Kazimierz Przerwa-Tetmajer Judasz Tragedia w 4 aktach ISBN 978-83-288-2694-6 TEMAT: XXVI, 6. A gdy Jezus był w Bethanii, w domu Symona trędowatego, 7. Przystąpiła do niego niewiasta, mając alabastr olejku drogiego, i wylała na głowę Jego, gdy u stołu siedział. 14. Tedy odszedł jeden ze dwanaście, którego zwano Judaszem Iszkariotem, do przedniejszych kapłanów, 15. I rzekł im: Co mi chcecie dać, a ja Go wam wydam? 16. A od onąd szukał pogody, aby Go wydał. Evang. sec. Mat. OSOBY: * Judasz, lat około 40 * Sella, lat 16, córka Judasza * Ada, lat 17, córka Judasza * Mawiael, lat 16, syn Judasza * Szalona — Nawrócona, lat 20 * Jakób Zebedeuszów * Jan Zebedeuszów * Piotr * Andrzej * Mateusz * Symeon, znajomy Judasza * Ebal, lichwiarz * Lamech, sługa gminny * Nun i Kul, słudzy domowi * Sąsiedzi i sąsiadki Judasza * Przekupnie i przekupki * Młodzieńcy: Rzymianin, Egipcjanin, Assyryjczyk FIGURY WIZYJNE: * Nieznany * Kaifasz * Annasz * Rada * Matka Judasza * Tłum dzieci, kobiet i mężczyzn AKT PIERWSZY / Przed domem Judasza. Pod drzewem ławka, stół. Pod zachód słońca. Okolica pusta i posępna. Widok na jałowe wzgórza. / SCENA I / Judasz, niezamożnie, ale i nieubogo ubrany. Płaszcz na ramionach. Czarne włosy i broda. Wyraz twarzy posępny, odstręczający. Symeon, dobrotliwy staruszek z kijem podróżnym. — Siedzą pod drzewem. / JUDASZ Dług mam zapłacić Ebalowi, trzy srebrne — termin dziś już trzeci. SYMEON Nie masz? JUDASZ Skąd? Wszystko zjedzą dzieci i — / macha ręką z niechętną rezygnacją. / SYMEON Cóż więc poczniesz? JUDASZ Że odmówi czwartej odwłoki, z góry wiem. SYMEON Hm… JUDASZ Szkołę jeszcze mi gotowi zamknąć, że długów nie wypłacam. Na uczyciela nie wypada — — zły pogłos… SYMEON Hm… No, a sąsiedzi? JUDASZ Z sąsiedztwem tylko wieczna zwada. Jak zwykle… Com pożyczył, zwracam, nie dziś, to jutro. I nie zjem, a płacę, com gdzie winien komu. Dziś darmo głowa mi się biedzi, przyjdzie się gorzko najeść sromu, a może nawet ruszyć z domu… SYMEON Zaś by cię wygnać z domu miał?! Lichwiarz przeklęty! JUDASZ Żebym dał choć co — lecz groszam nie dał dotąd… Com za naukę dzieci wziął — / macha ręką z niechętną rezygnacją. / SYMEON Hm… JUDASZ / wskazując na gardło / Już mam tego potąd! potąd! Niech Szatan!… SYMEON Nie trza, abyś klął! JUDASZ Więc co?! Mam może błogosławić?! Już mnie tak nędza życie dławi, że rad bym czartu je zastawić, jeśli mnie od tej nędzy zbawi! SYMEON Biedny nie jesteś — JUDASZ Biedy nie ma — — ja jedną łyżką, inni trzema. SYMEON Nie trza zazdrościć, bracie, komu. JUDASZ Lecz mnie strach sromu — strach mi sromu… Już dość przez dzieci — jeszcze i to — niespłatny dłużnik — zbędę szkoły — a wtedy jeno zagiąć poły i w żebry — SYMEON Hm… JUDASZ Niech grom zatrzaśnie! Bodaj mnie żywcem w ziemię wryto, niźli doczekać tego właśnie na ludzki śmiech, urągowisko! Po całym życia znoju, trudzie… SYMEON Zaś by tak mieli źli być ludzie? Pomogą raczej — JUDASZ Starcze, drwisz, czyli udajesz niedorostka z cielęcem okiem, z gęsią szyją?! Kiełźnij się tylko nogą z mostka, pchną, byś miał wodę głowy wzwyż! Ludzki świat to jest gnój, śmietnisko! Ludzie pomogą — bo dobiją! SYMEON Gorzkie są słowa te — JUDASZ Prawdziwe. Tak mówi, kto zna sprawy świata. SYMEON Słuchajże… widzisz… bo to lata, tych zębów nie ma, tamte krzywe, człek więcej żyje już nabiałem, otóż więc chciałem, u Anera, wiesz, krowę ma, syryjka szczera, cisula, łaty tak — łaciata — / posuwa rękę niby wzdłuż grzbietu / mleko, jak złoto — otóż chciałem kupić, bo to wiesz, człowiek stary — JUDASZ / niecierpliwie / Aha; więc co? co? SYMEON Otóż chciałem kupić — bo to mi nie do wiary robi — JUDASZ / j. w. / Aha — SYMEON Za darmo nie da, jakiś tam grosik uciułałem — JUDASZ / j. w. / Więc co?! Więc co?! SYMEON Poczkajże, bracie; więc wziąłem z domu — JUDASZ / kończąc niecierpliwie / Pieniądze. SYMEON Tak. A gdy ci, bracie, dzisiaj brak, i kiedy cię przycisła bieda, otóż — schowane mam w tej szmacie — / wydobywając z za pazuchy / poczkajże — zaraz… gdyś w kłopocie, weź — / wydobywa z zawinięcia pieniądze. / JUDASZ / zdumiony / Ty byś — tyle mi pożyczył?! SYMEON / rozdzielając pieniądze / Otóżem właśnie miedź odliczył — JUDASZ Trzy srebrne!… Tyle, ilem dłużen! SYMEON Tylko kiedy byś zwrócić mógł? JUDASZ O Symeonie! Niech ci Bóg nagrodzi! Niech pomnoży w krocie! Dzień twój niech będzie troski próżen! SYMEON / zadowolony / Lecz kiedyż mógłbyś? JUDASZ W dwa miesiące — jak ziemię widzisz i to słońce, co teraz za górami schodzi. SYMEON Pamiętaj, — bo to ludzie młodzi często najmniej to pamiętają, kiedy, co winni, oddać mają. JUDASZ / niecierpliwie / Niech Bóg nagrodzi po sto razy! Idziesz już? SYMEON Pójdę dać zadatek. Kwiatek nie krowa! A co płatek to inny! No, bywaj mi zdrowy — a gdzież to dzieci? / Judasz macha ręką z niechętną rezygnacją. / Nie w posłuchu? JUDASZ Serce na piętach — a świat w brzuchu — klątwa — na sercu mojem głazy — SYMEON Co — JUDASZ / j. w. / Czuję, widzę — SYMEON / chcąc umknąć / Ja już pójdę — JUDASZ Ręka dosięgnie mnie Jehowy — grzeszyłem — wiem, że Mu nie ujdę — SYMEON / kiwając głową przystaje / Czwartegoś nie czcił przykazania — JUDASZ Ściga mnie krzywda matki, ojca — ty wiesz — jam bił — dzisiaj ta dwójca swej pomsty czeka i karania… SYMEON Jam ci to nieraz gadał, bracie…. Jak jastrząb krwi, tak życie chciwe zemsty i w zemście nie leniwe… JUDASZ Już mści się… SYMEON Możeć lepiej by szło, gdybyś zaś żonę pojął wtórą — sam jeden siedzisz z dziećmi w chacie, samemu w życiu jest ponuro. JUDASZ Samemu w życiu jest żałoba, samemu w życiu jest tęsknica, samemu oko świeci łzą samemu więdną lica… SYMEON Pojmij — JUDASZ Nie mogę… SYMEON Przeczże? JUDASZ / wskazując na piersi z rozpaczą / Tu jest żar, co pali… / po chwili / O ramiona! O duszo moja utęskniona!… O miłowanie utracone!… O tęskna nocy!… Tęskny dniu!… O dolo moja nieszczęśliwa!… SYMEON Mówię ci, pojmij wtórą żonę — JUDASZ Jać mam. SYMEON / zdumiony / Gdzie?! JUDASZ Śmiercią się nazywa. SYMEON Tyś, bracie, spragnion miłowania — JUDASZ / posępnie / Jam godzien ukamionowania. SYMEON Wyrzutyć dręczą — JUDASZ / po chwili głośno do siebie / O miłości, stracona, wiecznie pożądana! / po chwili / Jam cię pogrzebał… Żal rwie kości! Nie zmartwychwstaniesz… SYMEON zabierając się Chwalmy Pana i poszukujmy szczęśliwości, bo na to na świat jest posłana i tego duch pożąda nasz. JUDASZ Lecz pojrzyj na mnie — na mą twarz! Ona jest klątwą piętnowana! Gdym w Jeruzalem w paschę był — a byłem jeszcze młodym chłopcem — gdziem się pokazał — zaraz szmer: złodziej… Jakąem wściekłość krył — a i ból jaki!… W oku obcem myśl taką budzić — na pierwszy zer… W końcum się chował, jak bity pies… Złodziej… Wiesz, żem wsze uczciw był… Złodziej!… tym szeptem w twarz mi pluto!… SYMEON Na złość ci jeno robił bies… JUDASZ / nie zwracając uwagi / Obliczem z ludzi mnie wyzuto — napiętnowano — i kto? Bóg… / wstrząśnięty / I słuchaj — miewam straszny sen — straszny sen — czasem mi się zdaje, że ile w świecie ścieżek, dróg, chodników: zewsząd, przez wsze kraje, pielgrzymi idą, idzie tłum przez wieki, wieków wieki — hen — wszyscy drży na całem ciele — zimny mnie zlewa pot — wszyscy… urywanie przeciwko mnie… z rękoma wyciągniętemi… w górą — wzwyż podniesionemi — / z wysiłkiem / z klątwą… / po chwili / Szum okropny w uszach… w sercu młot — zjawa okropna — półwidoma, kryjoma pół — i jakiś krzyż — krzyż jakiś we mgle — w górze — gdzieś nad mną — jak orzeł — SYMEON / dając pieniądze, przerażony / Bracie — weź — muszę już… / wychodzi szybko. / / Po wyjściu Symeona Judasz, który bezmyślnie bierze pieniądze, bezmyślnie je zawija w węzełek i zatyka za opasek, tak, że wiszą przewieszone i widoczne. Judasz stoi pod wrażeniem własnych słów chwilę. Lamech ukazuje się i schodzi ze wzgórza ku niemu. / SCENA II / Judasz, Lamech. / LAMECH / tęgi, z pałką w ręku, z dali / Hej tam! Judasz! JUDASZ Co? Lamech? LAMECH Ja. Zwierzchność gminna mnie przysyła. JUDASZ Czego chcesz? LAMECH Córka twa Ada — JUDASZ / poruszony / Ada? Co? LAMECH Dała zgorszenie. JUDASZ Ada się czego dopuściła!? Kłamiesz! Łżesz!! LAMECH / spokojnie / Judasz, nie mów, że nie, skoro ci prawda nie jest znana — / urzędowo naśladując sędziów, ordynarnie, z powagą, sucho / Ada w uczynku jest schwytana, a że schwytana na uczynku, już jej tem samem dowiedziono — czy nie? Gdy zatem jest schwytana i skoro dowód jest uczynku o co została oskarżona: ma być przez wieś we worze gnana, stawiona oczom wszech na rynku, gdzie, że jest jeszcze bardzo młoda, karą jej będzie zimna woda: czterdzieści wiader i śmiech ludzi. JUDASZ / gwałtownie / O hańbo! Wstydzie! O boleści! O podły płodzie ty niewieści! LAMECH Tak twoja córka się paskudzi; twój syn Mawiael zaś u Sali krawca skradł sukna postaw — JUDASZ Boże!! Łżesz! Kłamiesz! LAMECH / niewzruszenie / który tam schowali kupiwszy — JUDASZ Gorze mi! LAMECH w komorze, i ma być za to karan chłostą, pletni czterdzieści ze spocznięciem, ile że jeszcze jest chłopięciem. JUDASZ To wszystko kłamstwa! Niecne słowa! Łżą! Breszą! Skarze ich Jehowa!! LAMECH Zwierzchności gminy jest ma mowa, a ty się nie drzyj ponad miarę, bo wół nie gada ze starostą. Bądź zdrów. JUDASZ Stój! LAMECH Czego? JUDASZ Nie pozwolę! Ja jeden prawo karcić mam! Ja ojciec! LAMECH / obojętnie / Dano taką karę, bo twoje dzieci są zakałem, wstydem i hańbą w mieście całem. JUDASZ Ty łotrze!! LAMECH / j. w., poruszając pałę. / Pilnuj się ty sam, bo mówią: czyli winien w szkole nauczać taki dzieci cudze, co własne chował znowu naśladując na bezecne i które niecny płodzą czyn. JUDASZ Lamech!! LAMECH / kpiąc głupkowato / Kłaniaj się twemu słudze — i niech ci słońce w północ świeci. / Wychodzi. / SCENA III / Judasz, Sella, Ada, Mawiael. / JUDASZ O słowa, słowa, słowa niecne! O niecne, niecne, niecne dzieci! O córka moja!