Bianka RolandoBiała książkaNiebo Pieśń trzydziesta dziewiąta. Blu śpiewa do brata

    1
    Powoli zajeżdżam do zajezdni na końcu świata
    Ostatni pasażer na gapę wsiada na końcowni
    w łagodnym przyzwoleniu mroku i świateł
    Widzę jego odbicie w szybie przybrudzonej
    5
    podobny jest trochę do mnie, mruży oczy z dala
    bojąc się ślepoty od mocnych uderzeń z boku
    czarnego słońca prosto w twarze, bez przygotowania
    prosto na rozdziawione twarze, bez przygotowania
    Jesteśmy razem z tajemnego zakonu braci zgubionych
    10
    Mamy habity uszyte trochę ze smutnych spojrzeń
    z klauzurą wiekuistego śpiewania i milczenia
    Na naszych biodrach sznur przewiązany luźno
    by czuć, że jeszcze istniejemy, by mieć dowód
    wszystko wskazuje na to, że już nie jesteśmy
    15
    Mój zszywany ściegiem amatorskim brat-brak-wrak
    na plaży z rękami pokłutymi w różne wzory
    Teraz możemy się z radością porównywać
    nasze podobieństwo odkryć dopiero tutaj
    ten sam sposób seplenienia, z dużą ilością śliny
    20
    cicho, niewyraźnie, nerwowo zadając sobie rebusy
    nie w formie haiku czy też zdania z myślnikami
    ale formie mnogiej, barokowo zaprzepaszczonej
    z dużą liczbą detali i zbędnych szczegółów
    które płodzą się bez ustanku, po kilkanaście miotów
    25
    na minutę z każdego słowa, z każdego brzmienia
    nasza rozrzutność słów, dźwięków, obrazów
    których nie ma gdzie przechowywać z nadmiaru
    Jak my się mamy zmieścić z tym wszystkim
    Czy jest jakieś rozwiązanie naszego problemu?
    30
    Czy jest jakiś funkcjonalny system meblowy
    do przechowywania tych bytów niepraktycznych?
    Nasza reguła została spisana wiele wieków temu
    reguła opierała się na specyficznym mrużeniu się
    Miło cię tu widzieć, umorusany w brokacie bracie