Przerwa-Tetmajer, Kazimierz Dziwna chwila Dug, Katarzyna Kotwica, Wojciech Trzeciak, Weronika Choromańska, Paulina Fundacja Nowoczesna Polska Modernizm Liryka Wiersz Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Śląską z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BŚ. Utwór powstał w ramach "Planu współpracy z Polonią i Polakami za granicą w 2014 roku" realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2014. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o "Planie współpracy z Polonią i Polakami za granicą w 2014 r.". http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/przerwa-tetmajer-dziwna-chwila/ Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Wybór poezji, nakł. Gebethner i Wolff, Warszawa-Lublin-Łódź 1897. Domena publiczna - Kazimierz Przerwa-Tetmajer zm. 1940 2011 xml text text 2015-01-19 pol http://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/4054942008_d20ed51425_o.jpg couple in blue, superde1uxe, CC BY 2.0 http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/4001 Kazimierz Przerwa-Tetmajer Dziwna chwila Uwspółcześniono: pisownię łączną i rozdzielną: zwolna -> z wolna; nakształt -> na kształt; fleksję: mię -> mnie; mem -> mym; wszystkiem -> wszystkim; niczem -> niczym. Czas płynie... Nigdy więcej nie przyjdą ku sobie ---/ rozeszli się na zawsze, na zawsze rozstali,/ żyją, jakby na innym każde żyło globie --- ---/ czas płynie, czas, co z każdym dniem rozdziela dalej... Stracona chwila złudy... Już jak grobu płyta/ powoli mchem zarasta i pleśnią zakwita:/ tak owa chwila w pomrok wspomnienia się chowa/ i z wolna ginie z oczu, jak płyta grobowa. RozstanieRozstali się... Czy patrzą jeszcze kiedy w stronę/ swojej dawnej przeszłości? Czy oczy, zaćmione/ mimowolnie mgłą żalu, zwracają ku sobie,/ żyjąc, jakby na innym każde żyło globie?... Obcy są sobie do dna... SamotnośćRaz, w dalekich górach,/ gdy się wieczór na ziemię w ciemnych zsuwał chmurach,/ wieczór górski jesienny, posępny i słotny:/ na Anioł Pański dzwon bił. Siedziałem samotny,/ patrząc w okno. Tak pusto mi było, jakoby/ same mnie otoczyły mogiły i groby,/ a dusza moja, na kształt oślepłego ptaka,/ co, bijąc skrzydłem próżno, nie chce sfrunąć z krzaka,/ błąkała mi się w piersi, smutna i samotna/ i ciemna, jako noc ta w mrocznych chmurach słotnasłotny --- deszczowy../ Nagle począł dzwon dźwięczeć... Matka BoskaW tej pustce, w tym mroku,/ na nieskończone lasów i tęsknot otchłanie,/ smutny, w przestrzeń płynący dzwon na Zwiastowanie,/ jak u nas tam daleko, u gór moich stoku.../ I zdało mi się wówczas, że z chmur, jak lilijalilija --- dziś popr.: lilia.,/ wykwitnie twarz anielska, że się mgła rozwija/ i że z mgły, na kształt srebrnej światłości księżyca,/ srebrna, cicha i jasna zjawi się Dziewica.../ Jam wówczas tylko wierzył... I wówczas, w tej zmroczyw tej zmroczy --- od zmrocze: mroczne miejsce, mrok; w tym mrocznym miejscu.,/ w owej dalekiej stronie, w obczyźnie dalekiej, / w tej samotności grobu, gdym wznosił powieki/ i spojrzałem ku niebu --- zawilgły mi oczy.../ Wezbrało mi się serce... Byłbym ziemię całą/ cisnął do mego serca --- ono świat kochało,/ to puste, głuche serce w ową dziwną chwilę/ kochało świat do łez... Byłem podniesiony/ w nieziemskie i nieznane mi dotąd regiony/ jakiejś wielkiej miłości, ukojeń wzajemnych,/ zapomnień krzywd i żalów i uniesień ziemnych,/ byłem, jakby na zmarłych ziemskich żądz mogile./ ModlitwaCzułem w wnętrzu mym, w piersi, duch, co się kołysze/ ponad wszystkim, co ludzkie, z niczym się nie zspala,/ jest jako mgła nad rzeką, pod którą grzmi fala,/ a ona ma swą wieczną, niezmąconą ciszę.../ I rzekły moje usta w ową dziwną chwilę/ wielkie, święte i czyste: Ave MariaAve Maria (łac.) --- Zdrowaś Mario; pierwsze słowa modlitwy Pozdrowienie anielskie.... Rozstali się --- i nigdy nie przyjdą ku sobie,/ rozeszli się na zawsze, na zawsze rozstali,/ żyją, jakby na innym każde żyło globie --- ---/ czas płynie, czas, co z każdym dniem rozdziela dalej ---/ są sobie obcy do dna. Lecz czyż nigdy ona/ nie uczuła nad sercem, jakby wzdłuż jej łona/ płynęła ciepła, duża spadła łza deszczowa?/ i nigdy nie słyszała w wieczornej godzinie,/ kiedy dusza się Bogu, jako kwiat rozwinie,/ cichego słów szelestu: bądź zdrowa! bądź zdrowa!/ bądź szczęśliwa na wieki! bądź błogosławiona!?...