… O mój syn!… / Mawiael w koźlej skórze wchodzi. Judasz rzuca się ku niemu. / Coś ty uczynił?! MAWIAEL JUDASZ U krawca! / Chwyta go za włosy. Sella, tęga, złowroga, wchodzi. / U krawca!! SELLA / zatrzymuje Judasza w miejscu. / Ojciec — czy oprawca?! / Ada bezczelna, głupia, wchodzi. / ADA Tacie się śniło, że psy łowi, o czem śnił, poznać dał synowi. JUDASZ / tupiąc. / Bezczelna! Z ojca hycla robisz?! ADA Cóż tata tak nogami drobisz? JUDASZ Ty suko! ADA / niezmieszana / Albo? JUDASZ Zasądzona! ADA Aha! To tata już wie o tem? Owa! Nie z przodku, nie z ostatka. JUDASZ Bezecna! ADA / obojętnie / Wiem, że coś tam będzie, głośno pomstują coś w urzędzie. Bo ja to chciałam poza płotem, a on, że szparę w ścianie zatka… Już mnie nie złapią po raz drugi — JUDASZ Gdzieś była? ADA Albo? U Arona. JUDASZ Żmija jest każdy włos twój długi! Jaszczurek gniazdo usta twoje! ADA Rób ojciec swoje, a ja swoje. JUDASZ Szmato plugawa! ADA Daj pieniądze — czy ja to tak, jak inne chodzę? JUDASZ Dość masz! na ciebie! ADA / głupio, bezmyślnie / Ja chcę lepiej. JUDASZ Dość masz! ADA Za co się oporządzę? Mam taką być, jak groch przy drodze? Ja chcę być ładnie. MAWIAEL Daj pieniądze! Nie będę kradał, gdy mieć będę! Skąpiście jak czart! SELLA / pogardliwie / Nie jedz! Nie pij! ADA Może przy drodze prosić siędę? JUDASZ Czemu roboty nie szukacie? MAWIAEL / unosząc nieszczególny płaszcz ojca / A wasz płaszcz jaki? Wszak ją macie! ADA Jam młoda — JUDASZ Nie na cudze łoże! ADA / bezczelnie / Gdzież się we własnem z kim położę? / pokazując na dom / Tu? JUDASZ / porywa kamień z ziemi / Ty!! SELLA / uderza go w piersi dłonią. / Biłbyś!? Co?! JUDASZ / z widoczną obawą Selli / Ty ochrono! Ty opiekunko!… Ty byś ojca własnego śćmiła krwią czerwoną — zbójczyni — SELLA Któż tu chciał być zbójca? JUDASZ Dobrze, że matka już nie żyje! SELLA Zatem jej ojciec już nie bije. JUDASZ Milcz! SELLA / zuchwale / JUDASZ / odwracając głowę / Gdy musiałem! SELLA Wściekłyś był! JUDASZ / przyciszonym głosem / Wężu! SELLA Dzieckiem małem byłam, lecz pomnę… Wieczna zwada, wieczny krzyk, hałas, wyklinanie! JUDASZ / z rozpaczą / Bom musiał! SELLA Charkot o sąsiada, stryjów, znajomych, o Uzala szewca, o kupca Chusa — z dala, czy z bliska kto nastąpił jeno, Izraelici, czy poganie, to o każdego podejrzenie, gwałt, wrzaski, klątwy — i rzemienie! Pamiętam dobrze! JUDASZ Ty hyeno! Przestań! SELLA Nieprawdę mówię może? / Tymczasem pojawili się sąsiedzi zwabieni hałasem. / ADA Więc gdzież mam to postawić łoże? / Mawiael parska śmiechem. / JUDASZ / do Ady / Ty nierządnico! / do Selli / A co z matką, Bóg niech — SELLA / przerywając / Bóg dał jej skórę gładką, a twoja zazdrość — garbowaną. JUDASZ Kochałem ją! SELLA Zabiłeś!… Rano — pomnisz? JUDASZ Nie żrej mnie!… SELLA Pomnisz? Rano? Rzuciłeś z łoża rozespaną — nie wstała więcej — wyłeś potem — JUDASZ Zamilcz — SELLA / lekceważąco / I kto? Taki człeczyna — z pierza, ni z mięsa — czyś to dał sługi, pałace, wozy, konie? Inna po uszy w zbytku tonie, ty się dzień cały zlewasz potem a nie masz w domu stągwi wina! Cóżeś dał, żeś tak żądać śmiał?! Cóż miała biedna kobiecina?! A córkęś z lepszych, niż sam, miał! JUDASZ Jam — SELLA / wpadając w słowo / Pracowałeś / z rosnącą wzgardą / jakeś umiał. Żuk rył się w łajnie, orzeł szumiał. JUDASZ / dotknięty / A! Ty niegodna — MAWIAEL / przerywając / Mówię tacie — JUDASZ Ty masz wziąć chłostę! MAWIAEL Niech mnie prędzej złapią! A ty mi daj pieniędzy, inaczej będę kradł, co da się! Choćby spod własnej twej pościeli. / Podsuwa się. / JUDASZ Psie! MAWIAEL Choćby to, co sam masz w pasie! / chwyta i wyrywa pieniądze. / JUDASZ A! / rzuca się ku niemu, Mawiael uderza go pieniędzmi w węzełku w czoło i ucieka; Judasz zatacza się w tył. / A! A! A! SĄSIADKA / drwiąc / Gońże prędzej! / Ada, Sella wychodzą. / JUDASZ / nieprzytomnie / Wyście widzieli? SĄSIADKA inna My widzieli. SĄSIAD Jakto sąsiedzi, po sąsiedzku. SĄSIADKA / pierwsza, wskazując guz, drwiąc / Nie trzeba wody, to po dziecku… / Sąsiedzi odchodzą. / JUDASZ / pada na stół i zasłania twarz rękami / A! A! A! SCENA IV / Judasz, Jakób Zebedeuszów. / / Jakób wchodzi w płaszczu, młody. / JAKÓB Pokój domowi temu. JUDASZ / dźwigając głowę napółprzytomnie / Pokój — Kto zacz i czego chce? JAKÓB Spocznienia. JUDASZ Jest. JAKÓB Co jest z tobą? JUDASZ Nic. JAKÓB Z kamienia nie poznasz śladu przeszłej nogi, ale nie z lica człowieczego. JUDASZ Dobrześ rzekł; poznasz nóg stąpanie po ludzkiem licu. JAKÓB Żal uspokój i ciszę weź do serca twego. W wierzącym mieszka spokój błogi. JUDASZ W wierzącym? Wierzę w złość i zbrodnię, w grzechy i w grzechów pokaranie!… JAKÓB / dotykając mu czoła / Głowa ci gorze — niech ochłodnie. Uderzyłć kto? JUDASZ Syn. JAKÓB A?! JUDASZ / w rozdrażnieniu coraz większem / Ja biłem — JAKÓB Gdy winien — JUDASZ Jam bił me rodzice — JAKÓB A!? JUDASZ Mnie z kolei — JAKÓB Nie mów! JUDASZ Drżysz? W pokrzywyś wszedł, chciałeś w winnicę W soczystem chciałeś, jesteś w zgniłem! Myślałeś ogród, a to gnój!… JAKÓB Ukój się bracie, bracie mój!… JUDASZ Czyś ty rodzice swe katował i sam od dzieci swych był bit, że zwiesz mnie bratem?… JAKÓB / kładzie mu rękę na ramieniu / Bracie, cyt! Dotykam ręką — dźwignę wzwyż — JUDASZ Jam dług miał spłacić — ukradł syn, com na dług jeden zaś pożyczył i com tu, o, za pasem schował — w dwie strony teraz dwie mam win — / unosząc się / w dwie strony teraz czynić rzecz! Precz! Bom jest wściekły! Mówię: precz! / jakby w szale / Precz! Bym cię pasem nie oćwiczyl!! Precz! JAKÓB / nie cofając się / Bracie! JUDASZ Bratem jest mi Szatan! Z nim jednym jestem jednej krwi! Pozdrowion bądź, jeżeliś on! JAKÓB Bracie, Jehowa — JUDASZ Z ludzi drwi! Na niebie siedzi utajony, w ukryciu swój postawił tron, aby tem snadniej patrzeć mógł — a grzech żre ludzi, jak Lewiatan, a śmiech jest Boga grom czerwony, a żyje, kiedy żywych zmógł! Szyderstwo jeno Jahwy duszą! Na szyd swój stworzył człeczy ród! Z Szatanem jest płomieniem zbratan! Szatan — Jehowa! Jahwe — Szatan! Za szyję jego ręce duszą! Jak topór, żywo rąbie z nóg! Dymy ofiarne — piekła smród! / pieni się. / JAKÓB Tyś opętany od Demona! JUDASZ On szczęsny, gdy kto w bólach kona! Promienny, gdy w boleściach serca człowiek się w krwawej glinie kurczy! O ojce moi! O ma żona! Wyrzutów, bólu straszny jad! O Jahwe, Jahwe, o szyderca! Człowieczy syn jest syn jaszczurczy! Jam zbrodniarz — zbrodni pod nóż padł!… / słania się i opada w tył, plecami o drzewo się opierając. / JAKÓB Zmilcz! JUDASZ / szalony, pokazuje na gardło / Wszystkie lata ot, tu grzęzną — cały mojego życia wiek!… Pójdę — tam w lesie gałąź jest — wynajdę gałąź tam uwięzną, tęgą — zawisnę — / wyczerpany, dźwiga się, chce iść. / JAKÓB Brałeś chrzest?! JUDASZ / jakby nie słysząc / I raz w spoczynku obym legł!