Spis treści

      Bianka RolandoBiała książkaPiekłoPieśń siódma. Pieśń ściśnięta

      1
      Płaczcie teraz, wszystkie płaczki żydowskie
      Te najpiękniejsze łzy ocierajcie wymuszone
      Wysuszajcie swe płatne oblicza włosami
      perfumowanymi i namaszczanymi, i długimi
      5
      Do tego pośmiertnego orszaku wybieram
      te najbardziej wczuwające się i niewinne
      z wielkimi oczami rozmazanymi za zapłatę
      Drogimi kamieniami was obsypię, całe drogie
      Te ręce załamujące się, te jęki, naciągane wycie
      10
      Ja nie mogę nad sobą płakać na zewnątrz
      Wciśnięta w siebie widzę tylko swój smród
      Nie potrafię czuć, tylko ścisk niemiłosierny
      Wpychana w najmniejsze ramy moja wielkość
      ograniczana liniami czarnymi, oskarżającymi
      15
      Me kształty dawne w bolesnym marynowaniu
      Zapadam się nieskończoną ilość razy w się
      W najgłębszą przepaść w sobie ciągle wpadam
      Ciągle spadam w dziurę, którą jestem, pełną i złą
      i te chóry potępione, te głosy z dawna cierpiące
      20
      przypominają mi dokładnie śmierć zadawaną
      Teraz tęsknię za jego obliczem, które odrzuciłam
      Za morzem pozostał i pozwoliłam mu zapomnieć
      Tu wszystko już zostało spełnione w echach licznych
      Tu wszystko już zostało zaprzepaszczone kiedyś
      25
      Wciśnięta w środku żyję tylko rykiem wewnętrznym
      Nie wyobrażałam sobie, że tak boli śmierć wieczna
      Umieram nieskończoną ilość razy, niewidząca kresu
      zadać sobie ból z jego dekoracyjnymi detalami
      Mieć przez chwilę możliwość tej rozkoszy boleści
      30
      Nienawidzę najbardziej mego bytu skurczonego
      wszystkiego, trwającego w nieśmiertelności mojej
      Płaczcie, o piękne kobiety płatne i lakierowane
      Zmuszajcie się, zmuszajcie się wzajemnie, podsycajcie
      do żalu za moim wiecznym pogrzebem w listopadzie
      35
      Trwam z więdnącym wiankiem chryzantem na głowie
      Odszedł ten, co podawał mi wino do ust, pragnąc mnie
      bez niego wysuszona oceniam ciągle mą stratę wieczną
      Brak mi teraz tych pieprzonych, pastelowych kolorów
      kojarzących się z jego cichą obecnością w dalekich tłach
      40
      Niech wasz płaczliwy skowyt wzniesie się, o płaczki
      w ten kosmos okrutnie cichy i wolny, piekielnie wolny