Rilke, Rainer Maria
Requiem za przyjaciółkę
Napierski, StefanKowalska, Dorota
Król, Michał
Niedziałkowska, Marta
Fundacja Nowoczesna Polska
Modernizm
Liryka
Wiersz
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Śląską z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BŚ.
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/requiem-za-przyjaciolke
http://www.sbc.org.pl/dlibra/docmetadata?id=24335
Liryka niemiecka, tłum. Stefan Napierski, Bibljoteka Kameny, Lublin 1936
Domena publiczna - Stefan Napierski zm. 1940
2011
xml
text
text
2011-09-01
polhttp://redakcja.wolnelektury.pl/media/dynamic/cover/image/1435.jpg
Nose and flowers, fotologic@Flickr, CC BY 2.0
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/1435
Rainer Maria Rilke
Requiem za przyjaciółkę
pisownia łączna i rozdzielna: zwolna > z wolna; spowrotem > z powrotem; zdala > z dala; niema > nie ma; poczem > po czym; poprostu > po prostu
pisownia joty: opinji > opinii
pisownia s/z: spowrotem > z powrotem
fleksja: tem > tym; wszystkiem > wszystkim itp.; strzępa > strzępu
leksyka: wymyśleć > wymyślić
interpunkcja - usunięto przecinek przed pauzą: , ---; dodano przecinek: wraca i pili, i wkracza
Wprowadzono poprawki zawarte w erracie.
DuchO, mam umarłych moich, i zwracałem/
im własną wolność, i zdumiony byłem,/
jak utuleni są, jak w tym umarciu/
zadomowieni szybko, sprawiedliwi,/
jak od opinii swej różni. Ty jeno,/
ty wracasz; muskasz mnie, okrążasz, pragniesz/
potrącić o coś, by zabrzmiało tobą,/
by cię zdradziło. Och, ty nie wydzieraj,/
czego się uczę z wolna. Ja mam słuszność;/
mylisz się, kiedy, wzruszona, zatęsknisz/
za jaką rzeczą. My ją przemieniamy;/
tutaj jej nie ma; rzutujemy z głębi/
bytu naszego ją, odzwierciadlamy/
ją tutaj, gdy ją tylko rozpoznamy.
Znacznie cię dalej sądziłem. Przelękaprzelękać --- zatrważać./
mnie, że to właśnie ty błądzisz i krążysz,/
któraś przeobraziła więcej, niźli/
jaka kobieta inna. Nie to, żeśmy/
strwożyli się, kiedyś umarła; nie,/
że mocna śmierć twa ciemno nas przecięła,/
to, co aż było dotąd, odrywając/
raptem od tego, co nadeszło potem:/
to nas obchodzi: to włączyć w ordynekordynek (z niem. Ordnung) --- porządek, kolejność./
jest pracą naszą, którą czynimczynim --- dziś popr. forma 1 os. lm cz.ter.: czynimy. z wszystkim./
Lecz, żeś się sama stworzyła i teraz/
drgasz trwogą tam, gdzie lęku już nie zaznać,/
że z twej wieczności tracisz okruszynę/
i wkraczasz tutaj, przyjaciółko, tutaj,/
gdzie wszystko jeszcze nie jest; że w wszechświecie/
raz pierwszy rozdrobniona, połowiczna,/
drabiny nieskończonych natur tak/
nie uchwyciłaś, jak rzecz wszelką tutaj;/
to, że z koliska, co cię już przyjęło,/
ciążenia siła głucha niepokoju/
jakiegoś ściąga cię w dół w czas znaczony ---/
nocą mnie często budzi, jak włamywacz./
Ach, gdybym wyrzec mógł, że jeno raczysz,/
że z łaskawości przybywasz, z nadmiaru,/
gdyż takaśtakaś --- taka jesteś. sama w sobie upewniona,/
że stąpasz wokół, jak dziecko bez drżenia/
przed miejscem, w którym ukrzywdzić je mogą ---/
lecz nie: ty prosisz. To mnie tak przerzyna/
po same kości i szarpie, jak piła./
Ten wyrzut, który skrywałabyś, widmo,/
zapamiętała mi, kiedy się nocą/
w płuca me cofam, w trzewia, w tę ostatnią/
nędzną komorę tego serca mego,/
ten wyrzut nie byłby aż tak okrutny,/
jak to chodzenie po prośbie. Cóż prosisz?