… JAKÓB Pytam się: brałeś chrzest od Jana?! JUDASZ / osłabły wybuchem / Była mi woda na grzbiet lana. Wszyscy szli, tom też poszedł razem. Prorok nauczał niedaleko. Myślałem: może spłynie z rzeką chwast zła i grzechu rodu mego, lecz nie mknie z wodą, co jest głazem i nie zostałem zbawion złego… Lecz ktoś jest? Przecz mię pytasz? Jakie prawo twe pytać? Nie znam cię! JAKÓB / uroczyście / I jam cię nie znał, ale znał Ten, co stworzenie zna wszelakie — gdy zechce: w owoc zmienia kał. JUDASZ / uderzony mimo rozdrażnienia słowami Jakóba, z pewnem zdziwieniem, nieco frazesowo / Mojżesz uczynił z laski węża — aza się drugi Mojżesz zrodził? JAKÓB / kończąc uprzednie / I ten mnie właśnie w drogę słał. / z akcentem / a snadź, abym po nic nie chodził. JUDASZ By w owoc zmienić kał? JAKÓB By serce człowiecze znaleźć w poniewierce. JUDASZ / wyczerpany, wpadając w dialektykę. / Jesteś zbieraczem serc? JAKÓB On z góry, kto słał mię, rzeszom mówił: „I odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. JUDASZ Który? JAKÓB Ten, który rzeszom mówił z góry: „Błogosławieni, którzy płaczą; albowiem będą pocieszeni. Błogosławieni pokój czyniący, albowiem nazwani będą synami Bożymi”. JUDASZ / do siebie, wyczerpany / O co za straszne ciężkie dni… O co za straszny ciężki dzień… JAKÓB / w przejęciu nauką / Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: czyja się dusza pada, psowa, czyja się dusza zsuwa w cień, czyjej się duszy chwycił grzyb, wziąwszy chleb w koszyk, nieco ryb, do Galilei niechaj spieszy, bo w Galilei wielkie dni i wielka moc słyszącej rzeszy…. JUDASZ / nie rozumiejąc / Nie tłomaczona mi twa mowa. JAKÓB Aby ci była tłomaczona, zaodziej płaszcz twój na ramiona, pójdź ze mną! JUDASZ Dokąd? JAKÓB Ruń zielona. Niebieskie zioła i różane. Od słońca wody wysrebrzane. Od słońca obłok złotem jasny. Kielichy kwiatów i pąkowie. Wszędy chleb, wszędy napój własny. Wszędy dom. Wszędy jest wezgłowie. JUDASZ Aza mi prawisz zaś o raju? JAKÓB Aza nie jesteś z cierpień kraju? JUDASZ Aza jest raj od Boga dany? JAKÓB Aza nie we krwi twoje rany? JUDASZ Aza lekarstwo obiecujesz? JAKÓB Aza swej studni sam nie trujesz? JUDASZ Azaś wysłannnik do mnie Boży? JAKÓB Aza się żywot twój nie sroży przeciw cię? JUDASZ Mów: raj. JAKÓB Jest na ziemi. JUDASZ Gdzie? JAKÓB Pójdź. JUDASZ Jest cisza? JAKÓB Jest. Podziemi. JUDASZ Jest sen? JAKÓB Jest. Nieba. JUDASZ Jest wesele? JAKÓB Jest. Dzieci. JUDASZ Wróg jest? JAKÓB Jest. Przy ciele. JUDASZ Dusza? JAKÓB Błyszczenie. JUDASZ Jakoż z domu — JAKÓB Dom jest złoczyństwa i jest sromu. JUDASZ Domy odlecieć — JAKÓB Jak orłowie — JUDASZ Twarz odwracając — JAKÓB W niebo twarz! JUDASZ Kędy raj wróżbisz? JAKÓB Imię znasz? JUDASZ Imię? JAKÓB Który skarb zamknął w słowie, który naucza ludu rzesze. JUDASZ Jan? JAKÓB Większy. JUDASZ Mów! JAKÓB Wokoło lud. On, siedząc jasny, jako cud, kędy nad wodą, gdzie przy strzesze, na wzgórzu, w cieniu fig, w winnicy, czasem w miasteczku gdzie w ulicy, w rzeźwy poranek, w późny chłód Królestwo Boże opowiada. JUDASZ Królestwo Boże? JAKÓB Słucha lud. Słowo po słowie tak upada, jak między wróblów ziarno prosa, jak otrząs wiśni gdy się czyni, jak spadła na pustyni — i otwierają się niebiosa gdzie Boga widzą oczy ludzi!… JUDASZ / nieufnie, matowo / A cóż ze snu takiego budzi? JAKÓB Błogość serdeczna, jako woda kryniczna rano — JUDASZ Imię jego? JAKÓB Święte. JUDASZ Tyś co? JAKÓB Uczeń posłany — / słychać bębnienie / Co to? tam bębnią? / Widać zbliżającą się Adę w worze, Lamecha i grupę ludzi. / Orszak idzie — JUDASZ / słoniąc oczy / O hańbo! Bólu! O mój wstydzie! JAKÓB Dziewczynę wiodą — dziewka młoda — JUDASZ Ha! / chce biec ku Adzie — zatrzymuje się / Pójdź!! JAKÓB Gdzie? JUDASZ Tam! Do raju! / nagle rzucając się ku tłumowi / Łotry! Ja nie dam! Dziecko me! Łotry! / Lamech i inni odtrącają go / / rzuca się ponownie / Psy! Pogany!!! / Lamech chwyta go z tyłu za ręce i przytrzymuje — tłum z wrzaskiem przechodzi — wchodzi Ebal. / SCENA V / Judasz, Jakób, Lamech, Ebal. / JUDASZ / do Lamecha / Puść!! LAMECH / spokojnie / Stój, aniele pozłacany. JUDASZ Córka ma! Córka! Ja nie dam hańbić! EBAL / wsuwa się. Ryży. Przygarbiony / Przepraszam. JUDASZ / do niego / Precz! Zabiję! EBAL / poruzumiewa się oczami z Lamechem, uspokojony, tłomacząc Jakóbowi / Przepraszam. Ja tu po trzy srebrne — JUDASZ Precz! EBAL Czemu? Ja zawołam straży! / do Jakóba. / Winien — JAKÓB Wiem EBAL Grozić się tu waży! / podnosząc głos / Niech naprzód odda co jest czyje! JAKÓB On odda. / do Lamecha / Puść go. LAMECH Nie. JUDASZ / do Ebala / Weź dom! I wszystkie sprzęty! I mój srom, jeżeli ci się przyda na co! Weź! Za trzy srebrne ci zapłacą! / do Lamecha / Ty precz! / wyrwawszy się / bo czaszkę ci rozbiję! / odtrącając Lamecha / Pachołku podły! / Ebal przestraszony cofa się, Lamech odskakuje. / O me córy! O syn mój! Hańba!… piekieł dym! Oczy wyżera — pierś zadusza — wszystko dym. Kędy są niebiosa? Kędy jest raj i ten co w nim? Kędy jest głos mówiący z góry: / do Jakóba / Odpuść nam winy, jako i my? Kędy kał grzechu zrzuca dusza? Kędy jest słowo, jako rosa? Kędy jest wszystko nie jak dymy? / do Ebala / Weź dom! Za srebrne wsadź do trzosa! / do Lamecha, który stoi nie wiedząc co zrobić / Bądź zdrów! / chwyta Jakóba za rękę / Ja idę z nim! / Wybiega, ciągnąc Jakóba. / AKT DRUGI / Przed zachodem słońca pod miasteczkiem. Na lewo niewielka chata podleśna z oknem zamkniętem, za nią zarośla, dalej las. Pośrodku i na prawo plac podmiejski targowy wolny. W głębi za nim las. / SCENA I / Uczniowie w liczbie jedenastu i Judasz. Wszyscy mają płaszcze. Na lewo sceny. Przed nimi mały ogienek z drewek. Jan śpi. / PIOTR Cudna noc była. Słońce wstanie niedługo. MATEUSZ Nie wiem, czyli budzić Pana? PIOTR Nie. Niech śpi. Tak mi miłe jego spanie jak kwiat woniący. ANDRZEJ Mnie się zawdy zdaje gdy śpi, że wtedy duch Jego powstaje i w niebo wraca. Uważcie, że z rana, gdy się obudzi, w oczach Jego błyska blask, co go ziemia w oczach nie zapala. MATEUSZ Jak gwiazda, co się o świcie oddala, błękitnem światłem świeci w czystej studni. PIOTR / do jednego z Uczniów, podrzucając mu drewka / Suchutkie drewka… Dorzuć do ogniska… JUDASZ / do Jakóba / Niedługo się tu zaludni. JAKÓB / z uśmiechem / Już ci pachnie z targowiska? JUDASZ Praca mi się w rękach spala jakby ogień buchał z ręki! Zda mi się, że dźwignę górę, takim silny! JAKÓB Bogu dzięki, żeś odżył tu pośród nas. JUDASZ / żywo / Niech przeklętym będzie czas!… / na znak ręką Jakóba / Przeinaczę mą naturę, pośród świętych będę święty!… JAKÓB Porówna się ze zwierzęty, co ryczą z gniewu w pustyni, kto przeklina. JUDASZ Czart to czyni w człowieku… / zamyśla się. / JAKÓB Co myślisz? JUDASZ At — — myśl o domu… Kręci się świat… JAKÓB Dom był przekleństwa i sromu. JUDASZ Z nienacka nadleci myśl… JAKÓB Precz odegnaj. JUDASZ Gdybym mógł miecz pochwycić i przeciąć węzły co z dawnym żywotem wiążą… Tak, jak gdyby nogi grzęzły i ciało ku ziemi ciążą, gdy dusza skrzydeł dostała… JAKÓB Potrzeba wyjść duszą z ciała, jak Jan. JUDASZ Są takie godziny — — są inne… Kupię dziś grochu, daktyli, czosnku po trochu, kołaczy… Są takie godziny… Wczoraj, wiesz, posłał mię Pan — spotkałem Helkiasza syny: chcę mówić, co każe Pan — urwał się głos… Chwytam słowo, zaczynam znowu — na nowo, aby odpuszczali winy, aby, niosąc wody dzban, spragnionego napoili wprzód, zanim by sami pili — więzgnie słowo… rwie się wpół… ginie w ustach… JAKÓB Ciążyć dom. Życie dawne. Czas wyzwoli i staniesz się jako łom w Pańskiej ręce, abyś kuł w opoczystem ludzkich dusz Pańskiemu posłaniu gwoli. / Jan budzi się, siada na ziemi, gdzie spał. / JUDASZ I Jan się obudził już. Pośród nas on jako róża czerwona, lub żagiew ognia. I wonie i płonie razem. JAKÓB Ducha jego Pan rozognia, wichry myśli Pan rozchmurza, zaświat mu staje obrazem… JAN / ujmującej, zdolnej jednak grozy powierzchowności młodzieniec / Świta… PIOTR JAN Kędym był… Czy to wy?… To Galileja ta ziem?… JAKÓB Śniłeś bracie? JAN Śnił… Oto śniła mi się chmur zawieja, skłębione morze chmur… Widziałem: orzeł z głową złotą przelatał — w poprzecz — chmur… Jam stał na szczycie — pode mną, w dół, otchłań — w mgłach ginął mur skały, co biegła w dół… Rozwarta przepaść… Jam czuł martwy wiew z głębi — mrożący kość… I czułem skrzydeł orła wiew… Naprzeciw rozdarły się mgły — blask żółty począł róść — jawił się lew — — pół-lew, pół-wąż, z lica pół-wąż, pół-mąż… PIOTR / kiwając głową / Janowe sny… JAN Rzucił się w przepaść — w mgły — szponami orła chwycił — za pierś — widziałem bój — — orlą krwią jęzor sycił — świat grzmiał… Krwi zdrój lał się w przepaść… W noc… Trwał bój… Jam stał bez ruchu, zda się w kloc kamienny zmienion… Orzeł padł… Wraz z lwem… Przepaść zagrzmiała… W posadach drżał świat… Pode mną skała zawisła. PIOTR Janowe sny… JAN Ocknąłem się… Pan jeszcze śpi? PIOTR Tak. JUDASZ Słuchałem drżący — JAN / spojrzawszy nań mimo woli / Z lica pół-mąż, pół-wąż… ANDRZEJ Dzień będzie dzisiaj gorący. PIOTR / do Jana / Sny nawiedzają cię wciąż — trawią cię. JAN Głowa jest moja jak wieża pośród chmur zwoja… JUDASZ / do Jakóba / Sen dziwny… Straszny… / z wymusem / Ach! Jak błogo tu — w lesie… Tam ptak na drzewie świergoce nam… Tam synogarlic para leci — o tam… / przechodząc z wymusu w szczerość / Szczęście tu mieszka, wśród nas… Gdy zbieram do mieszka grosze, za które was żywię: myślę: o jak to szczęśliwie! człowiek się o nic nie stara, żyje pół w raju żywotem uniesion słowem Pańskiem i Pańską obecnością: tonie we świetle złotem, w świetle niebiańskiem, gorze światłością — Zaiste — szczęście jest z nami!