Rolando, Bianka Pieśń piąta. Pierwszy kawałek o najbardziej łagodnych krawędziach Kozioł, Paweł Kopeć, Aleksandra Choromańska, Paulina Szejko, Jan Fundacja Nowoczesna Polska Współczesność Liryka Wiersz Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów autora. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/rolando-piesn-piata-pierwszy-kawalek-o-najbardziej-lagodnych-krawedziach Bianka Rolando, Biała książka, Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznan 2009. Licencja Wolnej Sztuki 1.3 http://artlibre.org/licence/lal/pl/ xml text text 2017-07-26 pol https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/5772.jpg Oops!, steve p2008@Flickr, CC BY 2.0 http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/5772 Bianka Rolando Biała książka Niebo Pieśń piąta. Pierwszy kawałek o najbardziej łagodnych krawędziach Z powiewem wiatru w przyszerokich spodniach/ wielokrotnie rozrywanych w bolesnym kroku/ od zbyt długich i tanecznych kroków/ z oddechem, którego wszyscy unikają/ podśmiechują się ze mnie w autobusie, jestem Blu/ Dziewczyny na mój widok mocniej przytulają/ swoich przystankowych towarzyszy, drżąc/ jak sadzonki pomidorów wspierające swój ciężar/ na solidnych patykach, które korygują ich kształt/ Dzieci patrzą na moje ciemne oblicze/ szukając oczu do rozpoznania twarzy/ Chodzę, patrząc się na bezcelowy ruch/ Ich mobilność jest absolutnie zbędna/ Na dworcach świata mam swoje apartamenty/ President Suite z marmurową posadzką/ Oddaje mi ona swój zbawienny chłód, spokój/ Obdarty jestem z koronek tłumiących oddech i ciało/ Drapię się za uchem, spoglądając na wysokie kobiety/ w reklamówkach całe życie za 35 złotych z resztą/ Jestem cieniem, przybrudzonym krawężnikiem/ w którym zbierają się kałuże, mokre odpadki/ wsiąkają we mnie swobodnie i lękliwie/ Wystraszeni swoją pewnością siebie, uciekają/ na drobnych nóżkach, w podziemne przejścia/ Szarobura cera uczyniła mnie prawie umarłym/ co może się stać z człowiekiem, gdy nie słucha mamy/ co może stać się z człowiekiem, gdy nie słucha innych/ Moje kroki bujają się w rytmie siarczanych opowieści/ Prawdziwie niesamowite, bo oni tak zawsze/ moi kompani częstują mnie nimi jak papierosami/ Nie mam przeszłości, nie mam ani ojca, ani matki/ nie mam licznych sióstr, braci, przyjaciół, wrogów/ nie mam kochanek, ani kochanków/ nie płaczę, nie szukam pocieszenia/ ani łaski, ani litości, ani gniewu, ani ciebie/ Nie jestem samowystarczający, ale wystarczający/ dlatego jestem nieproszonym dozorcą/ komentatorem pięknych, rozproszonych detali/ Dostaję grosze od zgarbionych ludzi/ dzięki temu co dzień jem czerstwy chleb/ piję najtańsze, wiśniowe wino/ w plastikowo-kryształowym kielichu uwielbienia/ Toczą mnie w środku jakieś nieznane choroby/ których objawów ciągle oczekuję/ Z pełną świadomością przyjmuję wszystko/ Moje ciało tęskni już za rozkładem/ Czuję tę piękną i skuteczną presję/ tę dyskretną elegancję wycofywania się/ w środku przyjęcia