słowa stosownym gestem / Pełnym wdzięku ruchem dłoni Rzucam moje w kąt manatki I płaszcz zwlekam, co mię słoni, I… dobywam mojej szpadki. Grzeczny, lekki, zwinny, gładki. Trwam, mój aść, przy słowach mych, Że przy końcu mej balladki Tym szpikulcem dam ci sztych!… / Składają się pierwsze chody. / Sam bies aści nie ochroni, Choć mam kłopot iście rzadki, Jaki cel wziąć dla mej broni: Brzuch…. czy serce tej dzierlatki?… Sieje broń ma skrawe płatki, Niby roje muszek pstrych, Ach, tak! Z końcem mej balladki W brzuszek dam waszmości sztych! Tu mi rymu brak na „oni”; Waść pobladłeś jak opłatki, Bym mógł rzec: „Ha, w piętkę goni!…” Szach!… Odbiłem sztych z przysiadki, I rżnę młyńca wprost z paradki, Gładko, równo, jak pod sztrych!… Czuj duch! Idzie kres balladki, A przy końcu będzie sztych!… / Uroczyście / *Posłanie!*… Módl się, waszeć!… Idą jatki, Za spełniony żałuj grzech; Prima!… Tercja!… kres balladki! daje sztych Tusz!… Wicehrabia chwieje się; Cyrano z ukłonem Mówiłem, będzie sztych!… / Okrzyki, oklaski z lóż. Kwiaty i chusteczki sypią się na dół. Oficerowie, otoczywszy Cyrana, winszują mu. Ragueneau tańczy w zachwycie. Le Bret jest zrozpaczony i szczęśliwy. Podtrzymując wicehrabiego, wyprowadzają go przyjaciele z sali. / TŁUM / w jednym długim okrzyku podziwienia / Aaa!… RAJTAR Wspaniałe!… JEDNA Z KOBIET Zabawne!… RAGUENEAU Niebotyczne!… JEDEN Z MARGRABIÓW Nowe!… LE BRET Szalone!… ZMIESZANE GŁOSY / wśród zgiełku około Cyrana / Brawo!… Czołem!… Życzenia zbiorowe!… JEDNA Z KOBIET To bohater!… JEDEN Z MUSZKIETERÓW / podchodząc z wyciągniętą dłonią / Mosanie, jesteś waszmość chwatem! To było wcale dobre!… Znam się trochę na tem!… Tupałem aż z uciechy, widząc grę waćpana!… / Odchodzi. / CYRANO / do Cuigy'ego / Mój drogi, kto to taki?… CUIGY Nie znasz d'Artagnana?… To on!… LE BRET / biorąc Cyrana za rękę / Chodź, pogadamy!… CYRANO Niech tłum wyjdzie z sali! do Belterose'a Mogę zostać?… BELLEROSE / z uszanowaniem / Ooo, proszę!… Słychać krzyk na dworze. Cóż to?… Czy się pali?… JODELET / który wyszedł był zobaczyć, wracając / To Montfleury'ego lżą tak!… BELLEROSE / uroczyście / Sic transit!… zmieniwszy ton, do odźwiernego i lampiarza No, dalej! Zamknąć! Zamieść! Nie gasić!… Już szósta godzina; Skoro wrócim z obiadu, próba się zaczyna… / Jodelet i Bellerose wychodzą, kłaniając się Cyranowi nisko. / ODŹWIERNY / do Cyrana / A wasza miłość nie pójdzie jeść?… CYRANO Ja?… Nie!… LE BRET Dlaczego?… CYRANO / butnie / Bo nie chcę… spostrzegłszy, że się odźwierny oddalił, i zmieniając ton …bo halerza nie mam złamanego!… LE BRET Żarty!… Jak to pieniędzy nie masz?… robiąc ruch rzucenia czegoś A talary?… CYRANO / jak wyżej / To lafa, którą ojciec mi przysyła stary!… LE BRET / z żywością / Całomiesięczny fundusz?… CYRANO / jak wyżej / Poszedł, z dymem pary!… LE BRET Ach, cóż to za szaleństwo rzucenie tej kieski!… CYRANO Tak! Być może… z gestem dumnego zadowolenia …lecz przyznaj, co za ruch królewski!… ROZNOSICIELKA / pokaszlując nieśmiało dla zwrócenia uwagi / Hm, hm!… Nie mogę ścierpieć, że się waszmość głodzi; Tu jest wszystko, co trzeba… Niech waćpan dobrodziej!… Proszę… CYRANO / zdejmując kapelusz / Moja dziecino, chociaż mi zabrania Gaskońska buta z twego korzystać wezwania, Jednak ci nie chcę smucić odmową serduszka… Podchodzi ku bufetowi i wybiera. Więc biorę… z tego grona… Ona kładzie na talerz skwapliwie wskazane grono. …o nie!… dość ziarnuszka. Jedno ziarnko to dosyć!… Szklankę wody… Ona chce mu dolać wina. czystej!… I pół makaronika!… / Oddaje drugą połowę. / LE BRET / wzruszając ramionami, do siebie / Wariat oczywisty!… ROZNOSICIELKA / nalegając / Niech waszmość raczy przyjąć… Są owoce, pączki!… Może coś przecie?… CYRANO Owszem… pocałunek rączki!… / Całuje rękę jej z takim szacunkiem, jakby to była ręka księżniczki. / ROZNOSICIELKA / wzruszona / Och!… Przepraszam!… ukłon Dobranoc!… / wychodzi. / SCENA PIĄTA / Cyrano, Le Bret, później Odźwierny. / CYRANO / do Le Breta / No, więc… gadu-gadu!… staje przed bufetem i rozkładając przed sobą: makaronik… Obiad!… …szklankę wody… Napitek!… …i winną jagodę Wety!… siada Siadam do obiadu!… Ach, głodny byłem wściekle!… gryząc makaronik Więc mówisz, mój drogi?… LE BRET Że te pyszałki butne o postawie srogiej, Jeśli ich słuchać będziesz, przewrócą ci w głowie… Pytaj ludzi roztropnych, niech ci który powie: Te dzisiejsze wybryki twoje tak zuchwałe, Jakie one wywarły wrażenie?… CYRANO / dogryzając makaronika / Wspaniałe!… LE BRET Kardynał… CYRANO / zaciekawiony, radośnie / Co?… Kardynał?… Zaliż on był przy tym?… LE BRET / pesymistycznie / Był, był!… Och, on to nazwie… CYRANO / przerywając / Arcyznakomitym!… LE BRET Jednak… CYRANO No, wszak należy do pisarskiej rzeszy; Żem nie dał grać kolegi — czyż go nie ucieszy?… LE BRET Zbyt wiele sobie ludzi narażasz bez celu!… CYRANO Czym istotnie dziś sobie naraził tak wielu?… LE BRET Najmniej pół setki; przy tym cała armia babia… CYRANO No, licz!… LE BRET Montfleury… mieszczuch… de Guche… wicehrabia… Baro, wraz z akademią… CYRANO Dość, jestem w zachwycie!… LE BRET Gdzież ty zajdziesz, mój drogi, wiodąc takie życie?… Jakie masz plany?… CYRANO Byłem jakby wśród manowca. Sto krętych dróg się słało przed okiem wędrowca… Wybrałem… LE BRET Którą?… CYRANO Ależ najprostszą w tym rzędzie. Oto: zdumiewać ludzi we wszystkim i wszędzie!… LE BRET Dobrze. Lecz powiedz, jaka mucha cię ubodła, Ścigać tak Montfleury'ego?… CYRANO Och, ta fasa podła, Co, niby wieprz w karmniku, ledwie brzuch swój tacza, Ma się za serc niewieścich wielkiego zjadacza, I — ględząc, tak jak ględzą rubaszne pastuchy — Robi słodziutkie oczy… ślepiami ropuchy!… Nie cierpię go od chwili, gdym raz z oburzeniem Spostrzegł, że się ośmielił ślinić… ją!… spojrzeniem!… Zdawało mi się wzrokiem, gdy dotknął jej lica, Że widzę, jak po róży… pełza gąsienica… LE BRET / ze zdziwieniem / Co? Jak?… Czy to możliwe?… CYRANO Bym kochał?… zmieniając ton Niestety!… LE BRET Tyś nie mówił… nie wspomniał nigdy… CYRANO Tej kobiety?… Ach, pomyśl! Ta ironia!… Gdy mi nie pozwala Ten nos, co tak jak laufer poprzedza mnie z dala, Bym śnił, żem jest kochany, choćby przez brzydala, To ja!… Lecz to konieczne! to nieuniknione!… Ja kocham… To tak proste, ach, a tak szalone!… Ja kocham najpiękniejszą w świecie… LE BRET Najpiękniejszą?… CYRANO Najbardziej złotowłosą… z przygnębieniem i najwykwintniejszą!… LE BRET Na Boga, mów, kto ona?… CYRANO Hazard sercom gwoli, Rozkoszny — mimo wiedzy, groźny — mimo woli. Pułapka zdrad natury, róża, w której łonie Amor czyha w zasadzce, srogie ostrząc bronie!… Ten, kto poznał jej uśmiech, poznał doskonałość. Ona w najmniejszy drobiazg zaklina wspaniałość, I umie w każdym ruchu zamknąć bóstwa całość!… Nie!… Ty byś nie umiała, boska Afrodyto, Wstąpić w konchę, jak ona w lektykę odkrytą, Ni ty, czysta Dyjano, kroczyć tak po lesie, Jak ona po paryskim bruku kroki niesie!… LE BRET Ach, rozumiem!… To jasne!… CYRANO Łatwo zrozumiane! LE BRET Ty kochasz twą kuzynkę Robin?… CYRANO Tak!… Roksanę!… LE BRET Ano, tym lepiej!… Kochasz?… Powiedz jej… Masz prawo, Zwłaszcza dziś, gdy w jej oczach okryłeś się sławą!… CYRANO Przypatrz mi się, kochany! Czyż mi nie zabrania Ta narośl śnić o błogich zachwytach kochania?… O, nie, ja się nie łudzę! Chyba że chwilowo Zakwili we mnie rzewność w porę wieczorową, Kiedy w woń się rozpłyną sny kwiatów miłosne, A mój drągal-nosisko wciąga w siebie wiosnę!… I zdarza się, że błądząc w promieniach księżyca, Spotkam w ogrodzie parę: z młodzieńcem dziewica! Wzruszony, za śladami stóp ich biegnę okiem, I myślę, że to dobrze, chodzić wolnym krokiem W księżycu, ręka w rękę, z ukochaną w parze, A wtedy zapominam — unoszę się — marzę!… Aż znienacka zobaczę, spojrzawszy z ukosa, Na ogrodowym murze cień mojego nosa!… LE BRET Mój drogi!… CYRANO O, mój drogi, miewam ja rozpacze, I gdy jestem samotny… LE BRET / ze współczuciem / To płaczesz… CYRANO / z protestem / Ja?… Płaczę?… Nie, to by nazbyt szpetnym było, gdyby rosa Łez popłynęła kiedy wzdłuż takiego nosa, I nie pozwolę na to, póki we mnie siła, Aby ich boska piękność kiedy się splamiła Związkiem z taką brzydotą… Toż nie znajdziesz przecie Nic zgoła, od łez bólu, świętszego na świecie; Więc nie chcę, by z tych pereł jedna z mej przyczyny Została na szydercze narażona drwiny… LE BRET / pocieszając / Nie smuć się!… Czas sposobność i radę ci poda. Wszak prawem, co miłością rządzi, jest przygoda. CYRANO / z goryczą / Nie! Nie! Nie!… Jest stosunek! Jest ład! I jest miara!… Ja kocham Kleopatrę — mamże twarz Cezara?… Ubóstwiam Berenikę — licoż mam Tytusa?… LE BRET / z żywością / Lecz twój rozum! Twe męstwo!… wskazując miejsce, na którym stała przedtem roznosicielka Złożyłeś całusa Na ręku tej tu małej, rumieniąc niebogę. Wszak widziałeś jej oczy — czyż były ci wrogie?… CYRANO / zdziwiony / To prawda!… LE BRET I Roksana, gdy Valvert pchnął szpadą, Godząc w ciebie, okropnie blada była… CYRANO / zdziwiony / Blada. LE BRET Już dzisiaj twoje męstwo, dowcip pokochała. Śmiało!… Idź do niej…. wyznaj… CYRANO Aby mnie wyśmiała?… Nie znam trwogi, lecz myśleć nie mogę bez drżenia… ODŹWIERNY / wprowadzając kogoś ode drzwi / Pytają o waćpana!… CYRANO / spostrzegłszy ochmistrzynię / Boże! Jej duenna!… SCENA SZÓSTA / Cyrano, Le Bret, Ochmistrzyni. / OCHMISTRZYNI / z głębokim ukłonem / Walecznego kuzyna w dniu jutrzejszym z rana Pragną widzieć tajemnie… CYRANO / wstrząśniony / Mnie widzieć? OCHMISTRZYNI / dygając / Waćpana!… Chcą mu się z czymciś zwierzyć… CYRANO Mnie?… OCHMISTRZYNI / z nowym dygiem / Tak!… CYRANO / słaniając się / O, mój Boże!… OCHMISTRZYNI Skoro jutro na niebie pierwsze błysną zorze, Pójdą mszy świętej słuchać u Świętego Rocha… CYRANO / opierając się na ramieniu Le Breta / O, mój Boże!… OCHMISTRZYNI Wracając, by pomówić trocha, Gdzie mają wstąpić?… CYRANO / jakby oszalały / Gdzie?… Ha?… Zaraz!… O, mój Boże!… OCHMISTRZYNI Mów waszmość!… CYRANO O, mój Boże!… Zaraz!… Szukam w głowie!… W paszteciarni Ragueneau'a… OCHMISTRZYNI Gdzież to? Niech waść powie! CYRANO Ulica Honoriusza… ciasta w okien szybie… OCHMISTRZYNI / dygając / Przyjdziem… Godzina siódma… Bądź waszmość!… CYRANO Nie chybię!… / Ochmistrzyni wychodzi. / SCENA SIÓDMA / Cyrano, Le Bret, później Komedianci, Komediantki, Cuigy, Brissaille, Lignière, Odźwierny, Skrzypiciele. / CYRANO / rzucając się w objęcia Le Breta / Ja?… Z nią?… Schadzkę?… LE BRET / wesoło / Cóż smutek?… Już inny wiatr wieje?… CYRANO Przynajmniej wie, że żyję!… Szaleję… Szaleję!… LE BRET Takie mi tu bajałeś przed chwilą androny; Teraz będziesz spokojny?… CYRANO / zapalając się / Przeciwnie!… Szalony!… Nieprzeparty, jak piorun, gdy w miał kruszy skałę!… Sam mi tu całą armię! Wojsko dajcie całe!… Mam dziesięć serc! Dwadzieścia ramion!… Wielkie nieba!… Precz z karlęcą hołotą!… wrzeszczy na całe gardło Olbrzymów mi trzeba!… / Od jakiegoś czasu poruszają się cienie komediantów i komediantek w głębi na scenie. Słychać szmery i gwary. Próba się odbywa. Skrzypiciele zajęli swe miejsce. / GŁOS ZE SCENY Ciszej!… Próbę zaczęto!… O spokojność prosim!… CYRANO / śmiejąc się / Chodźmy!… / Zmierzają ku wyjściu. W tej chwili otwierają się wielkie drzwi. Wchodzą Cuigy, Brissaille i kilku oficerów, podtrzymując spitego Lignière'a. / CUIGY Cyrano?… CYRANO Co tam?… CUIGY / śmiejąc się / Bąka ci przynosim!… CYRANO / poznając Lignière'a / Lignière!… Co z tobą, chłopcze?… CUIGY Został bez noclega!… BRISSAILLE Nie może wrócić do dom… CYRANO / nie rozumiejąc / Co?… LIGNIÈRE / bełkocąc i pokazując papier pomięty / Ten list ostrzega O zasadzce… Stu zbirów zasadzono na mię… To z powodu mej piosnki… Tour de Nesle, przy bramie… Iść do domu koniecznie muszę popod wieżę!… Pozwól mi się dziś przespać na twojej kwaterze!… CYRANO / z żywością / Stu ludzi, mówisz?… Brawo!… Będziesz spał u siebie!… LIGNIÈRE / przerażony / Ależ… CYRANO / straszliwym głosem / Jam salvaguardią twoją, jak Bóg w niebie!… pokazując mu latarnię, którą w ręku trzyma odźwierny, przysłuchujący się tej scenie Weź tę latarnię!… Lignière bierze ją skwapliwie. Naprzód marsz!… do oficerów Waszmoście z nami!… W oddaleniu… Wy tylko jesteście świadkami!… CUIGY / tonem przestrogi / Lecz stu ludzi!… CYRANO Dziś właśnie na stu chrap mnie zbiera!… / Komedianci i komediantki zeskakują ze sceny i podbiegają w rozmaitych kostiumach. / LE BRET Lecz na cóż łba nadstawiać… CYRANO O, Le Bret już gdera!… LE BRET Dla opilca takiego?… CYRANO Bo ten pijaczyna, Bo ta kadź rosolisu, bo ta beczka wina, Wykonał w moich oczach czyn bardzo subtelny, Oto, gdy dama jego raz po mszy niedzielnej Umaczała paluszki wedle obyczaju W kropielnicy, on skoczył, przypiął się do skraju, I choć nie cierpi wody, wypił wszystko do dna!… JEDNA Z KOMEDIANTEK / kostium subretki / Aaa! To rzecz bardzo ładna i pochwały godna!… CYRANO Co, nieprawdaż, subretko?… SUBRETKA / do drugiej komediantki / Ciekawam też, czemu Stu, aż stu zasadzili przeciwko jednemu?… CYRANO Idziem… do oficerów A waściów proszę, niech się nikt nie waży Spieszyć do mnie z sukursem, cokolwiek się zdarzy!… JEDNA Z KOMEDIANTEK / zeskakując ze sceny / Nie, ja to widzieć muszę!… CYRANO Dalej!… JEDNA KOMEDIANTKA / przyłącza się i woła starego komedianta / Chodź, Kasandrze!… CYRANO Chodźcie wszyscy: doktorze, subretko, Leandrze! Dalej, szalone pałki! Pójdziem wszyscy zatem! Złączymy włoską farsę z hiszpańskim dramatem… Niech chrapliwy jęk śmierci wesoła drużyna Brzękiem dzwonków otoczy, jak krąg tamburyna!… WSZYSTKIE KOBIETY / skacząc z radości / Brawo!… Gdzie mój kapturek?… Mój płaszcz!… JODELET Idźmy!… Brawo!… CYRANO / do skrzypków / Panowie muzykanci zagrają nam żwawo!… Skrzypiciele przyłączają się do pochodu. Wszyscy porywają świece płonące przy rampach. Pochód przybiera wygląd capstrzyku z pochodniami Brawo! Oficerowie, damy, skrzypiciele, Światła. A o dwadzieścia kroków… idzie naprzód …ja na czele, Sam pod mym pióropuszem!… Gotowo?… POCHÓD Gotowo… CYRANO I niech się nikt nie waży pomagać mi!… Słowo?… Choćby mi śmierć groziła, słowo!… No, ruszamy! Raz, dwa trzy!… Hej, odźwierny! Otwieraj nam bramy!… Odźwierny otwiera podwójne drzwi sali, a w świetle księżyca ukazuje się malowniczy zaułek starego Paryża. Patrzcie, ha! Paryż senny, mroczny, niby mglisty; Z dachów spływa księżyca blask, jak deszcz srebrzysty! Oto jest dekoracja sceny, jak dobrana! Tam pod szarfą mgieł srebrnych toczy się Sekwana, Tajne zwierciadło nocy, tak złote o świcie… A teraz zobaczycie to, co zobaczycie!… WSZYSCY Dalej, do bramy Nesle!… Marsz!… CYRANO / z progu do subretki / Waćpanna pytała, Słysząc, że tam w zasadzce setka leży cała, Czemu rąk na jednego zbrojono tak wiele?… wyciąga szpadę i ze spokojem Dlatego, iż wiedziano, żeśmy przyjaciele!… / Wychodzi, a za nim cały pochód. Na czele Lignière z latarnią, zataczając się, za nim Cyrano; dalej komediantki, oparte na ramieniu oficerów, i komedianci w podskokach. Kroczą przy dźwięku skrzypiec w zmroku nocnym, oświeceni blaskiem świec. / / Kurtyna. / AKT DRUGI Paszteciarnia poetów. (przekład W. Zagórskiego) / Scena przedstawia gospodę restauratora-pasztetnika Ragueneau. Jest to duża sala na rogu ulic Saint Honoré i Arbre-Sec, które przez szklane drzwi w głębi widnieją, zarysowujące się w pierwszych brzaskach świtu. / / Na lewo pierwszy plan: bufet pod baldachimem z kutego żelaza i porozwieszanymi na nim gęsiami, kaczkami i białymi pawiami. W wielkich fajansowych wazonach ogromne bukiety z kwiatów, głównie słoneczników. Po tejże stronie drugi plan: olbrzymi komin, przy którego ogniu, między żelaznymi podstawami, dźwigającymi rondelki i rynki, smażą się w brytfannach pieczenie. / / Po prawej stronie pierwszy plan ze drzwiami. Na drugim planie schody prowadzące do małej salki w półpięterku, której wnętrze, widoczne przez otwartą okiennicę, zajmuje stół nakryty, oświecony małym flamandzkim pająkiem. Jest to gabinet, w którym podają gościom jedzenie i picie. Drewniana galeria, będąca niejako przedłużeniem schodów, zdaje się prowadzić do podobnych gabinetów. / / W środku wielka obręcz żelazna, którą można za pomocą sznurów podciągać i spuszczać, niby pająk jaki, a na której, przyczepione hakami, wiszą grubsze sztuki zwierzyny. / / W piecach pomieszczonych w cieniu pod schodami tli się żar. Miedź rondli świeci się. Rożny obracają się za pomocą sprężynowej maszynerii. Jarzyny i mięso, przygotowane do kuchni, leżą w piramidach, szynki wiszą. Jest to chwila, kiedy przyrządzają śniadanie. Spłoszone kuchciki potrącają się wzajemnie; ogromni kucharze i małe kuchciki krzątają się pilnie. Pełno czapek z kogucimi piórami lub skrzydłami pantarek. Co chwila wnoszą na blachach lub plecionych z wikliny noszach stosy potraw i ciast. / / Stoły zastawione ciastami i potrawami; inne, ponakrywane i krzesłami otoczone, czekają na gości. Mały stoliczek w kącie, zarzucony papierami. W chwili podniesienia się kurtyny siedzi przy nim Ragueneau i pisze. / SCENA PIERWSZA / Ragueneau, Pasztetnicy; później Liza. / / Ragueneau siedzi przy małym stoliku, z miną natchnioną, liczy na palcach i pisze. / PIERWSZY PASZTETNIK / wnosząc półmisek z pieczystym, przystrojonym w ogon pawi / Pieczony paw!… DRUGI PASZTETNIK / z półmiskiem ciasta / Ciasteczka!… TRZECI PASZTETNIK / z blatem placków / Placki migdałowe!… CZWARTY PASZTETNIK / z babką / Babka!… KUCHCIK / z półmiskiem / Duszone mięso!… RAGUENEAU / odkłada pióro i podnosi głowę / Promienie różowe Świtu błyszczą na rondlów miedzi jak polewa… Każ milczeć temu Bogu, który w tobie śpiewa O, Ragueneau!… Godzina lutni później spłynie; Trzeźwa godzina pieca trzyma berło ninie… wstaje, przygląda się jakiemuś półmiskowi i do jednego z kucharzy Ten sos tu jest za krótki!… Przedłużyć go można… KUCHARZ O ile?… RAGUENEAU O trzy stopy… / Oddala się. / KUCHARZ / zdziwiony / Co?… Jak?… KUCHCIK / wnosząc półmisek / Prosię z rożna!… RAGUENEAU / stanąwszy przed kominem / Odwróć oczy, o, boska muzo, pełne czarów, By ich nie zaczerwienił skwar kuchennych żarów!… do jednego z pasztetników, pokazując mu ciastka W tych ciastkach całkiem krzywo siedzi konfitura: Hemistychy po bokach, a w środku cezura!… do drugiego, pokazując mu pasztet niedokończony Uwieńczyć dachem trzeba te grzankowe mury!… do Kuchcika, który siedząc na ziemi, wdziewa na rożen sztuki drobiu A ty, co drób na rożnie mieścisz różnopióry, Przełóż skromne kurczęta wspaniałym indykiem, Jak Malherbe długie wiersze króciutkim wierszykiem, Tutaj stopę przedłużaj, a tam znowu skracaj, I strofki pieczystego przy ogniu obracaj!… INNY UCZEŃ / wnosząc półmisek przykryty serwetą / Jegomość! Z brioszowego ciasta i ze sera Upiekłem niespodziankę dla was… Patrzcie!… / Odkrywa półmisek, na którym widnieje duża lira z ciasta. / RAGUENEAU / zachwycony / Lira!… UCZEŃ Struny jej, patrzcie jeno, z czystego karmelu!… RAGUENEAU / wzruszony / A laur ze strączków grochu!… daje mu pieniądz jakiś Masz, mój przyjacielu!… Wypij za moje zdrowie dobrą wina flaszkę!… spostrzegając wchodzącą Lizę Ale sza!… Oto jejmość!… Pieniądz schowaj w taszkę, I zmykaj!… do Lizy, pokazując jej lirę z miną zakłopotaną Patrz, waćpani, to ładne?… LIZA To śmieszne!… / Kładzie na bufecie stos torebek z papieru. / RAGUENEAU Aaa!… Tutki?… Dzięki!… przypatruje im się Boże!… Me książki ucieszne!… Wiersze moich przyjaciół podarte, pocięte!… O, waćpani wznowiłaś tu dzieło przeklęta! Aby w tutki zawijać pączki i krokantki, Rozdarłaś Orfeusza, jak niegdyś bachantki!… LIZA A toż lepszego zrobić nie sposób użytku Z tego, co wpływa w zamian jadła i napitku, Jakie waść każesz dawać tym nędznym piszczykom!… RAGUENEAU / uroczyście / Mrówko!… Nie bluźń natchnionym tym pasikonikom!… LIZA Nim się w konszachty wdałeś waść z tymi półgłówki, Nie lżyłeś od bachantki mi, ani od mrówki… RAGUENEAU Do tego użyć wierszy!… LIZA Phi!… RAGUENEAU Mdleję ze zgrozy!… Jakiż tedy użytek robisz aśćka z prozy?… SCENA DRUGA / Ciż sami. Dwoje dzieci, które weszły do paszteciarni. / RAGUENEAU Co dać dzieciom?… PIERWSZE DZIECKO Trzy ciastka!… RAGUENEAU / obsługując / Parzone na winie… Rumiane… prosto z pieca… / Chce je wręczyć. / DRUGIE DZIECKO Niech waćpan zawinie!… RAGUENEAU / stropiony, na stronie / Niestety w tutki one zawijać je muszę!… bierze jedną z torebek, a w chwili, gdy ma włożyć ciastka, czyta „Już złotowłosy Febus napina swą kuszę…” Nie ten… odkłada ją na bok, bierze inną, a w chwili, gdy ma włożyć ciastka, czyta „Jako Ulisses…” Nie!… / Ta sama gra. / LIZA / niecierpliwie / Cóż tak powoli?… RAGUENEAU Już! już!… wziął trzecią torebkę, przypatruje jej się, i z rezygnacją Wiersz do Filidy!… A jednak to boli Zawijać ciastka w rymy… do dziecka Masz tu, moje dziecię!… LIZA / drwiąco / Bogu dzięki, że w końcu namyślił się przecie! / Wyłazi na stołek i ustawia półmiski na górnych półkach kredensu. / RAGUENEAU / korzystając z tego, że się odwróciła, przywołuje dzieci, będące już u drzwi / Pst! pst!… Słuchajcie, dziatki, wróćcie mi woreczek, A zamiast trzech w papierze, dam wam sześć ciasteczek!… Dzieci zwracają torebkę, biorą żywo ciasteczka i odchodzą. Ragueneau wyprostowuje papier i czyta uroczyście „Filis…” Na tym imieniu brzydka plama tłusta!… „Filis okrutna!”… / Cyrano wchodzi szybko. / SCENA TRZECIA / Ragueneau, Liza, Cyrano; później Muszkieter. / CYRANO Która tam godzina?