Spis treści

      Bianka RolandoBiała książkaCzyściecPieśń dziewiąta. Bitwa po bitwie

      1
      Leżę twarzą odwrócony w popiół, do środka
      Muszę leczyć swe obrażenia wewnętrzne
      Uciekają mi słowa pieśni żołnierskich i patriotycznych
      ku pokrzepieniu serc, po śmierci krzepną z trupami
      5
      Tak bym chciał je śpiewać, żując czerwone kwiaty jak tytoń
      Podsłuchujesz mnie bez ustanku, ty jesteś szpiegiem
      Twój głos skryty ma w sobie ten pogłos stłamszony
      zdradza ciągłą rejestrację każdego szmeru najcichszego
      Czy teraz dobrze mnie słyszysz, czy przesunąć się odrobinę
      10
      do skrytych mikrofonów, czy są bardzo wsłuchane we mnie?
      Chcesz śpiewu zwierzeń tego, „całego w sińcach”?
      Dobrze, to niech wszyscy mnie potępią jednogłośnie
      skazując mnie milionowy raz na karę śmierci za dezercję
      Z pola walki zabrano mnie tutaj, piejąc dostojnie hymny
      15
      wachlując me zwłoki skrzypami i widłakami w trakcie
      podczas pogrzebów spreparowanych przez domyślne wdowy
      Po śmierci nastała bitwa we mnie, w każdej mej komórce
      w każdym organie wewnętrznym słyszałem te skrzypy
      przerzucany przez widłaki, to w jedną, to w drugą stronę
      20
      Wszystkie moje niedrożności zostały odrzucone razem
      Moja batalia trwa ciągle, pełen furii kruszę się ze sobą
      płacząc nad wielkim jeziorem, zostałem uderzony
      w najczulsze miejsca pod skórą byka, wołu pochylonego
      Nagi, bez zbroi i mundurów zszywanych z resztek
      25
      Jestem zmęczony tym ciągłym krzykiem bojowym
      w oczekiwaniu na wroga w pełnym kamuflażu
      Moje jezioro zostało mi dane, żebym zapomniał o biciu
      mocno w policzki, dla ich własnej przytomności
      Cucić się ciągle z żalu, z otumanienia zapachami
      30
      Strzelaj do mnie, strzelaj prosto w serce, 60 punktów
      Dostajesz bonus w postaci dwóch granatów z drzewa
      prosto w mordę, bez zawleczki, czerwone i słodkie
      Po śmierci jestem jeszcze bardziej wycięty w sobie
      tylko ścinki zostały po moim żołnierskim rynsztunku
      35
      Takiego mnie widzisz, taki słaby kadłub leżący
      zgnieciony sam przez siebie w popiele nieświętym
      Ślinię się, bo nie mam w sobie żadnych zwieraczy
      Oczekuje się od mnie skrycie zupełnie nowych rzeczy
      Do tego potrzebna jest mi waleriana, boskie lekarstwo
      40
      Moja pokuta nazbyt oczywista, muszę wypić ją z czasem
      tę wielką gorzką łyżkę, a wtedy stanę się tylko echem
      z sennym mrużeniem poobijanych oczu
      z walerianowym odcieniem przeminę, wietrzejąc