Podróż, Życie jako wędrówkaPowiedz, pojechaćże mam? Czyż gdziekolwiek/
pozostawiłaś przedmiot, co się dręczy,/
i pragnie iść za tobą? Czyliż mam się/
w kraj udać, niezaznany, choć był tobie/
tak krewny, jak połowa druga zmysłów?/
Na rzekach jego chcę żeglować, pragnę/
przybić do brzegu, o dawny obyczaj/
pytać, gawędzić z kobietami we drzwiach/
i patrzeć, jak swe dzieci przywołują./
I zapamiętać chcę, jak krajobrazem/
przy dawnej się robocie otulają/
na łąkach i na polach; chcę zażądać,/
by przed oblicze stawiono mnie króla,/
i chcę kapłanów podżegać przekupstwem,/
by mnie rzucili przed najsroższe bóstwo,/
po czym odeszli, drzwi świątyń zawarli./
ZwierzętaZapragnę jeszcze, gdy dowiem się wiele,/
po prostu przypatrywać się zwierzętom,/
aby cokolwiek z ich ruchów w me stawy/
spłynęło; krótkie zechcę mieć istnienie/
w ich oczach, co mnie chwilę zatrzymają/
i z wolna cicho uwolnią, bez sądu./
Chcę, aby ogrodnicy po imieniu/
wiele mi kwiatów nazwali, bym w szczątkach/
tych pięknych nazwań jakby drobną resztkę/
ich wielolitychwielolity --- różnorodny. zachować mógł woni./
Owoc, JabłkoI chcę owoce kupować, owoce,/
gdzie jest raz jeszcze ziemia --- aż po niebo.
Gdyż pojmowałaś to: prężne owoce./
Na czary układałaś je przed siebie/
i barw ciężarem je równoważyłaś./
I, jak owoce, widziałaś podobnie/
kobiety, oraz dzieci, równie z wnętrza/
pędzone w kształty, w kształty ich istnienia./
Lustro, SkromnośćUjrzałaś siebie wreszcie, jako owoc,/
wyjęłaś siebie z sukien, przed zwierciadło/
siebie zaniosłaś, w nie się zapuściłaś/
z wyjątkiem twego patrzenia; zostało/
ono tam, przed nim, wielkie, i nie rzekło:/
otom jest jaotom jest ja --- oto jestem ja.; przeciwnie: oto jest./
Tak ciekawości wyzbyte przy końcu/
było patrzenie twe, ubóstwa pełne,/
że nie pragnęło nawet ciebie: święte.
Tak cię zachować pragnę, jakeś sama/
w lustrze się ustawiłajakeś sama w lustrze się ustawiła --- jak sama ustawiłaś się w lustrze., w wnętrzu głębi/
i od wszystkiego z dala. Czemuż schodzisz inna?/
Dlaczegóż odwołujesz siebie? Czemu/
wmówić mi pragniesz, że w kulach bursztynu/
wokół twej szyi coś niecoś ciężaru/
było: ciężkości, której nigdy nie ma/
w obrazach, które zaświat już ukoił;/
przeczprzecz (daw.) --- dlaczego. mi postawą zwiastujesz złą wróżbę;/
cóż nakazuje ci kontury ciała/
wykładać, jakby linie jakiej dłoni,/
iż widzieć muszę je pełne przeznaczeń?
DuchO, podejdź w światło świecy. Wpatrywania/
w zmarłych nie strwożę się. Kiedy nadchodzą,/
w naszym spojrzeniu zatrzymać się mają/
prawo, podobnie, jak inne przedmioty.
KwiatyChodź tutaj; pozwól, chwilę się uciszmy./
Spójrzże na różę tę na moim biurku;/
czyż nie jest światło wokół niej tak samo/
onieśmielone, jak wokoło ciebie:/
i jej tak samo trwać by tu nie wolno./
Powinna zostać była tam w ogrodzie,/
nieprzemieszana ze mną, lub zawiędnąćzawiędnąć --- zwiędnąć. ---/
i oto trwa tak: czym jej ma świadomośćczym jej ma świadomość --- czym jest dla niej moja świadomość.?/
Nie przeraź się, gdy pojmę teraz, ach,/
oto się dźwiga we mnie: zrozumienie,/
muszę je przyjąć, chociażbym miał umrzeć./
Pojąć, że jesteś tutaj. Już pojmuję./
Jak ślepiec po omacku rzecz pojmuje,/
czuję twój los i nie znam dlańdlań (daw.) --- dla niego. imienia./
ŁzyPozwól, iż razem będziemy się żalić,/
że ktoś cię wyjął z lustra. Zdołasz płakać?/
Nie umiesz. Napływ, moc łez przemieniłaś/
w dojrzałe, trwałe zapatrzenie twoje,/
i z trudem każdy twój sok przesączyłaś/
w istnienie silne, co wznosi się, krąży,/
i równowagę utrzyma, na oślep./
ŚmierćA wtedy traf cię, twój traf już ostatni,/
