Maria Pawlikowska-JasnorzewskaTytoń

    1
    Zadrżały kwiaty tytoniu, bo księżyc wschodzi.
    Wstają. Chcą się bez granic wydłużyć, wyprężyć.
    Piją puste powietrze, które wieczór gwiazdami słodzi,
    zanim w usta spłynie im księżyc.
    5
    Coraz bledsze, czynią wonny zamęt
    i całe się w rosach trzęsą,
    wpatrzone uparcie w firmament,
    jak lwy w strażnika niosącego mięso.