Radczyńska-Misiurewicz, Justyna 5 minut Kotwica, Wojciech Kopeć, Aleksandra 2019-12-09 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury. Ilustracje autorstwa Agaty Cygańskiej udostępnione w ramach Licencji Wolnej Sztuki 1.3. xml http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/radczynska-kometa-zawraca-5-minut/ pol Fundacja Nowoczesna Polska Licencja Wolnej Sztuki 1.3 http://artlibre.org/licence/lal/pl/ Justyna Radczyńska, Kometa zawraca, Staromiejski Dom Kultury, Warszawa 2009. Wiersz Współczesność Liryka http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/radczynska-kometa-zawraca/ text https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/use/6965.jpg Wonders of earth, sea and sky, Aldrich, Thomas Bailey, 1836-1907, domena publiczna http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/6965 Justyna Radczyńska-Misiurewicz 5 minut Jednak najgorzej, gdy wpadnie się w oko światła, gdy nagle snop wygarnie człowieka/ z przyjemnie przykurzonej nory i każe grać całe pięć minut tzw. jego pięć minut./ Z chrypką i tremą kłania się człowiek wpół i wykonuje. Potem przychodzi czas na / podsumowania, nadchodzą komplementy będące wyrazem pozytywnego / rozczarowania, pytania-zagadki, pojawiające się na wprost równie zagadkowych / odpowiedzi. Można się przemknąć z powrotem do legowiska i odfajkować, a jednak uczucie / niesprawdzenia się w rzeczywistości lekko niepokoi. Bo martwi to, że chyba się / zapomniało, jak działa jeden uśmiech albo proste słowo połączone z serdecznym / gestem, nie mówiąc już o komplikacjach, które napotyka się, gdy tylko śmierć / zaświta nam w głowie albo poetyczna kruchość i inne słabości, warte dla nas / najśmielszych pieśni. Wiotkie witki łączące nas ze światem, a zwłaszcza te nici / i przewody, które napawały dumą w czasach, gdy było się jednością z jakąś grupą / formującą karawanę, teraz mają sens symbolicznych kresek, nienaostrzonych nawet / strzałkami. Jakby to były jakieś zamierzchłe genealogie, a tamci, niezapomniani / przecież ludzie, dalekimi antenatami, pomieszanymi w zbiorowym grobie / i niebudzącymi żywszych wspomnień ani sentymentów. I nie jest to problem samotności ani zobojętnienia, raczej braków połączeń prywatnej, / witalnej historii z zewnętrzną telenowelą, bo to słowo najlepiej przybliża scenariusz / rzeczywistości, tej, której udaje się dotknąć, gdy wynurzy się na krótko głowę / z wielkiej wanny, gdy ktoś nas wywoła z sali i sytuacja nakaże nam zachowywać się / odpowiednio. A prywatna historia ma swój pociągający, pogodny i piękny trakt, który wiedzie przez ulubione krajobrazy, zaznaczone okazami słodkich niespodzianek, gdzie spokojna / miłość jest tkanką światła i nocą nie gaśnie, tylko milczy z czułością i uwagą. Udział bliskich istot jest w nim większy, niż miłych duchów zmarłych, do ich historii się przylega i wie się o nich najwięcej. Od nich też płyną ciepłe przypływy i stałe / komunikaty świadomości. Nie trzeba przed nimi występować nawet pięciu minut. Gdyż odkąd się odeszło do odległej, niedostępnej jaskini, żeby wypisać na jej ścianie / wiersz do nieznanych bogów lub siebie samego, nie można znaleźć drogi powrotu, / ale wiersz zostaje bezpiecznie w sekretnym miejscu, na zawsze zapisany i na zawsze / nieodczytany, mimo to skończony i pełny jak życie, które trwało na przekór / związkom i motywacjom, a nawet z wątpliwym dla społecznego ogółu pożytkiem. / Praktyczność bowiem jest tajemnicą, zarówno jej mapa, jak i wytyczne.