… RAGUENEAU / z ukłonem służbistym / Szósta!… CYRANO Mam czas… / Wchodzi do środka sklepu. / RAGUENEAU / idąc za nim / Brawo!… Widziałem… CYRANO Co, mój przyjacielu?… RAGUENEAU Walkę waszmości… CYRANO Którą?… RAGUENEAU W Burgundzkim Hotelu!… CYRANO / z lekceważeniem / A, tak, mój pojedynek!… RAGUENEAU Gdzie stal rymem dzwoni!… LIZA Wciąż mówi o tej bitwie… CYRANO Niech zdrów mówi o niej! RAGUENEAU / dając sztych pochwyconym rożnem / „Będzie sztych…” CYRANO Która teraz?… RAGUENEAU / pozostając w pozycji, spogląda na zegar / Szósta trzy minuty!… dając sztych, jak wyżej „Będzie sztych!…” Ha, wyborne, „będzie sztych!…” i skłuty!… podnosząc się O, napisać balladę!… LIZA / do Cyrana, który przechodząc obok bufetu, uścisnął jej był rękę uprzejmie / Waść ma krew na dłoni?… CYRANO To nic!… RAGUENEAU Waszmość w terminach byłeś?… CYRANO Niech Bóg broni!… LIZA / wygrażając mu palcem / Ej, czy waszmość nie kłamie? Cyrano / żartobliwie / Z nosaż mi się kurzy? W tym razie dym by musiał okrutnie być duży!… zmieniając ton Czekam tutaj na kogoś; jeśli mi nie skrewi, Pozostawisz nas samych… RAGUENEAU Żal mi!… Waszmość nie wie: Poeci moi przyjdą… LIZA / ironicznie / Na pierwsze śniadanie!… CYRANO Oddalisz ich skinieniem, gdy ci dam wezwanie… Godzina?… RAGUENEAU Pięć po szóstej!… CYRANO / siada z gorączkowym pośpiechem przy stoliku i biorąc papier do ręki / Pióra!… RAGUENEAU / podając mu wyjęte z za ucha / Jest łabędzie!… MUSZKIETER / z wąsem zabójczym, wchodzi i głosem stentorowym / Czołem!… LIZA / podchodzi ku niemu z żywością / CYRANO / odwracając się / Co tam?… RAGUENEAU Przyjaciel mej żony, jak wszędzie Głosi, wojownik straszny…. CYRANO / odsuwając Ragueneau'a gestem / Cyt!… Napiszę… złożę… Podam jej…. i ucieknę!… Tchórz!… Lecz wielki Boże! Czyż zdołałbym powiedzieć jej słowo choć jedno Z tych wszystkich, co mi głowę rozsadzają biedną, Podczas gdy w liście… bierze pióro do ręki Dobrze!… Więc piszmy list ony, Stokrotnie pomyślany, stokroć przerobiony, Tak, iż spowiedź mej duszy… wskazując na serce …dawno tu gotowa, I mogę ją odpisać, nie zmieniając słowa!… / Pisze. Za szybami okazują się sylwetki chudych postaci, które się krzątają tam i sam, jakby się wahały wejść. / SCENA CZWARTA / Ragueneau, Liza, Muszkieter, Cyrano (zajęty pisaniem przy małym stoliku). / / Poeci czarno ubrani, pończochy opadłe, trzewiki zabłocone. / LIZA / wchodząc, do Ragueneau'a / Brudasy jegomości!… PIERWSZY POETA / wchodząc, do Ragueneau'a / Parnasowa gwiazdo!… DRUGI POETA / potrząsając jego dłonią / Orle kucharzy!… węsząc Mile woni twoje gniazdo!… TRZECI POETA Kolega mój po piórze!… CZWARTY POETA Mój po lutni bracie!… PIĄTY POETA Apollo pasztetniku!… PIERWSZY POETA Febie parzygnacie!… RAGUENEAU / otoczony, całowany, ściskany / Jak to z nimi od razu człek rozmawia śmiele!… PIERWSZY POETA Spóźnilim się, spotkawszy w drodze ludu wiele Przy bramie Nesle… DRUGI POETA Jak ryby sprawione, pod wieżą Z otwartym brzuchem trupy ośmiu zbójów leżą… CYRANO / podnosząc głowę na chwilę / Myślałem: tylko siedmiu… RAGUENEAU / do Cyrana / Kto im ścielił łoże? Czy wasza miłość nie wie?… CYRANO / niedbale / Ja?… Nie!… LIZA / do muszkietera / A waść?… MUSZKIETER / podkręcając wąsa / Może!… CYRANO / pisząc na stronie. Od czasu do czasu wymawia, mrucząc, wyraz jakiś / „Kocham Cię…” PIERWSZY POETA Powiadają, że te nieboszczyki Poraził jeden człowiek… CYRANO / pisząc / „…oczu twych promyki…” DRUGI POETA Zbójów było tam siła. Niby zżęte kłosy Leżą na bruku pałki, piki… CYRANO / ta sama gra / „…me niebiosy…” PIERWSZY POETA O, to było ciekawe!… Na całej ulicy Leżą tam kapelusze… CYRANO / ta sama gra / „…w przesłodkiej tęsknicy…” PIERWSZY POETA Zdziałać to mógł jedynie olbrzym jakiś srogi… CYRANO / ta sama gra / „A gdy twój głos posłyszę, to omdlewam z trwogi…” DRUGI POETA / ściągając ciastko / Coś napisał, Ragueneau?… CYRANO / ta sama gra / „…wpatrzony jak w tęczę…” / Zatrzymuje się chwilę, mając list podpisać; potem składa go żywo, chowa do kieszeni i wstaje. / Nie potrzeba podpisu. Sam jej go doręczę. RAGUENEAU / do drugiego poety / Pewien przepis na ciastko przystroiłem w rymy… TRZECI POETA / stając przy półmisku pączków ze śmietaną / A tak, przepis na ciastka!… Prosimy! prosimy!… CZWARTY POETA / przypatrując się brioszce, którą ściągnął / Tej brioszce czepek na łbie dziwacznie się boczy!… / Zdejmuje go zębami. / PIERWSZY POETA Spod cykatowych powiek strzelają z uboczy Na mnie tego piernika migdałowe oczy!… / Zabiera go. / TRZECI POETA / ściskając z lekka pączek ze śmietaną / Ten pączek jak w uśmiechu usteczka otwiera!… DRUGI POETA / nadgryzając lirę z ciasta / Słuchamy!… Po raz pierwszy żywi mnie dziś lira!… RAGUENEAU / przygotowuje się do deklamacji, kaszle, poprawia czapkę na głowie i staje w pozycji. / Przepis wierszem… DRUGI POETA / do pierwszego, potrącając go łokciem / Ty śniadasz?… PIERWSZY POETA / do drugiego / Jem, co jest gotowe!… RAGUENEAU Przepis, jak się torciki robi migdałowe. Bij na piankę jajek kilka, A gdy przejdzie czasu chwilka, Ściśnij w dłoni swej cytrynę Odrobinę. Kiedy spłynie sok na piankę, Niechaj dłużej nikt nie czeka, I z migdałów słodkich mleka Doda szklankę!… Mając dzieła już połowę, Rozrób ciasto śmietankowe, I pilnując ściśle normy — Włóż do formy! Przy czym szybko niech twój palec Z tego ciasta zrobi walec, I otoczy nim jej boki — W krąg szeroki!… Do samego teraz środka Niechaj spłynie pianka słodka. I skończona oto heca, Oprócz pieca. Nim godzina jednak minie, Jeśli dobry żar w kominie, Pyszny torcik migdałowy — Masz gotowy!… JEDEN Z POETÓW / dławiąc się / Hompf!… INNI POECI / z pełną gębą / Przewyborne!… Pyszne!… / Idą w głąb sklepu, zajadając. / CYRANO / który zauważył ich postępowanie, podchodząc do Ragueneau / Czerwony jak rydze, Tokujesz, nic nie wiedząc, a oni żrą… RAGUENEAU / przytłumionym głosem, uśmiechając się / Widzę, Nie patrząc tam, by głodnej nie zawstydzić rzeszy; A taka deklamacja podwójnie mnie cieszy, Bo folgując słabostce miłej w takiej chwili, Pozwalam jeść biedakom, którzy głodni byli!… CYRANO / klepiąc go po ramieniu / Podobasz mi się, wasze… / Ragueneau odchodzi, podążając za swoimi przyjaciółmi. Cyrano odprowadza go oczyma, potem nagle i nieco szorstko / Lizo!… / Liza, czułą rozmową z muszkieterem zajęta, zadrżała, i podchodzi spiesznie ku Cyranowi / Ten wojskowy Smali aśćce cholewki… Liza / tonem obrażonym / Oo! Mój wzrok surowy Zwycięsko myśli gromić zwykł nieprzyzwoite!… CYRANO Jak na zwycięzców… oczy aśćki są podbite!… LIZA / dławiąc się gniewem / Ależ… CYRANO Dość! Mąż twój sercu mojemu jest drogi, Zabraniam więc surowo przypinać mu rogi… LIZA Ależ ja… CYRANO / który podniósł był głos dostatecznie, by słyszanym być przez galanta / Kto zrozumiał, niech z tego skorzysta!… / Kłania się znacząco muszkieterowi, po czym, spojrzawszy na zegar, idzie ku drzwiom wejściowym w głębi sceny i stanąwszy przy nich, wygląda na ulicę. / LIZA / do muszkietera, który odkłonił się był Bergeracowi / Nie pojmuję waćpana!… Piękny mi gwardzista!… Powiedz mu coś o nosie… MUSZKIETER O nosie, o nosie… / Odchodzi skwapliwie; Liza idzie za nim. / CYRANO / ode drzwi, przy których stanął, dając znak Ragueneau'owi, by uprowadził poetów / Pst!… RAGUENEAU / do poetów / Niepodobna wierszy czytać w tym chaosie… CYRANO / niecierpliwiąc się / Pst! pst!… RAGUENEAU / wskazując im drzwi na prawo / Tam będzie nam wygodniej!… pociągając ich za sobą Lepiej się zabawim!… PIERWSZY POETA / zrozpaczony, z pełną gębą / A ciastka?… DRUGI POETA Zabierzemy!… Toż ich nie zostawim!… / Wychodzą wszyscy procesjonalnie za gospodarzem, unosząc z sobą kilka półmisków. / SCENA PIĄTA / Cyrano, Roksana, Ochmistrzyni. / CYRANO Jeśli mi stąd wybłyśnie cień nadziei cienia, Oddam jej list mój… Roksana w masce, poprzedzając swą ochmistrzynię, ukazuje się w szybach drzwi wejściowych. Cyrano żywym ruchem otwiera drzwi. Proszę!… Przystępując do ochmistrzyni Dwa słówka duegna!… OCHMISTRZYNI Sześć!… CYRANO Czy asińdźka bardzo łakoma?… OCHMISTRZYNI Jak kotka!… CYRANO / biorąc z bufetu jedną z papierowych torebek / Masz więc tu Benserade'a odę… OCHMISTRZYNI Co?… CYRANO …do środka Ciasteczek śmietankowych kilka aśćce wkładam. OCHMISTRZYNI Ooo!… CYRANO A pączki czy lubisz?… OCHMISTRZYNI Za nimi przepadam, Zwłaszcza gdy zawierają w sobie bitą piankę!… CYRANO Sześć pączków więc asińdźce zawijam w sielankę Saint-Amanta!… Zaś w wiersze pana Chapelaina, Składam tutaj smacznego kawał baumkuchena. Asińdźka lubisz ciastka świeże?… OCHMISTRZYNI Bez różnicy!… CYRANO / wręczając jej napełnione torebki / Raczże te tutaj wszystkie spożyć na ulicy. OCHMISTRZYNI Ależ… CYRANO / popychając ją z lekka ku drzwiom / I nie powracać do nas aż po ich spożyciu! / Zamknąwszy za nią drzwi, powraca do Roksany i odkrywszy głowę, pełen szacunku, zatrzymuje się w przyzwoitym oddaleniu. / SCENA SZÓSTA / Cyrano, Roksana, Ochmistrzyni przez małą chwilę. / CYRANO Błogosławiona stokroć ta chwila w mym życiu, Gdy wspomniawszy, że żyję, zeszłaś tutaj, pani, Aby… aby?… ROKSANA / która zrzuciła maskę / Najsamprzód hołd ci złożyć w dani. Widziałam bój waćpana. Ach, jak byłam radą, Kiedyś tego nicponia upokorzył szpadą; Bo musisz waszmość wiedzieć, że się kocha we mnie Pewien magnat potężny… CYRANO De Guiche?… ROKSANA I nikczemnie Narzuca mi innego; a ów pokonany To właśnie upatrzony dla mnie mąż… CYRANO Słomiany!… z ukłonem Tym ci lepiej!… To dla mnie odkryciem jest miłe: Nie o mój nos — o piękne twe oczy walczyłem!… ROKSANA Potem… chciałam… Lecz mówiąc to, co tu wyjawię, Musiałabym odnaleźć tego brata prawie, Z którym niegdyś igrałam w parku, przy jeziorze… CYRANO Tak! Zjeżdżaliście do nas co rok w letniej porze… ROKSANA Szpadą z drzewa staczałeś urojone walki… CYRANO Kukurydza swą nacią stroiła twe lalki… ROKSANA To był czas psoty… CYRANO Cacek… ROKSANA Łakotek… CYRANO Chowanki… ROKSANA Czas, gdy waszmość spełniałeś wszystkie me zachcianki… CYRANO Roksana w krótkiej sukni była Madzią wtedy… ROKSANA Czy byłam wówczas ładna?… CYRANO / żartobliwie / Tak!… Dosyć!… Od biedy!… ROKSANA Czasem, dłoń skaleczywszy przy jakimś psikusie, Przybiegałeś… Ja wtedy, udając matusię, Wołałam, groźnie memu każąc dźwięczeć słowu: „I gdzież mi się tak ślicznie urządziłeś znowu?…” zatrzymuje się osłupiała A to co?… Cyrano usiłuje cofnąć rękę Pokaż zaraz!… Nie, to strach!… W tym wieku Jeszcze!… Gdzież to złapałeś, niedobry człowieku?… CYRANO Bawiąc się w okolicy wieży Nesle, przy bramie… ROKSANA / siada na krześle i maczając chustkę w szklance wody / Pokaż… CYRANO / siadając przy niej / Nie sposób takiej opierać się mamie!… ROKSANA / obmywając mu rękę / I powiedzże mi, waszmość, jak się wszystko działo; Iluś miał przeciw sobie?… CYRANO E, setkę niecałą!… ROKSANA Mów!… CYRANO Nie! To nieciekawe!… Powiedz pani raczej, Czegoś wprzód rzec nie śmiała… ROKSANA / nie wypuszczając jego ręki / O, teraz inaczej! Teraz woniami wspomnień dziecinnych owiana, Ośmieliłam się… Otóż, jestem zakochana! CYRANO Ach!… ROKSANA W kimś, co tego nie wie… CYRANO Ach!… ROKSANA Dotychczas jeszcze!… CYRANO Ach!… ROKSANA Lecz komu, gdy nie zgadł, wkrótce to obwieszczę!… CYRANO Ach!… ROKSANA Jest to biedny chłopiec, który o mnie marzy, A kochania mi swego wyznać się nie waży… CYRANO Ach!… ROKSANA / obwiązując mu ręką swą chusteczką / Pozwól tętno zbadać… Masz gorączkę małą!… Widziałam, jak na ustach wyznanie mu drżało!… CYRANO Ach!… ROKSANA / kończąc opatrunek / I wyobraź sobie — to pewno coś wróży!… Ten chłopiec, mój kuzynie, w twoim pułku służy!… CYRANO Ach!… ROKSANA / śmiejąc się / W twojej kompanii właśnie… CYRANO Ach!… ROKSANA Umysł szlachetny Widnieje z jego oczu… Geniusz, dowcip świetny, Młodość, waleczność, duma z czoła jego świeci, Układny, piękny… CYRANO / zrywając się, pobladłszy / Piękny!… ROKSANA Co to?… Co waszeci?… CYRANO Mnie?… Nic, nic!… pokazując rękę z uśmiechem To ta buba!… ROKSANA Wkrótce się zagoi. Widuję go w teatrze tylko z loży mojej… CYRANO Nie mówiliście z sobą?… ROKSANA Nie!… Tylko oczyma!… CYRANO Skądżeś się dowiedziała?… ROKSANA Czyż kumoszek nie ma?… Na placu Royale o tym mi opowiadano… CYRANO Więc on w kadetach służy?… ROKSANA W gwardii… CYRANO Jego miano?… ROKSANA Chrystian baron de Neuvillette… CYRANO Mylisz się pani; Takiego u nas nie ma… ROKSANA Owszem, jest w kompanii Kapitana de Carbon. Służy od dziś rana… CYRANO Jak to?… I tak od razu jużeś zakochana?… OCHMISTRZYNI / otwierając drzwi w głębi / Wasza miłość, spożyłam wszystkie już ciasteczka… CYRANO To idź asińdźka wiersze odczytać z woreczka… Ochmistrzyni oddala się Lubując się w dowcipie, w wymowie wybredna, Wykwintna! — Cóż natenczas poczniesz moja biedna, Jeśli to dziki prostak, co dwóch słów nie sklei?… ROKSANA Skądże?… Ma przecież włosy jak pasterz z Astrei!… CYRANO Lecz jeśli to jest płytka, choć trefiona głowa?… ROKSANA Nie, nie!… On może tylko piękne mówić słowa!… CYRANO Prawda, skoro wąs piękny!… Lecz gdyby duch karła W tym bożku?… gdyby głupi był?… ROKSANA / tupiąc nogą / Tobym umarła!… CYRANO / po chwili milczenia / Wezwałaś mnie tu pani, by mi to powiedzieć? Przyznam, że myślą celu nie mogę wyśledzić!… ROKSANA Bo to, słyszałam wczoraj rzecz, która mnie straszy. Mówiono, że jesteście tam w kompanii waszej Gaskończykami wszyscy… CYRANO I sprawiamy tuzy Żółtodzióbkom, co do nas włażą jak intruzy, Nie będąc Gaskonami, jak my, z krwi i kości?… Czy takie miałaś pani o nas wiadomości? ROKSANA Tak!… O, ja drżę o niego!… CYRANO / półgłosem przez zaciśnięte zęby / Słusznie, jak Bóg żywy!… ROKSANA Ale wczoraj w teatrze, gdyś karcił, straszliwy, Tego łotra, gdyś czoło stawiał trutniom onym, Widząc cię takim wielkim i tak niezwalczonym, Pomyślałam: O, gdyby ta stal, co tam brząka… CYRANO / z uśmiechem / Rozumiem już!… Zasłonię twojego baronka!… ROKSANA Nieprawdaż, ty go w każdej obronisz potrzebie? Ja zawsze taką przyjaźń żywiłam dla ciebie!… CYRANO Tak, tak!… ROKSANA Będziesz mu druhem?… CYRANO Będę!… ROKSANA Kartelusze Żadne go nie dosięgną?… CYRANO Nie, na moją duszę!… ROKSANA O, ja cię bardzo kocham!… Już do dom iść muszę!… wkładając maskę i zarzucając na głowę koronkową mantylę, w roztargnieniu Aleś mi nic nie mówił waść o swoim boju. Musiał być srogi!… W strasznym byłam niepokoju!… Mów mu, niech pisze do mnie!… rzucając mu ręką całuska Kocham cię, kuzynie!… CYRANO Tak, tak!… ROKSANA Stu ludzi przeciw tobie? Żegnaj ninie! Nie zapomnę ci tego w ostatniej godzinie!… CYRANO Tak, tak!… ROKSANA Niech pisze!… Jeden na stu, wielki Boże! Teraz nie mogę; powiesz mi to w innej porze… Jeden przeciw stu ludziom! To strach, co za męstwo!… CYRANO / kłaniając się półgłosem / Większe od tego czasu odniosłem zwycięstwo!… / Roksana wychodzi. Cyrano pozostaje, jak w ziemię wryty, nieruchomy, z oczyma spuszczonymi. Chwila milczenia. Potem otwierają się drzwi na prawo i Ragueneau wystawia głowę. / SCENA SIÓDMA / Cyrano, Ragueneau, Poeci, Carbon de Castel-Jaloux, Kadeci, Tłum, później de Guiche. / RAGUENEAU Czy można?… CYRANO / nie ruszając się z miejsca / Tak!… / Ragueneau daje znak swym przyjaciołom, aby weszli. Poeci wchodzą, a równocześnie przez drzwi w głębi wchodzi Carbon de Castel-Jaloux, w stroju kapitana gwardii, wymachując rękami na widok Cyrana. / CARBON DE CASTEL-JALOUX / drżąc z uciechy / A, jesteś wreszcie?… CYRANO / podnosząc głowę / Kapitanie!… CARBON Nasz bohater!… Już wiemy wszystko!… Tam w altanie Naprzeciwko kadetów ze trzydziestu czeka… CYRANO / cofając się / Ależ… CARBON / chcąc go pociągnąć ze sobą / Chodź, chcą cię widzieć… CYRANO Nie!… CARBON Toż niedaleka Droga!… Piją naprzeciw, pod Krzyżem, na dworze. CYRANO Ja… CARBON / podchodzi ku drzwiom i wrzeszczy tubalnym głosem / Bohater się wzdraga… W kwaśnym jest humorze!… GŁOS / za drzwiami / Ach! Sandious!… / Zgiełk za drzwiami; słychać szczęk szpad i łoskot kroków w ciężkich butach. / CARBON / zacierając ręce / Już!… Już idą!… Już są na ulicy!… KADECI / wchodząc do paszteciarni / Milledious!… Capdedious!… Mordious!… Pocapdedious!… RAGUENEAU / cofając się z przerażeniem / To waszmoście tu wszyscy sami Gaskończycy?… KADECI Wszyscy!… PIERWSZY KADET / do Cyrana / Brawo!… CYRANO Baronie!… DRUGI KADET / ściskając mu ręce / Niech żyje!… CYRANO Baronie!… TRZECI KADET / całując go / Buzi!… CYRANO Baronie!… KILKU KADETÓW / wyciągając do niego ręce / Pozwól uścisnąć twe dłonie!… CYRANO / nie wiedząc już, któremu z nich odpowiedzieć / Baronie!… Ach, baronie, łaski!… RAGUENEAU Pan Bóg z nami!… To waszmoście jesteście wszyscy baronami?… KADECI Wszyscy!… RAGUENEAU Ej, czy to waście powiadacie szczerze?… PIERWSZY KADET Z perełek naszych koron zbudowałbyś wieżę!… LE BRET / wszedłszy, podbiega ku Cyranowi / Szukają cię! Tłum ludzi w gorączce tu śpieszy; Ci, co szli wczoraj z tobą przodują tej rzeszy!… CYRANO Nie mówiłeś, gdzie jestem? LE BRET Owszem, powiedziałem!… JAKIŚ MIESZCZANIN / wchodząc na czele kilku ludzi / Wasza cześć! Marais całe pędzi tu nawałem. LE BRET / uśmiechając się, z cicha do Cyrana / A ona?… CYRANO / z żywością / Milcz!… LICZNE GŁOSY / za sceną / Cyrano!… / Tłum wpada do paszteciarni. Okrzyki, zgiełk, ścisk, potrącania. / RAGUENEAU / wylazłszy na stół / Przewrócą sklep cały, Cha, cha, cha!!… Tłuką wszystko!… To widok wspaniały!… LUDZIE / otaczający Cyrana / Przyjacielu kochany, drogi przyjacielu!… CYRANO Wczoraj jeszcze nie miałem przyjaciół tak wielu. LE BRET / w zachwycie / Powodzenie!… JEDEN Z MARGRABIÓW / podbiegając z wyciągniętymi rękami / Ach, gdybyś ty wiedział, mój drogi… CYRANO Gdybyś?… Ty?… Czyśmy razem pasali bezrogi?… INNY MARGRABIA Chcę waćpana przedstawić damom, które trawi Ciekawość… CYRANO Lecz asindziej, kto mi go przedstawi?… LE BRET / zdumiony / Co tobie?… CYRANO Milcz!… JAKIŚ LITERAT / z przyborami do pisania / Czy mogę prosić o szczegóły?… CYRANO Nie!… LE BRET / potrącając go łokciem / To jest Teofrastus Renaudot, bibuły Gazeciarskiej inwentor znakomity… CYRANO Basta!… LE BRET Ten świstek, nowin pełny ze świata i z miasta, Jak mówią, rolę wielką odegra w przyszłości!… JEDEN Z POETÓW / podchodząc / Wasza cześć!… CYRANO Jeszcze?… POETA Chciałbym z nazwiska waszmości Ułożyć pięcioraki akrostych… KTOŚ Z TŁUMU / podchodząc / Mości panie!… CYRANO Dosyć!… / Poruszenie. Obecni dają rum wchodzącemu hrabi de Guiche i jego orszakowi. Cuigy, Brissaille i oficerowie, którzy na końcu pierwszego aktu towarzyszyli Cyranowi. Cuigy podchodzi ku niemu z żywością. / CUIGY / do Cyrana / Hrabia de Guiche!… TŁUM / ustępując miejsca hrabiemu / Aaa!… CUIGY Przynosi posłanie Od marszałka Gassiona!… DE GUICHE / kłaniając się Cyranowi / …który za mą sprawą Hołd imprezie najnowszej aści składa… TŁUM Brawo!… CYRANO / uchylając czoła / Jegomość pan marszałek na odwadze zna się. DE GUICHE Nie wierzył, aż przysięgli obecni w tym czasie Pod bramą, że widzieli… CUIGY Oczyma własnymi. LE BRET / z cicha do Cyrana, który zda się być nieprzytomny / Ależ… CYRANO Milcz!… LE BRET Cierpisz, widzę… CYRANO / drgnąwszy, podnosi głowę żywym ruchem / Co? Przed ludźmi tymi wąsy jego stroszą się, pierś się nadyma Ja cierpieć?… Wnet zobaczysz!… DE GUICHE / któremu Cuigy coś szeptał do ucha / Waść już tyle wieńców Zdobyłeś?… Waćpan służysz w pułku tych szaleńców, Gaskończyków. CYRANO / sucho / W kadetach służę, mości panie! JEDEN Z KADETÓW / głosem tubalnym / U nas!… DE GUICHE / spoglądając na Gaskończyków, zgrupowanych za Cyranem / Więc ci panowie z miną niesłychanie Butną to są… CARBON DE CASTEL-JALOUX Cyrano…. CYRANO Mości kapitanie!… CARBON Ponieważ tu kompania zebrana w całości, Zechciej ją waść przedstawić hrabi jegomości!… CYRANO / postąpiwszy dwa kroki naprzód ku Hrabiemu i pokazując ręką Gaskończyków / Gaskońskie oto są junaki… Carbona de Castel-Jaloux; Bezczelni łgarze, zabijaki, Gaskońskie oto są junaki!… Tak dumni każdy, jak król jaki, Bo w każdym łotr, lecz szlachty dwu; Gaskońskie oto są junaki Carbona de Castel-Jaloux!… Wzrok orli, czapli chód, lwie kłaki, Wąs rysi, głód wilczego kłu! W puch walą podły gmin wszelaki Wzrok orli, czapli chód, lwie kłaki!… Ich kapelusze — to przetaki, Lecz za to czub — od diabłów stu! Wzrok orli, czapli chód, lwie kłaki, Wąs rysi, głód wilczego kłu!… „Rozwal-mu-pysk” i „Pruj-mu-flaki” — Tak zową się z krwawego chrztu! Krew chłepcą tak, jak lwie szczeniaki „Rozwal-mu-pysk” i „Pruj-mu-flaki”!… Gdzie gra na pięść-kij-nóż-tasaki, He-hej! w lot pędzą tam co tchu; „Rozwal mu pysk” i „Pruj-mu-flaki” — Tak zową się z krwawego chrztu! Gaskońskie oto są junaki, Co mężom spokój trują snu! Kobietko — diable siedmioraki! — Gaskońskie oto są junaki!… Niech rogal z gniewu ssie kułaki; Graj trąbko, graj: Tra-ta!… Ku-ku!… Gaskońskie oto są junaki, Co mężom spokój trują snu!… DE GUICHE / rozparłszy się niedbale w fotelu, który mu skwapliwie był przystawił Ragueneau / Poeta to dziś zbytek, co się płaci drogo. Chcesz waść należeć do mnie?… CYRANO O nie, do nikogo!… DE GUICHE Stryj mój, kardynał, dość się nacieszyć nie może Twą werwą…. Forytować mogę… LE BRET / olśniony / Wielki Boże!… DE GUICHE Waćpan pięć aktów rymem napisałaś pono?… LE BRET / do Cyrana na ucho / Słuchaj! Twa Agrypina będzie wystawioną!… DE GUICHE Zanieś mu je!… CYRANO / uradowany, na wpół ulegając / Prawdziwie!