Spis treści

      Bianka RolandoBiała książkaCzyściec Pieśń dwudziesta siódma. Ostatnie odwrócenie. Hiperbola

      1
      Odwrócę się od śmierdzącej spalenizną
      jej narastający smród ciężko porzucić
      Śmierdzący odchodami swymi spoczywają
      w kątach lękliwych, w ciemnych norach
      5
      Wyginam się ostatni raz, rozciągając
      swe ramiona na polach walki odległych
      oznaczonych za pomocą podwójnej linii
      Linia przerywana, podkreślająca swą umowność
      Ubrana w biały kostium gimnastyczki
      10
      łamię swe biodra, misterne kręgosłupy
      w nieznane bryły geometryczne, odwrócone
      Parszywa jest bowiem geometria szczebiocząca
      wpisująca się w bryły, opisywana na nich
      zgodnie z zasadami owłosionej matematyki
      15
      Wewnętrznie czuję jakieś inne algorytmy
      inne funkcje wpisane we mnie, podwójnie
      Hiperbola ukryta, podwójne podzielenie
      wobec osi, wobec pionu, poziomu i zera
      Me dwa ramiona wybrzuszają się w tańcu
      20
      zbliżając się do osi wiecznie, bez ustanku
      zbliżając się z dwóch zupełnie innych stron
      magnetycznie, tajemniczo, z odwrócenia
      Różniczkuję odwrócenia, różniczkuję grzech
      Nie ma w sumie ucieczki wobec mej funkcji
      25
      ciągle zaburzanej przez niezwykłe turbulencje
      wykreślane w powietrzu na migi sygnały
      Karuzelą pomalowaną farbą emulsyjną jestem
      o dwóch sprzecznych kierunkach ruchu
      piszczę z wysuszenia mych strun wewnętrznych
      30
      Rwę się cała na punkty rozłożyste w układzie
      Kwitną one z pąków zlepionych łuską zamszową
      Dawne barwy dekoracyjne zanikły
      zbladły ze wzruszeń wobec Niego
      Tylko szarości pozostały w tłach
      35
      Moja spocona twarz uśmiecha się jeszcze
      wymuszony grymas do publiczności
      Szpagaty rozciągliwe, bolesne, częściowe
      w mój układ współrzędnych wpisane
      Sześć punktów archeologicznych, pogrzebanych
      40
      zmieniają mą hiperboliczną funkcję
      Rysunek mój na liniach akrobatycznych
      elastycznie uginają się pod ciężarami ciała
      Kręcenie się teraz trwa długo, już czuję
      zawroty i zwroty mych postaw ukrytych
      45
      naskórki porozrzucane zostaną w okolicy
      po mnie
      Zmiatać je będą pieczołowici dozorcy
      ubrani ciepło i opuszczający parę oddechu
      w wszechstworza
      50
      wszechstworza zaklęte w ciszy przedpotopowej
      Wszystkie zakwasy z soków własnych odłożone
      wycisnąć je w ruchu monotonnym i szybkim
      za pomocą zatęchłego odprowadzacza wody
      Wylać te resztki po oczyszczeniach stóp
      55
      Dosładzanie fermentującego moszczu cukrem
      druga fermentacja we mnie odkłada się złogami
      Wielkie ciężary przenoszone przez usługujących
      wiekuiście pomoc niosących, niewypowiadalnych
      Ich imię się zamazuje, zaraz po napisaniu
      60
      w niebywaniu raczej odpoczywają ich nazwy
      Trwa przyciskanie mnie do perforowanej ściany
      w celu uzyskania wina ostatniego z tych zbiorów
      o smaku łykowatym, dzikim i raczej niespotykanym
      Z daleka to popychanie słyszę, lecz nie umiem iść
      65
      w połowie odległości pomiędzy wierzchołkami urojonymi
      Me ruchy są niezwykle spowolnione
      W pauzie trwa każde moje drgnienie
      Biele wokół rozmazują się we mnie, a ja w nich
      jakieś resztki jasnych pigmentów mej skóry
      70
      jeszcze sugerują moje przesilenia