Rolando, Bianka Pieśń czwarta. Prochy Kozioł, Paweł Kopeć, Aleksandra Choromańska, Paulina Szejko, Jan Fundacja Nowoczesna Polska Współczesność Liryka Wiersz Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów autora. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/rolando-piesn-czwarta-prochy Bianka Rolando, Biała książka, Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznan 2009. Licencja Wolnej Sztuki 1.3 http://artlibre.org/licence/lal/pl/ xml text text 2017-07-26 pol https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/5772.jpg Oops!, steve p2008@Flickr, CC BY 2.0 http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/5772 Bianka Rolando Biała książka Czyściec Pieśń czwarta. Prochy Oto linoskoczek, na poły przechodzący/ nad piekłami srogimi, nad niebami mdłymi/ teraz leży w swym stroju biało-czarnym/ rozumiejąc powoli swe nagłe rozbicie/ na grubą warstwę lepiącego się Prochu/ Ukryte są w nim tajemnicze pumeksy i resztki/ wysuszonego mleka z piersi, z witaminami/ zmielone z dokładnością magistra farmacji/ wszelkie lekarstwa, tabletki świata na wszystko/ W środku można wyczuć jeszcze inne rzeczy/ choćby spopielone kawałki słów za słabych/ czy wałęsające się nawiasy jak pogubione rzęsy/ Substancja ta miała cechy leczniczo-drażniące/ smutek wypełniający mnie całą zgruchotaną/ Słodkie tabletki przemielone otaczają mnie/ Gorzkie antybiotyki zmielone w buzi/ wyplute na krawężnik rzeczy wszelkiej/ Wszystko było jakieś takie skurczone tu/ z zimna i ze strachu, i ze smutku/ podkurczone ze wstydu, że się nie udało/ Patrzeć swymi przepłakanymi oczami/ Nie można ich przymknąć ni zmrużyć/ Krajobraz dokładnie 50% bieli-czerni/ Mam w dłoni jeszcze prochy dla siebie/ Moje kolorowe przyjemności skurczone/ ściśnięte, barwiące swą słodką powłoką/ by się lepiej łykało, by łukiem tęczy/ zbawić moje bóle podziemne/ Prawdziwe cuda mogą się zdarzyć, gdy zmieszam/ różne lekarstwa ze sobą nie do pary, nie do wiary/ Popiję zwietrzałym winem, poczekam na prochy/ na moje wewnętrzne przecieranie się bolesne/ Jeśli chcesz znać tę chorobę, to jest ona rzadka/ osoba o takich skłonnościach cierpi prześmiesznie/ ma potworne bóle głowy i zawroty, i krew z nosa/ jej leci na ziemię, z nią całą na ziemię, zalewa się/ wszystko widzi straszliwie ostro, każdy detal/ mocno wbija się w nią, za głęboko zdecydowanie/ Teraz jestem w prochach na prochach w twoich prochach/ prawie zatopiona, trafiona, prawie zatopiona/ Łykam miliony lekarstw za pomocą siebie, zanurzam się/ Przedawkuję wielokrotnie ilość lekarstw na dobę/ po to, żeby się już nie obudzić, by ten sen przedłużony/ zagłuszyć za pomocą przyjaznej dłoni, jaką podaje nam/ farmakologia/ co głaszcze po głowie, głaszcze, głaszcze przyjemnie