… DE GUICHE On się w znawcę bawi, Wszystkiego kilka wierszy może ci poprawi… CYRANO / którego twarz zamroczyła się natychmiast / Nie sposób, mości panie! Krew się we mnie pieni, Na myśl samą, że komę jedną mi ktoś zmieni… DE GUICHE Lecz w zamian, jeśli wiersz go upieści przyjemnie, Drogo płaci za niego… CYRANO Nie drożej ode mnie, Bo najlepszą zapłatą za wiersz, który zrobię, Jest to, że mnie upaja, gdy go nucę sobie!… DE GUICHE Waćpan dumny!… CYRANO Prawdziwie? Waszmość zauważył?… JEDEN Z KADETÓW / wchodząc, z nadzianymi na szpadę swą zatłuszczonymi i podziurawionymi kapeluszami o połamanych piórach / Patrz, Cyrano, zwierzyna, jaką los nam zdarzył!… Kapelusze te naszlim rano na bulwarku; To po tych, co zmykali, mając śmierć na karku!… CARBON Świetne łupy!… WSZYSCY / śmiejąc się / Cha, cha, cha!… CUIGY Ten, co te łajdaki Posłał, wściekać się musi!… BRISSAILLE Kto to mógł być taki? DE GUICHE To ja!… Śmiechy milkną; po pauzie Gdy własne ręce brudzi praca taka, Ukarać im kazałem poetę-pijaka!… / Ogólne zakłopotanie; wszyscy milczą. / KADET / półgłosem do Cyrana, pokazując mu kapelusze / Co z tym zrobić?… Tłuszcz kapie!… Udusić w śmietanie?… CYRANO / biorąc szpadę, na której zawieszone są kapelusze, i zsuwając je w ukłonie do stóp Hrabi / Racz to swym przyjaciołom zwrócić, mości panie!… DE GUICHE / zerwawszy się, głosem gromkim, sucho / Lektyka! Służba moja!… Idę precz! Dość tego!… do Cyrana gwałtownie A waszmość… GŁOS NA ULICY / wołając / Hej, kolebka jaśnie wielmożnego De Guiche!… DE GUICHE / opanowawszy się, z uśmiechem / Waść Don Kichota czytałeś?… CYRANO / z ukłonem / Czytałem, I głowę przed tym wzniosłym kłonię sowizdrzałem!… DE GUICHE Więc polecam… HAJDUK HRABIEGO / we drzwiach / Kolebka czeka przede drzwiami!… DE GUICHE Rozdział, gdzie opisuje walkę z wiatrakami… CYRANO / z ukłonem / Rozdział trzynasty!… DE GUICHE Właśnie, bo się czasem zdarza, Że tego, co napadać na nie się odważa… CYRANO Napadam więc na ludzi, których wiatr obraca? DE GUICHE Wiatrak młyńcem swych ramion po żebrach pomaca, I porwawszy go w wiry napowietrznej jazdy, Wbije w błotną kałużę… CYRANO Lub unosi w gwiazdy!… / De Guiche wychodzi. Widać, jak wsiada do lektyki. Szlachta oddala się, szepcząc między sobą. Le Bret odprowadza gości do drzwi. Tłum się rozchodzi. / SCENA ÓSMA / Cyrano, Le Bret, Kadeci, którzy obsiedli stoły po prawej i po lewej i którym usługa paszteciarni podaje jadło i napitek. / CYRANO / kłaniając się tym, którzy wychodzą, nie śmiejąc go pożegnać / Czołem, waszmoście!… Czołem!… LE BRET / zrozpaczony, powracając ode drzwi, z podniesionymi ramionami / Ubrałeś się caca!… CYRANO O, ty! ty musisz gderać!… LE BRET Czyż ta wroga praca Przeciw fortunie, gdy się uśmiechnie w przelocie, Nie jest dziełem szaleńca?… CYRANO Szaleję w istocie!… LE BRET / tryumfująco / Aaa! CYRANO Czynię to z zasady, bo to czasem rzeźwi, Być szalonym narwańcem, gdy inni zbyt trzeźwi… LE BRET Gdybyś twą muszkieterską chciał okiełzać duszę, Grosz, sława… CYRANO Cóż więc w celu tym uczynić muszę?… Uczepić się gdzieś klamki na magnackim dworze I jak ów bluszcz, po dębu pełzający korze, Piąć się w górę służalstwem, a nie własną siłą?… Nie, dzięki!… Dedykować, jak tylu zrobiło, Wiersze swe mecenasom głupim i przywyknąć, By słuchając ich bredni, w nos śmiechem nie ryknąć? Na błazna lisi ogon w pióropusz zamienić, By chmurną twarz ministra śmiechem rozpromienić?… Nie, dzięki!… Mydlić oczy i pić te mydliny, Rankoru swej infamii nie zdradzając z miny? Od czołgania się w prochu brudne mieć kolano, Skórę na brzuchu zdartą, do cna wyświechtaną?… Nie, dzięki!… Chorągiewką być, która co chwilka Zwraca się do kapusty? — do kozy? — do wilka? Być ręką, która, myjąc drugą, siebie brudzi? Trybularzem, co marnych nos okadza ludzi?… Nie, dzięki!… Ze szczebelków pnąc się na szczebelki, Zajaśnieć w małym kółku jako pisarz wielki, I w łodzi, którą wiosło madrygałów żenie, Płynąć, unosząc w żaglach starych bab westchnienie?… Nie, dzięki!… Własnym sumptem swe tłoczyć piosenki U starego wydawcy Sercy?… O, nie! dzięki!… Dać się wybrać papieżem na onych synodach, Co sejmują przy dzbanie w szynkownych gospodach?… Nie, dzięki!… Skrzętnie kuszcze podlewać laurowe, Zdobyte sonecikiem, miast sięgać po nowe?… Dzięki!… Przyznawać talent marnym tylko chłystkom? Submitować się kornie dziennikarskim świstkom? Budzić się co dnia z myślą: ach, byle me imię Redaktor „Merkurego” zachował w estymie?… Nie, dzięki!… Drżąc ze strachu, ważyć każde słowo? Torować sobie drogę czapką, a nie głową? Uniżać się do prośby? Dać się forytować?… Nie, dzięki! dzięki! dzięki!… Chcę sobie dworować, Śpiewać, śnić, mym natchnieniom folgując swawolnym, Być samotnym, to prawda, lecz sobą! lecz wolnym! — Nieskrępowany zgoła, pełnię animuszu Wylewać w madrygale, albo w karteluszu! Bez troski, czy grosz kapnie, czy sława przyświeca, Tworzyć swą zamierzoną Podróż do księżyca! Słóweczka nie napisać, co by nie wyrosło Z najgłębszej ducha treści, i z dumą wyniosłą Móc sobie mówić co dnia: Tak, tak, mój maleńki, Lubuj się kwiatów twoich woniami i wdzięki, Bo to wszystko jest plonem twej głowy i ręki! A jeśli w końcu tryumf zdobyć się poszczęści, Nikomu cezarowej nie być dłużnym części, Słowem, bluszcz depcąc, choćby dębem się nie było, Niewysoko się może wznieść, lecz własną siłą!… LE BRET Zgoda!… Gardzisz paktami, drogą życia zatem Idź sam! Ale nie szukaj walki z całym światem! Skąd ci się wziął ten nałóg, najgorszy z nałogów — Wszędzie na każdym kroku wzniecać sobie wrogów?… CYRANO Pytasz skąd?… To przywarło do mnie tak, mój bracie, Gdym ujrzał, jak przyjaciół tłum sobie jednacie, Jak Kastora uśmiechem wierny Polluks durzy, Sznurując wargi swoje jak kuperek kurzy!… Wolę, gdy łotr, obrażon, nie skłoni mi głowy; Wtedy wołam z uciechą: Przybył mi wróg nowy!… LE BRET Co za szaleństwo?… CYRANO Prawda! Tym umysł mój grzeszy! Lubię się nie podobać; nienawiść mnie cieszy!… Ach, gdybyś wiedział, drogi, jak pewnie się kroczy, Gdy nienawiścią prażą nas niechętne oczy, I jak ucieszne plamy na połach kaftana Zostawia żółć zawistnych i nikczemnych piana!… — Ta miękka przyjaźń, co w nią każdy z was tak wierzy, Podobną jest do sutych italskich kołnierzy, W których miękkiej koronce niewieścieje szyja… Wygodne to, lecz zgoła prezencji nie sprzyja, Bo głowa nie znajdując podpory, jak w puchu, Przywyka do chwiejnego na wsze strony ruchu!… Mnie zaś nienawiść stroi co dnia w kryzy nowe, Których krochmal przymusza górą nosić głowę. Każdy wróg nowy — dla mnie jest karbikiem nowym, Który ciśnie, lecz blaskiem ozłaca tęczowym, Bo do kryzy hiszpańskiej podobną niewolą, Nienawiść jest garrotą — lecz jest… aureolą!… LE BRET / po chwili, biorąc go pod ramię / Głośno folguj goryczy… możeć ulży trocha! Lecz cicho musisz przyznać: ona cię nie kocha!… CYRANO / z żywością / Milcz!… / W czasie tej rozmowy wszedł był Chrystian, usiłując się do kadetów zbliżyć. Widząc jednak, iż mu nie odpowiadają, usiadł przy osobnym stoliku, obsługiwany przez Lizę. / SCENA DZIEWIĄTA / Cyrano, Le Bret, Kadeci, Chrystian de Neuvillette. / JEDEN Z KADETÓW / siedzący ze szklanką w ręku przy stoliku w głębi / Cyrano!… Cyrano zwraca twarz ku niemu Relacja z walki!… CYRANO W tym momencie!… / Oddala się wsparty na ramieniu Le Breta; rozmawiają z cicha. / PIERWSZY KADET / powstając i podchodząc / To będzie najwłaściwsze nauk rozpoczęcie zatrzymując się przy stoliku Chrystiana Dla tego nieśmiałego uczniaczka… CHRYSTIAN / podnosząc głowę / Uczniaczka?… DRUGI KADET Do usług północnego cherlaczka!… CHRYSTIAN / z żywością / Cherlaczka?… PIERWSZY KADET / rubasznie drwiąco / Panie de Neuvillette! Niech wasza cześć pamięta, Że tu w naszej parafii jest pewna rzecz święta, O której pary puścić nie wolno nikomu. Jak nie mówią o stryczku we wisielca domu!… CHRYSTIAN Cóż to jest?… DRUGI KADET / głosem groźnym / Spojrzyj na mnie!… przykłada trzykroć z miną tajemniczą palec do nosa Zrozumiałeś wasze?… CHRYSTIAN Ach, to… TRZECI KADET Cyt! Nigdy słowo to przez usta nasze Wymienione nie bywa, bo źle jadać kaszę pokazuje Cyrana, który rozmawia w głębi z Le Bretem Z tym oto zawadiaką… CZWARTY KADET / który podczas gdy Chrystian twarzą był zwrócony ku poprzedzającym, zaszedł z cicha i usiadł na stole za jego plecami. / Wszakże w gniewu chwili Dwóch zabił, za to jeno, że przez nos mówili… PIĄTY KADET / głosem grobowym; wyłażąc spod stołu, gdzie wlazł był cichaczem na czworakach / Kto nie pragnie przed czasem poślubić Kostusi, Wzmianki o tej nieszczęsnej chrząstce strzec się musi. SZÓSTY KADET / kładąc Chrystianowi rękę na ramieniu / Dość słowa, gestu! Chustkę wyciągnąć w potrzebie, Znaczy, mosanie, całun wyciągnąć dla siebie!… / Milczenie. Wszyscy kadeci ze skrzyżowanymi ramionami patrzą na Chrystiana. On wstaje i podchodzi do Carbona, który rozmawiając z jakimś oficerem, zdaje się nie zwracać uwagi na to, co się dzieje. / CHRYSTIAN Kapitanie!… CARBON / odwracając się i mierząc go oczyma / A co tam?… CHRYSTIAN Jaka na to rada. Gdy południak dmie nosa?… CARBON Dowieść mu wypada, Że można być z Północy i odważnym… / Odwraca się od niego. / CHRYSTIAN Gratia! PIERWSZY KADET / do Cyrana / Teraz twoja relacja!… WSZYSCY Relacja!… CYRANO / podchodząc / Relacja?… Wszyscy przysuwają swoje stołki, grupując się dokoła niego, i nadstawiają uszu. Chrystian siadł okrakiem na krześle. A więc szedłem sam jeden na spotkanie owo. Księżyc mi jak zegarek świecił ponad głową, Kiedy nagle zegarmistrz jakiś zbyt troskliwy Przeciągnął po nim obłok waty i oliwy, Czyszcząc srebrną kopertę jego cyferblata, I noc się uczyniła czarna wokół świata, W której tonął przede mną i bulwark, i szosa, Tak, iż widziałem — Mordious! — ledwo… CHRYSTIAN Koniec nosa!… / Milczenie. Wszyscy powstają z wolna, patrząc na Cyrana z przestrachem. Cyrano milczy zdumiony. Ogólne oczekiwanie. / CYRANO Kto jest ów człowiek?… JEDEN Z KADETÓW / półgłosem / Przybyły dziś rano Kadet nowozaciężny… CYRANO / dając krok naprzód ku Chrystianowi / Dzisiaj?… CARBON / półgłosem / Jego miano Baron de Neuvil… CYRANO / przystając, głucho / Dobrze!… Blednie, rumieni się, robi znowu ruch, jakby się miał rzucić na Chrystiana, po czym hamuje się i dodaje głosem zdławionym Bardzo dobrze nawet!… spokojnie O czymże to mówiłem? z wybuchem wściekłości w krzyku Do miliona lawet!… ciągnąc zwykłym głosem dalej Aa, tak! że było ciemno!… Idę tedy nocą, I myślę sobie w duchu, że licho wie po co Drażnię jakiegoś panka, który mi — co robię — Zakarbuje… CHRYSTIAN Na nosie!… CYRANO / z wściekłością / Mordious!… powściągnąwszy się, zdławionym głosem na wątrobie… I myślę, że nie rozum w rozszczepioną kłodę Wtykać… CHRYSTIAN Nos!… CYRANO …rękę — płocho wyzywać przygodę. A nuż klin skoczy, drzewo zuchwalca przycapie Jak w kluby i oberwę… CHRYSTIAN Po nosie!… CYRANO / obcierając sobie pot z czoła / …po łapie! Lecz rzekłem sobie: Naprzód!… Niechaj świat się wali, Rób, co każe powinność!… Marsz Cyrano!… Dalej!… I ruszam z myślą oną, co grzmi jak pobudka, Gdy wtem pośród ciemności ktoś mi pali… CHRYSTIAN Szczutka!… CYRANO Odbijam cios, w noc dalej zasuwam się ciemną, Nagle stu zbrojnych drabów stanęło przede mną. CHRYSTIAN Nos w nos!… CYRANO / rzucając się ku niemu z wściekłością / Do kroćset kroci tysięcy!… Wszyscy zrywają się i cisną, by widzieć. Cyrano, doszedłszy do Chrystiana, zatrzymuje się i ochłonąwszy, ciągnie dalej Woń zgniła Wina, glejty, cebuli od drabów tych biła… CHRYSTIAN Prosto w nos!… CYRANO Walę naprzód z pochyloną głową,… CHRYSTIAN Z nosem w górę zadartym!… CYRANO …prosto w kupę ową. Rozprułem dwóch, strzaskałem łeb trzeciemu płazem, Aż tu ktoś godzi we mnie: Paf!… Ja mu żelazem… CHRYSTIAN Pif!… CYRANO / wybuchając / Mordious!… Precz stąd wszyscy!… / Wszyscy kadeci rzucają się ku drzwiom. / PIERWSZY KADET Lew ze snu zbudzony!… CYRANO Precz wszyscy!… Niech zostanie tylko człowiek ony!… DRUGI KADET Posieka go na bigos… RAGUENEAU Na bigos?… TRZECI KADET Wróciwszy, Najdziesz go aść w pasztecie… RAGUENEAU / podnosząc ręce ku niebu / Sędzio najstraszliwszy!… Siwieję z trwogi, wątły jestem jak serweta!… CARBON Chodźmy!… CZWARTY KADET Wiór nie zostanie z pięknego kadeta!… INNY Mrę z trwogi na myśl samą, co się tutaj stanie!… INNY / zamykając drzwi z prawej / Coś przerażającego!… / Wszyscy wychodzą bądź to głównymi w głębi, bądź to bocznymi drzwiami, bądź wreszcie schodami. Cyrano i Chrystian patrzą przez chwilę na siebie. / SCENA DZIESIĄTA / Cyrano, Chrystian. / CYRANO Uściskaj mnie!… CHRYSTIAN Panie?… CYRANO Dzielny!… CHRYSTIAN Do kroćset! Ależ!… CYRANO I bardzo!… Dość na tem!… CHRYSTIAN Powiesz mi waść?… CYRANO Uściskaj mnie. Jestem jej bratem!… CHRYSTIAN Czyim?… CYRANO Jej!… CHRYSTIAN Hę?… CYRANO Roksany!… CHRYSTIAN / podbiegając ku niemu / Nie wiedziałem o tem!… Waćpan jej bratem?… CYRANO Prawie! Jestem jej pociotem!… CHRYSTIAN Ona waszmości?… CYRANO Wszystko powiedziała! CHRYSTIAN Boże!… Ja oszaleję!… Kocha mnie ona?… CYRANO Być może!… CHRYSTIAN / biorąc go za ręce / Jakże jestem szczęśliwy, żem poznał waćpana!… CYRANO To się zwie czułość nagła i niespodziewana!… CHRYSTIAN Wybacz mi!… CYRANO / przyglądając mu się i kładąc mu rękę na ramieniu / Że jest piękny ten łotr, przyznać muszę. CHRYSTIAN Od chwili, gdym cię poznał, zabrałeś mi duszę!… CYRANO Lecz te nosy, coś do mnie… CHRYSTIAN Cofam je sprzed mety!… CYRANO Roksana czeka listu wieczorem… CHRYSTIAN Niestety!… CYRANO Co… CHRYSTIAN Przestając być cichym, zgubię siebie… CYRANO Zalić Nie dość szczęścia?… CHRYSTIAN Ze wstydu winien bym się spalić, Takem głupi!… CYRANO Tak mówiąc, dowodzisz niekłamnie, Żeś nim nie jest. A zresztą uderzałeś na mnie Tutaj przed chwilą wcale nie jako półgłówek!… CHRYSTIAN Ba! Kto idzie do szturmu, temu nie brak słówek!… Chociaż mam pewien dowcip łatwy i wojskowy… Wobec kobiet najlepiej gram rolę niemowy. Ich oczy takie dobre dla mnie, gdy przechodzę! CYRANO Ich serca nie sąż lepsze, gdy przystajesz w drodze? CHRYSTIAN Nie! Gdyż jestem z tych — wiem to i drżę z nieśmiałości! — Co wcale nie umieją mówić o miłości!… CYRANO Gdybym pięknych był kształtów, co mi ducha słoni, Byłbym z tych, którym dano gładko mówić o niej!… CHRYSTIAN O, z wdziękiem móc wyrażać to, co serce tłoczy!… CYRANO Być pięknym muszkieterem, co ulicą kroczy!… CHRYSTIAN Wybrednisią, niestety, jest piękna Roksana I na pewno zostanie mną rozczarowana! CYRANO / patrząc na Chrystiana / Gdyby dano mej duszy podobne oblicze!… CHRYSTIAN / z rozpaczą / Trzeba by mi wymowy!… CYRANO / nagle / Ja ci jej użyczę!… Ty mi udziel zwycięskiej fizycznej piękności, By z nas dwóch powstał jeden bohater miłości!… CHRYSTIAN Co?… CYRANO Czy mógłbyś powtórzyć, co każdego rana Wyryłbym w twej pamięci?… CHRYSTIAN Chcesz, abym… CYRANO Roksana Nie dozna rozczarowań!… Mów, jesteśmy sami: Chcesz, byśmy ją zdobyli wspólnymi siłami, Bym tchnął ducha pod twoją kurtę haftowaną Spod mej kurty ze skóry bawolej?… CHRYSTIAN Cyrano, Ależ!… CYRANO Chcesz? Mów, Chrystianie!… CHRYSTIAN Ja się ciebie boję! CYRANO Chcesz, by wargi twe odtąd oraz słowa moje Współdziałały?… Już wkrótce zyskasz pocałunek Tej, o której dziś serce trapi cię frasunek!… CHRYSTIAN Oczy twe błyszczą!… CYRANO Chcesz więc?… CHRYSTIAN To by ci sprawiło Taką przyjemność?… CYRANO / w upojeniu / To by… poprawiając się po artystowsku To by mnie bawiło! Poetę próba taka skusiłaby w niebie. Czy chcesz mnie uzupełnić, bym dopełniał ciebie? W twym cieniu pójdę, kędy losy mnie zawiodą; Ja będę twym umysłem, ty moją urodą!… CHRYSTIAN Lecz żądanego przez nią dziś listu nie zdoła Napisać moja ręka… CYRANO / wyjmując z zanadrza list, który napisał / Oto epistoła!… CHRYSTIAN Jak to?… CYRANO W liście tym wszystko jest, oprócz adresu. CHRYSTIAN Ja… CYRANO Och, możesz go posłać. Bądź pewien sukcesu!… CHRYSTIAN Miałeś?… CYRANO Mamy w kieszeniach zawsze, my poeci, Epistoły do Chloryd, które z łba się kleci, Z tych będąc, którzy mają za przedmiot westchnienia Sen tylko, tchnięty w bańkę jakiegoś imienia! Weź, a w prawdę przemienisz te moje bajania! Na los szczęścia rzuciłem skargi i wyznania; Dzięki tobie to ptactwo wędrowne osiędzie. Poznasz sam, że w tym liście, jak i zresztą wszędzie, Przeważyła nie szczerość, lecz moja wymowa! Weź go tedy, i skończmy!… CHRYSTIAN Może jakie słowa Należałoby zmienić?… Z fantazji pisany Czyż list ten odpowiedni będzie dla Roksany?… CYRANO Jak rękawiczka… CHRYSTIAN Ale… CYRANO Pewna niepoznaka! Łatwowierność miłości własnej bywa taka, Że Roksana uwierzy, iż ta epistoła Pisana była dla niej!… CHRYSTIAN Druhu mój!… / Pada w objęcia Cyrana. Uściski. / SCENA JEDENASTA / Ciż sami, Kadeci, Muszkieter, Liza. / JEDEN Z KADETÓW / uchylając drzwi / Nic zgoła! Jakby śmierć przeszła tędy… Cicho jak w kościele… Nie śmiem spojrzeć… wyziera Hę?… WSZYSCY KADECI / wchodzą i widząc Cyrana z Chrystianem w uścisku / Ach!… Ooo!… JEDEN Z KADETÓW Tego już za wiele!… / Konsternacja. / MUSZKIETER / rubasznie / Cóż to?… CARBON Bies w kościelnego się przedzierzgnął sługę. Palnij go w nozdrze jedno, on nastawi drugie! MUSZKIETER Można więc teraz mówić mu o nosie jego?… wołając Lizę z miną tryumfującą Hej, Lizo!… Pójdź na hecę!… węsząc z afektacją Och, to coś dziwnego! Co tu czuć? podchodząc ku Cyranowi Aść to zwęszył?… Skraśniały mu lica!… Powiedz że nam, co tutaj tak pachnie?… CYRANO / policzkując go / Pieprzyca!… / Kadeci wywracają koziołki z uciechy. Zasłona. / AKT TRZECI Pocałunek Roksany. (przekład M. Konopnickiej) / Mały placyk w dawnej dzielnicy Marais. Stare domy. Perspektywa kilku wąskich uliczek. Na prawo dom Roksany i mur ogrodowy, spoza którego wychyla się bogata zieleń. Nade drzwiami domu okno i balkon. Przed progiem ławka. Bluszcz pnie się po murze; lekkie gałęzie jaśminu oplatają balkon i powiewnie opuszczają się z niego. / / Naprzeciwko staroświecki dom w tymże stylu, z cegły i z kamienia. U drzwi wejściowych młotek owinięty płótnem, niby chory palec. Przy podniesieniu zasłony widać Ochmistrzynię siedzącą na ławce. Balkonowe okno Roksany na oścież otwarte. / / W pobliżu Ochmistrzyni stoi Ragueneau, odziany w suknie dworzanina i, ocierając z łez oczy, kończy swe opowiadanie. / SCENA PIERWSZA / Ragueneau, Ochmistrzyni, później: Roksana, Cyrano i dwóch Paziów. / RAGUENEAU …A potem mi uciekła z pewnym muszkieterem… Sam, w ruinie, wieszam się. Czymże mi świat? Zerem! Wtem pan Bergerac wchodzi fortunnym momentem, Odwiesza i swej krewnej czyni intendentem. OCHMISTRZYNI Lecz skąd asindziejowi ta nagła ruina? RAGUENEAU Liza lubiła Marsa, a ja — Apolina. Co zbyło od poetów, zjadały mundury… Rozumiesz teraz, aśćka, takie koniunktury… OCHMISTRZYNI / podnosi się i woła ku otwartemu oknu / Roksano! Czyś gotowa? Czekają nas… GŁOS ROKSANY Z OKNA Kładę Płaszcz. OCHMISTRZYNI / do Ragueneau, ukazując przeciwległą bramę / Idziem naprzeciwko. Na ważną naradę. Do Klomiry. Tam u niej damy się zbierają. I dziś właśnie O czułym dyskursować mają. RAGUENEAU O… Czułym? OCHMISTRZYNI / mizdrząc się / Ależ… tak jest! woła ku oknu Roksano! Schodź zaraz! Spóźnimy się na Czułe i będzie ambaras… GŁOS ROKSANY Idę… / Słychać zbliżający się brzęk teorbanów. / GŁOS CYRANA / śpiewającego w kulisach / La… La… La… OCHMISTRZYNI / mile zadziwiona / Grają!… Dla nas grają, zda się!… CYRANO / za którym postępują dwaj paziowie z teorbanami / Nuta trzykroć wiązana, potrójny głuptasie! PIERWSZY PAŹ / ironicznie / A! To wasza cześć ekspert także co do tego?… CYRANO Bom muzyk, jako wszyscy ucznie Gassendiego! DRUGI PAŹ / grając i śpiewając razem / La… La… CYRANO / wyrywa mu teorban i sam kończy frazę muzyczną / …La… La… La… ROKSANA / ukazuje się na balkonie / To waść?… CYRANO / śpiewając na nutę poprzedniej przygrywki / To ja… Niosę w dani Cześć twym liliom… i pokłon różom twoim… pani! ROKSANA Schodzę… / Znika z balkonu. / OCHMISTRZYNI / wskazując paziów / A! Wasza miłość wirtuozów wiedzie? CYRANO To zakład, com go wygrał wczoraj po obiedzie Od Assoucy'ego. Szło nam o składnię. On swoje, Ja swoje. Gdy wtem spostrzegł tych drągalów dwoje, Niezgorsze dławidudy ze swego orszaku, Więc stawił dzień muzyki, i przegrał — do znaku! Nim tedy Febus z nieba wóz ściągnie ognisty, Po piętach oto depcą mi teorbanisty I cokolwiek uczynię, melodią mi wtórzą… Z rana mnie to bawiło, lecz teraz — mniej dużo. do Teorbanistów Hola! Ruszajcie zagrać ode mnie pawanę Montfleury'emu! Paziowie odchodzą w głąb. Do Ochmistrzyni Przyszedłem zapytać Roksanę, Jak co wieczór… do Paziów …A rżnijcie fałszywie i długo!… do Ochmistrzyni Czy przyjaciel jej duszy zawsze miłym sługą? ROKSANA / wychodząc z domu / Miłym, pięknym i mądrym, jak przedtem, tak ninie! CYRANO / z uśmiechem / Taki mądry?… ROKSANA O, mędrszy od ciebie, kuzynie! CYRANO Zgoda na to! ROKSANA Nikt inny nie umie pod słońcem Tak pieścić drobnym słówkiem tkliwym, czarującym, Co jest wszystkim w miłości! Czasem go natchnienie Opuszcza… Lecz za chwilę mówi — jak marzenie! CYRANO / z niedowierzaniem / Być nie może! ROKSANA Jest właśnie! Ci mężczyźni — Boże! Że piękny, to już zaraz mądrym być nie może! CYRANO Więc w sprawach serca mówi biegle? Więc je czuje? ROKSANA Mówi? O, nie, mój panie!… On w nich dysertuje! CYRANO A… pisze? ROKSANA Jeszcze lepiej! Słuchaj… To z tysięcy Jeden przykład: deklamując „Im serca mego bierzesz więcej, Tym go mam więcej!” tryumfująco do Cyrana A co? CYRANO Phi!