Tadeusz Nalepiński Chrzest (fragment) Witaj mi, królu — popioły cię garną, skorupa pleśni zgryzła twoje lice — wypełzły chwasty nad pustką cmentarną, gdzie pogrzebane twoje tajemnice — ale ty żyjesz!… Tyś jest pieśnią czarną, zaklętą w wieczny mrok — i w błyskawice… Tyś spętan — królu?… ty — zniszczenia tytan? Lecz ja cię wskrzeszę… Królu! bądź powitan!… Bom ja cię widział w przepychu szkarłatów, gdyś dzień narodzin ognia szałem święcił, bom widział łoże gorejących kwiatów, na którym czas twój śmiertelny cię smęcił — boś ty najokrutniejszym był wśród katów, i krwi purpurą tyś mi się spamięcił — jednym westchnieniem tyś ziemię kolebał… Jam ciebie znał — o królu — jam się nie bał… Byłeś — nim w walce przedświtów z pomroką tysiącem gwiazd rozpękło niebios morze — pod pierwszej chmury wczajony powłoką ważyłeś zbrodnią brzemienne przestworze — gdy kłęby mroków rozwidniło Oko słońca i życia — na zjawienie boże dałeś odpowiedź. Lecz w pianie chaosu świat rozwiał nawet echo twego głosu… W zaraniu światów, z oceanów piany sypnąłeś srebrną strugę nam na strawę. Bóg niezgłębionych wód — ty, król spętany, ze łzawych pereł dałeś nam zabawę; a kto te perły schwycił — wrósł w kajdany, a kto te perły wdział — pogrzebał sławę, kto nimi błyszczał — miał już wroga blisko, i był ten dar twój — jak urągowisko… Klejnot najdroższy kryło twoje wnętrze: fal srebro żywe, huraganu tańce i burz bezkresnych hymny przenajświętsze — one cię strzegły jako zbrojne szańce. Ale był wyłom w jednym szańców piętrze — tyś dłonią mściwą imał przezeń brańce. A gdy znikali na dnie twych topieli, świat żegnał lot ich — jak mewy Anhelli… Twoje królestwo!… o możny, opowiedz o zgasłych światów złowróżbnej zieleni — gdzie tron twój wzniesion — królewski grobowiec, gdzie wnęk uroczysk całunem się mieni, gdzie duchów ciżba, jako stada owiec, do twej mądrości przypada strumieni — gdzie ty — pogrzebion — król zniszczenia drzemiesz, w mogilną ziemię zaorawszy lemiesz… Żeś ty jest nasz — ty rycerz i kołodziej — nie wie dziś nikt — bo klątwa wzrok nam ciemni. Przesmutne kwiaty ziemia nasza rodzi, bo wie, że Naród — dziedzice bezziemni… Z potępień mroków zemstę czerpią młodzi, przekleństwo wieków dusze nam nikczemni — przekleństwo wkoło… Przebóg!… obłąkanie?… Słyszysz modlitwę: niech się wola stanie… To starców głos. Zygmuntów dzwon mu wtórzy i kładnie pasy dartymi na błonie — a gdy rozjęknie — w piersiach cud się wróży, a gdy rozpęknie — rwą orły, pogonie, a gdy zamilknie — krew się ogniem burzy, i chodzi Polak w cierniowej koronie… Ty wtedy milczysz — królu cieniowładny? Żadnego echa i pociechy żadnej?… A możeś zaniku nie widział ty swego, jako cię naród Wawelem zaszczyca? jako cegiełki najlichszej tam strzegą, jak nieskruszoną ta polska Kruszwica… Może ty nie znasz… słuchaj — kroki biegą — widzisz tę postać?… spójrz — w blasku księżyca na Wawel wschodzi, jako anioł Pański — ty nie znasz Swego?… nie wiesz kto Wyspiański?… Żeś ty jest nasz — jak na tym Akropolu Zygmunta dzwon, żeś jest jako to serce, co hen spoczywa pod Kopcem na polu, żeś jest w sztandarach, co dzierżą wydzierce, żeś jest w najmniejszej kropli tego bolu co dławi pierś, żeś ty miecz na oszczerce — sto lat — o królu — sto lat wierzy dusza — sto lat płomienną żądzę w żar wysusza… Opowiedz, królu!… Tatry pieśnią wieją — powieści twej zawtórzy potok szmerem, nad zrębem turni, nad smereków knieją wznieś mężną dłoń i warknij nowym sterem… słyszysz?… zastępy pohańców się śmieją, żeś wielkoludem, a nie bohaterem — hej, korowodzą w uroczysku tańce — słyszysz!… wstań, królu — zgon nieś na pohańce! Opowiedz, królu!… Na niwy dostatnie, kędy się jarzą złote łany pszenne, powieści twej popłynie słowo bratnie, przesączy glebę — owocne — nasienne… Wszakże na słowo — na Słowo ostatnie czekają ludy, rozpaczą brzemienne!… Gdy rzekniesz — wojskiem wykłosi się pole — gdy skiniesz — Naród spełni twoją wolę… O rzeknij, królu!… bądź Zygmuntów głosem, któremu lenne serce hołd oddaje — rozdmuchaj iskry tlejące pod stosem i w nawałnicę wspień leśne ruczaje — Alboli tak: daj znak, żeś nie Pathosem, i że nie czcimy cię jak złudną Maję — byśmy ujrzeli, jak przyłbicę zdzierasz — byśmy poznali, żeś król — a nie miraż!… Milczysz?… ja ciebie wskrzeszę — o, ty władny, śmiertelnym truchłem zbielę twoją postać — bo oto w ręku mam kłębek Ariadny i nić mi wskaże, jak mam ciebie dostać, bo oto zemsty nie ulęknę żadnej i prawdą nową wiecznie będę chłostać — … królu!… ja znam twoje Imię!… ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/nalepinski-chrzest/. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Młoda Polska. Wybór poezyj, oprac. Tadeusz Boy-Żeleński, wyd. drugie, Wydawnictwo Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich, Wrocław 1947. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów Łukasza Jachowicza. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Tadeusz Boy-Żeleński, Emanuel Modrzejewski, Aneta Rawska, Aleksandra Sekuła.