Spis treści

      Bożena KeffNie jest gotowyDom zgodności

      1
      Wieczorem,
      wracając metrem do pożyczonego mieszkania,
      jadąc pod ziemią nieznanego miasta
      detronizowałam się
      5
      i gdzieś zatracała się moja i tak nieoswojona
      historia. Wiśniowa przetarta torebka
      kobiety śpiącej na przeciwległej ławeczce, rząd lamp
      pod sufitem wagonu, metalowe uchwyty drzwi,
      skały za oknem
      10
      układały się w spełniony plan świata. Spełniony,
      straszny. W mieszkaniu
      przejrzałam książki —
      niektóre w tutejszym języku, inne
      w moim, który też
      15
      przestał mnie dotyczyć. Dałam jeść kocicy
      i jej pięciu małym. Sześć kotów
      jadło cztery ryby. Stojąc pośrodku tej kuchni,
      potem w pokoju przy oknie,
      patrząc z natężeniem w ciemne podwórze, poczułam
      20
      jakiś rozległy niepokój
      od tej przestrzeni, którą rozrzedzałam sobą i
      żeby ją zgarnąć
      umyłam sobie swoje zęby
      i ścieląc łóżko podłożyłam sobie pod głowę
      25
      swój sweter. Gasząc światło
      włączyłam radio. Przy zacisznym blasku skali
      zasypiałam czujnie pod samą powierzchnią
      aż przebiły ją
      czarne gigantyczne skały
      30
      Rosnące bez końca
      w kosmicznej rozszerzającej się z siebie przestrzeni;
      patrzyłam gdzieś z dołu
      na pasma ciemnogranatowych przestworzy
      ciągnące
      35
      między szczytami skał. Pancerne, podklejone jakby
      migoczącą warstwą
      rozmów śpiewu muzyczki
      — i strącając kota na podłogę
      usiadłam
      40
      patrząc, ślepiąc w ten ciemny bóg wie jaki pokój,
      w tę dokładną co do milimetra makietę
      szaleństwa;
      osobności
      która doprowadziła do tego
      45
      spojrzenia —

      1980