Kazimierz Przerwa-Tetmajer Grób poety Oto jest grób poety… W nieświęconej ziemi I nie pod krzyżem leży… Na płycie grobowej Nie ma kwiatów… Nikt żadnej nie powiedział mowy, Wszyscy stali dokoła zmieszani i niemi I odeszli czym prędzej, gdy grób zasypano — Został sam w ziemi z czarną, spiekłą w piersiach raną. Jak cicho teraz leży i w jakim spokoju Ten, co wprzódy nie zaznał nic, prócz trosk i znoju, Prócz upokorzeń, wzgardy dla samego siebie, Gdy musiał żyć o ledwie nie żebranym chlebie, Lub — a myśl sama o tym barwę z twarzy zdziera — Starać się zostać błaznem pana — lub bankiera. Leży cicho… Już więcej nie przyjdzie ta jędza Z szczękami trupiej głowy, co się zowie nędza, Już nie przyjdzie i marzeń mu więcej nie starga… Leży cicho… Ostatnia wielka, straszna skarga Wyszła mu z ust wraz z jękiem, gdy drżący i blady Pocisnął cyngiel — padł strzał — zbiegły się sąsiady, Drzwi otwarli, a widząc trupa na podłodze, Cofali się ze wstrętem i żegnali w trwodze. A tymczasem świetlana, z skrzydłami złotemi, Odchodziła poety dusza precz od ziemi I podniosła się z wolna i kędyś w przestrzenie Wracała, skąd przychodzi na ziemię natchnienie… Wzdymaj się, srebrnomodre, nieskończone morze! Wzdymaj się! Ty mu zahucz, jak tryumfu dzwony! Wzdymaj się, ty potęgo ogromna i dzika, Elemencie królewski i nieuskromiony! Wzdymaj się! Gdy raz zerwał z szyi swej obrożę, Jego zwycięskiej śmierci to godna muzyka !… Pieśń tryumfu mu zahucz! Oto już nic zgoła Wolnej, skrzydlatej duszy krępować nie zdoła — — W przestworzu od gwiazd skrzących i komet ognistem Lecieć będzie z błyskawic trzaskiem i prześwistem — — Ile wysp złotych w słońcu, pieczar skrytych w bluszcze, Kwiatów, co wybuchają lawą z ziemi Wschodu, Gdzie jakich skał granity i gdzie jakie puszcze, Wszystkie zorze na toniach spiętrzonych od lodu, Wszystkich wulkanów ognie: wszystko, wszystko dla niej. Wszystko! Nie ma granicy, kresu i przystani… Wolna, jak mgła powietrzna na niezmiernym niebie, Lecieć będzie i wszystko, co niegdyś kochała, Ciszę, światło i przestrzeń, wszystko mieć dla siebie, Wydarta, wyzwolona z wstrętnych więzów ciała! Wzdymaj się srebrnomodre, nieskończone morze! Wzdymaj się! Oto na twe rozhukane zwały Upadłszy, piaski pustyń nadbrzeżnych rozorze I zatrzęsie w podstawach wysp skrzesane skały. Na delfinów srebrzyste rzuciwszy się grzbiety, Płynąć będzie, gdzie palmy cień rzucają liściem I na błyszczącym sierpem zdobne minarety Księżyc bladych lśnień strugi rozlewa przed wnijściem. Oto przepastne wody tumanem się wznoszą I wirem zakręcone piętrzą się w niebiosy — — Ha ! Z jakimż upojeniem i z jaką rozkoszą, Uchwyciwszy się wichrów płomiennych za włosy, Leci, topi się w głębiach, jako sokół w chmurze, Opada w dół i znów się porywa do góry, Aż wreszcie, rozszalała, jak gryf złotopióry, Z mórz na morza przelata, ściga grzmiące burze, I kędyś, gdzie się szafir sennych wód krysztali, Rzuci się odpoczywać na srebrzystej fali… Wzdymaj się srebrnomodre, nieskończone morze! Wzdymaj się, pieśń radości mu szum, pieśń wesela! Oto już ognia marzeń nic mu nie spopiela, Nic kaskad jego natchnień tamować nie może. Oto już owe kształty, owe światła, tony, Co były jego duszą, jego krwią serdeczną, Nie będą, jako obłok wichrem rozpędzony, Pierzchać przed strasznym widmem życiowej niedoli — Oto już wszedł w tę ciszę i spokojność wieczną, Gdzie nic więcej nie łamie, nic więcej nie boli. Minęły już te noce, gdy przedziwne cienie Nad jego młodą głową splatały się w wieńce, I prosiły, składając, jak do modłów, ręce: Oto nas twe do ciebie przysłało natchnienie, Chcemy na świat! Patrz, jakie piękne i tęczowe, Daj nam, jak gwiazdom jasnym, nad twym czołem błysnąć, Daj nam ciało, daj duszę… A on ściskał głowę, Co pękała w gorączce, i pytał sam siebie: Co jutro? Lecz co jutro? Czy z okna się cisnąć? Czy żyć dalej o ledwie nie żebranym chlebie? Dalej walczyć z tym losem, co kościaną ręką Pochwyciwszy za gardło, pierś gniecie kolanem, I, jak upiór, się poić zda ofiary męką, Unicestwianą siłą i życiem złamanem? Dalej za nędznej strawy kęs uginać karku, Zapierać się swej duszy, pragnień, woli, wiary, Myśl swą, krew swą przemieniać w towar na jarmarku, Szukać kupca i ducha przykrawać do miary? Dalej z wniebowstępnego cisz i wyżyn lotu Opadać ku ziemskiemu gwarowi i błotu, Gardząc własną słabością i dolą ofiary ?!… Niech mogiłę samotną w nieświęconej ziemi Tłum prawowierny mija z obawą i wstrętem, Kto się życia rękoma pozbawia własnemi, Tego duch potępiony, imię jest przeklętem. Mówią, że czasem sokół, zamknięty do klatki, Próbuje stargać druty, aż gdy skrzydła skrwawi, Pierś porani i siły wyczerpie ostatki, Oszalały, z rozpaczy głodem się zamarza… Ludzie spokojni, trzeźwi, rozsądni i prawi, Unikajcie głuchego wyklętych cmentarza. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/grob-poety. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Wybór poezji, nakł. Gebthnera i Wolffa, Warszawa-Kraków 1897 Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Śląską z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BŚ. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paweł Kozioł, Marta Niedziałkowska.