… PIOTR Oto przekupnie z warzywami, dzienny gwar… / Od prawej strony na plac nadchodzą przekupnie obojej płci, z koszami w rękach i toczonymi na wózkach. Rozstawiają je. Napływa ludność kupująca. Tymczasem rozedniało zupełnie. / JAKÓB / do Judasza / Pójdź na zakup. PIOTR Wszystkiego, co trzeba, nakup, nie wiem gdzie Pan nas zwróci. / wskazując / Widzę tam pewnej dobroci dynie. / Judasz bierze koszyki i zbliża się do przekupniów. Uczniowie powstają. / PIOTR Pan śpi. Jest czas. Pójdźmy na chwilę w ten las — pomodlić się. / Odchodzą. / SCENA II / Targ ogólny. / JUDASZ / do najbliższego przekupnia / Dzień dobry! PRZEKUPIEŃ Dzień dobry ci. JUDASZ Masz świeże jarzyny? PRZEKUPIEŃ Pi! Cóż myślisz, że mi zostały od wczoraj?! / wskazując towar / Mam ogród cały! JUDASZ Wiele za czosnek chcesz? PRZEKUPIEŃ Pięć groszy. JUDASZ Dwa. PRZEKUPIEŃ O wa! / do drugiego / Dwa! / drugi kiwa głową. / JUDASZ No wiele? / przekupień macha lekceważąco ręką / Trzy? No? PRZEKUPIEŃ Powiedziałem. JUDASZ Pięć?! Za to nic?! Za tę wiązę! Za pięć groszy fig gałązkę! PRZEKUPIEŃ To nie kup! Kto ci każe! JUDASZ Trzy! PRZEKUPIEŃ Nie! JUDASZ Cztery, dałem. PRZEKUPIEŃ Nie! DZIEWCZYNA Z LUDU Idą kuglarze! O! / Nadchodzi kilku kuglarzy ludowych. Jeden gra na flecie. / INNY Z LUDU / pokazując błazna / Jak śmiesznie podryga ciałem! JUDASZ Cztery! PRZEKUPIEŃ Nie! JUDASZ Niech cię Szatani! PRZEKUPIEŃ Niech ciebie! PRZEKUPKA Cygani, jeszcze klnie! JUDASZ Ja cyganię?! Ja?! INNY PRZEKUPIEŃ / śmiejąc się / Kręcisz, jak biczem po wodzie! Dość na cię spojrzeć! JUDASZ / gwałtownie / Ty!! A!! / miarkując się / Drzeć się nie chcę dać! DZIEWCZYNA Cicho! Cicho! Będą grać! KTOŚ Z TŁUMU Sztuki będą pokazywać! JUDASZ U tej marchwi śmierdzi nać! Nie chcę! PRZEKUPIEŃ Bodajś w takim smrodzie całe życie… SCENA III / Ciż sami. Szalona, trzej młodzieńcy. Szalona młoda, piękna, ubrana strojnie i wykwintnie. Młodzieniec jeden Rzymianin, drugi Assyryjczyk, trzeci Egipcjanin. Bogato i wytwornie ubrani. / PRZEKUPKA / do sąsiadki / Patrz — idzie ta drań — wstyd! rano! DRUGA Idzie spać! SZALONA Świeże daktyle, figi — a! jest i muzyka! Dobrze, będą nam przygrywać!… PRZEKUPKA Wieleś miała w nocy? SZALONA / śmiejąc się / Pięciu! PRZEKUPKA Ja myślałam, że dziesięciu! SZALONA / śmiejąc się / I to się trafiało już — Potrafię i drugie tyle — — II PRZEKUPKA / do pierwszej / Nie mów z nią! z tą… SZALONA Świeże róże, świeże figi — — świeże słońce — świeży dzień! / Judasz spostrzega Szaloną — zapomina się / PRZEKUPIEŃ No! Bierzesz daktyle — nie? SZALONA Świeże róże! Świeży dzień! PRZEKUPIEŃ Zgłupiał! / ciągnie Judasza za rękaw, ten mimo woli wstrząsa ręką / Będziesz kupował na migi? Zgłupiał naraz… JUDASZ Nie szarp mnie. PRZEKUPIEŃ Bierzesz daktyl? JUDASZ / nieprzytomnie / Wiele? PRZEKUPIEŃ Groszy sześć. Ośm dał — zgłupiał… / do sąsiada / O czosnek się targował, a przy daktylach darował — zgłupiał… SZALONA Wieńce pleść! Wiecie co? Będziem sprzedawać! Więcej kwiatów, lilij, róż! Kwiatów! Kwiatów! Kwiatów dawać! Chcę utonąć w kwiatach cała, jak kuropatwa wśród zbóż, i świecić ciałem przez kwiaty, w kwiatach świecić kwiatem ciała jak gwiazda w morzu spłoniona, jak dyjament przez szkarłaty, jak przez kobiet sto tysięcy błyszczy się Pani Szalona! Kto chce wieńcy! wieńcy! wieńcy! I PRZEKUPKA Od Szatanów opętana — II PRZEKUPKA Suka! III PRZEKUPKA Gzi się! Jak się gzi! I PRZEKUPIEŃ / chwytając pieniądz rzucony przez Szaloną / Srebrniaka rzuciła mi — SZALONA Hollaho! Hallo! Hollaho! Dajcie wina na śniadanie! Daktyli, fig — będziem jeść! Płynu z pomarańczy w dzbanie! Kwiatów! Kwiatów! Wiele stanie! Wiele stanie: kwiatów znieść! Przez noc całą miłowanie! Przez dzień cały róże pleść! II PRZEKUPIEŃ Suka… III PRZEKUPIEŃ Jak się gzi — SZALONA Hej tam! Grać! A żywo! / dookoła rzucając kwiaty / Róże dam! / śmiejąc się do Rzymianina / Tym za darmo — a ty płać!… I PRZEKUPKA Ja jej pójdę w gębę dać! Gorszy! II PRZEKUPKA Płaci jak królowa. III PRZEKUPKA Lekko zarabia i chowa… I PRZEKUPKA Zgnije kiedyś… SZALONA / do jakiegoś przechodnia / A ty chcesz? Ah! Przeraził się, jak zwierz! Hahahaha! Zląkł się!… Cóż? Mnie przeląkłeś się, czy róż? Każdy bierze — / rzuca kwiaty, wszyscy chwytają / a ty co?!… Ach! Popląsać chęć mnie bierze! PRZEKUPKI Siedm szatanów! Siedm szatanów! SZALONA Chce mi się szaleństwa, tanów! / okręca się / Lalaho! Lalaho! Lalaho! Z drogi!! Assyryi i Syryi bogi! Mithry, Isthary, Baale, Izydy, Jowisze — z drogi! Promienna, Bezcenna w szale! Depce człowieka i bogi! Krasa, kwiatami owiana! Światło, kochanka Szatana!!… Lalaho! Lalaho!! / chwyta przekupnia, okręca nim, rzuca / Precz! / chwyta innego / Precz! / wiruje sama sypiąc kwiaty z rozwianemi złotemi włosami. Spostrzega Judasza, który stoi osłupiały, zatrzymuje się. / A!! / do młodzieńców / Wilk, człowiek wąż, sowa, lew, czy wszystko w człowieku wraz?! Ktoś jest? / Judasz milczy / Ktoś jest? Mów! / do otoczenia / Niemowa? I PRZEKUPIEŃ Dobrze się o czosnek kłócił. SZALONA Jak cię zwą? Gdzie taki siew wzrósł? Chyba nie pośród nas w Galilei? Piekłoś rzucił, czyli dążysz tam, jak sowa widny i milczący człeku? JUDASZ / drżąc od wrażenia / Jestem z Keriothu, dzień drogi od Hebron miasta… SZALONA Mów! Zali jest ziemi niewiasta co na mnie rzuci swój cień? Zali w Keriocie lub Hebronie widziałeś taką biel łona i zaliś widział na łonie, że lilia z zazdrości kona? Zaliś nad temi miastami widział błękity w purpurze, gdy oczy wzniosę ku górze i niebo przyćmię oczami, aby ze wstydu gorzało? Zali widziałeś tam ciało pełne tak cudnych tajemnic, że groby Assyryi ciemnic szepcą do siebie nieśmiało, że one większych nie mają? Zali widziałeś gdzie włosy gęste, jak piaski pustynne, wśród których na każdym włosie jednego człowieka losy jak łzy na rzęsach zwisają? I usta takie niewinne jak jad wężowy na rosie? Widziałeś? Mów! JUDASZ Nie! SZALONA I cóż na mnie patrzysz tak? Czym ja żmija, a tyś ptak? / do młodzieńców / Patrzcie, co za dziwny stwór! To potwór! To z piekieł czart! Mów człowieku! coś ty wart? Czemeś? JUDASZ Jestem… SZALONA Jesteś kto? Satyr? Zali przybył z gór i gajów laurowych Idy z fletem lasów greckich bóg, koźlej brody, koźlich nóg wiodąc dziką rzeszę swą? / uderza go dłonią w pierś / I tyś Satyr? Haha! Hola! Dzika chwyta mnie swawola — na Astarte! pierś Izydy! biodro Wenus! Devów sto! Gdyś ty Satyr, łowca ciał: jam Nimfa! Bachantek szał! Goń mnie! Ha! / chwyta Judasza za rękę jak szalona i ciągnie za sobą w las. / Na Afrodytę! Goń, aż pot się będzie lał! Jam Nimfa! Ha!… / wybiega w las, ciągnąc za sobą Judasza. / / Zasłona spada. / / Zasłona się podnosi. / SCENA IV / Plac pusty. Uczniowie oprócz Judasza. / PIOTR Już południe. Gdzie Judasz? Ot jego kosz. Kupił za niemały grosz. / do Andrzeja / Bracie — czy gadałeś z Panem, przyszedłszy wprzód? ANDRZEJ Są zakryte myśli Pańskie. Nie rzekł nic, choć mnie ujrzał; zszedł pod studnię, obmył milcząc twarz i szyję i ogarnął włosy z lic, poczem powrócił do chaty milczący. PIOTR Nie zgadną czyje myśli, co ducha przenika Bożego Syna. JAN Skrzydlaty duch leci, jak gołębica nad polami, z oczu znika jak gołąb w obłoku. PIOTR Trudno pojąć, co z Judą?… Bezludno wszędy, targ dawno skończony — JAN Duch leci jak błyskawica nad morzami… jako woda w fałach rzeki. / Judasz ukazuje się z lasu. / Judasz idzie! Gdzieś był bracie?… Jak strudzony!… Spotkałać jaka przygoda? JUDASZ / do siebie / O klątwa!… Hańbo!… O wstydzie!… PIOTR Kędyś bywał? JUDASZ Z tamtej strony szukałem… PIOTR My zamodleni szli, aż w lesie na polanie, gdyśmy siedli, gorejące uśpiło nas wszystkich słońce. Pierwszy Andrzej wstał. JUDASZ Jam szukał, zabiegłem het — głośnom hukał po lesie — JAKÓB / uchylając drzwi chaty / Posiądźmy w sieni. Słońce prażyć nie przestanie. / Uczniowie wchodzą do sieni. / SCENA V / Judasz, Nieznany. / JUDASZ O klątwa!… O hańbo!… O wstydzie!… / Nieznany pojawia się nagle. Wysoki, owity w płaszcz czarny tkany w złote gwiazdy. Twarz mroczna. Na głowie wieniec czarnych róż. / NIEZNANY Zali tak? / Staje się nagle ciemno. / JUDASZ / przerażony / Ktoś jest?! NIEZNANY Przechodzień. JUDASZ Nie zbliżaj się! NIEZNANY Czemu? JUDASZ Zbrodzień! NIEZNANY A ty? JUDASZ Ty wiesz?!… NIEZNANY Co? JUDASZ Nic… NIEZNANY Czemu? pytasz zatem? JUDASZ Widziałeś? NIEZNANY Co? JUDASZ Tak: co?… NIEZNANY Grzech? JUDASZ Grzech? NIEZNANY Ktoś ty? JUDASZ Jam Judasz, z Keriothu… NIEZNANY Poseł Mistrza… JUDASZ Ty wiesz?… NIEZNANY Wrogi złemu — JUDASZ / chce krzyczeć, lecz głos nie wychodzi mu z ust / Ktoś jest?! Ktoś ty?! Ktoś ty!? Kto?!… Ktoś jest?! NIEZNANY Krzyk nie zwabi cichy… Płyniesz — ale łódź bez wioseł… JUDASZ Ha!… / chce uciekać ku chacie, lecz kroku zrobić nie może / Jezu!… NIEZNANY Jeszcze się nie spełniło… JUDASZ / zmiażdżony w duszy przemocą Nieznanego / Co?… NIEZNANY Co się spełni… JUDASZ / błagalnie / Jam lichy, nędzny robak — puść mię — NIEZNANY Nie!… / Rozjaśnia się. / JUDASZ / woła głośno / Klątwa na mnie!! / Obcy znika. / SCENA VI / Judasz, Uczniowie wychodzą z chaty. / PIOTR Co się stało? JUDASZ To wy?!… / opanowując się / Wilk! PIOTR / zdumiony / Wilk? Tu? JUDASZ Przelatał… JAN Lecz wołałeś: „klątwa na mię”? JUDASZ / patrząc na Jana złowrogo / Kląłem nań, na wilka… JAN / do Jakóba. / Kłamie. PIOTR Tu? Wilk? A to chodzi śmiało! W pobliż ludzi — w biały dzień!