Rolando, Bianka Pieśń dwunasta. Bruna wsłuchuje się drugi raz Kozioł, Paweł Kopeć, Aleksandra Choromańska, Paulina Szejko, Jan Fundacja Nowoczesna Polska Współczesność Liryka Wiersz Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów autora. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/rolando-piesn-dwunasta-bruna-wsluchuje-sie-drugi-raz Bianka Rolando, Biała książka, Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznan 2009. Licencja Wolnej Sztuki 1.3 http://artlibre.org/licence/lal/pl/ xml text text 2017-07-26 pol https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/5772.jpg Oops!, steve p2008@Flickr, CC BY 2.0 http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/5772 Bianka Rolando Biała książka Piekło Pieśń dwunasta. Bruna wsłuchuje się drugi raz Dorzuć trochę swoich kości do ognia, bo robi się chłodno/ Pod wyleniałą peruką z kreciego futra i z nutrii brzmi wokal/ Nadkobiece ma zdolności manualne, taka męska jest i silna/ Nawet teraz odwrócona do wszystkich nie chce występować/ Idź tam do niej, namów ją, by rozwinęła swe spocone pięści/ Niech nie boi się odkrycia swej szpetnej twarzy, robaczywej/ Chodź do mnie z tłustymi włosami zgubionymi i wyrywanymi/ Przedstaw się ładnie, bardzo proszę, teraz kolej na ciebie/ Próbowałaś trunków zakazanych pozyskiwanych z boleści/ Witaj w klubie tenisowo-golfowym dla potentatów ropy/ czystych, zarumienionych podnieceniem, swoją personalną furią/ Pogryziemy wszystko nieznane, sprowadzane z dzikich krain/ Będziemy się oblizywać, cieszyć w środku ze swej nadrzędności/ Kobiecy wokal wrzaskliwy, taki przekomarzający się o swoje miejsce/ Niszczyła wielu, by zaśpiewać taką niezwykle odwróconą pieśń/ No może teraz zaprezentujesz ją szerokiej publiczności/ przed moim pomazanym obliczem, barwami wojennymi/ Nikną już oczy i moje twarze w maseczkach wojennych/ Będę cię zabijać wsłuchiwaniem się we wszystkie półtony/ Podziemne kwiaty swe pąki zżerają, przerażone wiecznością/ Jak uciszyć tych samozwańców rozrastających się w kątach/ Samozwańce w korowodzie zaciśnięte w mojej głowie depczą się/ i przepychają, i ładnie się ukłonić należy, no mniej więcej tak/ Któż tu będzie pierwszy, który pierwszy wystąpi, pokazując się?/ Sztuczki sceniczne, aby jakieś osoby zaklaskały z zażenowaniem/ chyba nie do końca zrozumiały, że ta pani śpiewająca to trup/ Jakaś taka dziwna jest, dziwnie się uśmiecha przez brak zębów/ że w ogóle pozwala się na takie występy, scenografie pomylone/ Ona się nie rusza, w sumie nie umie śpiewać, jak inne jej podobne/ a suknie ma w pasy czarne i nie wiruje w pędzie zgnieciona/ tylko pluje, krzyczy ściśnięta i to cały jej występ uroczy/ Przeciska się przez siebie, a każdy jej ruch to niemożliwy ruch/ Biegnijcie do pierwszych rzędów zobaczyć jej make-upy/ namalowane jej uśmiechy w zespole pieśni i tańca ściśniętego