… ROKSANA Lub to: „Katusze Gdy znosić mam miłosne, wszak serce mieć muszę! Racz mi więc przysłać swoje, bo moje zostało U ciebie”… CYRANO To go nadto ma… to znowu mało… Czegóż on chce właściwie? ROKSANA Gniewam się, kuzynie. Tak zazdrość… CYRANO / wzdrygnąwszy się / Co?… ROKSANA …pisarska przemawia jedynie! A to… Czy nie ostatni wykwint jest w języku Miłości? deklamując „Serce moje rwie się w jednym krzyku Do Ciebie! Pocałunkiem gdyby były skargi, Nie Twe oczy by list ten czytały, lecz — wargi!” CYRANO / uśmiechając się z mimowolnym zadowoleniem / Sprytny ladaco!… ROKSANA A to? CYRANO / z zachwytem / Więc pani te listy Umiesz na pamięć?… ROKSANA Wszystkie! CYRANO Honor oczywisty Dla skrybenta… ROKSANA To mistrz jest! CYRANO / skromnie / Och, mistrz… Jeszcze czego… ROKSANA / stanowczo / Owszem, mistrz! CYRANO Niechaj będzie! OCHMISTRZYNI / która się oddaliła w głąb, a teraz spiesznie powraca / Spostrzegam hrabiego… Pana de Guiche… Tu idzie!… do Cyrana, popychając go ku domowi A wy, wejdźcie, panie… Bo może lepiej będzie, gdy was nie zastanie! Mógłby co zwęszyć… ROKSANA O tak… Lubą tajemnicę Duszy mej! Jest potężny, silną ma prawicę, Kocha mnie… Trzeba strzec się… Mógłby zabić moje Szczęście, razem z miłością… Idź, idź… Ja się boję… CYRANO Dobrze… Dobrze już… Dobrze… / Znika we drzwiach domu. Ukazuje się de Guiche. / SCENA DRUGA / Roksana, De Guiche, z boku Ochmistrzyni. / ROKSANA / oddając ukłon / Właśniem jest na drodze Do wyjścia… DE GUICHE A ja, pani, żegnać cię przychodzę. ROKSANA Wasza dostojność jedzie?… DE GUICHE Na wojnę. ROKSANA A! DE GUICHE W nocy Przyszedł rozkaz. Pod Arras spieszym ku pomocy Oblegającym. ROKSANA Czy tak?… Więc to oblężenie? DE GUICHE Mój odjazd dziwi panią, widzę, nieskończenie… ROKSANA Och! DE GUICHE Kiedyż cię znów ujrzę?… Tak mam pierś wezbraną… Pani wiesz, że mi główne dowództwo oddano… ROKSANA / obojętnie / A, brawo! DE GUICHE …regimentu kadetów? ROKSANA / uderzona tym słowem / Co?… ka… det… DE GUICHE Służy w nim kuzyn pani. Człowiek nie bez zalet, Lecz pyszałek. Pod Arras nie ujdzie mej sieci… Będę umiał się zemścić! ROKSANA / przygnębiona / Jak to?… Więc kadeci… DE GUICHE / śmiejąc się / Wszakże to mój regiment! ROKSANA / upada na ławkę, szepcząc na stronie / Chrystian!… DE GUICHE Lecz na Boga! Co ci, pani? ROKSANA / walcząc ze wzruszeniem / Ten odjazd… Ach… To wieść zbyt sroga! Jestem w rozpaczy… Możnaż pomyśleć spokojnie, Że ktoś… ktoś sercu miły… jest tam… na tej wojnie! DE GUICHE / zadziwiony i uradowany / I słyszeć po raz pierwszy słowa te w godzinie Odjazdu!… Po raz pierwszy!… ROKSANA / zmienia ton i wachluje się / Więc… na mym kuzynie Pragniesz się zemścić, hrabio? DE GUICHE Pani — za nim? ROKSANA Wcale! DE GUICHE On tu bywa?… ROKSANA Dość rzadko. DE GUICHE Widuję go stale Z pewnym kadetem… Ne… Neu… Z miną lalowatą, Blond… ROKSANA / z pośpiechem / …Rudy… DE GUICHE …Piękny, ale głupi. ROKSANA …Patrzy na to! zmienia ton Więc… hrabio… Twoja zemsta?… Wystawić Cyrana Na grad kul to dla niego byłaby — wygrana. Uwielbia wojnę. Wiem ja inną zemstę krwawą! DE GUICHE Jaką? ROKSANA Tu go zostawić, tam — okryć się sławą! Niech z swymi kadetami, założywszy ręce, Siedzi w Paryżu! Nic się tej nie zrówna męce! Wściekły będzie, znam ja go! I on, i kadety! Ani powąchać prochu!… DE GUICHE Kobiety! Kobiety! Kobieta tylko zdolna wymyślić tę sztuczkę! ROKSANA Zagryzie się, a hrabia dasz jemu nauczkę! DE GUICHE Więc pani chodzi o mnie?… W tym lubym udziale W planach mych dowód serca widzę doskonale… ROKSANA Tak… drobny… DE GUICHE / pokazuje jej kilka zapieczętowanych pakietów, które wyjmuje z kieszeni / Ot, do moich kompanii wezwanie, Za chwilę je odbiorą, prócz kadetów. Panie… Panie Cyrano!… Ha… Ha!… Będziesz śpiewał basem! — Więc pani lubisz stroić ludziom figle? ROKSANA / skromnie / …Czasem… DE GUICHE / zbliżając się do niej / O szaleństwo przyprawiasz mnie! Czyż więc mogę, Widząc cię tak wzruszoną dziś — puszczać się w drogę! Posłuchaj… W orleańskiej — tu blisko — ulicy, Jest konwent kapucynów… Dobrzy zakonnicy Nie puszczają przez próg swój laików — ni nogą… Ale mnie w swój szeroki rękaw ukryć mogą. Pytasz — jak? To pokorni słudzy kardynała Richelieu, mego wuja! Ot przyczyna cała. Nieobecny dla wszystkich, wrócę tu pod maską… O piękna fantastyczko, daruj mnie tą łaską!… Pozwól!… ROKSANA Lecz gdy się wyda, hrabio… Twoja sława… DE GUICHE Ba!… ROKSANA Lecz — Arras… DE GUICHE Tym gorzej! Bogini łaskawa Pozwól! ROKSANA / z udaną czułością / Jedź!… Muszę wzbronić!… DE GUICHE Ach!… ROKSANA / na stronie / …Chrystian zostaje… głośno Chcę mieć cię bohaterem, Antoni!… DE GUICHE O, kraje Rajskie!… Więc kochasz tego… ROKSANA Kto w sławy celu! DE GUICHE / z radosnym uniesieniem / Jadę! całuje jej rękę Jesteś kontenta? ROKSANA Tak, mój przyjacielu! / De Guiche oddala się. / OCHMISTRZYNI / składając mu szyderczy ukłon za plecami / …Tak mój przy… ROKSANA …Ani słówka, jak ta rzecz wypadła, Cyrano by się gniewał, żem mu wojnę skradła! woła, zwrócona ku drzwiom Kuzynie! SCENA TRZECIA / Roksana, Ochmistrzyni, Cyrano. / ROKSANA / wskazując dom Klomiry / My idziemy. Alkandra dziś będzie Dyskurs mieć z Lisimonem… OCHMISTRZYNI / kładąc w ucho mały palec / Ale mi orędzie Daje mój mały palec, że przyjdziem po czasie. A on, hultaj, choć mały, dobrze na tym zna się! CYRANO / do Roksany / Spóźnić się na małpiarstwa te byłoby smutne! / Przechodzą placyk i stają przed domem Klomiry. / OCHMISTRZYNI / z zachwytem / A patrzcież państwo!… Młotek owinięty płótnem! do młotka Jak łątkę cię spowito, ty mały brutalu, By pięknych słów nie głuszył brzęk twego metalu! / Podnosi młotek z tysiącznymi ceregielami i delikatnie nim uderza. / ROKSANA / widząc, że się drzwi otwierają / Chodźmy! w progu, do Cyrana A gdyby Chrystian nadszedł, jak się tego Spodziewam, niech zaczeka. CYRANO / żywo, widząc, że Roksana odchodzi / A… Roksana odwraca się ku niemu A według swego Zwyczaju, o co pani pytać go zamierza? ROKSANA O… CYRANO O… ROKSANA Lecz — będziesz milczał? CYRANO Jak mur… Jak ta wieża. ROKSANA O nie. Powiem mu tylko: Jak potok ze skały Pędź… Improwizuj miłość… Bądź wspaniały! CYRANO / uśmiechając się / Dobrze! ROKSANA Ale sza o tym! CYRANO Sza!… Sza!… ROKSANA Ani słowa! / Wchodzi i zamyka za sobą drzwi. / CYRANO / składa ukłon przed zamkniętymi już drzwiami / Weź dank!… / Drzwi otwierają się. Roksana wysuwa głowę. / ROKSANA Mógłby obmyślać… CYRANO On?… ROKSANA A ta rozmowa, Chcę, ażeby wypadła całkiem niespodzianie! oboje razem Więc sza… sza… / Drzwi zamykają się. / CYRANO Ciężko będzie. woła Chrystian!… Chrystianie!… SCENA CZWARTA / Cyrano, Chrystian. / CYRANO Wiem już wszystko. Pójdź bracie. Wytęż pamięć całą, Masz przepyszną sposobność okrycia się chwałą. Nie traćmy chwili czasu! Precz z dąsem na Feba! Idźmy stąd… Nauczę cię…! CHRYSTIAN Nie chcę! CYRANO Co?… CHRYSTIAN Nie trzeba. CYRANO Ciebie co podleciało? Chodź prędko! CHRYSTIAN Zostanę Tu. CYRANO Czy cię giez ugryzł? CHRYSTIAN Tu chcę czekać na Roksanę! Dość mi tych pożyczanych i listów, i słówek, Tego strachu, tej roli! Nie jestem półgłówek, To dobre na początek było. Dziś mnie kocha. Nie lękam się. Dziękuję. Spróbuję sam trocha… CYRANO Ajaj!… CHRYSTIAN I skąd ta pewność, że sam nie poradzę? Mnie też nie w ciemię bito! I to miej w uwadze, Że mi twe dawne lekcje coś także posłużą… Dziś umiem o miłości mówić. Nawet dużo! A wreszcie… co tam słowa! Cóż u bomb miliona! Nie potrafię jej ścisnąć?… spostrzega wychodzącą od Klomiry Roksanę …Stój, bracie… To ona! CYRANO Mów sam, mój mości panie! / Oddala się i znika za ogrodowym murem. / SCENA PIĄTA / Chrystian, Roksana, Ochmistrzyni (przez chwilę). / / Roksana wychodzi z domu Klomiry w towarzystwie Dam, z którymi się rozstaje. Pożegnalne ukłony. / ROKSANA Alkandro!… Gremiono!… Barthenoido!… OCHMISTRZYNI / stroskanym głosem / Znów się na Czułe spóźniono! / Wchodzi do domu Roksany. / ROKSANA / kłaniając się jeszcze / Urimethondo!… Adieu!… Damy żegnają Roksanę, kłaniają się sobie nawzajem, rozłączają się i oddalają w różnych kierunkach wąskimi uliczkami. Spostrzega Chrystiana. To ty!… To wy, panie!… Idzie ku niemu, żywo. Już mrok… Już są daleko… Żadne nam spotkanie Tu nie grozi. Jak cicho na ziemi i niebie… Siądźmy… Mów, o mów do mnie! Słucham… / Chrystian siada przy niej na ławce. Chwila milczenia. / CHRYSTIAN Kocham ciebie! ROKSANA / przymykając oczy / Tak… Mów mi o miłości!… CHRYSTIAN Kocham! ROKSANA To początek… Tło, pod wzorzystość słów twych… Snuj ten wątek, O, snuj go!… O, zasnuwaj różami i złotem… Haftuj!… haftuj!… CHRYSTIAN Tak kocham… Tak cię… ROKSANA Wiem już o tem! Lecz co dalej? CHRYSTIAN Co dalej?… Rad bym, byś wzajemnie Kochała! Powiedz, kochasz?… ROKSANA / z dąsem / Waść stawiasz przede mnie Lemieszkę, gdym czekała kremu! Dalej… Dalej… Puść wodze swym uczuciom!… Bądź kaskadą… Szalej… Mów, jak kochasz?… CHRYSTIAN O bardzo! ROKSANA Jak twe serce bije?… CHRYSTIAN Twa szyja… Chciałbym ciebie pocałować w szyję! ROKSANA Chrystianie! CHRYSTIAN Kocham ciebie… ROKSANA / powstając / Jeszcze? CHRYSTIAN / zatrzymując ją, żywo / Co się ze mną dzieje? To jest… nie kocham… ROKSANA / siadając / Szczęściem! CHRYSTIAN Czczę… ROKSANA Och!… / Wstaje i oddala się. / CHRYSTIAN I głupieję! ROKSANA Widzę to!… I tak waszmość stajesz się niemiły, Jakby razem z rozumem Gracje cię rzuciły! CHRYSTIAN Lecz… ROKSANA Waść za swą w rozsypce będącą wymową Idź!… CHRYSTIAN Ja… ROKSANA Wiem, wiem już! Kochasz. Żegnam waści! CHRYSTIAN Słowo!… Jedno słowo!… Ja… ROKSANA / otwierając drzwi / Wiem, czcisz! Dość mam już tej gadki. Idź waszmość! CHRYSTIAN Ja chcę tylko… / Roksana zamyka mu drzwi przed nosem. / CYRANO / który już od chwili nadszedł, nie będąc widziany / A to sukces rzadki! SCENA SZÓSTA / Chrystian, Cyrano, Paziowie (przez chwilę). / CHRYSTIAN Ratuj! CYRANO Ja? Ani myślę! CHRYSTIAN Palnę sobie święcie W łeb, gdy do łask nie wrócę zaraz w tym momencie. CYRANO W momencie?… Tam do diaska!… A to palnij sobie! Jakże cię, tak od śliny, nagle mądrym zrobię?… CHRYSTIAN / chwytając go za ramię / O, patrz!… Ona!… / Okno balkonowe oświetla się. / CYRANO / wzruszony / Jej okno… CHRYSTIAN Umrę! CYRANO Mówże z cicha!… CHRYSTIAN / półgłosem / Umrę… CYRANO Noc jak but ciemna… CHRYSTIAN Co mówisz? CYRANO Do licha… Mówię, że to naprawię… Niedołęgi kawał! Stań tu. Stawia go przed balkonem. Ja pod balkonem… Będę ci poddawał. CHRYSTIAN Lecz… CYRANO Bądź cicho! / W głębi ukazują się paziowie. / PAZIOWIE / do Cyrana / Hej! Panie! CYRANO Cyt!… / Daje znak, żeby mówili cicho. / PIERWSZY PAŹ Już my sprawili Rżnięcie dla Montfleury'ego… CYRANO Stańcież, moi mili, Tam jeden, ówdzie drugi, na rogach ulicy. A gdyby nadchodzili jacy natrętnicy, Zagracie… DRUGI PAŹ A co zagrać, panie gassendysta? CYRANO Jeżeli dama — skocznie, a — rzecz oczywista — Ponuro, gdy mężczyzna! / Paziowie oddalają się i znikają na wylotach ulicy. / / do Chrystiana / Wołaj ją! CHRYSTIAN Roksano! CYRANO / zbiera kamyki i rzuca je w szyby / Czekaj… Kilka kamyków… ROKSANA / otwiera okno / Czy jestem wołaną?… Kto woła? CHRYSTIAN To ja… ROKSANA Kto — ja? CHRYSTIAN Chrystian! ROKSANA / niechętnie / Waść łaskawie Wraca?… CHRYSTIAN Dwa słowa tylko!… CYRANO / do Chrystiana / Dobrze… Szeptem prawie… ROKSANA Nie chcę. Mam dość rozmowy. Idź waść! CHRYSTIAN Rozkaz srogi! ROKSANA Waszmość mnie już nie kochasz więcej! CHRYSTIAN / któremu podpowiada Cyrano / Wielkie Bogi! Oskarżać mnie, że więcej nie kocham, w zapale Gniewu, gdy kocham więcej! ROKSANA Ależ… Nieźle wcale! CHRYSTIAN / ta sama gra / Duszę mą, burzą uczuć wstrząsaną nieznośnie, Amor wziął za kolebkę swoją i w niej — rośnie! ROKSANA / podchodzi na brzeg balkonu / Wcale nieźle! Lecz jeśli Amor tak jest srogi, Zdusić go trzeba było, nim stanął na nogi. CHRYSTIAN / ta sama gra / Jużem ci ja próbował, ale nadaremnie, Bo to Herkules mały, mocniejszy ode mnie! ROKSANA Dużo lepiej!… CHRYSTIAN Berbeć to, a dwa węże chrobrze Zmógł: Dumę i Nieufność. ROKSANA / opiera łokcie na balkonie / Dobrze! Bardzo dobrze! Lecz czemuż to waść dzisiaj mówisz tak nieraźnie? Miałżebyś na pedagrę chorą wyobraźnię? CYRANO / wciąga Chrystiana pod balkon, a sam wysuwa się na jego miejsce / Cyt… Gra coraz trudniejsza! do Roksany półgłosem, jak Chrystian Pani, noc jest głucha, Słowa me po omacku szukać muszą ucha. ROKSANA A czemuż tej trudności ja nie mam z wymową?… CYRANO O, to proste! W me serce idzie każde słowo, A ja mam serce wielkie, pani uszko drobne. Zresztą słowa twe schodzą, zbiegają nadobne, A moje — w górę muszą… ROKSANA Lecz już im lżej, wnoszę… CYRANO Tak, do tej gimnastyki nawykły po trosze… Zawsze jednak, by wspiąć się, czasu im potrzeba. ROKSANA Istotnie, mówię z wyżyn… CYRANO Sprawiedliwe nieba! Z wyżyn takich, że padłbym trupem, pani miła, Gdybyś mi twarde słówko na serce rzuciła! ROKSANA / z odpowiednim ruchem / Schodzę… CYRANO / żywo / Nie! ROKSANA To wejdź waszmość na ławkę przy murze… CYRANO O nie! ROKSANA Dlaczego? CYRANO Nie… Nie!… Pozostań tam, w górze… Zerwijmy kwiat uroków tej czarownej chwili. I mówmy — nie widząc się — jakeśmy mówili! ROKSANA Nie widząc? CYRANO O tak, pani! To rozkosz tak żywa! Zgadujesz czarność płaszcza, co z ramion mi spływa. Mnie świeci biel twej szaty przezroczym marzeniem… Ty jesteś tylko światłem, a ja — tylko cieniem. Nie domyślasz się nawet, czym dla mnie te chwile… Jeślim kiedy wymowny był… ROKSANA O, razy tyle! CYRANO Me słowa nigdy przecież dotąd żywą wodą Nie trysły z serca! ROKSANA Czemu? CYRANO Bom walczył z przeszkodą, Mówiąc przez… wskroś… ROKSANA Wskroś?… CYRANO …Dreszczu, który wstrząsa duszą Tych, co pod jasnym wzrokiem twoim mówić muszą. Dziś więc, gdy głos mój wznoszę w mroków tych ukryciu, Zda mi się, że raz pierwszy mówię z tobą w życiu! ROKSANA Prawda, że głos twój, panie, jakby inny słyszę!… CYRANO / podchodząc, gorąco / O tak! I błogosławię tę noc i tę ciszę, W której dziś po raz pierwszy śmiem być sobą!… zatrzymuje się i mówi z ekstazą Ale… Gdzież się unoszę w moim wzruszeniu i szale! O, przebacz! Rzecz to dla mnie tak ogromnie nowa! ROKSANA Nowa?… CYRANO / walcząc ze wzruszeniem i usiłując zapanować nad słowami / Ależ tak… Dla mnie… ta szczera rozmowa… Strach, by nie być wyśmianym, ściskał mnie jak zbroja… ROKSANA Wyśmianym? CYRANO Za mój zapał… Dotąd miłość moja Za dowcip, za kunszt słowa wstydliwie się kryła! Ileż razy ku gwieździe, co z nieba świeciła, Rwałem się, gdy wtem, lękiem śmieszności wstrzymany, Nie gwiazdy — kwietnych słówek zbierałem liczmany!… ROKSANA Te kwietne słówka — pachną… CYRANO Pogardźmy dziś nimi! ROKSANA Nigdyś nie mówił, panie, słowy podobnymi… CYRANO O, gdyby od kołczanu i od strzał Amora Uciec ku świeższym rzeczom, choć tego wieczora! Zamiast kropla po kropli mdłe Lignonu wody Czerpać złotym naparstkiem — i nie czuć ochłody. Iść tam, w ten świat ogromny, nowy i daleki, Gdzie dusza, z wielkiej życia napawa się rzeki! ROKSANA A dowcip?… CYRANO Pod twe stopy rzuciłem go, pani, By cię zatrzymać… Teraz — pożądam otchłani! — Bluźnilibyśmy nocy tej, tej wielkiej chwili, Gdybyśmy jak pasterze z sielanki mówili… O, niech niebo gwiazd pełne, co nad nami stoi, Z kunsztu nas miłosnego rozbierze, rozbroi! Gdyż drżę o to, by z filtru słówek zbyt subtelnych, Nie uleciał aromat uczuć nieśmiertelnych… By dusza, w tej grze pustej nie wystygła z słońca, By końcem subtelności nie był koniec końca… ROKSANA A rozum?… CYRANO Ja nim gardzę, gdy idzie o serce! Zbrodnia kochać, a gust w tej znajdować szermierce, Zresztą musi przyjść chwila — i takich żałuję, Dla których nie przychodzi — kiedy dusza czuje Prostotę swej miłości… i gdy ją zasmuca, Jeśli ktoś ją, jak piłkę, rzuca i odrzuca. ROKSANA Więc dobrze! Lecz gdy dla nas przyszła ta godzina, Jakież słowa mi powiesz?… CYRANO Wszystkie, o jedyna, Jakie mi kwitną w sercu… Nie wiążąc ich w snopy, Zroszone ci je rzucę garściami pod stopy… Bo cię kocham, bo one swą wonią mnie duszą, I — jeśli zginąć nie mam — do ciebie dojść muszą! Imię twoje w mym sercu jest jak serce w dzwonie… A gdy mówię, gdy słuchasz mnie na twym balkonie, Drży dzwon serca i w piersi mej uderza młotem… A w dzwonie imię twoje dźwięczy szczerym złotem! Każdy drobiazg mi drogi, co dotyka — ciebie… Przed rokiem był poranek i maj stał na niebie, Puściłaś luźno włosy i szłaś — złota cała… Więc jak w tarczę słoneczną, gdy nad ziemią pała, Wzrok, zbyt długo utkwiony, nie widzi nic zgoła Prócz rumianej światłości złocistego koła, Tak ja, po twoim przejściu olśnion od promieni Włosów twych, wszędzie jasność widziałem w przestrzeni! ROKSANA / głosem wzruszonym / Tak… To jest miłość… CYRANO Miłość zazdrosna, okrutna, Miłość przez nic szczęśliwa, i znów — przez nic — smutna. To miłość!… Samolubna nie jest ona przecie! Dla szczęścia twego, pani, dałbym wszystko w świecie, Gdybym chociaż niekiedy i chociaż przez szpary, Widzieć mógł uśmiech szczęścia z mej zrodzon ofiary! Czy rozumiesz mnie teraz?… znasz?… Czujesz, jak z cienia Duch mój ku tobie wzlata podmuchem płomienia?… O, słodka chwilo! Nocy, bądź błogosławiona! Ja ci śmiem to wyznawać… ty — słuchasz wzruszona… Chcę umrzeć!… Bom już zaznał szczęścia na tej ziemi! Bo ta gałąź zadrżała pod słowy mojemi… Bo ty sama jak listek drżysz tam… Bo ja czuję… Bo twe drżenie tu, do mnie, po listkach zstępuje!… / Całuje z uniesieniem zwieszającą się z balkonu gałąź jaśminu. / ROKSANA Tak… drżę, płaczę i kocham, tobą upojona… Jestem twoja… CYRANO O, śmierci! Do ciebie ramiona Wznoszę! Przyjdź!… To ja słodki podałem jej trunek Upojenia!… I jedno jeszcze tylko… jedno… CHRYSTIAN / spod balkonu / …pocałunek… ROKSANA / cofając się / Co? CYRANO Ach! ROKSANA Żądasz… CYRANO Żądałem… do Chrystiana Diabli z tym pośpiechem! CHRYSTIAN / z cicha / Nie korzystać z wzruszenia?… Toć było by grzechem! CYRANO / do Roksany / Żądałem… tej rozkoszy chwilą oszalały, Lecz wiem, że to zuchwalstwo… że byłem zbyt śmiały… ROKSANA / z lekkim rozczarowaniem / Więc… waszmość… nie nalegasz… CYRANO O tak, tak, nalegam! Ale — bez nalegania! Bo oto spostrzegam Niewinność twoją w trwodze… dziewiczość w frasunku… Tak… Ja pragnę… Lecz ty mi odmów pocałunku! CHRYSTIAN / ciągnąc go za płaszcz / Dlaczego?… CYRANO Milcz, Chrystianie! ROKSANA / wychyla się / Co tak szepczesz z cicha?… CYRANO Łaję się, żem z twych lilii pić pragnął kielicha, I mówię: milcz, Chrystianie! słychać odzywające się teorbany do Roksany Na chwilkę… Roksana usuwa się z balkonu i zamyka okno. Cyrano nasłuchuje teorbanistów, z których jeden gra skoczną piosenkę, a drugi ponurą arię. …Do licha! Mężczyzna czy kobieta? A to kaptur mnicha! / Ukazuje się Kapucyn z latarnią zapaloną i chodząc od domu do domu, drzwi ogląda. / SCENA SIÓDMA / Cyrano, Chrystian, Kapucyn. / CYRANO / do Kapucyna / Cóż to, wasza wielebność gra w Diogenesa? KAPUCYN Szukam domu imć pani… CHRYSTIAN / do Cyrana, niecierpliwie / Niech rusza, do biesa! KAPUCYN Imć Magdaleny Robin… CHRYSTIAN Wyślij go do diaska. CYRANO / ukazując oddaloną, stromo pnącą się uliczkę / Tędy, pobożny ojcze, tędy, jeśli łaska! W górę!… Wciąż prosto, w górę… Do miejskiego szańca! KAPUCYN Bóg zapłać! Zmówię za was, panie, część różańca, Aż do grubego ziarnka… Aż do Ojcze nasza… CYRANO Szczęść Boże twym ogórkom!… Spiesz, pobożność wasza! / Powraca do Chrystiana. / SCENA ÓSMA / Cyrano, Chrystian. / CHRYSTIAN / wrzący / Pocałunek… Zdobądź go! CYRANO Nie. CHRYSTIAN I cóż to zmienia? CYRANO Prawda!… Przyjdzie ta chwila z dreszczem upojenia, Kiedy się wasze wargi poczną szukać wzajem, Bo ty masz piękny wąsik. — Jej usta tchną majem! do siebie Wolę, że z innej racji… / Słychać trzask otwieranych okiennic. Chrystian kryje się pod balkon. / SCENA DZIEWIĄTA / Cyrano, Chrystian, Roksana. / ROKSANA / idzie ku przodowi balkonu / To wy?… Więc na nowo Mówimy o… o… o… CYRANO O pocałunku. Słowo Przesłodkie! Czemuż przed nim drżą usta z korali? I cóż to będzie z rzeczą, gdy nazwa już pali! O niechaj cię to czyste nie przestrasza płomię!… Wszak nieraz mimowolnie, nawet nieświadomie, Przechodziłaś wśród żartu i bez przerażenia Do westchnień od uśmiechu — do łez od westchnienia. To przejście, tak subtelne, chciej przedłużyć chwilką… Od łez do pocałunku dreszcz jeden jest tylko! ROKSANA / w pomieszaniu / Milcz, waszmość… CYRANO …Bo nareszcie, cóż jest pocałunek? Maleńki ust zadatek, na serca rachunek… Punkt różowy, po słowie „kocham” postawiony… Sekret luby, nie uchu, lecz ustom zwierzony… Moment wieczności, który brzęczy, niby pszczoła… Komunia lilii białej, z ust wzięta anioła… Sposób, by dyszeć chwilę słodką serca wonią I pokosztować duszy, z warg, co ci się kłonią… ROKSANA Milcz! Milcz!… CYRANO Jest pocałunek tak szlachetną rzeczą — Czego mi i kroniki świata nie zaprzeczą — Że królowa francuska z ust swoich korala Najszczęśliwszemu z lordów zabrać go pozwala… Sama królowa, pani! ROKSANA Więc… CYRANO / z wzrastającą egzaltacją / I ja cierpiałem Jak Buckingham, w milczeniu… I z równym zapałem Wielbię królowę, którą ty jesteś, o damo! Jak on — wierny i smutny… ROKSANA I piękny tak samo! CYRANO / na stronie, z rozczarowaniem / A prawda! Zapomniałem… Piękny jest! Do licha! ROKSANA A więc pójdź! Zerwij kwiat ten, co niebem oddycha!… CYRANO / popychając ku balkonowi Chrystiana / Właź! ROKSANA …Pójdź więc i pokosztuj tego smaku duszy! CYRANO / do Chrystiana / Właźże! ROKSANA Niech złota pszczoła brzękiem nas ogłuszy Wieczności… CYRANO / niecierpliwie / Właźże prędzej! CHRYSTIAN Kiedy mi się zdaje, Że źle robię…. ROKSANA Weź lilię, co ci się oddaje… CYRANO / z pasją / Mamże podsadzać jeszcze?