Spis treści

      Bianka RolandoBiała książkaCzyściecPiesń dwudziesta piąta. Zakład utylizacji odpadów higienicznych

      1
      Znów byłam zatrzymana w swoim pędzie dookoła
      Jeszcze kręciło mi się w głowie od zwichrowania
      Widzę częściowe układy urbanistyczne miejsc pokutnych
      Sami sobie konstruują wszystko podług swoich umiejętności
      5
      A tu, proszę, jaki się znalazł mrówczy architekt ukryty
      Na pudrowym podłożu zbudowany, dobrze prosperujący
      zakład utylizacji odpadów higienicznych
      w sumie takie miejsca muszą przecież gdzieś istnieć
      Gdzieś to wszystko trzeba gromadzić, te bandaże
      10
      zużyte, zaropiałe waciki i łazarzowe prześcieradła
      w które obwijane są zwłoki, po przejściach dalej
      Te resztki ciał pozostawianych w ramach operacji
      na otwartym sercu albo otwartych ustach, oczach
      ciągle się zatykają w rurach przechodzących dalej
      15
      wybijają swój smród i zawartość na wierzch znów
      Widzę niewysoki budynek z dużym, wilgotnym kominem
      wielkie złoża śmieci, z których może lęgnąć się epidemia
      Noszą w sobie organiczne ślady tych, na których żerują
      bakterie rozwiązujące najbardziej skomplikowane zadania
      20
      rozwiązują ich znaczenia do liczb pierwszych, do zera
      Lęk przed nimi nakazuje spalać w ogniu potężnym
      ślady po zostawionych słabościach i niedołęstwie
      Każda z cegieł tego budynku z popiołu sprasowanego
      ustawiona krzywo, jakoś tak niedopasowana do innych
      25
      Na każdym bloczku napis wypalony w ceramice
      pismem kaligrafa, starał się bardzo brzydko pisać
      Konstrukcje wytrzymujące nacisk przechodzenia
      Każda z cegieł była osobno i razem, tworząc zgrabną ruinę
      w której ktoś mieszkał, narzekał głośno z daleka
      30
      W kominie nikła strużka dymu krążyła
      rysując rebusy trwające
      bez rozwiązania
      Dym sygnalizował
      że zakład utylizacji jest czynny
      35
      mimo bardzo późnej pory