Bianka Rolando Biała książka Piekło Pieśń trzydziesta druga. Punta Corvo Sztuczne kwiaty czarnym plastikiem pachnące schowam się w nich jako bruna i tam będę spijać z ich rozżarzonych pręcików szafran krokusowy Stąd będę obserwować panoramiczne niszczenie Wyrzucają tu mnie padlinożerne, przyglądając się Biegnę wciąż do tyłu, do tyłu uciekając przed nimi tam gdzie są czarne wybrzeża i plaże rozszarpane Dawne ujście rzeki Magry do morza jest wyschnięte Punta Corvo nad przepaściami, ostatni kawałek ziemi we wspomnieniu jej pylistości próbuję się zakopać usypać sobie jakąkolwiek mogiłę, byle jak przykryć Wleczona na pogubionych szczeblach kości swoich wznoszę swój wzrok z wysiłkiem nieludzkim Widzę z daleka miejsce dawnego połączenia wodnego Koryto rzeki szerokiej wkopane odwrotnie brzegi zakleszczone dawnymi okowami kalcytu antykaniony imponujące na tle ciągłego zachodzenia Zwapnione, zwątpione skały gną się w kierunkach oddolnych Są prehistoryczne dowody na to, że kiedyś tutaj były granice Wielkie katastrofy geologiczne oddzieliły tamami ujścia Rzeka tłusta, kiedyś czerpiąca z morza, miała tu swoją deltę te małe i większe dopływy miały swe imiona pradawne Magra zawróciła swój kierunek, rodząc ziarno bolesne od środka zatamowana, utracona z woli, w gniewie kanał wyschnięty, w nim tylko szkielety udawały dawny nurt Jakże to dawne czasy, w których jej dal rozpływała się w toni Głębokie koryto wskazuje na dawne, odrzucone zależności Pozostały jednak ślady w dawnych połączeniach wodnych Teraz sztuczna substancja płynie, lustrami odbija kanciastymi najtragiczniejsze szczątki po historiach rozsypane pod stoły Zasłaniam swe oblicza z przerażenia tymi powidokami Bagna wyrzucające z siebie nieprzetłumaczalne odchody Nie da się o nich powiedzieć w żadnych językach poplątanych Nie ma już tłumaczy, żeby tę starożytność zaklętą pojąć Widzę w ostrości wielkiej wyciągające się plaże w dole rozgrzane nienawiścią do oświetlenia nawet sztucznego Szukają ofiar, zazwyczaj spadają one spychane z Punta Corvo spadają one jak kwiaty wiecznie nieżywe i trwające na dywany spadają, pod stepujące, pod jaskrawe stopy tych, którym się udało zbudowanie tamy wiecznej Odwrócone imiona strumieni, kiedyś wpływających Dziś kanałami gnilnymi się zwą i ciągle się rozkopują kosztem nadających się do tego dostatecznie twardych narzędzi i w wiecznym, przekornym udawaniu swych głębin wabią A tam jest tylko parę minimetrów płynu, a reszta to szlam stoi, nic nie wytrąca jego chemii zawiązanej w sobie Pływają w nich nieżywe istoty zatkane wiecznym tłuszczem z przerażeniem obserwujące te dziwne pojemniki od środka Wiem, że zostanę zrzucona zaraz pod ich stopy z tej skały Będę leżeć na plaży wyłamana, gnieciona przez ich paradę Będę leżeć na ich betonach, malowanych emulsją światłoczułą Misterne to kłamstwo spowodowane odległością, że to nie plaża w której zanurzasz swój ciężar, w miękkości jej odpoczywasz To wszystko malarstwo iluzjonistyczne, wrażenie perspektywy Te odległości też są niewielkie, wszystko ściśnięte w sobie gnieżdżące i włażące na siebie, i rozpychane ostrymi łokciami Jak to wszystko może się mieścić w tak małym punkcie? Jego granice nierozszerzalne, tkane z włóczki ciernistej Jeszcze wokół tych skorup wydrążonych boleścią i śmiercią podąża wieczna procesja, pochód z wieloma uczestnikami dawnymi głowami roztrzaskują się o nisko założone stropy Rysują kontury, ściągając swym wzrokiem wszystko w pobliżu wszystkie resztki wyobrażające sobie zbyt wiele Rozciągane na krosnach niewyobrażalnych barwią sobą tkaninę Spadam na kawałek mej twarzy, na beton, słyszę już ich tupoty gęste, zbite w jednorodny pokaz siły, militarnych możliwości w milionach egzemplarzy powielane, odbijane boleśnie W kalcytowych zębach kruszą śmietanową porcelanę z dawnej rodzinnej zastawy wytłukiwanej regularnie ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/rolando-piesn-trzydziesta-druga-punta-corvo. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest udostępniony na licencji Licencja Wolnej Sztuki 1.3: http://artlibre.org/licence/lal/pl/ Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Bianka Rolando, Biała książka, Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznan 2009. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów autora. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Aleksandra Kopeć, Paweł Kozioł, Jan Szejko.