… Przystawiać ci zydle? A właźże, niedołęgo jakiś! Właźże, bydlę!… / Chrystian rzuca się ku balkonowi, skacze na ławkę, czepia się słupów i dosięga balustrady, którą okracza. / CHRYSTIAN Ach, Roksano!… / Obejmuje ją i pochyla się nad nią w długim pocałunku. / CYRANO Aj, serce!… Aj, jak w sercu kole!… Otom Łazarz zgłodniały przy bogacza stole… Lecz i mnie okruszyna z stołu tego spada… Tak… I Łazarz w tej uczcie czystkę swą posiada! Bo wszak na jego ustach Roksana całuje Moje słowa, mą duszę… Ja to wiem… Ja czuję… Słychać odzywające się teorbany. Marsz żałobny… Gawota… To kapucyn. udaje, że przybiega z daleka i woła pełnym głosem Hola!… ROKSANA Co to? CYRANO Nic. Ja. Czy Chrystian nie zszedł jeszcze z pola? CHRYSTIAN / udając mocne zadziwienie / A! Cyrano!… ROKSANA Kuzynie! CYRANO / pozdrawiając / Kuzynko! ROKSANA Wnet schodzę! / Znika z balkonu. W głębi ukazuje się kapucyn. / CHRYSTIAN Ten znowu!… / Idzie za Roksaną. / SCENA DZIESIĄTA / Cyrano, Chrystian, Roksana, Kapucyn, Ragueneau. / KAPUCYN / przyświecając sobie latarnią / Tu, z pewnością… Uf, jakżem się srodze Zmęczył! Tu… Ma-gda-lena — Robin — CYRANO Mój wielebny! Wszakżeś wyraźnie mówił — Rolin… KAPUCYN Niepotrzebny Zamęt! Mówiłem: Ro-bin. B. I. N. Czy jasno? ROKSANA / ukazuje się na progu domu. Za nią Ragueneau z wysoko osadzoną latarnią i Chrystian. / Co takiego?… KAPUCYN List, pani! CHRYSTIAN List? KAPUCYN Z pieczęcią własną Świątobliwego pana! Więc i w jego liście O święte rzeczy chodzić musi, oczywiście! ROKSANA / do Chrystiana / To de Guiche pisze… CHRYSTIAN On śmie?… ROKSANA To po raz ostatni… zrywając pieczęć Kocham cię i jeżeli… czyta przy świetle latarni półgłosem „Pani. Strzał armatni Dał znak. Warczą już bębny. Regiment podpina Pancerze. Ruszy w pochód, nim minie godzina. Myślę, żem go wyprzedził, a ja w tym momencie, Nieposłuszny ci, pani, kryję się w konwencie… Kapucynów i — przyjdę, choćbym miał być skaran… Wieść ślę naprzód, przez mnicha głupiego jak baran, Który się na tych rzeczach nie rozumie zgoła… Nadto mi się uśmiechły twe usta anioła… Muszę ujrzeć je znowu! Oddal więc każdego Natrętnika i przyjmij od sługi winnego, Lecz który przebaczenia czeka… et caetera…” do Kapucyna Posłuchajże, mój ojcze, co list ten zawiera. Wszyscy się przybliżają. Roksana czyta głośno „Mościa panno! Trza ulec woli kardynała, Choćby ci się ta twardą i nieznośną zdała. Spieszę uprzedzić o tym i ta jest przyczyna, Dla której w piękne ręce ślę przez kapucyna List ten, wybrawszy perłę całego konwentu. Mądry jest i dyskretny. On tegoż momentu Błogosławieństwo… przewraca kartę …ślubne udzieli wam w domu, Gdyż Chrystian ma twym mężem zostać po kryjomu. Posyłam go, choć znam wstręt, jaki masz do niego. Więc, zgódź się, mościa panno, z wolą Najwyższego, I przyjmij, wierne służby, które… et caetera”. KAPUCYN Godny pan! A mówiłem, że list ten zawiera Rzeczy święte! Wiedziałem i byłem bez trwogi… ROKSANA / cicho do Chrystiana / No jakże? Umiem czytać listy? CHRYSTIAN Hum! ROKSANA / głośno, z rozpaczą / O srogi Losie!… KAPUCYN / kierując światło latarni na Cyrana / To wasza miłość?… CHRYSTIAN Nie. Ja. KAPUCYN / kieruje światło na Chrystiana i widząc jego urodę, mówi tonem wątpliwości / Ależ… ROKSANA / żywo / Jeszcze Nieskończone jest owo poselstwo złowieszcze! odwraca list i czyta „Postscriptum: A na konwent chciej dać sto dukatów”. KAPUCYN Godny pan! Ba!… Pan z panów! Z godnych antenatów! do Roksany Zrezygnuj się waćpanna!… z cicha Sto dukatów w złocie!… ROKSANA / głosem męczennicy / Muszę!… A cóż mi czynić niebogiej sierocie!… Podczas gdy Ragueneau otwiera drzwi domu Kapucynowi, którego Chrystian do wejścia zaprasza, Roksana mówi z cicha do Cyrana De Guiche ma tutaj przybyć. Wstrzymaj go, kuzynie, Póki ślub… CYRANO Hm… Rozumiem… do Kapucyna Ojcze kapucynie! Jak długo to tam potrwa? KAPUCYN Z kwadrans. CYRANO / popychając wszystkich ku drzwiom / Ja zostaję. Idźcie! ROKSANA / do Chrystiana / Pójdź! / Wchodzą. / CYRANO / zamyśla się / Jak go wstrzymać?… Mam! Kolumba jaje. Wskakuje na ławkę i po murze na balkon się wdziera Dobry plan! Teorbany odzywają się żałobnym marszem. Hm… mężczyzna… ponure tremolo Hm… Gonią na oko… Jakaś gruba zwierzyna! Staje na balkonie, opuszcza brzeg kapelusza, naciska go na oczy, odpina szpadę, drapuje się w płaszcz, wychyla i patrzy w dół. …Nie. Nie za wysoko. Siada okrakiem na balustradzie, przyciąga długą, zwieszającą się zza muru gałąź i chwyta ją oburącz, gotów do skoku. …Spokojną atmosferę lekko wzburzyć muszę… SCENA JEDENASTA / Cyrano, De Guiche. / DE GUICHE / wchodzi zamaskowany, macając wśród ciemności / …Co tam ten mnich przeklęty robi?… CYRANO Na mą duszę, A głos? Wnet by go poznał! puszcza się jedną ręką gałęzi i czyni ruch, jakby obracał niewidzialny klucz w zamku Krik… Krak… Już gotowo! Cyrano Bergeraca głos bierze i słowo. DE GUICHE / zwrócony ku domowi Roksany / To tu. Ale jak ciemno! Jak komin ulica… / Zbliża się, chce wejść, Cyrano skacze z balkonu, trzymając się gałęzi, która się ugina pod nim, tak że Cyrano zawisa między drzwiami domu a de Guichem. Wtedy puszcza gałąź i ciężko, jak gdyby z wielkiej wysokości pada, rozpłaszcza się na ziemi i przez chwilę, jakby ogłuszony, nieruchomo leży. / DE GUICHE / uskakując w tył / Wszelki duch… podnosi głowę, ale gałąź już się odprostowała, a De Guiche, oszołomiony, nie widzi nic prócz firmamentu …Skąd ten człowiek spada?… CYRANO / siada i mówi akcentem Gaskończyka / Ja? Z księżyca! DE GUICHE / zdumiony / Z księżyca? CYRANO Cóż to? Noc? Dzień? DE GUICHE Czyli stracił zmysły?… CYRANO Co za kraj jest i pora? — Chcę respons mieć ścisły! DE GUICHE Waść… CYRANO Zupełniem ogłuszon! Bo też dla szlachcica Spaść z księżyca!… DE GUICHE Ależ waść… CYRANO / zrywając się z pasją / Do kroćset, z księżyca! DE GUICHE / cofając się / Dobrze, dobrze, spadasz waść! do siebie Fiksat jakiś, widzę. CYRANO / następując na niego / I to nie w metaforze żadnej! Ja nie szydzę! DE GUICHE Ależ… CYRANO …Choć czym wiek leciał, czyli też godzinę Z tej bomby szafranowej — jeśli wiem, niech zginę! DE GUICHE Wierzę, wierzę, puść mnie waść!… CYRANO A waszmość bądź szczery! Nic mi nie skrywaj! Miasta, wieku, nawet ery! Spadam tak niespodzianie… Chciałbym wiedzieć przy tem, Gdzie właściwie mam honor być aerolitem? DE GUICHE Tam do licha! CYRANO …W tym pędzie, łatwo pojmiesz wasze, Nie wybierałem drogi. Wpadam, jak trzmiel w kaszę, Wprost nie wiem, na jakiego planetę w tym spadku Ściągnął mnie punkt ciężkości mojego pośladku! DE GUICHE Ależ powiadam waści… CYRANO / z krzykiem przerażenia, przed którym de Guiche znów się cofa / Ha!… Czy śnię, czy marzę?… Jam w kraju, w którym ludzie czarne mają twarze! DE GUICHE / mimowolnie podnosi ręce do twarzy / Jak to?… CYRANO Więc ja w Algierze?… A waść tu — krajowiec?… DE GUICHE / namacawszy maskę / To maska. CYRANO / uspokojony nieco / Więc w Genui lub w Wenecji?… Powiedz!… DE GUICHE / usiłując przejść / Puść waść! Czeka mnie dama! CYRANO / zupełnie uspokojony / Dama?… Jestem w domu! Więc ja spadłem w Paryżu? Hę? Jak się to komu Podoba? DE GUICHE / śmiejąc się mimo woli / Ot, wesołek! CYRANO Waść się śmiejesz? DE GUICHE Śmieję, I chcę przejść! CYRANO Paryż! Proszę! A to mi się dzieje!… z zupełną swobodą otrzepuje się, kłania, szasta, śmieje i przybiera ton paryżanina Więc Paryż! Jakżem szczęśliw! Wasza miłość raczy Darować… Taka podróż, dalibóg, coś znaczy! Właśnie ostatnią trąbą przybywam z mej drogi… ogląda się po sobie Jeszcze z Lwa konstelacji mam sierść u ostrogi, Jeszcze na mnie eteru nieco się zostało, I w oczach gwiaździstego pyłu mam niemało… Ogromnie taka podróż niszczy toalety! zbiera coś niewidzialnego Patrz, cześć wasza! Na weście jeszcze włos z komety. / Zdmuchuje. / DE GUICHE / zniecierpliwiony / Mój mości… CYRANO / w chwili gdy de Guiche chce go minąć, wystawia nogę, jakby dla pokazania czegoś i zatrzymuje go w ten sposób / A ot mi Niedźwiedzicy Wielkiej ząb do ikry Łydkę przebił… Patrz, waszmość, co za casus przykry, Kiedy się to stać mogło? Wiem! Mam! Gdym Trójzęba Neptuna uchodzący, pośród Wag stanął dęba, I siadł w szali, co dotąd mój ciężar wskazuje… Co to za tarapaty, gdy człek podróżuje! De Guiche chce się przedrzeć, Cyrano chwyta go za guzik A nos!… Gdybyś cześć wasza mój nos w palcach ścisnął, Strumień mleka by z niego natychmiast wytrysnął! DE GUICHE Mleka? CYRANO Tak. Z Mlecznej Drogi. DE GUICHE / wściekle / Piekło!… CYRANO Niebo właśnie!… …A czy wie też cześć wasza, iż Syrius, nim zaśnie, Pakuje na łysinę ogromną szlafmycę?… Tak, tak! poufale Widziałem także Niedźwiedzicę, Nie gryzie. Nie ma jeszcze zębów… śmiejąc się Lecz gdym mijał Lirę, przerwałem strunę. Długom ją nawijał, Na kwintę… z dumą Lecz to wszystko w księdze będzie stało! A gwiazdki-asteroidy, których kopę całą Po kieszeniach mam w płaszczu, w weście… gdzie nie baczę, W księdze tej służyć będą mi za odsyłacze. DE GUICHE Dobrze. Lecz koniec końców… CYRANO …A wasza cześć do mnie Przyjdziesz, żądny wiedzy, jak żak słuchać skromnie. Z czego zrobiony księżyc, co się na nim czyni, Kto mieszka w okrągłościach tej błyszczącej dyni… DE GUICHE / krzycząc z pasją / Ależ nie. Ja chcę… CYRANO …Wiedzieć, jakem się tam dostał? Miałem sposób, któremu nie każdy by sprostał! DE GUICHE / zniechęcony / Wariat jest! CYRANO / pogardliwym tonem / Jam głupiego orła nie małpował, Co go Regiomontanus niezdarnie sformował, Ani gołębia, którym Architas się wsławił! DE GUICHE Wariat uczony… CYRANO Obum za sobą zostawił! De Guiche zdołał nareszcie przejść i ku drzwiom zmierza. Cyrano idzie za nim, gotów go za kark pochwycić Na sześć sposobów mogę lazur nieobjęty Zgwałcić… DE GUICHE / odwraca się / Sześć? CYRANO …Mogę nagi jak turecki święty, Uzbroiwszy się w flaszki pełne srebrnej rosy, Którą w majowy ranek spłakały niebiosy, Wyjść na żar słońca, iżby potężną swą siłą, Ssąc rosę, i mnie z rosą wessało, wypiło… DE GUICHE / uderzony, robi krok ku Cyranowi / To prawda! To już jeden! CYRANO / czyniąc krok w tył, by go od domu odciągnąć / Mogę, miłość wasza, Bez uzdy i na oklep dosiąść Boreasza, Rozrzedziwszy wiatr w skrzyni z cedru, mości panie, Palącymi zwierciadły o dwudziestościanie! DE GUICHE / robi krok nowy / To dwa. CYRANO / cofa się ciągle / …Mogę, mechanik tęgi, jak się patrzy, Grzbiet szarańczy, o cynglach ze stali, dosiadłszy, Strzał po strzale z saletry dając, użyć jazdy Po tych błękitnych błoniach, gdzie pasą się gwiazdy. DE GUICHE / idzie za nim, nie spostrzegając się i licząc na palcach / To trzy… CYRANO I z dymem mogę, co rwie się do góry, Zamknąwszy go w glob mocny, zerwać się pod chmury! DE GUICHE / coraz bardziej zaciekawiony / Cztery… CYRANO Iż Febus z woła szpik ssie, znane waści?… Ergo: ciągnie mnie w górę, gdy szpik mnie namaści! DE GUICHE / ciągle idąc za nim / Prawda! Pięć… CYRANO / który mówiąc, odprowadził go ku ławce stojącej w drugiej stronie placyku / …Mogę, wreszcie, na żelaznej blasze Stanąć, kawał magnesu wziąć, rozumiesz wasze, I cisnąć nim w powietrze! Sposób doskonały, Bo za magnesem blacha leci na kształt strzały! Oczywiście, mieć trzeba magnesy w zapasie, I ciskać je w tej mierze, jak przystojne zda się. DE GUICHE Sześć! Prawda! Sześć sposobów nowych na wzlatanie! Którego żeś waść użył? CYRANO / chełpliwie / Siódmego, mosanie! DE GUICHE Dlaboga! Powiadajże! CYRANO Niech wasza cześć zgadnie! DE GUICHE A to ucieszny kondel! Człek nie wie, gdzie padnie! CYRANO / naśladując rzut i szum fali szerokimi, tajemniczymi gestami i głosem / Humm!… Humm!… DE GUICHE Powiadaj prędzej!… CYRANO A wasza cześć może Już zgadłeś? DE GUICHE Ale gdzie tam! CYRANO To prosta rzecz — morze! Gdy księżyc co najpilniej ciągnął z wód gardzieli Falę, padłem na piasek po morskiej kąpieli I głową naprzód — o tym pamiętać potrzeba, Bo we włosach najdłużej wody — chlust do nieba! Tandem: wzbiłem się w górę prosto, jak anieli… Notandum: głową naprzód, po morskiej kąpieli. Gdy wtem znienackam utknął na… DE GUICHE Na… / siada zaciekawiony na ławce / CYRANO / głosem naturalnym / Mości panie, Kwadrans minął, ślub wzięty. Skończone gadanie. Uwalniam waszą miłość. DE GUICHE / zrywając się / Olaboga! Czy pijaną Głowę mam, czyli głos ten… Drzwi domu otwierają się. We drzwiach ukazują się pokojowcy z zapalonymi świecznikami. Czyni się jasno. Cyrano zdejmuje kapelusz Ten nos!… To — Cyrano! CYRANO / z ukłonem / Do usług, mości hrabio! Właśnie też w tej chwili Oblubieńcy pierścienie ślubne zamienili! DE GUICHE Kto? Co?… Odwraca się. Obraz. Za pokojowcami Chrystian i Roksana idą, trzymając się za ręce. Kapucyn drepce za nimi uśmiechnięty. Ragueneau niesie wysoko osadzoną latarnię. Oszołomiona Ochmistrzyni w nocnym letniczku zamyka ten orszak. Nieba! SCENA DWUNASTA / Ciż sami, Roksana, Chrystian, Kapucyn, Ragueneau, pokojowcy. Ochmistrzyni. / DE GUICHE / do Roksany / To pani?… poznając Chrystiana z osłupieniem To on?… Mąż i żona?… kłaniając się Roksanie z przesadną admiracją Mój respekt, piękna damo, szpaczkami karmiona! do Cyrana Czołem, czołem, mospanie, wynalazco lotów! Świętego u wrót raju zatrzymać byś gotów… A zakonotuj, radzę, to, coś mi powiadał! Bo nużby który sposób naprawdę się nadał. CYRANO / z ukłonem / Nie omieszkam. Ta rada to już liść wawrzynu! KAPUCYN / wskazuje Hrabiemu kochanków, potrząsając z zadowoleniem długą, białą brodą / Pięknąś parę, ni słowa, skojarzył, mój synu! DE GUICHE / patrząc na niego wzrokiem lodowatym / Tak. do Roksany Radzę męża pożegnać, najpiękniejsza pani! ROKSANA Co?… DE GUICHE / do Chrystiana / Śpiesz waść z regimentem! Wszyscy już wysłani! ROKSANA Jak to?… Teraz?… Na wojnę?… DE GUICHE Ależ — bez wątpienia. ROKSANA Wszak kadeci zostają? DE GUICHE Idą. Rzecz się zmienia. wyjmuje z kieszeni opieczętowany pakiet Oto rozkaz. podaje go Chrystianowi Śpiesz, waszmość, chorągiew już czeka. ROKSANA / rzucając się w objęcia Chrystiana / Chrystian! DE GUICHE / do Cyrana szyderczo / O, noc poślubna jest jeszcze daleka! CYRANO / do siebie / I myśli, że mi mówi coś bardzo przykrego! CHRYSTIAN / do Roksany / Twoje usta!… O, jeszcze!… CYRANO Dość już! Dosyć tego! CHRYSTIAN / trzymając w objęciach Roksanę / O, jak trudno rzucić!… O, ty nie wiesz o tem! CYRANO / odciągając go / Wiem. Marsz. / Słychać bębny. / DE GUICHE / odchodząc w głąb / Regiment już rusza. ROKSANA / do Cyrana, nie puszczając Chrystiana, którego Cyrano odciąga / O, strzeż go z powrotem! O przyrzecz, że nie będzie życia hazardował! CYRANO Spróbuję. Lecz przyrzekać?… Chybabym go schował. ROKSANA Że będzie się oszczędzał!… CYRANO Rad bym przyrzec, ale… ROKSANA Że się w tym oblężeniu nie zaziębi wcale! Że dotrzyma mi wiary… CYRANO Ależ… oczywiście! ROKSANA Że będzie często pisał! CYRANO Słowo! List po liście! / Zasłona. / AKT CZWARTY Gaskońscy kadeci. (przekład M. Konopnickiej) / Posterunek chorągwi kapitana Carbon de Castel-Jaloux w obozie pod Arras. / / W głębi przerzynający całą scenę szaniec. Poza nim kraj widnokrężnie równy, pokryty oblężniczymi robotami. W oddaleniu rysują się na horyzoncie mury miasta Arras, sylwety jego wież i dachów. / / Na pierwszym planie namioty, broń w kozłach, bębny, itp. Ogniska. Gaskońscy kadeci śpią owinięci w płaszcze. Czuwa tylko Le Bret i Carbon de Castel-Jaloux. Obaj wychudli i bardzo bladzi. Chrystian śpi w burce wśród innych Kadetów na przodzie sceny. Twarz jego oświetla ognisko. / SCENA PIERWSZA / Chrystian, Carbon de Castel-Jaloux, Kadeci; później Cyrano. / LE BRET To straszne!… CARBON Żeby na ząb! LE BRET Siarczyste! CARBON / daje znak, aby nie mówił głośno / Klnij z cicha… Zbudzisz ich! do Kadetów Śpijcie, śpijcie! do Le Breta Kto śpi — syt… LE BRET Do licha, Bezsenny taki obiad! A ja nie śpię właśnie! Co za głód!… / W oddaleniu raz po raz pada kilka muszkietowych strzałów. / CARBON A, żeby ich!… A niech piorun trzaśnie!… do Kadetów, którzy podnoszą głowy Śpijcie, śpijcie! / Słychać nowe, bliższe strzały. / JEDEN Z KADETÓW / rzucając się / Czy diabli… CARBON To nic, nic! To warta. To Cyrano powraca… GŁOS WARTY / w oddaleniu / Kto idzie, do czarta? GŁOS CYRANA Bergerac! GŁOS WARTY / stojącej na szańcu / Do pioruna, kto idzie?… CYRANO / ukazuje się na okopie / Cymbale, Bergerac, mówię! / Schodzi z szańca. Le Bret biegnie ku niemu z niepokojem. / LE BRET Rannyś? CYRANO Nie krzycz tak! Ja?… Wcale? Przywykły mnie już chybiać te hetki-pętelki! LE BRET Ależ to jest szaleństwo czyste! Boże wielki?… Dla listu życie stawiać na hazard co rana? CYRANO / zatrzymując się przed Chrystianem / Kiedym przyrzekł! przypatruje mu się Śpi chudziak! Oj, żeby Roksana, Jak jej kanaczek tutaj głodem mrze, wiedziała!… A zawsze, hultaj, piękny! LE BRET Godzina niecała Do pobudki! Spać ruszaj! CYRANO Nie zrzędź, nie zrzędź, stary! A wiedz, żem znalazł u nich takie mysie szpary, Gdzie co noc są urżnięci. Tamtędy przechodzę. LE BRET No to mógłbyś nam przynieść choć chleba po drodze! CYRANO Jak ptak trza tam być lekkim! Lecz wracam z nowiną: Jeśli mnie wzrok nie myli, to nasi lub zginą Dziś, albo jeść dostaną. LE BRET Powiadaj, dlaboga! CYRANO Nic pewnego. Zobaczysz. CARBON Co za hańba! Wroga Oblegać, a samemu ogłodzonym zostać! LE BRET Diablo skomplikowaną wzięły rzeczy postać! Wpadliśmy w pastkę, z której nikt się nie wybiega: My oblegamy Arras, nas — Infant oblega. CYRANO / śmiejąc się / Warto, by znów z kolei ktoś obległ Infanta… LE BRET Mnie wcale nie do śmiechu! CYRANO Ho! Ho!… LE BRET Dla furfanta Takiego, ważyć co dzień życie na posługi, By list zanieść! widząc, że Cyrano idzie ku namiotowi Gdzie idziesz? CYRANO Idę pisać drugi. / Podnosi płótno i znika w namiocie. / SCENA DRUGA / Ciż sami oprócz Cyrana. / / Dzień obrzasł. W powietrzu jasność różana. Arras wyzłaca się na widnokręgu. Rozlega się strzał armatni, po którym bezpośrednio następuje bicie w bębny, zrazu w znacznej odległości na lewo. Inne bębny odzywają się bliżej, i tak kolejno odpowiadając sobie, zbliżają się coraz, wybuchają razem prawie że na samej scenie, po czym oddalają się ku stronie prawej, przebiegając obóz i budząc go. Wrzawa. Zamieszanie. Ludzie zrywają się ze snu. Daleka komenda oficerów. / CARBON / z westchnieniem / Już hejnał!… Kadeci poruszają się i przeciągają pod płaszczami. Śnie pożywny, kończysz się, niestety! Z góry wiem, czym dzień przyjmą niebogie kadety. PIERWSZY KADET / podnosząc się i siadając / Jeść!… DRUGI KADET Zdycham z głodu! INNI Aaa!… CARBON Wstawać, wiara! Kogo Mam podnieść?… TRZECI KADET Do cnam osłabł… CZWARTY KADET Ni ręką, ni nogą! PIERWSZY KADET / przeglądając się w napierśniku pancerza / Język żółty… Niestrawna tutaj atmosfera… INNY Moja czapka barońska za kawałek sera! INNY Za zraz pieczeni herb mój: krzyż i dwie podkowy! INNY Ja, jeśli natychmiast mój sok żołądkowy Nie przerobi mi kwarty chylu, to, do biesa, Cofam się w cień namiotu, wzorem Achillesa. INNY Chleba!… CARBON / podchodzi do namiotu Cyrana i woła półgłosem / Cyrano!… WSZYSCY Chleba!… GŁOSY Zdechnąć przyjdzie z czczości! CARBON / jak wyżej, półgłosem, u wejścia do namiotu / Dlaboga, ratuj! Ty, co słyniesz z wesołości, Pójdź ich rozruszać trochę! DRUGI KADET / rzucając się ku pierwszemu, który coś żuje / Co tam, u kaduka, Gryziesz? KADET A kłaki z działa. Arcyprzednia sztuka! Usmażono je wczoraj na mazi z maźnicy… Na honor, mało zwierza jest w tej okolicy! INNY / wchodząc / Byłem na polowaniu. INNY / podobnie / Ja z wędką na skarpie. / Kadeci zrywają się i rzucają na przybyłych. / KADECI I cóż?… Coś przyniósł?… Bażant?… Dawaj prędzej! Karpie?… Dawaj!… RYBAK Jest miętus… ŁOWIEC Wróbel. WSZYSCY / rozjątrzeni / A żeby was diabli!… Zbuntujmy się! CARBON Cyrano! / Czyni się dzień biały. / SCENA TRZECIA CYRANO / wychodzi z namiotu spokojny. Za uchem pióro, w ręku książka / Cóż tam? do jednego z kadetów Waść od szabli Rapcie po piętach wleczesz?… KADET Brzuch mi uciekł w pięty. CYRANO Kubek w kubek, tak jak mnie! Casus niepojęty! KADET No, i uciska waści? CYRANO Nie. Podwyższa znacznie. DRUGI KADET Głodnym, że gryzłbym ziemię! CYRANO Niejeden ją zacznie Gryźć dziś jeszcze! TRZECI KADET Mnie z czczości to aż burczy w brzuchu… CYRANO A to capstrzyk odbębnim dziś na nim, mój zuchu! INNY Mnie z głodu w uszach dzwoni… CYRANO Kłamiesz, głodomorze! Kto głodny, ten jest głuchy, więc słyszeć nie może! INNY Oj, jeść!… Choć na oleju… CYRANO / zdejmując mu hełm i wskazując na głowę / A mój asindzieju! O, kapuściana głowa! Brak tylko oleju! INNY Jeść! Jeść! Co by tu pogryźć?… CYRANO / rzucając mu książkę / Masz, molu! Iliada! INNY A pan minister wojny w Paryżu zasiada Cztery razy do stołu… CYRANO Więc choć kuropatwą Mógłby waści obesłać?… KADET I winem! To łatwo. CYRANO Richelieu czy też burgund?… Waści na co łaska? Eminencja, co we łbie zawraca? Do diaska… INNY Jak pies głodnym! CYRANO Łap muchy! Dobra psu i mucha! INNY Chleba!… CYRANO Tak, to dla brzucha. A co chcesz dla ducha?… KADET / wzruszając ramionami / Zawsze żarty i słowa!… CYRANO Tak, żarty i — słowa! I tak bym chciał umierać. Zorza purpurowa Nad głową, w piersi rana, co wiedzie do sławy, Po bohaterskim boju i dla świętej sprawy, Z ręki wroga, którego męstwo — mego warte, Z dala od łóż szpitalnych, pod niebem otwartem, Na wielkim bojowisku, na chwały kobiercu, Z dowcipnym słówkiem w ustach i ze sztychem w sercu!