Tadeusz MicińskiW pośród Raju(Wśród traw…)

    1
    Wśród traw
    omdlały leżę
    bezwładnie —
    jak senny staw.
    5
    Czarne więcierze
    czyhają na dnie
    i każda żywa
    myśl tam przepadnie,
    wola spoczywa
    10
    w zaroślach na dnie.
    Czy sen?
    dzikie widziadła —
    gromada hjen
    umarłą duszę
    15
    kręgiem obsiadła.
    Krew płynie z żył —
    lecz słodko znoszę katusze —
    i śnię — żem kiedyś dawno — żył.
    W obojętności
    20
    bujnych pokoszonych traw —
    idę do Boga —
    wśród kolumn czarnych wieczności.
    A złota rosa na twarz moją pada.
    I wstrząsa dreszcz.
    25
    Czarne chmurzyska,
    jako bawołów pędzących stada —
    tysiące krwawych oczu błyska.
    I kataraktą runął deszcz.
    To sen mnie łudzi —
    30
    to nad grobem wyje
    oślepła skarga —
    ja głaz myślący — nie żyję.
    — — — — — — — — — —
    — — — — — — — — — —
    35
    Wichrem sieczony —
    nad grzywą rumaka —
    porywam mocnemi ramiony
    piorun —
    i skrzydła swe rozwijam ptaka.
    40
    Nad morze!
    nad lśniące
    gwiazdami usiane morze —
    za purpurowe góry
    w czarne głębokie niebiosa.