Barbara KlickaDobytek

    1
    To był twój wieczór, nieparzysty chłopcze. Maleją ci oczy z wieczornym
    przypływem. Dawno oduczono mnie wyciągać ręce, więc kiedy wracam
    do domu przypadkowym taksi, myślę o całowaniu, myślę o peronach,
    na których moglibyśmy się żegnać, gdybyśmy jakimś cudem jednak się
    5
    spotkali.
    Och, to nie przesada — czuję wolę bożą w te zorzyste noce. Lecz
    w moim domu susza i zwiędłe paprotki, nikt tu nie zachodzi. Zamknąć
    tu oczy znaczy patrzeć na łapki z soczystą słoniną, znaczy mierzyć się
    z okazałym piętrem, znaczy rogowacieć. Mógłbyś wejść we mnie tak jak
    10
    w trzęsawisko.
    Nieparzysty chłopcze, tuż za bzem na skwerze cała moja limfa;
    całun z ust dobyty.