Keff, Bożena
Tancerin
Kozioł, Paweł
Kopeć, Aleksandra
Choromańska, Paulina
Szejko, Jan
Fundacja Nowoczesna Polska
Współczesność
Liryka
Wiersz
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów autora. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/keff-tancerin
Bożena Keff, Nie jest gotowy, OPEN Wydawnictwo Naukowe i Literackie, Warszawa 2000.
Licencja Wolnej Sztuki 1.3
http://artlibre.org/licence/lal/pl/
xml
text
text
2017-08-08
pol
https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/5783.jpg
Dripping, dion gillard@Flickr, CC BY 2.0
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/5783
Bożena Keff
Nie jest gotowy
Tancerin
Cała sala, wysoka jak hala dworca, jest zatopiona w niebieskim
zadymionym półmroku. Stoją tu dziesiątki stolików nakrytych białymi
obrusami; publiczność ogląda, pije, pali, rozmawia. Od sceny pada
przenikające wszędzie niebieskie światło.
Na widowni przeważają mężczyźni; rozmawia się przyciszonymi
głosami, znajomi przysiadają się do siebie, co jakiś czas ktoś wchodzi,
ktoś wychodzi popychając obrotowe drzwi z kryształowymi szybami,
które potem obracając się siłą bezwładu nawijają smugi niebieskiego
światła.
Postać na scenie jest niewielka i nie od razu daje się zauważyć. Ale
to ona jest tu ośrodkiem, tańczy co wieczór całą noc, prawie do świtu. To
jej lokal i publiczność przychodzi tu dla niej.
Jakiś facet w kapeluszu stoi przed estradą i wyrzucając ekstatycznie
w górę ręce, powtarza: Tancerin! Tancerin!
Prawie jej nie widać: drobna blondynka w sukni z surowego jedwabiu; wszelkie formy ruchu są dla niej naturalne i zmienia jedną na
drugą bez przejścia, z zaskoczenia; przed chwilą była igłą przebijającą
materiał, potem kroplami wody wyciekającymi z kranu, teraz tańczy to,
co jest na zewnątrz, na ulicy: neon odbity w kałuży.
Publiczność zamiera w zachwycie; rusza szmer, po chwili biją
wodospady braw. Tancerka pokazuje, że kąpie się w tych oklaskach,
oddycha nimi i pije je --- brawa rosną i wtedy ona tańczy pewnego gościa,
który przez nieuwagę strząsnął popiół z cygara do kieliszka z koniakiem.
Rzeczywiście, jest taki gość --- wychwytuje go niebieski reflektor. Tancerin śle mu całusy.
Nad ranem tancerka wraca do swojego apartamentu. Wszędzie ---
w korytarzu, w pokojach, w łazience palą się światła. Dużo świateł i dużo
kwiatów.
W sypialni pokojówka pościeliła łóżko na dwie osoby. Tancerka
przysiada na miękkim taborecie, powoli się rozbiera, chwilami nieruchomieje, nasłuchuje. Już wie, że kochanek nie przyjdzie. Nie o niego
zresztą chodzi, chodzi o ruch, o to, że jest żywy i mógłby się poruszać ---
w niej, z nią, na zewnątrz; choreografia byłaby wówczas ustalona, a teraz
w samotności zaczyna się rwać, zanika.
Wszystko zamiera, ona czuje to zamieranie za plecami; gdziekolwiek by się nie obróciła, zawsze ma to z tyłu. Nie można zasnąć, nie
można zamknąć oczu.
Jakiś głos (bez źródła, bez płci, bez właściwości) mówi, jakby
podawał informację o godzinie odjazdu pociągu:
--- Morbidus --- Morbidus ---
23 grudnia 1984