Jacek PodsiadłoWychwyt GrahamaSobie na 33 urodziny

    1
    Kraków za oknem schodzi do swojego
    podziemnego alter ego po dwudziestu stopniach mrozu, sztywno,
    o kulach kościelnych wież, gdy ja patrzę w lustro nieudolnie
    podrabiające rysy twarzy, powtarzające układ zmarszczek i pasm włosów.
    5
    Teraz, wypalony, mogę Go zrozumieć. Gówniażeria wrzeszcząca:
    „Nie wierz nikomu po trzydziestce!” miała rację. Oto najlepszy moment,
    ostatnia chwila, by dać się powiesić nago na publicznym widoku, oblać się benzyną
    i ostatni raz stanąć w ogniu samego siebie, w imię idei, zanim przestanie być ważna,
    zanim stanę się zimnym wyjadaczem ciepłych resztek z wagin
    10
    coraz młodszych dziewcząt, nędzniejszym od kurwy harasymowiczem odcinającym
    kupony od własnej niesławy czy małym humerkiem zasłaniającym się niepamięcią
    jak tarczą. Niezdolny do Miłości staję się zdolny do wszystkiego
    innego, reszta to proste mechanizmy. Gerentokracja…
    I ten rozmydlony Stachura miał rację: kochać można i tak, jak się przenosi góry:
    15
    siłą woli. Na starość zostają tylko wyuczone za młodu triki,
    śmieszne zapamiętane cytaty, zapamiętale powtarzane. Będę wracał przed to lustro.