… ANDRZEJ Spłatał gdzie może sztuczkę jakową i tu zbiegł ścigany psami — JAN / do Jakóba / Słyszałem wyraźnie słowo — tu nie był zwierz — JAKÓB / do Jana / Więc kto? ANDRZEJ / do Judasza / Mami czasem w oczach upał zbytni — JUDASZ / chwyta kosz, siląc się na humor / Hej! Tu czosnek! Tu chleb żytni! Zielonego grochu strąki — figi — kołacz z słodkiej mąki — / częstuje, siląc się panować nad sobą. / ANDRZEJ Panu się przerwać nie godzi? JAN Kto ducha kradnie, jest złodziej gorszy, niż kto skarb ukradnie, bo skarb przywrócić jest snadnie, lecz duch skradziony nie wraca. JUDASZ Mówisz? JAN Mówię: próżna praca, kto jest rozrzutnikiem ducha. JUDASZ Odrasta i trawa sucha. JAN Lecz nie wzrośnie wypalona. JUDASZ Gdyby była z nowa siana — JAN Z nowa byłaby wyrwana, jeśli miejsce jest przeklęte. JUDASZ Święty czyni miejsce święte. JAN Święty przeklina, co czarta. JUDASZ Dusza w pokucie uparta. JAN Dusza grzesząca zgubiona. PIOTR Nie jest grzech bez przebaczenia. JAN Demona jest, co Demona! PIOTR Z ręki Boskiej piekło wstało. JUDASZ I grzech wstał z Boskiego tchnienia, gdy wszystko z Boga powstało. JAN Piekło powstało z Szatana! JUDASZ Lecz Szatana stworzył Bóg! JAN / w uniesieniu / By go w otchłań strącić mógł! Aby walka była Złego z Dobrem i Dobra zwycięztwo! Aby była moc i męstwo! Aby był bój i Hosanna! Aby był tryumf i chwała! By ziemia w posadach drżała i po piorunowej nocy by wstała zorza poranna! JUDASZ / z udaną i zarazem prawdziwą złą pokorą / Mówisz, jak mówią prorocy — JAN / mierząc go wzrokiem / Mówisz, jak mówią wątpiący! JAKÓB / do Jana / Bracie! JUDASZ / oburzony / Jam w wierze gorący jak wy! Wierzę w Boga! Więcej nie wierzył nikt!! PIOTR / surowo do Jana i Judasza / Dość. JAKÓB Młodzieńcy jakowiś… SCENA VII / Ciż sami. Trzech młodzieńców z otoczenia Szalonej. — Judasz zakrywa twarz. / MŁODZIENIEC I Powiedzcie, proszę, nie widzieliście kobiety? PIOTR Jakiej? MŁODZIENIEC II Szalonej. MŁODZIENIEC I Uciekła w las — PIOTR Szalona? MŁODZIENIEC III Diable łoszę! MŁODZIENIEC I I człeka z sobą powlekła. / Judasz kryje twarz jeszcze lepiej. / PIOTR Młoda? SCENA VIII / Ciż sami. Szalona wychodzi z lasu. Judasz spostrzegłszy ją powstaje szybko i cofa się za ścianę chaty. / SZALONA / do młodzieńców / Haha! Szukacie? Otom jest! W godowej szacie! Nimfa z satyrem po ślubie! Otom jest! Skrzydła cherubie obimały pierś włochatą — szalony, szalony sen — — Mithrze dwa pawie dam za to białe i hen, z morskich den, dwa sznury pereł bezcenne — JAN / powstając / Pójdź precz, nierządna! W Gehennę!! SZALONA / zdumiona / Ten kto? Jak patrzy — źrenice u niego: to błyskawice — gorzą — jak oczy orła — ha! myślisz, że ci się zlęknę?! Ty orła masz oczy — jak piękne!! Patrz w twarz!! Czy oko me drga?! Czy drży przed tobą?! Potęgi! Oto się mierzy świat z światem! Grom z tęczą! Tniesz mieczem twych źrenic? Ja kwiatem! Tniesz czołem? Ja łonem! Na wstęgi twych spojrzeń płomienie palące ja rzucam mych blasków tysiące — pochłonę!!… / postępuje naprzód / Czy słyszysz, jak dźwięczą spojrzenia ócz naszych krzyż w krzyż?! Ustąpisz!!… Krok ku mnie się zbliż! Ustąpisz!!… Na pomoc, Szatanie! Ja muszę pokonać! Szatanie! Szatanie! Szatanie! Szatanie! / Uczniowie cofają się przerażeni. Młodzieńcy stoją bezradni. Jan ze skrzyżowanemi rękoma na piersiach patrzy płomieniami w oczy Szalonej. Uchyla się okno chaty i wysuwa się z niej biała ręka, skierowana ku Szalonej. / SZALONA / ujrzawszy rękę cofa się i pada w tył z krzykiem. / A!!… / Zasłona spada. / AKT TRZECI / Ogród cienisty. W głębi dom namalowany na zasłonie, która się może podnieść. Kwiaty, drzewa. Pod grubym pniem ławka. Pora pod zachód słońca. / SCENA I / Nun i Hul siedzą na trawie jedząc bób. / NUN / starszy, lepiej odziany / Jakoś nie widać tych gościów, co u nasz mają być dzisiaj. HUL / młodszy, parobek ze wsi, mówi po chłopsku / A któs to ma być? NUN A cóż cię to nasza pani nie objaśniła, kiedy cię pożyczała od pana Jorobaama na dzisiaj? HUL Nie. NUN He! Żebyś ty wiedział!… W czałej okolicy tylko u nasz takie goście bywają! Aż oczy bolą! HUL A któs to taki? NUN Pan Syn Boży i uczniowie jego. HUL / rozdziawia gębę nie rozumiejąc / Eee… NUN Ma się wiedzieć! HUL / gapiowato / Jakże on wyglądo? Wielgi? NUN Głupiś. Nie twoja głowa w tem. Nasze państwo ma wyszokie sztosonki. Panna mieszkała długie czaszy w Jerozolimie. Tam dopiero! Bywali tam panowie rzymscy, greccy, perszcy, aszyryjszcy, szyryjszcy, egipszcy — aż oczy bolały! To ci nieraz powiem brachu, moja pani, niby nasza pani, nieraz mnie tam poszyłała z lisztem — bo niby się turbowała bardzo o naszą pannę, ale to już przeszło — bo nasza panna — wiesz, niby tego ten, oho! — aż oczy bolały! To byli bogaci panowie! A nasza panna to ci z nimi po perszku, szyryjsku, po rzymsku — to ci tak trzepała, jak ja tu do ciebie mówię! Hoho! Nie w kij dmuchał! Edukaczja! Ale to się wszystko zmieniło. Panna teraz jak święta. O czemże to ja chciałem mówić? Ehe! Pytałeś mi się, czy Pan Syn Boży wielki? A ja ci powiedziałem, żeś głupi. Słuśniem ci powiedział. HUL Moze, ale bez co? NUN „Bez co?” „Bez co?” Mówi się: cemu? „Bez to”, żeś się pytał. Pan Syn Boży taki jest, jak ty i ja. Ani więksy, ani mniejszy. Ino, że patrzeć nań — aż oczy bolą! HUL Bbe — — cemu? NUN Uwidzisz. / zamyśla się / Hm… Żeby to do nasz szam pan prekurator Pilatusz Poncziusz — albo szam pan arczykapłan Kaifas przyszedł — ciekawość, ktoby na pierwszem miejszczu siedział? Czy Pan Syn Boży, czy pan prekurator Pilatusz na ten przykład, albo na ten przykład pan arczykapłan, czy Pan Syn Boży? HUL Tak się pise: Syn Bozy? NUN Głupiś. Tak Go nazywa moje pańsztwo. Ale — hm — kto by na pierwszem miejszczu siedział? Zawsze to, choć osoba niezwyczajna, ale co prekurator, to prekurator, a jeszcze rzymski! Albo i arczykapłan… Musieliby się państwo dobrze namyśleć… A ty co myślis? HUL Co myślę? Niby względem tego, kto by na pierwsem miejscu za stołem siedział? Ja myślę, ze ten, co by se na niem pierwsy siad. NUN Głupiś. Ale kogo by posadzić trzeba? W tem rzecz. HUL W tem rzec? Niby Pana Syna Bożego, cy pana prekuratora, abo pana arcykapłana? He, cłeku, Pan Bóg daleko, a prekurator i arcykapłan blisko. NUN Mądrześ powiedział, dobrześ powiedział, słuśnieś wykalkulował. Pan Syn Boży jak Syn Boży, a co urząd to urząd i o honór stoi. Lada Rzymianin, abo i nasz Saduceus, jak się mu nie ustąpisz, to cię w pysk dziabnie, aż oczy bolą… Co urząd to urząd… / Słychać głos kobiecy wołający: Nun! Hul! / NUN Żara! Żara! / do Hula / Chybaj! Aleśmy się też nagadali, aż oczy bolały… / Wychodzą. / SCENA II / Judasz wchodzi powoli z lewej strony i siada na ławce, schylając głowę w zamyśleniu. W chwilę za nim pojawia się z tej samej strony Nieznany i staje obok Judasza z założonemi na piersiach rękami. Judasz spostrzegłszy go przeraża się. / JUDASZ Jesteś znów!? NIEZNANY Widzisz. JUDASZ Jak tu wszedłeś? NIEZNANY Bramą. JUDASZ Zawarta. NIEZNANY Nie — otwarta owszem oścież. JUDASZ / oglądając się, rwąc myśl / Zawarta! Widzę!… NIEZNANY Uczta będzie. Proścież. JUDASZ Kogo? NIEZNANY Kto prawo ma to samo wejść, co ty. JUDASZ Prawo to samo? Któż ma je? NIEZNANY Cień twój… JUDASZ / głowa zwisa mu bezradnie / Cień mój… Iście… Co cię tu wiodło? NIEZNANY Smród. JUDASZ / opanowując się siłą / He — he! Straszysz… / wzdryga się strachem. / NIEZNANY Liście. JUDASZ Tak… liście… / znów siłą się opanowując / He — he… straszysz… NIEZNANY „Gdziekolwiek było ciało, tam się i orłowie zgromadzą”… JUDASZ / posuwa się buntowniczo / Nie jesteś władzą! Nie jesteś siłą!… / z rozpaczą / Ty jesteś niczem!… NIEZNANY Wszystkiem. JUDASZ Nie dla mnie! NIEZNANY Właśnie dla ciebie. JUDASZ / broniąc się z rozpaczą / Nie jestem twoim! Nie jestem listkiem! Nie jesteś wichrem! Z drzewa nie urwiesz mnie! NIEZNANY Zawieszę ciebie mocno — na kształt wiech — JUDASZ / kuląc się / Gdzie?… NIEZNANY By cień twój był na niebie. JUDASZ Na niebie? Mój cień? NIEZNANY Wszerz! / Ściemnia się. / JUDASZ Jak tęcza?… NIEZNANY Jako cień. JUDASZ Ty wiesz?… NIEZNANY Ty wiesz. JUDASZ / z rozpaczą słaniając się ku ziemi / Nie!! NIEZNANY Popełnisz! JUDASZ / buntowniczo / Nie!! NIEZNANY Popełnisz — JUDASZ / błagalnie / Nie!! NIEZNANY Popełnisz grzech!… / znika. / / Rozjaśnia się. Judasz zatacza się bez sił z zamkniętemi pod grozą oczyma. / SCENA III / Judasz. Nawrócona. / NAWRÓCONA / w białej sukni, błękitnym płaszczu. Wchodząc od prawej strony spostrzega Judasza. / Co to? JUDASZ / otwiera oczy i upada na kolana przed Nawróconą / A!! NAWRÓCONA Co czynisz?! JUDASZ Święta! NAWRÓCONA Świętym jest Pan. Przecz padłeś na kolana? Słyszałam głos… JUDASZ / z rozpaczną rezygnacją szepce / Szatana… NAWRÓCONA / z ufną pogodą / Już nie ma wstępu… JUDASZ / podnosząc się / Posłuchaj mnie. / ujmuje Nawróconą za rękę, siada i lekko przymusza ją do usiąścia obok. / Pamiętasz?