Bianka RolandoBiała książkaCzyściec Pieśń ósma. Walerianowy śpiewa żołnierskie piosenki

    1
    Fioletowy język trzepocze zalękniony pieśń ostatnią
    nad rozlewiskiem zabagnionym ze szlamu i waleriany
    Wojenne pieśni śpiewam nad głuchym jeziorem, echami
    Ciągle zapomnieć nie mogę, choć chłepczę tę maź
    5
    Czynić tak muszę na pamiątkę tego, że musiałem pić
    dużo lekarstw uspokajających, zapominając na zawsze
    czym laur zwycięstwa jest odkupiony, medale spoczywające
    w komodzie sosnowej, nie było gdzie ich położyć
    To była krwawa jatka, nikt już tego prawie nie pamięta
    10
    Mnóstwo rannych, sami zabici, piekło na ziemi
    choć teraz nie jestem pewien używania tej metafory
    Walczyliśmy w kurzu czarnej chmury z deszczem kwaśnym
    Nadchodziła burza gniewu, dla nas, dla mas wyginanych
    dla mas wyginanych miękko-swobodnie na wietrze
    15
    Zabić wroga gwałcącego nasze łąki i miasta brudne
    Jego kobiety czeszą się inaczej niż nasze, mają karminowe usta
    naszym się zawsze włosy przetłuszczają, to oznaka zdrowia
    Wojenne pieśni śpiewam nad głuchym jeziorem, z chórem
    Wiesz, jak wygląda pejzaż pełen fontann żylnych, tętniczych
    20
    Nigdy pewnie nie byłaś w miejscu, gdzie nóż nie wystarczy
    Te krzyki, te ciała porozrzucane przez huki, bomby
    Widzisz te twarze pełne zalęknienia, płoszą się zwinnie
    patrzą na ciebie, błagając o naturalną litość w tobie wydzielaną
    Zamykają oczy, zaciskając je do środka, obawiając się huku
    25
    przypominają sobie jakieś pourywane strzępy modlitw
    Ty stoisz przy nich i celujesz prosto w ich twarze ściśnięte
    Wydaje ci się, że widzisz twarze wszystkich męczenników
    rzeźbionych w miękkim drewnie przez szatana rzemieślnika
    On uwypukla, jak mocno cierpią z niczego, dla igraszki losu
    30
    Te lukrowane słodycze palone, smażone i farbowane
    Jak już strzelasz, to odwracasz głowę w stronę czyśćca
    W końcu jednak trafiono i mnie, w ucho lewe — prawe
    Leżałem wtedy na leżaku, spoglądałem w niebo
    Słoneczne leżaki — nosze, niosą cię do szpitala
    35
    a tam dowiadujesz się, że nic z tego nie będzie
    chyba że wytną ci wszystko bez znieczulenia
    Będą ci nożyczkami do papieru wycinać wycinanki
    Wydrylują twoje owocowe, robaczywe wnętrza
    Wtedy przypomnisz sobie twarze wszystkich zabitych
    40
    własnoręcznie za pomocą karabinów na słowa
    tratatatatrattaatrrratatratttatratttatratttatatatrrrrrata
    takie karabiny mają techniczną usterkę, mogą się zacinać
    i jąkać