… WSZYSCY / krzycząc / Jeść! Jeść! CYRANO / krzyżując ramiona / A waszmościowie tylko o żołądku!… Hej, grajek! Pójdź no, dziadu, i graj po porządku, Wszakże byłeś pasterzem? Bertrandou ci imię? Grajże tym pasibrzuchom, co w nich dusza drzymie, Te nasze stare pieśni, których nuta słodka Śpiewa jak siostra, a jak matka — płacze zwrotka… Pieśni, w których głos słychać kochanej dziewczyny… Pieśni, co się tak wolno ciągną jak dym siny, Gdy nad wioską rodzinną zadymi się strzecha… Pieśni, co prowansalskie, lube mają echa! Stary grajek siada i dobywa flecik. Niechaj ta wiejska fletnia, dziś surma bojowa, Maj przypomni, gdy wokół brzmiała nią dąbrowa!… Gdy po niej puścisz palce z ptaszęcym świergotem, Niech wspomni, że wpierw z trzciny, a z hebanu potem Była… Niech ją zdumieje pienie twe pastusze… Niech w nim sielskiej młodości swej odnajdzie duszę! / Bertrandou zaczyna grać stare langwedockie pieśni. / CYRANO Słuchajcie, Gaskończycy! To nie róg bojowy, To fujarka siół naszych, to flecik wierzbowy… To nie surma wojenna, co śmierci znak niesie, To piszczałka pastusza rozbrzmiewa po lesie… Słuchajcie! To są nasze pola, łąki, wrzosy, To gra mały koniarek sczerniały i bosy… To szept zielonych gajów… to szum modrej rzeki… To jest Gaskonia nasza!… Kraj drogi, daleko! / Wszystkie głowy pochyliły się, ten i ów ukradkiem ociera łzę rękawem albo połą płaszcza. / CARBON / do Cyrana półgłosem / Masz tobie! Teraz znów mi płaczą te sieroty!… CYRANO Płaczą, ale nie z głodu! Płaczą, lecz z tęsknoty… Wolę, że ich cierpienie zmieniło nazwiska I że to serce teraz biedakom się ściska! CARBON Ależ osłabną w męstwie! CYRANO Co znów, kapitanie! Każdy ma bohatera we krwi, który wstanie Na pierwsze hasło boju, gdy bęben zawarczy… / Daje znak, dobosz bije w bęben. / KADECI / zrywając się i chwytając broń z kozłów / Gdzie? Co?… Jak?… CYRANO / z uśmiechem / Wszak mówiłem, że hasło wystarczy, Żegnajcie sny i żale!… Żegnaj, kraju miły! Wyczarował was flecik, a bębny — zgłuszyły. JEDEN Z KADETÓW / patrząc w głąb / Ach, ach, pan de Guiche idzie! WSZYSCY / z groźnym pomrukiem / Huu!… CYRANO / uśmiechając się / Pochlebne szmery! JEDEN Z KADETÓW Dość go mamy! INNY Do diabła, takie bohatery, W koronkowych kołnierzach na zbroi! INNY A może Wrzód szpetny ma na karku? INNY Ma. Dworską obrożę. DRUGI KADET Godny stryjka synowiec! CARBON A Gaskończyk przecie! PIERWSZY KADET Ba, fałszywy! A taki najgorszy na świecie! Każdy prawy Gaskończyk musi być wariatem… Nic niebezpieczniejszego niż rozumny zatem. LE BRET Ależ blady! KADET Bo głodny, jak i piechur prosty, Żołądek jego przecież, gdy kurczą go posty, Błyska w słońcu, bo na nim szmelcowane blachy… CYRANO I my uszy do góry! Co? Nieprawda, brachy? Sam fajki, kości, karty! Rżnijcie, choć w drużbarta, Czy my klechy, czy baby?… Kadeci dobywają kości i karty. Zaczynają w nie grać na bębnach, na ławach, na płaszczach rozciągniętych. Wielu zapala długie fajki. — Ja czytam Dekarta. / Przechadza się wzdłuż i wszerz, czytając małą, z kieszeni dobytą książkę. De Guiche wchodzi. Wszyscy udają wielkie zajęcie się grą i zupełne zadowolenie. De Guiche jest bardzo blady. Zbliża się do Carbona. / SCENA CZWARTA / Ciż sami. De Guiche. / DE GUICHE / do Carbona / Dzień dobry! przypatrują się sobie przez chwilę. Na stronie, z satysfakcją Pozieleniał!… CARBON / podobnież / …Oczy tylko w głowie! DE GUICHE / patrząc na Kadetów / A! Ichmoście warchoły!… Tak, moi panowie, Ze wszech stron mnie ucinki waszmościów dochodzą…. Perigordzkie baronki, co ślepo się rodzą Jak trufle!… Bearneńskie szlachetki!… Do kata! Nie mam łask u waszmościów! Wiem! Każdy brat łata Intrygantem mnie tutaj i dworakiem zowie!… Koronkowy mój kołnierz mierzi was, panowie!… I tego mi darować, jak słyszę, nie chcecie, Że Gaskończyk nie jestem — jak wy — hołysz przecie! Milczenie. Wszyscy palą, grają. Mamże ukarać waściów przez ich kapitana? Nie!… CARBON Zresztą, winy nie widzę i nie mam tu pana! DE GUICHE A!… CARBON Ta chorągiew mym własnym sumptem jest nabyta, Pełnię swoją powinność żołnierską, i kwita. DE GUICHE Na honor, to wystarcza! zwracając się do Kadetów Gardzić tylko mogę Przycinkami ichmościów! Wie świat, że sam drogę Grzmiącym zabiegam działom! Wszak wczoraj widziano, Jak w Bapaume z mym szwadronem sztuką niesłychaną Męstwa na łeb na szyję pobiłem hrabiego Boucquoi, trzykroć gromem spadając na niego! CYRANO / Nie podnosząc oczu od książki. / A pańska szarfa, hrabio?… DE GUICHE / mile zadziwiony / A!… Waszmość wiesz o tem? Istotnie! Tocząc koniem, by trzecim nawrotem Uderzyć w bukińczyków i znieść ich do szczętu, Zostałem uniesiony wśród tego zamętu Rozsypki, którąm zdziałał, aż za linię wroga… Mogli chwycić, rozstrzelać, jak nic! Wtem myśl błoga Błysła mi. Rozwiązuję szarfę tę zdradziecką, Po której wodza armii poznałoby dziecko, Szarfa spada, do swoich powracam bezpiecznie, Zbieram szwadron i wroga gromię ostatecznie! Hę? Jakże? Dobry kawał? To były nie żarty!… Cóż waszmość mówisz na to? / Kadeci, którzy dotychczas zdawali się nie słuchać, teraz zatrzymują nagle karty i kości w ręku, a dym w wydętych policzkach. Oczekiwanie. / CYRANO Mówię — Henryk Czwarty, Choćby wszystkich dział wroga groziły mu strzały, Nigdy by się nie zniżył o pióropusz biały. / Cicha radość. Kości i karty padają, dym ulatuje w kłębach. / DE GUICHE Lecz sztuka się udała! / Toż samo oczekiwanie zatrzymujące w drodze dym, karty i kości. / CYRANO Może. Nie wiem tego, Lecz służyć za cel wrogom to zaszczyt, z którego Mężny nie abdykuje! Karty i kości padają, dym ulatuje kłębami z wzrastającą brawurą i ukontentowaniem. Gdybym ja był przy tym — I ta jest między twoim, hrabio, znakomitym Męstwem a moim różność — podniósłbym ją z ziemi, Aby się nią przepasać rękami własnemi. DE GUICHE Phi… Gaskońskie przechwałki. CYRANO Przechwałki? Nie, wcale! Pożycz mi, hrabio, wstęgi, a ja dziś na wale Przepasany nią stanę i pierwszy wieczorem Do ataku się rzucę — jej znaczny kolorem. DE GUICHE Chwal się waść! Wszak została aż za linią wroga, Gdzie dawno kartaczami wymieciona droga, Gdzie nawet najmężniejszy po nią się nie waży. CYRANO / wyjmując z kieszeni białą szarfę i podając mu ją / Oto jest. / Cisza. Kadeci parskają śmiechem, zasłaniając się kartami i kubkami od rzucania kości. De Guiche odwraca się i patrzy na nich. Natychmiast przybierają poprzednią powagę i grają dalej. Jeden z nich gwiżdże od niechcenia piosenkę, którą grał na fleciku Bertrandou. / DE GUICHE / biorąc szarfę / Dzięki. Właśnie dobrze się to darzy! Ten biały szmatek będzie służył mi sygnałem, Którego do tej chwili użyć się wahałem. / Idzie ku szańcowi, wstępuje nań i powiewa kilka razy szarfą. / WSZYSCY Co to? WARTOWNIK NA SZAŃCU A tam człek jakiś zmyka, aż się kurzy!… DE GUICHE To nic. To szpieg fałszywy, co nam przednio służy, Nosząc Hiszpanom wieści, jakie mu poddaję, Tak, że się bez mej woli nic u nich nie staje. CYRANO Łajdak! DE GUICHE Ale wygodny. — Cośmy to mówili… A, tak! Miałem powiedzieć ichmościom w tej chwili, Że dziś w nocy marszałek z obozu cichaczem Wyprawił się po prowiant, ku Dourlens. Zatem, By dotrzeć mógł bezpiecznie i wrócić z tej drogi, Wziął ze sobą tak znaczną część naszej załogi, Że gdyby tak Hiszpanie zrobili wycieczkę I wpadli, toby mogli zerżnąć nas — na sieczkę! CYRANO Tak, to byłoby ważne, gdyby mogli wiedzieć! DE GUICHE Wiedzą. To właśnie chciałem ichmościom powiedzieć. CARBON Ach! DE GUICHE Mój szpieg mi to doniósł, przydając: „W tę stronę Zwrócą atak, gdzie miejsce najsłabiej strzeżone Wskażę im”. A ja na to: „Dobrze! Wyjdź za szaniec I patrz. Gdzie znak powieje, tam niech zaczną taniec!” CARBON / do Kadetów / Szykujcie się, panowie! / Wszyscy powstają. Szczęk broni i rynsztunku, w który się przybierają Kadeci. / DE GUICHE Bitwa — za godzinę. PIERWSZY KADET A, tak?… / Wszyscy siadają; przerwana gra rozpoczyna się na nowo. / DE GUICHE / do Carbona / Na czasie zyskać trzeba, nim drużynę Swą przywiedzie marszałek. CARBON By zyskać na czasie?… DE GUICHE Chorągiew waszmość pana z łaski swojej da się Zabijać! CYRANO Więc to — zemsta?… DE GUICHE By wybór tej chwili Decydował wzgląd na to, żeście mi zbyt mili, Nie powiem! Ale słysząc, iż się żadne męstwo Z waszym nie równa, wam to oddaję zwycięstwo. Czyli zaś własnej zemście i niechęci płużę, Mniejsza z tym, kiedy razem i królowi służę! CYRANO Przyjmij, hrabio, wyłączne me podziękowanie! DE GUICHE Waść w pojedynkę na stu rad chadzasz, mospanie!… Będziesz miał dzisiaj pole! / Oddala się z Carbonem de Castel-Jaloux. / CYRANO / do Kadetów / Towarzysze mili! Więc pod herbem Gaskonii dziś będziem walczyli, By do sześciu szewronów jego starej sławy, Z lazuru i ze złota — dodać siódmy — krwawy! / De Guiche rozmawia w głębi półgłosem z kapitanem Carbon de Castel-Jaloux. Rozkazy się krzyżują. Przygotowuje się obrona. Cyrano idzie ku Chrystianowi, który stoi nieruchomo, skrzyżowawszy ręce. / CYRANO / uderzając go po ramieniu / A co, bracie?… CHRYSTIAN / potrząsa głową / Roksana! CYRANO Ha!… CHRYSTIAN Gdybym choć duszę Mógł wylać w pięknym liście, gdy żegnać ją muszę! CYRANO Miarkowałem ci ja to, co się dzisiaj stanie, I… wyjmując list z zanadrza …już ją pożegnałem. CHRYSTIAN / żywo / Daj to pożegnanie! Daj ten list! CYRANO Czy chcesz tego? CHRYSTIAN / biorąc list / Ależ oczywiście! otwiera go, czyta i nagle zatrzymując się A to co? CYRANO Co? CHRYSTIAN To kółko?… CYRANO / odbiera żywo list i patrząc naiwnie / Kółko?… CHRYSTIAN Łza w tym liście! CYRANO Być może… A, prawda! Tak… ta mała plama… Tak… Bo, widzisz, poetę — rozczula gra sama! On tak się, widzisz, rolą… rozumiesz… przejmuje, Że płacze. CHRYSTIAN Jak to, płacze?… CYRANO Bo widzisz, ja czuję… Śmierć to śmierć! Lecz co straszne, to już nigdy w świecie Nie ujrzeć… Bo wszak ja jej… bo wszak my jej przecie… Bo wszak ty… CHRYSTIAN / wyrywając mu list / Dawaj list ten! / Słychać wrzawę w obozie w pewnym oddaleniu. / WARTOWNIK NA SZAŃCU Kto idzie? / Strzały, głośne wołania, dzwonki. / CARBON A tam co, u kata? WARTOWNIK NA SZAŃCU Kareta! / Wszyscy rzucają się, aby ją zobaczyć. / KRZYKI — Do obozu?… — Prosto jak armata! — Zdaje się, od hiszpańskiej strony tutaj wali! — Wjechała — Ognia! — Nie! Nie! — Czy diabli nadali… — Woźnica krzyczał z kozła! — Co krzyczał, u diaska? — Krzyczał: Królewska służba!… / Wszyscy są na szańcu i patrzą poza scenę. Dzwonki bliższe coraz. / DE GUICHE …Królewska kolaska? / Kadeci schodzą z pośpiechem i ustawiają się szeregiem. / CARBON Odkryć głowy!… DE GUICHE Co?… Króla?… do obozowych pospolitaków Na bok tam, hołoto! By pojazd łuk wspaniały mógł zatoczyć oto! / Wjeżdża tęgim kłusem kareta, błotem i kurzem pokryta. Firanki w oknach zapuszczone. Dwóch hajduków za nią. Woźnica osadza konie w miejscu. / CARBON / komenderując / Bębny! Marsz!… / Bicie bębnów, Kadeci odkrywają głowy. / DE GUICHE Spuścić stopnie! / Dwóch ludzi rzuca się do stopni pojazdu. Drzwiczki się otwierają. / ROKSANA / wyskakując z karety / Dzień dobry! / Na dźwięk kobiecego głosu wszystkie nisko pochylone głowy podnoszą się nagle. Ogólne osłupienie. / CARBON / półgłosem, przecierając oczy / Czy zmora?… SCENA PIĄTA / Ciż sami, Roksana. / DE GUICHE Służba królewska?… Pani?… ROKSANA Tak. Króla Amora! CYRANO Wielki Boże! CHRYSTIAN / rzucając się / Ty?… Czemu?… ROKSANA Zbyt długo trwa bowiem Oblężenie! CHRYSTIAN Lecz czemu!… ROKSANA Później ci to powiem. CYRANO / na dźwięk głosu Roksany jakby wrósł w ziemię, stoi nieruchomy, nie śmiejąc oczu na nią zwrócić. / Mamże spojrzeć? DE GUICHE Lecz pani zostać tu nie może! ROKSANA / wesoło / Owszem, mogę! A hrabia niechaj mi pomoże Przysunąć bęben! siada na bębnie, który przysuwają z pośpiechem Kadeci Dzięki!… śmieje się Do mojej karety Strzelano!… z dumą Nasze strzelały pikiety! Bo też ta cała arka od dołu do góry Jak w bajce — pudło z tykwy, a służba jak szczury! przesyła pocałunek od ust Chrystianowi Drogi mój!… patrząc po obecnych Ależ źle wam, miarkując po minie! Jak to Arras daleko!… spostrzega Cyrana Dzień dobry, kuzynie! CYRANO / zbliża się / Ach tak!… Jakim sposobem… ROKSANA Znalazłam was?… Boże! Bardzo prostym! Przez zgliszcza, przez stłoczone zboże, Śladem wojny jechałam… Ach, jeśli te klęski, Którym uwierzyć trudno, to pochód zwycięski Służby waszego króla, to mój więcej warty! CYRANO Ależ to jest szaleństwo!… Którędyż, przez warty, Dostałaś się tu, pani? ROKSANA Którędy? A prosto Przez Hiszpanów! PIERWSZY KADET Złośliwa! To słówko — nam chłostą! DE GUICHE Lecz jak pani zdołałaś przebyć ich pikiety? LE BRET Ciężko było! ROKSANA Nie bardzo. Przez drzwiczki karety, Która zwyczajnym truchtem toczyła swe koła, Jeśli jaki hidalgo namarszczył zbyt czoła, Wystawiałam z uśmiechów moich najpiękniejszy! A iż rycerze owi, co niech nie umniejszy Sławy Francuzów, dla dam są pierwszymi w świecie Galantami, przebyłam obóz najprościej w karecie. CARBON Ba! Taki uśmiech, wierzę, za przepustkę służy!… DE GUICHE Ależ musiano pytać o cel tej podróży? ROKSANA O, nawet bardzo często była o tym wzmianka! A ja odpowiadałam stale: „Do kochanka!”. I wnet królewskim gestem hidalgo ponury Muszkietów, już zniżonych ku mnie, wznosił rury, I pyszny swą grandezzą, a szpicem ostrogi Spod koronkowych falban błyszczący u nogi, W kapeluszu z którego powiewa piór kita, Schylał głowę i mówił: „Więc jedź, seniorita!” CHRYSTIAN Roksano! ROKSANA …Do kochanka — przebacz, żem mówiła! Gdybym rzekła: do męża, żadna ludzka siła Nie mogłaby ich skłonić, żeby mnie puścili!… CHRYSTIAN Lecz… ROKSANA Cóż jeszcze?… DE GUICHE Pani się musi stąd w tej chwili Oddalić! ROKSANA Ja? CYRANO Tak! LE BRET Zaraz… CHRYSTIAN Tak! ROKSANA Ależ, dlaczego? CHRYSTIAN / z zakłopotaniem / Bo tu… CYRANO / podobnież / …Za trzy kwadranse… DE GUICHE / tak samo / Lub coś koło tego… CARBON / tak samo / Więc lepiej… ROKSANA Bitwa będzie! WSZYSCY O, nie! DE GUICHE Za godzinę… ROKSANA / rzucając się w objęcia Chrystiana / Tu mąż mój, więc i ja tu! Zginie? — I ja zginę! CHRYSTIAN Jak twe oczy dziś patrzą!… ROKSANA Powiem ci dlaczego… DE GUICHE / z rozpaczą / To posterunek straszny! ROKSANA / odwracając się / Tak? CYRANO Dowodem tego, Że hrabia nam pozwolił nadłożyć tu głową… ROKSANA / do de Guiche'a / Ach, tak? Więc, mości grafie, chciałeś mnie pan… wdową? DE GUICHE Lecz przysięgam… ROKSANA Od przysiąg wstrzymaj się łaskawie! Jestem tu i zostanę!… Zresztą — ja się bawię! CYRANO Ejże!… Więc w wytwornisi tkwiła heroina?… ROKSANA O, panie de Bergerac! Wszakżem twa kuzyna! PIERWSZY KADET Bronić będziem cześć waszą, dopóki tchu w ciele! DRUGI KADET / z upojeniem / W całym obozie irys… ROKSANA Wierzę, przyjaciele! A właśnie mam kapelusz, który doskonale Będzie wyglądał w bitwie! Nieprawdaż?… patrząc na de Guiche'a Ach, ale Pora by może była odejść dla hrabiego! Mogliby zacząć strzelać… DE GUICHE A, już znów co tego, To nadto! Do dział moich odchodzę na chwilę, I zaraz tu powracam. A pani masz tyle Czasu, żeby odmienić swe postanowienie! ROKSANA Nigdy! / De Guiche odchodzi. / SCENA SZÓSTA / Ciż sami, oprócz de Guiche'a. / CHRYSTIAN / błagalnie / Roksano!… ROKSANA Nie! Nie! PIERWSZY KADET / do innych / Zostaje!… WSZYSCY / tłocząc się, popychając i przekomarzając wzajem / Grzebienia! — Pękł mi skórzeń! — Gdzie nici? — Nie ma który szydła? — Hej, lusterko! — Żelazko do wąsów! — Daj mydła! — Sam wstęga! — Rękawice! — Jakże tak do bitwy? — Mankiety! — Pas!… Gdzie pas mój? — A który chce brzytwy? ROKSANA / do Cyrana, który ją jeszcze błaga / Nie, kuzynie! Nie ruszy mnie stąd żadna siła! CARBON / który podobnie jak inni opasał się, uzbroił, otrzepał z kurzu, wyszczotkował kapelusz, naprostował na nim pióro i wywinął mankiety, zbliża się do Roksany i mówi dworskim tonem / Jeśli tak, to może by rzecz przystojna była, Iżbym tu sprezentował kilku przyjacieli, Z tych, co umrzeć w twych oczach zaszczyt będą mieli! Roksana skłania się i oczekuje stojąc, wsparta na ramieniu Chrystiana. Carbon przedstawia. …Baron de Pegrescon de Colignac. KADET / z ukłonem / Pani! CARBON / przedstawia dalej / …Baron de Casterac de Cahuzac-Lagni. Widam de Malgoyre-Estressac Lesbas d'Escrabiotte. Kawaler d'Antignac-Juret. Baron de Hillotte De Blagnac-Salèchan de Castel Malupy. ROKSANA Ileż nazwisk ma każdy z panów? BARON HILLOTTE Całe kupy! CARBON / do Roksany / A teraz, racz otworzyć rękę, która trzyma Chusteczkę! ROKSANA / otwiera rękę, chusteczka upada / Czemu? / Cała kompania rzuca się po chusteczkę. / CARBON / podnosząc ją / Dotąd chorągiew ta nie ma Sztandaru. Lecz, na honor, dziś ją w pole chwały Powiedzie — najpiękniejszy z wszystkich!… ROKSANA Trochę mały. CARBON / przytwierdzając chusteczkę do drzewca swej kapitańskiej piki / Lecz za to — koronkowy! PIERWSZY KADET / z westchnieniem / Byłażby pociecha Zginąć przed tym buziakiem, gdybym choć orzecha Miał w żołądku! CARBON / dosłyszawszy go, zgorszony / Wstydź się waść!… Gdy wytworna dama… ROKSANA Właśnie! Wiatr obozowy trawi, i ja sama Głód czuję! Pasztet, kurczę, sektu kubek mały… Oto prawie i wszystko… prawie obiad cały. Który z panów mi to poda? DRUGI KADET To wszystko? Niestety! Skąd wziąć te specjały? ROKSANA / spokojnie / A z mojej karety. WSZYSCY Co?… Jak?… ROKSANA Lecz sami sobie usłużyć musicie… Przypatrzcie się, panowie, tylko należycie, Woźnicy! Wszak go znacie? Kuchmistrz doskonały! Rozgrzeje zaraz sosy, jeżeli stężały. KADECI / rzucając się do karety / To Ragueneau! okrzyki Ho!… Ho!… Ho!… ROKSANA / patrząc za nimi / Biedni!… Biedaczyska!… CYRANO / całując jej rękę / Dobra wróżko! RAGUENEAU / stoi na koźle jak jarmarczny szarlatan / Początek oto widowiska!… Panowie! KADECI Brawo! Brawo! / Powszechny zapał. / RAGUENEAU W chwili gdy Hiszpanie Ujrzeli moją panią — prześlepli śniadanie. / Oklaski. / GŁOSY Brawo! CYRANO / z cicha do Chrystiana / Chrystian! Chrystianie!… RAGUENEAU Galanterią zdjęci, Nie spostrzegli… wyciąga spod kozła półmisek i wznosi go …że się tu galantyna święci! / Oklaski. Półmisek przechodzi z rąk do rąk. / CYRANO / do Chrystiana z cicha / Na słowo… RAGUENEAU …A wdziękami Wenery olśnieni, Nie widzieli z połowu Dyjany… dobywa ćwierć sarniny i buja nią w powietrzu …pieczeni! / Zapał wzrasta, dziesiątki rąk wyciągają się do zwierzyny. / CYRANO / z cicha do Chrystiana / Chciałbym pomówić z tobą… ROKSANA / do Kadetów, którzy wracają obciążeni półmiskami / Tutaj… tu, na ziemi! / Rozkłada na trawie obrus przy pomocy hajduków, którzy się poruszają z tym samym sztywnym spokojem, z jakim za karetą stali. / ROKSANA / do Chrystiana, w chwili kiedy go Cyrano chciał odciągnąć na bok / Pomagaj mi, mój panie! / Chrystian śpieszy jej pomagać. Niespokojny ruch Cyrana. / RAGUENEAU Truflami przedniemi Paw nadziany! PIERWSZY KADET / wraca rozpromieniony, odkrawając szeroki płat szynki / Siarczyste! Więc los się nam stara O ostatnią wyżerkę!… miarkuje się żywo, ujrzawszy Roksanę …Ucztę Baltazara! RAGUENEAU / wyrzucając poduszki z karety / W poduszkach kuropatwy! Mięso, a nie pierze! / Tumult. Wrzawa. Kadeci rozrywają poduszkę. Śmiechy. Ogólna radość. / DRUGI KADET O, zacny stary ośle! Zacny reniferze!… RAGUENEAU / podając butelki z czerwonym i białym winem / Zdrój płynnego rubinu! Tu zaś — topaz płynny! ROKSANA / rzuca zwinięty obrus Cyranowi / Rozciągnij go, kuzynie! Dalejże! Bądź zwinny!… RAGUENEAU / bujając wyrwaną z karety latarnią / Czarnoksięska latarnia! Co niby latarnia, A niby znów apteczka i niby spiżarnia!… CYRANO / półgłosem do Chrystiana, z którym rozkłada obrus / Zanim z nią mówić będziesz, muszę mówić z tobą… RAGUENEAU / z wzrastającym liryzmem / Kiełbaso arlezjańska, biczyska ozdobo!… / Odwija ją z wolna z biczyska. / ROKSANA / nalewając wino i usługując kadetom / Dali nas na śmierć?… Dobrze! To my za to drwijmy Z reszty armii! I sami jedzmy, sami pijmy! Wszystko dla Gaskończyków! A w razie jeśliby De Guiche zjawił się tutaj, to milczmy — jak ryby! chodząc od jednego do drugiego Nie śpieszcie się! Nie jedzcie tak prędko, panowie! Mamy czas! Pijcie proszę! Naszej garstki zdrowie! — A waszmość czego płaczesz? PIERWSZY KADET / chlipiąc i jedząc zarazem / Takie doskonałe!… ROKSANA / uspokajając go / Cicho… cicho! innym tonem Panowie! Czerwone, czy białe? — — Chleba dla kapitana! — Nóż?… — Talerz waszmości! — — Jeszcze sarny! — Jarząbek! — To! — tam same kości! — — Służę panu! — Szampana! — Skrzydełko kapłona! Jeszcze trochę!… Wątróbka! CYRANO / który za Roksaną z półmiskami chodzi i częstować pomaga — dwuznacznie / …Moja ulubiona!… ROKSANA / podchodząc do Chrystiana / A pan mój?… CHRYSTIAN Nic. ROKSANA Koniecznie!… Choć wina… choć tyle… I biszkopt!… CHRYSTIAN / próbując ją zatrzymać / Powiedz, czemuś przybyła? ROKSANA Za chwilę… Pierwej, widzisz, biedaków tych nakarmić trzeba! LA BRET / który się oddalił w głąb, aby wartownikowi z szańca podać chleb na pice zatknięty, powraca. / De Guiche! CYRANO Prędko półmiski chować!… Flaszki… bocheny chleba… Rynki… do Ragueneau …Ty w skok na kozioł! do kadetów Ten drób!… Kosz zwierzyny!… I — jak gdyby nic nigdy — takie miejmy miny! Gotowo? / W mgnieniu oka znika cała zastawa pod namiotami, pod płaszczami, westami, w kapeluszach. De Guiche wchodzi żywo i nagle zatrzymuje się, węsząc. Milczenie. / SCENA SIÓDMA / Ciż sami. De Guiche. / DE GUICHE Jak tu pachnie!