wyrwał, zawrócił z twego najdalszego/
postępu w świat ów, gdzie soki wciąż pragną./
Nie całkiem wydarł; naprzód kawalątko,/
lecz wokół tego strzępu, gdy z dnia na dzień/
tak rzeczywistość obrastać poczęła,/
że zaczął ciążyć, wówczas całą siebie/
zużyć musiałaś; temu się poddałaś:/
z mozołem wyłamałaś się w okruchach/
z prawa, albowiem całej siebie było/
ci trzeba. Wtedy siebie przekopałaś/
i wygrzebałaś z ciepłej ciemnej gleby/
twojego serca zaledwie zielone/
nasienie, z niego zakiełkować miała/
śmierć; własna śmierć twa, śmierć dla twego życia./
I jadłaś je, te ziarna twojej śmierci,/
jak wszystkie inne, spożyłaś jej ziarna,/
i miałaś w sobie posmak jej słodyczy,/
tej nieczekanej, miałaś słodkie wargi,/
ty: co już z wewnątrz, w zmysłach, byłaś słodka./
O, pozwól nam się skarżyć. Wieszże, jako/
z niezrównanego krążenia krew twoja/
niechętnie, wzdragająca się, wracała,/
gdyś odwołała ją? Jak, pomieszana,/
niewielki obieg ciała znów podjęła;/
jako, nieufna wielce i zdumiona,/
w łożysko płci przenikłaprzenikła --- przeniknęła. i tam, nagle,/
znużyła się powrotem swym olbrzymim?/
Tyś przynaglała ją, naprzód ją gnała,/
szarpałaś ją do miejsca grozy, jak/
stado się zwierząt ciągnie do ołtarza;/
przy czym pragnęłaś, by radosna była./
I wymusiłaś to wreszcie: szczęśliwa/
była, nadbiegła i wszerz się rozlała./
Tobie, przywykłej do innych miar, że to/
na chwilę tylko, zdało się: a przecie/
w strumieniu czasu brnęłaś: czas jest długi./
I czas przypływa i wzbiera, i czas/
jest jako nawrót przewlekłej choroby./
Jak krótkie było twe życie, jeżeli/
przyrównasz je godzinom, gdyś siedziała/
i liczne moce rozlicznej przyszłości/
zginałaś, milcząc, ku zarodzi dziecka,/
co w los się przemieniło znów. Bolesny trudzie!/
O, praco ponad siłę wszelką! Tyś/
dzień po dniu ją czyniła, tyś się wlokła/
i z kołowrotka wyciągałaś piękny/
wzór, wszystkie nici wiążąca odmiennie/
twoje. A wreszcie, już przy samym końcu,/
odwagi ci starczyło do zabawy!
Albowiem, kiedy dokonane było,/
nagrody zapragnęłaś, jako dzieci,/
co słodko-gorzką wypiły herbatę,/
która ozdrawia może. Tak się nagradzałaś:/
od wszystkich ludzi bowiem zbyt daleko/
nawet i teraz byłaś; nikt by nie potrafił/
miłej dla ciebie wymyślić nagrody./
Wiedziałaś o tym. Zasiadłaś na łożu,/
przed tobą stało zwierciadło, to, które/
wróciło tobie wszystko. Oto teraz/
to wszystko było tobą, a tam wewnątrz/
tylko złudzenie, owa piękna złuda/
kobiety wszelkiej, co chętnie w klejnoty/
stroi się, włosy czesze i poprawia.
Śmierć, TęsknotaPoródI tak umarłaś, jak niegdyś kobiety/
marły, umarłaś w ciepłym swoim domu/
położnic śmiercią, co pragną z powrotem/
zamknąć się i już nie mogą, albowiem/
ta ciemność, którą urodziły wespół,/
raz jeszcze wraca i pili, i wkracza./
Żałoba, ObyczajeA czyliż wtedy by nie należało/
jednak odnaleźć było płaczek? Kobiet,/
co za pieniądze wrzeszczą, które można/
płacić, by całą noc szlochały w ciszy?/
Obrządków! My nie mamy dość obrządków./
Wszystko przemija, przegadane wszystko./
Tedy, umarła, nadejść musisz, ze mną/
by powetować skargi. Słyszysz, jak się skarżę?/
Pragnąłbym głos mój narzucić, jak chustę,/
na druzgidruzga --- drzazga. twojej śmierci i ją szarpać,/
aż się rozleci w kawały, i wszystko,/
co mówię teraz, niechajby w łachmanach/
przed głos ten przeszło, trzęsące się z zimna;/
gdybyż na skargach poprzestać. Lecz oto:/
oskarżam. Nie jednego tego, który/
ciebie z twej własnej wydobył łupiny/
(już nie odróżnię go, jest on jak wszyscy),/
lecz wszystkich w nim oskarżam jednym: męża.