… NAWRÓCONA Moment, gdym ocknęła się z martwych? JUDASZ Nie. Serce pamięta — NAWRÓCONA Serce pamięta wzrok co na mnie padł jak ton Dawida harfy w żal ducha… JUDASZ On!… NAWRÓCONA / z miłością nieziemską uwielbiającą / On — winnicy sok, który napełnia kielich próżny. JUDASZ On!… / nieśmiało / Ty — nie dasz i jałmużny? NAWRÓCONA Ubogie miłować każe — JUDASZ On? NAWRÓCONA On. JUDASZ A kto ma uszy, niech słyszy — NAWRÓCONA Mów JUDASZ O miłowaniu. NAWRÓCONA Pana naszego. JUDASZ / do siebie / O piekło! NAWRÓCONA Mów. JUDASZ O darze — NAWRÓCONA Słowo jak balsam wciekło w głąb duszy — w trwaniu… JUDASZ / szukając sposobu / Cierpiałem srodze… NAWRÓCONA Pocieszy. JUDASZ Życie się wlekło jak gad. NAWRÓCONA / z nieograniczoną ufnością / Ulęże przy nodze. JUDASZ Nieszczęsny byłem — NAWRÓCONA / z nieograniczoną wiarą / Ukoi. JUDASZ / szukając innego sposobu / Jam grzech… NAWRÓCONA W Nim przebaczenie. JUDASZ / szukając innego sposobu / Żona zdradzała mnie… Dzieci złe… Dom lichwiarz wziął… Wróg stoi wokół… NAWRÓCONA W Nim przecie żona i dzieci i dom i przyjaźń. JUDASZ / szukając innego sposobu / Posłuchaj mnie… / zastanawia się, wreszcie / Patrz na mą twarz: jam wstręt — jam — — obrzydzenie — — NAWRÓCONA Przed duchem niebo masz… JUDASZ / szybko, namiętnie / Cierpiałem… Nienawiść ojca, ból matki, braci wstyd, pospólstwa żart — kryłem się, jak zabójca — pytałem sam: com wart? echo mówiło: ciemności… NAWRÓCONA W ciemnościach Światło gości… JUDASZ I żyłem tak — i jeden dzień nie był radosny — jeden świt — ot: robak deptany, śmieć za płot rzucony — pleń, który się czołga, a ptaki żrą — i żyłem tak, dławiony krwią… bom prawo miał! I żyłem tak — — a wszak byłem człowiekiem, prawom miał jak drudzy żyć! Pośród róż! Szczęście znać! Szczęście ciał! Szczęście dusz! Prawom miał jak drudzy żyć! Jeść i pić z szczęścia mis — rozkosz pić, kochanym być, jak drudzy!… Prawom też miał! I dzień mój zwisł i spadł — — uwiądł kwiat, życia kwiat — — / gwałtownie / bom był od urodzenia przeklęty!… przeklęty!… przeklęty!… Bo przeklął Bóg!… / Nawrócona chce mówić. Judasz nie dopuszcza jej do słowa, usuwa się do jej kolan i mówi szybko chwytając oddech / I przyszedł dzień — i przyszedł czas: jam szczęśliw był… jam szczęście czuł… wśród cichych głusz… wśród błędnych dróg, wśród ciemnych drzew, wśród wonnych ziół, jam szczęśliw był… i wyrósł las co szczęście krył… I nadszedł czas i był ten czas, żem szczęśliw był… / powstaje, z potęgą / I muszę być!! NAWRÓCONA / spokojnie / W Nim żyć. JUDASZ / po chwili / Nie — nie w Nim — nie — nie w Nim — / z rosnącą namiętnością / Słowa — dym! / chwyta Nawróconą za rękę, jak nieprzytomny / Jam krew — krwi chcę! Wiem, w kim mi żyć — nie w Nim — słowa — dym! Pędzą dnie, nie wrócą — pójdź! NAWRÓCONA / odtrącając go / Precz! JUDASZ Nie! Jam krew — krwi chcę! Pójdź!! NAWRÓCONA Precz! JUDASZ Nie! Jam silny!… Przecz odtrącasz? W rękuś drżała!… Las widział nas — — Pójdź!! NAWRÓCONA / obejmując ramieniem drzewo / Precz! Tyś jest zakała, trąd — JUDASZ / szarpiąc ją ochrypły z żądzy / Pójdź!… NAWRÓCONA Opętańcze! Precz!! JUDASZ / nieprzytomny z uniesienia / Sen w piersi niańczę — — cienisty las — — / piorunująco / Co ty?! nieszczędna za dukata! Ty jesteś szmata!! / chce ją unieść w rękach, Nawrócona wydaje krzyk. Judasz pada po raz trzeci na kolana z widoczną nową błyskawicą myśli w głowie. / Przebacz mi!… / po chwili, gdy Nawrócona dyszy nie mogąc przyjść do siebie. / Ja wydam… NAWRÓCONA / przerażona / Coś rzekł?! JUDASZ Wydam Go… / Nawrócona chce się zerwać, biec, Judasz przytrzymuje ją, powstając. / W twojem jest ręku Jego los. / Nawrócona jakoby zobaczyła otwartą przepaść u stóp. / Pójdź… Widzisz cios nad Jego sercem?… Widzisz kły Saduceuszów?… Pazurów sto. w Jego pierś — Faryzeusze!… Patrz!… Pójdź… Bacz: w twem ręku On… / do siebie / Piekielny jad… / głośno / Twa siostra, brat — uczniowie, Matka Jego… lud… / do siebie / Stanie się cud… / głośno / I cały świat — — On — pasterz trzód — / do siebie / Omdlewa kwiat… / głośno / W twem ręku Jego los — wydam — Patrz: rany — cały we krwi skąpany, ciało odpada od kości, język schnie, kona głos, a każdy, każdy włos śliną oplwany, błotem zbryzgany krwawem — po kamieniach wloką Go głową — skronią bije — słyszysz?! On wyje — wyje w cierpieniach — kona — przez ciebie — — wydam… Jeden dzień! Dziś!… Inaczej: kto sprawcą? Tyś!! NAWRÓCONA / w najwyższem przejęciu błagalnie / O słuchaj!… Tyś z Nim chodził razem, w Jego owczarni jako pies — drzwi Mu maiłeś wonnym ślazem i miętą w chacie, kędy spał — ty okna Mu stroiłeś w bez i wiśni kwiat — tyś karmił Go — tyś kochał Go — o Niego dbał — ty byś Go wrogom wydać miał? Ty — — wydać Go?!… JUDASZ Ja okna Mu stroiłem ślazem i miętą w chacie, kędy spał — — ja z Nim chodziłem, jak pies, razem, karmiłem Go, o Niegom dbał — — / z ponurą odwagą / jeśli On czaszka: jam jest głazem! jeśli On głazem; jam jest grom! Albo ty ze mną pójdziesz razem, lub runie dom! NAWRÓCONA / błagalnie / O wysłuchaj!… JUDASZ Pójdź! W twem ręku Jego los — / namiętnie / za ten twój włos — za ten twój kark — za białość bark — za łona srom — NAWRÓCONA / z rozpaczą / Zabij mnie!… / rzuca mu się do nóg / Ja u nóg twych — — włosami — patrz — Nie wydaj Go!! JUDASZ Daremny płacz — — W twojem jest ręku Jego los… NAWRÓCONA / z rozpaczą / Ha! Na stos ofiarny — w płomień… w serce nóż… Oto kara za złota trzos, za fale róż, za wina żar — oto kara za żądzy war, rozkoszy głębokie fale — oto się palę jak suchy szczep w rozpaczy, w bezdennej męce — oto ofiara — jeśli poświęcę — — On i ja — grzech — i On — o piekło!… piekło!… zgon!… JUDASZ Wola twa — — pójdź — — przebaczy — — NAWRÓCONA / nagle zrywając się z ziemi / Ja wiem, czego On chce! Nie!! Nie!! / do Judasza / Słaby! Ty będziesz u Jego stóp jak wiór!… Tyś grób! Życie — On!! / wybiega na prawo. / JUDASZ / z podniesionemi rękami / Ha!!… O rozpaczy!!… SCENA IV / Judasz i Jakób. / / Jakób Zebedeuszów wchodzi od lewej strony. / JAKÓB Szukamy cię, wieczerzać zasiadł Pan — co ci jest? JUDASZ Nic! krew do głowy — JAKÓB Weź zimnej wody dzban, wypij — / wychodzą na prawo. / / Zasłona podnosi się. / / W głębi na podwyższeniu, wewnątrz domu widać ucztę. Za stołem siedzi Pan, Uczniowie, Judasz i inni, mężczyźni i kobiety. Od prawej strony wchodzi Nawrócona z alabastrowem naczyniem z wonnym olejkiem, uklęka u stóp Pana, namaszcza mu stopy i wyciera je włosami, poczem powstaje i rzuca naczynie opodal od siebie, tak, że pryska z dźwiękiem. / / Zasłona spada. / / Mrok. / SCENA V JUDASZ O rozpaczy! rozpaczy! rozpaczy! NIEZNANY Przyzywasz mnie? JUDASZ Ha! To ty! Płód kainowy! Prowadź mnie! NIEZNANY Dokąd? JUDASZ Tam!!… O! O! O!… O ja nieszczęsny! Ja przeklęty! O miłujący tak!… O wzięty na tortur krzyż!… Kamionowany!… O miłujący!… O oplwany!… O serce!… Serce!… Żywot mój!… O boleść bez dna!… Jego krew… Stój!! Co czynisz?!… Jeden dzień!… Jeden raz… Szczęścia siew — jedno ziarno — ziarenko małe — — Niech piekło schłonie mnie i ich!… Jedno ziarenko na życie całe… Wstąpić w sień — — tam — o — na tronie Szatan — książę złych — — — Ha! Niebo wszerz przerznie mój cień jak tęcza!… Nas dwu — On — ja!! Skujemy świat — — obręczą — — On słońcem — jam tęcza — pioruny dźwięczą i tysiąc lat w jednem westchnieniu przedźwięcza… Jam — wieczność… NIEZNANY Nie lękasz się mnie? JUDASZ Nie! Jam wieczność… A ona — Ewa — — dwa drzewa — tu i tam — w Raju i tu… Jakóbie! wiodłeś mnie w Raj — wewiodłeś w Raj… w kraj snu… Po dwakroć gubi Ewa… / dotyka pnia nad ławką ręką / dwa drzewa… tu i tam… Adam i On… wąż — i jam… Jam wąż… ninie… On zginie… / do Nieznanego / Pójdź… / Wyciąga ku Nieznanemu dłoń, ujmuje go za rękę, wychodzą. / / Zasłona spada. / AKT CZWARTY / Rano. Dom Judasza od innej strony. Duże drzewa. Od prawej strony mały pagórek. Omszone głazy półkręgiem po lewej stronie sceny. / / Judasz siedzi na głazie po środku sceny z głową zwisłą ku ziemi. / GŁOS Z GÓRY Judaszu! Judaszu!… JUDASZ / Jak gromem ugodzony / To On!… GŁOS Z GÓRY Judaszu! Judaszu! JUDASZ / przychyla się, zakrywając głowę płaszczem. / To On… Szuka mnie… Ha!… Woła… / po chwili / Cyt — cicho… Ucichło… A — — ucichło… Cisza… Wieki brzmią! ten głos… Wołał mnie… Jak ciche drzewa… Złudzenie! Nie wołał nikt… / uśmiecha się boleśnie / Jam miał przywidzenie… Cicho… Trawa śpi — — zielona trawa — — wonieje — — — O, co za straszne dni… Co za dzieje… Trawa — — zielona — — czysta — — cicha tak… Glista sunie się — o — — Mrówka się spieszy — niesie coś — — co?… Z pieleszy wyłazi pająk ziemny — co za brzuch pękaty… Wszędy ruch, życie… Tak — trawa cicha — — cicho wokół — nie wzdycha nikt — — nie jęczy — — nie łka — — / w najwyższem przerażeniu / A!! Ta trawa cała krzyczy: / drżąc / Judaszu!… Judaszu!