Spis treści

      Bianka RolandoBiała książkaNieboPieśń trzydziesta siódma. Pieśń rzeźbiarska

      1
      Dalsze przechodzenie, poruszanie się za pomocą wiatru
      Rzeźbiony jestem podczas moich mistycznych spacerów
      Pod skórą rzeźbią mnie słowa głęboko, boleśnie niekiedy
      Rytmiczne strupy po nich na śliskim ciele podróżnika
      5
      W powietrzu rysują się słowa właściwe
      odrzucając niepotrzebne kawałki moich tkanek
      Materiał odcinany odsłania właściwy kształt głęboki
      Drążą mnie pewne brzmienia prawie muzyczne wokół
      bardzo ostre, łagodne zarazem uderzenia dłuta w cielesność
      10
      Ostatnie poprawki, szlifowanie do gładkiej chropowatości
      Tutaj znaczenia są bardzo wnikliwe i docierają celnie, oj
      Przechodzę przez ich delikatne łuskanie i pieszczoty
      zabierają coraz więcej zbytku z mojego nieciała
      Wielkie szczotki w myjni samochodowej przenikliwe
      15
      wycinają resztki styropianu cichego, ciepłego, izolacyjnego
      Strzepuję się z niego, z jego resztek, strzepuję się z siebie
      Idąc po brokatowym piasku, nie mając głowy na karku
      w murzyńskim tańcu zbliżam się do następnego przystanku
      Rytmiczne uderzenia we mnie, ślady słów mnie biczują
      20
      dla pięknego niewyglądu, dla nieistotnego nastroju sytuacji
      To one jeszcze mnie określają, trzeba jeszcze zamieść resztki
      Sam jestem teraz zaskoczony swoim prawidłowym wyobrażeniem
      Śpiewam pieśń rzeźbiarską, rozkruszając się w brokat dekoracyjny
      bliski morskiemu oddechowi, bez wygimnastykowania się w pocie
      molto allegro
      25
      Pomału gubię swoje nogi i ręce
      O rzeźb mnie, rzeźb, słowo wiekuiste
      Pakuj mnie w czarne foliowe worki
      te rozproszone tłuszcze po mnie
      Niech całkiem nowy stanę przed tobą
      30
      wszystko zgodnie z naturą materiału
      słuchając jej technologicznego szeptu
      Nic nie będzie przeciwko mnie
      pogłębi mnie bardziej do środka
      za pomocą nowej wymowy