Spis treści

      Bianka RolandoBiała książkaNiebo Pieśń zerowa. Usprawiedliwienie

      1
      Niech zaczną się tajemne i skryte mruczanki
      z witaminami, z minerałami, z kleikiem ryżowym
      dla ciebie, pachnący mlekiem cielaku
      byś był jeszcze bardziej syty niż zwykle
      5
      Obiecuję nie stać na paluszkach u nóg
      nie dotykać czupryną wielkiej kazalnicy
      Jej mroczne sapanie słychać już z daleka
      Wszyscy mają podniesione wysoko oczy
      dostrzegają rozwiązania sklepień żebrowych
      10
      Pani w drugiej ławce popuszcza mocz
      stary niedźwiedź mocno śpi, my się go boimy
      Oto wschodzi nowa gwiazda na Południu
      jej ciemność oblewa mnie lukrem
      skleja moje ruchy, czyni je monumentalnymi
      15
      Pani ortodontka ostrzegała mnie przed słowami
      które psują od swej słodyczy zdrowe zęby
      Moje końskie uzębienie prawidłowo spoczywa
      w smyczy z nierdzewnego drutu, pociągnij dalej
      pogryzę swój język do mięśnia, do anatomii
      20
      Zostanę przysypana magicznym proszkiem
      bym mogła skryć swe bliki i odbicia od ciebie
      gruba warstwa niech skryje moją głowę
      niczym pokrywa śniegowa będzie ciężka
      niespodziewanie wywoła katastrofy konstrukcyjne
      25
      Oby ich ogrom przeraził ekipy budowlane
      zastanawiające się nad tym, jak temu zapobiegać
      Pan majster radzi — szlifierki używamy ostrożnie
      by nie ranić jaśminowych i pachnących rąk
      Pogłaszcz, no pogłaszcz mnie, no jeszcze boleśniej
      30
      Wydrapałam resztki komfortowego naskórka
      spod kolan, spod łokci, z szyi, z ramion, z pleców
      Drapałam się boleśnie, ale i z bolesną przyjemnością
      do czarnej krwi, do białej kości
      Czerwone ślady po tych wycieczkach są obecne
      35
      Nic nie pomaga, próbowałam alantanu, cukru pudru
      nic nie złagodzi tych objawów, żadna tajemna maź
      Mimo swej kruchości oraz tendencji do cukrzycy
      uczyniłam swe kroki hałaśliwymi i monumentalnymi
      Rehabilitacja obślinionej i bezwładnej Bianki
      40
      Nie ma już wózka inwalidzkiego, ni pomocnej dłoni
      droga jest tylko na oślep
      Trudno wymacać jakieś znajome, przyjazne kształty
      znaleźć jakąś barierkę
      Jestem straszliwie zakudlona, zakundlona
      45
      Oczy porasta cierpki zarost zapomnianej
      na policzku rośnie warkocz mojej siły Samsona
      po moim grzbiecie biegają drogocenne pchły
      Weszłam po skrzypiących z delikatności schodach
      na stary, zapomniany strych pełen bibelotów
      50
      Kiedyś były tak dobrze rozpoznawane z daleka
      teraz wszyscy zapomnieli ich przyjemnego widoku
      Takie dekoracyjne, takie dodatki do wszystkiego
      po prostu świetne się nadają na black garden party
      Idę z wypukłą piersią pełną nie mleka, ale stali
      55
      przyporządkowaną mi przypadkowo i śpiesznie
      przez świat natury, kotów, gruszek, lepkich much
      Naturalna odporność wzmacniana przez składniki
      w mleku nowej matki o chłodnym spojrzeniu
      Nie spodziewaj się ciepłego, rozpoznawalnego
      60
      to wszystko dla tych, którzy mają tylko dziąsła
      nie potrafią dobrze i prawidłowo przepychać dalej
      Moja konstrukcja tak delikatna, wrażliwa
      będzie niezniszczalna, wiekuista i trwała
      Będą się o nią rozbijać kutry rybackie pełne węgorzy
      65
      jak o górę lodową lub nie zanotowaną na mapie rafę
      Padlinożerne ryby będą miały zdziwiony wyraz pyska
      nad wyraz, nad słowo
      Moje podbrzusze miękkie kute jest w niezwykłym stopie
      z kowalskim zacietrzewieniem wykuwane w piwnicach
      70
      Technologowie z Uniwersytetu w Chicago
      nigdy nie dojdą, z jakich składników jest ten stop
      mimo licznych badań i wielości papieru do drukarki
      będą uśmiechać się niepewnie, spoglądając na siebie
      Oto idzie przed wami Bianka, wasza prywatna bielanka
      75
      sypie w niezwykłej obfitości czarne kwiaty
      z zawieszonym na szyi koszyczkiem
      Rozsypuję ich kadzielniczy swąd pod wasze stopy
      by ośmielić wasze kroki i uczynić je odtąd innymi