Spis treści

      Edward PasewiczDolna WildaKantyczki pana Sommera

      1
      1
      Szaleję za tym momentem w ciągu
      dnia, gdy ruch już przygasa
      i czas zdaje się lekko utykać
      5
      (jak ten brudny chłopiec) w biegu.
      Wszystko jest złudzeniem, nawet
      seans w podziemnym kinie,
      gdy po południu zamiast dialogów
      słychać warkot motorów, szum szynowych
      10
      pojazdów i słuch defloruje kilkuset
      przyjezdnych, znęcających się
      na dworcowej hali nad planem miasta.
      Gdzie iść, zdają się pytać te oczy
      w otulinie z soczewek kontaktowych —
      15
      czy jakakolwiek ścieżka jest własna?
      Cokolwiek powiedzą, baczny wzrok
      Kasjerki rejestruje ich twarze,
      całkiem jak przemysłowa kamera.
      Choć pozornie podstemplowuje bilety,
      20
      prześwietla ich i ich mrok.
      Znam ją doskonale i bez potrzeby
      nie podchodzę do kasy. Wolę
      trzymać się z daleka, niech inni kupują
      bilety, ja w końcu mogę poczekać.
      25
      Półślepy wychodzę na zewnątrz
      i w trawę rzucam niedopałek.