… / po chwili głucho / Stało się… Któż sobie życzy być żywcem chowany w grobie? Są którzy chcą — chcieli — — — W tej dobie / opiera się o pień / oparty o drzewa pień jest — — człowiek — — — / zakrywa gwałtownie twarz / A!! Dzień Rady!!… Ów dzień! Ów dzień! Ów dzień!… Dzień Rady… / Bezradnie obwisa cały ze zwieszonemi rękoma w dół. / Dzień rady… / po chwili / Gdyby wrócił — — — Znów — — / ze strasznem westchnieniem / O! Gdyby wrócił… / po chwili zimno / Szatan chciał, lub On… Włada… / po chwili z rozpaczą / Kto gnał w tę sieć? Jam człowiek… / po chwili / Czemże jest człowiek przeciw Boga? i przeciw Czarta? Nic… / dotyka końcem stopy / Oto ten nędzny rydz rosnący tu pod krzem: roztoczy skrzydeł dwoje i wzleci w strop, jak sokół niedosiężny, gdy zechce On — lub Szatan… Któż jest mężny przeciw nim?… / drży / Ach!… Przecz się boję? Jest las — — i nic… / wielkim głosem, zimno / Jam chciał — mą wolą się stało, chciałem zabić — i jest zabitem Ciało… / po chwili / Te ulice… w Jeruzalem… tam… idę — — sam — — sam jeden — — z żelazem w duszy — — ni jeden się nie ruszy pod nogą głaz chodnika, ani zadrgnie kamienny schód — — idę, a nikt nie pragnie zatrzymać — — Rady Dom — — wszedłem, by wydać Go… Paść musiał… / po chwili / Wszedłem: przed Radę wiodą — — — przecz nie wstrzymał nikt? Wstecz nie pchnął?… Tak być musiało — — chciałem zabić — — i jest zabitem Ciało… / po chwili / O co za natłok krwi — — w głowie — — szum — — czy chwyta sen gorączki?… Jakiś tłum — — zjawa — — czy mór — — — orszak głów — — widzę — — — / Ściemnia się. / WIDZENIE / Wchodzi Annasz, Kaifasz, dziesięciu z Rady i urzędnik arcykapłanów. Zasiadają półkolem na głazach, arcykapłani w środku. Urzędnik staje obok Kaifasza z pergaminem w ręku. Judasz powstaje w hallucynacji, czyni kilka kroków i staje przed arcykapłanami. Cała ta scena trzymana być ma matowo. / / Rozjaśnia się, lecz niezupełnie. / KAIFASZ Ktoś jest? JUDASZ Judaszem mnie zwą z Keriothu, dzień od Hebronu — KAIFASZ Czego chcesz? JUDASZ Zdrady. KAIFASZ Jego? JUDASZ Zgonu. KAIFASZ Mów! JUDASZ Przychodzę k'wam, aby się stały ostateczne rzeczy… Ja znam — — Syn Człowieczy, który jest Synem Bożym, będzie wydan. Jam jest narzędzie. Jam uczeń Jego. KAIFASZ Jezusa z Nazarethu? JUDASZ Tak. KAIFASZ Ktoś jest, jak rak wyciągający szczypce? A zuchwale. Przed Radą jesteś! JUDASZ Większa jest zbrodnia ma, niż wy. KAIFASZ Wiesz: kto my? W jakiej chwale? Pokłon nam! JUDASZ Wam? Ja Boga mam w rękach… / rozstawia palce / tu — — — Cóż wy? Jam jest, który wali zrąb co stawił Bóg — — ćmy spadające na trup!… Wy — popiół będzie z was, choćbyście trwali świat — — robactwa kłąb — Syn Boga jest mój łup. Przychodzę zabić ciało… Czas przyszedł… Lat tysiące… Chwałą napełnion… / nagle / On znał! Potargał mnie i psom mnie dał! On przeklął!… On tknął palcem czoło — przychodzę zabić ciało — Bóg żywie — ciało zginie… KAIFASZ Zabijasz, co jest ziemi? JUDASZ Tyś powiedział. KAIFASZ Zemsta cię gna? JUDASZ On wiedział. To życie — kał: któż je dał ulepił ręcy swemi w glinie?… I przyszedł czas… i przyszedł dzień… zaświtał blask… zajaśniał dzień… com czuł… / zakrywa twarz / / odsłaniając twarz / Arcykapłani i wy, przytomni! Jeden był Słońca Wschód!… Com czuł — — gdy w lasu cień podobna łani — — — u Boga się upomni krew… TRZYNASTU Biada!… JUDASZ Dwa cienie przewalą świat — — orzeł i lew — — Abel tu padł — — wstał Kain — — Krew znowu rzucona… / po chwili / Ruń zielona. Niebieskie zioła i różane. Od słońca wody wysrebrzane. Od słońca obłok złotem jasny. Kielichy kwiatów i pąkowie. Wszędy chleb, wszędy napój własny. Wszędy dom. Wszędy jest wezgłowie… Słowo po słowie tak upada, jak między wróblów ziarno prosa, jak otrząs wiśni gdy się czyni, jak manna spadła na pustyni — i otwierają się niebiosa gdzie Boga widzą oczy ludzi… A cóż ze snu takiego budzi?… / po chwili / Ile jest w świecie ścieżek, dróg, chodników, zewsząd przez wsze kraje pielgrzymi idą, idzie tłum, przez wieki, wieków wieki… Wszyscy przeciwko mnie z rękoma wyciągniętemi… wstaje krzyż nad mną — — jak orzeł… / krzyczy przeraźliwie / Bóg na krzyżu!… / pada na twarz, po chwili powstając / Jam przyszedł wydać. Wiadoma mnie rzecz. Nie we dnie, w noc… On przed wiekami wiedział… w niebie… Dajcie mi straż. Powiodę! ANNASZ Jakąć nagrodę dać? JUDASZ Nagrodę? Starcze! Tyś proch przede mną! Cóż od ciebie? ANNASZ Dajcie srebrników mu trzydzieści! JUDASZ / wyciągając rękę / Dajcie! Aby był większy stos! Na hańbę? / chwyta włos na głowie / Starcze, widzisz włos? Jeszcze ten jeden włos — — — na nim się mieści nagroda za mękę Boską… / Ściemnia się. Rada zapada się w cień. Judasz stoi chwilę nieruchomy, potem woła głośno. / O niezwładana trosko, od której włos nie siwieje, ale odpryska od głowy!… EBAL / uchylając okno domu Judasza. / Co to jest? Co się dzieje? Kto krzyczy? JUDASZ Ebal! EBAL No, nowy gospodarz — / poznając Judasza / To ty? A po co? JUDASZ Ukradł! EBAL A tyś oddał dług? JUDASZ Gdzie dzieci?! EBAL / drwiąco, wysuwając równocześnie koniec kija / Poszły pod stóg. / Judasz jakby się chciał rzucić ku Ebalowi, gdy ukazują się Sella, Ada i Mawiael z tobołkami na plecach. Nie widzą Judasza. / ADA Dokądże pójdziem? SELLA Przed siebie, po prośbie. MAWIAEL Przez ojca tego! Niech go czart żywcem pogrzebie! JUDASZ / nie posuwając się / Dzieci! / Dzieci Judasza zatrzymują się. Chwila milczenia. / MAWIAEL Ojciec?! ADA Wygnali nas! SELLA Ty?! EBAL Precz! Pachołki domu strzegą! Kijami was odegrzmocą! JUDASZ Dzieci! / Ani Judasz, ani dzieci nie robią ku sobie kroku. / MAWIAEL Odszedłeś! SELLA Zapłacić przychodzisz dług? EBAL Są i psy! MAWIAEL Musieliśmy dom utracić przez ciebie! JUDASZ A tyś uderzył ojca w czoło! Gdzie trzy srebrniki?! SELLA Przyszedłeś się kłócić z nami? / Ukazują się sąsiedzi wychodzący do rannej pracy koło domu. / SĄSIAD I Patrz! Judasz! Kto by uwierzył?! SĄSIAD II Już kłótnia! SĄSIADKA I Dziada z dziadami! SĄSIADKA II Patrzcie, jaki Judasz dziki — jakiś inny, niźli był — SELLA Przez ciebie cierpimy nędzę! JUDASZ Przez was czartu dałem duszę! SELLA Czartaś, boś rodzice bił! JUDASZ A ty?! SĄSIADKA I Żrą się, jak te jędze! SĄSIADKA II Ledwie się spotkali. SĄSIAD I Ale! JUDASZ Przez was piekło się otwarło! Przez was się w męczarni duszę! SELLA Przez ciebie iść nędzy w gardło! Przez ciebie się wstydem spalę! ADA / głupowato powtarza / Przez ciebie! JUDASZ Przez was! MAWIAEL Przez ciebie! SĄSIAD I Patrz, jako się dziady kłócą. SĄSIADKA I Patrzeć, rychło li się rzucą z pięściami na się? SĄSIADKA II Zgorszenie! Ojciec z dziećmi! Drzeć się tak poprzed ludzi! SĄSIAD I Miast o chlebie myśleć teraz, kiedy brak — SĄSIADKA II A żeby tak za kamienie nie czekając — SĄSIADKA I Przegnać licho! Niech nie gorszy! SELLA I MAWIAEL Gdzieś był?! Gdzie? EBAL / ukazuje się z okna. / Nie będziecie wy raz cicho?! Psy spuszczę! / Wchodzą Jan i Jakób Zebedeuszowi. / JUDASZ / z rozpaczą załamując ręce / Znaleźli mnie! / Jakby chciał uciec, jednak zostaje w miejscu. / JAKÓB Patrz, bracie, idąc przed siebie, zaszliśmy przed zdrajcy dom — / spostrzega Judasza / Tu on?! GŁOS Z GÓRY Judaszu! Judaszu! / Daleki grzmot. / GŁOSY POMIESZANE Grom! Zagrzmiało! Czyście słyszeli? W grzmieniu głos! Mnie się wydało, ktoś wołał! JAN / podniesionym głosem / Ucho słyszało! Żar błysnął z pośród topieli! JAKÓB / do Judasza / Bracie! JUDASZ / zwieszając głowę, złowrogo / Jam nie twój brat… JAKÓB Coś uczynił?!… / Wszyscy skupiają się. / Zaprzedałeś krew niewinną! / Rozdziera szatę. / SĄSIEDZI Biada! JAKÓB Wziąłeś trzydzieści srebrników! JUDASZ Zwróciłem… SĄSIEDZI On zaprzedał krew niewinną!… JAKÓB Wstałeś, jako Kain nowy! Wąż cię swą śliną oślinił, który w Raju wzbudził grzech! SĄSIEDZI Co on takiego uczynił? JAKÓB Zaprzedał niewinną krew! SĄSIEDZI Biada!… / Grzmot. / JAN Ludzie! Chylcie głowy! Żebrzcie, by od waszych strzech odstąpił gniew Pański, ściany domów waszych nie pokruszył! Bo się wzruszył Pański gniew! Bo rozewrą się niebiosy i ujrzycie bok krwią zlany i ujrzycie krwawe włosy, i ujrzycie z włosów krew! Żebrzcie, bo się Bóg poruszył / wskazuje Judasza / przeciw temu!! Bóg się jawi! Drżyjcie! Bo wał wstaje w morzach, piętrzą się głębie żywiołu, góra się na górę stawi, aby zagrzmiały pospołu: oto, który przedał krew!!! JUDASZ / dygocąc / Jam zwrócił… SĄSIEDZI / nie rozumiejąc, ze zgrozą / On przedał krew… JAN / do Judasza / Przecz przed Szatanaś położył Ciało Boga?! JUDASZ On mnie stworzył… SĄSIEDZI Co uczynił? Jak uczynił? JAN Niemy kamień będzie winił! Nieme drzewa będą sędzie! Niema trawa krzyczeć będzie: przeklęty!! JAKÓB On za trzydzieści srebrników zaprzedał Boga! SĄSIEDZI Biada!… JAKÓB Z nim ciemność i trwoga! / Jan i Jakób wychodzą. / JUDASZ / z rozpaczą / Zwróciłem… ADA / głupowato / Toś wziął i zwrócił, a Ebal w domu? MAWIAEL A w domu się Ebal mieści, a on zwrócił?! oddał komu?! ADA / głupowato / A wiatr taki zimny dął przez noc całą tam pod stogiem… SĄSIEDZI / połowa / Biada!