Jeśli gdziekolwiek we mnie bardzo dawne/
dziecięctwo w głębi wznosi się, a nie znam/
go jeszcze, może najczystsze dziecięctwo/
dzieciństwa mego: niechaj nie wiem o nim./
Nie patrząc, pragnę urobić Anioła/
zeń, po czym rzucić w najpierwsze szeregi/
Aniołów w krzyku, by przypomnieć Bogu.
MałżeństwoGdyż to cierpienie trwa już nadto długo/
i nikt nie zdoła mu sprostać; za ciężkie/
jest dla nas zaplątane to cierpienie/
zafałszowanej miłości, co, wsparte/
na przedawnieniu i na nawyknieniu,/
prawem się zwie, a karmi się bezprawiem./
Gdzież jest mężczyzna, który miałby prawo/
do posiadania? Któż posiadać zdoła,/
co samo siebie nie ma, jeno czasem/
pochwyci siebie błogo, by odrzucić,/
jak dziecko piłkę? Jako wódz podobnie/
nie zdoła NikiNika, własc. Nike (mit. gr.) --- bogini zwycięstwa; tu: galion, figura na dziobie okrętu, może także symbol losu, szczęścia w morskiej podróży lub walce. na dziobie okrętu/
wstrzymać, tajemna lekkość jej boskości/
gdy nagle wznosi ją w jasny wichrwichr --- popr.: wicher. morski:/
podobnie nikt z nas nie może kobiety/
przywołać, która już nas nie postrzega,/
i na wąziutkim pasemku istnienia/
odchodzi cudem, niepokaleczona:/
chyba, że zrodziłby się ów złoczyńcą./
Gdyż t o jest winą, jeśli co jest winą:/
wolności tego, co się ukochało,/
O całą wolność własną nie pomnożyć,/
na którą zdobyć się można. My przecie,/
kiedy miłujemmiłujem --- miłujemy., mamy jedno tylko:/
wzajem opuścić siebie; że się dzierżymdzierżym --- dzierżymy.,/
to jest nam łatwo, uczyć się nie trzeba.
Czyż tutaj jesteś jeszcze? W jakim kącie? ---/
Tyś o tym wszystkim tak wiele wiedziała/
i tyleś mogłatyleś mogła --- tyle mogłaś., skoroś tak odeszła,/
jak dzień wschodzący, otwarta wszystkiemu./
Kobiety cierpią, kochać --- to być samym,/
artyści zaś niekiedy pośród pracy/
to przeczuwają, że przetwarzać muszą,/
kiedy kochają. SławaA tyś rozpoczęła/
jedno i drugie; to bowiem i tamto/
w tym się zawiera, co teraz twa sława/
paczy, ta sława, która cię okrada./
Ach, tyś daleka była wszelkiej chwale./
Tyś niepozorna była; swą urodę/
przyjęłaś lekko w siebie, jak chorągiew/
zwija się w szary ranek w dniu roboczym,/
i tylko pracy długiej tyś pragnęła ---/
co nie jest dokonana, mimo wszystko.
Jeśliśjeśliś jest --- jeśli jesteś. jest jeszcze tu, jeśli w ciemności/
tej jakie miejsce jest, kędykędy (daw.) --- gdzie. wrażliwie/
zjawa twa współdrga płaskim falom dźwięku,/
które rozbudza głos samotny nocą/
w prądzie wysokiej komnaty, Modlitwa, Kondycja ludzka, Artystao, słuchaj,/
pomóż mi. Widzisz, my się tak zsuwamy,/
nie wiedząc kiedy, z powrotem z postępu/
naszego w coś, czego nie zamierzamy;/
zaplątujemy się w tym, jako we śnie,/
i umieramy w tym, nieprzebudzeni./
Nikt nie wykroczył poza to. Każdemu,/
kto krew swą dźwignął w dzieło, które przetrwa,/
zdarzyć się może, że go nie utrzyma/
na wysokości już i że opadnie/
własnym ciężarem, bez wszelkiej wartości./
Skrywa się bowiem gdzieś pradawna wrogość/
pomiędzy życiem a olbrzymią pracą./
Obym ją pojął, wspomóż --- ty mnie --- rzekła.
Tęsknota, Żałoba, DuchNie wracaj. Jeśli wydołasz, pozostań/
umarła pośród umarłych. Umarli/
są zatrudnieni. Ale tak mi pomóż,/
by nie rozproszyć się na cały wszechświat,/
najdalsze jak wspomaga czasem: we mnie.