Edward PasewiczDolna WildaKriegsmarine[1]

    1
    Wyrzuciło nas na plażę między
    Niechorzem a Rewalem.
    Zatonąłem jak łódź podwodna kapitana Hirscha.
    Kriegsmarine byłaby dumna, widząc jak idę na dno,
    5
    jak odmierzam dno, jak dnem się staję między
    brzaskiem a dniem, wpadając ci w oko
    w światłach dyskoteki, gdy pytasz mnie,
    jak się czuję w tej koszulce oblepionej
    wodorostami i czy mogę ją zdjąć.
    10
    Chcesz rzucić okiem na tors, na nogi, na uda,
    na jądra kołyszące się jak dzwony,
    na to skwaszone podniebienie.
    Chcesz mi usta językiem, taką wielką mową,
    większą niż mowa najświętszego ze świętych,
    15
    otworzyć, żebym mógł mówić,
    żebym mówił wiele, żeby z tego
    mówienia zrodziło się istnienie.
    Lecz nic nie zdjąłem, nie pokazałem,
    nie ruszyłem się z miejsca.
    20
    Patrzyłem jak asfalt paruje.
    Jak się woda-ptak zrywa ku niebu.
    Z miną obojętnego onanisty
    położyłem się na placu, gdzie
    przed chwilą kołowały najnowsze
    25
    wielkie samochody.
    Słuchałem jak dudni.
    Słuchałem jak dnieje.
    Drzewo bez gałęzi widziałem
    pod powieką.

    Przypisy

    [1]

    Kriegsmarine (niem.) — marynarka wojenna. [przypis edytorski]