Zygmunt Krasiński Psalm wiary A odpowiadając, Jezus rzekł im: Błądzicie nie będąc świadomi pisma ani mocy Bożej. Albowiem przy zmartwychwstaniu ani się żenić, ani za mąż chodzić będą, ale będą jako aniołowie Boży w niebie. A o powstaniu umarłych nie czytaliście, co wam powiedziano od Boga, mówiącego: Jam jest Bóg Abrahamów i Bóg Izaaków, i Bóg Jakubów. Bóg nie jest ci Bogiem umarłych, ale żywych. Św. Mateusz, rozdz. XXII, 29–32 Pierwszy człowiek z ziemi ziemski, wtóry człowiek sam Pan z nieba. Jaki jest ten ziemski, tacy też i ziemscy, a jaki jest niebieski, tacy też będą niebiescy. Św. Paweł, List pierwszy do Koryntian, rozdz. XV, 47–48 Dusza i ciało to tylko dwa skrzydła, Którymi Czasu i Przestrzeni sidła Duch mój rozcina w postępowym locie! Gdy się zużyją przez chwil i prób krocie, Odpadać muszą — lecz on nie umiera — Choć to się śmiercią nazywa u ludzi! On zwiędłe zrzuca, a świeże przybiera I w nie otulon, znów na jaw się budzi! A to się zowie: narodzin godzina! I Duch mój, wziąwszy skrzydła niezmęczone, Nimi znów leci — lecz już w wyższą stronę! Tak coraz wyżej ku Panu się wspina, Ciała i dusze własne poza sobą Sypie, jak liście zżółkłe i strząśnięte, Wciąga do siebie siły im odjęte — On sam wciąż żyje, ich zgonów żałobą! Za nim — przeszłości zmierzchające tonie! Przed nim — rozwarte wszechbezmiarów błonie! Przed nim świat wszystek — Czas, Przestrzeń bez końca, Piętra z dróg mlecznych i dni z lat tysiąca; A dalej, wyżej, nad niemi, za niemi — Ten, co jest wszystkim i wszystko obleka, Duch twórczy gwiazdy, anioła, człowieka, Cel a początek i nieba, i ziemi; Ten, który zawsze i wyżej, i daléj, Niedoścignięty, nad wszystko się pali: Spokój — a jednak razem siła tchnąca — Blask najwyższego duchów Ducha-Słońca! K'niemu wciąż dążę — zrazu tam iść muszę Przez piekła trudu — przez czysce zasługi — Aż zacznę wdziewać i ciała, i dusze Bardziej promienne — i wstąpię w świat drugi! W świat, co od wieków zwan okręgiem nieba — I w nim letargów mi już nie potrzeba Ani przebudzeń z grobu, by iść wyżej! Tam żywot wieczny — żywot nieustanny — Grób i kolebka, konieczne, są niżej, Na tych planetach, gdzie świt Ducha ranny, Gdzie człowiek Boga niemowlęciem jeszcze I kwili tylko przeczucia swe wieszcze — Lecz dla aniołów śmierci nigdzie nie ma! Przeszłość i przyszłość ostrymi oczyma Widzą i znają — dla nich przemienienie To jedna chwila — to dalsze natchnienie! Jak my na ziemi w godzinę zachwytu Nikłą pieśń z serca czerpiem — tak tam oni Kształt rzeczywisty czerpią z fal wszechbytu, Szaty przemienne czerpią z życia toni, I coraz dalej ku Panu — ku górze Lecą w królewskiej ciał i dusz purpurze! Wkoło niebieskich coraz więcej darów, Grzmiących dźwięczności i światła pożarów; Mnożą się mleczne pierścienie i pręgi, Coraz to szersze lazurowe kraje — Przestrzeń pełniejszą potęg się wydaje — — Czas coraz bardziej się przeteraźniejsza — A jednak przyszłość, co od końca dzieli, W nieskończoności swej nigdy nie mniejsza. — Bo Pan wszystkiego jest wszystkim na wieki; Choć coraz bliższy, On równie daleki! Jego to, Jego, żądają Anieli! Żądza bez miary, co chwila rosnąca, Miłość bez granic — to życie bez końca! — On ogniw wszechstworzenia wiązanym łańcuchem, On Bytem, Myślą, Życiem — Ojcem, Synem, Duchem! On jak Myśl w świecie mieszka i jak Byt wieczysty, Lecz za świata krańcami On jest osobisty — On Duchem świętym, jednym, który wie sam siebie, Rozlał się po wszej ziemi, a został na niebie! A my