- Błądzenie: 1 2 3
- Flirt: 1
- Młodość: 1
- Spotkanie: 1
Adam MickiewiczPanicz i dziewczyna[1]
I
1
Dziewczę rwie jagody;
Jedzie panicz młody.
5I grzecznie się skłoni,
I z konia zeskoczy;
Dziewczę się zapłoni,
Na dół spuści oczy.
10
Z kolegami z rana
Przybyłem na łowy.
I trafić nie mogę,
Gdzie leży miasteczko;
15Wskaż, proszę, mi drogę,
Piękna pastereczko.
Czy prędko już z lasu
Ta ścieżka wywiedzie?»
— «Jeszcze pan zawczasu
20Do domu zajedzie.
Na polu wnet drzewo,
Koło drzewa brzozki,
Stąd droga na lewo,
Tam około wioski.
25W górę przez zarostek,
W prawo ponad rzeczką,
Tam młynek i mostek,
I widać miasteczko».
Panicz podziękował,
30Czule raczkę ścisnął;
W usta pocałował,
Na konika świsnął;
Siadł, ostrogą spina,
Nie widać młodego;
35Westchnęła dziewczyna,
Ja nie wiem, dlaczego.
II
W gaiku zielonym
Dziewczę rwie jagody;
Na koniku wronym
40Jedzie panicz młody.
«Pokaż inną drogę!
Za wioską jest rzeka,
Przejechać nie mogę;
45«Ni mostu żadnego,
Chciałażbyś młodego
Chłopczyka utopić?»
— «To jedź pan drożyną
50Na prawo kurhanu».
— «Bóg zapłać, dziewczyno».
— «Dziękuję waćpanu!»
W las poszła drożyna,
Nie widać młodego;
55
Oj! wiem ja dlaczego.
III
W gaiku zielonym
Dziewczę rwie jagody;
Na koniku wronym
60Jedzie panicz młody.
I zawoła znowu:
Wjechałem do rowu:
Jakaż twoja droga?
65Nie jeździł w te szlaki
Nikt z dawnego czasu,
Chyba wieśniak jaki
Po drzewo do lasu.
Poluję dzień cały,
70Koniam nie popasał,
Jeździec zadyszały,
Konik się zahasał.
Pragnienie ugaszę;
75Odkiełznam konika
I puszczę na paszę».
I grzecznie się skłoni,
I z konia zeskoczy;
Dziewczę się zapłoni,
80Na dół spuści oczy.
FlirtTen milczy, ta wzdycha,
Po niedługiej chwili,
Ten głośno, ta z cicha,
Coś z sobą mówili.
85Lecz że wietrzyk dmuchał
W tę stronę dąbrowy,
Przetom nie dosłuchał
Panicza rozmowy.
Lecz z oczu i z miny
90Tom pewnie wyczytał,
Że więcej dziewczyny
O drogę nie pytał.