Rolando, Bianka Pieśń trzydziesta druga. Bok Kozioł, Paweł Kopeć, Aleksandra Choromańska, Paulina Szejko, Jan Fundacja Nowoczesna Polska Współczesność Liryka Wiersz Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów autora. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/rolando-piesn-trzydziesta-druga-bok Bianka Rolando, Biała książka, Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznan 2009. Licencja Wolnej Sztuki 1.3 http://artlibre.org/licence/lal/pl/ xml text text 2017-07-26 pol https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/5772.jpg Oops!, steve p2008@Flickr, CC BY 2.0 http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/5772 Bianka Rolando Biała książka Czyściec Pieśń trzydziesta druga. Bok W szarości skóry jęczmiennej/ plączę swe nogi, stepując jednocześnie/ trochę nierytmicznie mi to wychodzi/ Wzrasta przede mną bok w miarę uderzeń/ konstrukcja z czarnego grafitu, magnezu/ W belkach konstrukcyjnych i wspornikach/ wielopiętrowe mieszkalnictwo komunalne/ Wybijane kamieniami otwory drzwiowe/ wilgotne ościeżnice w przeciągach/ Podwiewa mi sukienkę chłód dziwny Uderzasz mnie mocno w bok, przechodzę W ciemnym korytarzu ramiona powtórzone/ Piętra te same, podzielone tak samo na porcje/ Bądź teraz, szukaj mnie, teraz ty mnie/ Brudzę się grafitem ścian i rysuję na czarno/ z ołowianym połyskiem łapię jeszcze błyski/ Ślizgają się na mnie te larwy przejrzyste/ zależne od źródła macierzystego, zależne/ Piętro po piętrze biegnę po laur ściśnięty/ Po korytarzach wlekę swoje ciało za rękę/ ono opiera się siłą i się wyrywa do wyjścia Uderzasz mnie mocno w bok, przechodzę Jestem w ostatnim wolnym pokoju z rezerwacją/ Czuję mnożącą się obecność, tysiące nad i pod/ z boku i zewsząd czuję ich niecierpliwość/ Przede mną tylko okno, w którym ustawiam się/ we właściwym miejscu, pod właściwym kątem/ Posłusznie, z spuszczoną głową patrzę w dół/ w przepaści głębokie i tęskne, tak tęskne/ Topnieje tu popiół zmiatany pod rogi dywanu/ Kto tu zagląda zgięty do środka, ten tak wygląda Uderzasz mnie mocno w bok, przechodzę W milionach okien stoją poeci z otwartymi usty/ żadnych dźwięków samodzielnie nie wydają już z siebie/ Zgarniani, zbawiani grupowo w pośpiechu przypływów/ Rozgrzeszenie w tłumie przeoczą ich dawne pozdrowienia/ dla szatana z wakacji, listy, które wysyłali spod swych ud/ bo się im dziwnie pomylił adresat, może to wina poczty/ Ramionami tak szerokimi zbierani z głębokich wykopów/ wyżłobionych w wapieniach przybrzeżnych, podmytych/ w ramach stawki, którą zabiera zwycięzca za partię/ gry w kości za kości Uderzasz mnie mocno w bok, przechodzę