wszyscy i wszędzie Jegośmy obrazem, I wstępując stopniami w coraz wyższe włości, Żyć musim nieśmiertelnie, z nim żyć musim razem, Zrodzeni z Jego łona, żyć w Jego wieczności! I jako On nas stworzył, tak my tworzyć dalej I z wewnętrza nas samych wyprowadzać światy, By prząść Mu, jak nam uprządł, wiadomości szaty. O ile możem, biedni, w anielskiej pokorze, To, coś Ty nam dał z łaski — oddawać Ci, Boże, A nigdy nie móc, nigdy nic Ci oddać, Panie, I tak żyć w Tobie wiecznie przez wieczne kochanie! * Lecz szkołą Duchów są Ludzkości dzieje — Drogą do niebios planety koleje! Na nim to, na nim pójdą zasłużeni — A wszyscy razem — do innych przestrzeni, Gdy Syn Twój, sędzia, zmartwychwstałych książę, Losy tej ziemi w dzień sądu rozwiąże I z nich anielstwo ludziom wypromieni! A do dnia tego wiodące tu wschody To w łasce Twojej poczęte narody! — Garść im powołań sypnąłeś z wysoka — W każdym z nich żyje myśl jakaś głęboka, Co z piersi Twoich zesłanym jest tchnieniem I narodowi odtąd — przeznaczeniem! A są wybrane jedne przed innemi By o Twą piękność walczyły na ziemi I krzyż lat wielu wlokąc krwawym śladem, Były śród świata — anielskim przykładem, Aż nie wywalczą straszną walką w grobie Wyższego w ludziach pojęcia o Tobie, Więcej miłości i więcej braterstwa W zamian za tkwiący w piersiach nóż morderstwa! Takim jest naród Twój polski, o Boże! Kto cząstką jego — niech wie się Twej woli Cząstką na ziemi — i choć go świat boli Tak, że aż wątpić o nadziei może, Niech w tym cierpieniu wytrwa niesłychanem, Boć on, zaprawdę, w Twoim Duchu chrzczony, Boć on, zaprawdę, Twym ziemskim kapłanem; Jeśli się cierniów nie wstydzi korony, Jeśli pojmuje, że kochasz bezmiernie Synów tych, których koronujesz w ciernie, Bo cierń w krwi maczan — to kwiat wiecznotrwały — I nim odmładzasz świat ludzkości cały! — * Chrystus wciąż w tobie mieszka, o Ludzkości! W twych piersiach żyje, w twoich losach gości, Krwią twą — krew Jego i ciałem twym — ciało! Stanie się tobie, co Jemu się stało! On wcielił w siebie wszystkie twe koleje, On ci objawił wszystkie twe nadzieje. Skądeś zrodzona? — Z przeczystej dziewicy, Bo z myśli Bożej w Boże podobieństwo! — Ku czemu idziesz? — Ku Ojca stolicy. — Przez co przejść musisz? — Przez trud i męczeństwo! A kiedy Chrystus nad Taboru szczytem Już się otacza wieczności przedświtem, Czy ty nie widzisz, co ten znak ci wróży? Nim los twój ziemski w pełni się dokona, I ty, Ludzkości, będziesz przemieniona! Zostawisz w dole, u stóp ciemnych wzgórzy, Wszystko, co zwodzi, i wszystko, co boli: Zostawisz w dole szataństwo niewoli, Zostawisz w dole kłamstwa opętanie, Zostawisz w dole tajemnic zawiłość — A weźmiesz z sobą duchowe poznanie I serca wieczną, nieskończoną miłość! I z tymi dwoma świętymi potęgi, Jak Chrystus, w światła wzbijesz się okręgi! Z czoła się twego grzech wszelki twój zetrze; Jak pióra lekkie będą twe ramiona! Ręce pokładniesz na białe powietrze I w nim się ważyć będziesz — spowietrzniona! — ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/krasinski-poezje-psalmy-przyszlosci-psalm-wiary/. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Zygmunt Krasiński, Poezje Zygmunta Krasińskiego, Biblioteka pisarze polskich, t. 3, Lipsk 1873. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Uniwersytecką w Toruniu z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów Biblioteki. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Aleksandra Kopeć-Gryz, Aleksandra Sekuła.