Bolesław Leśmian Napój cienisty Wół wiosnowaty Pierwszy upał wiosenny, skrząc się po murawach Ślepi szyby w chałupach i wodę we stawach. Muchy ruchem celowym — a bez celu krążą. W jeden powój miłosny dwie łątki się wiążą. Świerszcz wzniósł nogę — na baczność, a drugą — w sen dłuży… Gardziel kwiatu drobnego zachłysnął bąk duży, — Tylko wół, co tej wiosny czad chłonie morderczy, — Jak rogata mogiła, w pustkowiu pól sterczy! Źle mu! Przemęczył żebra, przepracował płuca! Pole w ślepiach kołuje… Mrok do łba się rzuca… Nigdy dotąd nie tracił ziemi pod kopytem… Stracił teraz i runął!… Runął — całym bytem! Za duży — dla litości, dla snu — zbyt brzuchaty… A że zemdlał na wiosnę — zwie się Wiosnowaty. Toć go znałem! Miał w pysku — woń mlecznej ciepłoty, W której tchu źródłowieją ziół słodkie wypoty. Lubił słuchać, jak woda, wargą ssana czujnie, Na dno brzucha mu spada — dźwięcznie i niechlujnie… Lubił wgniatać kurzliwie w piach, lśnistszy od złota, Dreptające kopyta z przytwierdkami błota. Nie wiem, jak się to działo, — ale już o świcie Wchodził z widnokręgami w obłędne współżycie… Gdzie się zjawił — tam zawsze tkwił w snów bezokolu, I bezdomniał w oborze — i daleczał w polu… Oczami, co się martwią, choć światu nie przeczą, Patrzył we mnie, jak w oddal — w mgłę ledwo człowieczą… Wierzył w Boga, nie wiedząc, że to — Bóg… Na miedzy Przystawał, by ciąg dalszy snuć owej niewiedzy. A nie bratał się z ciałem, co marło w niedoli, — Żył sam w sobie, — poza nim… A ono — niech boli… I zadrwiły zeń nagle niegodziwe kości: Nie zniósł wiosny — bez szczęścia, czaru — bez radości… Poraziło go słońce. Przyśniły się zgony… Skroń chylę i całuję łeb, snem pomącony, Twardy, jak głaz, co cierpi z trudem — nie od razu… Kocham upór męczeński — hej! — takiego głazu!… A on leży i leży… Muchy grzbiet obsiadły. Brzuchem w nicość się tłoczy, a wargi pobladły, — Jęzor z nich się w świat wywarł i na bok zwichnięty Śmierć liże, niby cukier, dany dla przynęty… Dzień przystanął opodal… Czas luzem się tuła… Jar pobliski brzmi osą, jak pusta szkatuła. Cisza stoi nad polem — żywa i gorąca, Lecz nad tą ciszą, z istnień utkaną tysiąca, Góruje tajemnicą drętwego mozołu Cisza — wezbrana w ciele zemdlonego wołu. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/napoj-cienisty-wol-wiosnowaty. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Bolesław Leśmian, Napój cienisty, Wydawnictwo Mortkowicza, Warszawa 1936 Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Aleksandra Kosińska, Dorota Kowalska, Marta Niedziałkowska, Paula Rapiej, Weronika Trzeciak.