… KADET To proch, generale! Bliskość niebezpieczeństwa! DE GUICHE Coś innego wcale. DRUGI KADET / nuci z roztargnieniem / To-lo-lo!… DE GUICHE / zatrzymuje się i patrzy na niego / Co to waści? Waść czerwony cały!… KADET Mnie? Nic. To krew się burzy! Gra!… Czuje już strzały! INNY KADET Pum!… pum!… pum!… DE GUICHE / odwraca się szybko / A to co znów? KADET / z lekka podchmielony / To?… Taka piosenka… Taka mała… DE GUICHE / marszczy się / Coś waści wesoło, do sęka!… KADET Przed bitwą!… DE GUICHE / woła kapitana Carbon de Castel-Jaloux dla wydania mu rozkazu / Kapitanie! Ja… spojrzawszy na Carbona, zatrzymuje się …Do paralusza! Waszmość wyglądasz jak ćwik! CARBON / purpurowy, chowa za plecami butelkę z gestem wykrętnym / O… gdy się w bój rusza… DE GUICHE Mniejsza z tym. Na baterii jeszcze się zostało Jedno, które kazałem tutaj przenieść, działo. Stanie tam… wskazuje miejsce w kulisach …W tamtym kącie. Chorągiew waszmości Posłużyć się nim może. PIERWSZY KADET / chwiejąc się / Zbytek troskliwości! DRUGI KADET / uśmiechając się do de Guiche'a z wdziękiem / Słodka pieczołowitość!… DE GUICHE / zirytowany / Ci co?… Zwariowali?… sucho A mieć się na baczności, gdy działo wypali I gdy się cofać zacznie! PIERWSZY KADET Fiut! DE GUICHE / idzie na niego z furią / Co to, u kata?! PIERWSZY KADET / prostuje się i z dumą / Nigdy się Gaskończyków nie cofa armata! DE GUICHE / chwyta go za ramię i wstrząsa nim wściekły / Waść masz w czubie? Z czegóż to?… KADET / drwiąco / Już mówiłem… Z prochu! DE GUICHE / puszcza go, wzrusza ramionami, odwraca się i żywo idzie ku Roksanie / Raczyłaś się namyślić, pani? ROKSANA Tak. Po trochu… DE GUICHE I cóż?… ROKSANA Zostaję. DE GUICHE Uchodź! ROKSANA Nigdy! DE GUICHE Kiedy tak, to… Hola, Niech mi przyniosą, muszkiet! CARBON Co?… DE GUICHE Dostoję wam pola! CYRANO Nareszcie, mości hrabio, męstwo wzięło górę! PIERWSZY KADET Byłżeby Gaskończykiem, mimo swą gipiurę? ROKSANA Jak to? DE GUICHE W niebezpieczeństwie nie rzucam kobiety. PIERWSZY KADET / do drugiego / Jak myślisz? Dać mu kurze łapy albo grzbiety? / Wszystkie zapasy ukazują się, jak za dotknięciem czarodziejskiej laski. / DE GUICHE / wodząc po nich rozpalonym okiem / Prowiant!… DRUGI KADET I co za prowiant! DE GUICHE / opanowuje się i mówi wyniośle / Nie dbam o to jadło! Nie będę zbierał tego, co wam z wąsów spadło! CYRANO / kłaniając mu się / Co za postępy, hrabio!… DE GUICHE / dumnie, z lekkim gaskońskim akcentem / Gardzę waszą strawą, I na czczo się bić będę! PIERWSZY KADET Ma akcent. DE GUICHE / śmiejąc się mimo woli / Ja?… KADECI Brawo Gaskończyk! / Tańczą około niego. / CARBON / który był zniknął za szańcem, ukazuje się na nim / Pikinierzy w szeregu już stają! / Ukazuje linię pik, które błyszczą zza okopów. / DE GUICHE / podając ramię Roksanie / Zrobimy przegląd. — Pani! Przyjmij rękę moją! ROKSANA / opiera się na jego ramieniu. Wstępują na szaniec, obecni odkrywają głowy i udają się za nimi. / CHRYSTIAN / idąc, żywo do Cyrana / Mów prędko! / W chwili kiedy Roksana ukazuje się na szańcu, piki schylone w pokłonie znikają, wznosi się okrzyk. Roksana się kłania. / PIKINIERZY / za sceną / Wiwat! CHRYSTIAN Co za tajemnica była? CYRANO Słuchaj, gdyby Roksana o listach mówiła… CHRYSTIAN Wiem. To cóż? CYRANO Nie zrób głupstwa i nie dziw się… CHRYSTIAN Czemu? CYRANO No, listom! CHRYSTIAN Jak to, listom? CYRANO Gadaj tu takiemu! Nie dziw się, żeś je pisał tak często! CHRYSTIAN Jak często? CYRANO No częściej, niźli myślisz! CHRYSTIAN Aż tak?… Phi! To gęsto! CYRANO Widzisz, chciała mieć listy, więc dla jej spokoju Pisałem, nie pytając… CHRYSTIAN Jakże to?… Tak w boju?… W czas blokady?… CYRANO Wielka rzecz! Nosiłem przed świtem. CHRYSTIAN Tak!… Nosiłeś, i życie narażałeś przy tem! Czy to także był zapał poety? Artysty? I jakże, proszę, często pisałem te listy? Dwa? Trzy razy na tydzień?… CYRANO Więcej… CHRYSTIAN Dnia każdego? CYRANO Tak… każdego… dwa razy. CHRYSTIAN / gwałtownie / Dosyć! Dość mi tego! I to cię upajało… I przez to jedynie Życieś ważył! CYRANO / widząc powracającą Roksanę / Nie przy niej!… / Wchodzi spiesznie do namiotu. / SCENA ÓSMA / Roksana, Chrystian. W głębi ruch idących i wracających Kadetów. Carbon i de Guiche wydają rozkazy. / ROKSANA / biegnąc do Chrystiana / A teraz, Chrystianie… CHRYSTIAN / ujmując jej ręce / Teraz mi powiedz, czemu taką straszną drogę, Przez to żołdactwo całe, tę rajtarię wrogą Ważyłaś się aż tutaj?… Toż szał oczywisty! Szukać mnie aż w obozie! ROKSANA To przez twoje listy! CHRYSTIAN Co mówisz? ROKSANA Jeślim tutaj do ciebie śpieszyła, To twoja, mój jedyny, to ich wina była! Ileżem ja tych listów przez miesiąc dostała. A co jeden — piękniejszy! CHRYSTIAN Jak to? Kartka mała, Mały liścik miłosny — w tej u ciebie cenie?… ROKSANA Nie mów tak! Nawet nie wiesz, jakie mi złudzenie Dawał każdy z tych listów!… Prawda, mój jedyny, Podobałam cię dawniej… Lecz od tej godziny, Gdy w tym głosie, któregom u ciebie nie znała, Dusza twa ku mnie, z mroków, płomieniem wyjrzała, Pamiętasz? Pod mym oknem wtedy?… Pod balkonem?… Kocham cię i ubóstwiam czuciem nieskończonem! Więc czytając twe listy, widzisz, od miesiąca, Żyłam, głosu owego ciągle słuchająca, Ciągle nim upojona i oczarowana… I jeślim tu, to wina jest mojego pana! Gdyby do Penelopy, co przędła przykładnie Jegomość pan Ulisses pisywał tak ładnie, Pewno by nie siedziała, czekając u krosna, Lecz jak Helena, szałem porwana, miłosna, Leciałaby ku niemu, gubiąc kłębki z wełną… CHRYSTIAN Lecz… ROKSANA …Czytałam, znów czytałam… Byłam ciebie pełną… Byłam tak bardzo twoją!… Każda ćwiartka biała Płatkiem z kwiatu twej duszy być mi się zdawała… Każde słówko jak ogień… Jak płomień litera… W każdej czuć serce, które z tęsknoty umiera… Potężna, szczera miłość w każdej się maluje. CHRYSTIAN Ach? Potężna i szczera? To się czuje? ROKSANA Czuje! CHRYSTIAN Więc przybywasz… ROKSANA Do mego kochanka i — pana! Podniósłbyś mnie, wiem o tym, gdybym na kolana Padła tu! Więc ma dusza przed tobą uklęka (I tej podnieść nie zdoła odtąd twoja ręka) I błaga przebaczenia (A właśnie w tej chwili Przebaczyć musisz! Nużby w bitwie mnie zabili!), Żem cię zrazu, jak motyl lecący w ogrody, Znieważyła — kochając dla samej urody! CHRYSTIAN Ach, Roksano! ROKSANA A później, jak ptasze, gdy w sieci Gałązek się trzepocze, nim w lazur uleci, W połowiem piękność ducha twojego i ciała, Wahając się pomiędzy obiema, kochała. CHRYSTIAN A teraz? ROKSANA O, sam teraz zwyciężyłeś siebie! Twój ptak wyrwał się z kwiecia i utonął w niebie… Teraz duszę twą tylko, najdroższy, miłuję! CHRYSTIAN Ach, Roksano! ROKSANA Czy pan mój szczęśliwy się czuje? Bo powiedz! Być kochanym dla tego, czym ręka Losu na krótko stroi nas, to męka Sercu, chciwemu wielkiej, szlachetnej miłości! Lecz teraz, kiedy ciału twój duch nie zazdrości, Gdy wieczystym swym pięknem promieni ci lice, Odkryłam twej urody całą tajemnicę. I widzę ją dziś lepiej — bo nie widzę wcale! CHRYSTIAN Ach! ROKSANA Czy o swym zwycięstwie wątpisz jeszcze? CHRYSTIAN Ale Roksano!… ROKSANA O cóż chodzi, niedowiarku miły!… CHRYSTIAN Ja tej miłości nie chcę! Ja chcę, by wróciły Dnie, kiedyś mnie kochała po prostu dlatego, Że… ROKSANA Że?… Widzicie państwo człeka niewdzięcznego! Więc, że kocham dziś lepiej, więcej niż kochałam, To się skarży!… Płacz jeszcze!… Jeszcze ręce załam! CHRYSTIAN Nie! Pierwej było lepiej!… ROKSANA Nie znasz się, mój panie! Teraz właśnie jest wielkie, prawdziwe kochanie! Ubóstwiam cię, i choćbyś nawet mniej był świetny. CHRYSTIAN O, nie… ROKSANA Choćby i wcale, choćbyś był i szpetny, Choćby cała twa piękność z wiatrem uleciała… CHRYSTIAN Nie mów tak!… ROKSANA Owszem! Mówię!… Jeszcze bym kochała! CHRYSTIAN Brzydkiego?… ROKSANA Tak, brzydkiego! Przysięgam ci! CHRYSTIAN Boże!… ROKSANA Jesteś teraz szczęśliwy? CHRYSTIAN / głosem zdławionym / Tak… ROKSANA Co ci?… CHRYSTIAN / odpychając ją lekko / Nic… Może Pójdziesz na chwilę do tych — wszak czekają Na twój uśmiech! — co w oczach twoich polec dzisiaj mają. / Wskazuje garstkę kadetów w głębi. / ROKSANA / rozczulona / Ty drogi mój! / Idzie ku kadetom, którzy ją otaczają z pełnym uszanowania pośpiechem. / SCENA DZIEWIĄTA / Chrystian, Cyrano. W głębi Roksana rozmawia z kapitanem Carbon de Castel-Jaloux i kilkoma kadetami. / CHRYSTIAN / woła ku namiotowi Cyrana / Cyrano! CYRANO / wychodzi z namiotu w rynsztunku bojowym / Co?… Przez Boga w niebie! Jakżeś blady!… CHRYSTIAN Nie kocha mnie. CYRANO Co?… CHRYSTIAN Kocha ciebie. CYRANO Jak to?… Czyliś oszalał?… CHRYSTIAN Kocha duszę moją. CYRANO Więc?… CHRYSTIAN Więc ciebie! — A ty ją! Ot, jak rzeczy stoją. CYRANO Ja?… CHRYSTIAN Wiem. CYRANO Prawda. CHRYSTIAN Jak wariat!… CYRANO Więcej. CHRYSTIAN Mów z nią zatem! CYRANO Nigdy! CHRYSTIAN Czemu? CYRANO Z tym nosem?… CHRYSTIAN Nie zależy na tem… Kochałaby mnie brzydkim. CYRANO Mówiła?!… CHRYSTIAN Mówiła. CYRANO / z uniesieniem / O, bądź błogosławiona, pani moja miła!… innym tonem Ale nie! Nie wierz temu! Wszak to sensu nie ma! Nie chwytaj jej za słowa rękoma obiema! Ja… już i tak szczęśliwy, że myśl litościwą Miała powiedzieć ci to!… Ale jako żywo Nie wierz! I strzeż się zbrzydnąć, bo by ci tej zmiany Nie przebaczyła! CHRYSTIAN Owszem! Niech wiem, czym kochany! CYRANO Nie… Nie! CHRYSTIAN Tak! Niech wybiera. Wyznaj wszystko szczerze! CYRANO O nie! O, byle nie to! CHRYSTIAN Tak! Niechaj wybierze. Mamże, dla mej urody, szczęście twoje w grobie Złożyć? CYRANO A ja, mam szczęście twoje wydrzeć tobie, Iż traf mi przyrodzony wyrazić pozwala To, co ty — może — czujesz?… CHRYSTIAN Nie! Dość mi rywala Własnego nosić w sobie! CYRANO Nie kuś mnie! O Boże!… CHRYSTIAN Ślub nasz był potajemny, zerwany być może. Jeżeli ja nie zginę lub ty — w tej potrzebie… CYRANO Zaciął się!… CHRYSTIAN Tak, zaciąłem! Chcę albo dla siebie Samego być kochanym, alboli też — wcale! Słuchaj. Pójdę zobaczyć, co robią na wale… Nim wrócę, rozmów się z nią i niechaj wybierze Jednego z nas. CYRANO O, ciebie!… CHRYSTIAN Tak! Tak! Ufam… wierzę… woła Roksano! CYRANO Nie!… ROKSANA / przybiegając / Wołałeś? CHRYSTIAN Cyrano coś ważnego tobie Ma powiedzieć! ROKSANA / odwraca się żywo do Cyrana. Chrystian wychodzi. / Ważnego?… CYRANO / tracąc głowę / Poszedł!… Co ja zrobię!… do Roksany Ależ nie! Nic ważnego! Znasz go, pani, przecie! Nadaje wagę rzeczom najbłahszym na świecie! ROKSANA / żywo / Bo może wątpi o tym, com mu tu mówiła?… Tak… Widziałam, że wątpi! CYRANO / biorąc jej rękę / Lecz… to prawda była?… ROKSANA O tak!… Kochałabym go, choćby… / waha się przez chwilę / CYRANO / ze smutnym uśmiechem / Ciężko pani Wyrzec to słowo przy mnie!… ROKSANA O!… CYRANO Ono nie zrani Mnie! Więc — choćby był — brzydki? ROKSANA Tak… Strzały za sceną. Ha! Otóż i strzały! CYRANO / płomiennie / Okropny?… ROKSANA Tak! Okropny! CYRANO Zeszpecony cały? Straszny?… ROKSANA Tak! Choćby straszny!… Choćby oszpecony… CYRANO I chociaż byłby — śmieszny?… ROKSANA Śmieszny?… W oczach żony?… CYRANO Kochałabyś go, pani?… ROKSANA Nawet więcej może! CYRANO / pomieszany na stronie / Więc prawda! Więc to może szczęście!… Wielki Boże… do Roksany Ja… Posłuchaj… LE BRET / wchodzi nagle i woła półgłosem / Cyrano!… CYRANO / odwracając się / Hę?… / Le Bret mówi mu po cichu dwa słowa. / CYRANO / wypuszczając rękę Roksany — z krzykiem / Ha!… ROKSANA Co takiego? CYRANO / z osłupieniem do siebie / Skończone! / Słychać nowe strzały. / ROKSANA Znów strzelają!… / Idzie w głąb chcąc wyjrzeć za scenę. / CYRANO / jak wyżej / Nigdy już jej tego Nie powiem! ROKSANA / chce wybiec / Co się stało? CYRANO / zatrzymując ją żywo / Nic! / Wchodzą Kadeci, ukrywając między sobą dźwigany ciężar i grupując się tak, aby Roksanie przystępu nie dać. / ROKSANA / z niepokojem / Ci ludzie?… CYRANO / odprowadzając ją na bok / Ale Nic! Nic! ROKSANA Więc chciałeś mówić?… CYRANO Ja? Chciałem? Nic wcale! Ja nic nie chciałem mówić!… Mogę przysiąc!… Zgoła!… uroczyście Przysięgam: Wielki umysł i duszę anioła Miał Chrystian! spostrzega się ze zgrozą To jest — ma je! ROKSANA / z wielkim krzykiem / Miał!… / Rzuca się ku garści stojących kadetów i roztrąca ich. / CYRANO Wszystko skończone. / Roksana spostrzega Chrystiana leżącego na ziemi w płaszczu. / ROKSANA Chrystian!… LE BRET / do Cyrana / Wziął pierwszą kulę! To szczęście szalone! / Roksana rzuca się na ciało Chrystiana. Strzały. Szczęk broni. Łoskot. Bębny. / CARBON DE CASTEL-JALOUX / wbiega na scenę z dobytą szpadą w ręku / Atak!… Do broni!… / Przebiega na drugą stronę szańca. Kadeci śpieszą za nim. / ROKSANA Chrystian!… GŁOS CARBONA / z drugiej strony okopów / …Kadeci tu staną!… …Stój!… Formuj się!… ROKSANA Mój Chrystian!… CARBON Mierz… lont! / Ragueneau przybiega niosąc wodę w hełmie. / CHRYSTIAN / gasnącym głosem / Ach… Roksano… CYRANO / szybko i cicho do ucha Chrystiana, podczas gdy nieprzytomna z bólu Roksana rozrywa na własnych piersiach bieliznę i macza płótno w wodzie. / Bracie! Wszystkom jej wyznał! Kocha tylko ciebie! / Chrystian zamyka oczy. / ROKSANA Co, drogi?… do Cyrana Lecz… na Boga w niebie! On nie umarł?… On żyje?… CARBON Ładunek — zębami!… ROKSANA Ach… ach!… Twarz jego stygnie pod mymi ustami! CARBON Cel! ROKSANA List… otwiera …do mnie!… CYRANO Mój list… CARBON Pal!… / Strzały muszkietów. Krzyki. Wrzawa bitwy. / CYRANO / usiłując uwolnić rękę, którą trzyma klęcząca Roksana / Ale tam się bije Chorągiew moja! ROKSANA / przytrzymując go / Jeszcze chwilę!… On — nie żyje, A tyś go znał!… płacze z cicha …Nieprawdaż?… To duch był wybrany!… CYRANO / stojąc z odkrytą głową / Tak, Roksano! ROKSANA …Poeta wzniosły… niesłychany! CYRANO Tak, Roksano! ROKSANA …Miał umysł genialny… natchniony! CYRANO Tak, Roksano! ROKSANA …A serce… serce — za miliony!… Duszę zachwycającą… tkliwą… CYRANO / silnie / Tak, Roksano. ROKSANA / rzucając się na ciało Chrystiana / I umarł!… I ja tracę tę duszę kochaną!… CYRANO / dobywając szpadę, na stronie / Ha! Nic mi nie zostaje, jak polec! Dlaboga, Wszak mnie w nim opłakała!… / Słychać trąby w oddali. / DE GUICHE / ukazując się na szańcu z odkrytą głową, ranny w czoło, mówi głosem grzmiącym / Trzymać! Trzymać wroga Na sobie!… To gra sygnał!… To nasi o staje… ROKSANA Krew i łzy na tym liście… GŁOS / za sceną krzyczy / Zdaj się!… GŁOS KADETÓW Nie! Nie zdaję! RAGUENEAU / który wdrapawszy się na wierzch karety, patrzy na pole bitwy ponad szańcem / Będzie kasza!… CYRANO / do de Guiche'a, wskazując mu Roksanę / Ja natrę, a ty, hrabio, z tego Miejsca ją zabierz, błagam! ROKSANA / całuje list i mówi gasnącym głosem / Łzy jego… Krew jego… RAGUENEAU / zeskakuje z karety i bieży do niej / Mdleje… DE GUICHE / na szańcu do kadetów wściekle / Trzymać ich!… Kroćset… GŁOS ZA SCENĄ Złóż broń! GŁOS KADETÓW Nie! Nie złożę! CYRANO / do de Guiche'a / Pozwól, hrabio, niech ja tam ręki mej przyłożę! Jesteś ranny, dowiodłeś rzetelnego męstwa, Ocal i ją, i siebie! DE GUICHE / śpieszy do Roksany i bierze ją w ramiona / A nam do zwycięstwa Czasu tylko!… CYRANO To dobrze! woła ku Roksanie, którą de Guiche przy pomocy Ragueneau unosi zemdloną Żegnaj mi, Roksano! / Wrzawa. Krzyki. Zamieszanie. Ranni Kadeci schodzą i padają na scenie. W chwili gdy Cyrano chce się rzucić na szaniec, zatrzymuje go Carbon de Castel-Jaloux krwią ociekły. / CARBON Łamią nas… Dwakroć jestem ranny partyzaną. CYRANO / krzyczy do Gaskończyków / Stać w kroku! Śmiało, wiara! do Carbona, podtrzymując go To nic, kapitanie! Mam pomścić dwoje trupa, więc siły mi stanie: Chrystiana i — me szczęście!… Zstępują. Cyrano potrząsa piką, do której drzewca przywiązana jest chusteczka Roksany Wiej, wiej, znaczny jej cyfrą, ty mały sztandarze! zatyka drzewce w ziemię; do kadetów W nich!… Bij, zabij!… W nich, wiara!… do grajka Stary! Na fujarze!… / Grajek gra. Na dźwięk pieśni dźwigają się ranni. Wyparci z szańca Kadeci obstępują Cyrana i mały, powiewający z drzewca proporzec. Kareta pokrywa się, napełnia ludźmi, najeża rusznicami i zmienia w redutę. / JEDEN Z KADETÓW / ukazuje się na szańcu, cofając się i bijąc ciągle, woła / Wchodzą na szaniec! / i pada martwy. / CYRANO Zaraz ich tu powitają. / Na szańcu ukazuje się nagle zwarty hufiec nieprzyjaciół. W powietrzu powiewają wielkie sztandary cesarskich. / CYRANO / komenderując / Pal!… / Huk palby z wszystkich muszkietów naraz. / KRZYK / w szeregach nieprzyjacielskich / Pal!… / Mordercza kanonada. Kadeci zewsząd padają trupem. / OFICER HISZPAŃSKI / odkrywając głowę / Któż są ci, co się tak zabijać dają? CYRANO / stając wśród świstu lecących kul, deklamuje / Oto gaskońskie są junaki Carbona de Castel-Jaloux; Bezczelni łgarze, zabijaki Oto gaskońskie… / Reszta ginie w śmiertelnej wrzawie bitwy. / AKT PIĄTY Gazeta Cyrana. (przekład W. Zagórskiego) / Piętnaście lat później, w 1655. Ogród klasztorny Pań od Krzyża w Paryżu. / / Dużo cienia. Na lewo dom, obszerny taras, na który wychodzi wiele drzwi. W pośrodku sceny półkole, a na nim olbrzymie drzewo. Z prawej strony na pierwszym miejscu, pośród wielkich zarośli, kamienna ławka półkolista. / / W głębi sceny aleja z drzew kasztanowych, które dochodzą z prawej, na czwartym planie, do drzwi kaplicy, wyłaniającej się spoza drzew. Poprzez podwójną firankę drzew tej alei widać zakręty trawników, inne aleje, gaiki, zagłębienia parku, niebo. / / Kaplica posiada małe drzwi boczne pod kolumnadą, opasaną zaczerwienionym winogradem, który chowa się z prawej, na pierwszym planie za bukszpanami. / / Jesień. / / Ciemne plamy bukszpanów i cisów zielonych jeszcze. / / Znaczna ilość żółtych liści pod każdym drzewem. Liście te zaścielają całą scenę, trzeszcząc pod stopami w alejach, pokrywają do połowy taras i ławki. / / Między ławką z prawej a drzewem wielkie krosna do haftowania; przed nimi małe krzesełko. Koszyczki pełne motków i kłębków. Tkanina zaczęta. Siostry wchodzą i wychodzą z parku; kilka z nich siedzi na kamiennej ławce koło starszej zakonnicy. Liście spadają. / SCENA PIERWSZA / Matka Małgorzata, Siostra Marta, Siostra Klara, Siostry. / SIOSTRA MARTA / do matki Małgorzaty / Siostra Klara w zwierciadło dwa razy spojrzała, Jak wygląda w kornecie twarzyczka jej biała. MATKA MAŁGORZATA / do siostry Klary / To brzydko tak zaglądać często do zwierciadła. SIOSTRA KLARA A siostra Marta dzisiaj z tortu śliwkę zjadła: Widziałam to, gdyż właśnie refektarz otwarto. MATKA MAŁGORZATA / do siostry Marty / To szkaradnie od rana tak jeść, siostro Marto. SIOSTRA KLARA Przechodząc, mimo woli w zwierciadłom spojrzała! SIOSTRA MARTA Śliweczka, którą zjadłam, była taka mała! MATKA MAŁGORZATA Opowiem to wieczorem panu Cyranowi. SIOSTRA KLARA / przestraszona / Ach, nie! Bo kpić z nas będzie. SIOSTRA MARTA I niechybnie powie, Że mniszki są zalotne! SIOSTRA KLARA Żarłoczne! MATKA MAŁGORZATA / z uśmiechem / Lecz za to Bardzo dobre. SIOSTRA KLARA Nieprawdaż, matko Małgorzato, Że pan Cyrano bywa tutaj co sobota Od lat dziesięciu? MATKA MAŁGORZATA Więcej! Gdyż odkąd tęsknota I serdeczny żal jego uroczej kuzynki — Skłonił ją, by zmieniła na czepiec beginki Krepę świeckiej żałoby. Czternaście lat temu Spadła jakby z niebiosów do tego eremu, Pośród nas stając nagle na klasztornej ziemi, Niby wielki ptak czarny pomiędzy białemi. SIOSTRA MARTA On jeden, odkąd ona osiadła w klasztorze, Umie koić frasunek, co zniknąć nie może. WSZYSTKIE SIOSTRY Tak wesoło, gdy przyjdzie! — On taki zabawny! — Kochamy go też bardzo, bo to druh nasz dawny. — Przekomarza się z nami! — Mówi nam balladki! — Bardzo chętnie dla niego robimy opłatki! SIOSTRA MARTA Szkoda, że doskonałym nie jest katolikiem! SIOSTRA KLARA Lecz my go nawrócimy z ojcem spowiednikiem. SIOSTRY Tak! tak! MATKA MAŁGORZATA Zabraniam jeszcze wam działać w tym względzie. Nie dręczcie go, bo rzadziej przychodzić tu będzie! SIOSTRA MARTA Lecz… Boże!… Jeśli duszy swojej nie pokrzepi… MATKA MAŁGORZATA Miej ufność, moje dziecię: Pan Bóg zna ją lepiej. SIOSTRA MARTA Co sobota, gdy przyjdzie, wnet głosem Stentora Mówi jednak: „Wiesz, siostro, mięso jadłem wczora!”. MATKA MAŁGORZATA Ach! Tak do ciebie mówi? Choć, niestety, kiedy Był tu po raz ostatni, dwa dni nie jadł z biedy. SIOSTRA MARTA Kto ci, matko, powiedział, że on w takiej biedzie? MATKA MAŁGORZATA Pan Le Bret. SIOSTRA MARTA I czyż nikt mu z pomocą nie przyjdzie? MATKA MAŁGORZATA Nie, on jest bardzo dumny, więcby się rozgniewał! SIOSTRA MARTA Mój Boże! Dwa dni nie jadł — kto by się spodziewał! / W głębi alei widać ukazującą się Roksanę, ubraną czarno, w czepcu wdowim, z długim welonem;De Guiche, wspaniały i podstarzały, idzie obok niej. Idą wolnym krokiem. Matka Małgorzata wstaje. / MATKA MAŁGORZATA Cyt! Pani Magdalena przechadza się w parku Z pewnym gościem… Wracajmy — cichutko, bez gwarku. SIOSTRA MARTA / cicho do siostry Klary / Czy to książę-marszałek de Grammont? MATKA MAŁGORZATA Za chwilę Nadejda, śpieszmy się. SIOSTRA KLARA / patrząc / Tak, jeśli się nie mylę. SIOSTRA MARTA Dawno jej nie odwiedzał, od kilku miesięcy! SIOSTRY Ha, dwór! — Obóz! — Zabawy! SIOSTRA KLARA Zajmują go więcej! / Odchodzą. De Guiche i Roksana nadchodzą w milczeniu i zatrzymują się przy krosnach. Pauza. / SCENA DRUGA / Roksana, Książę de Grammont, dawny hrabia de Guiche, potem Le Bret i Ragueneau. / KSIĄŻĘ I tu mieszkasz, na przekór śnieżnej swej białości Wciąż w żałobie? ROKSANA Wciąż. KSIĄŻĘ Zawsze wierna swej miłości? ROKSANA Tak. KSIĄŻĘ / po chwili / Czy mi przebaczyłaś? ROKSANA Wszak jestem w klasztorze. / Nowe milczenie. / KSIĄŻĘ Doprawdy to był człowiek?