Bianka RolandoBiała książkaNieboPieśń czterdziesta druga. Blu śpiewa o śmierci Ricarda

    1
    Nie jest łatwo nosić brzemię zachrypniętego głosu
    Czy mam stanąć tak jak ty, domalować sobie twoje rysy
    bardziej przekonująco zagrać twoją rolę ducha?
    Niech więc będę twoim głośnikiem, twoją tubą głuchą
    5
    będę tłumaczem twojego milczenia, tak jak kiedyś
    Teraz będę cię tłumaczyć, jeśli pozwolisz jeszcze raz
    Byłeś wiecznie rozmazywany przez swojego ojca
    który jednym ruchem przekreślił ciebie, twój łupież
    przydługie ręce, chude nogi, zmrużone oczy
    10
    Nikomu się nie chciało rozczytywać niechlujnych słów
    znaczenia ich ulegały destrukcji, coraz większej korozji
    język stawał się dla ciebie coraz bardziej bezużyteczny
    W końcu zamilkłeś, postanowiłeś to sobie na zawsze
    Twój głos stawał się coraz smutniejszy i gorzki niewybaczalnie
    15
    Coraz więcej byłeś podziurawiony przez ostrza strzykawek
    ten właśnie las piniowy sprawił, że stałeś się durszlakiem
    dlatego wszystko przepływało, nie czując żadnych oporów
    W miejskim szalecie leżałeś i umierałeś, dosyć to zabawne
    na pewno melodramatyczne, sentymentalne tak zdychać
    20
    za ostatnie pieniądze ukradzione z torebki
    uszytej z wężowej skóry
    Widziałeś kolorowe ściany, przenikałeś przez nie
    dzięki dziurawej chemii, przenikałeś przez meblościanki
    Byłeś tą nieważną literą alfabetu, tą ostatnią, tą zbędną
    25
    dla porządku słów, dla języka, konstrukcji ze sklejki
    Leżałeś, opalając się w pełnym lśnieniu lampki łazienkowej
    opierając swoją przyciężką głowę na śmierdzącym sraczu
    Dworcowałeś przez wiele tygodni, więc cuchnąłeś
    swoją obsikaną fizjologią, śliną ściekającą z ust jak jad
    30
    Byłeś taki zmęczony paradą wenecką tych głosów
    we śnie twoje serce, niepewne kolejnych uderzeń
    przestało ci wreszcie służyć cicho w środku, zmarło
    Opadłeś upozowany na posadzkę, kierując swe oczy
    na sztuczne oświetlenie, ono zdawało się gasnąć
    35
    Posadzka, na której leżałeś, była mozaiką szczególną
    przedstawiającą historię zbawienia w wersji light
    w wersji dla korzystających z miejskiej łazienki
    Postacie wszystkie szczerzą białe, amerykańskie zęby
    Ich kolor komponuje się z kolorem umywalek
    40
    gdzie szatan to uśmiechnięty kolega z klasy
    z nosa wyjada dziwne rzeczy, poci się ze strachu
    swąd jego lęku przed nauczycielem czuć wszędzie
    Chrystus to gwiazda kina popularnego we Włoszech
    na którego polują lafiryndy i rzesze dziennikarzy
    45
    chcą robić sobie zdjęcie z nim w tle, z autografem
    mieć kolejne, niezbite świadectwo jego istnienia
    zbadane przez chemików ustalających daty powstania
    pocieszyć wszystkich ateistów, że to fałszerstwo
    kolejny zuchwały triumf nauki nad wierzeniami
    50
    Murzynów, dzieci, starców drżących, sikających w ławkach
    oświetlając sztucznym oświetleniem nieprzenikniony mrok
    za pomocą wszelkich nam dostępnych zdobyczy techniki
    Pozostaną im tylko te białe zęby szczerzące się
    z hasłem dbaj o swój promienny uśmiech pośmiertny
    55
    Taka mozaika popularnonaukowa w miejskim szalecie
    na którą nie mogłeś już patrzeć, na niej umierałeś
    Poczułeś wtedy ryk trzeźwego chłodu, wymagania
    Usłyszałeś, że jesteś niedostateczny z plusem
    złowiony za pomocą niedurszlaka
    60
    został ci włożony do niekieszeni rebus
    rebus do wypowiedzenia
    Ty sam nie mogłeś wypowiedzieć jego rozwiązania
    nie miałeś tego daru języka, za karę i bezszelestność
    Mogła to tylko twoja siostra, skryta w milczeniu
    65
    Musiałeś ją prosić w sposób niezrozumiały o pomoc
    Echo po ciele jeszcze raz odbiło się w sennej rzeczywistości
    tak stałeś w przepoconym podkoszulku, ucząc się mówić
    od początku, krztusząc się, deformując wszystko śmiesznie
    wymówić słowo między znaczeniami, literować je
    70
    to słowo jest dmuchanym kołem z PCV
    kołem ratunkowym, rzuconym, wypychającym cię
    Tylko jedno słowo, które nie istnieje z powodu wad
    wymowy, seplenienia wszystkich języków, dialektów
    Analiza zbawicielska każdej sekundy twojego życia
    75
    twój każdy spłowiały włos został zbawiony z osobna
    Zbawiony jest także ten cyniczny w twoim przypadku napis
    na wypranej i przebarwionej od innych podkoszulce
    żeby Paradise Tours dobrze się kojarzyły z niebem
    Zachęcić wycieczki szkolne do odwiedzenia tych okolic
    80
    które są ciągle niedocenione, mało reklamowane w TV
    Zbawienie miłosierne dryfuje niczym meduza w wodzie
    możesz go nie zauważyć, choć mieni się, odbijając ciebie
    Jego galaretowatą strukturę trudno uchwycić w wodzie
    Uczyni cię miłosiernym, uczyni wszystko na nowo
    85
    Uczyni cię ostatnim plażowiczem przed przypływem
    Oto teraz dziury po kornikach zostały zaimpregnowane
    będziesz teraz mógł wyglądać jak stary, stylowy antyk
    Handlarze będą się zabijać o ciebie, jeden już umarł
    Niech więc nastanie już twoje milczenie i niech tylko ciche
    90
    świsty wiatru w tobie jeszcze pozostawią jakiś pogłos