… On frymarczył Bogiem!… SĄSIEDZI / druga połowa / Zgroza!… Za kamienie brać!… SĄSIADKA I / wskazując za Janem i Jakóbem / Może Aniołowie byli? SELLA A tyś wziął i oddał komu?! Gdy my tak — / zaciska pięście i zbliża się ku Judaszowi. Mawiael i Ada za nią. / Ha, psie parszywy! Gdy my tu — JUDASZ / nie cofając się, głucho / Będziecie bili? SĄSIEDZI Dosyć! Dosyć! Raz mu dać! Bił swą żonę! Bił swą mać! Boga za srebrniki zdał! Jeszcze ściągnie Boży gniew na domy nasze i niwy! Aniołowie go przeklęli! Kamionować!! / Straszliwe grzmoty z przerażającym błyskiem. Powicher skręca i obala drzewa. / GŁOSY Biada!… Byśmy nie zginęli!… Pioruny!… Ulewa drzew!… / Sąsiedzi uciekają do domów. Dzieci Judasza za nimi. Judasz pozostaje nieruchomy. Powicher przelata i ucisza się. / NIEZNANY / pojawiając się. / Żyjesz — JUDASZ / głucho / Żyję — NIEZNANY Czemu? Wiesz? JUDASZ / j. w. / Bym na niebie wisiał wszerz jak tęcza — NIEZNANY Byś dokończył — JUDASZ / j. w. / Com rozpoczął — NIEZNANY Przed stworzeniem — JUDASZ Widział Bóg — NIEZNANY W żywocieś się matki począł — JUDASZ / z bolesną rezygnacją / Abym w ziemi spocząć mógł… / po chwili / O matko… NIEZNANY Daremny jęk — JUDASZ O matko!… NIEZNANY Pustynia krzyczy — JUDASZ / z rozpaczą / O matko! matko! matko!… / Ściemnia się. Nieznany znika. Rozjaśnia się. / / z czułością / Twarz twoja — — twe włosy — — twe oczy — — twe ręce — spod śmiertelnego zawoja — — twe oczy — — otom twój syn… widzisz mnie? Och, twe spojrzenie!… / w uniesieniu / O większa, niż w niebie, słodyczy! / z rozpaczą wyrzutów sumienia / O męka — — o męka w męce… / po chwili / Matko, patrz — oto kamienie, któremi miał twój syn kamionowany być… / po chwili / Ty znasz mych win bezmierny ciężar… / po chwili / Twe łzy, twe nieprzespane noce, twoje serdeczne płacze, twoje rozpacze… Twoje sieroce godziny życia… Twe czoło zdeptane — — / wzdryga się / nogą syna — — twe łzy — — — Bóg nie powiedział: przebaczę… / z wybuchem / Ty, matko, poniewierana, bita — — ty, któraś kryła twarz połą szaty, gdy ręka cię syna — — by twarz zakryta — — by twarz! — — — Godzina straszna — — pamięci… / po chwili / Gdy wszystkie ręce przeciwko mnie — — gdy krzyż nad mną, jak orzeł — matko! i ty?!… przeciw mnie?!… / słania się / / głucho / dałaś mi serce, krwawsze niż tygrysa… przecz?… / po chwili / Twe łzy, cóż łzy twe? / w wyczerpaniu ducha / Czym kupił za nie szczęście i miłowanie?… / Z za domu Judasza wychodzi stara kobieta z sierpem, schyla się i poczyna żąć trawę. / JUDASZ Co to?! Matko!… To ty?! To ty?!… / jakby w obłędzie / Mamo — widzisz motyla? Jak śliczny — o, na kwiecie… skrzydła rozchyla, poleciał… Mamo, o, widzisz, jaki on duży — — jak dłonie dwie — — jak się ślicznie lśnią skrzydła — — mknie — — jak kwiat do gwiazd w podróży… Co będziesz żęła? Trawę? Dla krowy? Szkoda trawy, biegną w niej takie żwawe robaczki — o — — — takie rade… / nagle / Matko — — jak blade twe lica!… Nie żnij trawy — pot z niej wystąpił krwawy — — krew z trawy!!… krople jak groch!!… / chwyta się za głowę / Czy słyszysz mnie?! Przestań żąć trawę!! Nie?! / Zbliża się gwałtownie i podnosi rękę jak do uderzenia. Nagle zakręca się i pada u stóp widma, które żnie dalej. / Och! Och! Och! / powstając, po chwili / Proch — — nic więcej… Nie ma krwi… Matko — — przebacz mi — — ty wiesz — — ty… ty wiesz — — — Bóg tak chciał — — przeklął — — i życie dał… / po chwili pod nagłą myślą / Spójrz na mnie — — widzisz twarz? Mą twarz? Tyś ją dała — — sierp w ręku masz: zedrzej!… Rękami zedrzej — — plami… Gdym w paschę był w Jerozolimie młodym chłopcem, gdziem się pokazał, zaraz szmer: złodziej… Jakąem wściekłość krył, a i ból jaki!… W oku obcem myśl taką budzić — na pierwszy zer… Złodziej!… tym szeptem w twarz mi pluto!.. / zrywając się z dzikim krzykiem / Matko! Obliczem wyzuto z śród żywych mnie!! / z furią / To ty!!… Tyś dała je!!… / Widmo przestaje żąć, podnosi się i patrzy na Judasza. Moment wahania. Wydaje się, jakby widmo chciało wyciągnąć ku niemu ręce i postąpić ku niemu, jakby czekało, aby on się zbliżył. On jednak stoi nieruchomy. Ściemnia się. Widmo niknie. Rozjaśnia się. / Znikła!… Ha!… / z wysileniem / Uszła — — przede mną — — uciekła — — drugi raz — — raz pierwszy w ciszę podziemną, pod grobu głaz — — raz drugi — — Skończone. Był cień… Uszła — — jam — — jam — — / po chwili podnosząc powoli palec ku niebu. / W nieskończoności znikła — to było widmo — — szloch i nic… Tam kiedyś matek dwóch zadrżą wnętrzności naprzeciw się — tam — w niewysłowionej boleści — — dwóch matek — — — a przecież oddałem trzydzieści srebrnych, nie wziąłem nic! / Słychać śmiech i w oddali grzmot piorunu. / / Judasz z przerażeniem / Czyj śmiech?! GŁOS NIEZNANEGO Wygnałeś matkę swoją!… Odeszła! JUDASZ / chwytając się za głowę. / O! O! O!… / W hallucynacji Judasza pojawia się gromada dzieci, potem orszak kobiet młodych i starych, potem orszak mężów i starców, na końcu Uczniowie. Jan Ewangelista trzyma ogromny czarny krzyż przed sobą. Wchodzą z różnych stron i prawie otaczają Judasza stojącego pod drzewem. Wszyscy mają prawice wyciągnięte ku Judaszowi, piętnujące. / JUDASZ / w największej trwodze / Panie!!… / po chwili z rękoma do tłumu / Przyszli!!… / po chwili na wsze strony / I czegóż chcecie? Po co idziecie? Zwróciłem tych trzydzieści… Żem wydał Pana, że krew rozlana — — lecz patrzcie w głąb boleści… Mojego serca straszny szyderca kawały przed psy miotał! przetom przezdradził — — przetom prowadził — — przetom ten Dom zdruzgotał… Czego wy chcecie?… Po co idziecie?… Krzyż mnie pod ziemię wgniata!… Okropni sędzie!… I sąd wasz będzie do końca, do końca świata!!… / Tłum cofa się i wychodzi. / JUDASZ / sam / Jestem… Nie jestem proch… O straszliwość… Pusto… Jasność świetlana dnia… Świata żywość pełna, a pusta tak — — jak szczyty gór — — Ni Boga, ni Szatana… O klątwa!! / chwyta sznur, którym jest przepasany / Jedno: sznur i ja… I przecz?! / Grzmot. / I znowu gromy? Cały mi świat przez wieków grad na oczach jest widomy — jam Wieczność… / W jasności wstępuje na pagórek po prawej stronie sceny Nieznany w purpurowym płaszczu z płomiennym trójzębem w ręce. / NIEZNANY Piekło… JUDASZ / przeniknięty do szpiku kości / Wieczność kary… NIEZNANY Idźcie przeklęci w ogień wieczny, tam będzie płacz i zgrzytanie zębów… JUDASZ Ha!… Piekła żary — — NIEZNANY Miecz obosieczny płomienia w ręku Anioła u Raju zrębów. JUDASZ Piekło — — — u Raju zrębów… / powtarzając / Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: czyja się dusza pada, psowa, czyja się dusza zsuwa w cień, czyjej się duszy chwycił grzyb, wziąwszy chleb w koszyk, nieco ryb, do Galilei niechaj spieszy, bo w Galilei wielkie dni… / wybucha płaczem spazmatycznym. / Och! Och! Och! NIEZNANY Słowa, słowa, słowa — dym… JUDASZ Wieczność kary — — wieczność męki — — — nikt nie pocieszy — — nie przebaczy — — NIEZNANY Wieczność męki, wieczność kary, wieczność rozpaczy. JUDASZ I nigdy wyzwolenia?! I nigdy przebaczenia?! NIEZNANY Nikt nie przebaczy. / Grzmot. / JUDASZ / porywając się / Więc nie!! GŁOS Z GÓRY Judaszu! Judaszu! JUDASZ Nie szukaj mnie! Jam nie Adam, co drżał! Przeklęty byłem tu, niech będę tam potępiony!!… / Przeciągłe grzmoty. / Zczeźnij na miał ziemio! Ruń gwiazdo i słońce! Z niebiosów bram wyjdź ogniu i z piekła krat!! Klnę rodzące i niemowlęta!! Zioła, zwierzęta, zasiew i plon i wszystek ludzki świat! Niech zginie, co stworzył On!!… Przeklinam!! NIEZNANY Spełniło się… / zstępuje za pagórek. / JUDASZ / z podniesionemi obu pięściami ku niebu. / Słyszysz?! / Nagle zatacza się, jakby jakaś moc ugodziła weń. / Co? Co to?! Z niebiosów?! Ręka?! Ku mnie?! Nad głową mą?! Ku mnie — — w czoło — — w pierś — — a!! Palec wytknięty! Palec — we mnie! Ach! We mnie!!… O jak mię nęka! Wieki już trwa!! Wieki już tak… Ha, skryć się — — — Daremnie! Daremnie! Daremnie! Ziemię na wskroś przebije!! A!! wyję jak pies… O to okropne ten palec tam — — ten palec nad mą głową… Jak wąż zdeptany: wić się… O to okropne! okropne! okropne! Tak nieruchomo wytknięty — — z mocą, na której wisi świat… Włosy się pocą krwią — — — jak Jemu… Rwą się wnętrzności… Nie znikniesz?!… Puste słowo — — to Wieczność… Ha!! Zapadam się — — przepadam — — widziałem w pąsie Czarta — — czy siebie samego — — Płomienie żegą — — — Z Raju — jak Adam — — W Piekło — jak Kain… / Zrywa z siebie sznur i zarzuca na gałąź. / / Zasłona spada. / ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/przerwa-tetmajer-judasz. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Judasz. Tragedya w 4 aktach, wyd. drugie, nakł. J. Czerneckiego, Kraków 1917. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Wojciech Kotwica, Paweł Kozioł. Publikację wsparli i wsparły: Dariusz Dzida. ISBN-978-83-288-2694-6