… ROKSANA Znać go należało, Chcąc właściwie ocenić. KSIĄŻĘ Poznałem go może, Przyznaję się otwarcie, w istocie za mało. …I zawsze na twym sercu ostatni list jego? ROKSANA Jak słodki, święty szkaplerz, co broni od złego. KSIĄŻĘ Kochasz go nawet w grobie? ROKSANA Nieraz mi się zdaje, Że odszedł tylko ciałem kędyś w obce kraje, Lecz miłość jego serca wiecznie dla mnie żywa. KSIĄŻĘ / znów po chwili milczenia / Cyrano cię odwiedza? ROKSANA Tak, często tu bywa. Tu go czekam, haftując wciąż ornaty mnisze. Zegar bije godzinę, jednocześnie słyszę — Bo nigdy nie odwracam czoła! — po tarasie Już laska jego stuka… Zwykł o jednym czasie Przychodzić regularnie. Tu siada w fotelu, Pod to drzewo przynoszą go dlań od lat wielu! Wyśmiewa moje tkactwo i niby gazeta, Co zaszło gdzie w tygodniu… Le Bret ukazuje się na tarasie. A, widzę Le Breta! Le Bret schodzi. Jakże się druh nasz miewa? LE BRET Źle. KSIĄŻĘ Och! ROKSANA / do księcia / On przesadza! LE BRET Wszystko, com przepowiedział: opuszczenie, nędza!… A każda epistoła wrogów mu sprowadza! Bo czy to pseudoszlachta, udający księdza, Czy literacki złodziej — na wszystkich napada! ROKSANA Głęboki jednak postrach wzbudza jego szpada. Nie trafią z nim do ładu nigdy. KSIĄŻĘ / kiwając głową / Kto wie? Może! LE BRET Że mogą nań gdzie napaść — o to się nie trwożę. Samotność, głód i grudzień do jego poddasza Wchodzący wilczym krokiem — ot, co mnie zastrasza! Te zabijaki zmogą łacniej od oręża! Co dzień swój pas do szpady o jeden karb zwęża. Jego nos jak pergamin wygląda najstarszy. Ma kusy przyodziewek tylko z czarnej szarszy. KSIĄŻĘ A mimo to rogata duszyczka w mdłym ciałku! Nie żałujcie go zbytnio. LE BRET / z gorzkim uśmiechem / Ach, panie marszałku!… KSIĄŻĘ Nie żałujcie go zbytnio, mówiąc bowiem ściślej: Żył bez paktów, tak wolny w czynach swych, jak w myśli. LE BRET / jak wyżej / Mości książę!… KSIĄŻĘ / wyniośle / Jam w zbytkach, jemu głód dopieka… Lecz uścisnąłbym chętnie dłoń tego człowieka! żegnając Roksanę Żegnaj mi. ROKSANA Przeprowadzę księcia. / Książę żegna Le Breta i zwraca się z Roksaną ku tarasowi. / KSIĄŻĘ / zatrzymując się, kiedy ona uchodzi po stopniach / Ja mu skrycie Zazdroszczę. Widzisz, komu zbyt uda się życie, Ten ma — nie uczyniwszy, broń Boże, nic złego! — Tysiące małych wstrętów do siebie samego, Z których żaden sumienia wprawdzie nie obciąża, Ale każdy zawadza. I tak płaszcz książęcy, Gdy po szczeblach wielkości w górę się podąża, Z szelestem suchych złudzeń wlecze zgryzot więcej, Niźli twoja żałobna suknia — zwiędłych liści, Gdy z parku wracasz piękna jak anieli czyści. ROKSANA / ironicznie / Książę pan marzycielem stał się? KSIĄŻĘ Nie inaczej. w chwili, kiedy ma już wyjść, nagle Mości Le Bret! do Roksany Pozwolisz? Słówko. do Le Breta półgłosem Nie zahaczy Druha twojego żaden śmiałek — to rzecz pewna; Lecz za wielu ma wrogów, a chociaż nie z drewna — Toż człek i nie z żelaza! I gdy w szachy grano, Ktoś wczoraj u królowej rzekł mi: „Ten Cyrano Mógłby umrzeć z powodu jakiegoś wypadku”. LE BRET Co? KSIĄŻĘ Tak. Niech siedzi w domu, aby na ostatku Nie uległ. Niechaj ma się z ostrożna. LE BRET / wznosząc ramiona do nieba / Z ostrożna! Ma przyjść. Muszę go ostrzec. Tak, ale… ROKSANA / która pozostała na tarasie, do zbliżającej się ku niej siostry / A co to? SIOSTRA Ragueneau chce cię widzieć, o, pani. Czy można Tu go wpuścić? ROKSANA Niech wejdzie. do księcia i Le Breta Niegdyś trwonił złoto, Teraz sam w nędzy. Zamiast wyrabiać pasztety, Został autorem, potem aktorem, niestety! LE BRET Łaziebnikiem… ROKSANA Śpiewakiem… LE BRET Perukarzem… KSIĄŻĘ Boże! ROKSANA Pedlem… LE BRET Teorbanistą…. ROKSANA Czym on dziś być może? RAGUENEAU / wchodząc z pośpiechem / Ach, pani! Spostrzega Le Breta. Zacny panie! ROKSANA / z uśmiechem / Niech waćpan opowie O swych nieszczęściach imci panu Le Bretowi. Zaraz wracam. RAGUENEAU Lecz… / Roksana wychodzi z księciem, nie słuchając go. Ragueneau podchodzi do Le Breta. / SCENA TRZECIA / Le Bret, Ragueneau. / RAGUENEAU Zresztą, widząc tu waćpana, Wolę, że ta rzecz cała będzie jej nieznana! — Szedłem właśnie odwiedzić mego przyjaciela. Mijam kościół, skąd kroków dwadzieścia oddziela Gospodę, w której mieszka… gdy widzę z daleka, Jak wychodzi. Więc biegnę. Cyrano nie czeka, Nie spostrzegłszy mnie, skręca na rogu ulicy… A ja biegnę… Wtem z okna wielkiej kamienicy, Koło której przechodził — wypadkiem?… być może! — Jakiś hajduk upuszcza kłodę drzewa. LE BRET Boże! Podli! RAGUENEAU Przybywam, a tu… LE BRET Przechodzi mnie mrowie! RAGUENEAU Nasz druh, nasz wieszcz na ziemi, z wielką dziurą w głowie! LE BRET Umarł? RAGUENEAU Nie! Lecz… niestety! Zaniosłem rannego Do mieszkania… Trza widzieć przytułek ów jego! LE BRET Cierpi bardzo? RAGUENEAU Nie, panie, jest bez przytomności. LE BRET Lekarz był? RAGUENEAU Przyszedł jeden, znany z uprzejmości. LE BRET Och, biedny mój Cyrano! — Nie mówmy Roksanie O tym od razu! — Cóż ów doktor? RAGUENEAU At, mospanie Gadał coś o gorączce, o błonie mózgowej!… Ach, nie poznałbyś waćpan w szmatkach jego głowy!… Śpieszmy! — Nie ma u jego wezgłowia nikogo! — Gdyby wstał z łóżka, mógłby umrzeć! LE BRET / ciągnąc go na prawo / Krótszą drogą Chodźmy! Przejdźmy tamtędy! Przez kaplicę! ROKSANA / ukazując się na tarasie i widząc Le Breta oddalającego się pod kolumnadą, która prowadzi do bocznych drzwi kaplicy. / Panie Le Bret! Le Bret i Ragueneau uciekają, nie odpowiadając. Le Bret uchodzi, słysząc me wołanie? To nowa poczciwego sprawka pasztetnika! / Schodzi z tarasu. / SCENA CZWARTA / Roksana sama, potem dwie Siostry, pauza. / ROKSANA Prześliczny dzień w wigilię samą października! Mój smutek się uśmiecha. Pogoda jesienna, Wbrew przysłowiu, zda mi się, mniej niż w kwietniu zmienna. Siada przy krosnach. Dwie siostry wynoszą z domu wielki fotel i ustawiają pod drzewem. Oto klasyczny fotel — biedni ci klasycy! — Dla Cyrana. SIOSTRA MARTA Lepszego nie ma w rozmównicy! ROKSANA Dzięki, siostro. Siostry się oddalają. Ma nadejść. Siada. Słychać zegar bijący godzinę. Zegar bić poczyna. — Moje motki! — To dziwne! Wybiła godzina? Pierwszy raz by się spóźnił? Mości Bergeracu! Siostra strzegąca furty — mój naparstek?… w saku! — Wezwie cię do pokuty! po chwili Już go wzywa do niej! — On dłużej zwlec nie może. — Zwiędły liść na dłoni! — Odrzuca liść spadły z drzewa. Cóż by mogło — nożyczki gdzieś mi zapodziano?… Tam je widzę! — przeszkodzić mu przyjść! SIOSTRA / ukazując się na tarasie / Pan Cyrano. SCENA PIĄTA / Roksana, Cyrano, potem siostra Marta. / ROKSANA / nie odwracając się / O czym to ja mówiłam?… Haftuje. Cyrano bardzo blady, w kapeluszu pilśniowym na oczy nasuniętym, ukazuje się. Siostra, która go przeprowadza, odchodzi. Cyrano zaczyna schodzić z tarasu, powoli, z widocznym wysiłkiem opierając się na lasce. Roksana zajęta robotą. Te barwy spłowiały, Hafty na tym ornacie już mają wiek cały! Jakby je tu odświeżyć? do Cyrana tonem przyjacielskiego łajania Dziś po latach wielu Pierwszy raz się spóźniłeś, drogi przyjacielu! CYRANO / który doszedł do fotelu i usiadł, głosem wesołym, nie licującym z wyrazem twarzy / Dlatego jestem wściekły, że mnie zatrzymano!… ROKSANA Czym?… CYRANO Wizytą, całkiem dziś niespodziewaną. ROKSANA / roztargniona, haftując / Zapewne jakiś natręt? CYRANO Nie, to ona była. ROKSANA Ale ją odprawiłeś? CYRANO Tak, kuzynko miła. — Wybacz mi, powiedziałem, ale dziś sobota, Dnia tego w pewnym domu czeka mnie robota; Nic mnie od niej nie wstrzyma: powróć za godzinę! ROKSANA / lekkomyślnie / Jakże śmieszną mieć będzie ta osoba minę, Czekając na twój powrót w tempie niezbyt skorem: Nie pozwolę ci odejść dzisiaj przed wieczorem. CYRANO Może będę zmuszony wcześniej się oddalić. / Zamyka oczy i milczy przez chwilę. Siostra Marta przechodzi przez park od kaplicy do tarasu. Roksana ją spostrzega i daje znak głową. / ROKSANA / do Cyrana / Już się nie przekomarzasz z siostrą Martą? Zalić Brak dowcipu? CYRANO Nie! grubym, śmiesznym głosem Zbliż się, siostro Marto, do mnie! Siostra zbliża się ku niemu Ha! ha! ha! Piękne oczy wciąż spuszczone skromnie! SIOSTRA MARTA / podnosząc oczy z uśmiechem / Ależ… spostrzega jego twarz i czyni gest zdziwienia Och! CYRANO / cicho, pokazując jej Roksanę / Sza! To nic, nic! głosem chełpliwym, głośno Wczoraj mięso jadłem! SIOSTRA MARTA Wiem, wiem. na stronie Dlatego licem przeraża wybladłem! prędko i cicho Do refektarza proszę przyjść za minut parę, Gorącego bulionu dam waćpanu czarę… Przyjdziesz aść? CYRANO Przyjdę, przyjdę! SIOSTRA MARTA Więc rzecz umówiona. Rozsądniejszym dziś trochę waszmość jest. ROKSANA / która słyszy ich szeptanie / Czy ona Próbuje cię nawrócić? SIOSTRA MARTA Uchowaj mnie, Boże! CYRANO Prawda! Święta gaduła, tak zawsze w ferworze — Milczy, zamiast kazanie wypalić mi ostre?… ze śmieszną wściekłością Tam, do kroćset! Ja także zadziwię wnet siostrę! udaje, że szuka nowego pomysłu, aby się przekomarzać Pozwalam ci w kaplicy… — ach, to rzecz nieznana! — Po… modlić się wieczorem za duszę Cyrana. ROKSANA Och! Och! Och! CYRANO / śmiejąc się / Siostra Marta milczy z osłupienia! SIOSTRA MARTA / łagodnie / Nie czekałam waszmości na to przyzwolenia. / Odchodzi. / CYRANO / podchodząc do Roksany, pochylonej nad krosnami / Zjem diabła, jeśli kiedy te ornaty mnisze Pokryje haft! ROKSANA Wiedziałam, że ten żart usłyszę. / W tej chwili mały wiatr strąca z drzew liście. / CYRANO Liście! ROKSANA / podnosząc głowę i patrząc w głąb alei / Wenecko żółtą wszystkie barwę mają. Przyjrzyj się, jak spadają. CYRANO Jak dobrze spadają! W tej podróży tak krótkiej z gałęzi ku ziemi Umieją pięknościami błysnąć ostatniemi, I mimo świadomości dążenia ku błotu Pragną, by ten upadek miał powab polotu! ROKSANA Cyrano w melancholii? CYRANO / przychodząc do siebie / Nie, chyba z pozoru! ROKSANA Daj pokój spadającym już liściom jaworu… I powiedz mi lepiej, co słychać nowego. Moja gazeta? CYRANO Służę. ROKSANA Ach! CYRANO / coraz bledszy i walcząc z bólem / Dziewiętnastego, W sobotę, król objedzon zbytnio powidłami, Dostał gorączki; dwoma lancetu cięciami Uśmierzono ją przecież i chociaż źle z głową, Najjaśniejszy puls znowu bije prawidłowo. U królowej na balu spalono w niedzielę Siedmset sześćdziesiąt cztery pochodnie… ROKSANA Tak wiele! CYRANO Don Juan Austriacki pobity nareszcie, Czterech czarnoksiężników powieszono w mieście; Pieskowi pani d'Athis lewatywę dano… ROKSANA Proszę bardzo, zamilczeć chciej, mości Cyrano! CYRANO W poniedziałek dwór bawił w Fontainebleau od ranka. Wtorek… nic. Lygdamira zmieniła kochanka. ROKSANA Och! CYRANO / którego twarz zmienia się coraz bardziej / We środę hrabiemu de Fiesque powiedziała Zmienna Monglat: Nie! Czwartek: bal u kardynała; Młody król do północy brał udział w zabawie; Piękna Mancini — Francji królową, lub prawie! W piątek znowu: Tak! — rzekła Monglat do hrabiego; A w sobotę… / Zamyka oczy. Głowa mu opada. Milczenie. / ROKSANA / zdziwiona, że nic już nie słyszy, odwraca się, patrzy i wstaje zmieszana. / Cyrano! Zemdlał! / Biegnie do niego z krzykiem. / CYRANO / otwierając oczy, głosem niepewnym / Co takiego? Widzi Roksanę schyloną nad sobą i szybko poprawiając kapelusz na głowie, odsuwa się z przestrachem w głąb fotelu. Nie, nie! To nic! ROKSANA Jednakże… CYRANO To mimo lat wielu Moja… rana… spod Arras… ROKSANA Biedny przyjacielu! CYRANO Ale to nic. To przejdzie. uśmiecha się z przymusem To już zapomniane. ROKSANA / stając przy nim / Każdy z nas ma swą ranę; ja mam także ranę, Która bliznę na strzępy niekiedy rozrywa. Ona tam, zadawniona, ta rana wciąż żywa. kładzie rękę na piersi Ona tam jest, pod listem, co zżółkły i blady! Lecz widać na nim jeszcze łzy i krwawe ślady! / Zaczyna się ściemniać. / CYRANO Jego list!… Powiedziałaś, że mi dnia którego Może go dasz przeczytać? ROKSANA Ach! Pragniesz?… List jego, Który sobie do trumny każę później włożyć? CYRANO Tak… Ja chcę… Jeszcze dziś… ROKSANA / dając mu woreczek zawieszony u swej szyi / Weź! CYRANO / biorąc go / Czy mogę otworzyć? ROKSANA Otwórz, czytaj!… / Wraca do swoich krosen, zwija je, układa wełnę. / CYRANO / czytając / „Roksano moja ukochano, „Żegnaj, umieram!…” ROKSANA / wstrzymując się, zdziwiona / Na głos? CYRANO / czytając / „Zapewne do rana Nie dożyję, bądź zdrowa! Tak pełną mam duszę Niewysłowionej jeszcze miłości, a muszę Umrzeć! Nigdy już, nigdy, mój wzrok, dla którego One były rozkoszą…” ROKSANA Ach, jak ty list jego Czytasz! CYRANO / czytając / „Stu pocałunków nie prześle w twą stronę. Nigdy, nigdy już oczy moje upojone Nie będą twoich w locie ruchów całowały! Oto widzę z nich jeden zwykły ci gest mały, Kiedy ręką dotykasz w zamyśleniu czoła…” ROKSANA Ach, jak ty list ten czytasz! / Noc zapada niepostrzeżenie. / CYRANO „I serce me woła: Żegnaj mi!…” ROKSANA Ty go czytasz… CYRANO „O, moje śliczności, „Kochanie moje…” ROKSANA Głosem… CYRANO „Skarbie mej miłości Czystej, jedynej…” ROKSANA Głosem… CYRANO „Najgłębszej, najszczerszej!…” ROKSANA Który z pewnością słyszę już nie po raz pierwszy! / Zbliża się niepostrzeżenie, staje za fotelem, pochyla się i patrzy na list. Zmrok coraz większy. / CYRANO „Serce me towarzyszy ci zawsze, boć przecie I jestem, i na tamtym będę nawet świecie Tym, który ciebie kochał bez miary; i ciebie… ” ROKSANA / kładąc mu dłoń na ramieniu / Jak możesz teraz czytać? Już noc jest na niebie. Cyrano wzdryga się, odwraca, widzi ją przy sobie, czyni ruch przerażenia, spuszcza głowę. Długie milczenie. Potem, w mroku zapadłym zupełnie, Roksana mówi, składając ręce. I on od lat czternastu w tej roli udaje Starego przyjaciela, i śmiesznym się staje! CYRANO Roksano! ROKSANA To ty byłeś. CYRANO Nie, nie, nie, Roksano. ROKSANA Domyśleć się powinnam była, gdy Cyrano Wymówił moje imię! CYRANO O, nie! To był inny! ROKSANA To ty byłeś! CYRANO Przysięgam!… ROKSANA Spostrzegam niewinny, Szlachetny cały podstęp: ty pisałeś listy… CYRANO Przysięgam, że… ROKSANA Mam przecież dowód oczywisty: Słowa tchnące uczuciem namiętnym, szalonym — Były twoje! CYRANO Nie! ROKSANA Twój to brzmiał głos pod balkonem! CYRANO Nie! ROKSANA Dusza była twoja! CYRANO Nie kochałem ciebie! ROKSANA Kochałeś mnie! CYRANO To tamten, co teraz jest w niebie. ROKSANA Kochałeś mnie! CYRANO Nie! ROKSANA Przeczyć już nie jesteś w stanie! CYRANO Nie, nie kochałem ciebie, me drogie kochanie! ROKSANA Ach! ile rzeczy przeszło… ile to powstało! — Co ci przez lat czternaście zamilczeć kazało, Gdy na tym oto liście, tak obcym dla niego, Te łzy były twoimi? CYRANO / podając jej list / Ta krew była jego! ROKSANA Na cóż wzniosłym milczeniem bronić prawdy nagiej, Męczyć się dzisiaj? CYRANO Na co?… / Ragueneau i Le Bret wchodzą, biegnąc. / SCENA SZÓSTA / Ci sami, Le Bret i Ragueneau. / LE BRET To szczyt nierozwagi! Ach! Byłem tego pewny! On jest tu! CYRANO / uśmiechając się i prostując / W klasztorze! LE BRET Pani! On zabił siebie, wstając! ROKSANA Wielki Boże! A więc ta jego słabość przed chwilą, niestety?… CYRANO To prawda! Nie skończyłem dziś mojej gazety: …A w sobotę ostatnią stała się rzecz taka: Zamordowano imci pana Bergeraca. / Zdejmuje kapelusz; widać obandażowaną jego głowę. / ROKSANA Cyrano! Co on mówi? Duch we mnie zamiera! Raniony! Ach! Dlaczego? CYRANO Z ręki bohatera Paść na szpadę, zwróconą prosto w środek serca! — To było mym marzeniem!… Los jednak szyderca!… I oto mnie w zasadzce spotyka śmierć pewna, Z hajduka ręki, z tyłu, od kawałka drewna! Bardzo dobrze. Chybiałem w życiu zawsze celu — Zwiodła mnie nawet śmierć. RAGUENEAU Ach! CYRANO Nie płacz, przyjacielu!… podaje mu rękę Powiedz mi, jaka teraz jest twoja kariera? Co porabiasz? RAGUENEAU / zanosząc się od płaczu / Objaśniam… świece u Moliera. CYRANO U Moliera! RAGUENEAU Lecz jutro pewnie go porzucę; Z oburzeniem spostrzegłem wczoraj w jego sztuce, Że waćpanu znów ściągnął jedną scenę… LE BRET Całą! RAGUENEAU Tak, mospanie, to słynne: „Lichoż mu kazało?…” LE BRET Molier wziął ją od ciebie! CYRANO Cyt! cyt! Niech mu służy!… do Ragueneau Scena ta niezawodnie miała sukces duży? RAGUENEAU / łkając / Śmiano się do rozpuku! CYRANO Byłem z losem w gniewie!… Całe życie suflerem, o którym nikt nie wie! do Roksany Pomnisz, jak pod balkonem Chrystian zbyt nieśmiały Mówił z tobą w noc letnią? To mój żywot cały: Gdym na dole stał w cieniu, inni bez obawy Wzwyż się pięli po słodki pocałunek sławy. Tak jest słusznie, przyznaję na progu mogiły: Molier ma geniusz, Chrystian był piękny i miły! W tejże chwili na głos dzwonka z kaplicy widać w głębi alei zakonnice, udające się na modlitwę. Dzwon je woła — niech idą na modlitwę błogą! ROKSANA / wstaje, aby zawołać / Siostro, ach, siostro! CYRANO / wstrzymując ją / Nie, nie! Nie chodź po nikogo! Zanimbyś powróciła — już mnie tu nie stanie. Zakonnice wchodzą do kaplicy, słychać organy. Brak mi było harmonii — mam ją na żądanie. ROKSANA Ja cię kocham, żyj! CYRANO O, nie! Po takim zaklęciu Tylko w baśni się zdaje wstydliwemu księciu Szpetność jego rozpływać od tych słów ze słońca… Lecz ty byś mnie widziała brzydkim aż do końca. ROKSANA To ja wszystkiemu winnam! CYRANO Przeciwnie, Roksano! Słodycz kobieca w życiu była mi nieznaną. Matka mię nie lubiła, a siostry nie miałem, Lękałem się kochanki z okiem drwiącem, śmiałem, Tobiem winien, żem bywał niekiedy we dwoje, Dzięki tobie podwika weszła w życie moje. LE BRET / pokazując mu księżyc, którego blask przechodzi przez gałęzie / Druga twa przyjaciółka wita cię, kolego. CYRANO / uśmiechając się do księżyca / Dyjana! ROKSANA Dwa razy tracę kochanka jednego! CYRANO Le Bret, teraz się wzniosę na ten księżyc siny, Nie trzeba mi już dzisiaj budować machiny… ROKSANA Co ty mówisz, Cyrano? CYRANO Tak jest, nie inaczej. Bóg mi go niewątpliwie na eden przeznaczy. Niejedna tam wygnana przyjazna mi dusza: Odnajdę Sokratesa i Galileusza! LE BRET / wzburzony / Nie! nie! To nazbyt głupie, zbyt niesprawiedliwe! Taki poeta! Serce szlachetne, uczciwe! Umrzeć w ten sposób!… Umrzeć!… CYRANO A Le Bret już gdera! LE BRET / we łzach / Drogi mój przyjacielu!… CYRANO / wstając z okiem błędnym / Z ręki bohatera Paść na szpadę… — Gaskońskie oto są junaki… — Masa elementarna! Sęk nie lada jaki! — Od owej chwili powstał wielki czasu przedział. LE BRET Jego wiedza… w gorączce! CYRANO Kopernik powiedział… ROKSANA Och! CYRANO Lichoż mu kazało?… Lichoż mu kazało Łazić na te galery?… Czy miejsca już mało?… Filozof, fizyk, Poeta, muzyk. Rębacz śmiały i waleczny Oraz żeglarz napowietrzny, Cięty w mowie, W każdym słowie. Był kochankiem nie dla siebie! — Tu spoczywa, śniąc o niebie, Z uśmiechniętym wciąż obliczem Imć pan Herkules-Sawiniusz De Cyrano de Bergerac, Co był wszystkiem i był niczem. …Lecz odchodzę, wybaczcie, dłużej zwlec nie mogę: Patrzcie, Dyjana promieniem wskazuje mi drogę! Pada w siedzącej postawie na fotel. Płacz Roksany przywołuje go do przytomności, spogląda na nią, bawiąc się jej welonami. Nie chcę, byś po tym dobrym i pięknym Chrystianie Mniej płakała; skromniejsze jest moje żądanie: Pragnę tylko byś dała — gdy w proch się zamienię — Tym żałobnym welonom dwojakie znaczenie: Żeś w żałobie po mężu i po przyjacielu. ROKSANA Przysięgam ci!… CYRANO / wstrząsany wielkim dreszczem, wstaje nagle / Nie tutaj! Nie! Nie w tym fotelu! Chcą mu przyjść z pomocą. Nie podtrzymujcie mnie! Precz! Nic prócz tego drzewa! milczenie Już się zbliża. Jak marmur ciąży mi cholewa, Jak ołów rękawica! prostuje się Och!… Już kosą dzwoni, Zaczekam na nią, stojąc, dobywa szpady i ze szpadą w dłoni! LE BRET Cyrano! ROKSANA Och, Cyrano! / Wszyscy cofają się przerażeni. / CYRANO Coś patrzy z ukosa… Ona śmie patrzeć na mój nos, ta płaskonosa! podnosi szpadę Co mówisz?… To daremne?… Twój wyrok mi znany! Lecz nie walczy się tylko w nadziei wygranej! To piękniej, gdy na próżno, bo za ideały! — Ale któż są ci wszyscy? — Jest was legion cały? Poznaję starych wrogów! Na czele mych gości Kłamstwo? uderza szpadą w próżnię Masz! masz! — Ha, ha, ha! Przesądy, Podłości, Kompromisy!… uderza Co, chcecie, bym wchodził w ugodę? Nigdy, nigdy! — Ach! jesteś, Głupstwo, wiecznie młode! — Wiem, że zduszą mnie wasze uściski padalcze; Nic nie szkodzi: ja walczę! Ja walczę! Ja walczę! robi olbrzymie młynki i zatrzymuje się, dysząc Wydzieracie mi wszystko, róże, laury wieszcze! Wydzierajcie! Wbrew waszej woli jest coś jeszcze, Co unoszę, czym teraz, gdy wejdę do Boga Zmiotę proch w mym pokłonie z gwiaździstego proga, Jest coś, co bez zagięcia, bez plamy, z dni chwały Unoszę… rzuca się z podniesioną szpadą To jest… / Szpada wymyka się z jego rąk. Cyrano chwieje się, pada w ramiona Le Breta i Ragueneau. / ROKSANA / nachylając się nad nim i całując go w czoło / Jest to?… CYRANO / otwiera oczy, poznaje ją i mówi z uśmiechem / Pióropusz mój biały. / Zasłona. / ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/rostand-cyrano-de-bergerac. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Edmund Rostand, Cyrano de Bergerac, Nakładem Redakcyi "Gazety Polskiej", Warszawa 1898. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Aleksandra Kopeć, Wojciech Kotwica. ISBN-978-83-288-5747-6