Rolando, Bianka Pieśń szósta. Bramy Piekieł Kozioł, Paweł Kopeć, Aleksandra Choromańska, Paulina Szejko, Jan Fundacja Nowoczesna Polska Współczesność Liryka Wiersz Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów autora. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/rolando-piesn-szosta-bramy-piekiel Bianka Rolando, Biała książka, Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznan 2009. Licencja Wolnej Sztuki 1.3 http://artlibre.org/licence/lal/pl/ xml text text 2017-07-26 pol https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/5772.jpg Oops!, steve p2008@Flickr, CC BY 2.0 http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/5772 Bianka Rolando Biała książka Piekło Pieśń szósta. Bramy Piekieł Puk, puk, otwórzcie, zmokłej bogini łez i moczeń nocnych/ Stoi przy bramie, kołacze, oczekując waszej gościny na noc/ Tu się rozpoznaję, przy wejściu i domofon z moim imieniem/ Podzielone bramy na nieskończoną liczbę segmentów/ ciągle dzielą się wewnętrznie, ciskają, miażdżąc się w granicach/ Nadproża potężne, wielkie filary dźwigające ciężar spotęgowany/ Obrazy i historie niby tu widnieją, ale się kamuflują nawzajem/ przez spróchniałe zęby cedzone, przez zgryzy zatrzaśnięte/ Nowe rysunki na odrzwiach wyrzeźbione dłutem zębatym/ Skryte pod deskami świata zwłoki czynów przerażających/ Znaki dziwne rozpoznaję, w woskowym świetle ich pląs/ Polichromie zdrapane wiatrami dalekimi i kształty miękkie/ W rozglifieniu łuku wieńczącego drzwi napisy po aramejsku/ Charakter pisma wskazuje na autora przycupniętego/ On chciałby zachować anonimowość, raczej się nie ujawnia/ Pewnie jakiś dawny mistrz je kuł, bramy piekieł w ogniu/ Są na nich zakazane kwiaty, których nazwy są ominięte/ we wszystkich językach dawnych i przyszłych, i zaginionych/ W przyczółce lampka z napisem wolne, możesz wejść/ poprawić przed lustrami w sraczu wypadające włosy/ Ślepymi maswerkami ozdobione, czołgankami upiększają/ przy klamkach licznych na wszelkich wysokościach/ podkreślają stylistykę podążającą w doły i w przepaście/ Te modne tendencje w architekturze są osobliwie ciekawe/ Zapachy obłędu mego, szaleństwa, tu rozpoznaję się na szczęście/ Wśród musujących kształtów dostrzegam trzy postaci wokół Obgryzam palce do krwi i dotykam tych figur mellitowych/ Dwie stojące z otwartymi ramionami, jedno zwierzę zbite/ Wszystkie spojrzały na mnie, uśmiechając się przeciągle/ Zauważyły moją obecność dotąd tutaj niedostrzeganą/ Wtedy poczułam histerię olbrzymią i lęk odsłonięty/ Uderzyła mnie fala zła niewypowiadanego w czoło/ Rzuciłam się do ucieczki, tłumiąc swój zgubiony oddech/ lecz ma ręka spoczywała już na klamce, która odskoczyła/ a brama była taka piękna, karmelizowana z tłuszczem/ Ot, te sztuczki opierające się na skrzypliwych zawiasach/ one wiodą nas na zatracenie w głębiny najstraszniejsze Nie witajmy się zatem w progu/ sata-musie, czy jak ci tam było kiedyś na imię